„Jako Stare Dusze macie odpowiedzialność Mistrzów tej planety. Jesteście jednymi z tych, do których ta energia właśnie płynie. Co zamierzacie zrobić w związku z tym? Miło wiedzieć, że jest się wyjątkowym, nieprawdaż? Ale to wiąże się z tym, co nazywane jest odpowiedzialnością. Jest to taka odpowiedzialność, o którą prosiliście i której oczekiwaliście. Na przestrzeni Waszych wcieleń przysłuchiwałem się Wam, wznoszącym swe ręce w modlitwie i pytającym: „Kiedy sprawy przybiorą pomyślny kierunek? Dlaczego musi tak być jak jest? Dlaczego to takie niesprawiedliwe?” I oto jesteście. I wszystko wygląda zupełnie inaczej. To jest tym, na co czekaliście. To dopiero początek i to jest to, na co czekaliście.” Z channellingu „Powrót Mistrzów” Istambuł, Turcja , Niedziela, 12 kwietnia 2015 roku (Kryon)
„Obecnie na planecie, wszędzie, ma miejsce przebudzenie. Nie robi ono wielkiego hałasu, nie zobaczycie go w telewizyjnych kampaniach reklamowych, które by to pokazywały, czy polecały. To dzieje się powoli. Narasta od 1987 roku i wy to czujecie. Ludzkość jest bardziej świadoma tej zmiany teraz niż kiedykolwiek przedtem. Wielu wokół was zaczyna akceptować to, co wy zaakceptowaliście tutaj, w tym pomieszczeniu. Och, nie muszą wierzyć w to, w co wy wierzycie, ale widzą, kim jesteście. Widzą spokojnego człowieka, siedzącego pośród tych znajdujących się w chaosie. Widzą wasze życie i sposób, w jaki dajecie sobie radę, widzą innych i wynikające z tego porównania i różnice. Z channellingu ”DNA UJAWNIONE” Melbourne, Wiktoria, Australia 13 marca 2010 r.(Kryon)
Każdy z nas jest osobą niosąca Światło. Jest to prawda niezależnie od tego, czy ktoś o tym wie, czy nie. Powstaje zatem pytanie: „Czy jestem świadomy/świadoma tego, kim jestem?”. Wszyscy ludzie, którzy przebywają na Ziemi, są kanałem łączącym duchowość z życiem na Ziemi. Kolejne pytanie: „Dlaczego i po co tu jestem?”. Jest to pytanie, które nie każdy może zrozumieć i odpowiedzieć w sposób świadomy. Odkrycie swojego zadania w życiu tu na Ziemi jest możliwe dla każdego. Dana jest nam wolna wola w dokonywaniu przemyślanych wyborów.
Zagłębienie się w siebie wymaga pewnego wysiłku , decyzji i jasnej intencji – dla każdego może być wstępem do nowej, lepszej drogi i zmian w życiu, głównie zaś do poznania samego siebie. Potrzebna jest świadoma decyzja, by dać sobie szansę na odkrycie swojego życiowego zadania. By tego dokonać, należy się zatrzymać „w biegu”, i dać sobie czas na to odkrycie. Potrzebny jest do tego chwila spokoju i wyciszenia, zobaczenia SERCEM całej swojej wewnętrznej prawdy. To łatwe – dać sobie czas i spokój.
Grupa Kryona została stworzona po to, aby w tej bezpiecznej przestrzeni jej członkowie z ufnością mogli wspierać się wzajemnie w osobistym rozwoju. Dzięki naszej pracy tworzymy w sposób systematyczny pozytywne zmiany mające wpływ na nas samych, nasze otoczenie, nasz kraj i na całą planetę. Należymy do grona ludzi którzy tworzą osobiste i planetarne uzdrowienie Ziemi i jej mieszkańców.
Z serdecznymi życzeniami samorealizacji dla wszystkich
Urszula Rutka, Administrator Grupy https://www.facebook.com/groups/839070376163917/?ref=nf_target&fref=nf
http://audio.kryon.com/en/15-EGYPT-The%20Connection-2.mp3
[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 7:39 minucie nagrania]
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Jest to piętnasty [numerologicznie 6, liczba harmonii i komunikacji – przyp. tłum] przekaz z wycieczki po Egipcie z roku 2019. wczesnym rankiem siedzimy na zewnątrz świątyni Izydy obserwując wschód słońca nad Nilem. Przed nami roztacza się widok o doprawdy głębokim znaczeniu, najgłębszym, jaki można tutaj zobaczyć. Jest przed wschodem słońca, panuje cisza i o tej ciszy - o wyciszeniu - pragniemy z wami dzisiaj porozmawiać. Niniejsze to ciąg dalszy przekazu numer 14, traktujący o zagadnieniu komunikacji z Bogiem, która dla wielu stanowi obiekt wielkiego zainteresowania. Komunikacja z Bogiem - Duchem, Źródłem Stwórczym - czy jakkolwiek to nazwiecie, a co stanowi część was samych, waszego Wyższego Ja, czegoś, co się wam wydaje o wiele większe od was samych.
Jak wam powtarzam, komunikacja z Bogiem nie jest jednostronna. Oczywiście wasza historia może pokazywać to z innej strony, na przykładzie licznych obrazów tłumów modlących się i zaklinających Stwórcę, wznosząc w górę wyciągnięte ręce, prosząc, mając nadzieję, marząc o odpowiedzi. Wasza historia bardzo często przedstawia komunikację z Bogiem jako jednostronną. Jak mówiliśmy o tym w przekazie numer 13, odpowiedź na wasze modlitwy ma do czynienia z wielowymiarowym charakterem, nieliniowej energii miłości. Na ścianach egipskich świątyń, aż po czasy XIX dynastii, wśród hieroglifów widać z kolei obraz innej, dwustronnej komunikacji, widać Boga miłującego, który pomaga w przejściu w zaświaty, daje wskazówki w życiu doczesnym, zamiast osądzać. Pozostałości kultury egipskiej oferują zupełnie inny, świeży wgląd w naturę relacji Bóg-człowiek. Na reliefach wszyscy są piękni i młodzi, od razu widać, że nad Nilem żyło się doprawdy dobrze.
Kochani, dwustronna komunikacja z Bogiem jest więc normą. A przecież wielu z was zupełnie tego nie zauważa, bowiem dążycie do nadania temu zjawisku cech liniowych, chcecie uszeregować zasady komunikacji ze Stwórcą duszy. Zebrana przede mną grupa obserwuje wschód słońca. Czyż istnieje lepsze przypomnienie istnienia Stwórcy, niż piękno i świeżość budzącego się dnia? Wielu z was wyraża ochotę dialogu z Bogiem, Wyższym Ja, z własną duszą, a przecież coś wydaje się w tym dialogu przeszkadzać.
Kochani, jedyną przeszkodą jest wasze ziemskie, liniowe postrzeganie. Jak długo będziecie nadawać Stwórcy cechy ludzkie, tak długo nie będzie wam dane usłyszenie strumienia informacji. Źródłem i kanałem komunikacji z Bogiem jest miłość. Jak wcześniej była o tym mowa, tę miłość widać poprzez komunikację niemowląt i zwierząt domowych, które przekazują wam wiele informacji. Esencją Boga jest miłość. To ona jest właściwym środkiem łączności.
W ostatnim przekazie była mowa o tym, że ludzkość rozumie pojęcie komunikacji opartej na miłości nieco powierzchownie. Jak wspominałem, jeśli posiedzicie w ciszy wystarczająco długo, to zaczniecie odczuwać, że być może otrzymacie jakąś nowinę. I wy te nowiny otrzymujecie, chociaż, kochani, samo siedzenie w ciszy nie pomaga w zaangażowaniu miłości. Następnie więc przechodzicie do innego rodzaju medytacji, z użyciem tonowania, muzyki, czy pewnych zapachów, a wszystko po to, by wprowadzić się w nieliniowy stan, aby wejść w rodzaj transu, gdzie oczekujecie informacji pochodzących ze Źródła Stwórczego. To jest dobry pierwszy krok i jak to wczoraj zostało powiedziane, słyszycie wtedy na drugim końcu linii ciężkie oddychanie. Czyli wykręcacie numer do Boga, On podnosi słuchawkę i słychać ciężkie oddychanie. I na tym wasza komunikacja się kończy. Siedzicie więc w medytacji i słuchacie ciężkiego oddychania. Ha ha! Jest to oczywiście przenośnia, dająca wam do zrozumienia, że kiedy dzwonicie, to ktoś faktycznie podnosi telefon. Dobrze więc wiecie, że jesteście połączeni, czujecie to, ale nie otrzymujecie tą drogą żadnych nowin. Zatem, kolejnym krokiem w nawiązaniu dwustronnej komunikacji jest użycie jednego z najbardziej nieuchwytnych narzędzi do waszej dyspozycji - które już wam opisywałem - czyli intuicji.
Intuicję bardzo trudno zdefiniować i ci z was, którzy znają jej podszepty, wiedzą także, że to nie jest coś, co daje się z góry zaplanować, albo na czym można polegać... A może jednak jest inaczej? Większość z was doświadcza przebłysków intuicji, zwanych tak właśnie dlatego, że przychodzą i odchodzą bardzo szybko. Czasami intuicja coś wam mówi i sami nie jesteście pewni, czy to w ogóle słyszeliście. „Co to było?”- pytacie się wtedy – „Chciałbym temu się bardziej przysłuchać”- mówicie. Intuicja więc przychodzi i odchodzi w przebłyskach i pragnęlibyście je jakoś spowolnić. Dzieje się tak, bowiem sami rozumiecie, że przebłysk intuicji to nic innego jak iskierka dwustronnej komunikacji, przesłanka z drugiej strony.
Intuicja więc jest narzędziem ułatwiającym ludzkiej świadomości wielowymiarową komunikację z Duchem. Ilu z was otrzymywało intuicyjne przesłanki, aby się gdzieś udać, albo żeby się nigdzie nie wybierać? I jeśli się do tych podszeptów stosowaliście, to potem się okazywało, że mieliście całkowitą rację! Inni zaś powiedzą, że doświadczyliście takiego podszeptu, ale on wcale nie był taki dokładny. Kochani, dzieje się tak, ponieważ zwątpiliście i to, co zostało przekazane przefiltrowaliście przez własną logikę. Dobrze wiecie, o co mi w tej chwili chodzi! Jesteście zaprojektowani na liniowość i logikę, stykając się z myślą intuicyjną, lustrujecie ją codzienną świadomością, po czym mówicie sobie: „Chyba mi się to tylko wydawało.” Albo: „Okej, ale chyba to trzeba trochę zmienić.” Musicie zaufać tej pierwszej, wpadającej jak błyskawica intuicyjnej myśli, cokolwiek by to nie było. Ona zawsze jest poprawna.
Czasami intuicja przekazuje wam przenośnie. Otrzymujecie więc nie dosłowną odpowiedź, ale obraz, który prowadzi gdzie indziej, tam, gdzie może się wam przytrafić coś jeszcze, co dopiero mówi wam, dlaczego taki przekaz w ogóle otrzymaliście. Wiele z was doświadcza czegoś takiego i patrząc wstecz widzicie wtedy, że mieliście rację, ale tego nie widać w czasie samego przekazu.
Zajmijmy się więc teraz zagadnieniem, jak sobie w życiu stworzyć intuicję działającą w czasie rzeczywistym, na której można polegać, której podszept da się od razu rozpoznać. Zastanówmy się jak można sobie stworzyć, aby przesłanki intuicji płynęły do was strumieniem, który inaczej nazywa się channellingiem... Kochani, taki potok przesłanek intuicji to inaczej przekaz natchniony.
Kiedy Lee po raz pierwszy zasiadł do channellingu, to, jak o tym wspominaliśmy, spłynęło na niego tyle miłości, tak wypełniła go miłość, że ten inżynier, niczego nie spodziewający się człowiek, od razu się zorientował, że ten ogrom nie mógł pochodzić od niego samego. Ta miłość musiała pochodzić ze znacznie większego źródła. Siedząc wtedy na krześle, płakał sam nie wiedząc dlaczego? Miał odczucie, jakby był napełniony miłością bożą aż do granic możliwości. To, co następnie się działo z moim partnerem jest bardzo ważne, więc pragnę, abyście się temu dobrze przysłuchali.
On nie jest najlepszym mediatorem i nigdy nim nie był. Zatem, kiedy w jego życiu pojawił się Kryon, to Lee wcale od razu nie zaczął częściej medytować. Nie nastawiał się, że teraz będzie siedział i czekał na wiadomości od Ducha. Wcale nie mówił sobie: „Będę cicho, to może wtedy coś się wydarzy.” – bowiem to, co się z nim stało było tak silne, nieoczekiwane i tak przepełnione miłością, że doprowadzało go do łez. To miłość była przekazem. On pragnął wciąż doświadczać tego uczucia obezwładniającej miłości, oto co sprawiło, że zapragnął zajmować się channelingiem i nie zamierzał siedzieć tylko i czekać, aż to się mu samoistnie wydarzy. On zaczął tej miłości poszukiwać; za każdym razem zasiadając do przekazu prosił: „Kochany Duchu, powiedz mi, czego pragniesz, abym się dzisiaj dowiedział?” Lee więc nie czekał, aż do niego odezwie się głos w słuchawce telefonu; zaczął mówić tak, jakby wydawał rozkazy intuicji, aby się ujawniła i kontynuowała proces miłości.
Przekażę wam teraz pewne wskazówki na temat intuicji, a następnie zrobimy coś szczególnego. Kochani, intuicja to trochę jak odbiornik radiowy, którego gałki się nastawia na dowolną stację. Żeby lepiej ją usłyszeć, kręcicie trochę w lewo, trochę w prawo, aż odbiornik jest nastawiony na upragnioną audycję, o której wiecie i odczuwacie, że jest tą właściwą. Na tym polega proces miłości. Tutaj wcale nie chodzi o czekanie i siedzenie w medytacji, poprawiając sobie samopoczucie.
Podczas medytacji, kiedy wiecie, że jesteście do tego gotowi pytacie się: „Kochany Duchu, powiedz mi, czego pragniesz, abym się dzisiaj dowiedział?” - Stawiając takie pytanie wizualizujecie sobie jak się dostrajacie do odbioru najpiękniejszej stacji ze wszystkich możliwych. Skupiając się, każdy na właściwy sobie sposób, zaczynacie słuchać audycji i doświadczacie pewnego uczucia dającego wam znać, że jesteście połączeni. Takie uczucie jest inne dla każdego człowieka na Ziemi.
Lee liczył na doświadczenie tego uczucia za każdym razem zasiadając do przekazu. On tego oczekuje po dziś dzień i od trzydziestu lat nigdy się nie zawiódł, bo kiedy tylko zasiada na krześle, od razu przemawia przez niego Kryon. Zawsze do niego przychodzę i przemawiam poprzez jego Wyższe Ja. Nigdy się tak nie zdarzyło, żebym go zawiódł. Niezależnie od tego, jak się czuje Lee, jak bardzo jest zmęczony, przekaz, czyli uczucie miłości zawsze pojawiało się na zawołanie, przedostając się przez jego duszę, czyli bańkę, lub naczynie [medium]. Lee więc porozumiewa się dwustronnie. Na tym polega obietnica dana każdemu z was, jeśli dokonacie takiego wyboru.
Wczoraj mówiliśmy wam, że kobiety posiadają lepszą intuicję od mężczyzn. Dzieje się tak, bowiem to kobiety muszą z miłością i empatią wsłuchiwać się w to, czego potrzebują ich dzieci, one więc są specjalnie zbudowane z lepszym „aparatem nasłuchowym.” Kochani, jak wam o tym tak często wspominaliśmy, to dlatego w starożytności właśnie kobiety były szamankami, ponieważ są do tego lepiej dysponowane. Kobieta zatem jest lepszym przywódcą, przewodnikiem duchowym niż mężczyzna. Rozglądając się wokół, widać to nawet na ścianach tutejszych świątyń. To widać na przykładzie istot Hator, tutaj bardzo często spotyka się motyw matki krowy, łagodnej, kochającej i bardzo intuicyjnej, która służy wskazówkami. Przewodnictwo i wskazówki pochodzą więc od istoty o płci żeńskiej.
Mamy dla was coś szczególnego, zmieniając kolejność przekazywanej informacji. Zwykle nauczycielka Marilyn [Harper] zaczyna jako pierwsza i przekazuje informacje od wielu istot pragnących przemawiać poprzez nią. Jej naczynie [medium] jest kryształowo czyste. Marilyn wyraźnie wybiera istoty, które mają przez nią przemawiać. Jedną z nich jest Izyda. Ponieważ obecnie jesteśmy na Elefantynie, wyspie z najstarszą świątynią dedykowaną Izydzie, nie pozostaje nam nic innego jak oddać głos jej samej, aby przejęła dalej nasz przekaz na temat intuicji.
[Izyda głosem Marilyn Harper]
Ukochane Istoty Światła, bardzo jestem w was zakochana. Przychodzę do was z przypomnieniem, kim doprawdy jesteście, kim przybyła tutaj wasza dusza, aby się stać. Przybywam tutaj, do tej budowli przedstawiającej sobą miłość, cześć, obecność, połączenie. Jestem tutaj, aby wam przypomnieć, że tak samo jak wschodzi słońce, tak samo zaczyna wschodzić wasza intuicja. Przychodzę tutaj, aby wam przypomnieć o świetle, którym w istocie jesteście. Tylko poprzez własną percepcję i przekonania, jak o tym mówił nasz kochany przyjaciel Kryon, wydaje się wam, że istniejecie w oderwaniu od wrodzonej mądrości własnego ciała, co powoduje pewną rozbieżność poznawczą.
Przybywam tutaj, aby was uaktywnić. Przybywam tutaj, aby pomóc wam w zrozumieniu tkwiącej w was mądrości, abyście udając się do rdzenia waszej obecności mogli podkręcić dźwięk, ha ha, abyście przyjęli do wiadomości i zrozumieli tkwiącą tam informację, o prawdziwość której błagam teraz, abyście nie wątpili. Tak samo jak wielu wspaniałych nauczycieli żyjących na tej planecie, pytamy się was, gdzież byśmy wszyscy byli, gdyby każdy z nas zwątpił w prawdziwość naszej intuicji? Proszę więc, abyście nie wątpili waszej.
Intuicyjny głos tkwiący w każdym z was nie jest aż tak głośny jak mój, nie jest tak głośny jak ptasie głosy, które teraz słyszycie. Te głosy jednak dochodzą nas ze świątyni, tak samo jak głos waszej intuicji wydobywa się z wewnętrznej świątyni was samych, płynie takim samym nurtem jak Nil, jest wiecznie obecny i zawsze płynny, zawsze połączony. Oddychając ciszą wewnętrzną mówicie: „Jestem tutaj, słucham; jestem miłością i słucham, czuję i słucham. Łączę się i słucham.” To wtedy wewnętrzna wiedza i natchnienie dają o sobie znać, stają się warte uwagi waszej duszy, bowiem to ona jest łączniczką ze wspaniałością dającego satysfakcję sukcesu. To nie zawsze musi brzmieć tak, jakbyście tego oczekiwali, to może brzmieć jak szelest motylich skrzydeł, dziesięć kroków przed wami.
Dlatego czasem musicie usiąść w ciszy, żeby ten głos usłyszeć. Często jednak słyszymy, jak mówicie nam, że go nie słyszycie. Kochane istoty światła, im częściej tak będziecie powtarzać, jak to mówi nasza przyjaciółka Adironnda, to stwierdzenie stanie się zamówieniem, które składacie Wszechświat u. Zamiast tego więc oddychajcie i nasłuchujcie. Wejdźcie do mego serca; zezwólcie, aby moje serce głośno do was przemówiło, bowiem potrafię połączyć się z częstotliwością wibracji mej duszy i kiedy tak robię, to iluminacja mojej duszy staje się bardziej wyraźna. W waszym przypadku chodzi o iluminację waszej duszy, rozumiecie? Wewnątrz duszy, w sercu, tkwi wasza własna mądrość.
Jakoś na przestrzeni historii dokonaliście wyboru, aby jej nie słuchać. Proszę więc was, abyście ponownie zaczęli słuchać. Z praktyką, ten głos stanie się tak samo słyszalny jak otaczający nas ptasi śpiew. Widzicie, ptaki wzbijają się wysoko i następnie chowają w niszach świątynnych kamieni, odnajdują własny rdzeń i zadomawiają się w tym świętym miejscu.
Wasza świątynia, wasz dom, wygląda tak samo, ukochane istoty światła. Wasz dom to serce, siedzisko miłości. Goszcząc się w sercu słyszymy, jak niektórzy z was mówią: „Nie wiem, co to miłość; jak ją odczuć?” - ha, to jest właśnie zamówienie. Oddychajcie więc ciszą waszego serca i pozwólcie światu, żeby sobie nadal wokół was wirował. Podnieście własne wibracje i nauczcie się rozpoznawać przebłyski własnej intuicji, łapcie się na nich. Kiedy intuicja mówi, żeby zabarć ze sobą okulary słoneczne, to je ze sobą weźcie nawet w pochmurny dzień, bowiem słońcie i tak wzejdzie. Albo zostawcie je w domu, bo macie wybór nie słuchać, jeśli taka wasza wola. Jednakże im częściej się przysłuchujecie, tym lepiej się zestrajacie w daną częstotliwość, w daną falę radiową i wtedy wasza własna mądrość przemawia przez was, poprzez was i poprzez wszystko,co was otacza.
Tego przekazu nie da się zatrzymać, gdyż on jest zawsze z wami, ale jeśli macie taką wolę, możecie go nie rozpoznawać, nie przyjmować do wiadomości. Zatem proszę, byście wybrali rozpoznawać ten głos, przekaz waszej własnej duszy. Właśnie teraz uaktywniam waszą duszę, zaglądając każdemu z was w oczy, poprzez każde moje słowo, poprzez każdy symbol, który wnika w wasze serce, zupełnie jak hieroglify na ścianach mej świątyni. Robię to, abyście sobie przypomnieli, kim doprawdy jesteście, przypominam wam, co dyktuje wasza własna mądrość, która mówi, abyście byli obecni. Sama miałam wyznawców, którzy oddawali mi boską cześć ha ha! Wcale tego nie chciałam, przybywam tutaj w ludzkiej formie, aby przypomnieć wam, że w waszych ciałach tkwi mądrość. Proszę was, proszę przyjmijcie do wiadomości ten moment podszeptu intuicji i zapamiętajcie tę częstotliwość, tak, żebyście ją mogli zawsze znaleźć i się z nią połączyć.
Błagam was, nie odwracajcie się od waszej misji, każdy z was jest heraldem niosącym przekaz miłości, miłosierdzia, wdzięczności, radości, spokoju, jasności, mądrości i śmiechu. Bowiem śmiech to język uniwersalny, tak samo jak muzyka. Zaufajcie samym sobie, zaufajcie, że nawet wśród chaosu życia codziennego, istoty Hator stoją przy was, ja stoję przy was. Zawsze jestem z wami, nawet jeśli się wam wydaje, że marnujecie, czy mijacie się z energią twórczą, to pamiętajcie, że nie możecie jej przegapić, możecie ją najwyżej opóźnić.
Zatem proszę was, podejmijcie swą misję, zjednoczcie się z wrodzoną mądrością ciała, zjednoczcie się z intuicją i wiedzcie, że jej podszept będzie się stawał coraz bardziej wyraźny z każdym następnym krokiem. Droga do intuicji jest coraz bardziej widoczna, tak samo, jak widać wzeszłe już słońce. Intuicja istnieje tak samo, jak istnieje księżyc. Jestem tutaj, aby pomóc wam zrównoważyć waszą żeńską stronę, pomóc wam w zrozumieniu rdzenia napełnionej miłością empatii, oraz miłosierdzie, abyście mogli zrozumieć dobroczynność waszej własnej duszy. Jestem tutaj, żeby po prostu was kochać. Jestem tutaj, aby pomóc wam w pokochaniu i spojrzeniu w głąb samych siebie. Kiedy spojrzycie w oczy naszej boskiej łączniczki, Merilyn zobaczycie w nich mnie patrzącą na was z miłością, aby wam, o tej miłości przypomnieć.
Zaufajcie miłości, bowiem wraz z nią wzrasta intuicja i wzbija się tak samo wysoko jak okoliczne ptaki. Istota miłości wypełnia mądrość waszego ciała, wasze umiejętności, was samych. Proszę więc, podejmijcie waszą misję wystawiając lewą nogę do przodu [jak egipskie posągi] aby nie upaść. Wystawcie lewą nogę do przodu, aby tańczyć taniec życia. Wystawcie lewą nogę do przodu, aby wasze serce stało się tak silne jak wasze intencje. Ja wiem, że wasze serce jest silne, zestrajacie się w częstotliwość duszy, dzięki czemu wrodzona mądrość ciała pozwala uchwycić podszept intuicji. Zakotwiczcie ją, dobrze zapamiętajcie, bowiem wtedy będziecie zawsze mogli do niej powrócić. Podszepty intuicji będą się stawały coraz głośniejsze, ale w sposób łagodny i dobroczynny.
Rozumiem wasze zwątpienia, czuję wasze obawy. Myślicie sobie: „A co, jeśli się mylę?” - A co, jeśli będziecie mieli rację? Pytanie typu „co to będzie”, nie wchodzi w rachubę, po prostu bądźcie tu i teraz całymi sobą, bądźcie obecni, słuchajcie sercem, patrzcie uszami , czujcie oczami, bo uczycie się nowego sposobu życia. Mnie zaś przypadł zaszczyt bycia częścią waszej podróży. Tak samo jak wy byliście częścią mojej, wiele tysięcy lat temu. Jestem wam wdzięczna za wasze istnienie. Teraz musicie także być wdzięczni za siebie samych. Teraz musicie zrozumieć na czym polega nowy sposób słuchania, wtrajając się w częstotliwość duszy. Głęboko was kocham, widzę waszą wspaniałość i trzymam lustro, abyście sami ją także mogli zobaczyć. Zobaczcie własne odbicie w oczach wszystkich, z którymi się zetkniecie. Ja też będę wśród nich. Z miłością i radością żegnamy się mówiąc Namaste!
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
http://audio.kryon.com/en/ 16-EGYPT-Ancient%20Elegance .mp3
[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 9:28 minucie nagrania]
Elegancja starożytnych Egipcjan
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Niniejszy to 16 przekaz z wycieczki po Egipcie z roku 2019, tym razem ze stuosobową grupą znajdujemy się na północy kraju, w Edfu nad dolnym Nilem i zaczynamy zwiedzać niektóre z najwspanialszych budowli stworzonych przez starożytnych Egipcjan. Gdybym miał temu przekazowi nadać jakiś tytuł, to bym go zatytułował: „Elegancja starożytnych Egipcjan,” gdyż bardzo często ją w swych przekazach podkreślam. Zatrzymajmy się na moment... Zastanówcie się nad tym, co oglądacie, ponieważ siedzimy teraz wewnątrz świątyni w Edfu i jak zauważyliście, odwiedzane świątynie są coraz większe. Ich rozmiar poprowadzi wasz wzrok ku pewnym geometriom, zaczniecie – jeśli już tego nie robicie - liczyć ilość filarów. Zachęcam was do tego, bowiem to posiada związek z tym, o czym za chwilę.
Kochani, bardzo wczesnym rankiem, przed wschodem słońca, siedzimy w odkrytej sali kolumnowej tej wspaniałej świątyni. Kiedy rozmawiamy o rdzennej kulturze starożytnego Egiptu mamy na myśli czasy, kiedy ona była czysta, nie zmącona naleciałościami innych kultur; nasze określenie rdzennej kultury nie koniecznie musi się pokrywać z tym, co na ten temat mówią egiptolodzy. Mamy na myśli środkowy okres jej rozwoju, zanim jakikolwiek zdobywca, czy obcy mógł się ogłosić faraonem, bądź rozpowszechniać na tej ziemi inny rodzaj wiary.
Mówię więc o okresie historii Egiptu, kiedy ich bogowie wciąż byli Bogami miłości, zanim ktokolwiek obcy przywłaszczył sobie ich religię i ziemię, wplątując się w nią przez stulecia siedząc na uzurpowanym tronie, fałszując swój rodowód [mowa tu o Hyskosach i Ptolomeuszach-przyp. tłum], zanim ktokolwiek obcy lub niskiego pochodzenia, wszedł w skład rządu, czy systemu polityczno-dynastycznego [Jak próbowali tego Rzymianie za czasów Kleopatry VII- przyp. tłum] . Mówimy tu więc o czysto Egipskiej kulturze [z czego wynika, że mowa przede wszystkim o tzw. Starym i Średnim Państwie 2686 p.n.e – 1640 p.n.e. - okresie, który faktycznie przypada na środek historii Egiptu zakładając, że okres przeddynastyczny rozpoczął się ok 6000 p.n.e.– przyp. tłum] Mówimy o czysto egipskiej historii oraz o tym, co sami Egipcjanie pozostawili zapisane na ścianach świątyń o tym jak żyli i w co wierzyli.
Właśnie teraz siedzicie w miejscu, które pragnie wam coś powiedzieć o pewnych skrywanych tajemnicach, o których rzadko ktokolwiek słyszy, choć to wszystko widać, jak na dłoni. Policzcie ilość kolumn. Ha ha! Licząc kolumny odkryjecie, że Egipcjanie hołdowali przede wszystkim systemowi dwunastkowemu. Nadejdzie taki dzień, kiedy naukowcy docenią elegancję matematyki opartej na systemie dwunastkowym - i ją przywracając - nie nazwą jej nową matematyką, lecz właśnie powrotem do prastarej!
Powtórzę raz jeszcze, bowiem słuchający mnie teraz matematycy uśmiechną się, kiedy to usłyszą: elegancja matematyki opartej na systemie dwunastkowym jest wyraźnie widoczna i wcale nie trzeba się jej doszukiwać. Innymi słowy jej wzorce i ciągi zaczynają przemawiać i wytrawny matematyk od razu je zauważy. Będzie się uśmiechał doświadczając momentu Aha! - widząc jak jeden ciąg prowadzi do innego, a wtedy och, tylko spójrzcie tutaj! Istniejące w biologii fraktale, geometria przestrzeni kosmicznej, wszystko w naturze mówi o dwunastu ścianach, o szóstkach, trójkach i czwórkach i bardzo rzadko można tam znaleźć piątki i dziesiątki. Bardzo rzadko. Wszystko we Wszechświecie jawi się szóstkami, trójkami, czwórkami, dwunastkami i osiemnastkami. Policzcie więc kolumny. Wam się wydaje, że ich ilość to przypadek? Policzcie liczbę kapłanów oraz to, co uważali za święte liczby. Wam się wydaje, że tak jest przez przypadek? Tutaj także nie znajdziecie żadnych piątek, ani dziesiątek. Mówię wam o tym jako wstęp do dyskusji o elegancji socjalnej struktury starożytnego Egiptu.
To prawda, że oni byli kulturą początkującą, to prawda, że pod pewnymi względami byli zacofani, tak samo jak wy posiadali dwoistość, oraz wiele przykładów na to, czy tamto; jednakże kochani, przyglądając się samemu jądru Egiptu, widzicie cywilizację, która przetrwała samodzielnie, wyznając Boga miłości. To jest bardzo ważne! Czy zauważyliście, że ta ogromna świątynia, którą teraz oglądacie jest zbudowana na tym samym planie, co mniejsze? Na tym samym planie, co najmniejsza?
Pierwsze co widać, to dwie kolumny, które stwarzają sobą przestrzeń do obserwacji wschodu słońca [pylony wejściowe]. Oto filozofia – wymienię ją najpierw, zanim przejdziemy do dyskusji głównego światopoglądu Egipcjan. [Dwie kolumny więc] zdają się mówić o filozofii, według której każdy nowy dzień niesie ze sobą nowy początek. Ta filozofia jest wam znana i mówi, że to jest nowy dzień, niezależnie od tego, co się dzieje w życiu każdego z was. Słońce wschodzi między dwiema kolumnami, aby dać wam do zrozumienia, że Bóg się do was uśmiecha, wszystko jest świeże i nowe. Wschód słońca więc jest symbolem dobroczynnej miłości, tutaj wcale nie chodzi o kult słońca!
Kochani, starożytny Egipt pozostawił po sobie cały szereg przenośni. Wiele z tego, co tutaj widnieje zapisane na ścianach, opowiada o energiach wcale nie w sensie materialnym. Tutaj widnieją opowieści o górnym i dolnym Nilu, o pełnym dobrodziejstw kraju. Tego nie znajdziecie w innych zakątkach świata, na pewno nie w takim stopniu, co tutaj. Pozwólcie, że opowiem wam coś pięknego. Od trzydziestu lat nauczam was i jak macie na to ochotę, to możecie mą naukę nazwać pewnym systemem wiary, choć to żaden system. Nauczam was podstawowych prawd o miłości bożej, o magii zawartej w wielowymiarowej energii miłosierdzia, czyli nauczam was o czymś, co wasza nauka dopiero zaczyna rozpoznawać i badać jako pole i koherencja, czyli wymierne efekty miłosierdzia. A starożytnym Egipcjanom, to wszystko było wiadome.
Od samego początku powtarzam wam, że jesteście niezmiernie kochani. Och, ale tutaj jest coś więcej. Posłuchajcie, ponieważ to, co raz po raz wam powtarzam, jest zapisane na tych ścianach. Możecie przeżyć całe życie i nigdy nie spojrzeć na Boga, czy Ducha, czy Stwórcę, czy jak jeszcze chcecie nazwać Źródło stanowiące esencję miłości. Możecie przeżyć całe życie i nigdy nie popatrzeć w Jego stronę. Możecie całe życie być zbyt zajęci własnymi sprawami, możecie mówić, że nie wierzycie w te różne ezoteryczne sprawy. Możecie nawet mówić, że jesteście niewierzący, że nie macie zamiaru chodzić do kościoła, czy synagogi; możecie mówić, że jesteście ludźmi nowoczesnymi i nie wierzycie w nic takiego. Ale mówię wam, że pod koniec życia, cały czas, kiedy byliście zajęci i nawet nie patrzyliście w kierunku Stwórcy, to Stwórca na was patrzył z wyciągniętymi ramionami, mówiąc: „Chwyć mnie za rękę jeśli tylko chcesz! Masz wolny wybór.” Innymi słowy, choć wy możecie nigdy nie kierować wzroku ku Bogu, to Bóg i tak na was patrzy. Każdy człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo miłości, wszyscy ludzie są sobie równi i posiadają tę samą szansę uchwycenia ręki magii miłości i odkrycia dla siebie lepszego życia. Nauczam was tego od trzydziestu lat, to jest tematyka przekazów, właściwa Kryonowi. Następnie przyjeżdżacie tutaj i uzmysławiacie sobie, że na wynurzających się z piasków pustyni ścianach świątyń, z dających się odczytać fragmentów inskrypcji, których nie zdołała unicestwić ręka najeźdźców, jest zapisane dokładnie to samo!
Kochani! Wszystkie świątynie starożytnego Egiptu - od największych do najmniejszych - budowano według tego samego planu, według którego [tuż za wejściem oznaczonym dwoma pylonami] znajdował się wielki, niezadaszony przedsionek, aby słońce mogło nań świecić, a gdzie zbierali się wierni, bowiem dotąd wolno im było wejść do świątyni [tzw. sala hipostylowa] oraz główną nawę biegnącą w linii prostej od wejścia, do dostępnego tylko faraonowi oraz jednemu lub dwóm kapłanom - ołtarza. Kolejne sale poza kolumnową, stawały się coraz mniejsze i ciemniejsze oraz, coraz bardziej święte, dostępne tylko kapłanom i wiodły do miejsca, do którego miał dostęp sam faraon.
Wszystkie elementy takich świątyń były przenośniami Boga światła. Taki plan świątyń świadczył o tym, że odprawiano w nich objęty protokołem obrządek, że wierni nie mogli dobrze zobaczyć jej wnętrza, bowiem ono było święte, oraz że Bóg jest wielki i Bóg jest światłem i zawsze widzi wszystkich wiernych, niezależnie od ich rangi. Na tym polegała filozofia, według której budowano świątynie. Każdy człowiek posiadał własną bańkę, Wyższe Ja. To ja nazywam Wyższe Ja, bańką; oni nazywali to inaczej i to jest zapisane na ścianie. Wierzyli w istnienie pewnej części Siebie żyjącej poza ciałem fizycznym każdego człowieka, oraz ze ta część zawiera w Sobie światło przenoszone do życia w zaświatach.
Metafizyczne zasady, których was nauczam, traktują dokładnie o tym samym. Czy to możliwe, że te prastare zasady były znane faraonom (którymi od czasu do czasu bywały kobiety), którzy następnie przekazywali je wszystkim wiernym najlepiej, jak tylko potrafili? Wierni dowiadywali się, co miało miejsce w świątyni, od kapłanów. Jak wam się wydaje, na czym polegał odprawiany przez faraona obrządek wewnątrz świątyni? Przecież teraz siedzimy wewnątrz takiej świątyni, być może nie dokładnie w miejscu ołtarza, nie zupełnie w mniejszym, świętym pomieszczeniu kultowym, dostępnym tylko faraonowi.
Jak wam się wydaje, co on tam robił? Wielu, którzy nigdy tych rzeczy się nie uczyli, będą zgadywać, że faraon składał ofiary, albo zajmował się odprawianiem jakichś innych pogańskich obrzędów. Co wy na to, jeśli wam powiem, że to, co tam robił, pragnę, abyście pewnego dnia robili wy sami! Faraon oddawał cześć Panu światła, magii miłości, niezależnie od tego, jak on się w danej epoce dziejów Egiptu nazywał. Jego esencją i rodowodem była heka, czyli miłość, uzdrowienie. Tak na przestrzeni wieków Egipcjanie widzieli Boga światła, jako kochającego i uzdrawiającego.
Zaraz wam powiem, co robił faraon w najświętszym miejscu świątyni, to jest coś, o czym niewielu obecnie wie, a czego powinno się powszechnie nauczać. Kochani, ta świątynia była zbudowana z myślą o muzyce! Tutaj nie chodzi o żadne melodie, tutaj chodzi o pewne tony, posiadające znaczenie dźwięki, które śpiewano razem, bowiem stanowiły nierozerwalną część matematyki. Mówiłem wam o tym wewnątrz piramidy Cheopsa[transkrypcja poniżej w tej grupie – pryzp. tłum], że komnata królewska miała do czynienia z tonami i matematyką, tak samo tutaj, w tej świątyni faraon śpiewał. On śpiewał. Jednym, czego zgromadzeni w sali kolumnowej wierni oczekiwali usłyszeć był donośny głos faraona. Faraon bowiem śpiewał pełnym głosem, niczego nie mamrocząc pod nosem. On pełnym głosem śpiewał o obecności w świątyni Pana światła błogosławiącego siłę życiową całego, górnego i dolnego Egiptu, w ten sposób zapewniając ciągłość płodności ziemi i chociaż faktycznie, w Egipcie istniała pewna hierarchia, czy arystokracja, to arystokracja dzieliła się swą wiedzą z całym krajem.
Pomimo, że w celu rozmowy z Bogiem do świętego świętych tej świątyni miał dostęp tylko jeden mężczyzna, czy kobieta, piastujący rolę faraona, to faraon natychmiast dzielił się jej treścią ze wszystkimi wiernymi. Faron przekazywał ją kapłanom, a kapłani dzielili się nią z innymi kapłanami, a zebrani w sali kolumnowej słyszeli jak Pan światła błogosławił każdego z nich z osobna oraz cały Egipt, obiecując dalej utrzymywać go przy życiu, czyniąc bezpiecznym i pięknym, oraz pomagając każdemu z jego mieszkańców poprzez wskazówki, jak się dostać w zaświaty, kiedy pewnego dnia spotka ich śmierć. Dosłownie słyszę, jak Egipcjanie wciąż poprzez odległe stulecia wołają do was: „Śmierć nie ma żadnego ościenia! Żyjecie na Ziemi chwilkę, ale prawdziwa rzeczywistość zaczyna się w zaświatach. ” Jeśli to, co oni wam przekazują wydaje się znajome, to dzieje się tak, bowiem słyszeliście to ode mnie. To ja opowiadam wam o pięknie Źródła Stwórczego, które zna każdego z was po imieniu, które jest światłem i które kocha każdego z was bez miary. Nie zdziwcie się więc, kiedy egiptolodzy pewnego dnia doczytają się tego samego z inskrypcji, pozostawionych na świątynnej ścianie. Starożytni Egipcjanie dobrze znali tę prawdę, pomimo że w ich panteonie posiadali nań wiele imion. Oni tę prawdę dobrze znali.
Czego w tej chwili brakuje w takich miejscach, jak to, w którym siedzimy? Tutaj brakuje tonów i pewnych dźwięków oraz zasad matematycznych tych dźwięków, bowiem one posiadają pewne swoiste znaczenie. Eleganckie społeczeństwo, które się posługiwało tymi zasadami, musiało posiadać system zapisu nut. Ta wiedza wcale nie była przekazywana w całości ustnie z pokolenia na pokolenie. W świątyniach nauczano muzyki i czytania z nut, uczono jak zapisywać dźwięk tak, aby kolejne pokolenia potrafiły czytać poszczególne nuty i jak je ze sobą łączć. Każda elegancka kultura posiadała własny system zapisywania dźwięku.
Zatem zwracam się teraz do egiptologów, czy znaleźliście inskrypcje, których nie potraficie odczytać, bądź znaczenia których nie jesteście pewni? A może one się wam wydają zbyt tajemnicze, aby je poprawnie zinterpretować? One mogą być właśnie nutami! Każde eleganckie społeczeństwo szanowało także własną historię; historię tego, co istniało przed nimi samymi. W starożytnym Egipcie więc musiały istnieć muzea. Niezależnie od tego, czy mieściły się w świątyniach, czy gdzie indziej, na przykład pod ziemią, to jednak istniały i archeolodzy bardzo często o tym zapominają. Kiedy więc podczas wykopalisk dokopują się do czegoś bardzo starego, to zmieniają system datowania pewnych obiektów utrzymując, że musiały być o wiele wcześniejsze niż przypuszczano, zupełnie nie biorąc pod uwagę możliwości, że się dokopali do jakiejś sali muzealnej starożytnych. Egipcjanie posiadali muzea, ich społeczeństwo było eleganckie, posiadało własną medycynę, bardzo dokładnie myli ręce, co pokazywali na ścianach, bowiem wierzyli w istnienie bakterii, które ludzkość odkryła dopiero znacznie później. Na tym polega elegancja starożytnych Egipcjan, tutaj nie chodzi tylko o ich znajomość Boga miłości, oni tej wiedzy używali.
Nie wszystko z tej wiedzy przetrwało, to prawda. Sprawy się zmieniły, ale pragnę oddać cześć elegancji inskrypcji na ścianach świątyń, pochodzących z czasów kultury czysto egipskiej. To były czasy, w których wierzono w Boga światła, w magię miłości oraz w dobroczynność dostępną wszystkim. Tam nie było żadnego osądu, żadnego okropieństwa, jedynie światło. Ich świątynie były budowane tak, że wystarczyło na nie spojrzeć, aby się przekonać, że w nich oddawano cześć idei, samej idei, metafizycznej idei, że zawsze, kiedy wschodzi słońce, to ono wschodzi dla każdego, jego wschód reprezentuje sobą nowy początek, świeży start.
Kiedy opuścicie to miejsce, zobaczycie wschodzące słońce. Celowo zgromadziliśmy się tutaj tak wcześnie, o 3:30 nad ranem, żeby stanąć w chłodnej bryzie wczesnego poranka i być świadkami tego, czego doświadczali starożytni Egipcjanie, specjalnie w tym celu zbudowanej świątyni-metaforze, opiewającej nowy początek. Nie dajcie się zwieść przekonaniu, że to, co stare jest także zacofane. Co wy na to, jeśli jest dokładnie odwrotnie?
W Egipcie można się bardzo dużo nauczyć. Sami rozważcie to, co wam powiedziałem; niech nie zwodzi was także widoczna tutaj dwoistość, przecież Egipcjanie byli takimi samymi ludźmi, jak wy. Przecież sami mówicie, że wierzycie w kochającego Boga, ale gdyby Egipcjanie przyjrzeli się waszej historii, to także czuliby się zagubieni. Szukajcie więc tutaj światła i celebrujcie zdobycze starożytnych. Niech dzisiejszego dnia przyświeca wam słońce tak, jak zamierzali to wam pokazać architekci tej świątyni, jako przenośnię wszystkich dobrodziejstw i dobrych rzeczy oraz nadziei, jako odnowicielki siły życiowej całego kraju.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Elan Cohen
[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 9:28 minucie nagrania]
Elegancja starożytnych Egipcjan
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Niniejszy to 16 przekaz z wycieczki po Egipcie z roku 2019, tym razem ze stuosobową grupą znajdujemy się na północy kraju, w Edfu nad dolnym Nilem i zaczynamy zwiedzać niektóre z najwspanialszych budowli stworzonych przez starożytnych Egipcjan. Gdybym miał temu przekazowi nadać jakiś tytuł, to bym go zatytułował: „Elegancja starożytnych Egipcjan,” gdyż bardzo często ją w swych przekazach podkreślam. Zatrzymajmy się na moment... Zastanówcie się nad tym, co oglądacie, ponieważ siedzimy teraz wewnątrz świątyni w Edfu i jak zauważyliście, odwiedzane świątynie są coraz większe. Ich rozmiar poprowadzi wasz wzrok ku pewnym geometriom, zaczniecie – jeśli już tego nie robicie - liczyć ilość filarów. Zachęcam was do tego, bowiem to posiada związek z tym, o czym za chwilę.
Kochani, bardzo wczesnym rankiem, przed wschodem słońca, siedzimy w odkrytej sali kolumnowej tej wspaniałej świątyni. Kiedy rozmawiamy o rdzennej kulturze starożytnego Egiptu mamy na myśli czasy, kiedy ona była czysta, nie zmącona naleciałościami innych kultur; nasze określenie rdzennej kultury nie koniecznie musi się pokrywać z tym, co na ten temat mówią egiptolodzy. Mamy na myśli środkowy okres jej rozwoju, zanim jakikolwiek zdobywca, czy obcy mógł się ogłosić faraonem, bądź rozpowszechniać na tej ziemi inny rodzaj wiary.
Mówię więc o okresie historii Egiptu, kiedy ich bogowie wciąż byli Bogami miłości, zanim ktokolwiek obcy przywłaszczył sobie ich religię i ziemię, wplątując się w nią przez stulecia siedząc na uzurpowanym tronie, fałszując swój rodowód [mowa tu o Hyskosach i Ptolomeuszach-przyp. tłum], zanim ktokolwiek obcy lub niskiego pochodzenia, wszedł w skład rządu, czy systemu polityczno-dynastycznego [Jak próbowali tego Rzymianie za czasów Kleopatry VII- przyp. tłum] . Mówimy tu więc o czysto Egipskiej kulturze [z czego wynika, że mowa przede wszystkim o tzw. Starym i Średnim Państwie 2686 p.n.e – 1640 p.n.e. - okresie, który faktycznie przypada na środek historii Egiptu zakładając, że okres przeddynastyczny rozpoczął się ok 6000 p.n.e.– przyp. tłum] Mówimy o czysto egipskiej historii oraz o tym, co sami Egipcjanie pozostawili zapisane na ścianach świątyń o tym jak żyli i w co wierzyli.
Właśnie teraz siedzicie w miejscu, które pragnie wam coś powiedzieć o pewnych skrywanych tajemnicach, o których rzadko ktokolwiek słyszy, choć to wszystko widać, jak na dłoni. Policzcie ilość kolumn. Ha ha! Licząc kolumny odkryjecie, że Egipcjanie hołdowali przede wszystkim systemowi dwunastkowemu. Nadejdzie taki dzień, kiedy naukowcy docenią elegancję matematyki opartej na systemie dwunastkowym - i ją przywracając - nie nazwą jej nową matematyką, lecz właśnie powrotem do prastarej!
Powtórzę raz jeszcze, bowiem słuchający mnie teraz matematycy uśmiechną się, kiedy to usłyszą: elegancja matematyki opartej na systemie dwunastkowym jest wyraźnie widoczna i wcale nie trzeba się jej doszukiwać. Innymi słowy jej wzorce i ciągi zaczynają przemawiać i wytrawny matematyk od razu je zauważy. Będzie się uśmiechał doświadczając momentu Aha! - widząc jak jeden ciąg prowadzi do innego, a wtedy och, tylko spójrzcie tutaj! Istniejące w biologii fraktale, geometria przestrzeni kosmicznej, wszystko w naturze mówi o dwunastu ścianach, o szóstkach, trójkach i czwórkach i bardzo rzadko można tam znaleźć piątki i dziesiątki. Bardzo rzadko. Wszystko we Wszechświecie jawi się szóstkami, trójkami, czwórkami, dwunastkami i osiemnastkami. Policzcie więc kolumny. Wam się wydaje, że ich ilość to przypadek? Policzcie liczbę kapłanów oraz to, co uważali za święte liczby. Wam się wydaje, że tak jest przez przypadek? Tutaj także nie znajdziecie żadnych piątek, ani dziesiątek. Mówię wam o tym jako wstęp do dyskusji o elegancji socjalnej struktury starożytnego Egiptu.
To prawda, że oni byli kulturą początkującą, to prawda, że pod pewnymi względami byli zacofani, tak samo jak wy posiadali dwoistość, oraz wiele przykładów na to, czy tamto; jednakże kochani, przyglądając się samemu jądru Egiptu, widzicie cywilizację, która przetrwała samodzielnie, wyznając Boga miłości. To jest bardzo ważne! Czy zauważyliście, że ta ogromna świątynia, którą teraz oglądacie jest zbudowana na tym samym planie, co mniejsze? Na tym samym planie, co najmniejsza?
Pierwsze co widać, to dwie kolumny, które stwarzają sobą przestrzeń do obserwacji wschodu słońca [pylony wejściowe]. Oto filozofia – wymienię ją najpierw, zanim przejdziemy do dyskusji głównego światopoglądu Egipcjan. [Dwie kolumny więc] zdają się mówić o filozofii, według której każdy nowy dzień niesie ze sobą nowy początek. Ta filozofia jest wam znana i mówi, że to jest nowy dzień, niezależnie od tego, co się dzieje w życiu każdego z was. Słońce wschodzi między dwiema kolumnami, aby dać wam do zrozumienia, że Bóg się do was uśmiecha, wszystko jest świeże i nowe. Wschód słońca więc jest symbolem dobroczynnej miłości, tutaj wcale nie chodzi o kult słońca!
Kochani, starożytny Egipt pozostawił po sobie cały szereg przenośni. Wiele z tego, co tutaj widnieje zapisane na ścianach, opowiada o energiach wcale nie w sensie materialnym. Tutaj widnieją opowieści o górnym i dolnym Nilu, o pełnym dobrodziejstw kraju. Tego nie znajdziecie w innych zakątkach świata, na pewno nie w takim stopniu, co tutaj. Pozwólcie, że opowiem wam coś pięknego. Od trzydziestu lat nauczam was i jak macie na to ochotę, to możecie mą naukę nazwać pewnym systemem wiary, choć to żaden system. Nauczam was podstawowych prawd o miłości bożej, o magii zawartej w wielowymiarowej energii miłosierdzia, czyli nauczam was o czymś, co wasza nauka dopiero zaczyna rozpoznawać i badać jako pole i koherencja, czyli wymierne efekty miłosierdzia. A starożytnym Egipcjanom, to wszystko było wiadome.
Od samego początku powtarzam wam, że jesteście niezmiernie kochani. Och, ale tutaj jest coś więcej. Posłuchajcie, ponieważ to, co raz po raz wam powtarzam, jest zapisane na tych ścianach. Możecie przeżyć całe życie i nigdy nie spojrzeć na Boga, czy Ducha, czy Stwórcę, czy jak jeszcze chcecie nazwać Źródło stanowiące esencję miłości. Możecie przeżyć całe życie i nigdy nie popatrzeć w Jego stronę. Możecie całe życie być zbyt zajęci własnymi sprawami, możecie mówić, że nie wierzycie w te różne ezoteryczne sprawy. Możecie nawet mówić, że jesteście niewierzący, że nie macie zamiaru chodzić do kościoła, czy synagogi; możecie mówić, że jesteście ludźmi nowoczesnymi i nie wierzycie w nic takiego. Ale mówię wam, że pod koniec życia, cały czas, kiedy byliście zajęci i nawet nie patrzyliście w kierunku Stwórcy, to Stwórca na was patrzył z wyciągniętymi ramionami, mówiąc: „Chwyć mnie za rękę jeśli tylko chcesz! Masz wolny wybór.” Innymi słowy, choć wy możecie nigdy nie kierować wzroku ku Bogu, to Bóg i tak na was patrzy. Każdy człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo miłości, wszyscy ludzie są sobie równi i posiadają tę samą szansę uchwycenia ręki magii miłości i odkrycia dla siebie lepszego życia. Nauczam was tego od trzydziestu lat, to jest tematyka przekazów, właściwa Kryonowi. Następnie przyjeżdżacie tutaj i uzmysławiacie sobie, że na wynurzających się z piasków pustyni ścianach świątyń, z dających się odczytać fragmentów inskrypcji, których nie zdołała unicestwić ręka najeźdźców, jest zapisane dokładnie to samo!
Kochani! Wszystkie świątynie starożytnego Egiptu - od największych do najmniejszych - budowano według tego samego planu, według którego [tuż za wejściem oznaczonym dwoma pylonami] znajdował się wielki, niezadaszony przedsionek, aby słońce mogło nań świecić, a gdzie zbierali się wierni, bowiem dotąd wolno im było wejść do świątyni [tzw. sala hipostylowa] oraz główną nawę biegnącą w linii prostej od wejścia, do dostępnego tylko faraonowi oraz jednemu lub dwóm kapłanom - ołtarza. Kolejne sale poza kolumnową, stawały się coraz mniejsze i ciemniejsze oraz, coraz bardziej święte, dostępne tylko kapłanom i wiodły do miejsca, do którego miał dostęp sam faraon.
Wszystkie elementy takich świątyń były przenośniami Boga światła. Taki plan świątyń świadczył o tym, że odprawiano w nich objęty protokołem obrządek, że wierni nie mogli dobrze zobaczyć jej wnętrza, bowiem ono było święte, oraz że Bóg jest wielki i Bóg jest światłem i zawsze widzi wszystkich wiernych, niezależnie od ich rangi. Na tym polegała filozofia, według której budowano świątynie. Każdy człowiek posiadał własną bańkę, Wyższe Ja. To ja nazywam Wyższe Ja, bańką; oni nazywali to inaczej i to jest zapisane na ścianie. Wierzyli w istnienie pewnej części Siebie żyjącej poza ciałem fizycznym każdego człowieka, oraz ze ta część zawiera w Sobie światło przenoszone do życia w zaświatach.
Metafizyczne zasady, których was nauczam, traktują dokładnie o tym samym. Czy to możliwe, że te prastare zasady były znane faraonom (którymi od czasu do czasu bywały kobiety), którzy następnie przekazywali je wszystkim wiernym najlepiej, jak tylko potrafili? Wierni dowiadywali się, co miało miejsce w świątyni, od kapłanów. Jak wam się wydaje, na czym polegał odprawiany przez faraona obrządek wewnątrz świątyni? Przecież teraz siedzimy wewnątrz takiej świątyni, być może nie dokładnie w miejscu ołtarza, nie zupełnie w mniejszym, świętym pomieszczeniu kultowym, dostępnym tylko faraonowi.
Jak wam się wydaje, co on tam robił? Wielu, którzy nigdy tych rzeczy się nie uczyli, będą zgadywać, że faraon składał ofiary, albo zajmował się odprawianiem jakichś innych pogańskich obrzędów. Co wy na to, jeśli wam powiem, że to, co tam robił, pragnę, abyście pewnego dnia robili wy sami! Faraon oddawał cześć Panu światła, magii miłości, niezależnie od tego, jak on się w danej epoce dziejów Egiptu nazywał. Jego esencją i rodowodem była heka, czyli miłość, uzdrowienie. Tak na przestrzeni wieków Egipcjanie widzieli Boga światła, jako kochającego i uzdrawiającego.
Zaraz wam powiem, co robił faraon w najświętszym miejscu świątyni, to jest coś, o czym niewielu obecnie wie, a czego powinno się powszechnie nauczać. Kochani, ta świątynia była zbudowana z myślą o muzyce! Tutaj nie chodzi o żadne melodie, tutaj chodzi o pewne tony, posiadające znaczenie dźwięki, które śpiewano razem, bowiem stanowiły nierozerwalną część matematyki. Mówiłem wam o tym wewnątrz piramidy Cheopsa[transkrypcja poniżej w tej grupie – pryzp. tłum], że komnata królewska miała do czynienia z tonami i matematyką, tak samo tutaj, w tej świątyni faraon śpiewał. On śpiewał. Jednym, czego zgromadzeni w sali kolumnowej wierni oczekiwali usłyszeć był donośny głos faraona. Faraon bowiem śpiewał pełnym głosem, niczego nie mamrocząc pod nosem. On pełnym głosem śpiewał o obecności w świątyni Pana światła błogosławiącego siłę życiową całego, górnego i dolnego Egiptu, w ten sposób zapewniając ciągłość płodności ziemi i chociaż faktycznie, w Egipcie istniała pewna hierarchia, czy arystokracja, to arystokracja dzieliła się swą wiedzą z całym krajem.
Pomimo, że w celu rozmowy z Bogiem do świętego świętych tej świątyni miał dostęp tylko jeden mężczyzna, czy kobieta, piastujący rolę faraona, to faraon natychmiast dzielił się jej treścią ze wszystkimi wiernymi. Faron przekazywał ją kapłanom, a kapłani dzielili się nią z innymi kapłanami, a zebrani w sali kolumnowej słyszeli jak Pan światła błogosławił każdego z nich z osobna oraz cały Egipt, obiecując dalej utrzymywać go przy życiu, czyniąc bezpiecznym i pięknym, oraz pomagając każdemu z jego mieszkańców poprzez wskazówki, jak się dostać w zaświaty, kiedy pewnego dnia spotka ich śmierć. Dosłownie słyszę, jak Egipcjanie wciąż poprzez odległe stulecia wołają do was: „Śmierć nie ma żadnego ościenia! Żyjecie na Ziemi chwilkę, ale prawdziwa rzeczywistość zaczyna się w zaświatach. ” Jeśli to, co oni wam przekazują wydaje się znajome, to dzieje się tak, bowiem słyszeliście to ode mnie. To ja opowiadam wam o pięknie Źródła Stwórczego, które zna każdego z was po imieniu, które jest światłem i które kocha każdego z was bez miary. Nie zdziwcie się więc, kiedy egiptolodzy pewnego dnia doczytają się tego samego z inskrypcji, pozostawionych na świątynnej ścianie. Starożytni Egipcjanie dobrze znali tę prawdę, pomimo że w ich panteonie posiadali nań wiele imion. Oni tę prawdę dobrze znali.
Czego w tej chwili brakuje w takich miejscach, jak to, w którym siedzimy? Tutaj brakuje tonów i pewnych dźwięków oraz zasad matematycznych tych dźwięków, bowiem one posiadają pewne swoiste znaczenie. Eleganckie społeczeństwo, które się posługiwało tymi zasadami, musiało posiadać system zapisu nut. Ta wiedza wcale nie była przekazywana w całości ustnie z pokolenia na pokolenie. W świątyniach nauczano muzyki i czytania z nut, uczono jak zapisywać dźwięk tak, aby kolejne pokolenia potrafiły czytać poszczególne nuty i jak je ze sobą łączć. Każda elegancka kultura posiadała własny system zapisywania dźwięku.
Zatem zwracam się teraz do egiptologów, czy znaleźliście inskrypcje, których nie potraficie odczytać, bądź znaczenia których nie jesteście pewni? A może one się wam wydają zbyt tajemnicze, aby je poprawnie zinterpretować? One mogą być właśnie nutami! Każde eleganckie społeczeństwo szanowało także własną historię; historię tego, co istniało przed nimi samymi. W starożytnym Egipcie więc musiały istnieć muzea. Niezależnie od tego, czy mieściły się w świątyniach, czy gdzie indziej, na przykład pod ziemią, to jednak istniały i archeolodzy bardzo często o tym zapominają. Kiedy więc podczas wykopalisk dokopują się do czegoś bardzo starego, to zmieniają system datowania pewnych obiektów utrzymując, że musiały być o wiele wcześniejsze niż przypuszczano, zupełnie nie biorąc pod uwagę możliwości, że się dokopali do jakiejś sali muzealnej starożytnych. Egipcjanie posiadali muzea, ich społeczeństwo było eleganckie, posiadało własną medycynę, bardzo dokładnie myli ręce, co pokazywali na ścianach, bowiem wierzyli w istnienie bakterii, które ludzkość odkryła dopiero znacznie później. Na tym polega elegancja starożytnych Egipcjan, tutaj nie chodzi tylko o ich znajomość Boga miłości, oni tej wiedzy używali.
Nie wszystko z tej wiedzy przetrwało, to prawda. Sprawy się zmieniły, ale pragnę oddać cześć elegancji inskrypcji na ścianach świątyń, pochodzących z czasów kultury czysto egipskiej. To były czasy, w których wierzono w Boga światła, w magię miłości oraz w dobroczynność dostępną wszystkim. Tam nie było żadnego osądu, żadnego okropieństwa, jedynie światło. Ich świątynie były budowane tak, że wystarczyło na nie spojrzeć, aby się przekonać, że w nich oddawano cześć idei, samej idei, metafizycznej idei, że zawsze, kiedy wschodzi słońce, to ono wschodzi dla każdego, jego wschód reprezentuje sobą nowy początek, świeży start.
Kiedy opuścicie to miejsce, zobaczycie wschodzące słońce. Celowo zgromadziliśmy się tutaj tak wcześnie, o 3:30 nad ranem, żeby stanąć w chłodnej bryzie wczesnego poranka i być świadkami tego, czego doświadczali starożytni Egipcjanie, specjalnie w tym celu zbudowanej świątyni-metaforze, opiewającej nowy początek. Nie dajcie się zwieść przekonaniu, że to, co stare jest także zacofane. Co wy na to, jeśli jest dokładnie odwrotnie?
W Egipcie można się bardzo dużo nauczyć. Sami rozważcie to, co wam powiedziałem; niech nie zwodzi was także widoczna tutaj dwoistość, przecież Egipcjanie byli takimi samymi ludźmi, jak wy. Przecież sami mówicie, że wierzycie w kochającego Boga, ale gdyby Egipcjanie przyjrzeli się waszej historii, to także czuliby się zagubieni. Szukajcie więc tutaj światła i celebrujcie zdobycze starożytnych. Niech dzisiejszego dnia przyświeca wam słońce tak, jak zamierzali to wam pokazać architekci tej świątyni, jako przenośnię wszystkich dobrodziejstw i dobrych rzeczy oraz nadziei, jako odnowicielki siły życiowej całego kraju.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Elan Cohen
http://audio.kryon.com/en/ 12-EGYPT-INCLUDED.mp3
[Przekaz Kryona zaczyna się w 9:26 minucie nagrania, poprzedza go medytacja prowadzona przez Elana Cohena].
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Pragnę, abyście pozostali w stanie medytacyjnym, bowiem nasz przekaz nie będzie długi, nie przekażę wam w nim żadnych nauk. Zamiast tego pragnę przekazać kilka scenariuszy, poddając je waszej świadomości do rozstrzygnięcia, czy to prawda, czy nie.
Ludzka świadomość jest liniowa i przyjmujecie to jako coś zupełnie normalnego, jednakże ta liniowość postrzegania sprawia, że często traktujecie pewne zagadnienia jako wykluczające choć one wcale takie nie są. Stwórca Wszechświata - to, co nazywacie Bogiem, co jest miłością, którego istnienie uznaje każda kultura planety - nie jest liniowy i wykluczający. Jako ludzie od dzieciństwa jesteście indoktrynowani przez wykluczający system wiary i przekonań, oparty na hierarchii. W rodzinie jest to matka i ojciec, w społeczeństwie zwierzchnikiem matki i ojca są inni. Dojrzewając, zaczynacie rozumieć hierarchię ważności i wiecie, kto jest mniej lub bardziej ważny od kogoś innego, kto ma pieniądze, a kto ich nie ma, kto w swym ręku skupia władzę, a kto jest jej pozbawiony. To zjawisko jest właściwe każdej kulturze. Wiecie, co to klasa rządząca, arystokracja i pospólstwo. Zatem rozumiecie, że jeśli nie należycie do klasy rządzącej, to jesteście pozbawieni władzy. Tak się sprawy mają na całej Ziemi.
Wy jednakże ten sam system podziału wpływu i wagi przenosicie także na sferę duchową. Tak robicie zawsze, od zarania, ponieważ to jest jedyny, dostępny wam model. Zabiorę was teraz w podróż, przedstawiając kilka łagodnych wizualizacji.
Znajdujemy się w odległych czasach, w Peru. Na szczycie góry, albo na innym wysokim miejscu, stoi Inka. Mówią o nim, że świeci jak słońce. Utrzymuje się, że ten człowiek jest zjednoczony z Bogiem do tego stopnia, że wszyscy, którzy podążają za nim, dzielą jego imię i nazywają się Inkami. On jest zawsze otoczony kapłanami, a świeci jak słońce, może dlatego, że nosi na sobie aż tak dużo złota. Ha ha! To, co wychodzi z jego ust, co ten człowiek robi, jak echo powtarzają kapłani. To, co Inka mówi, co należy robić, kapłani następnie przekazują podwładnym kapłanom, którzy z kolei przekazują to swoim podwładnym kapłanom, aż to dochodzi do zwykłych ludzi. Zatem zwykli ludzie także wiedzą co mówi Inka, ale to do nich dochodzi za pośrednictwem kapłanów i podkapłanów.
Pytam się więc: Czy ci zwykli ludzie są wykluczeni z miłości bożej, czy nie? Jeśli się o to zapytać ich samych, to odpowiedzą, że są wykluczeni, bowiem tak ich nauczono. Na tym przykładzie wyraźnie widać jak człowiek staje się tym, czego uczą go utarte myślokształty modelu hierarchii ważności. Zatem w starożytnym Peru obowiązywał system wykluczający, nawet wobec pojęcia Boga. Ale obecnie mamy inne, nowoczesne czasy.
Dzisiaj dowiedzieliście się, że faraonowie egipscy postępowali podobnie do władców Inków. Faraon jest jedynym, który rozmawia z Amonem-Ra i wszystko, co podczas tej rozmowy zostaje przekazane, jest skierowane tylko do niego. Wycofując się ze świątyni na klęczkach i bijąc pokłony – jak to się tradycyjnie robi w tak wielu kulturach – faraon następnie informuje o treści boskiego przekazu kapłanów. Kapłani przekazują nowinę tego dnia swoim podwładnym, którzy z kolei przekazują ją swoim podwładnym, aż przekaz dochodzi do ludzi zebranych w przedsionku i na zewnątrz świątyni. Pytam się więc: czy zebrani w przedsionku posiadają jakieś połączenie z Amonem-Ra, czy po prostu przysłuchują się przekazowi; czy taki model przekazu miłości bożej jest wykluczający, czy wkluczający?
Gdybyście sami mieli ustanowić system miłości i miłosierdzia, jak byście się do tego zabrali? Czy stworzylibyście system wkluczający, czy wykluczający? Czy jako Bóg, porozumiewalibyście się za pomocą jednego, lub dwóch pośredników, zwracając uwagę na na ich rodowód, mówiąc, że będziecie się komunikować tylko przez nich, wykluczając wszystkie pozostałe dusze? Zwracam się teraz bezpośrednio do was, jak byście to urządzili?
Tutaj rzecz się komplikuje. Oto Maja stojący na szczycie świątyni. Z wizualizujcie to teraz ze mną.... Bierzecie udział w przygotowanym przez niego święcie, podczas którego mówi wiernym, że jest tak blisko Boga, że potrafi nawet przyćmić słońce, co też i następnie robi. Majowie posiadali obserwatoria, potrafili nawet śledzić plamy na słońcu, znane im było zjawisko precesji równonocy, byli wytrawnymi astronomami i doskonale wiedzieli, kiedy miały nastąpić zaćmienia. Ta wiedza jednakże nie była rozpowszechniona wśród zwykłych ludzi. Można zatem powiedzieć, że nasz Maja oszukuje swych poddanych, wprowadzając astronomię jako część systemu wiary, aby można go było jeszcze bardziej czcić jako Boga. Maja oczywiście wyklucza swych poddanych od poznania Boga i nawet nauki.
Kochani, tak wyglądają początki systemu wykluczającego, według którego, z biegiem czasu, zabroni się nawet zwykłym ludziom -tzw. świeckim - czytać Pismo Święte w językach, w których je napisano. Oczywiście, tak było dawniej, teraz mamy czasy współczesne.
W Watykanie jest pewne miejsce a w nim fotel. Ubrany w białe szaty mężczyzna, zwany biskupem Rzymu i Stolicą Apostolską, także hołduje systemowi wykluczającemu, bowiem jest jedynym człowiekiem, który może zasiąść w tym fotelu zwanym Tronem Św. Piotra. Kiedy on tam zasiada, to biskupi bardzo uważnie się przysłuchują każdemu jego słowu, bowiem wtedy zachodzi coś zwane „ex cathedra”, co oznacza, że biskup Rzymu, Stolica Apostolska, papież - siedząc na tronie otrzymuje przekaz bezpośrednio od Boga, który jest skierowany tylko i wyłącznie do niego samego. Kiedy więc siedzi na tronie, jest połączony z Bogiem. Nawiasem mówiąc, taki przekaz informacji nazywam przekazem natchnionym, czyli channellingiem! Papież następnie przekazuje otrzymane informacje o zmianie pewnych praw lub też przykazań, swoim kardynałom i biskupom, którzy przekazują to swoim podwładnym, a ci dzielą się tym ze zwykłymi ludźmi.
Zwracam się do słuchających teraz oraz do czytających ten przekaz później; ten człowiek stoi na czele miliarda katolików, jeśli więc uważacie się za jednego z nich i w ten sposób czerpiecie informacje, co Bóg ma wam do powiedzenia, to pytam się: Czy doprawdy czujecie się aż do tego stopnia wykluczeni? A może uważacie się, że jesteście włączeni w plan miłości bożej?
Z punktu widzenia ograniczonej ludzkiej świadomości, gdybyście sami byli Stwórcą, to czy w ten sam sposób byście to wszytko ułożyli? Gdybyście o właściwym czasie, we właściwym miejscu tchnęli duszę w każdego żyjącego człowieka, czy następnie wszystkich byście wykluczyli?
Kochani, wciąż posiadacie nawyki zachowań wykluczających, bowiem od urodzenia tylko taki model jest wam znany i ten model obejmuje wszystko, nawet sferę duchową. Ten model obowiązywał do wczoraj i dlatego wciąż istnieje, wciąż daje o sobie znać, pomimo, że istnieje coś ponad niego, co pragnę wam teraz pokazać.
Zabiorę was teraz w inne miejsce i nasza podróż będzie dla niektórych bardzo wymowna. Teraz jesteśmy w czasach 30 lat po śmierci mężczyzny imieniem Jezus, jak to przyjmują do wiadomości ci, którzy wyznają ukrzyżowanie. Panuje mrok, ponieważ jest to cela więzienna. Siedzący w niej człowiek wcale nie jest zrezygnowany, ciągle coś zapisuje na skrawku papieru w półmroku świeczki. Kiedy się urodził, nadano mu imię Saul [Szaweł], ale w życiu coś go spotkało. Pod wpływem tego wydarzenia w drodze do Damaszku, poczuł się wkluczony. Niektórzy utrzymują, że on wtedy spotkał anioła, inni zaś mówią, że to był sam Chrystus. To spotkanie odmieniło go na zawsze, bowiem poczuł się włączony. Zrozumiał wtedy, że ten model pod pewnym względem obowiązuje i w jego własnej religii, więc postanowił sam – siedząc w więzieniu, przy blasku świecy - spisać to, czego się dowiedział o miłości bożej. To, co na ten temat napisał, jak poczuł się osobiście włączony w miłość bożą za pośrednictwem proroka, jest tak pełne mocy, że na zawsze weszło w skład rozdziałów Pisma Świętego Nowego Testamentu. Jak nazwać doświadczenie Św. Pawła? Chrześcijanie powołują się na Nowy Testament, używając je za przykład słowa bożego, a przecież tak wiele z jego rozdziałów pochodzi z ust Pawła. Ja to nazywam channellingiem, ha ha ha!
Jak widać na tym przykładzie, w waszej historii istnieją przebłyski geniuszu i zrozumienia, jakich od czasu do czasu doznajecie świadczących o tym, że tak, jesteście jak najbardziej włączeni w miłość bożą. Co wy na to? Jak sami byście tę miłość przekazali?
Na zakończenie pragnę przekazać wam coś osobistego, co się zdarzyło w życiu mojego partnera. To samo stało się w życiu jego partnerki Moniki, tak samo jak było udziałem wielu, którzy byli na tamtej wycieczce. W Indiach Lee i Monika mieli szansę spotkać się z premierem pewnego kraju, którego autorytet daleko wybiega poza sprawy polityczne, bowiem ten człowiek jest czczony bardziej od pozostałych przywódców religijnych tak samo w swym kraju jak i poza jego granicami. Imię, które ten człowiek nosi zdradza jego rodowód, bowiem mowa tu o Dalaj Lamie.
Pewnego ranka, podczas wycieczki po Indiach, Lee i Monika wraz z niedużą grupką mieli szansę spotkać się z Jego Świątobliwością. Lee nie wiedział, że do takiego spotkania może dojść, ale tuż przed jego rozpoczęciem pokrótce poinformowano go o obowiązującym protokole, dano mu biały szal oraz powiedziano jak ma go Dalaj Lamie podarować, aby przyjął go według zwyczaju właściwemu wszystkim buddystom. Lee więc był na spotkanie przygotowany. Kiedy pojawił się sam Dalaj Lama, czego mój partner, ani Monika nigdy nie zapomną, Jego Świątobliwość zszedł ze schodów i pomijając cały protokół od razu głęboko spojrzał w oczy mężczyzny siedzącego teraz przed wami, schwycił Lee i Monikę za ręce i wypowiedział te słowa: „Ja wierzę w jedność!”
Kochani, w tej samej chwili, dokładnie wtedy, mój partner zrozumiał, że był w tę jedność włączony. Jedność nie jest wykluczająca i stanowi treść przekazu dnia dzisiejszego. Dla niektórych nowina w nim zawarta jest znana od wieków, dla innych stanowi nowość i głosi, że Bóg zna każdego z was po imieniu. Pytanie dnia skierowane do wszystkich brzmi więc: Czy czujecie się włączeni w miłość bożą, czy nie? Zastanówcie się nad tym. Ja sam znam odpowiedź na to pytanie.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fednynkiewicz
[Przekaz Kryona zaczyna się w 9:26 minucie nagrania, poprzedza go medytacja prowadzona przez Elana Cohena].
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Pragnę, abyście pozostali w stanie medytacyjnym, bowiem nasz przekaz nie będzie długi, nie przekażę wam w nim żadnych nauk. Zamiast tego pragnę przekazać kilka scenariuszy, poddając je waszej świadomości do rozstrzygnięcia, czy to prawda, czy nie.
Ludzka świadomość jest liniowa i przyjmujecie to jako coś zupełnie normalnego, jednakże ta liniowość postrzegania sprawia, że często traktujecie pewne zagadnienia jako wykluczające choć one wcale takie nie są. Stwórca Wszechświata - to, co nazywacie Bogiem, co jest miłością, którego istnienie uznaje każda kultura planety - nie jest liniowy i wykluczający. Jako ludzie od dzieciństwa jesteście indoktrynowani przez wykluczający system wiary i przekonań, oparty na hierarchii. W rodzinie jest to matka i ojciec, w społeczeństwie zwierzchnikiem matki i ojca są inni. Dojrzewając, zaczynacie rozumieć hierarchię ważności i wiecie, kto jest mniej lub bardziej ważny od kogoś innego, kto ma pieniądze, a kto ich nie ma, kto w swym ręku skupia władzę, a kto jest jej pozbawiony. To zjawisko jest właściwe każdej kulturze. Wiecie, co to klasa rządząca, arystokracja i pospólstwo. Zatem rozumiecie, że jeśli nie należycie do klasy rządzącej, to jesteście pozbawieni władzy. Tak się sprawy mają na całej Ziemi.
Wy jednakże ten sam system podziału wpływu i wagi przenosicie także na sferę duchową. Tak robicie zawsze, od zarania, ponieważ to jest jedyny, dostępny wam model. Zabiorę was teraz w podróż, przedstawiając kilka łagodnych wizualizacji.
Znajdujemy się w odległych czasach, w Peru. Na szczycie góry, albo na innym wysokim miejscu, stoi Inka. Mówią o nim, że świeci jak słońce. Utrzymuje się, że ten człowiek jest zjednoczony z Bogiem do tego stopnia, że wszyscy, którzy podążają za nim, dzielą jego imię i nazywają się Inkami. On jest zawsze otoczony kapłanami, a świeci jak słońce, może dlatego, że nosi na sobie aż tak dużo złota. Ha ha! To, co wychodzi z jego ust, co ten człowiek robi, jak echo powtarzają kapłani. To, co Inka mówi, co należy robić, kapłani następnie przekazują podwładnym kapłanom, którzy z kolei przekazują to swoim podwładnym kapłanom, aż to dochodzi do zwykłych ludzi. Zatem zwykli ludzie także wiedzą co mówi Inka, ale to do nich dochodzi za pośrednictwem kapłanów i podkapłanów.
Pytam się więc: Czy ci zwykli ludzie są wykluczeni z miłości bożej, czy nie? Jeśli się o to zapytać ich samych, to odpowiedzą, że są wykluczeni, bowiem tak ich nauczono. Na tym przykładzie wyraźnie widać jak człowiek staje się tym, czego uczą go utarte myślokształty modelu hierarchii ważności. Zatem w starożytnym Peru obowiązywał system wykluczający, nawet wobec pojęcia Boga. Ale obecnie mamy inne, nowoczesne czasy.
Dzisiaj dowiedzieliście się, że faraonowie egipscy postępowali podobnie do władców Inków. Faraon jest jedynym, który rozmawia z Amonem-Ra i wszystko, co podczas tej rozmowy zostaje przekazane, jest skierowane tylko do niego. Wycofując się ze świątyni na klęczkach i bijąc pokłony – jak to się tradycyjnie robi w tak wielu kulturach – faraon następnie informuje o treści boskiego przekazu kapłanów. Kapłani przekazują nowinę tego dnia swoim podwładnym, którzy z kolei przekazują ją swoim podwładnym, aż przekaz dochodzi do ludzi zebranych w przedsionku i na zewnątrz świątyni. Pytam się więc: czy zebrani w przedsionku posiadają jakieś połączenie z Amonem-Ra, czy po prostu przysłuchują się przekazowi; czy taki model przekazu miłości bożej jest wykluczający, czy wkluczający?
Gdybyście sami mieli ustanowić system miłości i miłosierdzia, jak byście się do tego zabrali? Czy stworzylibyście system wkluczający, czy wykluczający? Czy jako Bóg, porozumiewalibyście się za pomocą jednego, lub dwóch pośredników, zwracając uwagę na na ich rodowód, mówiąc, że będziecie się komunikować tylko przez nich, wykluczając wszystkie pozostałe dusze? Zwracam się teraz bezpośrednio do was, jak byście to urządzili?
Tutaj rzecz się komplikuje. Oto Maja stojący na szczycie świątyni. Z wizualizujcie to teraz ze mną.... Bierzecie udział w przygotowanym przez niego święcie, podczas którego mówi wiernym, że jest tak blisko Boga, że potrafi nawet przyćmić słońce, co też i następnie robi. Majowie posiadali obserwatoria, potrafili nawet śledzić plamy na słońcu, znane im było zjawisko precesji równonocy, byli wytrawnymi astronomami i doskonale wiedzieli, kiedy miały nastąpić zaćmienia. Ta wiedza jednakże nie była rozpowszechniona wśród zwykłych ludzi. Można zatem powiedzieć, że nasz Maja oszukuje swych poddanych, wprowadzając astronomię jako część systemu wiary, aby można go było jeszcze bardziej czcić jako Boga. Maja oczywiście wyklucza swych poddanych od poznania Boga i nawet nauki.
Kochani, tak wyglądają początki systemu wykluczającego, według którego, z biegiem czasu, zabroni się nawet zwykłym ludziom -tzw. świeckim - czytać Pismo Święte w językach, w których je napisano. Oczywiście, tak było dawniej, teraz mamy czasy współczesne.
W Watykanie jest pewne miejsce a w nim fotel. Ubrany w białe szaty mężczyzna, zwany biskupem Rzymu i Stolicą Apostolską, także hołduje systemowi wykluczającemu, bowiem jest jedynym człowiekiem, który może zasiąść w tym fotelu zwanym Tronem Św. Piotra. Kiedy on tam zasiada, to biskupi bardzo uważnie się przysłuchują każdemu jego słowu, bowiem wtedy zachodzi coś zwane „ex cathedra”, co oznacza, że biskup Rzymu, Stolica Apostolska, papież - siedząc na tronie otrzymuje przekaz bezpośrednio od Boga, który jest skierowany tylko i wyłącznie do niego samego. Kiedy więc siedzi na tronie, jest połączony z Bogiem. Nawiasem mówiąc, taki przekaz informacji nazywam przekazem natchnionym, czyli channellingiem! Papież następnie przekazuje otrzymane informacje o zmianie pewnych praw lub też przykazań, swoim kardynałom i biskupom, którzy przekazują to swoim podwładnym, a ci dzielą się tym ze zwykłymi ludźmi.
Zwracam się do słuchających teraz oraz do czytających ten przekaz później; ten człowiek stoi na czele miliarda katolików, jeśli więc uważacie się za jednego z nich i w ten sposób czerpiecie informacje, co Bóg ma wam do powiedzenia, to pytam się: Czy doprawdy czujecie się aż do tego stopnia wykluczeni? A może uważacie się, że jesteście włączeni w plan miłości bożej?
Z punktu widzenia ograniczonej ludzkiej świadomości, gdybyście sami byli Stwórcą, to czy w ten sam sposób byście to wszytko ułożyli? Gdybyście o właściwym czasie, we właściwym miejscu tchnęli duszę w każdego żyjącego człowieka, czy następnie wszystkich byście wykluczyli?
Kochani, wciąż posiadacie nawyki zachowań wykluczających, bowiem od urodzenia tylko taki model jest wam znany i ten model obejmuje wszystko, nawet sferę duchową. Ten model obowiązywał do wczoraj i dlatego wciąż istnieje, wciąż daje o sobie znać, pomimo, że istnieje coś ponad niego, co pragnę wam teraz pokazać.
Zabiorę was teraz w inne miejsce i nasza podróż będzie dla niektórych bardzo wymowna. Teraz jesteśmy w czasach 30 lat po śmierci mężczyzny imieniem Jezus, jak to przyjmują do wiadomości ci, którzy wyznają ukrzyżowanie. Panuje mrok, ponieważ jest to cela więzienna. Siedzący w niej człowiek wcale nie jest zrezygnowany, ciągle coś zapisuje na skrawku papieru w półmroku świeczki. Kiedy się urodził, nadano mu imię Saul [Szaweł], ale w życiu coś go spotkało. Pod wpływem tego wydarzenia w drodze do Damaszku, poczuł się wkluczony. Niektórzy utrzymują, że on wtedy spotkał anioła, inni zaś mówią, że to był sam Chrystus. To spotkanie odmieniło go na zawsze, bowiem poczuł się włączony. Zrozumiał wtedy, że ten model pod pewnym względem obowiązuje i w jego własnej religii, więc postanowił sam – siedząc w więzieniu, przy blasku świecy - spisać to, czego się dowiedział o miłości bożej. To, co na ten temat napisał, jak poczuł się osobiście włączony w miłość bożą za pośrednictwem proroka, jest tak pełne mocy, że na zawsze weszło w skład rozdziałów Pisma Świętego Nowego Testamentu. Jak nazwać doświadczenie Św. Pawła? Chrześcijanie powołują się na Nowy Testament, używając je za przykład słowa bożego, a przecież tak wiele z jego rozdziałów pochodzi z ust Pawła. Ja to nazywam channellingiem, ha ha ha!
Jak widać na tym przykładzie, w waszej historii istnieją przebłyski geniuszu i zrozumienia, jakich od czasu do czasu doznajecie świadczących o tym, że tak, jesteście jak najbardziej włączeni w miłość bożą. Co wy na to? Jak sami byście tę miłość przekazali?
Na zakończenie pragnę przekazać wam coś osobistego, co się zdarzyło w życiu mojego partnera. To samo stało się w życiu jego partnerki Moniki, tak samo jak było udziałem wielu, którzy byli na tamtej wycieczce. W Indiach Lee i Monika mieli szansę spotkać się z premierem pewnego kraju, którego autorytet daleko wybiega poza sprawy polityczne, bowiem ten człowiek jest czczony bardziej od pozostałych przywódców religijnych tak samo w swym kraju jak i poza jego granicami. Imię, które ten człowiek nosi zdradza jego rodowód, bowiem mowa tu o Dalaj Lamie.
Pewnego ranka, podczas wycieczki po Indiach, Lee i Monika wraz z niedużą grupką mieli szansę spotkać się z Jego Świątobliwością. Lee nie wiedział, że do takiego spotkania może dojść, ale tuż przed jego rozpoczęciem pokrótce poinformowano go o obowiązującym protokole, dano mu biały szal oraz powiedziano jak ma go Dalaj Lamie podarować, aby przyjął go według zwyczaju właściwemu wszystkim buddystom. Lee więc był na spotkanie przygotowany. Kiedy pojawił się sam Dalaj Lama, czego mój partner, ani Monika nigdy nie zapomną, Jego Świątobliwość zszedł ze schodów i pomijając cały protokół od razu głęboko spojrzał w oczy mężczyzny siedzącego teraz przed wami, schwycił Lee i Monikę za ręce i wypowiedział te słowa: „Ja wierzę w jedność!”
Kochani, w tej samej chwili, dokładnie wtedy, mój partner zrozumiał, że był w tę jedność włączony. Jedność nie jest wykluczająca i stanowi treść przekazu dnia dzisiejszego. Dla niektórych nowina w nim zawarta jest znana od wieków, dla innych stanowi nowość i głosi, że Bóg zna każdego z was po imieniu. Pytanie dnia skierowane do wszystkich brzmi więc: Czy czujecie się włączeni w miłość bożą, czy nie? Zastanówcie się nad tym. Ja sam znam odpowiedź na to pytanie.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fednynkiewicz
http://audio.kryon.com/en/ 18-EGYPT-Building%20Your%20 Temple.mp3
[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 2:41 minucie nagrania, poprzedza go medytacja z Elanem Cohenem. Podczas nagrania słychać miauczenie kotów, co jest bardzo wymowne w świetle treści przekazu]
Budujemy własną świątynię
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Zwracam się do tych, którzy przypadkowo trafili na niniejszy przekaz, mówiąc iż jest on 18. z wycieczki po Egipcie z roku 2019.
Jesteśmy w okolicy wielkiego kompleksu świątyń w Karnaku. Nasza grupa odwiedziła bardzo ciemne i ciasne pomieszczenie [kaplica w świątyni Hator] z obecnym tam żywym posągiem Sechmet. Podczas naszego krótkiego przekazu powtórzę to, co w tym samym miejscu mówiłem dwa lata temu [transkrypcja z tamtego przekazu poniżej, w komentarzu do niniejszego wpisu – przyp.tłum]
Oddając cześć kompleksowi w Karnaku, jego ogromowi oraz osiągnięciu architektonicznemu, intencji z którą został wzniesiony, my także wzniesiemy własną świątynię. Zanim przejdziemy do jej budowy, na cześć Tej, którą właśnie odwiedziliśmy , której żywy posąg widzieliśmy, pragnę aby najpierw zwrócił się do was ktoś inny.
[Głos Marilyn Harper jako Sechmet] Pozdrawiam wszystkich, witając obecną w każdym z was wizję. Oddaję cześć waszej obecności tak samo jak to robiłam, kiedy mnie przed chwilą odwiedziliście, zaglądając mi prosto w oczy, kiedy ja zaś mogłam spojrzeć wam prosto w serce. Wy wtedy także zajrzeliście w moje. Wtedy pomogłam wam wyzbyć się wszystkiego, co już nie jest wasze, czego już nie potrzebujecie, jednocześnie wzmacniając wszystko, co jest wasze, co jeszcze bardziej się uwypukli. Przyszła bowiem pora, nadszedł teraz właściwy czas, aby dzielić z wami naszą obecność. Pora także, abyście sami ruszyli do przodu, abyście w swoich sercach zakotwiczyli energię światła. Pora zakotwiczyć krok do przodu. Zajrzałam wam w serce i ono już nigdy nie będzie takie samo.
Niektórzy w historii nadali mi złą reputację utrzymując, że zabiłam wielu ludzi [mowa o egipskim micie według którego upojona piwem Sechmet dopuściła się zagłady ludzkości – przyp. tłum]. To wcale nie tak. Pomogłam ludziom w pozbyciu się pewnych aspektów ich osobowości, które już im nie służyły oraz w integracji innych. Jestem tutaj, aby w nadchodzącym świecie dzielić swą obecność wraz z wami. Jestem tutaj, jak wy sami, w nadchodzącym nowym świecie. Przynoszę ze sobą miecz światła, za pomocą którego zabiorę od was wszystko co już niepotrzebne i uwypuklę wszystko co potrzebne i co wam służy.
To wy jesteście ci oświeceni, którzy przybyli przed me oblicze (w kaplicy); kiedy tak staliście przede mną, patrząc i odczuwjąc, napełnialiście swe płuca oświeconym powietrzem mego sanktuarium. Nadano mi przydomek srogiej, bo żywię do ludzkości srogą pasję. Żyłam tutaj dawno temu, nawet dawniej, niż to się wam wydaje. Teraz jednakże proszę, abyście przestali myśleć, abyście zamiast tego otworzyli wasze serca i stali się dobroczynnymi i pełnymi pasji istotami, którymi jesteście naprawdę. Stając się tymi dobroczynnymi, pełnymi pasji istotami, wyrażając ku temu intencję, wzrasta wasza wibracja, uaktywniacie wrodzoną mądrość ciała oraz wszystkie wasze talenty i umiejętności. Rzadko nazywano mnie miłością, ha ha! A przecież nią jestem. Widzicie mój emblemat [lwicy] jako przywódczyni, służącej faraonowi i bogom, tym samym służę i wam, z serca do serca przekazuję energię. Przekazuję wam energię, abyście stali się prawdziwie sobą, przyjmując do wiadomości swoją własną obecność. Ha ha ha, nie ma żadnego przypadku w fakcie waszego istnienia, tutaj jest tylko prawda. Wasza boska obecność jest tej planecie potrzebna. Dziękujemy więc wam za podjęcie waszej misji. Dziękujemy, że się nie cofnęliście, że nie postrzegacie siebie jako malutkich i bez znaczenia, bowiem wcale tacy nie jesteście. W rzeczy samej, wypełniacie własną misję i cel życia, a z upływem czasu coraz intensywniej będziecie to robić. Najdrożsi, jestem wam za to ogromnie wdzięczna. Jestem obecna w każdym z was, tu i teraz [Sechmet mówi w innym języku].
Jesteście miłością tej planety i jest to miłość sroga. Ufajcie, że wasze serce wszystko rozumie, zachęcamy was, abyście zawsze przejawiali miłość, którą jesteście.
[Głos Lee Carroll] Zatem kochani, ciągniemy dalej. Jesteśmy w miejscu publicznym, które doskonale nadaje się na przekazanie wam treści dzisiejszego przekazu. Dwa lata temu mówiliśmy tutaj o budowie własnej świątyni. To był przekaz metaforyczny, a opisywana weń świątynia to wy sami. Ta świątynia miała pomieścić wszystko, włącznie z duszą. W znaczeniu przenośnym udzielaliśmy wskazówek, względem tego, co powinno stanowić fundament tej świątyni, co miało służyć za kolumny oraz jak miał wyglądać jej dach i sufit.
Budynek świątyni więc to wy sami, wy w znaczeniu przenośnym. Kochani, kiedy wam tę przenośnię przekazywaliśmy, to rozmawialiśmy z wami w sposób jakiego sami oczekiwaliście. Teraz na ten sam temat mam wam do powiedzenia coś innego, czego się nie spodziewacie. Nawet w przeciągu ostatnich dwóch lat na planecie wydarzyło się bardzo wiele. Odmieniło się wiele spraw, które według wielu, powinny były pozostać niezmienione. Gdyby zapytać wyznawców głównych religii planety, jak się mają sprawy na Ziemi, to pokażą wam zasady życia oraz zasady obowiązujące w ich systemach wiary. – „Oto co mówią nam prorocy, oto według jakich zasad żyjemy.” Według nich, te zasady są niezmienne.
Teraz jednakże rzeczy się zmieniają. Częścią tego, dlaczego niektórzy to, co mówię uważają za kontrowersyjne jest to, że zmieniają się obecnie nawet najbardziej podstawowe założenia ich wiary. To szczególnie dotyczy relacji istoty ludzkiej ze Stwórcą. Zasłona zaczyna się unosić co oznacza, że o wiele bardziej jasno zaczynacie widzieć wszystko, nawet to, o czym wam mówili przodkowie, czy starożytni. Lepiej zaczynacie widzieć pewne ścieżki oraz postrzegacie więź z Duchem jako coraz bardziej osobistą. Lepiej zaczynacie rozumieć, że ta więź jest obopólna. Zatem świątynia jaką za chwilę zbudujemy będzie bardzo różna od tej, którą budowaliście kiedykolwiek indziej.
Wiecie już jak powinny wyglądać filary, ponieważ niedawno wam je przedstawiłem. Pozostaje więc do omówienia dół i góra. Jak pamiętacie, czterema filarami świątyni są: miłość, miłosierdzie, cierpliwość i siła. Od razu widać, że te filary różnią się od tych, o których wspominaliśmy dwa lata temu, w tym samym miejscu. Jak wyglądają wasze fundamenty? Tutaj kryje się największa różnica. Fundamenty podtrzymują sobą zarówno filary jak i spoczywający na nich sufit, oraz wszystko inne, co się na filary położy. Powiecie zatem, że fundamentem świątyni musi być prawda, wiara, a może nawet sam Bóg? Może fundamentem świątyni powinna być dusza?
Tym razem fundamentem nie jest żadne z powyższych pojęć. Posłuchajcie, ile się tutaj zmieniło, bowiem wszystkie te zmiany odzwierciedlają coraz bardziej osobisty, praktyczny charakter tego, kim naprawdę jest Stara Dusza oraz po co teraz żyje na Ziemi. Fundamentem całej świątyni w dobie obecnej są związki międzyludzkie. Fundamentami więc są obecnie cegły i kamienie, a nie jeden wielki głaz, jak się tego mogliście spodziewać. Zapytacie więc, jak to wszystko ma utrzymać filary? Posłuchajcie. Wszystkie więzi łączące was z innymi, z rodziną i znajomymi; cierpliwość, którą im okazujecie, ha! miłosierdzie i miłość oraz siła, to wszystko staje się cegłami i kamieniami wchodzącymi w skład fundamentów, które odbijają echem znaczenie czterech filarów. Pracownicy światła, posłuchajcie: To, jak się odnosicie do innych, stwarza to, co się będzie na planecie działo. Już nie możecie się zaszywać w jakimś ciemnym miejscu i modlić się własnymi słowami. Jeśli będziecie tak postępować, to nikt was nie zauważy. Być może zauważą tylko, że się modlicie, ale to co powinno do was przyciągać innych to to, jak się odnosicie do ludzi, jak do nich podchodzicie, bowiem tylko poprzez własny przykład zdołacie ich odmienić. Oto, na czym w tej chwili polega największa różnica w wyglądzie świątyni. Wasz fundament więc spoczywa na związkach międzyludzkich, na podejściu do ludzi. Na tym podejściu najlepiej widać zmiany wewnątrz was samych.
Jak wpływacie na ludzi z otoczenia? Kiedy na zakończenie wycieczki rozjedziecie się w różne strony świata, to jak się zaprezentujecie po powrocie znajomym? Oto fundament waszej świątyni. Tak się odmienia życie, odmieniając jednego człowieka po drugim. Tak pokazuje się innym Boga tkwiącego w was samych. Tak pokazuje się innym, że macie duszę, która jest prawdopodobnie inna od ich własnej i do tego nie trzeba przekazywać im żadnych faktów, czy liczb, zasad, czy przekonań. To wszystko się opiera na związkach międzyludzkich, łączących was z waszym otoczeniem. Tak będzie wzrastać ludzkość, w ten sposób rozbłyśnie na Ziemi światło. Kochani, związki międzyludzkie są więc cegłami tworzącymi fundament waszej świątyni.
Skończmy jej budowę na dachu. To, co spoczywa na filarach musi być mocne, ale jaką funkcję nadacie temu dachowi, on musi przed czymś chronić, nieprawdaż? W naszym przypadku dach służy czemuś jeszcze. Jak się nań spojrzeć z góry, to mamy dach, jak z dołu, to mamy sufit. Kochani, więc jeśli spoglądacie w górę, to widok sufitu was wypełnia, ale ten widok musi mieć w sobie światło, bowiem wy musicie wyraźnie wszystko widzieć. Przecież nie pokryjecie waszej świątyni pogrążając ją w ciemności. Te czasy się skończyły; zasłona się uniosła, zatem obecnie będziecie widzieć o wiele wyraźniej niż dotychczas. Świątynia musi być oświetlona i jej oświetlenie będzie zamontowane w suficie. Sufit więc będzie się żarzył waszym własnym światłem.
A teraz, patrząc na dach z góry, inni będą w waszej świątyni widzieli światło. Dach zatem i sufit, ta ogromna struktura wznosząca się na czterech filarach, to jest wasze światło, kochani. To właśnie ono będzie widoczne tym, którzy się do was będą zbliżać. Siła, miłość, miłosierdzie i cierpliwość oraz wszystkie związki z innymi ludźmi wraz z żarzącym się światłem, dzięki któremu i innym będzie łatwiej pewne sprawy widzieć. Błogosławiony ten, kto rozumie te przenośnie, oraz zawartą w nich zasadę, że niesienie światła właśnie polega na jego pokazaniu. Ludzie go sami dostrzegą nie zauważając ideologii. Ludzie mają w was widzieć światło, które sprawia, że pragną się dowiedzieć czegoś więcej.
Czy więc widzą tam radość, czy nie? Czy świątynia wygląda dostępnie i zachęcająco, czy nie? Czy wy sami robicie wrażenie przystępnych tym w potrzebie, czy nie? Większość z was jest przystępna. To wszystko rozpoczyna łańcuch reakcji, dzięki któremu widać, jak dotykacie życia innych. Widzicie wtedy, że zaczynają się odmieniać nawet ci, o których myśleliście, że pozostaną na zawsze poza zasięgiem dotyku. Jak na przykład, ha, wasze własne dzieci, czy partnerzy! Wszyscy bowiem się odprężą, bo nie będą musieli słuchać waszych kazań, zamiast tego, będą się przyglądać sposobowi, w jaki żyjecie na co dzień. Na waszym przykładzie zobaczą jak to działa, zauważą zaszłą w was zmianę, zauważą, że mniej się martwicie, nie starzejecie się tak szybko jak kiedyś. To dopiero wtedy zaczną was pytać, jak to osiągnęliście. I wtedy będziecie mieli okazję otworzyć świątynię i wpuścić ich do środka zapraszając, aby się rozejrzeli. To wszystko posiada związek ze światłem, miłosierdziem, miłością i prawie niczym więcej. Wzięte wszystkie razem te rzeczy, stwarzają bardzo, bardzo silną duszę.
Żyjecie w czasach początku Nowej Ziemi. Obecne czasy to początki zmiany nawet najbardziej niezmiennych zasad i za niedługo sami będziecie tego świadkami. Oto zasady, których nauczamy i one wcale nie są obrazoburcze; one są łagodne, piękne, miłosierne i przepełnione miłością. Siła, którą wytwarzają, energia Sechmet, której dzisiaj doświadczyliście pokazuje, że w Egipcie naprawdę kryje się o wiele więcej, niż to się wam wydaje.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 2:41 minucie nagrania, poprzedza go medytacja z Elanem Cohenem. Podczas nagrania słychać miauczenie kotów, co jest bardzo wymowne w świetle treści przekazu]
Budujemy własną świątynię
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Zwracam się do tych, którzy przypadkowo trafili na niniejszy przekaz, mówiąc iż jest on 18. z wycieczki po Egipcie z roku 2019.
Jesteśmy w okolicy wielkiego kompleksu świątyń w Karnaku. Nasza grupa odwiedziła bardzo ciemne i ciasne pomieszczenie [kaplica w świątyni Hator] z obecnym tam żywym posągiem Sechmet. Podczas naszego krótkiego przekazu powtórzę to, co w tym samym miejscu mówiłem dwa lata temu [transkrypcja z tamtego przekazu poniżej, w komentarzu do niniejszego wpisu – przyp.tłum]
Oddając cześć kompleksowi w Karnaku, jego ogromowi oraz osiągnięciu architektonicznemu, intencji z którą został wzniesiony, my także wzniesiemy własną świątynię. Zanim przejdziemy do jej budowy, na cześć Tej, którą właśnie odwiedziliśmy , której żywy posąg widzieliśmy, pragnę aby najpierw zwrócił się do was ktoś inny.
[Głos Marilyn Harper jako Sechmet] Pozdrawiam wszystkich, witając obecną w każdym z was wizję. Oddaję cześć waszej obecności tak samo jak to robiłam, kiedy mnie przed chwilą odwiedziliście, zaglądając mi prosto w oczy, kiedy ja zaś mogłam spojrzeć wam prosto w serce. Wy wtedy także zajrzeliście w moje. Wtedy pomogłam wam wyzbyć się wszystkiego, co już nie jest wasze, czego już nie potrzebujecie, jednocześnie wzmacniając wszystko, co jest wasze, co jeszcze bardziej się uwypukli. Przyszła bowiem pora, nadszedł teraz właściwy czas, aby dzielić z wami naszą obecność. Pora także, abyście sami ruszyli do przodu, abyście w swoich sercach zakotwiczyli energię światła. Pora zakotwiczyć krok do przodu. Zajrzałam wam w serce i ono już nigdy nie będzie takie samo.
Niektórzy w historii nadali mi złą reputację utrzymując, że zabiłam wielu ludzi [mowa o egipskim micie według którego upojona piwem Sechmet dopuściła się zagłady ludzkości – przyp. tłum]. To wcale nie tak. Pomogłam ludziom w pozbyciu się pewnych aspektów ich osobowości, które już im nie służyły oraz w integracji innych. Jestem tutaj, aby w nadchodzącym świecie dzielić swą obecność wraz z wami. Jestem tutaj, jak wy sami, w nadchodzącym nowym świecie. Przynoszę ze sobą miecz światła, za pomocą którego zabiorę od was wszystko co już niepotrzebne i uwypuklę wszystko co potrzebne i co wam służy.
To wy jesteście ci oświeceni, którzy przybyli przed me oblicze (w kaplicy); kiedy tak staliście przede mną, patrząc i odczuwjąc, napełnialiście swe płuca oświeconym powietrzem mego sanktuarium. Nadano mi przydomek srogiej, bo żywię do ludzkości srogą pasję. Żyłam tutaj dawno temu, nawet dawniej, niż to się wam wydaje. Teraz jednakże proszę, abyście przestali myśleć, abyście zamiast tego otworzyli wasze serca i stali się dobroczynnymi i pełnymi pasji istotami, którymi jesteście naprawdę. Stając się tymi dobroczynnymi, pełnymi pasji istotami, wyrażając ku temu intencję, wzrasta wasza wibracja, uaktywniacie wrodzoną mądrość ciała oraz wszystkie wasze talenty i umiejętności. Rzadko nazywano mnie miłością, ha ha! A przecież nią jestem. Widzicie mój emblemat [lwicy] jako przywódczyni, służącej faraonowi i bogom, tym samym służę i wam, z serca do serca przekazuję energię. Przekazuję wam energię, abyście stali się prawdziwie sobą, przyjmując do wiadomości swoją własną obecność. Ha ha ha, nie ma żadnego przypadku w fakcie waszego istnienia, tutaj jest tylko prawda. Wasza boska obecność jest tej planecie potrzebna. Dziękujemy więc wam za podjęcie waszej misji. Dziękujemy, że się nie cofnęliście, że nie postrzegacie siebie jako malutkich i bez znaczenia, bowiem wcale tacy nie jesteście. W rzeczy samej, wypełniacie własną misję i cel życia, a z upływem czasu coraz intensywniej będziecie to robić. Najdrożsi, jestem wam za to ogromnie wdzięczna. Jestem obecna w każdym z was, tu i teraz [Sechmet mówi w innym języku].
Jesteście miłością tej planety i jest to miłość sroga. Ufajcie, że wasze serce wszystko rozumie, zachęcamy was, abyście zawsze przejawiali miłość, którą jesteście.
[Głos Lee Carroll] Zatem kochani, ciągniemy dalej. Jesteśmy w miejscu publicznym, które doskonale nadaje się na przekazanie wam treści dzisiejszego przekazu. Dwa lata temu mówiliśmy tutaj o budowie własnej świątyni. To był przekaz metaforyczny, a opisywana weń świątynia to wy sami. Ta świątynia miała pomieścić wszystko, włącznie z duszą. W znaczeniu przenośnym udzielaliśmy wskazówek, względem tego, co powinno stanowić fundament tej świątyni, co miało służyć za kolumny oraz jak miał wyglądać jej dach i sufit.
Budynek świątyni więc to wy sami, wy w znaczeniu przenośnym. Kochani, kiedy wam tę przenośnię przekazywaliśmy, to rozmawialiśmy z wami w sposób jakiego sami oczekiwaliście. Teraz na ten sam temat mam wam do powiedzenia coś innego, czego się nie spodziewacie. Nawet w przeciągu ostatnich dwóch lat na planecie wydarzyło się bardzo wiele. Odmieniło się wiele spraw, które według wielu, powinny były pozostać niezmienione. Gdyby zapytać wyznawców głównych religii planety, jak się mają sprawy na Ziemi, to pokażą wam zasady życia oraz zasady obowiązujące w ich systemach wiary. – „Oto co mówią nam prorocy, oto według jakich zasad żyjemy.” Według nich, te zasady są niezmienne.
Teraz jednakże rzeczy się zmieniają. Częścią tego, dlaczego niektórzy to, co mówię uważają za kontrowersyjne jest to, że zmieniają się obecnie nawet najbardziej podstawowe założenia ich wiary. To szczególnie dotyczy relacji istoty ludzkiej ze Stwórcą. Zasłona zaczyna się unosić co oznacza, że o wiele bardziej jasno zaczynacie widzieć wszystko, nawet to, o czym wam mówili przodkowie, czy starożytni. Lepiej zaczynacie widzieć pewne ścieżki oraz postrzegacie więź z Duchem jako coraz bardziej osobistą. Lepiej zaczynacie rozumieć, że ta więź jest obopólna. Zatem świątynia jaką za chwilę zbudujemy będzie bardzo różna od tej, którą budowaliście kiedykolwiek indziej.
Wiecie już jak powinny wyglądać filary, ponieważ niedawno wam je przedstawiłem. Pozostaje więc do omówienia dół i góra. Jak pamiętacie, czterema filarami świątyni są: miłość, miłosierdzie, cierpliwość i siła. Od razu widać, że te filary różnią się od tych, o których wspominaliśmy dwa lata temu, w tym samym miejscu. Jak wyglądają wasze fundamenty? Tutaj kryje się największa różnica. Fundamenty podtrzymują sobą zarówno filary jak i spoczywający na nich sufit, oraz wszystko inne, co się na filary położy. Powiecie zatem, że fundamentem świątyni musi być prawda, wiara, a może nawet sam Bóg? Może fundamentem świątyni powinna być dusza?
Tym razem fundamentem nie jest żadne z powyższych pojęć. Posłuchajcie, ile się tutaj zmieniło, bowiem wszystkie te zmiany odzwierciedlają coraz bardziej osobisty, praktyczny charakter tego, kim naprawdę jest Stara Dusza oraz po co teraz żyje na Ziemi. Fundamentem całej świątyni w dobie obecnej są związki międzyludzkie. Fundamentami więc są obecnie cegły i kamienie, a nie jeden wielki głaz, jak się tego mogliście spodziewać. Zapytacie więc, jak to wszystko ma utrzymać filary? Posłuchajcie. Wszystkie więzi łączące was z innymi, z rodziną i znajomymi; cierpliwość, którą im okazujecie, ha! miłosierdzie i miłość oraz siła, to wszystko staje się cegłami i kamieniami wchodzącymi w skład fundamentów, które odbijają echem znaczenie czterech filarów. Pracownicy światła, posłuchajcie: To, jak się odnosicie do innych, stwarza to, co się będzie na planecie działo. Już nie możecie się zaszywać w jakimś ciemnym miejscu i modlić się własnymi słowami. Jeśli będziecie tak postępować, to nikt was nie zauważy. Być może zauważą tylko, że się modlicie, ale to co powinno do was przyciągać innych to to, jak się odnosicie do ludzi, jak do nich podchodzicie, bowiem tylko poprzez własny przykład zdołacie ich odmienić. Oto, na czym w tej chwili polega największa różnica w wyglądzie świątyni. Wasz fundament więc spoczywa na związkach międzyludzkich, na podejściu do ludzi. Na tym podejściu najlepiej widać zmiany wewnątrz was samych.
Jak wpływacie na ludzi z otoczenia? Kiedy na zakończenie wycieczki rozjedziecie się w różne strony świata, to jak się zaprezentujecie po powrocie znajomym? Oto fundament waszej świątyni. Tak się odmienia życie, odmieniając jednego człowieka po drugim. Tak pokazuje się innym Boga tkwiącego w was samych. Tak pokazuje się innym, że macie duszę, która jest prawdopodobnie inna od ich własnej i do tego nie trzeba przekazywać im żadnych faktów, czy liczb, zasad, czy przekonań. To wszystko się opiera na związkach międzyludzkich, łączących was z waszym otoczeniem. Tak będzie wzrastać ludzkość, w ten sposób rozbłyśnie na Ziemi światło. Kochani, związki międzyludzkie są więc cegłami tworzącymi fundament waszej świątyni.
Skończmy jej budowę na dachu. To, co spoczywa na filarach musi być mocne, ale jaką funkcję nadacie temu dachowi, on musi przed czymś chronić, nieprawdaż? W naszym przypadku dach służy czemuś jeszcze. Jak się nań spojrzeć z góry, to mamy dach, jak z dołu, to mamy sufit. Kochani, więc jeśli spoglądacie w górę, to widok sufitu was wypełnia, ale ten widok musi mieć w sobie światło, bowiem wy musicie wyraźnie wszystko widzieć. Przecież nie pokryjecie waszej świątyni pogrążając ją w ciemności. Te czasy się skończyły; zasłona się uniosła, zatem obecnie będziecie widzieć o wiele wyraźniej niż dotychczas. Świątynia musi być oświetlona i jej oświetlenie będzie zamontowane w suficie. Sufit więc będzie się żarzył waszym własnym światłem.
A teraz, patrząc na dach z góry, inni będą w waszej świątyni widzieli światło. Dach zatem i sufit, ta ogromna struktura wznosząca się na czterech filarach, to jest wasze światło, kochani. To właśnie ono będzie widoczne tym, którzy się do was będą zbliżać. Siła, miłość, miłosierdzie i cierpliwość oraz wszystkie związki z innymi ludźmi wraz z żarzącym się światłem, dzięki któremu i innym będzie łatwiej pewne sprawy widzieć. Błogosławiony ten, kto rozumie te przenośnie, oraz zawartą w nich zasadę, że niesienie światła właśnie polega na jego pokazaniu. Ludzie go sami dostrzegą nie zauważając ideologii. Ludzie mają w was widzieć światło, które sprawia, że pragną się dowiedzieć czegoś więcej.
Czy więc widzą tam radość, czy nie? Czy świątynia wygląda dostępnie i zachęcająco, czy nie? Czy wy sami robicie wrażenie przystępnych tym w potrzebie, czy nie? Większość z was jest przystępna. To wszystko rozpoczyna łańcuch reakcji, dzięki któremu widać, jak dotykacie życia innych. Widzicie wtedy, że zaczynają się odmieniać nawet ci, o których myśleliście, że pozostaną na zawsze poza zasięgiem dotyku. Jak na przykład, ha, wasze własne dzieci, czy partnerzy! Wszyscy bowiem się odprężą, bo nie będą musieli słuchać waszych kazań, zamiast tego, będą się przyglądać sposobowi, w jaki żyjecie na co dzień. Na waszym przykładzie zobaczą jak to działa, zauważą zaszłą w was zmianę, zauważą, że mniej się martwicie, nie starzejecie się tak szybko jak kiedyś. To dopiero wtedy zaczną was pytać, jak to osiągnęliście. I wtedy będziecie mieli okazję otworzyć świątynię i wpuścić ich do środka zapraszając, aby się rozejrzeli. To wszystko posiada związek ze światłem, miłosierdziem, miłością i prawie niczym więcej. Wzięte wszystkie razem te rzeczy, stwarzają bardzo, bardzo silną duszę.
Żyjecie w czasach początku Nowej Ziemi. Obecne czasy to początki zmiany nawet najbardziej niezmiennych zasad i za niedługo sami będziecie tego świadkami. Oto zasady, których nauczamy i one wcale nie są obrazoburcze; one są łagodne, piękne, miłosierne i przepełnione miłością. Siła, którą wytwarzają, energia Sechmet, której dzisiaj doświadczyliście pokazuje, że w Egipcie naprawdę kryje się o wiele więcej, niż to się wam wydaje.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
http://audio.kryon.com/en/ Straight%20to%20the%20Goal. mp3
Od razu do sedna
[Głos Dr. Amber Wolf] Zezwólcie, aby nasza medytacja spłynęła do czakramu serca, niech każdy następny oddech wydobywa się z tego czakramu, wdychamy i wydychamy sercem. Serce to centrum życia każdego z nas, tak samo jak i oddech, bicie serca i rytm oddechu to łącze. A teraz spróbujcie zaczerpnąć oddech przez czakram koronny i tchnąć go do serca. Robimy wydech i zaczynamy się wczuwać w ciało i świadomość, przybieramy bardziej chłonną postawę, dzięki której osiągamy stan, w którym jesteśmy otwarci na możliwość uzdrowienia, otrzymania informacji, usłyszenia mądrości, na możliwość dobrodziejstw, miłości i nowin od Kryona, aby każdy z nas usłyszał w nich przekaz skierowany do siebie. Abyśmy także mogli odczuć energię przesyłaną od całego kolektywu rodzinnego, który przynosi nam te nowiny.
[Głos Lee Carroll] Witam was, kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Kochani, właśnie wysłuchaliście medytacji, jej słów oraz mądrości w nich zawartych, mądrości Mele’ha. To ona powiedziała, że medytacja to przygotowanie, zezwolenie, aby przejść w inny stan [świadomości]. Kochani, ten odmienny stan osiągany dzięki medytacji to niemalże mur którego często nawet nie rozpoznajecie. Zupełnie niedawno, podczas wycieczki po Egipcie kiedy odwiedzaliśmy świątynię [Izydy na Elefantynie] gdzie ze względu na świętość miejsca nie wolno nam było niczego dotknąć, nigdzie się oprzeć, uczestnicy stali słuchając mego krótkiego przekazu na temat medytacji. [14. przekaz, poniżej w tej grupie – przyp.tłum]
Przekazane wtedy nowiny zawsze będą wzbudzały kontrowersję, bowiem w tej chwili na Ziemi (wy też tak się zapatrujecie) medytację postrzega się jako zajęcie, któremu człowiek oddaje się dla niej samej. Medytujecie dla samej medytacji. To tak, jakbyście mówili: „Idę się przygotować.” – i na tym poprzestawali. To tak, jakby na zadane przez kogoś pytanie: „Do czego się tak podczas medytacji przegotowujesz?” – wasza odpowiedź brzmiała: -„Nie mam zielonego pojęcia, ale się przygotowuję!”
Kochani, całą przyczyną, dla której medytujecie to wyciszenie umsyłu, danie sobie pozwolenia, przygotowanie się na przedostanie się poza mur przekonań, wydostanie się poza paradygmat 3D. Wielu nauczycieli – zwłaszcza w świecie zachodnim - prowadzi innych w medytacji aby osiągnęli pewien stan świadomości, ale nawet wtedy takie medytacje z przewodnikiem stanowią cel sam w sobie.
[A ja zaś mówię wam, że] W medytacji przygotowujecie się do wyrażenia wolnego wyboru wobec tego, co zamierzacie zrobić dalej, po wyciszeniu się. Co robić dalej, potem, jak już spędziliście nawet godziny (jak to czasem bywa) na wyciszaniu się? Jogini tej planety umieją podczas medytacji spowalniać bicie serca, przygotowując każdą komórkę ciała i sobie siedzą ot, tak, gotowi. Niektórzy z nich przechodzą do kolejnego stadium, ale nie mogą tam przeprowadzić nikogo innego. Przyglądając się nim, na ich twarzach maluje się nirwana, dobrze wiecie, gdzie oni zaszli, ale nie mogą was tam zabrać ze sobą. Tam bowiem można dotrzeć tylko w pojedynkę. Dzisiaj wieczorem porozmawiamy o tym murze przekonań. W tej chwili jednakże, ciągnę dalej na temat medytacji.
Medytacja to pewien proces, pewien system. Kiedy po przekazie w świątyni Izydy ciągnąłem dalej [przekaz 15. Z Egiptu, poniżej w tej grupie – przyp.tłum] na ten sam temat, to wtedy także przekazałem pewne informacje które są niektórym nie w smak. Powiedziałem wtedy, że mój partner nie jest mediatorem. On potrafi usiąść na krześle i przekazywać nowiny, ale nie jest mediatorem. On się nie przygotowuje! Zanim przystąpi do przekazu wcale nie spawalnia bicia serca, nie bierze głębokich oddechów, nie stwarza sobie słodkiego miejsca, w którym można przesiadywać godzinami, przygotowując się do nie wiadomo czego. Inżynier wewnątrz Lee zawsze pragnął od razu przejść do sedna sprawy. Zatem, kiedy po raz pierwszy usiadł gotów do przekazu i kiedy do niego podszedłem, to samo w sobie to podejście było murem przekonań i Lee przezeń przedarł się od razu. On się przezeń przedarł. Kochani, od kiedy Lee przedarł się przez ten mur, to jak tylko zasiada do przekazu, jest nań od razu gotowy! Potrzebuje zatem minimalnego przygotowania - mniej więcej dwa oddechy - i już przekazuje. Już jest tam, gdzie powinien, w celu otrzymania informacji.
Teraz właśnie pragnę z wami porozmawiać o tym „gdzie.” System pozwala człowiekowi przejście przez mur przekonań. O tym także mówiliśmy w Egipcie, w 12. przekazie z wycieczki, w którym poruszaliśmy zagadnienie wszechobejmującego charakteru miłości bożej,[poniżej w tej grupie] o tym także jeszcze będziemy mówić później. Będziemy omawiali co się z wami dzieje, kiedy spostrzegacie, że jesteście wkluczeni w plan miłości bożej. Uzmysłowienie tej wyłączności stanowi dla was mur przekonań, przedarcie się przez który przywodzi do całkowitego zrozumienia, że każdy z was jest nieodłączną częścią Źródła Stwórczego. Naprawdę! Dla niektórych w tym miejscu mur przekonań jest doprawdy gruby, bowiem tak was uczono całe życie.
Mur przekonań to uzmysłowienie sobie, że należycie do Boga. Jeśli się sobie coś uzmysławia, to znaczy, że to coś staje się integralną częścią was samych. Zatem coś, co się sobie uzmysławia, nie jest już pojęciem abstrakcyjnym, które najwyżej można analizować. Jeżeli się was zapytam: „Czy wierzycie w istnienie grawitacji?” - to się roześmiejecie i odpowiecie - „Jej istnienie jest oczywiste i nie wymaga żadnej wiary! Jeśli nie będę uważać, to się potknę i upadnę. Tak się wtedy objawi siła grawitacji.” Na moje pytanie, czy dajecie wiary istnieniu grawitacji odpowiadacie więc, że tak, ponieważ jesteście na 100% przekonani, że ona na pewno istnieje. Na tym polega uzmysłowienie.
Czy potraficie tak samo uzmysłowić sobie fakt, że stanowicie jedność ze Stwórcą? Czy potraficie uzmysłowić sobie fakt, że Bóg was zna, że wasza dusza jest Mu znana, niezależnie od tego, czego was na ten temat nauczono? Kochani, Źródło Stwórcze tego Wszechświata stworzyło każdego z was na wzór i podobieństwo miłości. Każdy z was jest zatem przezeń znany. Każda żywa istota zebrana przede mną jest jedyna i niepowtarzalna, każdy z was posiada inne wyzwania i cel życia, oraz jest obdarzony wolną wolą, dzięki której sami wybieracie, czy przedrzeć się przez ten mur przekonań, czy nie.
