Tornado
Odczytaj swój duchowy barometr
Lynn G. Jackson
Barometr mierzy ciśnienie atmosferyczne. Można przy jego pomocy przewidzieć krótkoterminowe zmiany pogody, nawet jeśli wygląda na to, że warunki pogodowe są ustabilizowane bez żadnych oznak nadchodzącej zmiany. Barometr może zapowiedzieć deszcz w słoneczny dzień lub dzień słoneczny, gdy jest pochmurno i mroczno.
Mary Baker Eddy rozważa to zjawisko w Nauce i zdrowiu:
„Optyczne ognisko jest jeszcze innym dowodem złudzenia materialnego zmysłu. Na siatkówce oka niebo i wierzchołki drzew pozornie podają sobie ręce, chmury i ocean spotykają się i zlewają ze sobą. Barometr – ów mały zwiastun burzy i pogody, zaprzeczając świadectwu zmysłów – wskazuje na pogodę pośród ciemnych chmur i ulewnego deszczu. Doświadczenie pełne jest przypadków podobnych złudzeń, które każda myśląca osoba może sobie przywołać na pamięć”. (s. 122)
Czymś w rodzaju barometru jest nasza córka, która potrafi zauważyć „dziwne chmury.” Zyskała sobie to miano w drugiej klasie, kiedy to na wakacjach, jadąc z nami samochodem, spoglądała przez okno w kierunku okolicy, którą miała nadzieję odwiedzić któregoś dnia. Byliśmy w dość dużej odległości od tego miejsca, kiedy córka powiedziała: „Tato, ta chmura tam wygląda dziwnie.” Wiedzieliśmy już, że kiedy córka mówi coś takiego, zapowiada to kłopot – czy było to tornado w zachodnim Kansas, smolista chmura w Montanie, burza piaskowa w zachodnim Teksasie czy powódź w południowym Teksasie. Były to ostatnie słowa, jakie chcieliśmy usłyszeć jako jej rodzicie, jadąc w dół autostrady. Ważne jednak, żeby być czujnym w przypadku oznak niebezpieczeństwa, ażeby się odpowiednio odnieść do tego w modlitwie.
Problemy związane z pogodą i tak zwane klęski żywiołowe, katastrofy naturalne, stawia świat w sytuacji nieomal stałych zagrożeń, od Chin po Tajlandię, Francję i Stany Zjednoczone. Oczywiście miałam swój udział w doświadczeniu związanym z problemami pogody. Ale przekonałam się, że nie jesteśmy na łasce zdarzeń czy niebezpiecznych warunków atmosferycznych. Istnieje „barometr duchowy” – miara warunków, jakimi zna je Bóg – barometr zapowiadający spokój w samym centrum skrajnego lęku i niebezpieczeństwa.
Jakiekolwiek są warunki, można się modlić i stosować rozumienie boskiego prawa dobra. Nie znaczy to, że jakieś osoby kontrolują pogodę. Znaczy to raczej, że potwierdzając duchowo, iż Bóg sprawuje swój nadzór w każdej chwili, w każdych warunkach, można wnieść potrzebną zmianę w nasze życie.
Bóg nadzoruje to, co tworzy. A to, co On tworzy, jest zawsze dobre, ponieważ Bóg jest dobry – jest samą miłością. A to znaczy, że Bóg nigdy nie zostawia bez opieki tego, co stworzył. I możemy się do Niego zwracać, żeby nam ukazał ten swój nadzór, sprawiany przez Jego miłość, właśnie w samym centrum burzy i ciemności. W ten sposób nasz duchowy barometr w naturalny sposób wskazuje spokój i ciszę, nawet jeśli wygląda zupełnie na odwrót.
Ważne jest, żeby zrozumieć, że ekstremalne stany i zniszczenie nie są częścią boskiego planu. Nie mogą być. Utrzymywanie tej prawdy w myślach pomagało mi stawiać czoła zagrożeniom pogodowym. Kiedy bardziej zrozumiałam tę prawdę, dostrzegłam, że usuwa ona efekty niepogody w moim życiu. Stawianie im czoła z ufnością w duchowym rozumieniu, że dobry Bóg rodzi tylko dobro, umożliwia mi bezpieczne przetrzymanie z Bogiem i Jego miłością czas lęku i zagrożenia.
Pogoda jest ważnym czynnikiem tam, gdzie żyję, gdyż gospodarka miasta Lubbock w Teksasie i otaczających je hrabstwach, oparta jest na uprawie roli. Ponad 35 % bawełny na świecie zbierane jest w odległości 320 km od Lubbock. To mnóstwo bawełny! W ostatnich dwóch- trzech latach mieliśmy rekordowe wręcz zbiory. A co ważne, jest to bawełna z suchej gleby, a to znaczy, że się jej nie nawadnia. Farmerzy uzależnieni są od deszczów i upałów, by zebrać plony. Jednakże obszar ten położony jest również w amerykańskiej „alei tornad”, gdzie burze są szczególnie gwałtowne. „Lokalne” burze mają pewną tendencję – pojawiają się znikąd, deszcz i grad nad całym zbiorem niszczą je całkowicie, a następnie znika, rozpływa się. Dosłownie zbiór jednego farmera może ulec zniszczeniu, podczas gdy na farmę sąsiednią nie spada ani jedna kropla deszczu.
Kilka lat temu jedna z tych zlokalizowanych burz zawisła nad naszym polem, gdzie uprawiamy bawełnę. W ciągu kilku minut grad posiekał ją na strzępy. Gdy coś takiego się dzieje, trudno się nie zniechęcić. Tak więc, kiedy kolejna lokalizowana burza zaczęła się formować następnego roku, mój mąż wyszedł na zewnątrz, żeby stawić jej czoła modlitwą. Stał pod markizą i dzwonił do mnie z telefonu komórkowego. Powiedział mi, że pada deszcz i grad, i obawia się, że chyba znowu straci swoje zbiory.
Obydwoje zaczęliśmy się modlić. W prowadzonej przez nas rozmowie zgodnie stwierdziliśmy, że Bóg jest obecny i opiekuje się nami i naszymi zbiorami, że nic nie może doznać szkody, gdyż boska miłość była prawdziwym źródłem całego stworzenia, łącznie z naszymi zbiorami.
Następnie uświadomiliśmy sobie, że miłość nigdy nie mogłaby przekazać swojej władzy zagrażającym siłom, niebezpieczeństwu czy zniszczeniu. Zbiory wyrażały słuszną ideę: dojrzewanie i przygotowywanie do dostarczania ludziom niezbędnych zasobów. W myślach patrzyłam poprzez chmury – czyli sugestie zniszczenia – żeby zobaczyć Boga sprawującego całkowitą kontrolę. I potwierdziliśmy, że nie ma dwóch mocy, jedna dobra i jedna zła, a tylko i wyłącznie jedna moc, a jest to moc duchowa. Potwierdzałam, że opieka miłości nad nami i naszymi zbiorami łącznie z tymi, którzy mieli z nich korzystać, była nieskończona i stała. Właśnie tam, gdzie zdawała się znajdować niosąca zniszczenie chmura, dostrzegłam boską harmonię i szczęśliwość w działaniu. Harmonia i szczęśliwość są zawsze prawdziwie obecne w boskim działaniu; niszczący grad i deszcz nigdy nie występują.
Mąż oddzwonił po chwili, która zdawała mu się sprawą sekund. Powiedział, że grad ustał. Deszcz stał się delikatny i miły. Burza dłużej już nie była groźna i niszcząca, lecz ożywcza. Ciemna chmura wciąż wisiała nad naszym polem, ale już nie niosła zagrożenia. Na koniec zniknęła nie szkodząc naszym zbiorom ani niczyim innym.
Wznoszenie naszych myśli, by objąć wszechmoc Boga w ten sposób, może skutecznie i konkretnie ukazać Jego nieskończoną troskliwość i opiekę. Nasza rodzina uczyniła właśnie tak kilka lat temu podczas innej gwałtownej burzy na naszym terenie – takiej, która nie była zlokalizowana, ale obejmująca całe miasto.
Nasza najstarsza córka właśnie ukończyła college i mieszkała w kampusie. Jednakże tego popołudnia była w domu na lunchu. Słysząc, że burza się zbliża, zdecydowała wrócić do siebie zanim zacznie padać deszcz. Lecz kiedy tylko wyszła, zatelefonowała. Wszyscy stali w holu budynku. Dźwięczał alarm obwieszczający tornado, a pracownicy szkolni nie zezwalali nikomu opuścić budynku ani udać się do pokojów. Szybko włączyliśmy telewizor i usłyszeliśmy meteorologa ogłaszającego, że tornado zmierzało prosto w ten róg kampusu, gdzie mieścił się budynek, w którym mieszkała nasza córka.
Kolejny ważny moment, żeby się modlić! Razem zwróciliśmy się do mocy Boga po ratunek. Przyciszyliśmy nieco odbiornik telewizyjny, ale całkiem odwróciliśmy się od scen lęku i alarmu, żeby dostrzec opiekuńczą moc Boga. Mówiliśmy do naszej córki, gdy tylko mogliśmy, ale były zakłócenia z powodu burzy. Chociaż nie byliśmy w odległości nawet pięciu mil, były momenty, gdy łączność w ogóle zanikała. Gdy tylko mogła, pytała, co podaje telewizja, i przekazywała to innym zgromadzonym w holu. Zapewnialiśmy ją, że my nie tylko przekazujemy wieści, ale przypominaliśmy jej, że boska opieka obejmowała nie tylko ją, ale cały kampus. Ustaliliśmy, że wszyscy muszą wyjść z tego doświadczenia cali i zdrowi. I w dalszym ciągu modliliśmy się w ten sposób.
W ciągu godziny groźba zniknęła. Tornado nie dotknęło kampusu. W rzeczywistości w ogóle nie posunęło się w dół miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz