Strony

czwartek, 14 kwietnia 2022

Przekaz o Latarniach Morskich

 Może być komiksem przedstawiającym 1 osoba, stoi, drzewo i na świeżym powietrzu

 

Przekaz o Latarniach Morskich
Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Jestem całkowicie świadomy tego, gdzie jestem i gdzie wy jesteście. Jedną z rzeczy, o której nigdy was się nie uczy jest to, że Duch wcale nie istnieje w jakiejś próżni, że zawsze jest przy was. Powtarzam: tych z was, którzy wyrośli w kulturze świata Zachodniego naucza się, że żyjecie w oderwaniu od Boga, a zamysł, że Bóg może każdego z was znać z imienia, wiedzieć, przez co obecnie przechodzicie, jakie przed każdym stoją wyzwania, jakie macie odczucia, nigdy nie przychodzi do głowy, gdyż tego was się nie naucza. Zamiast tego, naucza się was, że musicie chodzić w pewne miejsce i czynić pewne rzeczy, tylko po to, żeby zostać zauważonym i to być może nawet za pośrednictwem kogoś innego. Prawda jednak wygląda inaczej: wewnątrz każdego z was, nawet wewnątrz wielowymiarowej części DNA, istnieje łącze ze Źródłem Stwórczym. Oto dlaczego.
Słyszeliście, że każdy z was ma duszę, jest to wiedza znana wszystkim na Ziemi. Nawet w terminologii marynistycznej dusza jest synonimem człowieka, zatem pojęcie duszy jest wam dobrze znane. Sprawy się zaczynają komplikować, kiedy pytacie się: a co to takiego? Tutaj zaczynają się trudności, gdyż prawda jest taka, że wasza dusza jest wieczna. Każde wasze wcielenie pochodzi od tej jednej duszy. Dusza jest niezmienna. Czy uważacie to za sensowne, żeby Bóg duszę stworzył, tylko po to, aby ją zniszczyć, kiedy umieracie? A przecież tego się was naucza. Oczywiście po śmierci przychodzi także sąd boży, gdyż tak się was naucza. Czyż nie jest to bardziej sensowne, że dusza to wehikuł ekspresji [czyli wcieleń] i wcale nie jest od Boga oddzielona? Dusza każdego z was jest połączona z zupą zwaną Bogiem, ze Wszystkim, Co Jest, ze Źródłem Stwórczym. Wszystko, co chcecie nazwać Bogiem zawiera w sobie także duszę każdego z was. Wszystko to stanowi wehikuł wszystkich waszych ekspresji. Pod pojęciem ekspresji rozumiem jedno życie ludzkie.
W tej chwili siedzę przed zebranymi przede mną Starymi Duszami. Tak, prawie każdy z was w tym budynku – z wyjątkiem czterech — jest Starą Duszą. Tych czworo nie miało na Ziemi wystarczającej ilości wcieleń, żeby stać się Starymi Duszami, ale już się uczą wiedzy Starych Dusz. Właśnie to się obecnie zmienia. Ziemia to szkoła dusz – co wy na to? Rodzicie się tutaj raz, po raz, po raz, zdobywając w ten sposób nauki w celu, żeby pewnego życia obudzić się i pewne sprawy zrozumieć właśnie dzięki wcześniejszym doświadczeniom. Co, jeśli w obecnej nowej energii przychodzi wam do głowy coś jeszcze? Co, jeśli teraz te sprawy interesują dusze, które żyły tu tylko kilka razy? Takie dusze nie mają waszego doświadczenia, ale obecnie na świecie dzieje się coś, dzięki czemu takie dusze zaczynają asymilować tę samą wiedzę, co wy, przyjmując przymioty Starej Duszy, choć nie mają za sobą tylu ziemskich żyć, co wy? Dlaczego tak się dzieje?
Ninejszy przekaz więc zatytułuję „Przekazem o Latarniach Morskich”. We wcześniejszych księgach naszego przekazu metaforycznie nazwaliśmy was Latarniami Morskimi. Oczywiście w przenośni tej chodzi o światło i ciemność. Nazwaliśmy was tak, gdyż wtedy najlepiej rozumiecie o co w tej metaforze chodzi: że w świetle się widzi lepiej niż w ciemności. W ciemności zaś oczekuje się złego itd. Zatem latarnia morska to dobra przenośnia tego, kim jesteście. Ponadto często używaliśmy i używamy także pojęcia iluminacji, gdyż także stanowi dobry opis tego, o co nam chodzi, pojęcie to zawsze nam dobrze służyło. Prócz tego, kiedy po raz pierwszy wam to wszystko zaprezentowaliśmy, mowa była o ciemnym pomieszczeniu, w którym Ludzie się wzajemnie nie widzą więc żyją skuleni, wzajemnie sobie nie ufając, będąc przekonani, że inni czyhają, aby odebrać pozostałym zasoby i wtedy albo pierwsi ruszają do ataku, albo odpierają atak innych. Właśnie opisałem całe wieki waszej historii.
Nagle w tym pomieszczeniu ktoś wynajduje jakąś cudowną substancje stwarzającą światło, niech to będzie na przykład zapałka. Może tą zapałką wtedy zapalają jakąś świecę? W zupełnie ciemnym pomieszczeniu nawet blask pojedynczej świecy widać na odległość. Więcej Ludzi zaczyna lepiej widzieć. Teraz kiedy wzajemnie się widzą, bardzo szybko dochodzą do przekonania, że są do siebie podobni. Zaczynają ze sobą rozmawiać, gdyż lepiej się widzą, obcy wydają się teraz bardziej przystępni i nie tak odlegli. Taki stan rzeczy sprzyja rozwojowi zaufania oraz wymianie handlowej. Pytają się jeden drugiego: - A co to się tak ładnie pali?
-Świeca.
- Aha! A ja mam trochę wosku, może też sobie taką zrobię?
I tak się to wszystko toczy dalej i dalej.
Na tym polega metafora szerzenia światła własnej boskości, opierającej się na założeniu, że nawet promyk światła w ciemnym miejscu widać na odległość.
W innym porównaniu światła i ciemności mówiliśmy, że światło jest aktywne, a ciemność bierna. Innymi słowy, definicją ciemności jest brak światła. Przecież kiedy się otwiera drzwi oświetlonego pomieszczenia, to nie wlewa się doń ciemność, a przeciwnie, wylewa się zeń światło. Jak z tego wynika tam, gdzie światło, ciemność nie ma racji bytu. Jest to doprawdy wspaniałe porównanie! Pokazuje wam ono także to, co się obecnie dzieje na planecie, kiedy macie do czynienia z objawieniem tak, jak to się dzieje teraz i wciąż się będzie działo. [Kryon nazwał rok bieżący, 2022 Rokiem Objawienia – przyp. tłum.] Można to porównać do zapalenia silnego światła w pomieszczeniu, w którym od stu czy więcej lat panowała ciemność. Kiedy zapala się tam jasne światło, to widać tylko brud i smród, które się tam kumulowały od setek lat. Większość z nas, czyli większość z was (ale także i ci po naszej stronie) nie znosi ciemności i pierwsze, co na jej widok robi, to chce ją posprzątać. Przecież brud ten jest tu, gdzie mieszkacie, gdzie żyjecie i dlatego takie porównanie światła i ciemności od dawna dobrze nam służy.
Później w naszej karierze jako Kryon [czyli w dalszych tomach Ksiąg Przekazu Kryona – przyp. tłum.] jakieś 16 lat temu, czy więcej, [od mniej więcej od XI Księgi, pt. „Lifting the Veil”] zaczęliśmy nazywać pracowników światła „Latarniami Morskimi Ziemi”, co sprowadza nas do dnia dzisiejszego. Znajdujemy się w zabytkowym budynku należącym do zabudowań przylegających do starej latarni morskiej z epoki przed elektrycznością. Już wtedy latarni morskich było dużo. Jak się przed wynalezieniem elektryczności utrzymywało światło w latarni morskiej? Zaraz wam to wytłumaczę, ale najpierw wróćmy do naszej pierwszej metafory wyjaśniającej to, czym jest taka latarnia? Przecież zaczęliśmy was nazywać pracownikami światła [najpierw Kryon nazywał nas wojownikami światła, co zresztą odbiło się echem w jednej z przypowieści, tej pt. „Dwie grupy wojowników”, którą można przeczytać w tej grupie pod tagiem #przypowieści]
Kochani, sama nazwa „pracownik światła” istnieje od stosunkowo niedawna i nie znajdziecie jej w ezoteryce sprzed 200 czy sprzed 100 lat... Czy nawet sprzed 50 lat? Pracownik światła jest określeniem, które zaczęto używać w ciągu ostatnich 30-20 lat. Używa się go do określenia Istoty Ludzkiej, która zajmuje się światłem. Określenie to już samo w sobie świadczy o tym, kim jesteście, ale co wy na to, że wasza praca faktycznie stwarza światło, z którym inny Człowiek może następnie pracować, czy go używać?
Pod pewnym względem tak się rzeczywiście dzieje. Takie światło staje się świadomością, którą następnie rozwija się dalej. Światło to emanuje z postawy mistrza, czy Syna Bożego, a przecież stawanie się takim mistrzem jest tym, czego się obecnie uczycie. Polega to na zdolności niereagowania na zaczepki, na zdolności obserwacji, na umiejętności przybierania oblicza Syna Bożego, który jest powolny w gniewie i szybki w odpowiedzi z życzliwością i miłosierdziem. Taka postawa przyciąga uwagę. Mistrz jest więc szybki do śmiechu i radości, na jego obliczu często maluje się uśmiech, z czego się szczyci. Taki Człowiek swym przykładem stwarza w otoczeniu innych, sobie podobnych. Zatem metafora Latarni Morskiej polega właśnie na tym.
Kiedy latarnie morskie są najbardziej przydatne? W nocy. Użyteczność latarni morskiej więc zawsze sprawdza się nocą. Założenie polega na tym, że statki szukające nocą portu polegają na świetle latarni, żeby ostrzegało ich przed mieliznami i skałami. Liczą na to, że to światło wskaże im kurs wiodący do bezpiecznej przystani. Zatem taka latarnia morska przeradza się w coś bardzo ciekawego.
Latarnik, ten, który dba o to, żeby światło latarni nie zgasło, jest bezimienny. Nikt nigdy nie zna jego tożsamości. Światło latarni widzi tysiące statków i dzięki niemu wszystkie bezpiecznie docierają do portów, ale żaden z nich nigdy nie zna latarnika z imienia. A przecież latarnik dobrze wie, co należy do jego obowiązków i jest bardzo sumienny w ich wykonywaniu. Dba o czystość szkła i luster latarni, dba o to, żeby latarnia się regularnie obracała na wszystkie strony tak, że wszystkie statki na morzu mogły zobaczyć jej światło i za jego pomocą nawigować. Latarnicy dobrze wiedzą, że jeśli światła nie rozpalą, to statki będą w tarapatach. Latarnik to inaczej Stara Dusza.
Jeśli spojrzeć na latarnię morską znajdującą się w tym kompleksie, zobaczycie dobry przykład tego, co niektórzy nazywają bardzo ciężką pracą. W tamtych czasach nie uważano tego za ciężką pracę, wtedy po prostu był to rodzaj służby, gdyż w czasach przed elektrycznością tak już było. Latarnik był człowiekiem zajętym. Żeby mechanizm latarni się odpowiednio obracał, trzeba go było regularnie nakręcać, niczym zegar za pomocą różnych dźwigni i lewarów. Pamiętajcie, to były czasy przed wynalezieniem elektryczności, za poprawny obrót latarni odpowiadał więc latarnik, a nie spółka dostarczająca prąd. Latarnik musiał zawsze pamiętać, żeby główny mechanizm latarni nakręcić. Prócz tego dbał o to, żeby latarnia miała zawsze wystarczającą ilość paliwa: keroseny, czy wielorybiego oleju. Należało ją także codziennie zapalać i gasić. Jak z tego widać latarnik, który jest przenośnią Starej Duszy, jest osobą zajętą.
Kochani, pozwólcie, że w tym miejscu wam coś powiem. Jeśli w życiu dochodzicie to punktu, w którym wiecie, że przyświecacie swej rodzinie, całemu otoczeniu, reszcie planety, czy komukolwiek, to nie jest to stan stały, nad tym „świeceniem” musicie wciąż pracować. [Patrz przekaz „Jak utrzymywać własne światło”.] Niektórzy mówią: „Staram się w sobie stale, 24/7,utrzymywać radość,” – Życzę wam więc z tym powodzenia! Natura ludzka jest taka, jaka jest i zawsze zajdzie się coś, co nie da wam się cieszyć: może macie akurat jakieś bóle, albo lęki? Zatem stale musicie nakręcać cały ten mechanizm latarni, aby powrócić do stanu, w którym można pokazywać swą boską cząstkę. Stałe świecenie, zawsze zapalonym światłem, świecenie nim na okrągło – nieustanne okazywanie radości, która rzeczywiście jest światłem – jest niemożliwe. Są chwile, kiedy ono gaśnie, na przykład, kiedy niekoniecznie jesteście w najlepszym nastroju. Przecież my o tym wiemy. Innymi słowy, bycie pracownikiem światła jest trudne. Nikt, żadna istota anielska, nie oczekuje od was, że wzniesiecie się tak wysoko ponad naturę ludzką, że raptem wszyscy staniecie się Synami Bożymi i właśnie dlatego tutaj jesteśmy, właśnie dlatego stoją przy was przewodnicy, którzy chętnie pomogą wam w nakręcaniu mechanizmu latarni. Właśnie dlatego przewodnicy stoją przy was 24/7. Kiedy więc nie czujecie się na siłach, możecie schwycić ich za ręce i poczuć coś, co zachęcamy, abyście poczuli, coś, co może się wam wydawać ezoteryczne, choć takim nie jest; wszystko to odbywa się w 3D. Poczujcie, jak schwyciwszy przewodników za ręce, napawają was spokojem, czy poczuciem bezpieczeństwa, czy sprawiają, że przestajecie się lękać tak, że nawet wśród chaosu zachowujecie zdolność okazywania miłosierdzia i życzliwości, co sprawia różnicę.
Sama wiedza, samo to, że wiecie to, co wiecie, jeszcze nie czyni z was Latarni Morskiej. Bycie Starą Duszą nie znaczy, że jesteście Latarnią Morską. Co czyni was Latarnią, to wiedza, co robić wtedy, kiedy światło jakoś nie świeci jak trzeba, gdy mechanizm się nie obraca, albo się zacina, kiedy jego dźwigniami i lewarami ciężko poruszyć. Na tym polega różnica między Starą Duszą a Latarnią Morską. Mówimy wam o tych sprawach, żebyście wiedzieli, że pomoc jest wam dostępna zawsze. Każdy z was jest połączony z własną duszą, co znaczy, że wszyscy jesteście na stałe połączeni ze Źródłem Stwórczym, od czego w waszej kulturze was oduczono. Niechaj więc ten czas stanie się chwilą, w której zadacie sobie pytania: „Czy to prawda, że jestem zawsze połączony? Czy to prawda, że za każdym razem, kiedy czuję, że moje światło nie działa, mogę otrzymać pomoc?” Odpowiedź: Tak!
Wtedy dopiero zaczynacie opracowywać metody jak poczuć to połączenie. Metody te są inne dla każdego, gdyż każdy z was jest jedyny i niepowtarzalny. Jak więc się czujecie, kiedy wiecie, że jesteście połączeni? Takie odczucie u każdego przejawia się inaczej. Niektórzy z obecnych tutaj są do tego połączenia tak przyzwyczajeni, że mogą wam dokładnie opisać dreszcze potwierdzenia, czy jakkolwiek inaczej to odbierają. Inni mówią, że dla nich odbywa się to podczas snu. Jeszcze inni mówią, że w celu połączenia, muszą się zatrzymać i wyciszyć. Są też tacy, którzy tylko w pewien właściwy sobie sposób przekrzywiają głowę i puszczają oko i już wchodzą w kontakt z przewodnikami, gdyż właśnie dali im umówiony sygnał, ponieważ komunikacja z Duchem staje się ich sposobem na życie. Na tym właśnie polega bycie pracownikiem światła.
Niniejszy przekaz kieruję szczególnie do tych, którzy mają trudności z ciągłym utrzymywaniem radości, miłosierdzia i życzliwości, gdyż te sprawy być może nie zawsze są obecne w waszych rodzinach czy w otoczeniu. Mówicie wtedy: „Życie mnie przytłacza i ciężko mi iść dalej. Sprawy w otoczeniu czynią mnie smutnym, w obliczu tego wszystkiego ciężko zachować radość”. Powiadam wam, każdy może samodzielnie stworzyć wokół siebie bańkę. [Patrz: 3. przekaz pod tagiem #miesiącmiłości] Taka bańka od nikogo was nie oddziela, ona oddziela was od lęku, od ciemności, od wszystkiego, co łamie serce, jeśli tak sobie życzycie. Wszystko to zawsze jest wam przystępne.
Niniejszy przekaz więc to zaproszenie, abyście się nauczyli tej pomocy używać, gdyż stanowi ona wasze prawo jako pierworodnego dziecka bożego. Dlaczego teraz przechodzicie przez trudności? Odpowiedź: Sami tego chcieliście. Naprawdę. Na pewnym poziomi wiedzieliście, że to się wam przytrafi, oznacza to także, że właśnie powiększył się wasz arsenał narzędzi, które macie teraz pod ręką. Nauczcie się, jak ich używać. Wydłużycie sobie przez to życie, gdyż kiedy wyrażacie radość, wasze ciało staje się zdrowsze, jeśli większość czasu wyrażacie miłosierdzie i życzliwość, to ciało wolniej się starzeje. Czy wam wiadomo, że choroba nie przyczepia się do kogoś, kto jest zrównoważony i radosny? Choroby takich Ludzi nie lubią! Choroby też mają swój bilans światła i ciemności. Na swój sposób choroba żyje, ma swoją energię. Niektórzy nawet utrzymują, że pewne wirusy i bakteria mają swoją świadomość. Nie jest to całkiem prawda, ale wirusy i bakterie wyczuwają czy mogą się w swym nośniku rozwijać, czy nie. Dlatego też niektórych waszych znajomych żadna choroba się nie ima. Czy dowiadujecie się o tym po raz pierwszy? Pragnę wam powiedzieć, że istnieje wiele rzeczy zdających egzamin, o których nigdy wam nic nie mówiono. Nie każdy Człowiek jest taki sam, jak pozostali, choć wszystkie wasze organy są na tym samym miejscu. Nie każdy Człowiek jest taki sam, jak inni, nawet jeśli da się policzyć krwinki, czy patrząc pod mikroskop, zobaczyć te same komórki, co u sąsiada. To nie tak. Każdy z was jest inny i powinniście zresztą sami to zauważyć, gdyż świadomość każdego z was — która jest energią — w każdej duszy jest inna. Wasze ciała, sposób myślenia i postępowania, wszystko to ma swoje miejsce i jest postrzegane przez całe otaczające środowisko.
Co zaś się tyczy chorób, to ciekawe, że reagują na waszą świadomość. Kochani, na zakończenie pragnę wam przypomnieć, że świadomość w tym przypadku jest kluczowa. Ilu z was zna Ludzi tak zaangażowanych w ciemność, tak nieświadomych, że przyciągają do siebie wszelkie choroby? Dobrze wam także wiadomo, że tacy Ludzie żyją krótko. Ilu z was zna bądź znało, jakiegoś hipochondryka? Tacy Ludzie tak bardzo się boją cokolwiek złapać, że łapią wszystko, czego się obawiają. Nie to, że chorują na jedną chorobę, ale doświadczają całej kaskady chorób i różnych dolegliwości i po jakimś czasie umierają. Właśnie opisałem wam, na czym polega potęga świadomości. Jak działają choroby i jak przyciągać do siebie kłopoty. To niemalże tak, abyście temu wszystkiemu otwierali drzwi i zapraszali do środka.
Tak zachowują się Ludzie, którzy uważają się za ofiary losu, którzy powtarzają, że im się przytrafiają tylko same nieciekawe rzeczy, nie rozumiejąc, że samo takie oznajmienie rozchodzi się w powietrzu i w polu i wszystko, czego się ci Ludzie obawiają ustawia się w kolejkę, żeby się im spełnić. Ci zaś, którzy mówią: „Jestem na ścieżce światła i zdrowia”, ci, którzy oczekują spełnienia się tych rzeczy w ich własnym życiu i w życiu najbliższych i otoczenia, takim Ludziom te rzeczy się spełniają. Niektórzy nazywają to prawem przyciągania, ale to nie tak. Tak działa energia świadomości. Dzisiaj z podczas prelekcji mego partnera się tego uczyliście. Oto co pragniemy, żebyście się z tego przekazu o Latarniach Morskich dowiedzieli: Że energia światła stwarza sytuacje, w których ciemność nie ma racji bytu. Może więc przyszła pora nieco podkręcić mechanizm obrotowy waszych latarni? Jam Jest zakochany w wasz wszystkich Kryon.
I tak jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...