Wielu z was wydaje się, że już go przekroczyliście, choć wcale tak nie jest. Wam się tak wydaje, bowiem siedzenie w medytacji sprawia wam ogromną przyjemność. Możecie tak przesiadywać całymi godzinami i dniami, możecie czuć miłość bożą do tego stopnia, że będziecie ronić łzy zachwytu. Na zakończenie takiej medytacji będziecie chcieli jej doświadczać codziennie, ale to uczucie to tylko przedmurze, które aż się prosi, aby je pokonać. Medytacja więc to tylko przygotowanie.
Co dobrego ono wam ma przynieść, jeśli tylko poprzestaniecie na samym przygotowaniu?... Jeśli tylko poprzestaniecie na samym przygotowaniu? Och, to wszystko jest piękne i ładne i doprawdy was do czegoś przygotowuje, ale tutaj, w tym procesie, czy systemie, istnieje jeszcze jeden krok. Błogosławiona istota ludzka, która rozumie, że jest doprawdy związana z drugą stroną zasłony, oraz która następnie podejmuje wybór odkrycia jak silna jest ta więź.
Historia więzi Lee i Kryona jest doprawdy prosta. Jako sceptyk i inżynier, Lee się najpierw z tego wszystkiego śmiał i dowcipkował. [Na samym początku] On był doprawdy ultra 3D i bardzo uparty. Dotąd nigdy nie stykał się z żadnym zagadnieniem, którego nie potrafił rozwiązać przy użyciu logiki. Ale kiedy na przestrzeni trzech lat dwaj jasnowidze, różnica wieku między którymi wynosiła 40 lat, powiedzieli mu dokładnie to samo i użyli mego imienia – Kryon – Lee nie mógł sobie tego w żaden logiczny sposób wytłumaczyć. To stanowiło dla niego zagadkę nie do rozwiązania, bowiem dalece wychodziło poza 3D i jego kalkulatorek okazał się tutaj bezużyteczny.
Zatem Lee postanowił rzucić Duchowi wyzwanie i się zapytał: „Jeśli to wszytko to prawda, to mi pokaż!” Ha ha! On tę kwestię więc przedstawił nam bardzo jasno! Wcale nie mówił, że teraz sobie pomedytuje i się zacznie przygotowywać. On od razu powiedział: „Pokaż mi!” I kochani, w ten sposób wyrażając na to zgodę, kiedy usiadł po raz pierwszy do przekazu, to mu pokazałem - i on tego nigdy nie zapomni. To, czego wtedy doświadczył odmieniło całą resztę jego życia. Pierwszy przekaz na żywo więc stanowił w życiu Lee linę demarkacyjną między znanym i nieznanym, początek nowej drogi życiowej, na której zajmuje się pięknymi rzeczami nie opartymi na logice, daleko wybiegającymi poza 3D, wywołujące wśród wielu wywracanie oczami.
To, co wam powyżej opisałem to przejście z czarno-białego paradygmatu percepcji na percepcję w kolorze. Każdego z was zapraszam do przejścia na kolor. Kochani, musicie to wiedzieć, że jeśli naprawdę jesteście chronieni i kochani, to my wam odpowiemy! Każdy z was jest bardzo różny, niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju. Niektórzy z was wnoszą wręcz niewiarygodne energie z poprzednich żyć. Wasze przeżycia będą innym wydawać się nie do wiary, że coś takiego w ogóle można przeżyć. Niektórzy z was dopiero teraz doświadczają czegoś podobnego. Później wam powiem, co się dzieje, kiedy przedostajecie się przez mur przekonań, czego się potem można spodziewać.
Oto przekaz dnia dzisiejszego. Tutaj jest coś więcej, bowiem w ogóle zawsze jest coś więcej. Im więcej czasu upływa, im bardziej stajecie się wyewoluowani - zwracam się teraz zarówno do słuchających mnie teraz jaki i czytających później – tym większy wnosicie potencjał usłyszenia/wyczytania w tym przekazie nowin skierowanych do was samych, dzięki czemu nawet w środku nocy możecie doświadczyć momentu AHA! Mówicie wtedy: „Teraz to już wszystko rozumiem!” Dzieje się tak, bowiem stajecie się coraz bardziej otwarci na to, czego się nie spodziewacie, lub czego nie wiecie. Otwieracie się na możliwość bohaterskiej wyprawy [patrz II część podróży po Anglii, w całości poniżej, w tej grupie – przyp. tłum] na możliwość triumfu bohatera i przedarcia się przez mur przekonań, oraz zaangażowania się w coś, czego się nawet nie spodziewaliście – bowiem całe Stworzenie wtedy podnosi telefon, żeby z wami rozmawiać. Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Goenra
Od razu do sedna
[Głos Dr. Amber Wolf] Zezwólcie, aby nasza medytacja spłynęła do czakramu serca, niech każdy następny oddech wydobywa się z tego czakramu, wdychamy i wydychamy sercem. Serce to centrum życia każdego z nas, tak samo jak i oddech, bicie serca i rytm oddechu to łącze. A teraz spróbujcie zaczerpnąć oddech przez czakram koronny i tchnąć go do serca. Robimy wydech i zaczynamy się wczuwać w ciało i świadomość, przybieramy bardziej chłonną postawę, dzięki której osiągamy stan, w którym jesteśmy otwarci na możliwość uzdrowienia, otrzymania informacji, usłyszenia mądrości, na możliwość dobrodziejstw, miłości i nowin od Kryona, aby każdy z nas usłyszał w nich przekaz skierowany do siebie. Abyśmy także mogli odczuć energię przesyłaną od całego kolektywu rodzinnego, który przynosi nam te nowiny.
[Głos Lee Carroll] Witam was, kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Kochani, właśnie wysłuchaliście medytacji, jej słów oraz mądrości w nich zawartych, mądrości Mele’ha. To ona powiedziała, że medytacja to przygotowanie, zezwolenie, aby przejść w inny stan [świadomości]. Kochani, ten odmienny stan osiągany dzięki medytacji to niemalże mur którego często nawet nie rozpoznajecie. Zupełnie niedawno, podczas wycieczki po Egipcie kiedy odwiedzaliśmy świątynię [Izydy na Elefantynie] gdzie ze względu na świętość miejsca nie wolno nam było niczego dotknąć, nigdzie się oprzeć, uczestnicy stali słuchając mego krótkiego przekazu na temat medytacji. [14. przekaz, poniżej w tej grupie – przyp.tłum]
Przekazane wtedy nowiny zawsze będą wzbudzały kontrowersję, bowiem w tej chwili na Ziemi (wy też tak się zapatrujecie) medytację postrzega się jako zajęcie, któremu człowiek oddaje się dla niej samej. Medytujecie dla samej medytacji. To tak, jakbyście mówili: „Idę się przygotować.” – i na tym poprzestawali. To tak, jakby na zadane przez kogoś pytanie: „Do czego się tak podczas medytacji przegotowujesz?” – wasza odpowiedź brzmiała: -„Nie mam zielonego pojęcia, ale się przygotowuję!”
Kochani, całą przyczyną, dla której medytujecie to wyciszenie umsyłu, danie sobie pozwolenia, przygotowanie się na przedostanie się poza mur przekonań, wydostanie się poza paradygmat 3D. Wielu nauczycieli – zwłaszcza w świecie zachodnim - prowadzi innych w medytacji aby osiągnęli pewien stan świadomości, ale nawet wtedy takie medytacje z przewodnikiem stanowią cel sam w sobie.
[A ja zaś mówię wam, że] W medytacji przygotowujecie się do wyrażenia wolnego wyboru wobec tego, co zamierzacie zrobić dalej, po wyciszeniu się. Co robić dalej, potem, jak już spędziliście nawet godziny (jak to czasem bywa) na wyciszaniu się? Jogini tej planety umieją podczas medytacji spowalniać bicie serca, przygotowując każdą komórkę ciała i sobie siedzą ot, tak, gotowi. Niektórzy z nich przechodzą do kolejnego stadium, ale nie mogą tam przeprowadzić nikogo innego. Przyglądając się nim, na ich twarzach maluje się nirwana, dobrze wiecie, gdzie oni zaszli, ale nie mogą was tam zabrać ze sobą. Tam bowiem można dotrzeć tylko w pojedynkę. Dzisiaj wieczorem porozmawiamy o tym murze przekonań. W tej chwili jednakże, ciągnę dalej na temat medytacji.
Medytacja to pewien proces, pewien system. Kiedy po przekazie w świątyni Izydy ciągnąłem dalej [przekaz 15. Z Egiptu, poniżej w tej grupie – przyp.tłum] na ten sam temat, to wtedy także przekazałem pewne informacje które są niektórym nie w smak. Powiedziałem wtedy, że mój partner nie jest mediatorem. On potrafi usiąść na krześle i przekazywać nowiny, ale nie jest mediatorem. On się nie przygotowuje! Zanim przystąpi do przekazu wcale nie spawalnia bicia serca, nie bierze głębokich oddechów, nie stwarza sobie słodkiego miejsca, w którym można przesiadywać godzinami, przygotowując się do nie wiadomo czego. Inżynier wewnątrz Lee zawsze pragnął od razu przejść do sedna sprawy. Zatem, kiedy po raz pierwszy usiadł gotów do przekazu i kiedy do niego podszedłem, to samo w sobie to podejście było murem przekonań i Lee przezeń przedarł się od razu. On się przezeń przedarł. Kochani, od kiedy Lee przedarł się przez ten mur, to jak tylko zasiada do przekazu, jest nań od razu gotowy! Potrzebuje zatem minimalnego przygotowania - mniej więcej dwa oddechy - i już przekazuje. Już jest tam, gdzie powinien, w celu otrzymania informacji.
Teraz właśnie pragnę z wami porozmawiać o tym „gdzie.” System pozwala człowiekowi przejście przez mur przekonań. O tym także mówiliśmy w Egipcie, w 12. przekazie z wycieczki, w którym poruszaliśmy zagadnienie wszechobejmującego charakteru miłości bożej,[poniżej w tej grupie] o tym także jeszcze będziemy mówić później. Będziemy omawiali co się z wami dzieje, kiedy spostrzegacie, że jesteście wkluczeni w plan miłości bożej. Uzmysłowienie tej wyłączności stanowi dla was mur przekonań, przedarcie się przez który przywodzi do całkowitego zrozumienia, że każdy z was jest nieodłączną częścią Źródła Stwórczego. Naprawdę! Dla niektórych w tym miejscu mur przekonań jest doprawdy gruby, bowiem tak was uczono całe życie.
Mur przekonań to uzmysłowienie sobie, że należycie do Boga. Jeśli się sobie coś uzmysławia, to znaczy, że to coś staje się integralną częścią was samych. Zatem coś, co się sobie uzmysławia, nie jest już pojęciem abstrakcyjnym, które najwyżej można analizować. Jeżeli się was zapytam: „Czy wierzycie w istnienie grawitacji?” - to się roześmiejecie i odpowiecie - „Jej istnienie jest oczywiste i nie wymaga żadnej wiary! Jeśli nie będę uważać, to się potknę i upadnę. Tak się wtedy objawi siła grawitacji.” Na moje pytanie, czy dajecie wiary istnieniu grawitacji odpowiadacie więc, że tak, ponieważ jesteście na 100% przekonani, że ona na pewno istnieje. Na tym polega uzmysłowienie.
Czy potraficie tak samo uzmysłowić sobie fakt, że stanowicie jedność ze Stwórcą? Czy potraficie uzmysłowić sobie fakt, że Bóg was zna, że wasza dusza jest Mu znana, niezależnie od tego, czego was na ten temat nauczono? Kochani, Źródło Stwórcze tego Wszechświata stworzyło każdego z was na wzór i podobieństwo miłości. Każdy z was jest zatem przezeń znany. Każda żywa istota zebrana przede mną jest jedyna i niepowtarzalna, każdy z was posiada inne wyzwania i cel życia, oraz jest obdarzony wolną wolą, dzięki której sami wybieracie, czy przedrzeć się przez ten mur przekonań, czy nie.
Wielu z was wydaje się, że już go przekroczyliście, choć wcale tak nie jest. Wam się tak wydaje, bowiem siedzenie w medytacji sprawia wam ogromną przyjemność. Możecie tak przesiadywać całymi godzinami i dniami, możecie czuć miłość bożą do tego stopnia, że będziecie ronić łzy zachwytu. Na zakończenie takiej medytacji będziecie chcieli jej doświadczać codziennie, ale to uczucie to tylko przedmurze, które aż się prosi, aby je pokonać. Medytacja więc to tylko przygotowanie.
Co dobrego ono wam ma przynieść, jeśli tylko poprzestaniecie na samym przygotowaniu?... Jeśli tylko poprzestaniecie na samym przygotowaniu? Och, to wszystko jest piękne i ładne i doprawdy was do czegoś przygotowuje, ale tutaj, w tym procesie, czy systemie, istnieje jeszcze jeden krok. Błogosławiona istota ludzka, która rozumie, że jest doprawdy związana z drugą stroną zasłony, oraz która następnie podejmuje wybór odkrycia jak silna jest ta więź.
Historia więzi Lee i Kryona jest doprawdy prosta. Jako sceptyk i inżynier, Lee się najpierw z tego wszystkiego śmiał i dowcipkował. [Na samym początku] On był doprawdy ultra 3D i bardzo uparty. Dotąd nigdy nie stykał się z żadnym zagadnieniem, którego nie potrafił rozwiązać przy użyciu logiki. Ale kiedy na przestrzeni trzech lat dwaj jasnowidze, różnica wieku między którymi wynosiła 40 lat, powiedzieli mu dokładnie to samo i użyli mego imienia – Kryon – Lee nie mógł sobie tego w żaden logiczny sposób wytłumaczyć. To stanowiło dla niego zagadkę nie do rozwiązania, bowiem dalece wychodziło poza 3D i jego kalkulatorek okazał się tutaj bezużyteczny.
Zatem Lee postanowił rzucić Duchowi wyzwanie i się zapytał: „Jeśli to wszytko to prawda, to mi pokaż!” Ha ha! On tę kwestię więc przedstawił nam bardzo jasno! Wcale nie mówił, że teraz sobie pomedytuje i się zacznie przygotowywać. On od razu powiedział: „Pokaż mi!” I kochani, w ten sposób wyrażając na to zgodę, kiedy usiadł po raz pierwszy do przekazu, to mu pokazałem - i on tego nigdy nie zapomni. To, czego wtedy doświadczył odmieniło całą resztę jego życia. Pierwszy przekaz na żywo więc stanowił w życiu Lee linę demarkacyjną między znanym i nieznanym, początek nowej drogi życiowej, na której zajmuje się pięknymi rzeczami nie opartymi na logice, daleko wybiegającymi poza 3D, wywołujące wśród wielu wywracanie oczami.
To, co wam powyżej opisałem to przejście z czarno-białego paradygmatu percepcji na percepcję w kolorze. Każdego z was zapraszam do przejścia na kolor. Kochani, musicie to wiedzieć, że jeśli naprawdę jesteście chronieni i kochani, to my wam odpowiemy! Każdy z was jest bardzo różny, niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju. Niektórzy z was wnoszą wręcz niewiarygodne energie z poprzednich żyć. Wasze przeżycia będą innym wydawać się nie do wiary, że coś takiego w ogóle można przeżyć. Niektórzy z was dopiero teraz doświadczają czegoś podobnego. Później wam powiem, co się dzieje, kiedy przedostajecie się przez mur przekonań, czego się potem można spodziewać.
Oto przekaz dnia dzisiejszego. Tutaj jest coś więcej, bowiem w ogóle zawsze jest coś więcej. Im więcej czasu upływa, im bardziej stajecie się wyewoluowani - zwracam się teraz zarówno do słuchających mnie teraz jaki i czytających później – tym większy wnosicie potencjał usłyszenia/wyczytania w tym przekazie nowin skierowanych do was samych, dzięki czemu nawet w środku nocy możecie doświadczyć momentu AHA! Mówicie wtedy: „Teraz to już wszystko rozumiem!” Dzieje się tak, bowiem stajecie się coraz bardziej otwarci na to, czego się nie spodziewacie, lub czego nie wiecie. Otwieracie się na możliwość bohaterskiej wyprawy [patrz II część podróży po Anglii, w całości poniżej, w tej grupie – przyp. tłum] na możliwość triumfu bohatera i przedarcia się przez mur przekonań, oraz zaangażowania się w coś, czego się nawet nie spodziewaliście – bowiem całe Stworzenie wtedy podnosi telefon, żeby z wami rozmawiać. Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Goenra
http://audio.kryon.com/en/ The%20Wall%20of%20Belief.mp 3
Mur przekonań
Witam was, kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Oświadczam, iż to jest miejsce bezpieczne. Bezpieczeństwo tego miejsca wcale nie jest efektem żadnego czynu Kryona lub jego świty. Bezpieczeństwo tego miejsca wytworzyły siedzące przede mną stare dusze. Och, wam się może wydawać, że niniejsze spotkanie niczym się nie różni od szeregu jemu podobnych. Siedzicie sobie słuchając kolejnego przekazu energii. To tak wygląda tylko w 3D. Czy potraficie choć trochę się domyślić ile wnosicie tutaj wspólnych doświadczeń? Przez ile rzeczy przeszliście aby zdobyć tytuł Starej Duszy i się zainteresować tego typu spotkaniem? Nawet jeśli znajdujecie się tutaj po raz pierwszy, to i tak jesteście starymi duszami, kochani, i sami dobrze o tym wiece, intuicyjnie to czujecie. Jeśli się kogoś musicie pytać, czy jesteście starą duszą, to nią prawdopodobnie nie jesteście. Chyba, że do tego stopnia wypełnia was zwątpienie w samego siebie i musicie usłyszeć to potwierdzenie z podium. Wszyscy mnie słuchający bądź czytający robią to, bowiem na pewnym poziomie pod wpływem mego przekazu ich dusza rozbrzmiewa potwierdzeniem: „Och, on mówi do mnie!” I rzeczywiście tak jest.
To wszystko posiada o wiele większy wymiar niż się wam wydaje. Zabierając się za opis duchowych cech człowieka, zakres takiego opisu jest ogromny. I on się rozrasta bardzo szybko. Jednakże, przyglądając się większości religii na Ziemi - i nie mówię tego złośliwie, wcale nie mam zamiaru ubliżać żadnej z nich - zawarty w nich opis tych samych cech to wersja dla dzieci czegoś, co jest o wiele, wiele większe!
[Jako ludzie na Ziemi] Żyjecie własnym życiem, w każdej chwili samodzielnie podejmując wszystkie decyzje. Siadacie, wstajecie, gdzieś idziecie, wracacie, sami decydujecie o tym, gdzie będziecie mieszkać i pracować, czy będziecie mieli dzieci, jakie im nadacie imiona. Wszystkie te decyzje podejmujecie samodzielnie. A co, jeśli istniałaby jakaś doktryna regulująca wszystkie te zagadnienia? - „Nie wiem, czy mogę teraz wstać, muszę zobaczyć, co na to Pismo? A może jednak siedzieć, trzeba zobaczyć, co na to Pismo?” - przecież wcale tak nie postępujecie, bowiem posiadacie wolną wolę!
Czyż więc to nie logiczne, że wasze ciało duchowe, Wyższe Ja, posiada tę samą wolność, co wy sami? Zastanówcie się nad tym, używając swej duchowej logiki. Przecież to jest tak oczywiste! Opis duchowych cech człowieka w wersji dla dorosłych jest taki: Macie wybór! Aby go dokonać, wcale nie potrzeba wam żadnych zasad. Nie potrzeba żadnych zasad do tego, aby kochać Boga. Żadnych. Ta miłość jest intuicyjna. Wy jej wyrazu poszukujecie, poszukujcie; właśnie tego w życiu poszukujecie. Ona nie jest wyraźna, jakby ukryta za zasłoną, jakby gdzieś we mgle. Jak wam o tym mówiłem dzisiejszego ranka, tę mgłę da się oczyścić poprzez siedzenie w ciszy. Po to jest medytacja, aby dzięki niej się przygotować. Kiedy mgła się unosi, zaczynacie rozumieć, że jesteście połączeni.
Zatem jeśli się wyciszycie, to zaczynacie czuć, że za chwilę uzyskacie połączenie. Nie chcę w tym miejscu powtarzać tego, co wam mówiłem w dwóch przekazach z Egiptu [14 i 15, poniżej w tej grupie-przyp.tłum] przypomnę tylko, że głównym celem przygotowania [medytacji] jest uzyskanie połączenia. Nie przygotowuje się tylko po to, żeby siedzieć i być zadowolonym, chyba że nie rozumiecie, że możecie zdobyć połączenie; a przecież możecie.
Dzisiaj pragnę porozmawiać o tym, co się dzieje po uzyskaniu połączenia. W Egipcie poruszałem zagadnienie wkluczenia w miłość bożą [przekaz 12, poniżej w tej grupie – przyp. tłum] – co to pojęcie oznacza. Pierwszy krok jest następujący. Siadacie do medytacji, wyciszacie się, zaczynacie się przygotowywać i uzmysławiacie sobie, że jesteście wkluczeni. Siedząc dalej czujecie, że się do czegoś zbliżacie. To może być mur przekonań i musicie się przezeń przedostać. Jak już była o tym mowa, to tak, jakbyście zadzwonili pod numer Boga i Bóg podniósł słuchawkę, nie słychać jednak nic, prócz ciężkiego oddychania. Czyli wiadomo, że ktoś odebrał telefon, ale nie ma z nim żadnej rozmowy. Jeszcze nie ma. Jesteście jednak tuż, tuż, połączenie zostało nawiązane, telefon odebrany. Teraz musicie się przedostać przez mur. To jest metaforyczny mur, pewne przekonanie, bowiem następnie zaczynacie sobie uzmysławiać, co w tej chwili się dzieje. I dopiero wtedy połączenie zaczyna działać i dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa rozmowa.
Wielu z was nie rozumie tego, więc dzisiaj o tym porozmawiamy. Nasz przekaz nie będzie długi. Pragnę jednakże wam to tak wytłumaczyć, abyście zrozumieli. Co się dzieje, kiedy pokonujecie mur przekonań? Kiedy się przezeń przedostajecie i uzmysławiacie sobie, że macie połączenie, że jesteście wkluczeni? To uzmysłowienie odmienia wszystko. Tego, co mam wam zamiar za chwilę powiedzieć jeszcze nie doświadczaliście, bowiem wciąż stoicie przed murem, zamiast się przezeń przedostać. Pierwsze, co się wtedy z wami dzieje, to osiągacie niesamowite uczucie spokoju. Doświadczacie SPOKOJU [w oryg. ang. Kryon literuje słowo pokój litera po literze, (peace) robiąc błąd i sam się z tego następnie śmieje, przyznając, że nie bardzo mu to wychodzi ] hahaha! To było zabawne, mój partner świetnie się bawił! Hahaha!
[Osiągnąwszy spokój] czujecie całkowitą satysfakcję, doświadczacie tak głębokiego uczucia spokoju, że nie da się go wytłumaczyć, on jest niewytłumaczalny. To jest spokój, „który przewyższa wszelki umysł” [tutaj Kryon cytuje Filpian 4:7- przyp.tłum] [Osiągnąwszy ten spokój] w chaotycznym świecie, gdzie wszystko jest nie tak, gdzie rozdziera się szaty i załamuje ręce wołając „biada nam, jak przeżyć coś takiego?!” będziecie sobie spokojnie siedzieć i się uśmiechać - to jest dopiero miłość boża i dzieje się tak, bowiem przedarliście się przez mur przekonań. Wtedy nie słyszycie już ciężkiego oddychania na drugim końcu, lecz wskazówki, one nie są werbalne, one się objawiają w postaci odczuć! Schodzi na was uczucie spokoju, tak jak to się zdarzyło z moim partnerem, kiedy po raz pierwszy zasiadł do przekazu z udziałem publiczności, wtedy nachodzi was taki spokój, że płaczecie z radości, rozumiecie bowiem, że jesteście włączeni w miłość bożą. Spokój więc to pierwsze, co się czuje po przedostaniu się przez mur przekonań, spokój.
Powiem wam coś, z czym możecie się nie zgodzić. Ludzki mózg jest zaprojektowany na zmartwienia. Naprawdę, to się nazywa instynkt samo zachowania, bądź przetrwanie. Ten instynkt wciąż działa i wciąż uciekacie przed bengalskim tygrysem, żyjecie w społeczeństwach nastawionych na konkurencję, na bojaźliwe oczekiwanie co wyłoni się zza rogu, co trzeba robić, żeby przeżyć. Dobrze wiecie, że mam rację. Martwicie się o los waszych dzieci, martwicie się o wszystko, bo nie wiecie co będzie dalej i ogarnia was bojaźń. Nawet ci, którzy medytują i uważają się za pracowników światła, wciąż się czymś martwią, bowiem tak są zaprojektowani i wciąż żyją na Ziemi, której energia wciąż jest stosunkowo niska!
Kochani, to wszystko da się pokonać! To jest do pokonania! Bowiem kiedy przedostaniecie się przez mur przekonań, to poczujecie się wkluczeni w miłość bożą. Poczujecie się wkluczeni w rodzinę bożą i to uzmysłowienie stwarza spokój. Och, cóż to za wspaniałe uczucie! Mój partner doznaje go nieprzerwanie.
Jak wam się wydaje, jak to się czuje, siedzieć spokojnie i niewzruszenie, niezależnie od tego, co się dzieje wokół? Niezależnie od niczego! Wtedy siedząc spokojnie uśmiechacie się mówiąc: „Dziękuję za wyzwanie. Nie martwię się nim, ono mnie nie obchodzi, jestem bowiem czujny, świadomy i mądry.” Czujność, świadomość i mądrość to zupełnie co innego niż zmartwienie. Wtedy intuicyjnie czujecie, co i kiedy należy uczynić, choć w danej chwili jedyne, co potrzeba to siedzieć i dać się Bogu kochać. „Wykąpię się w świetle i stanę się spokojny wobec wszystkich wyzwań.” To jest pierwsze, co się dzieje po przedostaniu się przez mur przekonań.
Kochani, jeśli wciąż nie posiedliście takiego spokoju, znaczy, że jeszcze nie przedostaliście się przez ten mur. Po części wciąż przywieracie do muru przekonani, że jesteście zaprojektowani żeby się martwić. Po przedostaniu się przezeń przychodzi jednak tak wiele więcej, wystarczy o to zapytać obecnych na sali lekarzy. Spytajcie się ich, co się dzieje z człowiekiem, który nie żyje w starachu, który jest spokojny, który jest pogodny, w porównaniu z takim, który jest pozbawiony wszystkich tych cech? Oni wam powiedzą, że różnica między takimi ludźmi jest wyraźna, to jest widoczne po tym, jak oni się starzeją, w szansach wyzdrowienia z różnych, nawet ciężkich, chorób. Dobrze wiecie, kto z tych ludzi posiada najlepsze szanse na długie życie. Dobrze wiecie, że to są ci, którzy posiedli spokój, bowiem wasza własna biochemia zaczyna się podporządkowywać podjętej decyzji przedostania się przez mur.
Co wam mówiłem o biochemii ciała ludzkiego? Ona jest zestrojona ze świadmością, człowiek więc może wydawać ciału polecenia i ono słyszy, rozumie i się do nich stosuje. Na tym założeniu opiera się homeopatia. Homeopatyczne nalewki to płynne wskazówki dla ciała, które często są o wiele bardziej skuteczne od leków alopatycznych. To jest dopiero uzdrawianie; to jest dopiero naturalne uzdrawianie. Ono jest oparte na wydawaniu ciału poleceń, a nie karmienie go substancjami chemicznymi. To wszystko się zaczyna, kiedy dajecie ciału przykład trwania w spokoju; wtedy stajecie się coraz zdrowsi. Zapytajcie się Lee, ile spotkań odkładał, bądź odwoływał z powodu choroby? On wam odpowie, że w przeciągu ostatnich trzydziestu lat NIGDY! Jakie jest prawdopodobieństwo czegoś takiego? Zapytajcie Lee, kiedy ostatnio miał grypę? On wam powie: 45 lat temu!
Dopytując się więc Lee, jak on żyje, dowiecie się że on żyje w spokoju, nie obawiając się żadnej z tych rzeczy, on nie dopuszcza możliwości choroby do swej świadomości! A przecież są inni ludzie, którzy tylko siedzą i się martwią tym, na jaką chorobę mogą jeszcze zapaść? Pod tym względem najgorsze, co możecie dla siebie zrobić, to oglądać telewizję, bowiem jeśli nie będziecie uważać, to tam wam powiedzą, na co za chwilę zachorujecie. Dobrze wiecie o czym mówię. Istnieje cały przemysł zarabiający krocie na chorobach. Kiedy jednak przedostajecie się przez mur i zaczynacie być spokojni to nic wam nie zagrozi, nie dotknie was żadna choroba, która miałaby zmienić wasze zdanie na temat tego, kim naprawdę jesteście. Wasze zdrowie zatem zacznie się poprawiać, naturalna życiowa energia samoczynnie się oczyści i ciało to wyczuje. Tak się stwarza młodość. Nie przekazywałbym wam tego rodzaju informacji, gdybyście czegoś takiego nie już nie mogli widzieć wszędzie dokoła. Nie opowiadam wam o żadnej dającej się podrobić duchowości. To, o czym wam opowiadam jest praktyczne i osiągalne.
Ale poza tym jest coś jeszcze. To coś jeszcze bardziej uwypukla nawiązanie łączności i spokój. Nazwę to coś świadomością wiedzy [ang. knowingness - przyp. tłum] bowiem jakżeż inaczej można okreśclić intuicyjne poznanie informujące was o prawdziwości bądź nieprawdziwości otaczających was rzeczy, pewną intuicyjną wiedzę ogarniająca was do tego stopnia, że wiecie, że jesteście wkluczeni w miłość bożą? Świadomość wiedzy wychodzi poza 3D, ona lepiej wie, kim naprawdę jesteście, zna waszą przyszłość, przeszłość oraz to, dokąd zmierzacie.
Takie poznanie włącza w siebie wielowymiarowość świadomości wiedzy, jeśli jeszcze niczego takiego nie doświadczyliście, mój opis wam nie pomoże w zrozumieniu istoty takiego poznania. Bowiem jak można niewidomemu wytłumaczyć co to kolor? Nie da się, nie potrafię wam tego wytłumaczyć, dopóki sami tego nie doświadczycie. Dopóki sami nie doświadczycie tego, że jesteście członkami rodziny Stwórcy. Możecie to nazwać, jak się to wam się żywnie podoba: rodziną Ducha, Boga, ale tutaj chodzi o wiedzę o przynależności do Stwórcy Wszechświata.
Kiedy to osiągacie, wiecie, że śmierć nie ma ościenna, wiecie bowiem, że tutaj wrócicie, wiecie, że wszystko jest tak, jak być powinno. W takiej energii możecie siedzieć w nieskończoność. To nie jest energia medytacyjna; to jest rodzaj energii, który w każdym momencie życia służy wam za pożywienie. Tak wygląda wejście duchowej świetlnej strawy, które nadaje starym duszom oblicze mądrości. Tak wygląda następny krok [po nawiązaniu łączności i osiągnięciu niezmąconego spokoju przechodzącego wszelki umysł].
Tak doświadcza tego wiele ludzi mieszkających na innych planetach, którzy dostąpili rozdania dyplomów na długo przed wami [stali się Synami Bożymi]. Oni już przeszli przez zasłonę, przez mur przekonań, zaliczyli wszystkie sprawdziany, tak samo, jak wy w roku 2012. Oni żyją już w tej strawie energetycznej od tysięcy lat. Na takich planetach nie ma wojen, tam ludzie świadomością stwarzają tyle jedzenia ile im tylko potrzeba. Oni już kontrolują rzeczywistość, rozumieją, na czym ta kontrola polega. Kochani, tak samo wygląda i wasza przyszłość, jeśli dokonacie takiego wyboru.
Niektórzy słuchając tego, co mówię powiedzą: „To jest śmiechu warte! Taka gadka-szmatka.” Ha ha! Zaraz wam wytłumaczę, dlaczego tak myślicie. Kiedyś indziej przekazałem wam pewien aksjomat stwierdzający, że niska energia nie potrafi zrozumieć pojęć właściwych wyższej. Niska energia nie potrafi zrozumieć pojęć właściwych wyższej. [„nie wiesz tego, czego nie wiesz” – przyp. tłum.] Ponownie posłużę się tutaj porównaniem świata koloru i czarno-bieli.
Z innymi starymi duszami rozmawiacie o różnych odcieniach niebieskiego i zielonego, a słuchający was, którzy wszystko widzą tylko w czarno-bieli będą mówić: - „Oni chyba do reszty zwariowali, o czym oni mówią?” Bądąc na niższym poziomie energetycznym nie widać koloru. To jest przenośnia, to jest przenośnia pokazująca co się dzieje kiedy do zwykłej, codziennej ludzkiej świadomości dociera możliwość wyboru. Aby zyskać oświecenie, należy dokonać takiego wyboru!
Stara duszo, możesz posiadać Akasz, który cię popycha do takich spotkań, jak nasze. Powiem wam jednak, że jeśli chodzi o podjęcie następnego kroku, to tutaj nic nie będzie się działo automatycznie, dopóki nie wyrazicie na to swej woli. To jest bardzo łatwe: „Kochany Duchu, podobno mam wyrazić wybór, aby przejść przez zasłonę, przedostać się przez mur przekonań. Oto więc wstaję, pokaż mi którędy droga!” To wtedy intuicja zacznie szeptać: „idź w tym czy innym kierunku,” - oczywiście mówiąc w przenośni. Każdy z was ma przed sobą inną ścieżkę, mniej lub więcej drogi jescze do pokonania aby się znaleźć w tym słodkim miejscu uwypuklonego, wyewoluowanego oświecenia. A to coś znacznie więcej niż sama medytacja. To jest miejsce, do którego udają się uzdrowiciele - ha ha! – szamani i guru, kiedy wchodzą pewien trans i wy pytacie się, gdzie oni zniknęli? [Kryon się śmieje] na tym polega następny krok. To wszystko, o czym mowa już się dzieje na całym świecie, to wszystko dzieje się z duszami takimi samymi jak wy. To jest piękne. Tak właścnie się dzieje kiedy zaczynacie rozumieć na czym polega ewolucja duszy ludzkiej poza świadomość, bowiem poza nią istnieje jeszcze uwypuklona świadomość , pewna świadomość wiedzy przynosząca spokój, zdrowie, oraz na koniec wnosząca mądrość miłosierdzia. Nie powiedziałem ani mądrość, ani nie powiedziałem miłosierdzie, powiedziałem: mądrość miłosierdzia. Tutaj bowiem chodzi o to, jak się używa empatii i miłosierdzia jako narzędzia. Tutaj chodzi o miłosierdzie wobec samego siebie, wobec życiowej sytuacji, miłosierdzie w stosunku do tych, których nie da się kochać. Mądre miłosierdzie. Miłosierdzie okazywane przez Syna Bożego, [Jezusa] który żyjąc na Ziemi pokazał wam jak ono działa. Pokazał wam jak miłość boża potrafi tak samo odmienić życie pojedynczego człowieka jak i całej ludzkości.
Kochani, tutaj wcale nie chodzi o żadną religię, tutaj chodzi o praktyczny charakter samego Źródła Stwórczego, które żyje wewnątrz każdego z was. Oto, co zawiera dusza każdego z was! Uważa się, że każdy człowiek posiada duszę; to rozumie niemalże cała Ziemia. To widać w tym, jak w od dawna ustalonej marynarskiej tradycji duszami nazywa się ilość członków załogi statku. To jest bardzo stara tradycja. Zatem sami rozumiecie, że nie jesteście tylko ciałem z krwi i kości i to poczucie, że jesteście czymś więcej właśnie obecnie się uwypukla.
Zasugerowałem wam kilka kolejnych kroków oraz czego się można spodziewać po ich podjęciu. Wspomniałem także o nadchodzących narzędziach. Pierwsze, co należy tutaj zrobić, to przedostać się poza mur przekonań, uzmysłowić sobie, kim naprawdę się jest, oraz poczuć się włączonymi w miłość bożą. Włączonymi w poczet Rodziny Boga.
Oto, czego was ostatnio nauczamy. Ciąg dalszy nastąpi. Staniemy się jeszcze bardziej ezoteryczni i tak! Jeszcze bardziej dziwaczni! Ha ha! Zwłaszcza w oczach tych, którzy zapragną pozostać w świecie czarno-białym. Oni będą słuchaczy i czytających Kryona nazywać dziwakami i mówić o nich, że poszli za daleko. Haha! A wy patrząc się na nich powiecie sobie, że chyba nie zaszliście wystarczająco daleko. Każdy z was wenwątrz siebie posiądzie swą wałasną świadomą wiedzę tego, co to znaczy. Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Mur przekonań
Witam was, kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Oświadczam, iż to jest miejsce bezpieczne. Bezpieczeństwo tego miejsca wcale nie jest efektem żadnego czynu Kryona lub jego świty. Bezpieczeństwo tego miejsca wytworzyły siedzące przede mną stare dusze. Och, wam się może wydawać, że niniejsze spotkanie niczym się nie różni od szeregu jemu podobnych. Siedzicie sobie słuchając kolejnego przekazu energii. To tak wygląda tylko w 3D. Czy potraficie choć trochę się domyślić ile wnosicie tutaj wspólnych doświadczeń? Przez ile rzeczy przeszliście aby zdobyć tytuł Starej Duszy i się zainteresować tego typu spotkaniem? Nawet jeśli znajdujecie się tutaj po raz pierwszy, to i tak jesteście starymi duszami, kochani, i sami dobrze o tym wiece, intuicyjnie to czujecie. Jeśli się kogoś musicie pytać, czy jesteście starą duszą, to nią prawdopodobnie nie jesteście. Chyba, że do tego stopnia wypełnia was zwątpienie w samego siebie i musicie usłyszeć to potwierdzenie z podium. Wszyscy mnie słuchający bądź czytający robią to, bowiem na pewnym poziomie pod wpływem mego przekazu ich dusza rozbrzmiewa potwierdzeniem: „Och, on mówi do mnie!” I rzeczywiście tak jest.
To wszystko posiada o wiele większy wymiar niż się wam wydaje. Zabierając się za opis duchowych cech człowieka, zakres takiego opisu jest ogromny. I on się rozrasta bardzo szybko. Jednakże, przyglądając się większości religii na Ziemi - i nie mówię tego złośliwie, wcale nie mam zamiaru ubliżać żadnej z nich - zawarty w nich opis tych samych cech to wersja dla dzieci czegoś, co jest o wiele, wiele większe!
[Jako ludzie na Ziemi] Żyjecie własnym życiem, w każdej chwili samodzielnie podejmując wszystkie decyzje. Siadacie, wstajecie, gdzieś idziecie, wracacie, sami decydujecie o tym, gdzie będziecie mieszkać i pracować, czy będziecie mieli dzieci, jakie im nadacie imiona. Wszystkie te decyzje podejmujecie samodzielnie. A co, jeśli istniałaby jakaś doktryna regulująca wszystkie te zagadnienia? - „Nie wiem, czy mogę teraz wstać, muszę zobaczyć, co na to Pismo? A może jednak siedzieć, trzeba zobaczyć, co na to Pismo?” - przecież wcale tak nie postępujecie, bowiem posiadacie wolną wolę!
Czyż więc to nie logiczne, że wasze ciało duchowe, Wyższe Ja, posiada tę samą wolność, co wy sami? Zastanówcie się nad tym, używając swej duchowej logiki. Przecież to jest tak oczywiste! Opis duchowych cech człowieka w wersji dla dorosłych jest taki: Macie wybór! Aby go dokonać, wcale nie potrzeba wam żadnych zasad. Nie potrzeba żadnych zasad do tego, aby kochać Boga. Żadnych. Ta miłość jest intuicyjna. Wy jej wyrazu poszukujecie, poszukujcie; właśnie tego w życiu poszukujecie. Ona nie jest wyraźna, jakby ukryta za zasłoną, jakby gdzieś we mgle. Jak wam o tym mówiłem dzisiejszego ranka, tę mgłę da się oczyścić poprzez siedzenie w ciszy. Po to jest medytacja, aby dzięki niej się przygotować. Kiedy mgła się unosi, zaczynacie rozumieć, że jesteście połączeni.
Zatem jeśli się wyciszycie, to zaczynacie czuć, że za chwilę uzyskacie połączenie. Nie chcę w tym miejscu powtarzać tego, co wam mówiłem w dwóch przekazach z Egiptu [14 i 15, poniżej w tej grupie-przyp.tłum] przypomnę tylko, że głównym celem przygotowania [medytacji] jest uzyskanie połączenia. Nie przygotowuje się tylko po to, żeby siedzieć i być zadowolonym, chyba że nie rozumiecie, że możecie zdobyć połączenie; a przecież możecie.
Dzisiaj pragnę porozmawiać o tym, co się dzieje po uzyskaniu połączenia. W Egipcie poruszałem zagadnienie wkluczenia w miłość bożą [przekaz 12, poniżej w tej grupie – przyp. tłum] – co to pojęcie oznacza. Pierwszy krok jest następujący. Siadacie do medytacji, wyciszacie się, zaczynacie się przygotowywać i uzmysławiacie sobie, że jesteście wkluczeni. Siedząc dalej czujecie, że się do czegoś zbliżacie. To może być mur przekonań i musicie się przezeń przedostać. Jak już była o tym mowa, to tak, jakbyście zadzwonili pod numer Boga i Bóg podniósł słuchawkę, nie słychać jednak nic, prócz ciężkiego oddychania. Czyli wiadomo, że ktoś odebrał telefon, ale nie ma z nim żadnej rozmowy. Jeszcze nie ma. Jesteście jednak tuż, tuż, połączenie zostało nawiązane, telefon odebrany. Teraz musicie się przedostać przez mur. To jest metaforyczny mur, pewne przekonanie, bowiem następnie zaczynacie sobie uzmysławiać, co w tej chwili się dzieje. I dopiero wtedy połączenie zaczyna działać i dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa rozmowa.
Wielu z was nie rozumie tego, więc dzisiaj o tym porozmawiamy. Nasz przekaz nie będzie długi. Pragnę jednakże wam to tak wytłumaczyć, abyście zrozumieli. Co się dzieje, kiedy pokonujecie mur przekonań? Kiedy się przezeń przedostajecie i uzmysławiacie sobie, że macie połączenie, że jesteście wkluczeni? To uzmysłowienie odmienia wszystko. Tego, co mam wam zamiar za chwilę powiedzieć jeszcze nie doświadczaliście, bowiem wciąż stoicie przed murem, zamiast się przezeń przedostać. Pierwsze, co się wtedy z wami dzieje, to osiągacie niesamowite uczucie spokoju. Doświadczacie SPOKOJU [w oryg. ang. Kryon literuje słowo pokój litera po literze, (peace) robiąc błąd i sam się z tego następnie śmieje, przyznając, że nie bardzo mu to wychodzi ] hahaha! To było zabawne, mój partner świetnie się bawił! Hahaha!
[Osiągnąwszy spokój] czujecie całkowitą satysfakcję, doświadczacie tak głębokiego uczucia spokoju, że nie da się go wytłumaczyć, on jest niewytłumaczalny. To jest spokój, „który przewyższa wszelki umysł” [tutaj Kryon cytuje Filpian 4:7- przyp.tłum] [Osiągnąwszy ten spokój] w chaotycznym świecie, gdzie wszystko jest nie tak, gdzie rozdziera się szaty i załamuje ręce wołając „biada nam, jak przeżyć coś takiego?!” będziecie sobie spokojnie siedzieć i się uśmiechać - to jest dopiero miłość boża i dzieje się tak, bowiem przedarliście się przez mur przekonań. Wtedy nie słyszycie już ciężkiego oddychania na drugim końcu, lecz wskazówki, one nie są werbalne, one się objawiają w postaci odczuć! Schodzi na was uczucie spokoju, tak jak to się zdarzyło z moim partnerem, kiedy po raz pierwszy zasiadł do przekazu z udziałem publiczności, wtedy nachodzi was taki spokój, że płaczecie z radości, rozumiecie bowiem, że jesteście włączeni w miłość bożą. Spokój więc to pierwsze, co się czuje po przedostaniu się przez mur przekonań, spokój.
Powiem wam coś, z czym możecie się nie zgodzić. Ludzki mózg jest zaprojektowany na zmartwienia. Naprawdę, to się nazywa instynkt samo zachowania, bądź przetrwanie. Ten instynkt wciąż działa i wciąż uciekacie przed bengalskim tygrysem, żyjecie w społeczeństwach nastawionych na konkurencję, na bojaźliwe oczekiwanie co wyłoni się zza rogu, co trzeba robić, żeby przeżyć. Dobrze wiecie, że mam rację. Martwicie się o los waszych dzieci, martwicie się o wszystko, bo nie wiecie co będzie dalej i ogarnia was bojaźń. Nawet ci, którzy medytują i uważają się za pracowników światła, wciąż się czymś martwią, bowiem tak są zaprojektowani i wciąż żyją na Ziemi, której energia wciąż jest stosunkowo niska!
Kochani, to wszystko da się pokonać! To jest do pokonania! Bowiem kiedy przedostaniecie się przez mur przekonań, to poczujecie się wkluczeni w miłość bożą. Poczujecie się wkluczeni w rodzinę bożą i to uzmysłowienie stwarza spokój. Och, cóż to za wspaniałe uczucie! Mój partner doznaje go nieprzerwanie.
Jak wam się wydaje, jak to się czuje, siedzieć spokojnie i niewzruszenie, niezależnie od tego, co się dzieje wokół? Niezależnie od niczego! Wtedy siedząc spokojnie uśmiechacie się mówiąc: „Dziękuję za wyzwanie. Nie martwię się nim, ono mnie nie obchodzi, jestem bowiem czujny, świadomy i mądry.” Czujność, świadomość i mądrość to zupełnie co innego niż zmartwienie. Wtedy intuicyjnie czujecie, co i kiedy należy uczynić, choć w danej chwili jedyne, co potrzeba to siedzieć i dać się Bogu kochać. „Wykąpię się w świetle i stanę się spokojny wobec wszystkich wyzwań.” To jest pierwsze, co się dzieje po przedostaniu się przez mur przekonań.
Kochani, jeśli wciąż nie posiedliście takiego spokoju, znaczy, że jeszcze nie przedostaliście się przez ten mur. Po części wciąż przywieracie do muru przekonani, że jesteście zaprojektowani żeby się martwić. Po przedostaniu się przezeń przychodzi jednak tak wiele więcej, wystarczy o to zapytać obecnych na sali lekarzy. Spytajcie się ich, co się dzieje z człowiekiem, który nie żyje w starachu, który jest spokojny, który jest pogodny, w porównaniu z takim, który jest pozbawiony wszystkich tych cech? Oni wam powiedzą, że różnica między takimi ludźmi jest wyraźna, to jest widoczne po tym, jak oni się starzeją, w szansach wyzdrowienia z różnych, nawet ciężkich, chorób. Dobrze wiecie, kto z tych ludzi posiada najlepsze szanse na długie życie. Dobrze wiecie, że to są ci, którzy posiedli spokój, bowiem wasza własna biochemia zaczyna się podporządkowywać podjętej decyzji przedostania się przez mur.
Co wam mówiłem o biochemii ciała ludzkiego? Ona jest zestrojona ze świadmością, człowiek więc może wydawać ciału polecenia i ono słyszy, rozumie i się do nich stosuje. Na tym założeniu opiera się homeopatia. Homeopatyczne nalewki to płynne wskazówki dla ciała, które często są o wiele bardziej skuteczne od leków alopatycznych. To jest dopiero uzdrawianie; to jest dopiero naturalne uzdrawianie. Ono jest oparte na wydawaniu ciału poleceń, a nie karmienie go substancjami chemicznymi. To wszystko się zaczyna, kiedy dajecie ciału przykład trwania w spokoju; wtedy stajecie się coraz zdrowsi. Zapytajcie się Lee, ile spotkań odkładał, bądź odwoływał z powodu choroby? On wam odpowie, że w przeciągu ostatnich trzydziestu lat NIGDY! Jakie jest prawdopodobieństwo czegoś takiego? Zapytajcie Lee, kiedy ostatnio miał grypę? On wam powie: 45 lat temu!
Dopytując się więc Lee, jak on żyje, dowiecie się że on żyje w spokoju, nie obawiając się żadnej z tych rzeczy, on nie dopuszcza możliwości choroby do swej świadomości! A przecież są inni ludzie, którzy tylko siedzą i się martwią tym, na jaką chorobę mogą jeszcze zapaść? Pod tym względem najgorsze, co możecie dla siebie zrobić, to oglądać telewizję, bowiem jeśli nie będziecie uważać, to tam wam powiedzą, na co za chwilę zachorujecie. Dobrze wiecie o czym mówię. Istnieje cały przemysł zarabiający krocie na chorobach. Kiedy jednak przedostajecie się przez mur i zaczynacie być spokojni to nic wam nie zagrozi, nie dotknie was żadna choroba, która miałaby zmienić wasze zdanie na temat tego, kim naprawdę jesteście. Wasze zdrowie zatem zacznie się poprawiać, naturalna życiowa energia samoczynnie się oczyści i ciało to wyczuje. Tak się stwarza młodość. Nie przekazywałbym wam tego rodzaju informacji, gdybyście czegoś takiego nie już nie mogli widzieć wszędzie dokoła. Nie opowiadam wam o żadnej dającej się podrobić duchowości. To, o czym wam opowiadam jest praktyczne i osiągalne.
Ale poza tym jest coś jeszcze. To coś jeszcze bardziej uwypukla nawiązanie łączności i spokój. Nazwę to coś świadomością wiedzy [ang. knowingness - przyp. tłum] bowiem jakżeż inaczej można okreśclić intuicyjne poznanie informujące was o prawdziwości bądź nieprawdziwości otaczających was rzeczy, pewną intuicyjną wiedzę ogarniająca was do tego stopnia, że wiecie, że jesteście wkluczeni w miłość bożą? Świadomość wiedzy wychodzi poza 3D, ona lepiej wie, kim naprawdę jesteście, zna waszą przyszłość, przeszłość oraz to, dokąd zmierzacie.
Takie poznanie włącza w siebie wielowymiarowość świadomości wiedzy, jeśli jeszcze niczego takiego nie doświadczyliście, mój opis wam nie pomoże w zrozumieniu istoty takiego poznania. Bowiem jak można niewidomemu wytłumaczyć co to kolor? Nie da się, nie potrafię wam tego wytłumaczyć, dopóki sami tego nie doświadczycie. Dopóki sami nie doświadczycie tego, że jesteście członkami rodziny Stwórcy. Możecie to nazwać, jak się to wam się żywnie podoba: rodziną Ducha, Boga, ale tutaj chodzi o wiedzę o przynależności do Stwórcy Wszechświata.
Kiedy to osiągacie, wiecie, że śmierć nie ma ościenna, wiecie bowiem, że tutaj wrócicie, wiecie, że wszystko jest tak, jak być powinno. W takiej energii możecie siedzieć w nieskończoność. To nie jest energia medytacyjna; to jest rodzaj energii, który w każdym momencie życia służy wam za pożywienie. Tak wygląda wejście duchowej świetlnej strawy, które nadaje starym duszom oblicze mądrości. Tak wygląda następny krok [po nawiązaniu łączności i osiągnięciu niezmąconego spokoju przechodzącego wszelki umysł].
Tak doświadcza tego wiele ludzi mieszkających na innych planetach, którzy dostąpili rozdania dyplomów na długo przed wami [stali się Synami Bożymi]. Oni już przeszli przez zasłonę, przez mur przekonań, zaliczyli wszystkie sprawdziany, tak samo, jak wy w roku 2012. Oni żyją już w tej strawie energetycznej od tysięcy lat. Na takich planetach nie ma wojen, tam ludzie świadomością stwarzają tyle jedzenia ile im tylko potrzeba. Oni już kontrolują rzeczywistość, rozumieją, na czym ta kontrola polega. Kochani, tak samo wygląda i wasza przyszłość, jeśli dokonacie takiego wyboru.
Niektórzy słuchając tego, co mówię powiedzą: „To jest śmiechu warte! Taka gadka-szmatka.” Ha ha! Zaraz wam wytłumaczę, dlaczego tak myślicie. Kiedyś indziej przekazałem wam pewien aksjomat stwierdzający, że niska energia nie potrafi zrozumieć pojęć właściwych wyższej. Niska energia nie potrafi zrozumieć pojęć właściwych wyższej. [„nie wiesz tego, czego nie wiesz” – przyp. tłum.] Ponownie posłużę się tutaj porównaniem świata koloru i czarno-bieli.
Z innymi starymi duszami rozmawiacie o różnych odcieniach niebieskiego i zielonego, a słuchający was, którzy wszystko widzą tylko w czarno-bieli będą mówić: - „Oni chyba do reszty zwariowali, o czym oni mówią?” Bądąc na niższym poziomie energetycznym nie widać koloru. To jest przenośnia, to jest przenośnia pokazująca co się dzieje kiedy do zwykłej, codziennej ludzkiej świadomości dociera możliwość wyboru. Aby zyskać oświecenie, należy dokonać takiego wyboru!
Stara duszo, możesz posiadać Akasz, który cię popycha do takich spotkań, jak nasze. Powiem wam jednak, że jeśli chodzi o podjęcie następnego kroku, to tutaj nic nie będzie się działo automatycznie, dopóki nie wyrazicie na to swej woli. To jest bardzo łatwe: „Kochany Duchu, podobno mam wyrazić wybór, aby przejść przez zasłonę, przedostać się przez mur przekonań. Oto więc wstaję, pokaż mi którędy droga!” To wtedy intuicja zacznie szeptać: „idź w tym czy innym kierunku,” - oczywiście mówiąc w przenośni. Każdy z was ma przed sobą inną ścieżkę, mniej lub więcej drogi jescze do pokonania aby się znaleźć w tym słodkim miejscu uwypuklonego, wyewoluowanego oświecenia. A to coś znacznie więcej niż sama medytacja. To jest miejsce, do którego udają się uzdrowiciele - ha ha! – szamani i guru, kiedy wchodzą pewien trans i wy pytacie się, gdzie oni zniknęli? [Kryon się śmieje] na tym polega następny krok. To wszystko, o czym mowa już się dzieje na całym świecie, to wszystko dzieje się z duszami takimi samymi jak wy. To jest piękne. Tak właścnie się dzieje kiedy zaczynacie rozumieć na czym polega ewolucja duszy ludzkiej poza świadomość, bowiem poza nią istnieje jeszcze uwypuklona świadomość , pewna świadomość wiedzy przynosząca spokój, zdrowie, oraz na koniec wnosząca mądrość miłosierdzia. Nie powiedziałem ani mądrość, ani nie powiedziałem miłosierdzie, powiedziałem: mądrość miłosierdzia. Tutaj bowiem chodzi o to, jak się używa empatii i miłosierdzia jako narzędzia. Tutaj chodzi o miłosierdzie wobec samego siebie, wobec życiowej sytuacji, miłosierdzie w stosunku do tych, których nie da się kochać. Mądre miłosierdzie. Miłosierdzie okazywane przez Syna Bożego, [Jezusa] który żyjąc na Ziemi pokazał wam jak ono działa. Pokazał wam jak miłość boża potrafi tak samo odmienić życie pojedynczego człowieka jak i całej ludzkości.
Kochani, tutaj wcale nie chodzi o żadną religię, tutaj chodzi o praktyczny charakter samego Źródła Stwórczego, które żyje wewnątrz każdego z was. Oto, co zawiera dusza każdego z was! Uważa się, że każdy człowiek posiada duszę; to rozumie niemalże cała Ziemia. To widać w tym, jak w od dawna ustalonej marynarskiej tradycji duszami nazywa się ilość członków załogi statku. To jest bardzo stara tradycja. Zatem sami rozumiecie, że nie jesteście tylko ciałem z krwi i kości i to poczucie, że jesteście czymś więcej właśnie obecnie się uwypukla.
Zasugerowałem wam kilka kolejnych kroków oraz czego się można spodziewać po ich podjęciu. Wspomniałem także o nadchodzących narzędziach. Pierwsze, co należy tutaj zrobić, to przedostać się poza mur przekonań, uzmysłowić sobie, kim naprawdę się jest, oraz poczuć się włączonymi w miłość bożą. Włączonymi w poczet Rodziny Boga.
Oto, czego was ostatnio nauczamy. Ciąg dalszy nastąpi. Staniemy się jeszcze bardziej ezoteryczni i tak! Jeszcze bardziej dziwaczni! Ha ha! Zwłaszcza w oczach tych, którzy zapragną pozostać w świecie czarno-białym. Oni będą słuchaczy i czytających Kryona nazywać dziwakami i mówić o nich, że poszli za daleko. Haha! A wy patrząc się na nich powiecie sobie, że chyba nie zaszliście wystarczająco daleko. Każdy z was wenwątrz siebie posiądzie swą wałasną świadomą wiedzę tego, co to znaczy. Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Całkowite połączenie z polem - Channelling z dnia 15 czerwca 2019 roku
http://audio.kryon.com/en/ 19-EGYPT-The%20Divine%20Fem inine.mp3
[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 9:32 minucie nagrania]
Boska żeńskość.
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze służby Magnetycznej. Wciąż jesteśmy w Egipcie i nadszedł czas, aby oddać cześć boskiej żeńskości. Opowiadam wam na jej temat już od pewnego czasu i na przestrzeni trzydziestu lat powoli odsłaniałem przed wami różnicę między płciami. Tutaj nie chodzi tylko o odmienny sposób myślenia, każda z płci posiada inne predyspozycje i uzdolnienia, inny „komplet narzędzi” i jak wam o tym często wspominam, kobiety od zawsze posiadają lepszą intuicję. Jeśli przyjrzeć się historii metafizyki [wiary], to jej przywódczyniami oraz wyznawczyniami od zarania były kobiety. Wydawać by się mogło, że one intuicyjnie lgną do prawdy, że kobiety lepiej rozumieją szamanizm oraz magię miłości.
Miejsce, w którym się obecnie znajdujemy to pogrzebowa świątynia królowej [Hatszepsut]: Na jej ścianach widnieje mniej więcej to samo, co na wszystkich ścianach podobnych świątyń, czyli dramat chwili [sceny pogrzebu, płacz i smutek], ale nie przegapcie proszę, że tę kaplicę [mimo swej nazwy, to jest bardzo okazały budynek- przyp. tłum] wzniesiono dla upamiętnienia kobiety. Nasza stuosobowa grupa przed chwilą zwiedziła także Dolinę Królowych [oraz grobowiec Nefertari, żony Ramazesa II z cudownie zachowanymi, malowidłami o żywych kolorach – przyp. tłum]. Niektórzy z naszych słuchaczy prawdopodobnie słyszeli o Dolinie Królów, ale może nigdy nie słyszeliście o Dolinie Królowych. Co to wszystko dla nas znaczy?
Czy to prawda, że kobiety od urodzenia posiadają bardziej wyostrzoną intuicję, bardziej się nadają na przewodniczki duchowe? Odpowiedź: Tak. Są również predysponowane do rodzenia i wychowywania dzieci. Każdy z was, niezależnie od płci, doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że w życiu matka zawsze posiada pierwszorzędne znaczenie i to nie tylko dlatego, że rodzi, czy karmi swoje dzieci, ale ona także posiada największą empatię, intuicyjnie rozumie czego w danej chwili doświadcza jej dziecko, czego mu potrzeba. Będąc mężczyzną, do kogo w pewnym wieku udajecie się po rady, kiedy macie kłopoty w szkole, czy z kolegami? Idziecie z tym do mamy. Na tym polega pojęcie „kompletu narzędzi” każdej z płci oraz powód, dla którego oddajemy cześć kobietom, właśnie w tym publicznym miejscu, siedząc, podobnie jak dwa lata temu, na tym samym kamieniu. Mam wam tutaj do przekazania istotne informacje, a następnie oddamy głos kobiecie.
