Odkrywanie Siebie, cz. VI
Witam
was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Jesteśmy w świątyni
Hoursa w Edfu, jest to wspaniała budowla, która przetrwała tysiące lat,
gdyż została solidnie zbudowana. Wyobraźcie sobie, jak ją budowano? Czy
był jakiś nadzorca budowy? Jak wam się wydaje, a może robotnicy po
prostu się zebrali i może tylko posługując się planami tę świątynię
zbudowali sami? Przecież musiał być architekt, czy kto inny, kto
nadzorowałby postęp budowy, wskazując: to idzie tutaj, a to trzeba
zainstalować, zanim się zabierzemy za to. Do tego trzeba architekta, czy
nadzorcy, który przez lata budowy zawiadywałby jej postępem. Tutaj
widać coś jeszcze: elegancję wykonania. Świątynia nie powstała niczym z
niedbale połączonych gotowych elementów, jej podłogi celowo się wznoszą
pod ściśle dobranym kątem, wszystkie kąty, wykroje drzwi, odsłaniające
się przed odwiedzającymi widoki, wszystko to zostało bardzo dokładnie i
cierpliwie przemyślane i zaprojektowane przy użyciu matematyki a
wykonanie ściśle nadzorowane.
Jak
wspominałem wcześniej, rzadko znajduje się plany budwlane, czy nawet
narzędzia budowlane. Kochani, plany architektoniczne były uważane za
święte, przekazane od Boga, ich wykonanie było przy każdej świątyni
ściśle nadzorowane. Każda świątynia w Egipcie była budowana według tego
samego planu, z tą samą budowlaną świadomością. Nie ma w tym nic
nadzwyczajnego, że nie można znaleźć starożytnych planów, czy nawet
narzędzi budowlanych, tak samo, jak nie zaleziono by ich tysiące lat w
przyszłości w przypadku jakiegoś drapacza chmur, gdyby ten też
kilkakrotnie był zasypywany piaskiem i odkopywany. Plany i narzędzia
trzyma się przecież gdzie indziej. W Egipcie było to miejsce święte. W
czasach współczesnych osobne biuro. Miejsca pracy starożytnych
architektów nie odkryto, ale znane są ich imiona, choć nieznane
pozostaje miejsce pochówku.
Zatem
w starożytnym Egipcie wszystkie świątynie budowano według tego samego
planu i choć on sam się nie zachował, to jego rezultat można podziwiać
do dziś; do dziś można podziwiać majestat planowania, porządku i
wykonania. Egipcjanie celowali w budownictwie; podczas budowy
utrzymywali ład i porządek, cały proces był dokładnie nadzorowany, w
związku z czym budynki przetrwały tysiące lat. Takie rezultaty przynosi
mistrzowskie opanowanie sztuki architektonicznej, planowania i
matematyki.
Ciągniemy
dalej przypowieść o Wo, który wraca do swego nauczyciela, do swego
mistrza, żeby ten przekazał mu więcej informacji o czymś, o czego
istnieniu wcześniej nie wiedział. Podczas nauk, mistrz pokazuje i
opowiada Wo o dostępnych na wyższym poziomie wibracji narzędziach. Jego
wykłady są pełne metafor. Nauczyciel zwraca się do Wo – Czy gotów jesteś
na więcej informacji? - Tak – odpowiada.
-
Wyobraź sobie fabrykę, gdzie wrze jakaś produkcja, oczywiście mówię to w
sensie przenośnym, Wo. W tej fabryce wytwarza się pewien produkt, każdy
robotnik, wszystkie oddziały fabryki, wszystko, co potrzebne do jego
wytwarzania jest wszystkim dobrze znane. Nazwijmy ten produkt Ż. Każdy
pracownik fabryki zna zakres swoich obowiązków, nie tylko robotnicy
bezpośrednio produkujący Ż, ale także oddział księgowości, marketingu,
kadrów i rozwoju produktu. Innymi słowy, wszystkie szczeble korporacji
wiedzą co do każdej z nich należy. Fabryka produkuje Ż, gdyż wszyscy
pracownicy są kompetentni i znają zakres swych obowiązków. Fabryce
jednak czegoś brakuje... dyrekcja się za mało udziela. Patrząc na
fabrykę, można powiedzieć, że wszystko jest w porządku, produkt schodzi z
linii produkcyjnej w świetnym tempie: raz, po raz, po raz widać nowe,
gotowe Ż.
Kochani,
jednak bez udziału dyrekcji, bez wydawania poleceń typu: idź tam,
przypilnuj tego, po jakimś czasie praca w fabryce spowalnia, staje się
mniej wydajna, pojawia się dysfunkcja, brak komunikacji między
wydziałami, gdyż ze sobą nic nie uzgadniają, nic nie dobywa się płynnie,
można nawet powiedzieć, że w fabryce zapanowało pewne napięcie [w oryg.
„disease” – co znaczy jednocześnie choroba (disease) i brak odprężenia
(disease), łatwości, swobody, czy płynności – przyp. tłum.]
-Wo,
właśnie opisałem ci ludzkie ciało. Każda jego część wie, co do niej
należy i to wykonuje, produkując Ż, czyli życie. Już wcześniej ci
opowiadałem, co się dzieje ze strukturą komórkową, gdy brak jej poleceń
dyrekcji – ciągnął dalej – zaczyna wtedy szwankować, szybciej się
starzeje, brak jej świadomości wiedzy, gdyż nikt nią nie zawiaduje,
brakuje jej szefa. Ale przecież taki szef istnieje.
-
Wo, czego w twej kulturze ci nigdy nie mówiono? Posłuchaj mnie,
posłuchajcie mnie wszyscy, którzy tego słuchacie, bądź to czytacie,
zwracam się teraz do wszystkich mężczyzn i kobiet imieniem Wo. Co wam
się w waszej kulturze mówi na temat zdrowia? Mniej więcej można to
streścić tak: Patrząc na ciało, każdy ma nadzieję, że jakoś będzie
funkcjonowało, a jeśli przestaje, to wtedy ucieka się do pomocy
substancji chemicznych. W czasach współczesnych macie mnóstwo różnych
substancji chemicznych zwanych lekarstwami, które manipulują biochemią
ciała, żeby żyło dłużej, żeby wyleczyć daną chorobę. Tak się wam mówi na
temat zdrowia i do tej zasady stosuje się cała kultura, niemal bez
wyjątków.
-
Wo, Przekażę ci dzisiaj informacje, dzięki którym będziesz mógł to
wszystko odrzucić. Jeśli znalazłby się szef, to nie byłoby żadnego
napięcia, braku płynności, nie byłoby chorób.
Właśnie
dlatego od lat wam powtarzamy, zasiadający przede mną kochani Wo obojga
płci: stańcie się szefami własnego ciała, posiądźcie energię świadomość
wspierającej komórki wy tym, żeby wiedziały, co mają robić. Prawdę
powiedziawszy, żaden z was nie wie, jak działa komórka, gdyż nawet żeby
zrozumieć samą biochemię, trzeba studiować latami. Komórki jednak
wiedzą, co do nich należy i wykonują to dobrze, ale potrzebują
architekta. Może to wam zabrzmieć dziwnie, ale sami siedzicie teraz w
świątyni, którą zbudowano w jakim celu? W celu medytacji. Tysiące lat
temu architekci wznieśli tę świątynię dla dźwięku, medytacji, można
nawet powiedzieć, że wzniesiono ją po to, żeby czcić chwałę bożą.
Siedzimy
sobie tutaj tysiące lat po zakończeniu budowy i czemu się oddajemy?
Medytacji. Pewne rzeczy się nie zmieniają. Ciało potrzebuje medytacji,
niekoniecznie w takiej postaci, jak teraz. Nazwijmy to biologiczną
medytacją, więc kiedy z ciałem rozmawiacie, rozmawiajcie głosem
architekta: „Kochane komórki mego ciała, słuchajcie, kocham was,
współpracujcie ze sobą jak przepiękna machina miłości, okazując sobie
wzajemnie miłosierdzie a ja, jako architekt, będę stał przy was
świadomie, żeby wam wskazywać drogę do życia”. Jeśli zaczniecie z ciałem
rozmawiać, przekonacie się, że staniecie się kimś, kto nie zapada na
modne ostatnio choroby, że nie będzie wam nic strzykać w kościach,
spowolnicie proces starzenia, o czym wspominaliśmy wcześniej. Więcej,
ponad uzdrawianie i leczenie bieżących przypadłości, tutaj chodzi o
poprawę ogólnego stanu zdrowia tak, żeby ciało przestało się tak szybko
zużywać, żeby już więcej nie łapać żadnych chorób, żeby stworzyć sobie
ciało, które nic, tylko odwzajemnia waszą miłość.
Być
może dla wielu z was jest to pojęcie trochę dziwaczne, żeby na tyle
kochać własne ciało, żeby medytować w świątyni zbudowanej z jego
komórek, niczym architekt i dyrektor własnego życia. Może to dla was
dziwne, że struktura komórkowa i świadomość zostały tak zaprojektowane,
żeby ze sobą współpracować, żebyście sami byli szefami wszystkich
komórek. Powtarzam: Wo wcześniej nigdy o tym nie słyszał i wcześniej po
prostu przyjmował przepisywane mu lekarstwa. Wszystkim wam, którzy
pragniecie przejść na wyższy poziom świadomości, przekazałem całą prawdę
doby obecnej. Stare Dusze, zostałyście zaprogramowane na długie życie.
Stare Dusze, Duch potrzebuje, żebyście żyli długo; Ziemia was teraz
potrzebuje; potrzebuje waszego miłosierdzia, modlitw, energii waszej
świadomości, energii architekta waszego własnego człowieczeństwa. Jam
Jest zakochany w każdym z was Kryon.
I tak jest.
Zdj. Internet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz