Strony

piątek, 29 kwietnia 2022

Połączenie, cz. II

 Słońce się wściekło i to jeszcze nie jest koniec. Rozbłysk za rozbłyskiem.

Połączenie, cz. II
[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 7:39 minucie nagrania]
Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Jest to piętnasty [numerologicznie 6, liczba harmonii i komunikacji – przyp. tłum] przekaz z wycieczki po Egipcie z roku 2019. wczesnym rankiem siedzimy na zewnątrz świątyni Izydy obserwując wschód słońca nad Nilem. Przed nami roztacza się widok o doprawdy głębokim znaczeniu, najgłębszym, jaki można tutaj zobaczyć. Jest przed wschodem słońca, panuje cisza i o tej ciszy - o wyciszeniu - pragniemy z wami dzisiaj porozmawiać. Niniejsze to ciąg dalszy ostatniego, 14 przekazu o zagadnieniu komunikacji z Bogiem, która dla wielu stanowi obiekt wielkiego zainteresowania. Komunikacja z Bogiem - Duchem, Źródłem Stwórczym - czy jakkolwiek to nazwiecie, stanowi część was, waszego Wyższego Ja, czegoś, co się wam wydaje o wiele większe od was samych.
Jak wam powtarzam, komunikacja z Bogiem wcale nie jest jednostronna. Oczywiście, wasza historia może pokazywać to z innej strony, na przykładzie licznych obrazów tłumów modlących się i zaklinających Stwórcę, wznosząc w górę wyciągnięte ręce, prosząc, marząc, mając nadzieję na odpowiedzi. Wasza historia bardzo często przedstawia komunikację z Bogiem jako jednostronną. Jak mówiliśmy o tym w przekazie numer 13, odpowiedź na wasze modlitwy ma do czynienia z wielowymiarowym charakterem, nieliniowej energii miłości. Na ścianach egipskich świątyń, aż po czasy XIX dynastii, wśród hieroglifów widać z kolei obraz innej, dwustronnej komunikacji, widać Boga miłującego, który zamiast osądzać, pomaga w przejściu w zaświaty i daje wskazówki w życiu doczesnym. Pozostałości kultury egipskiej oferują zupełnie inny, świeży wgląd w naturę relacji Bóg-Człowiek. Na reliefach wszyscy są piękni i młodzi, od razu widać, że nad Nilem żyło się doprawdy dobrze.
Kochani, dwustronna komunikacja z Bogiem jest więc normą. A przecież wielu z was zupełnie tego nie zauważa, bowiem dążycie do nadania temu zjawisku cech liniowych, chcecie uszeregować zasady komunikacji ze Stwórcą duszy. Zebrana przede mną grupa obserwuje wschód słońca. Czyż istnieje lepsze przypomnienie istnienia Stwórcy, niż piękno i świeżość budzącego się dnia? Wielu z was wyraża ochotę dialogu z Bogiem, Wyższym Ja, z własną duszą, a przecież coś wydaje się w tym dialogu przeszkadzać.
Kochani, jedyną przeszkodą jest wasze ziemskie, liniowe postrzeganie. Jak długo będziecie nadawać Stwórcy cechy ludzkie, tak długo nie będzie wam dane usłyszenie strumienia informacji. Źródłem i kanałem komunikacji z Bogiem jest miłość. Jak wcześniej była o tym mowa, tę miłość widać poprzez komunikację niemowląt i zwierząt domowych, które przekazują wam wiele informacji. Esencją Boga jest miłość. To ona jest właściwym środkiem łączności.
W ostatnim przekazie była mowa o tym, że Ludzkość rozumie pojęcie komunikacji opartej na miłości nieco powierzchownie. Jak wspominałem, jeśli posiedzicie w ciszy wystarczająco długo, to zaczniecie odczuwać, że być może otrzymacie jakąś nowinę. I wy te nowiny otrzymujecie, chociaż, kochani, samo siedzenie w ciszy nie pomaga w zaangażowniu miłości. Następnie więc przechodzicie do innego rodzaju medytacji, z użyciem tonowania, muzyki, czy pewnych zapachów, a wszystko po to, by wprowadzić się w nieliniowy stan, aby wejść w rodzaj transu, gdzie oczekujecie informacji pochodzących ze Źródła Stwórczego. To jest dobry pierwszy krok i jak to wczoraj zostało powiedziane, słyszycie wtedy na drugim końcu linii ciężkie oddychanie. Czyli wciskacie numer do Boga, On podnosi słuchawkę i słychać ciężkie oddychanie. I na tym wasza komunikacja się kończy. Siedzicie więc w medytacji i słuchacie ciężkiego oddychania. Cha cha! Jest to oczywiście przenośnia, dająca wam do zrozumienia, że kiedy dzwonicie, to ktoś faktycznie podnosi telefon. Dobrze więc wiecie, że jesteście połączeni, czujecie to, ale nie otrzymujecie tą drogą żadnych nowin. Zatem, kolejnym krokiem w nawiązaniu dwustronnej komunikacji jest użycie jednego z najbardziej nieuchwytnych narzędzi do waszej dyspozycji - które już wam opisywałem - czyli intuicji.
Intuicję bardzo trudno zdefiniować i ci z was, którzy znają jej podszepty, wiedzą także, że to nie jest coś, co daje się z góry zaplanować, albo na czym można polegać... A może jednak jest inaczej? Większość z was doświadcza przebłysków intuicji, zwanych tak właśnie dlatego, że przychodzą i odchodzą bardzo szybko. Czasami intuicja coś wam mówi i sami nie jesteście pewni, czy to w ogóle słyszeliście. „Co to było?”- pytacie się wtedy – „Chciałbym temu się bardziej przysłuchać”- mówicie. Intuicja więc przychodzi i odchodzi w przebłyskach i pragnięlibyście je jakoś spowolnić. Dzieje się tak, bowiem sami rozumiecie, że przebłysk intuicji to nic innego jak iskierka dwustronnej komunikacji, przesłanka z drugiej strony.
Intuicja więc jest narzędziem ułatwiającym ludzkiej świadomości wielowymiarową komunikację z Duchem. Ilu z was otrzymywało intuicyjne przesłanki, aby się gdzieś udać, albo żeby się nigdzie nie wybierać? I jeśli się do tych podszeptów stosowaliście, to potem się okazywało, że mieliście całkowitą rację! Inni zaś powiedzą, że doświadczyliście takiego podszeptu, ale on wcale nie był taki dokładny. Kochani, dzieje się tak, ponieważ zwątpiliście i to, co zostało przekazane przefiltrowaliście przez własną logikę. Dobrze wiecie, o co mi w tej chwili chodzi! Jesteście zaprojektowani na liniowość i logikę, stykając się z myślą intuicyjną, lustrujecie ją codzienną świadomością, po czym mówicie sobie: „Chyba mi się to tylko wydawało.” Albo: „Okej, ale chyba to trzeba trochę zmienić.” Musicie zaufać tej pierwszej, wpadającej jak błyskawica intuicyjnej myśli, cokolwiek by to nie było. Ona zawsze jest poprawna.
Czasami intuicja przekazuje wam przenośnie. Otrzymujecie więc nie dosłowną odpowiedź, ale obraz, który prowadzi gdzie indziej, tam, gdzie może się wam przytrafić coś jeszcze, co dopiero mówi wam, dlaczego taki przekaz w ogóle otrzymaliście. Wiele z was doświadcza czegoś takiego i patrząc wstecz widzicie wtedy, że mieliście rację, ale tego nie widać w czasie samego przekazu.
Zajmijmy się więc teraz zagadnieniem, jak sobie w życiu stworzyć intuicję działającą w czasie rzeczywistym, na której można polegać, której podszept da się od razu rozpoznać? Zastanówmy się jak można sobie stworzyć, aby przesłanki intuicji płynęły strumieniem, który inaczej nazywa się channelingiem... Kochani, taki potok przesłanek intuicji to inaczej przekaz natchniony.
Kiedy Lee po raz pierwszy zasiadł do channelingu, to, jak o tym wspominaliśmy, spłynęło na niego tyle miłości, tak wypełniła go miłość, że ten inżynier, niczego niespodziewający się człowiek, od razu się zorientował, że ten ogrom nie mógł pochodzić od niego samego. Miłość ta musiała pochodzić ze znacznie większego źródła. Siedząc wtedy na krześle, płakał sam nie wiedząc, dlaczego? Miał odczucie, jakby był napełniony miłością bożą aż do granic możliwości. To, co następnie się działo z moim partnerem jest bardzo ważne, więc pragnę, abyście się temu dobrze przysłuchali.
On nie jest najlepszym medytatorem i nigdy nim nie był. Zatem, kiedy w jego życiu pojawił się Kryon, to Lee wcale od razu nie zaczął częściej medytować. Nie nastawiał się, że teraz będzie siedział i czekał na wiadomości od Ducha. Wcale nie mówił sobie: „Jak będę cicho, to może wtedy coś się wydarzy?” – bowiem to, co się z nim stało było tak silne, nieoczekiwane i tak przepełnione miłością, że doprowadzało go do łez. Miłość była treścią przekazu. Lee zapragnął wciąż doświadczać tego uczucia obezwładniającej miłości, oto co sprawiło, że zgodził się na otrzymywanie przekazu natchnionego, ale wcale nie miał zamiaru siedzieć i czekać, aż przekaz ten sam do niego spłynie. Sam zaczął tej miłości poszukiwać; za każdym razem zasiadając do przekazu prosił: „Kochany Duchu, powiedz mi, czego pragniesz, abym się dzisiaj dowiedział?” Lee więc nie czekał, aż do niego odezwie się głos w słuchawce telefonu; zaczął mówić tak, jakby wydawał rozkazy intuicji, aby się ujawniła i kontynuowała proces miłości.
Przekażę wam teraz pewne wskazówki na temat intuicji, a następnie zrobimy coś szczególnego. Kochani, intuicja to trochę jak odbiornik radiowy, którego gałki się nastawia na dowolną stację. Żeby lepiej ją usłyszeć, kręcicie trochę w lewo, trochę w prawo, aż odbiornik jest nastawiony na upragnioną audycję, o której wiecie i odczuwacie, że jest tą właściwą. Na tym polega proces miłości. Tutaj wcale nie chodzi o czekanie i siedzenie w medytacji, poprawiając sobie samopoczucie.
Podczas medytacji, kiedy wiecie, że jesteście do tego gotowi pytacie się: „Kochany Duchu, powiedz mi, czego pragniesz, abym się dzisiaj dowiedział?” - Stawiając takie pytanie wizualizujecie sobie jak się dostrajacie do odbioru najpiękniejszej stacji ze wszystkich możliwych. Skupiając się, każdy na właściwy sobie sposób, zaczynacie słuchać audycji i doświadczacie pewnego uczucia dającego wam znać, że jesteście połączeni. Takie uczucie jest inne dla każdego Człowieka na Ziemi.
Lee liczył na doświadczenie tego uczucia za każdym razem zasiadając do przekazu. On tego oczekuje do dziś i od trzydziestu lat nigdy się nie zawiódł, gdyż kiedy tylko zasiada na krześle, od razu przemawia przez niego Kryon. Zawsze do niego przychodzę i przemawiam poprzez jego własne Wyższe Ja. Nigdy się tak nie zdarzyło, żebym go zawiódł. Niezależnie od tego, jak się Lee czuje, jak bardzo jest zmęczony, przekaz, czyli uczucie miłości zawsze pojawiało się na zawołanie, przedostając się przez jego duszę, czyli bańkę, lub naczynie [medium]. Lee więc porozumiewa się dwustronnie. Na tym polega obietnica dana każdemu z was, jeśli dokonacie takiego wyboru.
Wczoraj mówiliśmy wam, że kobiety mają lepszą intuicję od mężczyzn. Dzieje się tak, ponieważ kobiety muszą z miłością i empatią wsłuchiwać się w to, czego potrzebują ich dzieci, one więc są specjalnie zbudowane z lepszym „aparatem nasłuchowym”. Kochani, jak wam o tym tak często wspominaliśmy, dlatego też w starożytności właśnie kobiety były szamankami, po prostu są do tego lepiej dysponowane. Kobieta zatem jest lepszym przywódcą, czy przewodnikiem duchowym od mężczyzny. Rozglądając się wokół, widać to nawet na ścianach tutejszych świątyń. Widać to na przykładzie istot Hator, tutaj bardzo często spotyka się motyw matki krowy, łagodnej, kochającej i bardzo intuicyjnej, która służy wskazówkami. Przewodnictwo i wskazówki pochodzą więc od istoty o płci żeńskiej.
Mamy dla was coś szczególnego, zmieniając kolejność przekazywanej informacji. Zwykle nauczycielka Marilyn [Harper] zaczyna jako pierwsza i przekazuje informacje od wielu istot pragnących przemawiać poprzez nią. Jej naczynie [medium] jest kryształowo czyste. Marilyn świadomie wybiera istoty, które mają przez nią przemawiać. Jedną z nich jest Izyda. Ponieważ obecnie jesteśmy na Elefantynie, wyspie z najstarszą świątynią dedykowaną Izydzie, nie pozostaje nam nic innego jak oddać głos jej samej, aby przejęła dalej nasz przekaz na temat intuicji.
[Izyda głosem Marilyn Harper]
Ukochane Istoty Światła, bardzo jestem w was zakochana. Przychodzę do was z przypomnieniem, kim doprawdy jesteście, kim przybyła tutaj wasza dusza, aby się stać. Przybywam tutaj, do tej budowli przedstawiającej sobą miłość, cześć, obecność, połączenie. Jestem tutaj, aby wam przypomnieć, że tak samo, jak wschodzi słońce, tak samo zaczyna wschodzić wasza intuicja. Przychodzę tutaj, aby wam przypomnieć o świetle, którym w istocie jesteście. Tylko poprzez własną percepcję i przekonania, jak o tym mówił nasz kochany przyjaciel Kryon, wydaje się wam, że istniejecie w oderwaniu od wrodzonej mądrości własnego ciała, co powoduje pewną rozbieżność poznawczą.
Przybywam tutaj, aby was uaktywnić. Przybywam tutaj, aby pomóc wam w zrozumieniu tkwiącej w was mądrości, abyście udając się do rdzenia waszej obecności mogli podkręcić dźwięk, cha cha, abyście przyjęli do wiadomości i zrozumieli tkwiącą tam informację, w której prawdziwość błagam teraz, abyście nie wątpili. Tak samo, jak wielu wspaniałych nauczycieli żyjących na tej planecie, pytamy się was, gdzież byśmy wszyscy byli, gdyby każdy z nas zwątpił w prawdziwość naszej intuicji? Proszę więc, abyście nie wątpili waszej.
Intuicyjny głos tkwiący w każdym z was nie jest aż tak głośny, jak mój, nie jest tak głośny, jak ptasie głosy, które teraz słyszycie. Te głosy jednak dochodzą nas ze świątyni, tak samo, jak głos waszej intuicji wydobywa się z wewnętrznej świątyni was samych, płynie takim samym nurtem jak Nil, jest wiecznie obecny i zawsze płynny, zawsze połączony. Oddychając ciszą wewnętrzną mówicie: „Jestem tutaj, słucham; jestem miłością i słucham, czuję i słucham. Łączę się i słucham”. To wtedy wewnętrzna wiedza i natchnienie dają o sobie znać, stają się warte uwagi waszej duszy, bowiem to ona jest łączniczką ze wspaniałością dającego satysfakcję sukcesu. To nie zawsze musi brzmieć tak, jakbyście tego oczekiwali, to może brzmieć jak szelest motylich skrzydeł, dziesięć kroków przed wami.
Dlatego czasem musicie usiąść w ciszy, żeby ten głos usłyszeć. Często jednak słyszymy, jak mówicie nam, że go nie słyszycie. Kochane istoty światła, im częściej tak będziecie powtarzać, jak to mówi nasza przyjaciółka Adironnda, to stwierdzenie stanie się zamówieniem, które składacie Wszechświatu. Zamiast tego więc oddychajcie i nasłuchujcie. Wejdźcie do mego serca; zezwólcie, aby moje serce głośno do was przemówiło, bowiem potrafię połączyć się z częstotliwością wibracji mej duszy i kiedy tak robię, to iluminacja mojej duszy staje się bardziej wyraźna. W waszym przypadku chodzi o iluminację waszej duszy, rozumiecie? Wewnątrz duszy, w sercu, tkwi wasza własna mądrość.
Jakoś na przestrzeni historii dokonaliście wyboru, aby jej nie słuchać. Proszę więc was, abyście ponownie zaczęli słuchać. Z praktyką, ten głos stanie się tak samo słyszalny, jak otaczający nas ptasi śpiew. Widzicie, ptaki wzbijają się wysoko i następnie chowają w niszach świątynnych kamieni, odnajdują własny rdzeń i zadomawiają się w tym świętym miejscu.
Wasza świątynia, wasz dom, wygląda tak samo, ukochane istoty światła. Wasz dom to serce, siedzisko miłości. Goszcząc się w sercu słyszymy, jak niektórzy z was mówią: „Nie wiem, co to miłość; jak ją odczuć?” - Ha! To właśnie zamówienie. Oddychajcie więc ciszą waszego serca i pozwólcie światu, żeby sobie nadal wokół was wirował. Podnieście własne wibracje i nauczcie się rozpoznawać przebłyski własnej intuicji, łapcie się na nich. Kiedy intuicja mówi, żeby zabrać ze sobą okulary słoneczne, to je ze sobą weźcie nawet w pochmurny dzień, bowiem słońce i tak wzejdzie. Albo zostawcie je w domu, bo macie wybór nie słuchać, jeśli taka wasza wola. Jednakże im częściej się przysłuchujecie, tym lepiej się wstrajacie w daną częstotliwość, w daną falę radiową i wtedy wasza własna mądrość przemawia przez was, poprzez was i poprzez wszystko, co was otacza.
Tego przekazu nie da się zatrzymać, gdyż on jest zawsze z wami, ale jeśli macie taką wolę, możecie go nie rozpoznawać, nie przyjmować do wiadomości. Zatem proszę, byście wybrali rozpoznawać ten głos, przekaz waszej własnej duszy. Właśnie teraz uaktywniam waszą duszę, zaglądając każdemu z was w oczy, poprzez każde moje słowo, poprzez każdy symbol, który wnika w wasze serce, zupełnie jak hieroglify na ścianach mej świątyni. Robię to, abyście sobie przypomnieli, kim doprawdy jesteście, przypominam wam, co dyktuje wasza własna mądrość, która mówi, abyście byli obecni. Sama miałam wyznawców, którzy oddawali mi boską cześć cha cha! Wcale tego nie chciałam, przybywam tutaj w ludzkiej formie, aby przypomnieć wam, że w waszych ciałach tkwi mądrość. Proszę was, proszę przyjmijcie do wiadomości ten moment podszeptu intuicji i zapamiętajcie tę częstotliwość, tak, żebyście ją mogli zawsze znaleźć i się z nią połączyć.
Błagam was, nie odwracajcie się od waszej misji, każdy z was jest heroldem niosącym przekaz miłości, miłosierdzia, wdzięczności, radości, spokoju, jasności, mądrości i śmiechu. Śmiech to język uniwersalny, tak samo, jak muzyka. Zaufajcie samym sobie, zaufajcie, że nawet wśród chaosu życia codziennego, istoty Hator stoją przy was, jak ja stoję przy was. Zawsze jestem z wami, nawet jeśli się wam wydaje, że marnujecie, czy mijacie się z energią twórczą, to pamiętajcie, że nie możecie jej przegapić, możecie ją najwyżej opóźnić.
Zatem proszę was, podejmijcie swą misję, zjednoczcie się z wrodzoną mądrością ciała, zjednoczcie się z intuicją i wiedzcie, że jej podszept będzie się stawał coraz bardziej wyraźny z każdym następnym krokiem. Droga do intuicji jest coraz bardziej widoczna, tak samo, jak widać wzeszłe już słońce. Intuicja istnieje tak samo, jak istnieje księżyc. Jestem tutaj, aby pomóc wam zrównoważyć waszą żeńską stronę, pomóc wam w zrozumieniu rdzenia napełnionej miłością empatii, oraz miłosierdzie, abyście mogli zrozumieć dobroczynność waszej własnej duszy. Jestem tutaj, żeby po prostu was kochać. Jestem tutaj, aby pomóc wam w pokochaniu i spojrzeniu w głąb samych siebie. Kiedy spojrzycie w oczy naszej boskiej łączniczki, Merilyn zobaczycie w nich mnie patrzącą na was z miłością, aby wam, o tej miłości przypomnieć.
Zaufajcie miłości, gdyż wraz z nią wzrasta intuicja i wzbija się tak samo wysoko, jak okoliczne ptaki. Istota miłości wypełnia mądrość waszego ciała, wasze umiejętności, was samych. Proszę więc podejmijcie waszą misję wystawiając lewą nogę do przodu [jak egipskie posągi] aby nie upaść. Wystawcie lewą nogę do przodu, aby tańczyć taniec życia. Wystawcie lewą nogę do przodu, aby wasze serce stało się tak silne, jak wasze intencje. Ja wiem, że wasze serce jest silne, wtrajacie się w częstotliwość duszy, dzięki czemu wrodzona mądrość ciała pozwala uchwycić podszept intuicji. Zakotwiczcie ją, dobrze zapamiętajcie, bowiem wtedy będziecie zawsze mogli do niej powrócić. Podszepty intuicji będą się stawały coraz głośniejsze, ale w sposób łagodny i dobroczynny.
Rozumiem wasze zwątpienia, czuję wasze obawy. Myślicie sobie: „A co, jeśli się mylę?” - A co, jeśli będziecie mieli rację? Pytanie typu „co to będzie”, nie wchodzi w rachubę, po prostu bądźcie tu i teraz całymi sobą, bądźcie obecni, słuchajcie sercem, patrzcie uszami, czujcie oczami, bo uczycie się nowego sposobu życia. Mnie zaś przypadł zaszczyt bycia częścią waszej podróży. Tak samo, jak wy byliście częścią mojej, wiele tysięcy lat temu. Jestem wam wdzięczna za wasze istnienie. Teraz musicie także być wdzięczni za siebie samych. Teraz musicie zrozumieć na czym polega nowy sposób słuchania, wstrajając się w częstotliwość duszy. Głęboko was kocham, widzę waszą wspaniałość i trzymam lustro, abyście sami ją także mogli zobaczyć. Zobaczcie własne odbicie w oczach wszystkich, z którymi się zetkniecie. Ja też będę wśród nich. Z miłością i radością żegnamy się mówiąc Namaste!

Ateny

 Może być zdjęciem przedstawiającym Zamek Królewski na Wawelu i na świeżym powietrzu

 Niemodlin w Polsce...

Witam was kochane, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Zawracam się do słuchających mnie w innym Teraz: Rozpoczynamy bardzo szczególną wycieczkę po Grecji. Otaczają mnie Boginie, czyli kobiety, które zdecydowały poświęcić swój czas, jeden tydzień z życia, w celu dowiedzenia się o sobie czegoś więcej. Chwila bieżąca jest więc czasem introspekcji przy okazji wycieczki po Grecji. Możecie się zapytać: „Dlaczego przyjeżdżać akurat tutaj? Jakie znaczenie ma Grecja?” Niedługo będziecie zwiedzały miejsca historyczne, w których jednak odkryjecie także i świętość. Wy tę świętość tam wniesiecie, a nie odwrotnie; miejsca te nie natchną was świętością.
Starożytna Grecja jest przede wszystkim znana jako ojczyzna rozumowania, filozofii i idei. Podczas zwiedzania wielu budowli i świątyń, może się wam wydawać, że oglądani tam bogowie nie są rzeczywiści, że są wymysłem tamtej kultury, tamtego społeczeństwa. A przecież w tych zabytkach kryje się coś znacznie więcej! Możecie nie wiedzieć, kto w tym regionie wciąż żyje, kto żyje tutaj od samego początku? Zwracam się teraz zarówno do pań słuchających mnie później, jak i do tych zebranych przede mną: To, co podczas wycieczki powiem albo odniesiecie do samych siebie, albo nie, ale prawdopodobnie zainteresuje was, dlaczego w tych ruinach kryje się tak wiele?
Starożytna Grecja, cywilizacja znana z myślicieli, filozofów i poetów, doskonale nadaje się na taki rodzaj introspekcji. Wiele z rodzaju myślenia charakterystycznego tej cywilizacji pochodzi skąd inąd. Widać to jednak dopiero po retrospekcji. Kiedy odwiedzacie jakiś zabytek, oglądacie posąg jakiegoś boga, do którego obecnie trudno wam się odnieść jak do Boga, pragnę abście pamiętały, że Grecja to także kolebka retrospekcji. Zatem kraj ten na was czeka, zapraszając abyście zaczęły myśleć kategoriami wybiegającymi poza rozumowanie liniowe. Grecja to kraj od stuleci odwiedzany przez turystów zadających sobie pytanie: „Co jest tutaj takiego, co świadczy o tym, że kraj ten skrywa coś więcej? Na czym polega filozofia Boga? Kim jestem?”
A teraz objawienie. Zwolnię tempa przekazu i powiem wam teraz coś, co dla niektórych jest powtórką, jest to jednak rodzaj informacji ściśle związany ze starożytną Grecją. Przekaz mój może nie zawierać poprawnych nazw, czy wskazywać określone miejsca, gdyż wszystko to się w ciągu tysięcy lat zmienia. Prócz tego, to, co za chwilę, może przeczyć temu, co na ten temat wam powiedziano; nawet jeśli dowiedziałyście się tego ze źródeł ezoterycznych. Sprawy więc mogą wyglądać inczej niż wam się wydaje, bądź jakie na ten temat macie wyrobione zdanie, lecz i tak wam to powiem! Kochane panie, przyglądając się całemu waszemu rodowodowi, wiele z was żyje na Ziemi od początku, byłyście na Lemurii. Te, które słuchają tego w innym teraz także mogą być Lemuriankami; jesteście zatem bardzo Starymi Duszami, o czym zresztą wspominaliśmy już niejednokrotnie.
Kiedy Lemuria stopniowo zaczęła zanurzać się w toń oceanu, kiedy powoli przekształcała się z ogromnego, wypiętrzonego masywu górskiego w znany obecnie archipelag Hawaii składający się z niezatopionych szczytów górskich, cała jej populacja się ewakuowała. Lemuria topiła się powoli, każdego roku kurcząc się kawałek po kawałku. Coś takiego wywołuje strach o rodzinę, o przetrwanie, gdyż oto jest się świadkiem, jak stopniowo, dom za domem, piędź za piędzią, ziemię pochłania ocean, a pod stopami daje się wyczuć drgania związane z wybuchami wulkanów. Wszystko to bardzo głęboko zapada w Akaszy. Lemurianie więc wsiedli w kanoe i wiecie już, co się stało potem, gdyż tę historię już wam przekazaliśmy.
Lemurianie stopniowo rozprzestrzenili się po całym świecie, prądy morskie przede wszystkim jednak przywiodły ich na półkulę południową. Wylądowali na Wyspie Wielkanocnej [patrz, przekazy z Rapa Nui, poniżej w tej grupie – przyp. tłum.] zaludnili Nową Zelandię, zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych [Mt. Shasta!] i wiele innych miejsc. Jak już była o tym mowa, po upływie tysięcy lat Lemurianie rozjechali się po całej Ziemi. [Patrz: przekaz z Indii i Azorów.] Wraz ze sobą oczywiście rozprzestrzenili także swój rodowód. Wszyscy Lemurianie mają ze sobą coś wspólnego: ich Akasz często podpowiadał, że najlepiej im się będzie żyło na wyspie. Zatem na przestrzeni całej historii Ludzkości wielu Lemurian oraz ich synowie i córki zawsze pragnęli żyć na wyspach! Stąd też przez stulecia potomków Lemurian, jak i przykłady najwyższego rodzaju umysłowości, można był znaleźć właśnie na wyspach.
Pragnienie życia tak, jak dyktuje Akasz jest bardzo sensowne. Na wyspie jest bezpiecznie, jesteście zewsząd otoczeni wodą, zdobywcom ciężko się do was dostać. Życie na wyspie więc pozwala na wolnomyślicielstwo. Wyspy Lemurianom wydawały się bezpiecznymi miejscami na wychowywanie dzieci i zakładanie rodzin, gdyż tak właśnie robili wcześniej. Takie bezpieczne miejsca znajdywałyście na innych wyspach. Jednak kochane, życie na wyspie wiąże się także z pewnym niebezpieczeństwem. W ciągu stuleci i tysiącleci wiele z nich znika, zupełnie jak Lemuria.
Dzieje się tak przede wszystkim z powodu ruchu płyt tektonicznych i aktywności wulkanicznej. Tarcia płyt tektonicznych często pochłaniają całe wyspy. Zatem prócz Lemurii, żyłyście jeszcze na wielu innych tonących wyspach. Przynajmniej trzy z nich bardzo głęboko zapadły wam w Akaszy, innymi słowy dobrze je pamiętacie, chociaż nie pamiętacie ich jako trzech oddzielnych wysp. Jest tak, gdyż Akasz jest nieliniowy, nie liczy upływu dni, lat czy nawet wysp. Jedno takie doświadczenie zapamiętane w Akaszy jako tonącą w morzu wyspę nazwaliście Atlantydą.
Gdyby teraz przeprowadzić sondaż i spytać zebrane tutaj Boginie oraz słuchaczki i czytelniczki w innym teraz: „Czy żyłyście na Atlantydzie?” Las podniesionych rąk wprawiłby was w zdumienie. „Syndrom tonącej wyspy”, bardziej niż cokolwiek innego, stanowi znak rozpoznawczy Starej Duszy. Odpowiecie mi: „Och, żyłam na Atlantydzie i dobrze wiem, że tak było, czuję to i sobie przypominam!” Zaraz wam powiem, co sobie przypominacie? Pamiętacie... pamiętacie lęk związany z życiem na tonącej wyspie. Strach ten towarzyszy wam od pierwszej Lemurii aż do tej najświeższej w historii. Oto, o czym pragniemy wam teraz opowiedzieć.
Najświeższe doświadczenie tonącej wyspy miało miejsce niedaleko stąd! Trzecia Atlantyda leżała w basenie Morza Śródziemnego... zanim został zalany wodą! Jak to możliwe, skoro w geologii tego morza nic nie wskazuje na jakąś działalność wulkaniczną? Nie, ale region aktywności tektonicznej znajduje się na Gibraltarze! Jeśli przyjrzycie się współczesnym mapom tego regionu, zauważycie, że cieśnina Gibraltar stanowi wąski przesmyk, który w dawnych czasach wpuścił w basen Morza Śródziemnego wody z Atlantyku. Tak powstało Morze Śródziemne. Tak, zanim to nastąpiło w tym basenie była woda z innych źródeł, basen ten więc nigdy nie był suchy, lecz nigdy nie było w nim aż tyle wody, ile po wdarciu się Atlantyku w rezultacie poszerzenia się cieśniny Gibraltar w wyniku trzęsienia ziemi. Ziemia się zatrzęsła, Gibraltar się otworzył, w basen śródziemnomorski wtargnął Atlantyk topiąc wspę, na której mieszkaliście w poczuciu bezpieczeństwa, gdzie oddawaliście się przemyśleniom szczytnych ideałów, gdzie żyliście jako Lemurianie, choć teraz wyspę tę nazywacie Atlantydą. Atlantyda więc leżała na Morzu Śródziemnym i bardzo szybko zatonęła, w odróżnieniu od tej pierwszej Lemurii, która tonęła bardzo powoli. Ci, którzy się uratowali, przybyli do Grecji!
Być może teraz dowiedzieliście się więcej na temat tego, co można znaleźć w Grecji? Z ezoterycznego punktu widzenia to ciekawe, jak postępujecie, jako Ludzie, jak działa Akasz, gdyż zatonięcie tej w sumie niewielkiej wysepki, która wcale nie była prawdziwą Atlantydą, jest dla was tak ważne, a przecież była jedną z wielu, tą najbliższą wam w czasie. Zatonięcie tej wyspy wzbudziło wielki gniew. „Kim jest Bóg, który znów coś takiego na nas ściąga?” Z powodu tej pamięci w Grecji narodziła się tendencja do zapuszczania się myślą głębiej i twierdzenia, że może Bóg wcale nie jest Bogiem, a może tych Bogów jest więcej?”
Na tym przerwiemy. Zapoznałyście się z ezoteryczną historią Grecji, której nigdy wcześniej wam nie zdradzałem. Celowo czekałem, aby powiedzieć wam o tym teraz, w tym miejscu. Czy więc jesteście Atlantami? Czy Lemurianami? A może to jedno i to samo? Ile razy w ciągu wszystkich wcieleń zmagałyście się z tonącą wyspą, zanim postanowiłyście: „Nigdy więcej żadnych innych wysp!” Cha, cha, cha! Mój partner też tutaj żył, ale nie był Atalntem, był rybakiem i już wcześniej mu to zdradziłem. Na razie wystarczy. Niech zacznie się nasza grecka przygoda!
I tak jest.

środa, 27 kwietnia 2022

Elegancja starożytnych Egipcjan

 Może być komiksem przedstawiającym tekst

[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 9:28 minucie nagrania]
Elegancja starożytnych Egipcjan
Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Niniejszy to 16 przekaz z wycieczki po Egipcie z roku 2019, tym razem ze stuosobową grupą znajdujemy się na północy kraju, w Edfu nad dolnym Nilem i zaczynamy zwiedzać niektóre z najwspanialszych budowli stworzonych przez starożytnych Egipcjan. Gdybym miał temu przekazowi nadać jakiś tytuł, to bym go zatytułował: „Elegancja starożytnych Egipcjan,”, gdyż bardzo często ją w swych przekazach podkreślam. Zatrzymajmy się na moment... Zastanówcie się nad tym, co oglądacie, ponieważ siedzimy teraz wewnątrz świątyni w Edfu i jak zauważyliście, odwiedzane świątynie są coraz większe. Ich rozmiar poprowadzi wasz wzrok ku pewnym geometriom, zaczniecie – jeśli już tego nie robicie — liczyć ilość filarów. Zachęcam was do tego, gdyż ma to związek z tym, o czym za chwilę.
Kochani, bardzo wczesnym rankiem, przed wschodem słońca, siedzimy w odkrytej sali kolumnowej tej wspaniałej świątyni. Kiedy rozmawiamy o rdzennej kulturze starożytnego Egiptu mamy na myśli czasy, kiedy ona była czysta, niezmącona naleciałościami innych kultur; nasze określenie rdzennej kultury niekoniecznie musi się pokrywać z tym, co na ten temat mówią egiptolodzy. Mamy na myśli środkowy okres jej rozwoju, zanim jakikolwiek zdobywca, czy zdobywcy, mógł się ogłosić Faraonem, bądź rozpowszechniać na tej ziemi inny rodzaj wiary.
Mówię więc o okresie historii Egiptu, kiedy ich bogowie wciąż byli bogami miłości, zanim ktokolwiek obcy przywłaszczył sobie ich religię i ziemię, wpatrując się w nią przez stulecia siedząc na uzurpowanym tronie, fałszując swój rodowód [mowa tu o Hyskosach i Ptolomeuszach-przyp. tłum], zanim ktokolwiek obcy lub niskiego pochodzenia, wszedł w skład rządu, czy systemu polityczno-dynastycznego [Jak próbowali tego Hyksosi i Rzymianie za czasów Kleopatry VII- przyp. tłum]. Mówimy tu więc o czysto Egipskiej kulturze [z czego wynika, że mowa przede wszystkim o tzw. Starym i Średnim Państwie 2686 p.n.e. – 1640 p.n.e. - okresie, który faktycznie przypada na środek historii Egiptu zakładając, że okres predynastyczny rozpoczął się ok. 6000 p.n.e.– przyp. tłum] Mówimy o czysto egipskiej historii oraz o tym, co sami Egipcjanie pozostawili zapisane na ścianach świątyń o tym, jak żyli i w co wierzyli.
Właśnie teraz siedzicie w miejscu, które pragnie wam coś powiedzieć o pewnych skrywanych tajemnicach, o których rzadko ktokolwiek słyszy, choć to wszystko widać, jak na dłoni. Policzcie ilość kolumn. Cha cha! Licząc kolumny odkryjecie, że Egipcjanie hołdowali przede wszystkim systemowi dwunastkowemu. Nadejdzie taki dzień, kiedy naukowcy docenią elegancję matematyki opartej na systemie dwunastkowym — i ją przywracając — nie nazwą jej nową matematyką, lecz właśnie powrotem do prastarej!
Powtórzę raz jeszcze, bowiem słuchający mnie teraz matematycy uśmiechną się, kiedy to usłyszą: elegancja matematyki opartej na systemie dwunastkowym jest wyraźnie widoczna i wcale nie trzeba się jej doszukiwać. Innymi słowy, jej wzory i ciągi zaczynają przemawiać i wytrawny matematyk od razu je zauważy. Będzie się uśmiechał doświadczając momentu Aha! - widząc jak jeden ciąg prowadzi do innego, a wtedy och, tylko spójrzcie tutaj! Istniejące w biologii fraktale, geometria przestrzeni kosmicznej, wszystko w naturze mówi o dwunastu ścianach, o szóstkach, trójkach i czwórkach i bardzo rzadko można tam znaleźć piątki i dziesiątki. Bardzo rzadko. Wszystko we Wszechświecie jawi się szóstkami, trójkami, czwórkami, dwunastkami i osiemnastkami. Policzcie więc kolumny. Wam się wydaje, że ich ilość to przypadek? Policzcie liczbę kapłanów oraz to, co uważali za święte liczby. Wam się wydaje, że tak jest przez przypadek? Tutaj także nie znajdziecie żadnych piątek ani dziesiątek. Mówię wam o tym jako wstęp do dyskusji o elegancji socjalnej struktury starożytnego Egiptu.
To prawda, że oni byli kulturą początkującą, to prawda, że pod pewnymi względami byli zacofani, tak samo, jak wy, byli dwoistości przykładów na to, czy tamto można mnożyć; jednakże kochani, przyglądając się samemu jądru Egiptu, widać cywilizację, która przetrwała samodzielnie, wyznając Boga miłości. Jest to bardzo ważne! Czy zauważyliście, że ta ogromna świątynia, którą teraz oglądacie jest zbudowana na tym samym planie, co mniejsze? Na tym samym planie, co najmniejsza?
Pierwsze, co widać, to dwie kolumny, które stwarzają sobą przestrzeń do obserwacji wschodu słońca [pylony wejściowe]. Oto filozofia – wymienię ją najpierw, zanim przejdziemy do dyskusji głównego światopoglądu Egipcjan. [Dwie kolumny więc] zdają się mówić o filozofii, według której każdy nowy dzień niesie ze sobą nowy początek. Filozofia ta jest wam znana i mówi, że oto nastaje nowy dzień, niezależnie od tego, co się dzieje w życiu każdego z was. Słońce wschodzi między dwiema kolumnami, aby dać wam do zrozumienia, że Bóg się do was uśmiecha, wszystko jest świeże i nowe. Wschód słońca więc jest symbolem dobroczynnej miłości, tutaj wcale nie chodzi o kult słońca!
Kochani, starożytny Egipt pozostawił po sobie mnóstwo przenośni. Wiele z tego, co tutaj widnieje zapisane na ścianach, opowiada o energiach wcale nie w sensie materialnym. Tutaj widnieją opowieści o górnym i dolnym Nilu, o pełnym dobrodziejstw kraju. Tego nie znajdziecie w innych zakątkach świata, na pewno nie w takim stopniu, co tutaj. Pozwólcie, że opowiem wam coś pięknego. Od trzydziestu lat nauczam was i jak macie na to ochotę, to możecie mą naukę nazwać pewnym systemem wiary, choć to żaden system. Nauczam was podstawowych prawd o miłości bożej, o magii zawartej w wielowymiarowej energii miłosierdzia, czyli nauczam was o czymś, co wasza nauka dopiero zaczyna rozpoznawać i badać jako pole i koherencja, czyli wymierne efekty miłosierdzia. A starożytnym Egipcjanom, to wszystko było wiadome.
Od samego początku powtarzam wam, że jesteście niezmiernie kochani. Och, ale tutaj jest coś więcej. Posłuchajcie, ponieważ to, co raz po raz wam powtarzam, jest zapisane na tych ścianach. Możecie przeżyć całe życie i nigdy nie spojrzeć na Boga, czy Ducha, czy Stwórcę, czy jak jeszcze chcecie nazwać Źródło stanowiące esencję miłości. Możecie przeżyć całe życie i nigdy nie popatrzeć w Jego stronę. Możecie całe życie być zbyt zajęci własnymi sprawami, możecie mówić, że nie wierzycie w te różne ezoteryczne sprawy. Możecie nawet mówić, że jesteście niewierzący, że nie macie zamiaru chodzić do kościoła, czy synagogi; możecie mówić, że jesteście ludźmi nowoczesnymi i nie wierzycie w nic takiego. Ale mówię wam, że pod koniec życia, cały czas, kiedy byliście zajęci i nawet nie patrzyliście w kierunku Stwórcy, to Stwórca na was patrzył z wyciągniętymi ramionami, mówiąc: „Chwyć mnie za rękę, jeśli tylko chcesz! Masz wolny wybór”. Innymi słowy, choć wy możecie nigdy nie kierować wzroku ku Bogu, to Bóg i tak na was patrzy. Każdy człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo miłości, wszyscy ludzie są sobie równi i posiadają tę samą szansę pochwycenia ręki magii miłości i odkrycia dla siebie lepszego życia. Nauczam was tego od trzydziestu lat, jest to przecież tematyka przekazów, właściwych Kryonowi. Następnie przyjeżdżacie tutaj i uzmysławiacie sobie, że na wynurzających się z piasków pustyni ścianach świątyń, z dających się odczytać fragmentów inskrypcji, których nie zdołała unicestwić ręka najeźdźców, jest zapisane dokładnie to samo!
Kochani! Wszystkie świątynie starożytnego Egiptu — od największych do najmniejszych — budowano według tego samego planu, według którego [tuż za wejściem oznaczonym dwoma pylonami] znajdował się wielki, niezadaszony przedsionek, aby słońce mogło nań świecić, a gdzie zbierali się wierni, bowiem dotąd wolno im było wejść do świątyni [tzw. sala hipostylowa] oraz główną nawę biegnącą w linii prostej od wejścia, do dostępnego tylko faraonowi oraz jednemu lub dwóm kapłanom — ołtarza. Kolejne sale poza kolumnową, stawały się coraz mniejsze i ciemniejsze oraz, coraz bardziej święte, dostępne tylko kapłanom i wiodły do miejsca, do którego miał dostęp sam Faraon.
Wszystkie elementy takich świątyń były przenośniami Boga światła. Taki plan świątyń świadczył o tym, że odprawiano w nich objęty protokołem obrządek, że wierni nie mogli dobrze zobaczyć jej wnętrza, bowiem ono było święte, oraz że Bóg jest wielki i Bóg jest światłem i zawsze widzi wszystkich wiernych, niezależnie od ich rangi. Na tym polegała filozofia, według której budowano świątynie. Każdy człowiek miał własną bańkę, Wyższe Ja. To ja nazywam Wyższe Ja, bańką; oni nazywali to inaczej i to jest zapisane na ścianie. Wierzyli w istnienie pewnej części Siebie żyjącej poza ciałem fizycznym każdego Człowieka oraz że ta część zawiera w Sobie światło przenoszone do życia w zaświatach.
Metafizyczne zasady, których was nauczam, traktują dokładnie o tym samym. Czy to możliwe, że te prastare zasady były znane Faraonom (którymi od czasu do czasu bywały kobiety), którzy następnie przekazywali je wszystkim wiernym najlepiej, jak tylko potrafili? Wierni dowiadywali się, co miało miejsce w świątyni, od kapłanów. Jak wam się wydaje, na czym polegał odprawiany przez Faraona obrządek wewnątrz świątyni? Przecież teraz siedzimy wewnątrz takiej świątyni, być może nie dokładnie w miejscu ołtarza, nie zupełnie w mniejszym, świętym pomieszczeniu kultowym, dostępnym tylko Faraonowi.
Jak wam się wydaje, co on tu robił? Wielu, którzy nigdy tych rzeczy się nie uczyli, będzie zgadywać, że Faraon składał ofiary, albo zajmował się odprawianiem jakichś innych pogańskich obrzędów. Co wy na to, jeśli wam powiem, że to, co tam robił, pragnę, abyście pewnego dnia robili wy sami? Faraon oddawał cześć Panu światła, magii miłości, niezależnie od tego, jakie ten Pan w danej epoce dziejów Egiptu nosił imię. Esencją i rodowodem Boga światła była heka [magia], czyli miłość, uzdrowienie. Tak, na przestrzeni wieków Egipcjanie widzieli Boga światła, jako kochającego i uzdrawiającego.
Zaraz wam powiem, co robił Faraon w najświętszym miejscu świątyni, to jest coś, o czym niewielu obecnie wiadomo, a czego powinno się powszechnie nauczać. Kochani, ta świątynia była zbudowana z myślą o muzyce! Tutaj nie chodzi o żadne melodie, tutaj chodzi o pewne tony, ważne dźwięki, które śpiewano razem, bowiem stanowiły nierozerwalną część matematyki. Mówiłem wam o tym wewnątrz piramidy Cheopsa [transkrypcja poniżej, w tej grupie – przyp. tłum], że komnata królewska miała do czynienia z dźwiękiem i matematyką, tak samo tutaj. W tej świątyni Faraon śpiewał. Śpiewał. Jednym, czego zgromadzeni w sali kolumnowej wierni oczekiwali usłyszeć, był donośny głos Faraona. Faraon bowiem śpiewał głośno, niczego nie mamrocząc pod nosem. Na cały głos śpiewał o obecności w świątyni Pana światła błogosławiącego siłę życiową całego, górnego i dolnego Egiptu, w ten sposób zapewniając ciągłość płodności ziemi. Chociaż faktycznie, w Egipcie istniała pewna hierarchia, czy arystokracja, to arystokracja dzieliła się swą wiedzą z całym krajem.
Pomimo że w celu rozmowy z Bogiem do świętego świętych tej świątyni miał dostęp tylko jeden mężczyzna, czy kobieta, piastujący urząd Faraona, to Faraon natychmiast dzielił się jej treścią ze wszystkimi wiernymi. Faron przekazywał ją kapłanom, a kapłani dzielili się nią z innymi kapłanami, a zebrani w sali kolumnowej słyszeli jak Pan światła błogosławił każdego z nich z osobna oraz cały Egipt, obiecując dalej utrzymywać go przy życiu, czyniąc bezpiecznym i pięknym, oraz pomagając każdemu z jego mieszkańców poprzez wskazówki, jak się dostać w zaświaty, kiedy pewnego dnia spotka ich śmierć. Dosłownie słyszę, jak Egipcjanie wciąż poprzez odległe stulecia wołają do was: „Śmierć nie ma żadnego ościenia! Żyjecie na Ziemi chwilkę, ale prawdziwa rzeczywistość zaczyna się w zaświatach”. Jeśli to, co oni wam przekazują wydaje się znajome, to dzieje się tak, bowiem słyszeliście to ode mnie. To ja opowiadam wam o pięknie Źródła Stwórczego, które zna każdego z was po imieniu, które jest światłem i które kocha każdego z was bez miary. Nie zdziwcie się, kiedy egiptolodzy pewnego dnia doczytają się tego samego z inskrypcji, pozostawionych na świątynnej ścianie. Starożytni Egipcjanie dobrze znali tę prawdę, pomimo że w ich panteonie posiadali nań wiele imion. Oni tę prawdę dobrze znali.
Czego w tej chwili brakuje w takich miejscach, jak to, w którym siedzimy? Tutaj brakuje tonów i pewnych dźwięków oraz zasad matematycznych tych dźwięków, bowiem one mają pewne swoiste znaczenie. Eleganckie społeczeństwo, które się posługiwało tymi zasadami, musiało mieć system zapisu nut. Wiedza muzyczna z pokolenia na pokolenie wcale nie była przekazywana w całości ustnie. W świątyniach nauczano muzyki i czytania z nut, uczono jak zapisywać dźwięk tak, aby kolejne pokolenia potrafiły czytać poszczególne nuty i jak je ze sobą łączyć. Każda elegancka kultura ma własny system zapisywania dźwięku.
Zatem zwracam się teraz do egiptologów: czy znaleźliście inskrypcje, których nie potraficie odczytać, bądź znaczenia których nie jesteście pewni? A może one się wam wydają zbyt tajemnicze, aby je poprawnie zinterpretować? Mogą to być właśnie nuty! Każde eleganckie społeczeństwo szanowało także własną historię; historię tego, co istniało przed nimi samymi. W starożytnym Egipcie więc musiały istnieć muzea. Niezależnie od tego, czy mieściły się w świątyniach, czy gdzie indziej, na przykład pod ziemią, to jednak istniały i archeolodzy bardzo często o tym zapominają. Kiedy więc podczas wykopalisk dokopują się do czegoś bardzo starego, to zmieniają system datowania pewnych obiektów utrzymując, że musiały być o wiele wcześniejsze niż przypuszczano, zupełnie nie biorąc pod uwagę możliwości, że się dokopali do jakiejś starożytnej sali muzealnej. Egipcjanie mieli muzea, ich społeczeństwo było eleganckie, miało własną medycynę, bardzo dokładnie myli ręce, co pokazywali na ścianach, bowiem wierzyli w istnienie bakterii, które reszta Ludzkości odkryła dopiero znacznie później. Na tym polega elegancja starożytnych Egipcjan, tutaj nie chodzi tylko o ich znajomość Boga miłości, oni wiedzy o Nim używali praktycznie.
Nie wszystko z tej wiedzy przetrwało, to prawda. Sprawy się zmieniły, ale pragnę oddać cześć elegancji inskrypcji na ścianach świątyń, pochodzących z czasów kultury czysto egipskiej. To były czasy, w których wierzono w Boga światła, w magię miłości oraz w dobroczynność dostępną wszystkim. Tam nie było żadnego osądu, żadnego okropieństwa, jedynie światło. Ich świątynie były budowane tak, że wystarczyło na nie spojrzeć, aby się przekonać, że w nich oddawano cześć idei, samej idei, metafizycznej idei, że zawsze, kiedy wschodzi słońce, to ono wschodzi dla każdego, jego wschód reprezentuje sobą nowy początek, świeży start.
Kiedy opuścicie to miejsce, zobaczycie wschodzące słońce. Celowo zgromadziliśmy się tutaj tak wcześnie, o 3:30 nad ranem, żeby stanąć w chłodnej bryzie wczesnego poranka i być świadkami tego, czego doświadczali starożytni Egipcjanie, w specjalnie w tym celu zbudowanej świątyni-metaforze, opiewającej nowy początek. Nie dajcie się zwieść przekonaniu, że to, co stare jest także zacofane. Co wy na to, jeśli jest dokładnie odwrotnie?
W Egipcie można się bardzo dużo nauczyć. Sami rozważcie to, co wam powiedziałem; niech nie zwodzi was także widoczna tutaj dwoistość, przecież Egipcjanie byli takimi samymi ludźmi, jak wy. Przecież sami mówicie, że wierzycie w kochającego Boga, ale gdyby Egipcjanie przyjrzeli się waszej historii, to także czuliby się zagubieni. Szukajcie więc tutaj światła i celebrujcie zdobycze starożytnych. Niech dzisiejszego dnia przyświeca wam słońce tak, jak zamierzali to wam pokazać architekci tej świątyni, jako przenośnię wszystkich dobrodziejstw i dobrych rzeczy oraz nadziei, odnowicielki siły życiowej całego kraju.
I tak jest.

Kreta

Może być komiksem przedstawiającym tekst

 

Witam was kochane, Jam Jest Kryon ze służby Magnetycznej. Wciąż jesteśmy na Krecie, siedzicie nad piękną laguną ze stopami na plażowym piasku, w otoczeniu skał i wody. Jest to doskonały moment na wypoczynek oraz małą powtórkę pewnych spraw poruszonych wcześniej, jak także, aby ciągnąć dalej podróż wgłąb siebie. Nie ma lepszego miejsca na taką retrospekcję jak na łonie natury. Wokół nie ma nic sztucznego, otaczają was tylko siły przyrody. Pragniemy więc ciągnąć dalej naszą dyskusję o waszym miejscu na Ziemi oraz na temat otaczających was systemów. W ostatnim przekazie z Fajstos zadaliśmy wam pytania, czy wierzycie w istnienie wokół was większego systemu?- oraz czy dajecie wiary, że częścią tego systemu są przeszłe życia? Omówiliśmy ten temat dokładnie i zaproponowaliśmy, aby każda z was udając się do własnego wnętrza, zapytała siebie, czy rzeczywiście wierzy w to, że już wcześniej żyła na Ziemi? Tak, czy nie? Czy czuje, że kiedyś już tutaj żyła?
Każda z was otrzyma na to pytanie inną odpowiedź; nie wszystkie usłyszą wyraźne tak, czy nie. Niektóre otrzymają mniej wyraźną odpowiedź typu: „Chyba tak”, inne usłyszą: „Nie jestem pewna”. Właśnie tak się sprawy mają w kontekście świadomościowego i duchowego dojrzewania. Niech więc was to nie martwi czy frustruje, jeśli któraś nie może na powyższe pytania z przekonaniem odpowiedzieć „Tak!”. Jednak jednocześnie pragnę podkreślić, że najważniejszym celem naszej wycieczki jest przypomnienie sobie, kim byłyście wcześniej oraz celebracja szamańskich energii kobiet we wszystkich przeszłych życiach. Retrospekcja własnego wnętrza jest sprawą osobistą. I tak doszliśmy do zagadnienia, na którym ostatnio skończyliśmy, kiedy to poruszyliśmy kwestię istnienia na szeroką skalę zakrojonego systemu, który wy same dla siebie planujecie.
Niezmiernie trudno wam w istnienie takiego systemu uwierzyć, jednak tak właśnie jest naprawdę i wszystko, co należy zrobić w celu dowiedzenia się, co Duch ma dla was w przyszłości jest kontakt z własnym Wyższym Ja. Wyższe Ja tak samo, jak wy same, stanowi część Źródła Stwórczego, zatem każda z was brała czynny udział w planowaniu zaistnienia w obecnym życiu możliwości wzięcia udziału w naszej wycieczce, że wysłuchacie naszego przekazu, że poczujecie obecność Bogini Wewnątrz. W tej chwili zwracam się do zebranej przede mną grupy. Jak tam, czy słuchając wszystkich naszych przekazów czułyście zacieśniającą się więź z Duchem? Każdą z was łączy z Duchem coś więcej, jak przyjaźń. Czy odczułyście już więc zacieśniającą się więź z Bogiem Wewnątrz, dającą się określić jednym słowem: Namaste? Słynne to pozdrowienie mówi: Pozdrawiam Boga w tobie; Bóg wewnątrz mnie, pozdrawia Boga w tobie.
A teraz przechodzimy na następny poziom i zadamy wam kolejne pytanie, sprawy teraz staną się trudniejsze, gdyż należy przyjąć do wiadomości jeszcze jeden system, w związku z którym, zadam wam więcej pytań. Jeśli wydaje się wam, że żyłyście wcześniej, jeśli planujecie, kim macie w danym życiu być, jaką wybrać płeć, gdzie przyjdzie wam na Ziemi żyć, jeśli dodać do tego wszystkiego jeszcze karmiczne przeznaczenie, wtedy wyłania się z tego istnienie czegoś więcej. Zatem porozmawiajmy teraz na temat zapisu waszych żyć.
Poruszamy teraz temat trudniejszy od wcześniejszych, gdyż jak wcześniej niejednokrotnie była o tym mowa, każda z was nosi w sobie zapis wszystkich przeżytych na Ziemi żyć. W dodatku, w zapisie tym znajdują się nie tylko same fakty, są tam również zapisane emocje. Zatem taki zapis zawiera wszystko, co odczuwałyście i czego się nauczyłyście, wszystkie rozwinięte przez was talenty. Posłuchajcie: zapisane tam są wasze życia i jako kobiety, i jako mężczyzny. Za chwilę o tym porozmawiamy. W tej chwili mowa oczywiście o tzw. Kronice Akaszy, która faktycznie znajduje się wewnątrz was na poziomie komórkowym i wielowymiarowym, czyli w DNA. Z biologicznego punktu widzenia DNA każdej z was jest absolutnie jedyne i niepowtarzalne i nie jest to dzieło przypadku, gdyż właśnie na poziomie DNA, w każdej komórce ciała nosicie w sobie zapis Akaszy. Nieważne, ile razy się tutaj wcielałyście, DNA jest bardzo pojemne i można w nim zapisać każde doświadczenie i wszystko, czego się kiedykolwiek zdołałyście nauczyć, wszystko, co kiedykolwiek przeżyłyście. Zatem, czy Akasz to jakiś system? Kochane, wiele religii wyznaje istnienie Akaszy, ale żadna z nich nic nie mówi, jak ten Akasz działa? Wszystkie skupiają się tylko na karmie. Pozwólcie więc, że sam wam wyjaśnię, jak działa Akasz.
Informacje przekazane poniżej mogą dla niektórych stanowić nowość. Ludzie wszytko szeregują i szufladkują, kategoryzują i numerują, czasem nawet układają w pewne hierarchie. Wielu więc się wydaje, że Kronika Akaszy też jest zbliżona do biblioteki z wieloma tomami, reprezentującymi każde przeżyte życie. W takiej bibliotece może więc znajdować się tysiąc żyć albo nawet i dziesięć tysięcy, przecież każda z was żyje tutaj od bardzo, bardzo dawna. Wiele z was miało bardzo krótkie życia, ile więc ksiąg zawiera biblioteka każdej z was? Przeglądając tomy w bibliotece, wyobrażacie, że na grzbietach niektórych z nich widnieją imiona i daty urodzin. Oto jak wyobrażacie sobie bibliotekę zwaną Kroniką Akaszy. Prócz tego wam się wydaje, że reakcjami na pamięć czegoś z Akaszy rządzi przypadek, niemalże jakbyście weszły do biblioteki i raptem jakiś tom spadł wam na głowę, cha, cha! W waszym doświadczenium pobudzenie Akaszy, jest czymś zupełnie przypadkowym.
Kochane, czy wydaje się wam sensowne, aby elegancja całego zapisu Akaszy jawiła się wam w postaci przypadkowych, pozbawionych sensu wspominek? Istnienie Akaszy nie jest przypadkowe. Przeciwnie, Akasz istnieje w bardzo szczególnym, wspaniałym celu. W starszej energii, kiedy wasze DNA pracowało na mniej eleganckim stopniu wydajności, Akasz istniał po to, żeby was pchać i szturchać tak, abyście pozakańczały pewne projekty, czy doznały emocjonalnego uwieńczenia pewnych spraw, co inaczej nazywało się odpracowywaniem karmy. Jak wam o tym mówiliśmy na samym początku przekazu, czyli 25 lat temu, obecnie z karmy można się uwolnić. Karma nie jest wam już potrzebna [w odnalezieniu celu życia] zatem możecie się zapytać: „Skoro karma jest już niepotrzebna, żeby mnie z miejsca na miejsce popychać, to do czego potrzebny jest Akasz?”
Och, tutaj sprawy stają się bardziej interesujące. Kochane, zaczynacie używać bardzo eleganckiego systemu. Całym sensem istnienia Akaszy jest przechów studni wiedzy którą Stare Dusze zebrały w ciągu swych żyć. Jest to rodzaj empirycznej wiedzy zebranej w rezultacie przeżyć i związanych z nimi emocji. Na chwilę porozmawiajmy o tych tomach w bibliotece. Od razu proszę, abyście porzuciły wszelkie starania wyobrażenia sobie Akaszy jako biblioteki, czy kartoteki, czy w inny liniowy sposób. Akasz nie jest liniowy, ani nawet usystematyzowany. Nie ma w nim, prawdę mówiąc, jakiejś organizacji. Wyobraźcie więc go sobie jako studnię wiedzy, jako zupę, w której pływają wszystkie tomy, wszystkie lata, wszystkie życia. Wszystko to stanowi jedną zupę, jedną energię. Każde przeżyte życie jest do tej zupy dodawane wcale nie chronologicznie jak w kartotece, czy nawet według płci, albo jakkolwiek inaczej. Zamiast tego, Akasz to studnia wiedzy i informacji, potrzebnej wam jako Ludziom na Ziemi.
Pragnę wam teraz pokazać, jak to wygląda w rzeczywistości. Kochane Boginie, zadam wam pytanie, do odpowiedzenia sobie wewnątrz. Ile z was regularnie miewa sny, w których jesteście mężczyznami? Odpowiedź: Bardzo niewiele. Większość pamięci Akaszy, większość wizji i snów opowiada wam o innych życiach jako kobiety. Wszystkie one dotyczą was z przeszłości albo w przyszłości, widzicie siebie więc jako żyjące na Ziemi kobiety. Jak wygląda prawdopodobieństwo tego, że takie sny i wizje są przypadkowe? Zaraz zaznajomię was z nowym pojęciem, które nazwę inteligencją Akaszy.
Akaszą zarządza wrodzona inteligencja komórkowa, ta zaś stanowi część Wyższego Ja. Wrodzona inteligencja komórkowa to ta wasza część, odpowiedzialna za kinezjologię, sprawdzanie napięcia mięśni i za działanie homeopatii. Inteligencja komórkowa także dostarcza wam wiedzy zawartej w Akaszy wtedy, kiedy wiedza ta jest wam potrzebna. Wrodzona inteligencja komórkowa stanowi więc elegancki system dostawy energii z Akaszy. W dobie obecnej gotowe jesteście do otrzymania potrzebnej wam wiedzy z przeszłości.
Czy przypominacie sobie, co mówiłem wam na temat tego, co większość z was, jako kobiety ma ze sobą wspólnego? Pamiętacie szamaństwo, pamiętacie życia na Ziemi, kiedy byłyście duchowymi przewodniczkami, wiedziałyście, jak się sprawy miały, uzdrawiałyście, nie byłyście jedynie dawczyniami życia, znałyście lecznicze związki chemiczne, potrafiłyście leczyć ziołami, stąd właśnie do dziś uwielbiacie przyrodę. Łączy was z Ziemią pewna więź. Kochane, tak właśnie wygląda wasz rodowód. Czyż to więc nie logiczne, że teraz całą tę wiedzę i mądrość znów podsuwa wam wrodzona inteligencja komórkowa? Pytanie: „Kryonie, bardzo bym chciała otrzymać doświadczoną i wypracowaną wcześniej wiedzę. Jeśli, jak mówisz, wszystko to tkwi wewnątrz mnie, jak mogę się do tego dostać?”
Oto co wam odpowiem. Wiedza ta jest wam dostarczana w sposób wielowymiarowy, poprzez podszept intuicji. Jako Boginie, odpowiedzcie mi, która z płci słynie na całej Ziemi ze swej intuicji? Cha cha cha! Wy! Czyż zatem sprawy w tej chwili nie stają się wam bardziej oczywiste i sensowne? Wszystko, czego wam potrzeba, aby na Ziemi stopniowo zacząć iść naprzód, rozwiązać wszystkie problemy, z którymi się borykacie, zwłaszcza w dziedzinie – uwaga! - wartości własnej. Każda z was wciąż boryka się z niskim poczuciem wartości własnej, każda pod tym względem ugrzęzła w starej energii, wszystko to zakrada się do waszych wizji i snów, wszystko to stanowi źródło frustracji. Dzisiaj, zanim udacie się na spoczynek, chcę wam coś zaproponować. Bardzo bym chciał, żebyście się nauczyły kontroli nad snami, nad podszeptami własnej intuicji. Można coś takiego osiągnąć poprzez własnymi słowami wyrażane afirmacje. Przed snem więc powiedzcie sobie: „Dzisiaj otrzymam tylko to, co piękne i wspaniałe, czego mi teraz potrzeba. Jeśli przytrafi mi się sen o czymś pozornie ciemnym, czy wzbudzającym frustracje, niechaj zostanie mi to przedstawione jako coś, z czego się teraz oczyszczam”.
W Akaszy kryje się bardzo wiele. Życie z coraz większym zrozumieniem jego sensu oraz sensu wszystkich więzi międzyludzkich pozwoli wam odczuć istnienie całej głębokiej studni wiedzy zdobytej w trakcie wielu, wielu żyć. W Akaszy zapisane są wasze życia jako kobiet i mężczyzn. Jednak wrodzona inteligencja przede wszystkim informuje was o doświadczeniach zebranych na Ziemi jako kobiety, gdyż tych doświadczeń potrzeba wam obecnie najbardziej. Czy to, co wam opowiedziałem, jest sensowne? Czy rozumiecie, że wewnątrz wcale nie tkwi jakaś liniowa biblioteka, ale wspaniała studnia pełna duchowej wiedzy i doświadczenia, wybiegające daleko poza wszystko, czego zdołałyście się nauczyć w obecnym wcieleniu? Na tym polega wspaniały, otaczający was zewsząd system. To, co powiedziałem zgromadzonym przede mną paniom odnosi się do obu płci. Mężczyźni śnią o tym, czego dokonali w przeszłości jako mężczyźni, śnią o problemach, które sami w przeszłości rozwiązywali jako mężczyźni. Akasz więc wcale nie działa w sposób przypadkowy, pamięć Akaszy działa rozmyślnie, jest inteligentna. Ciąg dalszy nastąpi. Na razie pragnę, abyście się zastanowili nad wszystkim, co dotychczas wam przekazałem, gdyż co do waszego życia, istnieje zakrojony na szeroką skalę przepiękny, elegancki plan. Plan ten zawiera imiona was wszystkich, zawiera imiona każdej z was. Ani na moment niechaj się wam nie wydaje, że w waszym życiu cokolwiek pozostawiono ślepemu przypadkowi!
I tak jest.

wtorek, 26 kwietnia 2022

Koordynacja czasowa spraw na Ziemi, cz. II Koordynacja czasowa Akaszy

 Może być zdjęciem przedstawiającym pomnik i na świeżym powietrzu
 
Transkrypcja przekazu wstępnego Kryona ze spotkania w Kręgu Dwunastu z dnia 13 04. 2022
Koordynacja czasowa spraw na Ziemi, cz. II Koordynacja czasowa Akaszy
Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej.
Cały kwiecień poświęcamy tematowi koordynacji czasowej. W zeszłym tygodniu rozpoczęliśmy od rozmowy na temat cykli Ziemi. Dzisiaj przejdziemy do dyskusji na temat bardziej ezoteryczny, a w przyszłym tygodniu poruszymy coś bardziej osobistego. Wszystko, o czym mowa w bieżącej serii było omawiane już gdzie indziej, przy okazji dyskusji na inne tematy.
Już wcześniej poświęciliśmy cały przekaz zagadnieniu przeszłych żyć, podczas którego poruszyłem pewne sprawy i dzisiaj jeszcze raz poruszę parę z nich, ale nie wszystkie [patrz: #przymiotyreinkarnacj]. Dzisiaj poruszymy zagadnienie koordynacji czasowej waszych wcieleń. Tak, coś takiego faktycznie istnieje. Swego czasu już poruszaliśmy z wami kwestię tego, co się z wami dzieje, zanim się tutaj wcielacie [patrz na mojej stronie autorskiej pod zakładką „Podróż duszy ludzkiej” przyp. tłum. ] Temat ten wzbudził wielkie zainteresowanie, dopóki, dopóty w naszej opowieści nie dotarliśmy do miejsca, w którym sprawy stały się nieliniowe i zupełnie nie- człowiecze... Wtedy mówiliśmy, że sami wybieracie sobie rodzinę, że jako grupa dusz rodzących się na Ziemi w tym samym czasie wybieracie także, co będziecie w życiu robić. Mówiliśmy także, iż niektórych z wtedy wybieranych spraw później , czyli już za życia, nigdy byście dla siebie nie wybrali. Powinno to wam dać do zrozumienia, jak działa umysł boży. Powinno to wam także wyjaśnić, co się dzieje po drugiej stronie zasłony, a czego brakuje wam tutaj. Wszystko to powinno także dać wam do zrozumienia kim jesteście narpawdę, kiedy nie żyjecie na Ziemi.
Powtarzam kochani, kiedy jesteście po drugiej stronie zasłony zachodzi pewnie mistrzostwo które w sposób dynamiczny odnosi się do innych żyć, które wiedziecie na Ziemi, co z kolei ma do czynienia z ich koordynacja czasową, albo następstwem. Innymi słowy, to, co czynicie w tym życiu często ma wpływ na to, kiedy powrócicie tutaj z powrotem. Pozwólcie, że wam to teraz wytłumaczę.
Rodzicie się na planecie, gdzie żyjecie wiele żyć i w pewnym momencie zaczynacie się budzić jako Stare Dusze. Nie dotyczy to wszystkich z was, ale wielu z was. Dzieje się tak tylko dlatego, że przeżyliście tutaj wystarczającą ilość żyć, że kumulacja waszych wszystkich doświadczeń sprawia, że w następnym życiu stajecie się dojrzalsi. Zatem rzeczywiście, pewne sprawy pamiętacie z przeszłych żyć bardziej wyraźnie od innych. Częściowo, pamięć ta polega na tym, że po prostu pamiętacie, jak się tutaj sprawy mają, czyli wiecie, czego się spodziewać. Kiedy rodzicie się na jakiejś planecie po raz pierwszy, to tego nie wiecie. Poznanie tego zabiera wam kilka wcieleń. Tak, to prawda. Kiedy raz, po raz, po raz się tutaj rodzicie z powrotem, pewne sprawy wnosicie ze sobą, to niemal tak, jakbyście pamiętali, że kiedyś już byliście Człowiekiem. Nie jest to pamięć zbyt dokładna, nie pamiętacie wcześniejszej płci, ale czujecie się wygodnie jako Ludzie, a ktoś, kto przybywa tutaj po raz pierwszy musi się do tego najpierw przyzwyczaić.
Za drugim i trzecim razem, rodzący się tutaj, mówią: „Aha! Teraz już wiem, kim jestem!” Nie bierzcie dosłownie tego, co mówię, gdyż mówicie tak tylko przenośnie, a nie do siebie, w głowie. Tak jednak do siebie się zwracacie, kiedy po mojej stronie zasłony patrzycie wstecz na wasze życia i ich znaczenie.
Teraz jednak zwracam się do Starych Dusz, mówiąc ogólnie zwracam się do Ludzi, którzy żyli tutaj niejeden raz. Załóżmy więc, że jako Stare Dusze dokonaliście w obecnym życiu wyborów, których dotychczas nie podejmowaliście w żadnym wcześniejszym. Wybory te są niezwykłe, może nawet przeczą zasadom przyjętym w kulturach, w których wybraliście się wcielić? Może się przebudziliście i wystąpiliście z instytucji, do których kazali wam należeć wasi rodzicie? Może nawet z tego powodu odwrócili się od was wszyscy wasi znajomi, gdyż wybraliście wiarę w coś, co dla was jest bardziej miłosierne i miłujące od tego, w co wierzyliście wcześniej? Może jest to wyznanie bardziej dojrzałe i oświecone od wszystkiego, do czego należeliście wcześniej?
Załóżmy więc, że właśnie tak się potoczyło wasze obecne życie. Kiedy tak się dzieje, wasze życie zmienia się nie do poznania. Może nawet taki stan rzeczy wyrywa was ze starego środowiska, odrywa was od czegoś, czym zajmowaliście się prawie pół życia, w wyniku czego teraz zajmujecie się czymś zupełnie innym?
W tej chwili opisałem wam życie mego partnera, gdyż właśnie tak się potoczyło. Postąpił odwrotnie od tego, czego oczekiwała od niego jego rodzina, odwrotnie od tego, czego oczekiwali jego znajomi i przyjaciele, odwrotnie od tego, czego oczekiwali od niego jego biznesowi partnerzy. W swym obecnym życiu Lee odwrócił się od wszystkich wymagań starej energii i przeniósł się energetycznie tam, gdzie starzy znajomi odwrócili się od niego do tego stopnia, że dowiadywał się o zgonie jednego z nich dopiero sześć miesięcy po pogrzebie. W wyniku dokonanych przez niego życiowych wyborów jego stare otoczenie stało się dla niego aż tak bardzo dalekie. Wielu z was ma teraz w życiu tak samo.
Dobrze, załóżmy więc, że właśnie tak się potoczyło wasze życie. Następnie przechodzicie na drugą stronę, czy rozumiecie, jak wybory dokonane w tym życiu mogą wpłynąć na to, kiedy urodzicie się ponownie? Posłuchajcie mnie uważnie, gdyż co powiem, przeczy wszystkiemu, czego nauczano na temat koordynacji czasowej kolejnych wcieleń. Załóżmy, że po przejściu, kiedy jesteście w tej przepięknej energii duszy, spoglądacie na Ziemię i widzicie, że tam oto powstaje coś, czego częścią macie się stać za dwadzieścia lat. Czy takie uzmysłowienie wpłynie na to, jak szybko wrócicie w następnym życiu? Odpowiedź: Wtedy wracacie na Ziemię za mniej niż trzy miesiące.
Tylko się nad tym zastanówcie. Powiedziano wam, że reinkarnacja nie zachodzi tak szybko. A przecież w wyżej wymienionym przypadku jest inaczej, gdyż musicie stać się częścią czegoś, co potencjalnie może wydarzyć się za dwadzieścia lat, zakładając, że sprawy na Ziemi będą się toczyły tak, jak toczą się teraz. Czy tak się toczyć będą dalej? Nikt tego nie wie na pewno, ale istnieją pewne trendy i tendencje. Przecież już wcześniej wam o tym opowiadałem. [podobne kwestie są dokładniej omawiane przez Kryona pod tagiem #przekazkryona] Zatem szybko rodzicie się z powrotem, dorastacie i kiedy przychodzi odpowiednia pora i widziany wcześniej potencjał się ziszcza, macie 21,22 lata i możecie wziąć w tym czymś udział, czy stać się częścią jakiegoś potencjału. Co, jeśli tutaj chodzi o jakąś funkcję rządową, czy w ogóle o jakiś nowy rząd? A może będzie to powstanie nowych metod uzdrawiania, do praktykowania których się doskonale nadajecie? Dobrze sobie to wszystko przemyślcie.
A teraz podejdźmy do tego z przeciwnej strony. Załóżmy, że umieracie jako Stara Dusza i w zaświatach patrzycie na to, co się dzieje na Ziemi i zauważacie potencjał na kontynuację jakiegoś związku, którym już raz cieszyliście się całe życie, czy jego większą część. Był to głęboki, satysfakcjonujący i owocny związek Starych Dusz i na pewnym poziomie, przy pożegnaniu,obiecujecie sobie: „Poczekamy na siebie tak, że w następnym życiu znów będziemy w mniej więcej tym samym wieku, urodzimy się w tym samym regionie, żebyśmy mogli się odnaleźć i żyć ze sobą dalej ”. Ojej! A co, jeśli wtedy trzeba czekać pięć, a może dziesięć lat? Taką obietnicą złożoną w jednym życiu też wpływa się na to, jak szybko się rodzicie następnym razem. W tych sprawach nie ma żadnego pośpiechu. Kochani szybkość, z którą wracacie z powrotem jest ściśle związana z tym, co się z wami dzieje teraz. Wcześniej było inaczej. W starszej energii odbywało się to według pewnego wzorca, po odpowiednim upływie lat bądź miesięcy, ale nie obecnie.
Zatem można powiedzieć, że nastanie nowej energii na planecie wpłynęło nawet na Akasz, czyli na coś, co wydaje się wam poza wpływem tej energii. Obecnie zawiadujecie o wiele większą ilością spraw niż wcześniej. Jest to najlepszy rodzaj nowin, jaki mogę wam przekazać. A kontrolujecie tym wszystkim przez miłość i miłosierdzie, które do was żywimy. Obecnie sami decydujecie o tym, czy chcecie pewne doświadczenia kontynuować, czy nie, gdyż wtedy najlepiej pomagacie całej Ziemi.
W przeszłości to się odbywało na trochę innych zasadach, gdyż w kolejnym życiu kontynuowaliście doświadczenia z poprzedniego, żeby tym sposobem najlepiej pomóc sobie, czy wyrobić w sobie pewne cechy karmiczne, jako przygotowanie do czegokolwiek. Teraz te sprawy się nieco odmieniły. Jesteście zakochani w tej planecie, a ja, kochani jestem zakochany w każdym z was za wszystko, co tutaj robicie, przez co przechodzicie, za to, co będziecie jeszcze czynić. Na linii czasu, na której was wszystkich widzimy jest bardzo dużo światła, tam jest jasno, jaśniej niż się to niektórym z was wydaje.
Jam Jest zakochany w Ludzkości Kryon. I tak wam o tym opowiedziałem. Uwierzcie temu.
I tak jest.

poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Odkrywanie Siebie, cz. XIII

 Może być zdjęciem przedstawiającym na świeżym powietrzu
Odkrywanie Siebie, cz. XIII
Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Płyniemy po Jeziorze Nasera na górnym Nilu, znów siedzimy na pokładzie spacerowym, cieszymy się widokiem, historią i własnym towarzystwem w czasie, kiedy jakże wielu na Ziemi nie ma powodów do radości. Właśnie o tym będzie dziś mowa w kolejnej części przypowieści o Wo.
Kochani, jeśli na chwilę się zatrzymacie i przestaniecie myśleć o własnych kłopotach, czy roztrząsać nurtujące was kwestie, jeśli na chwilę po prostu przestaniecie i zamiast tego zapytacie siebie: Po co tutaj żyję? Jaki jest sens mego życia? Miarodajną oznaką przebudzenia do wyższej świadomości będzie to, że natychmiast odpowiecie sobie: żyję tutaj celowo, a nie przez przypadek, żeby sprawić na Ziemi różnicę, żeby sprawić różnicę w życiu mego otoczenia. Oto dlaczego teraz żyjecie na Ziemi. Nad zagadką życia wcale nie trzeba się głowić, gdyż właśnie wam ją objawiłem. Właśnie po to tutaj żyjecie. Jeśli w chwili obecnej żyjecie w wygodzie, a tak jest w przypadku większości z was zebranych przede mną, macie także okazję się odprężyć i uczynić coś, czego obecnie nie może tak wielu. Na tym także będzie polegała lekcja, którą dzisiaj Wo odbierze od Juszy.
Wo stawia się na następne spotkanie z Juszą i tym razem jest promienny, gdyż rozumie, że nie tylko odbiera nauki, ale że przyciąga go tutaj miłość. Wo zabrało długo, żeby przyjąć do wiadomości, że podłożem odkrywania Siebie przez duże S jest miłość. Takie odkrywanie polega na zmianie rodzaju myślenia, na zmianie percepcji wszystkiego, co go otacza. Takie odkrywanie Siebie zmienia cały zamysł tego, kim się wam wydaje, że jesteście oraz co jesteście zdolni czynić. Jak Wo sam się o tym przekonał, w procesie odkrywania Siebie łatwiej się żyje, a piasek rzeczywiście sam się zaczyna od niego odsuwać. Oczywiście, żeby w pełni zrozumieć znaczenie metafory piasku, musicie przeczytać wcześniejsze odcinki tej przypowieści, ale Wo jest radosny, wie, że stał się szefem własnej struktury komórkowej, czerpie z życia radość i po raz pierwszy wie, po co w ogóle żyje. Odkrywanie Siebie to więcej jak sama wiedza, gdyż wywarło na nim większy wpływ, niż się tego spodziewał. Teraz Wo rozumie o wiele więcej i dzięki temu zrozumieniu staje się bardziej radosny.
Wo staje przed Juszą i mówi – Powiedz mi więcej. Powiedz mi tyle, ile możesz, gdyż teraz już rozpoznaję prawdę we wszystkim, czego mnie nauczasz. To wszystko musiało się we mnie jakoś ułożyć – ciągnął dalej – Musiałem sam to przeanalizować i pewnych spraw zacząć używać. Och, Jusza, czasem się złościłem na zasłyszane od ciebie prawdy, ale mi przeszło, ponieważ zrozumiałem, że mi się wydawało, że pewne sprawy były mi dobrze znane, a to wszystko okazało się błędne!
- Stajesz się mądrzejszy niż mi się wydawało i to szybciej niż przypuszczałem! – Jusza spojrzał na Wo – Teraz już zaczynasz widzieć, że wszystko, czego cię dotychczas nauczono staje się przeszkodą. Często jest to bariera świadomościowa, którą najpierw trzeba przełamać, żeby następnie rozpoznać bardziej światłą prawdę, większą, szerszą prawdę i ty to osiągnąłeś. Dzisiaj więc otrzymasz zaawansowany trening w czymś, o czym ci opowiadałem niemalże na samym początku naszych nauk. Otrzymasz zaawansowany trening w tym, jak używać pola.
Pojęcie pola jest znane w świecie Zachodnim od stosunkowo niedawna; jeszcze 25 lat temu nic się na temat jego istnienia nie mówiło. Pojęcie pola nie pochodzi z metafizyki ani nie jest czymś nadprzyrodzonym, ono rzeczywiście istnieje nawet w rzeczywistości 3D i można je opisać jako zjawisko fizyczne, lecz ponieważ samo w sobie jest wielowymiarowe, to go nie widać.
Pole nie jest żadną siatką, a raczej stanowi wielowymiarowy przymiot zbiorowej ludzkiej świadomości. Istnieje wszędzie, a nie gdzieś pod stopami, czy nad głową. Jesteście tym polem zewsząd otoczeni, w nim się poruszacie. Dzisiaj pragnę wam na jego temat powiedzieć więcej. Jak była o tym mowa wcześniej, w polu widać aktualny stan ludzkiej świadomości, że każdy z was jest zdolny się w to pole w stroić za pomocą intuicji. Im lepiej wam z tą intuicją idzie, tym lepiej wam idzie ze wtrajaniem się z polem.
Porozmawiajmy teraz o najbardziej zaskakującym przymiocie tego otaczającego was zewsząd pola. Ponieważ nie jest ono liniowe, tak samo, jak świadomość nie jest liniowa, pole to jest jednocześnie wszędzie. Jeśli ktoś o czymś myśli, jeśli dostępuje jakiegoś objawienia, jakiegoś momentu AHA!- jego świadomość staje się pełna mocy i jego myśli trafiają w pole, skąd są natychmiast dostępne wszystkim, jest to jeden z aspektów wielowymiarowości, że nie ma określonego miejsca, czy prędkości ani innych przymiotów liniowości. Zaraz dam wam tego przykład, żebyście mogli się zorientować, jak działa pole, oraz może znaleźli na to potwierdzenie w historii wynalazków.
Czyż to nie interesujące, że jakieś naprawdę ważne wynalazki, które na zawsze odmieniają życie wszystkim, zwykle odkrywa się w wielu miejscach na Ziemi naraz? Już wcześniej przytaczaliśmy wam na to przykład, ale w trochę innym kontekście niż teraz. Załóżmy więc, że jakiś wynalazca rozmyśla nad czymś, co miałoby w zaskakujący sposób ułatwić życie wszystkim, że zastanawia się teraz na tym, jak ten zamysł przetestować? Jego myśli natychmiast idą w pole, skąd odczytuje je ktoś, kto ma dobrze wyczuloną intuicję. To może być dowolny Człowiek, który jest wstrojony w to samo pragnienie odkrycia tego samego wynalazku. Pole więc dobrze tłumaczy, dlaczego tak wiele ważnych dla Ludzkości wynalazków odkrywano w kilku miejscach jednocześnie. Często więc ci, których się uważa za pierwszych wynalazców to ci, którzy pierwsi jakiś zamysł urzeczywistnili. Powtarzam, w przypadku lotu samolotowego, bracia Wright, dwaj producenci rowerów, wyprzedzili Francuzów tylko o dwa tygodnie! Wynalazek samolotu istniał już polu. To samo w przypadku wynalezienia radioodbiornika, czy elektryczności i metod jej używania [Westinghouse i Tesla, contra Thomas Alva Edison – przyp. tłum.]. Wynalazki więc wynajduje się w wielu miejscach świata narazi i w związku z tym nie wiadomo, komu przyznać pierwszeństwo. Tak właśnie działa pole.
W związku z tym mam dla was pomysł na naukowy eksperyment z polem: pełna mocy świadomość wytwarzana w jednym miejscu na Ziemi przez jedną Istotę Ludzką dociera do innych natychmiast. Czy zaczynacie się już domyślać, co pragnę wam teraz powiedzieć?
-Wo, czy już się domyślasz, co ci chcę teraz powiedzieć? Moc świadomości jest wymierna i takich pomiarów już się na świecie dokonuje. Okazuje się, że im bardziej ta świadomość jest oświecona, tym większą posiada w sobie moc. Im bardziej wzrasta świadomość tego, że coś w to pole wkładacie, tym bardziej ta świadomość staje się silna. Innymi słowy, więcej Ludzi może się dostać do tego, co w to pole wkładacie, jaki rodzaj myśli, czy jakie emocje. Zatem to wcale nie muszą być jakieś wynalazki, w pole można wysłać miłość, spokój i pokój, dobroczynność i życzliwość.
Kochani, właśnie zdradziłem wam pewien sekret o tym, jak jakaś grupka Ludzi myślących to samo, „nadających na tej samej fali” o przesyłaniu czegoś komuś innemu, nawet jeśli tych osób w ogóle nie znają, to wszystko, co się w ten sposób przesyła natychmiast trafia do właściwych odbiorców. Na tym polega działanie pola, tego wymaga jego fizyka. Czy zaczynacie się domyślać, o co chodzi? - Wo, czy rozumiesz, w czym rzecz? – Że siedząc teraz i słuchając tego, co mam ci do powiedzenia, gdybyś jednocześnie zaczął wysyłać w pole miłość, spokój i pokój, to ci z wyczuloną intuicją te myśli by odebrali natychmiast, a nie później? Na tym polega moc pola. Powtarzam, ono wcale nie jest metafizyczne, a fizyczne. Ten przymiot ludzkiej zbiorowej świadomości zostanie odkryty i potwierdzony w przyszłości, gdyż już teraz prowadzi się nad tym badania.
– Jak tam Wo, co zamierzasz wobec tego robić?
-Mówisz mi, że siedząc sobie tutaj, mogę swej rodzinie posłać spokój, gdyż tego im zwykle najbardziej brakuje? Oni przecież ciągle na coś narzekają, mają z czymś kłopoty?
-Tak – odparł Jusza patrząc na Wo – Dokładnie o to mi chodzi. Miarą wysokości twoich myśli jest to, jak odsuwa się od ciebie piasek, gdyż wtedy nie pozwalasz na to, żeby negatywność świata się ciebie imała. Wtedy niezależnie od tego, jakie masz kłopoty, twe myśli dążą ku wierze w moc przebudzenia, do wiary w moc światła własnej boskości, a nie w stronę negatywności, czy postrzegania siebie jako ofiary. Niezależnie do tego, co się teraz w twym życiu dzieje widzisz, że dotyczy to czegoś jeszcze, co tkwi dla ciebie w polu.
Wo chłonął słowa Juszy — Jak potężna jest świadomość? — zapytał — Na co jeszcze mogę wpłynąć poprzez miłość?
I wtedy Jusza powiedział Wo coś, o czym wam nigdy wcześniej nie wspominałem: Gdybyś był Synem Bożym, mistrzem świadomości, to mógłbyś w to pole włożyć tyle miłości i spokoju, że odczułyby je miliony! Gdybyś był Synem Bożym... A przecież czyż w tych wszystkich naukach nie chodzi właśnie o to, żeby się z nich nauczyć wystarczająco dużo, żeby się po jakimś czasie takim Synem Bożym stać? Żeby po jakimś czasie zapanować nad własną świadomością? Mózg i ciało każdego z was wraz z wrodzoną inteligencją komórkową jest celowo zaplanowane jako przekaźnik!
Pozwólcie więc, że się zapytam: czy kiedykolwiek wchodziliście gdzieś, gdzie wcześniej panowała jakaś kłótnia. Choć weszliście po jej zakończeniu, to wyraźnie ją w panującej atmosferze wyczuwacie. Każdy Człowiek może mi teraz przytaknąć. W pomieszczeniu panowała ciężka, gęsta atmosfera. Wyczucie tej atmosfery jest możliwe tylko wtedy, jeśli istnieje możliwość przekazu energii. Właśnie wam dowiodłem, że każdy z was, bez wyjątków, jest przekaźnikiem. Ci z was, którzy rozumieją, czego może dokonać ktoś o szczytnych i szlachetnych myślach to domyślicie się także, iż kiedy zbierze się was cała grupa, to wspólnie możecie osiągnąć doprawdy wiele! Zwracam się teraz do wszystkich, którzy mnie teraz słuchają i czytają, a którzy nie biorą udziału w naszym rejsie po Nilu. Nieważne, kiedy nas słuchacie i czytacie, czy jest to miesiąc później, czy całe lata później, gdyż na świecie zawsze są ci pogrążeni w kłopotach, zwłaszcza w obecnych czasach. sami się zastanówcie, co nieduża grupa podobnie myślących, oświeconych Ludzi specjalnie zaprojektowanych po to, żeby przekazywać światło może na świecie osiągnąć? Każdy z was został zaprojektowany jako przekaźnik.
Oto zapoznałem was z podstawowymi zasadami działania pola kwantowego, które — choć niewidzialne- jest bardzo rzeczywiste i wymierne. Używajcie tego pola. Poświęćcie swój czas, żeby tego pola używać, żeby zebrać się razem w grupę, której przyświeca jedynie spokój i pokój i wyślijcie go tam, gdzie najbardziej potrzebny. Wtedy Ludzie potrzebujący spokoju się uspokoją na tyle, żeby im się lepiej myślało, żeby sami mogli rozwiązać swoje problemy, dostrzec rozwiązania, które inaczej nie przyszłyby im do głowy. Oto, po co teraz żyjecie na świecie. Tak właśnie postępują Stare Dusze. Oto sens waszego życia i nie stanowi on żadnej zagadki. Przecież właśnie ją wam zdradziłem.
-Wo, przyswój sobie te informacje — rzekł Jusza — i opuść to miejsce tak, żeby gdzie byś się potem nie skierował, to żeby zawsze wyprzedzały cię światło i spokój. Rozpocznij proces synostwa bożego.
Kiedy Wo odchodził, w jego głowie aż się kręciło od różnych pomysłów na temat tego, co może być dalej. Prawdę mówiąc, Wo nie tylko odkrył Siebie, ale odkrył coś większego, coś, co można nazwać Super Sobą. Jest to także nauka skierowana do was wszystkich, gdyż prawdziwym celem waszego życia na Ziemi jest Synostwo Boże.
I tak jest.

niedziela, 24 kwietnia 2022

Odkrywanie Siebie, cz. XIV

 Może być zdjęciem przedstawiającym 2 osoby, ludzie stoją, pomnik i na świeżym powietrzu

 

Odkrywanie Siebie, cz. XIV
Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Zwracam się do tych, którzy nie biorą udziału w naszej wycieczce: niniejsze to przedostatni przekaz z Egiptu i siedzę teraz wraz z mym partnerem i jego partnerami przed grupą, z którą doświadczyliśmy wiele wrażeń. Miłość otacza was wszystkich poprzez coś, o czym będziemy mówić dzisiaj.
Prawdopodobnie wiadomo wam, że podczas wycieczki przekazuję wam wieloczęściową przypowieść o Człowieku imieniem Wo traktującą o odkrywaniu Siebie przez duże S i dzisiaj będziemy ją ciągnąć dalej. W poprzednich częściach Wo podano przykłady na to, że jest większy, niż się mu to samemu wydaje. Niektóre z tych przykładów traktują o elementach świata fizycznego, które są mu zupełnie nieznane, gdyż o nich nigdzie się jeszcze nie naucza. Większość z nauk odebranych przez Wo traktuje o wielowymiarowości, o której istnieniu nie zdawał sobie sprawy, a która stanowi część jego własnej struktury komórkowej i świadomości. Wszystko, czego się dowiedział, zmusiło Wo do przeredagowania jego dotychczasowej wiedzy na temat niemalże wszystkiego: tego, co nazywacie Bogiem, a co jest Źródłem Stwórczym wszechrzeczy. Wo przeredagował swoje pojęcie na temat Boga, rzeczywistości, podczas wszystkich tych nauk musiał sobie przyswoić doprawdy bardzo dużo.
Jak sobie przypominacie, na początku przekazaliśmy wam metaforę piasku, która świetnie się nadaje na warunki w Egipcie. W naszej metaforze piasek symbolizuje ciemną energię, przez którą Wo musi w życiu brnąć, a co jest ciężkie i kłopotliwe, gdyż tego piasku jest wszędzie mniej więcej na metr. Sami możecie sobie wyobrazić jak ciężko jest brnąć dzień po dniu w takim piasku po pas. Jest to oczywiście metafora Wo żyjącego i pracującego ze światłem w ciemnej energii. Na początku opowiadaliśmy wam o innych, którzy nie mieli z piaskiem problemów, od których ten piasek odsuwał się samoistnie. Wo się tym zainteresował i chciał się dowiedzieć więcej i wtedy wśród grupy spotkał Juszę.
Jusza stał się nauczycielem Wo, panowie spotykają się ze sobą za każdym razem, kiedy Wo odwiedza grupę. Co prawda Wo przepuścił kilka spotkań, gdyż potrzebował więcej czasu na przemyślenie wszystkiego, czego się nauczył. Wszystko, co przytoczyliśmy w tej przypowieści czasami w życiu zabiera całe lata.
Sam pamiętam, kiedy po raz pierwszy, poprzez skąpanie w miłości, dałem o sobie znać memu partnerowi, kiedy bez słów po prostu go skąpałem w miłości, żeby i on rozpoczął odkrywanie Siebie przez duże S. Ze względu na to, kim wtedy był: jego płeć, zawód, wszystko, czego się w życiu nauczył i oduczył, albo czego się nie nauczył, wszystko to wpłynęło na to, że musiały upłynąć cztery lata, zanim zadał mi następne pytanie. Lee stał się medium po czterech latach od naszego pierwszego spotkania. Niektórzy utrzymują, że zabrało mu to trzy lata, ale on sam wie, że to nie tak, że to zabrało mu cztery lata. Nawet teraz wciąż poszerza wiedzę o tym, co już wydawało mu się dobrze znane. Mówię wam o tym, żeby podkreślić, że wszystko zawarte w poprzednich częściach tej przypowieści to metafora podróży, która może zabrać całe lata albo miesiące, lecz dla prawdziwej Starej Duszy, która rodzi się na Ziemi i pamięta, wszystkie przekazane nauki dźwięczą jako coś znajomego. Macie wrażenie, że już to wiecie, że sobie przypominacie. Podsumowując więc powyższe,na odkrywanie Siebie nie ma określonego czasu. Niektórzy z was muszą przeredagować całe dotychczasowe życie, żeby wszystko, czego się uczycie stało się dla was rzeczywistością. Inni zaś są bardzo gotowi. Czy musicie przeredagować wszystko, co wam powiedziano na temat Boga, a może powiedziano wam o Nim bardzo niewiele? Jeśli powiedziano wam niewiele, to wtedy to, czego dowiedzieliście się o Nim z przypowieści was ukoi. Wo odebrał te informacje inaczej, musiał przeredagować wszystko, czego się nauczył o Nim wcześniej. Musiał zrozumieć, że wszyscy, którzy go o Bogu uczyli wcześniej, robili to najlepiej, jak umieli, że w ich naukach nie było żadnego oszustwa, oni po prostu nauczyli go tego, co im samym wydawało się prawdą. Podczas spotkań z Juszą jednak Wo się nauczył, że Bóg jest o wiele, wiele większy. Wo spotyka się z Juszą ponownie.
-Wo, prawdę mówiąc zakończyłeś już wszystkie nauki dotyczące odkrywania Siebie, nie zostało nam już wiele do przekazania – Jusza spojrzał na Wo- odtąd sam możesz się nauczyć wielu wspaniałych rzeczy. Do rozpoczęcia nowego życia, w którym sam na każdym kroku stwarzasz własną rzeczywistość nie potrzeba ci nic więcej, prócz wiedzy o stwarzaniu własnej rzeczywistości, o odmładzaniu na każdym kroku, o kontroli nad własną struktura komórkową. Wszystko, czego cię nauczałem, teraz należy do ciebie. Pamiętaj, żeby kochać Boga codziennie, żeby Go kochać kilka razy dziennie, kochać go nawet wtedy, kiedy budzisz się w środku nocy. Wszystko to się kumuluje i stopniowo odmienia twój charakter, czyniąc cię bardziej życzliwym i miłosiernym. Oprócz tego potrzeba ci doprawdy niewiele.
-Kochany nauczycielu, ale ja pragnę dowiedzieć się więcej! – odparł Wo patrząc Juszy w oczy – Gdyż jeśli jest więcej do odwiedzenia się, to chcę wiedzieć, co to takiego?
-Dalsza wiedza jest niesamowicie ezoteryczna i ciężka do zrozumienia, choć zaprawdę przepiękna.
-Daj mi jakiś przykład – poprosił Wo.
-Zanim zacznę – Jusza wziął głęboki oddech – muszę ci najpierw wytłumaczyć pojęcie wielowymiarowości. Na co dzień żyjesz w świecie liniowym, według fizyków zamieszkiwana przez Ludzi rzeczywistość składa się z czterech wymiarów, choć wszystko, co cię otacza, ma tych wymiarów więcej. Fizycy także wiedzą, że tych wymiarów jest więcej. Twoja struktura komórkowa jest wielowymiarowa, Źródło Stwórcze jest wielowymiarowe, jednak na co dzień świadomy jesteś tylko tych czterech.
-Słuchaj, można to porównać do postrzegania kolorowego świata tylko na czarno biało – Jusza ciągnął dalej – a najtrudniejsze, co można uczynić, to wytłumaczyć co to kolor komuś, kto postrzega tylko na czarno biało. Jest to zadanie niemal niemożliwe. Od czego więc zacząć? Żeby ci powiedzieć coś więcej, muszę jednak od czegoś zacząć. Poza tym, co potrafisz sobie wyobrazić, istnieje jeszcze inny, wielowymiarowy świat, zawierający w sobie wiele, wiele więcej....ciebie samego, Wo! Zatem teraz odkrywanie siebie poszerzamy o odkrywanie duszy. Już wcześniej starałem się opisać ci twą duszę – mówił Jusza – która istnieje od zawsze, która odpowiada za wiele z tego, kim jesteś teraz, za twoje przeszłe życia. W tym jednak tkwi coś więcej.
- Wo, wytłumaczę ci to tak – ciągnął Jusza — masz trzy zakraplacze pełne czerwonej farby. Trzy. W swej liniowości widzisz trzy wypełnione czerwoną farbą zakraplacze. Przed sobą wanna wody i z każdego zakraplacza wpuszczasz do wody w wannie trzy krople czerwonej farby. Woda wtedy staje się najpierw różowa, potem czerwona. Kiedy woda zmienia kolor z różowego na czerwony, pozwól, że się zapytam: co robił każdy z trzech zakraplaczy? Woda to metafora wielowymiarowości. Do niej w liniowy sposób wpuściłeś krople czerwonej farby z trzech zakraplaczy w wyniku czego woda stała się czerwona, czy różowa. Na tym polega wielowymiarowość: każda molekuła wody nabrała farby z trzech zakraplaczy tak, że między wodą i farbą nie ma żadnej różnicy. Nie potrafię ci tego lepiej wytłumaczyć. Twoja dusza i wszystko, co się w niej znajduje wraz z kolejną fazą twego rozwoju i odbierania nauk też jest wielowymiarowe. Ciężko to wszystko tłumaczyć liniowej Istocie Ludzkiej. Pozwól więc, że przekażę ci coś do poznania. Co powiem, będzie ważne przy naszym następnym spotkaniu.
-Wo, rodzisz się na Ziemi z wielowymiarowymi cząstkami przepięknego Źródła Stwórczego wewnątrz siebie, które nazywasz przewodnikami. My także te cząstki tak nazywamy, gdyż jako Człowiek, nigdy nie jesteś pozostawiony samemu sobie. Pragnę ci teraz przekazać pewną koncepcję; nigdy nie jesteś pozostawiony samemu sobie, gdyż taka jest miłość Źródła Stwórczego, które miłuje cię bez żadnej miary. Tutaj jednak kryje się więcej. Kiedy ufasz intuicji, to wyczuwasz obecność przewodników, którzy mają za zadanie tę miłość ci podkreślić, których zadaniem jest naprowadzanie cię do tego, o czym ci się wydaje, że sam to wymyśliłeś. Na tym polega rola twoich przewodników. Zawsze przedstawiamy ich tobie, jako grupę składającą się z ich trzech. Ale ich wcale nie jest trzech i tutaj właśnie dochodzimy do tego, co chciałbym, żebyś dobrze zrozumiał. W swej liniowości przewodników postrzegasz jako trzy energie, ale jak w przykładzie z wanną wody, tych przewodników jest trzech w jednym. W wielu religiach istnieje metafora trzech w jednym, gdyż intuicyjnie właśnie tak ich postrzegacie.
Tłumaczenie Juszy już wprawiło Wo w zmieszanie – Zaraz,zaraz, powtórz mi raz jeszcze, co stanowi część mnie samego, a czego sam nie rozumiem?
-Wo, rodzisz się z trzema przewodnikami – odparł Jusza – postrzegasz ich jako trzy osobne postacie, choć tak naprawdę one stanowią jedną. Ponadto, idąc przez życie, zdobywając wyższe poziomy uważności, wydaje ci się, że przewodnicy się zmieniają. Ale to nie tak. Oni tylko zmieniają kolor, wciąż jednak są to ci sami przewodnicy, z którymi się tutaj urodziłeś. Prócz tego, są to ci sami przewodnicy, którzy towarzyszą ci w każdym innym życiu i tutaj zawarty jest pewien klucz, coś, czego nie oczekuję, żebyś natychmiast zrozumiał, Wo. Im częściej się na Ziemi rodzisz, tym wygodniej się czujesz w otoczeniu tych trzech przyjaciół. Zaczynasz ich nawet widzieć, jednak nie oczami, ale świadomościowo. Zaczynasz coraz bardziej polegać na pochodzących od nich podszeptach intuicji. Może nawet rozmawiasz z nimi wtedy, kiedy ci się wydaje, że rozmawiasz z Duchem?
Dlatego najlepiej ich sobie wyobrazić jako istoty anielskie. Wtedy zaczynasz w życiu postrzegać anioły, które ci pomagają i przewodzą, ale to nie zupełnie tak. One stanowią część twej własnej duszy. Właśnie to jest najtrudniejsze dla Człowieka do zrozumienia. W liniowości dusza jet jednolita i przecież nawet nie zacząłem wam jeszcze opowiadać o jej złożoności, [o czym zainteresowani mogą przeczytać w tej grupie pod tagami #] Zacznijmy więc od tego. Podczas życia na Ziemi, każdy z was ma pomocników, z którymi przychodzicie na świat, którzy stanowią część duszy, a którzy się wam ukazują jako trzy istoty, bądź trzy energie, choć tak naprawdę jest to jedna.
W głowie Wo powstał zamęt, gdyż nie wiedział, jak to sobie poukładać – Co mam teraz z tą informacją zrobić?- bezradnie rozłożył ręce. - Cha, cha, cha! [Kryon się śmieje]
-Zaraz zobaczysz, Wo – odparł Jusza – gdyż teraz, kiedy się o tym dowiedziałeś, wszystko to stanie ci się bardziej oczywiste. Jeśli coś jest niewidzialne, to się o tym nie myśli – ciągnął dalej – gdyż być może się o tym nic nie wie, ale z chwilą, kiedy się o czymś dowiadujesz, czy coś zauważasz, to nie da się tego „odwidzieć”, bądź „dowiedzieć”. Na tym polega jedna z zasad odkrywania sfery duchowej: Jeśli raz poczułeś miłość Stwórcy w swej najczystszej postaci, to nigdy się cofasz [do czasu, kiedy jej nie czułeś]. Nie da się tego poznania „oduczyć”, „odwidzieć”, czy „od-czuć”. Jeśli raz widzi się czystą prawdę, to nie sposób tej prawdy się „od-wiedzieć”. Nie da się udawać, że jej nie ma albo że się jej nie widziało. Właśnie dlatego jutro będziemy mieli kolejną ważną lekcję, nad której znaczeniem będziesz się długo zastanawiał. Na razie opuść to miejsce wiedząc, że oto dopiero co zaczynasz się uczyć o tym, co tak naprawdę jest w wielowymiarowej rzeczywistości do poznania, a co także ma na imię Wo.
Powyższy przekaz kieruję do wszystkich, nie tylko do Wo. Kochani, co wy na to, że istnieje cała rzeczywistość, której jesteście nieświadomi, nawet jeśli uważacie się za uduchowionych? Nawet jeśli przeczytaliście i zrozumieliście wszystkie poprzednie odcinki przypowieści o Wo? Co wy na to, że istnieje pewna wspaniałość, która dopiero co zaczyna się wokół każdego z was rozwijać? Oto dlaczego tak jest: Żaden z was, kto słyszy me słowa, bądź je czyta, żaden z was nie urodził się tutaj przez przypadek. Stare Dusze, obecne życie może stanowić kulminację całej waszej pracy na Ziemi, życie to przywiodło was teraz do punktu zwanego Przeskokiem świadomościowym, dzięki któremu Ziemia będzie mogła podjąć pierwsze kroki w osiąganiu wyższej energii, która wywrze wpływ na całą Ludzkość.
Jak się wobec tego odnajdujecie, co odczuwacie w wyniku przyjęcia do wiadomości tych informacji? Nie ma żadnego przypadku w tym, że żyjecie teraz na świecie, że jesteście określonej płci, że jesteście w określonym wieku, że słuchacie i czytacie to wszystko właśnie teraz, dowiadując się, po co w ogóle żyjecie? Zapraszam was do dowiedzenia się więcej na temat własnej duszy, tak, żeby móc podróżować do jej wnętrza i poza nią, żeby dowiedzieć się więcej poza wszystko, co obecnie wydaje się wam rzeczywiste.
Pozwólcie, że wam coś podpowiem. Kiedy się dotyka membrany duszy, dotyka się jednocześnie wszystkiego, co kiedykolwiek było, kiedy dotyka się membrany duszy, odwiedza się wszystkie życia, którymi się żyło, na dowolnej planecie, w dowolnej galaktyce. Dusza każdego z was mieści to wszystko w sobie, gdyż JEST Wszystkim! Przyszła pora, żeby się o niej dowiedzieć czegoś więcej. Wszystkie części nasze przypowieści to dopiero wstęp do całej nowej dziedziny w nauce o odkrywaniu Siebie, którą zgłębia Wo. Być może będziemy was tego nauczać przy jakiejś innej okazji. Wo opuścił miejsce nauki z uśmiechem, gdyż aż się nie mógł doczekać, żeby dowiedzieć się czegoś więcej na temat przewodników, z którymi się urodził. Wciąż się uśmiechając, powiedział sobie: „Ja to wszystko jakoś wiedziałem, ja o tym wszystkim wiedziałem!”
Widzicie, Wo zaczynał budzić się do większej, szerszej prawdy, do o wiele szerszej prawdy. Wszystkich was zapraszam, abyście spojrzeli na siebie z innej strony, z zupełnie innej strony, niż to czyniliście dotychczas. W każdym z was tkwi wspaniałość, każdy z was już się urodził wspaniały, każdy urodził się tutaj celowo, żeby wypełnić to, co obiecywaliście wypełnić, jeszcze zanim się tutaj urodziliście. Czy potraficie wyobrazić sobie siebie, zanim się urodziliście? Niektórzy z was potrafią i wtedy z wysoka, z perspektywy tego, co nazywamy wiatrem narodzin mówcie sobie: jeśli to będzie stosowne, to usłyszę właściwą nowinę, i wtedy wszystkie inne życia, którymi tutaj żyłem skupią się na tym obecnym. Urodzę się więc ponownie i stanę się częścią ewolucji synostwa bożego.
Właśnie dlatego tak bardzo kocham każdego z was.
I tak jest.

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...