Teraz jednak, pragnę zwrócić wam na coś uwagę. W tej chwili prawdopodobnie słucha mnie i czyta wiele ludzi rozsianych po całym świecie i jest ich więcej, niż samych Amerykanów, również tego przekazu mogą słuchać ci, którzy po raz pierwszy spotykają się z Kryonem. Możecie mi powiedzieć: „ Ale osobliwy przekaz, rozumiem, on pochodzi z Egiptu, opowiada o zamierzchłej historii, ale przecież teraz żyjemy w zupełnie innych czasach!” Ktoś inny powie: „No tak, dawniej każda płeć posiadała swoją własną sferę odpowiedzialności, panował ścisły podział; mężczyźni i kobiety mieli swoje własne miejsca, niedostępne płci przeciwnej. Przecież to jest czysty separatyzm!” Tych, którym się wydaje, że żyją w czasach nowoczesnych, kiedy już rozwiązano kilka spraw związanych z równouprawnieniem spytam wprost: Czy sądzicie, że kiedyś, kiedy istniał ścisły podział na sprawy męskie i żeńskie, do tego stopnia, że obie płcie miały nawet przypisane osobne miejsca, to działo się tak z powodu separatyzmu, czy może w celu wyrażenia szacunku?
Kochani Amerykanie, pozwólcie, że się was zapytam: Gdzie w Waszyngtonie jest Aleja Pierwszych Dam? A gdzie biblioteki pod ich patronatem? Odpowiedź: Nie ma niczego takiego, a przecież wszyscy prezydenci mieli żony, jednakże tylko im samym dedykuje się biblioteki i ich imieniem nazywa ulice, tylko im i ich pamięci oddaje się cześć. A teraz rozejrzyjcie się dokoła i zobaczcie jakim szacunkiem cieszyły się królowe starożytnego Egiptu, zauważcie rozmiar ich grobowców. Przyjrzyjcie się z jaką pieczołowitością oddawano wtedy cześć żeńskości, partnerkom królów. Oto prawdziwa elegancja, oto prawdziwy postęp! Zastanówcie się nad tym wszystkim, bowiem tutaj widać coś, nad czym być może się nigdy nie zastanawialiście. Czy nie czas, by powrócić do czegoś takiego w Ameryce ? [tutaj Kryon bierze pod uwagę kulturę rdzennych Indian, bowiem taki szacunek dla kobiet przechował się tylko u nich, historia białych kolonistów, założycieli USA, ma pod tym względem zupełnie inną tradycję - przyp.tłum]
[głos Marilyn Harper jako Adironndy] Witam wszystkich! Ale gorąco! Pora włączyć ręczne wiatraczki, nieprawdaż? Och, weźcie głęboki oddech, bowiem to wy jesteście i światłem i ochłodą. Tak? Przybywamy do was jako pierwsi, aby przypomnieć, że nie jesteśmy ani kobietą, ani mężczyzną będąc zarazem i jednym i drugim. Tak samo jest z każdym z was. W tej energii więzi i równowagi miłości i miłosierdzia wewnątrz każdego z was, tkwi klucz do umiejętności intuicyjnego porozumiewania się z drugą stroną zasłony, jak o tym mówiła Izyda w ostatnim przekazie. Jak już wcześniej była mowa, obecnie wszystko wam sprzyja i dobrze to sobie zapamiętajcie. Dobrze zrównoważcie swą intuicję i siłę. Prosimy was o to. Przyglądamy się teraz pogrzebowej kaplicy, poświęconej pamięci kobiety posiadającej siłę mężczyzny oraz kobiecą intuicję.
[Marilyn bierze kilka głębokich oddechów, mówi przez nią Izyda] Najdroższe istoty światła, jesteśmy zaszczyceni waszą obecnością w tym miejscu. Znamy was wszystkich, bowiem widzimy wasze światło i miłość, czujemy się zaszczycone obecnością ukochanej królowej Nefertari. Pragniemy przypomnieć, że to, co oglądaliście w jej grobowcu, żywe barwy malowideł, jakby tylko wczoraj skończonych, jest odbiciem tańczących barw waszych własnych energii. W przedsionku grobowca stało dwóch strażników, jeden z nich się uśmiechał, a drugi był smutny. Pamiętajcie, że czasem w życiu wita was uśmiech, a czasem jego kontrast. Ukochane istoty światła, zawsze potrzeba obu energii, wtedy łatwiej przychodzi wam docenić ich dary. Tak samo jest w przypadku energii męskich i żeńskich. Zrównoważenie tych obecnych w każdym z was energii, tworzy równowagę w miłości i miłosierdziu. To prawda, że tylko kobieta może urodzić dziecko, ale przecież do poczęcia potrzeba mężczyzny, nieprawdaż? No, przynajmniej w większości przypadków.
Zgłębiając wrodzoną mądrość ciała wewnątrz was, zastanówcie się, gdyby wasi potomkowie mieli zapisać jakieś hieroglify na waszą cześć, to co by upamiętnili? Gdyby miano uwiecznić historię o waszym życiu tak, że miałaby przetrwać tysiące lat, to jak by ona brzmiała? Czy powiedzą o was: Och, on czy ona byli wspaniałą, pełną miłości i wdzięczności duszą, która oddawała cześć wszystkiemu co żyje? A może powiedzą o was, że on czy ona osądzali wszystko dokoła i nigdy nic im nie było w smak? Lepiej, byście wybrali ten pierwszy wariant. Każdy z was jest miłością. Jesteście miłością, miłosierdziem, mądrością i klarownością; jesteście tym, kim jesteście. Przecież to samo powtarzaliście, wołając ze szczytu góry Synaj: Jam Jest ten, który Jest. Tylko dlatego, że wam tam nie towarzyszyłam, nie znaczy, że tam z wami nie byłam, ha ha! Wiedzcie, ża ja zawsze jestem z wami, jestem waszym wewnętrznym, żeńskim głosem mądrości, która obecnie się równoważy z męskością. Proszę każdego z was, aby także zrównoważył swe męskie i żeńskie energie, abyście uzmysłowili sobie, że wewnątrz, w samym rdzeniu waszego bytu jesteście i jednym i drugim. Jesteście i tym, kto przewodzi i tym, kto otrzymuje, jesteście tym, kto świeci na zewnątrz i tym, kto świeci do wewnątrz. Jesteście odwiecznie Sobą. Oto, co pragniemy, abyście pamiętali, abyście przyjęli do wiadomości wewnątrz was samych.
Ściskamy was w miłości i świetle. Tak samo jak to robią nasz ukochany przyjaciel Kryon i mistrzyni Monika[Muranyi] i mistrz Elan [Cohen]. Dziękujemy za wszystkie okruchy cudownej mądrości przekazanej nam przez przewodników wycieczki. To, co wam przekazali to nauka oparta na miłości, bowiem oni doprawdy bardzo się o was troszczyli, a teraz sami zapiszcie własną opowieść, zastanówcie się, co pragniecie, aby pozostało jako ślad waszego życia?
Ha! Najdroższe istoty światła! Proszę was, abyście natychmiast zaczęli tym życiem żyć! Właśnie tu i właśnie teraz, w tej chwili! Niech drzemiąca w was radość wydobędzie się na zewnątrz, niech się rozchichocze, aż do łez! Tak, jak dali tego wyraz strażnicy u wejścia do grobowca Nefertari dla równowagi potrzebujecie i łez i perlistego śmiechu. Oddając cześć wam samym jak i wszystkim istotom zebranym wokół was, przekazujemy wyrazy wdzięczności, dziękujemy za możliwość obejrzenia otaczających wzgórz. Dobrze wiem, że ich głębia skrywa wiele innych grobowców i różnych historii. W was także tkwi wynurzająca się obecnie mądrość, która przejawia się w intuicyjnym zrównoważeniu męskich i żeńskich energii. Kochamy was ponad wszystko! Oddajemy wam cześć, ufamy wam oraz błagamy, abyście zaufali samym sobie, bowiem tylko wtedy będziecie wiedzieli, jak żyć. Ufając samemu sobie, wnosicie w wasze życie miłość. Mówimy wam teraz Namaste!
Namaste!
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 9:32 minucie nagrania]
Boska żeńskość.
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze służby Magnetycznej. Wciąż jesteśmy w Egipcie i nadszedł czas, aby oddać cześć boskiej żeńskości. Opowiadam wam na jej temat już od pewnego czasu i na przestrzeni trzydziestu lat powoli odsłaniałem przed wami różnicę między płciami. Tutaj nie chodzi tylko o odmienny sposób myślenia, każda z płci posiada inne predyspozycje i uzdolnienia, inny „komplet narzędzi” i jak wam o tym często wspominam, kobiety od zawsze posiadają lepszą intuicję. Jeśli przyjrzeć się historii metafizyki [wiary], to jej przywódczyniami oraz wyznawczyniami od zarania były kobiety. Wydawać by się mogło, że one intuicyjnie lgną do prawdy, że kobiety lepiej rozumieją szamanizm oraz magię miłości.
Miejsce, w którym się obecnie znajdujemy to pogrzebowa świątynia królowej [Hatszepsut]: Na jej ścianach widnieje mniej więcej to samo, co na wszystkich ścianach podobnych świątyń, czyli dramat chwili [sceny pogrzebu, płacz i smutek], ale nie przegapcie proszę, że tę kaplicę [mimo swej nazwy, to jest bardzo okazały budynek- przyp. tłum] wzniesiono dla upamiętnienia kobiety. Nasza stuosobowa grupa przed chwilą zwiedziła także Dolinę Królowych [oraz grobowiec Nefertari, żony Ramazesa II z cudownie zachowanymi, malowidłami o żywych kolorach – przyp. tłum]. Niektórzy z naszych słuchaczy prawdopodobnie słyszeli o Dolinie Królów, ale może nigdy nie słyszeliście o Dolinie Królowych. Co to wszystko dla nas znaczy?
Czy to prawda, że kobiety od urodzenia posiadają bardziej wyostrzoną intuicję, bardziej się nadają na przewodniczki duchowe? Odpowiedź: Tak. Są również predysponowane do rodzenia i wychowywania dzieci. Każdy z was, niezależnie od płci, doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że w życiu matka zawsze posiada pierwszorzędne znaczenie i to nie tylko dlatego, że rodzi, czy karmi swoje dzieci, ale ona także posiada największą empatię, intuicyjnie rozumie czego w danej chwili doświadcza jej dziecko, czego mu potrzeba. Będąc mężczyzną, do kogo w pewnym wieku udajecie się po rady, kiedy macie kłopoty w szkole, czy z kolegami? Idziecie z tym do mamy. Na tym polega pojęcie „kompletu narzędzi” każdej z płci oraz powód, dla którego oddajemy cześć kobietom, właśnie w tym publicznym miejscu, siedząc, podobnie jak dwa lata temu, na tym samym kamieniu. Mam wam tutaj do przekazania istotne informacje, a następnie oddamy głos kobiecie.
Teraz jednak, pragnę zwrócić wam na coś uwagę. W tej chwili prawdopodobnie słucha mnie i czyta wiele ludzi rozsianych po całym świecie i jest ich więcej, niż samych Amerykanów, również tego przekazu mogą słuchać ci, którzy po raz pierwszy spotykają się z Kryonem. Możecie mi powiedzieć: „ Ale osobliwy przekaz, rozumiem, on pochodzi z Egiptu, opowiada o zamierzchłej historii, ale przecież teraz żyjemy w zupełnie innych czasach!” Ktoś inny powie: „No tak, dawniej każda płeć posiadała swoją własną sferę odpowiedzialności, panował ścisły podział; mężczyźni i kobiety mieli swoje własne miejsca, niedostępne płci przeciwnej. Przecież to jest czysty separatyzm!” Tych, którym się wydaje, że żyją w czasach nowoczesnych, kiedy już rozwiązano kilka spraw związanych z równouprawnieniem spytam wprost: Czy sądzicie, że kiedyś, kiedy istniał ścisły podział na sprawy męskie i żeńskie, do tego stopnia, że obie płcie miały nawet przypisane osobne miejsca, to działo się tak z powodu separatyzmu, czy może w celu wyrażenia szacunku?
Kochani Amerykanie, pozwólcie, że się was zapytam: Gdzie w Waszyngtonie jest Aleja Pierwszych Dam? A gdzie biblioteki pod ich patronatem? Odpowiedź: Nie ma niczego takiego, a przecież wszyscy prezydenci mieli żony, jednakże tylko im samym dedykuje się biblioteki i ich imieniem nazywa ulice, tylko im i ich pamięci oddaje się cześć. A teraz rozejrzyjcie się dokoła i zobaczcie jakim szacunkiem cieszyły się królowe starożytnego Egiptu, zauważcie rozmiar ich grobowców. Przyjrzyjcie się z jaką pieczołowitością oddawano wtedy cześć żeńskości, partnerkom królów. Oto prawdziwa elegancja, oto prawdziwy postęp! Zastanówcie się nad tym wszystkim, bowiem tutaj widać coś, nad czym być może się nigdy nie zastanawialiście. Czy nie czas, by powrócić do czegoś takiego w Ameryce ? [tutaj Kryon bierze pod uwagę kulturę rdzennych Indian, bowiem taki szacunek dla kobiet przechował się tylko u nich, historia białych kolonistów, założycieli USA, ma pod tym względem zupełnie inną tradycję - przyp.tłum]
[głos Marilyn Harper jako Adironndy] Witam wszystkich! Ale gorąco! Pora włączyć ręczne wiatraczki, nieprawdaż? Och, weźcie głęboki oddech, bowiem to wy jesteście i światłem i ochłodą. Tak? Przybywamy do was jako pierwsi, aby przypomnieć, że nie jesteśmy ani kobietą, ani mężczyzną będąc zarazem i jednym i drugim. Tak samo jest z każdym z was. W tej energii więzi i równowagi miłości i miłosierdzia wewnątrz każdego z was, tkwi klucz do umiejętności intuicyjnego porozumiewania się z drugą stroną zasłony, jak o tym mówiła Izyda w ostatnim przekazie. Jak już wcześniej była mowa, obecnie wszystko wam sprzyja i dobrze to sobie zapamiętajcie. Dobrze zrównoważcie swą intuicję i siłę. Prosimy was o to. Przyglądamy się teraz pogrzebowej kaplicy, poświęconej pamięci kobiety posiadającej siłę mężczyzny oraz kobiecą intuicję.
[Marilyn bierze kilka głębokich oddechów, mówi przez nią Izyda] Najdroższe istoty światła, jesteśmy zaszczyceni waszą obecnością w tym miejscu. Znamy was wszystkich, bowiem widzimy wasze światło i miłość, czujemy się zaszczycone obecnością ukochanej królowej Nefertari. Pragniemy przypomnieć, że to, co oglądaliście w jej grobowcu, żywe barwy malowideł, jakby tylko wczoraj skończonych, jest odbiciem tańczących barw waszych własnych energii. W przedsionku grobowca stało dwóch strażników, jeden z nich się uśmiechał, a drugi był smutny. Pamiętajcie, że czasem w życiu wita was uśmiech, a czasem jego kontrast. Ukochane istoty światła, zawsze potrzeba obu energii, wtedy łatwiej przychodzi wam docenić ich dary. Tak samo jest w przypadku energii męskich i żeńskich. Zrównoważenie tych obecnych w każdym z was energii, tworzy równowagę w miłości i miłosierdziu. To prawda, że tylko kobieta może urodzić dziecko, ale przecież do poczęcia potrzeba mężczyzny, nieprawdaż? No, przynajmniej w większości przypadków.
Zgłębiając wrodzoną mądrość ciała wewnątrz was, zastanówcie się, gdyby wasi potomkowie mieli zapisać jakieś hieroglify na waszą cześć, to co by upamiętnili? Gdyby miano uwiecznić historię o waszym życiu tak, że miałaby przetrwać tysiące lat, to jak by ona brzmiała? Czy powiedzą o was: Och, on czy ona byli wspaniałą, pełną miłości i wdzięczności duszą, która oddawała cześć wszystkiemu co żyje? A może powiedzą o was, że on czy ona osądzali wszystko dokoła i nigdy nic im nie było w smak? Lepiej, byście wybrali ten pierwszy wariant. Każdy z was jest miłością. Jesteście miłością, miłosierdziem, mądrością i klarownością; jesteście tym, kim jesteście. Przecież to samo powtarzaliście, wołając ze szczytu góry Synaj: Jam Jest ten, który Jest. Tylko dlatego, że wam tam nie towarzyszyłam, nie znaczy, że tam z wami nie byłam, ha ha! Wiedzcie, ża ja zawsze jestem z wami, jestem waszym wewnętrznym, żeńskim głosem mądrości, która obecnie się równoważy z męskością. Proszę każdego z was, aby także zrównoważył swe męskie i żeńskie energie, abyście uzmysłowili sobie, że wewnątrz, w samym rdzeniu waszego bytu jesteście i jednym i drugim. Jesteście i tym, kto przewodzi i tym, kto otrzymuje, jesteście tym, kto świeci na zewnątrz i tym, kto świeci do wewnątrz. Jesteście odwiecznie Sobą. Oto, co pragniemy, abyście pamiętali, abyście przyjęli do wiadomości wewnątrz was samych.
Ściskamy was w miłości i świetle. Tak samo jak to robią nasz ukochany przyjaciel Kryon i mistrzyni Monika[Muranyi] i mistrz Elan [Cohen]. Dziękujemy za wszystkie okruchy cudownej mądrości przekazanej nam przez przewodników wycieczki. To, co wam przekazali to nauka oparta na miłości, bowiem oni doprawdy bardzo się o was troszczyli, a teraz sami zapiszcie własną opowieść, zastanówcie się, co pragniecie, aby pozostało jako ślad waszego życia?
Ha! Najdroższe istoty światła! Proszę was, abyście natychmiast zaczęli tym życiem żyć! Właśnie tu i właśnie teraz, w tej chwili! Niech drzemiąca w was radość wydobędzie się na zewnątrz, niech się rozchichocze, aż do łez! Tak, jak dali tego wyraz strażnicy u wejścia do grobowca Nefertari dla równowagi potrzebujecie i łez i perlistego śmiechu. Oddając cześć wam samym jak i wszystkim istotom zebranym wokół was, przekazujemy wyrazy wdzięczności, dziękujemy za możliwość obejrzenia otaczających wzgórz. Dobrze wiem, że ich głębia skrywa wiele innych grobowców i różnych historii. W was także tkwi wynurzająca się obecnie mądrość, która przejawia się w intuicyjnym zrównoważeniu męskich i żeńskich energii. Kochamy was ponad wszystko! Oddajemy wam cześć, ufamy wam oraz błagamy, abyście zaufali samym sobie, bowiem tylko wtedy będziecie wiedzieli, jak żyć. Ufając samemu sobie, wnosicie w wasze życie miłość. Mówimy wam teraz Namaste!
Namaste!
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Kryon w tym channellingu mówi o jednym z moich marzeń, krajobraz bez linii elektrycznych,
i wiele innych dobroci z tego wynikających.
i wiele innych dobroci z tego wynikających.
Drugi channelling Kryona
Z dnia 15 czerwca 2019 roku
przekazany w Philadelphia, PA
Z dnia 15 czerwca 2019 roku
Witam was, kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Niniejsze to pierwszy przekaz z pięknego miejsca, które oddycha. Jesteśmy na jednej z wysp archipelagu Azorów należącego do Portugalii. Te wyspy posiadają wiele, wiele różnorodnych energii i spowija je wiele legend. Tutaj siatka krystaliczna Ziemi jest czysta, niczym nie napiętnowana. Pragnę wam o tym miejscu trochę opowiedzieć. Niektóre rzeczy, o których będzie mowa mogą być wam już znane. Kochani, za kilka dni mój partner będzie was nauczać o Lemurii, [na specjalnej konferencji poświęconej temu tematowi przypadającej na drugą połowę czerwca, 2019- przyp. tłum.] o otaczających ją legendach, co się z nią stało, oraz gdzie się znajdowała. Jednakże to, co wam powiem za chwilę, posiada ścisły związek właśnie z Azorami.
Czy dajecie wiary informacjom pochodzącym z przekazu natchnionego, czy nie, zależy tylko od was samych. Przekazuję wam dzisiaj prawdę, abyście sami mogli rozstrzygnąć czy to, co mówię jest prawdziwe, czy nie, bowiem wiele z tych zagadnień jest bardzo kontrowersyjne, nawet dla ezoteryków. Przekażę wam podstawy tego, co za kilka dni [w czwartym przekazie z Azorów, transkrypcja z którego poniżej, w tej grupie – przyp. tłum] zostanie poszerzone. Jeśli jeszcze nigdy nie słyszeliście tego, co powiem za chwilę, to pragnę abyście się nad tym zastanowili, bowiem to jest wasza własna historia, opowieść o was samych.
Ludzkość taka, jaką ją znacie, istnieje na Ziemi stosunkowo od niedawana. Ludzkość taka, jaką ją znacie istnieje tutaj od mniej więcej 200 tysięcy lat, kiedy to zmieniono wam DNA. To wszystko brzmi bardzo ezoterycznie, nieprawdaż? A przecież wasza współczesna nauka mówi to samo. Przed okresem 200 tysięcy lat temu ludzie, którzy wyglądali jak wy, tak samo jak cała rodzina z której się wywodzą, wszystkie małpy wąskonose i istoty człowiekopodobne, wszystkie te ssaki posiadały 24 pary chromosomów. Aż tu nagle, bardzo szybko, bo w przeciągu mniej więcej tysiąca lat, ludzkość posiadła 23 pary. [Obecnie] Jesteście jedynym ssakiem na Ziemi, który posiada tylko 23 pary chromosomów. Człowiek – tak, jak jest wam znany - różni się od wszystkich innych zwierząt w historii planety. Kochani, ta różnica stanowi sedno historii stworzenia, sedno opowieści o waszym stworzeniu [opowieści o Adamie i Ewie].
Niezależnie od tego, której jej wersji bardziej dajecie wiary, wszystkie one opowiadają o pewnym świętym procesie, który miał miejsce na Ziemi. Jeśli zapytać rdzennych mieszkańców Ziemi o ich mit o stworzeniu, to wam odpowiedzą, że pochodzą z gwiazd. We współczesnych religiach istnieje przenośnia zwana przez was „Adam i Ewa.” Mit o Adamie i Ewie to ten sam rodzaj mitu, opowieści o stworzeniu, który traktuje o wyglądających tak samo jak wy ludziach mieszkających w Raju. Raj jest tutaj przenośnią piękna całej Ziemi; rajski ogród to Gaja. Tylko wyjrzyjcie na zewnątrz, to właśnie Gaja, rajski ogród!
Adam stanowi przenośnię symbolizującą wszystkich mężczyzn, Ewa zaś wszystkie kobiety. Opowiedziano wam następnie, że do nich przybywa anioł i czymś ich obdarza. Tym darem jest moc Boga wewnątrz oraz wolny wybór i... nawiasem mówiąc, 23 pary chromosomów [widzialnych pod mikroskopem - przyp.tłum.]. Już wcześniej opowiadaliśmy wam jak to się wszystko odbyło i w tej chwili nie będziemy tego powtarzać. Ta opowieść jednakże posiada ścisły związek z Azorami i zaraz wam wyjaśnię, dlaczego.
Zaczynamy teraz przegląd mitów, podań i opowieści związanych z Azorami. Najważniejszy mit związany z tym miejscem mówi o tym, że Azory były przypuszczalnie jedną z Atlantyd. [o tzw. „syndromie tonącej wyspy” w ludzkiej Akaszy Kryon opowiadał niejednokrotnie, między innymi w przekazach dla Kręgu Sióstr Lemuryjskich i w 2018 roku nad Jeziorem Bodeńskim w przekazie pt. „Pięć cywilizacji,” polska transkrypcja którego poniżej, w tej grupie. – przyp. tłum.] Jak niejednokrotnie wspominaliśmy, Lemuria leżała na Pacyfiku, nie na Atlantyku. Wcześniej także opowiadaliśmy wam jak to możliwe, aby cały masyw górski się najpierw wypiętrzył, a następnie z powrotem osiadł na dnie oceanu [patrz także przekazy dla Kręgu – przyp. tłum.] Proces ponownego osiadania jest bardzo powolny, tak samo jak większość procesów geologicznych, z wyjątkiem - oczywiście - wybuchu wulkanów, ha ha ha. Przy okazji dyskusji na temat położenia Lemurii mówiliśmy, iż jej wypiętrzenie było rezultatem tego, że znajdowała się nad miejscem stałej aktywności wulkanicznej tuż pod skorupą ziemską, które najpierw wypełniwszy się gorącą lawą wypiętrzyło cały masyw górski a następnie, powoli się kurcząc z powrotem osadziło go na dnie oceanu. Tak w skrócie brzmi [geologiczna] historia Lemurii.
Nie będziemy dzisiaj opowiadać, jak się tam żyło, bowiem o tym będzie mowa podczas zbliżającej się konferencji. Pamiętać należy, że Lemuria była jednym z miejsc na Ziemi, gdzie ponad 50 tysięcy lat temu Gwiezdne Matki nauczały ludzkość zasadniczych prawd duchowych. Kiedy Lemuria zaczęła tonąć i nadszedł czas, aby Lemurianie się ewakuowali, większość z nich wsiadła w kanoe i rozjechała się po całej Ziemi. Płynęli bezpośrednio na południe i jedno z pierwszych miejsc, gdzie się zatrzymali jest Wyspa Wielkanocna [Rapa Nui]. Jeśli zapytać rdzennych Rapa Nui skąd pochodzą, opowiedzą wam historię o przybyszach z tonącej wyspy. Na cześć tych przybyszów siedem z posągów moa stoi twarzami zwróconymi w kierunku morza. Kochani, to żadna legenda, to historia.
Wiara w prawdziwość tego, co nastąpiło w czasach trwającej setki lat ewakuacji Lemurii zależy od was samych [bowiem brak na to jakichkolwiek dowodów]. Jeśli jesteście wyspiarzami i raptem przyszło by wam tę wyspę opuścić, gdybyście mogli wybrać swój kolejny dom – a życie na wyspie jest silnie wyryte w waszej Akaszy – to poszukiwalibyście następnej wyspy! Rozumiecie wyspiarskie życie, rozumiecie energię wyspy, rozumiecie na czym polega łowienie ryb, wiecie jakim rytmem takie życie musi się toczyć. Wtedy posiadaliście doświadczenie tylko jednego życia, ono jest bardzo silnie wyryte w waszej Akaszy, zatem nawet ci, których przodkami byli czyści Lemurianie [jak w przypadku Rapa Nui – przyp. tłum] szukali kolejnej wyspy, bowiem tam mogli żyć i pracować najlepiej jak potrafili.
Miejsce, w którym obecnie się znajdujecie [Azory] posiada dwa rodzaje historii: współczesną, liczoną od odkrycia archipelagu przez Portugalczyków oraz zamierzchłą, którą nazwę „historią zanim nastała historia.” Te wyspy posiadają przebogatą tradycję zamierzchłych czasów, tutaj żyli Starożytni i to jest historia, na temat której pragnę z wami dzisiaj porozmawiać. Kim byli ci Starożytni? To, o czym za chwilę, posiada związek z czymś, o czym już wcześniej była mowa. Czy więc Azory mogą być tym szczególnym miejscem na Atlantyku zwanym Atlantydą? Oczywiście, to zależy od tego, co rozumiecie pod nazwą Atlantydy.
Zatrzymajmy się na chwilę i zapytajmy o to Platona, jednego z filozofów starożytnej Grecji. Zadajmy mu pytanie: „Gdzie leżała Atlantyda?” On wam odpowie, że na podstawie jego dokładnych badań na ten temat, zanim zatonęła, Atlantyda leżała w samym środku Morza Śródziemnego. Mówiąc dokładniej, Platon wam powie, że Atlantyda nie zatonęła, lecz została zalana wodami, które raptownie wdarły się do basenu Morza Śródziemnego powodując gwałtowny wzrost poziomu wód i zatapiając całą górę w jego środku, zwaną Atlantydą. A teraz, jeśli zaczniecie się o Atlantydę pytać innych, którzy także prowadzą na ten temat badania, oni zaprzeczą Platonowi i powiedzą, że Atlantyda leżała zupełnie gdzie indziej. Zatem ile Altantyd mogło istnieć? W tym miejscu ponownie wam przypominam: W swym sposobie rozumowania, oraz w podejściu do historii, ludzkość jest niesamowicie liniowa. Już wcześniej poruszałem zagadnienie „syndromu tonącej wyspy.” Na przestrzeni historii Lemurianie zaludnili wiele wysp i na każdej z nich rozwinęli przepiękne i święte energie. Tak samo jak ich pierwotny dom, Lemuria, wiele z tych wysp później zatonęło z powodu aktywności wulkanicznej.
Przyjrzyjcie się Azorom i całkiem niedawnej geologicznej historii tego regionu. On jest wciąż w pewnych miejscach wulkanicznie aktywny – zupełnie jak Hawaje! Tak samo jak pod Lemurią/Hawajami, pod Azorami także istnieje wulkanicznie aktywne, „gorące miejsce,” które je wypiętrzyło, podobnie jak to było w przypadku Lemurii. Według miejscowej legendy, ten archipelag dziewięciu wysp kiedyś stanowił jednolity obszar. To nie było zupełnie tak, jak to głosi legenda, ale to prawda. Powstanie Azorów to kombinacja ruchu tektonicznego płyt kontynentalnych i aktywności wulkanicznej, w rezultacie czego gorąca magma uwięziona pod skorupą ziemską mogła spowodować czasowe wypiętrzenie się masywu górskiego wysoko, ponad ówczesny poziom wód. Zatem niegdyś cały ten duży obszar - nie tylko dziewięć wysp – znajdował się ponad powierzchnią wody.
Poza tym, kochani, poziom wód morskich nie zawsze w waszej historii był taki sam, jak teraz. Na przestrzeni tysięcy lat on się wznosi i opada i czasami te różnice wynoszą nawet sto metrów. Za chwilę powiem wam coś więcej, co da wam dużo do myślenia. Azory były jedną z Atlantyd. Rozumiecie? One są jedną z kilku Atlantyd. Leżące w bliskim sąsiedztwie Europy Azory są bardzo szczególnym archipelagiem i zachowane legendy na ich temat są prawdziwe. Pamiętać należy jednakże, że w przeciwieństwie do tych legend, Azory nie były tą jedną, jedyną Atlantydą. One stanowią jedną z wielu Atalntyd, które istniały w waszej historii.
Pierwotnie [zanim zostały stosunkowo niedawno ponownie odkryte przez Portugalczyków] na Azorach osiedlili się Lemurianie pozostawiając tutaj bardzo świętą naukę, która nigdy nie uległa zapomnieniu. Sam w sobie, ten fakt nie jest potwierdzony przetrwałami legendami o Azorach/Atlantydzie. Azory więc, w przeciwieństwie do tego, co na ten temat mówią legendy wcale nie zatonęły, jednakże energia, którą się tutaj tak wyraźnie odczuwa spowodowała powstanie jeszcze większej ilości legend opiewających piękno i świętość pierwotnych nauk opartych na miłości. To wszytko tutaj wciąż tkwi. Oto więc, co leży u podłoża wszystkich legend związanych z Atlantydą: Szczątkowa pamięć nauk odebranych przez ludzkość na Lemurii, oraz pamięć ich stopniowego rozprzestrzeniania po Ziemi [wraz z wędrówkami Lemurian w poszukiwaniu nowego domu].
.
Azory są więc szczególne, posiadają w sobie wspaniałą energię i po dziś dzień ci, którzy na tej kalderze mieszkają nie mają zamiaru się przenosić nigdzie indziej. Tylko się ich o to zapytajcie: „Dlaczego nie macie zamiaru się stąd przeprowadzać?” W głębi serca mieszkańcy tego regionu wiedzą, że są z nim w pewien sposób związani, bowiem odczuwają wszystko, o czym wam właśnie opowiedziałem.
Mam dla was coś jeszcze. Czy słyszeliście od historyków, że kiedy Azory odkryto [w czasach współczesnych] one były pustynią? Rozejrzyjcie się dokoła, co widzicie? Widzicie bogactwo odcieni zieleni, ani śladu pustyni. Gdzie okiem nie sięgnąć widać wydobywającą się zewsząd roślinność, każda powierzchnia, nawet sztuczna, wyrzeźbiona ręką człowieka, jest pokryta zielenią. Tutaj panuje klimat podzwrotnikowy i obfitość wody. Jak to możliwe, żeby tutaj kiedyś była pustynia? Czy przekaz historyczny jest więc błędny? Pozwólcie, że ponownie przedstawię wam pewne zjawisko, którego zresztą w tej chwili sami doświadczacie na całej Ziemi, czyli zjawisko zmian klimatycznych.
My nazywamy zmiany klimatyczne cyklem wodnym. Co więc pragnę wam teraz powiedzieć to to, że Ziemia posiada powien cykl wodny pozwalający jej na oddychanie. Ziemia dzięki temu cyklowi oddycha. Oddech Ziemi to cykliczna zmiana temperatury wody w morzach i oceanach umożliwiająca odnowę siły życiowej roślin i zwierząt. Kochani, tak właśnie wygląda życie Ziemi. Jako ludzie jesteście na tej planecie zbyt krótko aby ten cykl pamiętać do tego stopnia, aby go odnotować w jakiś dokumentach, czy kronikach. Prawdę mówiąc, wy go teraz obserwujecie po raz pierwszy. Kiedy ten cykl się ujawnił po raz pierwszy za waszego istnienia, żyliście tutaj jako Starożytni Przodkowie [Lemurianie]. Dowód na istnienie cyklu wodnego widać obecnie w odwiertach lodów głębinowych oraz w przyroście rocznym słoi pni drzew.
Ziemia posiada pewien cykl. Kiedyś Azory były pustynią, a teraz nią nie są. O czym to świadczy? Planeta się wciąż przemienia, zmieniają się temperatury, poziomy wód podnoszą się i opadają. Właśnie teraz zbliża się kolejna zmiana klimatyczna i globalnie stanie się zimniej. Azory nie zamienią się ponownie w pustynię - to się nie stanie za waszego życia - jednakże na Ziemi robi się coraz zimniej. Zaczynacie doświadczać efektów cyklu wodnego Ziemi. O tym wszystkim mówiliśmy już wam niejednokrotnie, przypominam tę informację, bowiem to miejsce kiedyś było pustynią, zatem coś musiało się stać, że teraz tak nie jest, nieprawdaż? I wy tego doświadczacie ponownie: woda zaczyna się pojawiać w miejscach, w których dotychczas nigdy jej nie było; a tam, gdzie zawsze była - jej nie będzie. Na tym polegają zmiany klimatyczne.
Pozwólcie, że przekażą wam jeszcze jedno, już ostatnie objawienie. Ha ha! Na temat Azorów istnieje pewna przepowiednia. Jeśli znacie przepowiednie papieża odnośnie Azorów,to czytając między wierszami znajdziecie tam coś interesującego, zrozumiecie, że to jest to samo proroctwo dotyczące losów Ziemi, które sam wam głoszę. Proroctwo papieża mówi o trzech różnych wiekach historii ludzkości. Pierwszym z nich to Wiek Prawa, co wy postrzegacie jako Stary Testament, bowiem większość z was go zna właśnie z Biblii i z innych znanych wam pism świętych. Drugim wiekiem jest Wiek Miłości, zawarty w Nowym Testamencie, gdzie jest opis jego nadejścia, oraz informacje pochodzące od samego Mistrza Miłości. [W swoim tonie]Nowy Testament jest o wiele łagodniejszy. To ciekawe - czyż nie? – że właśnie na ten wiek [wiek Ryb] przypadają największe wojny ludzkości? [Trudno powiedzieć, o którą z przepowiedni tutaj Kryonowi chodzi: czy o XII-wieczną tzw. „Przepowiednię o papieżach,” która kończy się na Benedykcie, czy o także XII-wieczną przepowiednię Joachima z Fiore o trzech wiekach ludzkości obie były znanę papieżom od przynajmniej Renesansu – przyp. tłum.]
Opowiadaliśmy wam o waszej własnej świadomości , o tym, jak jej poziom na przestrzeni dziejów wzrastał i opadał. Proroctwo papieża mówi także o nadchodzącym trzecim Wieku i tutaj rzeczy doprawdy stają się ciekawe. Postawcie się na miejscu katolika, papieża, zrozumcie jego język oparty na tym, czego się nauczył oraz jaką posiada percepcję i mentalność. Papież nazwał trzeci wiek ludzkości Wiekiem Ducha Świętego. Nie wiem, czy zauważyliście, ale na Azorach czci się Ducha Świętego kilka razy w roku. Jak wam się wydaje, dlaczego święta Ducha Świętego celebruje się tutaj bardziej niż w samej Portugalii, bardziej niż gdzie indziej na Ziemi? Już wam powiedziałem, dlaczego: Azory są ziemią, na której nauczano zasadniczych prawd przekazanych wam przez Gwiezdne Matki. Tutaj osiedlili się Lemurianie. Właśnie dlatego odczuwacie, że Azory są bardzo szczególne, że mogły nawet kiedyś stanowić część Atlantydy.
Co oznacza Duch Święty? [w oryg. ang. Kryon używa określenia Holy Ghost zamiast bardziej obecnie liturgicznie poprawnego Holy Spirit, w jęz. polskim takie rozróżnienie między duchem jako zjawą (ghost) i właściwym Duchem (z łać. spiritus) nie istnieje – przyp. tłum] zastanówmy się nad tym, co określenie Duch Święty oznacza w katolicyzmie. Według tego systemu wiary istnieją Trzy Osoby Boskie: Ojciec, (Stwórca) SynBoży (Mistrz Miłości) i Duch Święty, który, moi kochani stanowi Miłosierdzie Stwórcy. Zesłanie Ducha Świętego więc stanowi zesłanie Miłosierdzia! Kiedy schodzi do was Duch Święty, otacza was Miłosierdzie, uzdrowienie. Tego nie robi ani Ojciec, ani Syn, ale właśnie Miłosierdzie Boga. To właśnie o Miłosierdziu w swej przepowiedni mówił papież. To dlatego obchodzi się święto Zesłania Ducha Świętego.
Jak sami wam o tym mówimy, od roku 2012 ludzkość znajduje się w Wieku Miłosierdzia [O tym, że obecnie weszliśmy w wiek szóstej cywilizacji Ziemi Kryon mówił w przekazie pod tytułem „Pięć cywilizacji” – poniżej, w tej grupie – przyp. tłum]. To, co więc wam mówię to to samo, co jest napisane w tej przepowiedni. To, co na temat losów tej planety przekazaliśmy wam lata temu zostało także przepowiedziane przez papieża dawno, dawno temu na temat Azorów. Kochani, jesteście zatem we właściwym miejscu! Jak się celebruje święto Zesłania Ducha Świętego? Oddaje się cześć najbiedniejszym, najbardziej uniżonym w hierarchii społecznej, czci się dzieci, które jeszcze niczym nie zdołały zgrzeszyć, w niczym zawinić; daje się na biednych; a na tym przecież polega miłosierdzie!
Mam nadzieję, że w oparciu o legendy i proroctwo, przekazałem wam dzisiaj pewne informacje, które posiadają w sobie pierwiastek czystej prawdy. Powtarzam ponownie, znajdujecie się w świetnym miejscu i w ciągu całego pobytu pragnę abyście odczuli energie tych wysp zamiast je tylko zwiedzać. Jeśli czasem krajobraz przysłania mgła, powiem wam, dlaczego tak jest. Mgła to Duch, mgła to Miłosierdzie tkwiące w tym miejscu, które mówi wam: patrzcie poza mgłę, co tam widzicie? Tam zobaczycie samych siebie na pewnej wyspie, która jest zanana z czegoś znacznie więcej niż tylko pięknego krajobrazu. Azory są bardzo szczególne. To jest miejsce szczególne i wszystkie podania mówiące o tym fakcie są poprawne w o wiele większym stopniu niż to się wam wydaje.
Kochani, wynieście z tej wycieczki jak najwięcej, zrozumcie, że proroctwa związane z Azorami są prawdziwe.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Zdjęcia: Monika Muranyi
http://audio.kryon.com/…/4-The%20Power%20of%20the%20Akash.m…
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Ponownie rozmawiam z wami na Azorach, tym razem znajdujemy się w zamkniętym pomieszczeniu. Pragnę ciągnąć dalej opowieść o tym archipelagu. Zaczniemy ją z innego miejsca [niż poprzednio], jednakże zanim to nastąpi, odpowiem na zadawane przez wielu pytanie, kim jest Kryon.
Kochani, posługujecie się liniowym językiem, takie pytanie więc jest podobne do tego, kiedy się pytacie, kto to Bóg? To tak, jakbyście oczekiwali w odpowiedzi, że ktoś zejdzie z nieba i odpowie: „To ja!” Wasz ludzki język nie posiada pojęcia Boga, wasz ludzki język nie posiada pojęcia oddającego opowieść o stworzeniu, bowiem zawsze myślicie w sposób liniowy. Gdybyście siedząc na statku mogli rozmawiać z morzem, to jak wam się wydaje, z którą jego częścią byście rozmawiali? Wodą na dziobie? Z tą częścią morza, którą widać przed wami? A może raczej rozmawiacie z całym morzem, które istnieje? A gdyby morze wam odpowiedziało, to znów postawilibyście to samo pytanie: Kto to mówi? Jesteście ograniczeni w swym pojmowaniu i wasz język to odzwierciedla. Ani Kryon, ani Bóg, ani morze nie są osobami, nie można się więc o nich zapytać „kto?” lub „co?”
Jak można opisać energię? Też nie można jej określić osobowo i odnosić się jak do „kogoś?” Prawdę mówiąc, energia to też żadne „co”, ona jest wszędzie, na niebie, na planecie, Jam Jest Kryon i przedstawiam sobą Wszystko, Co Jest, włącznie z każdym z was. Ciężko opisać świętość pochodzącą ze Źródła Stwórczego, a powód, dla którego ona niektórym z was wydaje się tak bardzo znajoma jest taki, że posiadacie ją w swym wnętrzu. Posiadacie ją w swym wnętrzu. Nasze spotkanie nie jest liniowe. Przemawiający do was mężczyzna nie wygłasza żadnej prelekcji. Wielu z was wyczuwa, kiedy wchodzę i zaczynam przez niego przemawiać. Co wtedy czujecie? Czujecie siebie i mnie, bowiem przekazuję wam nowinę jedności. Kochani, właśnie tym jest Kryon. Jestem grupą reprezentującą Źródło Stwórcze, które jest wszędzie, także wewnątrz was samych.
Ludzie się pytają, czy Kryon jest aniołem? Oni wciąż niczego nie rozumieją, ponieważ jeśli odpowiem twierdząco, to się będą pytać dalej, z którego zastępu anielskiego? Następnie wdajecie się w dyskusję o hierarchii, która po drugiej stronie zasłony nie istnieje. Nic z tych rzeczy nie istnieje po drugiej stronie zasłony. Przychodzę do was czysty, przekazuję czystą informację. Dzisiaj pragnę z wami porozmawiać o tym, jak działa ludzki Akasz.
Akasz to system w ludzkiej pamięci pamiętający mnogości własnych wcieleń. Być może słyszeliście o kronice Akaszy? To jest coś, co nosicie w swym wnętrzu, co stanowi ezoteryczny zapis i pamięć kim jesteście na Ziemi, który pamięta wszystkie wasze doświadczenia. Akasz nie jest liniowy, stanowi zapis energii, jest wielowymiarowy. Jeśli się zastanawiacie co to znaczy, to znaczy, że Akaszy nie da się uszeregować. Rzeczy wielowymiarowe nie posiadają struktury, zatem wasza reakcja na Akaszę sprowadza się do reakcji na pewne energie. Za chwilę będziemy na ten temat ciągnąć dalej. Mówię wam o tym z pewnej przyczyny. To nieważne, ile lat temu wydarzyło się dane doświadczenie, bowiem jeśli ono tkwi w Akaszy, to nie jest tam zapisane liniowo. Odległość w czasie więc jest zupełnie nieistotna. Wam się to może wydawać, jakby to było wczoraj. W obecnych czasach to jest bardzo częste, bowiem nadszedł czas Przebudzenia.
Wielu z grona regularnie słuchających nasz przekaz zwracając się do Lee, zwraca się do mnie mówiąc: „Dziękuję za odkrywczy przekaz, bowiem dzięki zasłyszanym informacjom odkryłem to czy tamto.” Odpowiadam wam: to wcale nie tak. Podczas słuchania/czytania czujecie pewien rodzaj energii, która obudzi wasz Akasz. Zasadnicze prawdy już w was są. Jak wam wiadomo, przekaz Kryona z roku na rok jest bardzo do siebie podobny. On budzi Akasz każdego, kto ma ochotę go słuchać. Na Ziemi odczuwa się pewien popęd, odczuwacie, że macie coś do zrobienia. Czasem ten popęd jest błędnie odczytywany jako zbliżanie się czegoś złego. Poczucie pilności, odczuwane przez tak wielu z was, kochani, to przebudzenie pamięci Akaszy. Zgromadzona przed nami grupa także trudzi się nad rozbudzeniem Akaszy. Przebudzenie Akaszy wcale nie objawia się jako przypomnienie sobie czegoś bardzo odległego w czasie, nad przypomnieniem czego należy się bardzo mocno skupić. Nie, nie, przypomnienie Akaszy polega na połączeniu się z łagodnością wewnątrz każdego z was, która natychmiast odkrywa przed wami wszystko.
Przypomnienie więc nie jest właściwym słowem w stosunku do tego, co się obecnie dzieje z Akaszą, lepiej jest powiedzieć, że wy odnajdujecie i dostrzegacie własną przeszłość. Tutaj, kochani, macie coś do nauczenia. Co będzie, jeśli się połączycie z sobą samym, z własną Akaszą, i odkryjecie, że ona jest wspaniała? Odkryjecie kim jesteście, czym się zajmujecie i jak długo tutaj jesteście. Niektórzy z was obawiają się tam zajrzeć, boicie się sobie przypomnieć, bowiem z góry zakładacie, że w Akaszy tkwią same nieciekawe rzeczy [o uporządkowaniu Akaszy i przejściu na inny rodzaj pamięci Kryon opowiadał w w 2018 roku w drugim dniu konferencji w Toronto, polska transkrypcja poniżej w tej grupie – przyp. tłum.] Kochani pracownicy światła, nic z tych rzeczy nie będzie się wam przypominać w nowej energii! Nie teraz. Nad każdym z was jest zawieszona fala miłosierdzia niemalże gotowa zalać was dobroczynnością i miłością, wlać się bezpośrednio do waszych serc, bezpośrednio do waszych serc. Ona jest zawieszona, bowiem musicie jej chcieć, musicie o nią poprosić, gdyż na tym polega zasada wolnego wyboru. W świecie ducha niczego się wam nie wmusza.
Mój partner już od lat naucza o tym, co się stało, kiedy Lemuria zaczęła tonąć. Kiedy ten powolny proces się rozpoczął nastał czas, kiedy trzeba było Lemurię opuścić i dla Lemurian to były ciężkie czasy. Przyglądając się historii Lemurii zauważycie, że ewakuacja tego kontynentu odbywała się falami, na przestrzeni setek lat. Kiedy olbrzymi masyw górski zwany Lemurią osadzał się z powrotem na dnie morza, bańka magmy, która go najpierw wypiętrzyła zaczynała maleć. Niektórzy się pytają, gdzie się ta magma podziała? Zaraz wam powiem, magma płynie tam, gdzie jej się żywnie podoba, ale ona nigdy nie wraca z powrotem tam, skąd wypłynęła, ona wypycha i pcha; zatem bańka magmy zaczęła się kurczyć w postaci wybuchu wulkanu. Góry zaczęły tonąć, a ze szczytów wulkanów wypływała spora ilość lawy i Lemurianie się przestraszyli. Zaczęli opuszczać swą wyspę-kontynent falami, na przestrzeni długiego okresu czasu. Na swym szlaku ewakuacji musieli znaleźć jak najwięcej miejsc zdatnych do osiedlenia. Zastanówcie się: całe życie spędziliście na wulkanicznej wyspie, zatem czyż to nie logiczne, że jako nowego domu będziecie szukali jakiejś innej wulkanicznej wyspy? Jak wam się wydaje, gdzie Lemurianie czuliby się najwygodniej? Najchętniej szukaliby wyspy. Tak też i się było, zaludnili wiele rozsypanych po Pacyfiku wysp.
Jak już wcześniej była o tym mowa, kierując się na południe, Lemurianie znaleźli Rapa Nui [Wyspę Wielkanocną] historia i legendy Rapa Nui bardzo wyraźnie o tym mówią, siedem z posągów moai są zwrócone twarzami w kierunku otwartego morza. Jeśli zapytać ludność rdzenną, skąd się wzięli, to wskazując na te posągi powiedzą wam, że przybyli z tonącej wyspy. Lemurianie dopłynęli też do Nowej Zelandii. Nowa Zelandia była zasiedlana przez fale napływowej ludności. Nie wszyscy Maorysi w ten sposób znają swą historię, ale niektóre ich grupy pamiętają, że niektórzy ich zamierzchli przodkowie przybyli tutaj z Pacyfiku, z Hawajów. Tutaj jest coś więcej. Patrząc więc na ewakuację Lemurian, z przestrzeni czasu widać, że oni osiedlali się z dala od ojczyzny, stopniowo przenosząc się z wyspy na wyspę, aż opłynęli [Przylądek] Horn i zaczęli odkrywać inne oceany. Tak właśnie działa pamięć Akaszy. Nieważne ile pokoleń upłynie od pewnego zdarzenia, wyspiarze niemalże instynktownie będą zawsze poszukiwać wyspy. Wszystkim szczepom taki tok rzeczy będzie się wydawał poprawny i stosowny. Garstka z nich osiedliła się na kontynentach, ale tam większości z nich się nie powiodło. Na kontynentach spotkali bowiem ludność, z którą nie mieli nic wspólnego. Zatem nawet tysiące lat po zatonięciu Lemurii, Lemurianie wciąż szukali wysp.
Wpływając na Atlantyk też szukali wysp. Za chwilę opowiem wam jak działa Akasz. Ale dobrze wiecie, co się stało po wpłynięciu na Atlantyk. Lemurianie osiedli się tutaj, na Azorach. Patrząc na ramy czasowe migracji Lemurian, rozmawiamy o czasach 13-15 tysięcy lat temu, czyli tuż po zatonięciu Lemurii, kiedy to potomkowie Lemurian zamieszkali wiele wysp. Prócz samych siebie, Lemurianie także przywieźli ze sobą prawdę, którą zachowali pod wieloma postaciami, bowiem przekazywali ją sobie z pokolenia na pokolenie. Raz nauczywszy się prawdy, nauczali jej przez kolejne pokolenia. To jest doprawdy przepiękna historia. Po jakimś czasie, Lemurianie dotarli i na Azory. Kiedy tutaj przybyli, region był bardzo aktywny wulkanicznie, co widać z geologii. Wtedy właśnie wypiętrzył się nowy wulkan! Wierzcie, czy nie, Lemurianom to się bardzo spodobało! Jak już wcześniej była o tym mowa, tarcie tarcz kontynentalnych w tym miejscu spowodowało wypiętrzenie archipelagu wyżej niż obecnie i on wtedy wyglądał podobnie do Lemurii.
Jak już wspominaliśmy, Kiedy Azory odkryto, ich klimat był inny. Tutaj nie mamy na myśli odkrycia Azorów przez Portugalczyków, tutaj chodzi o odkrycie przez Lemurian. Klimat więc wtedy był inny, poza tym w wyniku wybuchu wulkanu, właśnie powstała świeża połać lądowa i nie było zbyt wiele roślinności. Lemurianom ten region się jednak spodobał i postanowili się tu osiedlić. Kiedy tutaj przybyli, byli pierwszymi osiedleńcami. Lemurianie w tamtych czasach byli jedynym podróżniczym narodem, jedynymi żeglarzami na świecie. Wtedy jeszcze nie było Wikingów. Lemurianie zatem byli tutaj pierwsi i to jest ważne.
A teraz, w sposób odmienny, pragnę porozmawiać z wami o waszej Akaszy, o Akaszy Lemurian. Co się dzieje z aktywnymi wulkanicznie wyspami? One często po jakimś czasie stają się niezdatne do zamieszkania. Dzieje się tak, bowiem wzmożona aktywność wulkaniczna czyni je niebezpiecznymi. Wulkan często wypluwa trujące gazy, powoduje trzęsienia ziemi. Osiedleńcy więc takie wyspy opuszczają. Pytanie: Jak wam się wydaje, jak często Lemurianie raz osiedliwszy się na jakiejś wyspie, za kilka pokoleń musieli ją opuścić? Odpowiedź: wiele razy! W związku z tym ich Akasz teraz posiada podwójny zapis pamięci. Jeden dotyczy zatonięcia Lemurii, a kilka pokoleń później tonie następna wyspa, bądź staje się niezdatna do zamieszkania i ludność ewakuuje się w poszukiwaniu następnej. Czasami ta trzecia też po jakimś czasie tonie. Tak właśnie działa pamięć Akaszy i pragnę, abyście to przyjęli do wiadomości. Przede wszystkim, ta pamięć nie jest biochemiczna, zakodowana fizycznie przez neurony; to jest pamięć zakodowana metafizycznie, ezoterycznie, zatem nie posiada żadnego związku z fizyczną genealogią, z dziedzictwem krwi. Pamięć przeszłych wcieleń stanowi genealogię ezoteryczną, a nie biochemiczną. Zatem kiedy zaczniecie sobie przypominać poprzednie wcielenia, musicie pamiętać o tym, że często podobne energie zlewają się w jedną grupę i z energetycznego punktu widzenia stanowią pamięć jednego wydarzenia.
Pozwólcie, że podam wam przykład. Załóżmy, że macie lęk przez wodą. Ktoś, kto umie czytać przeszłe życia powie wam, że w którymś poprzednim wcieleniu utopiliście się i tamta śmierć wciąż wpływa na wasze obecne życie. To jest bardzo liniowe podejście do przeszłych wcieleń. Pozwólcie, że się zapytam: A co, jeśli topiliście się nie raz, a kilka razy, bowiem jesteście wyspiarzami, czy rybakami, lub coś w tym rodzaju? Powiedzmy, że w przeszłości utonęliście pięć razy. Akasza nie jest liniowa i widzi wszystkie te śmierci jako jedno zdarzenie, ona wam powie, że kiedyś tam utonęliście i dlatego teraz boicie się wody. Wy się nawet nie domyślacie, ile razy mogliście się topić.
Zatem pamięć Akaszy jest kumulatywna i rejestruje wiele przypadków utonięć jako jedno wydarzenie. Zanim dotarli do Atlantyku, Lemurianie osiedlali się płynąc od wyspy do wyspy i z tej wędrówki czerpie swą genezę legenda o Atlantydzie. Na przestrzeni całej waszej historii wielu filozofów i ezotreyków poszukiwało tej jedynej Atlantydy zupełnie nie uzmysławiając sobie, iż takich Atlantyd było więcej. Było ich więcej! Na tym właśnie polega opisywany przeze mnie „syndrom tonącej wyspy,” dzięki któremu, choć mogliście ewakuować się wiele razy, to pamiętacie to wszystko jako życie na Atlantydzie.
Co, jeśli macie w Akaszy Atlantydę, albo jakąkolwiek inną pamięć związaną z życiem na wyspie, która później zatonęła – zwracam się teraz i do zebranych tutaj, jak i do słuchających/czytających później – gwarantuję wam, że posiadacie lemuriański rodowód, bowiem tylko Lemurianie posiadają w Akaszy „syndrom tonącej wyspy.” Zatem Atlanci to Lemurianie. Ciągnijmy naszą opowieść dalej. Kiedy Lemurianie dotarli do Azorów, to coś odczuli, mianowicie czystość, której przedtem doświadczyli tylko na Lemurii. Tutaj tkwiło coś osobliwego, co wyróżniało to miejsce od podobnych wysp, ziemia była tutaj świeżo powstała, nie dotknięta ludzką stopą. Azory więc stały się czymś trochę innym od pozostałych wysp, gdzie się osiedlili Lemurianie i oni osiedlili się tutaj na tak długo, jak to było możliwe.
Kiedy Azory odkryli Portugalczycy, tutaj już nikogo nie było, jednakże wciąż istnieją ślady starożytnych i będziecie ich tutaj odkrywać coraz więcej. A dlaczego starożytni opuścili Azory? One stały się zbyt aktywne. Ha ha ha. Dobrze wiecie, co mam na myśli. Był taki czas, kiedy cały archipelag był o wiele większy i dynamika tarcia płyt kontynentalnych pchała i ciągnęła szczyty górskie w rezultacie czego macie teraz dziewięć wysp. Oni się tego przestraszyli i opuścili ten teren. Przez moment porozmawiajmy o czymś jeszcze. Porozmawiajmy o tym, co tutaj jest. Aby to zrobić, poruszę najpierw temat Historii Hawajów.
Lemurianie opuścili Hawaje, bowiem im się wydawało, że one zostaną zupełnie zalane wodami Pacyfiku. Tylko nieliczni Lemurianie pozostali do samego końca i oni wszyscy schronili się na jednym szczycie górskim, który obecnie nosi nazwę wyspy Kauai. O pierwotnych mieszkańcach Hawajów do dzisiejszego dnia przetrwały legendy, według których doliny Kauai zamieszkują Menehune, których ezoteryczny rodowód sięga Lemurii. A teraz przejdźmy do bardziej współczesnej historii Hawajów. To co mówię jest ważne, bowiem posiada związek z historią Azorów.
Ta historia jest doprawdy zupełnie niedawna [XIX wiek] i opiewa króla Hawajów, tej największej wyspy, która użyczyła nazwy całemu archipelagowi, tej z wulkanem. Wyspa Hawaje jest zatem wyspą królewską. Jeszcze przed zatonięciem, tutaj znajdował się królewski,najwyższy szczyt górski. Na wyspie Hawaje rządził król Kamehameha I, który pragnął rozciągnąć swe panowanie na wszystkie wyspy archipelagu. Podczas swego panowania udało mu się podbić pozostałe wyspy-szczyty z wyjątkiem jednej z najmniejszych, czyli - jak się możecie tego domyślać - właśnie Kauai. Bardzo się denerwował, że nie może jej podbić, wysłał więc posłów do króla tej wysepki, który jednakże odesłał ich z powrotem mówiąc, że nie jest zainteresowany staniem się poddanym króla Kemehamei, twierdząc, że Kauai posiada w sobie coś bardzo szczególnego, w związku z czym nie miał zamiaru wchodzić w żadne koalicje z pozostałymi wyspami. Kamehameha nie był zadowolony takim obrotem rzeczy, zebrał całą flotę kanoe i postanowił podbić Kauai. Flota Kamehamei była ogromna i wielokrotnie przewyższała liczbę wojowników Kauai i bez wątpienia byłaby zdolna podbić tę wyspę. [Planując inwazję] Kamehameha nie liczył się z jednym: mianowicie, z interwencją Gai. W ostatniej chwili rozpętał się straszliwy sztorm, który pochłonął całą flotę. Król pozostał z niczym. Doradcy przestrzegali, że to był znak, aby Kauai zostawić w spokoju; choć sam sztorm umknął ich uwadze, to poprawnie zinterpretowali jego przesłankę. Król jednakże nie chciał o tym słyszeć. To, o czym mowa to rzeczywista historia Hwajów, a nie mitologia.
Kamehameha poświęcił sporo czasu, aby wyszkolić nowe pokolenie wojowników w przygotowaniu do kolejnej próby inwazji Kauai. I znów wypuścił całą flotę kanoe prosząc doradców aby zwracali szczególną uwagę na gwałtowne zmiany pogody. Inwazja miała miejsce o zupełnie innej porze roku, kiedy wiatry ustawały i panowała cisza. Inwazja miała się odbyć nocą, wykorzystując element niespodzianki. Najeźdźcom niemalże udało się dobić do brzegów Kauai, ale w ostatniej chwli znów coś się wydarzyło, ha ha ha. Nie wiadomo skąd i dlaczego, wszystkich wojowników opanowała jakaś dziwna choroba - jakby plaga - i cała flota wymarła na morzu. Doradcy nie byli zdziwieni takim obrotem sprawy bowiem wcześniej radzili królowi, żeby zostawił Kauai w spokoju. Zdesperowany, Kamehameha osobiście udał się na spotkanie z królem Kauai i obiecał mu, że już nigdy nie będzie próbował inwazji, oraz zaproponował mu coś zgoła innego: wspólne panowanie nad całym archipelagiem. Król Kauai zgodził się na takie rozwiązanie, co zresztą jest zapisane w historii Hawajów. [Święto zjednoczenia Hawajów obchodzi się 11 czerwca – przyp. tłum.]
Oto co przez to pragnę wam powiedzieć. Na Hawajach toczono wojny w celu zjednoczenia całego archipelagu pod berłem Kamehamei. Hawaje więc doświadczyły i okropności wojny, i niestosownej śmierci - za wyjątkiem Kauai. Nawet w dobie obecnej, jeśli jesteście wystarczająco wrażliwi i odwiedzicie tę wyspę-ogród to też coś odczujecie, bowiem tam nigdy nie działo się nic negatywnego. Mieszkańcy Hawajów nazywają Kauai słodką wyspą, a bardziej oficjalnie darzy się ją mianem wyspy-ogrodu, bowiem tam się czuje niezmącony spokój i miłosierdzie. Kochani, ta wyspa jest pod ochroną, ona jest [ezoterycznie] chroniona. [O szczególnym charakterze Kauai Kryon mówił także przy okazji wycieczki po Indiach, kiedy to także mówił o Guru Devie i linii ley od niedawna łączącej Indie i Hawaje. Polskie transkrypcje przekazów z Indii poniżej, w tej grupie. – przyp. tłum.]
Kiedy starożytni potomkowie Lemurian przybyli na Azory i tutaj się zadomowili, jak wam się wydaje, co odczuwali w tym miejscu? To samo, co na Kauai. Tutaj też nigdy nie wydarzyło się nic negatywnego i oni rezonowali z tym niezmąconym spokojem. Tutaj panuje pewna łagodność i piękno, nie stoczono tutaj ani jednej bitwy, nie było żadnej wojny; tutaj nigdy nie doznano międzyludzkiej wrogości w przeciwieństwie do pobliskiej Europy, gdzie od zawsze toczono wojnę za wojną. Kiedy więc Europejczycy przyjeżdżają na Azory to odczuwają to samo, co Lemurianie. Tutaj drzemie głęboka słodycz, wystarczy zapytać tubylców, dlaczego mieszkają w kalderze? Ha ha. Dlaczego im się nawet nie chce jeździć do miasta na zakupy? Dlaczego wysyłają po nie innych, bądź je zamawiają z dostawą? Bowiem tam znajduje się najczystsze, najbardziej miłosierne miejsce przypominające serce i Dom. Azory zatem stanowią część Lemurii i tubylcy dobrze o tym wiedzą. Turyści też to odczuwają. W przyszłości będą tutaj ściągać całe tłumy, aby się osiedlić na stałe. Siatka krystaliczna całej Europy jest przesiąknięta pamięcią wojen i walk, to samo pamiętają nawet okalające ją morza. Na Azorach zaś tego nie ma.
To, co mówię to metafora o poszukiwaniu zacisznej wyspy wewnątrz was samych. Wcale nie musicie tutaj przyjeżdżać, żeby zaznać błogiego spokoju, bowiem on istnieje wewnątrz każdego z was. Naprawdę! Naprawdę! Ten spokój często nazywam błogim, słodkim miejscem. Dlaczego w swych wędrówkach Lemurianie poszukiwali takich miejsc? Dzieje się tak, ponieważ w nich miłosierdzie Stwórcy, samo wpływa do serca. Niektórzy odbierają to jako spokój natury. To dlatego wyrywają się w nieskażone miejsca. Tak właśnie czuje się zew siatki krystalicznej, która odzwierciedla Boga. W takich miejscach Gaja mówi wam: „Tutaj nic się nie wydarzyło, tutaj jest doskonale!” To dlatego ciągnie was w takie miejsca.
Proszę wszystkich słuchających i czytających później, aby zrozumieli, że od roku 2012 wszystko, co dotychczas wam opowiadałem na temat Lemurian i ich wędrówek po zatonięciu Lemurii zaczyna się zmieniać. Lemurianie: pora, aby wasza wędrówka nareszcie zawiodła was do własnego wnętrza. Wszystko, o czym dotychczas była mowa włącznie z tym, co przekazałem wam na temat pamięci Akaszy, czego się [podczas wszystkich wcieleń] nauczyliście, wszystko to tkwi wewnątrz was. Czy potraficie przedrzeć się przez warstwy własnych nastawień i wyimaginowanych trudności, przez wszystkie negatywne rzeczy, które wam wpierali inni, czy potraficie pozbyć się zamysłu, że jakoś już urodziliście się niegodni, w pewien sposób nieczyści? Jeśli to potraficie, to i się przez to wszystko przedrzecie, to ujrzycie coś jeszcze, czego się nie spodziewaliście. Dostrzeżecie wspaniałość własnej duszy raz po raz rodzącej się na planecie jako bezgrzeszna i doskonała, posiadająca pamięć Akaszy o własnym pięknie i miłosierdziu.
Kiedy odkryjecie znaczenie glifów pozostawionych na Azorach przez tych, którzy tutaj niegdyś mieszkali, to dowiecie się, że oni czcili i celebrowali miłosierdzie. Nawet obecnie Azory corocznie obchodzą święto Zesłania Ducha Świętego! Cóż to za zbieg okoliczności! Nie, to żaden przypadek. Dlaczegóż więc każdy z was nie mógłby zacząć świętować miłosierdzia wewnątrz? Co, jeśli wewnątrz jesteście zupełnie inni, niż o tym wam kiedykolwiek mówiono? Co, jeśli macie do dania o wiele więcej miłości, niż się tego dotychczas domyślaliście? Och, wcale nie jesteście ofiarami tej planety; wy jesteście jej światłem. Pod tym względem tkwi wiele do odkrycia,tak wiele.
Pora się pożegnać. Przez moment celebrujcie miejsce, w którym się znaleźliście, celebrujcie nieznaną wam historię, którą intuicyjnie odczuwacie. Zapytajcie tubylców, dlaczego tutaj mieszkają? Oni z uśmiechem dadzą wam do zrozumienia, że wy tego nie zrozumiecie, chyba, że sami tutaj spędzicie trochę czasu. I oni mają rację. Mają rację.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Zdjęcia: Google Images, Monika Muranyi
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Ponownie rozmawiam z wami na Azorach, tym razem znajdujemy się w zamkniętym pomieszczeniu. Pragnę ciągnąć dalej opowieść o tym archipelagu. Zaczniemy ją z innego miejsca [niż poprzednio], jednakże zanim to nastąpi, odpowiem na zadawane przez wielu pytanie, kim jest Kryon.
Kochani, posługujecie się liniowym językiem, takie pytanie więc jest podobne do tego, kiedy się pytacie, kto to Bóg? To tak, jakbyście oczekiwali w odpowiedzi, że ktoś zejdzie z nieba i odpowie: „To ja!” Wasz ludzki język nie posiada pojęcia Boga, wasz ludzki język nie posiada pojęcia oddającego opowieść o stworzeniu, bowiem zawsze myślicie w sposób liniowy. Gdybyście siedząc na statku mogli rozmawiać z morzem, to jak wam się wydaje, z którą jego częścią byście rozmawiali? Wodą na dziobie? Z tą częścią morza, którą widać przed wami? A może raczej rozmawiacie z całym morzem, które istnieje? A gdyby morze wam odpowiedziało, to znów postawilibyście to samo pytanie: Kto to mówi? Jesteście ograniczeni w swym pojmowaniu i wasz język to odzwierciedla. Ani Kryon, ani Bóg, ani morze nie są osobami, nie można się więc o nich zapytać „kto?” lub „co?”
Jak można opisać energię? Też nie można jej określić osobowo i odnosić się jak do „kogoś?” Prawdę mówiąc, energia to też żadne „co”, ona jest wszędzie, na niebie, na planecie, Jam Jest Kryon i przedstawiam sobą Wszystko, Co Jest, włącznie z każdym z was. Ciężko opisać świętość pochodzącą ze Źródła Stwórczego, a powód, dla którego ona niektórym z was wydaje się tak bardzo znajoma jest taki, że posiadacie ją w swym wnętrzu. Posiadacie ją w swym wnętrzu. Nasze spotkanie nie jest liniowe. Przemawiający do was mężczyzna nie wygłasza żadnej prelekcji. Wielu z was wyczuwa, kiedy wchodzę i zaczynam przez niego przemawiać. Co wtedy czujecie? Czujecie siebie i mnie, bowiem przekazuję wam nowinę jedności. Kochani, właśnie tym jest Kryon. Jestem grupą reprezentującą Źródło Stwórcze, które jest wszędzie, także wewnątrz was samych.
Ludzie się pytają, czy Kryon jest aniołem? Oni wciąż niczego nie rozumieją, ponieważ jeśli odpowiem twierdząco, to się będą pytać dalej, z którego zastępu anielskiego? Następnie wdajecie się w dyskusję o hierarchii, która po drugiej stronie zasłony nie istnieje. Nic z tych rzeczy nie istnieje po drugiej stronie zasłony. Przychodzę do was czysty, przekazuję czystą informację. Dzisiaj pragnę z wami porozmawiać o tym, jak działa ludzki Akasz.
Akasz to system w ludzkiej pamięci pamiętający mnogości własnych wcieleń. Być może słyszeliście o kronice Akaszy? To jest coś, co nosicie w swym wnętrzu, co stanowi ezoteryczny zapis i pamięć kim jesteście na Ziemi, który pamięta wszystkie wasze doświadczenia. Akasz nie jest liniowy, stanowi zapis energii, jest wielowymiarowy. Jeśli się zastanawiacie co to znaczy, to znaczy, że Akaszy nie da się uszeregować. Rzeczy wielowymiarowe nie posiadają struktury, zatem wasza reakcja na Akaszę sprowadza się do reakcji na pewne energie. Za chwilę będziemy na ten temat ciągnąć dalej. Mówię wam o tym z pewnej przyczyny. To nieważne, ile lat temu wydarzyło się dane doświadczenie, bowiem jeśli ono tkwi w Akaszy, to nie jest tam zapisane liniowo. Odległość w czasie więc jest zupełnie nieistotna. Wam się to może wydawać, jakby to było wczoraj. W obecnych czasach to jest bardzo częste, bowiem nadszedł czas Przebudzenia.
Wielu z grona regularnie słuchających nasz przekaz zwracając się do Lee, zwraca się do mnie mówiąc: „Dziękuję za odkrywczy przekaz, bowiem dzięki zasłyszanym informacjom odkryłem to czy tamto.” Odpowiadam wam: to wcale nie tak. Podczas słuchania/czytania czujecie pewien rodzaj energii, która obudzi wasz Akasz. Zasadnicze prawdy już w was są. Jak wam wiadomo, przekaz Kryona z roku na rok jest bardzo do siebie podobny. On budzi Akasz każdego, kto ma ochotę go słuchać. Na Ziemi odczuwa się pewien popęd, odczuwacie, że macie coś do zrobienia. Czasem ten popęd jest błędnie odczytywany jako zbliżanie się czegoś złego. Poczucie pilności, odczuwane przez tak wielu z was, kochani, to przebudzenie pamięci Akaszy. Zgromadzona przed nami grupa także trudzi się nad rozbudzeniem Akaszy. Przebudzenie Akaszy wcale nie objawia się jako przypomnienie sobie czegoś bardzo odległego w czasie, nad przypomnieniem czego należy się bardzo mocno skupić. Nie, nie, przypomnienie Akaszy polega na połączeniu się z łagodnością wewnątrz każdego z was, która natychmiast odkrywa przed wami wszystko.
Przypomnienie więc nie jest właściwym słowem w stosunku do tego, co się obecnie dzieje z Akaszą, lepiej jest powiedzieć, że wy odnajdujecie i dostrzegacie własną przeszłość. Tutaj, kochani, macie coś do nauczenia. Co będzie, jeśli się połączycie z sobą samym, z własną Akaszą, i odkryjecie, że ona jest wspaniała? Odkryjecie kim jesteście, czym się zajmujecie i jak długo tutaj jesteście. Niektórzy z was obawiają się tam zajrzeć, boicie się sobie przypomnieć, bowiem z góry zakładacie, że w Akaszy tkwią same nieciekawe rzeczy [o uporządkowaniu Akaszy i przejściu na inny rodzaj pamięci Kryon opowiadał w w 2018 roku w drugim dniu konferencji w Toronto, polska transkrypcja poniżej w tej grupie – przyp. tłum.] Kochani pracownicy światła, nic z tych rzeczy nie będzie się wam przypominać w nowej energii! Nie teraz. Nad każdym z was jest zawieszona fala miłosierdzia niemalże gotowa zalać was dobroczynnością i miłością, wlać się bezpośrednio do waszych serc, bezpośrednio do waszych serc. Ona jest zawieszona, bowiem musicie jej chcieć, musicie o nią poprosić, gdyż na tym polega zasada wolnego wyboru. W świecie ducha niczego się wam nie wmusza.
Mój partner już od lat naucza o tym, co się stało, kiedy Lemuria zaczęła tonąć. Kiedy ten powolny proces się rozpoczął nastał czas, kiedy trzeba było Lemurię opuścić i dla Lemurian to były ciężkie czasy. Przyglądając się historii Lemurii zauważycie, że ewakuacja tego kontynentu odbywała się falami, na przestrzeni setek lat. Kiedy olbrzymi masyw górski zwany Lemurią osadzał się z powrotem na dnie morza, bańka magmy, która go najpierw wypiętrzyła zaczynała maleć. Niektórzy się pytają, gdzie się ta magma podziała? Zaraz wam powiem, magma płynie tam, gdzie jej się żywnie podoba, ale ona nigdy nie wraca z powrotem tam, skąd wypłynęła, ona wypycha i pcha; zatem bańka magmy zaczęła się kurczyć w postaci wybuchu wulkanu. Góry zaczęły tonąć, a ze szczytów wulkanów wypływała spora ilość lawy i Lemurianie się przestraszyli. Zaczęli opuszczać swą wyspę-kontynent falami, na przestrzeni długiego okresu czasu. Na swym szlaku ewakuacji musieli znaleźć jak najwięcej miejsc zdatnych do osiedlenia. Zastanówcie się: całe życie spędziliście na wulkanicznej wyspie, zatem czyż to nie logiczne, że jako nowego domu będziecie szukali jakiejś innej wulkanicznej wyspy? Jak wam się wydaje, gdzie Lemurianie czuliby się najwygodniej? Najchętniej szukaliby wyspy. Tak też i się było, zaludnili wiele rozsypanych po Pacyfiku wysp.
Jak już wcześniej była o tym mowa, kierując się na południe, Lemurianie znaleźli Rapa Nui [Wyspę Wielkanocną] historia i legendy Rapa Nui bardzo wyraźnie o tym mówią, siedem z posągów moai są zwrócone twarzami w kierunku otwartego morza. Jeśli zapytać ludność rdzenną, skąd się wzięli, to wskazując na te posągi powiedzą wam, że przybyli z tonącej wyspy. Lemurianie dopłynęli też do Nowej Zelandii. Nowa Zelandia była zasiedlana przez fale napływowej ludności. Nie wszyscy Maorysi w ten sposób znają swą historię, ale niektóre ich grupy pamiętają, że niektórzy ich zamierzchli przodkowie przybyli tutaj z Pacyfiku, z Hawajów. Tutaj jest coś więcej. Patrząc więc na ewakuację Lemurian, z przestrzeni czasu widać, że oni osiedlali się z dala od ojczyzny, stopniowo przenosząc się z wyspy na wyspę, aż opłynęli [Przylądek] Horn i zaczęli odkrywać inne oceany. Tak właśnie działa pamięć Akaszy. Nieważne ile pokoleń upłynie od pewnego zdarzenia, wyspiarze niemalże instynktownie będą zawsze poszukiwać wyspy. Wszystkim szczepom taki tok rzeczy będzie się wydawał poprawny i stosowny. Garstka z nich osiedliła się na kontynentach, ale tam większości z nich się nie powiodło. Na kontynentach spotkali bowiem ludność, z którą nie mieli nic wspólnego. Zatem nawet tysiące lat po zatonięciu Lemurii, Lemurianie wciąż szukali wysp.
Wpływając na Atlantyk też szukali wysp. Za chwilę opowiem wam jak działa Akasz. Ale dobrze wiecie, co się stało po wpłynięciu na Atlantyk. Lemurianie osiedli się tutaj, na Azorach. Patrząc na ramy czasowe migracji Lemurian, rozmawiamy o czasach 13-15 tysięcy lat temu, czyli tuż po zatonięciu Lemurii, kiedy to potomkowie Lemurian zamieszkali wiele wysp. Prócz samych siebie, Lemurianie także przywieźli ze sobą prawdę, którą zachowali pod wieloma postaciami, bowiem przekazywali ją sobie z pokolenia na pokolenie. Raz nauczywszy się prawdy, nauczali jej przez kolejne pokolenia. To jest doprawdy przepiękna historia. Po jakimś czasie, Lemurianie dotarli i na Azory. Kiedy tutaj przybyli, region był bardzo aktywny wulkanicznie, co widać z geologii. Wtedy właśnie wypiętrzył się nowy wulkan! Wierzcie, czy nie, Lemurianom to się bardzo spodobało! Jak już wcześniej była o tym mowa, tarcie tarcz kontynentalnych w tym miejscu spowodowało wypiętrzenie archipelagu wyżej niż obecnie i on wtedy wyglądał podobnie do Lemurii.
Jak już wspominaliśmy, Kiedy Azory odkryto, ich klimat był inny. Tutaj nie mamy na myśli odkrycia Azorów przez Portugalczyków, tutaj chodzi o odkrycie przez Lemurian. Klimat więc wtedy był inny, poza tym w wyniku wybuchu wulkanu, właśnie powstała świeża połać lądowa i nie było zbyt wiele roślinności. Lemurianom ten region się jednak spodobał i postanowili się tu osiedlić. Kiedy tutaj przybyli, byli pierwszymi osiedleńcami. Lemurianie w tamtych czasach byli jedynym podróżniczym narodem, jedynymi żeglarzami na świecie. Wtedy jeszcze nie było Wikingów. Lemurianie zatem byli tutaj pierwsi i to jest ważne.
A teraz, w sposób odmienny, pragnę porozmawiać z wami o waszej Akaszy, o Akaszy Lemurian. Co się dzieje z aktywnymi wulkanicznie wyspami? One często po jakimś czasie stają się niezdatne do zamieszkania. Dzieje się tak, bowiem wzmożona aktywność wulkaniczna czyni je niebezpiecznymi. Wulkan często wypluwa trujące gazy, powoduje trzęsienia ziemi. Osiedleńcy więc takie wyspy opuszczają. Pytanie: Jak wam się wydaje, jak często Lemurianie raz osiedliwszy się na jakiejś wyspie, za kilka pokoleń musieli ją opuścić? Odpowiedź: wiele razy! W związku z tym ich Akasz teraz posiada podwójny zapis pamięci. Jeden dotyczy zatonięcia Lemurii, a kilka pokoleń później tonie następna wyspa, bądź staje się niezdatna do zamieszkania i ludność ewakuuje się w poszukiwaniu następnej. Czasami ta trzecia też po jakimś czasie tonie. Tak właśnie działa pamięć Akaszy i pragnę, abyście to przyjęli do wiadomości. Przede wszystkim, ta pamięć nie jest biochemiczna, zakodowana fizycznie przez neurony; to jest pamięć zakodowana metafizycznie, ezoterycznie, zatem nie posiada żadnego związku z fizyczną genealogią, z dziedzictwem krwi. Pamięć przeszłych wcieleń stanowi genealogię ezoteryczną, a nie biochemiczną. Zatem kiedy zaczniecie sobie przypominać poprzednie wcielenia, musicie pamiętać o tym, że często podobne energie zlewają się w jedną grupę i z energetycznego punktu widzenia stanowią pamięć jednego wydarzenia.
Pozwólcie, że podam wam przykład. Załóżmy, że macie lęk przez wodą. Ktoś, kto umie czytać przeszłe życia powie wam, że w którymś poprzednim wcieleniu utopiliście się i tamta śmierć wciąż wpływa na wasze obecne życie. To jest bardzo liniowe podejście do przeszłych wcieleń. Pozwólcie, że się zapytam: A co, jeśli topiliście się nie raz, a kilka razy, bowiem jesteście wyspiarzami, czy rybakami, lub coś w tym rodzaju? Powiedzmy, że w przeszłości utonęliście pięć razy. Akasza nie jest liniowa i widzi wszystkie te śmierci jako jedno zdarzenie, ona wam powie, że kiedyś tam utonęliście i dlatego teraz boicie się wody. Wy się nawet nie domyślacie, ile razy mogliście się topić.
Zatem pamięć Akaszy jest kumulatywna i rejestruje wiele przypadków utonięć jako jedno wydarzenie. Zanim dotarli do Atlantyku, Lemurianie osiedlali się płynąc od wyspy do wyspy i z tej wędrówki czerpie swą genezę legenda o Atlantydzie. Na przestrzeni całej waszej historii wielu filozofów i ezotreyków poszukiwało tej jedynej Atlantydy zupełnie nie uzmysławiając sobie, iż takich Atlantyd było więcej. Było ich więcej! Na tym właśnie polega opisywany przeze mnie „syndrom tonącej wyspy,” dzięki któremu, choć mogliście ewakuować się wiele razy, to pamiętacie to wszystko jako życie na Atlantydzie.
Co, jeśli macie w Akaszy Atlantydę, albo jakąkolwiek inną pamięć związaną z życiem na wyspie, która później zatonęła – zwracam się teraz i do zebranych tutaj, jak i do słuchających/czytających później – gwarantuję wam, że posiadacie lemuriański rodowód, bowiem tylko Lemurianie posiadają w Akaszy „syndrom tonącej wyspy.” Zatem Atlanci to Lemurianie. Ciągnijmy naszą opowieść dalej. Kiedy Lemurianie dotarli do Azorów, to coś odczuli, mianowicie czystość, której przedtem doświadczyli tylko na Lemurii. Tutaj tkwiło coś osobliwego, co wyróżniało to miejsce od podobnych wysp, ziemia była tutaj świeżo powstała, nie dotknięta ludzką stopą. Azory więc stały się czymś trochę innym od pozostałych wysp, gdzie się osiedlili Lemurianie i oni osiedlili się tutaj na tak długo, jak to było możliwe.
Kiedy Azory odkryli Portugalczycy, tutaj już nikogo nie było, jednakże wciąż istnieją ślady starożytnych i będziecie ich tutaj odkrywać coraz więcej. A dlaczego starożytni opuścili Azory? One stały się zbyt aktywne. Ha ha ha. Dobrze wiecie, co mam na myśli. Był taki czas, kiedy cały archipelag był o wiele większy i dynamika tarcia płyt kontynentalnych pchała i ciągnęła szczyty górskie w rezultacie czego macie teraz dziewięć wysp. Oni się tego przestraszyli i opuścili ten teren. Przez moment porozmawiajmy o czymś jeszcze. Porozmawiajmy o tym, co tutaj jest. Aby to zrobić, poruszę najpierw temat Historii Hawajów.
Lemurianie opuścili Hawaje, bowiem im się wydawało, że one zostaną zupełnie zalane wodami Pacyfiku. Tylko nieliczni Lemurianie pozostali do samego końca i oni wszyscy schronili się na jednym szczycie górskim, który obecnie nosi nazwę wyspy Kauai. O pierwotnych mieszkańcach Hawajów do dzisiejszego dnia przetrwały legendy, według których doliny Kauai zamieszkują Menehune, których ezoteryczny rodowód sięga Lemurii. A teraz przejdźmy do bardziej współczesnej historii Hawajów. To co mówię jest ważne, bowiem posiada związek z historią Azorów.
Ta historia jest doprawdy zupełnie niedawna [XIX wiek] i opiewa króla Hawajów, tej największej wyspy, która użyczyła nazwy całemu archipelagowi, tej z wulkanem. Wyspa Hawaje jest zatem wyspą królewską. Jeszcze przed zatonięciem, tutaj znajdował się królewski,najwyższy szczyt górski. Na wyspie Hawaje rządził król Kamehameha I, który pragnął rozciągnąć swe panowanie na wszystkie wyspy archipelagu. Podczas swego panowania udało mu się podbić pozostałe wyspy-szczyty z wyjątkiem jednej z najmniejszych, czyli - jak się możecie tego domyślać - właśnie Kauai. Bardzo się denerwował, że nie może jej podbić, wysłał więc posłów do króla tej wysepki, który jednakże odesłał ich z powrotem mówiąc, że nie jest zainteresowany staniem się poddanym króla Kemehamei, twierdząc, że Kauai posiada w sobie coś bardzo szczególnego, w związku z czym nie miał zamiaru wchodzić w żadne koalicje z pozostałymi wyspami. Kamehameha nie był zadowolony takim obrotem rzeczy, zebrał całą flotę kanoe i postanowił podbić Kauai. Flota Kamehamei była ogromna i wielokrotnie przewyższała liczbę wojowników Kauai i bez wątpienia byłaby zdolna podbić tę wyspę. [Planując inwazję] Kamehameha nie liczył się z jednym: mianowicie, z interwencją Gai. W ostatniej chwili rozpętał się straszliwy sztorm, który pochłonął całą flotę. Król pozostał z niczym. Doradcy przestrzegali, że to był znak, aby Kauai zostawić w spokoju; choć sam sztorm umknął ich uwadze, to poprawnie zinterpretowali jego przesłankę. Król jednakże nie chciał o tym słyszeć. To, o czym mowa to rzeczywista historia Hwajów, a nie mitologia.
Kamehameha poświęcił sporo czasu, aby wyszkolić nowe pokolenie wojowników w przygotowaniu do kolejnej próby inwazji Kauai. I znów wypuścił całą flotę kanoe prosząc doradców aby zwracali szczególną uwagę na gwałtowne zmiany pogody. Inwazja miała miejsce o zupełnie innej porze roku, kiedy wiatry ustawały i panowała cisza. Inwazja miała się odbyć nocą, wykorzystując element niespodzianki. Najeźdźcom niemalże udało się dobić do brzegów Kauai, ale w ostatniej chwli znów coś się wydarzyło, ha ha ha. Nie wiadomo skąd i dlaczego, wszystkich wojowników opanowała jakaś dziwna choroba - jakby plaga - i cała flota wymarła na morzu. Doradcy nie byli zdziwieni takim obrotem sprawy bowiem wcześniej radzili królowi, żeby zostawił Kauai w spokoju. Zdesperowany, Kamehameha osobiście udał się na spotkanie z królem Kauai i obiecał mu, że już nigdy nie będzie próbował inwazji, oraz zaproponował mu coś zgoła innego: wspólne panowanie nad całym archipelagiem. Król Kauai zgodził się na takie rozwiązanie, co zresztą jest zapisane w historii Hawajów. [Święto zjednoczenia Hawajów obchodzi się 11 czerwca – przyp. tłum.]
Oto co przez to pragnę wam powiedzieć. Na Hawajach toczono wojny w celu zjednoczenia całego archipelagu pod berłem Kamehamei. Hawaje więc doświadczyły i okropności wojny, i niestosownej śmierci - za wyjątkiem Kauai. Nawet w dobie obecnej, jeśli jesteście wystarczająco wrażliwi i odwiedzicie tę wyspę-ogród to też coś odczujecie, bowiem tam nigdy nie działo się nic negatywnego. Mieszkańcy Hawajów nazywają Kauai słodką wyspą, a bardziej oficjalnie darzy się ją mianem wyspy-ogrodu, bowiem tam się czuje niezmącony spokój i miłosierdzie. Kochani, ta wyspa jest pod ochroną, ona jest [ezoterycznie] chroniona. [O szczególnym charakterze Kauai Kryon mówił także przy okazji wycieczki po Indiach, kiedy to także mówił o Guru Devie i linii ley od niedawna łączącej Indie i Hawaje. Polskie transkrypcje przekazów z Indii poniżej, w tej grupie. – przyp. tłum.]
Kiedy starożytni potomkowie Lemurian przybyli na Azory i tutaj się zadomowili, jak wam się wydaje, co odczuwali w tym miejscu? To samo, co na Kauai. Tutaj też nigdy nie wydarzyło się nic negatywnego i oni rezonowali z tym niezmąconym spokojem. Tutaj panuje pewna łagodność i piękno, nie stoczono tutaj ani jednej bitwy, nie było żadnej wojny; tutaj nigdy nie doznano międzyludzkiej wrogości w przeciwieństwie do pobliskiej Europy, gdzie od zawsze toczono wojnę za wojną. Kiedy więc Europejczycy przyjeżdżają na Azory to odczuwają to samo, co Lemurianie. Tutaj drzemie głęboka słodycz, wystarczy zapytać tubylców, dlaczego mieszkają w kalderze? Ha ha. Dlaczego im się nawet nie chce jeździć do miasta na zakupy? Dlaczego wysyłają po nie innych, bądź je zamawiają z dostawą? Bowiem tam znajduje się najczystsze, najbardziej miłosierne miejsce przypominające serce i Dom. Azory zatem stanowią część Lemurii i tubylcy dobrze o tym wiedzą. Turyści też to odczuwają. W przyszłości będą tutaj ściągać całe tłumy, aby się osiedlić na stałe. Siatka krystaliczna całej Europy jest przesiąknięta pamięcią wojen i walk, to samo pamiętają nawet okalające ją morza. Na Azorach zaś tego nie ma.
To, co mówię to metafora o poszukiwaniu zacisznej wyspy wewnątrz was samych. Wcale nie musicie tutaj przyjeżdżać, żeby zaznać błogiego spokoju, bowiem on istnieje wewnątrz każdego z was. Naprawdę! Naprawdę! Ten spokój często nazywam błogim, słodkim miejscem. Dlaczego w swych wędrówkach Lemurianie poszukiwali takich miejsc? Dzieje się tak, ponieważ w nich miłosierdzie Stwórcy, samo wpływa do serca. Niektórzy odbierają to jako spokój natury. To dlatego wyrywają się w nieskażone miejsca. Tak właśnie czuje się zew siatki krystalicznej, która odzwierciedla Boga. W takich miejscach Gaja mówi wam: „Tutaj nic się nie wydarzyło, tutaj jest doskonale!” To dlatego ciągnie was w takie miejsca.
Proszę wszystkich słuchających i czytających później, aby zrozumieli, że od roku 2012 wszystko, co dotychczas wam opowiadałem na temat Lemurian i ich wędrówek po zatonięciu Lemurii zaczyna się zmieniać. Lemurianie: pora, aby wasza wędrówka nareszcie zawiodła was do własnego wnętrza. Wszystko, o czym dotychczas była mowa włącznie z tym, co przekazałem wam na temat pamięci Akaszy, czego się [podczas wszystkich wcieleń] nauczyliście, wszystko to tkwi wewnątrz was. Czy potraficie przedrzeć się przez warstwy własnych nastawień i wyimaginowanych trudności, przez wszystkie negatywne rzeczy, które wam wpierali inni, czy potraficie pozbyć się zamysłu, że jakoś już urodziliście się niegodni, w pewien sposób nieczyści? Jeśli to potraficie, to i się przez to wszystko przedrzecie, to ujrzycie coś jeszcze, czego się nie spodziewaliście. Dostrzeżecie wspaniałość własnej duszy raz po raz rodzącej się na planecie jako bezgrzeszna i doskonała, posiadająca pamięć Akaszy o własnym pięknie i miłosierdziu.
Kiedy odkryjecie znaczenie glifów pozostawionych na Azorach przez tych, którzy tutaj niegdyś mieszkali, to dowiecie się, że oni czcili i celebrowali miłosierdzie. Nawet obecnie Azory corocznie obchodzą święto Zesłania Ducha Świętego! Cóż to za zbieg okoliczności! Nie, to żaden przypadek. Dlaczegóż więc każdy z was nie mógłby zacząć świętować miłosierdzia wewnątrz? Co, jeśli wewnątrz jesteście zupełnie inni, niż o tym wam kiedykolwiek mówiono? Co, jeśli macie do dania o wiele więcej miłości, niż się tego dotychczas domyślaliście? Och, wcale nie jesteście ofiarami tej planety; wy jesteście jej światłem. Pod tym względem tkwi wiele do odkrycia,tak wiele.
Pora się pożegnać. Przez moment celebrujcie miejsce, w którym się znaleźliście, celebrujcie nieznaną wam historię, którą intuicyjnie odczuwacie. Zapytajcie tubylców, dlaczego tutaj mieszkają? Oni z uśmiechem dadzą wam do zrozumienia, że wy tego nie zrozumiecie, chyba, że sami tutaj spędzicie trochę czasu. I oni mają rację. Mają rację.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Zdjęcia: Google Images, Monika Muranyi
http://audio.kryon.com/…/2-The%20Power%20of%20the%20Crystal…
[przekaz Kryona zaczyna się w 7 minucie nagrania]
Witam was, kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Poniższe to drugi przekaz z Azorów. Nasza grupa siedzi na zewnątrz, na trawie; świeci słońce, jest piękny, pogodny dzień. Dzisiejszy dzień doskonale nadaje się na przekaz pewnych informacji, które już mogliście słyszeć. Zwracam się do tych, którzy słuchają mnie teraz i czytają później: Nie oczekuję, że pamiętacie, bądź znacie całość mego przekazu, który ciągnie się już od trzydziestu lat, zwłaszcza w stosunku do tego, co zostało powiedziane na temat samej Ziemi. Jednakże, kiedy znajdujecie się w miejscu takim jak to, pora na przypomnienie i wyjaśnienie pewnych przekazanych wcześniej zagadnień. Podczas mych nauk odwiedzacie nieznane zakamarki własnych serc, zaczynacie uzmysławiać sobie pewne pojęcia, które być może wcześniej były wam obce, bądź obojętne.
W życiu każdego człowieka przychodzi pewien czas wyciszenia, kiedy zaczynacie się zastanawiać nad rzeczami, nad którymi zwykle przechodziliście obojętnie, odkrywacie własną sferę duchową, zaczynacie się interesować zagadnieniami ezoterycznymi, sprawami niewymiernymi, nie dającymi się ani pomierzyć, ani zbadać zmysłami, jak na przykład: miłość, czy miłosierdzie. Nie ma żadnego licznika miłości, ani instrumentu mierzącego miłosierdzie, a przecież oba te stany przedstawiają sobą bardzo głębokie rodzaje świadomości ludzkiej.
Dawno temu mówiłem wam o czymś, co pragnę dzisiaj powtórzyć i wyjaśnić. To zagadnienie jest bardzo tajemnicze, zatem przygotujcie się na rozmowę o rzeczach niewidzialnych. Podczas tłumaczenia wam tych pojęć zwracam się z prośbą o zachowanie zdrowego rozsądku, o klarowne, logiczne myślenie.
Kochani, kiedy powstała Ziemia tak, jak ją teraz znacie, kiedy istota ludzka została obdarzona sferą duchową, czyli podczas tego, co jest opisane w micie o waszym stworzeniu, to Ziemia w tym samym czasie także przeszła wiele przemian. Powstanie gatunku ludzkiego więc wcale nie dotyczy tylko was, ale także samej Gai. Jak była o tym mowa, wokół Ziemi istnieją trzy siatki. Tak naprawdę jest ich więcej, ale zwykle opowiadam wam o trzech, jedna z nich jest bardzo rzeczywista i wy ją lepiej znacie pod mianem ziemskiego pola magnetycznego, którego funkcja jest o wiele bardziej skomplikowana niż to się wam wydaje. Drugą siatką jest tzw. siatka Gai, a trzecią jest tzw. siatka krystaliczna. Wszystkie te energie okalające planetę nazwaliśmy siatkami, ale nie traktujcie tego dosłownie zakładając z góry, iż one stanowią jakąś strukturę, sieć. Wyobraźcie je sobie raczej jako nierozerwalną część Ziemi. Wyobraźcie je sobie, jako pewną poświatę, czy żar. Nie wyobrażajcie ich sobie jako posiadających określoną strukturę, czy kształt, bowiem wtedy zupełnie nie zrozumiecie sedna dzisiejszego przekazu.
Porozmawiajmy więc teraz na temat siatki Gai. Podczas tej dyskusji poza wyobraźnią i zmysłem ezoterycznym, proszę abyście także włączyli myślenie logicznie. Jeśli niektórzy z was są eko-wariatami to kiedy podziwiacie majestat gór, albo przytulacie się do jakiegoś drzewa czy czujecie wtedy pewien rodzaj energii płynący prosto z Ziemi? Pytam więc teraz wszystkich wrażliwych, czy wtedy czujecie coś więcej, czy po prostu jesteście zakochani w drzewie? Czy w jakikolwiek sposób - nie tylko w postaci słów - obieracie jakiś przepływ informacji od samej Ziemi, czujecie, jak ona do was przemawia w postaci uczuć, emocji, czy stanu świadomości, a może jeszcze inaczej? Odpowiedź: Tak. Tak!
Wiele wśród was używa okalających Ziemię energii w celu niesienia pomocy innym. Tacy ludzie dobrze wiedzą, że wokół planety istnieją pewne komunikatywne energie, z którymi można się w pewien sposób porozumiewać. Czy wiecie, że siatka Gai jest związana z astrologią? To dlatego astrokartografia działa! Istnieje zatem pewien rodzaj energii, których wy możecie nie odczuwać na co dzień, ale które są odczuwalne przez pewne wrażliwe osoby. Tacy ludzie, kiedy tego pragną, są tych energii bardzo wyraźnie świadomi. Oni odczuwają wtedy energię siatki Gai.
Zanim przejdziemy do omówienia kolejnej siatki, rozważcie teraz logicznie to, co zostało przed chwilą powiedziane. Ziemia komunikuje wam pewien rodzaj energii. Jak to można wytłumaczyć? Ziemia, jest czującą, żywą istotą, Matką Ziemią. Można nawet powiedzieć, że ona posiada pewien rodzaj świadomości. Zatem czy siatka Gai w jakiś sposób wpływa, bądź przesieka się z ziemskim polem magnetycznym? Odpowiedź: Tak! Każda z wymienionych siatek współpracuje z pozostałymi w sposób kompleksowy, złożony.
Przechodzimy teraz do omówienia najbardziej ezoterycznej z nich wszystkich, do tak zwanej siatki krystalicznej. Ona jest niewidzialna, nauka nie uznaje jej istnienia, w swej istocie bardzo daleko wybiega poza zjawiska fizyczne, ona jest wielce metafizyczna. Najpierw opiszę wam, po co ta sitaka istnieje a następnie podam kilka przykładów jej działania. Zadaniem siatki krystalicznej planety jest pamiętać. Przecież wiadomo dlaczego ona się właśnie tak nazywa, czyż nie? Czym charakteryzują się kryształy? Wiadomo wam, że kryształy są zdolne przechowywać częstotliwości, ich się nawet używa w elektronice. Zatem siatka krystaliczna zawdzięcza swą nazwę kryształom, bowiem tak samo jak one, coś przechowuje, coś pamięta. Ona przechowuje ludzką świadomość, skupia ją w danym miejscu. Pozwólcie, że wam to wytłumaczę.
Weźmy kogoś wrażliwego, kto potrafi odczuwać otaczające go energie. Poprośmy taką osobę aby weszła na jakieś pole i powiedziała wam, co się tam działo. Czasem taka osba odpowie wam, że nic w danym miejscu nie czuje, a czasem powie, że tu się musiało dziać coś pięknego. Jeśli taką osobę zabrać na pole jakiejś dawnej bitwy, nawet jeśli jest nieoznaczone, to ona może nawet upaść na kolana i się rozpłakać, bowiem odczuje wojenne zmaganie. Czy ona odczuwa strach, czy śmierć, która miała tam miejsce, może rozpacz, albo smutek? A może ona czuje świadomość żołnierzy? A może odczuwa ludzi odchodzących w zaświaty? Za chwilę wam to wyjaśnię. Podążając za mym tokiem myślenia, jak wam się wydaje, co w takich miejscach odczuwa osoba wrażliwa?
Możecie mi odpowiedzieć: „Okey, tutaj się coś wydarzyło i ona to wyczuwa.” Ale to nie jest poprawna odpowiedź. Ona jest nieścisła. Załóżmy, że jestem fizykiem, który rozumie, że w pewnym miescu, w ziemi tkwi pewna energia, bowiem jestem świadkiem tego, jak ludzie, którzy tam wchodzą zaczynają szlochać. Fizyk się zapyta: „Gdzie zachodzi transmisja energii? Jak coś takiego jest możliwe, że stoczona setki lat temu bitwa wciąż wywiera wpływ na ludzki stan emocjonalny?” Tak, moi drodzy, działa siatka krystaliczna. To jest siatka, która pamięta ludzką świadomość w różnych swych odmianach, to może być bitwa, oraz tak wiele więcej.
Porozmawiajmy o świadomości; ludzie mylą ją z emocjami, ale to nie tak. Wasze wojny światowe były dramatyczne, pełne smutku; dały wyraz całej okropności planety. W roku 1914, na samym początku Pierwszej Wojny Światowej papież zdeklarował zawieszenie broni na okres świąt Bożego Narodzenia. Według opowieści i legend otaczających to wydarzenie, w tym dniu w wielu miejscach frontu zachodniego wstrzymano wszelkie działania wojenne. Mówi się, że żołnierze wrogich armii nawet powychodzili z okopów powymieniali się zapasami - może to była kawa – według niektórych żołnierze nawet powymieniali się prezentami, choć to nie było zupełnie tak. Na ten temat powstało wiele przesadzonych opowieści, ale kochani, samo zawieszenie broni wydarzyło się naprawdę. Zaprzestano działań wojennych, żołnierze faktycznie powychodzili z okopów i przyjrzeli się sobie. W jednym przypadku wspólnie odśpiewali kolędę [„O Tannenbaum” i „Oh Christmas Tree” jedna jest dokładnym tłumaczeniem drugiej – przyp. tłum].
Po co było takie zawieszenie broni? Prócz tego, że obie armie były sobie wrogie, posiadały także ze sobą wiele wspólnego. Obie były podobnego wyznania, wierzyły w świętość Mistrza Miłości. Innymi słowy obie armie były chrześcijańskie. Zatem nawet niektóre z kolęd były takie same, choć śpiewane po niemiecku i angielsku. Obie armie miały to samo zrozumienie znaczenia Bożego Narodzenia, czyli narodzin proroka, którego tak bardzo kochały. Zawieszenie broni z roku 1914 nie było zatem podyktowane racją stanu, czy polityką, ono pozwoliło obu stronom konfliktu celebrować pewną wspólną świadomość. Oto, na czym polega potęga miłości, potęga wyższego poziomu świadomości, dzięki któremu nawet wrogie armie w środku działań wojennych potrafią chwilowo zawiesić broń. To jest właśnie potęga wyższej świadomości.
A teraz na chwilę przenieśmy się na Hawaje. Największa wyspa całego archipelagu, która nosi także jego imię, wyspa Hawaje, wygląda bardzo podobnie do tej, na której się obecnie znajdujemy. Tu i tam wciąż trwa aktywność wulkaniczna, istnieją buchające parą wodną gejzery. Czy być może odczuwacie, że oba archipelagi, Hawaje i Azory posiadają ze sobą coś wspólnego? Czy spacerując nie zastanawiacie się nad tym podobieństwem, nawet jeśli nigdy nie byliście na Hawajach?
Na wyspie Hawaje istniało pewne święte miasto zwane Refugium, które w zamierzchłych czasach, o pewnych porach roku odwiedzali wojownicy. Nawet, jeśli to byli wojownicy, którzy w tym samym czasie byli do siebie nastawieni wrogo i zajmowali pozycje bojowe. To prawda, na Hawajach, po zakończeniu Lemurii toczyły się wojny. Obu stronom konfliktu o pewnych porach roku, można było się tam udać, uścisnąć sobie dłonie, wspólnie odśpiewać pieśni, zjeść razem posiłek. Wszystko w czasie spotkań było wybaczane i szło w niepamięć. Do Refugium także przychodzili inni, nie wojownicy, ale ci, którzy zrobili coś złego, wyrządzili jakąś krzywdę, posiadali niski stopień świadomości i pragnęli się zastanowić nad własnym życiem, nad tym, co wyrządzili. I kiedy tacy ludzie zjawiali się w Refugium, czuli się tam bezpieczni, bowiem nie można ich było prześladować.
Kochani, po co wznosić całe miasto jako refugium? Założyciele tego miasta na pewnym poziomie czuli potrzebę stworzenia miejsca, gdzie można celebrować świadomość przebaczenia, świadomość miłości i miłosierdzia; miejsca gdzie, prócz miłości, nie zwraca się uwagi na nic innego. Pragnąłem pokazać wam te dwa przykłady, do czego zdolna jest wysoka świadomość miłości i miłosierdzia, bowiem to są jedne z najsilniejszych energii jakie istnieją. Kochani, one pochodzą ze Źródła Stwórczego, ze świata anielskiego. A dlaczego one są tak ważne?
Ich waga posiada znaczenie związane z tym miejscem, z siatką krystaliczną, bowiem Azory są czyste, czyli nie było na nich żadnych bitw, rozlewu krwi i okropieństw wojny ani w czasach zamierzchłych, ani współczesnych. Azory są czyste. Co tutaj się działo? Starożytni Przodkowie przywieźli tutaj prawdę, radość, nauki [Gwiezdnych Matek] oraz piękno i na Azorach siatka krystaliczna wciąż tym wszystkim promieniuje. Czy już to odczuliście? Ha ha ha.
Możecie się zapytać, na której wyspie to się czuje najlepiej? Odpowiem wam wtedy, że kiedy na Azorach pojawili się Przodkowie, to wtedy nie było żadnego archipelagu, ten cały obszar był wypiętrzony dostatecznie wysoko, aby stworzyć jednolitą masę lądową. Tak samo, jak to było w przypadku Lemurii. Zatem tutaj wszędzie można znaleźć miejsca, w których daje się odczuć coś pozytywnego. Tuaj nie ma żadnej ciemności, nie czyha nic nieprzyjemnego; tutaj można odczuć jedne z najwyższych energii planety. Tutaj siatka krystaliczna promieniuje miłosierdziem, świadomością miłości, oraz czystymi naukami. Prócz tego, tutaj także odczuwa się energię Gai, więc to miejsce jest doprawdy jedyne w swoim rodzaju. Czy już to odczuwacie? To miejsce stanie się bardzo popularne i w przyszłości będą tutaj przyjeżdżać tłumy, zwłaszcza kiedy ludzkość zacznie się budzić i ewoluować. Dziewięć wysp w bliskim sąsiedztwie całego kontynentu, nieopodal wybrzeży Portugalii, gdzie można usłyszeć głos Ziemi i odczuć energie siatki krystalicznej. Odpowiadając na ten głos możecie wtedy rzec: „Jestem w domu!” Dobrze jest odwiedzić takie miejsce, nawet na krótko. Pozwólcie, aby ono nakarmiło waszą duszę.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Zdjęcia: Monika Muranyi i Google Images
[przekaz Kryona zaczyna się w 7 minucie nagrania]
Witam was, kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Poniższe to drugi przekaz z Azorów. Nasza grupa siedzi na zewnątrz, na trawie; świeci słońce, jest piękny, pogodny dzień. Dzisiejszy dzień doskonale nadaje się na przekaz pewnych informacji, które już mogliście słyszeć. Zwracam się do tych, którzy słuchają mnie teraz i czytają później: Nie oczekuję, że pamiętacie, bądź znacie całość mego przekazu, który ciągnie się już od trzydziestu lat, zwłaszcza w stosunku do tego, co zostało powiedziane na temat samej Ziemi. Jednakże, kiedy znajdujecie się w miejscu takim jak to, pora na przypomnienie i wyjaśnienie pewnych przekazanych wcześniej zagadnień. Podczas mych nauk odwiedzacie nieznane zakamarki własnych serc, zaczynacie uzmysławiać sobie pewne pojęcia, które być może wcześniej były wam obce, bądź obojętne.
W życiu każdego człowieka przychodzi pewien czas wyciszenia, kiedy zaczynacie się zastanawiać nad rzeczami, nad którymi zwykle przechodziliście obojętnie, odkrywacie własną sferę duchową, zaczynacie się interesować zagadnieniami ezoterycznymi, sprawami niewymiernymi, nie dającymi się ani pomierzyć, ani zbadać zmysłami, jak na przykład: miłość, czy miłosierdzie. Nie ma żadnego licznika miłości, ani instrumentu mierzącego miłosierdzie, a przecież oba te stany przedstawiają sobą bardzo głębokie rodzaje świadomości ludzkiej.
Dawno temu mówiłem wam o czymś, co pragnę dzisiaj powtórzyć i wyjaśnić. To zagadnienie jest bardzo tajemnicze, zatem przygotujcie się na rozmowę o rzeczach niewidzialnych. Podczas tłumaczenia wam tych pojęć zwracam się z prośbą o zachowanie zdrowego rozsądku, o klarowne, logiczne myślenie.
Kochani, kiedy powstała Ziemia tak, jak ją teraz znacie, kiedy istota ludzka została obdarzona sferą duchową, czyli podczas tego, co jest opisane w micie o waszym stworzeniu, to Ziemia w tym samym czasie także przeszła wiele przemian. Powstanie gatunku ludzkiego więc wcale nie dotyczy tylko was, ale także samej Gai. Jak była o tym mowa, wokół Ziemi istnieją trzy siatki. Tak naprawdę jest ich więcej, ale zwykle opowiadam wam o trzech, jedna z nich jest bardzo rzeczywista i wy ją lepiej znacie pod mianem ziemskiego pola magnetycznego, którego funkcja jest o wiele bardziej skomplikowana niż to się wam wydaje. Drugą siatką jest tzw. siatka Gai, a trzecią jest tzw. siatka krystaliczna. Wszystkie te energie okalające planetę nazwaliśmy siatkami, ale nie traktujcie tego dosłownie zakładając z góry, iż one stanowią jakąś strukturę, sieć. Wyobraźcie je sobie raczej jako nierozerwalną część Ziemi. Wyobraźcie je sobie, jako pewną poświatę, czy żar. Nie wyobrażajcie ich sobie jako posiadających określoną strukturę, czy kształt, bowiem wtedy zupełnie nie zrozumiecie sedna dzisiejszego przekazu.
Porozmawiajmy więc teraz na temat siatki Gai. Podczas tej dyskusji poza wyobraźnią i zmysłem ezoterycznym, proszę abyście także włączyli myślenie logicznie. Jeśli niektórzy z was są eko-wariatami to kiedy podziwiacie majestat gór, albo przytulacie się do jakiegoś drzewa czy czujecie wtedy pewien rodzaj energii płynący prosto z Ziemi? Pytam więc teraz wszystkich wrażliwych, czy wtedy czujecie coś więcej, czy po prostu jesteście zakochani w drzewie? Czy w jakikolwiek sposób - nie tylko w postaci słów - obieracie jakiś przepływ informacji od samej Ziemi, czujecie, jak ona do was przemawia w postaci uczuć, emocji, czy stanu świadomości, a może jeszcze inaczej? Odpowiedź: Tak. Tak!
Wiele wśród was używa okalających Ziemię energii w celu niesienia pomocy innym. Tacy ludzie dobrze wiedzą, że wokół planety istnieją pewne komunikatywne energie, z którymi można się w pewien sposób porozumiewać. Czy wiecie, że siatka Gai jest związana z astrologią? To dlatego astrokartografia działa! Istnieje zatem pewien rodzaj energii, których wy możecie nie odczuwać na co dzień, ale które są odczuwalne przez pewne wrażliwe osoby. Tacy ludzie, kiedy tego pragną, są tych energii bardzo wyraźnie świadomi. Oni odczuwają wtedy energię siatki Gai.
Zanim przejdziemy do omówienia kolejnej siatki, rozważcie teraz logicznie to, co zostało przed chwilą powiedziane. Ziemia komunikuje wam pewien rodzaj energii. Jak to można wytłumaczyć? Ziemia, jest czującą, żywą istotą, Matką Ziemią. Można nawet powiedzieć, że ona posiada pewien rodzaj świadomości. Zatem czy siatka Gai w jakiś sposób wpływa, bądź przesieka się z ziemskim polem magnetycznym? Odpowiedź: Tak! Każda z wymienionych siatek współpracuje z pozostałymi w sposób kompleksowy, złożony.
Przechodzimy teraz do omówienia najbardziej ezoterycznej z nich wszystkich, do tak zwanej siatki krystalicznej. Ona jest niewidzialna, nauka nie uznaje jej istnienia, w swej istocie bardzo daleko wybiega poza zjawiska fizyczne, ona jest wielce metafizyczna. Najpierw opiszę wam, po co ta sitaka istnieje a następnie podam kilka przykładów jej działania. Zadaniem siatki krystalicznej planety jest pamiętać. Przecież wiadomo dlaczego ona się właśnie tak nazywa, czyż nie? Czym charakteryzują się kryształy? Wiadomo wam, że kryształy są zdolne przechowywać częstotliwości, ich się nawet używa w elektronice. Zatem siatka krystaliczna zawdzięcza swą nazwę kryształom, bowiem tak samo jak one, coś przechowuje, coś pamięta. Ona przechowuje ludzką świadomość, skupia ją w danym miejscu. Pozwólcie, że wam to wytłumaczę.
Weźmy kogoś wrażliwego, kto potrafi odczuwać otaczające go energie. Poprośmy taką osobę aby weszła na jakieś pole i powiedziała wam, co się tam działo. Czasem taka osba odpowie wam, że nic w danym miejscu nie czuje, a czasem powie, że tu się musiało dziać coś pięknego. Jeśli taką osobę zabrać na pole jakiejś dawnej bitwy, nawet jeśli jest nieoznaczone, to ona może nawet upaść na kolana i się rozpłakać, bowiem odczuje wojenne zmaganie. Czy ona odczuwa strach, czy śmierć, która miała tam miejsce, może rozpacz, albo smutek? A może ona czuje świadomość żołnierzy? A może odczuwa ludzi odchodzących w zaświaty? Za chwilę wam to wyjaśnię. Podążając za mym tokiem myślenia, jak wam się wydaje, co w takich miejscach odczuwa osoba wrażliwa?
Możecie mi odpowiedzieć: „Okey, tutaj się coś wydarzyło i ona to wyczuwa.” Ale to nie jest poprawna odpowiedź. Ona jest nieścisła. Załóżmy, że jestem fizykiem, który rozumie, że w pewnym miescu, w ziemi tkwi pewna energia, bowiem jestem świadkiem tego, jak ludzie, którzy tam wchodzą zaczynają szlochać. Fizyk się zapyta: „Gdzie zachodzi transmisja energii? Jak coś takiego jest możliwe, że stoczona setki lat temu bitwa wciąż wywiera wpływ na ludzki stan emocjonalny?” Tak, moi drodzy, działa siatka krystaliczna. To jest siatka, która pamięta ludzką świadomość w różnych swych odmianach, to może być bitwa, oraz tak wiele więcej.
Porozmawiajmy o świadomości; ludzie mylą ją z emocjami, ale to nie tak. Wasze wojny światowe były dramatyczne, pełne smutku; dały wyraz całej okropności planety. W roku 1914, na samym początku Pierwszej Wojny Światowej papież zdeklarował zawieszenie broni na okres świąt Bożego Narodzenia. Według opowieści i legend otaczających to wydarzenie, w tym dniu w wielu miejscach frontu zachodniego wstrzymano wszelkie działania wojenne. Mówi się, że żołnierze wrogich armii nawet powychodzili z okopów powymieniali się zapasami - może to była kawa – według niektórych żołnierze nawet powymieniali się prezentami, choć to nie było zupełnie tak. Na ten temat powstało wiele przesadzonych opowieści, ale kochani, samo zawieszenie broni wydarzyło się naprawdę. Zaprzestano działań wojennych, żołnierze faktycznie powychodzili z okopów i przyjrzeli się sobie. W jednym przypadku wspólnie odśpiewali kolędę [„O Tannenbaum” i „Oh Christmas Tree” jedna jest dokładnym tłumaczeniem drugiej – przyp. tłum].
Po co było takie zawieszenie broni? Prócz tego, że obie armie były sobie wrogie, posiadały także ze sobą wiele wspólnego. Obie były podobnego wyznania, wierzyły w świętość Mistrza Miłości. Innymi słowy obie armie były chrześcijańskie. Zatem nawet niektóre z kolęd były takie same, choć śpiewane po niemiecku i angielsku. Obie armie miały to samo zrozumienie znaczenia Bożego Narodzenia, czyli narodzin proroka, którego tak bardzo kochały. Zawieszenie broni z roku 1914 nie było zatem podyktowane racją stanu, czy polityką, ono pozwoliło obu stronom konfliktu celebrować pewną wspólną świadomość. Oto, na czym polega potęga miłości, potęga wyższego poziomu świadomości, dzięki któremu nawet wrogie armie w środku działań wojennych potrafią chwilowo zawiesić broń. To jest właśnie potęga wyższej świadomości.
A teraz na chwilę przenieśmy się na Hawaje. Największa wyspa całego archipelagu, która nosi także jego imię, wyspa Hawaje, wygląda bardzo podobnie do tej, na której się obecnie znajdujemy. Tu i tam wciąż trwa aktywność wulkaniczna, istnieją buchające parą wodną gejzery. Czy być może odczuwacie, że oba archipelagi, Hawaje i Azory posiadają ze sobą coś wspólnego? Czy spacerując nie zastanawiacie się nad tym podobieństwem, nawet jeśli nigdy nie byliście na Hawajach?
Na wyspie Hawaje istniało pewne święte miasto zwane Refugium, które w zamierzchłych czasach, o pewnych porach roku odwiedzali wojownicy. Nawet, jeśli to byli wojownicy, którzy w tym samym czasie byli do siebie nastawieni wrogo i zajmowali pozycje bojowe. To prawda, na Hawajach, po zakończeniu Lemurii toczyły się wojny. Obu stronom konfliktu o pewnych porach roku, można było się tam udać, uścisnąć sobie dłonie, wspólnie odśpiewać pieśni, zjeść razem posiłek. Wszystko w czasie spotkań było wybaczane i szło w niepamięć. Do Refugium także przychodzili inni, nie wojownicy, ale ci, którzy zrobili coś złego, wyrządzili jakąś krzywdę, posiadali niski stopień świadomości i pragnęli się zastanowić nad własnym życiem, nad tym, co wyrządzili. I kiedy tacy ludzie zjawiali się w Refugium, czuli się tam bezpieczni, bowiem nie można ich było prześladować.
Kochani, po co wznosić całe miasto jako refugium? Założyciele tego miasta na pewnym poziomie czuli potrzebę stworzenia miejsca, gdzie można celebrować świadomość przebaczenia, świadomość miłości i miłosierdzia; miejsca gdzie, prócz miłości, nie zwraca się uwagi na nic innego. Pragnąłem pokazać wam te dwa przykłady, do czego zdolna jest wysoka świadomość miłości i miłosierdzia, bowiem to są jedne z najsilniejszych energii jakie istnieją. Kochani, one pochodzą ze Źródła Stwórczego, ze świata anielskiego. A dlaczego one są tak ważne?
Ich waga posiada znaczenie związane z tym miejscem, z siatką krystaliczną, bowiem Azory są czyste, czyli nie było na nich żadnych bitw, rozlewu krwi i okropieństw wojny ani w czasach zamierzchłych, ani współczesnych. Azory są czyste. Co tutaj się działo? Starożytni Przodkowie przywieźli tutaj prawdę, radość, nauki [Gwiezdnych Matek] oraz piękno i na Azorach siatka krystaliczna wciąż tym wszystkim promieniuje. Czy już to odczuliście? Ha ha ha.
Możecie się zapytać, na której wyspie to się czuje najlepiej? Odpowiem wam wtedy, że kiedy na Azorach pojawili się Przodkowie, to wtedy nie było żadnego archipelagu, ten cały obszar był wypiętrzony dostatecznie wysoko, aby stworzyć jednolitą masę lądową. Tak samo, jak to było w przypadku Lemurii. Zatem tutaj wszędzie można znaleźć miejsca, w których daje się odczuć coś pozytywnego. Tuaj nie ma żadnej ciemności, nie czyha nic nieprzyjemnego; tutaj można odczuć jedne z najwyższych energii planety. Tutaj siatka krystaliczna promieniuje miłosierdziem, świadomością miłości, oraz czystymi naukami. Prócz tego, tutaj także odczuwa się energię Gai, więc to miejsce jest doprawdy jedyne w swoim rodzaju. Czy już to odczuwacie? To miejsce stanie się bardzo popularne i w przyszłości będą tutaj przyjeżdżać tłumy, zwłaszcza kiedy ludzkość zacznie się budzić i ewoluować. Dziewięć wysp w bliskim sąsiedztwie całego kontynentu, nieopodal wybrzeży Portugalii, gdzie można usłyszeć głos Ziemi i odczuć energie siatki krystalicznej. Odpowiadając na ten głos możecie wtedy rzec: „Jestem w domu!” Dobrze jest odwiedzić takie miejsce, nawet na krótko. Pozwólcie, aby ono nakarmiło waszą duszę.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Zdjęcia: Monika Muranyi i Google Images
Poniżej
transkrypcja z przekazu Kryona skierowanego najpierw do Kręgu Sióstr
Lemujryjskich. Umieszczam go tutaj, bowiem stanowi uzupełnienie
wcześniejszego przekazu o wejściu i śmierci klinicznej. Do lektury
zapraszam także panów, bowiem wy też tam byliście i wiele z tego życia
pamiętacie. Wydaje mi się, że to ważne, aby cała ludzkość niezależnie od
płci wskrzesiła w sobie przypomnienie czasów początku.
Witam kochane panie, Gwiezdne Siostry! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Od kilku lat przemawiam do was przed rozpoczęciem spotkania w Kręgu Sióstr. Niniejszy przekaz będzie na ten sam temat, co spotkanie z udziałem mieszanej widowni. Niedawno, na tej samej sali przekazałam wam informacje o odświeżeniu atrybutów duszy, wytłumaczyłam na czym polega tzw. wejście oraz śmierć kliniczna [temat głównego przekazu Kryona z soboty, 03.16.2019, transkrypcja z którego znajduje się w grupie Kryon Polska – przyp. tłum] i pragnę ten temat ciągnąć dalej w przekazie skierowanym do kobiet.
Kochane, oddaję cześć kobietom. Niektóre z was mogą tego nie wiedzieć, ale mój partner nie słyszy co teraz wychodzi z jego ust i odsłucha to sobie później, z nagrania. Robimy tak, aby uczcić waszą płeć. Kryon nie posiada żadnej płci, więc niech nie myli was ton głosu Lee. Ja was znam. Wiele z was, które teraz tutaj siedzą zadajecie sobie pytanie, czy to, co się tutaj dzieje posiada z wami jakikolwiek związek? Być może, właśnie dlatego tutaj się znalazłyście, żeby to sprawdzić. Pragniecie sprawdzić, czy być może żyłyście na Lemurii jako kobiety. Jeśli tak, to miałyście kontakt z Matkami Gwiezdnymi. Jeśli to prawda, to należycie do wąskiego grona ludzi, którzy doświadczyli ich obecności. Jeśli zaś to wszystko jest prawda, to dlaczego się o to pytacie, dlaczego to takie ważne, żeby to wszystko działo się naprawdę, że faktycznie brałyście w tym udział? Czyż nie sądzicie, że takie doświadczenie byłoby bardzo silnie wyryte w pamięci Akaszy, pod wpływem czego szukałybyście okazji do podobnego spotkania jak nasze, aby usłyszeć więcej na temat Lemurii oraz tego, kim wtedy byłyście? Niestety, pamięć tego wszystkiego nadal pozostaje przed wami ukryta ze względu na wolny wybór.
Nawet, jeśli w tych wczesnych latach ludzkości odebrałyście głębokie nauki i dokonywałyście wspaniałych wyborów, teraz nie będziecie tego pamiętały.... Dzieje się tak, bowiem pamięć Akaszy wciąż nie jest zbyt wyraźna, a poziom ewolucji ludzkości nadal niski. Akasza zatem jeszcze automatycznie nie przenosi pięknych duchowych doświadczeń z jednego życia w drugie, jak to się będzie odbywać w przyszłości. W tej chwili tak jeszcze nie jest, a przecież mimo tego dochodzą do was informacje od Mele’ha, od innych członkiń Kręgu Sióstr, od Kryona o tym jak wyglądało życie na Lemurii, a wy wciąż się zastanawiacie, czy na pewno tam byłyście, czy to, co do was dochodzi, to prawda?
Podczas dyskusji na temat śmierci klinicznej powiedziałyśmy wam coś, o czym dotychczas nigdy nie mówiłyśmy. Serce, mózg i szyszynka wzięte razem – jako trójca – zawiera w sobie pewne programy, które mają za zadanie dać wam w określonym czasie pewną świadomość. Sam mózg [umysł] tego nie potrafi, bowiem funkcjonuje jak komputer; to nie może być tylko serce, ale jeśli uzupełnić tę trójcę i dodać doń szyszynkę, wtedy zaczyna się magia! Mam tutaj na myśli wielowymiarową aktywację.
Czy wiecie, że większość intuicyjnych myśli pochodzi od szyszynki w połączeniu z sercem, a tylko niewiele rodzi się w mózgu? Mózg służy jako instrument logiki, a intuicja nie jest oparta na logice. Intuicja to pewne odczucie, pewien rodzaj postrzegania sensorycznego, które obejmuje sobą także ponadczasowość, bowiem ona nie tylko podpowiada wam, co powinnyście odczuwać w danym momencie, ale także to, co może się wydarzyć. Intuicja więc jest bardzo mocno zaangażowana w program zwany śmiercią kliniczną i dzisiejszego wieczoru mówiłam wam, na czym ten program polega. To jest taki swoisty zawór bezpieczeństwa, objawienie prawdy tak, abyście nie zaczęli bać się śmierci. Jak o tym była mowa, kiedy funkcje życiowe zaczynają zanikać i ciału się wydaje, że umiera, wtedy w ostatnim możliwym momencie, włącza się pewien dobroczynny, piękny program objawiający przed wami prawdę. Ciało nie wie, co się z nim stanie, nie wie, czy przeżyje czy nie i uaktywnia się program pokazujący wam światło i tunel, doświadczacie wtedy uczucia dobrostanu i miłości bożej i niczego się wtedy nie boicie. To jest program uaktywniający prawdę o tym, że śmierć jest pozbawiona ościenia, ten program uaktywnia się w każdym człowieku niezależnie od płci po to właśnie, aby się w ostatnich momentach życia niczego nie bać, aby nie doświadczać terroru śmierci. Kochane, ten program posiadają w sobie nawet ateiści. Teraz, kiedy już o tym wiecie, czyż nie pragniecie zadać następnego pytania na temat tego, czy istnieją jeszcze jakieś inne tego rodzaju programy? Odpowiedź: Tak, istnieją!
Niezależnie od rodzaju wyznawanej wiary, niezależnie, czy ta wiara jest oparta na jakimś proroku, czy też nie, u każdego, kto miał duchowe przeżycie, dzięki któremu w sekundzie w ich sercu rodzi się miłość, uruchamia się pewien program pozwalający to przeżycie zapamiętać, oraz który mówi, że zobaczyliście światło, którego wcześniej nie posiadaliście, oraz że zostaliście na zawsze odmienieni. Możecie ten program nazwać, jak wam się tylko podoba, ale kiedy doświadczacie czegoś, co w sekundzie na zawsze odmienia wasze życie, kiedy doświadczacie momentu Aha! odkrywającego przed wami coś, czego dotychczas nie wiedzieliście, bądź czego się nie spodziewaliście i co zapada w waszych sercach, to dzieje się tak właśnie dzięki programowi. On się w was w takich momentach uaktywnia, bowiem o to prosicie [dokonujecie takiego wyboru]. Wszystkie tego rodzaju programy objawiają tę samą prawdę o ludzkiej wspaniałości. Raz doświadczywszy aktywacji tego programu zostajecie na zawsze odmienieni.
Kochane, dobrze wiecie, że takie programy istnieją i wcale nie są związane z konkretną religią, być może same zdołałyście tego już w życiu doświadczyć, jednakże w dalszym ciągu siedzicie tutaj zebrane i w myślach zadajecie sobie pytanie czy Lemuria to prawda, czy nie? Kochane, istnieje pewien program, którego zadaniem jest obudzenie kobiety Lemurii. Tego jeszcze nigdy wam nie mówiłyśmy, a przecież zawsze, kiedy z wami rozmawiamy, powtarzamy wam, że tam żyłyście. Prosimy was, abyście to poczuły, abyście się na ten temat dopytywały.
Właśnie teraz zapraszamy ten program, aby się uaktywnił. Zwątpienie go hamuje! Zatem jego uruchomienie zależy od was samych. Na tym polega zasada wolnego wyboru. „Jestem Lemurianką, czy nie?” - po zadaniu tego pytania podnosicie rękę i mówicie: „Nie wiem, wciąż czekam na odpowiedź.” I wtedy wasza podświadomość odpowiada wam: „Eee tam!” Ha ha ha! W ten sposób ten program się nigdy nie uaktywni. W celu aktywacji musicie przyjąć najbardziej neutralną i kochającą postawę samoakceptacji oraz pozbyć się wszelkich nastawień, wtedy on zacznie pracować. Niby z jakiego innego powodu zainteresowałybyście się zagadnieniem Lemurii do tego stopnia, aby przyjść na takie spotkanie? Dlaczego miałybyście płacić za przywilej wzięcia udziału w czymś takim? [spotkanie w Kręgu jest odpłatne i nie wchodzi w cenę wstępu na spotkane z Kryonem – przyp. tłum] A przecież siedząc tutaj wciąż nie jesteście pewne, czy rzeczywiście żyłyście na Lemurii, pomimo synchronii, która was tutaj przywiodła...
Kochane, jest tak z powodu obowiązującego obecnie na Ziemi nastawienia, czyli inaczej „nauki du jour”, które nie sprzyja przyjęciu do siebie tak niesamowicie brzmiącej prawdy o tym, że to właśnie wy żyłyście w czasach początków ludzkości i odbierałyście nauki od Gwiezdnych Matek, że słyszałyście ich słowa i piosenki, które wam śpiewały opowiadając prawdę o Bogu. To były czasy przekazania wam zasadniczych prawd o Bogu, które w swoim czasie miałyście przekazywać dalej, nawet swoim własnym dzieciom. Niech ten program się uaktywni, niech spłynie na was dreszcz potwierdzenia, przypomnienia i radości. Pozwólcie, aby ten program się w was uaktywnił. On wam na te wszystkie pytania odpowie twierdząco, bowiem jeśli on działa poprawnie, to już nigdy nie będziecie takie same. Opuścicie to miejsce wiedząc nie tylko to, że jesteście wspaniałymi ludźmi, ale zorientujecie się także, że koło się zamknęło; miejsce w którym żyłyście wtedy, odbija się echem w tu i teraz i przypomnicie sobie, że słowa wypowiadane teraz przez Mele’ha są tymi, które wam mówiła wtedy. Te słowa pomagają we wzmocnieniu wiary w to kim byłyście, co w następstwie rozleje się w społeczeństwach, w których żyjecie teraz. Kochane, zastanówcie się: przecież jeśli te nauki poznacie, to będziecie je chciały zastosować w życiu codziennym. Ich znajomość odmieni waszą osobowość. Niektóre odpowiedzą mi: „Piękne to co mówisz, ale wydaje mi się, że jestem za stara, żeby aż tak się zmienić!” Ha ha ha! Naprawdę? Kochane, powiem wam coś, o czym musicie wiedzieć. Aktywacja, której doświadczacie teraz zadziała i w następnym waszym wcieleniu i w następnym i jeszcze w następnym.... Niech więc was nie zwodzi wasz wiek, bowiem ta aktywacja jest na zawsze i nie trzeba jej powtarzać. W następnym życiu, kiedy się ponownie urodzicie, to ten program będziecie w was od razu aktywny. Będzie wam szeptać: „Moje życie posiada cel, mam do zrobienia pewne rzeczy, znam zasadnicze prawdy.” Niektóre z was jeszcze w dzieciństwie będą tego wszystkiego uczyły własnych rodziców. Oni nie będą wiedzieli, co z wami robić!
Taką głębię posiada to, czego się na takich spotkaniach uczycie, biorąc udział w Kręgu celebrującym coś tak niesamowitego jak początki ludzkości i przekazanie wam zasadniczych nauk o Stwórcy. Niech ten program się uaktywni. Cieszcie się nim i śpiewajcie wiedząc, że rzeczywiście jesteście kobietami Lemurii.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Witam kochane panie, Gwiezdne Siostry! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Od kilku lat przemawiam do was przed rozpoczęciem spotkania w Kręgu Sióstr. Niniejszy przekaz będzie na ten sam temat, co spotkanie z udziałem mieszanej widowni. Niedawno, na tej samej sali przekazałam wam informacje o odświeżeniu atrybutów duszy, wytłumaczyłam na czym polega tzw. wejście oraz śmierć kliniczna [temat głównego przekazu Kryona z soboty, 03.16.2019, transkrypcja z którego znajduje się w grupie Kryon Polska – przyp. tłum] i pragnę ten temat ciągnąć dalej w przekazie skierowanym do kobiet.
Kochane, oddaję cześć kobietom. Niektóre z was mogą tego nie wiedzieć, ale mój partner nie słyszy co teraz wychodzi z jego ust i odsłucha to sobie później, z nagrania. Robimy tak, aby uczcić waszą płeć. Kryon nie posiada żadnej płci, więc niech nie myli was ton głosu Lee. Ja was znam. Wiele z was, które teraz tutaj siedzą zadajecie sobie pytanie, czy to, co się tutaj dzieje posiada z wami jakikolwiek związek? Być może, właśnie dlatego tutaj się znalazłyście, żeby to sprawdzić. Pragniecie sprawdzić, czy być może żyłyście na Lemurii jako kobiety. Jeśli tak, to miałyście kontakt z Matkami Gwiezdnymi. Jeśli to prawda, to należycie do wąskiego grona ludzi, którzy doświadczyli ich obecności. Jeśli zaś to wszystko jest prawda, to dlaczego się o to pytacie, dlaczego to takie ważne, żeby to wszystko działo się naprawdę, że faktycznie brałyście w tym udział? Czyż nie sądzicie, że takie doświadczenie byłoby bardzo silnie wyryte w pamięci Akaszy, pod wpływem czego szukałybyście okazji do podobnego spotkania jak nasze, aby usłyszeć więcej na temat Lemurii oraz tego, kim wtedy byłyście? Niestety, pamięć tego wszystkiego nadal pozostaje przed wami ukryta ze względu na wolny wybór.
Nawet, jeśli w tych wczesnych latach ludzkości odebrałyście głębokie nauki i dokonywałyście wspaniałych wyborów, teraz nie będziecie tego pamiętały.... Dzieje się tak, bowiem pamięć Akaszy wciąż nie jest zbyt wyraźna, a poziom ewolucji ludzkości nadal niski. Akasza zatem jeszcze automatycznie nie przenosi pięknych duchowych doświadczeń z jednego życia w drugie, jak to się będzie odbywać w przyszłości. W tej chwili tak jeszcze nie jest, a przecież mimo tego dochodzą do was informacje od Mele’ha, od innych członkiń Kręgu Sióstr, od Kryona o tym jak wyglądało życie na Lemurii, a wy wciąż się zastanawiacie, czy na pewno tam byłyście, czy to, co do was dochodzi, to prawda?
Podczas dyskusji na temat śmierci klinicznej powiedziałyśmy wam coś, o czym dotychczas nigdy nie mówiłyśmy. Serce, mózg i szyszynka wzięte razem – jako trójca – zawiera w sobie pewne programy, które mają za zadanie dać wam w określonym czasie pewną świadomość. Sam mózg [umysł] tego nie potrafi, bowiem funkcjonuje jak komputer; to nie może być tylko serce, ale jeśli uzupełnić tę trójcę i dodać doń szyszynkę, wtedy zaczyna się magia! Mam tutaj na myśli wielowymiarową aktywację.
Czy wiecie, że większość intuicyjnych myśli pochodzi od szyszynki w połączeniu z sercem, a tylko niewiele rodzi się w mózgu? Mózg służy jako instrument logiki, a intuicja nie jest oparta na logice. Intuicja to pewne odczucie, pewien rodzaj postrzegania sensorycznego, które obejmuje sobą także ponadczasowość, bowiem ona nie tylko podpowiada wam, co powinnyście odczuwać w danym momencie, ale także to, co może się wydarzyć. Intuicja więc jest bardzo mocno zaangażowana w program zwany śmiercią kliniczną i dzisiejszego wieczoru mówiłam wam, na czym ten program polega. To jest taki swoisty zawór bezpieczeństwa, objawienie prawdy tak, abyście nie zaczęli bać się śmierci. Jak o tym była mowa, kiedy funkcje życiowe zaczynają zanikać i ciału się wydaje, że umiera, wtedy w ostatnim możliwym momencie, włącza się pewien dobroczynny, piękny program objawiający przed wami prawdę. Ciało nie wie, co się z nim stanie, nie wie, czy przeżyje czy nie i uaktywnia się program pokazujący wam światło i tunel, doświadczacie wtedy uczucia dobrostanu i miłości bożej i niczego się wtedy nie boicie. To jest program uaktywniający prawdę o tym, że śmierć jest pozbawiona ościenia, ten program uaktywnia się w każdym człowieku niezależnie od płci po to właśnie, aby się w ostatnich momentach życia niczego nie bać, aby nie doświadczać terroru śmierci. Kochane, ten program posiadają w sobie nawet ateiści. Teraz, kiedy już o tym wiecie, czyż nie pragniecie zadać następnego pytania na temat tego, czy istnieją jeszcze jakieś inne tego rodzaju programy? Odpowiedź: Tak, istnieją!
Niezależnie od rodzaju wyznawanej wiary, niezależnie, czy ta wiara jest oparta na jakimś proroku, czy też nie, u każdego, kto miał duchowe przeżycie, dzięki któremu w sekundzie w ich sercu rodzi się miłość, uruchamia się pewien program pozwalający to przeżycie zapamiętać, oraz który mówi, że zobaczyliście światło, którego wcześniej nie posiadaliście, oraz że zostaliście na zawsze odmienieni. Możecie ten program nazwać, jak wam się tylko podoba, ale kiedy doświadczacie czegoś, co w sekundzie na zawsze odmienia wasze życie, kiedy doświadczacie momentu Aha! odkrywającego przed wami coś, czego dotychczas nie wiedzieliście, bądź czego się nie spodziewaliście i co zapada w waszych sercach, to dzieje się tak właśnie dzięki programowi. On się w was w takich momentach uaktywnia, bowiem o to prosicie [dokonujecie takiego wyboru]. Wszystkie tego rodzaju programy objawiają tę samą prawdę o ludzkiej wspaniałości. Raz doświadczywszy aktywacji tego programu zostajecie na zawsze odmienieni.
Kochane, dobrze wiecie, że takie programy istnieją i wcale nie są związane z konkretną religią, być może same zdołałyście tego już w życiu doświadczyć, jednakże w dalszym ciągu siedzicie tutaj zebrane i w myślach zadajecie sobie pytanie czy Lemuria to prawda, czy nie? Kochane, istnieje pewien program, którego zadaniem jest obudzenie kobiety Lemurii. Tego jeszcze nigdy wam nie mówiłyśmy, a przecież zawsze, kiedy z wami rozmawiamy, powtarzamy wam, że tam żyłyście. Prosimy was, abyście to poczuły, abyście się na ten temat dopytywały.
Właśnie teraz zapraszamy ten program, aby się uaktywnił. Zwątpienie go hamuje! Zatem jego uruchomienie zależy od was samych. Na tym polega zasada wolnego wyboru. „Jestem Lemurianką, czy nie?” - po zadaniu tego pytania podnosicie rękę i mówicie: „Nie wiem, wciąż czekam na odpowiedź.” I wtedy wasza podświadomość odpowiada wam: „Eee tam!” Ha ha ha! W ten sposób ten program się nigdy nie uaktywni. W celu aktywacji musicie przyjąć najbardziej neutralną i kochającą postawę samoakceptacji oraz pozbyć się wszelkich nastawień, wtedy on zacznie pracować. Niby z jakiego innego powodu zainteresowałybyście się zagadnieniem Lemurii do tego stopnia, aby przyjść na takie spotkanie? Dlaczego miałybyście płacić za przywilej wzięcia udziału w czymś takim? [spotkanie w Kręgu jest odpłatne i nie wchodzi w cenę wstępu na spotkane z Kryonem – przyp. tłum] A przecież siedząc tutaj wciąż nie jesteście pewne, czy rzeczywiście żyłyście na Lemurii, pomimo synchronii, która was tutaj przywiodła...
Kochane, jest tak z powodu obowiązującego obecnie na Ziemi nastawienia, czyli inaczej „nauki du jour”, które nie sprzyja przyjęciu do siebie tak niesamowicie brzmiącej prawdy o tym, że to właśnie wy żyłyście w czasach początków ludzkości i odbierałyście nauki od Gwiezdnych Matek, że słyszałyście ich słowa i piosenki, które wam śpiewały opowiadając prawdę o Bogu. To były czasy przekazania wam zasadniczych prawd o Bogu, które w swoim czasie miałyście przekazywać dalej, nawet swoim własnym dzieciom. Niech ten program się uaktywni, niech spłynie na was dreszcz potwierdzenia, przypomnienia i radości. Pozwólcie, aby ten program się w was uaktywnił. On wam na te wszystkie pytania odpowie twierdząco, bowiem jeśli on działa poprawnie, to już nigdy nie będziecie takie same. Opuścicie to miejsce wiedząc nie tylko to, że jesteście wspaniałymi ludźmi, ale zorientujecie się także, że koło się zamknęło; miejsce w którym żyłyście wtedy, odbija się echem w tu i teraz i przypomnicie sobie, że słowa wypowiadane teraz przez Mele’ha są tymi, które wam mówiła wtedy. Te słowa pomagają we wzmocnieniu wiary w to kim byłyście, co w następstwie rozleje się w społeczeństwach, w których żyjecie teraz. Kochane, zastanówcie się: przecież jeśli te nauki poznacie, to będziecie je chciały zastosować w życiu codziennym. Ich znajomość odmieni waszą osobowość. Niektóre odpowiedzą mi: „Piękne to co mówisz, ale wydaje mi się, że jestem za stara, żeby aż tak się zmienić!” Ha ha ha! Naprawdę? Kochane, powiem wam coś, o czym musicie wiedzieć. Aktywacja, której doświadczacie teraz zadziała i w następnym waszym wcieleniu i w następnym i jeszcze w następnym.... Niech więc was nie zwodzi wasz wiek, bowiem ta aktywacja jest na zawsze i nie trzeba jej powtarzać. W następnym życiu, kiedy się ponownie urodzicie, to ten program będziecie w was od razu aktywny. Będzie wam szeptać: „Moje życie posiada cel, mam do zrobienia pewne rzeczy, znam zasadnicze prawdy.” Niektóre z was jeszcze w dzieciństwie będą tego wszystkiego uczyły własnych rodziców. Oni nie będą wiedzieli, co z wami robić!
Taką głębię posiada to, czego się na takich spotkaniach uczycie, biorąc udział w Kręgu celebrującym coś tak niesamowitego jak początki ludzkości i przekazanie wam zasadniczych nauk o Stwórcy. Niech ten program się uaktywni. Cieszcie się nim i śpiewajcie wiedząc, że rzeczywiście jesteście kobietami Lemurii.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
http://audio.kryon.com/en/ 7-%20Finding%20Peace-2.mp3
Spokój wewnętrzny cz. II
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Oto siódmy przekaz z pięknych Azorów. Znajdujemy się w przepięknym parku, trochę mży, towarzyszą nam czasem nawet silne podmuchy wiatru. Kochani, tak właśnie zachowuje się Gaja w całej swej krasie. Ci, którzy mi towarzyszą dobrze to zaobserwowali, pogoda jest zmienna i nawet jej kaprysy są urocze. W takim miejscu, jak nasze, można przesiadywać godzinami i nigdy się nie znudzić. Już wcześniej opowiadaliśmy o panującym na Azorach niezmąconym spokoju, niektórzy z was także go odczuli i zaczynacie się doń przyzwyczajać. Zaczynacie rozumieć, że na Ziemi istnieją miejsca, które coś wam mówią i Azory są jedynym z nich. Dzisiaj pragnę z wami ciągnąć dalej na temat wewnętrznego spokoju. Nasz przekaz więc jest dalszym ciągiem przekazu numer pięć, choć sam w sobie jest siódmym, bowiem nie wszystko jest liniowe.
W nauce dnia dzisiejszego przedstawię wam kilka zaawansowanych pojęć. Obecnie te pojęcia są planecie obce, ludzkość dopiero zaczyna do nich dojrzewać, zaczyna je rozumieć. Zanim zacznę, zapytam się: Jak wam się wydaje, czy natura ludzka jest zmienna, czy niezmienna? Jeśli zapytać o to psychologów, bądź ludzi z przeszłości, to powiedzą wam, że natura ludzka jest niezmienna, zawsze taka sama. Tutaj widać różnicę między starą i nową energią, która obecnie wkroczyła w wiek miłosierdzia. Jako planeta - widać jak podnieśliście poziom zbiorowej świadomości i ponownie powtórzę, co historycy mówią, że już dawno powinna być kolejna wojna bowiem, patrząc wstecz, obserwują, że zbiorowa świadomość jest cykliczna i ilość tych cykli jest liczona ilością wojen.
Jak już wam o tym mówiłem wcześniej, to się zaczyna dramatycznie zmieniać. Raptem, w skali globalnej, nikt nie chce wojny! Taki stan rzeczy zaczyna także powoli docierać do polityków; wyłania się wię więc nowy rodzaj natury ludzkiej. Ci, którzy to już zauważyli, to scenarzyści programów telewizyjnych, które stały się pod wieloma względami łagodniejsze, jest w nich mniej przemocy. Dzieje się tak z powodu zmiany pragnień ludzi w stosunku do tego, co chcą oglądać. To wszystko więc się dzieje naprawdę!
Kochani, pojęcie energii jest przez fizykę bardzo dobrze zdefiniowane, określone wieloma prawami, z których dotąd żadne nie odnosiło się do świadomości. Jednakże, w przeciągu ostatnich dziesięciu lat nauka zaczęła postrzegać świadomość jako rodzaj energii, a to zmienia wszystko. Bowiem jeśli świadomość to energia, to wtedy niektóre z praw rządzących fizyką muszą także rządzić świadomością. Jedno z tych praw mówi, że energii nie da się ani stworzyć, ani zniszczyć, ją tylko można przekształcić. Energia natury ludzkiej to rodzaj stanu świadomości i on się zaczyna przekształcać. Tutaj zatem rządzi pierwsze prawdo termodynamiki. Kiedyś uważano, że śmierć to koniec, ale obecnie nauka zaczyna pod tym względem także mówić co innego: śmierć nie jest końcem, bowiem świadomość to energia więc ona po prostu idzie sobie gdzie indziej. Zatem po raz pierwszy w historii nauka przyznaje istnienie duszy, uważając ją za część świadomości, która po śmierci wraca z powrotem w kosmos.
Mówię wam o tym, abyście zrozumieli co przed wami. Niektórzy mówią mi: „Kryonie, przestań mówić o nauce, mów o miłości. Mów o ezoteryce, bowiem to najlepiej rozumiem i jestem w tym zorientowany.” A przecież ja właśnie o tym mówię, mówię wam, że Stwórca Wszechświata jest doskonałym fizykiem, że żyjący wewnątrz każdego z was Stwórca Wszechświata stworzył tę planetę, że w piachu pod waszymi stopami tkwi pewien system, którego część stanowicie wy sami. Nie możecie siebie odzielać od tych spraw, jeśli bowiem się od tego odrywacie, to tylko dryfujecie i w niczym planecie nie pomagacie.
Wcześniej rozmawialiśmy z wami o spokoju wewnętrznym, o murze, o tym jak osiągnąć spokój we wałsnym życiu. W piątym przekazie poruszaliśmy z wami pewne zagadnienia, które wydawały się wam zabawne, radziliśmy wam zaparkować samochód i obierać cebulę. Trzeba więc się zatrzymać, zatrzymać wszelkie działanie, jeżdżenie w tę i we w tę, przestać myśleć o tym co robić i po prostu być. W wielu kulturach taka bierność nazywa się medytacją. Na planecie są tysiące mediatorów, w pewnych regionach globu medytacja to codzienna praktyka, to główny cel życia.
Obieranie cebuli to opis procesu wyzbywania się wszelkich odgórnych założeń i nastawień, wszystkiego, czego was nauczono o tym, co dobre, a co złe. W procesie obierania cebuli chodzi o naukę tolerancji wobec wszystkiego, co was otacza. Tutaj chodzi o zmianę zdania na temat pewnych osób czy pewnych religii, tutaj chodzi o wypracowanie umiejętności postrzegania Boga we wszystkim i we wszystkich, niezależnie od tego jak postępują lub jakiego są wyznania.
Mówiliśmy o podejściu do pewnego muru, kiedy to po długim okresie regularnych medytacji nareszcie osiągacie spokój wewnętrzny i każdy mediator dobrze wie, jak się ten stan odczuwa jak długo można go utrzymać. Wielu mediatorów go osiąga i się nim poi. Po to się medytuje, bowiem wciąż powracacie po kolejny łyk. Specjalnie używam tutaj słowa poić, bowiem sami postrzegacie spokój jako pewien zasób, jak na przykład wodę. Jesteście spragnieni spokoju, siadacie w medytacji i się nim poicie.
Mur to stwierdzenie faktu, że napoiwszy się spokojem, nigdy nie idziecie dalej. Nie posiadacie pojęcia mówiącego o tym, że raz posiadłszy ten spokój można go posiąść na stałe bez potrzeby dalszej medytacji. To tak jak z restauracją, nie macie w świadomości pojęcia, że można się tam udać i przynieść stamtąd jedzenia na całe życie. Nie, do restauracji chodzi się jak się jest głodnym i posiłek spożywa na miejscu. Spokój traktujecie w bardzo podobny sposób.
Naszą dyskusję zaczynamy od spokoju, bowiem on stanowi początek i podstawę dla pracownika światła i innych, którzy pragną się nie angażować w dramat, nie dać się wciągać w jego wir, niezależnie co by to nie było. Spokój kochani, wiedzie do innych stanów świadomości: do miłosierdzia czy przebaczenia. W celu ich osiągnięcia potrzebny jest najpierw spokój. Wy ten spokój traktujecie liniowo. Siadacie do medytacji poicie się nim i wychodzicie z medytacji. I potem ten proces raz po raz po raz powtarzacie. Niektóre kultury są tym bardzo pochłonięte, ponieważ napój zwany spokojem wewnętrznym jest bardzo pożądany. Wy go uwielbiacie, wydaje się wam efektywnym środkiem rozwiązywania własnych problemów życiowych. Pytanie jednak, czy on także potrafi rozwiązać życiowe problemy innych? Czy kiedy sami poicie się pokojem, to czy ten fakt pomaga innym? Odpowiedź: Nie bardzo.
Można zwołać konferencję na temat spokoju i na niej osiągnąć grupową koherencję wszystkich uczestników, dzięki czemu na chwilę, czy na parę chwil, można odmienić okolicę, gdzie taka konferencja się odbywa, a nawet panujące tam warunki pogodowe. Świadomość to energia, więc to wszystko jest możliwe. Kochani, ale nawet wtedy ten spokój nie staje się częścią was samych. Dzisiaj przekażę wam początek odpowiedzi na to, jak to osiągnąć.
To nie jest żaden proces. To co powiem bardziej przypomina pojęcie. Sposób, w jaki to postrzegacie jest bardzo ważny, więc czy rozumiecie, co wam chcę powiedzieć? Musicie udać się w magiczne miejsce, gdzie tkwi spokój i zamiast stanąć przez murem, wy sami się musicie tym murem stać! To jest bardzo zaawansowane pojęcie. Większość nawet nie rozumie, co pragnę wam przez to powiedzieć, co to znaczy stać się murem. Wyobraźcie sobie ten mur, do którego dochodzicie, jako piękną energię, której częścią jest właśnie spokój. Wyobraźcie sobie mur jako coś, co stopniowo można skruszyć na kawałki jakimś kilofem, wypełnić tym torby i zabrać ze sobą. To jest bardzo linowe podejście, ale stanowi najlepszy dostępny nam sposób na przekazanie wam pięknego, wielowymiarowego procesu zwanego stawaniem się spokojem.
Spokój wewnętrzny - i to nawet, kiedy niekoniecznie posiadacie go na stałe - wpływa na was nawet w nocy, dyktując rodzaj snów. Za dnia na wszystko zapatrujecie się inaczej, bowiem teraz część muru macie przy sobie. Mur nazwano zasłoną, która oddziela ludzką świadomość od świętej świadomości. Często się zdarza, że konieczny jest wam przewodnik, ktoś kto potrafi pokazać innym jak nawigować między tymi dwoma stanami świadomości. A wy tego przewodnika wcale nie potrzebujecie, zwłaszcza teraz, w nowej energii. Wszystkie potrzebne narzędzia posiadacie we własnym wnętrzu, wewnątrz wspaniałości, którą jesteście i sami potraficie podejść do tego muru i jego cząstkę zabrać ze sobą.
Jak to zrobić? Tutaj przede wszystkim chodzi o wasze przekonania. Jak była mowa wcześniej, musicie to sobie uzmysłowić. Uzmysłowienie to przekonanie, że dana rzecz jest rzeczywista. Uzmysławiacie istnienie grawitacji. Jeśli ktoś się zapyta, czy wierzycie w istnienie grawitacji? To się roześmiejecie, może nawet coś specjalnie strącicie na podłogę i jeszcze bardziej się roześmiejecie. Grawitacja wcale nie wymaga wiary, a przecież jest niewidzialna. Wierzycie w jej istnienie, bowiem jej efekty widać wszędzie, zatem grawitację rozpoznajecie i przyjmujecie do wiadomości. To samo w przypadku spokoju, musicie dobrze go przyjąć do wiadomości, uzmysłowić sobie, że potraficie go osiągnąć.
I teraz zaczynacie ćwiczyć. W medytacji, kiedy osiągacie spokój, stajecie się wielowymiarowi, każdy, kto medytuje dobrze to zna, tego uczucia nie da się udawać; jeśli się go osiągnęło, do się o tym wie. Wtedy wasza świadomość poszerza się niemalże w nieskończoność i to się czuje. To właśnie spokój, którym się człowiek poi, to właśnie mur. Kochani, w tym momencie zaczynacie sobie uzmysławiać, że ten spokój to wy sami. Zaczynacie się z tym spokojem identyfikować i oto gdzie należy rozpocząć afirmacje. Po to macie afirmacje, aby owa wielowymiarowa świadomość, którą właśnie osiągnęliście mogła zaadresować liniowość, czyli umysł logiczny.
Niektórzy będą się ze mną sprzeczać na temat tego, skąd pochodzą święta intuicja i święte natchnienie twórcze. Jak wam mówiłem, to wszystko pochodzi z połączenia trzech części: serca, mózgu i szyszynki. Musicie zrozumieć, że tutaj używacie wszystkich tych trzech części, nie tylko samej logiki. Tego nigdy nie się da pojąć tylko na logikę. Nigdy, bowiem to jest pojęcie wywodzące się z serca, które następnie musi być zakodowane w mózgu. Do tego właśnie służą afirmacje. Osiągnąwszy spokój wewnętrzny pierwsze, o co was poproszę, abyście sobie wtedy powiedzieli: „Jam Jest Spokój. Ja jestem spokojny. Ja zabieram stąd spokój i biorę go ze sobą, staję się spokojem. Afirmuję i potwierdzam, że nie opuszczam tego miejsca sam, ponieważ zabieram stąd coś, co daleko wybiega poza, co miałem dotychczas.” Stwórzcie sobie własne afirmacje i powtarzajcie je za każdym razem, kiedy osiągacie spokój, kiedy podchodzicie do muru.
Pamiętacie inne słowo na literę P, które niedawno wam przekazaliśmy: wytrwałość [ang. persistence]? Wytrwałość także oznacza ćwiczenie [ang. practice] kolejnym ważnym słowem na literę P jest cierpliwość [ang. patience]. Osiąganie spokoju wewnętrznego nie przychodzi automatycznie. Kochani, to jest trudne, bowiem to polega na liniowym przyswojeniu stanu wielowymiarowego. Siedzę jednakże przed publicznością, która odczuje to, co pragnę wam przekazać. Jak można zdefiniować miłość? Czy można to zrobić za pomocą logiki? Czy można ją logicznie zdefiniować? A jak będzie brzmiała logiczna definicja intuicji? Czy twórczego natchnienia? Tego się nie da wytłumaczyć logicznie. Wszystkie te pojęcia są wielowymiarowe , tak samo, jak osiągnięcie spokoju wewnętrznego.
Nasz dzisiejszy przekaz dobiega końca, jednakże zanim to nastąpi wszyscy, każdy w swoim języku [angielski i portugalski, a teraz i polski – przyp.tłum.] powtórzymy zwrot : JAM JEST SPOKÓJ. Zróbmy to teraz wszyscy razem: JAM JEST SPOKÓJ. Jeszce raz: JAM JEST SPOKÓJ. Czy czujecie jak myśli i emocje odbierają taką afirmację? Powiedzmy to jeszcze raz: JAM JEST SPOKÓJ. Po niektórych z was przejdą dreszcze, bowiem właśnie teraz siedzicie w bardzo spokojnym i zacisznym parku i ćwiczycie podchodzenie do muru. Kochani, jeśli do tego ćwiczenia podejdziecie rzetelnie, to ono odmieni wasze życie.
Ktoś się pyta, czy w ten sam sposób można także ćwiczyć miłosierdzie? Odpowiedź: Nie, ha ha. Musicie najpierw posiąść spokój. Miłosierdzie się ćwiczy nie w medytacji, lecz w życiu – w samochodzie, który wpierw musieliście zaparkować. Miłosierdzia nie da się trenować w bezruchu, bowiem miłosierdzie to inaczej miłość i empatia w akcji. Je się więc najlepiej ćwiczy w samochodzie, jeżdżąc od A do B. Miłosierdzie więc to rodzaj akcji, czy postępowania w rzeczywistości, w życiu, po osiągnięciu spokoju.
Mam nadzieję, że dostatecznie przybliżyłem wam wyjaśnienie tego, co to mur oraz wyjaśniłem rodzaj nowego narzędzia w nowej energii. Kochani, światło naprawdę zaczyna rozświecać w dość ciemnym świecie. Dobrze więc, że przybyliście na Azory, aby odczuć rzeczywisty, prawdziwy, niezmącony spokój, bowiem tutaj, gdzie nie spojrzeć, widać tylko piękno i spokój. Obyście tę wycieczkę sobie zapamiętali.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
Spokój wewnętrzny cz. II
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Oto siódmy przekaz z pięknych Azorów. Znajdujemy się w przepięknym parku, trochę mży, towarzyszą nam czasem nawet silne podmuchy wiatru. Kochani, tak właśnie zachowuje się Gaja w całej swej krasie. Ci, którzy mi towarzyszą dobrze to zaobserwowali, pogoda jest zmienna i nawet jej kaprysy są urocze. W takim miejscu, jak nasze, można przesiadywać godzinami i nigdy się nie znudzić. Już wcześniej opowiadaliśmy o panującym na Azorach niezmąconym spokoju, niektórzy z was także go odczuli i zaczynacie się doń przyzwyczajać. Zaczynacie rozumieć, że na Ziemi istnieją miejsca, które coś wam mówią i Azory są jedynym z nich. Dzisiaj pragnę z wami ciągnąć dalej na temat wewnętrznego spokoju. Nasz przekaz więc jest dalszym ciągiem przekazu numer pięć, choć sam w sobie jest siódmym, bowiem nie wszystko jest liniowe.
W nauce dnia dzisiejszego przedstawię wam kilka zaawansowanych pojęć. Obecnie te pojęcia są planecie obce, ludzkość dopiero zaczyna do nich dojrzewać, zaczyna je rozumieć. Zanim zacznę, zapytam się: Jak wam się wydaje, czy natura ludzka jest zmienna, czy niezmienna? Jeśli zapytać o to psychologów, bądź ludzi z przeszłości, to powiedzą wam, że natura ludzka jest niezmienna, zawsze taka sama. Tutaj widać różnicę między starą i nową energią, która obecnie wkroczyła w wiek miłosierdzia. Jako planeta - widać jak podnieśliście poziom zbiorowej świadomości i ponownie powtórzę, co historycy mówią, że już dawno powinna być kolejna wojna bowiem, patrząc wstecz, obserwują, że zbiorowa świadomość jest cykliczna i ilość tych cykli jest liczona ilością wojen.
Jak już wam o tym mówiłem wcześniej, to się zaczyna dramatycznie zmieniać. Raptem, w skali globalnej, nikt nie chce wojny! Taki stan rzeczy zaczyna także powoli docierać do polityków; wyłania się wię więc nowy rodzaj natury ludzkiej. Ci, którzy to już zauważyli, to scenarzyści programów telewizyjnych, które stały się pod wieloma względami łagodniejsze, jest w nich mniej przemocy. Dzieje się tak z powodu zmiany pragnień ludzi w stosunku do tego, co chcą oglądać. To wszystko więc się dzieje naprawdę!
Kochani, pojęcie energii jest przez fizykę bardzo dobrze zdefiniowane, określone wieloma prawami, z których dotąd żadne nie odnosiło się do świadomości. Jednakże, w przeciągu ostatnich dziesięciu lat nauka zaczęła postrzegać świadomość jako rodzaj energii, a to zmienia wszystko. Bowiem jeśli świadomość to energia, to wtedy niektóre z praw rządzących fizyką muszą także rządzić świadomością. Jedno z tych praw mówi, że energii nie da się ani stworzyć, ani zniszczyć, ją tylko można przekształcić. Energia natury ludzkiej to rodzaj stanu świadomości i on się zaczyna przekształcać. Tutaj zatem rządzi pierwsze prawdo termodynamiki. Kiedyś uważano, że śmierć to koniec, ale obecnie nauka zaczyna pod tym względem także mówić co innego: śmierć nie jest końcem, bowiem świadomość to energia więc ona po prostu idzie sobie gdzie indziej. Zatem po raz pierwszy w historii nauka przyznaje istnienie duszy, uważając ją za część świadomości, która po śmierci wraca z powrotem w kosmos.
Mówię wam o tym, abyście zrozumieli co przed wami. Niektórzy mówią mi: „Kryonie, przestań mówić o nauce, mów o miłości. Mów o ezoteryce, bowiem to najlepiej rozumiem i jestem w tym zorientowany.” A przecież ja właśnie o tym mówię, mówię wam, że Stwórca Wszechświata jest doskonałym fizykiem, że żyjący wewnątrz każdego z was Stwórca Wszechświata stworzył tę planetę, że w piachu pod waszymi stopami tkwi pewien system, którego część stanowicie wy sami. Nie możecie siebie odzielać od tych spraw, jeśli bowiem się od tego odrywacie, to tylko dryfujecie i w niczym planecie nie pomagacie.
Wcześniej rozmawialiśmy z wami o spokoju wewnętrznym, o murze, o tym jak osiągnąć spokój we wałsnym życiu. W piątym przekazie poruszaliśmy z wami pewne zagadnienia, które wydawały się wam zabawne, radziliśmy wam zaparkować samochód i obierać cebulę. Trzeba więc się zatrzymać, zatrzymać wszelkie działanie, jeżdżenie w tę i we w tę, przestać myśleć o tym co robić i po prostu być. W wielu kulturach taka bierność nazywa się medytacją. Na planecie są tysiące mediatorów, w pewnych regionach globu medytacja to codzienna praktyka, to główny cel życia.
Obieranie cebuli to opis procesu wyzbywania się wszelkich odgórnych założeń i nastawień, wszystkiego, czego was nauczono o tym, co dobre, a co złe. W procesie obierania cebuli chodzi o naukę tolerancji wobec wszystkiego, co was otacza. Tutaj chodzi o zmianę zdania na temat pewnych osób czy pewnych religii, tutaj chodzi o wypracowanie umiejętności postrzegania Boga we wszystkim i we wszystkich, niezależnie od tego jak postępują lub jakiego są wyznania.
Mówiliśmy o podejściu do pewnego muru, kiedy to po długim okresie regularnych medytacji nareszcie osiągacie spokój wewnętrzny i każdy mediator dobrze wie, jak się ten stan odczuwa jak długo można go utrzymać. Wielu mediatorów go osiąga i się nim poi. Po to się medytuje, bowiem wciąż powracacie po kolejny łyk. Specjalnie używam tutaj słowa poić, bowiem sami postrzegacie spokój jako pewien zasób, jak na przykład wodę. Jesteście spragnieni spokoju, siadacie w medytacji i się nim poicie.
Mur to stwierdzenie faktu, że napoiwszy się spokojem, nigdy nie idziecie dalej. Nie posiadacie pojęcia mówiącego o tym, że raz posiadłszy ten spokój można go posiąść na stałe bez potrzeby dalszej medytacji. To tak jak z restauracją, nie macie w świadomości pojęcia, że można się tam udać i przynieść stamtąd jedzenia na całe życie. Nie, do restauracji chodzi się jak się jest głodnym i posiłek spożywa na miejscu. Spokój traktujecie w bardzo podobny sposób.
Naszą dyskusję zaczynamy od spokoju, bowiem on stanowi początek i podstawę dla pracownika światła i innych, którzy pragną się nie angażować w dramat, nie dać się wciągać w jego wir, niezależnie co by to nie było. Spokój kochani, wiedzie do innych stanów świadomości: do miłosierdzia czy przebaczenia. W celu ich osiągnięcia potrzebny jest najpierw spokój. Wy ten spokój traktujecie liniowo. Siadacie do medytacji poicie się nim i wychodzicie z medytacji. I potem ten proces raz po raz po raz powtarzacie. Niektóre kultury są tym bardzo pochłonięte, ponieważ napój zwany spokojem wewnętrznym jest bardzo pożądany. Wy go uwielbiacie, wydaje się wam efektywnym środkiem rozwiązywania własnych problemów życiowych. Pytanie jednak, czy on także potrafi rozwiązać życiowe problemy innych? Czy kiedy sami poicie się pokojem, to czy ten fakt pomaga innym? Odpowiedź: Nie bardzo.
Można zwołać konferencję na temat spokoju i na niej osiągnąć grupową koherencję wszystkich uczestników, dzięki czemu na chwilę, czy na parę chwil, można odmienić okolicę, gdzie taka konferencja się odbywa, a nawet panujące tam warunki pogodowe. Świadomość to energia, więc to wszystko jest możliwe. Kochani, ale nawet wtedy ten spokój nie staje się częścią was samych. Dzisiaj przekażę wam początek odpowiedzi na to, jak to osiągnąć.
To nie jest żaden proces. To co powiem bardziej przypomina pojęcie. Sposób, w jaki to postrzegacie jest bardzo ważny, więc czy rozumiecie, co wam chcę powiedzieć? Musicie udać się w magiczne miejsce, gdzie tkwi spokój i zamiast stanąć przez murem, wy sami się musicie tym murem stać! To jest bardzo zaawansowane pojęcie. Większość nawet nie rozumie, co pragnę wam przez to powiedzieć, co to znaczy stać się murem. Wyobraźcie sobie ten mur, do którego dochodzicie, jako piękną energię, której częścią jest właśnie spokój. Wyobraźcie sobie mur jako coś, co stopniowo można skruszyć na kawałki jakimś kilofem, wypełnić tym torby i zabrać ze sobą. To jest bardzo linowe podejście, ale stanowi najlepszy dostępny nam sposób na przekazanie wam pięknego, wielowymiarowego procesu zwanego stawaniem się spokojem.
Spokój wewnętrzny - i to nawet, kiedy niekoniecznie posiadacie go na stałe - wpływa na was nawet w nocy, dyktując rodzaj snów. Za dnia na wszystko zapatrujecie się inaczej, bowiem teraz część muru macie przy sobie. Mur nazwano zasłoną, która oddziela ludzką świadomość od świętej świadomości. Często się zdarza, że konieczny jest wam przewodnik, ktoś kto potrafi pokazać innym jak nawigować między tymi dwoma stanami świadomości. A wy tego przewodnika wcale nie potrzebujecie, zwłaszcza teraz, w nowej energii. Wszystkie potrzebne narzędzia posiadacie we własnym wnętrzu, wewnątrz wspaniałości, którą jesteście i sami potraficie podejść do tego muru i jego cząstkę zabrać ze sobą.
Jak to zrobić? Tutaj przede wszystkim chodzi o wasze przekonania. Jak była mowa wcześniej, musicie to sobie uzmysłowić. Uzmysłowienie to przekonanie, że dana rzecz jest rzeczywista. Uzmysławiacie istnienie grawitacji. Jeśli ktoś się zapyta, czy wierzycie w istnienie grawitacji? To się roześmiejecie, może nawet coś specjalnie strącicie na podłogę i jeszcze bardziej się roześmiejecie. Grawitacja wcale nie wymaga wiary, a przecież jest niewidzialna. Wierzycie w jej istnienie, bowiem jej efekty widać wszędzie, zatem grawitację rozpoznajecie i przyjmujecie do wiadomości. To samo w przypadku spokoju, musicie dobrze go przyjąć do wiadomości, uzmysłowić sobie, że potraficie go osiągnąć.
I teraz zaczynacie ćwiczyć. W medytacji, kiedy osiągacie spokój, stajecie się wielowymiarowi, każdy, kto medytuje dobrze to zna, tego uczucia nie da się udawać; jeśli się go osiągnęło, do się o tym wie. Wtedy wasza świadomość poszerza się niemalże w nieskończoność i to się czuje. To właśnie spokój, którym się człowiek poi, to właśnie mur. Kochani, w tym momencie zaczynacie sobie uzmysławiać, że ten spokój to wy sami. Zaczynacie się z tym spokojem identyfikować i oto gdzie należy rozpocząć afirmacje. Po to macie afirmacje, aby owa wielowymiarowa świadomość, którą właśnie osiągnęliście mogła zaadresować liniowość, czyli umysł logiczny.
Niektórzy będą się ze mną sprzeczać na temat tego, skąd pochodzą święta intuicja i święte natchnienie twórcze. Jak wam mówiłem, to wszystko pochodzi z połączenia trzech części: serca, mózgu i szyszynki. Musicie zrozumieć, że tutaj używacie wszystkich tych trzech części, nie tylko samej logiki. Tego nigdy nie się da pojąć tylko na logikę. Nigdy, bowiem to jest pojęcie wywodzące się z serca, które następnie musi być zakodowane w mózgu. Do tego właśnie służą afirmacje. Osiągnąwszy spokój wewnętrzny pierwsze, o co was poproszę, abyście sobie wtedy powiedzieli: „Jam Jest Spokój. Ja jestem spokojny. Ja zabieram stąd spokój i biorę go ze sobą, staję się spokojem. Afirmuję i potwierdzam, że nie opuszczam tego miejsca sam, ponieważ zabieram stąd coś, co daleko wybiega poza, co miałem dotychczas.” Stwórzcie sobie własne afirmacje i powtarzajcie je za każdym razem, kiedy osiągacie spokój, kiedy podchodzicie do muru.
Pamiętacie inne słowo na literę P, które niedawno wam przekazaliśmy: wytrwałość [ang. persistence]? Wytrwałość także oznacza ćwiczenie [ang. practice] kolejnym ważnym słowem na literę P jest cierpliwość [ang. patience]. Osiąganie spokoju wewnętrznego nie przychodzi automatycznie. Kochani, to jest trudne, bowiem to polega na liniowym przyswojeniu stanu wielowymiarowego. Siedzę jednakże przed publicznością, która odczuje to, co pragnę wam przekazać. Jak można zdefiniować miłość? Czy można to zrobić za pomocą logiki? Czy można ją logicznie zdefiniować? A jak będzie brzmiała logiczna definicja intuicji? Czy twórczego natchnienia? Tego się nie da wytłumaczyć logicznie. Wszystkie te pojęcia są wielowymiarowe , tak samo, jak osiągnięcie spokoju wewnętrznego.
Nasz dzisiejszy przekaz dobiega końca, jednakże zanim to nastąpi wszyscy, każdy w swoim języku [angielski i portugalski, a teraz i polski – przyp.tłum.] powtórzymy zwrot : JAM JEST SPOKÓJ. Zróbmy to teraz wszyscy razem: JAM JEST SPOKÓJ. Jeszce raz: JAM JEST SPOKÓJ. Czy czujecie jak myśli i emocje odbierają taką afirmację? Powiedzmy to jeszcze raz: JAM JEST SPOKÓJ. Po niektórych z was przejdą dreszcze, bowiem właśnie teraz siedzicie w bardzo spokojnym i zacisznym parku i ćwiczycie podchodzenie do muru. Kochani, jeśli do tego ćwiczenia podejdziecie rzetelnie, to ono odmieni wasze życie.
Ktoś się pyta, czy w ten sam sposób można także ćwiczyć miłosierdzie? Odpowiedź: Nie, ha ha. Musicie najpierw posiąść spokój. Miłosierdzie się ćwiczy nie w medytacji, lecz w życiu – w samochodzie, który wpierw musieliście zaparkować. Miłosierdzia nie da się trenować w bezruchu, bowiem miłosierdzie to inaczej miłość i empatia w akcji. Je się więc najlepiej ćwiczy w samochodzie, jeżdżąc od A do B. Miłosierdzie więc to rodzaj akcji, czy postępowania w rzeczywistości, w życiu, po osiągnięciu spokoju.
Mam nadzieję, że dostatecznie przybliżyłem wam wyjaśnienie tego, co to mur oraz wyjaśniłem rodzaj nowego narzędzia w nowej energii. Kochani, światło naprawdę zaczyna rozświecać w dość ciemnym świecie. Dobrze więc, że przybyliście na Azory, aby odczuć rzeczywisty, prawdziwy, niezmącony spokój, bowiem tutaj, gdzie nie spojrzeć, widać tylko piękno i spokój. Obyście tę wycieczkę sobie zapamiętali.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
http://audio.kryon.com/en/ 5-Finding%20Peace-1.mp3
Spokój wewnętrzny
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Oto piąty przekaz z Azorów. Jesteśmy w parku wśród traw i żywopłotów i to zaciszne miejsce doskonale nadaje się na przekazanie dzisiejszej nowiny. Zatem dzisiaj rozpocznę nauczanie. Kochani, pierwsze cztery przekazy z Azorów skupiały się na obecnych tutaj energiach. Przekazałem wam już co nieco na temat historii archipelagu, podkreśliłem nieskażony charakter tego miejsca poprzez fakt, że tutaj nie było żadnych wojen, ani innych negatywnych doświadczeń. Wielu, spośród towarzyszącej mi grupy odczuło tę czystość, zdołało się już doń przyzwyczaić, choć codziennie pokazują się nam coraz to nowe, bardziej spokojne, piękniejsze i czystsze miejsca. Pytam się towarzyszących mnie słuchaczy, czy zostali już przez te wyspy przywitani? Czy ten archipelag przekazał wam rodzaj energii podobnej tej, którą poczuliście, kiedy delfiny pokazały wam biel swych podbrzuszy, tym samym oznajmiając, że jesteście bezpieczni, że one was rozpoznają? Azory są otoczone ochronną bańką, dzięki której nie było tutaj żadnych wojen oraz, że przez długi okres, pozostawały niezamieszkałe. Kiedy więc się ten archipelag odwiedza, zaczyna się coś odczuwać, o czym pragnę z wami dzisiaj porozmawiać.
Kochani, kiedy na Ziemi panowała starsza energia, ludzie oświeceni, bądź ezoterycy, zawsze postępowali według określonego protokołu, dzięki któremu skupiali się przede wszystkim na sobie. Tego nauczają was od wieków różnego rodzaju guru, którzy po dziś dzień odgrywają na Ziemi pewne znaczenie. Tego także nauczają wszyscy szamani. Wszyscy oni uczą was jak wnieść spokój we własne wnętrze. Dzisiaj i my się tym zajmiemy. Zanim jednak to nastąpi, przypomnę wam, iż po roku 2012 wszystkie te nauki się zmieniły.
Mówiliśmy już o tym podczas naszej wizyty w jednej z egipskich świątyń [Izydy na Elefantynie], gdzie miała miejsce medytacja. Powtarzamy to, o czym mówiliśmy już niejednokrotnie: Po raz pierwszy w ludzkiej historii od pracownika światła, tego, który nosi pochodnię Boga wewnątrz, w związku z czym czuje, że musi coś z tym zrobić, oczekuje się, że musi coś z tym zrobić. Innymi słowy, w starej energii zagłębialiście się w siebie i na tym poprzestawaliście, zgłębiając siebie nieprzerwanie, dopóki nie dotarliście do punktu, w którym nareszcie dochodziliście do samoakceptacji mówiąc, że osiągnęliście spokój wobec wszystkiego co was otacza. W starej energii więc wewnętrzna nirwana stanowiła cel sam w sobie.
A co, jeśli istnieje coś więcej? A przecież tak jest, bowiem nagle prosimy was, abyście nie tylko osiągnęli spokój wewnętrzny, ale - raz go osiągnąwszy i po gruntownym wyćwiczeniu jak ten stan utrzymywać na stałe - żebyście zaczęli nim promieniować na zewnątrz, żebyście po wyjściu z medytacji mogli ten spokój roznosić wszędzie w życiu codziennym, żebyście ten spokój tchnęli we wszystko, czym się w życiu zajmujecie. Czy doprawdy muszę to wam powtarzać? Spokój zatem w czasach obecnych nie jest atrybutem biernym, lecz aktywnym! W starej energii on się jedynie kojarzył z osiągnięciem błogostanu. W dzisiejszym przekazie pragnę porozmawiać z wami o aktywnym pojęciu spokoju. Chodzi mi o spokój płynący z serca.
Słucha mnie i czyta w tej chwili wielu, którym brak na co dzień spokoju, którzy za nim tęskinią. Niektórzy z moich słuchaczy i czytelników uważnie przysłuchują się temu, co mówię na temat spokoju i się na mnie złoszczą. Ha ha. Jakbym nie rozumiał kim jesteście, ani przez co w życiu przeszliście i przez co przechodzicie. Czyż to nie interesujące, jak świadomość reaguje na prawdę? Często się zdarza, że ludzie sami stwarzają własne cierpienie i nawet o tym nie wiedzą, lecz kiedy o tym słyszą, bądź czytają w przypowieściach, to się zaczynają złościć, jakby czuli się o coś posądzeni nie rozumiejąc, że po prostu [bez żadnego osądu] mówi się im prawdę.
O stworzeniu spokoju, o zaprowadzeniu go we własnym życiu, można mówić bardzo długo. Chodzi mi tutaj o prawdziwy, trwały spokój, który nie opuszcza was niezależnie od tego, co się wokół was dzieje, bądź co się dzieje z innymi w waszym otoczeniu; tutaj chodzi o spokój i równowagę wewnętrzną, dzięki którym niezależnie przez co w danym momencie przechodzicie, potraficie z łatwością połączyć się ze Stwórcą wewnątrz i wyjść na przeciw trudnościom ze spokojem i miłością w sercu, wiedząc, że nie zrobiliście nic złego. Spokój, o którym mowa to równowaga w obliczu problemów i sytuacji, brak zaangażowania w dramat chwili – to właśnie rodzaj spokoju, o który nam chodzi.
Oto znajdujemy się na Azorach, w miejscu gdzie panuje niezmącony spokój, zatem przyjrzyjmy się z bliska, jak taki stan osiągnąć. Tutaj najlepiej widać przymierze Gai, człowieka i siatki krystalicznej, które stwarza poczucie niezmąconego spokoju, na ten spokój wpływa także ziemskie pole magnetyczne. Kochani, jeśli nawet w tym miejscu nie potraficie w swym wnętrzu zaprowadzić spokoju, to musicie zacząć szukać przyczyn, dlaczego?
Z pierwszej litery angielskiego wyrazu spokój [peace] stworzymy teraz dwa zabawne skojarzenia na tę samą literę, bowiem dzięki zabawie lepiej to zapamiętacie. Często używamy pojęć na tę samą literę, abyście przy pomocy aliteracji mogli lepiej przyswoić to, co pragniemy wam przekazać. Jak więc w życiu osiągnąć niezmącony spokój i następnie stać się jego nadajnikiem? Tutaj zaczynamy naszą naukę i będziemy ją ciągnąć także w jednym z następnych przekazów [przekaz z Azorów nr. 7 i 9, powyżej w tej grupie – przyp. tłum.]. Specjalnie robimy to na Azorach, żebyście wiedzieli, że osiągnięcie takiego spokoju jest zupełnie możliwe.
Co więc robić najpierw, w celu osiągnięcia spokoju? Użyjemy tutaj zabawnego połączenia dwóch pojęć na literę P, czyli zaparkuj samochód i obieraj cebulę! [w oryginale: park the car and peel the onion] ZaParkuj samochód i obieraj cebulę. Wyjaśnijmy teraz o co tu chodzi, bowiem oba pojęcia są tu oczywiście użyte zupełnie przenośnie.
Co to parkowanie samochodu? Samochód przedstawia pojazd, który przenosi was z miejsca na miejsce. Czasem wam się wydaje, że to musi być merkaba, ale skupmy się nie na powozie [merkaba z hebr. znaczy „powozić” – przyp. tłum.], lecz na wozie. Siedząc w samochodzie zawsze dokądś jedziecie, jesteście w drodze, nie tkwicie w jednym punkcie. W samochodzie siedzi się w pewnym celu, ma się wtedy coś do zrobienia. Sama podróż może się odbywać w szczycie, wokół was może panować duży ruch, podczas jazdy coś może odciągać waszą uwagę, w samochodzie mogą także znajdować się inni. W naszym przypadku więc samochód i jazda samochodem jest przenośnią życia. W celu osiągnięcia spokoju trzeba się więc najpierw zatrzymać, zaparkować samochód. Dobrze wiecie, co mam w tej chwili na myśli.
Zaparkuj samochód znaczy: zatrzymaj się. Musicie znaleźć w grafiku zajęć, w umyśle, w myślach, w świadomości takie miejsce, gdzie się zatrzymujecie, gdzie mówicie stop. Stop oznacza, że trzeba się zupełnie zatrzymać, przerwać wszystko, zatrzymać całą gonitwę myśli. Jeśli w tym celu potrzebujecie się udać do lasu, czy spędzić godzinę w medytacji, to warto to zrobić, aby zwykle siedząca za kierownicą codzienna świadomość mogła się wyłączyć i zupełnie zatrzymać.
To na początek. Spokój przecież to także bezruch. Bezruchu i spokoju nie da się osiągnąć siedząc za kierownicą, bowiem taki spokój osiąga się podczas zjednoczenia się z całą planetą; dopiero wtedy zapadacie w bezruch, stajecie się jego częścią. Teraz zaczynamy obierać cebulę. Co to znaczy? Zanim do tego przejdzieimy, porozmawiajmy o bezruchu i jedności.
Często ten stan nosi nazwę medytacji. W niektórych kulturach medytacja jest opanowana do prefekcji. Tam ludzie ćwiczą się w niej od dziecka, więc człowiek prosto z ulicy wchodzi sobie do jakiegoś aszramu, siada i natychmiast osiąga spokój. Zapytam was teraz: A co w tych kulturach robi się następnie? Odpowiedź: Stara się pozostać w energii spokoju. Jak to się wam podoba? Ha ha ha! To doprawdy brzmi świenie! I to daje wspaniałe samopoczucie; ci ludzie, siadają sobie w lotosie z dłońmi do góry i stają się jednością ze wszystkim.
A jak coś takiego pomaga komuś postronnemu? Możecie mi odpowiedzieć: „Osiągnąwszy taki stan świadomości zwykle modlę się za innych.” – To dobrze. Kochani, jednakże od roku 2012 posiadacie w sobie o wiele więcej mocy. Nie musicie już siedzieć w jedności i się modlić. Teraz chodzi i o uchwycenie stanu jedności do tego stopnia, że kiedy kończycie medytację to ta jedność pozostaje z wami. Ziemia jest pełna mediatorów. Jak to określiłem wcześniej, oni osiągnęli jedność, doszli w medytacji do pewnego muru i przed nim siedzą i nic z tego siedzenia nie wynika. Oni po prostu osiągnęli spokój wewnętrzny, błogostan. Tysiące ludzi osiąga błogostan i trwa w nim, określając go mianem nirwany. Czują się wtedy blisko Boga i planety, ale to nikomu nie pomaga. Mówię wam o tym, ponieważ sam cel medytacji obecnie się zmienił. Zamiast skupiać się tylko na sobie, na pojedynczym człowieku, medytacja teraz skupia się na kolektywie. Cel medytacji więc się zmienił, w niej przestało chodzić jedynie o osiągnięcie spokoju wewnętrznego; teraz chodzi także o promieniowanie nim na co dzień.
„Obieranie cebuli” to metafora wyzbycia się wszystkiego, co przeszkadza wam w osiągnięciu spokoju. Co to może być? Wiele razy poruszaliśmy ten temat, ale powinniście to usłyszeć jeszcze raz. Musicie porzucić wszystko, czego was nauczono. Nie zwracajcie uwagi nawet na to, czego w przeszłości nauczyliście się z tego źródła! Osiąganie spokoju musicie zacząć od niezapisanej tabliczki. Nauczcie się najpierw po prostu siedzieć i być. Obiecuję wam, że jeśli oczyścicie się z wszelkich założeń i nastawień do tego stopnia, że staniecie się jednością ze wszystkim, to wtedy zaczniecie słyszeć głos intuicji, szepczący wam, co macie robić dalej.
Ile z was wciąż powtarza: „Kochany Duchu, kocham cię, ale zupełnie nie wiem, co mam w życiu robić?” Albo mówicie: „Nie wiem, dokąd zmierzam? Pomóż mi się dowiedzieć.” Zadawszy te pytania siadacie za kierownicę i jedziecie od A do B. Albo jeździcie w tę i z powrotem. Musicie być cicho, musicie się zatrzymać i wymazać wszelkie nastawienia i założenia. Musicie nawet być gotowi zmienić to, co uważacie za prawdę. Tylko wtedy osiągniecie jedność ze Źródłem Stwórczym. Dopiero wtedy rozpoczniecie prawdziwą komunikację, dzięki której otrzymacie odpowiedzi na wszystkie dręczące was pytania. Wszystkie! Wtedy pytanie „co robić w życiu dalej?” przestaje być ważne, bowiem odpowiedź na nie staje się oczywista. Oczywista.
Oto, do czego służy intuicja. Wszyscy ją macie, jest bardzo powszechna i potrafi odpowiedzieć wam na wszystkie pytania. Nawet na te typu: „Czy powinienem zrobić to, czy raczej tamto?” To wszystko stanie się jasne, kiedy zaczniecie obierać cebulę. Obieranie cebuli zaczyna się więc od łupin składających się z tego, czego was nauczono o tym, kim jest Bóg, jak On działa oraz kim jest człowiek na Ziemi. [lata wcześniej, przy okazji dyskusji o czystości odbioru przekazu natchnionego Kryon „obieranie cebuli” określił mianem „czyszczenia filtrów”- przyp. tłum.] Musicie się tych wszystkich rzeczy oduczyć, bowiem wtedy odpowiedzi na wszystkie pytania staną się oczywiste! Obierając cebulę, dojdziecie do takiego miejsca, w którym się uśmiechniecie, mówiąc: „Wiem!” Jeśli wtedy ktoś was zapyta: „A co wiesz?” Odpowiecie mu: „Wiem!” To podobnie, jakbyście odpowiadali mówiąc: „Jam Jest,” bowiem ten rodzaj wiedzy, to znajomość wszechrzeczy. Taki stan bytu bardzo daleko wybiega poza medytację. Musicie tak obrać tę cebulę, posiąść tak niezmącony spokój, aby nie pozostało w was ani jedno odgórne założenie, ani jedno uprzedzenie, ani jedno oczekiwanie.
Kluczem do tego są wytrwałość i cierpliwość, czyli następne dwa słowa na P [ang. persistence i patience]. Wytrwałość oznacza, żeby to ćwiczyć często. – „Kryonie, dlaczego powinniśmy to robić często, skoro kiedyś mówiłeś, że wystarczy tylko raz?” Zaraz wam powiem. Kiedy dokonujecie wyboru - podejmujecie decyzję - wystarczy to zrobić tylko raz. Jednakże, kiedy stwarzacie nowe narzędzie, używanie którego nie podlega prawom zwyczajowego zachowania w energii, w której wyrośliście, to takie rzeczy trzeba robić często. Te rzeczy należy ćwiczyć. Zatem wytrwałość to ćwiczenie, poddanie się wielowymiarowemu procesowi; wytrwałość nie jest atrybutem liniowości i każdy, kto choć raz doświadczył jedności dobrze o tym wie, bowiem spokój, którego doznał nie jest liniowy. Trwanie w jedności ze wszystkim to jakby posiadanie w świadomości numeru wewnętrznego, dzięki któremu można się dodzwonić wszędzie, dotknąć nieba, zjednoczyć się z całym Stworzeniem, być jednocześnie na Ziemi i ponad Ziemią. Wtedy odczuć można wiedzę daleko wybiegającą poza doświadczenie jednego życia.
Oto dokąd wiedzie moja nauka. Nie wystarczy cebuli obrać raz, ponieważ ona posiada wiele warstw i tutaj będzie wam potrzebna wytrwałość. Sięgajcie więc po spokój wewnętrzny jak najczęściej, bowiem wtedy jego osiągnięcie będzie coraz łatwiejsze. Ćwicząc, za każdym razem będziecie zbliżać się do czystego spokoju, czystego światła. Jak długo to powinno wam zająć? Tutaj rzeczy się komplikują. Jam Jest Kryon i nigdy nie byłem człowiekiem. Kiedy patrzę na was, widzę, przez co w życiu przeszliście, wiem, co w sobie nosicie, zatem podziwiam was, że w ogóle możecie sobie tutaj siedzieć i mnie słuchać, poszukując światła. Niektórzy z was posiadają doprawdy ciężkie doświadczenia i z tego życia i z poprzednich. Właśnie dlatego tak bardzo kochamy ludzkość, bowiem widzimy, co robicie, czego dokonaliście oraz jakie zmagania macie za sobą. Dlatego też tak bardzo jesteśmy zadowoleni, że możemy wam oznajmić, iż owe zmagania zaczynają przekształcać się w światło. Oto sedno mego przekazu: posiadacie nowe narzędzia, żyjecie w nowej energii, teraz wiatr wieje wam w plecy, niezależnie przez co przechodziliście w przeszłości, teraz rzeczy idą ku lepszemu.
Do przedarcia się przez to wszystko potrzeba cierpliwości. Cebulę obiera się cierpliwie. Niektórzy z was są do tego świetnie przygotowani. Inni, zwłaszcza ci, którzy tego słuchają, nie mają o tym pojęcia. Nie macie pojęcia, przez ile drzwi i murów trzeba się przedrzeć, ile bojaźni pozostałych z poprzednich wcieleń pokonać – włącznie z tą, która mówi wam, aby się nie zatrzymywać, nie uspakajać, tylko wciąż działać, iść do przodu - bowiem tylko działanie kojarzy się wam z przetrwaniem. Ile razy mówią wam, że zawsze trzeba jakoś działać, iść do przodu?
A my wam mówimy, żebyście się zatrzymali. Zaraz powiem, dlaczego należy się zatrzymać. Należy się zatrzymać, bowiem w bezruchu jest Bóg. Bóg to cierpliwość Gai, Bóg wyraża się w rosnącym liściu, w powolnym procesie geologicznym, tarciu tarcz kontynentalnych i aktywności wulkanicznej, które na przestrzeni wieków stworzyły te wyspy; to jest rodzaj boskiej cierpliwości. Takiej cierpliwości potrzeba, aby dojść do miejsca, kiedy można na siebie ubrać płaszcz spokoju. Płaszcz spokoju oczywiście to także przenośnia. Niektórzy nazywają taki płaszcz zbroją [jak w powiedzeniu: „uzbroić się w cierpliwość”] to jest rodzaj płaszcza, którego wcześniej nie mieliście, a który teraz - kiedy go wkładacie - staje się częścią was samych. Odziani w płaszcz spokoju stajecie jak dawni Synowie Boży i roznosicie go po całej Ziemi.
Oczywiście już teraz słyszę, jak zadajecie mi liniowe pytanie typu: „Kochany Kryonie, jak już ubiorę na siebie ten płaszcz, to czy wciąż muszę to wszystko ćwiczyć?” - „Tak!” – i co wy na to? Ha ha ha! To zupełnie tak samo jak z mięśniami; je także trzeba ćwiczyć, żeby móc podnosić ciężary. Nawet jak się już podnosi ciężary to i tak, żeby pozostać w formie, trzeba ćwiczyć dalej, ale może już rzadziej. Oczywiście, że wciąż będziecie to ćwiczyć, będziecie się cieszyć na okazję zobaczenia światła, poczucie tego uczucia jakby odmłodzenia.
Oczywiście, zadacie mi jeszcze jedno niesamowicie liniowe pytanie: „A jak często to trzeba ćwiczyć?” ha ha ha! Odpowiedź: TAK! To zależy od każdego z was. Kochani, przecież to wy tym wszystkim zawiadujecie. Jesteście swoimi własnymi szefami! Zatem nie czytajcie na ten temat żadnych książek, zamiast tego udajcie się do wewnątrz. Oto prawda, czy potraficie już teraz wyobrazić sobie, że już ją osiągnęliście? Cz już widzicie siebie, jako tych, którzy już to wszystko osiągnęli? Ciąg dalszy nastąpi. Ha ha!
I tak jest.
Kryon
Tlumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
Spokój wewnętrzny
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Oto piąty przekaz z Azorów. Jesteśmy w parku wśród traw i żywopłotów i to zaciszne miejsce doskonale nadaje się na przekazanie dzisiejszej nowiny. Zatem dzisiaj rozpocznę nauczanie. Kochani, pierwsze cztery przekazy z Azorów skupiały się na obecnych tutaj energiach. Przekazałem wam już co nieco na temat historii archipelagu, podkreśliłem nieskażony charakter tego miejsca poprzez fakt, że tutaj nie było żadnych wojen, ani innych negatywnych doświadczeń. Wielu, spośród towarzyszącej mi grupy odczuło tę czystość, zdołało się już doń przyzwyczaić, choć codziennie pokazują się nam coraz to nowe, bardziej spokojne, piękniejsze i czystsze miejsca. Pytam się towarzyszących mnie słuchaczy, czy zostali już przez te wyspy przywitani? Czy ten archipelag przekazał wam rodzaj energii podobnej tej, którą poczuliście, kiedy delfiny pokazały wam biel swych podbrzuszy, tym samym oznajmiając, że jesteście bezpieczni, że one was rozpoznają? Azory są otoczone ochronną bańką, dzięki której nie było tutaj żadnych wojen oraz, że przez długi okres, pozostawały niezamieszkałe. Kiedy więc się ten archipelag odwiedza, zaczyna się coś odczuwać, o czym pragnę z wami dzisiaj porozmawiać.
Kochani, kiedy na Ziemi panowała starsza energia, ludzie oświeceni, bądź ezoterycy, zawsze postępowali według określonego protokołu, dzięki któremu skupiali się przede wszystkim na sobie. Tego nauczają was od wieków różnego rodzaju guru, którzy po dziś dzień odgrywają na Ziemi pewne znaczenie. Tego także nauczają wszyscy szamani. Wszyscy oni uczą was jak wnieść spokój we własne wnętrze. Dzisiaj i my się tym zajmiemy. Zanim jednak to nastąpi, przypomnę wam, iż po roku 2012 wszystkie te nauki się zmieniły.
Mówiliśmy już o tym podczas naszej wizyty w jednej z egipskich świątyń [Izydy na Elefantynie], gdzie miała miejsce medytacja. Powtarzamy to, o czym mówiliśmy już niejednokrotnie: Po raz pierwszy w ludzkiej historii od pracownika światła, tego, który nosi pochodnię Boga wewnątrz, w związku z czym czuje, że musi coś z tym zrobić, oczekuje się, że musi coś z tym zrobić. Innymi słowy, w starej energii zagłębialiście się w siebie i na tym poprzestawaliście, zgłębiając siebie nieprzerwanie, dopóki nie dotarliście do punktu, w którym nareszcie dochodziliście do samoakceptacji mówiąc, że osiągnęliście spokój wobec wszystkiego co was otacza. W starej energii więc wewnętrzna nirwana stanowiła cel sam w sobie.
A co, jeśli istnieje coś więcej? A przecież tak jest, bowiem nagle prosimy was, abyście nie tylko osiągnęli spokój wewnętrzny, ale - raz go osiągnąwszy i po gruntownym wyćwiczeniu jak ten stan utrzymywać na stałe - żebyście zaczęli nim promieniować na zewnątrz, żebyście po wyjściu z medytacji mogli ten spokój roznosić wszędzie w życiu codziennym, żebyście ten spokój tchnęli we wszystko, czym się w życiu zajmujecie. Czy doprawdy muszę to wam powtarzać? Spokój zatem w czasach obecnych nie jest atrybutem biernym, lecz aktywnym! W starej energii on się jedynie kojarzył z osiągnięciem błogostanu. W dzisiejszym przekazie pragnę porozmawiać z wami o aktywnym pojęciu spokoju. Chodzi mi o spokój płynący z serca.
Słucha mnie i czyta w tej chwili wielu, którym brak na co dzień spokoju, którzy za nim tęskinią. Niektórzy z moich słuchaczy i czytelników uważnie przysłuchują się temu, co mówię na temat spokoju i się na mnie złoszczą. Ha ha. Jakbym nie rozumiał kim jesteście, ani przez co w życiu przeszliście i przez co przechodzicie. Czyż to nie interesujące, jak świadomość reaguje na prawdę? Często się zdarza, że ludzie sami stwarzają własne cierpienie i nawet o tym nie wiedzą, lecz kiedy o tym słyszą, bądź czytają w przypowieściach, to się zaczynają złościć, jakby czuli się o coś posądzeni nie rozumiejąc, że po prostu [bez żadnego osądu] mówi się im prawdę.
O stworzeniu spokoju, o zaprowadzeniu go we własnym życiu, można mówić bardzo długo. Chodzi mi tutaj o prawdziwy, trwały spokój, który nie opuszcza was niezależnie od tego, co się wokół was dzieje, bądź co się dzieje z innymi w waszym otoczeniu; tutaj chodzi o spokój i równowagę wewnętrzną, dzięki którym niezależnie przez co w danym momencie przechodzicie, potraficie z łatwością połączyć się ze Stwórcą wewnątrz i wyjść na przeciw trudnościom ze spokojem i miłością w sercu, wiedząc, że nie zrobiliście nic złego. Spokój, o którym mowa to równowaga w obliczu problemów i sytuacji, brak zaangażowania w dramat chwili – to właśnie rodzaj spokoju, o który nam chodzi.
Oto znajdujemy się na Azorach, w miejscu gdzie panuje niezmącony spokój, zatem przyjrzyjmy się z bliska, jak taki stan osiągnąć. Tutaj najlepiej widać przymierze Gai, człowieka i siatki krystalicznej, które stwarza poczucie niezmąconego spokoju, na ten spokój wpływa także ziemskie pole magnetyczne. Kochani, jeśli nawet w tym miejscu nie potraficie w swym wnętrzu zaprowadzić spokoju, to musicie zacząć szukać przyczyn, dlaczego?
Z pierwszej litery angielskiego wyrazu spokój [peace] stworzymy teraz dwa zabawne skojarzenia na tę samą literę, bowiem dzięki zabawie lepiej to zapamiętacie. Często używamy pojęć na tę samą literę, abyście przy pomocy aliteracji mogli lepiej przyswoić to, co pragniemy wam przekazać. Jak więc w życiu osiągnąć niezmącony spokój i następnie stać się jego nadajnikiem? Tutaj zaczynamy naszą naukę i będziemy ją ciągnąć także w jednym z następnych przekazów [przekaz z Azorów nr. 7 i 9, powyżej w tej grupie – przyp. tłum.]. Specjalnie robimy to na Azorach, żebyście wiedzieli, że osiągnięcie takiego spokoju jest zupełnie możliwe.
Co więc robić najpierw, w celu osiągnięcia spokoju? Użyjemy tutaj zabawnego połączenia dwóch pojęć na literę P, czyli zaparkuj samochód i obieraj cebulę! [w oryginale: park the car and peel the onion] ZaParkuj samochód i obieraj cebulę. Wyjaśnijmy teraz o co tu chodzi, bowiem oba pojęcia są tu oczywiście użyte zupełnie przenośnie.
Co to parkowanie samochodu? Samochód przedstawia pojazd, który przenosi was z miejsca na miejsce. Czasem wam się wydaje, że to musi być merkaba, ale skupmy się nie na powozie [merkaba z hebr. znaczy „powozić” – przyp. tłum.], lecz na wozie. Siedząc w samochodzie zawsze dokądś jedziecie, jesteście w drodze, nie tkwicie w jednym punkcie. W samochodzie siedzi się w pewnym celu, ma się wtedy coś do zrobienia. Sama podróż może się odbywać w szczycie, wokół was może panować duży ruch, podczas jazdy coś może odciągać waszą uwagę, w samochodzie mogą także znajdować się inni. W naszym przypadku więc samochód i jazda samochodem jest przenośnią życia. W celu osiągnięcia spokoju trzeba się więc najpierw zatrzymać, zaparkować samochód. Dobrze wiecie, co mam w tej chwili na myśli.
Zaparkuj samochód znaczy: zatrzymaj się. Musicie znaleźć w grafiku zajęć, w umyśle, w myślach, w świadomości takie miejsce, gdzie się zatrzymujecie, gdzie mówicie stop. Stop oznacza, że trzeba się zupełnie zatrzymać, przerwać wszystko, zatrzymać całą gonitwę myśli. Jeśli w tym celu potrzebujecie się udać do lasu, czy spędzić godzinę w medytacji, to warto to zrobić, aby zwykle siedząca za kierownicą codzienna świadomość mogła się wyłączyć i zupełnie zatrzymać.
To na początek. Spokój przecież to także bezruch. Bezruchu i spokoju nie da się osiągnąć siedząc za kierownicą, bowiem taki spokój osiąga się podczas zjednoczenia się z całą planetą; dopiero wtedy zapadacie w bezruch, stajecie się jego częścią. Teraz zaczynamy obierać cebulę. Co to znaczy? Zanim do tego przejdzieimy, porozmawiajmy o bezruchu i jedności.
Często ten stan nosi nazwę medytacji. W niektórych kulturach medytacja jest opanowana do prefekcji. Tam ludzie ćwiczą się w niej od dziecka, więc człowiek prosto z ulicy wchodzi sobie do jakiegoś aszramu, siada i natychmiast osiąga spokój. Zapytam was teraz: A co w tych kulturach robi się następnie? Odpowiedź: Stara się pozostać w energii spokoju. Jak to się wam podoba? Ha ha ha! To doprawdy brzmi świenie! I to daje wspaniałe samopoczucie; ci ludzie, siadają sobie w lotosie z dłońmi do góry i stają się jednością ze wszystkim.
A jak coś takiego pomaga komuś postronnemu? Możecie mi odpowiedzieć: „Osiągnąwszy taki stan świadomości zwykle modlę się za innych.” – To dobrze. Kochani, jednakże od roku 2012 posiadacie w sobie o wiele więcej mocy. Nie musicie już siedzieć w jedności i się modlić. Teraz chodzi i o uchwycenie stanu jedności do tego stopnia, że kiedy kończycie medytację to ta jedność pozostaje z wami. Ziemia jest pełna mediatorów. Jak to określiłem wcześniej, oni osiągnęli jedność, doszli w medytacji do pewnego muru i przed nim siedzą i nic z tego siedzenia nie wynika. Oni po prostu osiągnęli spokój wewnętrzny, błogostan. Tysiące ludzi osiąga błogostan i trwa w nim, określając go mianem nirwany. Czują się wtedy blisko Boga i planety, ale to nikomu nie pomaga. Mówię wam o tym, ponieważ sam cel medytacji obecnie się zmienił. Zamiast skupiać się tylko na sobie, na pojedynczym człowieku, medytacja teraz skupia się na kolektywie. Cel medytacji więc się zmienił, w niej przestało chodzić jedynie o osiągnięcie spokoju wewnętrznego; teraz chodzi także o promieniowanie nim na co dzień.
„Obieranie cebuli” to metafora wyzbycia się wszystkiego, co przeszkadza wam w osiągnięciu spokoju. Co to może być? Wiele razy poruszaliśmy ten temat, ale powinniście to usłyszeć jeszcze raz. Musicie porzucić wszystko, czego was nauczono. Nie zwracajcie uwagi nawet na to, czego w przeszłości nauczyliście się z tego źródła! Osiąganie spokoju musicie zacząć od niezapisanej tabliczki. Nauczcie się najpierw po prostu siedzieć i być. Obiecuję wam, że jeśli oczyścicie się z wszelkich założeń i nastawień do tego stopnia, że staniecie się jednością ze wszystkim, to wtedy zaczniecie słyszeć głos intuicji, szepczący wam, co macie robić dalej.
Ile z was wciąż powtarza: „Kochany Duchu, kocham cię, ale zupełnie nie wiem, co mam w życiu robić?” Albo mówicie: „Nie wiem, dokąd zmierzam? Pomóż mi się dowiedzieć.” Zadawszy te pytania siadacie za kierownicę i jedziecie od A do B. Albo jeździcie w tę i z powrotem. Musicie być cicho, musicie się zatrzymać i wymazać wszelkie nastawienia i założenia. Musicie nawet być gotowi zmienić to, co uważacie za prawdę. Tylko wtedy osiągniecie jedność ze Źródłem Stwórczym. Dopiero wtedy rozpoczniecie prawdziwą komunikację, dzięki której otrzymacie odpowiedzi na wszystkie dręczące was pytania. Wszystkie! Wtedy pytanie „co robić w życiu dalej?” przestaje być ważne, bowiem odpowiedź na nie staje się oczywista. Oczywista.
Oto, do czego służy intuicja. Wszyscy ją macie, jest bardzo powszechna i potrafi odpowiedzieć wam na wszystkie pytania. Nawet na te typu: „Czy powinienem zrobić to, czy raczej tamto?” To wszystko stanie się jasne, kiedy zaczniecie obierać cebulę. Obieranie cebuli zaczyna się więc od łupin składających się z tego, czego was nauczono o tym, kim jest Bóg, jak On działa oraz kim jest człowiek na Ziemi. [lata wcześniej, przy okazji dyskusji o czystości odbioru przekazu natchnionego Kryon „obieranie cebuli” określił mianem „czyszczenia filtrów”- przyp. tłum.] Musicie się tych wszystkich rzeczy oduczyć, bowiem wtedy odpowiedzi na wszystkie pytania staną się oczywiste! Obierając cebulę, dojdziecie do takiego miejsca, w którym się uśmiechniecie, mówiąc: „Wiem!” Jeśli wtedy ktoś was zapyta: „A co wiesz?” Odpowiecie mu: „Wiem!” To podobnie, jakbyście odpowiadali mówiąc: „Jam Jest,” bowiem ten rodzaj wiedzy, to znajomość wszechrzeczy. Taki stan bytu bardzo daleko wybiega poza medytację. Musicie tak obrać tę cebulę, posiąść tak niezmącony spokój, aby nie pozostało w was ani jedno odgórne założenie, ani jedno uprzedzenie, ani jedno oczekiwanie.
Kluczem do tego są wytrwałość i cierpliwość, czyli następne dwa słowa na P [ang. persistence i patience]. Wytrwałość oznacza, żeby to ćwiczyć często. – „Kryonie, dlaczego powinniśmy to robić często, skoro kiedyś mówiłeś, że wystarczy tylko raz?” Zaraz wam powiem. Kiedy dokonujecie wyboru - podejmujecie decyzję - wystarczy to zrobić tylko raz. Jednakże, kiedy stwarzacie nowe narzędzie, używanie którego nie podlega prawom zwyczajowego zachowania w energii, w której wyrośliście, to takie rzeczy trzeba robić często. Te rzeczy należy ćwiczyć. Zatem wytrwałość to ćwiczenie, poddanie się wielowymiarowemu procesowi; wytrwałość nie jest atrybutem liniowości i każdy, kto choć raz doświadczył jedności dobrze o tym wie, bowiem spokój, którego doznał nie jest liniowy. Trwanie w jedności ze wszystkim to jakby posiadanie w świadomości numeru wewnętrznego, dzięki któremu można się dodzwonić wszędzie, dotknąć nieba, zjednoczyć się z całym Stworzeniem, być jednocześnie na Ziemi i ponad Ziemią. Wtedy odczuć można wiedzę daleko wybiegającą poza doświadczenie jednego życia.
Oto dokąd wiedzie moja nauka. Nie wystarczy cebuli obrać raz, ponieważ ona posiada wiele warstw i tutaj będzie wam potrzebna wytrwałość. Sięgajcie więc po spokój wewnętrzny jak najczęściej, bowiem wtedy jego osiągnięcie będzie coraz łatwiejsze. Ćwicząc, za każdym razem będziecie zbliżać się do czystego spokoju, czystego światła. Jak długo to powinno wam zająć? Tutaj rzeczy się komplikują. Jam Jest Kryon i nigdy nie byłem człowiekiem. Kiedy patrzę na was, widzę, przez co w życiu przeszliście, wiem, co w sobie nosicie, zatem podziwiam was, że w ogóle możecie sobie tutaj siedzieć i mnie słuchać, poszukując światła. Niektórzy z was posiadają doprawdy ciężkie doświadczenia i z tego życia i z poprzednich. Właśnie dlatego tak bardzo kochamy ludzkość, bowiem widzimy, co robicie, czego dokonaliście oraz jakie zmagania macie za sobą. Dlatego też tak bardzo jesteśmy zadowoleni, że możemy wam oznajmić, iż owe zmagania zaczynają przekształcać się w światło. Oto sedno mego przekazu: posiadacie nowe narzędzia, żyjecie w nowej energii, teraz wiatr wieje wam w plecy, niezależnie przez co przechodziliście w przeszłości, teraz rzeczy idą ku lepszemu.
Do przedarcia się przez to wszystko potrzeba cierpliwości. Cebulę obiera się cierpliwie. Niektórzy z was są do tego świetnie przygotowani. Inni, zwłaszcza ci, którzy tego słuchają, nie mają o tym pojęcia. Nie macie pojęcia, przez ile drzwi i murów trzeba się przedrzeć, ile bojaźni pozostałych z poprzednich wcieleń pokonać – włącznie z tą, która mówi wam, aby się nie zatrzymywać, nie uspakajać, tylko wciąż działać, iść do przodu - bowiem tylko działanie kojarzy się wam z przetrwaniem. Ile razy mówią wam, że zawsze trzeba jakoś działać, iść do przodu?
A my wam mówimy, żebyście się zatrzymali. Zaraz powiem, dlaczego należy się zatrzymać. Należy się zatrzymać, bowiem w bezruchu jest Bóg. Bóg to cierpliwość Gai, Bóg wyraża się w rosnącym liściu, w powolnym procesie geologicznym, tarciu tarcz kontynentalnych i aktywności wulkanicznej, które na przestrzeni wieków stworzyły te wyspy; to jest rodzaj boskiej cierpliwości. Takiej cierpliwości potrzeba, aby dojść do miejsca, kiedy można na siebie ubrać płaszcz spokoju. Płaszcz spokoju oczywiście to także przenośnia. Niektórzy nazywają taki płaszcz zbroją [jak w powiedzeniu: „uzbroić się w cierpliwość”] to jest rodzaj płaszcza, którego wcześniej nie mieliście, a który teraz - kiedy go wkładacie - staje się częścią was samych. Odziani w płaszcz spokoju stajecie jak dawni Synowie Boży i roznosicie go po całej Ziemi.
Oczywiście już teraz słyszę, jak zadajecie mi liniowe pytanie typu: „Kochany Kryonie, jak już ubiorę na siebie ten płaszcz, to czy wciąż muszę to wszystko ćwiczyć?” - „Tak!” – i co wy na to? Ha ha ha! To zupełnie tak samo jak z mięśniami; je także trzeba ćwiczyć, żeby móc podnosić ciężary. Nawet jak się już podnosi ciężary to i tak, żeby pozostać w formie, trzeba ćwiczyć dalej, ale może już rzadziej. Oczywiście, że wciąż będziecie to ćwiczyć, będziecie się cieszyć na okazję zobaczenia światła, poczucie tego uczucia jakby odmłodzenia.
Oczywiście, zadacie mi jeszcze jedno niesamowicie liniowe pytanie: „A jak często to trzeba ćwiczyć?” ha ha ha! Odpowiedź: TAK! To zależy od każdego z was. Kochani, przecież to wy tym wszystkim zawiadujecie. Jesteście swoimi własnymi szefami! Zatem nie czytajcie na ten temat żadnych książek, zamiast tego udajcie się do wewnątrz. Oto prawda, czy potraficie już teraz wyobrazić sobie, że już ją osiągnęliście? Cz już widzicie siebie, jako tych, którzy już to wszystko osiągnęli? Ciąg dalszy nastąpi. Ha ha!
I tak jest.
Kryon
Tlumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
http://audio.kryon.com/en/ 9-The%20Wall.mp3
Mur cz. III
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Oto dziewiąty przekaz z Azorów. Siedzimy teraz nad zatoczką na wyspie Pico, twarzami zwróceni ku wodzie, a w plecy powiewa lekki wiaterek. Mieliśmy dziś pełen dzień. Między innymi, odwiedziliśmy kilka historycznych miejsc i nawet teraz też siedzimy w takim, nieopodal którego, 35 lat temu, na pełnym morzu, zabito ostatniego walenia.
Kochani, to przecież wcale nie tak dawno temu! Obecnie połów waleni jest zabroniony niemalże na całym świecie. Walenie są jedynymi zwierzętami objętymi międzynarodową ochroną. A przecież – powtarzam - a przecież, kiedy wypływa się na oglądanie waleni, niezależnie od rozmiaru jednostki - czy to łódka, czy cały statek - one wiedzą, że ktoś tam jest i pozostają w tym samym miejscu na tyle, aby można je było zobaczyć! [Kryon chce przez to powiedzieć, że pomimo tego, że do niedawna były łowione w celach przemysłowych, to nie boją się ludzi.] Taki waleń wynurza się z wody, po czym nurkuje tylko po to, żeby za kwadrans czy pół godziny znów się pokazać mniej więcej w tym samym miejscu. To, co w tym zachowaniu jest zaskakujące to to, że każdy inny ssak miałby niechęć do ludzi zakodowaną jako instynkt.
Wszystkie zwierzęta posiadają instynktowną pamięć drapieżników, wiedzą, które zwierzęta są dla nich niebezpieczne i to jest pamięć tak silna, że trwa całe pokolenia, zatem, jeśli na horyzoncie pojawia się znany drapieżnik, to uciekają. Walenie też wiedziały o tym, że się na nie polowało. Pamięci tego, jak części całych stad leżały martwe na powierzchni wody z czerwonymi flagami wbitymi w grzbiety nie da się zatrzeć. To wszystko skończyło się tylko 35 lat temu, a wygląda tak, jakby tej rzezi nigdy nie było. Instynkt waleni, ich własny Akasz, tego nie pamięta. Zamiast tego, wiedzą, że się jeździ w celu ich oglądania, pozostają w tych samych miejscach i dają się oglądać.
Jak była mowa wcześniej, ten fakt już sam w sobie powinien wam dać do zrozumienia, że świadomość wygrywa z biologią i z instynktem [samozachowawczym]. Świadomość to energia, którą da się zauważyć i odczuć, dlatego pragnę z wami dzisiaj porozmawiać o świadomości, przy okazji rozmowy na temat muru [przekonań]. Zanim jednak do tego przejdziemy pragnę, abyście wzięli głęboki oddech. [pauza]
Cała planeta na raz zdecydowała o zaprzestaniu rzezi waleni. W takim razie zapytam was, skąd się ten zamysł wziął? To jest niezwykłe, aby cała planeta raptem dostrzegła sens w zaprzestaniu przemysłowego wykorzystywania waleni. Takiej zgody przecież nie wyrażacie wobec innych zagrożonych zwierząt, na które wciąż się poluje. Zarządzacie określone sezony łowieckie, ale z waleniami jest inaczej, ich połowu zaprzestano całkowicie. Świadomość zaczyna się rozwijać. Na omówienie tego zjawiska poświęciłem już bardzo dużo przekazów. Niedawno mówiliśmy o pojęciu zwanym murem i dzisiaj wyjaśnimy, co to takiego.
Kochani, mur to granica waszych własnych przekonań. To jest absolutna granica, poza którą rzadko wychodzicie, bowiem wszystko poza tym murem jest dla was nie do wiary. To się objawia na wiele sposobów; często nie dajecie czemuś wiary, bowiem nauczono was czegoś zupełnie innego i wy wciąż szanujecie autorytet swych nauczycieli. Często nie dajecie czemuś wiary, bowiem wam się wydaje, że za tym kryje się coś innego. Niezależnie czy jesteście fizykami, czy chemikami, to przez pewne rzeczy nie przejdziecie, bo wam się wydaje, że pewne zagadnienia znacie lepiej. Na tym polega pojęcie muru przekonań. Ludzie z nastawieniem duchowym zachowują się w podobny sposób. Nawet ludzie myślący najwyższymi kategoriami na planecie mają pewien mur, poza który ciężko się im przedostać. Pragnę wam to dzisiaj króciutko zademonstrować.
Niektórzy ze słuchaczy, bądź czytających - teraz lub później - mogą być chrześcijanami i oddajemy wam za to cześć, bowiem naśladujecie życie, miłosierdzie i przykład Chrystusa i - być może - nawet postanowiliście wieść swe życie tak, jak On. Obecnie na planecie nie ma lepszego przykładu do naśladowania. Pozwólcie więc, że się was zapytam: Przede wszystkim, co robicie słuchając tego przekazu natchnionego? Wszystkie doktryny chrześcijańskie na całej Ziemi powiedzą wam, że tego nie wolno. One wam powiedzą, że Bóg nie tak przemawia do wiernych, że w celu usłyszenia Boga należy podjąć pewne liniowe kroki. Ponad to, taki przekaz nie może pochodzić od zwykłego człowieka, ale od kogoś z hierarchii kościelnej. Taki przekaz musi pochodzić od kogoś, kto był w tym celu gruntownie kształcony, czyli od księdza, lub pastora, a przecież jesteście tutaj i mnie słuchacie.
Zatem, skoro już mnie słuchacie, pozwólcie, że opowiem wam o pewnym murze, o istnieniu którego możecie nie wiedzieć. Oto na czym polega pojęcie muru. Tuż po odkryciu Zwoi znad Morza Martwego [1946-1947], w których zapisano głębię czasów biblijnych [czyli one bardziej odnoszą się do zagadnień Starego Testamentu- przyp. tłum.], w egipskiej miejscowości Nag Hammadi, w jaskini, także odkryto starożytną bibliotekę zawierającą pisma Apostołów Jana i Tomasza. Oboje pozostawili zapis o tym, jak się żyło w czasach Chrystusa; Jan opowiadał o jednym, Tomasz zaś o czymś innym, oboje jednak dzielili się swoimi własnymi myślami. Obaj Apostołowie niewiele mieli ze sobą wspólnego i dlatego, kochani, nic na ich temat możecie nie wiedzieć. Widzicie, wasz kościół wzniósł pewien mur, bowiem nie chce, abyście poznali pisma tych dwóch Apostołów, którzy żyli w czasach Chrystusa [Pismo Święte Nowego Testamentu powstawało od 50 do 100 lat po śmierci Chrystusa – przyp. tłum] Jeśli to, co teraz mówię stanowi dla was nowość, bądź wątpicie w prawdziwość mych słów, to sami poszukajcie tych informacji, następnie zaś zapytajcie się o to księży i hierarchów kościoła, którzy regularnie rozmawiają z Bogiem, dlaczego te informacje są utrzymywane w tajemnicy?
Takie mury wiary i zdroworozsądkowych przekonań istnieją wszędzie i poza nie raczej się nie wychodzi. Wcześniej mówiliśmy wam jaki rodzaj muru czeka pracowników światła. Jak dalece więc jesteście gotowi wyjść poza własne przekonania i założenia? Opowiadaliśmy wam o najbardziej oświeconych osobach na świecie, którzy regularnie medytują godzinami i jak już była o tym mowa, ci wspaniali ludzie, którzy osiągnęli jedność ze Wszystkim, też w medytacji doszli tylko do muru.
Możecie się teraz zapytać:- „Jak to możliwe?” Dzieje się tak kochani, ponieważ oni wchodzą w stan medytacyjny, osiągają pożądany spokój wewnętrzny i na tym poprzestają. Dla nich ten paradygmat odnalezienia spokoju wewnętrznego, to Wszystko, co Jest. Jeśli zatem spytamy się ich:- „Dlaczegóż-by nie pójść dalej?” - to oni odpowiedzą pytaniem: - „A co istnieje poza tym, przecież znaleźliśmy Wszystko, co Jest?! Jesteśmy jednością, ze Wszystkim!” Wtedy ponownie się do nich zwrócę: - „Skoro jesteście jednością ze Wszystkim, to po medytacji wstańcie i zacznijcie chodzić po wodzie!” - Odpowiedzą mi na to: – „To coś zupełnie innego!” - i wtedy im odpowiem: - „Jeśli ktoś jest doprawdy w jedności ze Wszystkim, co Jest, to woda powinna was rozpoznać, utrzymać wasz ciężar i nie pozwolić, żebyście utonęli.”
Oto w jaki sposób wasza świadomość stara się rozwiązać zagadkę, której jeszcze nie znacie. Mówiąc o spokoju wewnętrznym tak, jak to robimy już w trzecim przekazie, chodzi nam nie tylko o odnalezienie go we własnym wnętrzu i pojenie się nim podczas medytacji, ale o posiadaniu go na co dzień, czerpanie z niego tak samo, jak się korzysta z zasobów naturalnych. Innymi słowy, kiedy w medytacji osiągacie spokój, to następnie zabieracie go ze sobą, przyklejacie na siebie, jakbyście go czerpali prosto z ziemi, jak kopalinę i napełniali nim kieszenie i za każdym razem, kiedy siadacie do medytacji, nabieracie tego spokoju coraz więcej.
Ta porada sama w sobie wykracza poza mur przekonań, bowiem globalnie nie tak rozumiecie cel medytacji; jak już była o tym mowa, medytujący szukają słodkich wód spokoju i podczas medytacji się nimi poją jak z fontanny i kiedy tego w życiu zapragną, znów siadają do medytacji. Pomysł, że podczas medytacji można tym spokojem napełnić butelkę, wziąć ją ze sobą i się tą wodą dzielić z innymi, nie koniecznie do razu przychodzi wam do głowy.
Na tym więc polega pojęcie muru i wam o nim opowiadamy z powodu tego, co się obecnie dzieje z waszą świadomością. Ludzka świadomość zaczyna się przekształcać, ponieważ wzrasta procentowo aktywność szyszynki. Szyszynka jest siedziskiem intuicji i weny twórczej, które nigdy nie pochodzą tylko z mózgu. Sprzężona z sercem [i mózgiem], daje wam coś, czego dotychczas nie mieliście: sposób na zburzenie muru.
Zatem zwracam się z prośbą do każdego, kto ma ochotę mnie wysłuchać: „Co jest twoim murem? Czy potrafisz określić to, czego nie zrobisz dlatego, że to jest coś, co albo wydaje ci się niemądre, albo ci powiedziano, że tego ci nie wolno?” Zapraszam was do absolutnej rewizji wszystkich tych rzeczy. Podczas rewizji zapytajcie siebie także o to, w jaki sposób możecie zrobić coś dla ciała, a w możliwość czego zupełnie nie wierzycie? Odpowiedź: przedłużenie życia oraz całkowite i absolutne samo uzdrowienie. Wy nie dajecie tym rzeczom wiary. Dla wielu z was to jest niesamowicie trudne do pokonania, a to tylko jeden z mniejszych murów, których macie więcej. Od lat wam powtarzamy, że to wszystko da się zrobić, ponieważ świadomość stanowi część zjawisk fizycznych. Możecie więc odmienić swą biochemię, porozmawiać z chorobą w ciele i powiedzieć jej, że jest niestosowna. Możecie zacząć wibrować z tak wysoką częstotliwością, że żadne niestosowne rzeczy – takie, jak: bakterie, choroby i wirusy - już nigdy się do was nie przyczepią.
Tak wygląda wasza przyszłość, kruszenie muru przekonań. Tych murów, jak o tym mówiłem, jest więcej. Teraz zatem, jak to wcześniej określiliśmy, przychodzi pora zaparkować samochód i obierać cebulę, czyli warstwami wyzbywać się wszystkiego, czego was nauczono, że wam tego nie wolno, włącznie, być może, z zakazem słuchania słów Kryona. Wszystkie te słowa przekazuję z miłością kierując do całej ludzkości, która jest gotowa ich wysłuchać.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
Mur cz. III
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Oto dziewiąty przekaz z Azorów. Siedzimy teraz nad zatoczką na wyspie Pico, twarzami zwróceni ku wodzie, a w plecy powiewa lekki wiaterek. Mieliśmy dziś pełen dzień. Między innymi, odwiedziliśmy kilka historycznych miejsc i nawet teraz też siedzimy w takim, nieopodal którego, 35 lat temu, na pełnym morzu, zabito ostatniego walenia.
Kochani, to przecież wcale nie tak dawno temu! Obecnie połów waleni jest zabroniony niemalże na całym świecie. Walenie są jedynymi zwierzętami objętymi międzynarodową ochroną. A przecież – powtarzam - a przecież, kiedy wypływa się na oglądanie waleni, niezależnie od rozmiaru jednostki - czy to łódka, czy cały statek - one wiedzą, że ktoś tam jest i pozostają w tym samym miejscu na tyle, aby można je było zobaczyć! [Kryon chce przez to powiedzieć, że pomimo tego, że do niedawna były łowione w celach przemysłowych, to nie boją się ludzi.] Taki waleń wynurza się z wody, po czym nurkuje tylko po to, żeby za kwadrans czy pół godziny znów się pokazać mniej więcej w tym samym miejscu. To, co w tym zachowaniu jest zaskakujące to to, że każdy inny ssak miałby niechęć do ludzi zakodowaną jako instynkt.
Wszystkie zwierzęta posiadają instynktowną pamięć drapieżników, wiedzą, które zwierzęta są dla nich niebezpieczne i to jest pamięć tak silna, że trwa całe pokolenia, zatem, jeśli na horyzoncie pojawia się znany drapieżnik, to uciekają. Walenie też wiedziały o tym, że się na nie polowało. Pamięci tego, jak części całych stad leżały martwe na powierzchni wody z czerwonymi flagami wbitymi w grzbiety nie da się zatrzeć. To wszystko skończyło się tylko 35 lat temu, a wygląda tak, jakby tej rzezi nigdy nie było. Instynkt waleni, ich własny Akasz, tego nie pamięta. Zamiast tego, wiedzą, że się jeździ w celu ich oglądania, pozostają w tych samych miejscach i dają się oglądać.
Jak była mowa wcześniej, ten fakt już sam w sobie powinien wam dać do zrozumienia, że świadomość wygrywa z biologią i z instynktem [samozachowawczym]. Świadomość to energia, którą da się zauważyć i odczuć, dlatego pragnę z wami dzisiaj porozmawiać o świadomości, przy okazji rozmowy na temat muru [przekonań]. Zanim jednak do tego przejdziemy pragnę, abyście wzięli głęboki oddech. [pauza]
Cała planeta na raz zdecydowała o zaprzestaniu rzezi waleni. W takim razie zapytam was, skąd się ten zamysł wziął? To jest niezwykłe, aby cała planeta raptem dostrzegła sens w zaprzestaniu przemysłowego wykorzystywania waleni. Takiej zgody przecież nie wyrażacie wobec innych zagrożonych zwierząt, na które wciąż się poluje. Zarządzacie określone sezony łowieckie, ale z waleniami jest inaczej, ich połowu zaprzestano całkowicie. Świadomość zaczyna się rozwijać. Na omówienie tego zjawiska poświęciłem już bardzo dużo przekazów. Niedawno mówiliśmy o pojęciu zwanym murem i dzisiaj wyjaśnimy, co to takiego.
Kochani, mur to granica waszych własnych przekonań. To jest absolutna granica, poza którą rzadko wychodzicie, bowiem wszystko poza tym murem jest dla was nie do wiary. To się objawia na wiele sposobów; często nie dajecie czemuś wiary, bowiem nauczono was czegoś zupełnie innego i wy wciąż szanujecie autorytet swych nauczycieli. Często nie dajecie czemuś wiary, bowiem wam się wydaje, że za tym kryje się coś innego. Niezależnie czy jesteście fizykami, czy chemikami, to przez pewne rzeczy nie przejdziecie, bo wam się wydaje, że pewne zagadnienia znacie lepiej. Na tym polega pojęcie muru przekonań. Ludzie z nastawieniem duchowym zachowują się w podobny sposób. Nawet ludzie myślący najwyższymi kategoriami na planecie mają pewien mur, poza który ciężko się im przedostać. Pragnę wam to dzisiaj króciutko zademonstrować.
Niektórzy ze słuchaczy, bądź czytających - teraz lub później - mogą być chrześcijanami i oddajemy wam za to cześć, bowiem naśladujecie życie, miłosierdzie i przykład Chrystusa i - być może - nawet postanowiliście wieść swe życie tak, jak On. Obecnie na planecie nie ma lepszego przykładu do naśladowania. Pozwólcie więc, że się was zapytam: Przede wszystkim, co robicie słuchając tego przekazu natchnionego? Wszystkie doktryny chrześcijańskie na całej Ziemi powiedzą wam, że tego nie wolno. One wam powiedzą, że Bóg nie tak przemawia do wiernych, że w celu usłyszenia Boga należy podjąć pewne liniowe kroki. Ponad to, taki przekaz nie może pochodzić od zwykłego człowieka, ale od kogoś z hierarchii kościelnej. Taki przekaz musi pochodzić od kogoś, kto był w tym celu gruntownie kształcony, czyli od księdza, lub pastora, a przecież jesteście tutaj i mnie słuchacie.
Zatem, skoro już mnie słuchacie, pozwólcie, że opowiem wam o pewnym murze, o istnieniu którego możecie nie wiedzieć. Oto na czym polega pojęcie muru. Tuż po odkryciu Zwoi znad Morza Martwego [1946-1947], w których zapisano głębię czasów biblijnych [czyli one bardziej odnoszą się do zagadnień Starego Testamentu- przyp. tłum.], w egipskiej miejscowości Nag Hammadi, w jaskini, także odkryto starożytną bibliotekę zawierającą pisma Apostołów Jana i Tomasza. Oboje pozostawili zapis o tym, jak się żyło w czasach Chrystusa; Jan opowiadał o jednym, Tomasz zaś o czymś innym, oboje jednak dzielili się swoimi własnymi myślami. Obaj Apostołowie niewiele mieli ze sobą wspólnego i dlatego, kochani, nic na ich temat możecie nie wiedzieć. Widzicie, wasz kościół wzniósł pewien mur, bowiem nie chce, abyście poznali pisma tych dwóch Apostołów, którzy żyli w czasach Chrystusa [Pismo Święte Nowego Testamentu powstawało od 50 do 100 lat po śmierci Chrystusa – przyp. tłum] Jeśli to, co teraz mówię stanowi dla was nowość, bądź wątpicie w prawdziwość mych słów, to sami poszukajcie tych informacji, następnie zaś zapytajcie się o to księży i hierarchów kościoła, którzy regularnie rozmawiają z Bogiem, dlaczego te informacje są utrzymywane w tajemnicy?
Takie mury wiary i zdroworozsądkowych przekonań istnieją wszędzie i poza nie raczej się nie wychodzi. Wcześniej mówiliśmy wam jaki rodzaj muru czeka pracowników światła. Jak dalece więc jesteście gotowi wyjść poza własne przekonania i założenia? Opowiadaliśmy wam o najbardziej oświeconych osobach na świecie, którzy regularnie medytują godzinami i jak już była o tym mowa, ci wspaniali ludzie, którzy osiągnęli jedność ze Wszystkim, też w medytacji doszli tylko do muru.
Możecie się teraz zapytać:- „Jak to możliwe?” Dzieje się tak kochani, ponieważ oni wchodzą w stan medytacyjny, osiągają pożądany spokój wewnętrzny i na tym poprzestają. Dla nich ten paradygmat odnalezienia spokoju wewnętrznego, to Wszystko, co Jest. Jeśli zatem spytamy się ich:- „Dlaczegóż-by nie pójść dalej?” - to oni odpowiedzą pytaniem: - „A co istnieje poza tym, przecież znaleźliśmy Wszystko, co Jest?! Jesteśmy jednością, ze Wszystkim!” Wtedy ponownie się do nich zwrócę: - „Skoro jesteście jednością ze Wszystkim, to po medytacji wstańcie i zacznijcie chodzić po wodzie!” - Odpowiedzą mi na to: – „To coś zupełnie innego!” - i wtedy im odpowiem: - „Jeśli ktoś jest doprawdy w jedności ze Wszystkim, co Jest, to woda powinna was rozpoznać, utrzymać wasz ciężar i nie pozwolić, żebyście utonęli.”
Oto w jaki sposób wasza świadomość stara się rozwiązać zagadkę, której jeszcze nie znacie. Mówiąc o spokoju wewnętrznym tak, jak to robimy już w trzecim przekazie, chodzi nam nie tylko o odnalezienie go we własnym wnętrzu i pojenie się nim podczas medytacji, ale o posiadaniu go na co dzień, czerpanie z niego tak samo, jak się korzysta z zasobów naturalnych. Innymi słowy, kiedy w medytacji osiągacie spokój, to następnie zabieracie go ze sobą, przyklejacie na siebie, jakbyście go czerpali prosto z ziemi, jak kopalinę i napełniali nim kieszenie i za każdym razem, kiedy siadacie do medytacji, nabieracie tego spokoju coraz więcej.
Ta porada sama w sobie wykracza poza mur przekonań, bowiem globalnie nie tak rozumiecie cel medytacji; jak już była o tym mowa, medytujący szukają słodkich wód spokoju i podczas medytacji się nimi poją jak z fontanny i kiedy tego w życiu zapragną, znów siadają do medytacji. Pomysł, że podczas medytacji można tym spokojem napełnić butelkę, wziąć ją ze sobą i się tą wodą dzielić z innymi, nie koniecznie do razu przychodzi wam do głowy.
Na tym więc polega pojęcie muru i wam o nim opowiadamy z powodu tego, co się obecnie dzieje z waszą świadomością. Ludzka świadomość zaczyna się przekształcać, ponieważ wzrasta procentowo aktywność szyszynki. Szyszynka jest siedziskiem intuicji i weny twórczej, które nigdy nie pochodzą tylko z mózgu. Sprzężona z sercem [i mózgiem], daje wam coś, czego dotychczas nie mieliście: sposób na zburzenie muru.
Zatem zwracam się z prośbą do każdego, kto ma ochotę mnie wysłuchać: „Co jest twoim murem? Czy potrafisz określić to, czego nie zrobisz dlatego, że to jest coś, co albo wydaje ci się niemądre, albo ci powiedziano, że tego ci nie wolno?” Zapraszam was do absolutnej rewizji wszystkich tych rzeczy. Podczas rewizji zapytajcie siebie także o to, w jaki sposób możecie zrobić coś dla ciała, a w możliwość czego zupełnie nie wierzycie? Odpowiedź: przedłużenie życia oraz całkowite i absolutne samo uzdrowienie. Wy nie dajecie tym rzeczom wiary. Dla wielu z was to jest niesamowicie trudne do pokonania, a to tylko jeden z mniejszych murów, których macie więcej. Od lat wam powtarzamy, że to wszystko da się zrobić, ponieważ świadomość stanowi część zjawisk fizycznych. Możecie więc odmienić swą biochemię, porozmawiać z chorobą w ciele i powiedzieć jej, że jest niestosowna. Możecie zacząć wibrować z tak wysoką częstotliwością, że żadne niestosowne rzeczy – takie, jak: bakterie, choroby i wirusy - już nigdy się do was nie przyczepią.
Tak wygląda wasza przyszłość, kruszenie muru przekonań. Tych murów, jak o tym mówiłem, jest więcej. Teraz zatem, jak to wcześniej określiliśmy, przychodzi pora zaparkować samochód i obierać cebulę, czyli warstwami wyzbywać się wszystkiego, czego was nauczono, że wam tego nie wolno, włącznie, być może, z zakazem słuchania słów Kryona. Wszystkie te słowa przekazuję z miłością kierując do całej ludzkości, która jest gotowa ich wysłuchać.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
Spotkanie z Gwiezdną Matką
Witam kochane panie! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Mój partner się teraz oddala. Jak wam się podoba, kochane panie, że na wasz temat napisano książkę? Cały przekaz natchniony zawarty w niej, w całości traktuje o was i waszym życiu na Lemurii: jak wyglądało życie i czym się wtedy zajmowałyście, co wtedy odczuwałyście. Wiele z tego, co robicie na spotkaniach w Kręgu, skupia się na przypomnieniu tamtych czasów, bowiem one przede wszystkim były czasem nauki. Lemuria to czas nauki. Większość ceremonii odprawianych tam przez kobiety, odbywała się w celu nauki ich kolejnego pokolenia dziewcząt. Uczyłyście się wtedy zasadniczych prawd, które miały na zawsze pozostać na Ziemi w nadziei, że nadejdzie czas, kiedy te nauki zostaną ponownie wskrzeszone w Akaszy, a kobiety na całej Ziemi, zaczną sobie przypominać wiedzę szamanizmu. Właśnie dlatego tutaj się zbieracie. Oczywiście, w tym roku są wśród was takie, które wciąż mają pewne wątpliwości i na spotkaniach mówią: „Kryon, wierzę, że to co mówisz to prawda, ale jakoś nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć.” To jest bardzo powszechne odczucie, bowiem prosimy was o przypomnienie sobie bardzo odległej rzeczywistości. Kochane, pamiętajcie, że to jest pierwsze wspomnienie wyryte w waszej Akaszy; wspomnienie waszego pierwszego życia jako Istota Ludzka o 23 parach chromosomów.
Zatem ponownie zabiorę was w podróż i przypomnę wam coś jeszcze, abyście się temu przyjrzały i się zastanowiły. Wszystko, co wam przypominam to prawda. To, co wam przekazuję to prawda. To są wspomnienia bardzo odległej przeszłości, nie mniej jednak to są wspomnienia, które tkwią w waszym własnym wnętrzu, w waszej własnej Akaszy. Akasza to zapis wszystkiego, czego się nauczyłyście i doświadczyłyście, zwłaszcza tego, co was najbardziej dotknęło emocjonalnie. Nic nie wywarło na waszych emocjach większego wrażenia, jak pierwsze w życiu spotkanie z Gwiezdną Matką.
Już wcześniej wspominałyśmy, że Gwiezdne Matki nie były waszymi jedynymi nauczycielkami, powierzając nauczanie swym bezpośrednim potomkiniom. Mele’ha [Dr. Amber Wolf] była jedną z bezpośrednich potomkiń Gwiezdnej Matki. Ona nauczała wiele, wiele ludzi. Przede wszystkim były to kobiety w wieku od dzieciństwa do dorosłości. Czasami nauczała także chłopców, ale przedmiot całej nauki bardzo szybko przechodził na tematy szamaństwa, co stanowiło jej specjalność [i dlatego jej uczennicami były przede wszystkim kobiety].
Dzisiaj pragnę wam opowiedzieć jak wyglądało pierwsze spotkanie z Gwiezdną Matką. Jak już wcześniej była o tym mowa, na Lemurii istniał pewien system, według którego w ciągu swego życia każdy miał zapewnioną szansę zobaczyć Gwiezdną Matkę. Dzieci oczywiście, musiały być w odpowiednim wieku, aby to zapamiętać. Osobiste spotkania z nią po raz pierwszy w życiu, były jednakże zarezerwowane dla dziewcząt w pewnym wieku. Chłopcy też się z nią spotykali, tak samo zresztą jak dorośli i to się działo na specjalnych spotkaniach o pewnych porach roku, ale osobiste spotkania po raz pierwszy w życiu, były tylko dla dziewcząt. Każda z was na Lemurii jako dojrzewająca dziewczynka spotykała się z Gwiezdną Matką. Widziałyście się z nią także podczas innych spotkań, z udziałem dzieci obojga płci. Jak z tego wynika, spotkania z Matką Gwiezdną odbywały się według pewnego systemu i był on oparty na zasadzie równości pojmowanej intuicyjnie, to znaczy, dziewczynki [kobiety] spotykały się z nią jako pierwsze, bowiem to kobiety posiadały dar szamaństwa i to one były przyszłymi przywódczyniami i szamankami.
Zatem, odświętnie ubrane - na tyle, na ile to było na Lemurii możliwe - ustawiałyście się szeregiem i dobrze wiedziałyście, że oto czeka was spotkanie z Matką Gwiezdną, z kimś, nie z tego świata. Jak wam się wydaje, co takie dziecko mogło wiedzieć na temat spotkania z kimś nie z tego świata? Odpowiedź na to pytanie może was zaskoczyć, te dziewczynki wiedziały o tym całkiem sporo, żyły bowiem otoczone ludźmi, którzy wskazując na niebo mówili: „One są stamtąd. W nas też tkwi ich cząstka!” Wtedy nie mówiło się ani o DNA, ani o biochemii, wtedy mówiło się o pewnej tkwiącej wewnątrz cząstce, dzięki której ci ludzie byli święci, szczególni i niepowtarzalni. Wiedziałyście więc, że każda z was posiadała wewnątrz cząstkę Gwiezdnej Matki. Wy wiedziałyście o tym już od dziecka. Tak samo, jak znałyście swe przeznaczenie, jak wiedziałyście o tym, że dorastając, jako młode kobiety, przyjdzie czas, kiedy podczas nauki oddzielą was od chłopców i będą nauczać innych przedmiotów, że ta nauka będzie zaawansowana, iż następnie będziecie ją przekazywały innym. Wiedziałyście, że w większym stopniu skupicie się na nauce współpracy i polegania na intuicji. Jednakże pierwsze w życiu spotkanie z Gwiezdną Matką to coś, czego nie da się porównać z innymi wspomnieniami z Lemurii.
Ustawiwszy się w szeregu, wchodziłyście na spotkanie gęsiego. Spotkania z Gwiezdną Matką zawsze odbywały się w specjalnie do tego przeznaczonej sali, ale ich protokół przebiegał zupełnie inaczej niż ten, według którego obecnie odbywają się spotkania z kimś ważnym, bowiem Gwiezdna Matka już tam na was czekała. Dzisiaj spotkania z ważnymi osobistościami mają pewien uroczysty, dramatyczny ton; najpierw się wchodzi na salę i długo czeka, aż na dźwięk fanfary wchodzi dana osobistość i wtedy wszyscy wpadają w zachwyt.
Siedząc, Gwiezdna Matka już czekała, gotowa was spotkać. Nie siedziała na żadnym siedzisku, ale zwyczajnie po turecku na ziemi. Istnieje kilka bardzo dobrych przyczyn, dlaczego tak było. Po pierwsze, tak siedząc była od razu dostępna dzieciom, kiedy więc dziewczynki wchodziły na salę, nie czuły się onieśmielone, mogły ją od razu zobaczyć i wiedziały, że ona jest tam dla nich. Spotkanie więc nie zaczynało się od żadnego wielkiego wejścia, które mogłoby onieśmielić, bądź podkreślać wagę Gwiezdnej Matki. Dziewczynki przecież i tak już dobrze wiedziały, że ona jest ważna. Inną przyczyną tego, że ona na spotkaniu siedziała jest taka, że Gwiezdne Matki były bardzo duże, wysokie. One wtedy było o wiele wyższe, niż większość dzisiejszej ludzkości. Plejadianie są w ogóle wysocy i swój wzrost zawdzięczają i genetyce i diecie. Łatwo to zrozumieć, przyglądając się kolejnym pokoleniom ludzkości, które także są coraz wyższe. Tak działa postęp i ewolucja.
Gdyby Gwiezdna Matka weszła na spotkanie i dziewczynki zobaczyły jej wysoką sylwetkę, to mogłyby się przestraszyć. A przecież wcale tego nie chciałyśmy. Mówię „chciałyśmy,” bowiem moje kochane i ja tam byłam. Nie w formie ludzkiej, ale byłam tam, ponieważ od samego początku druga strona zasłony zawsze stanowi nierozerwalną cząstkę przybyszów z gwiazd. My stanowimy część świty przybyszów z gwiazd. To, co wtedy widziałyście dzisiaj was może zaskoczyć.
Oto ona tam sobie siedziała i co ciekawe, wcale nie wydawała się rzeczywista. Plejadianie posiadają pewną cechę, której nigdy nie potrafiliście oddać na żadnych obrazach, czy malowidłach. Ich skóra jest lekko przeźroczysta - bardziej niż wasza - i posiada pewne zabarwienie. Kochane, pamiętajcie, że cywilizacja Gwiezdnych Matek jest kolorowa. One nie wyglądały jak Polinezyjki czy murzynki. One jak gdyby mieniły się kilkoma odcieniami, ale nie w takim stopniu, żeby można było powiedzieć, że one były niebieskie, czy zielone. Przezroczystość ich skóry czyniła ją piękną, poza tym, była gładka. Wygląd Gwiezdnej Matki więc przykuwał waszą uwagę bowiem choć na pierwszy rzut oka wydawała się nie z tej Ziemi, to przecież czułyście, że była w pełni człowiekiem. Kiedy następnie otworzyła oczy i zaczęła mówić, to wy się rozpływałyście w zachwycie. Dobrze to zapamiętałyście, bowiem to był wasz pierwszy kontakt z istotą nie z tego świata. Od razu wiedziałyście, że będziecie się z nią jeszcze widywać, że nauczy was szczególnych rzeczy, że będzie się pojawiała o szczególnych porach.
Gwiezdnych Matek było więcej, ale wy poznawałyście je po jednej. Podczas spotkania dowiadywałyście się jak ma na imię i tego imienia zupełnie
nie potrafilibyście
wymówić. To było zabawne, jak wszystkie dziewczynki starały się je wymówić. Wasze struny głosowe są inne i jej imienia nie dało się wymówić. Na pierwszym spotkaniu więc częścią całej zabawy było nadanie Gwiezdnej Matce pieszczotliwego zdrobnienia, które dawało się wymówić. Wy to wtedy nazywałyście zdrobnieniem na dany dzień, bowiem według ówczesnego protokołu do Matki zwracano się po imieniu.
Każda dziewczynka była zachęcana, aby się z Gwiezdną Matką przywitać i się jej przedstawić. Wtedy także musiała nadać Matce zdrobnienie na dany dzień. Zwracanie się do Matki Gwiezdnej używając zdrobnienia, wcale nie czyniło całego spotkania trywialnym, przeciwnie: wprowadzało element zabawy i nadawało mu bardziej osobisty, czuły charakter, czyniąc Gwiezdne Matki jeszcze bardziej przystępnymi. Ostatecznie one przecież były właśnie matkami. Żyjąc na Lemurii nigdy tego spotkania nie zapomniałyście i ono wciąż jest wyryte w waszej pamięci.
Wcześniej dzisiejszego wieczora, w przekazie dla grupy mieszanej, mówiłam o iskierce, o czymś, co zachodzi potem, jak już wzięłyście ostatni oddech i kiedy mówicie: „O jej! O jej!” kiedy uzmysławiacie sobie wszystko, czego za życia nie wiedziałyście i widzicie wszystko, czego wtedy nie było widać; kiedy uzmysławiacie sobie, że jesteście wspaniałe. [Sobotni przekaz z 20 lipca, 2019 z Bostonu nie został zamieszczony na stronie Lee co znaczy, że pewnie się z jakiejś przyczyny nie nagrał – przyp. tłum.]
Kochane panie, każda z was posiada taką iskierkę. Mężczyźni jej nie dostali. Chłopcy nigdy nie spotykali się oko w oko z Gwiezdną Matką i nie nadawali jej żadnego zdrobnienia. Takie spotkanie stanowiło początek nauki szamaństwa, miało was odprężyć i przyzwyczaić do obcowania z Duchem. Przyzwyczaić was do miłości, którą niesie obcowanie z Duchem. Każda z was posiada w sobie tę cząstkę, która jest pełna czci, ale nie pobożna, cząstka, która rozpoznaje matkę tak samo, jak wy same wiecie, kto to matka. Wtedy widziałyście miłość i miłosierdzie w oczach Gwiezdnej Matki i ten widok zapierał dech w piersi.
Proszę was, abyście tę iskierkę w sobie odnalazły. Innymi słowy proszę, abyście odnalazły pełne uzmysłowienie i przypomnienie tego, jak to wtedy czułyście. Nie proszę żadnej z was o odtworzenie tego spotkania w 3D, ani żeby to dokładnie namalować. Wszystkie z was potrafią to spotkanie sobie przypomnieć, odtworzyć pod względem odczuwanych wtedy emocji, bowiem tam byłyście. Kiedy mówię „wszystkie” zwracam się do każdej z was zebranych na tej sali, bowiem każda z was żyła w czasach Lemurii. Każda zebrana dzisiejszego wieczora na tej sali kobieta widziała Gwiezdną Matkę, a nie zawsze tak jest. Zwykle na tego typu spotkania przychodzą panie powodowane ciekawością, które zastanawiają się, czy też tam były. Dzisiejszego wieczora wszystkie tam żyłyście. Na spotkania w Kręgu coraz częściej przychodzą właśnie Lemurianki. Czujecie wezwanie i nań odpowiadacie.
To do was się teraz zwracam i proszę, abyście tę iskierkę odnalazły, przypomniały sobie, co czułyście podczas pierwszego w życiu spotkania z istotą nie z tej Ziemi, z tą osobą, z kobietą, która wyglądem bardzo się od was różniła, która pochodziła z miejsca, które stało się nasieniem was samych. Podczas tego spotkania bardzo szybko kolor jej skóry przestawał was dziwić, przestawała was dziwić jej przezroczystość. Bardzo szybko jej głos wydobywający się z gardła o podwójnych strunach głosowych przestawał się wydawać dziwny, Gwiezdna Matka bardzo szybko przestawała wydawać się dziwna i niesamowita, bowiem się w niej zakochiwałyście. Ona promieniowała pewnym rodzajem miłosierdzia, które jest właściwe tylko Synowi Bożemu, która napełnia salę takim ładunkiem emocjonalnym, że jedyne, co pragniecie w jej obecności to siedzieć i śpiewać jej imię. Ona natchnęła was tą samą umiejętnością, abyście pewnego dnia w bardzo odległej przyszłości usiadły z innymi kobietami i nauczyły je jak tę iskierkę odnaleźć i wskrzesić, abyście zaczęły się uczyć wszystkiego, o czym zapomniałyście. Dzisiaj mówię wam prawdę, której nie przekazywałabym, gdyby było inaczej. Nich ceremonie się rozpoczną.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadiwga Fedynkiewicz
http://audio.kryon.com/en/The%20Gaia%20Grid.mp3
Siatka Gai
[Głos Dr. Amber Wolf] Szukamy w sobie miejsca podatności na Ducha i na przebudzenie, podatności na to, co się nam przekazuje. Przyjmijmy do wiadomości, że Gwiezdne Matki stanowią część ewoluującej ludzkiej świadomości, są częścią planu wszystkiego, co w nas boskie. Gwiezdne Matki są po to, aby przywrócić swym dzieciom miłość i zrozumienie, umiejętność bycia miłosiernym od wewnątrz. Odprężmy się i poczujmy to wszystko. Pozwólmy, aby Gwiezdne Matki nas przytuliły, bowiem wiemy, że są dobroczynne i przybywają tutaj, aby służyć ludzkości. Weźmy następny oddech i pozwólmy, aby nasza świadomość Jednej Miłości, Jednej Prawdy, Jednego Źródła weszła w każdego z nas, niech ta świadomość wzrasta w nas, bowiem ona jest tożsama z nami tutaj, w tym miejscu, tej przestrzeni czystej miłości.
[Głos Marilyn Harper] Och, Dzień dobry wszystkim! Przychodzimy do was poprzez boski głos [naszego medium]w nawiązaniu do boskiej Dr. Amber. Bardzo was kochamy, jesteśmy połączeni z duszą każdego z was, tak samo jak wy jesteście połączeni z nami i z każdym innym człowiekiem na tej sali jak i z tymi, którzy będą tego słuchać /to czytać później. Jak to często robimy, pragniemy teraz zadać wam pytanie: Nasze spotkanie jest okazją do doświadczenia czegoś zatem, doświadczenie czego, byłoby dla waszego najwyższego dobra, dla waszej najwyższej radości? Zastanówcie się nad tym właśnie teraz, w tej chwili. Wczoraj przekazywaliśmy wam nowiny z opakowania czekoladek Dove,ha ha ha. Mmm jedzcie tyle czekolady ile możecie. Nie zwracajcie uwagi, zdrowe, czy nie. No, przynajmniej ją powąchajcie.
Dzisiaj prosiliśmy nasze medium Marilyn, aby wyciągnęła kartę z talii [Manifestacja Własnego Mistrzostwa]. Robiła to trzy razy, bowiem za każdym razem wyciągniętą kartę chowała z powrotem do talii - i za każdym razem wyciągała tę samą. Trzy razy to samo, to już intencja i pragniemy ją wam teraz przekazać. Weźcie głęboki oddech: „Umocnienie więzi. Jestem połączony głębokimi więziami, głębokimi i opartymi na miłości więziami z samym sobą, z przodkami, ludzkością i z Gają. Moje wszystkie więzi i związki są ulepszone głęboką więzią, którą jestem związany z Bogiem.” Weźcie głęboki oddech.
Hmmm, widzicie, często się zdarza, że kiedy ludzie myślą o związkach, czy więziach, to od razu mają na myśli ukochaną osobę. Myślą o związku z wybrańcem/wybranką serca, zukochanym/ukochaną. Zatem, jeśli i wy o to prosicie, to w porządku, pamiętajcie jednakże, że energetycznie istnieje różnica między partnerem, a ukochanym. Rozumiecie? Nasze medium Marilyn swego czasu prosiła o partnera, choć miała na myśli ukochanego i tak spotkała Joaux [partnerkę biznesową] Ha ha! Zrozumcie zatem, że każda więź, każdy związek - każdy związek - jest związkiem pełnym mocy. W waszym przypadku, to może być związek z osobą siedzącą obok. Wasze związki, to mogą być więzi z kierowcami pozostałych samochodów, kiedy wszyscy się na raz zatrzymujecie na tym samym świetle. Rozglądacie się wtedy dookoła i przyglądacie się sobie wzajemnie. To też jest rodzaj więzi. Jako istoty oświecone, wiedzcie, że wszystkie więzi i związki są święte.
Wszystkie, nawet te z ludźmi w innych samochodach, kiedy pokazujecie im środkowy palec, hm? [Śmiech] Jesteście związani ze wszystkimi w długiej kolejce w spożywczym, kiedy kasjerka rozmawia z klientką, a wy niecierpliwie przestępujecie z nogi na nogę, bo wam się spieszy.... To też jest rodzaj więzi międzyludzkiej. Wszyscy ci ludzie i w korku i w sklepowej kolejce, są tak samo święci jak wy sami. Pragniemy, abyście to sobie uzmysłowili, bowiem widzicie kochane istoty światła, ewoluując, wyrażacie intencję bycia jak najbardziej czystymi, przeźroczystymi. Wyrażacie intencję pracy nad sobą na poziomie duchowym, intencję na przyjrzenie się swoim własnym wzorcom zachowania, własnym słabym punktom, własnym guzikom, które naciskają wasi małżonkowie, sąsiedzi i znajomi. Tak czyniąc, oni tylko pomagają wam w ewolucji, bowiem jeśli wciąż macie takie guziki, to znaczy, że posiadacie w polu coś, co jeszcze nie jest przeźroczyste.
Zatem prosimy was, abyście stali się tak czyści i przeźroczyści jak tylko możliwe. Przebaczajcie i zapominajcie, uświadamiajcie sobie, że każdy człowiek w waszym otoczeniu, każdy, przychodzi do was na boskie zaproszenie. Każdy człowiek w waszym otoczeniu jest tam dzięki energii boskiego porządku, jest przysłany przez Gaję, Źródło Wszystkiego, Co Jest, przez Boga, czy jakkolwiek to nazywacie. Wiedzcie, że właśnie tak działa Wszechświat. Przyciągacie do siebie pewne wibracje emitując je z głębi własnego bytu. Czasem czujecie pewną energię wydobywającą się na zewnątrz i mówicie sobie: „wcale mi się to nie podoba,” – ale przecież to wasza wibracja. Czasem ona powstaje, aby dać wam szansę przyjrzeć się czemuś, co być może, wam się nie podoba, aby dać wam szansę zapytania samego siebie: „dlaczego to mnie uwiera? Czego to jest lustrzanym odbiciem?”
Nasze medium Marilyn zaprojektowała wisiorki, które odbijają światło. One odbijają wasze własne światło tak samo jak odbijają światło innych. Ważnym jest aby pamiętać, że każdy rodzaj energii jest pod pewnym względem odbiciem was samych. Odbiciem, od którego macie szansę się czegoś nauczyć, odbiciem, z którym macie wspólną szansę ewoluować. Każda więź więc jest więzią z ukochanym.
Nasze boskie łącze Marilyn, zastanawiała się dzisiaj przed spotkaniem nad tym, jakie pytania ludzie zadają Adironndzie najczęściej? Pierwsze, o co pytają, to gdzie ich ukochany ? Drugie to: „Dlaczego to nie ten, którego poślubiłam/em? Najdrożsi! Ukochani! Najpierw musicie stać się swymi własnymi ukochanymi! Musicie poznać samych siebie i własne serce, całkowicie pokochać tę energię, dopiero wtedy swobodnie pozwolicie, aby ktoś inny także ją pokochał. Widzicie, wibracja miłości to właśnie klucz do wszelkich związków i więzi. Kiedy więc trwacie w miłości, to ....
[Mówi Jeszua] Ach... poznajemy wasze światło. Sami znacie własną wizję, wiecie, że jesteście złączeni, stanowicie łącze z resztą ludzkości. Wiecie także, że osoba siedząca obok was także jest kimś przysłanym do was w jakimś celu. Ha ha ha! Hmm... A jeśli słuchacie tego/ czytacie to później i nikt przy was nie siedzi, ha, to wiedzcie, że pierwsza osoba, którą napotkacie po odsłuchaniu/przeczytaniu tego przekazu także przychodzi do was na bosko umówione spotkanie. Więc i wy także możecie znaleźć punkt rozkoszy zawarty w waszej więzi. Przecież wiecie, że wszystko jest pełne rozkoszy, czyż nie? Jeśli dokonacie takiego wyboru. Rozkosz... hm? Życie jest po prostu duchowe! Zrozumcie, że waszym zadaniem tutaj, na Ziemi, jest ucieleśnienie tej duchowości, życie w sercu, w tym centrum boskości, gdzie żyją Gwiezdne Matki, z którymi łączy was Dr. Amber. Waszym zadaniem jest życie w tym centrum, poprzez które przychodzi do was i mój kochany przyjaciel Kryon. Kiedy jesteście w sercu to wspomniany wcześniej punkt rozkoszy się rozrasta. Właśnie wtedy przyciągacie do siebie swych ukochanych, tworzycie ulepszone związki i więzi we wszystkich aspektach życia.
Jesteśmy wam za to bardzo wdzięczni, bowiem wszystkie te więzi i związki to wy sami. To wy sami. Natchnijcie tę miłość samego siebie oddechem, jak to powtarza Adironnda, bowiem wtedy właśnie napełniacie oddechem życia miłość, którą inni żywią do was. Oddajemy wam cześć, widzimy was, widzimy wasze serca, ha! Widzimy wasze zwątpienia, wasze łzy oraz wasz śmiech. Widzimy waszą duszę, która stara się stać najlepszą wersją samej siebie. Bardzo się cieszymy na tę możliwość. Kochamy was głęboko i na wskroś.
[Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Czy zauważyliście, że wszystkie medium przekazują nowiny na ten sam temat? Niezależnie od poruszanego przedmiotu nauki, wszyscy zawsze mówią o miłości. Medium więc przekazuje wam miłość, mówiąc ustami którejkolwiek postaci, istoty, czy energii, która akurat przez nich przemawia. Przekazujące z drugiej strony zasłony istoty, czy energie zawsze będą wam mówiły, że was kochają. Kochani, miłość jest podstawą przekazu natchnionego i dzięki niej rozpoznajecie, że przekazywane wam nowiny są prawdziwe, dokładnie oddają to, co chcemy wam przekazać, są czyste, dobroczynne i pochodzą z tego Źródła, które nazywacie Stwórcą.
Istnieją pewne rzeczy, których nie rozumiecie, które w wielu z was powodują wywracanie oczami. To są wszystkie zagadnienia związane z opowieścią o stworzeniu [ludzkości]. Z pewnej perspektywy, gdybyście mogli ten proces zobaczyć, opowieść o stworzeniu ludzkości i planety, to jedna z najbardziej przepełnionych miłością, jakie da się opowiedzieć. To jest opowieść o tym, jak ludzkość została obdarzona wolnym wyborem, jak otrzymała duszę. Dusza, która została jej wtedy wszczepiona różni się od duszy zwierzęcia, jest zestrojona z Bogiem, to jest dusza, która potrafi się rozwijać i po pewnym czasie ewoluować do punktu wniebowstąpienia, Synostwa Bożego.
Wasza dusza więc jest inna, piękna. Nie wszystkie formy życia w tej galaktyce posiadają taką samą duszę, oraz zdolność rozwoju. A wy, tak. W procesie implantacji duszy, w czasach, kiedy otrzymaliście 23 pary [widzialnych pod mikroskopem] chromosomów, choć wszystkie inne zwierzęta posiadają ich 24, w tych samych czasach zaszło coś jeszcze. Nie zawsze wam o tym mówimy, ale dzisiejszego wieczora pragnę wam przypomnieć, bowiem poruszamy dzisiaj temat elementów iskry. Jeśli właśnie teraz po raz pierwszy stykacie się z zagadnieniem iskry, [Patrz przekaz z Bostonu pt. „Iskra” – przyp. tłum.] to w skrócie przypomnimy, że iskra to energie towarzyszące waszej poszerzającej się świadomości i uzmysłowieniu sobie tego, że Bóg żyje wewnątrz was samych. Jak się to objawia, jak wam się wydaje, jakie cechy i elementy, posiada iskra?
Kochani, musicie zrozumieć, że 200 tysięcy lat temu, czyli w tym samym czasie, kiedy rodziliście się na tej planecie jako ludzie, [patrz, przekazy z Azorów- przyp. tłum.] musiały jednocześnie zdarzyć się także jeszcze inne rzeczy. Jak wam się wydaje, dlaczego Ziemia jest tak bardzo wyczulona na was, na waszą świadomość? Co sądzicie na temat różnych okalających Ziemię siatek, na temat których już tak wiele słyszeliście? Niektóre z nich są niewidzialne, inne udowodnione naukowo, jeszcze inne są ezoteryczne. Jak się na to wszystko zapatrujecie?
Możecie się zapytać, czy one wszystkie istniały zanim stworzono człowieka? Odpowiedź: Nie! Jak już wcześniej była mowa, niektóre z tych siatek „wpieczono” w Ziemię, czyli - innymi słowy - jedne wrosły w planetę, a inne nie. Niektóre otrzymaliście później. Dzisiaj pragnę wam opowiedzieć o jednej takiej siatce, która jest także jedną z cech iskry, czyli stanowi część przebudzonej Istoty Ludzkiej. To jest siatka, którą jako pierwszą rozpoznali wszyscy rdzenni mieszkańcy tej planety, wszystkie ludy pierwotne – ona nosi nazwę siatki Gai. Być może, siatka Gai jest najmniej rozumiana, na jej temat panuje najwięcej zamieszania. Rozmawiając o siatkach wokół Ziemi, najbardziej przyciąga was dyskusja siatki magnetycznej i krystalicznej, a co do siatki Gai to nie jesteście zbyt pewni, co to takiego. Jakie ona przechowuje energie? Pragnę, abyście się na chwilę nad tym zastanowili z perspektywy świętości.
Siatka Gai jest związana z wami więzią partnerstwa koniecznego dla waszej egzystencji na Ziemi. Partnerstwo z Ziemią jest więc partnerstwem ze świętością. Każdy słuchający mnie teraz członek rdzennych plemion doskonale wie, o co mi chodzi. Kochani, w przeszłości, zanim wasza cywilizacja stała się ultra-nowoczesną, zanim powstały wielkie miasta, czyli od niepamiętnych czasów ci, którzy tutaj mieszkali, dostrzegali Stwórcę we wszystkim, co ich otaczało. Wszystkie ludy rdzenne powiedzą wam, że nie ma różnicy między gwiazdami, piachem pod stopami i drzewami i... duszami ludzkimi. Oni wszyscy wiedzieli, że te rzeczy są ze sobą tak zestrojone, że nie mogą istnieć oddzielnie. Dlatego właśnie we wszystkich opowieściach ludów rdzennych o stworzeniu człowieka, w ich inkantacjach i pieśniach zawsze nawiązują do Gai.
Ziemia posiada wiele różnych rodzai energii, które stworzono jako waszych partnerów. W siatce Gai znajduje się wiele elementów przepełnionych życiem. Kochani, mam tutaj na myśli życie wielowymiarowe, tutaj nie mówię o zwierzętach. Zwierzęta, tak samo jak wy, żyją na Ziemi i cieszą się siatką Gai, ale one istniały tutaj zanim ona powstała. Co pragnę wam przez to powiedzieć to to, że w siatce Gai istnieje pewien rodzaj wielowymiarowego życia, różniącego się od was, różniącego się od waszej duszy, a które zostało „wpieczone” w siatkę Gai, która została założona na Ziemi w tym samym czasie, kiedy urodziła się nań Ludzkość, kiedy otrzymaliście możliwość wolnego wyboru i 23 pary chromosomów. Owe “wpieczone” wielowymiarowe energie stanowią część tego, co można nazwać „pierwotnym ustawieniem” warunków do życia.
Siedząc tutaj, w nowoczesnym miejscu, może się wam wydawać, że energie Gai są obecnie stłumione. Może się wam wydawać, że tych energii nie potrzebujecie w takim samym stopniu, jak kiedyś. Ale to jest tylko wasza percepcja oparta o codzienność, o napięty grafik zajęć, o hierarchię ważności, której was nauczono oraz, czego się nauczyliście w zorganizowanych systemach wiary [na lekcjach religii] w waszych kulturach, które wcale wam na ten temat nic nie mówią. Za chwilę przekażę wam jeszcze inną nazwę siatki Gai, co może wprowadzić was w zamieszanie. Nazwę siatkę Gai siatką Przodków.
Rdzenni mieszkańcy tej planety rozumieli znaczenie Ziemi w ich życiu, zatem rozumieli, że cześć oddawana Przodkom była także związana z energiami przetrwania. Niemalże wszystkie żyjące na Ziemi ludy rdzenne zwracają się do Przodków jako jednego z najważniejszych dostępnych każdemu źródeł wiedzy intuicyjnej i pomocy. Och, moi oświeceni, - wszyscy tutaj zebrani, oraz słuchający/czytający później - kiedy się do was zwrócę: „Opowiedzcie mi o swych Przodkach.” – to w waszym umyśle zapanuje pustka; chyba, że w waszych żyłach płynie krew rdzennych ludów. Gdzie się ta wiedza podziała? Co się stało z siatką Gai? Dlaczego siatka Przodków straciła dla was znaczenie?
Przyjrzyjmy się temu zagadnieniu i zacznijmy od stwierdzenia, że siatka Przodków wciąż żyje i dobrze się miewa, jest wciąż bezcenna i piękna i wciąż jest waszą partnerką. Tak, wy także macie Przodków! Wasi Przodkowie to coś trochę innego niż dziedziczność, czy rodowód krwi. Za chwilę więcej o tym wszystkim porozmawiamy.
Na razie porozmawiajmy o energii Gai. Jak wcześniej była mowa, Lee nie jest wrażliwy na pochodzące z zewnątrz energie, bowiem wtedy nie mógłby otrzymywać przekazu natchnionego ode mnie, on musi przede wszystkim skupiać się na energii, którą rozumie i nie oddawać się niczemu, co by go od tego odciągało. Lee więc nie odbiera żadnych innych energii, jego właściwym miejscem jest siedzenie w skupieniu na krześle i przekazywanie nowin. Jego zadaniem jest skupienie się tylko i wyłącznie na tym aby to, co wam przekazuje było czyste, i rozbrzmiewało prawdą.
A przecież od czasu do czasu pozwalamy mu, aby coś zauważył, co pomoże mu w zrozumieniu tego, czego przez niego nauczam. Jak wspominaliśmy wcześniej, on wtedy był na Tasmanii w lesie deszczowym, w tym cudownym miejscu, gdzie wszystko zieleni się poza samą zieloność. Takie miejsce jest bogate w tlen i człowiek czuje się tam jak nowo narodzony. Takie miejsce jest doprawdy bardzo szczególne. Chodząc po lesie Lee zauważył dewę. Nazywajcie to jak chcecie, mówimy teraz o wielowymiarowym życiu samej Gai, to jest siła życiowa lasów, roślin, drzew, gleby i powietrza. Ta siła życiowa często zlewa się razem i się wam pokazuje w całej swej świetlistej krasie i barwach. Ludzie, którzy są wrażliwi na tego rodzaju energie, mogą je przywoływać do siebie i je oglądać. Tak samo, jak to robiła ludność rdzenna.
Oni byli bardzo przyzwyczajeni do takich widoków, do świateł i energii Gai, nic dziwnego więc, że traktowali ją jako partnerkę i przyjaciółkę, bowiem takie widoki oglądali niemalże codziennie. Lee to musiał sam zobaczyć, choćby na ułamek sekundy, chociaż kątem oka. Dewa była ruchliwa, nigdzie się nie zatrzymywała, a Lee nie chciało się wychodzić z lasu. Pokazaliśmy mu dewę tylko jeden raz, aby wyszedł ze swojej szufladki i od tamtego czasu nie widział żadnych dew. A pozwoliliśmy mu ją zobaczyć, aby mógł wam przekazać, że Gaja jest żywa i jest waszą partnerką. Siatka Gai zatem, to nie tylko Matka Natura, Pacha Mama; to jest żywa sieć gotowa na partnerstwo z wami oraz gotowa wam partnersko sprzyjać. Ona nawet teraz was woła.
Gaja to siatka Przodków, napełniona ich energią i mądrością. Dawno temu opowiadaliśmy wam jak się dzieli dusza. Kochani, rozumiem, że to jest zagadnienie, które wprowadza was w zamieszanie. Uprośćmy więc to: Kiedy odchodzicie, część waszej duszy pozostaje w kilku miejscach, jednym z nich jest siatka Gai. To jest właśnie ta część siatki Gai, którą można nazwać siatką Przodków. Rdzenne ludy dobrze tę siatkę znały, odczuwały ją i zwracały się do Przodków tak samo, jak zwracały się do Gai, do Natury na łonie której żyli, bowiem ich dachem było niebo, a ścianami góry; im było o wiele łatwiej dostrzec tę więź i jej używać, o wiele łatwiej, niż wam samym w dobie obecnej. [Patrz także przekazy Kryona ze Stone Henge, poniżej w tej grupie- przyp. tłum.] Wam przecież nawet się nie mówi o istnieniu tej więzi. O tym wam się nie mówi w najświętszych miejscach, które odwiedzacie, czyli w domach zorganizowanych systemów duchowych. Niemalże żaden z tych systemów nie wspomina o siatce Gai, ani nie przyjmuje do wiadomości jej istnienia. Być może nadszedł czas, aby rozpocząć proces odzyskiwania świadomości istnienia tej siatki.
Oto związana z tym procesem nauka. Kochani żyjący w czasach nowoczesnych, wcale nie prosimy was, abyście w jakiś sposób zmienili tryb życia, czy stali się niepraktyczni. My po prostu prosimy was, abyście znaleźli chwilę na przyjęcie do wiadomości istnienia siatki Gai, siatki wielowymiarowej siły życiowej. Niektórzy z was mają możliwości wymknięcia się do lasu, odwiedzenia przepięknych okolic pełnych jezior i drzew i spędzić tam kilka chwil, wchłaniając w siebie siłę życiową waszej partnerki Gai. Niektórzy z was mogą sobie na to pozwolić, a inni nie.
Zwracam się do tych, którzy nie mogą: Gaja wciąż jest obecna w waszym życiu, nawet jeśli na razie nie macie okazji przytulić się do drzewa. Przecież zawsze możecie poprosić drzewo, żeby samo was przytuliło, bowiem siatka Gai zna każdego z was po imieniu. Ona jest waszą partnerką, pomaga żyć, współpracuje z siatką krystaliczną i magnetyczną w celu zasilania waszych sił witalnych. Nawet w środku miasta możecie sobie usiąść i wyobrazić, jak nad wami błyszczą gwiazdy, niby w czasach Przodków, jak jesteście otoczeni nieskażonymi górami, możecie sobie wyobrazić, jak siedzicie w jeziorze, czy w rzece. W wyobraźni, wszystko do was przyjdzie w taki sam sposób, w jaki przychodzi do ludności rdzennej, która boryka się z tymi samymi problemami życia w wielkim mieście, co wy. Oni sobie stwarzają Gaję na każdym kroku. Tylko się ich zapytajcie, jak to robią. Więź z Gają nigdy nie opuszcza ich świadomości. Wszystko, o co was prosimy, to żebyście także tę więź dopuścili do własnej świadomości. Niech pielęgnacja tej więzi stanie się stałym punktem medytacji.
A Przodkowie? Och, tutaj sprawy nabierają rumieńców. Tak wielu z was w nowoczesnych społeczeństwach jest zlepkami wielu spuścizn kulturowych i zatraciliście już czystość rodowodu i trudno wam przywołać Przodków, nawet jeśli wciąż macie kilku w tej zupie, którą nazywamy siatką Gai. Zatem przypomnę wam o czymś, przecież posiadacie rodowód Akaszy. Ile razy żyliście na Ziemi? Siedzę teraz w obliczu elitarnej grupy starych dusz i mówię wam, że niektórzy z was żyli tutaj tysiące razy. Pamięć wszystkich tych wcieleń nosicie w Akaszy. Ziemia je zna wszystkie, wy je znacie. Energie wszystkich tych wcieleń odcisnęły się na siatce Gai i na siatce krystalicznej, więc można powiedzieć, że fragmenty tych wcieleń wciąż tutaj są. Kochani, to są właśnie wasi Przodkowie! Jeśli nie posiadacie czystego rodowodu, to wtedy właśnie powołujecie się na Akasz. Ci, którzy wielokrotnie dzielili waszą duszę wciąż częściowo istnieją w Gai. Czy to się wam wydaje zbyt dziwne? Dzięki temu możecie przywołać waszą własną mądrość. Żyjąc tutaj, raz po raz robiliście to w ten sam sposób, w tej samej ramie czasowej, co starożytni Przodkowie ludności rdzennej. Przecież nie jesteście od nich młodsi. Linie krwi być może już nie są czyste, ale przecież wciąż posiadacie Akasz, a w nim własnych Przodków.
Właśnie teraz słyszę jak do mnie mówią. [Gromki śmiech na sali] Coś mi się zdaje, że słychać, jak grają na banjo, ha ha ha! [Ponieważ na nagraniu nie słychać w tle żadnej muzyki, Kryon robi żartobliwą aluzję to filmu „Deliverance” wciąż żywego w świadomości Amerykanów - przp. tłum.] Zatem, w segmencie mego przekazu poświęconym nauczaniu, właśnie wytłumaczyłem wam, że ta siatka jest na wasz użytek, abyście mogli ją używać, korzystać z zawartego w niej życia. Tak jak Przodkowie, możecie na niej polegać i się do niej zwracać. W nowej energii wszystkie te rzeczy są wam teraz dostępne. Wy sami jesteście rodowodem waszych Przodków. Wasz Akasz jest waszym rodowodem. Wszystko co wam opisałem jest dla was osiągalne tak samo, jak od wieków było dostępne dla ludności rdzennej. Niczego więc nie zagubiliście, po prostu przedtem nie byliście tej siatki świadomi. Będziemy jeszcze na ten temat rozmawiać. Pragnąłem już dzisiaj przekazać wam tę piękną informację, której w dzisiejszych czasach brakuje tak wielu kulturom. Siatka Gai stanowi element globalnego Przebudzenia oraz iskry. Zacznijcie od nowa się o niej uczyć; zapoznajcie się z waszą partnerką Gają. Zapoznajcie się z Przodkami, o których nigdy przedtem nie myśleliście jako o pomocnikach, a przecież oni wam pomagają. Wszystko, o czym była mowa, to części nowych paradygmatów, które dopiero co zaczynacie poznawać. Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
Obrazy: Dominik Modlinski i Kahuna Kaleiiliahi
Siatka Gai
[Głos Dr. Amber Wolf] Szukamy w sobie miejsca podatności na Ducha i na przebudzenie, podatności na to, co się nam przekazuje. Przyjmijmy do wiadomości, że Gwiezdne Matki stanowią część ewoluującej ludzkiej świadomości, są częścią planu wszystkiego, co w nas boskie. Gwiezdne Matki są po to, aby przywrócić swym dzieciom miłość i zrozumienie, umiejętność bycia miłosiernym od wewnątrz. Odprężmy się i poczujmy to wszystko. Pozwólmy, aby Gwiezdne Matki nas przytuliły, bowiem wiemy, że są dobroczynne i przybywają tutaj, aby służyć ludzkości. Weźmy następny oddech i pozwólmy, aby nasza świadomość Jednej Miłości, Jednej Prawdy, Jednego Źródła weszła w każdego z nas, niech ta świadomość wzrasta w nas, bowiem ona jest tożsama z nami tutaj, w tym miejscu, tej przestrzeni czystej miłości.
[Głos Marilyn Harper] Och, Dzień dobry wszystkim! Przychodzimy do was poprzez boski głos [naszego medium]w nawiązaniu do boskiej Dr. Amber. Bardzo was kochamy, jesteśmy połączeni z duszą każdego z was, tak samo jak wy jesteście połączeni z nami i z każdym innym człowiekiem na tej sali jak i z tymi, którzy będą tego słuchać /to czytać później. Jak to często robimy, pragniemy teraz zadać wam pytanie: Nasze spotkanie jest okazją do doświadczenia czegoś zatem, doświadczenie czego, byłoby dla waszego najwyższego dobra, dla waszej najwyższej radości? Zastanówcie się nad tym właśnie teraz, w tej chwili. Wczoraj przekazywaliśmy wam nowiny z opakowania czekoladek Dove,ha ha ha. Mmm jedzcie tyle czekolady ile możecie. Nie zwracajcie uwagi, zdrowe, czy nie. No, przynajmniej ją powąchajcie.
Dzisiaj prosiliśmy nasze medium Marilyn, aby wyciągnęła kartę z talii [Manifestacja Własnego Mistrzostwa]. Robiła to trzy razy, bowiem za każdym razem wyciągniętą kartę chowała z powrotem do talii - i za każdym razem wyciągała tę samą. Trzy razy to samo, to już intencja i pragniemy ją wam teraz przekazać. Weźcie głęboki oddech: „Umocnienie więzi. Jestem połączony głębokimi więziami, głębokimi i opartymi na miłości więziami z samym sobą, z przodkami, ludzkością i z Gają. Moje wszystkie więzi i związki są ulepszone głęboką więzią, którą jestem związany z Bogiem.” Weźcie głęboki oddech.
Hmmm, widzicie, często się zdarza, że kiedy ludzie myślą o związkach, czy więziach, to od razu mają na myśli ukochaną osobę. Myślą o związku z wybrańcem/wybranką serca, zukochanym/ukochaną. Zatem, jeśli i wy o to prosicie, to w porządku, pamiętajcie jednakże, że energetycznie istnieje różnica między partnerem, a ukochanym. Rozumiecie? Nasze medium Marilyn swego czasu prosiła o partnera, choć miała na myśli ukochanego i tak spotkała Joaux [partnerkę biznesową] Ha ha! Zrozumcie zatem, że każda więź, każdy związek - każdy związek - jest związkiem pełnym mocy. W waszym przypadku, to może być związek z osobą siedzącą obok. Wasze związki, to mogą być więzi z kierowcami pozostałych samochodów, kiedy wszyscy się na raz zatrzymujecie na tym samym świetle. Rozglądacie się wtedy dookoła i przyglądacie się sobie wzajemnie. To też jest rodzaj więzi. Jako istoty oświecone, wiedzcie, że wszystkie więzi i związki są święte.
Wszystkie, nawet te z ludźmi w innych samochodach, kiedy pokazujecie im środkowy palec, hm? [Śmiech] Jesteście związani ze wszystkimi w długiej kolejce w spożywczym, kiedy kasjerka rozmawia z klientką, a wy niecierpliwie przestępujecie z nogi na nogę, bo wam się spieszy.... To też jest rodzaj więzi międzyludzkiej. Wszyscy ci ludzie i w korku i w sklepowej kolejce, są tak samo święci jak wy sami. Pragniemy, abyście to sobie uzmysłowili, bowiem widzicie kochane istoty światła, ewoluując, wyrażacie intencję bycia jak najbardziej czystymi, przeźroczystymi. Wyrażacie intencję pracy nad sobą na poziomie duchowym, intencję na przyjrzenie się swoim własnym wzorcom zachowania, własnym słabym punktom, własnym guzikom, które naciskają wasi małżonkowie, sąsiedzi i znajomi. Tak czyniąc, oni tylko pomagają wam w ewolucji, bowiem jeśli wciąż macie takie guziki, to znaczy, że posiadacie w polu coś, co jeszcze nie jest przeźroczyste.
Zatem prosimy was, abyście stali się tak czyści i przeźroczyści jak tylko możliwe. Przebaczajcie i zapominajcie, uświadamiajcie sobie, że każdy człowiek w waszym otoczeniu, każdy, przychodzi do was na boskie zaproszenie. Każdy człowiek w waszym otoczeniu jest tam dzięki energii boskiego porządku, jest przysłany przez Gaję, Źródło Wszystkiego, Co Jest, przez Boga, czy jakkolwiek to nazywacie. Wiedzcie, że właśnie tak działa Wszechświat. Przyciągacie do siebie pewne wibracje emitując je z głębi własnego bytu. Czasem czujecie pewną energię wydobywającą się na zewnątrz i mówicie sobie: „wcale mi się to nie podoba,” – ale przecież to wasza wibracja. Czasem ona powstaje, aby dać wam szansę przyjrzeć się czemuś, co być może, wam się nie podoba, aby dać wam szansę zapytania samego siebie: „dlaczego to mnie uwiera? Czego to jest lustrzanym odbiciem?”
Nasze medium Marilyn zaprojektowała wisiorki, które odbijają światło. One odbijają wasze własne światło tak samo jak odbijają światło innych. Ważnym jest aby pamiętać, że każdy rodzaj energii jest pod pewnym względem odbiciem was samych. Odbiciem, od którego macie szansę się czegoś nauczyć, odbiciem, z którym macie wspólną szansę ewoluować. Każda więź więc jest więzią z ukochanym.
Nasze boskie łącze Marilyn, zastanawiała się dzisiaj przed spotkaniem nad tym, jakie pytania ludzie zadają Adironndzie najczęściej? Pierwsze, o co pytają, to gdzie ich ukochany ? Drugie to: „Dlaczego to nie ten, którego poślubiłam/em? Najdrożsi! Ukochani! Najpierw musicie stać się swymi własnymi ukochanymi! Musicie poznać samych siebie i własne serce, całkowicie pokochać tę energię, dopiero wtedy swobodnie pozwolicie, aby ktoś inny także ją pokochał. Widzicie, wibracja miłości to właśnie klucz do wszelkich związków i więzi. Kiedy więc trwacie w miłości, to ....
[Mówi Jeszua] Ach... poznajemy wasze światło. Sami znacie własną wizję, wiecie, że jesteście złączeni, stanowicie łącze z resztą ludzkości. Wiecie także, że osoba siedząca obok was także jest kimś przysłanym do was w jakimś celu. Ha ha ha! Hmm... A jeśli słuchacie tego/ czytacie to później i nikt przy was nie siedzi, ha, to wiedzcie, że pierwsza osoba, którą napotkacie po odsłuchaniu/przeczytaniu tego przekazu także przychodzi do was na bosko umówione spotkanie. Więc i wy także możecie znaleźć punkt rozkoszy zawarty w waszej więzi. Przecież wiecie, że wszystko jest pełne rozkoszy, czyż nie? Jeśli dokonacie takiego wyboru. Rozkosz... hm? Życie jest po prostu duchowe! Zrozumcie, że waszym zadaniem tutaj, na Ziemi, jest ucieleśnienie tej duchowości, życie w sercu, w tym centrum boskości, gdzie żyją Gwiezdne Matki, z którymi łączy was Dr. Amber. Waszym zadaniem jest życie w tym centrum, poprzez które przychodzi do was i mój kochany przyjaciel Kryon. Kiedy jesteście w sercu to wspomniany wcześniej punkt rozkoszy się rozrasta. Właśnie wtedy przyciągacie do siebie swych ukochanych, tworzycie ulepszone związki i więzi we wszystkich aspektach życia.
Jesteśmy wam za to bardzo wdzięczni, bowiem wszystkie te więzi i związki to wy sami. To wy sami. Natchnijcie tę miłość samego siebie oddechem, jak to powtarza Adironnda, bowiem wtedy właśnie napełniacie oddechem życia miłość, którą inni żywią do was. Oddajemy wam cześć, widzimy was, widzimy wasze serca, ha! Widzimy wasze zwątpienia, wasze łzy oraz wasz śmiech. Widzimy waszą duszę, która stara się stać najlepszą wersją samej siebie. Bardzo się cieszymy na tę możliwość. Kochamy was głęboko i na wskroś.
[Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Czy zauważyliście, że wszystkie medium przekazują nowiny na ten sam temat? Niezależnie od poruszanego przedmiotu nauki, wszyscy zawsze mówią o miłości. Medium więc przekazuje wam miłość, mówiąc ustami którejkolwiek postaci, istoty, czy energii, która akurat przez nich przemawia. Przekazujące z drugiej strony zasłony istoty, czy energie zawsze będą wam mówiły, że was kochają. Kochani, miłość jest podstawą przekazu natchnionego i dzięki niej rozpoznajecie, że przekazywane wam nowiny są prawdziwe, dokładnie oddają to, co chcemy wam przekazać, są czyste, dobroczynne i pochodzą z tego Źródła, które nazywacie Stwórcą.
Istnieją pewne rzeczy, których nie rozumiecie, które w wielu z was powodują wywracanie oczami. To są wszystkie zagadnienia związane z opowieścią o stworzeniu [ludzkości]. Z pewnej perspektywy, gdybyście mogli ten proces zobaczyć, opowieść o stworzeniu ludzkości i planety, to jedna z najbardziej przepełnionych miłością, jakie da się opowiedzieć. To jest opowieść o tym, jak ludzkość została obdarzona wolnym wyborem, jak otrzymała duszę. Dusza, która została jej wtedy wszczepiona różni się od duszy zwierzęcia, jest zestrojona z Bogiem, to jest dusza, która potrafi się rozwijać i po pewnym czasie ewoluować do punktu wniebowstąpienia, Synostwa Bożego.
Wasza dusza więc jest inna, piękna. Nie wszystkie formy życia w tej galaktyce posiadają taką samą duszę, oraz zdolność rozwoju. A wy, tak. W procesie implantacji duszy, w czasach, kiedy otrzymaliście 23 pary [widzialnych pod mikroskopem] chromosomów, choć wszystkie inne zwierzęta posiadają ich 24, w tych samych czasach zaszło coś jeszcze. Nie zawsze wam o tym mówimy, ale dzisiejszego wieczora pragnę wam przypomnieć, bowiem poruszamy dzisiaj temat elementów iskry. Jeśli właśnie teraz po raz pierwszy stykacie się z zagadnieniem iskry, [Patrz przekaz z Bostonu pt. „Iskra” – przyp. tłum.] to w skrócie przypomnimy, że iskra to energie towarzyszące waszej poszerzającej się świadomości i uzmysłowieniu sobie tego, że Bóg żyje wewnątrz was samych. Jak się to objawia, jak wam się wydaje, jakie cechy i elementy, posiada iskra?
Kochani, musicie zrozumieć, że 200 tysięcy lat temu, czyli w tym samym czasie, kiedy rodziliście się na tej planecie jako ludzie, [patrz, przekazy z Azorów- przyp. tłum.] musiały jednocześnie zdarzyć się także jeszcze inne rzeczy. Jak wam się wydaje, dlaczego Ziemia jest tak bardzo wyczulona na was, na waszą świadomość? Co sądzicie na temat różnych okalających Ziemię siatek, na temat których już tak wiele słyszeliście? Niektóre z nich są niewidzialne, inne udowodnione naukowo, jeszcze inne są ezoteryczne. Jak się na to wszystko zapatrujecie?
Możecie się zapytać, czy one wszystkie istniały zanim stworzono człowieka? Odpowiedź: Nie! Jak już wcześniej była mowa, niektóre z tych siatek „wpieczono” w Ziemię, czyli - innymi słowy - jedne wrosły w planetę, a inne nie. Niektóre otrzymaliście później. Dzisiaj pragnę wam opowiedzieć o jednej takiej siatce, która jest także jedną z cech iskry, czyli stanowi część przebudzonej Istoty Ludzkiej. To jest siatka, którą jako pierwszą rozpoznali wszyscy rdzenni mieszkańcy tej planety, wszystkie ludy pierwotne – ona nosi nazwę siatki Gai. Być może, siatka Gai jest najmniej rozumiana, na jej temat panuje najwięcej zamieszania. Rozmawiając o siatkach wokół Ziemi, najbardziej przyciąga was dyskusja siatki magnetycznej i krystalicznej, a co do siatki Gai to nie jesteście zbyt pewni, co to takiego. Jakie ona przechowuje energie? Pragnę, abyście się na chwilę nad tym zastanowili z perspektywy świętości.
Siatka Gai jest związana z wami więzią partnerstwa koniecznego dla waszej egzystencji na Ziemi. Partnerstwo z Ziemią jest więc partnerstwem ze świętością. Każdy słuchający mnie teraz członek rdzennych plemion doskonale wie, o co mi chodzi. Kochani, w przeszłości, zanim wasza cywilizacja stała się ultra-nowoczesną, zanim powstały wielkie miasta, czyli od niepamiętnych czasów ci, którzy tutaj mieszkali, dostrzegali Stwórcę we wszystkim, co ich otaczało. Wszystkie ludy rdzenne powiedzą wam, że nie ma różnicy między gwiazdami, piachem pod stopami i drzewami i... duszami ludzkimi. Oni wszyscy wiedzieli, że te rzeczy są ze sobą tak zestrojone, że nie mogą istnieć oddzielnie. Dlatego właśnie we wszystkich opowieściach ludów rdzennych o stworzeniu człowieka, w ich inkantacjach i pieśniach zawsze nawiązują do Gai.
Ziemia posiada wiele różnych rodzai energii, które stworzono jako waszych partnerów. W siatce Gai znajduje się wiele elementów przepełnionych życiem. Kochani, mam tutaj na myśli życie wielowymiarowe, tutaj nie mówię o zwierzętach. Zwierzęta, tak samo jak wy, żyją na Ziemi i cieszą się siatką Gai, ale one istniały tutaj zanim ona powstała. Co pragnę wam przez to powiedzieć to to, że w siatce Gai istnieje pewien rodzaj wielowymiarowego życia, różniącego się od was, różniącego się od waszej duszy, a które zostało „wpieczone” w siatkę Gai, która została założona na Ziemi w tym samym czasie, kiedy urodziła się nań Ludzkość, kiedy otrzymaliście możliwość wolnego wyboru i 23 pary chromosomów. Owe “wpieczone” wielowymiarowe energie stanowią część tego, co można nazwać „pierwotnym ustawieniem” warunków do życia.
Siedząc tutaj, w nowoczesnym miejscu, może się wam wydawać, że energie Gai są obecnie stłumione. Może się wam wydawać, że tych energii nie potrzebujecie w takim samym stopniu, jak kiedyś. Ale to jest tylko wasza percepcja oparta o codzienność, o napięty grafik zajęć, o hierarchię ważności, której was nauczono oraz, czego się nauczyliście w zorganizowanych systemach wiary [na lekcjach religii] w waszych kulturach, które wcale wam na ten temat nic nie mówią. Za chwilę przekażę wam jeszcze inną nazwę siatki Gai, co może wprowadzić was w zamieszanie. Nazwę siatkę Gai siatką Przodków.
Rdzenni mieszkańcy tej planety rozumieli znaczenie Ziemi w ich życiu, zatem rozumieli, że cześć oddawana Przodkom była także związana z energiami przetrwania. Niemalże wszystkie żyjące na Ziemi ludy rdzenne zwracają się do Przodków jako jednego z najważniejszych dostępnych każdemu źródeł wiedzy intuicyjnej i pomocy. Och, moi oświeceni, - wszyscy tutaj zebrani, oraz słuchający/czytający później - kiedy się do was zwrócę: „Opowiedzcie mi o swych Przodkach.” – to w waszym umyśle zapanuje pustka; chyba, że w waszych żyłach płynie krew rdzennych ludów. Gdzie się ta wiedza podziała? Co się stało z siatką Gai? Dlaczego siatka Przodków straciła dla was znaczenie?
Przyjrzyjmy się temu zagadnieniu i zacznijmy od stwierdzenia, że siatka Przodków wciąż żyje i dobrze się miewa, jest wciąż bezcenna i piękna i wciąż jest waszą partnerką. Tak, wy także macie Przodków! Wasi Przodkowie to coś trochę innego niż dziedziczność, czy rodowód krwi. Za chwilę więcej o tym wszystkim porozmawiamy.
Na razie porozmawiajmy o energii Gai. Jak wcześniej była mowa, Lee nie jest wrażliwy na pochodzące z zewnątrz energie, bowiem wtedy nie mógłby otrzymywać przekazu natchnionego ode mnie, on musi przede wszystkim skupiać się na energii, którą rozumie i nie oddawać się niczemu, co by go od tego odciągało. Lee więc nie odbiera żadnych innych energii, jego właściwym miejscem jest siedzenie w skupieniu na krześle i przekazywanie nowin. Jego zadaniem jest skupienie się tylko i wyłącznie na tym aby to, co wam przekazuje było czyste, i rozbrzmiewało prawdą.
A przecież od czasu do czasu pozwalamy mu, aby coś zauważył, co pomoże mu w zrozumieniu tego, czego przez niego nauczam. Jak wspominaliśmy wcześniej, on wtedy był na Tasmanii w lesie deszczowym, w tym cudownym miejscu, gdzie wszystko zieleni się poza samą zieloność. Takie miejsce jest bogate w tlen i człowiek czuje się tam jak nowo narodzony. Takie miejsce jest doprawdy bardzo szczególne. Chodząc po lesie Lee zauważył dewę. Nazywajcie to jak chcecie, mówimy teraz o wielowymiarowym życiu samej Gai, to jest siła życiowa lasów, roślin, drzew, gleby i powietrza. Ta siła życiowa często zlewa się razem i się wam pokazuje w całej swej świetlistej krasie i barwach. Ludzie, którzy są wrażliwi na tego rodzaju energie, mogą je przywoływać do siebie i je oglądać. Tak samo, jak to robiła ludność rdzenna.
Oni byli bardzo przyzwyczajeni do takich widoków, do świateł i energii Gai, nic dziwnego więc, że traktowali ją jako partnerkę i przyjaciółkę, bowiem takie widoki oglądali niemalże codziennie. Lee to musiał sam zobaczyć, choćby na ułamek sekundy, chociaż kątem oka. Dewa była ruchliwa, nigdzie się nie zatrzymywała, a Lee nie chciało się wychodzić z lasu. Pokazaliśmy mu dewę tylko jeden raz, aby wyszedł ze swojej szufladki i od tamtego czasu nie widział żadnych dew. A pozwoliliśmy mu ją zobaczyć, aby mógł wam przekazać, że Gaja jest żywa i jest waszą partnerką. Siatka Gai zatem, to nie tylko Matka Natura, Pacha Mama; to jest żywa sieć gotowa na partnerstwo z wami oraz gotowa wam partnersko sprzyjać. Ona nawet teraz was woła.
Gaja to siatka Przodków, napełniona ich energią i mądrością. Dawno temu opowiadaliśmy wam jak się dzieli dusza. Kochani, rozumiem, że to jest zagadnienie, które wprowadza was w zamieszanie. Uprośćmy więc to: Kiedy odchodzicie, część waszej duszy pozostaje w kilku miejscach, jednym z nich jest siatka Gai. To jest właśnie ta część siatki Gai, którą można nazwać siatką Przodków. Rdzenne ludy dobrze tę siatkę znały, odczuwały ją i zwracały się do Przodków tak samo, jak zwracały się do Gai, do Natury na łonie której żyli, bowiem ich dachem było niebo, a ścianami góry; im było o wiele łatwiej dostrzec tę więź i jej używać, o wiele łatwiej, niż wam samym w dobie obecnej. [Patrz także przekazy Kryona ze Stone Henge, poniżej w tej grupie- przyp. tłum.] Wam przecież nawet się nie mówi o istnieniu tej więzi. O tym wam się nie mówi w najświętszych miejscach, które odwiedzacie, czyli w domach zorganizowanych systemów duchowych. Niemalże żaden z tych systemów nie wspomina o siatce Gai, ani nie przyjmuje do wiadomości jej istnienia. Być może nadszedł czas, aby rozpocząć proces odzyskiwania świadomości istnienia tej siatki.
Oto związana z tym procesem nauka. Kochani żyjący w czasach nowoczesnych, wcale nie prosimy was, abyście w jakiś sposób zmienili tryb życia, czy stali się niepraktyczni. My po prostu prosimy was, abyście znaleźli chwilę na przyjęcie do wiadomości istnienia siatki Gai, siatki wielowymiarowej siły życiowej. Niektórzy z was mają możliwości wymknięcia się do lasu, odwiedzenia przepięknych okolic pełnych jezior i drzew i spędzić tam kilka chwil, wchłaniając w siebie siłę życiową waszej partnerki Gai. Niektórzy z was mogą sobie na to pozwolić, a inni nie.
Zwracam się do tych, którzy nie mogą: Gaja wciąż jest obecna w waszym życiu, nawet jeśli na razie nie macie okazji przytulić się do drzewa. Przecież zawsze możecie poprosić drzewo, żeby samo was przytuliło, bowiem siatka Gai zna każdego z was po imieniu. Ona jest waszą partnerką, pomaga żyć, współpracuje z siatką krystaliczną i magnetyczną w celu zasilania waszych sił witalnych. Nawet w środku miasta możecie sobie usiąść i wyobrazić, jak nad wami błyszczą gwiazdy, niby w czasach Przodków, jak jesteście otoczeni nieskażonymi górami, możecie sobie wyobrazić, jak siedzicie w jeziorze, czy w rzece. W wyobraźni, wszystko do was przyjdzie w taki sam sposób, w jaki przychodzi do ludności rdzennej, która boryka się z tymi samymi problemami życia w wielkim mieście, co wy. Oni sobie stwarzają Gaję na każdym kroku. Tylko się ich zapytajcie, jak to robią. Więź z Gają nigdy nie opuszcza ich świadomości. Wszystko, o co was prosimy, to żebyście także tę więź dopuścili do własnej świadomości. Niech pielęgnacja tej więzi stanie się stałym punktem medytacji.
A Przodkowie? Och, tutaj sprawy nabierają rumieńców. Tak wielu z was w nowoczesnych społeczeństwach jest zlepkami wielu spuścizn kulturowych i zatraciliście już czystość rodowodu i trudno wam przywołać Przodków, nawet jeśli wciąż macie kilku w tej zupie, którą nazywamy siatką Gai. Zatem przypomnę wam o czymś, przecież posiadacie rodowód Akaszy. Ile razy żyliście na Ziemi? Siedzę teraz w obliczu elitarnej grupy starych dusz i mówię wam, że niektórzy z was żyli tutaj tysiące razy. Pamięć wszystkich tych wcieleń nosicie w Akaszy. Ziemia je zna wszystkie, wy je znacie. Energie wszystkich tych wcieleń odcisnęły się na siatce Gai i na siatce krystalicznej, więc można powiedzieć, że fragmenty tych wcieleń wciąż tutaj są. Kochani, to są właśnie wasi Przodkowie! Jeśli nie posiadacie czystego rodowodu, to wtedy właśnie powołujecie się na Akasz. Ci, którzy wielokrotnie dzielili waszą duszę wciąż częściowo istnieją w Gai. Czy to się wam wydaje zbyt dziwne? Dzięki temu możecie przywołać waszą własną mądrość. Żyjąc tutaj, raz po raz robiliście to w ten sam sposób, w tej samej ramie czasowej, co starożytni Przodkowie ludności rdzennej. Przecież nie jesteście od nich młodsi. Linie krwi być może już nie są czyste, ale przecież wciąż posiadacie Akasz, a w nim własnych Przodków.
Właśnie teraz słyszę jak do mnie mówią. [Gromki śmiech na sali] Coś mi się zdaje, że słychać, jak grają na banjo, ha ha ha! [Ponieważ na nagraniu nie słychać w tle żadnej muzyki, Kryon robi żartobliwą aluzję to filmu „Deliverance” wciąż żywego w świadomości Amerykanów - przp. tłum.] Zatem, w segmencie mego przekazu poświęconym nauczaniu, właśnie wytłumaczyłem wam, że ta siatka jest na wasz użytek, abyście mogli ją używać, korzystać z zawartego w niej życia. Tak jak Przodkowie, możecie na niej polegać i się do niej zwracać. W nowej energii wszystkie te rzeczy są wam teraz dostępne. Wy sami jesteście rodowodem waszych Przodków. Wasz Akasz jest waszym rodowodem. Wszystko co wam opisałem jest dla was osiągalne tak samo, jak od wieków było dostępne dla ludności rdzennej. Niczego więc nie zagubiliście, po prostu przedtem nie byliście tej siatki świadomi. Będziemy jeszcze na ten temat rozmawiać. Pragnąłem już dzisiaj przekazać wam tę piękną informację, której w dzisiejszych czasach brakuje tak wielu kulturom. Siatka Gai stanowi element globalnego Przebudzenia oraz iskry. Zacznijcie od nowa się o niej uczyć; zapoznajcie się z waszą partnerką Gają. Zapoznajcie się z Przodkami, o których nigdy przedtem nie myśleliście jako o pomocnikach, a przecież oni wam pomagają. Wszystko, o czym była mowa, to części nowych paradygmatów, które dopiero co zaczynacie poznawać. Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
Obrazy: Dominik Modlinski i Kahuna Kaleiiliahi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz