[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 9:28 minucie nagrania]
Elegancja starożytnych Egipcjan
Witam
was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Niniejszy to 16
przekaz z wycieczki po Egipcie z roku 2019, tym razem ze stuosobową
grupą znajdujemy się na północy kraju, w Edfu nad dolnym Nilem i
zaczynamy zwiedzać niektóre z najwspanialszych budowli stworzonych przez
starożytnych Egipcjan. Gdybym miał temu przekazowi nadać jakiś tytuł,
to bym go zatytułował: „Elegancja starożytnych Egipcjan,”, gdyż bardzo
często ją w swych przekazach podkreślam. Zatrzymajmy się na moment...
Zastanówcie się nad tym, co oglądacie, ponieważ siedzimy teraz wewnątrz
świątyni w Edfu i jak zauważyliście, odwiedzane świątynie są coraz
większe. Ich rozmiar poprowadzi wasz wzrok ku pewnym geometriom,
zaczniecie – jeśli już tego nie robicie — liczyć ilość filarów. Zachęcam
was do tego, gdyż ma to związek z tym, o czym za chwilę.
Kochani,
bardzo wczesnym rankiem, przed wschodem słońca, siedzimy w odkrytej
sali kolumnowej tej wspaniałej świątyni. Kiedy rozmawiamy o rdzennej
kulturze starożytnego Egiptu mamy na myśli czasy, kiedy ona była czysta,
niezmącona naleciałościami innych kultur; nasze określenie rdzennej
kultury niekoniecznie musi się pokrywać z tym, co na ten temat mówią
egiptolodzy. Mamy na myśli środkowy okres jej rozwoju, zanim jakikolwiek
zdobywca, czy zdobywcy, mógł się ogłosić Faraonem, bądź rozpowszechniać
na tej ziemi inny rodzaj wiary.
Mówię
więc o okresie historii Egiptu, kiedy ich bogowie wciąż byli bogami
miłości, zanim ktokolwiek obcy przywłaszczył sobie ich religię i ziemię,
wpatrując się w nią przez stulecia siedząc na uzurpowanym tronie,
fałszując swój rodowód [mowa tu o Hyskosach i Ptolomeuszach-przyp.
tłum], zanim ktokolwiek obcy lub niskiego pochodzenia, wszedł w skład
rządu, czy systemu polityczno-dynastycznego [Jak próbowali tego Hyksosi i
Rzymianie za czasów Kleopatry VII- przyp. tłum]. Mówimy tu więc o
czysto Egipskiej kulturze [z czego wynika, że mowa przede wszystkim o
tzw. Starym i Średnim Państwie 2686 p.n.e. – 1640 p.n.e. - okresie,
który faktycznie przypada na środek historii Egiptu zakładając, że okres
predynastyczny rozpoczął się ok. 6000 p.n.e.– przyp. tłum] Mówimy o
czysto egipskiej historii oraz o tym, co sami Egipcjanie pozostawili
zapisane na ścianach świątyń o tym, jak żyli i w co wierzyli.
Właśnie
teraz siedzicie w miejscu, które pragnie wam coś powiedzieć o pewnych
skrywanych tajemnicach, o których rzadko ktokolwiek słyszy, choć to
wszystko widać, jak na dłoni. Policzcie ilość kolumn. Cha cha! Licząc
kolumny odkryjecie, że Egipcjanie hołdowali przede wszystkim systemowi
dwunastkowemu. Nadejdzie taki dzień, kiedy naukowcy docenią elegancję
matematyki opartej na systemie dwunastkowym — i ją przywracając — nie
nazwą jej nową matematyką, lecz właśnie powrotem do prastarej!
Powtórzę
raz jeszcze, bowiem słuchający mnie teraz matematycy uśmiechną się,
kiedy to usłyszą: elegancja matematyki opartej na systemie dwunastkowym
jest wyraźnie widoczna i wcale nie trzeba się jej doszukiwać. Innymi
słowy, jej wzory i ciągi zaczynają przemawiać i wytrawny matematyk od
razu je zauważy. Będzie się uśmiechał doświadczając momentu Aha! -
widząc jak jeden ciąg prowadzi do innego, a wtedy och, tylko spójrzcie
tutaj! Istniejące w biologii fraktale, geometria przestrzeni kosmicznej,
wszystko w naturze mówi o dwunastu ścianach, o szóstkach, trójkach i
czwórkach i bardzo rzadko można tam znaleźć piątki i dziesiątki. Bardzo
rzadko. Wszystko we Wszechświecie jawi się szóstkami, trójkami,
czwórkami, dwunastkami i osiemnastkami. Policzcie więc kolumny. Wam się
wydaje, że ich ilość to przypadek? Policzcie liczbę kapłanów oraz to, co
uważali za święte liczby. Wam się wydaje, że tak jest przez przypadek?
Tutaj także nie znajdziecie żadnych piątek ani dziesiątek. Mówię wam o
tym jako wstęp do dyskusji o elegancji socjalnej struktury starożytnego
Egiptu.
To
prawda, że oni byli kulturą początkującą, to prawda, że pod pewnymi
względami byli zacofani, tak samo, jak wy, byli dwoistości przykładów na
to, czy tamto można mnożyć; jednakże kochani, przyglądając się samemu
jądru Egiptu, widać cywilizację, która przetrwała samodzielnie, wyznając
Boga miłości. Jest to bardzo ważne! Czy zauważyliście, że ta ogromna
świątynia, którą teraz oglądacie jest zbudowana na tym samym planie, co
mniejsze? Na tym samym planie, co najmniejsza?
Pierwsze,
co widać, to dwie kolumny, które stwarzają sobą przestrzeń do
obserwacji wschodu słońca [pylony wejściowe]. Oto filozofia – wymienię
ją najpierw, zanim przejdziemy do dyskusji głównego światopoglądu
Egipcjan. [Dwie kolumny więc] zdają się mówić o filozofii, według której
każdy nowy dzień niesie ze sobą nowy początek. Filozofia ta jest wam
znana i mówi, że oto nastaje nowy dzień, niezależnie od tego, co się
dzieje w życiu każdego z was. Słońce wschodzi między dwiema kolumnami,
aby dać wam do zrozumienia, że Bóg się do was uśmiecha, wszystko jest
świeże i nowe. Wschód słońca więc jest symbolem dobroczynnej miłości,
tutaj wcale nie chodzi o kult słońca!
Kochani,
starożytny Egipt pozostawił po sobie mnóstwo przenośni. Wiele z tego,
co tutaj widnieje zapisane na ścianach, opowiada o energiach wcale nie w
sensie materialnym. Tutaj widnieją opowieści o górnym i dolnym Nilu, o
pełnym dobrodziejstw kraju. Tego nie znajdziecie w innych zakątkach
świata, na pewno nie w takim stopniu, co tutaj. Pozwólcie, że opowiem
wam coś pięknego. Od trzydziestu lat nauczam was i jak macie na to
ochotę, to możecie mą naukę nazwać pewnym systemem wiary, choć to żaden
system. Nauczam was podstawowych prawd o miłości bożej, o magii zawartej
w wielowymiarowej energii miłosierdzia, czyli nauczam was o czymś, co
wasza nauka dopiero zaczyna rozpoznawać i badać jako pole i koherencja,
czyli wymierne efekty miłosierdzia. A starożytnym Egipcjanom, to
wszystko było wiadome.
Od
samego początku powtarzam wam, że jesteście niezmiernie kochani. Och,
ale tutaj jest coś więcej. Posłuchajcie, ponieważ to, co raz po raz wam
powtarzam, jest zapisane na tych ścianach. Możecie przeżyć całe życie i
nigdy nie spojrzeć na Boga, czy Ducha, czy Stwórcę, czy jak jeszcze
chcecie nazwać Źródło stanowiące esencję miłości. Możecie przeżyć całe
życie i nigdy nie popatrzeć w Jego stronę. Możecie całe życie być zbyt
zajęci własnymi sprawami, możecie mówić, że nie wierzycie w te różne
ezoteryczne sprawy. Możecie nawet mówić, że jesteście niewierzący, że
nie macie zamiaru chodzić do kościoła, czy synagogi; możecie mówić, że
jesteście ludźmi nowoczesnymi i nie wierzycie w nic takiego. Ale mówię
wam, że pod koniec życia, cały czas, kiedy byliście zajęci i nawet nie
patrzyliście w kierunku Stwórcy, to Stwórca na was patrzył z
wyciągniętymi ramionami, mówiąc: „Chwyć mnie za rękę, jeśli tylko
chcesz! Masz wolny wybór”. Innymi słowy, choć wy możecie nigdy nie
kierować wzroku ku Bogu, to Bóg i tak na was patrzy. Każdy człowiek jest
stworzony na obraz i podobieństwo miłości, wszyscy ludzie są sobie
równi i posiadają tę samą szansę pochwycenia ręki magii miłości i
odkrycia dla siebie lepszego życia. Nauczam was tego od trzydziestu lat,
jest to przecież tematyka przekazów, właściwych Kryonowi. Następnie
przyjeżdżacie tutaj i uzmysławiacie sobie, że na wynurzających się z
piasków pustyni ścianach świątyń, z dających się odczytać fragmentów
inskrypcji, których nie zdołała unicestwić ręka najeźdźców, jest
zapisane dokładnie to samo!
Kochani!
Wszystkie świątynie starożytnego Egiptu — od największych do
najmniejszych — budowano według tego samego planu, według którego [tuż
za wejściem oznaczonym dwoma pylonami] znajdował się wielki,
niezadaszony przedsionek, aby słońce mogło nań świecić, a gdzie zbierali
się wierni, bowiem dotąd wolno im było wejść do świątyni [tzw. sala
hipostylowa] oraz główną nawę biegnącą w linii prostej od wejścia, do
dostępnego tylko faraonowi oraz jednemu lub dwóm kapłanom — ołtarza.
Kolejne sale poza kolumnową, stawały się coraz mniejsze i ciemniejsze
oraz, coraz bardziej święte, dostępne tylko kapłanom i wiodły do
miejsca, do którego miał dostęp sam Faraon.
Wszystkie
elementy takich świątyń były przenośniami Boga światła. Taki plan
świątyń świadczył o tym, że odprawiano w nich objęty protokołem
obrządek, że wierni nie mogli dobrze zobaczyć jej wnętrza, bowiem ono
było święte, oraz że Bóg jest wielki i Bóg jest światłem i zawsze widzi
wszystkich wiernych, niezależnie od ich rangi. Na tym polegała
filozofia, według której budowano świątynie. Każdy człowiek miał własną
bańkę, Wyższe Ja. To ja nazywam Wyższe Ja, bańką; oni nazywali to
inaczej i to jest zapisane na ścianie. Wierzyli w istnienie pewnej
części Siebie żyjącej poza ciałem fizycznym każdego Człowieka oraz że ta
część zawiera w Sobie światło przenoszone do życia w zaświatach.
Metafizyczne
zasady, których was nauczam, traktują dokładnie o tym samym. Czy to
możliwe, że te prastare zasady były znane Faraonom (którymi od czasu do
czasu bywały kobiety), którzy następnie przekazywali je wszystkim
wiernym najlepiej, jak tylko potrafili? Wierni dowiadywali się, co miało
miejsce w świątyni, od kapłanów. Jak wam się wydaje, na czym polegał
odprawiany przez Faraona obrządek wewnątrz świątyni? Przecież teraz
siedzimy wewnątrz takiej świątyni, być może nie dokładnie w miejscu
ołtarza, nie zupełnie w mniejszym, świętym pomieszczeniu kultowym,
dostępnym tylko Faraonowi.
Jak
wam się wydaje, co on tu robił? Wielu, którzy nigdy tych rzeczy się nie
uczyli, będzie zgadywać, że Faraon składał ofiary, albo zajmował się
odprawianiem jakichś innych pogańskich obrzędów. Co wy na to, jeśli wam
powiem, że to, co tam robił, pragnę, abyście pewnego dnia robili wy
sami? Faraon oddawał cześć Panu światła, magii miłości, niezależnie od
tego, jakie ten Pan w danej epoce dziejów Egiptu nosił imię. Esencją i
rodowodem Boga światła była heka [magia], czyli miłość, uzdrowienie.
Tak, na przestrzeni wieków Egipcjanie widzieli Boga światła, jako
kochającego i uzdrawiającego.
Zaraz
wam powiem, co robił Faraon w najświętszym miejscu świątyni, to jest
coś, o czym niewielu obecnie wiadomo, a czego powinno się powszechnie
nauczać. Kochani, ta świątynia była zbudowana z myślą o muzyce! Tutaj
nie chodzi o żadne melodie, tutaj chodzi o pewne tony, ważne dźwięki,
które śpiewano razem, bowiem stanowiły nierozerwalną część matematyki.
Mówiłem wam o tym wewnątrz piramidy Cheopsa [transkrypcja poniżej, w tej
grupie – przyp. tłum], że komnata królewska miała do czynienia z
dźwiękiem i matematyką, tak samo tutaj. W tej świątyni Faraon śpiewał.
Śpiewał. Jednym, czego zgromadzeni w sali kolumnowej wierni oczekiwali
usłyszeć, był donośny głos Faraona. Faraon bowiem śpiewał głośno,
niczego nie mamrocząc pod nosem. Na cały głos śpiewał o obecności w
świątyni Pana światła błogosławiącego siłę życiową całego, górnego i
dolnego Egiptu, w ten sposób zapewniając ciągłość płodności ziemi.
Chociaż faktycznie, w Egipcie istniała pewna hierarchia, czy
arystokracja, to arystokracja dzieliła się swą wiedzą z całym krajem.
Pomimo
że w celu rozmowy z Bogiem do świętego świętych tej świątyni miał
dostęp tylko jeden mężczyzna, czy kobieta, piastujący urząd Faraona, to
Faraon natychmiast dzielił się jej treścią ze wszystkimi wiernymi. Faron
przekazywał ją kapłanom, a kapłani dzielili się nią z innymi kapłanami,
a zebrani w sali kolumnowej słyszeli jak Pan światła błogosławił
każdego z nich z osobna oraz cały Egipt, obiecując dalej utrzymywać go
przy życiu, czyniąc bezpiecznym i pięknym, oraz pomagając każdemu z jego
mieszkańców poprzez wskazówki, jak się dostać w zaświaty, kiedy pewnego
dnia spotka ich śmierć. Dosłownie słyszę, jak Egipcjanie wciąż poprzez
odległe stulecia wołają do was: „Śmierć nie ma żadnego ościenia! Żyjecie
na Ziemi chwilkę, ale prawdziwa rzeczywistość zaczyna się w
zaświatach”. Jeśli to, co oni wam przekazują wydaje się znajome, to
dzieje się tak, bowiem słyszeliście to ode mnie. To ja opowiadam wam o
pięknie Źródła Stwórczego, które zna każdego z was po imieniu, które
jest światłem i które kocha każdego z was bez miary. Nie zdziwcie się,
kiedy egiptolodzy pewnego dnia doczytają się tego samego z inskrypcji,
pozostawionych na świątynnej ścianie. Starożytni Egipcjanie dobrze znali
tę prawdę, pomimo że w ich panteonie posiadali nań wiele imion. Oni tę
prawdę dobrze znali.
Czego
w tej chwili brakuje w takich miejscach, jak to, w którym siedzimy?
Tutaj brakuje tonów i pewnych dźwięków oraz zasad matematycznych tych
dźwięków, bowiem one mają pewne swoiste znaczenie. Eleganckie
społeczeństwo, które się posługiwało tymi zasadami, musiało mieć system
zapisu nut. Wiedza muzyczna z pokolenia na pokolenie wcale nie była
przekazywana w całości ustnie. W świątyniach nauczano muzyki i czytania z
nut, uczono jak zapisywać dźwięk tak, aby kolejne pokolenia potrafiły
czytać poszczególne nuty i jak je ze sobą łączyć. Każda elegancka
kultura ma własny system zapisywania dźwięku.
Zatem
zwracam się teraz do egiptologów: czy znaleźliście inskrypcje, których
nie potraficie odczytać, bądź znaczenia których nie jesteście pewni? A
może one się wam wydają zbyt tajemnicze, aby je poprawnie
zinterpretować? Mogą to być właśnie nuty! Każde eleganckie społeczeństwo
szanowało także własną historię; historię tego, co istniało przed nimi
samymi. W starożytnym Egipcie więc musiały istnieć muzea. Niezależnie od
tego, czy mieściły się w świątyniach, czy gdzie indziej, na przykład
pod ziemią, to jednak istniały i archeolodzy bardzo często o tym
zapominają. Kiedy więc podczas wykopalisk dokopują się do czegoś bardzo
starego, to zmieniają system datowania pewnych obiektów utrzymując, że
musiały być o wiele wcześniejsze niż przypuszczano, zupełnie nie biorąc
pod uwagę możliwości, że się dokopali do jakiejś starożytnej sali
muzealnej. Egipcjanie mieli muzea, ich społeczeństwo było eleganckie,
miało własną medycynę, bardzo dokładnie myli ręce, co pokazywali na
ścianach, bowiem wierzyli w istnienie bakterii, które reszta Ludzkości
odkryła dopiero znacznie później. Na tym polega elegancja starożytnych
Egipcjan, tutaj nie chodzi tylko o ich znajomość Boga miłości, oni
wiedzy o Nim używali praktycznie.
Nie
wszystko z tej wiedzy przetrwało, to prawda. Sprawy się zmieniły, ale
pragnę oddać cześć elegancji inskrypcji na ścianach świątyń,
pochodzących z czasów kultury czysto egipskiej. To były czasy, w których
wierzono w Boga światła, w magię miłości oraz w dobroczynność dostępną
wszystkim. Tam nie było żadnego osądu, żadnego okropieństwa, jedynie
światło. Ich świątynie były budowane tak, że wystarczyło na nie
spojrzeć, aby się przekonać, że w nich oddawano cześć idei, samej idei,
metafizycznej idei, że zawsze, kiedy wschodzi słońce, to ono wschodzi
dla każdego, jego wschód reprezentuje sobą nowy początek, świeży start.
Kiedy
opuścicie to miejsce, zobaczycie wschodzące słońce. Celowo
zgromadziliśmy się tutaj tak wcześnie, o 3:30 nad ranem, żeby stanąć w
chłodnej bryzie wczesnego poranka i być świadkami tego, czego
doświadczali starożytni Egipcjanie, w specjalnie w tym celu zbudowanej
świątyni-metaforze, opiewającej nowy początek. Nie dajcie się zwieść
przekonaniu, że to, co stare jest także zacofane. Co wy na to, jeśli
jest dokładnie odwrotnie?
W
Egipcie można się bardzo dużo nauczyć. Sami rozważcie to, co wam
powiedziałem; niech nie zwodzi was także widoczna tutaj dwoistość,
przecież Egipcjanie byli takimi samymi ludźmi, jak wy. Przecież sami
mówicie, że wierzycie w kochającego Boga, ale gdyby Egipcjanie
przyjrzeli się waszej historii, to także czuliby się zagubieni.
Szukajcie więc tutaj światła i celebrujcie zdobycze starożytnych. Niech
dzisiejszego dnia przyświeca wam słońce tak, jak zamierzali to wam
pokazać architekci tej świątyni, jako przenośnię wszystkich
dobrodziejstw i dobrych rzeczy oraz nadziei, odnowicielki siły życiowej
całego kraju.
I tak jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz