Strony

Kryon 2019r

Obraz może zawierać: woda

„Jako Stare Dusze macie odpowiedzialność Mistrzów tej planety. Jesteście jednymi z tych, do których ta energia właśnie płynie. Co zamierzacie zrobić w związku z tym? Miło wiedzieć, że jest się wyjątkowym, nieprawdaż? Ale to wiąże się z tym, co nazywane jest odpowiedzialnością. Jest to taka odpowiedzialność, o którą prosiliście i której oczekiwaliście. Na przestrzeni Waszych wcieleń przysłuchiwałem się Wam, wznoszącym swe ręce w modlitwie i pytającym: „Kiedy sprawy przybiorą pomyślny kierunek? Dlaczego musi tak być jak jest? Dlaczego to takie niesprawiedliwe?” I oto jesteście. I wszystko wygląda zupełnie inaczej. To jest tym, na co czekaliście. To dopiero początek i to jest to, na co czekaliście.” Z channellingu „Powrót Mistrzów” Istambuł, Turcja , Niedziela, 12 kwietnia 2015 roku (Kryon)
„Obecnie na planecie, wszędzie, ma miejsce przebudzenie. Nie robi ono wielkiego hałasu, nie zobaczycie go w telewizyjnych kampaniach reklamowych, które by to pokazywały, czy polecały. To dzieje się powoli. Narasta od 1987 roku i wy to czujecie. Ludzkość jest bardziej świadoma tej zmiany teraz niż kiedykolwiek przedtem. Wielu wokół was zaczyna akceptować to, co wy zaakceptowaliście tutaj, w tym pomieszczeniu. Och, nie muszą wierzyć w to, w co wy wierzycie, ale widzą, kim jesteście. Widzą spokojnego człowieka, siedzącego pośród tych znajdujących się w chaosie. Widzą wasze życie i sposób, w jaki dajecie sobie radę, widzą innych i wynikające z tego porównania i różnice. Z channellingu ”DNA UJAWNIONE” Melbourne, Wiktoria, Australia 13 marca 2010 r.(Kryon)
Każdy z nas jest osobą niosąca Światło. Jest to prawda niezależnie od tego, czy ktoś o tym wie, czy nie. Powstaje zatem pytanie: „Czy jestem świadomy/świadoma tego, kim jestem?”. Wszyscy ludzie, którzy przebywają na Ziemi, są kanałem łączącym duchowość z życiem na Ziemi. Kolejne pytanie: „Dlaczego i po co tu jestem?”. Jest to pytanie, które nie każdy może zrozumieć i odpowiedzieć w sposób świadomy. Odkrycie swojego zadania w życiu tu na Ziemi jest możliwe dla każdego. Dana jest nam wolna wola w dokonywaniu przemyślanych wyborów.
Zagłębienie się w siebie wymaga pewnego wysiłku , decyzji i jasnej intencji – dla każdego może być wstępem do nowej, lepszej drogi i zmian w życiu, głównie zaś do poznania samego siebie. Potrzebna jest świadoma decyzja, by dać sobie szansę na odkrycie swojego życiowego zadania. By tego dokonać, należy się zatrzymać „w biegu”, i dać sobie czas na to odkrycie. Potrzebny jest do tego chwila spokoju i wyciszenia, zobaczenia SERCEM całej swojej wewnętrznej prawdy. To łatwe – dać sobie czas i spokój.
Grupa Kryona została stworzona po to, aby w tej bezpiecznej przestrzeni jej członkowie z ufnością mogli wspierać się wzajemnie w osobistym rozwoju. Dzięki naszej pracy tworzymy w sposób systematyczny pozytywne zmiany mające wpływ na nas samych, nasze otoczenie, nasz kraj i na całą planetę. Należymy do grona ludzi którzy tworzą osobiste i planetarne uzdrowienie Ziemi i jej mieszkańców.
Z serdecznymi życzeniami samorealizacji dla wszystkich

http://audio.kryon.com/en/The%20Seven%20Gifts%20part%20one-%20Miami-18.mp3
Poniżej transkrypcja pierwszej części przekazu Kryona z Florydy pt. "Siedem podarunków."

[Głos Marilyn Harper] Dzień dobry wszystkim! Wspaniale jest widzieć wasze światło, promienność waszej boskości, bowiem jesteście boscy! Tym, którzy słuchają nas w przyszłości: Witamy w Matrycy! Którą pigułkę weźmiecie? Według nas, każdy z was jest następnym krokiem w ewolucji ludzkości. Jak słyszeliście, to Wszechświat się odmienił w roku 2012, więc zapraszamy tych, którzy słuchają nas później, do wzięcia udziału w spotkaniu z Kryonem, wtedy usłyszcie to, o czym mowa w ciągu całego dnia, bowiem tutaj naucza się przygotowania do nowych czasów. Każdy z was jest Nowym Człowiekiem. Dzisiaj uaktywniamy tkwiącego w was Super-Człowieka. Co wy na to, jak wam się podoba? Bo jeśli nie, to i tak to uaktywnimy! [śmiech] Wiedzcie, że obecne Nowe Czasy niosą w sobie także trochę obaw.... na temat tego, co się stanie, jak to się potoczy i... słuchając naszego kochanego przyjaciela Kryona wiecie, co się stanie, usłyszycie przekaz przyszłości. My z kolei jesteśmy bardziej bezpośredni i pracujemy w waszym czakramie serca. Weźcie więc głęboki oddech... i jeszcze jeden.... Wiecie co? Ten strach to nic innego jak stara energia, której się z każdym oddechem pozbywacie, a wy teraz używacie swego Wyższego Ja, swego niższego ja, używacie wszystkich aspektów własnego Siebie, bowiem żyjecie w nowej energii, która zresztą już nastała i w naszym mniemaniu jeszcze się wzmocni w roku 2019. Widzicie, według nas lata 2019 i 2020 są dla was bardzo ważne. Zwracajcie więc uwagę na wodę i pijąc wyrażajcie intencję , utrzymując jej energię, że wasza woda jest zawsze pełna mocy i dobra i że staje się coraz lepsza.
Właśnie teraz, na waszych oczach dzieją się cuda. Korea Południowa i Północna uścisnęły sobie dłonie. Trauma seksualnego wykorzystywania i handlu żywym towarem, trauma wszelkiego rodzaju niepoprawności na tle seksualnym; wszystkie te zagadnienia obecnie wychodzą na światło dzienne. Ukochane istoty światła, dzieje się tak, ponieważ wzrastacie w energii, dzieje się tak, dzięki waszym intencjom, również powtarzamy od lat, że wszystko, co nie posiada integralności, jest nieuczciwe i uwłaczające, zacznie powoli zapadać się pod własnym ciężarem, a to dotyczy rządów, krajów, rodzin, karteli... Czy w waszym życiu istnieje coś, co też obecnie się zapada? Czy w waszym życiu istnieje coś, co wydaje się wam, że się zapada? Przyjrzyjcie się wszystkiemu, co jest pozbawione integralności, zaobserwujcie, jak w waszym życiu zachowuje się i płynie energia prawości i nieskazitelności. Odnajdując tę energię, przywracacie własną równowagę. W ten sposób także równoważy się energia całej planety.
Bardzo dużo przepowiedni się nie spełniło. Naszym zdaniem, apokalipsa została odwołana z powodu braku zainteresowania! [śmiech] Świat się nieustannie przemienia, nadchodzą czasy bardzo intensywnej reorganizacji. Kochane istoty światła, jeśli się skupiacie na nieszczęściu i na tym, co nie jest pozytywne, to dostaniecie to, na czym skupiacie własną uwagę! I ta prawda staje się coraz bardziej na czasie. Wystarczy spojrzeć tylko trochę poza to, co na widoku - a co może się wydawać bardo chaotyczne - aby dostrzec piękno, proces równoważenia, miłosierdzie, życzliwość i dobroczynność. Jak wam się to podoba? Kiedy w życiu czujecie pewien opór, błagamy was kochane istoty światła, abyście nie reagowali na to natychmiastowym odparciem. Zamiast tego,weźcie głęboki oddech i uzmysłówcie sobie, że energia, która stawia wam opór jest także częścią tego, co sami stwarzacie. Przestańcie więc! Absolutnie, przestańcie, weźcie głęboki wdech, wycofajcie się z konfliktu i przypomnijcie sobie, iż ta pchająca was energia jest takim samy Bogiem, jak wy. To jest pierwszy krok do życia w dobroczynności, która tkwi wewnątrz każdego z was! Tego nauczał już Św. Franciszek z Asyżu. Tak samo naucza też nasz nowy papież, czyż nie? On może jest papieżem od lat, ale dla nas, zawsze będzie „nowym papieżem”, bowiem on także wniósł pewną zmianę, która zresztą była drastycznie konieczna. I wy także potraficie takie zmiany wprowadzać w życie.
Tym razem, podczas przekazu użyliśmy dużego zasobu słów. Ha ha ha! My nie zawsze dzielimy się z wami tą energią języka. Ukochane istoty światła, kochamy was bardzo mocno i przeszliśmy szmat drogi, aby z wami tutaj być i się z wami zobaczyć. Dotykamy waszych serc i dotykamy wasze dusze i choć nazywamy was stare dusze, to zdajemy sobie sprawę, że w istocie jesteście ponadczasowi. Żegnamy się w wami mówiąc Namaste!
[Głos Lee Carroll] Witam was, kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Tego weekendu przekazujemy ostatnie nowiny w roku 2018, z wyjątkiem przekazu, który będzie miał miejsce w dzień Bożego Narodzenia, ale to spotkanie nie odbędzie się z udziałem widowni zebranej w jedynym miejscu. [Mowa o podwójnym channellingu Alcazara i Kryona na platformie Webinar Jam – przyp. tłum] Nasze obecne spotkanie z udziałem zgromadzonej na sali widowni stanowi doskonałe zakończenie roku 2018. Mówię to tym, którzy słuchają nas później. Kochani, mamy grudzień i przed nami początek festiwalu, festiwalu podarków. Oczywiście niektórzy postanowili, że ten festiwal jest festiwalem zakupów, ha ha ha, [śmiech na sali] ale taka decyzja jest uwarunkowana kulturowo. Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, że obchodzenie świąt, które celebruje się poprzez wymianę podarunków, wcale nie jest ograniczone tylko do waszego regionu. Wszystkie kultury świata w różnych porach roku celebrują to samo. To tak, jakby cały świat na moment oderwał się od życia, dekoruje i rozwiesza światełka i oddaje cześć rodzinie. Wszędzie więc istnieje sezon świąteczny, poświęcony dawaniu podarków. Nie wiem, czy wiecie, co podczas sezonu świątecznego robią Hindusi? U nich obchodzi się święta zwane Dewali, które są świętem świateł i kolorów, porą rozdawania podarków. To brzmi bardzo podobnie do waszych obrzędów świąt Bożego Narodzenia, czyż nie? Dewali się świętuje z tego samego powodu, dla którego wy obchodzicie wasze święta, czyli jest to celebracja ludzi w waszym życiu. Takie święta to okazja do odpoczynku i radości. W tradycji hinduskiej Dewali obchodzi się poprzez dawanie prezentów różnym członkom rodziny w różne dni. Jednego dnia daje się prezent bratu, w inne dni daje się prezenty siostrze, matce i ojcu. Każdy dzień Dewali jest poświęcony innemu członkowi rodziny.
Pragnę teraz coś zrobić. Kochani, pragnę stworzyć siedem podarunków świątecznych. Trzy z nich przekażę teraz, a cztery pozostałe w następnym przekazie. Te podarunki różnią się od pozostałych, bowiem zachęcam, abyście podarowali je samym sobie! We wszystkich tradycjach obchodzenia świąt, sprawy zawsze się skupiają na tym, że to wy obdarowujecie innych, oczywiście od nich też dostajecie prezenty, ale moja propozycja siedmiu podarunków sięgnie nieco głębiej. Jeśli zdecydujecie się pójść za tym, co wam przekażę i zrozumiawszy moje instrukcje, postanowicie się do nich zastosować, to gwarantuję wam, że wasze życie się odmieni. Dostąpicie objawienia, a może nawet czegoś więcej...
Nie wszystkie siedem dni dawania sobie prezentów będą łatwe! Dwa podarki z trzech, które zaraz wymienię będą trudne i sami się o tym za chwilę przekonacie! Trudność będzie polegała na tym, że dwa z nich będą od was wymagały wzięcia dwóch dni wolnego! Robię to specjalnie i z rozmysłem. Kochani, wszystko, co wydaje się wam ważne, zabiera czas. Ile lat spędziliście w szkole, zdobywając wykształcenie? Ile lat już pracujecie? Staż dodaje wiarygodności wszystkim osiągnięciom, inni też są pod wrażeniem, kiedy o tym stażu wspominacie. Zanim się na to zdecydujecie, będziecie musieli to dobrze przemyśleć i chcieć to zrobić. Niektóre z siedmiu podarków będą się wam wydawały łatwe, ale wcale takimi się nie okażą, a podarowanie sobie innych zabierze wam więcej czasu... Trzy podarki, które wam przekażę dzisiaj to początek. Każdy z nich zabierze jeden dzień. W niektórych przypadkach nie musicie zmieniać w waszym dniu codziennym niczego, prócz nastawienia, a w innych będziecie musieli wziąć wolne. Jak ważne jest, aby podarować coś samemu sobie?
Dzień pierwszy nazwę dniem „To mi się należy!” i tego dnia nie musicie brać wolnego. To będzie dzień, podczas którego zaplanujecie pozostałe sześć dni, bowiem będziecie musieli pewne rzeczy wytłumaczyć waszym rodzinom, dlaczego robicie to, co robicie. Kiedy członkowie rodziny usłyszą, co w ciągu najbliższych dni sobie planujecie, to się będą was pytać: „Dlaczego?” A wy na to im odpowiecie: „Bo to mi się należy!” W pierwszym dniu będziecie ten zwrot powtarzać sobie za każdym razem, kiedy znajdziecie się przed lustrem. „To mi się należy, ciężko na to pracowałem/am. Dam sobie prezent, serię siedmiu podarunków i to jest pierwszy z nich, bowiem to mi się należy!” Kochani, to wcale nie są puste słowa! Kryon od zawsze was naucza, że wam się to należy. Tutaj nie chodzi tylko o ezoterykę, chodzi o to, że w życiu, ze względu na to, jaką w nim przybraliście postawę w stosunku do dramatu czy stresu, często zapominacie o samych sobie. Zatem podarujcie sobie tych siedem prezentów.
W dzień drugi musicie wziąć wolne. To musi być dzień spędzony z dala od wszystkiego. Tylko wy wiecie, jak to ma wyglądać, bowiem kiedy mówię, że macie go spędzić z dala od wszystkiego, mam na myśli brak jakiegokolwiek kontaktu z innymi! Nazwijmy ten dzień, dniem bez stresu! Żadnych e-maili, czy innych kontaktów elektronicznych, żadnych SMS-ów żadnych kontaktów z ludźmi, odstawiacie całą elektronikę! Nie udawajcie się nigdzie, gdzie będą was o cokolwiek pytać. Wybierzcie sobie jakieś ustronne miejsce, gdzie nikt wam nie będzie przeszkadzał, gdzie można nic nie robić. Na początku możecie nie wiedzieć, dokąd to wszystko prowadzi. Powiecie mi: „Dobrze wiemy Kryonie, że stres jest szkodliwy. Fajnie, że nam o tym przypominasz”, ale pod koniec takiego dnia gwarantuję wam, że doprawdy uzmysłowicie sobie rzeczywistą przyczynę stresu w waszym życiu, której dotychczas nie rozpoznawaliście. Bez tej przyczyny poczujecie się o wiele lepiej. Kiedy zrozumiecie, co w waszym życiu przysparza najwięcej stresu, posiądziecie możliwość odmiany tej sytuacji, czyż nie? Jeśli więc każdy wasz dzień wygląda dokładnie tak samo, pozbawiacie się możliwości oderwania od rutyny i spojrzenia na to, co w życiu powoduje najwięcej stresu. Tak wygląda dzień drugi – Dzień bez stresu. Musicie ten dzień spędzić zupełnie sami i jeśli musicie się komuś z tego tłumaczyć, to powiedzcie mu prawdę: „Daję sobie prezent bo mi się to należy!”
Dzień trzeci jest podobny do drugiego, choć pod innym względem. Nazwiemy dzień trzeci „Dniem Gai”. Gaja oczywiście, to Matka Ziemia, Pacha Mama, to planeta żywa, czująca istota obdarzona świadomością. Dzień Gai wymaga, abyście wzięli wolne. To jest drugie wolne w okresie świątecznym! Mówiłem wam, że to będzie trudne! [śmiech na sali] niektórzy więc odpowiedzą mi: „To niemożliwe!” To wszystko zależy od tego, na ile kochacie samych siebie. Znajomi i rodzina powie na to: „Co? Znów wolne?” - a wy im na to odpowiecie: - „Tak, bo mi się to należy! Daję sobie kolejny podarunek.” Ten dzień będzie zupełnie inny, spędzicie go w zupełnej ciszy, bez rozmów z nikim! Spędźcie ten cały dzień na łonie przyrody. Mieszkańcy Florydy oczywiście spędzą go na plaży, w środkowej części kraju można się udać do lasu. Cały dzień nie wolno wam rozmawiać z nikim! Za to możecie rozmawiać z samą planetą tyle, ile się wam żywnie podoba. Czy kiedykolwiek rozmawialiście z falami? Czy kiedykolwiek rozmawialiście z drzewami? Czy prowadziliście konwersację z niebem, z gwiazdami? Ten podarunek ma na celu odnowienie miłości do planety. Ze wszystkich podarunków, którymi się obdarzycie, ten może okazać najbardziej pamiętnym. A jak często kochani już tak postępujecie? Niektórzy z was powiedzą: „Jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiłem/łam.” Inni zaś powiedzą mi: „Całkiem często rozmawiam z Ziemią.” Robicie to, bowiem zdajecie sobie sprawę z mocy drzemiącej w takim dialogu.
Oto lista trzech z siedmiu podarunków dla samych siebie. Kolejne cztery podarunki są trochę bardziej ezoteryczne i żeby je sobie podarować, nie musicie brać wolnego, choć te podarunki mogą się okazać trochę trudniejsze. Mam wam do przekazania jeszcze cztery punkty, aby dokończyć naszą listę siedmiu. To są podarunki od was dla was. Kochani, one się dobrze wpasowują w główny nurt przekazu Kryona, bowiem urodziliście się wspaniali, nie żyjecie na Ziemi, aby cierpieć i być ofiarą; żyjecie na tej planecie posiadając pełną kontrolę nad własnymi losami, włącznie z rzeczami, o których nigdy wam nie powiedziano, że możecie je kontrolować, ale o tym za chwilę.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Obraz: Mila Marquis

 Brak dostępnego opisu zdjęcia.

 Kochana świetlana Rodzino, poniżej zamieszczam dwujęzyczny tekst nowej piosenki przekazanej Mele'ha (Dr. Amber Wolf) przez Gwiezdne Matki w dzień przesilenia zimowo/letniego (21 grudnia, 2018) oraz daję znać, że polska transkrypcja przekazu skierowanego do Kręgu Sióstr Lemuryjskich, spotkanie którego odbyło się 15 grudnia, 2018 w Miami za parę godzin ukaże się pod następujący adresem: https://amberwolfphd.com/lemurian-sisterhood/ls-audio-and-transcripts/ls-transcripts-polish

Przekaz dla Kręgu to swoisty ósmy świąteczny podarek i gorąco zachęcam zarówno panów jak i panie do przeczytania i przypomnienia!


 Obraz może zawierać: niebo i na zewnątrz


http://audio.kryon.com/en/The%20Seven%20Gifts%20part%20two-%20Miami-18.mp3

Poniżej polska transkrypcja drugiej części przekazu Kryona z Miami pt. "Siedem świątecznych podarków". Miłego darzenia!

Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Niniejszy przekaz stanowi część drugą przekazu zatytułowanego przez nas „Siedem świątecznych podarków”. Rozpoczęliśmy od podarków jeden, dwa i trzy, które na pierwszy rzut oka wydają się bardzo praktyczne i wymagają, abyście wzięli wolne. Jak mówiliśmy wcześniej, kolejne cztery podarunki będą bardziej ezoteryczne.
Na wstępie małe przypomnienie. Okres świąt to wspaniała pora dawania i otrzymywania prezentów i nie jesteście jedyną kulturą, która celebruje takie święta. Podczas ostatniego przekazu wspólnie doszliśmy do wniosku, że wy także powinniście coś podarować sobie samym i to nie tylko jeden podarek, ale siedem! Ta liczba jest celowa, bowiem siedem od zawsze symbolizuje zmianę i boskość. Oczywiście, siedem niekoniecznie od razu kojarzy się ze zmianą, ale zawsze kojarzy się ze świętością. Uzmysłowienie własnej boskości często prowadzi do przemiany! Zatem liczba siedem bardzo często przewija się wszędzie tam, gdzie na przestrzeni historii macie do czynienia z boskością. Nie zapominajmy, że liczba siedem występuje w opowieści o historii stworzenia: mamy Siedem Sióstr! Prezentujemy więc listę siedmiu podarków i jak wcześniej mówiliśmy, rzucamy wyzwanie, abyście podarowali sobie te wszystkie podarki, gdyż dzięki nim możecie się odmienić.
Zastanówcie się jak dawno temu - tak naprawdę - podarowaliście coś sobie samym? Z dzisiejszej serii czterech, trzy podarki będą ezoteryczne i jeden praktyczny, ale żadne z nich nie są łatwe. W pierwszej części przekazu mówiliśmy wam, że pierwsze trzy podarki wymagają, abyście wzięli dzień wolny. Dla niektórych to samo w sobie stanowiło pewną trudność. Aby podarować sobie dzisiejsze cztery podarki, nie potrzeba brać wolnego, ale one raptem mogą się okazać trudniejsze! Te podarki okażą się trudniejsze i za chwilę się przekonacie, dlaczego. Samo wyzwanie tkwi w tym, aby je sobie podarować. Pamiętajcie, że to są podarki od was dla was. Żadnego z tych siedmiu nie można podarować komuś innemu, każdy z nich jest wyłącznie dla was samych.
Podarek numer cztery: Dzień Synostwa Bożego [zwanego potocznie - choć nieściśle - Mistrzostwem - przyp. tłum.]. Pragnę wam ten dzień opisać bliżej, bowiem będziecie się musieli do niego trochę przygotować. Kochani, mówiliśmy, że każdy z was już posiada Synostwo Boże wewnątrz, ale często ten fakt przysłania wiele rzeczy takich jak: nawyki oraz kultura, w której żyjecie; innymi słowy, wszystko to, do czego jesteście przyzwyczajeni, czego was nauczono, plus natura ludzka. Wszystkie te rzeczy wchodzą w skład przyczyn, przez które ciężko wam zauważyć własne Synostwo Boże, a przecież wy się z nim rodzicie! Każdy z was się rodzi wspaniały i za sprawą wolnego wyboru może podążać w kierunku, który sam sobie wybierze. Jak więc wyglądałby dzień w życiu Syna Bożego? Tutaj nie chodzi o przykład z waszej historii, ale o przykład dnia codziennego, współczesnego Syna Bożego.
Już od samego początku naszej dyskusji niektórzy odpowiedzą mi: „To nie dla mnie, to na pewno dotyczy innych!” Ha ha! Tylko się przyjrzyjcie, jak się zmieni wasze życie, kiedy choć na jeden dzień zmienicie podejście do samych siebie! Budzicie się rano i mówicie: „Ja jestem wspaniały. Na wszystko, co mnie dzisiaj spotka spojrzę oczami własnego Wyższego Ja i będę się zachowywać jak Syn Boży! We wszystkim, co mnie dzisiaj spotka, będę się doszukiwać Boga, miłości i miłosierdzia i za każdym razem kiedy tak będę postępować, stanę się trochę młodszy, bowiem tak działają miłość i miłosierdzie; one spowalniają proces starzenia i wpływają na wszystkie procesy komórkowe.” Nawet lekarze mówią, że ludzie w nieustannym stresie skracają sobie życie a ci, którzy okazują miłość i są miłosierni - żyją dłużej.
Być może wasz dzień zwykle zaczyna się wcześnie, ale nie bierzcie wolnego, róbcie tego dnia to, co zawsze. Na przykład jedziecie na zakupy, albo do pracy i na ulicach panuje duży ruch, ktoś zajeżdża wam drogę, coś do was wykrzykuje, trąbi i gestykuluje w waszą stronę. Jak się człowiek zwykle zachowuje w takiej sytuacji? Pragnę żebyście tego nie pamiętali i zamiast tego, byście spojrzeli na tę osobę inaczej; bądźcie wobec niej miłosierni, być może ma ciężki dzień, tak samo jak i wam to się czasem zdarza. Oto, w jaki sposób pragnę, abyście się na takich ludzi tego dnia patrzyli. Wtedy nie będziecie reagować automatycznie od trąbiąc, czując się winnym, albo znieważonym, bowiem wszystko, co będziecie czuli, to obecne wewnątrz was Synostwo Boże. Wtedy, nawet nie znając ludzi, ani jak się nazywają widzicie ich otoczonych złotym światłem, które sami tworzycie i im posyłacie. Czy już się zaczynacie domyślać, dokąd zmierzam? Kto was w domu najbardziej drażni? Ha ha ha!... A tutaj, choć na jeden dzień raptem, zaczynacie to wszystko postrzegać inaczej i odmawiacie bycia poirytowanym! „To mnie nie rozdrażni ani zirytuje, bowiem wewnątrz mnie żyje Synostwo Boże! Jestem wspaniały w miłości.” Patrząc więc na wszystkich, którzy w domu, czy najbliższym otoczeniu najbardziej was irytują, nagle dostrzegacie, że są zupełnie tacy sami jak wy, wtedy zaczynacie rozumieć, że oni we właściwy sobie sposób robią wszystko najlepiej, jak potrafią. Być może, że to wy sami ich drażnicie i irytujecie! Zatem, zamiast automatycznej reakcji robicie krok w tył i otaczacie ich i siebie złotym światłem. Nie zdziwcie się, jeśli ci ludzie to od razu poczują. Och, to będzie dla was doprawdy cudowny podarek, jeśli zdołacie złagodzić istniejące między wami i domownikami napięcie i rozdrażnienie tylko poprzez brak reakcji z waszej strony, poprzez miłosierną obserwację sytuacji bez jej osądzania i te osoby będą mogły to wszystko wyczytać z waszych oczu. Być może w waszej kulturze jest przyjęte, aby w podobnych sytuacjach podnosić głos, ha ha ha, a wy zamiast tego zachowacie się inaczej, dając do zrozumienia, że jesteście wspaniali i wznosicie się poza nawyki kulturowe oraz że wewnątrz was żyje Synostwo Boże!
Następnie tego dnia docieracie do pracy, a tam od razu napotykacie osobę, której nie znosicie, bowiem jest bardzo irytująca! Postępujecie z nią podobnie, jak z domownikiem. Teraz przychodzi wam to łatwiej, bo już posiadacie doświadczenie. Dostrzegacie w tej osobie samego siebie, rozumiecie, że ona idzie przez życie najlepiej jak tylko potrafi, w oparciu o własną wiedzę, a może wy też ją drażnicie, tylko nie zdajecie sobie z tego sprawy? Teraz zaczynacie otaczać siebie i tę osobę złotym światłem. Na tym właśnie polega Mistrzostwo!
A teraz coś praktycznego. Jesteście na lunchu ze znajomymi. Konwersacja przy stole zaczyna wkraczać na zwykły tor i każdy zaczyna na coś narzekać. Jedni narzekają na życie, inni na politykę, wytykając jak się sprawy toczą, a jak się powinny toczyć tak, że podczas całego spotkania słuchacie samych negatywnych rzeczy, ale dzisiaj siedzicie cicho, niczego na razie nie mówiąc. To milczenie nie jest wam właściwe więc znajomi zaczynają się dziwić, dlaczego nic nie mówicie i dobrze wiecie, że za chwilę wszystkie oczy się skupią na was i padnie pytanie: „A ty co na to? Dlaczego nic nie mówisz?” Posłuchajcie uważnie, bowiem teraz podam wam praktyczny przykład tego, jak wygląda Synostwo Boże w życiu codziennym.
Mówicie im prawdę, mówicie, że coś się wam stało, że od pewnego czasu odkryliście pewną rzecz i choć to wam zabrało trochę czasu, to teraz już wiecie, co to jest. Mówicie na przykład tak: „Kochani, zauważyłem, że kiedy narzekam, to mam niestrawność i źle się czuję. Cała negatywność świata zaczęła mi od pewnego czasu szkodzić, nawet jedzenie przestało mi smakować. Kochani, wszystko o czym dzisiaj rozmawialiście to prawda i macie rację, te sprawy powinny się odmienić, ale ja odmieniłem/am coś we własnym życiu. Za każdym razem, kiedy słyszę coś negatywnego od razu wyobrażam to sobie jako naprawione! Wszystko, o czym była mowa, wyobrażam sobie jako już poprawione. Wszyscy macie rację, ale mówiąc od siebie powiem szczerze, że lepiej mi się trawi, jeśli wyobrażę sobie, że to wszystko znalazło już pomyślne rozwiązanie. Oto, co odkryłem/am w stosunku do samego siebie.” Z takim argumentem trudno dyskutować. Nikomu nie zaprzeczyliście, waszą odpowiedzią nie sprawiliście, że ktoś poczuł, że nie ma racji. Powiedzieliście jedynie coś od siebie w oparciu o to, co sami w życiu odkryliście, co zdaje u was egzamin. Tak właśnie wygląda Synostwo Boże. Swoim zachowaniem nie sprawiacie, że wasze otoczenie czuje się pozbawione racji, nikogo nie krytykujecie, wywyższając się nad pozostałymi, zamiast tego, zapraszacie, aby i oni coś spostrzegli na przykładzie własnego doświadczenia. Gwarantuję wam, że pod koniec lunchu przynajmniej jeden ze znajomych podejdzie do was mówiąc: „Powiedz mi na ten temat coś więcej, też chcę mieć w życiu to samo, co ty.” Wtedy możecie powiedzieć coś więcej na temat odkrytego przez was Synostwa Bożego wewnątrz. Tak wygląda podarek Dnia Synostwa Bożego. Rzucam wam wyzwanie, abyście taki dzień sobie zrobili. Zastanówcie się najpierw, jakie sytuacje mogą was tego dnia spotkać oraz jak na nie zareagujecie. Pomedytujcie zanim wyjdziecie z domu i afirmujcie: „Kochany Duchu, dzisiaj jestem Synem Bożym. Kochany Duchu, przynieś mi dzisiaj sytuacje, przez które przejdę jak Mistrz. To jest podarek numer cztery. Widzicie, te rzeczy wcale nie są takie proste.
Numer pięć: Dzień uzdrowienia. Co mówię w tej chwili to żadna nowość: wasze komórki słuchają, co się do nich mówi. To już jest fakt dowiedziony przez epigenetykę, według której największy wpływ na stan komórek ma świadomość oraz otoczenie. Co wy na to? Jak wam się wydaje, kim jesteście naprawdę? Kochani, zauważcie, co na ten temat dyktuje wam rodzima kultura, bowiem stan zdrowia oraz to, jak się starzejecie to produkt wszystkiego, co wam na ten temat się mówi. Czy ostatnio oglądaliście telewizję? Tam mówi się wam pewne rzeczy, na przykład, jeśli jesteście w określonym wieku, to podaje się wam, na co powinniście się uskarżać, w związku z czym, które leki powinniście zażywać, a wy sobie po prostu siedzicie przed ekranem i to programujecie. Kochani, oni was w ten sposób ustawiają! Oni wam mówią, co w pewnym wieku powinno być z wami nie tak; a co, gdybyście sami przejęli kontrolę nad tym wszystkim? Dzień uzdrowienia pozwoli wam na przejęcie kontroli nad własnym zdrowiem. Budzicie się rano i mówicie sobie: „Jestem wspaniały. Urodziłem się wspaniały. Hej komórki, dzisiaj będziemy ze sobą rozmawiać i pragnę, abyście mnie teraz posłuchały”... Następnie przekażcie im całą listę rzeczy, które pragniecie uzdrowić. Sporządźcie sobie taką listę zawczasu i głośno odczytujcie ją tego dnia co godzinę! - „Komórki, słuchajcie, oto znów podaję wam naszą listę!” Powiedzcie komórkom, że przestajecie się starzeć, powiedzcie im, że są zdrowe!
Znajdą się tacy, którzy mi na to odpowiedzą: „ Kryonie, za późno, ja już jestem chory.” Pozwólcie więc, że się was zapytam: Czy ta choroba jest częścią waszej struktury komórkowej? Nie, przecież to jest intruz, czyż nie? Powiedzcie więc komórkom ciała, żeby się go pozbyły, bowiem wasze ciało wie, jak to zrobić. Nauka może tego nie wiedzieć, ale ciało wie! Istnieje cała masa dowiedzionych przykładów spontanicznych uzdrowień za sprawą afirmacji, które się wypowiada z głębokim przekonaniem efektywności. Niech was nie zdziwi, kiedy natychmiast poczujecie poprawę, kiedy opuszczą was bóle głowy, kiedy opuszczą was inne bóle i niedomagania, kiedy od razu zaczniecie się czuć zdrowsi i młodsi. Och, cóż to za świetny podarunek! I to jest podarunek od was dla was. Tak na biologię działa potęga świadomości. Każdy z was posiada kontrolę nad własnym ciałem. Już od lat wam o tym mówimy. Tutaj należy dodać, że jeśli będziecie tę listę powtarzać bez przekonania, to nic z tych rzeczy nie zadziała. Wrodzona mądrość ciała doskonale wie, kiedy mówicie prawdę, a kiedy tylko udajecie! Tutaj więc wcale nie chodzi o sporządzenie listy i jej zdawkowe powtarzanie. Dzień uzdrowienia to dzień, w którym sami sobie nareszcie darujecie zdrowie! To ci dopiero prezent! I tak wygląda podarunek numer pięć. Według numerologii tybetańskiej, liczba 5 oznacza zmianę. Czy zaczynacie się domyślać, jak uzdrowienie może was odmienić?
Podarek numer sześć: Pragnę abyście się zastanowili, co tego dnia pragniecie robić. To może być bardzo proste, bowiem to będzie dzień spędzony tak, jak tego pragniecie. Na przykład, tego dnia będziecie jedli w ulubionej przez was restauracji, zamiast jeść tam, gdzie chcą inni. „Dzisiaj mam zamiar robić to, co lubię i na co mam ochotę! Dzisiaj to ja wybieram muzykę do słuchania.” Podarunek szósty polega na darowaniu sobie wszystkiego, co poprawia wam samopoczucie, a czego zwykle nie pozwala wam robić otoczenie. „Cały dzień będę robić to, co lubię!” Oczywiście znajdą się tacy, którzy na to będą się pytać: „Co z tobą nie tak?”- możecie im na to odpowiedzieć: „Wszystko w porządku, po prostu daję sobie prezent i cały dzień robię to, co lubię, bowiem mnie się to należy!”
Wam się wydaje, że to takie proste? A jak dawno temu robiliście coś, według własnego upodobania? Miłosierni pracownicy światła są specjalnie zaprojektowani, aby najpierw myśleć o innych. Wy jesteście specjalnie tak zaprojektowani, aby zawsze ustępować innym. Jak dawno temu więc jedliście coś, na co mieliście ochotę? Ha ha ha! Zróbcie to niezależnie od tego, co powiedzą inni nawet, jeśli tego dnia będziecie musieli jeść sami. Z pewnością taki samotny posiłek sprawi wam przyjemność bowiem to będzie podarunek od was dla was.
Numer siedem jest inny, nie zabierze wam zbyt wiele czasu, ale może być trudny do wytłumaczenia. Nazwę go Dniem aniołów. Ten podarunek najlepiej sobie podarować, kiedy wokół was nikogo nie ma. Nie chcę, aby ktoś was wtedy obserwował, poczekajcie więc, aż znajdziecie się sami. Długo czekałem, aby wam przekazać ten podarunek boskości. Kiedy znajdziecie się całkowicie sami i nikt wam nie będzie przeszkadzał, stańcie w samym środku pokoju, niech w nim panuje niezmącona cisza. To najlepiej zrobić wieczorem, kiedy dociera do was najmniej szumu z ulicy. W tej ciszy pragnę, abyście wyciągnęli obie ręce do góry, tak wysoko, jak tylko możecie i głośno powiedzieli: „Anioły obecne w tym pokoju: kocham was! Dziękuję za to, że mnie kochacie, że towarzyszycie mi całe życie. Dziękuję, że dzielicie ze mną i radość i smutki.” Pragnę, abyście poczuli dreszcze w wyciągniętych ramionach, w momencie, kiedy anioły odwzajemnią wasze podziękowania, kiedy także powiedzą wam, że was kochają. Poczujcie to. Dobrze będziecie wiedzieli, jak to się stanie, bowiem to poczujecie! Cóż za wspaniały podarunek w postaci dobrej, solidnej komunikacji z królestwem, którego na co dzień nie widzicie, a które doskonale was zna i nieustannie wam towarzyszy. Ach, cóż to za wyzwanie! Kochani, jeśli zrobicie tak, jak was o to proszę, to poczujecie anielską obecność i ona was odmieni.
Oto przekazałem wam siedem podarunków. Przypomnijcie sobie, co wam w przeszłości mówiłem na temat tego, kim jesteście? Kochani, wszystko jest dokładnie odwrotnie do tego, co wam na ten temat powiedziano, kiedy w obecności anioła padacie na kolana! Anioły są na wasze usługi, bowiem to się wam należy! Istota ludzka żyjąca na planecie jest wspaniała i własnym życiem odmienia tę planetę. Wasza duchowa grupa wsparcia dobrze o tym wie i jest gotowa uchwycić was za ręce i całe życie pomagać. Czyż to nie piękne? Czy dajecie temu wiarę? Jeśli dacie sobie te siedem podarków, gwarantuję, że się odmienicie. Możecie nawet postanowić dawać sobie te podarki co roku, ha ha ha!
Dzisiejszego dnia przekazałem wam prawdę. Miłość się potęguje, kiedy obdarowujecie siebie, wtedy łatwiej wam czuć miłosierdzie i łatwiej doświadczyć Synostwa Bożego. Stać się Mistrzem! Dobrze będziecie wiedzieli, co mam w tej chwili na myśli. Obecnie obchodzimy święta, mamy festiwal światła, niechaj to światło w was rozbłyśnie!
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Obraz: Brian Yeakey


 Obraz może zawierać: noc



http://audio.kryon.com/en/The%20Choice.mp3
Poniżej transkrypcja z pierwszego w tym roku przekazu Kryona z dwudniowej knoferencji w Boulder, w stanie Colorado. Przekaz nosi tytuł "Wybór".

Witam was kochani; Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej! Oto pierwszy przekaz w roku 2019. Niektórzy mówią: „ Nie za bardzo wiem, jak się podczas przekazu zachowywać.” Inni wciąż powtarzają: „W dalszym ciągu nie jestem pewien, czy coś takiego jest w ogóle możliwe.” To jest bez znaczenia. Prosimy was, abyście w ciągu tych razem spędzonych chwil pozostali w skupieniu, abyście weszli w stan koherencji z przekazywaną nowiną do tego stopnia, aby wiedzieć, co zostanie powiedziane, zanim padną same słowa.
Spędzamy z wami chwilkę i pragniemy podczas naszego spotkania, oddać wam cześć. Kryon przekazuje nowiny już od trzydziestu lat. Mój partner ogłosił bieżący rok trzydziestoleciem pracy jako channeller. Lee liczy swój staż, od kiedy zaczął rozumieć, co przy nim stoi, co się z nim dzieje. Kochani, on jednakże był do tego wszystkiego przygotowywany, więc to trwa dłużej, niż 30 lat. Tak samo jak w przypadku każdego człowieka, to wszystko sprowadza się do jednego: do podjęcia wyboru w głębi duszy, czy pozwalacie sobie na spojrzenie i dopuszczenie prawdziwości zjawisk niewidzialnych tak, że kiedy się z nimi stykacie, to przynajmniej zgadzacie się aby się im przyjrzeć, aby je wziąć pod uwagę.
Oto, co pragnę wam przez to powiedzieć. Siedzący na scenie mężczyzna był inżynierem i pod pewnym względem ciągle nim jest, bowiem wciąż wymaga od nas dowodów na prawdziwość pewnych zagadnień. Zabrało dużo czasu, zanim Lee dopuścił do siebie możliwość istnienia rzeczy niecodziennych. Każdy, kto tego słucha/to czyta, każdy zebrany na tej sali, także musiał podjąć ten sam wybór. Niektórzy z was dokonali go jeszcze w dzieciństwie, a inni do dziś nie mogą się zdecydować. Nie osądzamy wolnego wyboru, nigdy nie osądzamy, ale prezentujemy wam pewną logikę, która charakteryzuje te niewidzialne zjawiska. Robimy tak już od trzydziestu lat. Nasza logika opiera się na następującym pytaniu: Jak wam się wydaje, kim jesteście? Czy jesteście produktem tego, czego was nauczono? A może należycie do tych, którzy potrafią myśleć w sposób niezaszufladkowany? Jeśli tak, to czy jesteście tymi, którzy wyjrzawszy z szufladki dochodzą do wniosku, że jednak wszystko, czego się tam nauczyli to prawda i do niej wracacie, albo do tych, którzy wyjrzawszy poza nią mówią: „ Warto się pewnym rzeczom przyjrzeć bliżej.”
Kochani, cenicie sobie wasze szufladki. Mój partner też sobie ją bardzo cenił, bowiem dla niego ona stanowiła logikę życia, była sensowna, wygodna i nie wzbudzała żadnych kontrowersji. Kochani, wasza szufladka często jest wygodna i jej prawdziwość odbija się we wszystkim, co postrzegacie, według czego postępują inni do tego stopnia, że nawet nie zdajecie sobie sprawy, że ta szufladka wcale nie nie jest wasza własna. Czy zatem możliwe, że istnieją rzeczy niewidzialne, które są o wiele, wiele większe niż cokolwiek, czego was nauczono, że istnieją całe systemy o wiele większe od wszystkiego, o czym was nauczono? Czy to możliwe, aby nawet istniał pewien ezoteryczny, globalny proces, który wpływa na świadomość całej ludzkości?
Czy byliście ostatnio świadkami jakichś dziwnych zjawisk? Odpowiedź: Tak. Co nowego dzieje się na Ziemi, co jest odmienne i niecodzienne, a czego tutaj nigdy nie było? Odpowiedź: “Wszystko, co się obecnie dzieje jest właśnie takie niecodzienne i tego tutaj jeszcze nie było.” Na Ziemi nie zawsze tak było, czyż nie? Przypominamy, że szufladka, w której siedzicie od zawsze, staje się za ciasna, pełna zleżałych rzeczy, które zaczynają się zmieniać i jeśli pozostaniecie w niej, to wszystko przegapicie, bo zmienia się świadomość. Dlaczegóż by nie pozwolić sobie na otwarcie szufladki przez dwa dni trwania naszej konferencji? Dlaczegóż by nie powiedzieć sobie: Zobaczę, co się dzieje poza nią. Za chwilę na scenę wejdzie naukowiec Gregg [Bradden] i jak to ma w zwyczaju, wyłoży wam punkt po punkcie, warstwa po warstwie, rozbierze przed wami i zaprezentuje coś doprawdy zdumiewającego, mianowicie, że choć to wszystko o czym będzie mówił to nauka, to przecież niczego z tych rzeczy nikt dotychczas was jeszcze nie uczył! O tych rzeczach nie mówi się w szkole. Przed wami więc stanie naukowiec, który wyszedł ze swojej szuflady i wziął pod uwagę badania i odkrycia, które wiodą do zupełnie innych konkluzji, od tych głoszonych w szkołach i na uczelniach. Aby wam to przekazać, Gregg [Bradden] wcale nie musi wchodzić w trans, czy stawać się channellerem, ani kontaktować się z jakąś pozaziemską istotą. Przedstawiane przez niego badania mówią same za siebie i on wam je wszystkie pokaże, dlatego pragnę wam coś powiedzieć i chcę, abyście to bardzo dobrze zrozumieli: Za niedługo będzie można udowodnić miłość! Za niedługo spojrzycie na miłosierdzie jako na główną dyrektywę życia na Ziemi. Zacznie odmieniać się sama natura ludzka i wasza nauka zacznie te zmiany śledzić i prowadzić nad nimi badania. Co te badania wykażą? Zaraz wam o tym powiem, bowiem pragnę, abyście w czymś wzięli udział. Chcę, abyście wzięli udział w pewnym projekcie. Naukowiec Gregg [Bradden] zada wam pytanie: Czy to możliwe, że życie na Ziemi powstało przez przypadek? Czy to możliwe, że jesteście produktem jakiejś technologii, ewolucyjnymi mutantami? A może istnieją dobitne dowody na silną, zdumiewającą interwencję, która ukształtowała waszą świadomość do tego stopnia, aby przyjęła możliwość istnienia siły wyższej - którą możecie nazwać tak, jak wam się żywnie podoba - aby odnalezienie drogi do tej siły stało się częścią waszej własnej sfery duchowej? Chcecie, żebym wam to powtórzył?
Ujmę to inaczej: Czy to możliwe, że nie jesteście stąd oraz, że Bóg mieszka w waszym wnętrzu? Opowieść o Adamie i Ewie to piękna metafora, która także jest prawdą! Przeczytajcie ją jeszcze raz. To jest opowieść, którą wielu w waszej kulturze zna od dzieciństwa, a która traktuje o zwierzętach, które stały się obdarzonymi wolnym wyborem ludźmi. To jest opowieść o czasach, kiedy na Ziemię zszedł anioł i w Raju, który jest przenośnią Gai, dał wam coś, czego przedtem nie mieliście. To jest doprawdy ezoteryczne; to jest duchowe. Naukowiec, który za chwilę stanie tutaj przed wami, wyjaśni to krok po kroku i niemalże doprowadzi do takiej konkluzji. Jeśli istnieje jakiś plan, jeśli nie żyjecie na Ziemi przez przypadek, to co się teraz dzieje? Odpowiedzi na to pytanie nie znajdziecie w swojej szufladce. Czy to was interesuje? Zatem pozwólcie, że wam opowiem o tym, co się dzieje.
Kochani, jeteście w nowej energii, którą nazwę energią waszej wspaniałości. Rok 2019 będzie interesujący, bowiem jest to rok katalityczny. W polu istnieje wiele potencjalnych niespodzianek. Generalnie mówiąc ludzie nie lubią zmian. Co wy na to, jeśli wam powiem, że wszystkie te potencjalne zmiany muszą się zdarzyć tak, jak są zaplanowane, abyście zrozumieli, że rzeczy się doprawdy odmieniły. Może nawet pod ich wpływem nie będziecie tacy prędcy, aby te zmiany zaraz potępiać. Być może zatrzymacie się i zaczniecie się pytać: „Co te zmiany oznaczają? Czy to możliwe, że one także dotyczą mnie samego?” Pod ich wpływem zaczniecie się pytać: Czego już od trzydziestu lat naucza Kryon? Numer jeden: Urodziliście się na tej planecie wspaniali i obdarzeni wolnym wyborem. Nie dajcie się zwieść wymysłowi, że Bóg obdarzył was wolnym wyborem tylko po to, aby natychmiast was za ten wybór ukarać! To przecież nie ma sensu. Gdzie tu logika, gdzie tu miłość? A gdzie miłosierdzie? Jesteście wspaniali teraz i zawsze byliście wspaniali. Wspaniałość waszego wyboru nie jest osądzana. Jesteście wolni do obierania wysokiego, bądź niskiego poziomu świadomości, zależnie od tego, dokąd zdecydujecie jako ludzkość podążać.
W ostatnich czasach przekroczyliście pewien próg, o którym nawet Starożytni mówili, że jest bardzo ważny. Przeszliście przez precesję równonocy i pomiar poziomu świadomości i znaleźliście się w Nowej Erze, która otwierając się przed wami pokazuje nowe rzeczy. Światło zaczyna docierać do ciemnych zakamarków i widać tam rzeczy, których nigdy przedtem nie oglądano. Kochani, dla was to nowość, choć jesteście częścią tego wszystkiego, bowiem siedzicie tutaj zebrani, co znaczy, że prawdopodobnie jesteście starymi duszami. Co wy na to, jeśli powiem, że pod pewnym względem, z pewnej perspektywy, wszyscy tych czasów oczekiwaliście? To znaczy, że te czasy dotyczą każdego z was, że wszyscy jesteście w piękny sposób zaangażowani w przemianę świadomości i natury ludzkiej, ale również to znaczy, że zaczynacie przychodzić na tego rodzaju spotkania, aby się nauczyć podstaw tego, jak to się odbywa i co was czeka dalej, jakie to wszystko może mieć znaczenie. Jesteście we właściwym miejscu o właściwej porze.
Ale mam dla was coś więcej. Jak wam się wydaje, jak was postrzega mieszkająca w was iskra? Poczekajcie, aż się dowiecie o drugim chromosomie. On jest bardzo piękny i szczególny oraz specjalnie zaprojektowany. Co wy na to, jeśli wam powiem, że istnieje portal łączący waszą świadomość z wyższą świadomością, którą nazywacie Źródłem Stwórczym? Wy to możecie nazywać jak się wam żywnie podoba. To Źródło jest większe od was i przepoiło życiem całą galaktykę, w której żyjecie. Pragnę wam to ponownie przypomnieć, że jesteście zaprogramowani aby myśleć, że jesteście jedni i samotni, choć wcale tak nie jest, całe życie patrząc w lustro, widzicie jedną twarz, a to trick! Kochani, nie potraficie zobaczyć niczego więcej poza cztery wymiary. Jako ludzie żyjecie w czterech wymiarach, choć sama rzeczywistość posiada ich o wiele, wiele więcej. Wasza nauka potrafi tego dowieść, rozpatrując zagadnienia wielowymiarowości i pól kwantowych, a wy sobie siedzicie i utrzymujecie, że nic z tych rzeczy nie jest realne.
Drodzy logicy, jak dawno temu zastanawialiście się nad tymi zagadnieniami? Wasza szuflada znajduje się w 4D. Zapytam więc was jeszcze raz: Czy wierzycie w istnienie grawitacji? Odpowiecie mi na to: „Nie wiedzieliśmy, że istnienie grawitacji to kwestia wiary.” Oczywiście, że nie, bowiem żyjecie w świecie gdzie grawitacja występuje, ale powiedzcie mi, jak ona wygląda? Jaki ma kolor? Odpowiecie mi: „Ona nie ma koloru.” Tak, grawitacja posiada kolor i gdybyście potrafili postrzegać wielowymiarowość, to byście ten kolor zobaczyli. Jak wygląda pole magnetyczne Ziemi, jakiego jest koloru? Odpowiecie: „To pole też nie ma koloru.” Macie rację. A skoro nie ma koloru, to czy ono istnieje? Bo przecież jak coś nie ma koloru, to nie może istnieć, czyż nie, logicy? Odpowiecie mi: „No nie, pole magnetyczne istnieje!” Ooo, to być może wokół was istnieje jeszcze cały szereg niewidzialnych rzeczy, które doprawdy są wspaniałe, piękne i oddają wam cześć, a może nawet znają każdego z was po imieniu, widzą kim naprawdę jesteście i wam towarzyszą? Czy wiecie, że każdy człowiek żyjący na planecie posiada swoją własną świtę? Nawet ci z was, którzy przybywają tutaj jako niewierzący, odczuli ją. Wy ją czujecie! W pewnych momentach życia czuliście , że nie jesteście sami. Żeby coś takiego poczuć, trzeba czasem wyjść gdzieś na łąkę, dotknąć drzewa, czy znaleźć się na plaży i raptem bum! Wznosicie ręce i czujecie to wszystko: niewidzialną miłość siedzącą wam na kolanach i gdyby mogła z wami rozmawiać, to powiedziałaby coś takiego: Znamy cię po imieniu, kochamy cię, kochamy cię, jest nas wiele i dobrze wiemy, że ty jesteś jeden ale tak jest specjalnie. Moje następne pytanie więc brzmi: czując coś takiego, czy kiedykolwiek staraliście się z tym odczuciem skomunikować? - „No dobrze, ja od czasu do czasu medytuję.” - To dobry początek. A co wy na to, gdybyście z tym żyli na co dzień? Budzicie się rano i choć niczego nie widzicie, tak samo jak nie widzicie na co dzień grawitacji, czy pola magnetycznego, ale otacza was wszędzie miłość Stwórcy, którą przepojone jest wasze DNA. Oto, dlaczego tutaj jesteście. I wy mówicie wtedy: „Dziękuję, że jestem kochany.” Kochani, tak postępując, posiadacie już rodzaj świadomości, która następnie zaczyna stwarzać wokół was pewne rzeczy. Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę. A czy wiecie, że świadomość sama w sobie jest wymierną energią, częścią większej rzeczywistości? Co wy na to, jeśli wam powiem, że sama świadomość pomaga w przejściu od A do B i w znalezieniu się w innym miejscu niż gdybyście w jej istnienie i moc nie wierzyli? Pragnę przez to powiedzieć, że z chwilą, kiedy zaczynacie wierzyć w koherencję świadomości, w otaczające was pole, rzeczywiście naginacie prawa prawdopodobieństwa, stajecie się częścią koherentnego systemu i - jeśli mogę się tak wyrazić - jesteście wtedy pod ochroną, bowiem posiadacie miłosierdzie, które przejmuje kontrolę nad tym, gdzie się kierujecie i co robicie.
Niektórzy wyrwą z kontekstu to, co przed chwilą powiedziałem i będą się z tego śmiali, przewracając oczami, nigdy nie rozumiejąc, że to co wam mówię to szczerozłota prawda, którą powinniście wziąć do serca. Jesteście o wiele więksi, niż tylko ciało. Dysponujecie tak wieloma możliwościami i tutaj nie tylko chodzi o uzdrowienie, czy przedłużenie życia. Powiem wam dokładnie, dlaczego to wszystko zostało właśnie tak zaprojektowane. To zostało zaprojektowane na teraz! Ha ha! Stara duszo, zmierzałaś ku temu miejscu od bardzo dawna! Pracowniku Światła, dotarłeś do roku 2019 i teraz świecisz przykładem, stojąc pełen spokoju, a coś co wydaje, że się wali i wygląda negatywnie, jest tylko odmłodzeniem i przekształceniem czegoś, co od zawsze było i co obecnie odradza się w nowej, lepszej formie. To wy jesteście tymi, którzy stają przed waszymi dziećmi, sąsiadami i znajomymi mówiąc: „Wszystko się ma ku lepszemu, popatrzcie na te rzeczy z innej strony. Jestem wobec tego wszystkiego spokojny, gdyż świat tej zmiany od dawna potrzebuje. Te zmiany odmienią postrzeganie historii, zasady biznesu i ekonomii, życie polityczne, wszystko! Po pewnym czasie staniecie się planetą bez wojen. Wojna stanie się nie do pomyślenia! Zabicie, czy skrzywdzenie drugiego człowieka stanie się nie do pomyślenia.”
Zmierzacie ku wyższej świadomości. A wiecie skąd ja to wiem? Ja to wiem, bo już gdzieś to widziałem. Nie jesteście jedyni, którzy doświadczają globalnego Przebudzenia. Wielu na tę wieść przewraca oczami. Ha ha! Powróćcie więc do tego zagadnienia za dziesięć lat. Może wtedy spojrzycie na to inaczej; inaczej ocenicie prawdziwość tego, o czym w tej chwili wam opowiadam. Wszyscy zebrani przede mną to stare dusze, które powinny się dowiedzieć, jak zapanować na obawami, zamiast których, powinny zobaczyć, jak kształtuje się nowy porządek rzeczy i powiedzieć wtedy: „Tak, widzę co się dzieje i to nawet może się przyczynić do problemów, być niewygodne, ale spójrzcie tylko dokąd to wszystko zmierza! Poparzcie, co teraz wychodzi na światło dzienne .” Wszyscy to w tym roku zobaczycie. Kochani, podczas przekazu, przychodzę do was, wprowadzając was czasem w medytacyjną zadumę, czasem przekazując wam przypowieść. Wieczorem opowiemy wam przypowieść, która się wam spodoba.
Niniejszy przekaz traktuje o otwarciu się, o dopuszczeniu do siebie możliwości, że rzeczywistość to coś o wiele, wiele większego, że w niej kryje się coś o wiele, wiele więcej dla każdego z was, niż to się wam dotychczas wydawało. Powtarzam jeszcze raz: Bóg zna każdego z was po imieniu! To imię po drugiej stronie zasłony śpiewa się... Śpiewa się światłem, bo tam jest wasz dom i tam się za wami tęskni! Przychodząc i odchodząc na tę planetę, wasza dusza jest kochana ponad wszelką miarę, stanowi część boskości całej galaktyki i Wszechświata. Na Ziemi żyjecie przez oka mgnienie i wykonujecie pewną pracę. Bóg zna i kocha każdego z was i każdego z was docenia. Tak będzie zawsze. Koniec [śmierć], to powrót do wspaniałości i tam nie czeka żaden sąd. Tak mówi wam Kryon. Podchodźcie do tego wedle własnego rozeznania, ale dopuśćcie do siebie zamysł, że być może rzeczywistość jest inna, niż was nauczono. Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkieiwcz
Fot. shuttershock


 Obraz może zawierać: niebo i na zewnątrz


http://audio.kryon.com/en/Parable%20of%20the%20Back%20Yard.mp3

"Przypowieść o ogródku"

Witam was kochani; Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej! Obiecywałem przypowieść więc ponownie opowiem wam o dobrze znanym bohaterze wielu naszych przypowieści, człowieku imieniem Wo. Tych, którzy słuchają tego po raz pierwszy informujemy, iż Wo nie jest ani mężczyzną, ani kobietą, nie posiada określonej płci, jest człowiekiem o imieniu Wo [w oryg. ang. Wo-man – przyp. tłum] w przypowieści mówimy o nim „on” tylko ze względu na wymogi języka. Ta przypowieść więc dotyczy wszystkich. Niektórzy szybko się w niej rozpoznają, inni zaś nie, bowiem przypowieść jest gatunkiem metaforycznym. Kochani, przypowieści zawsze posiadają znaczenie przenośne, służą jako metafora czegoś innego. Czasami tłumaczymy wam to znaczenie, czasami nie. Dzisiaj wszystkie metafory pragniemy wam wyjaśnić i będziemy to robili w toku naszej przypowieści, którą zatytułujemy „Wo i jego ogródek.”
Od razu się domyślacie, że ogródek to coś więcej i macie rację. Za chwilę dodamy coś więcej. Wo całe życie miał ogródek, do którego był bardzo przywiązany, tak samo jak wielu z was. Taki ogródek może się wam kojarzyć z dzieciństwem, jeśli go wtedy mieliście. Pamięta się go wtedy z punktu widzenia dziecka i przypomina się wszystko co tam było, co tam się budowało, w co bawiło, a wszystko dla wygody i zabawy. W przypadku naszej przypowieści, ogródek to przenośnia rzeczywistości, symbolizująca was samych, wasz sposób myślenia i postępowania, bowiem to wszystko kształtuje się od wczesnego dzieciństwa. Wo doskonale pamięta swój ogródek, jakby to było wczoraj, kiedy jego tato posadził w nim drzewo. Sadzonka już od początku była spora i ojciec najpierw sprowadził koparkę, aby wykopać odpowiedni dół. Ojciec zasadził to drzewo specjalnie dla syna. Drzewo zostało posadzone, kiedy Wo miał niecałe pięć lat i dobrze ten dzień pamięta. Ojciec powiedział mu wtedy: „Jak trochę podrośniesz, to mi pomożesz i razem zbudujemy w jego konarach drewniany domek. To ci się na pewno bardzo spodoba!” I tak się stało. Po upływie kilku lat, drzewo urosło niemalże na oczach Wo, jego konary na tyle się rozrosły, że stanowiły doskonałe oparcie dla ciężaru ojca i samego Wo oraz całego fortu-domku i narzędzi potrzebnych w jego budowie. Ojciec i syn rozpoczęli więc budowę.
Kochani, taki fort-domek to symbol dzieciństwa. W naszym przypadku Wo miał bardzo udane dzieciństwo i mile je wspomina. Wo pamięta coś jeszcze, z czego co po dziś dzień się śmieje. Jego ojciec podchodził do budowy fortu powoli i metodycznie, budując go bardzo solidnie. Podczas budowy ojciec przyniósł jeszcze dwie beczki, takie metalowe, które często służą za kosze na śmieci i wkopał je dnem do góry koło drzewa, żeby dodatkowo wzmocnić część podpory budowli. Waga tych beczek skupia się na tym, że tak, jak zostały wkopane ręką ojca, stały się stałą częścią ogródka i tkwiły na swoim miejscu nawet wtedy, kiedy Wo stał się już dorosłym człowiekiem. Te beczki były bardzo praktyczne i przetrwały nawet sam fort-domek! Przekształciły się w piknikowy stół. Wystarczyło tylko coś na nie położyć jako blat i wtedy taki stół służył na wszelkie okoliczności ogródkowych przyjęć i pikników. W cieniu drzewa dobrze się przydawał przez całe lata. A kiedy ktoś potrzebował miejsca do stolarki, to beczki też się przydawały jako stół roboczy. To był także świetny warsztat, więc beczki pozostały jako stała część ogródka. To ciekawe, że niektórzy sąsiedzi spoglądając na beczki pytali się Wo: „No jak tam, beczki pewnie kiedyś przyjdzie wykopać, one przecież wyglądają jak zwykłe śmietniki.” – na co Wo nieodmiennie odpierał - „Nie, beczki zostają!” W sąsiedztwie zaczęto się więc z tych beczek śmiać mówiąc, że pewnie prędzej przyjdzie Porwanie Kościoła nim znikną beczki [Element doktryny protestanckiej przyjęty w Ameryce Płn zwłaszcza wśród Born Again na podstawie 1 Listu Św Pawła do Tesaloniczan 5:1-11- przyp.tłum.] Wszyscy w sąsiedztwie się z nich śmiali.
Kochani, wy też w swoich ogródkach macie takie beczki. Ich się nie rusza, nie da się, bo sama myśl o tym nawet nie przychodzi wam do głowy, bowiem one symbolizują wasze podstawowe prawdy. Pytanie: „Czy to wy je wkopywaliście, czy je wkopał tato?” Hmmm... Oczywiście one są przenośnią, bowiem niektórzy z was nie mieli taty, ale dobrze wiem, że rozumiecie tę metaforę, dobrze o tym wiem. Która ważna w waszym życiu osoba ciesząca się autorytetem wkopała takie beczki w waszym ogródku? One potem tak mocno wrosły w całość, że ciężko wam się od nich oderwać. Zresztą wcale nie macie ochoty się odrywać, bowiem ich stale używacie. A jak czegoś się stale używa, to się tego nie wyrzuca.
Drzewo też wciąż się rozrastało. Opowiem też, co się w tym samym czasie działo z fortem-domkiem. W tym miejscu nie sposób zachować neutralności płciowej, więc Wo miał i fort, bo tego pragnie każdy chłopiec, ale on miał także i domek, bo tak marzą dziewczynki. Jeśli Wo jest kobietą [ang. Woman] to w dzieciństwie był dziewczynką i koniecznie chciał mieć domek. W tym miejscu więc oddajemy cześć podziałowi na płcie. Domek- tak samo jak fort - reprezentuje wewnętrzne dziecko. To było miejsce do zabawy w dom, do podwieczorków na niby, do zabawy z lalkami. To był także fort obronny i wiele innych różnych rzeczy. Bawiliście się tam, kiedy mama i tato byli w pracy. Ogródek więc staje się symbolem dzieciństwa, życia, symbolem systemu przekonań wyniesionych z domu.
Och, a drzewo? Ono wciąż się rozrasta. Kurczowo się tego wszystkiego trzymacie, bowiem pewne rzeczy w życiu musicie traktować jako solidne i niezmienne. Ciężko wam, kiedy nie macie w życiu niczego solidnego, na czym można by się oprzeć. W przypadku Wo, drzewo było tym czymś, co służyło mu za oparcie nawet długo potem jak zniknął fort-domek, on się go trzymał kurczowo i drzewo wkrótce niesamowicie się rozrosło. Teraz wypełniało sobą niemalże całą przestrzeń i swą gęstą jak las koroną zacieniło cały ogródek. Już jako dorosły mężczyzna Wo często siadał w jego cieniu sącząc przez słomkę orzeźwiający napój mówiąc: „Ale tak dobrze!” Rozglądając się dokoła, Wo rozpamiętywał przeszłość wszystko chwaląc: „Ale fajnie, dziękuję beczki i drzewo, pamiętam jak dziś dawny fort-domek i tamtą zabawę... Myśląc nad tym trochę dłużej, oczywiście przyznawał, że w życiu spotykały go także rzeczy negatywne, choć wymieniając je przed samym sobą wiedział, że przez wszystko udało mu się przejść, bowiem był człowiekiem zrównoważonym.
Nie potrafił jednak sobie wytłumaczyć, skąd się w ogródku wzięły szczury? „Mamy szczury!” – mówił ze zdziwieniem – „one na pewno nie są stąd, one przychodzą od sąsiada! Ale nie mam zamiaru się z sąsiadem o to wykłócać, bo go bardzo lubię. Na pewne tematy się z sąsiadami nie rozmawia. Na pewno nie rozmawia się ani o szczurach, ani o tym jak się wychowuje dzieci. Sąsiadów się tylko kocha. [w jęz. ang. „sąsiad” to także biblijny bliźni – przyp. tłum] Nie wiem dokładnie, jak to z tymi szczurami, ale one jakoś przedostają się przez płot.”
Oczywiście, szczury symbolizują życiowe wyzwania i kłopoty. To są takie sprawy, którym nie za bardzo chcecie się przypatrywać, choć w pewien właściwy każdemu z was sposób tak, czy inaczej się do nich zabieracie. W niektórych ogródkach tych szczurów jest za dużo. Wtedy właśnie stajecie się dysfunkcyjni, zaczynacie się stresować i zapadacie na zdrowiu. Wo jednakże dobrze rozumiał życie i umiał sobie ze szczurami radzić, bowiem był człowiekiem zrównoważonym, był dobrym człowiekiem.
Ale do tego doszły jeszcze węże. Nie wiedział dokładnie, jak one się dostają do ogródka, ale wiedział na ich temat wystarczająco wiele, żeby być przekonanym, że one przedostają się do niego spod płotu. Nie było ich zbyt wiele, ale Wo się ich bał i kiedy widział to, uciekał do środka i dzwonił po kogoś innego, żeby je zabrał. Wąż to symbol strachu przed czymś, nad czym nie posiada się żadnej kontroli. To może być strach przed śmiercią, chorobami, czyli jest to wszystko, co nie jest zwykłym szczurem. Wo mówił wtedy: „Przecież walczę z wężami, wcale ich nie unikam i kiedy się pokazują to stawiam im czoła, a następnie znów wychodzę na zewnątrz, popijam przez słomkę i twierdzę, że wszystko jest w porządku.”
I tak się sprawy toczyły, aż do pewnego dnia, kiedy przyszło trzęsienie ziemi... Wo pamięta, jak wtedy siedział w ogródku i sobie popijał przez słomkę myśląc, że wszystko jest w porządku. Wtedy och, wszystko wokół się zatrzęsło i Wo usłyszał trzask łamiącego się drzewa, następnie konar albo dwa spadły na ziemię. Fort-domek się rozchwiał. Sam Wo przeżył trzęsienie bez szwanku, nikt z jego sąsiadów też nie ucierpiał. Po trzęsieniu ziemi, w którym nikt nie zginął nastały jednak niesamowite zmiany! Jak trochę ochłonął z wrażenia, Wo powiedział: „Nie wiem, co się stało, ale chyba wszystko jest w porządku. Drzewo teraz wygląda inaczej, fort-domek też nie jest ten sam, ale tak ogólnie, chyba wszystko jest w porządku.”
Tak, wszystko było w porządku, dopóki nie pojawili się inspektorzy. Inspektorzy to przenośnia niemalże wszystkiego w waszym życiu, co przedstawia władzę. Czasem zamiast władzy inspektorzy symbolizują objawienie. To ciekawe, czyż nie? Inspektorzy oznaczają więc to wszystko co wymaga od was zaprowadzenia zmian w ogródku. W przypadku Wo, to mogą być inspektorzy budowlani, bowiem wiadomo, że było trzęsienie ziemi. Co ciekawsze, to niektórzy w sąsiedztwie Wo nie mieli żadnego trzęsienia ziemi! Ha ha, ale Wo go doświadczył tak samo, jak jeden z sąsiadów. To już powinno wam dużo dać do myślenia o tym, jak w przypowieściach nie wszystko jest powiedziane i wyjaśnione do końca.
Wo był starą duszą, dobrym człowiekiem i posiadał świadomość gotową do dalszej ewolucji. Trzęsienie ziemi zaprowadziło zmiany w ogródku. Pewnego dnia przybyli inspektorzy mówiąc: „Porozmawiajmy o drzewie” – na co Wo odpowiedział: „Jak mi powiecie, że drzewo trzeba ściąć to już teraz sobie idźcie z powrotem, bo nie mam zamiaru nawet tego słuchać!” „Nie, nie, Wo, drzewa wcale nie trzeba wycinać, ale teraz jest za ciężkie i pora je przyciąć.” – wyjaśnili i zaczęli mu tłumaczyć jak działa Gaja. „Wo, w lesie Gaja sama sprawuje pieczę nad drzewami, poprzez pożary, choroby i wiatry, sama obala nadwątlone drzewa i jakkolwiek go nie nazwać, Gaja posiada pewien system, który dba o te sprawy, ale to drzewo nie rośnie w lesie, ono sobie rośnie tutaj w ogródku i to ty jesteś teraz za nie odpowiedzialny. To drzewo musi być odpowiednio przycięte. Poza tym, takie drzewo trzeba było od dawna regularnie przycinać.”
Jeśli dobrze śledzicie moje wyjaśnienia, to zrozumiecie, że drzewo to symbol wszystkiego, czego Wo się trzymał dla bezpieczeństwa i wygody, co stanowi podstawę jego życia, więc konieczność przycinki to przenośnia mówiąca o tym, że w zależności od tego, kto tego słucha, to może oznaczać, że w życiu taki przegląd wartości, na których opiera się cała rzeczywistość, należy przeprowadzać regularnie, a Wo tego nigdy nie robił. Większość ludzi zresztą też tego nie robi. Dla was wszystkich, drzewo to drzewo, aż tu nagle się dowiadujecie, że o nie trzeba dbać i regularnie przycinać.
Wo nie chciał nawet patrzeć na przecinkę. „Musicie mnie zapewnić, że drzewo tę przecinkę przeżyje!” - „Ono nie tylko przeżyje, ono dzięki temu będzie żyło całe dekady dłużej!” – zapewniali. „Ono jest wspaniałe i ani nam w głowie je uszkadzać, my je tylko przytniemy, Wo, żeby mu się lepiej rosło.”
Kiedy robotnicy skończyli przecinkę, Wo wszedł do ogródka choć nie wiedział, czego się spodziewać. Kiedy zobaczył okrojone drzewo to upadł na kolana i zaczął szlochać. „Wyście go nie przycięli, wyście go ścięli!” Oczywiście Wo przesadzał, drzewo wciąż żyło, ale ponieważ Wo nigdy nie widział przyciętego drzewa, to roztaczający się przed nim widok go zaskoczył. Szczelna korona miała teraz prześwity, robotnicy usunęli wiele gałęzi i konarów. Ale prócz tego Wo zauważył także, że wokół drzewa znikły gryzące owady. Dopiero teraz Wo zrozumiał, że to właśnie nieprzycinane drzewo raziło go tymi owadami, kiedy on sobie popijał przez słomkę w jego cieniu, a teraz gryzące owady znikły. Poza tym Wo teraz będzie musiał nosić przeciwsłoneczne okulary, bo w ogródku jest za dużo światła! - „Nie ma żadnego cienia!” Inspektor jednakże zapewnia, żeby się nie martwić, bo wkrótce i cień się znajdzie, bowiem drzewa odrastają bardzo szybko. Wo rozumiał, co mu powiedzieli inspektorzy, ale widok drzewa i ogródka wcale mu się nie podobał. Nawet nie mógł rozpoznać dawnego drzewa, znikły konary i korona wyglądała zupełnie inaczej, drzewo zmieniło się nie do poznania i zostało przycięte niemalże do zera. To wtedy inspektor wyjawił Wo: „Mam nadzieję, że się nie pogniewasz, ale w procesie wycinki wykopaliśmy także beczki.” Ha ha ha. Wo na to: „Co? Wyrzuciliście beczki?!” -„Spokojnie, nic się nie stało, Wo, wszystko jest w porządku!” A on się oglądał przez ramię spodziewając się Porwania Kościoła! –„Wykopali beczki!!” „Podczas wykopywania beczek coś zauważyliśmy. Wo, czy wiesz, że w ich środku było gniazdo węży?”- „Co?!” „Tak, tam się zagnieździły węże! Czy ty kiedyś w ogóle zaglądałeś tam do środka? Od ilu lat one stoją tak wkopane?” Teraz dopiero Wo sobie uzmysłowił, że przecież jeszcze ani razu pod beczki nie zaglądał, a przecież to właśnie stamtąd wychodziły węże! Kochani, węże to metafora wszystkiego, czego nie chcecie oglądać, to są absolutne prawdy, które przekazał wam ojciec, Gdybyście mieli pod nie zaglądać to wydawałoby się wam, że bezcześcicie jego pamięć. Nie ruszacie więc tych ważnych rzeczy, których nauczył was ksiądz, czy pastor, mama czy tato, bądź uwielbiany przez was profesor. Nie ruszacie więc tych beczek, przez szacunek dla ich pamięci, a pod nimi kryją się węże! One się tam zagnieździły, bo nikt beczek nigdy nie ruszał. Wydaje mi się, że rozumiecie tę przenośnię.
„Wo, przepraszam, że ci o tym wspominam, ale wydaje mi się, że domek na drzewie trzeba usunąć! Oczywiście można go zreperować, ale to jest drogie, lepiej się więc go pozbyć. Zresztą to jest budynek wzniesiony bez odpowiedniego pozwolenia, więc i tak nie powinno go tutaj być. Patrz, nie ma fundamentu, przecież on kiedyś ci się zwali na głowę!” Wo zupełnie zdrętwiał i nie wiedział co odpowiedzieć. Wskazał ręką, aby zabrali fort-domek. I domek zabrali. Na drugi dzień inspektor przyznał, że rozbiórka domku zajęła dłużej, niż się spodziewano. „Dlaczego?”- zapytał Wo – „Tam się zagnieździły szczury!” - „To one nie przychodziły z sąsiedniego ogródka?” – „Och nie, one przychodzą z domku!” –„Wo, jak dawno temu tam zaglądałeś?” - „Nie zaglądałem tam od czasów dzieciństwa, domek został mi na pamiątkę.”
Kochani, pragnę abyście się dobrze tej przenośni przyjrzeli, bowiem są wśród was tacy, którzy też pielęgnują pewne pamiątki i nie ruszają dziecka wewnętrznego, bowiem ktoś wam powiedział, że dorośli muszą się odpowiednio zachowywać, więc żadnych chichotów i śmiechów! Ktoś wam powiedział, że w pewnym wieku już się nie bawi w piasku. Posłuchajcie, posłuchajcie: jeśli zaczniecie odwiedzać swe wewnętrzne dziecko, ono wam może uratować życie! To dziecko wewnętrzne jest tym, kim naprawdę jesteście. W nim kryje się piękno i niewinność. Wo przestał odwiedzać swój fort-domek. Był dorosłym, zrównoważonym człowiekiem, ale kiedy przestał odwiedzać swój drewniany fort, tam zagnieździły się szczury, pojawiły się węże i wszystko inne.
Niedługo po inspekcjach, Wo znów siedział sobie wygodnie w ogródku i sączył przez słomkę napój, a na nosie miał okulary przeciwsłoneczne. Ha ha ha! Słońce dobrze przygrzewało i Wo zauważył coś jeszcze: kolor! Zaczęły rosnąć kwiaty! Od urodzin Wo, kwiatów w ogródku nigdy nie było! Wo zauważył, że wciąż wszytko jednak było w porządku. Drzewo wciąż żyło, może i w dalszym ciągu służyło wsparciem i zapewniało wygodę. Teraz jednakże rosły na nim nowe gałęzie i inaczej układał się rzucany przez nie cień. Fort –domek pozostał w pamięci Wo i kiedy tylko sobie przypominał to wybuchał dziecinnym chichotem i piszczał z zachwytu. A beczki? Ha ha ha! Beczki zostały wykopane, zresztą komu takie starocie są w ogródku potrzebne?
Oto koniec naszej przypowieści. Kochani, a jak wygląda wasz ogródek? Ilu z was odczuło trzęsienie ziemi? Zdradzę wam jeszcze jedną tajemnicę. Każdy z was inaczej odczuwa trzęsienie ziemi. Ono miało miejsce i wczoraj i w roku 2012, a może przyjdzie dopiero jutro. To jest wydarzenie, które wstrząsa fundamentami waszych przekonań i ono wcale nie musi być negatywne. Możecie opuścić to miejsce zrozumiawszy całą przypowieść. Zanim dzisiaj pójdziecie spać, możecie dostąpić objawienia i powiecie wtedy: „Widzę swój ogródek, on nie wygląda najlepiej. Nie chcę przeżywać trzęsienia ziemi, ja chcę tylko nowe drzewo!” - Tak mówi stara, mądra dusza - „Duchu, nie musisz mnie ściągać do parteru, żebym zrozumiał pewne sprawy!” Inni z kolei w życiu zostaną zmuszeni do przyjrzenia się zagadnieniom, których wcale nie chcieli oglądać. Krzykną wtedy „Boże, coś mi uczynił? Za co mnie tak karzesz? W czym tak ciężko zgrzeszyłem? Dlaczego ja?” W tej chwili zwracam się do kogoś na tej sali. „Jestem dobrym człowiekiem, dobrą starą duszą, wierzę w te rzeczy, więc dlaczego to się ze mną dzieje?” Odpowiedź: „Boś uparty i dobrze o tym wiesz! Przejdziesz przez to wszystko i kiedy już się znajdziesz na drugim brzegu, to w ogródku będziesz miał więcej światła i twoje drzewo będzie przycięte, ale nie ścięte. Kochany, dobrze mnie w tej chwili rozumiesz.”
Każdy z was się właśnie tak zachowuje. Absolutnie każdy człowiek, chociaż każdy z was jest na swój sposób odmienny pod każdym względem, to wszyscy posiadacie ogródek. Zastanówcie się nad tymi rzeczami, nad światłem na Ziemi i zachodzącymi tutaj zmianami. Rozważcie zmiany, które mogą zajść w świadomości każdego z was, a nawet zmiany w waszych przekonaniach, kiedy was pytam, kim naprawdę jesteście?
A teraz powróćmy do nowiny przekazanej dzisiejszego ranka. [pt. „Wybór” – poniżej w tej grupie – przyp. tłum] Kiedy zaczniecie się zastanawiać nad tym, kim jesteście, co dla tej planety znaczycie oraz po co tutaj w ogóle jesteście, odpowiedzi na wszystkie te pytania są piękne, bo w nich zawarty jest majestat i wspaniałość, o czym się przekonacie odpowiadając na wszystkie podjęte dzisiejszego dnia na konferencji kwestie. Oto nowina od Kryona, którą przekazuję wam już od trzydziestu lat. Ona jest zawsze ta sama, my tylko ją za każdym razem opowiadamy, używając innych słów.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Obraz: Johanna Basford
 Obraz może zawierać: góra, ocean, niebo, na zewnątrz, przyroda i woda

http://audio.kryon.com/en/Far%20fetched%20Reality%20TW2.mp3
Poniżej druga z pięciu polskich transkrypcji przekazu Kryona na temat lemuryjskiego Koła Nauki.

Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze służby Magnetycznej. Zgromadzona przede mną grupa słucha o tym, co się działo na Lemurii. Niniejszy, to drugi przekaz z serii pięciu na ten temat. Kiedy rozmawiamy o zagadnieniach, które stanowią dla was pewną zagadkę, kiedy opowiadamy wam o bardzo odległej przeszłości, na prawdziwość której na razie nie posiadacie żadnych dowodów, wszystko o czym mowa możecie potraktować jako mitologię. Każdy, kto przez przypadek natrafi na niniejszy przekaz o Lemurii założy z góry, że wszyscy, którzy posiadają ezoteryczne inklinacje są do siebie bardzo podobni. Biorąc za prawdziwe coś, co nigdy nie miało miejsca w historii ludzkości, zbierają się razem w krąg i sobie śpiewają. Im się wydaje, że to wy! Wystarczy się tylko popytać kilku osób. Im się wydaje, że na wytłumaczenie wielu z tych rzeczy, w prawdziwość których wierzycie, nie ma żadnych dowodów.
Kochani, oto co pragnę wam dzisiaj powiedzieć. Powód dla którego nauczamy was o tym, jest taki, żebyście potrafili zrozumieć jak bardzo Duch, Bóg, Stwórca, was czci. Nie interesuje nas przekazywanie informacji o historii, która nigdy nie miała miejsca tylko dlatego, żeby wam poprawić samopoczucie. Nie mamy zamiaru opowiadać wam bajek, ani mitów, żeby podbudować wasze samopoczucie. To, że istnienia Lemurii nie sposób dowieść, wiąże się z innymi zagadnieniami, które obecnie także nie posiadają na swe istnienie żadnego dowodu. Tak będzie dopóki, dopóty nie zaczniecie kopać głębiej niż dotychczas... tak będzie, dopóki geolodzy nie dostąpią olśnienia, co doprawdy się na tej planecie działo, zamiast snuć przypuszczenia w oparciu o to, co na razie daje się zobaczyć oraz jakie przyjmujecie założenia. Innymi słowy, pragnę teraz zwrócić się do wszystkich, którzy interesują się nauką z prośbą, aby wydostali się na moment ze swoich szufladek, aby odłożyli na stronę wszystko, czego się w tych szufladkach nauczyli na temat tego, co faktycznie mogło się na Ziemi dziać.
Istnieje wspaniała, nawet jeśli to tak można określić, czarująca informacja o historii ludzkości, której jeszcze nie zdołaliście odkryć. Przyczyną tego po części są grupy zorganizowanych wierzeń rozsiane po całej Ziemi, które od swych zwolenników wymagają członkostwa i dowodu przynależności. W każdej z takich grup czuć miłość Boga, bowiem ona wam wszystkim kochani, towarzyszy zawsze i wszędzie. To ciekawe, że grupy, których możecie być członkami, z uporem biorą was na stronę mówiąc: „Pamiętajcie, to my jesteśmy tymi wybranymi, którzy wierzą poprawnie!” Kiedy coś takiego słyszycie, to powinniście natychmiast wstać i wyjść. Miłości bożej nie da się ograniczyć żadnymi regułami, czy przykazaniami. Nikt tego nie potrafi, bowiem owa miłość jest większa niż wszystko, co sobie potraficie na ten temat wyobrazić.
To, co się na Ziemi działo jest wspaniałe! Zamysł, że na Ziemię przybyli Plejadianie i odmienili wasze DNA choć może się wydawać wydumany i obecnie nie do udowodnienia, za 50 lat będzie w podręcznikach szkolnych! Nie ma innego wytłumaczenia na to, skąd się tutaj wzięliście. A może Plejadianie sami tutaj przybędą, aby dostarczyć wam tego dowodu? Stanie się tak, jeśli do tamtego czasu przekroczycie następny próg dojrzałości świadomości, który wykaże, iż ludzie już więcej nie będą ze sobą wojować i będą gotowi na kolejne Przebudzenie. Spotkacie się ze swoją gwiezdną rodziną! Do tego spotkania musi dojść! Tak jest zawsze; takie spotkania są nieuniknione, kiedy jesteście na nie gotowi. A Będziecie gotowi, kiedy posiądziecie wyższy stopień świadomości istot ludzkich wyglądem zupełnie przypominających was samych, które nie posiadają zaszufladkowanego systemu wierzeń według którego można zabić, kiedy ktoś nie wyznaje wiary poprawnie. Te szufladki mogą pozostać, ale muszą osiągnąć wyższy stopień świadomości, dzięki któremu będą mówić: „Jesteśmy jednością i wiemy, że istnieje wiele sposobów na oddawanie czci Bogu wewnątrz każdego z nas. My robimy tak, jak dyktuje nam nasza kultura, oni czczą Go według ich tradycji. Czyż to nie wspaniałe, że kochamy Boga i każdy z nas czci Go we właściwy sobie sposób?” To jest dopiero dojrzałość! To jest dopiero dojrzałość!
Kochani, obecnie nie posiadacie jeszcze takiej dojrzałości. Niemalże wszystkie religie tej planety wierzą w miłość Boga; to dlatego tak kurczowo się trzymają doktryn wiary, bowiem im się wydaje, że jako jedyni mają rację, powołując się na cuda obecne w ich religii. Gdyby się jednak rozejrzeli, to zauważyliby, że i w innych religiach cuda się zdarzają tak samo. A gdyby wszyscy się temu dokładnie przyjrzeli, to byście zauważyli, że cuda zdarzają się w każdym zorganizowanym systemie wiary. Bowiem kochani właśnie w ten sposób się do was odnosimy: poprzez cześć i piękno oraz możliwość darzenia was dobrymi i dobroczynnymi rzeczami. I tak się dzieje w każdej zorganizowanej religii. Członkowie tych religii, zbyt mało się rozglądają dokoła, aby zauważyć, że tak jest wszędzie.
Pewnego dnia jednakże i to się odmieni i zaistnieje w bardzo dobroczynny sposób poprzez olśnienia, których doznają niektórzy przywódcy, ponieważ takie zamysły do siebie dopuszczą. Tylko to sobie wyobraźcie! Weźmy na przykład przywódcę największego systemu wiary na Ziemi. Ten przywódca powinien obecnie doświadczać pewnych zmian! Przywództwo tego systemu wiary powinno w tej chwili przejść na inny tor. I to się stało! Czy zauważyliście? Czy zauważyliście dokąd ta organizacja zmierzała, a przecież jej przywódca został zastąpiony nowym papieżem! Czy wam się wydaje, że to był przypadek ? Wam się wydaje, że to wszystko przypadki, że to, o czym mówimy to zbieg okoliczności, a przecież to podają w waszych serwisach informacyjnych!
Geolodzy. Posłuchajcie! Jakie wydarzenie zmusiło was do rewizji wszystkiego, co się wam wydawało, że wiecie na temat tego, jak długo trwają zachodzące na planecie procesy geologiczne? Wielu z was doświadczyło w waszym życiu erupcji wulkanu Mt. St Helen [1980r – najbardziej katastroficzna erupcja w historii USA – przyp. tłum] Ta erupcja zmieniła wszystko, czego was nauczano do tej pory i dobrze o tym wiecie. Jeśli słuchacie mego przekazu, to wtedy już żyliście na Ziemi i dobrze wiecie, co się wtedy stało. Wam się wtedy wydawało, że pewne procesy trwają tysiące lat zanim dochodzi do erupcji. Wam się wydawało to i owo na temat tego, jak powoli zachodzą pewne rzeczy, a tutaj byliście świadkami tego, jak to samo, o czym się mówiło, że może trwać tysiące lat wybuchło w oka mgnieniu! To wam dało do myślenia, że być może, zanim ludzkość pojawiła się na Ziemi, procesy geologiczne zachodzące na jej powierzchni zachodziły według zupełnie innego paradygmatu niż to się wam wydawało.
Niestety, posiadacie pewne uprzedzenia, według których obserwowane przez was zjawiska traktujecie jako coś, co się dzieje po raz pierwszy właśnie teraz! Dlatego następnie mówicie: Tak długo woda drąży pewne skały, tyle trwa proces erozji, a tyle trwa sedymentacja...” zupełnie nie rozumiecie, że zanim się tutaj znaleźliście, rzeczy wyglądały zupełnie inaczej.
Lemuria istniała naprawdę. Jak wcześniej była o tym mowa, była rezultatem wybrzuszenia bańki magmy pod płaszczem litosfery w jednym z miejsc na tej planecie, gdzie istnieje wzmożona aktywność wulkaniczna. Gromadząca się magma nigdy nie wydostała się na zewnątrz, zamiast tego w miejscu, które obecnie nazywacie Hawajami miały miejsce boczne erupcje, bańka magmy jednak rosła i rosła i wypiętrzyła Hawaje do tego stopnia, że stały się jednym wielkim wypiętrzonym masywem górskim. Ten obszar był już wtedy wulkanicznie aktywny, a wszystko to miało miejsce zanim się tutaj pojawili ludzie. Lemuria istniała bardzo długo jako góra Mu piętrząca się w środku Oceanu Spokojnego i stanowiła jego charakterystyczny punkt. Wypiętrzenie Hawajów nie stało się za sprawą tarcia płyt kontynentalnych, ale właśnie było rezultatem wybrzuszenia litosfery w gorącym, aktywnym wulkanicznie miejscu Ziemi. Ta bańka w końcu się skurczyła. Zanim jednak tak się stało, napierw zaczęła się powiększać i to właśnie wtedy miały miejsce boczne erupcje. Lemurianie się ich bali i zaczęli opuszczać swój dom. Góra Mu topiła się powoli; tak potoczyły się losy Lemurii, która była obszarowo stosunkowo duża i bardzo wysoka, o czym zresztą już wam bardzo dokładnie tłumaczyliśmy w szeregu przekazów na ten temat. Wtedy także opowiadaliśmy jak wyglądało wasze życie i czego was tam uczono. [Polskie transkrypcje całości przekazu Kryona o życiu na Lemurii znajdują się na stronie Dr. Amber Wolf, a link do niej w dokumentach niniejszej grupy – przyp. tłum] mimo tego niektórzy wciąż powtarzają: „To wszystko jest nie do wiary; nie wierzę, aby Lemuria kiedykolwiek istniała!”
Lemuria choć zatonęła, to wcale nie zniknęła z powierzchni Ziemi, stając się archipelagiem znanym w dobie obecnej jako Hawaje. Kochani, Lemurianie nie wiedzieli, co się stanie z ich domem, nie wiedzieli, że nie zniknie w toni oceanu. Tylko garstka pozostała na miejscu, reszta się ewakuowała. Ci, którzy pozostali, zostali obdarzeni pewną spuścizną, choć być może nie zdają sobie z tego sprawy. Gdzie szukać bezpiecznego miejsca na wyspie, która się nieprzerwanie kurczy, będąc zalewana, w rezultacie czego kontynent MU na oczach staje się archipelagiem? Gdzie wtedy byłoby najbezpieczniej? Takie miejsca były w dolinach i szczelinach jak najdalej od brzegu! Lemurianie więc uciekali w głąb i szukali schronienia w górach, przyglądając się jak woda pochłaniała coraz więcej lądu. To, co było stokiem górskim, raz po raz szybko zamieniło się w plażę, choć wciąż było dokąd uciekać.
Najwięcej z tych, którzy przeżyli zatopienie Lemurii znalazło się w miejscu, które obecnie nosi nazwę Kauai. Kochani, wyspa Kauai do dzisiejszego dnia jest pod ochroną! Jest chroniona przed inwazją, przed.... nazwijmy to niestosownym wykorzystywaniem ziemi; jest więc chroniona na wiele sposobów. Nie wiem, czy to zauważyliście, na przykładzie [huraganu] Inki. [1992] Ile znacie przykładów huraganów, które w ostatnim momencie robią skręt o 90 stopni? Mieszkańcy Flordy dobrze się orientują jak się śledzi huragany i przewiduje ich trasy, klimatolodzy wam wytłumaczą, że żaden huragan się tak nie zachowuje, a przecież w przypadku Kauai właśnie tak było! Wiele razy w historii tak było, że pozostałości świętej Lemurii były specjalnie chronione tak, jak to było podczas huraganu Inki.
Kochani, Kauai jest najbardziej „lemuryjska” z całych Hawajów. Zapytajcie o to Mele’ha, [Dr. Amber Wolf—przyp. tłum] która tam umarła. W podaniach odziedziczonych po starożytnych Przodkach, Hawajczycy opowiadają o Menehune, pewnych mitycznych istotach zamieszkujących szczeliny i zbocza oraz pewne fragmenty wybrzeża i miejsca w morzu, niedostępne turystom. Menehune to Plejadianie, którzy pozostali na Lemurii i mówi się o nich jako o istotach magicznych, bowiem wciąż posiadają swoje magiczne cechy. Mieszkają tam od tak bardzo dawna, że nawet dzisiaj Hawajczycy opowiadają o dolinach przez nich zamieszkiwanych.
Na istnienie Góry Mu nie ma obecnie żadnego dowodu. Jednakże geolodzy, gdybyście mogli udać się wzdłuż poboczy tej zatopionej góry poniżej powierzchni wody, to tych dowodów wcale nie trzeba szukać zbyt głęboko, być może wystarczy zejść tylko na głębokość 600-700 stóp [183 – 213m] bowiem musicie dotrzeć do głębokości poniżej najniższego w historii poziomu wody, który wynosi ok. 400 stóp [122m] musicie dotrzeć do poziomu, o którym z historii wiadomo, że nigdy tam nie było żadnego lądu, gdzie wam się wydaje, zawsze była tylko woda. To właśnie tam możecie znaleźć lawę, która świetnie pewne rzeczy zachowuje.... Jeśli zaczniecie wiercić w odpowiednim miejscu, to dostaniecie się do skał osadowych, które narastały na szelfie tysiące lat. Gdybyście posiedli techniczne możliwości takiego odwiertu, to byście znaleźli dowód na to, co mówię, znaleźlibyście ślady zachowanej przez lawę roślinności, której tam nie powinno być. Mowa o roślinności, nie o ropie naftowej. Lawa świetnie to wszystko zachowuje, otulając dokładnie tak, jak wtedy rosło. Być może kiedyś zdobędziecie takie możliwości techniczne, dzięki którym będziecie mogli lawę przeanalizować i wtedy powiecie: „Wygląda na to, że ten teren kiedyś był wypiętrzony znacznie wyżej!” Jeśli tak się stanie za waszego życia, to pragnę, kochani, abyście sobie wtedy przypomnieli dzisiejszy przekaz! Być może wtedy uwierzycie w to, co wam mówimy o wspaniałości istoty ludzkiej, że to prawda a nie żadna bajka, oraz że nie opowiadam tego tylko, aby rozerwać dziwaków z New Age.
Wasza nauka nadgoni zaległości poznawcze i to, co niegdyś było nie do wiary, zostanie udowodnione. A to wszystko zaczyna się właśnie teraz! Problem, jaki w związku z tym może się pojawić to to, że o tym nie będzie się nauczać w szkołach, chyba, że znajdą się ludzie postępowi, którzy pomyślą o tym, aby to zmienić i te zmiany wprowadzą w życie. Zmiany edukacyjne zachodzą chyba najwolniej, wolniej nawet od zmian w życiu politycznym! Ha ha! Przed wami więc pewne zadanie. Stare dusze na tej sali dobrze wiedzą, do kogo się obecnie zwracam, macie pewne zadanie, aby podążać za tymi odkryciami i je następnie zaprezentować szerszej publiczności, tak, aby dowiedzieli się o tym przeciętni ludzie. Zapomnijcie o publikacjach naukowych oraz o całym rygorystycznym procesie, któremu takie publikacje są poddawane. Uwierzcie mi, kiedy zwykli ludzie zaczną używać wynalazków, o których wasze rządy mówią, że są niemożliwe, to wieść o nich rozpropagujecie szybciej zwracając się bezpośrednio do szerokiej publiczności, pomijając środowiska akademickie, czy procesy, którym poddaje się publikacje naukowe. Od razu publikujcie w Internecie i zachęcajcie wszystkich do wzięcia udziału w pewnych doświadczeniach i eksperymentach. W ten sposób zawstydzicie świat akademicki. Jeśli zaś z odkryciami zwrócicie się najpierw do uczelni, czy do rządów, to wieść o tych odkryciach dotrze do publicznej wiadomości za dziesiątki lat! Jeśli zaś się od razu zwrócicie do ludzi, to zaczną pewnych rzeczy używać, zanim ich istnienie zostanie potwierdzone przez rządy i zarządy [akademicke]. Tak wygląda nowy paradygmat rozpowszechniania informacji i dobrze wiecie, jak go używać. Od tego macie Internet i media społecznościowe, które właśnie dlatego tak szybko się rozwinęły, aby umożliwić planecie szybszy dostęp do informacji oraz naukowców, którzy się nie boją tych narzędzi używać, nie obawiają się utraty posady na uczelni, którzy tworzą grupy i zespoły naukowe, nie w celu zdobycia nagrody, ale w celu rozwiązania pewnych ważnych zagadnień. To już się dzieje, oczekujcie tego.
Obecne czasy szybko się zmieniają, Lemuria istniała jako wyspa, jako nieduży kontynent i tam się działo wiele pięknych rzeczy. Jako ludzkość, jako społeczność, byliście wtedy bardzo, bardzo młodzi. Kochani, a obecnie, wychodzicie dopiero co z niemalże średniowiecznej ciemności. Będziecie świadkami przemian, które, jak was uprzedzaliśmy, mogą zaszokować, wprawić w zdumienie, ale stare dusze mimo wszystko zdobędą się na uśmiech i przyglądając się temu wszystkiemu powiedzą: „Tak, na to czekaliśmy, nadchodzi początek początku!”
Ciąg dalszy nastąpi za chwilę.
I tak jest.

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz




Brak dostępnego opisu zdjęcia.



http://audio.kryon.com/en/Child-Life%20Spoke%20TW4.mp3
Transkrypcaj 4 z 5

Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Tym, którzy natkną się na niniejszy przekaz myśląc, że to całość przypominam, iż jest to czwarty z pięciu. Tym, którym się tak wydaje mówię, że być może słuchacie tych przekazów w niewłaściwym miejscu. Użyjcie więc intuicji i odnajdźcie takie miejsce, gdzie te przekazy są poprawnie ponumerowane i odpowiednio usystematyzowane. Dzisiejszy przekaz jest czwartym z pięciu, w którym opisujemy Koło Nauki. Każda szprycha jest poświęcona innemu przedmiotowi, posiada swoistą tematykę oraz związane z nią metody nauczania. Szprycha, opisem której się teraz zajmiemy została nazwana „życiem dziecka.” Jeśli się spytać, co to właściwie znaczy, jakiego przedmiotu tutaj nauczano, to odpowiem: tutaj chodzi o przedłużenie życia. Innymi słowy pod pojęciem „życie dziecka” uczono was jak przedłużać sobie życie.
Zauważcie, iż od pewnego czasu nauka Kryona podkreśla zagadnienie długowieczności. [Między innymi w dwóch przekazach z Montrealu, które miały miały miejsce w zeszłym roku, a polskie transkrypcje z których znajdują się poniżej w tej grupie – przyp. tłum] Dzieje się tak, bowiem zwracamy się do starych dusz i mówimy wam, że właśnie teraz jesteście tej planecie potrzebni bardziej, niż kiedykolwiek indziej. Dobrze o tym wiemy, że niektórzy z was pragną już odjeść, zwłaszcza, jeśli trwacie w bólu, czy smutku i śmierć wydaje się wam najlepszym rozwiązaniem. Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę; ale na Ziemię wkroczył nowy paradygmat i potrzeba, abyście tutaj pozostali na dłużej. To prawda, że dusza jest wieczna i nawet jeśli teraz odejdziecie to i tak ponownie powrócicie. Zastanówcie się jednak nad efektywnością takiego rozwiązania, kiedy w nowym ciele będziecie musieli czekać kolejne 20 lat, aby dojrzeć i przypomnieć sobie, kim jesteście i żyć dalej. Powtarzamy więc, iż lepszym rozwiązaniem jest zdrowie i długowieczność.
Wcześniej wspominaliśmy także o miłości w akcji [miłosierdziu] oraz o żywym kontakcie z dzieckiem wewnętrznym. Rozmawialiśmy także o radości i o jej znaczeniu. Waga tych rzeczy powinna być każedmu z was oczywista, odbierana na poziomie intuicyjnym; potrzebujecie więc rozumieć, iż kluczem do zdrowia jest radość - ale tak nie jest. A przecież tak właśnie jest, wy to czujecie intuicyjnie. Wyobraźcie sobie na chwilę pewną scenkę. Nigdy nie byłem człowiekiem, więc zanim zaczniemy, udajcie, że nie wiem, kim jesteście i załóżmy, że przybywam tutaj i po raz pierwszy przyglądam się narodzinom dziecka. Widzę, jak rodzice przynoszą maleństwo do domu, jak się czule nad nim pochylają, jak go łaskoczą po brzuszku. Jak wam się wydaje, dlaczego tak się robi?
A teraz wyobraźcie sobie że mąż się budzi w środku nocy, bo mu się wydaje, że trzeba wstać do dziecka, idzie do dziecinnego pokoju i widzi jak maleństwo się uśmiecha. Mąż więc wybiega z pokoju, budzi żonę i krzyczy: - „Dzwoń po karetkę!” Żona patrzy na uśmiechające się dziecko i mówi: - „Och,nie, tylko nie to! Trzeba go pilnować, bo jak się zacznie głośno śmiać to będzie koniec!” Ha ha ha!
Przecież nikt z was tego nie robi! W życiu jest odwrotnie! Intuicyjnie robicie wszystko, żeby maleństwo rozśmieszyć! A dlaczego? Bowiem intuicyjnie wiecie, że jeśli kogoś, nawet człowieka w depresji – nie tylko dziecko – rozśmieszycie, to dobrze! To jest więcej jak tylko dobrze; to jest najlepsze, co można zrobić! Wzbudzanie radości to miłosierdzie, czyli takie zachowanie to miłość w akcji! Wy tego intuicyjnie pragniecie dla swoich dzieci. A przecież ta radość w waszym życiu z biegiem czasu płowieje, a nawet znika, czyż nie?
Czy potraficie sobie wyobrazić co się stanie, jak potraktować nastolatka tak samo jak niemowlaka i uszczypnąć go w policzek mówiąc: „a ti, ti bobasku!” Ha ha ha ha ha! Z wiekiem ta radość się trochę zaciera, czyż nie? Ale mniejsze dzieci wciąż ją mają niezmąconą.
Szanowni panie i panowie, na Ziemi nastaje nowy paradygmat! Wcale wam tutaj nie sugeruję, abyście wszystkich szczypali w policzki! [Śmiech na sali] zamiast tego jednakże dlaczegóż by nie połaskotać wszystkich ezoterycznie za pomocą humoru i radości? Jeśli inni zobaczą, że jesteście radośni, to może i oni się też uradują i na wasz uśmiech odpowiedzą uśmiechem? Śmiech jest zaraźliwy! Uwierzcie mi! Neurony lustrzane innych odpowiadają na wasz uśmiech i kiedy kończy się taka wzniecona przez kogoś salwa grupowego śmiechu, to coś się w waszych ciałach odmienia. Czujecie się odprężeni i pełni wigoru, opuszczając grupę, idziecie dalej i na pewnym poziomie, pragniecie czegoś takiego doświadczyć jeszcze raz. Mówicie intuicji: „Prowadź mnie gdzieś, może do kina, gdzie mógłbym doświadczyć godziny nieprzerwanego śmiechu, bowiem taki śmiech to jakby pobyt w szpitalu, gdzie można poodychać tlenem i się wykurować!” Ale po co czekać, aż ktoś was rozśmieszy? Sami się teraz zacznijcie śmiać!
Oto, co podczas tego króciutkiego przekazu pragnę wam powiedzieć. Tkwiące w każdym z was dziecko wewnętrzne to sekretny klucz do długowieczności, zdrowia i wszystkiego innego, do czego w życiu dążycie! Śmiech to najlepsza tabletka jaką można przyjąć. Gdyby go można było zapakować i sprzedawać w aptece, to dopiero by się działo, ale tego wcale nie trzeba nikomu sprzedawać, bowiem wszystkie komórki ciała są naturalnie podatne na radość i śmiech.
Przypomnijcie sobie moment najgłębiej przeżywanej radości. Dla kobiet być może będzie to chwila narodzin dziecka, kiedy po raz pierwszy zaglądacie mu w oczy. Dla mężczyzn może być podobnie. Kiedy ostatnio byliście aż tak radośni? Kiedy ostatnio taką radość sobie przypominaliście próbując ją przeżyć ponownie? Zawsze, kiedy to mówię słyszę jak niektórzy mi odpowiadają: „Nie mam żadnych powodów do radości!” Kiedy tę kwestię naświetlę wam z szerszej perspektywy, to na pewno zmienicie zdanie! Gdy pokażę wam, kim byliście, to na pewno zmienicie zdanie! Czy wiecie, że dusza jest wieczna? Mówię to, aby zwrócić wam uwagę na to, że po śmierci istnieją pewne rzeczy, które są radosne i piękne. To nie wszystko. Gdybym miał wam przekazać listę trzech rzeczy, które niezmienione przechodzą z jednej strony zasłony na drugą za każdym razem, kiedy się wcielacie to ona brzmiałaby tak: miłość, miłosiedzie i poczucie humoru!
Nasuwa się więc teraz pytanie: Czy Bóg się śmieje? Odpowiedź: Bóg jest śmiechem! Bóg jest radością! Przez chwilę się nad tym zastanówcie. Kochani, kiedy bierzecie ostatni oddech, wcale nie budzicie się po drugiej stronie zasłony na żaden sąd! Budzicie się na bankiet! Takie wielowymiarowe przyjęcie jest przepojone radością, śmiechem, światłem i powitaniem w domu. Pragnę, abyście to sobie wyraźnie wyobrazili oraz, abyście o tym pamiętali, kiedy słyszycie że ktoś umarł. Pamiętajcie o tym, że kiedy wy pogrążeni w smutku siedzicie na pogrzebie słuchając żałobnej muzyki, to ten w trumnie doprawdy dobrze się wtedy bawi! Ha! [śmiech na sali] Dlaczego więc i wy nie zaczniecie się wtedy śmiać? Być może w ten sposób zapoczątkujecie nowy paradygmat [pogrzebu]? Przecież po to tutaj jesteście, jako stare dusze w nowych czasach!
I tak jest.

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Karta autorstwa Rebecci Loach
 

 Obraz może zawierać: 2 osoby, uśmiechnięci ludzie
 http://audio.kryon.com/en/God-Human%20Spoke%20TW3.mp3
Transkrypcja 3 z 5

Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Niniejszy, to trzeci przekaz z pięciu przekazanych podczas dwudniowych warsztatów poświęconych dogłębnemu poznaniu zasadniczych prawd związanych z przedmiotem nazwanym przez was Lemuryjskim Kołem Nauki. Wcześniej, kiedy wam o nim opowiadałem podczas spotkania poświęconego Lemurii [W grudniu, 2017, na Hawajach, podczas konferencji pt.”Powrót do Lemurii” – przyp. tłum] nazwałem go Kołem Nauki. To Koło jest synonimem dającego się poznać przez istotę ludzką piękna więzi [człowieka ze Stwórcą]; swoistą ekspozycją duszy ludzkiej. Wtedy na Hawajach, zaczęliśmy od przekazania nazw wszystkich części Koła, mówiliśmy o energiach w nich zawartych, o brakujących informacjach [W tym miejscu Kryon podkreśla, że Koło było dwustronne i nazwy szprych po drugiej stronie zostały przez niego pominięte. – przyp. tłum] i innych rzeczach, które być może sami po jakimś czasie odkryjecie, choćby to, na czym naprawdę polegała cała nauka. Wyobraźcie sobie jak siedzieliście u stóp anioła, który krok po kroku tłumaczył wam, kim jesteście.
Obecnie skupimy się na nauce związanej ze szprychą o nazwie: Człowiek-Bóg. Szprychy koła łączą jego środek, piastę z kręgiem zewnętrznym oraz z zewnątrz wiodą ponownie do środka... To samo w sobie stanowi metaforę tego, iż wszystko powraca do środka. Środek Koła nieodmiennie wydaje się wam tajemniczy i pragniemy wam uchylić nieco rąbka tej tajemnicy. Kochani, ów środek to oczywiście Bóg, Duch, Stwórca. Jak wam to od samego początku Kryon tłumaczył, nazwa każdej szprychy to temat główny, przedmiot, wokół którego skupiała się nauka. Szprycha Bóg-Człowiek prawdopodobnie jest tą, która was po jakimś czasie zakotwiczy. Nie znaczy to, że któraś ze szprych jest bardziej ważna od innych. Ich waga zależy od tego, kogo, czego, gdzie i kiedy się naucza. Tak pojęta nauka staje się więc interaktywna z energią stwarzaną przez ludzi, których na podstawie Koła, pragnie się czegoś nauczyć.
Szprycha Bóg-Człowiek, to opowieść o więzi łączącej człowieka ze Stwórcą Wszechświata. Ludzkość zaczyna zmieniać swą świadomość. Częścią tej odmiany jest wasza wzrastająca dojrzałość. Dorastacie więc do praktycznego zastosowania pojęć, których dotychczas nie używaliście. Kochani, większość pojęć związanych z Kołem Nauki naucza się na Ziemi od dawien dawna, jednakże wiele z nich było zawsze zarezerwowane dla szamanów, bądź mędrców, zatem zwykli ludzie o nich nie wiedzieli i ich nie praktykowali. Wszystkie te pojęcia od razu rozpoznajecie jako przeczyste, a zetknięcie się z nimi zmusza was do oddawania im czci, wzbudza w was konieczność udania się w odpowiednie miejsce, aby tam się uświęcić za pośrednictwem osób, które te nauki znają. Zatem mówimy wam teraz, iż te pierwotne, podstawowe nauki są i zawsze były skierowane do wszystkich ludzi. One żyją w każdym z was. To pojęcie, jak również ewoluującej świadomości, oznacza przypomnienie sobie tych zasadniczych prawd.
Samo słowo „przypomnienie” oznacza, że kiedyś – przynajmniej w jednym wcieleniu - mieliście styczność z tymi prawdami. Zatem nasza opowieść o Lemurii stała się właśnie takim przypomnieniem. Ona stanowi także przypomnienie nauk odebranych przez was na wszystkich węzłach siatki krystalicznej Ziemi, bowiem Plejadianie nauczali was tych prawd nie tylko w jednym miejscu. [Zdjęcie z mapą węzłów i oczek siatki krystalicznej poniżej w tej grupie – przyp. tłum] Oni robili to bardzo ostrożnie dając wam wolny wybór wobec tego, czy chcecie te prawdy przyjąć do wiadomości, czy też nie?
Mówiąc ogólnie, świadomość ludzka zaczyna się obecnie zmieniać. Wcześniej była bardziej hierarchiczną, można powiedzieć wręcz militarystyczna i tę hierarchiczność można było we wszystkich dziedzinach życia społecznego aż do jego podstawy, do rodziny. Nie tak dawno temu, życie rodzinne posiadało podobną strukturę do monarchii, czy właśnie armii. Dewiza tej struktury brzmiała: „Nie pozwólmy dzieciom/społeczeństwu/żołnierzom na to, aby zaczęli myśleć samodzielnie, bowiem jeśli tak się stanie, wybuchnie bunt. Najlepiej więc nie pozwalać im na samodzielne myślenie.” Taki stan rzeczy doskonale zdawał egzamin w armii, gdzie nie potrzeba wolnomyślicieli, ale posłusznych żołnierzy. To dlatego możliwe jest wysyłanie żołnierzy na wojnę. Na wiele innych dziedzin życia na planecie także patrzy się jak na pole walki. Państwa stają do walki z innymi państwami, mówi się o o walce idei, bój staczają ze sobą różne grupy, czy nawet korporacje. Wszyscy stale o coś walczycie. To się jednakże właśnie teraz zmienia.
Cały zamysł walki na idee idzie do lamusa. Wasza świadomość zaczyna się zmieniać, rodzi się w niej możliwość, dzięki której powoli odchodzicie od paradygmatu konkurencji i separacji i dochodzicie do przekonania, że współpraca, wspólnota i łączenie się razem, rzeczywiście mogą stworzyć coś o wiele, wiele lepszego. I macie rację. Jak taki rodzaj myślenia odmieni wasze zapatrywanie na temat tego, kim jesteście? Kochani, on zmieni wszystko! Jeśli zaprzestaniecie hołdowaniu czystej konkurencji, według którego zwycięzca zabiera wszystko to odmieni się struktura waszych rządów, czyż nie? A korporacje? One też pod wpływem tego się zmienią. Skończy się konkurencja w handlu. Zrozumiecie, że te nowe energie, które obecnie zaczynają się łączyć, stwarzają coś więcej niż tylko sumę swych części składowych. Innymi słowy, kiedy pojawia się miłosierdzie, energia się potęguje. Kooperując nie oczekujecie pewnych rzeczy takich jak: łagodność, cierpliwość.
Jak wam się wydaje, co to będzie, kiedy ludzkość nie tylko stanie się bardziej samoświadoma, bardziej świadoma zasadniczych prawd, ale także stanie się bardziej świadoma własnej mocy? Powiem wam, że nowa świadomość jest pozbawiona strachu przed buntem, który należy do starej świadomości. Obecnie więc im bardziej zaczniecie się jednoczyć z tymi, którzy myślą podobnie do was i im bardziej będziecie ze sobą współpracować, tym wyższy osiągniecie poziom [zbiorowej] świadomości. Tutaj mam na myśli wszystko, od stosunków międzyludzkich na wszelkich poziomach życia społecznego, aż do wspólnego korzystania z zasobów naturalnych. Czy widzicie, jak coś takiego może odmienić dosłownie wszystko?
Zatem dzisiejszy temat naszego przekazu, więź między Człowiekiem i Bogiem staje się modelem wszystkich innych więzi i związków. Im bardziej się stajecie podobni do Boga - nawet w najmniejszych detalach – tym więcej stwarzacie energii, istnienia której się nie spodziewacie, a która wtedy odmienia wokół was coś jeszcze. Opisujemy wam więc, jeśli można to tak nazwać, nową zasadę, którą pojmuje, bądź jest zdolna rozważyć tylko dojrzała, wyższa świadomość: Czy to możliwe, że dwoje ludzi, którzy podchodzą do siebie z miłością i miłosierdziem, potrafią stworzyć więcej energii, niż suma ich energii własnych? Czym następnie ta większa energia może się stać i w co przekształcić? Co wy na to, jeśli ona staje się otaczającym was polem oraz zaproszeniem, aby inni to pole mogli rozpoznać i zaakceptować? To jest nowe.
W tej chwili dyskutujemy więc o fizyce emocji, o fizyce świadomości, więc jeśli będziemy kontynuować, musimy od razu porozmawiać o dzieciach. Zanim zakończymy niniejszy przekaz, porozmawiajmy o dzieciach, a co więcej, porozmawiajmy o tym, jak one was w tej chwili postrzegają! Kochani, dzieci na Ziemi już są posiadaczami nowego rodzaju świadomości, dzięki któremu są o wiele lepiej przygotowane do nauczania pojęciowego, niż kiedykolwiek w historii. Innymi słowy, zmiany dotyczące natury ludzkiej, zauważycie najszybciej, właśnie u dzieci! One się zachowują zupełnie inaczej niż wy, czy wcześniejsze pokolenia. W ciągu 30 lat przekazaliśmy wam wszystkie powody, dlaczego tak jest. Te różnice najlepiej widać po sposobach, jak te dzieci się uczą i jak są wychowywane. Zarówno biolodzy jak i psycholodzy już zauważyli, że to, co się dzieje w życiu dziecka do mniej więcej szóstego roku, stanowi podwaliny oraz trwały model całego przyszłego życia. Aby oduczyć się tak zakodowanych rzeczy, trzeba je potem świadomie przekodować.
Ten wyniesiony z dzieciństwa model czasem jest bardzo pozytywny, ale czasem nie. Niezależnie od tego jest niesamowicie silny i zostaje w psychice bardzo głęboko; wszystko więc, czego się dziecko uczy w dzieciństwie pozostaje zakodowane niemalże na poziomie komórkowym. To najlepiej widać na następującym przykładzie. Jesteś małą dziewczynką i wyrastasz w domu z krzywdzącym was ojcem. Takie dzieciństwo nie jest ani radosne, ani szczególnie miłe. Kiedy dorosła już kobieta opuszcza rodzinny dom i szuka dla siebie odpowiedniego partnera życiowego, męża czy kochanka, to w większości przypadków wybiera sobie takiego samego krzywdziciela! Kochani, a przecież to bezsens! To przeczy wszelkiej logice i nie ma żadnego sensu, chyba że zrozumiecie, że już w dzieciństwie zostajecie zaprogramowani i wam się wydaje, że tak musi być, że właśnie tak w życiu jest.
Jak więc będziecie rozmawiali z waszymi dziećmi wiedząc, że ich antenki są wrażliwsze od waszych, a one same bardziej programowalne niż kiedykolwiek w historii? Coś wam poradzę. Zwracam się teraz do rodziców i dziadków. Patrzycie w oczy waszych pociech i widzicie w nich ogromną niewinność, gotowość, otwartość i piękno. Nie widać żadnych uprzedzeń, chyba że są to uprzedzenia dziedziczne, rodzinne. Dzieci oczekują od was zdecydowanej postawy.
Rodzice: “Dobrze o tym wiemy, że wychowywanie dzieci bywa irytujące”. W ciągu pierwszych sześciu lat musicie wszystko w kółko powtarzać, dzieci robią wszystko, aby nieustannie zwracać na siebie uwagę, krzyczą nie w porę, plączą się pod nogami, pragnąc w ten sposób coś wam powiedzieć i bardzo łatwo jest wtedy o irytację. Pozwólcie, że się zapytam: Czy aż tak często się irytujecie, że to się staje waszą drugą naturą? Jeśli tak, to wasze dziecko bardzo, bardzo wcześnie i wyraźnie przekonuje się o tym, że nie jest w waszym życiu ważne. Ono się czuje wciąż odrzucane, bowiem jeszcze nie wie, jak być grzecznym. Zatem ile zrozumienia potraficie w takiej sytuacji okazać?
Mego przekazu słucha/czyta prawdopodobnie więcej ludzi starszych i bardziej dojrzałych, niż w wieku młodszym, bowiem tak wygląda demografia globalnego Przebudzenia. Wciąż jednakże zwracam się do młodych rodziców, a za chwilę zwrócę się do dziadków. Zapytam więc młodych rodziców: Jaki model życia pragniecie pokazać waszym dzieciom do naśladowania? One bowiem będą go powielać kiedy już dorosną. Mówię wam, że im więcej teraz okażecie im cierpliwości i zrozumienia, niezależnie od tego, jak się zachowują, tym szybciej się nauczą! Zauważycie to od razu, jak tylko zaczną wchodzić w okres dorastania i podejmowania własnych decyzji. One wtedy będą naśladować to, co robiła mama, docenią waszą cierpliwość i miłosierdzie i będą je naśladować! Kochani, właśnie na tym polega postęp ewolucyjny. Pokolenie za pokoleniem będą sobie taki model przekazywać.
Jak ten model wprowadzić w życie? Nie dajcie się zwieść modelowi wychowawczemu właściwemu starej energii, według którego dziecko musi być wychowywane w dyscyplinie i twardą ręką. To samo można osiągnąć poprzez czułość, cierpliwość i miłosierdzie tak, aby dzieci zapamiętały tylko to! One powinny doświadczać metod wychowawczych, ale opartych na miłosierdziu.
Jeśli jesteście dziadkami, to macie do czynienia z tym, z czym także boryka się wiele innych starych dusz, mianowicie jesteście świadkami tego, jak pewne dysfunkcje przekazywane są z pokolenia na pokolenie i tymi przekaźnikami są wasze własne dzieci i ich partnerzy! Babciu, dziadku, co wobec tego robić? Co robić, kiedy wnuk/wnuczka ciągnie was za rękaw i opowiada wam pewne rzeczy, poprzez co uzmysławiacie sobie, że wszystko, o czym mówią to rzeczy zasłyszane od rodziców? Od waszych własnych dzieci! Jak się wobec tego zachowacie? Po pierwsze, nie dawajcie do zrozumienia że to, czego wnuki się uczą od rodziców jest błędne! Nie trzymajcie z wnukami tajemnic i z palcem na ustach nie mówcie im, że tato czy mama nie mają racji. Nie róbcie tego, bowiem takie postępowanie jeszcze bardziej szkodzi i stwarza więcej problemów niż rozwiązuje. Wydaje mi się, że niektórzy z was już się sami o tym zdołali przekonać.
Wcześniej mówiłem wam o energii, której nie oczekujecie, a która się wytwarza kiedy patrząc w oczy mówicie wnukom: „Kocham cię. Sam Bóg cię kocha. Możesz ze mną rozmawiać zawsze i o wszystkim.” Słuchajcie więc wnuków unikając stronniczości, bowiem nie na tym polega wasze zadanie. Waszym zadaniem jest okazanie im o wiele więcej miłosierdzia, niż go dotychczas doświadczyli od rodziców. Oto co się wtedy stanie, kiedy dorosną i zaczną żyć na własną rękę, wasze niezmiernie intuicyjne wnuki o porady życiowe będą się kierować właśnie do was, a nie do rodziców! To powinno przyprawić was o dreszcze! Oto w jaki sposób wpływacie na życie waszych wnuków. Tutaj wcale nie chodzi o rodzaj informacji, które im pragniecie przekazać, ale o pokazanie im tego, kim jesteście i jak inaczej może wyglądać życie. Wtedy wasze wnuki będą mogły się do was zwrócić nawet wtedy, kiedy ich rodzice staną się dysfunkcyjni, bądź się rozwiodą, czy staną się zbyt surowi, czy nawet będą je krzywdzić. Dziadkowie mogą to wszystko odwrócić dzięki wpojeniu wnukom wiedzy, że do nich zawsze się ze wszystkim można zwrócić.
Co więc powiecie małym dzieciom na temat Boga? Jaki model Boga im przedstawiacie od roczku do sześciu lat? Tutaj nie chodzi mi o religię, czy doktrynę. Tutaj chodzi o to, co będąc sam na sam z dziećmi mówicie im o Bogu, zanim jeszcze się dobrze nauczą mówić, kiedy zaglądacie im w oczy jak sobie leżą w łóżeczkach? Co im wtedy powiedzieć? Czy odpowiecie na to, że wcale nie zamierzacie z nimi na temat Boga rozmawiać, bo są na to jeszcze za małe; że poczekacie, aż będą mogły chodzić do kościoła i tam się nauczą o Bogu? Wtedy będzie za późno! Zwracam się teraz do młodych rodziców. Co więc na temat Boga powiecie dzieciom, kiedy będą na was spoglądać z kołyski? Oto, co wam radzę, a co odmieni całą planetę; pragnę, abyście im powiedzieli, iż istnieje Źródło Stwórcze zwane Bogiem, czy Duchem, które je kocha ponad wszystko inne w świecie. Pragnę, abyście im powiedzieli wtedy, że w oczach Stwórcy są wspaniałe. Powiedzcie im, że Stwórca kocha je tak samo, jak wy. Taka rozmowa ustawi ich na ścieżce własnej mocy i to nie stanie się przyczyną ich późniejszego buntu. To nie wywoła buntu nawet wobec własnej rodziny. Zamiast buntu spodziewajcie się dojrzałości, one to wszystko dobrze zrozumieją. Dzięki temu nawet, kiedy zetkną się z doktryną, to będą dostatecznie mądre, aby podjąć właściwą decyzję, na temat tego, czy bardziej w tych sprawach zaufać doktrynom, czy raczej temu co na ten temat usłyszały od was samych; że Bóg to miłość, że one same są tą miłością, że nigdy nie są same, nawet w nocy oraz, że w oczach Stwórcy zawsze są piękne!
To właśnie odmieni cały świat! Jeśli te słowa przekazuje się z pokolenia na pokolenie, to one odmienią cały świat. To samo, dawno, dawno temu mówili wam Plejadianie przy okazji nauki o szprysze Koła, Nauki zwanej Człowiek-Bóg. To jest niezbędne i obecnie bardzo na czasie.
I tak jest.

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz


Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i tekst

http://audio.kryon.com/en/The%20Mirror%20TW5.mp3
Transkrypcja 5 z 5
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Jesteście tutaj zebrani, aby wziąć udział w wykładzie na temat Koła Nauki i niniejszy jest piątym przekazem z pięciu. Dzisiaj podyskutujemy o szprysze Koła zwanej „Lustrem”. [więcej na temat „Lustra” można znaleźć w przekazach Kryona skierowanych do Kręgu Sióstr Lemuryjskich; link: https://amberwolfphd.com/…/ls-audio-a…/ls-transcripts-polish – przyp. tłum] Kiedy przekazałem wam tę informację po raz pierwszy w miejscu, które niegdyś było Lemurią [Kryon odnosi się do przekazu o Kole Nauki podczas konferencji „Powrót do Lemurii”, która miała miejsce w grudniu 2017, na Big Island.] Rozumiem, że niektórzy mieli wątpliwości co do znaczenia tej nazwy. Nasza nauka na ten temat z biegiem czasu staje się coraz bardziej dojrzała, zaczynacie ją lepiej rozumieć. Pomaga w tym także ćwiczenie, w którym dzisiaj wzięliście udział, kiedy wszyscy z rękami na sercu patrzyliście sobie głęboko w oczy. [Na zdjęciu towarzyszącym wpisowi – przyp.tłum] Nawet podczas takiego - zdawać by się mogło - niewinnego ćwiczenia - wiele z was doświadczyło momentu Aha! [To ćwiczenie stanowi stały element wszystkich spotkań w Kręgu Sióstr Lemuryjskich – przyp. tłum]
Co zyskaliście po takim ćwiczeniu? Pozwólcie, że się zapytam: Czy poczuliście wyprodukowaną podczas niego energię? A może doświadczyliście czegoś więcej, pewnej więzi? Ponad to, czy niektórzy z was zdołali w partnerze ćwiczenia ujrzeć samego siebie? A może to oni ujrzeli siebie w was? Może to było inaczej, być może oboje ujrzeliście w sobie wzajemnie wędrujące ścieżką oświecenia dusze? Być może doświadczyliście czegoś jeszcze więcej, być może doświadczyliście miłości? Miłości łączącej dwie istoty ludzkie, idące przez życie w tym samym momencie wieczności. Przecież możecie się więcej nigdy nie spotkać...
Co znaczy lustro: - Kiedy ktoś w jednym miejscu na Ziemi pomyśli o innym człowieku w innym miejscu i jego myśli będą przepełnione empatią oraz miłosierdziem, tutaj nie chodzi o to, aby czuć wobec takiej osoby litość ale zrozumieć, że w pewien sposób jesteście z nią związani, na przykład... podobieństwem życiowej sytuacji. Widzicie wtedy, w obcej osobie, siebie samych. To wtedy właśnie zamyka się krąg lustra. Lustro bowiem jest takim swoistym kręgiem.
Wiele lat temu rzuciliśmy wam wyzwanie, abyście spojrzeli na siebie w lustrze, abyście samym sobie zajrzeli w oczy i powiedzieli: „Jam Jest Bóg. Ja jestem wspaniały. Jam Jest ten, który Jest.” [Przekaz z grudnia, 2011 z Laguna Hills – przyp.tłum] Wielu z was miało z tym kłopoty, bowiem nikt tego nigdzie na planecie nie uczy. Nie posiadacie szacunku, ani wobec siebie, ani w pojęciu siebie, jako gatunek ludzki, ani w pojęciu siebie, jako pojedynczego człowieka. Zatem szprycha zwana lustrem staje się przedmiotem nauki jedności ze wszystkimi rzeczami, zwłaszcza jeśli chodzi o więzi międzyludzkie.
Jeśli cokolwiek wyniesiecie z tych dwóch dni poświęconych zagadnieniu Koła Nauki, to pragnę, byście zapamiętali właśnie lustro; abyście przypomnienie Nauki o Kole zaczynali i kończyli na lustrze, bowiem w ten sposób najszybciej zaczniecie podchodzić do siebie wzajemnie z miłosierdziem. Posiądziecie miłosierdzie wobec własnej ścieżki tak samo, jak wobec ścieżek innych. Na Ziemi istnieje wiele kultur pozbawionych aspektów waszej. One mogą się zmagać z zupełnie innymi problemami, a przecież z punktu widzenia angażowanych emocji, owe zmagania są do siebie bardzo zbliżone. Patrząc na Ziemię z punktu widzenia serwisów wiadomości, czy być może z poczuciem głębokiej więzi z Matką Ziemią, czy potraficie do tego stopnia zjednoczyć się z innymi, że ta więź staje się odczuwalna? Tak bowiem brzmiałaby pierwsza dyrektywa - jeśli taką w ogóle powinno się przyjmować, -starej duszy żyjącej na planecie. To wy, stare dusze jesteście lustrem Stwórcy. Poprzez uzmysłowienie sobie tego, wytwarzacie pewną energię, wytwarzacie energię, która jest o wiele większa niż suma jej części składowych, która przerasta wkład pojedynczego człowieka.
Czy zauważyliście, iż podczas wcześniejszego ćwiczenia wytworzyliście o wiele więcej energii tak, że staliście się o wiele bardziej napełnieni niż zanim tutaj przyszliście? Na tym właśnie polega nasza opowieść; nauka którą wam głosimy. Chodząc po Ziemi z miłosierdziem sami stwarzacie pewne rzeczy. Wyobraźcie sobie otaczającą was bańkę radości, czy dojrzałości. Ta dojrzałość wynika z doświadczenia i wiedzy o tym, że sami przechodziliście przez wiele różnych rzeczy, dzięki którym podjęliście wiele dojrzałych decyzji, w związku z czym stoicie teraz wyprostowani, dobrze wiedząc, kim jesteście naprawdę i na każdym kroku, jak lustro, odbijacie tę boskość. Tylko sobie wyobraźcie, taką bańkę, która jest szeroka na osiem metrów. Wszędzie, gdzie się udajecie, ta bańka idzie wraz z wami. Wchodząc więc do biura, do pracy, czy idąc tam, gdzie nikogo nie znacie, jak na przykład do kina, inni mogą tę bańkę wyczuć, zatrzymać się i przez moment się wam przyglądać. Ta bańka to Merkaba ale ponad to, to jest wasza bańka radości, dzięki której posiadacie podejście do życia cechujące się przekonaniem jedności wszechrzeczy, które roznosicie wszędzie, gdzie stąpacie.
Kochani, będąc uprzejmi i miłosierni odmieniacie całe społeczeństwa. Kiedy w restauracji podchodzi do was kelner/kelnerka - jak go traktujecie? Jak zwyczajowo podchodzi się do takich ludzi zgodnie z normami kulturowymi, czy traktujecie ich jako członka rodziny? Ha ha. Co robicie, kiedy zamawiacie coś u kelnera, który ma ciężki dzień? Czy potraficie odczuć łączącą was z tym człowiekiem więź, bowiem on także kroczy tą samą ścieżką? Jedyne, co was w tej chwili różni, to życiowa sytuacja. Przecież i wy doświadczaliście ciężkich dni i dobrze wiecie, jak to jest. Zatem czy w takiej sytuacji potraficie okazać na tyle współczucia, aby kelnerowi pobłogosławić, ezoterycznie otoczyć go swym miłosierdziem, czy nawet metafizycznie przytulić tak, aby on tego nie zauważył? Mówię wam, on to doskonale wyczuje! On to wyczuje, może nawet na moment spojrzy wam prosto w oczy i mentalnie się spyta: „Kto ty taki? Jak ty to robisz?” Odpowiedź: „Jestem żyjącą na tej planecie starą duszą, obdarzoną dojrzewającą świadomością, która dostrzega otaczającą ją jedność!”
Kochani, szprycha nazwana lustrem jest tożsama z Gają, bowiem jedność musi zawierać w sobie świadomość przyrody. Jak już wcześniej o tym wspominaliśmy, być może zaskoczy was jeśli powtórzymy, że siła życiowa tkwi nawet w kamieniu! Wielowymiarowa siła życiowa w takiej, czy innej formie występuje wszędzie wokół. I kiedy spacerujecie po piasku na plaży, każde jego ziarno zna was po imieniu! Wasza więź z Gają jest aż tak głęboka! Ziemia reaguje, kiedy stajecie się nośnikami energii miłosierdzia. Naprawdę! Na to miłosierdzie reagują nawet zwierzęta. Kiedy czasem przechodzicie koło pewnych miejsc, to mieszkające tam dzieci także to odczuwają. Dzieje się tak bowiem to, co jest na Ziemi najwspanialsze, najbardziej zwracające na siebie uwagę, najbardziej majestatyczne, to to jest właśnie stara dusza, która stając się Synem Bożym chodzi po Ziemi w bańce miłosierdzia jako pracujący i wychowujący dzieci zwykły człowiek! W tym celu wcale więc nie musicie ani pisać książek, ani stać się mówcą. Wystarczy zostać zwykłym człowiekiem, zakochanym w Ziemi. Tak kochani, wygląda Synostwo Boże.
Na tym od zawsze polegała i na tym zawsze polegać będzie nauka Kryona skierowana do każdego człowieka na Ziemi. Ona w następstwie będzie się rozchodzić od człowieka do człowieka. W tej chwili dzielę się z wami czymś, co w przyszłości odnotują futuryści i się ze mną całkowicie zgodzą. Nadciąga globalna rewolucja miłosierdzia. Nadciąga ewolucja oparta na miłosierdziu. Inaczej się będzie ją oceniać na początku niż w jej trakcie. Najpierw będzie się wydawać niezwykła, ale potem legnie u podstaw natury ludzkiej. Oto cała nasza nauka oraz to, co obserwujemy na całej Ziemi. Ponownie przypominamy wam: krok do tyłu, dwa do przodu, tak wygląda taniec postępu. Jeśli coś was więc czasowo cofa, to wstawajcie i idźcie do przodu wiedząc, że to w was tkwi światło, a nie w tych, którzy was ciągną do tyłu. Bardzo ważne, abyście dobrze zrozumieli jak wygląda postęp ewolucji świadomości. Ja już to widziałem gdzie indziej i ponownie to zobaczę właśnie tutaj. Opuście więc to miejsce odmienieni, opuście je będąc innymi, niż doń przybyliście.
I tak jest.
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Monika Muranyi i LoveHasWon.org

 Obraz może zawierać: 5 osób, uśmiechnięci ludzie, ludzie stoją


http://audio.kryon.com/en/Oneness.mp3
A oto polska transkrypcja drugiego z czterech przekazów Kryona z San Jose.

Witam was, kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Dzisiejszego wieczoru przynoszę wam przekaz, który już dawno powinniście usłyszeć. Jest to nowina traktująca o dobroczynności i miłości, o pięknie i nadziei, odpowiednia na czas Przebudzenia. Przechodzicie ze starego w nowe. To może się wam wydawać zwyczajne, ale zapewniam was, że to przejście jest bardzo wyjątkowe. Stara energia zawiera wszystkie utarte sposoby bycia i myślenia, od dawien dawna przyjęty poziom świadomości. Wszystko to jednakże zostanie zastąpione przez nową, bardziej rozwiniętą świadomość. W związku z tym, ponownie pragniemy wam przypomnieć, czego się w obecnych czasach spodziewać.
To, co mam wam do powiedzenia zawiera się w jednym słowie. Mój partner i jego partnerka nigdy nie zapomną pewnego spotkania, które miało miejsce nie tak dawno temu, podczas wycieczki po Indiach. [Polskie transkrypcje wszystkich 18-tu przekazów z wycieczki po Indiach poniżej, w tej grupie – przyp.tłum] Oni wzięli udział w audiencji z Dalajlamą. Jego Świątobliwość cieszy się szacunkiem, sławą oraz miłością setek tysięcy, jeśli nie milionów ludzi na całym świecie, którzy go regularnie słuchają i odwiedzają. Jego postać zdaje się służyć jako pomost między wieloma religiami. Na audiencjach u niego zasiadają więc i Chrześcijanie i Żydzi, rozumieją go Muzułmanie, bowiem wszyscy rozpoznają w tym człowieku Jedność Boga. Kiedy podczas takich audiencji Dalajlama przemawia do zebranego wielo-wyznaniowego tłumu, myśl o podziale na religie całkowicie znika i światło zawarte w tym człowieku jest wyraźnie widoczne. I oto mój partner był na jednej z takich audiencji i nigdy tego spotkania nie zapomni, bowiem ono się głęboko wyryło w jego Akaszy i jego pamięć przejdzie na drugą stronę zasłony. On to spotkanie będzie pamiętał nawet w innym wcieleniu. Będzie pamiętać, że spotkał męża świątobliwego, którego słowa zawierały prawdę. Pierwsze, co Dalajlama zrobił na widok Lee, to wziął go za rękę, a drugą wyciągnął do jego partnerki [Moniki Muranyi]. Wszyscy wzajemnie trzymali się za ręce i Lee bardzo się starał, aby się nie rozpłakać ze wzruszenia, bowiem nie mógł uwierzyć, że oto jest na audiencji. Dalajlama w sobie właściwy, radosny sposób zadawał wtedy takie same pytania, które zadaje wszystkim: Skąd jesteś? Czym się zajmujesz? Następnie patrząc głęboko w oczy Lee i Moniki powiedział coś bardzo prostego, lecz jednocześnie bardzo głębokiego, coś co wszyscy, którzy go znają, oczekują od niego usłyszeć, ale dla Lee było to niezwykłe, bowiem usłyszał to prosto z ust Dalajlamy: „Wierzę w Jedność.”
Głębia tego zdania świadczy, że zmieniająca się obecnie na Ziemi ludzka świadomość przechodzi właśnie z paradygmatu separacji i podziału w Jedność. To się dzieje na wiele różnych sposobów, mniej lub bardziej subtelnych, które już teraz zaczyna być widać. Widzicie, że coś się zaczyna zmieniać, bowiem w świetle tego, co nadchodzi, separacja i podział przestają się wam podobać. A przecież tak było od zawsze...
Pragnę wam teraz przedstawić pewne przepowiednie, wydarzenia, przekazać wskazówki, które mogą sprawić niespodziankę. Wszystko to przekazuję wam w energii miłości, jako ktoś, kto coś podobnego już widział i stąd dobrze wie, co was czeka, a co jest potencjalnie piękne.
Upłynęło zaledwie kilka lat od przełomowego roku 2012, a już daje się odczuć zleżały, przestarzały charakter starej świadomości separatyzmu. W tej chwili nie odbieracie tego jako coś pozytywnego, ani pożądanego. Pozwólcie więc, że wam powiem, dokąd to wszystko może zmierzać, bowiem prawdopodobnie sami będziecie świadkami tego, jak separatyzm zacznie wychodzić na światło dzienne w najdziwniejszych miejscach. Moim zdaniem, najbardziej spektakularnym miejscem gdzie to się zdarzy, co spowoduje, że przypomnicie sobie ten przekaz, będzie w...handlu i w biznesie! Tylko to sobie wyobraźcie! Zaraz przedstawię wam pewien scenariusz, z którego na razie będziecie się śmiać, ale który może się urzeczywistnić już za niedługo.
Na moment wyobraźcie sobie dwie kompanie produkujące napoje orzeźwiające, nawet je wymienimy: Pepsi i Coca Cola. A teraz wyobraźcie sobie, jak na jakichś targach zbierają się razem w jednym, wielkim pawilonie, do którego zapraszają wszystkich na degustację napoi, bowiem dobrze wiedzą, że zawsze będą istnieli zwolennicy i jednej i drugiej marki. Zbierając się jednakże wspólnie, w jednym miejscu, obie kompanie sprzedadzą więcej! Zatem obie kompanie przestają nastawać na separatyzm, czyż nie?
A jak to wyglądało w starym systemie kompetycji, w paradygmacie wojny marek? Tak właśnie wyglądał stary system: uparcie walczyło się o całkowity podział [rynku] i odseparowywanie się od przeciwnika. Wtedy jedna kompania mówi o drugiej: „My jesteśmy najlepsi, nie kupujcie od tych drugich! Oto wyniki testów smakowych z zawiązanymi oczami. Gwarantujemy, że nasz produkt jest smaczniejszy!” Rywalizująca kompania postępuje dokładnie tak samo, w wyniku czego niektórzy zamiast Pepsi zaczynają kupować Colę, albo na odwrót. Kompanie wtedy prowadzą inne kampanie reklamowe, zmieniają skład produktu oraz jego smak, robią to i owo, aby ponownie odbić sobie klientów, a wszystko po to, aby stać na czele kompetycji, aby chwalić się pierwszym miejscem w sprzedaży napoi orzeźwiających.
Raptem, nie wiadomo skąd, komuś zaświta dziwny pomysł, na który w salach konferencyjnych korporacji najpierw wybuchną salwy gromkiego śmiechu, wszyscy zaczną się drapać po głowach i przewracać oczami. Ale to nie będzie trwało zbyt długo... ha ha ha! „Drodzy państwo, co wy na to, gdybyśmy zjednoczyli nasze siły marketingowe, ponieważ dobrze wiemy, że na tej planecie ludzie lubią i Pepsi i Coca Colę? Jednocząc nasze siły zademonstrujemy w ten sposób jedność, dzięki której damy do zrozumienia wszystkim, że nie mamy zamiaru nikomu wmawiać co powinni pić, ani co kupować. My po prostu chcemy klientom zaoferować dwa świetne napoje! Niech ludzie piją to, co lubią. Na pewno wśród zagorzałych zwolenników jednej marki znajdą się tacy, którzy po raz pierwszy spróbują naszej i odwrotnie. Może będą i tacy, którzy mimo naszych wysiłków pozostaną wierni swojej ulubionej marce. Zyskamy trochę klientów, stracimy trochę, ale to jest bez znaczenia, bowiem zaprzestając wojny marketingowej i tak sprzedamy o wiele więcej! ”
Tak może wyglądać koniec wojen marketingowych; to, co mówię jest jednocześnie ostrzeżeniem skierowanym do korporacji, że być może już teraz zyski wcale nie wyglądają najlepiej, że nowy paradygmat marketingowy przyniesie o wiele lepsze dochody. Czy kiedykolwiek coś takiego zobaczycie? Odpowiedź: Tak! I to wcześniej niż się wydaje. Oczekujcie więc od świata biznesu dążenia do pokazania się jako jedność, odrzucenia podziałów i separacji. Kochani, ci którzy wciąż nastają na podziały szybciej czy później zapędzą się w kozi róg. Dzielenie tworzy wojny. Dzielenie pod każdą postacią stwarza brak zaufania, bowiem stwarza wrażenie, że świat dzieli się na swoich i obcych. Jedność łączy ze sobą wszystkie strony w koalicję, niezależnie od tego ile by ich nie było, stwarza pewien spływ energii zdolny stworzyć coś, czego nikt się nie spodziewa.
Teraz pragnę się zwrócić do zebranych tutaj Amerykanów. Cofnijmy się w czasie, wyobraźcie sobie, że jesteście świadkami podpisywania Deklaracji Niepodległości. Wyobraźcie sobie twarze Ojców Założycieli, którzy położyli podwaliny pod demokratyczny system rządów, który macie obecnie. Posłuchajcie, jak podpisując mówią do siebie: „To jest początek czegoś zupełnie nowego!” I mieli rację. Rządy większości, z zachowaniem praw mniejszości; danie szansy wszystkim, akceptacja opozycji, zamysł, że każdy może osiągnąć sukces. Cóż to za wspaniałe pomysły! Ojcowie Założyciele byli mądrzy, bowiem kładąc podwaliny pod konstytucję rozumieli, że nawet i ona może się zmieniać, dopuścili możliwość poprawek, rozumieli, że zawsze będzie istniała różnica poglądów i opozycja, wiedzieli, że to się nigdy nie zmieni, Ojcowie więc świetnie rozumieli, na czym polega zamysł separacji i podziału i ten podział był dla nich ważny. Jednakże, zaprojektowali konstytucję w taki sposób, że kiedy obie strony się jednoczą, dochodzą do zgody i wspólnie ustanawiają prawa, te prawa wtedy służą wszystkim! Takie prawa służą wszystkim, bowiem ku ich ustanowieniu obie strony konfliktu musiały się zjednoczyć, pójść na kompromis i wynegocjować pewne sprawy tak, że w ten sposób ustanowione prawa obowiązują po dziś dzień. Mądrość Ojców Założycieli polega na tym, że wzięli pod uwagę opinie swoich przeciwników, dzięki czemu stworzyli coś wspólnego. Tak było wtedy, ale obecnie tak już nie jest.
W dobie obecnej demokracja stała się czystym separatyzmem. Kochani, w waszym systemie rządów brak jest idei jedności! Jej tam po prostu nie ma! Gdyby Ojcowie Założyciele zobaczyli, co się obecnie w życiu politycznym dzieje, to by się rozpłakali! Powiedzieliby: „Myśmy wcale nie tak to zaprojektowali! To zupełnie nie tak. Wcale nie wymyśliliśmy systemu wyborczego, według którego zwycięzca zabiera wszystko i całą kadencję walczy z opozycją, aż do kolejnych wyborów, kiedy następny zwycięzca ponownie zmaga się z opozycją i niczego nie osiąga. ” A tak właśnie na dzisiaj wygląda wasz rząd. To jest separatyzm najwyższego stopnia. Ponownie mówię, że to, co na pierwszy rzut oka może się wydawać zepsute, można naprawić dzięki idei jedności. [patrz transkrypcja z drugiego przekazu z Laguna Hills, 2018, poniżej w tej grupie – przyp.tłum]
Nadejdą takie czasy, kiedy przywódcy polityczni to zrozumieją. Znajdą się tacy, którzy będą się ubiegać o najważniejszy urząd w kraju, którzy nie będą wprost zdradzać własnych poglądów lecz będą swym wyborcom mówić, że są centrystami, rozumiejąc, że i Demokracji i Republikanie mają dobre pomysły. Tacy ludzie będą podczas kampanii wyborczej mówić, że najlepiej się nadają do wyłuskania tych pomysłów, wychodząc poza ścisły podział na partie. „Wybierzcie mnie jako negocjatora, a nie jako przedstawiciela danej partii. Wybierzcie mnie, bowiem potrafię zjednoczyć wszystkich i stworzyć nowe, dobrze przemyślane prawodawstwo, które będzie służyło wszystkim.” Kochani, kiedy coś takiego zaobserwujecie, to pragnę, abyście sobie wtedy przypomnieli niniejszy przekaz. Ktoś taki nadchodzi.
Dla wielu z was zagłosowanie na tego człowieka będzie oczywiste. Taki ktoś jest potrzebny, aby życie polityczne powróciło do swych oryginalnych zasad, według których dwie albo i więcej stron konfliktu mogło dojść do porozumienia i się zjednoczyć, wtedy razem będą silniejsi. Tutaj chodzi o zdrowy rozsądek, o zaprzestanie batalii wyborczych i obrzucanie się wyzwiskami, chodzi o zachowanie jedności nawet w obliczu różnic kulturowych. Idea sprawowania rządów poprzez stwarzanie podziałów [divide et impera] trafi do lamusa i kiedy tak się stanie, wszyscy odetchniecie z ulgą mówiąc: „Nigdy więcej żadnych podziałów.” Tak się stanie niebawem. Niebawem ubiegający się o najwyższy urząd w państwie spojrzą na ten zamysł jako oczywisty oraz dojdą do przekonania, że ten, kto sprawuje taki urząd, musi być dobrym negocjatorem i musi ludzi jednoczyć, a nie dzielić.
Podałem wam przykłady tylko dwóch dziedzin życia, w których zagości idea jedności. A przecież jest ich o wiele więcej. Teraz chcę omówić z wami jeszcze jedno i zrobię to w całkiem nowy sposób. Na Ziemi istnieje wiele kultur i wszystkie posiadają odmienne zapatrywania na sprawy związane z ludzką sferą duchową. Czy koniecznie muszę wam mówić, że na planecie, która wierzy w jednego Boga oraz jego piękną miłość, iż to właśnie owa wiara – kłótnia o Boga Jedynego - jest największą przyczyną wojen? Tak wygląda separatyzm w sferze duchowej. On tej sferze przyświeca od bardzo dawna. To przez niego wydaje się wam, że wasz prorok jest prawdziwy, a prorok innych fałszywy. Tak zwyczajowo w dalszym ciągu operuje świadomość zorganizowanych religii. Wszystkie zorganizowane religie po dziś dzień właśnie tak działają. Wyjątek stanowią tylko dwie, które należą do najstarszych na planecie. Co ciekawe, obie nie wyznają żadnego proroka! Ale teraz nie mam zamiaru dyskutować na ich temat.
Zamiast tego, pragnę wam powiedzieć coś innego. Tak samo jak wszędzie, tak i w sferze duchowej nastanie koniec separatyzmu. To się stanie łagodnie i na pewno to zauważycie. Oparte na miłości słowa proroków wezmą górę nad doktrynami. Zrobię więc teraz coś, czego jeszcze nie robiłem, przekażę wam pewną wizję. Pragnę się teraz zwrócić do Chrześcijan. Od razu podkreślam, że doskonale sobie zdaję z tego sprawę, że większości Chrześcijan nie interesuje, co mam w tej chwili do powiedzenia. W rzeczy samej, Chrześcijanie nie słuchają takiego rodzaju informacji, bowiem większość praktykujących wyznawców pięknego Zbawiciela, figury centralnej ich wiary, została nauczona, że należy słuchać tylko tych, którzy wyznają swoją wiarę dokładnie tak, jak oni sami, zatem nie słuchają niczego, co jest przekazywane drogą channellingu. To znaczy, tak było dotychczas, ale nadejdzie taki czas, kiedy i oni usłyszą ten przekaz natchniony. Już teraz wielu z nich czuje się w swej wierze osamotnionych i – drodzy Chrześcijanie- dobrze wiecie, do kogo się w tej chwili zwracam, bowiem wy już teraz mnie słuchacie. To, co wam za chwilę powiem tylko wzmocni waszą wiarę, gdyż pragnę wam coś powiedzieć o człowieku, któremu oddajecie cześć boską.
To wszystko jest o wiele bardziej złożone, niż się wam wydaje, wybiega o wiele dalej niż wam o tym powiedziano. Ten człowiek, który niegdyś chodził po Ziemi, [O nie objętych kanonem Pisma Świętego fragmentach życia Jezusa i jego więzi z Józefem z Arymatei, Kryon mówił podczas drugiej części wycieczki po Anglii. Polskie transkrypcje wszystkich ośmiu przekazów z Anglii znajdują się poniżej, w tej grupie – przyp.tłum] który miał tyle przygód, opowiem wam o nim coś, czego nie wiecie, bowiem brak o tym wzmianki w Piśmie Świętym, a co sprawi, że będziecie ronili łzy radości!
Ten człowiek znał Boga! Wasze Pismo niewiele mówi o jego historii, według niego wydawać by się mogło, że on się po prostu pojawił znikąd i od razu zaczął robić to, co miał do zrobienia. Och, ale on przecież najpierw się uczył! Zanim dotarł do tego, kim się stał później, a komu teraz oddajecie cześć boską, minęły lata, podczas których sam borykał się ze spuścizną własnej tradycji, tak samo, jak się borykał ze sprzeciwem współwierców. Pamiętajcie, on był Żydem i nawet w młodości, nawet kiedy nauczał, jego nauka tak bardzo wybiegała poza dotychczasowe normy, że nawet nadano mu przydomek „niegodziwego kapłana”. Nazwano go niegodziwym, bowiem sprzeciwił się prawdzie wspólnej spuścizny wszystkich Żydów.
Jednakże teraz pragnę porozmawiać o nim, zanim stał się tym Jezusem, którego znacie z Pisma. Oto człowiek, który dostąpił Synostwa Bożego na poziomie własnej świadomości, na poziomie DNA, który jako jedyny w owych czasach stał się tak wywyższonym. On się stał człowiekiem zdolnym chodzić po wodzie. On chodził po wodzie, bowiem był zdolny kontrolować prawa fizyki. Posiadał kontrolę nad zdrowiem. Potrafił dokonywać wiele innych rzeczy. Dokonywał cudów, o których nic wam nie wiadomo! Pozwólcie, że się was zapytam, wiecie, że jego słów słuchały całe tłumy ludzi w ciszy, w której można było usłyszeć najmniejszy szelest. Jak wam się wydaje, jak to możliwe, że całe tłumy wyraźnie słyszały każde słowo wypowiadane przez mężczyznę w plenerze, stojącego na skale? Jak tysiąc ludzi może usłyszeć kogoś bez mikrofonu, czy wzmacniaczy? A przecież oni go wszyscy świetnie słyszeli, jakby mówił do każdego z osobna, będąc tuż tuż, mówiąc najłagodniejszym głosem, jaki sobie tylko można wyobrazić! Takie rzeczy robił Jezus. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad takim cudem? A kiedy przemawiał do nich zbyt długo, to następnie ich karmił jedzeniem, którego przedtem tam nie było! Takie rzeczy robił Jezus!
A czy wiecie, co się działo potem, jak już wracał do domu? Nie, nie wiecie. Wam tylko przekazano o ucztach i spotkaniach. Wam się wydaje, że skończywszy nauczać, ludzie się rozchodzili do domówi i dawali mu spokój? Oni sypiali w pobliżu jego domu i chodzili za nim wszędzie, gdzie się nie poruszył . Miał bowiem w sobie coś, co promieniowało miłością, miłosierdziem i jednością. To od niego promieniowało! Nikt nie chciał nic innego, jak tylko za nim podążać. To się dawało wyczuć. To jest właśnie energia, o której mówiłem wam dzisiejszego ranka. To jest energia, która jeszcze nie posiada swojej nazwy, ale to jest ta, na odczucie której mówicie: „Nie wiem co to jest, ale tego pragnę! To dlatego będę za tobą chodzić, bowiem to jest miłość boska.”
Chrześcijanie, posłuchajcie! Czy słyszeliście o rzymskim centurionie? Ha ha. – „Nie!” To wam opowiem. Istnieje wiele rzeczy, których o Jezusie nie wiecie, a które jeszcze bardziej uwypuklają piękno tego człowieka. To wybiega ponad, co wam o nim przekazali Apostołowie w Piśmie. Rzymianie dokładnie śledzili Jezusa, starając się usłyszeć od niego cokolwiek przeciw cezarowi, jak również na temat ówczesnej polityki, ale Jezus o tym nigdy nie wspominał, bowiem wtedy mógłby od razu zostać pojmany i uwięziony. Jezus nie poruszał tych zagadnień, mówił o miłości. Mówił: „Słuchajcie, właśnie tak się sprawy mają. To poprzez mnie słyszycie o tych sprawach. Słuchajcie, tak się sprawy mają. To jest prawda.” A następnie opowiadał o pięknie miłosierdzia bożego. On nie rozmawiał o polityce. Centurion się temu wszystkiemu przysłuchiwał. I pewnego razu, tylko raz, Jezus się odwrócił i spojrzał mu prosto w oczy, bowiem wiedział, że on stał w tłumie. Zapanowała cisza, centurion spojrzał Jezusowi w oczy i to był koniec! Ha ha ha! Wystarczyło tylko jedno spojrzenie Mistrza, jego jeden uśmiech i zmiękło serce centuriona. Zmiękło! Opuścił swój posterunek, po powrocie do domu zdjął hełm i zbroję, zabrał całą rodzinę i opuścił Jerozolimę. Wiedział, że musi opuścić miasto, bowiem to co zrobił, to była dezercja. Ale on także wiedział, że to, co robił dotychczas było wbrew jego sumieniu. Spotkał Jezusa i wystarczyło mu tylko jedno spojrzenie Syna Bożego. Oto, kim był Jezus. Chrześcijanie, czcicie więc doprawdy dobrego człowieka, jeśli macie ochotę go wciąż czcić.
Pozwólcie, że opowiem wam o Jezusie coś więcej. Patrząc ponad głowami tłumów w swojej mądrości, od razu rozpoznawał kłamców, złodziei, rozpoznawał prostytutki, a nawet morderców. A przecież nigdy na ten temat nie mówił ani słowa! On nie był separatystą. On wyznawał Jedność. Jak to zresztą sam powiedział: „Miłość Boga widzi wszystkich tak samo”.
Drodzy Chrześcijanie, posiadacie osobistą więź z Jezusem, dzięki której możecie z nim rozmawiać i z nim chodzić, dzięki której on wam mówi, że należycie do tej samej rodziny! Ten człowiek nauczał o jedności, o tym, że nie ma żadnego sądu. I nigdy go nie było. To jest coś pięknego i daleko wybiega poza to, co na jego temat wiecie. Czy potraficie wyobrazić sobie siebie, w jego butach? Zwracam się do wszystkich słuchających mnie teraz Chrześcijan. Naród, do którego się obecnie zwracam [Amerykanie] jest w większości narodem Chrześcijańskim, więc dlatego się teraz do was zwracam. Jeśli zechcecie mnie teraz wysłuchać, to przekażę wam kilka wskazówek. Wasze przywództwo religijne nakazuje wam ewangelizować. Niech tak będzie, zaraz przekażę wam wskazówki, na jakich zasadach powinna się oprzeć taka ewangelizacja... Pragnę, abyście naśladowali człowieka, któremu oddajecie boską cześć. Gdyby on wam teraz zajrzał prosto w oczy, gdybyście stanęli z nim twarzą w twarz w kościele jakiejkolwiek chrześcijańskiej denominacji, gdyby on was mógł teraz zobaczyć, popatrzyłby się na was i powiedział: „Idźcie i naśladujcie to, co widzicie. Idźcie i naśladujcie to, co widzicie...”
Jeśli pragniecie kogoś przyciągnąć, to naśladujcie Chrystusa. Kiedy rozglądacie się wokół, chcę, abyście zobaczyli to, co on widział. On nie dzielił ludzi na wierzących i niewierzących i nikomu nie mówił, czy robią coś dobrze, czy źle. On ich tylko kochał. W nim było tylko miłosierdzie jakie Bóg żywi do takich ludzi jak on, którzy doprawdy znają Boga. Jeśli pragniecie kogoś przyciągnąć, to posiądźcie miłosierdzie Chrystusa i roznoście je wszędzie, gdzie idziecie. To wtedy zaczną do was przychodzić i mówić: Nie wiem, co masz w sobie, ale bardzo mi się to podoba!” To dopiero wtedy mówicie: „Chodź ze mną, pomódlmy się wspólnie.” To się tak robi! Jeśli chcecie być rybakami ludzi oto, jak ich łowić, róbcie to miłosierdziem, miłością! Pozwólcie, że powiem wam jeszcze to: Nie przyciąga się do siebie ludzi poprzez separatyzm! Nie wytyka się nikogo palcami i nie mówi się, że coś robią źle oraz, że jeśli wciąż będą tak robić to po śmierci trafią do piekła! Nie sporządzajcie list rzeczy przepojonych strachem, bowiem w ten sposób wszystkich od siebie odpychacie! Drodzy Chrześcijanie, w ten sposób buduje się mur, a wasz człowiek nigdy nie wzniósł żadnego muru, nigdy, aż do ostatniego tchu nie wzniósł żadnego muru! Patrzył na katów tak samo, jak na swoją matkę. Miłosierdzie, miłość, oto co przyciąga.
No co? Bardzo was zabolało? Czyż to nie logiczne, że proszę was o naśladowanie Chrystusa? Bowiem to wszystko właśnie na tym polega. Pragnę przekazać wam pewną wizję i tym zakończyć nasz przekaz. Ta wizja to metafora. Mamy w niej do czynienia z filarami, które wspólnie podtrzymują ogromny ciężar. To może być jakiś dach, czy sufit. Ich jest z pięć, sześć, może nawet siedem. One wszystkie jednakże muszą się ze sobą zgadzać, bowiem na nich spoczywa cały ciężar. Zaraz wam powiem, co to za ciężar spoczywający na tych filarach. Żaden z filarów więc nie może być w separacji, nie może oddzielić się od wspólnego paradygmatu, bowiem wtedy cała budowla runie. Te filary to Hinduizm, Hebraizm, Buddyzm, Islam i Chrześcijaństwo.
Kultury na Ziemi zawsze będą się od siebie różnić, każda zawsze będzie miała swego własnego proroka, to nigdy nie przeminie. Różnica polega na tym, że nadejdą takie czasy, kiedy one wszystkie dojdą między sobą do porozumienia na temat jedności. Już nie będą usilnie się oddzielać od pozostałych filarów. Wszystkie filary będą spoglądać jeden na drugi z miłosierdziem. Wciąż będą wyznawać swoich własnych proroków, wierzyć w to samo, co zawsze i będą z tego powodu bardzo z siebie zadowoleni, ale już nie będą się odwracać do innych i mówić: „Wy jesteście w błędzie!” Nie będą już mówić innym: „Ponieważ jesteście w błędzie, musimy was zabić!” Na tym polega separatyzm. I to już odchodzi. Cóż to za ciężar te filary dźwigają? Zaraz go nazwę, bowiem to jest klucz. Wszystkie filary, jak jeden, podtrzymują ciężar zwany Pokojem na Ziemi! Ten pokój jest potrzebny i to, co powiedziałem stanowi klucz do niego. Koniec z separatyzmem, zwłaszcza między religiami świata. Zwróćcie się do waszych proroków i świętych Pism i od nowa nauczcie się jak żyć, kochani! Zamiast kierowania się przykazaniami ustanowionymi przez ludzi tak dawno temu, aby was od siebie oddzielić, pomyślcie o Jedności, którą głosił Syn Boży. Pamiętajcie, że on nigdy nikogo nie oddzielał od reszty, a następnie zastanówcie się nad tym, co wy robicie w dobie obecnej. Istnieje dla was wszystkich tyle miłości, że każdemu wystarczy! Tak samo, jak w przypadku Pepsi i Coca Coli, jednych przyciągnie wasz filar, a innych jakiś inny i miliardy ludzi na Ziemi będą żyć w pokoju, w koalicji zrodzonej ze zrozumienia Jedności. Oni wciąż się będą mogli sprzeczać na temat tego, kto z nich jest najlepszy, ale żaden filar nie zostanie wykluczony. Separatyzm zaczyna szwankować i wy to wkrótce zobaczycie.
Nie mam zamiaru dzisiaj nikogo obrażać, przychodzę do was z miłością i życzliwością, niczym anioł, aby wam powiedzieć, że rzeczy ulegają poprawie. Tylko mnie posłuchajcie, a może się czegoś dowiecie?
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Zdjęcie: Monika Muranyi
— z: Monika Muranyi

 Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie


http://audio.kryon.com/en/Undiscovered%20Country.mp3
Poniżej polska transkrypcja pierwszego z czterech przekazów Kryona ze spotkania z San Jose. Dla przypomnienia dodam, że polska transkrypcja z przekazu dla Kręgu Sióstr Lemuryjskich, które odbyło się tego samego wieczoru znajduje się na stronie Dr. Amber Wolf. Link w dokumentach naszej grupy.
[Głos Marilyn Harper] Dzień dobry wszystkim! Przedstawiamy się, mamy na imię Adironnda i przybywamy tutaj z całą Radą Światła. Miło nam widzieć tych, z którymi wcześniej się nie spotkaliśmy, tak samo jak miło nam widzieć tych, których już znamy! No cóż, dożyliście do roku 2019, choć nasz kochany Lee popędza i już opowiada o roku 2020. Ha ha ha! Widzicie, rok 2020 jest kluczowy, bowiem jest to rok boskiego partnerstwa was z Ziemią i istotami z galaktyki oraz pracy nad ewolucją rodzaju ludzkiego. Rok bieżący 2019 – weźcie głęboki oddech – jest rokiem zmian. To jest kata-lityczny rok, choć można powiedzieć o nim, że jest i kata-klizmiczny i kata-toniczny! Ha ha ha! To jest rok dający się opisać tymi wszystkimi kata-słowami, czyż nie? Ha ha ha.
Obecnie wszystko się zmienia i macie wobec tego jedną...dwie możliwości wyboru. Zaczęliśmy to zdanie od dania wam jednej możliwości wyboru, ale przecież wszystko jest oparte na wielorakiej możliwości wyboru, czyż nie? Możecie przecież powiedzieć albo „tak”, albo możecie powiedzieć: „Oooo to za dużo, to za dużo, odpowiadam nie” No i co dobrego wam z tego wyjdzie? Niewiele, bowiem te zmiany i tak nastaną. Możecie więc ten fakt zaakceptować, co uczyni ich przeżycie o wiele łatwiejszym i sprawniejszym. Zwilizualizujcie wszytko, co wybieracie, na co mówicie „tak”. Poczujcie rzeczywistość tego wyboru w ciele emocjonalnym [astralnym]. Jeśli poczujecie, że macie z tym kłopoty, że nie potraficie na to wszystko powiedzieć „tak”, bowiem owe zmiany niekoniecznie muszą być małe.... Wiecie, w przeciągu jednego tygodnia Nasze Medium Marilyn kupiła nowy dom i w przeciągu trzech dni już się do niego wprowadziła. Nasza Radość [Joaux Robey, biznesowa partnerka Marilyn – przyp.tłum] wtedy też postanowiła się przenieść do stanu Missouri. One przecież tylko powiedziały „Tak.”
Jeśli mówicie „tak” a następnie czujecie się sfrustrowani, to dzieje się tak, bowiem w pewien sposób stawiacie tej energii opór. Więc przestańcie się opierać! Nie róbcie tego! Opór niczemu nie służy. Zatem kiedy znajdujecie się w sytuacji, która wprawia was w bezdech, czy utrudnia oddychanie, bo staracie się coś popychać, przestańcie, weźcie głęboki oddech, bowiem w obecnych czasach wasz oddech jest bardzo ważny.
Prosimy was także, abyście zwracali uwagę na wodę. Woda na waszej planecie jest bardzo ważna. Ile jej stanowi część składową waszych ciał? Jak dużo jej pijecie w ciągu dnia? Co się dzieje, kiedy nie pijecie wystarczającej ilości wody? Wtedy jest nieciekawie, czyż nie? Więc kiedy ktoś zwraca się do was mówiąc, że będzie promować nową wodę, a wy na to odpowiadacie, że na razie nie macie ani czasu ani energii żeby zainwestować, wiedzcie, że nowa woda to przyszłość. Zwracajcie więc uwagę na wodę. Dlatego i Nasza Radość i Nasze Medium Marilyn przeprowadziły się w region bogaty w wodę, gdzie są trzy jeziora i cztery rzeki. Woda pochodzi z serca Dove [symbol gołąbka pokoju], pochodzi z serca tej planety.
Zrozumcie, że nawet jeśli to wszystko obecnie rozpoczyna się w sercu tego kraju [USA] – jeśli teraz słuchacie mnie w tym kraju – to wiedzcie, iż tak naprawdę to się zaczyna w sercu każdego z was. Przybywamy tutaj jedynie, aby wam przypomnieć, kim jesteście wy, ludzie żyjący podczas tej kataklizmicznej Przemiany. To wy jesteście miłością, więc wszystko, co was od niej dzieli w tym roku będzie wychodziło na powierzchnię, aby zostało ostatecznie odpuszczone i zintegrowane tak, abyście byli gotowi do boskiego partnerstwa, które przyniesie następny rok [wg. Adironndy, rok 2020 jest numerologiczną liczbą 22, w numerologii tybetańskiej ta mistrzowska liczba odpowiada za strukturę i boskie prawo. Według tego samego systemu numerologii rok 2020 można zinterpretować jako 4, czyli rok Gai. W obu przypadkach dwie dwójki i dwa zera to potężna kombinacja, zatem będzie to doprawdy rok kluczowy – przyp.tłum]. Co wy na to, w porządku? To dobrze, bowiem to i tak nastanie, bez względu na to, jak się na to zapatrujecie. [śmiech na sali] Jesteście ochotnikami globalnej Przemiany, która przybywa milowymi krokami. W USA każdy przygotowuje się do przyszłorocznej kampanii wyborczej. Dlaczegóż więc nie wybrać kandydata, którego popieracie? Wszystko jest świadomością. Pamiętajcie, wszystko, co obniża poziom świadomości to nie-świadomość. Tylko to, co poszerza świadomość i wynosi ją na wyższy poziom, stanowi część Przemiany.
To wy jesteście tymi, którzy sami się zgłosili, aby w tym wziąć udział! Mówiliście wtedy: Jesteśmy aktywatorami Nowego Człowieka! Jesteśmy aktywatorami Nowej Ziemi! Jesteśmy aktywatorami nowych galaktyk! Ha ha! Któż zliczy, ile jest tych galaktyk we wszechświecie? Niezależnie od ilości, wszystkie je uaktywnimy, czy tak? Przecież wasze „tak” obejmuje to wszystko! Tak? [sala: Tak] Dziękujemy wam za to! Zrozumcie, iż tylko poprzez powiedzenie „Tak” , poprzez sam fakt życia na Ziemi, poprzez akt poszerzenia energii serca, wszystko inne wokół każdego z was zaczyna się samoistnie zmieniać. Odmienia się szwagier i szwagierka, kuzyn, sąsiad, ludzie w sklepie, nawet w Walmart’cie! Czyli odmieniają się nawet Wal-Marsjanie! [śmiech na sali] W roku bieżącym wszystko to – bez wyjątku - zacznie się w taki, czy inny sposób odmieniać. To wy jesteście ochotnikami, którzy pomagają tej Przemianie.
Najdrożsi, zaufajcie więc samym sobie. Nie przez przypadek żyjecie tu i teraz. Może się wam wydawać, że jesteście tutaj przejazdem, ale w międzyczasie zakorzeniacie się w tej ziemi i na tej Ziemi. Ufność w mądrość własnego serca stanowi punkt mocy wiodący do następnego stadium ewolucji ludzkości na tej, oraz na wszystkich innych planetach. Weźcie głęboki oddech. Głęboko was kochamy, widzimy wasze serca, wasze światło i wasz blask i wam kibicujemy. Hip hip hurra! Świetnie wam idzie! A teraz mówimy wam Namaste!
[Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze służby Magnetycznej. Tematyka naszych przekazów coraz bardziej przywodzi do punktu, który nazwę „nieodkrytą krainą.”[To jest także tytuł VI filmu Star Trek, który w Polsce nosi tytuł „Wojna o Pokój”, albo właśnie „Nieodkryta Kraina” aluzje do science fiction Kryon ostatnio robi bardzo często, jednym ze zwrotów, których często używa jest „pierwsza dyrektywa” – który także pochodzi ze Star Trek’a. W filmie, tak samo jak i w przypowieści zawartej w niniejszym przekazie, nieodkrytą krainą okazuje się Ziemia - przyp tłum] [pauza] Zatrzymujemy się w tym miejscu, bowiem pragnę, abyście się nad tą metaforą głębiej zastanowili. Kochani, nie można tej przenośni potraktować dosłownie, bowiem od dawien dawna posiadacie doskonałe mapy Ziemi, świetnie wiecie co gdzie leży, więc tutaj nie ma mowy o żadnych nie odkrytych kontynentach... W tej chwili mówię w sensie przenośnym. Jeśli zajmujecie się historią, czy archeologią i dokonujecie jakiegoś odkrycia w granicach własnego państwa, o którym dotychczas nic wam nie było wiadomo, odkrycia czegoś, co dotychczas było nieznane, to takie odkrycie stanowi niespodziankę, choć w szerszym kontekście nie przekracza możliwości poznawczych waszego rozumowania. Kiedy takie niespodziewane odkrycie ma miejsce w granicach waszego własnego państwa, odpowiada ogólnemu wzorowi rozwoju znanej wam kultury, możecie więc dzięki niemu odkryć zwierzęta, które jak dotychczas mogło się wydawać, nigdy u was nie żyły, czy dotyczyć nieznanego dotychczas plemienia. Wszystko jednak jest wam w pewien sposób znajome.
Ale co wy na to, jeśli podczas takiego odkrycia, o którym traktuje nasza przypowieść odkrylibyście cały zupełnie nieznany kontynent? Badając go odkrywacie, że nie posiada żadnego związku z innymi kontynentami, stanowi zupełnie nieznany, nowy paradygmat? Widzicie tam zupełnie nieznane zwierzęta oraz ludzi obdarzonych zupełnie odmienną naturą ludzką, bowiem nie posiadali z wami żadnego kontaktu; w historii brak wzmianek o ich istnieniu, brak jakiegokolwiek śladu ich kontaktów z resztą znanych kultur. To tak, jakbyście odkryli nieznaną planetę, a przecież to odkrycie ma miejsce właśnie tutaj, na Ziemi.
„Kryonie, to jest trochę za bardzo naciągane, trudno w coś takiego uwierzyć!” Kochani, pragnę abyście tej przypowieści po prostu wysłuchali, pomijając komentarze. Gdybyście dokonali takiego odkrycia, jak podeszlibyście do tej nieznanej dotąd krainy? Odpowiedź: Ostrożnie, bowiem istniejące na tym kontynencie paradygmaty byłyby wam zupełnie nieznane. Ta nieznana kraina, czy kontynent, inaczej nazywa się Nowy Człowiek. Nigdy dotychczas nie mieliście do czynienia z paradygmatami tej krainy, ani według nich nie żyliście. W przypowieści nowe zwierzęta, to energie i zjawiska, które nadejdą, a o których nawet nie przypuszczaliście, że je spotkacie. Takie odkrycie kochani, to coś zupełnie nowego, co obecnie zaczyna się objawiać na planecie pod postacią nowej świadomości. Nowa świadomość wcale nie należy tylko do tych, którzy posiadają specyficzny rodzaj wiary. Świadomość jest zjawiskiem globalnym, stanowi podstawę tego, jak rozumują wszyscy ludzie, więc odkrycie takiego nowego kontynentu wpłynie na wszystko i wszystkich.
Powoli odkryjecie, że rzeczywistość to coś więcej, niż się wam dotychczas wydawało. Samo odkrycie wytwarza energię, nowa świadomość wytwarza energię coś, czego dotychczas tutaj nie było. Jak już wcześniej wspominaliśmy – a co ponownie powtórzę, bowiem niektórzy z was nie rozumieją o czym mowa – nowa świadomość stwarza miłosierdzie. Wcześniej taki poziom miłosierdzia był zarezerwowany tylko dla niektórych. Obecnie ten rodzaj miłosierdzia staje się dostępny szerokim masom. Mam tutaj na myśli miłosierdzie, które będziecie żywić do całego waszego otoczenia, do wszystkiego, na czym spocznie wasz wzrok, bądź o czym usłyszycie. Teraz wasz słuch będzie pracował inaczej i sposób, w który niegdyś reagowaliście na pewne rzeczy, ulegnie zmianie. Mówimy o tych zagadnieniach bardzo, bardzo często, opisujemy je wam na różne sposoby.
Istnieje jednakże jedno zagadnienie, którego jak dotychczas, nie wyłuskaliśmy zbyt wyraźnie. Jeśli wasza świadomość uległa zmianie, to czego nowego należy się spodziewać? Mój partner od dawna poświęca dużo czasu na przytaczanie wam naukowych dowodów na prawdziwość tego, że świadomość to energia. Czy dotyczy to eksperymentów przeprowadzanych na uniwersytecie Princeton, czy tego, co ma do zaoferowania Instytut Heart-Math, obecnie naukowcy zaczynają dostrzegać, że świadomość jest wymierna i posiada wpływ na zjawiska fizyczne. Według nich, jeśli świadomość doprawdy posiada taki wpływ, to musi zostać uznana jako rodzaj energii, przejawy której wpływają na prawa fizyki obowiązujące na planecie.
Zatem co się dzieje, kiedy przemienia się świadomość? Odpowiedź: Rozwój nowej energii. On jest nieoczekiwany i stanie się coraz bardziej zaraźliwy w pozytywnym znaczeniu tego słowa, bardziej, niż się tego spodziewacie. Niektórzy po wysłuchaniu naszych przekazów mówią: „Kryonie, to tylko takie gadanie, według którego wszystko będzie cacy, wydarzą się pewne wspaniałe rzeczy... Ach! Czyż to nie piękne? No dobrze, ale nas jest ponad 7 miliardów, więc jak długo to zajmie, zanim te wszystkie obiecane zmiany dotrą do wszystkich? ” Odpowiedź: Ci, którzy tak mówią, niczego nie wiedzą o nowej energii, którą stworzy nowa świadomość. Nowa świadomość stworzy energię, którą dostrzegą, docenią i pokochają rzesze ludzi, pragnąc się do niej przyłączyć. Taki stan rzeczy odmieni dosłownie wszystko: biznes, życie polityczne, naukę. To wszystko zacznie się przemieniać w postępie geometrycznym, bowiem tak właśnie działa ewolucja świadomości, oparta na miłości. Na takie zmiany wcale nie trzeba długo czekać; tak wam się wydaje tylko dlatego, że tkwicie w starym paradygmacie, gdzie, jak to widać obecnie, ludzie dopiero się budzą i minie kilka pokoleń, zanim ktoś dostąpi momentu Aha! i powie: „Oj, coś trzeba zmienić!” To nie tak! Zmiany dosłownie czuć w powietrzu, ich siłą napędową jest miłosierdzie! To ono stworzy nową energię, coś, czego nigdy jeszcze nie widzieliście. Z czasem nadacie temu jakąś nazwę, co stworzy miłosierny nacisk, który w końcu zmusi ludzi do analizy własnych słów i ich spójności z czynami. Narodzi się nowe poczucie przynależności do czegoś pięknego. Kiedy zobaczycie światło, blasku jakiego jeszcze nie widzieliście, zrodzi się w was poczucie nowego celu życia, zaczniecie sami egzaminować własny cień. Tak wygląda nowa energia, o której wam opowiadam. Tak wygląda odkrycie dziewiczego kontynentu.
W tej nowej krainie na razie stąpacie ostrożnie, bowiem nie wiecie, jak się sprawy mają, odkryjecie to wszystko dopiero po jakimś czasie. To jest piękne i zupełnie nowe. Po pewnym czasie domyślicie się także, że historia już więcej się nie powtórzy, a to wszytko dzięki temu, co robicie i jak żyjecie teraz! Nadchodzące obecnie przemiany są daleko idące i nieoczekiwane i pomogą wam w osiągnięciu wyżyn, o których nawet się wam nie śniło, a wszystko to stanie się w kulturze, którą wydawać by się mogło znacie na wylot, w której nic was już nie może zaskoczyć. Tak wygląda przyszłość i to wszystko nastanie tak szybko, czy tak powoli, jak tego sobie życzą ludzie, którzy tego wszystkiego oczekują i pragną. Jednakże, to wszystko jest już tu i teraz. [Zwiastująca lawinę] kula śniegu już się toczy.... hmmm.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz

 Obraz może zawierać: tekst

http://audio.kryon.com/en/You%20don't%20know%20God%20TW1.mp3
Poniżej polska transkrypcja (pierwsza z pięciu) z przekazu Kryona o lemuryjskim Kole Nauki. Dla lepszego zrozumienia przekazu proponuję także przeczytanie transkrypcji przekazów Kryona dla Kręgu Sióstr Lemuyjskich. Link na stronę z nimi znajduje się w dokumentach naszej grupy.

Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Pragnę, abyście w tej chwili znaleźli się w stanie medytacyjnej zadumy. Przyjmijcie odmienny stan świadomości, bardziej receptywny na otrzymywaną informację, wtedy inaczej oddychacie, jesteście odprężeni, zezwalając na to, aby informacje same zaczęły do was spływać, bowiem one mogą was nawet zaskoczyć. A teraz zwracam się do tych, którzy na niniejszy przekaz natknęli się przez przypadek i nie wiedzą, skąd pochodzi: To jest pierwszy przekaz z serii pięciu i stanowi uzupełnienie nauki głoszonej przez Lee podczas warsztatów o tym, co nazwałem Lemuryjskim Kołem Nauki.
W trakcie niniejszego przekazu zdradzimy więcej szczegółów, trochę teorii o oryginalnym systemie, według którego u zarania ludzkości nauczali Plejadianie na wyspie zwanej Lemurią, kiedy to wasze umysły doprawdy były tabula rasa - stanowiły niezapisaną tabliczkę - pod względem takich pojęć jak Bóg, sfera duchowa, piękno, świadomość. Plejadianie wynaleźli sposób jak tych wszystkich pojęć nauczać już od dziecka. Nasuwa się więc pytanie czego Plejadianie - jako rasa ludzka rozwijająca się o milion lat wcześniej od was, która przeszła przez dosłownie wszystko - mogliby was nauczyć? Przeglądając po kolei wszystko, co już wam o nich powiedziałem oraz to, co stanowiło elementy ich nauki, pragnę abyście słuchając tego, co wam opowiadam, postawili się w ich sytucji. O tym się niewiele mówi, sami na ten temat przekazujemy niewiele, ale zanim przybysze z jednej planety zasiali następną zgodnie z pięknem i stosownością planu bożego, musieli chyba opracować program i materiał tego, czego następnie mieli was nauczyć? Czego więc uczy się umysły, które są o wiele mniej złożone od umysłu nauczycieli? Jak taką naukę przekazać najlepiej? Na co pragnęli wam zwrócić uwagę, nie zabierając jednocześnie możliwości wolnego wyboru, którą zostaliście obdarzeni?
Zanim Plejadianie przystąpili do nauczania, musiało się urodzić wiele, wiele pokoleń ludzi tak, żeby każde z nich miało odmieniony drugi chromosom, żeby 24 pary zlały się w 23. Wszyscy musieliście być tacy sami zanim zaczęto was czegokolwiek nauczać, bowiem to właśnie dzięki genetycznym zmianom na drugim chromosomie posiedliście możliwość wchłonięcia tych nauk.
Widzicie, Plejadianie od razu chcieli was uczyć o pięknym, majestatycznym i kochającym Źródle Stwórczym, które tkwi w samym centrum wszystkiego, co jest. Tak więc właśnie od tego zaczęli! Nie zaczęli uczyć dzieci żadnej teorii, ani o szprychach Koła Nauki, ani o proporcjach wszystkich części owego Koła. Nie. Swą naukę zaczęli od jego środka - od piasty - i od razu nań wskazując mówili: Porozmawiajmy o tym, co jest tutaj! W środku Koła Nauki, które nazwaliśmy piastą, tkwi najpiękniejsze, co istnieje, to jest doprawdy pojęcie cudowne, choć wy na jego temat nie wiecie prawie nic. Jesteście wobec niego jak dzieci i prawdę mówiąc, po prostu nie wiecie, co to może być Bóg, albo Duch.
Jeśli zapytać kogoś na Ziemi: Co to jest Bóg? Gdzie On jest i jak działa? - Otrzymacie tyle odpowiedzi, ilu się o to spytacie ludzi. Jak dotychczas, czyli na etapie dzieciństwa rozwoju waszej świadomości, doszliście na Ziemi do zgody, że Bóg jest jeden i to wszystko. Nawet do tego doszliście stosunkowo niedawno. Wiele wcześniejszych cywilizacji dochodziło do tego samego przekonania o jedności Boga, ale zwykle powracały do przekonania o Jego wielości. Jeśli istnieje wiele cywilizacji, musi także istnieć wiele bogów. Obecnie ponad 80% ludzkości wierzy w istnienie jednego Boga, posiadacie więc konieczną dojrzałość do podjęcia globalnego dyskursu oraz do uzmysłowienia sobie, co ta wiara może znaczyć.
Plejadianie doskonale wiedzieli, że właśnie tak potoczy się wasza ewolucja, bowiem oni przez to wszystko przechodzili podobnie. Jak się więc nad tym zastanowić, Plejadianie musieli przekazać wam pewien rodzaj wiedzy, poprzedzający jakąkolwiek ewolucję świadomości. Musieli uczyć was tak, jak uczy się dzieci wiedząc, że kiedy zaczną dorastać to i tak popełnią wiele błędów, co zresztą się stało.
Plejadianie wiedzieli także, że ich nauka dobrze zapadnie w waszej Akaszy, tak, że sobie ją przypomnicie, kiedy nadarzy się ku temu okazja, kiedy ewolucja Ziemi potoczy się tak, jak to zakładali. Jeśli nadarzy się odpowiednia okazja, to wasz Akasz samoistnie się miał obudzić do większej prawdy, tak, aby zamiast Ziemi, na której ludzie się tylko kłócą na temat Boga Jedynego, mówiąc jedna kultura do drugiej: „Jeśli nie będziecie wierzyć tak samo, jak my to was zabijemy!” Moim zdaniem, takie podejście jest nieco schizofreniczne, czyż nie? Ale wam na razie brak pewnej dojrzałości. Jeszcze nie potraficie zrozumieć pojęcia Jednego Boga. Inne kultury na planecie z kolei przedstawiają Boga tak bardzo podobnego do człowieka, że staje się dysfunkcyjny, choć wciąż utrzymuje się, że jest to obraz Boga Jedynego. Dzieje się tak, ponieważ ewolucja pojęcia tego, kim i czym jest Bóg, wciąż stanowi dla was tajemnicę.
Kochani, jednakże powoli, kultura za kulturą na całej Ziemi, zaczniecie rozumieć i uzmysławiać sobie, co to jest świadomość jedności. Innymi słowy, jeśli Bóg jest Jeden, to musi także istnieć Jedność Wszechrzeczy, bowiem to właśnie Bóg jest Stwórcą wszystkiego, co jest. Po jakimś czasie ludzkość dojdzie do przekonania, że nie istnieje żadna separacja, żaden podział, że dzielenie Boga na części to zwykła dziecinada. Jako ludzkość, dopiero wtedy zaczniecie rozumieć i przyjmiecie do wiadomości, że na planecie wciąż może istnieć wiele religii, pod warunkiem, że wszystkie będą wobec siebie miłosierne, kiedy zaczną wobec siebie okazywać zrozumienie mówiąc: „My mamy swoje tradycje, wy macie swoje. Czyż to nie piękne, że wszyscy kochamy [tego samego] Boga?” W ten sposób rozmawiając ze sobą możecie wziąć się następnie za ręce i ubrani w tradycyjne szaty i nakrycia głowy, razem wznosząc wszystkie symbole wiary i chwaląc nawet różnych proroków powiecie: „Oni wszyscy emanują z tego samego miejsca, czyż to nie wspaniałe?” Być może po jakimś czasie wszystkie religie świata będą miały wspólną pieśń. Wtedy wyznawcy wielu religii, każdy w swoich szatach liturgicznych, wezmą się za ręce i razem ją będą śpiewać, a ten śpiew będzie tak pełen mocy, że słuchając go będziecie szlochać, bowiem zrozumiecie i dostrzeżecie, iż wszyscy pochodzicie skąd innąd ! Zaczniecie dokonywać coraz więcej odkryć w waszym DNA świadczących o tym, że właśnie tam tkwi miłosierdzie oraz pierwotne informacje, pochodzące prosto ze Źródła!
Niektórzy z was wcale nie będą potrzebować Koła Nauki, bowiem sami dotrzecie do intuicyjnej energii emanującej prosto z waszej Akaszy, z tego zasianego w was zalążka, który przygotowywał was na obecne czasy. Tutaj mowa o wszczepionej wam mądrości, której jeszcze nie poznaliście. To wszystko będzie się działo wszędzie, na całej Ziemi. To już się dzieje! Już w tej chwili powoli oswajacie się z możliwością spotkania z łagodnymi i dobrotliwymi obcymi, którzy są od was o wiele mądrzejsi i posiadają bardziej rozwinięte umysły. To co mówię, to tylko zalążek pojęcia, które na razie jest wam całkowicie obce.
Na razie z przybyszy z kosmosu robicie istoty tak samo dysfunkcyjne jak wy sami. Wam się wydaje, że każdy obcy przybywający na Ziemię chce was podbić. Jak już wcześniej wam o tym wspominaliśmy, kochani, tak wygląda natura ludzka, tak wygląda wasza własna ziemska historia. Wszystko, o czym w tej chwili mówię zaczyna się zmieniać. Nadchodzi dobroczynność. Ta dobroczynność polega na życzliwym podejściu człowieka do człowieka. Tutaj chodzi o cześć oddawaną sobie wzajemnie przez każdego człowieka na Ziemi. Jak już wcześniej wam o tym mówiliśmy, zauważycie tę zmianę dopiero jak po czasie obejrzycie się wstecz. Patrząc wstecz, kiedy wasze wnuki zaczną się uczyć historii, spojrzą wam w oczy i będą pytać: „To nie żarty? Wy tak naprawdę żyliście?”W rezultacie tego, co się zaczyna dziać obecnie, cała historia ludzka do roku 2012 zostanie nazwana wiekiem barbarzyństwa.
Jak już wcześniej wam mówiliśmy i pragniemy to powtórzyć jeszcze raz: Wszystkie zmiany nie mogą nastać nagle. Dzieje się tak, ponieważ ludzie wcale nie lubią zmian. Nadchodzące zmiany są jednakże zmianami w świadomości, to są zmiany pokojowe, dobroczynne i łagodne, co oznacza, że wszystko, co takim nie jest musi się wreszcie załamać i jeśli to zauważyliście, tak się właśnie dzieje.
Wyobraźcie sobie piękną formę rządów z której naprawdę jesteście dumni. Następnie spytajcie się, jak ten rząd funkcjonuje na co dzień? Odpowiecie: „Oni się między sobą kłócą!” – „To najlepsze, na co was stać?” – „Tak!” - „Co dzięki temu osiągacie?” – „Prawie nic.” – „Dlaczego?” - „Bo oni się kłócą.” Dopiero wtedy zaczynacie się zastanawiać: „A może istnieje coś lepszego?” I na ten temat także już wcześniej z wami rozmawialiśmy. [Między innymi w przekazie z Laguna Hills z 2018 r., polska transkrypcja którego znajduje się poniżej w tej grupie – przyp. tłum]
Nadchodzą nowe wynalazki usprawniające pewne rzeczy w sposób, na jaki nikt dotychczas nie potrafił wpaść, bowiem nie potrafiliście jak dotąd myśleć takimi kategoriami. Sposób w jaki będziecie żyli podyktuje także rodzaj odkryć naukowych. Jak już wcześniej była o tym mowa, nadchodzące za niedługo odkrycia naukowe pozwolą wam odmienić wasze życie dokładnie tak, jak tego potrzebujecie. Tutaj nie tylko chodzi o świadomość, wiele z tych odkryć stanie się w rezultacie nadchodzących zmian klimatycznych, o których także już z wami rozmawialiśmy [m.in. w przekazie z Montrealu i Laguna Hills, oba z roku 2018, transkrypcje których znajdują się poniżej, w tej grupie – przyp. tłum] Wszystko to dzieje się, aby odświeżyć siłę życiową Ziemi. Ta planeta się samoistnie odmładza. Kochani, wy żyjecie w czasach, które to wszystko inicjują. Niektórzy słuchając tego będą mówić: „To są mrzonki szaleńca! Jemu się wydaje, że sprawy się poprawiają!”
W odpowiedzi przypominamy wam ponownie: Przyjrzyjcie się własnym filtrom, przez które postrzegacie samych siebie i innych. Zastanówcie się dlaczego wszędzie, gdzie byście nie patrzyli, zawsze widzicie, że kielich jest w połowie pusty? Tak postrzegają ludzie na całym świecie, bowiem tak właśnie dyktowała stara natura ludzka. Tak wyglądaliście kiedyś! Wy zawsze trzymacie się przeszłości i według niej projektujecie przyszłość mówiąc: „Tak było kiedyś i teraz też tak będzie, więc rzeczy się wcale nie poprawią!” Kochana istoto ludzka, oto, co przed tobą: stoisz twarzą w twarz z pojęciem, z paradygmatem, który będziesz musiała przełamać. Według tego pojęcia mówicie sobie: Wiemy co było w przeszłości i stąd wiemy, jaka nas czeka przyszłość.
Bieżącego weekendu odkrywacie przeszłość, której w ogóle nie znacie! Ta przeszłość jest przepełniona wszystkim, czego w pierwszej kolejności postanowili was nauczyć Plejadianie, a na czym pragnęli się najpierw skupić? – Na piaście! Tam zawarty jest przekaz, że wszyscy jesteście bezgranicznie kochani, urodziliście się wspaniali więc w końcu to sobie uświadomcie! Wszystko inne, czego was na ten temat uczono jest błędne! Być może więc zechcielibyście się na to, co wam mówię, popatrzeć jeszcze raz, z innej perspektywy; posiedzieć tutaj chwilę w spokoju i po prostu oddychać mówiąc: „Kochany Duchu, czy to prawda? Czy doprawdy jestem aż tak kochany?” I dopiero zadawszy te pytania poczujcie dreszcze potwierdzenia. Długo wam zabrało zadanie tych pytań. Niektórzy wkrótce zaczną otrzymywać informacje, które od zarania tkwią w ich Akaszy. Być może dopiero wtedy idea, że nie pochodzicie stąd, że posiadacie Plejadiańskie DNA, przestanie być dla was aż tak dziwna i nie będziecie na takich ludzi patrzeć z ukosa?
Sama nauka zacznie wam to udowadniać, bowiem nadejdzie pewien punkt zwrotny, kiedy to nauki już nie będzie można pominąć w dyskursie na temat sfery duchowej. Cała nauka i wszystkie jej gałęzie to poszukiwanie tego, jak Stwórca to wszystko stworzył. Nie sposób już opisywać pewne odkrycia, a następnie wciąż nauczać młodzież, że nie wiadomo, kto to stworzył, że na Jego imię w nauce nie wolno się powoływać, że wystarczy te zjawiska po prostu badać. Teraz naukowcy sami odkryją przed wami co się stało, mówiąc, że życie na Ziemi to część czegoś znacznie większego, niż to się im dotychczas wydawało. Dojdą do przekonania, że ludzkość istnieje na Ziemi celowo, a nie przez przypadek, choć wciąż nie wiadomo dlaczego tak jest, istnieją jednakże dowody na prawdziwość tego, o czym się teraz w kręgach naukowych zaczyna mówić: Wy nie pochodzicie stąd.
Czy widzicie teraz, że w świetle tego, wszystkie religie świata będą musiały pewne zagadnienia opisać od nowa? Religie będą musiały w pewien sposób wziąć pod uwagę świadomość galaktyczną i doktryny będą się musiały stać mniej naiwne. Czy widzicie więc, jak samo pojęcie Boga stanie się wtedy o wiele szersze i bardziej dobroczynne, niż kiedykolwiek indziej w historii?
Oto, czego od pewnego czasu zaczynamy was nauczać. Zatem w ciągu dzisiejszego dnia moi kochani oraz podczas wszystkich kolejnych przekazów natchnionych niniejszej konferencji, dzięki którym będziemy prowadzić wspólną rozmowę, przekażemy wam informacje na pewne tematy, które wybierzecie sami. Rodzaj naszych kolejnych przekazów zależeć będzie od rodzaju zapoczątkowanej przez was tutaj zebranych dyskusji. Tak powinno być, bowiem to wy w tych sprawach posiadacie wolny wybór i on jest ważny.
I tak jest.

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Monika Muranyi

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

http://audio.kryon.com/en/meeting%20your%20soul.mp3
Polska transkrypcja z trzeciego z czetech przekazów z San Jose.

[Głos Marilyn Harper] Dzień dobry wszystkim! Przedstawiamy się, mamy na imię Adironnda. Wyjaśniamy, że nasze Medium, Marilyn jest swoistym przewodnikiem, z maczetą w ręku wycina chaszcze, aby wam było lepiej iść, oczyszcza drogę. Wiecie, trzy minuty przed wyjściem na scenę, miała taką chrypę, że nie mogła mówić! Ha ha ha! A teraz oto stajemy przed wami z samego rana gotowi. Kiedyś ktoś ją zapytał, na ile jest gotowa pokochać samą siebie tak, aby połączyć się z własną duszą? Dzisiaj to samo pytanie zadajemy wam wszystkim. Na ile jesteście gotowi pokochać siebie do tego stopnia, aby połączyć się z własną duszą? Każdego dnia trwania naszej konferencji poświęćcie parę minut, aby się połączyć z własną duszą. Połączcie się z waszą Gwiezdną Matką, połączcie się z rodziną, którą znacie z własnej historii, z własnej przyszłości, z rodzinami ze wszystkich linii czasu, wszelkich doświadczeń...
Jeśli nie kochacie siebie dostatecznie, to pytamy: A dlaczego nie? Wiecie, przecież my was kochamy. Kochamy was dostatecznie, aby tutaj przybyć, kochamy was do tego stopnia, że ściągnęliśmy tutaj nasze Medium, Marilyn, aby mogła posłużyć wam jako uzdrowicielka piramidy życia, na której szczycie stoicie. Każdy z was jest katalizatorem żyjącym w katalitycznym roku! Ukochane istoty światła, to wy stanowicie punkt skupienia, zatem pytamy was: Czy chowacie wasze światło pod korcem? Przecież tak mówi Mistrz: Nie chowaj światła pod korcem! Musicie dać waszemu światłu rozbłysnąć! Jeśli teraz tego nie zrobicie, to ... och, nie mamy zamiaru o tym myśleć, co by to było, bowiem wiemy, że każdy z was odwróci ten korzec dnem do ziemi i napełni go dla zdrowia jabłkami, tak? [wg. ang. przysłowia: An apple a day keeps the doctor away, czyli jabłko dziennie trzyma z dala lekarza – przyp.tłum] widzicie, tak samo jak nasze Medium, wszyscy jesteście przykładem Przemiany, oświecenia i światła. Dobrze wam wiadomo, że cuda zdarzają się codziennie, więc to już nie żadne cuda, ale porządek dnia! W jednym momencie jest chrypa, a już w następnym wraca głos! I co wy na to?
Widzicie, właśnie na tym polega wasze zadanie: macie być i szeptem i gromkim głosem. Oddychając miłością, wiedzcie, że nigdy nie jesteście sami. Wasze Gwiezdne Matki są zawsze z wami. Wasi Gwiezdni Ojcowie są zawsze z wami. Istoty światła nigdy was nie opuszczają. To wy jesteście Przemianą, którą pragniemy zobaczyć. A to jest właśnie rok Przemiany. Porównajcie, gdzie byliście w zeszłym roku, a gdzie jesteście teraz. U-ha, to duża różnica, nieprawdaż? Tylko sobie wyobraźcie, gdzie będziecie za rok! Oddychajcie sercem. Poczujcie kipiącą tam radość. Oddychając czakramem serca rozświetlcie go światłem i radością. Poczujcie tę rozświetloną miłość w waszych sercach, bowiem na tym polega połączenie. Co przyniesie Przemiana w przyszłym roku? Fiuuu! Poczujcie to! I wtedy tak jest! Bardzo was kochamy, widzimy was, widzimy wasze serca, wasze światło, widzimy nawet te wasze części, które nie wydają się wam zbyt oświecone, ha! Widzimy wszystko i zawsze was kochamy. Zawsze jesteśmy z wami i oddajemy wam cześć, tak samo jak oddajecie ją samym sobie. Mówimy wam Namaste!
[Głos Lee Carroll] Witam was, kochani! Jam Jest Kryon ze służby Magnetycznej i kontynuujemy niniejszy przekaz dalej. Na scenie siedzą ramię w ramię dwaj channellerzy, więc spodziewacie się usłyszeć dwa przekazy, ale przekaz będzie jeden. Oboje pochodzimy z tego samego miejsca po drugiej stronie zasłony, z miejsca, które nie posiada żadnej lokalizacji. Można je nazwać wielką świadomością w niebie i to wcale nie będzie aż tak nieścisłe, bowiem liniowa świadomość ludzka właśnie tak postrzega zjawiska wielowymiarowe. Powiedzmy więc, że za zasłoną, za tym, co widzicie jakby w zwierciadle, niejasno istnieje światło. Światło, o którym mowa, ma dla was pewien przekaz, i ten, który mam dla was, choć króciutki, jest ciągiem dalszym tego, który przed chwilą wysłuchaliście. Co by było, gdybyście się połączyli z własną duszą? Co, gdyby to było możliwe, choćby tylko na moment? [dłuższy przekaz o duszy pochodzi z 2017 i został przekazany w Seattle, polska transkrypcja poniżej w tej grupie – przyp. tłum]
W wyobraźni zróbmy to razem. Jakimś cudem, na ułamek sekundy wymazujecie wszystko, co dzieli te wibracje, które rozpoznajecie jako siebie, jako istotę ludzką oraz własną duszę. Co ciekawe, jeśli tak się staje, to wtedy patrzycie sami sobie w twarz! Kochani, wasza dusza towarzyszy wam od wcielenia, do wcielenia. To wciąż jesteście wy sami. Jeśli zapytać się co jest rdzeniem waszego bytu, to jest nim właśnie dusza, a nie umysł. To nawet nie jest wasz Akasz, ale właśnie dusza. Dusza staje się tym, co wielu z was nazywa Wyższym Ja. Ona stanowi okno do wglądu całej reszty waszej opowieści.
Na chwilę więc załóżmy, że możecie się z nią komunikować oraz wpaść w jej objęcia w sposób dotychczas wam niedostępny. Jeśli macie ochotę zrobić to teraz ze mną, to tak, jakby nagle ktoś zapalił światło. Blask tego światła jest tak jasny, że brak słów na jego określenie. Ciężko w nim żyć, bowiem jest bardzo jasny. Ono zawiera w sobie i miłość i prawdę i objawienie. Pierwsze, co się daje dostrzec to przymierze, bowiem dusza nie jest pojedyncza, ani nie istnieje oddzielnie. Ona stanowi część grupy duszy, która inaczej nazywa się Bóg. Tak pojęta dusza przeczy wszelkim definicjom Boga, jakie zdołaliście poznać, według których On istnieje w określonym miejscu i posiada świadomość różną od waszej. Teraz zaczynacie odczuwać, że Bóg wcale nie jest od was oddzielony, bowiem przez ułamek sekundy zaglądając do szkatuły zwanej duszą rozpoznajecie, że to wy sami – tutaj niech każdy z was wymieni własne imię. Słyszycie także muzykę, która jest wam skądś znajoma, bowiem to jest muzyka światła i dochodzi do was, iż każdy jest częścią systemu zwanego Bogiem. Oto, kim jesteście! W tym samym momencie uzmysławiacie sobie coś jeszcze, mianowicie, że wszytko, co kiedykolwiek słyszeliście na temat własnej niegodności to kłamstwo! Ono pochodzi od ludzi, którzy patrząc w zwierciadło, widzą Boga niejasno i zupełnie nie rozumieją tego, czego w ostatnich czasach zaczyna wam potwierdzać ewolucja świadomości: Każdy z was jest wspaniały!
Jeśli tylko tyle wyniesiecie z tego króciutkiego wglądu we własną duszę, to i tak wam wystarczy! Wchodząc z powrotem do ciała pragnę zobaczyć uśmiech na twarzy każdego z was. Być może, jak to wam mówią, ciemność stanowiąca część was samych rozbija się w drobny mak i znika, a wy czujecie dreszcz potwierdzenia prawdziwości waszego przeżycia, którego właśnie doświadczyliście. Wasza dusza, czyli to, kim naprawdę jesteście, żyjąc na Ziemi jest o wiele bliżej Boga, niż to się wam kiedykolwiek wydawało. W rzeczy samej, ona stanowi część Źródła Stwórczego i jest miłością! Wszystko, kim jesteście oraz do czego dążycie żyjąc na Ziemi, możecie osiągnąć samodzielnie. Innymi słowy, wcale nie potrzebujecie „kostiumu” otoczenia, które mówi wam: „Rób to, czy tamto. Wspinaj się po tych schodach, czy innych. Osiągnij ten poziom, czy inny.” Każdy z was jest własną duszą i możecie osiągnąć wszystko, kiedy tylko wam się żywnie podoba i spotkać się z własną wspaniałością.
Idąc dalej, pozostaje tylko piękno i prostota tego co się dzieje, kiedy zaczynacie się łączyć z innymi, którzy robią to samo, co wy. Jeśli wystarczająco dużo was robi to samo, jeśli jest was wystarczająco dużo, to za niedługo osiągniecie Pokój na Ziemi!
To jest najszczersza prawda, którą wam kiedykolwiek powiedziałem o tym, kim jesteście. Jesteście więcej niż wspaniali, jesteście przyszłością tej planety. Pragnę, abyście opuścili to miejsce pamiętając me słowa. Być może, w jakimś odpowiednim momencie w ciszy, zechcecie je sobie przypomnieć, prosząc Ducha, aby jeszcze raz pokazał wam Wyższe Ja, złocistą istotę, którą jesteście naprawdę, która żyje jedną stopą po tej stronie zasłony, a drugą po tamtej. Wyższe Ja błaga, byście chwycili je za rękę mówiąc: „Chodź ze mną, chcę ci coś pokazać!” Hmmm. Odpocznijcie w ramionach Boga i wiedzcie, kim jesteście.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Mandala: Endre Balogh


 Brak dostępnego opisu zdjęcia.



http://audio.kryon.com/en/Monument%20Valley%20(6).mp3
W myśl zasady "lepiej późno niż wcale", poniżej polska transkrypcja z walentynkowego przekazu Kryona, który miał miejsce podczas wycieczki po Monument Valley skądinąd znanej wszystkim kinomanom jako tło wielu amerykańskich westernów. 😉
[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 6:29 minucie nagrania, poprzedza go medytacja prowadzona przez Elana Cohena] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Jesteśmy w słodkim miejscu. Niniejszy przekaz to szósty z wycieczki po Monument Valley [na pograniczu Arizony i Utah] i przypada na 14 lutego 2019 roku; według zwyczaju waszej kultury jest to święto miłości. Dzisiejszy przekaz niczym się nie różni od przekazów o miłości dawanych wam każdego innego dnia ale dzisiaj, jest on szczególnie na czasie. Ponownie kochani pozwólcie, aby z błogosławieństwem Przodków związanych z tym miejscem, jeszcze raz wam opowiedzieć - tym, którzy być może jeszcze tego nie słyszeli – o majestacie Źródła Stwórczego.
Niemalże każdy żyjący na Ziemi człowiek, niezależnie od systemu wyznawanej wiary, zna pojęcie Źródła Stwórczego. Według niektórych religii, cały Wszechświat został stworzony przez nie. W porównaniu z Wszechświatem, jesteście nieskończenie malutcy, a samo Źródło nieskończenie wielkie. Jeśli pragniecie przypisać Źródłu, jak to często robicie, pewne cechy, to określacie je jako czystą miłość. Ono jest niczym innym, jak tylko miłością, która jest tak czysta jak tylko czyste może być światło i nie ma tam żadnej ciemności. Owa miłość jest piękna, dobroczynna i miłosierna. Jak już wcześniej mówiliśmy, miłość Stwórcy do człowieka jest tysiąc razy większa od miłości jaką żywicie do dzieci, zwierząt domowych, czy przyjaciół. Kochani, ta miłość skupia się na żywych częściach Źródła Stwórczego, czyli na was. W galaktyce istnieją inne formy życia i Źródło się skupia na nich tak samo jak na was, bowiem źródło Stwórcze jest Wszystkim co Jest. Czystość miłości Stwórcy przenika wszystko.
Powodem, dla którego jeszcze raz... Jeszcze raz poruszam ten temat, jest to, że pragnę wam przypomnieć, kochani, że to wy sami stworzyliście zasłonę, przez którą następnie tę miłość oglądacie. Po waszej, ludzkiej stronie zasłony istnieje dwoistość. Jako istoty dwoiste doświadczacie i światła i ciemności i wszystkiego, co stwarza natura ludzka. Taki stan rzeczy jest właściwy i sprawiedliwy, bowiem umożliwia wam wolny wybór, dzięki któremu postrzegacie wszystko: jin i jang, pozytywne i negatywne dokonując samodzielnego wyboru. Pozwólcie jednak, że wam powiem, iż po drugiej stronie zasłony Źródło Stwórcze, wielkości którego nawet nie potraficie sobie wyobrazić, nie posiada żadnej dwoistości. Niektórzy zgadzają się z tym, co zostało powiedziane i potakując mówią: „Oczywiście, że po drugiej stronie nie ma dwoistości!”
No tak... ale czy doprawdy to rozumiecie? Dwoistość istnieje tylko tutaj, na Ziemi, są tacy, którzy nieustannie starają się być coraz lepsi, żyjąc w niewielkiej ilości światła. Podążają wg zasady wolnego wyboru, jednak swoje zmagania przypisują drugiej stronie zasłony. W świetle tego, Bóg w swej Istocie, staje się dysfunkcyjny. Patrzycie na tę czystą miłość i jako ludzie mówicie: „Natura ludzka jest ułomna, zatem wszystko co nas otacza, musi być takie samo!” Macie więc Boga gniewnego oraz takiego, którego niełatwo zadowolić. Macie takiego, który torturuje dzieci! Właśnie w takiego Boga wierzycie według jednej z religii! Ponowie powtarzam wam, wzięliście własne cechy i przypisaliście je temu, co święte. Porozmawiajmy więc, dokąd taki stan rzeczy was doprowadza i co się wtedy dzieje, ponieważ kolejnym krokiem jest stworzenie grzechu. Jeśli zatem zapytać tych, którzy wierzą w istnienie pojęcia grzechu, co to jest, to odpowiedzą wam, iż to jest coś, co się nie podoba Bogu. Wszystko zatem, co się Bogu nie podoba staje się grzechem. Oczywiście, skoro jest grzech, musi także istnieć przebaczenie.
Kochani, pozwólcie, że wam coś powiem. Czysta miłość, absolutnie przeczysta miłość nie może się czymkolwiek zrazić, ponieważ nie posiada żadnych upodobań. Bóg nie posiada ludzkiego mózgu z receptorami przyjemnych i nieprzyjemnych bodźców oraz osądu czy coś jest dobre, czy złe. Czysta miłość, to czysta miłość i żadne z tych rzeczy do niej nawet nie docierają. To tak, jakbyście chcieli błotem obrzucić światło z nadzieją, że się doń przyklei tak samo, jak przykleja się do was, a przecież miliardy ludzi obrzucają Boga błotem! Kochani, przebaczenie w sferze duchowej stało się niemalże przemysłem.
Pragnę, abyście się na moment nad czymś zastanowili. Załóżmy, że chcecie sprawdzić, jak dzieci wyrażają wolną wolę i w tym celu organizujecie pewien eksperyment, według którego umieszczacie je w pomieszczeniu, gdzie prawie nic nie widać. Dzieci więc natykają się na ściany, zderzają się z innymi dziećmi, a wy, za każdym razem, kiedy tak się staje karacie je. Takie zachowanie nazywacie grzechem i następnie za nie karzecie. Wyciągacie dzieci, karzecie je i z powrotem wpuszczacie do środka. Karzcie je za to, że wpadły na ścianę, bowiem dobrze nie widziały, dokąd idą. Dokładnie tak samo wam się wydaje, że Bóg postępuje z wami samymi. Nie wszystkim z was tak się wydaje, ale miliardy ludzi właśnie tak myśli. Kochani, właśnie to stanie się częścią globalnego Przebudzenia, Przemiany. Obudzi się zmysł duchowej logiki, że Bóg nie jest człowiekiem i tak nie postępuje!
Pojęcie grzechu stworzyło pojęcie przebaczenia wraz z całym jego przemysłem! Jeśli nie wydaje się wam, że to jest przemysł, ponieważ dotyczy sfery duchowej, to tylko przyjrzyjcie się własnej historii. Niedawno byliśmy we Włoszech, w Asyżu, gdzie rozmawialiśmy o Świętym Franciszku. W tamtych czasach najświętszą osobą w kościele był mieszkający w Rzymie papież [Innocenty III - ten sam, który jest odpowiedzialny za krucjatę przeciwko katarom. Transkrypcje z przekazów Kryona z krainy katarów znajdują się poniżej w tej grupie. - przyp. tłum]. W tamtych czasach papież trudnił się sprzedażą przebaczenia za grzechy. [Później w historii sprzedaż odpustów stała się główną przyczyną rozłamu w kościele Zachodnim, dając początek Reformacji – przyp.tłum] Można powiedzieć, że takie zachowanie papieża było skrajnie niestosowne. Św. Franciszek tę niestosowność zauważył, bowiem był człowiekiem nieskazitelnie czystym i pełnym miłości Źródła Stwórczego; nie był napuszony, jak papież. Żywot Franciszka jest zdumiewający, jest on obecnie świętym kościoła, chociaż nigdy nie był księdzem. Ha ha, ale był pociągający, tak samo jak każdy inny, czysty Syn Boży. Franciszek przyciągał czystością i miłością nawet księży; swymi słowami i czynami, całym swoim życiem dając ludziom przykład tego, kim można być. Jak już była o tym mowa, Franciszek przekupił papieża. Ha ha ha! Potrzebował pieniędzy na budowę zakonu, szpitala i dla zwierząt. Do spotkania musiało dojść, ponieważ Franciszek w całej swej czystości przyciągał księży, stając się dla kościoła niebezpiecznym! Spotkał się z papieżem i powiedział: „Jeśli dasz mi pieniądze na to, na co potrzebuję, to przestanę ich przyciągać, a ty wtedy przestaniesz sprzedawać odpusty!” I papież przystał na taką umowę! W kościele w Asyżu wisi obraz przedstawiający to zdarzenie. [Na zdjęciu pod niniejszym wpisem, piąty panel po lewej stronie licząc od góry – przyp.tłum]
Oczywiście, przewodnicy pokazują wam ten obraz mówiąc, że to, co Franciszek trzyma w ręku to lista jego własnych grzechów, ale tak naprawdę to jest obraz przedstawiający spotkanie św. Franciszka z papieżem, na którym Franciszek trzyma zwój z listą spisanych przez siebie warunków ugody. Zwój w jego rękach jest więc listą wymagań, kontraktem, według którego papież miał zaprzestać handlu odpustami! Ha ha ha! A teraz wam powiem, co w tym kontrakcie było spisane, co odmieniło stosunek do papieża, odmieniając sam kościół, czyniąc go bardziej czystym. Oto rodzaj przemysłu, który dla wielu stał się przebaczeniem. Pod pewnym względem jest to swoisty przemysł strachu, bowiem jeśli nie otrzymacie przebaczenia za grzechy rzekomo prosto od Źródła czystej miłości,to wtedy zaczynacie się obawiać o swoją duszę. Kochani, nic z tych rzeczy nie pochodzi od Boga, to nie może pochodzić z czystego Źródła światła i miłości, które nie posiada ludzkiej świadomości. Coś takiego to czysto ludzki wymysł, pochodzący od człowieka i systemów wiary opartych na doktrynach. Najbardziej niestosowne, co w obecnych czasach wciąż istnieje na tej planecie to strach przed Źródłem Światła. Jedynym pragnieniem tego Źródła jest was kochać.
Tematem przekazu dzisiejszego dnia jest miłość. Wcześniej braliście udział w ćwiczeniu o przebaczeniu, w którym nie chodziło o przebłaganie Ducha, ale o wymazanie pewnych przewinień wobec ludzi. Teraz pragnę z wami porozmawiać właśnie o takim rodzaju przebaczenia. Pragnę porozmawiać o tym, co takie przebaczenie znaczy w sposób, w jaki o tym jeszcze nie mówiłem. Pragnę abyście się wszyscy teraz odprężyli w ramionach Boga, cokolwiek to pojęcie dla was znaczy. Podczas mojej opowieści zobaczcie na moment to bezcenne, czyste światło. Ponownie, nasze opowiadanie dotyczy logiki, ponadto określa jak działa mózg ludzki. Robię to, abyście zrozumieli co się dzieje w waszym mózgu, kiedy zaczynacie przebaczać. Pragnę wam pokazać, co wtedy przychodzi do was bezpośrednio od tego Przeczystego Światła.
Kiedy byliście dziećmi, każdy z was oparzył rękę, ramię czy nogę. Takie wydarzenie jest znane wszystkim dzieciom, bowiem niezależnie od tego, ile razy wasi rodzice przestrzegają was, abyście się nie oparzyli, to nadchodzi taka pora, kiedy sami musicie się przekonać, czy to prawda, co mówią rodzice. W momencie kiedy jako dzieci, kiedy jeszcze nawet nie umiecie dobrze mówić, parzycie sobie rękę, czy tylko palec, to takie przeżycie na zawsze pozostaje wyryte w mózgu. Ono zostaje na zawsze w synapsach, w neuronach, w miejscu odpowiedzialnym za długoterminową pamięć.
Pamięć oparzenia zostaje w was na całe życie. Za chwilę się przekonacie, dlaczego o tym mówię. Pamięć oparzenia zostaje z wami na stałe. Miło by było, gdyby można je było wymazać, zapomnieć o nim, ale nie da rady. Wasz mózg to nie komputer i nie posiada przycisku „wymaż”. Pamięć o oparzeniu pozostaje tam na stałe. Na stałe! W przypadku oparzenia, taka pamięć ma związek z przetrwaniem, ona więc tkwi tam, bowiem musi, żebyście nie zapomnieli jak niebezpieczne jest gorąco. Tak działa mózg.
Coś podobnego dzieje się jednakże z czymś jeszcze. Kochani, tak samo na zawsze zapada w waszej pamięci zdrada. [O zdradzie Kryon mówił także przy okazji całej listy „ciężarów” w przekazie z Sacramento 2018, z którego transkrypcja znajduje się poniżej w tej grupie – przyp.tłum]. To samo dzieje się z pamięcią o nieuprzejmości, traumie, krzywdzących rodzicach. Te wszystkie doświadczenia zapisują się w waszym mózgu w tym samym miejscu, gdzie pamięć o oparzeniu i pozostają z wami na stałe. Tej pamięci nijak nie da się wymazać.
Wcześniej dzisiejszego dnia robiliście ćwiczenie, podczas którego spisywaliście niektóre z takich doświadczeń, co samo w sobie mogło być dla was trudne, choć chcielibyście o nich zapomnieć, bowiem samo ich wspomnienie, tak samo jak wspomnienie oparzenia, przywodzi pewne uczucia, które do dziś przyprawiają was o łzy i smutek, sprawiając, że czujecie się bardzo nieszczęśliwi. Większość z was unika tych wspomnień, choć w pewnym stopniu wszyscy je macie. Niektórzy mają ich więcej niż inni. Zatem spisaliście te doświadczenia i następnie je spaliliście podczas specjalnej ceremonii tak, aby dać sobie samemu do zrozumienia, że tych wspomnień już nie ma.
Ale ja wam przecież przed chwilą powiedziałem, że tak nie jest. Odprawiona ceremonia komunikuje mózgowi, że ich już nie ma. Pozwólcie więc, że wam powiem, co dzisiaj zrobiliście podczas ćwiczenia i ceremonii, niech dowiedzą się o tym i ci, którzy teraz mnie słuchają lub czytają. W przeszłości przekazałem wam przypowieść o tym, jak podobną ceremonię odprawiała Lemurianka, która listę takich rzeczy spisanych na liściu paliła w lawie wulkanu. [patrz przekaz skierowany do kręgu Sióstr Lemuryjskich z 2017 przekazany w Minneapolis, którego polska transkrypcja znajduje się na stronie Dr. Amber Wolf – przyp. tłum] Już wcześniej przekazywałem podobną nowinę jak coś, co można zrobić, a dzisiaj braliście udział w podobnej ceremonii. Zatem pozwólcie, że przekażę wam pewną wizualizację na temat tego jak transformować coś, co jest w waszym mózgu wyryte na zawsze - tak samo, jak pamięć o oparzeniu - aż do chwili kiedy bierzecie ostatni oddech. To, co teraz zapisaliście na skrawku papieru, cokolwiek by to nie było i tym, którzy słuchają tego teraz lub czytają, polecam spisać sobie każdą zdradę, wszystko, co dręczy was dniem i nocą, spędza sen z powiek, czego nie możecie zapomnieć, bo to jest dla was tak okropne, smutne, cokolwiek by to nie było, nawet, jeśli to jest jakieś wspomnienie, kiedy prosicie siebie o przebaczenie, gdyż ono ciągle do was powraca i wy się nim niczym batem biczujecie.
Zobaczcie teraz ten obraz, co się w waszym mózgu dzieje, kiedy przebaczacie. To wszystko ma do czynienia z potęgą miłosierdzia i miłości. W tym jin i jang, czarno białym scenariuszu opisującym wszystko, co istota ludzka jest zdolna uczynić, jedną z najpiękniejszych rzeczy jest to: - Wewnątrz każdego z was tkwi wielowymiarowa cząstka Źródła Stwórczego, która jest zdolna zrobić coś, co daleko wybiega poza możliwości działającego w pojedynkę człowieka. Tylko sobie pomyślcie, Wyższe Ja - to wasza dusza, której, mówiąc w przenośni, jedna stopa znajduje się na tej stronie zasłony, a druga po drugiej. Wyższe Ja stanowi więc pomost, przewód, do którego zawsze staracie się dotrzeć. Pozwólcie, że wam powiem, pomostu się używa właśnie do takich rzeczy, bowiem Wyższe Ja służy jako bezpośrednie łącze do najczystszej miłości i światła, jakie sobie tylko możecie wyobrazić. Zatem spróbujmy, czy potraficie to sobie wyobrazić, bowiem to właśnie robiliście wcześniej obserwując ogień [trawiący listy]. Ogień Wyższego Ja nie jest ogniem niszczącym, to jest ogień okalający, który schodzi i otula pamięć danego wydarzenia miłosierdziem. Oto teraz zobaczcie, jak do waszego mózgu dostaje się taki niepochłaniający płomień z drugiej strony zasłony i jak niczym pancerz otacza nie porządaną pamięć. Tej pamięci nie da się usunąć z mózgu, ale oto wchodzi weń ten wspaniały płomień i tworzy wokół niej przepiękny pancerz miłosierdzia, otaczając ją całą do tego stopnia, że to, co pragniecie komuś wybaczyć - bądź grupie ludzi, albo samemu sobie - zostaje otoczone wielowymiarowym pancerzem światła i miłosierdzia. W mózgu w miejscu pamięci, formuje się otoczka miłosierdzia i za każdym razem, kiedy do tego wspomnienia powracacie ono pozostaje otoczone miłosierdziem i miłością tak silnie, że już nigdy nie można się przez tę otoczkę dostać do samej pamięci. Wyobraźcie sobie, że ten pancerz miłosierdzia jest tak silny, że ne można się przezeń przedostać nawet za pomocą narzędzi. Zatem zamiast wymazania pamięci wy ją transmutujecie, pokrywając miłością. Ta wizualizacja, która jest bardziej prawdziwa niż się wam wydaje, musi być dla was logiczna. Kochani, tutaj chodzi o złożoność procesów świadomości i nasza wizualizacja je upraszcza, tak aby to wszystko można było sobie wyobrazić, zrozumieć i używać.
Znajdą się tacy, którzy powiedzą, że wszystko, co zapisaliście na papierze jest niezmienne i na zawsze i mają rację, ale wasze podejście do tych wspomnień może ulec zmianie, może ulec zmianie to, jak na nie reagujecie, jak one od teraz współgrają z waszą świadomością, to wszystko nie jest na zawsze i daje się przekształcić. Psycholodzy pracują z tym od dziesiątek lat. I oto ja wam powtarzam to samo. Mówię wam, że taka pamięć jest na zawsze. W świecie liniowym istnieje wiele rzeczy, które się ciągle i nieustannie powtarza w myśl zasady im więcej, tym lepiej. W świecie wielowymiarowym raz zapaliwszy światło, ono świeci na zawsze. To coś zupełnie innego. Znajdą się tacy, którzy będą wam mówić ile razy trzeba policzyć paciorki różańca, albo ile razy trzeba zmówić pewną modlitwę, zanim Bóg was wysłucha, ale ja wam mówię, że Bóg zna was tak dobrze, że jeśli tylko spojrzycie w Jego oczy, to ta pamięć znika. Wystarczy spojrzeć tylko raz. Oto jak wielką posiadacie moc w stosunku do samych siebie.
Zatem pragnę, abyście ponownie zobaczyli jak palicie w ogniu waszą listę, jak to robiliście wcześniej, zobaczcie nie tylko płonący w ogniu papier, ale także zobaczcie jak raptem łączycie się z drugą stroną zasłony, jak te wszystkie rzeczy pokrywają się otoczką miłosierdzia, niezależnie, czy to było coś, co przebaczacie komuś innemu, czy samemu sobie. Ktoś z zebranych na sali musiał to usłyszeć, bo to ma do czynienia ze śmiercią dziecka, a taka śmierć bardzo głęboko zapada w pamięci. Mamo! Czegoś takiego nigdy się nie zapomina, to jest bardzo smutna pamięć, ale zastosuj ten proces i otocz wszystko miłosierdziem, a zaczną ci się objawiać pewne rzeczy. Objawi ci się, że dusza twego dziecka wciąż jest tutaj i się do ciebie uśmiecha, mówiąc: „Dziękuję, mamo! Nigdy nie chciałem wyryć czegoś takiego w twoim mózgu. Posłuchaj, pragnąłem dla ciebie tylko miłości, tylko miłości!”
Osoba, której na Ziemi przebaczacie może - ale nie musi - być żywa. Pamiętajcie, że to co zrobili, to było najlepsze na co ich było stać w tym jing i jang świecie dwoistości. To, co mieli wam do zaoferowania, nie było dla was dostatecznie dobre i wyryło coś u was w mózgu, ale dzisiaj pokryliście to wszystko miłosierdziem prosto ze Źródła oraz światłem i więcej już do tych wspomnień nie będziecie mieli dostępu. Raptem poczujecie ulgę odetchniecie i powiecie: „To tak, jakbym zrzucił z siebie całą walizkę ołowiu! Czuję się wolny, jakbym się unosił w powietrzu. Już nie muszę o tym myśleć, ani się z tym borykać.” A wszystko dlatego, że pokryliście te wspomnienia miłosierdziem. Lepiej już nie można, kochani. Oto osiągacie równowagę. Nie możecie w sobie nosić tych rzeczy i uważać się za osoby zrównoważone, bowiem posiadając taki bagaż nie jesteście zrównoważeni, zawsze coś was gdzieś ciągnie. Pokazałem wam, jak taką równowagę osiągnąć.
To nie powinno stanowić dla was żadnej niespodzianki, że dzisiaj, w Walentynki, opowiadam raz jeszcze o niewiarygodnej miłości istniejącej po drugiej stronie zasłony, którą żywi do was Bóg. Tam nie ma żadnego gniewu, ani bojaźni, bowiem Bóg nie rozumuje jak człowiek. Źródło Stwórcze, jeśli w ogóle można powiedzieć, że myśli – gdyby można określić Boga jako myślącego - nie posiada żadnych myśli z wyjątkiem tego, jak wyświetlić, wprawić w ruch, wypromieniować, jak najwięcej miłości i miłosierdzia do was - żyjących w ciemnym, nie-jasnym miejscu, w którym teraz sami zaczynacie tworzyć więcej światła - i zrobić to wszystko w najlepszy sposób na jaki Go stać. To dlatego tak się cieszymy waszą Przemianą, bowiem widzimy, że nadejdzie taki czas, kiedy owa nie-jasność zniknie, a sama zasłona stanie się bardziej przezroczysta. Zapamiętajcie moje słowa: Nadejdzie taki dzień w waszej historii, kiedy oglądając się wstecz rozpoznacie wszystko, o czym wam mówiłem o nadawaniu Bogu cech ludzkich i potraktujecie to jak bajkę dla dzieci, bowiem wtedy już będziecie znali prawdę, że Bóg to miłość.
I tak jest.
Kryon
[Nagaranie kończy pieśń śpiewana przez Elana Cohena, którą także śpiewali uczestnicy wcześniejszego spotkania z Kryonem w Sedonie. Pieśń nosi tytuł "I am love"]
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz

 Brak dostępnego opisu zdjęcia.


http://audio.kryon.com/en/The%20tree-hugger.mp3
Poniżej czwarty z czterech przekazów Kryona ze spotkania w San Jose, które odbyło się w dniach 2-3 lutego. Zamisezczam w odwrotnej kolejności żeby potem było łatwiej czytać w poprawnej... 😉🙃

Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Trzydzieści lat temu pojawiłem się w życiu mojego partnera w sposób bardzo enigmatyczny. On się tego najpierw przestraszył, ale później mu przeszło. Niektórzy pytają Lee, jako człowieka posiadającego umysł ścisły, co było punktem zwrotnym, co ostatecznie przekonało go do prawdziwości tego, co się z nim stało? Otoczenie podsycało jego obawy, bowiem wielu ostrzegało mówiąc: „Ostrożnie Lee, to jest zło!” A przecież mimo wszystko, Lee stał się channellerem. Co więc było przeważającym faktorem, który skłonił go do zmiany zdania? Zaraz wam opowiem.
Znam tego człowieka na tyle, żeby wiedzieć jak go do czegoś przekonać. On nie był na mnie gotowy, bowiem żadna logika nie potrafi wyjaśnić miłości. To jest po prostu niemożliwe. Ale za każdym razem, kiedy siadał, aby przekazywać nowiny, obmywaliśmy go tak cudowną miłością, piękna której Lee nigdy przedtem nie doświadczył. Nigdy! W młodości należał do jednej z religii i w tym kościele czuł miłość. Tak, tam była miłość i ta miłość sprawiła, że Lee do niego chciał należeć, ale podczas channellingu, kiedy sam na sam zasiadał przygotowując się do przekazu, doświadczał czegoś, co pochodzi prosto od Ducha. I ta miłość ostatecznie go przekonała.
Kochani, miłość nie posiada żadnej logiki, sami wiecie, że jej nie da się nijak wytłumaczyć. Jak już wcześniej wam mówiliśmy podając przykład kochanków, miłość może wyglądać zabawnie. Dwoje ludzi najpierw zaczyna do siebie wzdychać i nareszcie jeden do drugiego mówi: „Kocham cię!” A ten drugi mu na to: „Co chcesz przez to powiedzieć?” Ha ha ha! – „Wytłumacz mi, co przez to rozumiesz?” Ha ha ha! To przecież nie tak, bowiem tego nie da się wytłumaczyć. Zresztą kto by chciał? Wszyscy wiecie, że nawet miłość między dwojgiem ludzi jest piękna, posiada pewne cechy, które wprawiają was w stan podniecenia, tracicie sen, bowiem czujecie tyle miłości! Najpiękniejsze, co człowiek może doświadczyć, to właśnie się zakochać! Zakochujecie się w innych, zakochujecie się w zwierzętach, ale możecie także zakochać się w Bogu!
Stan zakochania jest doświadczeniem bardzo bezpośrednim, niczym nawiązanie więzi i tego nie da się opisać. Tego się nie da opisać. Ludzie będą się was pytać, co miało miejsce na dzisiejszym spotkaniu? Tego nie da się wytłumaczyć. Jedni mogą powiedzieć: „Nauczyłem się czegoś nowego.” Ale to pociąga natępne pytanie: „A czego?” Ha ha! Tego nie da się wytłumaczyć, czyż nie? Co wy na to, że miłość jest tak ogromna, że pod jej wpływem sami odmieniacie własne serca? Co wy na to, że miłość tak dalece wybiega poza wszelkie znane pojęcia, że nie sposób ją komukolwiek wytłumaczyć. Ale sami po takim spotkaniu jak nasze wracacie do siebie czując się odmienieni.
Co by się stało, gdybyście raptem odkryli w sobie coś, czego istnienia przedtem się nie domyślaliście, że jesteście kochani w sposób, którego dotychczas nie odczuwaliście? Być może wtedy zatrzymalibyście się i zaczęli się zastanawiać, a niektórzy, tylko niektórzy, nawet zaczęliby płakać z wdzięczności. Tutaj nie chodzi o to, że Bóg was kocha. W tym miejscu przypomnę wam, co mówiłem o jedności. Jeśli Duch/Bóg jest Mistrzem Stworzycielem, Mistrzem Fizykiem, Mistrzem Biologiem, jest tym, który skomponował życie na Ziemi, to ta piękna Istota zna każde źdźbło, każdy chwast, każdy liść, każde ziarnko piasku na Ziemi w sposób nieliniowy, wielowymiarowy, jako Stwórca Wszechrzeczy. Nie możecie więc powiedzieć, że właśnie teraz odkryliście, że Bóg was kocha! Zaraz wam powiem, co teraz odkrywacie. W Jedności ze Wszystkim Co Jest odkrywacie, że wszystko was kocha!
Czy znacie jakiegoś zagorzałego miłośnika natury, takiego eko-wariata? [tutaj Kryon używa pejoratywnego określenia „tree hugger”, dosł: „przytulacz drzew”- przyp. tłum] Oj, przepraszam, w naszym gronie siedzi ich kilku! [Śmiech na sali] być może nawet byliście takimi eko-wariatami długo, zanim odkryliście cokolwiek, co można uznać za duchowe. Być może to właśnie wy twierdzicie, że dla was kościół to las. Tak się to wszystko zaczyna... udając się do lasu czujecie tam bezwarunkową miłość stworzenia do stworzenia... świta wam, że stanowicie część całego ekosystemu i przechodząc blisko drzew, niektórzy z was wyczuwają ich świadomość, odwieczność, drzemiącą mądrość Matki Natury i będąc w lesie mówicie : „Jestem w domu! Czuję, że tutaj jest moje właściwe miejsce, jestem integralną częścią tego wszystkiego.” Natura więc stanowi wasz kościół. I wcale się nie mylicie! Tak zaczyna się zrozumienie jedności.
Jeśli zapytać eko-wariata: „Czy las cię kocha?” to odpowie wam: „Właśnie dlatego tam chodzę! Tak! On mi daje ukojenie, dobrze mi się tam oddycha, czuję emanującą zewsząd miłość.” Nawet, gdyby eko-wariat nie był zbytnio uduchowiony to powiem wam, że i tak to, co w lesie czuje, to miłość Boga! Jak więc wytłumaczyć moment Aha! - nagłe uzmysłowienie tego, iż miłość , którą żywi do was Bóg to także miłość , którą żywi do was każda cząstka materii we Wszechświecie? Eko-wariacie, wchodząc do lasu doświadczasz czegoś i dobrze o tym wiesz! To doświadczenie nie tylko świadczy o tym, że stanowisz jedność z przyrodą, ale także, iż owa przyroda się o ciebie troszczy. Natura troszczy się o swoje dzieci, więc kiedy idziesz do lasu, nie mówi ci: „Trzymaj się z daleka, boś jest zły!” Nie, las cię gościnnie wita.
Drzewa oddychają dając wam tlen. Jednym z najwspanialszych przeżyć jest odwiedzenie lasu deszczowego ponieważ, jak o tym już wspominaliśmy, najwięcecj tlenu produkują właśnie mchy. Na świecie jest o wiele więcej mchu niż liści. W lesie deszczowym mchy obrastają pnie drzew i kiedy się tam wchodzi to samopoczucie od razu się poprawia. Czujecie się odurzeni tlenem. Skąd tyle tlenu? Kochani, przecież on jest wam niezbędny do życia. Zatem las was dotlenia, drzewa was gościnnie witają.
Gdybyście więc mogli to upojne uczucie przenieść tam, gdzie mieszkacie na co dzień, tam, gdzie być może ciężko nawet o skrawek zieleni, nawet jeśli stopami zamiast ziemi, dotykacie beton, to nawet wtedy możecie jednocześnie być w lesie! Bowiem powietrze, którym oddychacie pochodzi z drzew rosnących w lasach pokrytych mchem. Biorąc wdech, powietrze wam mówi: „Znam cię i cię kocham, trwasz w jedności ze wszystkim co jest.” A to przecież stanowi część Źródła Stwórczego!
Czy potraficie więc zrozumieć jedność do tego stopnia, aby posiąść zrozumienie tego, iż miłość Boga jest tożsama z miłością, którą żywi do was każda cząstka materii? Bowiem ona należy do Stwórcy, który zna was po imieniu! To dlatego tak często powtarzamy wam, którzy oglądacie Boga jakby w zwierciadle, niejasno, malując Go jedynie w oparciu o własne doświadczenia, że taki Bóg staje się wtedy rodzicem, charakter którego przybiera rysy waszych własnych rodziców. Dlatego na przestrzeni całej historii pojmujecie Boga jako posiadającego ludzkie cechy rodzica. To jest najlepsze, na co was stać, bowiem nie potraficie sobie wyobrazić nic ponad to. Rezultaty takiego obrazu widać wszędzie i wiele religii przedstawia Boga jako dysfunkcyjnego rodzica. I tak Bóg, który kocha was ponad wszelką miarę staje się tym, który karze was ponad wszelką miarę. To bezsens. Mówiąc tak wcale was nie osądzamy, bowiem ten obraz pochodzi ze starszej energii, zanim ludzka sfera duchowa zaczęła się rozwijać na tyle, abyście zaglądając za zasłonę mogli Go zobaczyć trochę wyraźniej.
Pierwsze, co za zasłoną ujrzeliście to wcale nie był gniew, lecz światło. Zebranych na tej sali/czytających ten przekaz często się krytykuje za wiarę. Niektórzy oskarżają was o brak konkretów; bowiem nie macie ani proroka, ani doktryny! Według nich więc bujacie w obłokach w jakiejś wyimaginowanej krainie wiecznej miłości... I niech was Bóg za to błogosławi, bujacze w obłokach! [Śmiech na sali] Bowiem taki bujacz w obłokach staje się następnie już nie tylko eko-wariatem gotowym przytulać drzewa, ale tuli się do samego Boga! On zaczyna rozumieć, że prorok wcale nie jest nieodzowny, jeśli człowiek sam potrafi naśladować Stwórcę! Wtedy wcale nie paradujecie jak bożki lecz tworzycie jedność Boga Jedynego i bierzecie czynny udział w Jego pięknie. Mądrość pochodzi właśnie z takiego uczestnictwa w pięknie Jedności i zaczyna się rozrastać.
Trzydzieści lat temu Lee zupełnie nic nie wiedział o dniu dzisiejszym. W międzyczasie więc, wzrastając, musiał się nauczyć jak schodzić sobie samemu z drogi, musiał się nauczyć jaka jest różnica między informacją natchnioną a podszeptem ego. Musiał się nauczyć jak zachować własną tożsamość podczas przekazu natchnionego. I jego metoda zachowania tożsamości jest zupełnie inna od tej, która jest właściwa każdemu z was, kochani. Lee odczuwa proces przekazu jako wlewającą się weń miłość, której wartki strumień niemalże pozbawia go możności mówienia. Kiedyś proces otrzymywania przekazu pozbawiał go zdolności myślenia, Lee więc rozpoczął od zapisywania przekazów, bowiem to mu się wydawało najbezpieczniejsze. Obawiał się, co na to powiedzą ludzie. Kiedy nareszcie zdobył się na publikację książek, to nazwisko autora umieścił na tyle okładki drobnym drukiem, żeby nikt nie zauważył. On się po prostu bał. Zanim się pozybył lęku, minęły całe lata. [W procesie channellingu] wszystko,co ludzkie musi ustąpić, a to zabiera czas i tego się trzeba nauczyć. Zaraz wam powiem, co się dzieje dalej. Po pewnym czasie ciało zaczyna rozumieć, o co chodzi.
Kochani, czy rozumiecie, że z chwilą, kiedy rozpoczynacie proces oświecenia, wasze ciało wie, co robicie? Stwórca stworzył każdą jego komórkę, a wzorzec Stwórcy przecież tkwi w waszym wnętrzu. Wrodzona mądrość ciała zna zatem i Boga i Wyższe Ja. Wszystko, co według was stanowi wyższą część was samych, do zrozumienia czego, tak bardzo dążycie, stanowi także część Źródła Stwórczego. Kiedy więc rozpoczynacie proces oświecenia, ciało doskonale to rozumie i stopniowo przyzwala na coraz szersze zrozumienie. Oto, co w ciągu trzydziestu lat działo się z siedzącym przed wami na krześle człowiekiem. Po jakimś czasie Lee zaczął rozróżniać co pochodzi od niego, od jego własnej świadomości, a co pochodzi od czystej świadmości drugiej strony zasłony. Na początku to wcale nie było dla niego takie oczywiste więc i przekazywane nowiny były tajemnicze. Przekaz nie spływał naturalnie, Lee mówił z długimi przerwami między kolejnymi zdaniami.
Kiedy nareszcie zdecydował się przekazywać nowiny na żywo, przed zebraną w tym celu grupą, za każdym razem kiedy to robił, oblewał się zimnym potem. Był wtedy bardzo zdenerwowany, miał ogromną tremę; to był dla niego doprawdy ogromny wysiłek. A potem przyszedł czas, kiedy zaczęło mu iść łatwiej. Potem, kiedy nauczył się rozróżniać między własną, a czystą świadomością, ha, ha, czyli trochę ponad dziesięć lat temu, kiedy brał prysznic, [śmiech na sali] zapytałem go: „Czy jesteś gotów przejść na kolejny poziom?” Widziałem, jak moje pytanie wprawiło jego umysł na wysokie obroty oraz malujące się na jego twarzy rozczarowanie. Lee się wydawało, że już osiągnął najwyższy poziom! Ha ha ha! Pod pewnym względem, w starej energii być może i tak było, ale powiedziałem mu, że na następnym poziomie następuje zlanie, dzięki któremu zawsze jesteśmy w stanie natchnienia. To jest trochę inny rodzaj natchnienia niż ten, któremu się obecnie przysłuchujecie. To jest stan bytu, w którym człowiek żyje jedną nogą po jednej, a drugą po drugiej stronie zasłony. Tak żyjąc postrzega się ludzi w zupełnie inny sposób. Dzięki takiemu zlaniu się, Lee nie musi tak ciężko pracować, aby wejść w odpowiedni trans, gdzie ego na stałe siedzi sobie na tylnym siedzeniu i choć czasem irytuje, to nigdy nie przejmuje kierownicy. Oto jak obecnie do was przemawiam, właśnie dzięki takiemu zlaniu.
Co do procesu otrzymywania przekazu natchnionego zawsze zadajecie bardzo liniowe pytania typu: „Jak się robi to, czy tamto, co mam zrobić z dwoistością?” nigdy nie rozumiejąc, że się po prostu nadmiernie wysilacie. W celu otrzymania przekazu nie musicie robić prawie nic! Jedynie zaakceptować to wspaniałe zlanie się, które nadchodzi samoistnie, poprzez rozwój świadomości oraz dzięki wrodzonej mądrości ciała. Wtedy wasze własne Wyższe Ja na stałe się do was wlewa. Ha ha ha.
A wiecie, co to takiego medytacja? To inaczej wysiłek w celu dotknięcia tej części was samych, dzięki czemu spowalniacie proces starzenia, bowiem w medytacji oddychacie bardziej poprawnie i dobrze wiecie, że im dłużej potraficie wytrwać w medytacji, tym lepiej! To, kochani było bardzo poprawne w starej energii. Prawda w dobie obecnej wygląda inaczej i zaraz ją wam powiem. Medytaja to nic innego jak sposób na dotarcie do zlania się na stałe z własnym Wyższym Ja, podobnie jak Lee teraz ze mną. Każdy z was to może osiągnąć i to bez niczyjej pomocy! Zlewając się z własnym Wyższym Ja nie trzeba się już wysilać, tak jak w medytacji, aby ten stan medytacji utrzymać. Ot, wstajecie rano i już jesteście połączeni, kładziecie się spać połączeni. Bowiem po jakimś czasie dochodzicie do wprawy i zawsze jesteście w stanie ciągłej uważności, wiedząc dokładnie, co się dzieje w waszym otoczeniu jednocześnie będąc połączonym z drugą stroną zasłony.
Zwracaliśmy się do tych, którzy nazywają siebie New Age, aby przestali ludzi odpychać i zaprzestali szczycić się swą innością. Wiem dobrze, dlaczego tak robicie, chcecie bowiem, żeby was zostawiono w spokoju. Robicie tak, aby móc wyznawać Boga we własny sposób, aby po swojemu zgłębiać własną sferę duchową bez konieczności naginania się do innych. Jak już wam to nie raz wspominaliśmy, jeśli zaakceptujecie zlanie się z własnym Wyższym Ja, to przestaniecie być poczytywani za dziwaków. Nie tylko będziecie wtedy zupełnie normalni, ale wybiegniecie daleko poza normę! Podniesie się wasz współczynnik miłości daleko ponad ten, który posiada większość ludzi, w oczach większości więc będziecie odbierani jako kochający, mądrzy i bezpieczni ludzie. Wspólną cechą wszystkich Synów Bożych jest to, że odbierano ich jako bezpiecznych. Do nich można się było zawsze i ze wszystkim zwrócić, ludzie pragnęli przebywać w ich otoczeniu. Mistrzowie z nikim nie wchodzili w konkurencję na poglądy. Oni wszyscy posiadali coś wspólnego, mianowicie, umieli słuchać! Ci, których wysłuchiwali wiedzieli, że są przez nich jednocześcnie zrozumiani i kochani.
Tak wygląda Nowy Człowiek. Eko-wariat tego jeszcze w sobie nie ma, choć doprawdy niewiele mu brakuje. Niewierzącemu w sferę duchową eko-wariatowi nic nie brakuje! Wystarczy mu tylko dać wiedzę o tej sferze, o duszy, która jest częścią Wszystkiego co Jest i wtedy już wiadomo, dlaczego las się z nimi wita, kiedy doń idzie. Czy wiecie, że Gaja została stworzona specjalnie dla was? Niektórzy są zdania, że to właśnie człowiek jest najgorszym, co Gaję spotkało! Ha ha ha! Przejdzie wam! Nauczycie się na czym polega partnerstwo z nią i przestaniecie ją zanieczyszczać. Powinniście jednak pamiętać tę prawdę, iż Gaja została stworzona specjalnie dla was. Ona jest waszą najlepszą przyjaciółką i jest niesamowicie bliska waszemu Wyższemu Ja, które tak bardzo pragniecie dotknąć.
Kończąc niniejszy przekaz, pragnę wam przekazać pewną wiedzę i mądrość, która brzmi następująco: Każdy z was jest częścią systemu piękna tej Ziemi, nigdy nie rodzicie się tutaj, aby cierpieć. To w starej energii was tak nauczano, bowiem to było wszystko, co wtedy wiedziano. Stańcie się tymi, którzy rozpoczną coś nowego. To coś nowego polega na staniu się samowystarczalnym, świadomym Boga wewnątrz, żyjącym w jedności ze wszyskim człowiekiem, co z kolei przywiedzie was do mądrości i zrównoważenia, dzięki którym odpadną od was zmartwienia i niepokój o własne przetrwanie, one muszą na zawsze znaleźć się na tylnym siedzeniu, bowiem to, czym pod wpływem zlania się z Duchem będziecie emanować - jest piękne i oparte na świetle. Tak będzie wyglądać wasza nowa normalność. Obecnie na Ziemi, światło ruchem wahadłowym wychyla się od ciemności ku światłu, oświetlając po drodze wiele niestosownych rzeczy. Niechaj to samo stanie się i w was, niech światło wskaże niestosowności w waszym życiu tak, aby było wam łatwo je odrzucić jak gorący kartofel! Abyście zmienili kierunek, bowiem teraz pójdzie wam z tym łatwiej, każda komórka ciała was w tym wesprze, tak samo jak wesprze was każde drzewo, powietrze, którym oddychacie oraz całe Stworzenie! Niech tak się stanie. Opuśćcie to miejsce, stając się innymi, niż doń przybyliście.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz


Brak dostępnego opisu zdjęcia.

http://audio.kryon.com/…/Santa-fe-SAT-Polarity%20of%20the%2…
W przededniu równonocy wiosennej zamieszczam transkrypcję z przekazu Kryona z Santa Fe
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Prawdę mówiąc, niniejszy przekaz jest ciągiem dalszym wcześniejszego o grze światła i ciemności na Ziemi. [Kryon prawdopodobnie ma na myśli przekaz o polaryzacji dany w zeszłym roku w Bazylei, którego polska transkrypcja znajduje się poniżej w grupie – przyp. tłum] Opiekujący się tym miejscem Przodkowie wciąż są tutaj. Oni są zawsze. Istnieją takie miejsca na Ziemi, które choć są ugorem albo pustynią, to z ezoterycznego punktu widzenia zawierają w sobie pełnię życia: bogactwo historii idącej wstecz tysiące lat, zapis życia starożytnych, którzy zamieszkiwali ten region w przeszłości. Zatem to miejsce obfituje w życie, w obecność Przodków, którzy są tutaj z nami i słuchają naszego przekazu. Dla tych, którzy ten przekaz znaleźli przypadkiem, jest to drugi dany tego samego dnia i go zamykający. Jesteśmy w Santa Fe w stanie Nowy Meksyk, w Stanach Zjednoczonych.
Światło i ciemność to metafora różnych rodzai ludzkiej świadomości. Tutaj więc wcale nie chodzi o żadne inne istoty, o demony i anioły czy bóstwa; tutaj chodzi o ludzi. Od trzydziestu lat przewodnim tematem przekazów Kryona jest przygotowanie was do Przebudzenia/Przemiany czyli do zrównoważenia światła i ciemności. Dzieje się tak, ponieważ równowaga między niskim i wysokim poziomem ludzkiej świadomości na Ziemi od zawsze była przechylona w stronę ciemności. Niejednokrotnie na ten temat mówiliśmy, więc to, co powiem za chwilę będzie swoistą powtórką. Robię to z myślą o tych, którzy przypadkowo natkną się na niniejszy przekaz nie usłyszawszy żadnych innych na ten temat. Ponownie więc mówimy, że od Przemiany zapoczątkowanej w 2012 roku zwiększa się iloraz światła w ludzkiej świadomości. To się dzieje globalnie i bardziej intensywnie, niż kiedy indziej w waszej historii. Rezultatem tego Przebudzenia jest to, że zaczynacie tę ciemność zauważać.
Tutaj ponownie przytaczamy wam metaforę tego, co się dzieje, kiedy w jakimś pomieszczeniu rozbłyskuje światło. Kiedy w jakimś pomieszczeniu zapala się światło, nawet nikłe, to w pewien sposób wpływa na całe pomieszczenie. Wtedy zgromadzeni tam ludzie, którzy dotychczas poruszali się po omacku bojąc się jeden drugiego, konkurując o zasoby naturalne, raptem zaczynają się wzajemnie dostrzegać i patrzeć na siebie w zupełnie inny sposób. Zauważają, że są do siebie podobni, że istnieją dotychczas nieznane zasoby; zaczynają więc ze sobą współpracować, zaczynają odkrywać nowe wynalazki. A przecież tego światła w pomieszczeniu wcale nie ma aż tak dużo!
W metaforze o ludzkiej świadomości, bilans świata i ciemności zaczyna się odmieniać. Dzięki zwiększonej ilości światła, ta świadomość nie tylko staje się bardziej zrównoważona, ale sama proporcja między jej niskim i wysokim poziomem zaczyna się przechylać w stronę światła. To się daje zauważyć w serwisach wiadomości. Nie musimy wam powtarzać, że nawet teraz, jak tutaj siedzicie, zdarzyły się rzeczy o których mówiłem, że mogą się wydarzyć. Ja już coś takiego widziałem, bowiem tak się dzieje za każdym razem, kiedy pojawia się na planecie nawet tylko trochę więcej światła. Zaczynacie wtedy zauważać niektóre z najciemniejszych rzeczy, istnienia których, niektórzy z was nawet by się nie domyślali. Niektórzy z kolei dobrze wiedzieli, że coś takiego się działo ale wiedzieli także, że byli wobec tych rzeczy bezsilni. Tak się działo od setek lat. Dotychczas na planecie, ciemność brała górę, mówię w tej chwili o rodzaju świadomości, która zawsze była niska; ona tworzy dysfunkcyjne systemy, stwarza dysfunkcyjne systemy wiary z osądzającym Bogiem, który torturuje dzieci! Taka niska świadomość tworzy także inne lustrzane odbicia samej siebie. Wszyskto, w co wierzycie, stanowi właśnie takie odbicie ludzkiej dysfunkcyjnej świadomości.
Aż tu raptem ta niska świadomość zaczyna się odmieniać. To zjawisko przepowiedzieli wam Starożytni [m.in. Majowie] i oto przepowiednia się sprawdziła i nadeszły obecne czasy. Są tacy, którzy się wciąż obawiają, ponieważ one są do niczego nie podobne. Dlaczego ludzie się tych czasów obawiają? Ponieważ nie potrafią zajrzeć za zasłonę, więc nie wiedzą, co nadchodzi. Są tacy, którzy mówią: „To jest początek końca,” ponieważ nie rozpoznają niczego podobnego w dotychczasowej historii ludzkości co by przypominało im to, co się dzieje obecnie. Nic w historii ludzkości nie przypomina tego, co się dzieje teraz, zatem ci ludzie są przekonani, że nadchodzą czasy końca. Przemawia przez nich strach przed nieznanym.
Kochani, co wy na to, jeśli powiem, że wasza przyszłość – i tutaj mam na myśli nie jutro, ale dziesiątki lat – zawiera zwiększony iloraz światła do tego stopnia, że za kilkadziesiąt lat będziecie się wzajemnie wyraźniej widzieć, dzięki czemu wszyscy będziecie mogli się nakarmić, ogrzać, zaprzestaniecie konkurencji o zasoby naturalne ponieważ nadejdą pewne odkrycia, dzięki którym usprawnicie te rzeczy, oraz nadejdą nowe formy rządów. To będzie początek planety, na której ludzie zaprzestaną się wzajemnie torturować, przestaną ze sobą wojować. Co wy na to, jeśli właśnie tak wygląda wasza przyszłość? W tej chwili ona się ukrywa za zasłoną i ta zasłona wygląda groźnie. Tego jeszcze tutaj nie było, więc to wydaje się wam złe. Tak wygląda odbicie ciemnego, dysfunkcyjnego umysłu, który z góry zakłada, że to co nadchodzi musi być złe, nawet jeśli wszędzie dokoła widać przesłanki, że to co nadchodzi to światło.
Są jeszcze i tacy, którzy mówią: „Słuchaj, zaczynamy być świadkami rzeczy wywlekanych z najciemniejszych zakamarków natury ludzkiej, których nigdy przedtem nie widzieliśmy, jesteśmy świadkami seksualnego zniewolenia, widzimy to i owo; to tak jakby ktoś raptem wykopał w ogródku beczki, pod które nikt nie zaglądał od przynajmniej pięćdziesięciu lat, a teraz spod nich wypełzają szczury i robactwo!” Kochani, te rzeczy zawsze tam były. Wy po prostu jeszcze nigdy nie zaglądaliście pod beczki. Oto, co w tej chwili widzicie. Obecnie odkryjecie najciemniejsze z ciemnego i niektórzy z was na ten widok powiedzą: „Biada nam!” Ponieważ niczego z tych rzeczy dotychczas nie było widać, ci ludzie będą się w tę ciemność wpatrywać i wciąż nań wskazywać nie rozumiejąc, że ona od zawsze tam była i dopiero teraz ją widać, bowiem na planecie jest więcej światła. [Zmieniająca się] Proporcja między światłem i ciemnością stanie się instrumentalna w oczyszczaniu niestosownych rzeczy. Oto, co nadchodzi. To się dzieje powoli, ale to już widać w serwisach informacyjnych. Podaje się informacje o nadużyciach, zapala się światło, w którym te rzeczy po prostu lepiej widać i to w wielu dziedzinach życia społecznego. I tutaj wcale nie mam na myśli tylko tego kraju.
Tak się dzieje na całej Ziemi. A wiecie do czego to prowadzi? Po jakimś czasie to światło dotrze i do krajów, gdzie ciemność ukrywa się od zawsze! Do krajów, gdzie ludzie raczej nie chcieliby abyście widzieli, co się u nich dzieje. I wtedy cała Ziemia wyda okrzyk zdumienia na widok dorosłych ludzi z powodów politycznych rąbiących ręce dzieciom. Wtedy naprawdę zaboli was serce i będziecie płakali. Powiecie: „Biada! Ziemia jest doprawdy potworna. Oto, kim jest ludzkość!” – zupełnie nie wiedząc, że wy zawsze byliście właśnie tacy! Dopiero światło to odmieni. Tak wygląda dziennik wiadomości według Kryona. Oczywiście niektórzy odpowiedzą mi: „Nie, nie masz racji” – na co odpowiem: „Moi drodzy, jesteście niezmiernie kochani za wszystkie wasze poglądy, ale pozwólcie, że wam powiem jedno: „Porozmawiajmy o tym ponownie za jakieś dwadzieścia lat! Wtedy jeszcze raz się tym sprawom przyjrzymy i zobaczymy dokąd to wszystko zmierza.”
Odprężcie się więc w ramionach Boga wiedząc, że Bóg was widzi, że wzrasta wasza intuicja i lepiej przewodzi wam w życiu. Kochani, oczekujcie dobroczynnych zmian tak, jak oczekujecie zamówionego dania w restauracji. Dzieje się tak, ponieważ wasza świadomość zaczyna przypominać światło, a światło to energia zdolna odmienić nawet to, co wam się wydaje przypadkowe. Na przykład, niby przez przypadek spotykacie kogoś ważnego, bądź jesteście we właściwm miejscu, o właściwym czasie. To tak, jakbyście sami projektowali własną rzeczywistość [o projektowalnej rzeczywistości Kryon mówił wcześniej w Sedonie na konferencji poświęconej chanellingowi, polskie transkrypcje z której znajdują się poniżej w tej grupie – przyp. tłum]
Znajdą się tacy, którzy mi zaprzeczą mówiąc: „Aha, to znaczy, że tylko pracownicy światła będą mogli projektować swą rzeczywistość, a całą resztę ludzi diabli wezmą!” Ha ha ha! Oto moja przesłanka: Kochani, to wszystko dotyczy całej planety, światło to zjawisko globalne, tylko się rozejrzyjcie. To nie tak, jak się wam wydaje. To nie tak, że jednemu będzie się udawać, a drugi zostanie ukarany. To, o czym mowa jest dla wszystkich. Sami zobaczycie, że te procesy obejmują całą Ziemię, bowiem na całym świecie ludzie będą doświadczali momentów Aha! Zmieszani dyktatorzy zaczną się ukrywać ze wstydu, ponieważ ich ciemność będzie widoczna wszystkim! Wstyd będzie pojęciem modnym, bowiem wszędzie dokoła pewni ludzie będą się czegoś wstydzić. Ci, którzy od dawien dawna postępowali w pewien sposób i robili pewne rzeczy teraz będą zawstydzeni, a to wszystko jest związane ze światłem i ciemnością; to jest nowość, z którą się pragnę z wami teraz podzielić.
Czy zauważyliście pewną wyłaniającą się wspólną cechę w realcji do tego, jak się zwykle sprawy mają na Ziemi? Świadomość posiada swoje jing i jang, które nazywacie dwoistością. Wszystko co was otacza jest spolaryzowane. Chemicy dobrze wiedzą co to katalizatory i polarność, znają siły przyciągania i odpychania; jak się coś odciąga w jednym miejscu, to to wyskakuje w innym. Fizycy doskonale znają polaryzację, bowiem każde dotychczas znane im fundamentalne oddziaływanie dzieli się na silne i słabe. Wszystko jest spolaryzowane, na tym polega cała wasza rzeczywistość. Na tych samych zasadach polaryzacji opiera się pogoda; niże i wyże posiadają własną polaryzację, która stanowi silnik wszystkich zajwisk pogodowych. Wyże i niże atmosferyczne, temperatury, wszystkie te zajwiska podlegają polaryzacji. Na polaryzacji polega także cały system rzeczywistości, aż do struktury atomu. Sam magnetyzm jest oparty na polaryzacji, bowiem magnetyzm to przyciąganie i odpychanie atomów o nadmiernej i niedostatecznej ilości elektronów na swych powłokach. Oto cały magnetyzm, przyciąganie i odpychanie, jing i jang.
Polaryzacja jest wszędzie. Już kiedyś mówiliśmy w jednym z przekazów, że wasz Akasz zacznie przypominać sobie zupełnie odmienne rzeczy niż dotychczas. [M. in. podczas drugiego dnia spotkania w Toronto w 2018 roku, kiedy Kryon mówił o „szumie smutku”, transkrypcja z tego przekazu poniżej w tej grupie oraz niejednokrotnie podczas spotkań w Kręgu Sióstr Lemuryjskich, o konieczności uporządkowania Akaszy. Link do polskich transkrypcji przekazów dla Kręgu znajduje się w materiałach grupy Kryon Polska – przyp.tłum] W starszej energii, kiedy śwadomość ludzka była ciemniejsza, pamiętaliście najlepiej ciemne rzeczy. Mówiliśmy także, że Akasz pamięta przeszłe wcielenia, ale te negatywne. Nie budzicie się w środku nocy, ponieważ z Akaszy przypomina się wam coś miłego, czyż nie? Chodzicie do kogoś, kto potrafi odczytywać przeszłe wcielenia po to, by się dowiedzieć, że w poprzednim wcieleniu się utopiliście i dlatego po dziś dzień stronicie od wody. Oto dlaczego chodzicie to takich ludzi. Nie chodzi się do czytających przeszłe życia dlatego, że odkryliście w swej przeszłości coś wspaniałego, o czym pragniecie się dowiedzieć czegoś więcej. Jak już to wcześniej mówiliśmy, to się obecnie zmienia. Zaczniecie mieć sny i wizje siebie, w których zaczniecie sobie przypominać radość, najpiękniejsze zdarzenia, jakie się wam przytrafiły, narodziny dzieci. Zaczniecie się wtedy budzić otoczeni światłem, będziecie płakać z radości! Z tego powodu niektórzy z was pójdą do psychologa z pytaniem: „Co jest ze mną nie tak? Ostatnio jestem zbyt szczęśliwy.”
Co się dzieje?... Taki stan rzeczy jest odbiciem zapoczątkowanej zmiany polaryzacji. Mówiąc prościej, bilans światła i ciemności przechylając się obecnie w stronę światła, zaczyna uzdrawiać świadomość, staje się bardziej dostępny i na ten nowy bilans odpowiada Akasz. Tak wygląda ten cały system, pewne aspekty was samych wzorują się w zależności od globalnego bilansu światła i ciemności. Jeśli na planecie przeważa niska (ciemna) świadomość, Akasz pamięta ciemne przeżycia. Jeśli niski i wyski poziom świadomości zaczynają się globalnie bardziej równoważyć, to zaczynacie przypominać sobie dobre, pozytywne przeżycia i doświadczenia w tym samym stopniu, co negatywne. Pamięć więc się zrównoważy i nie będzie wam nasuwać przeżyć tylko jednego rodzaju.
Tydzień temu mówiłem o tym podczas wycieczki do Monument Valley. Tam, tak samo jak tutaj, tego przekazu słuchali także Przodkowie, bowiem on także dotyczy ich samych. Jeśli wyobrazicie sobie przodków, tych kochanych, którzy odeszli, a którzy teraz w sposób wielowymiarowy - a nie liniowy - stoją po drugiej stronie zasłony, wcale nie jak ludzie, ale niemalże jak anioły i obserwując was przesyłają swą miłość, zapytam was: Jak wam się wydaje, czego ci Przodkowie dla was pragną? Odpowiedź: Zrównoważenia, miłości, dobrych rzeczy, długiego życia, uznania, zrozumienia. Dlaczego do Przodków zawsze zwracamy się po mądrość? Odpowiedź: Bowiem oni są mądrzy. Ha ha ha! Niektórzy Indianie siedzą całymi godzinami, jeśli nie całymi dniami, wsłuchując siŁ w intuicyjny przekaz od Przodków. Siedzą sobie tak długo, dopóki nie otrzymają w transie lub pod postacią wizji, potrzebnych im odpowiedzi pochodzących z drugiej strony zasłony. Te odpowiedzi pochodzą od Przodków, zarówno tych, którzy odeszli niedawno jak i tych, którzy są znani z przekazywanej z pokolenia na pokolenie ustnej tradycji, których imiona pamięta się przez całe pokolenia.
Zaraz wam powiem coś, czego się zupełnie nie spodziewacie. Będę to mówić powoli. To co za chwilę przekażę nazwę „Odbiciem” , albo nawet „Odmieniającym się odbijającym basenem pracownika światła.” Użyjemy określenia „odbicie” jako pojęcie czegoś, co możecie sobie przypominać, jako rodzaj pamięci przeszłości. Lustro odbija coś rzeczywistego, ono odbija waszą twarz, czyli coś, co naprawdę istnieje. Jeśli wy zaczynacie coś odbijać, to odbijacie coś, co się wydarzyło w przeszłości i to też jest odbiciem rzeczywistości. Najczęściej jednakże to, co odbijacie jest ciemne. W świecie, gdzie istnieją silne i słabe odziaływania mogące wywierać wpływ na każdy atom, stworzyliście świadomość, która odbija najsłabsze oddziaływania, najciemniejsze rzeczy, jakie się wam wydarzyły i pozwalacie, aby ta pamięć wami rządziła.
Wśród zebranych tutaj i wśród tych, którzy to czytają później, istnieje wiele rodzai przeszłości. Cofając się wstecz do samych narodzin, tkwią tam doświadczenia pełene horroru o tym, jak was traktowano w dzieciństwie, co się z wami działo, ile rodzin [zastępczych] mieliście, czy nie mieliście. Jak dobre, czy jak marne otrzymaliście wychowanie, jak byliście więźniami ciemności. Wiem, kto tutaj jest. Kochani, nie wszyscy podzielają te doświadczenia. Jesteście więc grupą eklektyczną. Wielu z was tego nie ma, ale inni tak. To rozczarowujące, czyż nie?... Budzić się w środku nocy i mieć ten rodzaj doświadczeń jako wytyczne całej reszty życia. Wiele z was żyje właśnie tak.
Neurony waszych mózgów drążą ścieżki, które następnie kształtują wszystko: jak się odnosicie do innych, co mówicie, jaką minę macie na co dzień, czy wyglądacie na szczęśliwych, czy sprawiacie wrażenie smutnych. To wszystko dyktuje także jak szybko się starzejecie, bowiem starzejecie się tym szybciej im gorszą mieliście przeszłość. Muszę wam to powiedzieć raz jeszcze, po prostu muszę: Bóg dobrze zna wasze smutki.
Bóg zna smutek matki zmarłego dziecka. Czasem ten smutek określa całą resztę jej życia. Ona po prostu nie może się go pozbyć i kropka. Oczywiście, po jakimś czasie już nie płacze po dziecku, ale od czasu do czasu powraca do niej to wspomnienie i przeżywa go tak, jakby to wszystko stało się wczoraj. Jest przepełniona niewyobrażalnym żalem i cierpieniem. Niektóre z was określają się przez tą żałobę aż do ostatniego tchu; określacie się w życiu jako matki, które straciły dzieci. Pytam się was wszystkie: Co jest nie tak? Przecież jesteście dziećmi bożymi, co więc jest nie tak? Co złego z takim odbiciem, biorąc pod uwagę, iż wszyscy jesteście istotami ludzkimi posiadającymi Wyższe Ja? Zaraz wam odpowiem, co w tym złego: Takie odbicie jest pozbawione jing i jang, równowagi! W takim podejściu do samego siebie, zdradzającym brak polaryzacji, widzicie tylko słabe odziaływanie światła. To wszystko, z czym się identyfikujecie. Za każdym razem, kiedy sobie coś takiego przypominacie, to doświadczacie smutku. A gdzie śwatło?
Oto, co pragnę wam teraz powiedzieć: Jeśli dajecie wiary temu, co wam mówię o silnych i słabych odziaływaniach, o świetle i ciemności, o polaryzacji, to musicie zrozumieć, że polaryzacja musi istnieć oraz że światło musi wygrać z ciemnością. Kochani, jeśli zaczniecie nad tym pracować, to przyjdzie taki czas, kiedy wspominając smutne chwile, ciemność zamieni się w światło. Matkom, które utraciły swoje dziecko mówię teraz; kiedy ta śmierć wam się znów przypomni, to zamiast ponownie przeżywać horror i wspominać rozdarcie, zobaczycie raptem utraconą twarz, która wciąż jest przy was i usłyczycie jak ona do was mówi: „Kocham cię mamo!” obok tej ciemności istnieje także jasne światło, które zaczynacie dostrzegać i zaczynacie mówić: „Ja chcę pamiętać tylko to światło! Ja chcę zapewnienia, że to wspaniałe, kochane dziecko wciąż jest przy mnie i będzie ze mną do ostatniego tchu! ” Bowiem tak właśnie jest. To jest właśnie światło, które miarkuje ciemność i ją równważy tak, aby już was nie dopadała, aby przestała wam niszczyć życie.
Oto, co teraz nadchodzi, zrównoważenie między światłem i ciemnością. Patrząc wstecz na przeszłość, co powiecie tym, którzy was zdradzili? Dobrze wiem, kto tutaj siedzi! Czy potraficie już w tych sytuacjach dostrzec światło? Jako zdradzeni dostaliście kopa w cztery litery, dzięki któremu dzisiaj siedzicie tutaj i mnie słuchacie. Wiem, kto tutaj siedzi. Bez tego kopa nie bylibyście tutaj. Bez tego kopa nie przytrafiłby się wam pewien ciąg innych doświadczeń. Zdrada więc posłużyła wam jako konieczna synchronia i tkwi w niej spora doza miłości. Cofnijcie się pamięcią wstecz i przypatrzcie się jej. Zauważcie istniejące tam światło i uśmiech mówiący: „Prawdę powiedziawszy wtedy tego ci było potrzeba!”... Na co teraz odpowiecie: „Tak, chyba tego jednak potrzebowałem/am.” Teraz już się z tego będziecie śmiać. Tak bowiem wygląda światło sytuacji, która od zawsze wydawała się nieciekawa i która spędzała wam sen z powiek, albo przez którą nabawiliście się wrzodu żołądka i tak dalej i temu podobne.
Ilu z was zna takich, którzy bez przerwy narzekają? Można z kimś takim spotkać się co parę lat, można od czasu do czasu spotkać się na lunchu, a oni wciąż powtarzają tę samą historię, jakby igła w ich gramofonie utknęła na jednej ścieżce. Założę się, że chcielibyśce się z takimi ludźmi podzielić tym, co tutaj usłyszeliście tak, aby i oni mogli się inaczej określić; o ile sami dopuszczą do siebie możliwość tak pojętego zrównoważenia. O ile sami dopuszczą do siebie możliwość tak pojętego zrównoważenia. Być może i oni dopuszczą do siebie możliwość istnienia innej perspektywy na to samo wydarzenie, która posiada w sobie więcej światła, a nawet obecność aniołów. Być może wtedy zaczną te wspomnienia otaczać miłością i miłosierdziem do tego stopnia, że nawet jeśli wciąż będą wobec nich odczuwać smutek, to ten smutek nie będzie już nimi rządzić i przestaną z jego powodu płakać.
Zobaczycie, że stosunek do tego rodzaju wspomnień się zmieni, bowiem stajecie się coraz bardziej zrównoważonymi pracownikami światła. Właśnie w tej równowadze tkwi nadzieja nowej świadomości. Ci, którzy określają siebie jako osobę oświeconą to ci, którzy wiedzą, że życie ma im do zaoferaowania coś więcej. Taką osobą może być nawet naukowiec. Osobą oświeconą jest ten, kto nie posiada nastawienia, że już wie wszysko. To ten, kto wie, że musi być coś więcej, komu nie przeszkadza, że nie wszystko na razie da się w najdrobniejszych detalach poznać i skatalogować oraz zrozumieć, choć już teraz można tego używać.
Wszyscy tutaj zgromadzeni oraz ci, którzy to czytają - już teraz możecie używać tego, co wam dzisiaj przekazuję. Wspominając takie bolesne wspomnienia zaczniecie zauważać, że one przestają już wam tak doskwierać jak kiedyś, ponieważ zostały pozbawione mocy. Dzieje się tak, gdyż światło zaczyna być widać i to ono pozwala wam na spojrzenie na pewne rzeczy z innej perspektywy. Och, te zdarzenia pozostaną tam gdzie były, ale teraz zauważycie, że podczas ich doświadczania byliście zawsze w otoczeniu aniołów. Anioły nawet teraz pragną was jeszcze raz otoczyć i powiedzieć wam: „Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. Wszyscy, których kochaliście, a których straciliście wciąż są przy was w wielowymiarowy sposób i jeśli macie na to ochotę, możecie ich zobaczyć. Miłość to miłość i wcale jej nie straciliście, bowiem ona pozostaje z wami aż do ostatniego tchu.” Powiedzcie to teraz waszym dzieciom, bowiem kiedy nadejdzie właściwy czas, ta wiedza im pomoże.
Oto cały sytem w swej dobroczynności, pięknie i radości, bowiem światło zaczyna zwyciężać. Światło zaczyna powoli zwyciężać i jego zwycięstwo wydaje się niektórym z was zbyt powolne. Kochani, pamiętajcie jednakże, że macie przed sobą dużo czasu i wiele przyszłych wcieleń, w których będziecie się cieszyć planetą , która sama wydźwignęła się z własnej ciemności i stała się czymś, z czego pewnego dnia będziecie dumni i będziecie pragnęli na niej żyć. Już teraz celebruję te czasy, bowiem już kiedyś je widziałem. One nadchodzą. Oto spuścizna Kryona, przekaz o tym, w istnienie czego jeszcze nie wierzycie, ale uwierzycie, bowiem będziecie świadkami tego, jak to się stanie.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz

 Obraz może zawierać: na zewnątrz


W zeszłym tygodniu, w Calgary, Kryon przypomniał jedną z najwcześniejszych przypowieści o Brakującym Moście, która jest wciąż bardzo na czasie. Poniżej cytat z Kryon book II Don’t Think like a Human! 1994 fragment z przekazu danego 19 lipca, 1993 w Del Mar, pt. Don’t Think Like a Human str. 135-137

A teraz przekażę wam podstawowe zasady nowej energii i tego, jak jej używać. W tym samym czasie przekażę wam pewien przykład i przypowieść. Pierwszy przedmiot na mojej liście będzie wam na pewno łatwiej zapamiętać, bo nie jest on pozbawiony humoru: Nie myśl jak człowiek!

Nie myśl jak człowiek. Zapytacie się, jak można tak nie myśleć, skoro przecież jesteście ludźmi? Czyż moja prośba, żebyście zaczęli myśleć jak Duch, przekracza wasze możliwości? Być może, tak ... Czy wydaje się wam, że przestrzeganie was, żebyście przeegzaminowali sposób waszego myślenia przerasta moje możliwości? Chyba nie. Wyobraźcie to sobie tak. Jedziecie dokądś podróżując z dużą prędkością. Cel waszej podróży to przedostanie się na drugą stronę doliny. Poprosiliście Ducha, żeby razem z wami tę podróż współ-stworzył. W głębi wiecie, że ta prośba jest właściwa i dlatego zwracacie się z nią do Ducha. Jesteście w drodze... ale macie jeden problem: mianowicie na tej drodze stał kiedyś most, łączący obie strony doliny, ale którego od pewnego czasu tam już nie ma. Jedziecie dalej dobrze wiedząc, że tego mostu tam nie ma.

Nie myśl jak człowiek.... Co podczas takiej podróży pomyślałby człowiek? „Tego mostu tam nie ma i dlatego na pewno zginę. Tego mostu nie można tak szybko odbudować, a ponieważ nie było go tam wczoraj, kiedy tą drogą jechałem, więc i teraz na pewno go tam też nie będzie.” Zakładacie, że ten most powinien być taki sam, jak ten poprzedni: ze stali i cementu, zbudowny przez ludzki wysiłek i musi stać w tym samym miejscu, co ten stary. Myśląc: „mój samochód nie przejedzie, jeśli nie ma tam mostu”, zakładacie, że wasz samochód nie może latać. Nie myślcie jak człowiek! Myślcie jak Duch. Kiedy Duch współtworzy z wami, w tym procesie zachodzi wiele, czego nie jesteście świadomi.

W toku podróży nie bierzcie poprawek na strach. Oto druga z trzech instrukcji. Widzicie, jeśli będziecie myśleć jak człowiek, zaczniecie się bać. Możecie zapytać: „co to znaczy?” Znajdujecie się na planecie wolnego wyboru i co za tym idzie, nie ma żadnego przeznaczenia. Możecie tutaj robić, co tylko chcecie. Jednakże, za każdym razem, kiedy robicie coś niestosownego (nie dotyczy to współtworzenia z Duchem), kumulujecie karmę. Myśląc jak człowiek, co zrobilibyście w wyżej wymienionej sytuacji? Ze swojej podróży, której trasa wiedzie przez most, którego nie ma, można wtedy skręcić w lewo, albo w prawo. Można w ogóle ją przerwać. Przestrzegam, jeśli tak zrobicie, znów zacznacie akumulować karmę! „Aha”, możecie na to powiedzieć, „ale ja mam neutralny implant!” - „Aha!”, - Duch wam odpowie, - „a teraz znów masz karmę”. Właśnie ją sobie stworzyłeś. Czy widzicie, na jakiej zasadzie to działa? W toku podróży na drodze współtworzenia, nie bierzcie poprawek na strach. Nie myślcie jak człowiek.

Weźcie na siebie odpowiedzialność za podróż. Słuchajcie uważnie, bo to jest bardzo istotne: Punkt trzeci na powyższej liście. Jeśli będziecie myśleli jak człowiek i będziecie się bać jak człowiek, nie zaufacie Duchowi i będziecie Go obwiniać za pozornie negatywną sytuację. „Oto jadę tą drogą i... zbliżam się do śmierci! Duchu, oszukałeś mnie! Na pewno runę w przepaść. Duchu, oszukałeś mnie!” Jeśli zaś bierzecie na siebie odpowiedzialność za podróż, Duch nie może wam nic „zrobić”. Duch to wy sami! Współtworzycie, jadąc drogą... myśląc jak Duch.... nieustraszenie... wiedząc, że w miejcu, gdzie kiedyś stał most będzie coś, co go zastąpi... nie zakładając zawczasu, co to może być.

Zbliżając się do doliny widzicie dokładnie to, co przewidywaliście: mostu tam nie ma. - „Przecież ludzie nie mogą go odbudować z dnia na dzień.” Aach... ale co jeszcze tam widać? W miejscu, którego przedtem nie zauważyliście, za zakrętem, stoją ludzie i wymachują do was pokazując, że... tam dalej jest nowy most! Most, który budowano już od roku. Most, który był budowany na długo przedtem, nim o niego poprosiliście! Ten most jest szerszy, niż się tego spodziewaliście, znajdują się na nim latarnie, więc nawet w nocy dobrze widać drogę i dzięki niemu można przejechać dolinę szybciej, niż uprzednio. Przez cały ten czas most był budowany, pomimo tego, że o tym nic nie wiedzieliście i... dowiadujecie się o nim dopiero wtedy, kiedy go najbardziej potrzebujecie.

Jeśli zrozumieliście tę przypowieść, to zrozumieliście również, co ma dla was Duch w nowej energii. Dla Ducha czas nie jest liniowy! Moi drodzy, przygotowujemy dla was odpowiedzi, nim zadacie nam pytania! Współtworzymy z wami, zanim nas o to poprosicie. Robimy to w całej okazałości, albowiem nasz czas nie jest liniowy. Ponownie, nie pomylcie tego z przeznaczeniem. Znajdujecie się na planecie wolnego wyboru, ale my posiadamy nad wami tę przewagę, że „zawczasu” wiemy, czego w waszej linowej podróży będziecie potrzebować. Wszystko jest już przygotowane na to, co jutro współ-stworzycie i zamanifestujecie... zdrowie... dostatek, który na was czeka... partnerstwo, które jest tuż za rogiem. Jesteśmy już przygotowani do współtworzenia z wami rzeczy, o których wam się jeszcze nawet nie śni. (...)
- Kryon

tłumaczyła: Julita Gonera
edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
 Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Od samego początku, Kryon zawsze podkreślał zmieniającą się więź nas z planetą. Poniżej urywek z Kryon Book III Alchemy of The Human Spirit, 1995 cytowany fragment pochodzi ze str 75., oryginalny przekaz miał miejsce w styczniu 1995 roku na wspie Hawaje.

Przeszłe inkarnacje. Kochani, czy siedząc tutaj dzisiejszego wieczoru jesteście świadomi waszej grupy karmicznej? Ona może stanowić dla was niespodziankę, może was bardzo zdziwić, bowiem siedzicie tutaj udając, że się nie znacie. Ach, wiele lat temu (tak wiele, że trudno policzyć dokładnie ile), właśnie w tym miejscu byliście częścią wspaniałego kontynentu zwanego Lemurią. Wszyscy żyjący obecnie na Ziemi oświeceni członkowie Nowej Ery - czyli wy sami - byliście wtedy szamanami, świątobliwymi mężami, kapłanami i kapłankami. To jest wasza karma. Dzisiejsze spotkanie sprawiło, że ponownie jesteście razem - być może tylko ten jeden, jedyny raz - bowiem w nowej energii każdy z was będzie kroczyć własną ścieżką. Myślałem, że zainteresuje was wiedza o tym, kim jesteście, bowiem wasze dzisiejsze zebranie posiada na tej planecie wspaniały rodowód. Nie przez przypadek przyszliście teraz wysłuchać przestróg Ducha.

Pokonajcie strach przed oświeceniem! Na Lemurii niektórym z was ten strach na nic się nie przydał. W tamtych czasach, zaraz po zdobyciu oświecenia, spotkała was zagłada. Teraz obawiacie się, że może być podobnie. To jest rzeczywisty strach, przez który przejdziecie dzisiejszego wieczoru. Jest to zalążkowy strach przed pokaraniem z rąk samego Ducha, nabyty dawano temu, kiedy wasza cywilizacja uległa zagładzie. I tak to witamy was z powrotem oddając cześć waszemu istnieniu. Dla tych z was, którzy mieszkają na Hawajach mówimy, że w tym miejscu Ziemia znajduje się w remoncie, lecz nie mówimy tego po to, aby celowo wzbudzić strach w waszych duszach, lecz mówimy to wam z miłością.

Kiedy Kryon

Pozwólcie, że będę mówić o Człowieku Nowej Ery. Podczas, kiedy w tym pomieszczeniu potęguje się miłość którą was darzymy, pozwólcie, że rozwinę przed wami obraz cech Człowieka Nowej Ery.

Ach! Moi drodzy! Od czasu do czasu pozwalam mojemu partnerowi zobaczyć was takimi, jak ja was widzę. Poprosił mnie, żebym nie robił tego zbyt często, bowiem to go wprawia w zakłopotanie. Każdy z was jest tak wspaniały!... I za niedługo staniecie się jeszcze wspanialsi. Pozwólcie, że przedstawię wam cechy Człowieka Nowej Ery.

Człowiek Nowej Ery to Człowiek o osłabionej dwoistości. Dwoistość, tak jak Kryon i Duch ją postrzegają, to termin określający barierę między wam, jako ludźmi i waszym boskim, Wyższym Ja, które tj’kwi wewnątrz każdego z was. Czasami myślicie o Bogu jak o kimś innym. Tak samo jak Kryon, jesteście częścią całości. Kiedy współtworzycie, robicie to wraz z Duchem, przewodnikami i samym sobą. A więc, osłabiona dwoistość jest cechą Człowieka Nowej Ery. Zasłona jest obecnie uchylona na tyle, że więź między wami i waszym Wyższym Ja jest znacznie silniejsza, w związku z czym posiądziecie i inne cechy, o których będę mówił za chwilę. Człowiek Nowej Ery to ten, który zauważył możliwości, jakie niesie ze sobą nowa energia i wymazał swoją karmę. Niezależnie od tego, czy karma jest lekka, czy ciężka, Człowiek Nowej Ery może ją odrzucić. Oto pierwszy krok umożliwiający zaistnienie następnym.

Następną cechą jest odpowiedzialność posiadająca dwa aspekty. Po pierwsze, wiąże się z ogólnym poglądem [na życie]. Człowiek Nowej Ery rozumie, że jest całkowicie odpowiedzialny za wszystko, co się w jego życiu dzieje. Oznacza to, że na poziomie intuicji wiecie, że cokolwiek by się z wami nie działo, to sami tak właśnie zaplanowaliście. Nie istnieje żadne przeznaczenie, według którego coś musi się komuś wydarzyć. Każdy z was posiada własne życie i jest ono takie, jakie sobie wybraliście. Zawczasu planujecie dla siebie własne okna możliwości, a jednym z nich jest to, że obecnie siedzicie tutaj, na sali. To okno możliwości jest tym, które sprowadziło was wszystkich razem! Zrozumcie, że siedząc tutaj, bądź czytając te słowa, to nie przeznaczenie, ale wasz własny wybór. Tak rozumiana odpowiedzialność oznacza, że żaden z was nie jest ofiarą! Nikt wam nic nie zrobił. Nawet jeśli odnosicie inne wrażenie, to sami sobie wybieracie, aby przejść przez taką lekcję. W waszym życiu wydarzy się wiele rzeczy, w obliczu których będziecie się pytać: “Dlaczego to mi się przytrafiło?” Odpowiedź na pytanie otrzymacie od własnej intuicji, bowiem, co się wam przytrafia to są rzeczy, które zaplanowaliście dawno temu więc i rozwiązania są w was na poziomie komórkowym i tylko czekają, aż się o nie zapytacie.

Drugim aspektem odpowiedzialności jest coś, o czym być może nawet dotychczas nie pomyśleliście więc posłuchajcie, co przez Ducha - mówi wam Kryon: - Jesteście odpowiedzialni za planetę! Może dotychczas postrzegaliście ją tylko jako opakowanie waszego Człowieczeństwa. To znaczy, postrzegaliście jako grunt pod nogami, coś, czym się oddycha, co przysparza radości. Nie ma nic dalszego od prawdy. Przecież Kryon jest tutaj po to, żeby odmienić pole magnetyczne planety. Siatka magnetyczna jest tylko cząstką całości pozwalającej na funkcjonowanie ludzkiej świadomości. Cała planeta jest żywa, posiada swoją esencję życia i ważnym jest, abyście z wielką odpowiedzialnością zwrócili się doń i powiedzieli: Jestem tutaj z Tobą i Ty ze mną. W celu wprowadzenia nowej energii, wspólnie zmienimy wibrację całości... razem, jako jedność. I ważnym jest, żebyście od tej chwili pamiętali o tych rzeczach na początku każdej medytacji. Wzorem waszych starożytnych pozdrawiajcie Niebo, pozdrawiajcie Ziemię, pozdrawiajcie Wiatry i Wody. Nim rozpoczniecie medytację, oddajcie im cześć za to, że jesteście razem. Werbalnie oddaj cześć temu, że jesteś częścią jednego systemu, albowiem nie możecie bez siebie żyć i kiedy czcicie Ziemię i uznajecie wobec Niej odpowiedzialność, dopełniacie ten system. Uwierzcie mi, kochani, że kiedy zaczniecie tak robić, Ziemia wam także odda cześć. Będzie was utrzymywać i zapewni bezpieczeństwo. Mówimy teraz i o tych, którzy wkrótce podejmą długie podróże.... szczególnie oddajcie cześć wodom, ponad którymi je odbędziecie. (...)
-Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Zdj. Monika Muranyi
 Obraz może zawierać: 1 osoba

http://audio.kryon.com/en/New%20Paradigm%20for%20all-SAT-MINI.mp3

[Głos Marilyn Harper] Dzień dobry wszystkim! Dobrze widzieć waszą energię, światło, miłość i blask. Jako istoty światła promieniujecie jaśniej niż piękne żyrandole na tej sali. Każdy z was promieniuje niepowtarzalnym blaskiem. Przedstawiamy się tym, z którymi jeszcze się nie spotykaliśmy: jesteśmy Adironnda i przybywamy tutaj z całą Radą Światła, która staje tutaj na wasze wezwanie.
Pragniemy przekazać wam dzisiaj bardzo szczególne informacje, więc wcześniej poprosiliśmy nasze medium Marilyn aby wybrała jedną kartę, ale ona się sprzeciwiła mówiąc, że na scenie nie będzie mogła jej odczytać. [Mowa o aplikacji Kryon Daily Affirmations, które się wyświetlają w postaci kart – przyp. tłum.] Ale przecież my możemy to zrobić za nią, czyż nie? Oto przekaz na teraz dla ludzkości, więc weźcie głęboki oddech i posłuchajcie: „Moje związki są oparte na miłości i uczciwości, są otwarte i pełene wzajemnego szacunku i zaufania. Lubię przebywać wśród ludzi i ludzie lubią moje towarzystwo.” Aha! Taka prosta przesłanka, czyż nie? Bardzo prosta. Niech energia tej przesłanki zostanie natchniona waszym oddechem... Lubicie przebywać w towarzystwie ludzi, ludzie lubią przebywać z wami...
Często słyszymy, jak niektórzy mówią: „Och, żeby tylko znaleźć się gdzie indziej niż na Ziemi! Chcę znaleźć się wśród gwiazd, pragnę powrócić na swoją rodzinną planetę, do domu. Chcę być wszędzie, tylko nie tutaj!” A to szkoda, [gromki śmiech na sali] ponieważ sami podnosiliście rękę, czy płetwę, cokolwiek w przeszłym wcieleniu na znak zgody, na życie na Ziemi. Obecne czasy, to czasy ogromnej transformacji, przemiany... Wielu z was, prawdopodobnie większość... Tak, wszyscy z was jak tutaj siedzicie, żyliście w różnych kluczowych czasach planetarnej historii. Wcielaliście się tutaj, kiedy planeta przechodziła okresy globalnych przemian, kiedy zmieniała swą wibrację. Wtedy mówiliście także: Przyjdzie czas, że znów będziemy pomagać.”
I oto nadeszyły te czasy i ponownie jesteście tutaj. Przed rokiem 2012 mówiliście: Jestem częścią wszystkiego, jestem Stwórcą i stworzyłem wszystko.” I tak jest w rzeczy samej. Ale mówiliście także: „Stworzyliśmy wszystko, ale nie wiemy dlaczego stworzyliśmy trudności, przez które następnie musieliśmy przechodzić!” Przecież niektórzy stworzyli dla siebie, bądź są przekonani, że stworzyli sobie raka, albo wierzą, że stworzyli sytuację, w której ich dziecko zginęło w wypadku samochodowym. „Dlaczego stworzyłem sobie tę parodię?” Przeglądając następnie własny Akasz, widzicie pełno takich rzeczy, ale obecnie, wibracje tego wszystkiego są zupełnie inne. Teraz wibracja nie mówi wam, że to wy to wszystko sobie stworzyliście, bowiem czasem rzeczy się zdarzają, czyż nie? Czasem takie wyzwanie losu, to tylko wyzwanie. Co w nim ważne, to to jak na nie reagujecie. Jak ustosunkowujecie się do wszystkiego, co się w waszym świecie dzieje.
Czy odpowiadacie okazując waszą prawdziwą, kochającą naturę i wrodzony szacunek do bliźniego? Czy inni także w ten sposób odnoszą się do was? Niektórzy odpowiadają mi na to „Tak”. Inni zaś mówią: "Nie, to wcale nie tak!” Jeśli w tej chwili przecząco kręcicie głowami, to weźcie głęboki oddech, bowiem jedynym pewnikiem jest to, iż inni wciąż stanowią lustrzane odbicie was samych. Zapytacie się: „Dlaczego inni mieliby odbijać coś takiego właśnie mnie? Nie wydaje mi się, że pod tym względem mam coś jeszcze do nauczenia. Przecież ja to wszystko wiem.”
Ilu z was w tej chwili mówi, że wy to wiecie, że to wcale żadna nowość?” Wiedzcie, że trzy najbardziej niebezpieczne słowa we wszystkich językach świata to „Ja to wiem.” Bowiem to, co słyszycie i czego się w danym momencie dowiadujecie to jest dokładnie to, czego powinniście się teraz nauczyć i inni wam to odzwierciedlają. Zatem jeśli nie czujecie, że jesteście traktowani z miłością, czcią, otwartością, zaufaniem i szacunkiem, to zastanówcie się, czy podchodzicie do innych, będąc uczciwymi, otwartymi, okazując im szacunek? Dobrze wiemy, że takie podejście jest możliwe i wiemy również, iż kluczem w przyjęciu takiej postawy jest uważność.
Uważność sprawia, że czujecie, kiedy ktoś naciska wasze guziki - a przecież zawsze tak jest, bowiem na tym polega ewolucja ludzkości. Obecne czasy, to następny jej krok, którego się podejmujecie dobrowolnie nawet, jeśli niektórym się wydaje, że idą przez życie na wspak, kopiąc i krzycząc. Ha ha ha! No i co wam z tego kopania i krzyku? [gromki śmiech na sali] Za późno, przecież już się zgłosiliście! Widzicie, ludzkość dokładnie teraz, w tym momencie, sama w sobie, stanowi przesłankę miłości! Zdajemy sobie sprawę, że istnieje wiele piosenek o miłości. „Miłość jest wszystkim czego potrzebujesz” [Beatles’ów] „Przepadła moja miłość, fura i pies...” [na tę parodię niemalże wszystkich piosenek w stylu country, publiczność reaguje śmiechem – przyp. tłum.] Tak, czy inaczej - wyrażana energia - to miłość.
Kiedy więc ktoś z rodziny wam przeczy, czy stara się nacisnąć jakiś guzik, to wiedzcie, że oni tylko robią to, co do nich należy. Oni także dobrowolnie się zgodzili czegoś was nauczyć. Niedawno nasze Medium Marilyn udzieliła wywiadu z Lee Carroll dla programu Beginnings [w którym Lee przedstawia sylwetki innych channellerów i nauczycieli nowego paradygmatu – przyp. tłum.] Jeśli nie widzieliście jeszcze tego programu to zapraszam, bowiem oglądając go można się wiele nauczyć. Wywiad z Marilyn jest rozrywkowy i oglądali go także jej bracia. Jeden z nich jest Świadkiem Jehowy, drugi ministrem w Zborach Bożych, a trzeci pracuje jako doradca w AA [Anonimowi Alkoholicy] Żaden z braci nie skomentował wywiadu, tylko doradca AA zapytał się, co to jest channelling? Ona mu na to odpowiedziała: „Ty też jesteś channellerem wtedy, kiedy pomagasz komuś wznieść się powyżej tego, co już przeżyli. Channelling to przekazywanie przesłanek dla duszy.” My także się tym zajmujemy i wy też, ukochane istoty światła; tą przesłanką jest miłość, prawda tego, że potęga miłości potrafi nawet wznieść was ponad krzesła, może otworzyć wasze serca, jeśli na to zezwolicie. Jeżeli nie wyrazicie takiego zezwolenia, to pytamy się: Dlaczego?
Dlaczego wciąż, gdzieś w zakamarkach duszy, trzymacie się tego przestarzałego programu mówiącego wam, że nie zasługujecie na tę miłość, że nie jesteście jej godni? Przybywamy tutaj, aby to naprawić, bowiem doprawdy jesteście tej miłości godni! Zasługujecie na miłość, zaufanie i komunikację opartą na uczciwości i wierze; zasługujecie także, aby wasze związki odzwierciedlały to wszystko, bowiem wy już to odbicjacie! Prosimy was, abyście zaufali samym sobie, abyście dopuścili do głosu własną Obecność i się z nią połączyli. Weźcie głęboki oddech i jeszcze jeden. Widzicie, kiedy oddychacie, jesteście obecni. Wiemy, że lubicie przebywać w głowie i nieustannie myśleć. Pytacie się: kto jest taką pełną miłości obecnością w moim życiu? My nią jesteśmy! Jest nią także osoba siedząca obok was. Zwróćcie się do tej osoby i spojrzyjcie jej w oczy, zobaczcie tę miłość. Przecież wasze szyje się ruszają! [gromki śmiech na sali] Niektórzy będą się musieli obrócić inaczej, bo siedzą na końcu!
Widzicie, cały świat się uczy, świat się uczy i transformuje, a wy wszyscy, stanowicie integralną część tej transformacji. Powtarzamy wam niejednokrotnie: Wszyscy jesteście tymi, nadejścia których oczekiwaliśmy! To jest wasza odpowiedzialność i dlatego na wasz widok jesteśmy tak bardzo podnieceni. Głęboko was kochamy, widzimy was od zewnątrz i od wewnątrz, widzimy wasze światło, zwątpienia, nawet łzy oraz śmiech. Kiedy się śmiejecie, otwieracie serca i wtedy wchodzą przewodnicy robiąc to, co do nich należy. My to wszystko widzimy i dlatego uważamy się za wybrańców losu. Wy także jesteście takim wybrańcami. Mówimy wam teraz Namaste. Namaste!
[Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Wszystko, co wam we wszystkich naszych przekazach opisujemy na temat Przemiany i Przebudzenia, dotyczy pojęcia określonego dwoma słowami: Nowy Paradygmat. Znaczenie tego pojęcia obejmuje wszystko, całe życie, jak się na tej planecie sprawy mają, wszytkie sprawy! Tutaj nie chodzi o jeden sektor rzeczywistości, Nowy Paradygmat nie odmienia tylko spraw duchowych, on odmienia wszystko we wszystkich dziedzinach życia. Jeśli więc rozumiecie znaczenie Nowego Paradygmatu w ten sam sposób kochani, to zobaczycie jak on zacznie się na planecie ujawniać. Wy przecież już to widzicie.
Porozmawiajmy o tym jak Nowy Paradygmat widać na praktycznym przykładzie życia codziennego każdego z was, właśnie tutaj i teraz, na tej sali i podczas czytania tego przekazu. Co was czeka? Jeśli obecnie znajdujecie się na rozdrożu bowiem czujecie, że coś się zmieniło, albo, że stoi teraz przed wami konieczność podjęcia jakiejś ważnej decyzji, to możecie się zapytać tak: Dlaczego czuję teraz to, co czuję? Niektórzy z was martwią się w tej chwili o najbardziej podstawowe rzeczy, bowiem stoicie na pewnym progu, bądź sami go stanowicie i ta sytuacja wydaje się wam dziwna, czy inna od tego, czego się spodziewacie. Zwykle dorośli tłumaczą sobie takie sytuacje mówiąc, jestem tutaj, bowiem spotkało mnie A, B czy C, teraz więc udam się tu czy tam, bowiem w ten sposób tak zwykle robi się w sytuacjach A, B, czy C. Innymi słowy, sami dobrze wiecie, co oznaczają A, B i C, bowiem są to rzeczy/wydarzenia, które każdy logiczny umysł rozpoznje, jako kolejny krok w życiu.
Oto co wobec tego pragnę wam powiedzieć. Przede wszystkim pragnę, abyście się na moment zatrzymali i zastanowili. Jeśli doprawdy obecnie zachodzi zmiana pardygmatu, to oznacza ona, że to, czego doprawdy oczekujecie w bieli [zrodzonego na planecie] światła a nie w ciemności, w której dotychczas żyliście, to to, iż owa biel stworzy Nowy Paradygmat. Przechodzicie z jednego koloru w drugi, przechodzicie z ciemniejszego odcienia w jaśniejszy. Jeśli w ten metaforyczny sposób spojrzycie na własną świadomość i jej paradygmat zauważycie, że nie można już liczyć czy polegać na tym, na czym się polegało dotychczas, że zawsze pewne rzeczy wiodą do innych. I to jest bardzo dobra wiadomość! Mówię wam, że w przeszłości wszystko toczyło się pewnym torem i to wcale nie było takie dobre. Obecnie znajdujecie się na progu [czegoś nowego] i mówicie sobie: „Spróbuję tego, popchnę tutaj, ale to i tak nie wyjdzie, bo to nigdy przedtem też nie wychodziło! Ale i tak spróbuję jeszcze raz.” Z góry więc zakładacie, że w oparciu o przeszłe doświadczenia to, co zamierzacie zrobić znów wam nie wyjdzie!
Taki czas decyzji być może jest związany z waszym wiekiem, każdy człowiek posiada swój zegar [biologiczny] biegnący zawsze w jednym kierunku, naprzód i jego tykanie powoduje, że pewne okresy życia sprzyjają podejmowaniu decyzji co robić dalej. Czasem taka pora życiowych decyzji przypada, kiedy jesteście młodzi, czasem ona przypada na czas, kiedy już odchowaliście dzieci, albo kiedy kończą szkoły bądź kiedy zaczynają uniwersytet. Tak czy inaczej, nadchodzi w waszym życiu czas podjęcia pewnych decyzji i czujecie go inaczej niż zwykle.
Oto, co rozumiem pod określeniem „inaczej niż zwykle.” Musicie wymazać spodziewany rezultat tych decyzji. Musicie wymazać spodziewane rezultaty zwyczajnych, powszednich działań. Musicie wymazać spodziewane rezultaty zwyczajnych, powszednich działań. Znacie ludzi, którzy już przeszli przez podobne doświadczenia, przez które obecnie sami przechodzicie, albo którzy wcześniej stali na podobnym progu, albo dopiero stać będą. Pragniecie zasięgnąć od nich porady i pytacie się: „Co najlepiej teraz robić? Która decyzja zdała egzamin w twoim życiu?” Kochani, zdrowy rozsądek dyktuje, żeby właśnie tak postąpić, zasięgnąć rady u kogoś, kto już przez coś podobnego przechodził. Mówię wam jednakże, że obecnie istnieje pewna różnica, bowiem wchodzicie w czasy, których jeszcze nikt z was nie doświadczał. Możecie się więc pytać ile tylko chcecie, ale - jeśli wejdziecie w kolejną fazę życia z otwartym umysłem, bez oczekiwań opartych o przeszłość, to sprawy potoczą się zupełnie inaczej.
To jest najlepsza wiadomość, jaką mogę wam przekazać, bowiem wszystko, czego oczekujecie niekoniecznie musi się teraz wydarzyć. Zwracam się teraz do kogoś na sali: „Czy jest teraz odpowiednia pora, aby złożyć pewne podanie?” - A czego po tym się spodziewasz? Jakie obawy wnosisz w kolejny rodział życia? Co ci na ten temat mówiono?
Ile razy siedząc przed wami przypominałem, że kiedy udajecie się do lekarza, to taka wizyta przypomina niemalże wyrok i egzekucję wydane w oparciu o przeszłość! Uczciwa praktyka lekarska się zmieni, bowiem obecny paradygmat jest inny i inaczej określa kim jesteście. Zatem w przeszłości lekarz mógł mieć rację co do stanu ludzkiego zdrowia, ale jego diagnozy już nie są dla was wiążące! Co wobec tego robić? Wysłuchajcie lekarza rozumiejąc, że to co mówi i w co sam wierzy, jest oparte o stary paradygmat. Ale to nie jest wasz paradygmat. Wiele ludzi znajduje się obecnie w podobnej sytuacji co wy i muszą podjąć decyzję co do następnego etapu życia, biorąc pod uwagę wiek, bądź stan zdrowia. Mówię więc wam, że tam, dokąd idziecie to dziewiczy grunt, niezapisana tabliczka. Sami więc możecie zapisać, co się wam tam przydarzy, nie mając wobec tego żadnych uprzedzeń. To jest dla ludzi najtrudniejsze.
Wiele lat temu przekazałem wam przypowieść pod tytułem „Przypowieść o brakującym moście.” [poniżej w tej grupie – przyp.tłum.] Przypowieść traktuje o człowieku imieniem Wo, czyli jej bohaterm jest Wo-man. [po ang. kobieta, czyli każdy człowiek niezależnie od płci – przyp. tłum.] Ha ha! Wo jechał drogą wiodącą do mostu, który musiał przejechać w celu przedostnia się na drugą stronę doliny. Będąc już w drodze Wo zrozumiał, że tego mostu nie ma i miał pokusę, aby się zatrzymać i przemyśleć dalsze postępowanie, wytyczyć inną trasę. Wo jednakże nie zrobił nic takiego, bowiem on jest człowiekiem Nowej Ery. On wie dokładnie to samo, co wy sami, wie, że wkracza na dziewiczy grunt więc zamiast na hamulec, naciska gaz i jedzie jeszcze szybciej! Wo wie, że za zakrętem będzie coś, co mu podpowie, co będzie dalej. Czego się nie spodziewa, to to, że tuż za zakrętem widzi nowy most, który był w budowie od przynajmniej dziesięciu lat, choć budowa była nieoznaczona i jak dotychczas umykała jego uwadze! Wo z łatwością pokonał most.
Kochani, jeśli można się tak wyrazić, w eterze istnieje wiele różnych rzeczy, które są w budowie z myślą o was. Za parę miesięcy, czy lat, kiedy znów ze sobą będziemy rozmawiać powiecie mi śmiejąc się „To mi się wydawało nie do wiary, ale tylko posłuchaj, raptem poznałem pewnego człowieka, ni z tego ni z owego znalazłem coś, albo powiecie mi, że to czy tamto się stało. Jedyną różnicą w tym wszystkim jest to, że wy tego wszystkiego oczekiwaliście! Błogosławiona istota ludzka, która rozumie, że nie jest ofiarą starego paradygmatu życia na Ziemi, która rozumie, że pełni instrumentalną rolę w procesie malowania bielą światła, które podąża wszędzie tam, gdzie i wy. Oczekujcie w waszym życiu dobrych, radosnych zmian, a nie ich przeciwieństwa! Nie kształtujcie swych oczekiwań na tym, co mówią wam inni, bądź na tym, co się stało w życiu innych ludzi. Kochani, wtedy czasy były inne! Obecnie stoicie wiedząc, że jesteście godni i wspaniali oraz że Bóg właśnie takimi was widzi. Służycie reszcie planety jako katalizatory, oni was obserwują jak się w tej chwili zachowujecie. Niezależnie od tego, jak się potoczą dalsze losy ludzkości, niezależnie od tego, o czym doniosą wam serwisy informacyjne, czy jakie rewelacje zobaczycie w telewizji, wiedzcie, że jesteście ponad to wszystko, wiedzcie, że przyciągacie do siebie pewne rzeczy właśnie dlatego, że ich oczekujecie.
To tak jakbyście byli magnesami, jakbyście zamawiali danie w restauracji. Wiele z was już czegoś takiego doświadcza i gdybym ich wam tutaj przedstawił, to ze łzami w oczach opowiedzieli by wam najpiękniejsze historie, jakich dotychczas nigdy nie słyszeliście. Opowiedzieliby wam o tym, jak wciąż żyją bowiem nie uwierzyli w to, co mówił im lekarz. Opowiedzą wam o tym, jak przejęli kontrolę nad czymś, co zawsze wydawało się poza kontrolą. Opowiedzieliby wam o tym, jak stali się mistrzami tego, co wydawało się nie do okiełznania, bowiem wzięli głęboki oddech i powiedzieli: Ja jestem wspaniały. Daj mi to, o co proszę albo coś więcej i jeszcze lepszego, aby stało się w moim życiu!
A gdzie wy sami odnajdujecie się w tym scenariuszu? Wszystko o czym mówię jest praktyczne! Ziemia się zmienia, nadeszła Przemiana, jak zresztą już wcześniej była o tym mowa. Teraz jednakże, siedząc tuaj, bądź czytając w obliczu tego, co następnie powinniście w życiu zrobić pragnę, abyście wiedzieli, że to jest piękne, odprężcie się więc, weźcie głęboki oddech i ruszajcie do przodu z miłością, oczekując w życiu wspaniałych rzeczy. I one się staną. Na tym polega Nowy Paradygmat, w którym światło zwycięża. To się wam może wydawać dziwne, niezwykłe i nawet nie do wiary i niech tak będzie, a wy stańcie się tymi, którzy to udowodnią! Udowodnijcie, że stare prawdy poszły do lamusa, róbcie swoje, idźcie do przodu i następnie opowiadajcie innym o wspaniałych rzeczach, które się wam przytrafiły. Kiedy się będą was pytać, dlaczego, powiedzcie im, że na Ziemi nastały nowe czasy, Nowy Paradygmat. Powiedzcie im, że miłość zaczyna wygrywać! Tutaj jest coś więcej, tutaj zawsze jest coś więcej, ponieważ rzeczy są inne od tego, jakimi były, choćby wczoraj, czy przedwczoraj. Opuście to miejsce choć trochę przemienieni tym, co tu usłyszeliście. Upomnijcie się o to wszystko, jak o swoją własność. I jeśli tak postąpicie, to poznacie powód, dlaczego przybywa do was Kryon.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadiga Fedynkiewicz
Fot. Mary Baxter St Clair


 Brak dostępnego opisu zdjęcia.


http://audio.kryon.com/en/The%20Dark%20Days%20of%20Light.mp3

Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Wszędzie dokąd przybywamy, od lat mówimy o zachodzącej zmianie paradygmatu [wzorca życia na Ziemi]. Gdyby trzydzieści lat temu zadać memu partnerowi pytanie: „Dlaczego Kryon tutaj przybywa?”, to nie potrafiłby wam na to dać odpowiedzi, bowiem sam jej nie znał. W celu odnalezienia się jako channeller i rozpoczęcia przekazu na żywo, aby przyzwyczaić się do przekazu tego rodzaju informacji, Lee potrzebował około trzech, albo czterech lat. Nawet jak już się przyzwyczaił to i tak nie wiedział, dlaczego Kryon w ogóle tutaj przybył. Nawet po wydaniu Księgi I-szej naszych przekazów w 1993 roku, czy Księgi II-giej w 1994 roku przyczyna, dla której Kryon tutaj jest, nie została w pełni wyjaśniona. Uzmysłowienie celu naszej obecności zabrało jeszcze wiele lat, tak samo jak uzmysłowienie sobie, iż wszystko o czym od samego początku była mowa, stanowiło wstęp, swoistą próbę przyzwyczajenia was do prawdziwego, rzetelnego przekazu natchnionego. Abyście mogli się swobodnie poczuć, słuchając informacji pochodzących od prawdziwego medium, które przekazuje wam miłość, bez potrzeby odwoływania się do sprytnych sztuczek, powiązanych z marketingiem.
Po trzydziestu latach wiecie już, że przekaz Kryona nieustannie traktuje o podejmowaniu waszej własnej mocy, o tym, że ludzkość istnieje na Ziemi w pewnym celu, że nie jesteście ofiarami tej planety. Prawdę powiedziawszy, przyczyna, dla której naprawdę tutaj przybywamy, została objawiona stosunkowo niedawno, jest nią mianowicie to, aby służyć wam pomocą w czasach wspaniałej Przemiany, w czasach zmiany paradygmatu życia na Ziemi czyli, aby wam pomagać, podczas największej globalnej przemiany świadomości, której zresztą sami oczekiwaliście.
Mam nadzieję, że uzmysławiacie sobie, iż Kryon wcale nie pojawił się w życiu mojego partnera, czy w życiu innych, dopóki nie zaszło na tej wspaniałej planecie pewne wydarzenie. Pod koniec lat 80-tych upadł Zwązek Radziecki, rozbrajając to, co mogło stać się przyczyną kolejnej wojny. Ta wojna byłaby dokładnie taka, jaką sobie wyobrażaliście. Po jej zakończeniu pozostałoby tutaj niewielu, a sama Ziemia byłaby martwa i pogrążona w ciemności. Wszystko, co uczynili Plejadianie [aby ludzkość mogła dożyć do czasu Przemiany] byłoby na darmo. Na tym polega wolny wybór. - Czy Gwiezdne Matki wiedziały o tym? - Tak. - Kryonie, skąd to wiesz? – One wiedziały, bowiem już wcześniej to widziały. Czy wiecie, że Plejadianie także mieli swoje Przebudzenie? Mówiliśmy już o tym. [M.in. w przekazie towarzyszącym spotkaniu Chóru Tonującego w Glastonbury, w 2018 roku, którego polska transkrypcja, znajduje się poniżej w tej grupie – przyp. tłum.] Oni także ewoluowali na zasadzie wolnego wyboru.
Zatem mamy tutaj do czynienia z powtarzającym się, opartym na zasadzie wolnego wyboru cyklem zwycięstw i klęsk. Ludzkość więc mogła wybrać najniższy, najciemniejszy poziom świadomości i sama się zniszczyć. Taki koniec was czekał i niektórzy z was dobrze te czasy pamiętają, bowiem w nich żyliście. Lee często je wspomnina, opowiadając o gotowych do wystrzału 50-ciu tysiącach głowic jądrowych, rozmieszczonych po obu stronach Żelaznej Kurtyny. Jak coś takiego można przeżyć? I oto pojawił się grom z jasnego nieba [Gorbaczow, upadek Muru Berlińskiego – przyp.tłum.] dzięki któremu odmieniły się losy Ziemi, dzięki czemu wciąż żyjecie.
Czy sądzicie, że to, co mówię jest nazbyt dramatyczne? Pozwólcie więc, że się zapytam: „Zajrzyjcie do historii i powiedzcie mi, kto przewidywał upadek Związku Radzieckiego, że odbędzie się właśnie tak i właśnie wtedy? Przecież to było mocarstwo, które zniknęło z mapy świata niemalże w ciągu jednego dnia! Kochani, im zabrakło pieniędzy! To powinno wam dać coś do myślenia; a przecież upadku Związku Radzieckiego nie przewidział nikt. Na tym właśnie polega grom z jasnego nieba [w oryg. ang.: wild card – przyp. tłum.] Związek Radziecki upadł, ponieważ świadomość planety już wtedy zaczynała się podnosić na wyższy poziom. Patrząc wstecz, to wszystko jest dobrze widoczne i jeśli potraficie połączyć ze sobą pewne fakty, to można zauważyć, że te wydarzenia wcale nie są przypadkowe i wszystkie miały miejsce tuż przed precesją równonocy [21 grudnia 2012r]; zgodnie z tym, co wam przepowiadały rdzenne ludy tej planety, ludzkość przeżyła. Rozpoczęło się Przebudzenie i Kryon jest tutaj, aby wam pomóc.
Nie wiedzieliślcie tego 30 lat temu. Wszystko, czego was wtedy Lee nauczał - a bardzo dobrze pamiętam każde jego słowo - co wam opowiadał i tłumaczył o zmianach w polu magnetycznym Ziemi oraz dlaczego te zmiany muszą zajść, to sam tego tak naprawdę dobrze nie rozumiał. Jako ludzkość, zauważyliście wpływ pól magnetycznych na świadomość dopiero znacznie później, kiedy to powstały naukowe eksperymenty badające zależność między magnetyzmem a świadomością. Teraz już wiecie, że magnetyzm i świadomość wpływają na siebie wzajemnie, rozumiecie, że to już zostało naukowo udowodnione. Ha ha i dowiodły wam tego satelity, a nie żadni różdżkarze!
Kochani, przed wami nowy paradygmat, który postrzega świadomość ludzką w zupełnie inny sposób niż stary. Przebudzenie, o którym teraz wam opowiadam stało się faktem. Ono jest tak samo rzeczywiste jak miłość, która zaczyna przepajać naturę ludzką. Na czym polega różnica między starym i nowym paradygmatem? Mówiąc krótko, wasza świadomość rozwija się od niskiego poziomu, opartego na zwierzęcym instynkcie, walce o przetrwanie i strachu, do wyższego poziomu opartego na zrozumieniu, miłosierdziu, dobroczynności i miłości. Kochani, zaczynacie budzić się do świadomości, iż miłość Boga, miłość Stwórcy, tkwi w was samych i potrafi się objawić i odmienić pewne rzeczy. Na tym polega różnica między starym i nowym paradygmatem. Tę różnicę stanowi miłość. O miłości powiedziano już zbyt wiele, ale i niedostatecznie dużo, śmiejąc się, że istnieje wiele jej rodzajów. Ja jednakże mówię wam o miłości Źródła Stwórczego, którą Ono żywi do każdego z was. Miłość zaprasza, abyście poczuli jak promiejniuje z każdej komórki waszego ciała, abyście zobaczyli, jaka jest piękna, jak jesteście połączeni, jak pewnego dnia na Ziemi zostanie zauważona, bowiem czeka was kolejna zmiana rachuby czasu na przed i po Przemianie Świadomości, kiedy to ludzkość przestała ze sobą wojować i masowo się zabijać, kiedy wszyscy zrozumieli już, że każdy pragnie dla siebie tego samego.
Kryonie, kiedy to będzie, bo rozglądając się dokoła, w tej chwili niczego takiego nie widać? Jak na razie, widzimy tych, którzy uważając się za uduchowionych, pozabijaliby wszystkich myślących inaczej, jak to się kiedyś ma zmienić? Odpowiedź: Kochani, to się będzie zmieniać powoli, ale to się zmieni. Och! To się doprawdy zmieni! To się musi zmienić, ponieważ w pewnym momencie ciemna świadomość przestanie przeważać i stanie się prawdziwą mniejszością, zmuszoną do istnienia na peryferiach otaczającej ją miłości. Owa miłość będzie się starała zaprosić mniejszość do ujrzenia prawdy i światła, ale niektórzy przedstawiciele ciemności nie skorzystają z takiego zaproszenia, oni bowiem będą woleli zginąć, niż zwrócić się do światła. Tak będzie, walka się jeszcze nie skończyła, ale już teraz zwycięża światło i kochani, ono będzie nadal zwyciężało!
Ponownie się was zapytam: Czego raz po raz jesteście świadkami, a co jest inne od tego, co się tutaj działo od wieków? Odpowiedź: Na światło dzienne wychodzą wszelkie niestosowności, które choć są okropne, zawsze się jednak działy. Istnieją tacy, którzy mataczą, ponieważ tak się nauczyli z dziada pradziada, z tą różnicą, że obecnie ci ludzie poniosą konsekwencje swych matactw. Obecnie ciemność daje się zauważyć, a kiedyś zawsze się gdzieś mogła ukryć. W ciemniejszych czasach rządziła ciemność, zawsze można się więc było gdzieś schować, uczciwi zawsze przegrywali i niegodziwcy wychodzili na zwycięzców. To się kochani obecnie zmienia! To już się zmieniło! To dlatego dzisiaj, we wcześniejszym przekazie mówiliśmy, że teraz możecie iść w nieznane i oczekiwać tam światła! Możecie teraz iść w nieznane mówiąc: „Cieszę się, że nie wiem, co ze mną będzie, bowiem to, co się stanie będzie o wiele lepsze od tego, czego się spodziewam!”
Opowiem wam pewną historyjkę, króciutką metaforę. To nie będzie przypowieść o człowieku imieniem Wo, to będzie pierwsza przypowieść, której bohaterem nie jest Wo. Pragnę opowiedzieć wam o społeczności pewnego akwarium. To jest prawdziwe akwarium w prawdziwym mieszkaniu. Opowiem wam o jego społeczności, bowiem kochani jeśli sami bylibyście rybkami, to nie bylibyście świadomi tego, co się dzieje po drugiej stronie szklanej ściany. Ryby w akwarium widzą odbice samych siebie i prawdę powiedziawszy nie są świadome świata zewnętrznego, z wyjątkiem zmian oświetlenia. One wiedzą także, że pożywienie pochodzi z góry, ale nie wiedzą, że to człowiek je karmi. Rybom się wydaje, że sypiące się z góry pożywienie to coś zupełnie normalnego i traktują je tak samo, jak wy deszcz. One sobie wcale nie wyobrażają, że gdzieś poza akwarium stoi jakiś olbrzym i sypie im karmę. Ryby tego nie wiedzą. Nasze opowiadanie traktuje o rybiej społeczności, o szkółce inteligentnych rybek, które umieją mówić. Skoro rozmawiamy teraz o sprawach duchowych, niech to będą tropikalne rybki o duchowo brzmiącej nazwie skalary [z ang. angelfish – przyp.tłum.] Zatem mamy teraz do czynienia z niebiańskimi rybkami i ich duchowej przywódczyni imieniem Angel [śmiech na sali].
Angel pamięta, kiedy to wszytko się zaczęło, kiedy zaczęły się dziać rzeczy, których nikt spośród społeczności od lat żyjącej w tym ogromnym akwarium nigdy nie doświadczył. Świat Angel był ogromny i przepłynięcie z jednego końca do drugiego zabierało jej dużo czasu, więc nawet nie myślała, że akwarium ją w czymkolwiek ogranicza; ono było wystarczająco duże na swobodne pływanie i na życie. Żyjąc tak w towarzystwie innych ryb od lat, wszystko toczyło się swoim jednolitym torem, co zresztą rybki bardzo sobie ceniły. Temperatura wody była zawsze taka sama, jej stopień kwasowości i oświetlenie, także zawsze były takie same. Ryby więc wcale nie wiedziały, że mieszkają w akwarium, wydawało się im, że są w jeziorze albo w stawie. Angel była szczęśliwą rybką i wszyscy jej przyjaciele także byli bardzo zadowoleni ze swego rybiego życia, gdzie wiadomo było co gdzie jest, kiedy pojawia się jedzenie, kiedy zmienia się oświetlenie. Rybki były świadome dni i nocy, bowiem właściciel akwarium gasił wieczorem światło i zapalał je za dnia, miały więc swoje cykle odpoczynku, zupełnie jak na wolności.
Aż tu raptem wszystko się zmieniło. Pierwsze, co Angel i cała reszta zauważyli, to było coś doprawdy strasznego: światło, które się zawsze zapalało na znak końca okresu odpoczynku, nie zapaliło się! Co więcej, to światło nie tylko się nie zapaliło o czasie, ono stało się jakoś ciemniejsze! Raptem więc szkółka rybek pogrążyła się w ciemności, choć wciąż się widzieli, to światło sygnalizujące dzień, było jakby ciemniejsze. W akwarium zapanował zmierzch. Rybki zaczęły się denerwować. Angel od zawsze była przez całą społeczność traktowana jako przywódczyni, więc teraz przypominała wszystkim, że takie rzeczy się zdarzają i na pewno są tylko przejściowe, że wkrótce wszystko będzie tak jak było dawniej. - Nie martwcie się! – mówiła. Ale to nie wszystko! Teraz słychać było jakiś hałas! Hałas oczywiście jest pojęciem względnym, można go zdefiniować jako ciśnienie powietrza na błonę bębenka słuchowego, które w ten sposób wytwarza dźwięk w głowie. Ryby słyszą inaczej niż ludzie, ale tak samo jak wy, potrafią wyczuwać wibracje i dźwięki dochodzące z zewnątrz akwaruim, odbierając je jako hałas. Ryby nie lubią odgłosów pochodzących z zewnątrz, one im przeszkadzają i denerwują. A ten hałas był doprawdy głośny, rozedrgał cały ich świat, całe akwarium drżało! Rybki były więc zestresowane.
Teraz w akwarium było ciemno i głośno. Rybki zaczęły mówić, że pewnie dzieje się coś okropnego. Intelektualiści w szkółce byli przekonani, że rybią społeczność czeka zagłada, że oczekiwany przez nich koniec świata właśnie nadciąga. Niektórzy nawet mówili o wyskakiwaniu z akwarium i uduszeniu się. „Przecież my to potrafimy, inni tak robią!” Angel odpwiadała im: „Nic na to nie wskazuje, żeby nasz świat miał się wkrótce skończyć. Wszystko będzie dobrze, poczekajmy jeszcze i zobaczmy, co będzie dalej. Przede wszystkim, niczego się nie bójcie!” Gdyby rybki umiały śpiewać, to Angel na pewno byłaby pierwsza, ale hałas tak zatrząsł całym akwarium, że z jego dna podniósł się leżący pod żwirkiem muł. Rybki myślały, że żwirek nigdy się nie zmienia, zawsze pozostaje taki sam i służy im jako teren do poszukiwań jedzenia, jako obszar do polowań, to przecież tam na dno spadało jedzenie! Żwirek więc stanowił dla rybek bardzo ważny, stały element całego świata, aż tu raptem z niego zaczął się wydobywać muł, ciemność i brzydota. Słyszany przez rybki hałas tak mocno wstrząsnął żwirkiem, że zaczęło z niego wychodzić wszystko, co kiedykolwiek doń wpadło. Z tego powodu niektórym rybkom zaczynało brakować tlenu. Woda w akwarium stała się badzo zanieczyszczona wszystkim, co niegdyś leżało zakopane pod żwirkiem i niektórym rybkom było ciężko w tych warunkach oddychać.
Następnie w akwarium zrobiło się trochę zimniej. Rybki się bardzo tym przestraszyły. Nawet Angel zaczęła tracić nadzieję mówiąc, że intelektualiści chyba mają rację! Ciemność i hałas spowodowały, że woda stała się mętna i pełna brudu. „Przecież tego nigdy tutaj nie było, a teraz jeszcze na dodatek zrobiło się zimno!” Mimo wszystko, Angel się jakoś trzymała i starała się utrzymać w spokoju całą szkółkę. Okazało się, że to właśnie ona miała rajcę! Zaraz po tym, jak w akwarium zrobiło się chłodniej, rzeczy zaczęły powoli wracać do normy. Hałas ucichł i muł osiadł na dnie, albo jakoś się oczyścił dzięki filtrom, choć z punktu widzenia rybek, oczyszczenie wód stało się samoistnie, dzięki prądom rzecznym. Brzydka mroczność się rozeszła i powróciło światło, do którego rybki były przyzwyczajone. Cała szkółka pytająco spojrzała na Angel:”Skąd wiedziałaś, że tak będzie? Skąd wiedziałaś, że wszystko wróci do normy?” - „To nie tak”- odparła Angel - „wszystko, co nas otacza jest nowe!” I kiedy rybki się rozejrzały dokoła same to zauważyły. Wszystkie leżące na dnie akwarium ozdoby: plastikowy nurek i domek z syrenką, zostały wymienione na nowe. Rybki miesiącami je podziwiały i się z nimi oswajały.
Pozwólcie, że powiem wam, co się naprawdę z akwarium wydarzyło. Właściciel mieszkania, w którym ono się znajdowało, przechodził w życiu okres decyzji i postanowił przeprowadzić kapitalny remont. Zrozumiał, że wielkiego akwarium, ze względu na rozmiar nie można ruszać. Postanowił więc zostawić je tam, gdzie stało i podczas prac remontowych karmić i opiekować się rybkami, żeby nie zginęły. Remont jednak wymagał, żeby na pewien czas wyłączyć w mieszkaniu prąd oraz na akwarium położyć deski tak, by nic tam nie wpadło. Kiedy remont rozpoczął się na dobre, wiercenie, piłowanie i stukanie młotkami tak mocno roztrzęsło półką podtrzymującą akwarium, że jego ściany nielmalże popękały. Wtedy właściciel mieszkania spowolnił prace, aby ocalić rybki. To wtedy woda w akwarium stała się mętna, ponieważ wibracje wyzwoliły brud i muł spod żwirku. Mężczyzna się tego nie spodziewał, ale mimo wszystko doprowadził remont do końca, choć i dla niego także to był okres trudny i nawet musiał się czasowo przeprowadzić gdzie indziej. To był bardzo niewygodny czas dla wszystkich.
Tak wygląda Przebudzenie na ogromną skalę i jako właściciel mieszkania, mężczyzna dobrze to rozumiał. Ale czy rybki wiedziały to samo? Ich świat był odcięty od reszty, one o niczym nie wiedziały, nie widząc rzeczy z szerszej perspektywy nawet nie miały pojęcia, że to tylko remont. Dla nich wszystko, co się działo było zupełnie nowe i nieoczekiwane. Mężczyzna też pewnych rzeczy się nie spodziewał, nie wiedział na przykład, że przez drgania zepsuł się akwaryjny termostat, więc kupił i zainstalował nowy. Dobrze, że to zauważył, bo rybkom zaczynało być za zimno! Mężczyzna wymienił filtry i całą instalację elektryczną, skoro i tak zmieniał w mieszkaniu wszystko, to pomyślał sobie, że i w akwarium przydałoby się to powymieniać. Teraz rybkom oddychało się lepiej i wszystkie poczuły się dobrze. Angel wiedziała, że coś się w ich świecie zmieniło! Rybki celebrowały każdą chwilę w odnowionym akwarium. Czy doprawdy muszę to wam tłumaczyć dalej?
Pod pewnym względem wszyscy jesteście takimi rybkami. Przyzwyczajeni jesteście do określonej rzeczywistości i nie rozumiecie jak działa Gaja, jak działa Stwórca, jak się odczuwa Przebudzenie, ani na jakich zasadach działa sama świadomość! Wszystko co widzicie dokoła, to kłopoty i trudności. Niektórzy z was nawet mówią: „Kryon zapewnia, że jest coraz więcej światła, ale ja przecież się orientuję co się na świecie dzieje, bo oglądam dziennik telewizyjny! Rzeczy wcale nie wygłądają pięknie i ładnie. Ciężko nam oddychać z powodu tej brzydoty i ciemności.”
Ci z was, którzy są Amerykanami, jesteście świadkami bardzo głębokiej dysfunkcji w życiu politycznym. Widzicie, jak raptem wszyscy skaczą sobie do gardła, jak nikt nie potrafi wprowadzić żadnych ustaw. Wszyscy są ze sobą tak skłóceni, że niezależnie od własnych poglądów, chcecie im wszystkim przyłożyć! I od pewnego czasu tak jest codziennie. Jeśli sprawy się potoczą pomyślnie, to ktoś wyląduje za kratkami! To przysparza wam obaw, bowiem przez dwieście lat wasza demokracja zdawała egzamin. Działała świetnie, ponieważ wszyscy potrafili się ze sobą dogadać, a ustawodawstwo odzwierciedlało tę umiejętność dialogu i negocjacji między stronami. Kiedy wy ostatnio widzieliście coś takiego, Amerykanie? Odpowiedź: „Dawno temu!” I właśnie to przysparza wam obaw. Rozglądacie się wokół i zewsząd widać brud i wypełzające robactwo.
Tak się dzieje teraz na całym świecie. Powtarzam jeszcze raz: - Tylko poczekajcie, jak się dowiecie, jak szeroki zasięg ma seksualne zniewolenie dzieci! Problem jest o wiele większy niż wam się wydaje i swoimi mackami sięga niemalże wszędzie! To zjawisko jest od dawna przez dziennikarzy bardzo dobrze udokumentowane, bowiem kochani, światło zaczyna zwyciężać! Znajdą się tacy, którzy to ujawnią i wtedy ogrom tego was zszokuje, ponieważ zobaczycie kto to wszystko finansuje i kto jest w to zamieszany. To się zbliża. Oczywiście znajdą się i tacy, którzy będą krzyczeć, że to co się dzieje, to najgorsze co tylko może być, więc biada nam wszystkim, nie rozumiejąc, że to tylko oznaka remontu w akwarium.
Nadejdzie taki czas, kiedy światło znów się zapali, woda stanie się czysta i będzie się lepiej oddychać. Wszystkie te rzeczy, choć być może podchodzicie do nich jak do przenośni, posiadają swój odnośnik w rzeczywistości, ponieważ w procesie ewolucji, ludzkość samoistnie się oczyści oraz oczyści całą planetę! Przyjdzie taki czas, kiedy zauważycie i oczyścicie stertę śmieci pływającą w morzu. To zabierze trochę czasu, ale w ten wysiłek zaangażuje się tysiące ludzi, bowiem zrozumieją konieczność tego przedsięwzięcia [ludzką odpowiedzialność wobec planety]. Czy kiedykolwiek przypuszczaliście, że będziecie tego świadkami? To się zbliża!
Sama natura ludzka zacznie ewoluować poza znany wam paradygmat w coś, czego tutaj jeszcze nie było, czego nikt z was się nie spodziewa. To dlatego czujecie, że teraz można iść do przodu i zająć się czymś całkiem nowym. Czujecie, że historia się więcej nie powtórzy. Och, kochani, jeszcze zobaczycie wiele ohydztwa. Czy wiecie, że kiedy jaśnieje światło, to lepiej widać tych, którzy karmią ciemność i wykorzystują ją we wstrętny sposób? Kotynuując swój ciemny proceder, wielu z tych ludzi pociągnie za sobą tłumy, ponieważ w ten sposób będą się starać przyćmić światło, tylko dlatego, że ono zwycięża.
Ci, którzy już teraz są dysfunkcyjni staną się jeszcze bardziej dysfunkcyjni. A ci, którzy od dawna opowiedzieli się po stronie ciemności będą w nią brnąć do końca! Już wcześniej was o tym uprzedzałem, więc oczekujcie tego. Pamiętajcie, że to wcale nie oznacza końca świata; to znaczy, że wszystko się odnawia! Już za niedługo zobaczycie to w dziennikach. Zobaczycie skandale na szeroką skalę, twarze ludzi, którzy od dawien dawna wiedzieli o pewnych rzeczach, dowiecie się o rządach państw, które od dawna przystawały na pewne matactwa. Znajdą się tacy, którzy to wszystko wyciągną na światło dzienne. Tym razem już się nie da tego brudu schować! Przyjdzie więc zapłacić grzywny, niektórzy na zawsze stracą kariery. To wszystko już się dzieje. Ci, którym się wydaje, że flirtując z ciemnością zajdą dalej, niech pamiętają, że akwarium, w którym żyją, staje się coraz lepsze, odczuwane wstrząsy to tylko Przebudzenie, a wyzwolony muł od zawsze istniał na peryferiach wizji, on teraz dopiero wychodzi na światło dzienne, dzięki czemu niektórym z was będzie się lepiej oddychało. Teraz widzicie, jak ta brzydota może daleko zajść. Kochani, pamiętajcie że tak wygląda remont! Na tym polega odnowa. Tylko spytajcie się Angel!
Każdy z was posiada wewnątrz siebie anioła. Wyższe Ja. Wasza dusza posiada kształt anioła i jest stworzona na obraz i podobieństwo Boga, co oznacza, że jest stworzona na podobieństo miłosierdzia i dobroczynności Źródła Stwórczego. Posiadacie rezonujące z duszą DNA, którego wszystkie 23 pary, choć w każdym z was układają się w niepowtarzalny wzór, to pochodzą od przybyszów z gwiazd. Oto, kim jesteście. Kochani! Oto co się dzieje!
Jaką rybką chcecie być? Bądźcie piękną!
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Pinterest


 Obraz może zawierać: roślina, woda i na zewnątrz


http://audio.kryon.com/en/The%20list-SUN-MINI.mp3
Poniżej polska transkrypcja z podwójnego przekazu Adironndy i Kryona z 10.03. 2019r., z Calgary. Materiał jest ciekawy, aczkolwiek niełatwy w przekładzie. Zdecydowałam się go tutaj umieścić właśnie ze względu na złożnoność aby w ten sposób podkreślić ważny (przynajmniej moim zdaniem) fakt, że przekaz natchniony zawsze jest zamknięty we wrażliwości językowej medium co nie zawsze daje się przetłumaczyć na inny język. W pewnym sensie każdy przekaz natchniony jest więc tłumaczeniem z języka uniwersalnych pojęć i idei na język i świadomość medium, zatem to, co przed wami to tłumaczenie takiego tłumaczenia.....

[Głos Marilyn Harper] Dzień dobry wszystkim! Tak dobrze widzieć wasze światło, blask, waszą energię, Gwiezdne Matki wibrujące w waszym DNA. Wiedzcie, że ich kody stanowią część was samych. [o Lemuryjskich Kodach Kryon wspominał przy okazji ich wydania w czerwcu 2016 roku podczas przekazu dla Kręgu Sióstr Lemuryjskich na dorocznej Konferencji Światła w Mt. Ida w stanie Arkansas, polska transkrypcja, z którego na stronie Dr. Wolf – przyp. tłum.] One stanowią część hmm... waszych środków i narzędzi. Teraz nie możecie już być obecni bez nich. Wiedzcie, iż my także przekazujemy wam energetyczne narzędzia z naszego świata, dzięki którym idziecie przez wasz. Tak samo jak Gwiezdne Matki zakotwiczamy w was energię poprzez płuca, zakotwiczamy ją codziennie, poprzez anatomię subtelną waszych ciał. Zrozumcie, iż dzięki temu „C” [kody w jęz. ang. zaczynają się na literę c, wym.”si” – przyp. tłum.], uczycie się postrzegać świat z innej perspektywy, uczycie się słuchać sercem, patrzeć uszami i czuć oczami. Wszystkie połączenia [w ang. connections, więc kolejne pojęcie na literę c – przyp. tłum.] objawiają się na różnorakie sposoby. Wczoraj wspaniały dobrodziej Kryon, opowiadał wam o życiu w akwarium, opisywał zdumiewające w nim życie, podczas remontu mieszkania. Wiecie, to następne „c” w naszym łańcuszku, bowiem remont to nic innego jak katalizator [ang. catalyst] Przemiany. Wiedzcie, że bieżący rok jest takim katalizatorem.
Już wcześniej mówiliśmy o pewnych narzędziach, które mogą się wam przydać i obecnie pragniemy pomówić na ten temat więcej. Wasza społeczność [ang. community] jest niesamowicie ważna. Tak samo ważny jest sposób, w jaki się porozumiewacie [ang. communication] czyli w duchu uczciwości bez przeszkód i z otwartym sercem. Porozumiewanie się z otwartym sercem sprawia, że wszystko inne, wszystkie inne dialogi [ang. conversations] układają się właściwie. Prosimy więc was, abyście podjęli zobowiązanie [ang. commitment] tak, tak, to kolejne pojęcie na „c”. Rybki pływają sobie w akwarium i “widzą” nowymi oczami. [ang. see, „widzieć” brzmi jak angielskie “ sea”- morze, a oba wym. “si”- czyli litera “C”- przyp. tłum.] Prosimy was, abyście związali się [ang. commit] z samymi sobą. Zobowiążcie się zadbać o planetę, zobowiążcie się obcować [ang. commune] z nią i wszystkimi żyjącymi na niej istotami, zwiążcie się z nieożywionymi elementami, bowiem obcując z tą energią, wiążecie się z samą Gają. Wiążąc się z Gają, wiążecie się także z własną strukturą komórkową [ang. cellular structure] a to kolejne pojęcie na „c”. Łączycie się z własną strukturą komórkową. Natchnijcie to pojęcie waszym oddechem. Łącząc się z własną strukturą komórkową, łączycie się z Lemuryjskimi Kodami, bowiem to Gwiezdne Matki posiadają ścisły związek z waszym DNA i one was łączą [ang. connect]. Aha i znów mamy kolejne „c”. One stanowią łącze tej planety i pomagają wam w połączeniu się z własną strukturą komórkową. Przecież posiadacie tysiące telomerów, tysiące komórek... Nie! Miliony! - Jakżeż więc Matki Gwiezdne nie mogą stanowić części was samych!? Zatem łączycie się z każdą z nich i z każdym człowiekiem poprzez oddech.
Dzięki temu łączu powracamy do pojęcia troski [ang. caring] o samych siebie, troski o innych, troski o swą społeczność, troski o zobowiązanie, które podejmujecie wobec samych siebie i planety . Dużo pojęć na „c” tworzy ten łańcuszek. Mamy tutaj jeszcze jedno ogniwo-niespodziankę, lecz zanim je zdradzimy, pragniemy przypomnieć, że najważniejszym pojęciem na c spośród nich wszystkich jest miłosierdzie [ang. compassion] wobec wszystkiego, co żyje. Tak pojęte miłosierdzie staje się katalizatorem miłości. Miłosierdzie to energia połączenia, energia związania się z własną strukturą komórkową oraz dialogu z innymi, ze społecznością, co rodzi miłosierdzie w was samych. Trochę zmieniliśmy ostatnie zdanie, bowiem chcieliśmy powiedzieć, że to wszystko wzbudza w was „święczność” [ang „cratitude”] ha ha ha, ale tutaj naprawdę chodzi o wdzięczność, czyli tegoroczny katalizator, dzięki któremu się odmieniacie, dzięki któremu w każdej chwili każdego dnia odmienia się wasza struktura komórkowa i doświadczacie różnych wizji. Wiedzcie, iż kiedy zbliżacie się do życia, niezależnie od tego, co ono wam przynosi, przyjmijcie to z wdzięcznością i miłosierdziem. Teraz widzicie jak wszystkie te pojęcia na literę c wspaniale się układają dla waszego dobra. Ukochane istoty światła, ufajcie temu. Ufajcie własnej energii, ufajcie temu, że wszystko potraficie [ang. can] Aha! To kolejne pojęcie na c, ha ha! Potraficie się porozumiewać z tak wielką miłością, jaka się wam tylko wydaje możliwa, bowiem tak wygląda wasza prawdziwa natura. To wy jesteście następnym krokiem w ewolucji ludzkości, torujecie jej drogę... ha ha... bardziej jasno ją definiujecie [ang. clarifying] kolejne c! Chyba to trzeba zapisać, czyż nie? Wy coraz jaśniej definiujecie jej intencję tak, abyście naprawdę mogli zatroszczyć się o planetę i wszystko, co na niej żyje z miłosierdziem i wdzięcznością, ukochane istoty światła. Dzięki temu wnosicie we własne życie radość, która wówczas was zewsząd otacza.
Ukochane istoty światła pragniemy zlać się z waszymi umysłami [ang. mind meld, pojęcie spopularyzowane przez serial telewizyjny “Star Trek” – przyp. tłum.], zlać się z waszymi sercami, abyście mogli poczuć wasze własne światło tak samo, jak my je czujemy. To wy jesteście tymi oświeconymi, nadejścia których oczekiwaliśmy. Jesteście agentami Przemiany, boskimi burzycielami status quo, przemieniacie zbiorową świadomość. Za to wszystko jesteśmy wam wdzięczni! Głęboko was kochamy, głęboko was widzimy i służymy wam za lustro, abyście tę samą głębię mogli spostrzec we własnym odbiciu. Namaste!
[Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Pragnę kontynuować nasz przekaz na rozpoczęty przez Adironndę temat połączeń i więzi. Już wcześniej dyskutowaliśmy z wami na temat pięknego i głębokiego lemuryjskiego Koła Nauki. [ostatnio w pięciu przekazach z Melbourne na Florydzie, polska transkrypcja z których poniżej w tej grupie – przyp.tłum.] Zasady według których nauczali was Plejadianie, powoli zaczynają się objawiać i w tym procesie uzmysłowiacie sobie piękno tego, czego Plejadianie nauczali dzieci i dorosłych oraz piękno sposobu, w jaki to robili. Cała nauka została specjalnie zaplanowana z uwagą na charakter natury ludzkiej takiej, jaką posiadaliście w owych czasach. Na razie niektóre rzeczy związane z Kołem wciąż wam umykają. Nie pamiętacie, na przykład jak za pomocą Koła was uczono, ile przy tym mieliście zabawy, a wszystko żeby jak najbardziej odprężyć was przed przekazaniem głębokiej wiedzy tak, aby na zawsze zapadła w Akaszy i [w odpowiednim czasie] odmieniła Ziemię.
Jedną z takich rzeczy, która na razie wam umyka, o której jeszcze nie mówiliśmy to to, w jaki sposób Plejadianie uczyli was poszczególnych przedmiotów, jak wybierali, czego was w danym dniu będą uczyli. Nieodmiennie, kiedy sporządza się listy czegoś, czego następnie w liniowy sposób się naucza, [w ludzkiej świadomości] istnieje tendencja stopniowania ważności wymienianych w ten sposób zagadnień na mniej lub bardziej ważne, w zależności czy zostały wymienione jako pierwsze, czy ostatnie. Rodzi się więc pewna hierarchia. Plejadianie często nauczali was w sposób liniowy, tak samo jak sam to robię, często przekazując wam listy poruszanych w danym przekazie zagadnień. Kiedy taką listę rozpoczynam od punktu numer jeden, to sam ten fakt stwarza pewne uprzedzenie, bowiem zakładacie, że punkt pierwszy jest najważniejszy nawet, kiedy mówię wam, że tak nie jest. Jeśli mówię wam, że przytoczę listę dziesięciu rzeczy, z których punkt dziesiąty jest szczególny, to wtedy odwracacie zwykły porządek i przyjmujecie punkt dziesiąty jako najważniejszy, a punkt pierwszy jako najmniej ważny. Zatem niezależnie od tego jak wam pewne sprawy się przekazuje liniowo, zaczynając od „początku” czy „od końca” to tak czy inaczej, podchodzicie to takich list z uprzedzeniem, doszukując się w nich pewnej hierarchii ważności.
Przypisywanie hierarchii ważności jest bardzo ciekawą cechą ludzkiej świadomości. Widać ją nawet na przykładzie społeczeństw i rodziny. Kto rządzi w rodzinie? Noworodek bardzo szybko zaczyna rozumieć, kto tam rządzi. Zdawać by się mogło, że zawsze i wszędzie ktoś czymś rządzi. Dorastając, dziecko idzie do szkoły, a tam rządzi nauczyciel. Nawet w klasie istnieją tacy, którzy wiodą prym i są ważniejsi od pozostałych. I tak idąc przez życie, układanie hierarchii ważności staje się zupełnie naturalne i automatyczne, bowiem zawsze istnieją pewne rzeczy, czy ludzie ważniejsi od innych, którzy liczą się mniej lub więcej od innych, w zależności od szczebla w hierarchii. Właśnie tak wygląda natura ludzka i nawyk tworzenia hierarchii stanowi część mechanizmu przetrwania. Wiedząc co jest ważne a co nie, pozwala wam w życiu trzymać się pewnych zasad i planować na przyszłość. Wiedząc, co w danej chwili jest najważniejsze, pomaga w życiu codziennym. Dokąd z tym wszystkim zmierzam? Hmm...
Pierwsze nauczycielki ludzkości, twórczynie Koła Nauki, pokazały wam koło z pięcioma szprychami. Jego krąg zewnętrzny posiadał swą nazwę i służył pewnemu celowi, tak samo jak krąg wewnętrzny. Pięć szprych stanowiło podstawę całej nauki, jej poszczególne przedmioty. W nich zawarta została cała praktyczna wiedza, którą powinien znać każdy człowiek. Jak już wspominałem, w odróżnieniu od innych kół [np. Koło Dharmy w Buddyzmie, bądź koło Fortuny – przyp. tłum] po dziś dzień istniejących na całej Ziemi, to lemuryjskie posiada nieparzystą ilość szprych oraz zawiera pewną energię, odczucie i mądrość zwane „Dążeniem do równowagi.” Liczba pięć zatem - poszukując wewnętrznej równowagi- zawsze dąży do stania się przynajmniej jedną więcej, bądź jedną mniej... ponieważ postrzegacie ją jako nieparzystą. Zatem w tym układzie pięciu, jak wam się wydaje, która szprycha jest najważniejsza? Nawet jeśli one nie są ponumerowane, kiedy nauczycielka rozpoczyna lekcję od którejkolwiek z nich, to natura ludzka podszeptuje wam, że ta szprycha jest albo najważniejsza, albo najmniej ważna, ponieważ stanowi początek całego szeregu szprych, które mogą być ważniejsze. Tak czy inaczej, uczeń zawsze jest świadomy istnienia pewnej hierarchii.
Ponownie: Jak wobec tego nauczały Plejadianki? One bardzo uważały, by nigdy nie zaczynać lekcji od tego samego przedmiotu, od tej samej szprychy, po to, aby pokazać uczniom brak jakiejkolwiek hierarchii ważności oraz doniosłość tego faktu samego w sobie; tematyka codziennych lekcji była wybierana przez uczniów w formie zabawy, czyli wprawiania Koła w ruch. Zajęcia więc codziennie rozpoczynano od szprychy wybranej przez dzieci na podstwawie gry losowej. [tutaj od razu na myśl przychodzi i hazardowa gra w ruletkę i od lat ciesząca się nieustanną popularnością w amerykańskiej telewizji gra pt. „Wheel of Fortune”- koło fortuny, obie oparte właśnie na losowym wyniku wprawiania koła w ruch – przyp. tłum] Robiły to, aby wpoić uczniom, iż niezależnie od tego, jak świętym wydawał się danego dnia nauczany przedmiot, to żadna ze szprych Koła nie jest ważniejsza od pozostałych. Kochani, tak właśnie wygląda pardygmat nauk duchowych i samego istnienia. Mądrość tak pojętego nauczania widać do dzisiaj, bowiem wy wciąż chcecie poznać hierarchię anielską i wiedzieć, który z aniołów jest najważniejszy! Drążąc zagadnienia duchowe, wciąż pragniecie poznać najlepszą ścieżkę do połączenia z Duchem.
W niektórych systemach wiary ona zaczyna się od człowieka, który najpierw łączy się z duchowymi istotami, które z kolei łączą go ze Źródłem Stwórczym. Pierwszym założeniem, wynikającym z natury ludzkiej jest więc przekonanie, że człowiek nie potrafi się sam połączyć ze Źródłem Stwórczym. Dzieje się tak, bowiem posiadacie w sobie odczucie własnej małości, niskie poczucie wartości własnej. Innymi słowy, czujecie się niegodni.
Dlatego na świecie istnieje cały szereg stworzonych przez ludzi narzędzi, dzięki którym można pokonać wszystkie konieczne stopnie, zwrócić się od razu we właściwym kierunku, czy pozdawać wszystkie egzaminy, aby w nagrodę uzyskać połączenie. Nawet jeden z najstarszych ze znanych wam systemów wiary, Hinduizm, wciąż zakłada, że aby osiągnąć Nirwanę, należy pokonać wiele przeszkód, co jest niemożliwe bez niczyjej pomocy. [Na temat Nirwany i Samsary oraz o interpretacji nauk Buddyzmu w świetle Nowego Paradygmatu, Kryon wspominał w przekazach podczas mającej miejsce w 2017 roku wycieczki po Indiach, polska transkrypcja z których znajduje się w tej grupie – przyp. tłum.]
Na całej Ziemi natura ludzka wygląda tak samo, a ja pragnę żebyście się z tego paradygmatu wyłamali! Plejadianie nauczali, że w stosunku do zagadnień duchowych, w stosunku do wszystkiego związanego ze Stwórcą, czy z najbardziej duchowymi zagadnieniami jakie tylko możecie zgłębić, ze wszystkim co najpiękniejsze, co opisuje piękno wrodzone w was samych, NIE MA ŻADNEJ HIERARCHII!
Odpowiecie mi na to: - „Zaraz zaraz, mówisz, że nie ma żadnej listy ważności pewnych pojęć?” – „Tak, odpowiem wam.” –„Aha! Mamy cię teraz! Bóg przecież musi być najważniejszy, czyż nie tak, Kryonie?” - Wtedy odpowiem wam – „ A co wy na to, jeśli wam powiem, że Bóg mieszka wewnątrz każdego z was? Jak odniesiecie do tego waszą hierarchię ważności?” Tak ujęta kwestia wymaga od was głębszego zastanowienia się - czyż nie? - bowiem narusza zasady szeregowania pewnych wartości jeden, dwa, trzy i cztery... Każde zagadnienie wtedy staje się wielowymiarowe, czyż nie? Jeśli więc Bóg mieszka wewnątrz każdego z was, to co, będziecie się modlić do samych siebie? Jeśli Bóg mieszka w każdym z was, to jak wtedy wygląda najlepsza droga do nawiązania z Nim więzi? Jak wygląda więź ze wszystkim do razu? Odpowiedź: Zajrzyjcie do własnego wnętrza i odszukajcie tej więzi, tego łącza! W odniesieniu do Stworzenia, w tym Wszechświecie nie ma żadnej hierarchii dusz. Nie istnieje żadna grupa dusz, która jest wywyższona ponad pozostałe. Po drugiej stronie zasłony nie istnieje żaden bilans światła i ciemności, tam jest tylko miłość!
Ta sama iskierka jedności tkwi wewnątrz każdego z was. Tutaj nie ma żadnej hierarchii, tylko miłość. Wewnątrz każdego z was istnieje takie łącze. Oto na czym polega pojęcie połączenia, o którym mój partner wspominał wcześniej, podczas rozmowy na temat spontanicznego uzdrowienia. Spontaniczne uzdrowienie to nic innego jak moment tak silnego uzmysłowienia sobie obecności Boga w całym ciele, że nic nie może tego przekonania zburzyć. Na tym polega tajemnica odmładzania, klucz do życia w łasce, klucz do odzyskania spokoju oraz do spokojnie przespanej nocy. To wszystko tkwi wewnątrz każdego z was. Na tym polega nawiązanie prawdziwej łączności, prawdziwej więzi. Zatem kiedy ktoś znowu zacznie wam przypominać, co należy zrobić, aby dotrzeć w pewne miejsce, to nie przekonujcie go, że nie ma racji, nie mówcie mu, że znacie coś lepszego. Po prostu mu to pokażcie! Ha ha ha! Pokażcie, że posiadacie wewnątrz siebie miłosierdzie boże nawet wtedy, kiedy wstajecie i zbieracie się do wyjścia. Okazujcie to miłosierdzie w życiu codziennym, poprzez to, jak rozmawiacie z innymi, jak ich traktujecie. Oto wiadomość, którą pragnę, abyście dzisaj usłyszeli. Będę ją wam powtarzał raz, po raz, po raz....
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz



 Obraz może zawierać: noc i na zewnątrz
 http://audio.kryon.com/en/LEE%26MON-MONTREAL-SAT-PM.mp3

[Głos Moniki Muranyi] Zapraszam wszystkich, aby zamknęli oczy i oddali cześć pierwotnym właścicielom tej ziemi, którzy niegdyś ten region zamieszkiwali. Oddajmy cześć narodom, które mieszkały od ujścia w górę, wzdłuż rzeki Świętego Wawrzyńca, aż po jezioro Ontario oraz na północ stąd, do Quebec City. Oddajmy cześć tym, którzy przed nami mieszkali tutaj, w tym miejscu, gdzie się teraz spotykamy. Przyjmijmy także do wiadomości, że sami jesteśmy własnymi przodkami i żyjemy na tym samym gruncie, co oni. Przyjmijmy do wiadomości istnienie naszych galaktycznych przodków, bowiem oni są obecni z nami tutaj i teraz. Wyciągają do nas ręce, pragnąc przekazać nam miłość i gratulacje. Wibracja, którą nosi wewnątrz siebie każdy człowiek, a dzięki której transmitujemy emocje Stwórcy takie jak: spokój, miłosierdzie, miłość, radość i szczęście - to nasze dziedziczne prawo, więc potencjalnie zawsze możemy tę wibrację posiadać, a nawet jeszcze wyższą. Jesteśmy jej nośnikami, bowiem od tej chwili jako kolektyw, nasze wibracje wzrastają i każdy z nas posiada wobec tego wybór, albo je przyjąć, albo się odsunąć. Po co jednak się odsuwać, skoro szeroki strumień dobroczynności pragnie polepszyć życie każego człowieka według jego własnego uznania. Każdy z nas posiada możliwość bezpośredniego zwrócenia się do Źródła z prośbą o polepszenie życia według własnego uznania. Nic z tych rzeczy jednakże nie zaistnieje, dopóki o to nie poprosimy. Zatem zwracamy się teraz z prośbą: kochany Kryonie, co nas czeka jako ludzkość? Co czeka każdego z nas?
[Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Mam wam bardzo dużo do powiedzenia o rzeczach, o których jeszcze nigdy z wami nie rozmawiałem. Pora, abyście się tego dowiedzieli. Partnerze mów powoli i ostrożnie, bowiem informacje, które pragnę teraz przekazać, jeszcze nigdy nie były przekazywane.
Ludzi fascynuje kreślenie linii wpływu między różnymi rzeczami. Pod pewnym względem tak powinno być, bowiem w wielu przypadkach takie linie należy nakreślić. Jakie znacie najwcześniejsze przykłady kreślenia linii przepływu energii pomiędzy pewnymi rzeczami? To są pierwotne linie łączące węzły i oczka siatki krystalicznej Ziemi. Przy okazji innych spotkań mówiłem wam o istnieniu linii wpływu między węzłami i oczkami, bowiem każdy węzeł i oczko – plus i minus - są ze sobą połączone. Lee już wcześniej chciał zobaczyć jak rozkład tych linii by wyglądał, gdyby go rozrysować. [On chciał się dowiedzieć, czy] Gdyby te linie rozrysować, to czy ułożyłyby się w jakiś wzór? Po pierwsze, nie znacie jeszcze jak wszystkie węzły i oczka się ze sobą łączą, znacie tylko kilka połączonych par. Ale Lee już zdążył popełnić błąd zakładając, że wszystkie linie łączące głębokie rzeczy rozchodzą się tylko na powierzchni Ziemi. Te linie przesiekają kulę ziemską na wskroś.
Zatem jako ludzie posiadacie pewne uprzedzenie co do kreślenia linii. Poza tym, zawsze zakładacie, że te linie muszą być proste! A tak nie jest. Coś innego wpływa na ich kształt. Czasem te linie się lekko zakrzywiają, podobnie jak linie pola magnetycznego. Powiemy wam od razu, na samym początku naszej dyskusji, że kreślenie linii między pewnymi wpływowymi, duchowymi rzeczami jest wśród ludzi bardzo powszechne. Jakie znacie inne starożytne linie, które w tym przypadku są na prawdę bardzo proste? Czy wiecie, że istnieje linia między jeziorem Titicaca i Tybetem? To jest bardzo stara linia wpływu, którą przewidzieli Indianie Lakota w przepowiedni o „Podróży pierzastego węża.” [Tutaj Kryon ma na myśli przeniesienie kundalini, czakramu korzennego Ziemi z Tybetu do Ameryki Południowej – przyp. tłum] Zastanówcie się nad tym przez moment, bowiem ta linia ma do czynienia z zaszłą niedawno na Ziemi Przemianą. Teraz więc rozumiecie, że czasami takie linie są silne, a czasem nie, one czasami nikną, aby znów się kiedyś pojawić. Dlaczego tak się dzieje? Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co prócz głębokiej świętości i nauk te dwa regiony ziemi – jezioro Titicaca i Tybet - mają ze sobą wspólnego? Odpowiedź: Oba regiony są położone bardzo wysoko. A co wam wiadomo o miejscach lądowań Plejadian, gdzie oni spędzali większość czasu? Oni żyli na dużych wysokościach. Istnieje więc dużo rzeczy na temat waszych gwiezdnych rodziców, o których jeszcze nie wspominałem.
Cała Europa pokryta jest tzw. liniami ley i już wcześniej mówiłem wam o nich. [Przy okazji wycieczki na Węgry i I cz. oraz wycieczki po Anglii - polskie transkrypcje znajdują się w tej grupie – przyp. tłum] Wiele z nich jest pochodzenia naturalnego i stanowią szlak żył wodnych, albo nawet ówczesnych rzek i strumieni, ponieważ to właśnie tam budowano zamki. Długo potem, jak rzeki schowały się pod ziemię, a strumienie wyschły, ludzie dziwią się, że zamki układają się w pewną linię. Mówią wtedy: Takie ułożenie musi być według jakiejś świętej linii. A to nie tak, zamki kiedyś leżały w bliskim sąsiedztwie wody. To są właśnie zagadniena, które umykają waszej uwadze.
Istnieje jeszcze jeden rodzaj prawdziwie świętych linii znajdujących się w niektórych państwach, w których gościliśmy i o których była mowa. Jedna z nich jest na Węgrzech, gdzie spędziliśmy kilka dni przebywając w miejscu, które według niektórych stanowi bijący puls tego kraju - jego czakram serca. Bijący Kamień [Dobogókő]. To określenie jest bliskie prawdy, bowiem w Dobogókő doprawdy znajdują się pewne wielowymiarowe portale i linie. Co pragnę więc wam powiedzieć to to, że w stosunku do historii, linii wpływu i przemieszczania się pewnych rzeczy, nie wszystko jest takie, jakie się wam wydaje.
A teraz powiem wam coś, co się wam nie spodoba! [Kryon się śmieje] Mówi się, że linie z Nazca musiały być zbudowane przez kosmitów. Przecież je najlepiej widać z lotu ptaka albo z orbity okołoziemskiej. Ponadto, w ich okolicy znajdują się struktury wyglądające jak pasy startowe! Zatem być może linie z Nazca to lądowisko statków kosmicznych Starożytnych, przecież one do złudzenia przypominają pasy startowe? Pragnę wam na ten temat coś powiedzieć. Pewnego dnia spotkacie piękno przybyszów z gwiazd i wtedy się głośno roześmiejecie z samych siebie, bowiem dowiecie się, iż żaden z nich nie potrzebuje lotniska, aby tutaj przybyć. To wy sami projektujecie ludzką umiejętność lotu na przybyszy z kosmosu. To wy macie samoloty, które potrzebują lądowisk i pasów startowych. Kiedy więc oglądacie podobne struktury gdzieś w terenie górzystym, od razu zakładacie, że one powstały dla, albo ręką kosmitów. Niektóre z linii z Nazca są naturalne, a niektóre stworzone przez ludzi.
Dobrze wiecie, że nawet po dzień dzisiejszy istnieją pewne obrzędy, rytuały, ludzie instruują innych, aby udali się w pewne miejsca, zwrócili się twarzami w odpowiednich kierunkach, odwiedzili to, czy tamto miejsce, a wszystko to w celu, aby Bóg Stworzenia im przyświecił i spojrzał na nich łaskawie. Taki sposób myślenia posiadacie po dziś dzień. Dlaczego więc to się wydaje dla was takie nie do wiary, że to rdzenna ludność Nazca zbudowała te linie? Oni myśleli podobnymi kategoriami! Kochani, im powiedziano, że im dłuższe i prostsze będą te linie, to wtedy spadnie oczekiwany i bardzo potrzebny deszcz, o który ci ludzie się modlili, bowiem wtedy zaczynała się susza związana ze zmianami klimatycznymi, z pewnym nieznanym wam cyklem pogodowym. Tak więc wygląda przyczyna powstania linii z Nazca. Niech historycy wam dowiodą, że tak brzmi prawda ich powstania, choć wy pragniecie, aby na ich powstanie istniała jakaś ezoteryczna, niesamowita przyczyna.
Wcześniej rozmawialiśmy z wami o istnieniu pól wielowymiarowej energii oraz o pewnych anomaliach na planecie, które są wam znane od wieków. Opowiadaliśmy wam o nich przy okazji rozmowy o Irlandii. Wtedy mówliśmy, że sam zamysł, że można widzieć zjawiska wielowymiarowe w postaci pewnych istot to prawda! Przyczyna tego jest prosta. W Irlandii, tak samo jak w przypadku Trójkąta Bermudzkiego, siatki wielowymiarowych energii nacechowane są pewnymi anomaliami. Niektóre z nich tak na siebie zachodzą, że się wzajemnie znoszą. Kiedy tak się dzieje, ławiej widać inne energie i dlatego wtedy tworzy się coś niezwykłego. W Irlandii nawet rząd uznaje istnienie skrzatów, bowiem niektórzy ludzie widzą je od wieków. Iralndia leży w regionie, gdzie energia Gai jest stosunkowo łatwo obserwowalna. A skąd się tam wzięły skrzaty? Mówimy o nich, bowiem wczoraj obchodziliście tutaj Zielony Dzień [ Dzień Św. Patryka przypadający na 17 marca, obchodzony w Montrealu z powodu licznej mniejszości pochodzenia irlandzkiego zamieszkującej prowincję Quebec – przyp. tłum] Dlaczego więc akurat skrzaty? Oto moja odpowiedź: Sama energia siatek jest dla was niewidzialna, ale ją czujecie, więc oczy, mózg i świadomość przedstawiają ją wam w postaci czegoś, co jest rozpoznawalne, bezpieczne i zabawne. Stąd biorą się skrzaty! Nie widzicie tych zjawisk w ich rzeczywistej postaci, to świadomość odpowiada za przedstawianie ich w postaci sensownej dla liniowego umysłu.
Dzisiejszy przekaz nie będzie długi, ale za to głęboki. Przechodzę teraz od wyjaśnień znaczenia mniej lub bardziej rzeczywistych linii, od linii ley do opisu najbardziej ezoterycznego rodzaju rzeczywistej linii istniejącej dokładnie tutaj, w tym miejscu. Właśnie tutaj. Och, ostrożnie partnerze, przekaż te rzeczy poprawnie. Niedawno zapytano mnie: „Podróżując po świecie opowiadasz o starych kulturach, mówiłeś o kulturze Węgrów, Włochów, opowiadałeś o Pradze, opowiadasz o tym, co te kultury posiadają w Akaszy, czym się charakteryzują. A jak opiszesz kulturę Kanadyjczyków?” Oto moja odpowiedź: Jesteście zbyt młodzi. Łączy was także zbyt skomplikowana więź z państwem leżącym pod wami[USA]. W waszym przypadku więc, w porównaniu z tymi kulturami, które istnieją już od tysięcy lat, zamieszkiwany przez was obszar nie posiada silnie odbitej Akaszy. Och, ale wy posiadacie coś innego. Partnerze, mów zwięźle.
Za niecałe sto lat istnieje potencjał na przebudzenie pewnego kontynentu. Mam na myśli Afrykę. To najbardziej dotyczy części centralnej, jej najbardziej obecnie konfliktowych i zapalnych regoinów; tam gdzie obecnie panoszy się choroba i ludobójstwo. Ten kontynent posiada następujący potencjał: - W przeciągu stu lat ten region dostąpi uzdrowienia, nachdodzą pewne odkrycia, które udostępnią elektryczność ,wodę pitną i uzdrawiającą energię, dzięki czemu choroba zniknie, ludzie przegonią nie tylko chorobę ale także tych, którzy oddali się ciemności. Nadejdzie taki dzień, kiedy Afryka stanie się kontynentem o najbardziej zaawansowanej technologii, zrodzi się nań kultura nacechowana najwyższym poziomem świadomości na planecie.
Dlaczego akurat to wszystko będzie w Afryce? Jak już wcześniej była o tym mowa, jest tak, ponieważ w Afrycie nie ma niczego do oduczenia. To jest nietknięty kontynent i kiedy się oczyści, tutaj pozostawiam waszej wyobraźni, co takie oczyszczenie znaczy, kiedy się oczyści z chorób i ciemnej świadomości, to ci, którzy położą podwaliny pod naród afrykański zrobią to na podstawie świeżych, nowych, pięknych, eleganckich i dojrzałych pojęć i zasad. Tak będzie wyglądać kolejny krok w rewolucji struktur rządowych; to będzie coś, czego nikt tutaj jeszcze nie widział! Tak będzie wyglądała kolejna rewolucja wzajemnego rozpoznania ludzkiej wspaniałości, rewolucja w zdrowo rozsądkowym prawodawstwie, którego wszyscy będą chcieli przestrzegać właśnie dlatego, że jest sensowne, bowiem określa właściwą drogę życia. Tylko to sobie wyobraźcie, że właśnie tam, właśnie teraz zachodzą tak wspaniałe zmiany. Pozwólcie, że się was o coś zapytam z ezoterycznego punktu widzenia. Jak wam się wydaje, skąd oni stworzą tak zaawansowaną kulturę? Skąd oni zaczerpną potrzebne do tego doświadczenie, skąd przeciągną złotą linię, skąd taka linia będzie wybiegała? Posłuchajcie.
Kochani, zaglądając do statystyk, w którym kraju świata, według sondaży, żyje się najlepiej? Czy zdajecie sobie sprawę, że to wy jesteście tym krajem? Jesteście pierwsi pod względem jakości życia. Spośród wszystkich miast Kanady, które posiada oszałamiający, jeśli nie powiedzieć ogromnie oszałamiający talent kulturotwórczy? Jeśli zacząć wyliczać kulturowe atrybuty Montrealu, to okaże się, że jeteście pierwsi w sztuce filmowej, animacji, w przemyśle ciężkim tak samo jak w odzieżowym, stanowicie centrum mody i kulinarne. Skąd to się bierze? Czy to możliwe, że żyjecie w regionie gdzie istnieje dostęp do pewnego rodzaju wielowymiarowości? Nazwę to złotym żarem. Tutaj możliwe są pewne rzeczy, niemożliwe gdzie indziej. To nie tylko wasza wyobraźnia każe w ten sposób myśleć o tym miejscu.
Och, kochani, nieopodal nas stoi kościół na zewnątrz którego wiszą setki kul bowiem ci, którzy tam szli o kulach, wracali uzdrowieni. Możecie powiedzieć, że to wszystko działo się za sprawą uzdrowiciela. A co wy na to, jeśli wam powiem, że ten uzdrowiciel potrafił współpracować z wielowymiarowością tej ziemi? W tym hotelu też istnieje ta sama wielowymiarowość, tylko że w hotelu nikt nie wywiesza kul i lasek. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tymi rzeczami? Tutaj, w Montrealu dzieją się rzeczy, których nie ma nigdzie indziej. To tak, jakby Bóg pobłogosławił to miejsce w pewien szczególny sposób. Żadne inne miejsce nie posiada tego, co Montreal. Ci, którzy tak myślą, mają rację. Panujący tutaj złoty żar posiada swoistą linię, posiada kilka takich linii. Ezoterycy je zauważyli i o nich wiedzą. A teraz wam powiem dokąd jedna z nich się ciągnie. Ona się ciągnie do serca Afryki!
Linia ciągnie się od najlepszego na świecie miejsca do życia, bowiem panuje tutaj życzliwość , świeżość, tutaj szanuje się prawa człowieka bardziej, niż gdziekolwiek indziej. To jedyne miejsce posiadające złoty żar, będzie syciło wszystko, czego będzie potrzebować nowa kultura budzącej się Afryki. Oni będą potrzebowali tego, co wy posiadacie i ta złota linia biegnie za ocecan, bezpośrednio do Afryki. To co mówię stanowi bardzo ezoteryczną informację. To tak, jakby dzięki tej linii w Afrycie ludzie mogą czerpać bezpośrednio z waszej Akaszy. Przecież inaczej nie można zaczynać od niczego i od razu mieć wszystko! Tutaj musi istnieć jakiś zasadniczy, początkowy punkt. W tym kraju istnieje wiele innych lini biegnących w inne zakątki świata. Z ezoterycznego punktu widzenia teraz wiecie, dlaczego.
Kiedy wam o tym mówię, wielu z was potakuje mówiąc: „No tak, my to wiemy!” Oczywiście, że wiecie! Oczywiście, bowiem to się nad wami unosi i się żarzy. Istnieje pewien potencjał tego, co mieszkające w tym magicznym regionie Stare Dusze mogą dokonać, a co posiada w sobie ogromną dojrzałość. I wy to czujecie. Nie przez przypadek jesteście tutaj, nie przez przypadek mówicie tym językiem, którym mówicie [francuski] to wszystko pewnego dnia przywiedzie was do momentu, w którym wywrzecie wasz wpływ gdzie indziej w świecie, wywrzecie wpływ na miejsce, które będzie tego od was potrzebowało.
Mówiłem Lee, że i on tam będzie. Stanie się częścią tamtej kultury, będzie miał ich kolor skóry, jego zadaniem będzie pomoc w rozpoczęciu tego, co tam ma powstać. Kochani, już teraz wam mówię, że Lee nie będzie tam sam, bowiem towarzyszyć mu będą jego niektórzy przyjaciele i pracownicy oraz ci, którzy kochają Kryona. Wszyscy oni będą tam razem i to jest najbardziej głębokie połączenie łączące jedno miejsce z drugim, o jakim wam dotychczas opowiadałem, a które wpłynie na waszą przyszłość. Kiedy to będzie? Odpowiedź: TAK! [Śmiech na sali] To się stanie, kiedy przyjdzie na to odpowiednia pora. Sami będziecie wiedzieli, kiedy to nadejdzie.
Kochani, oto przekaz Kryona, jest on pełnym miłości przekazem o nowej planecie. Och, każda kultura posiada swoje plusy i minusy, żadna z nich nie jest idealna, na tym polega wolny wybór, ale wysoki poziom świadomości podnosi poprzeczkę także dla tej przeciętnej, która następnie wzrasta ponownie i jeszcze raz. Niedługo nastanie pokój na Ziemi i po jakimś czasie przyjdzie coś więcej, coś o wiele więcej. Właśnie teraz Gwiezdne Matki się uśmiechają, bowiem i one przez coś podobnego przechodziły. One dobrze znają linie wpływu, one doskonale znają ezoteryczny wpływ jednej kultury na drugą. Tak się dzieje wszędzie, to być może nie jest proces liniowy, być może wybiega poza waszą rzeczywistość, nie mniej jednak, jest to proces dziejący się naprawdę, rzeczywisty. Błogosławiony ten, kto to rozumie i widzi wspaniałość tego wszystkiego. Jam Jest Kryon, ten, który miłuje ludzkość.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Webnode
 Brak dostępnego opisu zdjęcia.


http://audio.kryon.com/en/M%26L-Monrteal-SAT-am.mp3

[Głos Marilyn Harper] Dzień dobry wszystkim! Dzisiaj towarzyszy nam Maestro Robert [Coxon]. Przedstawiamy się tym, z którymi jeszcze się nie poznaliśmy: jesteśmy Adironnda i przybywamy tutaj wraz z całą Radą Światła, która występuje tutaj w waszym imieniu. Widzimy was, widzimy otaczające was rozbłyskujące światło. Ogarniając was naszą energią wyraźnie widzimy wasze pragnienie zrozumienia miłości bezwarunkowej. Widzicie, ukochane istoty światła, nasze medium Marilyn pragnie zabrać was w głąb zapisu Akaszy, abyście sami mogli zobaczyć własną niepowtarzalność. Pragniemy, abyście się dowiedzieli, iż jesteście tymi, którzy wskazują drogę. To wy wskazujecie drogę do światła reszcie planety. Tak, wasza planeta wkracza w nową energię krokiem tanecznym, choć wam się może wydawać, że sami wchodzicie w tę energię z potknięciem. Pozwólcie, aby otaczające was światło rozszerzyło tę energię, bowiem kiedy dopuszczacie do siebie światło, ono się rozchodzi we wszystkich kierunkach i obiega całą planetę spoczywając dokładnie na tych, których w życiu macie spotkać.
Dobrze wiecie, że boski porządek panuje wszędzie. Dobrze wiecie, że za każdym razem, kiedy się o coś martwicie, takie zmartwienie przeczy boskiemu porządkowi. Zatem zmartwienia dają Wszechświatu do zrozumienia, że mu nie ufacie. Jak to możliwe? Jak możcecie nie ufać Wszechświatu, skoro to on was tutaj przywiódł, w to miejsce, aby zrobić tutaj coś bardzo szczególnego. Słyszymy, jak niektórzy z was się pytają: „Co mam ze sobą zrobić?” - Żyjcie, po prostu żyjcie! Oddychajcie, bowiem tym razem jesteście ludźmi. I poczujcie jak zakodowany przekaz zawarty w boskiej muzyce towarzyszącej temu przekazowi łączy się z waszymi duszami. Rozumiemy, że często, kiedy do was przychodzimy, wzbudzamy pewne emocje, gdyż pracujemy nad waszym czakramem serca. Pozwócie tym emocjom wydostać się na powierzchnię, bowiem w przeciwnym wypadku po prostu się hamujecie. Otwarte serce to istota tego, kim jesteście. Otwarte serce zezwala waszym własnym przewodnikom na wejście i zrobienie tego, co potrzeba. Otwarte serce uzdrawia wszystko. Otwarte serce odczuwa panującą tutaj energię. Otwarte serce to wy sami, wy pozbawieni [pojęcia] separacji, co stanowi waszą prawdziwą moc, waszą [uniwersalną] obecność. Przyjmując do wiadomości tę obecność wiedzcie, iż wasze serce jest doprawdy tak wspaniałe, że moglibyśmy na was patrzeć bez słowa. Wtedy też byśmy was uzdrowili, bowiem patrząc w serca zaglądamy wam do duszy i życzymy wam, abyście sami mogli zobaczyć siebie takimi, jakimi my was widzimy! Życzymy wam, abyście mogli zobaczyć w sobie istotę światła, którą naprawdę jesteście w całej swej krasie rozbłyskującego światła własnego Siebie przez duże S.
Każdy z was jest istotą oświeconą. Możecie sobie pomyśleć: „Nie wiem, pod jakim względem jestem taki oświecony.” Odpowiemy wam radząc zmienić negatywny tok myślenia o samym sobie, bowiem to właśnie każdy was jest tym, nadejścia którego oczekiwaliśmy! Tak! To wy jesteście tymi, których oczekujemy, jaki przekaz niesiecie ludzkości? Jak wygląda wasze światło? Jakie macie intencje? Obecnie wszystko jest możliwe. Tam, dokąd zmierzacie nie ma żadnego paradygmatu. Wasze dusze torują zupełnie nowe szlaki, zupełnie tak samo jak pierwsi osadnicy, przybywający do Montrealu czterysta, pięćset lat temu. Wiedzcie, iż wy w tym samym miejscu torujecie drogę przyszłości. Zaufajcie samym sobie, ufajcie boskiemu porządkowi w życiu każdego z was, ufajcie miłości w waszych sercach i wiedzcie, iż ogromnie was kochamy. Oddajemy wam cześć i jesteśmy wdzięczni za wasze istnienie. A teraz żegnamy się z wami mówiąc Namaste! Namaste.
[Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Ostatnio Lee robił przegląd pojęć, które wam przekazuję i natknął się na coś, o czym pragnę wam przypomnieć, bowiem to pojęcie obecnie przybrało na znaczeniu i jest bardziej na czasie dzisiaj niż kiedy wam je przekazałem. Czy to możliwe, że na planecie jest więcej światła niż ciemności? To stwierdzenie jest nie tylko metaforą, lecz praktyczną informacją. Czy to możliwe, że tu i teraz ten nowy bilans światła i ciemności wpływa na każdego z was w sposób, którego nie jesteście świadomi? Jeśli od lat interesujecie się zagadnieniami metafizycznymi i ezoterycznymi, to znaczy że od dawna próbowaliście wielu rzeczy, snuliście plany, zawsze w celu rozwiązania zagadki światła i ciemności. Wiele z was posiada pewne plany, marzenia, projekty na przyszłość, w związku z czym, oczekujecie zdarzeń, które mają nadejść. Dzisiaj pragnę porozmawiać na temat synchronii, bowiem Stare Dusze zawsze snują plany i mają pomysły.
Jeśli pokusić się o definicję synchronii, to można ją określić oksymoronem „zaplanowany przypadek.” [Kryon się śmieje] Przecież przypadku nie można zaplanować! A jednak, kiedy zdarza się synchronia, to wygląda to tak, jakby została zaplanowana. Ona często jest po prostu tak doskonała. Kochani wielu z was tutaj zebranych i słuchających, czytających teraz te słowa, czekacie na taką synchronię większość swego życia, czekacie na jakiś znak, na coś co przywiedzie was do takiego miejsca, które czujecie jest tylko dla was, które stanowi cel waszego życia. Och, na pewnym elementarnym poziomie każdy z was posiada takie przekonanie. W zebranej przede mną grupie jest wielu, których przywiodła tutaj synchronia i podczas naszego dwudniowego spotkania ci ludzie usłyszą dokładnie to, co pragną usłyszeć. To tak jakby zasłyszana informacja została przekazana z myślą wyłącznie o nich samych, stanowiąc powód, po co tutaj przyszli. Opuszczając więc to miejsce będą się sami sobie dziwili, mówiąc: „To niedowiary, ależ to synchronia!”
Kochani, co wy na to, jeśli powiem, że ta synchornia, która się wam wydaje cudownym zbiegiem okoliczności, została precyzyjnie zaplanowana? Co wy na to, jeśli przypomnę także, iż człowiek może wyrazić intencję o synchronię? Wy taką intencję bardzo silnie odczuwacie, bowiem to jest coś, po co się urodziliście aby się tym zajmować. Być może w grupie są uzdrowiciele, albo założyciele przyszłych organizacji, czy autorzy książek? Nic z tych rzeczy jak na razie się nie spełniło, ile razy byście się za to nie zabierali, to nigdy nic z tego nie wychodziło. To także jest coś, co ponownie pragnę z wami powtórzyć.
W starej energii synchronia była trudniejsza i wymagała od was bardzo dużo cierpliwości. Pozwólcie, że znowu przytoczę wam ten sam przykład, który przytaczałem szereg lat temu. Obecna wersja tego przykładu będzie trochę odświeżona. Niektórzy z was dobrze znają cel swego życia. Wiecie, że to się zbliża, bowiem wyraziliśie na to intencję: Kochany Duchu, przyślij mi odpowiednią osobę, wskaż właściwe miejsce, bądź organizację czy sytuację, która będzie miała ścisły związek z moją intencją. Być może marzycie o stworzeniu ośrodka uzdrawiania (właśnie zwróciłem się teraz bezpośrednio do kogoś na sali), być może chodzi tutaj o nie napisaną jeszcze książkę, a wy wiecie, że ona tkwi w waszym wnętrzu (właśnie zwróciłem się teraz do trzech osób na tej sali) Och, tutaj kryje się znacznie więcej! Waszą intencją może być nawet odnalezienie celu życia, bowiem jesteście przekonani, że życie ma dla was coś więcej ponad to co robicie w nim teraz, choć dokładnie nie wiecie, co to jest. Kochani, pragnę wam powiedzieć, że w obecnej energii przekazana przeze mnie lata temu metafora o bilecie na pociąg jest w dzisiejszych czasach bardziej prawdziwa, bardziej dająca się ziścić, niż kiedykolwiek indziej.
Oto przykład. Stara Dusza, Pracownik Światła czuje, że ma pewne powołanie, że musi się czymś zająć, czegoś dokonać i wyraża w tym celu swoją intencję. Powiem wam kochani, co się obecnie dzieje zaraz po wyrażeniu intencji. Jeśli wyrażona intencja jest czysta, uczciwa i czujecie ją w Akaszy, to możecie ją wprowadzić w życie. To naprawdę tak, jakbyście kupili bilet i trzymając go w ręku, stoicie na stacji w oczekiwaniu na nadjeżdżający pociąg. Ale ten pociąg nie ma żadnego rozkładu jazdy. Kiedy wyrażacie czystą intencję, kiedy prosicie o pewną synchronię, aby was przywiodła w określone miejsce, gdzie możecie zrealizować to, o czym marzycie, to nie wyrażacie tej intencji w próżni. Taka intencja dotyczy także innych osób i oni także muszą być świadomi, muszą znaleźć się na właściwym miejscu o właściwej porze. Idealnie to wygląda tak: - Spotykacie kogoś, a ta osoba mówi wam: „Ja też oczekiwałem spotkać kogoś takiego, jak ty!” Pociąg więc wjechał na stację.
Zanim jednak tak się staje, stoicie na stacji z biletem w ręku zdawać by się mogło przez całe lata i czekacie aż ten pociąg nadjedzie. Kochani, w starej energii na pociąg trzeba było czekać długo. W panującej obecnie nowej energii, te rzeczy się stają o wiele szybciej! O wiele szybciej! Przyspieszenie energii światła umożliwia wprowadzenie w życie wielu rzeczy, więcej, niż kiedykolwiek indziej. Tym, którzy to słuchają teraz i później oraz którzy to czytają, mam dla was wiadomość: Jeśli jesteście tą osobą, która widzi siebie jako kogoś, kto pragnie czegoś dokonać, wy wiecie co to takiego i tylko czekacie na synchronię, aby to wprowadzić w życie, to wyraźcie ku temu intencję właśnie teraz! Nie zwlekajcie! Nie zastanawiajcie się mówiąc: To za wiele, ten pomysł jest zbyt wspaniały! Nie decydujcie z góry detali jak coś takiego wprowadzić w życie. Wam się może wydawać, że wiecie, co i jak zrobić, aż tu raptem pojawia się w życiu jakaś sytuacja i od razu mówicie: „Aha! To wygląda trochę inaczej, niż mi się wydawało! To jest nawet bardziej wspaniałe i na trochę większą skalę.” To wszystko, o czym wam przed chwilą powiedziałem, sprowadza się do jednego: Bóg zna każdego z was osobiście. Duch wie, kim jesteście, spogląda na waszą sytuację, słyszy o co prosicie, wie, że wyrażona przez was intencja pomoże innym wokół i orkiestracja synchronii rozpoczyna się natychmiast. Z czego nie zdajecie sobie sprawy to to, że puszczacie w ruch ogromną machinę, której kółka zębate zaczynają się obracać w zupełnie innych, niewidzialnych dla was miejscach, o istnieniu których nic wam nie wiadomo. To wszystko staje się oczywiste dopiero wtedy, kiedy dochodzicie do pewnego miejsca i wtedy raptem objawia się synchronia.
Czasem ogarnia was strach, bowiem udajecie się na spotkanie i wcale nie jesteście pewni, że jesteście nań umówieni. Czasem sami się wycofujecie, bowiem synchronia wydaje się wam aż nazbyt niesamowita. Ilu z was tutaj zgromadzonych zna się, bądź już się ze sobą zdołaliście zapoznać? Mam tu na myśli nie tych, z którymi przyszliście. Czy to możliwe, że możecie tutaj znaleźć schody wiodące do tego, na co czekacie, o co prosiliście i czego oczekiwaliście, trzymając w ręku bilet? Co wy na to, jeśli teraz ten pociąg zamiast jednego toru/trasy ma ich pięć? Nie przegapcie tego! Obecne czasy sprzyjają Starym Duszom! Choć na planecie wciąż trwa walka światła i ciemności, to w życiu każdego z was istnieje światło, jeśli dokonacie wyboru, aby je uchwycić. Bóg zna każdego z was. Na waszą korzyść pracuje cała świta istot. Oni przywiodą was w odpowiednie miejsce, wskażą odpowiedni kierunek... Wy tylko miejcie ten bilet i cierpliwość, zrozumcie, że pewne rzeczy mogą wyglądać inaczej, niż się wam wydawało, bądźcie tego świadomi. Oto, na czym polega odświeżona wersja starej metafory z biletem na pociąg.
Przykład pociągu zawsze stanowił dobry przykład [jak działa synchronia], ale ten pociąg teraz jeździ na pięciu trasach! Innymi słowy, sprawy nabierają przyspieszenia! Stare Dusze, spodziewajcie się więc tych rzeczy o wiele szybciej niż kiedyś! Jeśli już od dawna interesujecie się ezoteryką i metafizyką to sami się o tym przekonacie. Jeśli dopiero niedawno was te rzeczy zainteresowały, to nie zobaczycie żadnej różnicy, ale tak czy inaczej, rzeczy uległy przyspieszeniu. Dzieje się tak, ponieważ żyjecie na bardziej oświeconej planecie. Zatem to co planujecie i robicie, widać jak posiada o wiele większe szanse na sukces i spełnienie. Kochani, to tak jakbyście raptem stali się źródłem nasion światła. W starej energii było zbyt duże zachmurzenie, zbyt mało słonecznch dni, więc wschodziła tylko niewielka ilość posianych nasion. Dobrze wiecie, o co mi teraz chodzi. Teraz słońce wyszło na dobre. Nie decydujcie więc z góry, że sialiście wystarczająco dużo razy. Kochani, jeśli wcześniej coś się wam nie udawało, to wina przeszłości, nie wasza. Obecnie nastały nowe czasy, spróbujcie jeszcze raz! Teraz może się udać, bo teraz świeci słońce. Posiane nasiona wschodzą tak, jak jeszcze nigdy dotąd, o wiele szybciej i bardziej obficie. [Co wam mówię] To tylko czubek góry lodowej, bowiem Bóg zna każdego z was po imieniu. To jest całe sedno naszej nauki: wewnątrz was samych tkwi coś, co powinniście poznać , a o istnieniu czego na tej planecie się nie naucza. Wiedzcie, że jesteście pod każdym względem wspaniali, stanowicie część Stworzenia, wasza dusza jest nieśmiertelna, jesteście godni, aby tutaj być i wcale nie żyjecie po to, aby cierpieć i być ofiarą. Oto, kim jesteście. Tak właśnie brzmi i brzmieć będzie przekaz właściwy Kryonowi. To jest przekaz uwypuklający wspaniałość duszy ludzkiej. Później opowiem wam o różnych rodzajach pewnych linii. Przekażemy wam coś, czego jeszcze nigdy dotąd nie mówiliśmy.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Cameron Gray


 Obraz może zawierać: 1 osoba, roślina, drzewo, na zewnątrz i przyroda

http://audio.kryon.com/en/LEE-MONTREAL-SUN.mp3

PONIŻEJ POPRAWIONA WERSJA POLSKIEJ TRANSKRYPCJI 3-GO PRZEKAZU Z MONTREALU. DZIĘKUJĘ JADZIU ZA CZUJNOŚĆ!

Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Kiedyś mój partentr musiał się do przekazu przygotowywać i przechodzić ze stanu bycia sobą do tego, kim się stawał w momencie, kiedy zasiadał do przekazu. Każdy uzdrowiciel i człowiek pracujący z energią dobrze to zna. Kiedy się trzeba czymś zająć najpierw bierzecie kilka głębokich oddechów, skupiacie się na wnętrzu waszego bytu, stwarzacie koherencję i dopiero wtedy zaczynacie działać. Mogliście już to wcześniej zauważyć, zwłaszcza ci, którzy częściej biorą udział w spotkaniach z Kryonem, że obecnie Lee przystępuje do przekazu natychmiast, bez żadnego przygotowania. Gdy przychodzi pora przekazu, Lee po prostu siada i zaczyna mówić.
Jest tak, ponieważ lata temu zapytałem go, czy nie zechciałby się ze mną stopić. On nie wiedział wtedy, co to takiego, więc mu wytłumaczyłem, że stopienie to taki stan, kiedy człowiek uzmysławia sobie i akceptuje – naprawdę akceptuje – fakt, że ta sama energia stwórcza, która stworzyła cały Wszechświat także stworzyła jego samego i dlatego jest z nim zawsze. Utrzymywanie istnienia separacji między Bogiem i człowiekiem to tylko ludzkie uprzedzenie, a wy przecież te pojęcia odseparowaliście. Przygotowujecie się do medytacji, przygotowujecie się idąc do pewnego budynku odpowiednio się ubierając, śpiewacie pieśni, następnie podchodzicie do miejsca, gdzie klękacie, albo nie, modlicie się, albo i nie, ale wszystko to jest ściśle zaszufladkowane na to co boskie i to, co nie. Te szufladki stykają się ze sobą tylko od czasu do czasu, po czym wy znów wracacie do swojej. Kochani, coś takiego to żadne stopienie, to separacja.
Tematem dzisiejszego przekazu jest Jedność wszechrzeczy. Owa jedność wygląda trochę inaczej, niż to się może wam wydawać. Zaproszenie skierowane do każdego żyjącego człowieka do stopienia, wzajemnego przeniknięcia się, istnieje od lat. To jest zaproszenie do zrozumienia, że wcale nie trzeba się do tego przygotowywać, bowiem wszystko już tkwi wewnątrz. Wszystko już w was jest.
Na moment pragnę was zabrać w przeszłość, abyście ponownie zobaczyli pewne warunki, których wtedy byliście świadkami. Kochani, dusza jest wieczna. Czy sądzicie, że istnieliście miliardy lat temu? Odpowiedź brzmi: Tak! Nie posiadaliście wtedy struktury komórkowej, ale tym nie mniej istnieliście wtedy, bowiem dusza jest częścią rodziny Źródła Stwórczego, czyli Boga. Bóg nie jest osobliwością – używam tego pojęcia dla zebranych tutaj fizyków – Bóg jest nieprzerwanie wszystkim. Bóg jest duchem istniejącym w stanie splątanym ze wszystkim co istnieje, jest Stwócą Wszystkiego, co Jest. Wasz liniowy, logiczny umysł nie potrafi ogranąć Źródła Stwórczego, które istnieje od zawsze. Ludzie to w pewien sposób rozumieją i dlatego postanowili odzielić Boga od człowieka mówiąc, to jest boskie, a to nie, zatem Bóg i człowiek znajdują się w innych szufladkach. Nie rozumiecie więc, że jesteście zjednoczeni ze Stwórcą i zawsze byliście jednością.
Pozwólcie, że zabiorę was w podróż do czegoś, czego byliście świadkami. Biblia opisuje stworzenie Ziemi, zanim nastało światło, zanim zaistniało na niej cokolwiek. Ten opis to metafora początkującej planety. Planeta następnie staje się oparciem dla natury ludzkiej [Kryon się śmieje], która oczywiście jest dwoista i rozpocznie sprawdzian ciemności i światła. Każdy z was był świadkiem przygotowywania planety na wasze przyjście. Pragnę wam przypomnieć jak ono wyglądało i chcę, abyście się logicznie nad czymś zastanowili. Widzicie jak planeta się przygotowuje na wasze przyjęcie, widzicie jej majestat i wrzawę, widzicie jak jeszcze nie ma na niej życia, widzicie jak przybiera właściwy kształt, panuje na niej gorąco, pełno błota i wody, panuje niepogoda. Wszystkie pierwiastki, które istnieją na niej obecnie były już i wtedy. Wszystkie! Żadne pierwiastki nie zostały tutaj dodane później. Niezależnie od tego co astroidy tutaj przynosiły podczas zderzeń, bowiem one również składały się z tych samych pierwiastków, co Ziemia! Wszystko zatem już tutaj było, można powiedzieć, że cała lista składników potrzebnych do ugotowania dania zwanego życiem, już tutaj istniała i wy to wszystko sami obserwowaliście. Iskierka życia to zawsze jest pewna kombinacja kwasów, aminokwasów i elektryczności, czyli wszystkiego co już na planecie istniało. Wszystko więc co istnieje teraz, powstawało w powolnym procesie z gleby Ziemi i wszystkie pierwiastki już tutaj istniały od samego początku. Nareszcie przyszedł taki czas, kiedy na planecie powstało życie i potrafiło się utrzymać w oparciu o wszystko, co już tutaj istniało. Stosunkowo niedawno do tej zupy zostało dodane coś, czego nigdy tutaj nie było – dusza ludzka.
Dusza została włożona wewnątrz każdego z was około 200 tysięcy lat temu i od tego momentu rozpoczął się sprawdzian światła i ciemności oparty na dowistości i wolności wyboru czyli to, co macie obecnie. Nie zapomnijcie jednakże, że choć wasza dusza została tutaj dodana na samym końcu, to tak czy inaczej, ona przecież pochodzi od Stwórcy. Ona pochodzi więc z tego samego miejsca, co piach pod nogami. Ona pochodzi z tego samego miejsca, co słońce, morza i oceany. Mistrz kuchni po prostu na samym końcu doprawił potrawę najcenniejszą przyprawą. Dlaczego wam o tym mówię? A dlaczego wy wszystko staracie się dzielić, skoro oczywistym jest, iż to wszystko pochodzi od tego samego kucharza? [Kryon się śmieje] Dlaczego udajecie, że tak nie jest?
Pierwszy zorganizowany system religijny Ziemi jest oparty na mistrzowsko odebranym intuicyjnym odczuciu, że wszystko istnieje w jedności. A to żaden przypadek. Czyż to nie jest ewolucyjnie zaawansowane pojęcie? Co się potem stało z religiami na planecie? Kochani można to tylko określić mianem dewolucji pojęcia Boga. Doprawdy jesteście w jedności ze wszystkim, absolutnie stanowicie jedność. Wszystko więc stanowi waszą rodzinę, jest kuzynostwem. Każda forma życia pochodzi z tego samego miejsca, co wy. Jadąc gdzieś w dziewiczy teren, spoglądacie na drzewa, skały i czujecie na pewnym poziomie, że to wszystko was wita mówiąc: „Nareszcie tutaj dotarłeś!” Bowiem te tereny was znają! Jesteście przecież stworzeni z tych samych pierwiastków, co one!
Lata temu mówiłem wam, że będziecie musieli zmienić definicję świadomości. Wy interpretujecie świadomość jako coś co pochodzi prawie wyłącznie od zaawansowanych form życia. Co wy na to, jeśli wam powiem, że drzewo też posiada świadomość? Kochani, obecnie istnieją na to dowody. Drzewo co prawda należy do tzw. natury ożywionej. Co wy na to, jeśli wam powiem, że kamień także posiada świadomość? Odpowiecie mi: „No nie, to już za dużo... Kryonie! ” Pewnego dnia, kiedy sami zrozumiecie, że na poziomie metafizycznym, z wielowymiarowego punku widzenia, każdy pierwiastek posiada swoje własne wibracje będziecie musieli pojęcie świadomości zdefiniować od nowa. A wy jak dotychczas, nigdy jeszcze czegoś takiego, jak świadomość kamieni nie mierzyliście!
Jak na razie, jeszcze nigdy nie widzieliście jak wygląda pole magnetyczne. Och, wy wiecie, że jak coś się w to pole wkłada, to ono odpowiada i na widok tej reakcji mówicie: „Aha! Oto pole magnetyczne!” A to nie tak. To, co obserwujecie to po prostu reakcja obiektu na coś, co jest niewidzialne! Wy jeszcze nigdy nie zaobserwowaliście jak wygląda grawitacja! Na ile zaawansowana może być wasza nauka, skoro nie widzi tych „niewidzialnych” rzeczy? A przecież i pola magnetyczne i grawitacyjne są olbrzymie! Wy jednakże na razie ich nie widzieliście, ale zobaczycie. Nadejdzie taki czas, kiedy nareszcie wynaleziony zostanie specjalny instrument pomiarowy i dopiero wtedy zobaczycie, jak wygląda wielowymiarowość. [Kryon tutaj używa słowa „zobaczyć” jako synonim słowa „zmierzyć” tak samo jak to robi się w fizyce kwantowej – przyp. tłum] Zobaczycie więc wzorce [pola] grawitacji, wzorce pól magnetycznych i to, co zobaczycie podpowie wam, co z tymi polami robić dalej! W rezultacie odkrycia tego instrumentu, dzięki któremu zobaczycie zjawiska wielowymiarowe, zobaczycie także otaczające wszystko życie - nawet kamienie - wzorce energii kwantowych. Wtedy zostaniecie zmuszeni zadać pytania, których dotychczas nikt nie zadawał: Co to jest życie, a co nim nie jest? Jak brzmi definicja życia? To wtedy ważną stanie się wiedza o tym, iż sama Gaja jest żywym, posiadającym świadomość organizmem. Zaraz wam powiem, czym jest jej świadomość. Wy i Gaja stanowicie jedność, wzajemnie się wspieracie. Kochani, jako ludzie oddychacie tlenem stworzonym przez drzewa, a drzewom do wytworzenia tlenu potrzebny jest wydychany przez was dwutlenek węgla. Tak wygląda koło życia, bowiem jesteście jednością z drzewami.
Pozwólcie, że teraz podsumuję stan waszej nauki na dzisiaj. Wszystkie akademickie instytucje składają się z zaszufladkowanych, odzielnych wydziałów zwykle mieszczących się w oddzielnych budynkach. Macie więc budynek wydziału chemii, budynek wydziału fizyki, budynek wydziału medycyny. Idąc dalej, każda gałąź nauki posiada swój własny wydział i budynek oraz kształci własnych specjalistów. To samo dzieje się z takimi dyscyplinami jak lingwistyka i logika, czy informatyka. Wszystkie dziedziny nauki są więc poszufladkowane. Kochani, jak się już możecie orientować, taki stan rzeczy jest dysfunkcyjny! Skoro istniejecie w jedności ze wszystkim, to coś umyka waszej uwadze!
Pozwólcie zatem, że zaprezentuję wam inny system klasyfikacji różnych dyscyplin naukowych. Ten system wcale nie musi kłócić się z istniejącym, bardziej zaszufladkowanym. Wcale nie mam zamiaru wam mówić, że trzeba natychmiast pozbyć się podziału na wydziały i dyscypliny, powyrzucać wszystko z istniejących szufladek i studiować razem, jak leci. Wcale nie! Spójrzmy na inny system podziału na dyscypliny. Wyobraźcie sobie zatem, że wszystkie istniejące dyscypliny naukowe znajdują się w kręgu! W tym celu nie liczcie, ile tych dyscyplin powinno być, bowiem ich ilość się zmienia. Nowe gałęzie nauki stworzą nowe wydziały, nowe szufladki, zatem niech one wszystkie ułożą się w krąg i pozwólcie im trochę na siebie zachodzić, zazębiać się. Niech to się zacznie już w szkołach [podstawowych i średnich]. Kiedy więc będziecie studiować jedną dyscyplinę, róbcie to mając na uwadze, jak ona zazębia się o inne. Samo w sobie, coś takiego, stanie się przedmiotem nauki w szkole, który możnaby nazwać ... „zazębianiem”. Ha ha ha! [Kryon i cała sala się śmieje] W ten sposób nauczycie się doceniać i rozumieć, że istnieje Jeden Stwórca i wszystkie dyscypliny naukowe także istnieją razem, wzajemnie się wypełniają; tak więc każda z oddzielnych szufladek musi się w pewien sposób połączyć z pozostałymi, po prostu musi!
Czy fizka posiada związek z lingwistyką? Z chemią? Dlaczego nie zapytacie tych, którzy odkryli, że ludzki genotyp posiada swój własny język i składnię? Co wy na to jeśli w przyszłości na uniwersytetach pojawią się – wiem, wiem, to co mówię będzie się wam teraz doprawdy wydawało zbyt naciągane - wydziały numerologii i astrologii? Czy nauka metafizyki wejdzie kiedyś w poczet nauk nauczanych na wyższych uczelnach całej Ziemi? Nie można przecież ograniczać badania Stworzenia tylko do tych rzeczy, w istnienie których wierzycie! Nie można ograniczać badania Stworzenia tylko do tych rzeczy, które wam się podobają i odwracać się od tych, które się wam nie podobają. Dzięki dopuszczeniu możliwości zazębiania się dyscyplin naukowych otworzycie drogę nowym odkryciom! Kochani, na samym początku te doniosłe odkrycia nie pojawią się wcale w dziedzinie chemii, czy nawet fizyki – jakkolwiek je wtedy będziecie nazywać, one będą miały do czynienia z Gają. Zrozumiecie bowiem związek z pierwiastkami wchodzącymi w skład Ziemi. Już w tej chwili zaczynacie studiować związek ziemskiego pola magnetycznego z ludzką świadomością. A to dopiero początki! Rezultaty tego rodzaju eksperymentów są zaskakujące, bowiem wyraźnie wskazują na bezpośrednią zależność między rodzajem ludzkich myśli i siłą pola magnetycznego Ziemi. Co to wam daje do zrozumienia? Jesteście w jedności ze wszystkim, kochani! Nawet z polem magnetycznym planety. Jesteście częścią tego samego Źródła Stwórczego. Czy wiecie, że komórki waszych ciał także posiadają pole magnetyczne? Polaryzacja stanowi oparte na fizyce podłoże ludzkiego genotypu, a chemiczne cząstki wiążą się ze sobą na zasadach opisanych przez numerologię. Wszystko jest ze sobą powiązane. A co wy na to, jeśli wam powiem, że wszystkie dyscypliny naukowe zachodzą na siebie na tyle, że jedna wiedzie do drugiej i następnej i jeszcze innej tak, że niedługo potrzebna będzie na to wszystko jeszcze jedna szufladka. Nazwiecie ją szufladką korelacji! Powstanie nowa dyscyplina naukowa zajmująca się badaniem zazębień między poszczególnymi dyscyplinami. To będzie doprawdy ogromne odkrycie!
Właśnie zdradziłem wam waszą przyszłość. Przyczyna, dla której mogę to zrobić jest taka, że ta przyszłość już nadchodzi. Już dzisiaj istnieją naukowcy, którzy nie myślą kategoriami właściwymi jednej szufladce. Tacy naukowcy to futuryści i całym ich zadaniem jest przewidzenie kolejnego kroku w rozwoju nauki w oparciu o to, czego obecnie NIE MA! Rozumiecie? Istnieją specjaliści, futuryści, którzy głowią się nad tym, jak zreperować funkcjonowanie rządów. Jak zreperować struktury korporacyjne. Oni już teraz rekalibrują to, czego jeszcze nie zdołano wymyślić! Co wy na to? Dzieje się tak, bowiem to wszystko już teraz istnieje w polu i tylko czeka, aż ktoś na to wpadnie, o tym pomyśli i wreszcie odkryje.
Kanadyjczycy! Żyjecie w najbardziej majestatycznym miejscu Ziemi. Tylko się wybierzcie na północ! Tylko pojedźcie na północ i sami się rozejrzyjcie! W tym kraju istnieją miejsca, których nie oglądało żadne ludzkie oko. Tutaj istnieją jedne z najbardziej majestatycznych odludzi. Kanadyczycy, żyjecie na codzień na malutkim skrawku Gai, której połać posiadacie na własność [powierzchnia Kanady wynosi 10 mln. km2, czyli jest większa od całej Eupropy –przyp. tłum]. Na północy kraju czekają na was odkrycia pod zmarzliną i lodem. W puszczach, kiedy odtają, rosną zioła, które odmienią świat.
To samo dotyczy strefy tropikalnej. Wy po prostu jeszcze tych rzeczy nie odkryliście. Gaja obdarzy was niesamowicie efektywnymi ziołami, które okażą się lepsze od najlepszych na świecie środków chemicznych. Te zioła rosną w tych strefach od zawsze, bowiem stanowią część siły życiowej planety. One żyją i znają was wszystkich, bowiem stanowią jedność z waszą strukturą komórkową. To są związki nie pochodzące z syntezy substancji chemicznych, to są związki stanowiące część was samych.
Teraz, rozglądając się dokoła, oglądając boazerie i wykładzinę podłogową, mam nadzieję, że lepiej rozumiecie, że wszystko co was otacza, cały świat materialny pochodzi od Gai. Nawet rzeczy sztuczne, czy syntetyczne składają się pierwiastków, które także kiedyś były częścią Ziemi. Jedność ze wszystkim oznacza więcej niż się wam wydaje. Najważniejsza jednakże w tym wszystkim jest jedność z miłością bożą, a tym jest dusza ludzka. Ona pojawiła się tutaj jako ostatnia, jako składnik całego posiłku, który ręka kucharza włożyła na koniec bowiem to jest to ten składnik, który śpiewa pieśń miłości, miłosierdzia, przebaczenia i życzliwości. Ten składnik zacznie się w waszej ewolucji stawać coraz bardziej wyczuwalny i stworzy Nowego Człowieka na Nowej Ziemi. W tym procesie zawrzecie jeszcze ściślejsze przymierze ze Wszystkim, co Jest; staniecie się jednością ze wszystkim. Nadchodzą nowe, piękne pojęcia, które stanowią powrót do tych oryginalnych, znaczenie których się w was zatarło. Przygotujcie się na to i oczekujcie, bowiem to jest doprawdy dobra wiadomość. Opuścicie to miejsce odmienieni, dopuszczając do siebie zamysł, że to co nadchodzi jest o wiele większe, niż się to wam dotychczas wydawało. [Kryon bierze głęboki wdech] Weźcie głęboki wdech mówiąc: „Dziękuję Duchu, że dane mi zobaczyć to światło, bowiem dzięki temu już nigdy nie będę taki sam.”
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Debra Bernier


 Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba

http://audio.kryon.com/en/The%20Walk%20In%20and%20the%20NDE-Asheville-19.mp3
Wejście i śmierć kliniczna
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. To co wam powiem jest nowe i - jak zwykle - zostanie uznane za kontrowersyjne. Hmm... Mój przekaz zostanie przyjęty jako kontrowersyjny przez tych, którzy poznali pewne rzeczy z jednej strony, których rozumowanie jest liniowe i zabarwione kulturowo. Wydostanie się poza szufladkę, w której się urodził jest dla człowieka najtrudniejsze. Dla was ta szufladka ma sens, ponieważ określa całą rzeczywistość; ma sens, bowiem w niej wyrośliście i tak zostaliście nauczeni. Szufladka ma sens, bowiem wszystkiego czego się w niej nauczyliście, nauczyliście się od tych, których kochaliście i nadal kochacie. Szufladka ma sens, bowiem wszystkie zasady, których się w niej nauczyliście okazały się prawdziwe i wszystko, czego dotychczas doświadczaliście i jak postępowaliście dowodziło ich prawdziwości.
Raptem przybywam do was i oferuję coś zupełnie nowego! Zanim to zrobię dzisiaj, powiem wam jedno: Kochani, oferuję wam inną perspektywę na pewne zagadnienia, gdyż obecnie panująca na planecie energia zaczyna wspomagać wasze zrozumienie! Teraz, kiedy kiwacie głowami, robicie to na znak zrozumienia, a nie na znak ślepej akceptacji. Dzięki tej energii dowiadujecie się o pewnych szczegółach, które pomagają wam coś zrozumieć, choć to co przekazuję, różni się od tego czego was uprzednio nauczono do tego stopnia, że kręcicie głowmi i mówicie: „To ja już nic z tego nie rozumiem!”
Kochani, zagadnienia wielowymiarowe, które wybiegają bardzo daleko poza znajome 3D są dla was dziwne i obce. Nie potraficie zrozumieć na czym polega życie wielowymiarowe, którego istnienie zupełnie nie pasuje do waszej definicji życia, bowiem rozumiecie je tylko w sensie biologicznym. A co sądzicie o świetle? Czy światło jest żywe? Odpowiecie mi: „Nie wygląda na to, żeby ono się rozmnażało” - następnie punkt po punkcie porównujecie je z całą listą cech żywych organizmów i wtedy moje pytanie staje się pozbawione sensu. A przecież światło zmienia swe właściwości, reagując na waszą obecność! Hmm... Światło zmienia swe właściwości, kiedy je obserwujecie. Zatem między światłem i ludzką świadomością musi istnieć jakaś relacja niemalże podobna do relacji między przyczyną i skutkiem. Jak więc się do tego ustosunkujecie? Światło jest energią wielowymiarową, która reaguje na ludzką świadomość. To samo w sobie rodzi wiele innych pytań: „Co jest ożywione, a co jest nieożywione? Jak zdefiniować życie? Mówię to wam teraz tylko dlatego, że to, co usłyszycie za chwilę jest niesamowicie skomplikowane.
Ponownie więc otwieramy dyskusję o czymś niezmiernie pięknym, o duszy ludzkiej. Dusza ludzka pod żadnym względem nie jest taka, jak was o niej uczono. Nawet jeśli regularnie słuchacie przekazu Kryona nie znacie jej w pełni, bowiem przekazuję wam jedynie ogólniki i streszczenie na temat jej ogromu, wspaniałości i piękna. W języku potocznym często używacie słowa “dusza” jako synonimu człowieka, na przykład, kiedy mówicie o ilości członków załogi na statku. Tak więc postrzegacie duszę jako coś pojedynczego, ściśle związanego z każdym człowiekiem. A teraz postawcie to samo pytanie, biorąc pod uwagę zagadnienia duchowe: Co to jest dusza i co się z nią dzieje? Tutaj usłyszycie wiele opisów duszy, jednakże większość z nich będzie bardzo liniowa [i wszystkie z nich brzmią mniej więcej tak:] Każdy posiada duszę, która mu towarzyszy całe życie i która istniała zanim się urodził. Rodząc się, wnosicie ją na świat, żyjecie dokonując wyborów, następnie odchodzicie i dusza odchodzi w zaświaty po to, aby ponownie tutaj przyjść. Tak wygląda dusza w systemie wiary wyznającym reinkarnację.
Nie wszyscy na Ziemi wierzą w reinkarnację. Wielu z was wierzy, że żyjecie tutaj przez moment a następnie odchodzicie na zawsze. Jako ludzkość macie więc bardzo różne podejście i zrozumienie pojęcia duszy. Najwcześniejsze, pierwsze religie tej planety postrzegały duszę jako odbywającą niekończący się cykl reinkarnacji. Owe systemy widziały również energię, którą można określić mianem karmy rozumianej jako wyraz energii istniejących przed narodzeniem, które dusza wnosi na świat po to, aby się z nimi rozprawić. Dla wyznawcy Hinduizmu energia karmy jest energią podstawową. Według tego systemu wiary dusza przechodzi przez dosłownie wszystko, aby osiągnąć nirwanę, czyli oczyszczenie z karmy. Karma zatem i reinkarnacja należą do najwcześniejszych, najbardziej intuicyjnych i najbliższych zasadniczym prawdom pojęć, jakie ludzkość wiąże z pojęciem duszy.
Obecnie, [według waszego przekonania] dusza jest liniowa a informacja o jej istocie niewiarygodnie uproszczona. Ona albo istnieje, albo nie. Co się z nią dzieje, kiedy umieracie? Ona znika. Niejednokrotnie zasiadałem przed wami i mówiłem o częściach składowych duszy. Prosiłem nawet, abyście zastanowili się, co to takiego Wyższe Ja? To jest część was samych, ale gdzie jej szukać? Następnie mówiłem wam, że coś takiego jak miejsce, gdzie miałaby się dusza znajdować nie istnieje, bowiem w przypadku wielowymiarowości nie ma czegoś takiego, jak „gdzieś.” Samo w sobie to pojęcie jest liniowe, kochani. Jeśli więc wam mówię, że dusza istnieje zawsze i wszędzie w całej galaktyce, bowiem jest połączona z wielowymiarowym Źródłem Stwórczym, to dopiero wtedy być może zrozumiecie, co to dusza oraz że ona jest tożsama z wami samymi. Wasza dusza nie istnieje w żadnym jednym miejscu i ona wcale nie pojawia się tutaj w momencie waszych narodzin. Kochani, kiedy się rodzicie, to wasza dusza wciąż istnieje wszędzie w galaktyce. Ciężko to wam zrozumieć, nieprawdaż? – „Zaraz zaraz, Kryonie, czy chcesz mi przez to powiedzieć, że moja dusza nie jest w całości w ciele?” – Trafiłeś w dziesątkę! Jak to możliwe, żeby Wyższe Ja mogło się całe zmieścić w ciele, ono musi być gdzieś indziej? – No tak, ono jest wyżej! Ha ha! [śmiech na sali] Dopiero teraz zaczyna do was dochodzić, że dusza jednak się dzieli na pewne części.
A przecież samo w sobie, to pojęcie jest niepoprawne, bowiem dzielenie duszy na części jest niesamowicie liniowe! To nie tak, że macie coś co stanowi całość a następnie ciach! jakiś nóż dzieli to na dwie części. To wcale nie tak, jest to jednak jedyne pojęcie, którego mogę użyć, aby wam wytłumaczyć złożoność duszy! Nie macie w waszym języku żadnego pojęcia oznaczającego amalgamację, stopienie dzielenia się duszą z być może milionem innych bytów. Coś takiego wybiega poza ludzkie zrozumienie. To, o czym następnie pragnę z wami porozmawiać jest jeszcze bardziej trudne do zrozumienia.
Pragnę wam dzisiaj opowiedzieć, na czym polega zjawisko wejścia [ang. walk-in]. Nigdy przedtem tego nie robiłem. Podczas porannego przekazu siedzieliśmy ramię w ramię z nauczycielką Marilyn [Harper]. Kiedy ona wchodzi w trans, to najpierw zamyka oczy, a następnie je otwiera i wtedy staje się kimś innym. To wszystko stało się w jej życiu po wydarzeniu, które sama określa jako wejście. To zjawisko jest dobrze udowodnione zarówno w życiu jej samej jak i w życiu innych ludzi. Innymi słowy, to co ona sama opowiada, opisując swoje przeżycie, odpowiada ogólnie przyjętej definicji zjawiska wejścia. Jednakże, wszystko, co wam za chwilę sam na ten temat powiem, jest sprzeczne z tą definicją! Jako ludzie wszysko szeregujecie. Porozmawiajmy więc o zjawisku wejścia oraz określmy najczęściej spotykane podstawy na jakich ono działa.
Według was to się odbywa tak. Wy i dusza żyjecie sobie na Ziemi własnym życiem ha, ha,ha, a następnie z powodu jakiegoś zdarzenia, które zaraz opiszemy, inna dusza wchodzi w wasze ciało w rezultacie czego stajecie się tak różni, że nawet nie potraficie rozpoznać samych siebie. Stajecie się tak uderzająco inni – co zresztą było i w wypadku Marilyn – że nawet jej syn się pytał: Gdzie się podziała moja matka? - ponieważ po doświadczeniu wejścia, człowiek zmienia się aż tak głęboko! Z ludzkiej perspektywy coś takiego może posiadać tylko jedno wytłumaczenie: w tym samym ciele zamieszkała inna dusza. Zatem według was, dusza, z którą się człowiek rodzi odchodzi, a na jej miejsce jakoś wchodzi, albo w pewien sposób przechodzi z tylnego siedzenia inna dusza i od tego momentu jesteście kimś zupełnie innym. Stąd nazywacie to doświadczenie wejściem. Zanim przejdziemy do dalszego opisu tego, jak faktcznie może wyglądać opisywane zjawisko, pragnę najpierw powiedzieć, kiedy coś takiego się zdarza, bowiem to ma związek ze wszystkim, o czym w tej chwili rozmawiamy. Poza tym na tej sali znajdują się ludzie, którzy tego doświadczyli.
Często mamy do czynienia z tym zjawiskiem, kiedy w życiu człowieka zachodzi jakieś nagłe wydarzenie, to może być wypadek samochodowy, niespodziewany pobyt w szpitalu, albo to się może stać w domu, kiedy zachodzi tak zwana śmierć kliniczna. Samo pojęcie doświadczenia okołośmiertnego nie jest poprawne [ang. near death experience, NDE, czyli w wolnym tłumaczeniu: „doświadczenie okołośmiertne”- przyp tłum]. Z naukowego punktu widzenia definicja śmierci jest bardzo wyraźna, na przykład wiele z was niejednokrotnie umierało na stole podczas jakiejś operacji, więc to, co się dzieje podczas tzw. wydarzenia okołośmiertnego – NDE- wcale nie jest śmiercią, a tylko śmiercią kliniczną i jako takie jest dobrze znane w świecie metafizyki.
Jeśli zapytać ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną, czego wtedy doświadczyli, to usłyszycie cały szereg historii i co ciekawe, nie wszyskie z nich będą pozytywne! Śmierć kiliniczna więc musi być związana z rodzajem świadomości człowieka, który jej doświadcza. Przyjrzyjmy się teraz tym, którzy tego doświadczyli i zostali odmienieni. Co się z wami dzieje podczas śmierci klinicznej? Po pierwsze, wcale nie umieracie, takie założenie jest absurdalne bowiem gdybyście naprawdę mieli umierać, to dobrze byście o tym wiedzieli! Podczas śmierci klinicznej jednakże jesteście bliscy prawdziwej śmierci. Jeśli ciało choć trochę przeczuwa własną śmierć, kiedy przestajecie oddychać, kiedy zatrzymuje się akcja serca, kiedy następuje niedotlenienie organizmu, wszystko to daje sygnał mózgowi i wtedy mózg robi coś, o czym dotąd nikt z was nic nie wie, bowiem tylko podczas jakiejś traumy włącza się w nim pewien program. Pragnę wam powiedzieć, że kiedy mózgowi się wydaje, że zbliża się śmerć, w każdym z was wtedy włącza się pewien zawór bezpieczeństwa. Nachodzi was wtedy dobroczynna świadomość, aby uchronić od strachu przed śmiercią; to ta świadomość zsyła na was poczucie dobrostanu, sprawia, że widzicie światło, którego już nigdy nie zapomniecie. Takie doświadczenie jest wspólne niemalże wszystkim ludziom, którzy przeżyli śmierć kliniczną i mają po niej dobre wspomnienia. Oni wszyscy widzą tunel, bądź światło i czują miłość bożą i niczego się wtedy nie boją.
Czy więc mówię wam, że śmierć kliniczna nie jest rzeczywista? Nie, mówię wam, że ona jest bardzo rzeczywista! Wasz mózg jest specjalnie zaprogramowany, aby w pewnym momencie pokazać wam prawdę. Zawsze, kiedy śmierć wydaje się nieunikniona, czy jeśli się wydaje, że ona może nastąpić, kiedy ciało dokładnie nie wie, czy przeżyje dane doświadczenie, to uruchamia się wtedy program dobroczynnej miłości, dzięki któremu człowiek czuje prawdę tego, że nie zginie, który zapewnia was o pięknie, o tym, że nie należy się niczego bać, bowiem życie trwa wiecznie i że wszystko będzie dobrze. I faktycznie, wszystko kończy się dobrze. Ta prawda tkwi w komórkach waszego ciała na stałe. Sprzęgnięte razem serce, mózg i szyszynka współpracują ze sobą, aby w momencie przełomowym tę prawdę wam pokazać, abyście się niczego nie bali. Tak wygląda miłość boża. To jest program!
Kochani, po śmierci klinicznej niektórzy z was stają się całkowicie odmienieni, bowiem na moment dane wam było zobaczyć prawdę. Dzięki temu opuszczacie stół operacyjny, czy szpital i wszystko się wam wydaje nowe! I to jeszcze jak! Przygotujcie się, bo zaraz powiem wam coś więcej. Dla niektórych wszystko jest aż tak nowe, że wasza dusza doświadcza wszystkiego jakby raptem wzniosła się na zupełnie inny poziom, albo nawet przeskoczyła trzy na raz! Po śmierci klinicznej dobrze rozumiecie, że choć życie toczy się w 3D, to wasza odświeżona dusza rozumie także, że wcale nie żyje tylko w 3D, ponieważ dostąpiła doświadczenia bardzo daleko wybiegającego poza zakres doświadczeń możliwych w 3D. W rezultacie takiego przeżycia stajecie się więc dla otoczenia kimś zupełnie innym. Zaraz powiem wam coś więcej.
W rezultacie śmierci klinicznej stajecie się więc tak bardzo inni, że nawet mogą się was pytać: „Gdzie się podziała moja matka?” - Widzicie, o co mi chodzi? Czy zatem podczas śmierci klinicznej wchodzi w was dusza kogoś innego? Odpowiedź: NIE. Na tej odpowiedzi opiera się cała kontrowersja. Ta odpowiedź zmusza was do zastanowienia się nad tym, co w takim razie zawiera dusza ludzka? Czy ona zawiera w sobie fragmenty dusz członków rodziny jak również ludzi, z którymi spotkaliście się w jakimś przeszłym życiu? Odpowiedź: Tak! Ha, ha, ha! Zatem dusza nie stanowi waszej wyłącznej własności! Ona zawiera w sobie rodzinę. To też jest kontrowersyjne, bowiem każdy z was chce spojrzeć w lustro i mieć pewność, że jego dusza jest jego własna, należy tylko i wyłącznie do niego samego. Każdy chce wtedy powiedzieć odbiciu: tutaj nie ma nikogo innego, prócz mnie!
A gdzie są wasi pomocnicy i przewodnicy, którzy towarzyszą wam od urodzenia? Jak wam się wydaje, gdzie oni mieszkają? Na suficie? Oni mieszkają w waszym wnętrzu. Świta, o której często mowa także stanowi część was samych i tkwi wewnątrz, ponieważ stanowi nierozerwalną część duszy! Wy w 3D tylko sterujecie wielowymiarową merkabą, ale kiedy wracacie do wielowymiarowości, to stajecie się częścią rodziny i nie można was nazwać jednym imieniem, tym które nosicie na co dzień. Istnieje jeszcze inne imię, które wszyscy posiadacie i kiedy jesteście poza ciałem, jak już była o tym mowa, to śpiewacie je światłem. To jest zagadnienie bardzo skomplikowane. Powróćmy jednak do opisu doświadczenia wejścia. Wiecie, gdzie jeszcze coś takiego można zobaczyć?
Zaawansowane dusze to takie, które doświadczają doprawdy masywnego przebudzenia, dzięki któremu zostają wyrwane ze starej energii i doświadczają wszystkiego jako coś nowego, wielowymiarowego. Takie masywne przebudzenie wcale nie jest rzadkie i występuje we wszystkich religiach, kiedy ktoś się budzi do miłości bożej. To jest więc doświadczenie ponadreligijne. Miłość to miłość. Jak już wcześniej była o tym mowa, niezależnie od rodzaju wyznawanej religii, kiedy przychodzi taki czas, kiedy człowiek wystarczająco nażył się w starej energii i dostatecznie się wycierpiał oraz gorąco wierzy w miłość bożą tak, jak ją mu o niej mówi jego ksiądz, pastor, czy imam, kiedy ten człowiek raptem dochodzi do zupełnie innej konkluzji na temat sensu własnego życia, to pytam się: Czy taki człowiek także doświadcza wejścia? Pytam się, bowiem wszystko na to wskazuje, że tak. Tylko sami z kimś takim porozmawiajcie! Oni wam wtedy powiedzą, że jeszcze wczoraj byli jedną osobą a dzisiaj są zupełnie kimś innym! „Dzisiaj postępuję tak, jak nigdy nie postąpiłbym wcześniej, ponieważ dzisiaj mam w sobie miłość bożą!” – powiedzą wam. Oni wam nawet mogą przytaczać cytaty z ich świętych ksiąg, ale te księgi nie mają nic wspólnego z odczuwaną przez nich miłością. Miłość bowiem stanowi absolutną, zasadniczą prawdę, która nie posiada nic wspólnego z żadną dokrtryną wiary. Oni dobrze wiedzą, że stali się odmienieni i nawet odliczają dni i lata od swego doświadczenia! Takie doświadczenie wcale nie jest tak bardzo różne od tego, co nazywacie wejściem, nieprawdaż?
Oto co się z wami w ten czas dzieje. Kochani, wcale nie wchodzi w was dusza innego! To jest wasza własna dusza, która uległa odświeżeniu ponad wszystko, kim dotychczas byliście, że wydawać by się mogło, że stajecie się kimś zupełnie innym. Posiadacie zupełnie inny tor myślenia, inaczej się zachowujecie, przestajecie się interesować tym, czym się interesowaliście zanim doświadczyliście czegoś takiego. To nie zależy, czy coś takiego stało się podczas śmierci klinicznej, czy inaczej dochodzicie do pewnego wniosku, podejmujecie pewną życiową decyzję na temtat istoty miłości. Coś takiego zwykle towarzyszy wydarzeniom przełomowym, bowiem one sprzyjają podejmowaniu życiowych decyzji i służą jako ich katalizatory.
W przypadku Marilyn to była operacja. Takie rzeczy często zdarzają się podczas operacji. Wtedy czujecie się wyrwani z codzienności, jesteście pod narkozą i jeśli istnieje jakiś stosowny na zmianę świadomości moment, to może nim być właśnie operacja. Wtedy dusza zadaje wam pytanie: „Czy jesteś gotów na następny krok? Nie zajmujesz się tym, po co tutaj przyszedłeś.” Na pewnym poziome odpowiadacie: „Och, czas najwyższy, jedziemy!” I po narkozie budzicie się jako ktoś zupełnie inny!
Mówię wam o tym, bowiem pora, abyście wiedzieli, że wtedy nie wchodzi w was nikt obcy lecz odświeżona wersja was samych! Jak już była o tym mowa, wszyscy prorocy, którzy żyli kiedyś, albo wicąż żyją na Ziemi - którzy potrafią manipulować prawami fizyki, którzy są bardzo pociągający, pod stopami których wyrastają kwiaty, za którymi podążają nawet zwierzęta - wszyscy oni stanowią przykład duszy pracującej na bardzo, bardzo wyskoim poziomie. Kochani, oni także, w jakimś innym życiu, jeśli dokonają takiego wyboru, mogą pracować na tym samym poziomie świadomości, co reszta planety! Innymi słowy, wszyscy posiadacie możliwość takiego samego wyboru. Jedyną różnicę tutaj stanowi poziom całkowitej aktywacji duszy przez pochodzącą z drugiej strony zasłony miłość bożą. Czy rozumiecie? Jak się w tym wszystkim odnajdujecie?
Dotychczas doświadczenie wejścia było domeną bardzo szczególego rodzaju duszy. Mówię wam, że teraz, podczas naszego spotkania wiele z was dostąpiło czegoś takiego, choć nawet się tego nie domyślacie! Czy możecie więc przypomnieć sobie, kiedy ostatnio doświadczyliście jakiegoś momentu „Aha!?” Czy pamiętacie takie zdarzenie, kiedy idziecie spać jako wy sami i budzicie się jako ktoś zupełnie inny, ponieważ coś zrozumieliście? Dzieje się tak, bowiem na pewnym poziomie dopuszczacie coś takiego, bądź mówicie Duchowi: „Jestem gotów na następny krok.” Wtedy na zawsze się odmieniacie. Pozwólcie, że wam o czymś przypomnę: Raz doświadczywszy wejścia nie można następnie powrócić na niższy poziom. To nie tak. Z tej ścieżki nie da się zawrócić. Gdybyście tego próbowali to wpadniecie w dysfunkcję. Po wejściu nie ma już powrotu do starej energii. Ta droga jest jednokierunkowa; ona wiedzie tylko w górę!
Marilyn mówi o zjednoczeniu się ze Starą Duszą. To jest bardzo liniowe wytłumaczenie. Ona dzięki wejściu zrozumiała, że zrobiła kolejny krok w ewolucji własnej duszy. W jej przypadku zjednoczyła się i ze sobą, jako ze Starą Duszą, ale także nie straciła kontaktu ze „starą” sobą, czyli z tym, kim była, zanim doświadczyła wejścia, z tymi aspektami poprzedniej osobowości, które posiadają wszystkie pozytywne wspomnienia jak na przykład narodziny dzieci. Zatem w jej przypadku wejście nie polegało na stopieniu się ze Starą Duszą, lecz na postępie w ewolucji tej samej duszy, jej przejście na nowy, wyższy poziom, na którym może nauczać i zajmować się tym, czym się obecnie zajmuje w bardzo dojrzały, sensowny i zrównoważony sposób.
Mam nadzieję, że rodzaj przekazanej dzisiaj informacji was nie rozczaruje. Pragnę, abyście zrozumieli wspaniałość procesu ewolucyjnego duszy. Śmierć kliniczna i wejście zdarzają się o wiele częściej, niż to by się mogło wydawać. Czy siedzący przed wami mężczyzna też doświadczył wejścia? Analizując definicję wejścia, można powiedzić, że na to pytanie nie da się odpowiedzieć jednoznacznie. On także stał się zupełnie innym człowiekiem, choć to zabrało mu dobrych kilka lat. Ale przecież on się zmienił, więc czy można go określić jako kogoś po wejściu? Odpowiedź: Nie. A przecież znajomi z przeszłości patrząc na niego teraz zupenie by go nie poznali, spytaliby: „Dokładnie w którym momencie zwariowałeś? [śmiech na sali] Przecież w niczym nie przypominasz tego samego człowieka, który niegdyś był moim znajomym, czy z którym kiedyś razem pracowaliśmy. Jesteś zupełnie i całkowicie innym człowiekiem!” Niektórzy nawet przypisują tę zmianę ciemej energii, która nim zawładnęła, bowiem ich nauczono, że to się dzieje w takich przypakach, jak jego.
Kochani, pragnę wam powiedzieć prawdę na ten temat. Dusza tego człowieka, którego widzicie przed sobą wyewoluowała stopniowo i stała się tym, kto przed wami. Lee nie doświadczył wejścia. Wejścia za to doświadczyła Marilyn. Ona wyewoluowała momentalnie. Tak też dzieje się z wieloma innymi ludźmi i w tym celu wcale nie trzeba doświadczać śmierci klinicznej, czy być poddanym operacji! Obecnie panująca energia na Ziemi sprzyja tego rodzaju doświadczeniom. Kiedy zaczynacie się budzić do większej prawdy oraz jeśli posiadacie wystarczającą ilość zaufania i jesteście dostatecznie odważni, aby oznajmić Duchowi: „Boże, kocham cię i Ci ufam ale powiedz mi, czy to wszystko to prawda?” Następnie oczekujcie potwierdzenia. Dokładnie w ten sposób, trzydzieści lat temu postąpił mój partner, który teraz siedzi przed wami. Jako inżynier pragnął dowodu na prawdziwość wszystkiego, co się z nim działo. On go w swym sercu otrzymał i tylko on wam o tym może powiedzieć, jaki to był dowód.
Tak wygląda opis natychmiastowego wejścia, którego pragniecie. Ono jest dostępne każdemu z was. Większość ludzi nigdy o coś takiego nie prosi i pozostaje w swych szufladkach. Jednakże Stare Dusze tej planety zaczynają się budzić do znacznie większej prawdy, prawdy głoszącej wspaniałość planu, wspaniałość tego, gdzie mieszkacie oraz co się wokół was dzieje.
Lata temu uprzedzałem was, że Przebudzenie wywlecze na powierzchnię ciemność. I tak się stało natychmiast. Mówiłem wtedy o armii ciemności, która po raz piewrszy nie jest armią narodową. Armie przecież zawsze należą do jakiegoś państwa. Jedynym celem tej armii było wywołać w was strach. Ona celebrowała ciemność i wciąż rosła. Wszyscy wiecie, co to za armia. Także mówiłem wam, że owa armia nie ma szansy na zwycięstwo, bowiem ciemność wcale nie jest taka rozgarnięta. [w oryginale ang. Kryon używa słowa bright, czyli „jasny” potocznie rozumianego jako „mądry,” stąd śmiech na sali – przyp. tłum] Członkowie tej armii nie posiadają zbyt wiele zdrowego rozsądku. Wszystko, czego w swej głupocie zdołali dokonać, to zwrócić na siebie uwagę całego świata! Wczoraj ta armia przestała istnieć. Możecie to przeczytać w gazetach. Wczoraj padł ostatni bastion armii, która pragnęła przejąć kontrolę nad ciemnością planety i wszystko zmienić.
Śmierć armii ciemności to nic innego jak śmierć starego paradygmatu. Niedobitki tej armii wciąż przecież żyją i podejmą kolejny krok, staną się w swej ciemności bardziej wyrafinowani, eleganccy, oczekujcie tego. Tak jest zawsze, bowiem ciemność od wieków nigdy się nie poddaje. Oni i tym razem nie mają zamiaru się poddawać. Ale teraz nie uda im się wygrać, bowiem wciąż nie są zbyt rozgarnięci! Gdziekolwiek by się nie udali, to będzie ich widać. Będzie można ich wytknąć palcami mówiąc: „Patrzcie, to przecież ciemność, wyraźnie widać, że chcą zniewolenia i całkowitej kontroli!” Ich zagrywki będą oczywiste dla wszystkich: i zwykłych ludzi i Starych Dusz. Na planecie wzrasta poziom światła i ono staje się coraz bardziej rozpoznawalne. Patrząc na nie mówicie: „To jest dopiero radość! To mi się podoba, tak powinno być od zawsze!” Matki i ojcowie to światło widzą we własnych dzieciach, które pokazują rodzicom, jak ma wyglądać. Kochani, media społecznościowe, dzięki którym rozmawiają ze sobą setki tysięcy ludzi ponad granice kulturowe i fizyczne, to początki światła. Już wcześniej wam o tym wszystkim mówiłem. Wasze dusze zaczynają się budzić.
Doświadczenie wejścia jest rezultatem szybkiego przebudzenia. W jego rezultatcie jednak wciąż pozostajecie sobą, nie zamieniacie się w kogoś innego. To tak, jakby wasza dusza zaczęła brać sterydy! Ha,ha ha! Wiem, że Marilyn to określenie się spodoba! Zatem fakt, że po wejściu wciąż jesteście tym samym człowiekiem wcale nie pomniejsza doskonałości całego doświadczenia. Przeciwnie, ono je uwypukla. Kochani, doprawdy jesteście wspaniali. Marilyn, wszystko, przez co w życiu przeszłaś też jest wspaniałe i takim będzie, bowiem ewolucja twojej duszy wcale się nie skończyła!
Wysłuchajcie mnie z uwagą, bowiem każdy z was posiada ten sam potencjał. Posiadacie możliwość przebudzenia się do większej prawdy. Możecie jej doświadczyć poprzez przeegzaminowanie tego, co wam tutaj powiedziałem oraz przez podniesienie ręki i zadanie pytania: „Kochany Boże, pokaż mi, czy to wszystko to prawda?” To chyba jest fair, nieprawdaż? I będzie wam pokazane. Kochani, tak właśnie się dzieje w życiu wielu ludzi. Oto wiadomość, którą musieliście dzisiaj usłyszeć.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
 Obraz może zawierać: niebo, chmura, góra, przyroda i na zewnątrz
 http://audio.kryon.com/en/02-EGYPT-Mt-Sinai-The%20base.mp3

[Przekaz Kryona zaczyna się w 6:24 minucie nagrania, poprzedza go medytacja prowadzona przez Elana Cohena]
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Tym, którzy przypadkowo natknęli się na niniejszy przekaz mówię, iż jest to drugi z wycieczki do Egiptu. [w roku 2019] nasza grupa siedzi u podnóża bardzo świętej góry. Jesteśmy na pustyni, na Synaju; niedługo zaczniemy się wspinać - i na wielbłądach i pieszo - na górę Synaj. Mój partner nie lubi dwóch rzeczy: zimna i wspinaczki, [śmiech] a tutaj czekają nas obie. W dodatku grupa postanowiła rozpocząć wspinaczkę o 1:30 w nocy, czyli po ciemku i być może niektórzy nie zrozumieją dlaczego, chyba że siedzicie tutaj wraz z naszą grupą, liczącą ponad sto osób. Porozmawiajmy więc o tym.
Oczywiście, robicie to dlatego, aby wejść na górę o wschodzie słońca. Wschód słońca zawsze służy jako metafora nowego początku, zwiastuje nowy dzień; posiada wspaniałą energię, która na wielu wywiera wrażenie. Sama góra Synaj jest uważana za świętą w wielu religiach planety i z tego powodu na jej szczyt wspinają się setki tysięcy ludzi. Niektórzy przebywają całą trasę pieszo, niektórzy na grzbietach zwierząt. Każdy człowiek posiada inny powód dla wspinaczki, wystarczy o to zapytać każdego z osobna. Takich powodów istnieje cała gama od chęci zobaczenia czegoś pięknego, aż po chęć doświadczenia objawienia w tym miejscu, ze względu na jego historię, ze względu na spuściznę kulturową, ze względu na przodków. Niektórzy wspinają się, bowiem od lat coś ich w to miejsce ciągnie, choć nie wiedzą dokładnie co to takiego, więc wspinają się, aby się dowiedzieć. Ezoteryka tego miejsca jest doprawdy przewspaniała, jednakże wszyskie powody, dla których ludzie tutaj przychodzą, są głęboko osobiste.
Góra Synaj zawdzięcza swą sławę jednemu człowiekowi i temu, czego dokonał, a co wy znacie jako Wyjście. Kochani, kiedy dojdziecie na szczyt, opowiem wam o tym człowieku coś więcej, przekażę nieco informacji oraz – jak zwykle w takich przypadkach – pewne rzeczy przedstawię zupełnie inaczej, niż one są wam dotychczas znane. Teraz jednak pragnę ponownie przedstawić powód, dla którego nasza grupa się tutaj znalazła. Wam się może wydawać, że przyczyną, dlaczego tutaj jesteście jest Wyjście i co się stało na samym szczycie, bowiem to są początki kultury semitów. Tutaj faktycznie kryje się historia oraz coś więcej. Góra Synaj, to pierwsze miejsce na Ziemi, w którym Źródło Stwórcze ukazało się człowiekowi w waszym obszarze kulturowym. To było prawdziwie głębokie doświadczenie i wielu z was się pyta, czy jego energia wciąż tutaj jest obecna? Kochani, siatka krystaliczna zapisała to wydarzenie bardzo wyraźnie i wy to do dziś wyraźnie odczuwacie.
W tej chwili jednakże już nie chodzi o samo Wyjście. Ono należy do historii. Pragnę, abyście podczas wspinaczki zastanowili się nad czymś zupełnie innym, nad nowymi początkami. Obecnie cała planeta doświadcza Wyjścia, opuszczając starą energię. Od czasu precesji równonocy w roku 2012, czasów przepowiedzianych wam przez starożytnych, wyszliście ze starej i wkraczacie w nową świadomość.
Wyjście więc się skończyło w roku 2012 i teraz przed wami początek nowej świadomości. Istnieje wiele powodów do wspinaczki na szczyt tej góry, niech jednym z nich będzie odnowa wszystkiego, co czujecie wewnątrz was jako niedokończone. Posiadacie wiele powodów, dla których pragniecie zacząć od nowa, odświeżyć się, czyli mówiąc potocznie - zresetować się w nowej energii. Macie dość brnięcia w starych systemach, w starej energii, grzęźnięcia w starych emocjach i lekcjach. Kochani, w takim razie wspinaczka staje się symbolem odrodzenia, bowiem jesteście na zboczu świętej góry, w stosownym miejscu do zrzucenia z siebie wszystkiego, co stare.
Doświadczacie własnego Wyjścia ze starego i wejścia w nowe. Niech ten górski szczyt stanie się waszym własnym Kanaanem, Ziemią Obiecaną. Niech ten górski szczyt stanie się symbolem podróży do... od dawien dawna obiecanej wam energii, dla której się urodziliście. Wśród nas są tacy, którzy używają tej wspinaczki jako swoistego pożegnania z utraconymi członkami rodziny; wiem, kto się tutaj znajduje. Niektórzy postrzegają tę wspinaczkę jako symbol odnowy wewnętrznej, aby mogli żyć dalej bez złamanego z pewnewgo powodu serca, są tacy, którzy będą się wspinać aby uzyskać samoprzebaczenie, o które od lat zabiegają. To jest doskonałe miejsce na coś takiego! To jest właściwe miejsce. Każdy z was jest tutaj z innego powodu, jednak niech głównym powodem waszej wspinaczki będzie zakończenie jakiegoś starego wzorca, niech to będzie Wyjście ze starej energii w coś zupełnie nowego. Każdy z was posiada wybór, aby coś takiego zrobić, bądź nie zrobić. Na tym polega zasada wolnego wyboru, którym boski Stwórca obdarzył każdego człowieka na Ziemi.
Nasza wspinaczka odbywa się zanim będziemy wspólnie oglądać piramidy, sfinksa, czy świątynie, stanowi więc bardzo dobry początek wspólnej przygody, nieprawdaż? Podczas następnych kilku godzin zastanówcie się nad tymi rzeczami, a kiedy wzejdzie słońce pragnę, abyście swe myśli skierowali na całą resztę waszego życia, bowiem ono faktycznie może stać się zupełnie inne tylko dlatego, że postanowiliście tu przybyć i wspiąć się na ten szczyt. Ta góra dobrze zna każdego z was. Niech wspinaczka się rozpocznie.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Zdjęcie: Marina Sinebok
 Obraz może zawierać: 4 osoby, uśmiechnięci ludzie, ludzie siedzą i na zewnątrz

http://audio.kryon.com/en/05-EGYPT-Perceptions.mp3
[Przekaz Kryona zaczyna się w 4:23 minucie nagrania]
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Zwracam się do tych, którzy słuchają mnie w przyszłości. Niniejszy, to piąty przekaz z wycieczki po Egipcie z roku 2019. Ponownie znajdujemy się na powietrzu w ustronnym, dostępnym wszystkim miejscu. Nasza grupa siedzi na słońcu w powiewach chłodnego wiatru. Jesteśmy w regionie Gizy, nieopodal schodkowej piramidy [Dżesera,w Sakkara], gdzie obywają się wykopaliska, w miejscu czci wielkiego egipskiego architekta [Imhotepa]. Kochani, jednakże nie o piramidzie pragnę z wami dzisiaj rozmawiać. Czasem przekazuję wam nowiny prosto z serca, czasem są one pełne emocji, kiedy indziej zawierają metafory, a jeszcze innym razem fakty, o których nigdy dotąd nie rozmawialiśmy. Niniejszy przekaz będzie zupełnie inny. Pokrótce pragnę z wami porozmawiać o czymś, co za chwilę będziecie zwiedzać. Niektórzy mogli coś na ten temat czytać, ale gwarantuję wam, że to, co czytaliście to nie to samo, co wam za chwilę opowiem.
Tutaj znajduje się jedno z najbardziej zagadkowych odkryć ostatnich 50 lat, które jest otoczone jeszcze większą tajemnicą niż Wielka Piramida w Gizie. Ono jest o wiele bardziej tajemnicze, niż wszystko inne w tej dolinie. To miejsce znajduje się pod ziemią i za chwilę będziecie doń schodzić. [Mowa o Serapeum w Sakkarze- przyp. tłum] Znajdziecie tam ponad 24 sarkofagi, każdy z nich ważący ponad 100 ton, każdy z nich zbudowany dla ogromnego zwierzęcia i zakłada się, że to był byk. To znalezisko jest zdumiewające!
Po pierwsze, po co go w ogóle budowano? Czy to możliwe, żeby Egipcjanie potrafili wybudować coś takiego pod ziemią, biorąc pod uwagę ogrom i ciężar poszczególnych sarkofagów oraz niesamowitą precyzję z jaką ten obiekt zbudowano, gdzie wszystko jest wymierzone z dokładnością do mikrometra. Pozostaje jeszcze jedna wielka kwestia, bowiem kiedy postanowiono wszystkie sarkofagi otworzyć, okazało się, że były puste! Czyż nie powinno się tam znaleźć przynajmniej kości byków? A tu nic. Zanim powiem wam, do czego według wielu, to miejsce służyło, opiszę pewien obraz.
Kiedy Indianie południowoamerykańscy po raz pierwszy zobaczyli przybijający do ich brzegów hiszpański galeon, to wcale nie rozpoznali go jako okręt. W tym okręcie zobaczyli hałaśliwego, skrzydlatego potwora morskiego, plującego ogniem i się go przestraszyli. To wcale nie dlatego, że byli głupi, ale ich świadomość nigdy dotychczas niczego takiego nie widziała. Ich mózg nie posiadał żadnego modelu, według którego mógł zinterpretować to, co się przedstawiało oczom. Ponownie powtarzamy tutaj to, co mówiliśmy na górze Synaj: Mojżesz widział wielowymiarową kulę energii, która znad krzewu doń mówiła jako płonący ogień. On to widział jako gorejący krzew. Mojżesz więc nie widział tego, co tam doprawdy było, ponieważ jego świadomość nie miała na to zajwisko żadnego modelu. W jego kulturze płonąć mógł tylko ogień.
Kochani! Przyczyna, dla której wam to opowiadam jest taka, że to samo zjawisko działa także i w drugą stronę. Przez Sakkarę przewinęło się wielu mistyków i każdy z nich posiadał świadomość właściwą jego kulturze i jego czasom. Pragnę abyście zrozumieli, że Indianie południowoamerykańscy nie widzieli nadciągających okrętów, bowiem ich świadomość nie była przyzwyczajona do tego widoku. Mojżesz w krzewie widział to, do czego była przyzwyczajona jego świadomość.
Co więc się dzieje, kiedy odkrywacie miejsce z szeregiem sarkofagów, z których każdy waży ponad 100 ton precyzyjnie dopasowanych do ostatniego mikrometra? Wielu w waszej kulturze i waszych czasach zinterpretuje takie znalezisko mówiąc: Przecież Egipcjanie sami nie mogli czegoś takiego zbudować. To oczywiste, że te sarkofagi były przeznaczone dla kosmitów, którzy pomagali przy budowie piramid! Nic dziwnego, że są puste, bowiem kosmici jakoś się stamtąd wynieśli. I ci ludzie mówią to na poważnie, a to przecież największa zniewaga, jaką można obrazić Egipcjan. Ich kultura nie tylko była niesamowicie zaawansowana, to byli bardzo inteligentni ludzie co do zagadnień geometrii i matematyki oraz posiadali praktyczne narzędzia i rozwiązania, dzięki którym wybudowali coś takiego jak Serapeum.
Przejdźmy więc do sedna naszej dyskusji. Wam się wydaje niewiarygodne, żeby budować grobowce ważące ponad 100 ton, nieprawdaż? Mówicie sobie: Oni by tego nigdy nie zbudowali. A teraz na moment wyobraźcie sobie, że to wy jesteście kosmitami i odwiedzacie Ziemię. Pierwsze, co widzicie, to mnogość wielkich, wspaniałych budynków. One się wydają bardzo drogie, niektóre z nich są bardzo stare i dlatego mówicie: To muszą być ich bogowie. Odwiedzacie jedną z takich budowli, a przecież na Ziemi jest ich dziesiątki tysięcy to są kościoły, synagogi, przeróżne świątynie. Pytacie się kogoś wewnątrz: Czy to jest miejsce pochówku? – Nie, nie, my tutaj oddajemy cześć naszym Bogom – odpowiadają wam. A wy wciąż pytacie: - A gdzie kości? – Nie, nie, nie, nie rozumiecie, nasz Bóg jest wszędzie! Przybysze z kosmosu jednak wciąż to samo: To miejsce wygląda na opuszczone! Może więc jako kosmici pochodzicie z planety, gdzie się grzebie swoich Bogów i nie rozumiecie, dlaczego tutaj istnieje dziesiątki tysięcy pustych budynków?
Pozwólcie, że przytoczę jeszcze jeden przykład. Kiedy bierzecie kąpiel to wchodzicie do wanny, odkręcacie kran myjecie się i wychodzicie. Wanna jednak zostaje. Ktoś z innej planety popatrzy i powie: Co to takiego, przecież to zawsze jest puste? Pieczecie coś, następnie to zjadacie i wychodzicie z kuchni i z domu. Ktoś tam wchodzi, być może z innej planety i mówi: Po co im te puste obiekty zwane piekarnikami? Czy rozumiecie, o co mi chodzi? W Serapeum więc mogło się odbywać coś jeszcze innego. Zaufajcie Egipcjanom. Kochani, każdy z tych ważących ponad 100 ton sarkofagów, zawierał dokładnie to, co przypuszczaliście – byka! Byki reprezentowały pewne bóstwa i chowano je z oddaniem czci, dokładnie bowiem tak dyktowała im ich kultura i wiara. To było dla nich ważne więc na budowę grobowców nie szczędzili ani pieniędzy, ani czasu.
Wszyscy z was jednak zakładacie, podchodząc do tego w liniowy sposób, że Egipcjanie to miejsce opuścili na zawsze. Co wy na to, jeśli częścią pochówku tych bóstw była pomoc w osiągnięciu nieśmiertelności, poprzez otwieranie sarkofagów o pewnych porach roku, kiedy pojawiały się na niebie pewne gwiazdy oraz wyjmowanie z nich byków, a następnie czyszczenie w środku? Robiąc tak, pomagali bóstwom w dotarciu do zaświatów, bądź poprzez pomoc tym bóstowm uważali że im samym będzie łatwiej trafić w zaświaty. Co wy na to, jeśli to był jakiś dwustopniowy proces? A może nawet ośmiostopniowy? Jakżeż liniowo myślicie wierząc, że skoro sarkofagi znaleziono puste, to musiało tutaj zajść coś niesamowitego! Co wy na to, jeśli wszystko stało się celowo, że byki zostały usunięte, bowiem stanowiły część życia właściwego tamtej kulturze, którego wy po prostu nie potraficie zrozumieć? Interpretujecie to podobnie jak pojawienie się hiszpańskich galeonów interpretowali Indianie południowoamerykańscy. Nie udawajcie, że rozumiecie świadomość sfery duchowej tamtych ludzi. Pragnę jednak, abyście zwiedzając Serapeum zastanowili się nad niesamowitą precyzją wykonania oraz nad ciężarem i ilością czasu jaką im zajęło budowanie i wpasowywanie tych sarkofagów. Egipcjanie to wszystko zbudowali na cześć ich własnej sfery duchowej, wkładając w to ogromny wysiłek. Pragnę, abyście na tym przykładzie uzmysłowili sobie, iż w waszej przeszłości istniała kultura, która o pewnych podstawach prawdopodobnie wiedziała o wiele więcej od was samych. Och, a swoją drogą, czy mówiłem już wam, że Egipcjanie używali matematyki opartej na systemie dwunastkowym? Wy używacie systemu dziesiętnego, co oznacza kochani, że jesteście upośledzeni, bowiem nie odkryliście jeszcze tego, co starożytni Egipcjanie. To dlatego umykają wam pewne obliczenia oraz geometria używane we wznoszeniu budowli, które wam wydają się zbyt duże, aby je można było wznosić bez pomocy żadnych maszyn. Rzeczy więc nie zawsze wyglądają na takie, jakimi wydają się być. To są sprawy, które pragnę abyście zauważyli. Tutaj chodzi o oddanie czci starożytnym oraz temu, co się tutaj wydarzało, a co daleko wybiega poza cuda architektury, które przetrwały do dzisiaj. Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Michelle Karen i Elan Cohen

 Obraz może zawierać: chmura, niebo, na zewnątrz i przyroda


http://audio.kryon.com/en/03-EGYPT-Mt-Sinai-Moses.mp3
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Jesteśmy w Egipcie i niniejsze to trzeci przekaz z naszej wycieczki [rok 2019]. Jesteśmy w publicznym miejscu, na szczycie góry Synaj. Odetchnijcie teraz z ulgą i niedowierzaniem, uzmysłowcie sobie, że oto już wspięliście się na sam szczyt! Ha ha! Znajdujecie się na dużej wysokości, co słychać w głosie mego partnera. Panuje wielka radość i jej powodem jest coś więcej, niż zakończenie wspinaczki. Tylko posłuchajcie dobiegającego zewsząd śpiewu i innych oznak radości. Stoicie na szczycie własnego życia! Zanim więc przejdę do opowieści o Mojżeszu pozwólcie, że zwracając się do zebranych przede mną w tej chwili przypomnę, iż to może być dla was jedyne takie przeżycie, zatem postarajcie się odczuć wszystko, co tylko możliwe.
Góra Synaj zawdzięcza swą sławę Mojżeszowi i jego dokonaniu. Jest święta dla wyznawców wielu religii, zwłaszcza dla Żydów, bowiem dla nich symbolizuje Wyjście. Historia zapisana w biblijnej Księdze Wyjścia, opowiadana jest bardzo często, także w innych źródłach. Biblia opowiada ją inaczej, książki opowiadają ją inaczej, a jeszcze inaczej traktują ją filmy. Pragnę wam teraz przekazać wersję Kryona.
Jest to wersja oddająca cześć Mojżeszowi oraz temu, co się tutaj wydarzyło w jeszcze większym stopniu, niż to jest zapisane w biblii. Jak wam się wydaje, jak dobrze znacie tego człowieka imieniem Mojżesz? Jak wam wiadomo, urodził się i wychował jako członek egipskiej rodziny królewskiej. Według filmów, kiedy zostawił wszystko za sobą, od razu wszedł w coś zupełnie innego. Zaraz wam powiem, do czego on wtedy wszedł. Przez 40 lat pasł zwierzęta. 40 lat. Czy zdajecie sobie sprawę z dojrzałości i mądrości tego człowieka, kiedy postawił stopę na tym szczycie i doświadczył czegoś bardzo sczczególnego? Zaraz wam powiem, miał wtedy 80 lat! Ha ha ha! Czyli był pięć lat starszy od siedzącego teraz przed wami mężczyzny. Hmm. Co więc miało miejsce na tym szczycie, choć niekoniecznie dokładnie w tym samym miejscu, gdzie teraz siedzicie? To było trochę na zboczu, a co w tym najważniejsze? - Był to pierwszy raz, kiedy Źródło Stwórcze przemówiło bezpośrednio do człowieka! Bez pośredników! Bez posągów! Bez niczyjego pośrednictwa! Stwórca przybrał kształt wielowymiarowej istoty anielskiej. Wam wiadomo, że to był krzew gorejący, nieprawdaż?
Przypatrzmy się temu wydarzeniu z pewnej perspektywy. W czasach Mojżesza wszystko, co się żarzyło światłem musiało albo świecić na niebie, albo pochodzić z ogniska. Wszystko, co wytwarzało światło musiało pochodzić z tych dwóch źródeł. W dobie obecnej wiadomo wam, że światło można wytwarzać z użyciem wielu rodzajów energii. Kochani! Zatem to, co widział Mojżesz, wcale nie było gorejącym krzewem, choć zostało zapisane najlepiej jak tylko w tamtych czasach było możliwe. Och, to było coś znacznie więcej! Gdybyście mogli tylko zobaczyć, to było coś ponad niepochłaniający ogień! Była to kula wielowymiarowej energii, z której wydobywał się głos. Pierwsze, co ten głos powiedział, naprawdę, niezależnie od tego jak o tym mówi bilblia, to zdradził swą tożsamość: oto, kim jestem i oto jak mam na imię. To imię jest tak bardzo święte dla niektórych, że go nie wymawiają Yaji. Oni tego imienia nie wymawiają, bądź nie wymawiają go w całości jak to właśnie zrobił mój partner. To imię jest święte i takim pozostaje. Kochani! Oto miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. Tutaj nastąpił przekaz i Pismo go zachowało. Podczas przekazu, nastąpiły jeszcze inne rzeczy.
Mężczyzna imieniem Mojżesz jest o wiele wspanialszy, niż mogłoby się wydawać. On też miał wątpliwości, jednakże zrobił to co zrobił i o czym wiadomo. Powtórnie wspiął się na górę i tutaj kochani, moja opowieść trochę się różni od biblijnej.
Ludzie posiadają własne założenia i uprzedzenia, co do wiary. Izraelici błąkali się po pustyni 40 lat! Wy zaledwie przez nią przejechaliście. Zatrzymajmy się przy tym na chwilę. To będzie lekcja numerologii i zrobię to po raz pierwszy. Zanim Mojżesz dokonał czegokolwiek z tych wszystkich świętych rzeczy i zanim bezpośrednio usłyszał głos Źródła Stwórczego w wieku lat osiemdziesięciu, sam spędził 40 lat na pustyni. Te lata dojrzewania posiadają głębokie znaczenie.
Zatem Mojżesz dojrzewał 40 lat zanim usłyszał głos. 40 lat tułaczki po pustyni także oznacza coś dla Żydów. Dzisiaj, w tybetańskiej numerologii liczba 4 to liczba Gai, czyli Matki Ziemi. Numerologiczne znaczenie tej liczby jest jeszcze bardziej dobitne. W czasach wędrówki nikt nie znał numerologii, choć i dla tamtych ludzi liczby posiadały pewne znaczenie. Ile siódemek zawartych jest we wszystkich religiach tej planety? One przecież są wszędzie. Ile siódemek kryje się w historii Egiptu, którego zabytki będziecie oglądać? One są wszędzie. To więcej niż tylko pamięć Siedmiu Sióstr. Siódemka jest liczbą świętą. Liczba cztery posiada więcej mocy, niż to się wam wydaje. Kochani, czwórka traktuje także o płodności. Ona dotyczy matki, zmiany oraz porodu. Liczba cztery więc tak naprawdę jest liczbą odrodzenia. To dlatego w tybetańskiej numerologii czwórka jest liczbą oznaczającą Matkę Ziemię, opisuje płodność energii wszechrzeczy.
Dlaczego wędrówka po pustyni trwała 40 lat? Na ten temat mówiliśmy wam już wcześniej. Opowieść znajduje się w biblii i możecie ją sobie przeczytać, jeśli macie ochotę. A oto moja wersja. W przypadku Księgi Wyjścia, mamy do czynienia z bardzo starą energią. Tutaj zapisane są wszystkie pokolenia urodzone w starej energii. Żaden Izraelita nie mógł wejść do Kanaanu niosąc w swej świadomości tę energię. Zanim tam weszli - zanim Izraelici stali się Izraelczykami i weszli do Kanaanu, do Ziemi Obiecanej, jako ludzie wolni, pozbawieni świadomości niewoli, pozbawieni starej energii - musiały przeminąć całe pokolenia. Moi drodzy, na tym polega odrodzenie. Dlaczego mamy do czynienia z liczbą 4? Właśnie tutaj, na tym szczycie mamy do czynienia z tego rodzaju odrodzeniem. To jest to, co w tej chwili jest dostępne dla waszej własnej świadomości. Macie więc do czynienia z czwórką. Patrzycie teraz na ogromną czwórkę. [Góra Synaj]
Tutaj miało miejsce wydarzenie, które pragnę sprostować po to, aby dla was, stało się bardziej zrozumiałe, choć w tym procesie obrażę prawie wszystkich. [śmiech] To prawda, że kiedy Mojżesz ujrzał złotego cielca i inne rzeczy, które wcale nie należały do boskich, to zrozumiał, że to pokolenie zaczynało tracić łączność z boskością, którą on sam im tak wyraźnie pokazywał. To jest ludzkie. Ludzie w sposób naturalny dążą do oddawania czczi różnym obiektom. Zatem Mojżesz znów wszedł na szczyt i według biblii, zszedł ze zbocza tej góry z Dziesięciorgiem Przykazań. Kochani, pragnę wam coś wytłumaczyć. Już wcześniej była o tym mowa. Źródło Stwórcze, o którym mówię, Bóg Bogów, kochające źródło Miłości, największe miłosierdzie które można sobie wyobrazić w całym Wszechświecie, Stwórca wszystkich rzeczy, wcale nie jest Bogiem osądzającym. Nie jest Bogiem osądzającym! To nie jest Bóg, który najpierw daje wam całkowicie wolny wybór, a następnie zań karze. To nie były przykazania, ponieważ ten piękny Bóg nie rozkazuje! Ale takich słów użyto, tak przetłumaczono słowa, abyście po dziś dzień mieli Dziesięcioro Przykazań. Te słowa trywializują miłość bożą. Nie mam zamiaru od nowa redagować wam tej historii, nazywając je Dziesięciorgiem Sugestii! [śmiech] To jest dziesięć wskazówek światła, jak żyć właściwie, kiedy człowiek posiada wolny wybór, zaznajomienia się z nimi i ujrzenia w nich boskich, zdroworozsądkowych zasad, na których te instrukcje się opierają. Pragnę, abyście się im wyraźnie przyjżeli, bowiem niektóre z nich wcale nie brzmią jak pochodzące od Boga. Jest tak, ponieważ były spisane dla tamtej grupy ludzi na pustyni. To są podstawowe, praktyczne wskazówki dostosowane do tamtejszego życia i zawierają rzeczy, które w tamtych czasach były oparte na zdrowym rozsądku. Kochani, to były instrukcje, a nie przykazania, których złamanie groziło karą!
A teraz kolejne przeredagowanie. W opowieści pisze, że Mojżesz się w pewnym momencie trochę zniecierpliwił i zrobił coś nie tak. Potrzebowano wody i Bóg powiedział, żeby Mojżesz rzucił kijem i tam znajdzie wodę, ale zamiast tego Mojżesz uderzył kijem w skałę, tym samym zachowując się nieposłusznie. Chociaż znalazł wodę, to według opowieści, jego akt nieposłuszeństwa stał się powodem, dlaczego on pozostał, a wszyscy poszli dalej. Lud wszedł do Ziemi Obiecanej bez Mojżesza.
A oto, co naprawdę się zdarzyło. Mojżesz powiedział zebranym przedstawicielom dwunastu plemion, że dalej nie pójdzie. On im sam o tym powiedział, bowiem Stwórca mu powiedział, że nie pójdzie. Mojżesz niczego nie zrobił nie tak. Jak jednakże mogę to wam ponownie wytłumaczyć ? Ludzie postrzegają Źródło Stwórcze jak ojca. Ojciec osądza, ojciec dyscyplinuje. I w ten sposób wszelkie ludzkie cechy są następnie przypisane Wszechmocnemu. W tamtych czasach powstała plotka, że Mojżesz uczynił coś niepoprawnego i dlatego musiał zostać. Kochani, on nic takiego nie zrobił. Jego zadanie zostało zakończone. Zaraz wam powiem, ile wtedy miał lat. Kiedy umarł, Mojżesz miał 117 lat i umarł nieopodal miejsca, w którym naród izraelski wszedł do Ziemi Obiecanej. On miał wtedy 117 lat! Przyczyną, dla której pozostał jest to, że był człowiekiem Wyjścia. Posiadał w sobie tę energię, na której oparł całe swoje życie, na tym polegało jego osiągnięcie. Oto, czego dokonał Mojżesz. Gdyby wszedł wraz ze wszystkimi niosąc w sobie starą energię, a w Kanaanie stałby się przywódcą w nowym paradygmacie, nic by z tego nie wyszło. Oto dlaczego Mojżesz nie wszedł do Ziemi Obiecanej. On nie został ukarany; dane mu było zrozumieć, że już skończył to, co do niego należało. Wiele z tego, o czym mowa, działo się właśnie tutaj, gdzie siedzicie i w okolicy. Góra pozostała, abyście mogli się nań wspiąć i samemu poznać te rzeczy i powiedzieć, że ona doprawdy jest personifikacją historii. To jest wspaniała historia, która zapoczątkowała kulturę, zapoczątkowała pojęcie jedynego Boga, które istnieje po dzień dzisiejszy, właśnie dzięki temu człowiekowi.
Kochani! Mojżesz nie zrobił nic złego. Jedyne, co mogę wam powiedzieć, to to, że przez cały okres tułaczki zawsze wątpił w siebie. Zatem muszę wam powiedzieć, że był członkiem klubu ludzi o niskim poczuciu własnej wartości. To jest klub zrzeszający większość Starych Dusz. Zatem, jeśli posiadacie jakiekolwiek wątpliwości, co do znajdującej się wewnątrz was świętości, to wiedzcie, że nie jesteście w tym osamotnieni. Ten wybór należy do każdego z was, żeby tak samo jak Mojżesz, przekonać się nareszcie, że to wszystko prawda, że to wszystko jest prawdziwe! Jesteście boskim Stworzeniem, zostaliście stworzeni na wzór i podobieństwo Boga, czyli jesteście miłością. Przyswójcie sobie ten przekaz, abyście poczuli jego głębię i wiedzieli jak bardzo jesteście kochani!
I tak jest.
Kryon
[Nota od tłumacza: Kryon nigdy niczego nie pozostawia przypadkowi. Tak też jest i teraz, bowiem jego przekaz rozpoczyna się w 7:22 minucie nagrania, w tybetańskiej numerologii 7 to liczba okerślająca boskość, a 22 to liczba mistrzowska, określająca boskie prawo i strukturę, bardzo stosowna liczba na szczyt góry, na której Mojżesz otrzymał Dziesięcioro Przykazań, oraz na ich nową interpretację...]
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Marina Sinebok

 Obraz może zawierać: 1 osoba, siedzi i w budynku


http://audio.kryon.com/en/01-EGYPT-The%20Adventure%20Begins.mp3
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Króciutki przekaz, który za chwilę usłyszycie otwiera pewne wydarzenie, niektórzy nazwą go przygodą, bowiem jeteśmy doprawdy we wspaniałym miejscu. [Egipt] Niektórzy nazywają je kolebką cywilizacji. Jak sami zresztą wcześniej wam to miejsce opisywaliśmy, tak jest w istocie. Obecna, jak już była o tym mowa, jest piątą cywilizacją. [W tym miejscu Kryon robi aluzję do dwóch zagadnień: chronologii wszystkich ludzkich cywilizacji od początku ludzkości, patrz przekaz znad Jeziora Bodeńskiego pt. Pięć cywilizacji, transkrypcja z którego poniżej w tej grupie. Także, o głębokim antyku Egiptu patrz transkrypcje z wszytkich 18-tu przekazów z pierwszej wycieczki Kryona po Egipcie poniżej, w tej grupie – przyp.tłum] I tym razem przypominamy wam, iż nie wszystko tutaj jest tym, na co wygląda.
Uważajcie na to, co widzicie, ponieważ budowle mogą być starsze od przypisanej im daty, ale o tym pomówimy, kiedy do tych zabytków dotrzemy. Istnieją tu ślady historii, zanim nastała historia, są rzeczy starsze od cywilizacji z doliny Indusa. Jednak tutaj jesteście po to, aby pozwiedzać zabytki z początków waszej własnej cywilizacji i te początki mają głębię, a ta w odniesieniu do architektury, czy pewnych tajemnic, wiąże się ze starożytnymi i tym, co mówili i robili, jak postrzegali jednostkę, bądź siebie samych.
Podczas ostatniej wizyty, mówiliśmy, że wasz Akasz może zareagować na widok hieroglifów, kiedy usłyszycie historie pewnych budowli. Niektórzy z was doświadczą więc dreszczy potwierdzenia, że już to wiecie, bądź że już tu kiedyś żyliście, albo że w pewien sposób braliście udział w jakichś historycznych wydarzeniach. Prosimy, abyście zachowali ostrożność i nie poprawiali tych, którzy wam o tym opowiadają, zamiast tego posłuchajcie i poczujcie.
Na Ziemi panuje nowa eneriga i mój partner ponownie będzie wam o niej przypominał w oparciu o wiedzę i przepowiednie rdzennych ludów tej planety, w związku z precesją równonocy, która miała miejsce w roku 2012. Nastanie nowej energii zmienia nawet wasz odbiór historii, zatem zwiedzając pewne miejsca na Ziemi oraz słuchając przewodników, będziecie mieli możliwość czegoś więcej, niż tylko odczucia. W tym miejscu, gdzie teraz jesteśmy - zwłaszcza we wczesnych początkach tej cywilizacji - tkwi pewien rodzaj mądrości, która daje się przekazywać. Mamy na myśli energię siatki krystalicznej Ziemi, która wiernie zapisuje wydarzenia historii ludzkości. To dzięki siatce krystalicznej odczuwacie inaczej na cmentarzach, czy polach bitwy, bowiem energia takich wydarzeń zapisuje się w ziemi za każdym razem, kiedy w historii dzieje się coś godnego uwagi, a Egipt jest doprawdy godny uwagi!
Jesteście więc tutaj, aby się pewnych rzeczy od starożytnych dowiedzieć oraz żeby ich posłuchać. Pragnę przekazać wam teraz pewną metaforę i na tym zakończymy przekaz. Na chwilę poczujcie, że jesteście w starożytnym Egipcie i jesteście świadkami jak Egipcjanie napotykają coś, czego nie potrafią pojąć. Przypominam, to jest przenośnia. Wyobraźcie sobie, że oni natykają się na piękny, nowoczesny 50-calowy panelowy telwizor 4k! Ha! Telewizor odbiera stację CNN [serwis wiadomości z USA i świata; Kryon i słuchacze się śmieją] Punkt pierwszy: co ci Egipcjanie z nim zrobią, jak na niego zareagują? Pamiętajmy, to są mądrzy ludzie. Co zrobią z telewizorem? Pierwsze co zrobią, to oczywiście się go przestraszą, bowiem nie zrozumieją, że on jest w zupełnie niewłaściwym miejscu.
Tutaj nie chodzi tylko o samą technikę, ale o paradygmat wszystkiego, co jest z telewizorem związane. Starożytnym Egipcjanom nic z tych rzeczy nie jest znane. Oni nie znają zasad transmisji telewizyjnej, nie rozumieją pojęcia ruchomych obrazów, czy nawet zasad robienia zwykłych zdjęć. Jedyne odbicia postaci jakie są im znane to odbicia w lustrze wody, aż tu raptem przed nimi szczyt techniki waszej cywilizacji. Załóżmy na chwilę, że ten telewizor postoi tam jakiś czas. Egipcjanie więc przyprowadzą swoich ekspertów, aby się mu bliżej przyjrzeli. Boją się go dotykać, ale po jakmiś czasie zaczynają go opisywać. Co oznacza jego pojawienie się, co to w ogóle takiego? Dlaczego on się tam znalazł? Czy to jakieś bóstwo, a może nie? Jeśli to jednak jakieś bóstwo, to jaką ma dla nich wiadomość? Dlaczego obrazy się w nim wciąż zmieniają? Co one sobą przedstawiają? Co oznaczają, kto je tam wstawił i kto ten telewizor zbudował i dlaczego go tutaj postawił? Załóżmy teraz, że on tam będzie stał tysiąc lat. Egipcjanie więc zapełnią całe ściany tym, co dla nich ten telewizor znaczy. Być może opiszą, co pozwoliło na pojawienie się tego telewizora. Czy on jest boskiego pochodzenia, czy nie?
Pragnę,aby ten obraz zapadł wam w pamięć na dłużej. Załóżmy, że wszystko o czym teraz mówimy jest jakoś możliwe, ponieważ to się wiąże z tym, co mam do powiedzenia. Teraz, z całą waszą czujnością i mądrością odwróćcie tę sytuacją o 180 stopni. Teraz wy, członkowie tej cywilizacji, którzy rozumiecie wszystkie paradygmaty współczesności, cofacie się w czasie o pięć tysięcy lat, aby przyjrzeć się tamtej. Będziecie więc decydować o tym, co oglądacie, opierając się o wasze paradygmaty. Wszystko będziecie odnosić do tego, jak się teraz żyje, w co wierzy, jakie się posiada przekonania i wszystko to przypiszecie starożytnym. I będziecie zadawali takie same, dziwne pytania na temat ich cywilizacji, jak oni zadawali na temat telewizora! Czy rozumiecie, o co mi chodzi? Posiadacie pewne uprzedzenia i założenia, wywodzące się z waszej własnej kultury i waszych czasów.
Nie zakładajcie z góry, czego mogli, a czego nie mogli dokonać Egipcjanie. Nie ubliżajcie im oglądając pewne budowle zakładając, że musieli mieć jakąś pomoc. Przyjrzyjcie się samym sobie i posiądźcie pewną otwartość w stosunku do wierzeń starożytnych, postarajcie się ich zrozumieć, zamiast przenosić własne założenia na ich osiągnięcia, na pobudki które nimi kierowały przy ich budowie. To jest niepotrzebne, bowiem oni to wszystko zapisali na ścianach budowli. To można zobaczyć, gdyż zostało zapisane i na ścianach i w samej ziemi, abyście mogli to odczuć, jeśli jesteście wystarczająco wrażliwi.
Oto moja prośba skierowana do was, kiedy dotrzecie w pewne miejsca położone po drugiej stronie góry, na szczyt której będziecie się jutro wspinali. Na razie kończymy. Niech ta przygoda się rozpocznie.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Zdjęcie: Elan Cohen


 Obraz może zawierać: noc


http://audio.kryon.com/en/06-EGYPT-Four%20Pillars%20of%20Truth.mp3

[przekaz Kryona rozpoczyna się w 3:51 minucie nagrania, poprzedza go medytacja prowadzona przez Elana Cohena]
Cztery filary prawdy
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Czyż to nie jest interesujące, że na przestrzeni całej znanej wam historii ludzkości na Ziemi, ludzie zawsze wierzyli w istnienie Źródła Stwórczego? Jak już wcześniej była o tym mowa, w ten sposób oznajmia się wasza intuicja ponadto, na przestrzeni całej waszej historii czuliście, że po śmierci dzieje się coś jeszcze. Posiadaliście i nadal posiadacie odczucie wieczności oraz zawartego w niej piękna i miłości. To wszystko odczuwacie na poziomie intuicyjnym, co widać nie tylko na przykładzie Egiptu, ale wszędzie. W obecnych czasach jest tak samo. Mówię wam o tym teraz, bowiem pragnę abyśmy wspólnie się temu zjawisku intuicyjnego pojmowania przyjrzeli w nowy sposób, z którym się z wami jeszcze nie dzieliłem.
Od roku 2012 na Ziemi panuje coraz bardziej intensywne światło, a to sprawia, że posiadacie coraz lepszą percepcję prawdy. Kiedy zaczynacie się zastanawiać, co to takiego prawda, to okazuje się że każdy z was posiada na jej temat swoje własne przekonanie. Niniejszy przekaz nie będzie długi, ale postawię wam w nim głębokie pytania. Zebrani przede mną słuchają mego głosu w okolicy Gizy, podczas wycieczki po Egipcie [2019] i mogą się teraz połączyć z tymi, którzy będą tego słuchać lub czytać później. Egipt jest świetnym miejscem na retrospekcję własnej sfery duchowej. Siedzicie teraz w bezpośrednim sąsiedztwie bardzo głębokiej prawdy. [kompleks schodkowej piramidy Dżosera i Serapeum w Sakkarze]
Uwierzcie mi, ludzie, którzy budowali sarkofagi, ważące ponad 100 ton, dla jakże solidnego przechowania dusz, mieli ku temu własne powody związane z pojęciem zaświatów i życia wiecznego - nirwany. Wszystkie ich wierzenia posiadały związek ze Źródłem Stwórczym. Oto teraz i wy stoicie w tym samym miejscu. Jakie znaczenie posiada dla was upływ czasu? Niektórzy z was, być może, zwiedzając Serapeum czuli intencję, z którą zostało zbudowane. Intencją budowniczego Serapeum jesteście wy sami. Wy tak samo posiadacie bardzo silny rodzaj wiary, nieprawdaż? Jesteście na szlaku poszukiwań, na którym wyrażacie wolę słuchania przekazów podobnych mojemu. Gdzieś, podczas waszej wędrówki, sami wznieśliście filary własnej wiary i przekonań.
Oto moje pytanie. Niekórzy z was na swym szlaku są niemalże duchowymi renegatami. Haha! Skąd macie wiedzieć, czy jesteście renegatami? - To proste. Kiedy pojawiacie się na święta w rodzinie.... Czy witają was z otwartymi ramionami? [Kryon i zebrani się śmieją] Dobrze wiecie, o co mi chodzi. Wyszliście poza liniowy, zaszufladkowany system wiary, oparty na przykazaniach, doktrynie, a może na proroku, czy nawet posągach. Oddaliliście się od tego, a ci, którzy pozostają wierni tym systemom postrzegają was jako szaleńców. Mówią wam wtedy tak: „Jak możesz wierzyć w Boga i nie wyznawać żadnych zasad? Jak możesz odwracać się od wielkiego proroka, którego kochają i wyznają miliardy ludzi? Jak możesz odwracać się od Pisma określającego właściwą drogę życia, całą miłość i spuściznę przeszłości? Jak możesz się od tego wszystkiego odwracać?” Jeśli wtedy odpowiadacie im, że pomimo tego i tak posiadacie swą własną prawdę to usłyszycie na to – Nieprawda, nie wyznajesz żadnej wiary! Niektórzy nawet powiedzą, że błądzicie, bowiem nie wyznajecie żadnego proroka, ani nie hołdujecie żadnym zasadom, nie posiadacie żadnego Pisma, nie uczęszczacie regularnie do żadnych budynków. Nie wyznajecie żadnych zasad co do tego, jak medytować, czy jak się modlić.
W jaki sposób więc zbudowaliście swą wiarę, na jakich filarach ją oparliście? Jak wesprzeć dach, czy sufit, czyli wszystko, całą swą wiarę bez konieczności jakiegoś podparcia tak, aby nie mówić: „Wierzę w to w co wierzę wtedy, kiedy mam na to ochotę?” Bowiem kochani, kiedy tak odpowiadacie, to spotykacie się z chłodnym przyjęciem. Zatem pozwólcie, że wam pomogę. Nie jesteście żadymi renegatami, jesteście rewolucjonistami. Kochani, nadejdzie taki dzień, kiedy sposób w jaki wyznajecie swoją wiarę zacznie także świtać innym ludziom, jako nowość. Ha ha ha! Jako coś wspaniałego, bowiem zawiera w sobie pewne pojęcia, które wcześniej nie były ogólnie przyjęte. Jednym z tych pojęć jest zdroworozsądkowe podejście do Boga. Innym jest wiara we własną intuicję. A jak się wasza intuicja zapatruje na Ducha, na Boga? Pragnę wam z tym wszystkim pomóc.
Załóżmy, że podchodzi do was jakiś wyznawca jednego z tych opartych na wielu zasadach, nakazach i zakazach systemów i się pyta: W co wierzysz? Co wtedy odpowiadacie? Po raz pierwszy przedstawiam wam teraz cztery filary prawdy. Odpowiecie mi: „Mamy cię! Czyżbyś pragnął nam określić to, jak mamy wierzyć?” – ha ha, tylko zaczekajcie. Oto, co możecie wtedy odpowiedzieć. Możecie tę odpowiedź ubrać tak, aby pytający mogli ją łatwo zrozumieć i zobaczyć, że jesteście w porządku, albo tak, że choć nie przyjmą tej odpowiedzi do wiadomości, bądź jej nie zrozumieją, to przynajmniej zostawią was w spokoju i sobie pójdą dalej. Pozwólcie, że teraz przedstawię wam wszystkie cztery filary prawdy.
Weźcie głęboki oddech. Oto pierwszy filar. Stwórca jest miłością i stworzył mnie na własne podobieństwo, zatem oto pierwszy filar mojej prawdy: Jam Jest Miłość. Kochani, to jest filar prawdy, a przecież miłości nie da się zdefiniować. Każdy z czterech filarów sam w sobie umyka definicji, więc dopiero wzięte wszystkie razem określają majestat tego, co podtrzymują, czyli wspaniałość każdego z was; zwierciadlane odbicie Stwórcy w was samych. Powtarzam, pierwszy filar brzmi: Zostałem stworzony z miłości, zatem: Jam Jest Miłość.
Drugi filar: Najbardziej miłosierne Źródło we Wszechświecie - Stwórca, który zna mą duszę - stworzył mnie z miłosierdzia, zatem: Jam Jest Miłosierdzie. Jeśli was poproszę, żebyście zdefiniowali miłosierdzie, to określicie je jako proces, bądź emocję, ale nigdy nie będziecie potrafili zdefiniować miłosiernej świadomości, bowiem ona jest tak ekspansywna, iż bardzo daleko wybiega poza znaczenie samego słowa. To dopiero dwa filary prawdy.
Trzeci filar jest pojęciem jeszcze bardziej nieuchwytnym. Odpowiadając na zadane pytanie możecie powiedzieć: Moja dusza jest wieczna, Stwórca stworzył ją jako nieśmiertelną, zatem: Jam Jest Cierpliwy. Kochani, możecie starać się zdefiniować, co to takiego cierpliwość, ale kiedy znajdujecie się w obeności prawdziwie cierpliwego człowieka, to tego nie da się ująć w żadne słowa; tak samo w obecności Boga Cierpliwego, tego się nie da określić. Jak z tego wynika, choć przekazałem wam dopiero trzy definicje, to one jednak niczego nie określaja definitywnie i podtrzymują prawdę, która także jest pojęciem niejednoznacznym.
Czwarty filar. Bóg Wszechświata jest majestatyczny, pełen mocy, Jest Wszytkim, co Jest,
zatem: Jam Jest Silny. Reasumując: Jam Jest Miłość, Jam Jest Miłosierdzie, Jam Jest Cierpliwy, Jam Jest Silny, wzięte razem, to wszystko stanowi definicję mojej prawdy, która jest tożsama z Bogiem. W tych czterech filarach zawarte jest wszystko, czego kiedykowiek możecie potrzebować. Dzięki tym filarom możecie spoglądać nie tylko w górę, ale także do własnego wnętrza. Te filary wspierają każdego z was i wasze życie; na nich opiera się, ile w pewnym wieku będziecie mieć lat, jeśli rozumiecie, o co mi chodzi. To określa, ile w pewnym wieku będziecie mieli energii. Dzieje się tak, ponieważ świadomość zawarta w tych czeterch filarach rozmawia ze strukturą komórkową, a komórki przecież słuchają! Tylko to sobie wyobraźcie: Świadomość tych czterech fliarów rozmawia z komórkami, które odbierają jej głos podobnie, jak Mojżesz głos krzewu gorejącego. Struktura komórkowa jest nastrojona, aby słuchać swego szefa, czyli każdego z was. Owo ja - głos, którego nasłuchują komórki - więc jest tym prawdziwym waszym Ja, które określają cztery filary prawdy.
-„Kryonie, mówisz teraz bardzo tajemniczo.” – Nie, wcale nie! Mówię językiem miłości. Czasem wielowymiarowość tych pojęć bierze górę nad logiką i wtedy musicie się poddać. Jak wcześniej była mowa, pewnych rzeczy po prostu, nie da się zdefiniować. Pierwszą z nich jest Miłość, kolejną jest prawdziwe Miłosierdzie. Jak już wcześnej wspominałem, kiedy ktoś, kogo ubóstwiacie patrzy wam prosto w oczy mówiąc: Kocham cię – to co wy na to? Odpowiadacie mówiąc - „Co chesz mi przez to powiedzieć?” [Kryon i słuchacze się śmieją] Przecież wiecie, że miłość wybiega poza wszystkie słowa, tak samo jak prawda określająca to, kim jesteście naprawdę, jako Stworzenie pochądzące od Boga. Nie chcę, aby choć jeden z was opuścił to miejsce choć przez moment wątpiąc. Bóg zna was z imienia! Niezależnie od tego, co w życiu przeżyliście, czy to było dawno temu, czy niedawno, niezależnie od tego, czego w tym miejscu szukacie, czy jaki tutaj wnosicie bagaż, wyciąga się do was ręka reprezentująca Miłość, Miłosierdzie, Cierpliwość i Siłę. Ta wyciągnięta do was ręka jest podobna do was samych i tylko czeka, aby was ująć, zjednoczyć się z wami, abyście mogli w życiu iść dalej razem.
Idźcie dalej będąc pełni spokoju i przebaczenia. Odmładzając się i codziennie rozwiązując własne problemy tak, że nic już wam nie spędzi snu z powiek. Nie musicie się przejmować o jutro, idźcie wiedząc, że wszystko jest dobrze. Oto cztery filary prawdy, które prezentuję po raz pierwszy wszystkim posiadającym rozwijającą się w przyspieszonym tempie świadomość, a którzy mają ochotę tej nowiny wysłuchać. To jest piękne, nieprawdaż? Z upływem czasu przekażę wam inne sprawy, o których jeszcze nie wspominałem, bowiem jesteście już gotowi. Zaczynacie wiedzieć to, czego nie wiecie.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Monika Muranyi


 Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, niebo i na zewnątrz


http://audio.kryon.com/en/08-EGYPT-SPHINX.mp3
[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 15:11 minucie nagrania, poprzedza go długi wstęp Moniki Muranyi i Lee na temat naukowych odkryć odnośnie prawdziwego wieku sfinksa, historię dlaczego pewnych ustaleń tzw. alternatywnych egiptologów nie uznaje tradycyjna egiptologia, nawet jeśli są poparte badaniami reputowanego geologa. Wszystkie wyżej wymienione uwagi wyrażone przez Monikę i Lee można znaleźć w pracach amatora-egiptologa i symbolisty, Francuza o żydowsko-litewskich korzeniach nazwiskiem Schwaller de Lubicz (które obecnie kontynuuje jego córka Lucy), Johna Anthony’ego Westa (ang. tłumacza pracy Schwallera de Lubicz na temat świątyni w Karnaku) i Dr. Roberta Schocha, w szeregu filmików na YouTube, bądź w książkach; o nich także bezpośrednio informuje sam Kryon, dlatego tłumaczka niniejszego przekazu świadomie wybiera skupić się przede wszystkim na przekazie Mistrza Magnetycznego.]
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Ponownie [czyli podobnie jak podczas pierwszej wycieczki po Egipcie w roku 2017] z całą grupą znajdujemy się u stóp słynnego na całym świecie pomnika, który choć jest powszechnie rozpoznawalny, to stanowi pewną tajemnicę. Jesteśmy w Egipcie i siedzimy u stóp sfinksa. Co w niniejszym przekazie pragnę wam powiedzieć będzie bardzo różne od tego, co o tym samym obiekcie mówi współczesna egiptologia.
Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że opinie naukowców na temat historii świata zmieniają się na podstawie dokonywanych odkryć? Zatem zapis historii ludzkości nigdy nie jest pełny i dokładny. Historia, to opowieść skomponowana najlepiej, jak nas [sic!], ludzi, na to stać. To jest najlepsze, na co was stać w oparciu o to, co w danej chwili jest wam wiadome oraz co stanowi pewne fakty. Patrząc na sfinksa powiecie, że należy do egipskiej cywilizacji. On przecież wygląda jak coś z Egiptu, a co więcej, znajduje się w sąsiedztwie piramid! Konkludujecie więc, że ci sami ludzie, którzy wybudowali piramidy także zbudowali sfinksa.
Jak wam mówiliśmy ostatnim razem, kiedy tutaj z wami byliśmy, to wcale nie jest prawda, kochani i istnieje na to wiele zdroworozsądkowych wskazówek. Pierwsza z nich to ta, że kiedy faraonowie i ich synowie budowali pewne obiekty, to budowali je tuż obok siebie, na tym samym poziomie oraz wszystkie zbudowane przez nich obiekty były grobowacami, bądź posiadały związek z upamiętnieniem ich samych. Później w historii Egiptu grobowce budowano pod ziemią. [patrz: Dolina królów]
Kochani, ale sfinks to żaden grobowiec! Jak się wam więc wydaje, co to takiego? Po pierwsze, pragnę abyście zauważyli poziom, na którym jest zbudowany. On jest usytuowany o wiele głębiej/niżej niż otaczające go piramidy. Zatem waszym zdaniem Egipcjanie, którzy nie wkopali piramid, postanowili wkopać sfinksa? Zaraz wam powiem, dlaczego sfinks jest głębiej i to będzie przeczyło wszystkiemu, co na ten temat kiedykolwiek słyszeliście. Co wam powiem znajdzie potwierdzenie dopiero wtedy, kiedy wasza nauka nauczy się jak datować sam grunt pod obiektami. A to dopiero nadchodzi.
Wiecie dlaczego sfinks jest taki „wkopany”? Przygotujcie się: Sfinks jest obiektem archeologicznym znalezionym przez starożytnych Egipcjan. Rozumiecie? Wielu z was właśnie wróciło z obszaru wykopalisk archeologicznych. Sfinks był takim znaleziskiem odkrytym w czasach starożytnego Egiptu. Egipcjanie zaczęli go odkopywać i podczas prac zakochali się w tym, co zobaczyli. Sfinks posiadał dla nich pewne znaczenie i zrozumieli, że choć był o wiele starszy od nich samych, to zawierał w sobie pewną magię. Magia tego obiektu polegała wtedy na tym, że dowodziła tamtejszym ludziom ich starożytności, sięgającej czasów o wiele bardziej zamierzchłych, niż to się im wydawało i wciąż posiadał znamiona ich własnego stylu. Owszem, sfinks jest stylowo podobny do tego co nastało później, ale także znacznie się od tych obiektów różni. To jest następna rzecz, o której pragnę wam powiedzieć, przygotujcie się więc na wywracanie oczami. [grupa się śmieje]
Bardzo dokładnie przyjrzyjcie się głowie sfinksa. Jeśli faktycznie sfinks był wielokrotnie zakopywany i odkopywany na przestrzeni swej wielowiekowej historii to mam nadzieję że zrozumiecie, iż taki stan rzeczy musi zostawić na tym obiekcie pewne ślady w postaci erozji na całym ciele. I to widać. Te ślady są bardzo głębokie i świadczą o tym, że sfinks jest doprawdy stary. A teraz przyjrzyjcie się jego głowie, bowiem ona powinna być tak samo zniszczona jak cała reszta. Ona prawdopodobnie powinna być jeszcze bardziej zniszczona, ponieważ często wystawała spod piasku. Głowa więc powinna być bardziej zniszczona przez erozję niż ciało sfinksa, a jak widać jest mniej zniszczona. Tylko się jej przypatrzcie. To nie ta sama głowa! Zjawisko niszczenia głów posągów i rzeźb w Egipcie jest nagminne. Tak zachowywali się kolejni zdobywcy na przestrzeni egipskiej historii, którzy niszczyli fragmenty zastanej kultury poprzedniej dynastii, czyli głowy i twarze, a następnie zastępowali je swoimi własnymi. To widać na przestrzeni całej historii tego kraju.
Głowa sfinksa posiada więc oblicze faraona i jest młodsza od jego reszty. Egipcjanie postanowili sobie sfinksa przywłaszczyć jako piękne, arecheologicze znalezisko wycięli więc prowadzące doń ścieżki i nadali głowie oblicze jednego ze swoich faraonów. Tak powstał widoczny teraz sfinks. Kiedy to wszystko będzie wiadome szerszej publiczności? Odpowiedź: dopiero wtedy, kiedy będziecie posiadali odpowiednią technikę datowania samego gruntu. Zanim jednak to nadejdzie, już obecnie istnieje na to kilka wskazówek, które czekają na odkrycie.
Wycinanie i przenoszenie wielkich kamieni budowlanych Egipcjanie opanowali na poziomie sztuki. [Kryon opowiada o sztuce kamieniarskiej także przy okazii wznoszenia Stone Henge i innych monumentalnych strtuktur podczas II-giej części wycieczki do Anglii z 2018 roku, wybór transkrypcji poniżej, w tej grupie – przyp. tłum] zatem jeśli kamienie muszą wyglądać w pewien sposób i nie mieć żadnych dziur, to Egipcjanie wtedy ich nie wiercili, ale co się tyczy podnoszenia tych głazów i ciągania po piachu i podnoszenia pionowo w górę, to wtedy nieodmiennie wiercono w nich dziury. Tak samo jak obecnie, w przypadku betonowych budynków, spajają je często żelazne pręty. [żelbeton] Tutaj co prawda nie znajdziecie żelaznych prętów, ale dziury przechodzące przez całą długość kamieni z góry w dół głowy, świadczące o tym, że to, czego używano zamiast cementu dawno uległo erozji. Nauka to dopiero odkryje, więc ten fakt jest znany na razie tylko słuchaczom/czytelnikom przekazów Kryona. Hmm.
Czy was to dziwi, że Egipcjanie prowadzili swoje własne odkrycia archeologiczne? Czy to was dziwi, że Egipcjanie mieli muzea? Egiptologom odkrywającym pewne obiekty nawet nie przychodzi na myśl, że to, co odkrywają może pochodzić ze starożytnego muzeum! Czy rozumiecie, że istnienie takich muzeów może wprowadzać pewne zamieszanie? Dzieje się tak, bowiem nawet wytrawni historycy nie przypisują zamierzchłym cywilizacjom zdolności prowadzenia badań nad ich własną przeszłością. Sfinks kochani jest jednym z takich starożytnych obiektów odkrytych w zamierzchłych czasach starożytnego Egiptu. Kiedy więc pójdziecie go zwiedzać, pragnę, abyście sobie coś wyobrazili. Twórcy sfinksa, ci którzy go wyrzeźbili i dumnie wystawili na pokaz, ozdobili go także całą gamą kolorów! On był wtedy doprawdy piękny! A czy zauważyliście, że sfinks otoczony jest czymś co, do złudzenia przypomina wannę? To część fontanny, bowiem sfinks był otoczony wodą właśnie dlatego jak to się wam wydaje, dla uwypuklenia jego piękna! Dla lepszej ekspozycji znaleziska. Oryginalnie on wcale nie należał do epoki faraonów.
Zwiedzając, pragnę abyście zwrócili uwagę na jeszcze jedną współczesną spekulację. Jak to zapewne zauważyliście nawet twarz faraona zdobiąca sfinksa doznała celowego uszkodzenia. Sfinks nie ma nosa. To znaczy, że jakiś zdobywca zniszczył twarz faraona widoczną na ciele starszego sfinksa. Zniszczenie twarzy posągu według starożytnych pozbawia dany obiekt jego esencji. Bowiem uważa się, że wykończony posąg posiada pewną esencję, pamięć duszy tego, kogo reprezentuje. Odłamując więc nos, czy w inny sposób uszkadzając rzeźbę, pozbawia się ją esencji i wtedy jedną podobiznę można zastąpić inną, albo pozostawić zniszczoną. Sfinksa pozostawiono zniszczonym, bowiem tak zapatrywała się nań świadomość najeźdźców. Podczas wycieczki po Egipceie zobaczycie wiele odłamanych nosów.
Niektórym słuchającym tego przekazu później, to co mówię może wydawać się bardzo dziwne i zabarwione filozofią New Age, ale nadejdzie taki czas, kiedy te rzeczy wejdą w główny nurt nauki i traktować będą o tym podręczniki i nawet dzieci będą wiedziały, o czym teraz była mowa.
W odniesiniu do historii nie wiecie tego, czego nie wiecie i chociaż historycy wcale nie będą tacy skorzy do nanoszenia poprawek w podręcznikach, zmusi ich do tego sam postęp techniczny. Tak się będzie działo przez wiele pokoleń. Na zakończenie jeszcze jedna kwestia: Wielkie amerykańskie medium, Edgar Cayce [znany także jako śpiący prorok Ameryki – przyp.tłum] opowiadał o istnieniu komnaty pod sfinksem [dokładniej, między jego łapami. - przyp. tłum] Mówiąc o sfinksie, metafizycy zawsze wspominają istnienie podziemnego archiwum mądrości starożytnych, o nieodkrytych drzwiach i komnatach. Kochani, sfinksa badano niejednokrotnie i bardzo dokładnie. Geolodzy i archeolodzy tutaj pracujący, to przecież mądrzy i wykształceni ludzie, zbadano więc ten teren niesamowicie dokładnie i niczego nie znaleziono. Dlaczego? Choć w tym przekazie posługiwałem się dotychczas faktami, to na wytłumaczenie tej kwestii użyję metafory.
Wiele przepowiedni przekazano wam w postaci przenośni. Wszystkie sonety Nostradamusa są metaforami. Biblia święta też posiada wiele wersetów, które są przenośnią, a nie faktami historycznymi. Zamysł istnienia ukrytej komnaty, to tylko przenośnia. Co zwykle zawierają w sobie takie ukryte komnaty? Co się tam znajduje? Zwykle to są albo skarby, albo księgi. Zatem metafora traktująca o komnacie pod sfinksem to przenośnia ukrytej wiedzy. Ona oznacza, że sfinks stanowi pewną zagadkę, wyznacza miejsce dalszych poszukiwań. Tutaj więc wcale nie chodzi o jakąś rzeczywistą ukrytą komnatę, ale o pewne wciąż nieodkryte misterium. Być może, jest to tajemnica kultury, która wiedziała, iż świadomość to energia. Być może więc kiedy sfinksa budowano, wznoszono pewne inkantacje, być może więc ten dźwięk po dzień dzisiejszy w nim wciąż rozbrzemiewa? Co wy na to? Ha ha ha! Czy rozumiecie, o co mi chodzi? Świadomość to energia! Co więc powiecie, jeśli ona tkwi w samej skale, z której go wykuto?
Sfinks reprezentuje sobą coś doprawdy godnego obejrzenia, podziwu i docenienia. Idźcie więc go zwiedzać z uśmiechem na twarzach i powiedzcie mu: Dzisiaj sfinksie dowiedziałem się o tobie czegoś więcej! Dowiedziałem się czegoś więcej o obu twych częściach o ciele i głowie!
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Zdjęcia: Elan Cohen i Monika Muranyi

 Obraz może zawierać: 4 osoby, ludzie siedzą, buty i w budynku


http://audio.kryon.com/en/07-EGYPT-KINGS%20CHAMBER.mp3
[Przekaz Kryona zaczyna się w 7:02 minucie nagrania]
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Znajdujemy się w piramidzie Cheopsa, wewnątrz komnaty królewskiej. Byliśmy już tutaj z moim partnerem dwa razy, a dzisiaj jest trzeci i za każdym razem, innej grupie, powtórzymy ten sam przekaz, aby nikt niczego nie utracił. [transkrypcja z przekazu Kryona z piramidy Cheopsa podczas wycieczki z 2017 roku znajduje sią poniżej w tej grupie – przyp.tłum] Pragnę najpierw skupić się na jednym zagadnieniu, aby następnie przejść do czegoś, czego się zupełnie nie spodziewacie.
Znajdujemy się w miejscu słynnym na całym świecie. Po wewnętrznej rampie tego obiektu wspinają się codziennie tysiące ludzi odwiedzających komnatę królewską. Nie wszyscy z nich mają dostępną wam szansę na doświadczenie ciszy tego pomieszczenia, nie wszyscy mają szansę tutaj pomedytować. Nasza grupa jest tutaj poza regularnymi godzinami zwiedzania.
Pragnę teraz zwrócić się do pięćdziesięciolatków w tej grupie jak i do słuchających i czytających później. Jeśli zapytam was o upływ czasu, odpowiecie mi, że żyjecie już bardzo długo. W porządku, macie rację, jeśli liczyć czas według kalendarza. A co mówi wam o tym świadomość? Wtedy niektórzy z was westchną i odpowiedzą: „Tak, wydaje się, jakbym tylko wczoraj skończył szkołę. Dzieciństwo, odejście moich kochanych, to wszystko jakby się działo przed chwilą.” Zaczynacie zatem rozumieć, że świadomość nie mierzy czasu według kalendarza ani zegara, jak to robią szwajcarscy zegarmistrze. Wasza świadomość postrzega czas i jego upływ w zupełnie inny sposób od tego, jak wam się o tym mówi. Czy wiecie, że badania nad istotą czasu stanowią ważną gałąź fizyki? Czy to możliwe, że czas jest względny? Einstein dowiódł, że tak właśnie jest. Wystarczy poruszać się z dostatecznie wielką prędkością, a można go spowolnić. Ten fakt dowiódł wam, iż czas wcale nie jest absolutny, że posiada pewne zawiłości, o których przedtem nie mieliście pojęcia. Świadomość zaś działa jak swoisty wehikuł czasu, dzięki któremu w jednej sekundzie można cofnąć się dowolnie daleko i wtedy pięćdziesiąt lat upływa w oka mgnieniu.
Być może, niektórzy w grupie są młodzi, mają trzydzieści lat, lub nawet mniej. Wam też się wydaje, że życie upłynęło bardzo szybko, nieprawdaż? Co wy na to, jeśli czas faktycznie znajduje się w jakimś jednym miejscu, bądź w pewnym kręgu i wciąż sobie po nim płynie jak to widać po ruchu wskazówek zegarka? A przecież, gdybyście stanęli w środku tego zegara, to czas wtedy dla was płynąłby inaczej, czyż nie? Czy wiecie, że naukowcy pracujący przy wielkim zderzaczu hadronów, tym gigantycznym aparacie zderzającym ze sobą rozpędzone cząstki atomów [chodzi o CERN – przyp.tłum] są przekonani, iż wewnątrz atomu istnieje cząstka-nośnik czasu? [tak samo jak foton jest cząstką światła – przyp. tłum] Bowiem są przekonani, że gdzieś wewnątrz atomu taka cząstka musi istnieć, gdyż czas stanowi podstawę pojęcia wibracji [inaczej określanej jako ilość drgań na sekundę – przyp.tłum]. Jeśli więc taką hipotetyczną cząstkę się znajdzie, bądź tylko odkryje gdzie w strukturze atomu ona się znajduje, to wtedy być może – według ich przypuszczeń - będzie można nią nawet manipulować.
Czy zaskoczy was więc informacja, że w starożytnym Egipcie eksperymentowano z czasem? Zapytacie się: Jak to jest w ogóle możliwe bez najnowocześniejszych osiągnięć współczesnej techniki? Jak to możliwe bez wiedzy o strukturze atomu? Kochani, pozwólcie, że się spytam waszej własnej świadomości, czy ona musi znać budowę atomu, żeby zauważyć jak szybko upłynęło wam życie? Egipcjanie prowadzili bardzo sprytne eksperymenty mające za zadanie sprawdzenie, czy czas jest zjawiskiem materialnym. Być może, kiedyś odkryjecie te eksperymenty i poprawnie je rozpoznacie, dzięki czemu jeszcze bardziej docenicie mądrość tych ludzi, ich osiągnięcia w oparciu o system dwunastkowy i intuicyjne poznanie praw rządzących Wszechświatem.
Chcę teraz coś zrobić na znak wielkiego szacunku. Takich rzeczy nie robi się zbyt często. Innymi słowy, spośród setek tysięcy przewijających się przez to miejsce ludzi tylko niewielu zadaje sobie trud zrobienia czegoś podobnego. Czy wierzycie w nieśmiertelność duszy? Tak. Większość z was się ze mną zgodzi, że jeśli porozmawiać ze starożytnym Egipcjaninem żyjącym w czasach, kiedy tę piramidę budowano, bądź z jego kapłanem, lekarzem, czy faraonem i zapytać go, czy dusza jest nieśmiertelna, to odpowie wam, że przecież wszystko czym się ta cała cawilizacja zajmowała dotyczy właśnie nieśmiertelności duszy. Egipcjanin więc odpowie wam, że tak, dusza jest nieśmiertelna, że człowiek żyje na Ziemi przez chwilę, a potem odchodzi w zaświaty.
Egipjanie opisują życie pozagrobowe bardzo dokładnie i ten opis jest bardzo zbliżony do tego jak wy sami wyobrażacie zaświaty. Zatem na pytanie, jak wygląda druga strona zasłony, Egipcjanin odpowie wam - „Jak Niebo! Tam panuje piękno i wieczna młodość.” Kochani, takie przekonanie jest bardzo intuicyjne. Zastanawianie się nad tego rodzaju zagadnieniami jest właściwe każdemu człowiekowi. W każdym z was tkwi wrodzone przekonanie o nieśmiertelności duszy. Na poziomie intuicji wiecie, że choć ciało jest śmiertelne, to dusza żyje dalej.
Nieśmiertelności duszy dotyczy także ta cała piramida oraz znajdujący się za moimi plecami sarkofag. To wszystko posiada związek z nieśmiertelnością duszy. Nieśmiertelność więc to żadna mitologia, a duchowa rzeczywistość i każdy z was, kto siedzi tutaj w roku 2019 także weń wierzy. Skorzystajmy więc z okazji i przekonajmy się czy to, w co wierzycie, to prawda? Jak wam się wydaje, czy ten, którego ciało chwilowo spoczywało w sarkofagu, wciąż gdzieś żyje? Odpowiecie mi, - „Tak, ale poza ciałem; jego dusza wciąż gdzieś musi żyć.” Oczywiście, cała tajemniczość wielowymiarowości polega na tym, że coś takiego jak „gdzieś” tam nie istnieje. Poza 3D obowiązuje nieoznaczoność. Wielowymiarowa energia posiada zdolność istnienia wszędzie; jeśli trudno wam to sobie wyobrazić to pamiętajcie, że wasza fizyka zajmuje się badaniem tej nieoznaczoności , którą określa mianem stanu splątanego.
Zatem teraz ustaliliśmy, że człowiek, któremu zbudowano tę piramidę i który pewien czas leżał w tym sarkofagu wciąż może żyć. A przecież on żył tysiące lat temu. Czy więc odległość w czasie historycznym sprawia tutaj jakąś różnicę? Na ustalenie odpowiedzi na to pytanie wpływały eksperymenty z czasem starożytnych Egipcjan. Czy czas biegnie w okręgu? Czy to można dowieść matematycznie? Na te pytania nie potrafią odpowiedzieć współcześni fizycy, bowiem nie używają eleganckiej matematyki Egipcjan[opartej na systemie dwunastkowym]. Zmieńmy temat.
Pragnę teraz przywołać króla. Zapytacie: „Jakiego króla?” Przecież siedzimy w komnacie królewskiej. Odpowiecie mi: „Przecież tutaj nie pochowano żadnego króla, tutaj pochowano faraona, a to zupełnie co innego.” Samo słowo faraon to nie imię własne, a tytuł. [Faraon, w jęz. egipskim oznacza wielki dom – przyp.tłum] Zaprośmy tutaj króla, tego, który leżał w tym sarkofagu. Nie róbmy z tego seansu, zróbmy to elegancko i w dobrych intencjach, rozumiejąc, że dla tego człowieka i jego duszy czas nie istnieje. Przywołajmy go tutaj, ale nie będziemy go nazywać po imieniu.
Wasza królewska mość, znajdujemy się w tej chwili w świętym miejscu i nie mamy zamiaru go bezcześcić, bowiem przybywamy, aby jemu oddać cześć. Wasza królewska mość, przybądź tutaj i przez chwilę pobądź z nami wiedząc, że jesteś bezpieczny. Wasza królewska mość, nie będziemy Cię nazywać po imieniu, bowiem niektórzy z nas wiedzą, że imię, które nosiłeś jako król nie było tym, które dała Ci Twoja matka. To jest Twoje dynastyczne imię. W prywatnych rewirach pałacu, gdzie kochali Cię Twoja matka i ojciec, nazywali Cię inaczej. Zdajemy sobie z tego sprawę więc nawet jeśli użyjemy jakiegoś imienia, to nie będzie ono tym właściwym. Zatem zwracamy się do Ciebie jak do brata.
Bracie, znajdujemy się w miejscu, w którym Cię złożyli w drodze w zaświaty. Ta piramida, komnata i sarkofag należą do Ciebie, bowiem wypisano na nich Twoje imię. Oddajemy Ci cześć. Oczywiście, Ty o tym wiesz, ale pragniemy Ci coś powiedzieć. Jesteś znany niemalże na całej Ziemi, wybudowany dla Ciebie grobowiec widać nawet z orbity okołoziemskiej. Jesteś więc o wiele bardziej popularny teraz, niż kiedykolwiek indziej. Ty oczywiście o tym wiesz, bowiem Twa dusza jest wieczna.
Jeśli zgodzisz się z nami pobyć, to pragniemy zrobić to, co już kiedyś robiliśmy w innych przekazach. Pragnę wziąć słowo król, po angielsku zapisane literami KING i przypisać każdej z nich pewne znaczenie. Poprosimy także, abyś sam określił jedną z liter tego słowa. Tym, co nam przekażesz teraz, podzielimy się także z naszym kolejnymi dwiema grupami, bowiem i oni pragną oddać Ci cześć, niczego nie zbeszcześcić, ale właśnie uczcić Twoje życie oraz oddać Ci cześć jako człowiekowi, którego złożono tutaj na pochówek.
Litera K w tym przypadku oznacza pojęcie wiedzy [ang. knowingness, knowledge] i chodzi nam o wiedzę jakiej potrzeba było, aby tę budowlę wznieść. Nawet w dzisiejszych czasach postępu technicznego sposób budowy piramidy jest spowity tajemnicą i nie da się powielić bez użycia współczesnych maszyn. Zatem kiedy żyłeś, Twoja kultura musiała posiadać większą wiedzę od obecnej.
Są tacy, którzy utrzymują, że posiadając dostateczną ilość czasu oraz wkładając dostateczny wysiłek, można osiągnąć niemal wszystko. Ale tego nie można zrobić bez planów i obliczeń w systemie dwunastkowym. Tego nie można zrobić bez architektów, którzy planowaniu sposobu budowy tej piramidy poświęcili całe lata. Tutaj nie chodzi tylko o samo układanie kamienia po kamieniu, tutaj chodzi o to, co należało wybudować najpierw, a co na końcu tak, aby pewnych rzeczy po zakończeniu budowy już nie było można ani przesunąć, ani wyjąć na zewnątrz. Tutaj chodziło o to, zachowanie których proporcji było istotne, oraz o coś więcej. My celebrujemy wiedzę i osiągnięcia cywillizacji Waszej królewskiej mości. Zatem patrząc na tę budowlę, celebrujemy pierwszą literę słowa król, oznaczającą wiedzę.
Litera I będzie dla nas znaczyć natchnienie [ang. inspiration]. Czyim pomysłem było wybudowanie tej piramidy? Czy kiedy po raz pierwszy pokazano plan budowy, to ludzie przewracali oczami? Ha ha ha! A może od razu rzucając okiem powiedzieli: To się da zbudować? A może grupa architektów zebrała się razem i odparała: To się da zbudować, ale nie za życia Waszej królewskiej mości! Może oni mieli rację, a może się mylili? To jednak nie ma żadnego znaczenia, bowiem ta budowla jest opatrzona Twoim imieniem i to jest najważniejsze, gdyż ono przetrwa na wieki; ono jest znane całej Ziemi.
Pozwolimy Ci teraz przekazać nam znaczenie kolejnej litery. Czego pragniesz, abyśmy się dowiedzieli na temat litery N? Wszystkim co nam teraz na ten temat powiesz i co z eterów mogę w Twoim imieniu przekazać, podzielimy się z dwiema pozostałymi grupami. Zatem czego pragniesz abyśmy się dowiedzieli, co zaczyna się na literę N? Aha! Król się śmieje! Mówi, że N to nuty! Wasza królewska mość, czy to znaczy, że skomponowałeś wiele nut? Król się wciąż śmieje i mówi: Wam się wydaje, że w piramidzie chodzi o dźwięk? Przecież wszystko emituje jakiś dźwięk. Tutaj chodzi o poszczególne nuty w pewnej tonacji w wibracji, którą nazywacie muzyką. Nuty. Nad którą nutą, bądź nad którymi nutami pragniesz abyśmy się skupili? Król odpowiada: 440 drgań na sekundę!
Kochani, czy widzicie tutaj zbieżność tematyczną, bowiem we wcześniejszym przekazie sami mówiliśmy wam o numerologicznym znaczeniu liczby 4? [Na szczycie Góry Synaj, poniżej – przyp.tłum]. Muzycy rozpoznają to, o czym mówi Król, który w ten sposób zdradził przed nami pewną tajemnicę. 440hz/s to nuta A. Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że to jest nuta, do której stroją się wszystkie orkiestry świata? W języku muzyki 440 cykle na sekundę to litera A, pierwsza nuta w skali muzycznej. Cóż to za niesamowity zbieg okoliczności! Oto co przez to pragnie powiedzieć wam Król: Ta komnata jest nastrojona do częstotliwości 440 cykli na sekundę. Jeżeli więc w tym pomieszczeniu przy pomocy oscylatora wyprodukujecie tę nutę, to ona się podwoi i potroi czyli wprowadzi tę komnatę w rezonans. Komnata królewska jest rezonatorem nastrojonym na 440hz/s. To nie wszystko.
Król pragnie wam powiedzieć, że być może coś przeoczyliście, że zabrane do muzeów inne sarkofagi także są zbudowane, aby rezonować z częstotliwością 440hz/s. Każdy budowniczy podobnych obiektów w starożytnym Egipcie dobrze wiedział, że sarkofagi muszą rezonować. Co ciekawe, sarkofagi byków [w Serapeum w Sakkarze] nie są nastrojone na tę samą częstotliwość. One zostały zbudowane w zupełnie innym celu, nie dla ludzkich ciał, one służyły za pochówek bogom. Świątynie poświęcone ludziom opierają się na nutach i dźwięku. Jeśli odnajdziecie rezonujące częstotliwości komnat tych świątyń, to ich numerologia bardzo dużo wam zdradzi na temat przeznaczenia tych świątyń. Król na tym kończy swój przekaz. Dziękuję panu!
Litera G oznacza okazałość i wielkość [ang. grandness]. Tutaj chodzi o wielkość i okazałość, którą ten król pozwolił ujrzeć całej planecie. Oddajemy ci za to cześć! Pragniemy być nieliczynymi spośród turystów, którzy składają Ci gratulacje za dobrze wykonane zadanie życia, za Twe osiągnięcia jako człowieka! Oddajemy ci cześć za dobre sprawowanie władzy nad całą kulturą, tak samo zresztą jak ją sprawowali Twoi ojcowie oraz synowie. Tutaj nie chodzi nam o świadomość ani o zbudowane przez Ciebie obiekty, oddajemy Ci cześć jako człowiekowi, oddajemy cześć temu, jak podchodziłeś do śmierci twoich bliskich, jak radziłeś sobie z wyzwaniami, kłopotami i niepewnościami dnia codziennego. Kiedy umarłeś, złożono Cię w niewielkim sarkofagu za moimi plecami. Oddajemy cześć temu miejscu spoczynku, oddajemy cześć Waszej Królewskiej Mości! Bardzo się cieszymy, że pozwoliłeś nam znaleźć się sam na sam z Tobą, oraz doświadczyć ciszy, zadumy i miłości panujących w tym miejscu. Oddajemy Ci cześć jak człowiek człowiekowi na wskroś dzielących nas wieków, które wydają się jakby tylko dniem wczorajszym...
Kochani, zastanówcie się nad tym wszystkim, rozważcie, jakie znaczenie może posiadać upływ czasu. Niech wszystko, co w najbliższych tygodniach będziecie zwiedzali ożyje w waszej wyobraźni. Kiedy będzieci oglądali powielone na ścianach hieroglify to pomyślcie wtedy o ludziach, którzy je tam wyrzeźbili. Oni nie zawsze byli tylko artystami; często byli także poetami własnych czasów, własnej epoki, zapisującymi nowiny opowiadające o ich życiu, dając wam wgląd w to, jak wyglądało życie w tamtych czasach. Oto przekaz dnia dzisiejszego i powtórzę go pozostałym dwóm grupom, aby nikt niczego nie utracił.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Medynkiewicz
Zdjęcia: Monika Muranyi i Elan Cohen

Obraz może zawierać: 3 osoby, na zewnątrz

 http://audio.kryon.com/en/09-EGYPT-First-Farewell.mp3

[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 8:10 minucie nagrania]
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Tych, którzy czytają ten przekaz po raz pierwszy informuję, iż jest to 10-ty z wycieczki po Egipcie [2019]. Znajdujemy się teraz na południu, w okolicy Abu Simbel, które słynie z pewnego osiągnięcia. W tym miejscu ocalono od zalania wodami tamy asuańskiej dwie wspaniałe starożytne świątynie [w przeniesieniu których, brała udział polska ekipa inżynierów, architektówi i archeologów – przyp. tłum]. Wysiłek przeniesienia świątyń kawałek po kawałku i ponownego ich zmontowania na terenie powyżej, zabrał 4 lata. Świątynie więc zostały ocalone przed zalaniem, dzięki czemu zachowały się także zawarte w nich archiwa [wiedzy]. Jedną z przyczyn, dlaczego tutaj przybyliśmy z wycieczką, jest obejrzenie czegoś, co na zawsze zostałoby pogrążone w wodzie i zapomnieniu. Pragnę scenariusz przeniesienia świątyń Abu Simbel użyć jako metafory opisującej coś jeszcze. Przy tym zadam wam kilka pytań oraz dam wam szansę na zredefiniowanie pewnego pojęcia.
Być może, niektórzy z was jeszcze nie słyszeli, co mam wam do powiedzenia na ten temat. Pragnę więc skorzystać z nadarzającej się okazji i od nowa zinterpretować znaczenie pojęcia oświecenie. Obecnie mamy do czynienia z planetą, która wynurza się z ciemności, czego zresztą sami jesteście świadkami, bowiem to się objawia na wiele różnych sposobów i w różnych miejscach, pod postacią wielości nastawień, postaw i punktów widzenia. Ściśle związane z tym wszystkim jest pojęcie oświecenia, które dlatego, w niniejszym przekazie, pragnę zredefiniować. Oczywiście, ono także posiada całą gamę znaczeń i każdy rozumie je po swojemu. Pozwólcie więc, że je zdefiniujemy na nowo.
Zanim jednak przekażę nową definicję, pragnę podkreślić, iż pojęcie oświecenia nie ma nic wspólnego ze sferą duchową. Jesteście tym zaskoczeni, nieprawdaż? Jest związane z umiejętnością myślenia innymi, wyższymi kategoriami, dzięki czemu, człowiek zaczyna zauważać własne stare nawyki myślowe. Oświecenie zatem, jest to taki rodzaj myślenia,który pozwala na wzniesienie się wyżej, który pozwala na myślenie kategoriami, które dotychczas nie wchodziły w stały repertuar rozmyślań. Na przykład... przyjęcie potęgi miłosierdzia, miłości, sprawiedliwości i uprzejmości jako sposobu na życie. Zatem wiele ludzi zaczyna obecnie myśleć w bardziej oświecony sposób, który nie ma nic wspólnego ze sferą duchową.
W wielu przypadkach powstają całe grupy ludzi oświeconych i to najczęściej są muzycy, poeci i malarze. Takie grupy zwykle nie posiadają związku z żadnym systemem wiary, żadną religią, czy bardziej wysublimowaną sferą duchową. Jednakże psychika tych ludzi zawiera w sobie wszystkie łagodniejsze aspekty życia, czyli miłosierdzie, miłość, uprzejmość i sprawiedliwość. Tacy ludzie rozumieją także, iż razem wzięte wszystkie te pojęcia stwarzają jeszcze więcej energii, która następnie rozlewa się na innych. Dzieje się tak, ponieważ ta wytworzona energia jest wyższa niż ta, w której się urodziliście i dotychczas żyliście, zatem porozmawiajmy teraz o oświeceniu i o tym niższym poziomie energetycznym.
Kochani, żyjecie na planecie, której mentalność wcale nie jest taka oświecona. Oto podstawa ogólno przyjętej mentalności: Zasadniczo, sensem życia jest przetrwanie – na tym opiera się cały sposób myślenia w niższej energii. Aby przetrwać, należy obrać pewien rodzaj postępowania i myślenia. Większość wyznaje przetrwanie i jeśli styka się z innymi, którzy są mniej tym zainteresowani – jak wy sami – to starają się was przekonać, że Ziemia jest waszym wrogiem, należy ją sobie podporządkować i stać się silnym. Siła wtedy objawia się jako podbój, wojna i wszystko, co widać. W życiu codziennym dużo ludzi wciąż hołduje takim przekonaniom, wciąż są zaangażowani w walkę o byt, utrzymując, że na tym polega sens życia, że należy walczyć, bowiem inaczej można stracić wszystko to, co się dotychczas zdobyło. Dla nich Ziemia to miejsce cierpień i jeśli się rezygnuje z walki, wtedy człowiek staje się ofiarą życia.
Jeśli zaś jesteście ludźmi oświeconymi, którzy myślą kategoriami miłosierdzia, miłości uprzejmości i sprawiedliwości i zaczniecie dyskutować z kimś zaangażowanym w walkę o przetrwanie, to oni popatrzą się na was, wywrócą oczami i powiedzą, że nie przetrwacie, bowiem jesteście słabi. Dla nich słabością jest cała ta „gadka o miłości,” miłosierdzie nie ma miejsca w życiu codziennym, a następnie powiedzą wam, że nie myślicie właściwymi kategoriami i powinniście się zmienić, bowiem inaczej niczego nie osiągniecie. Ci ludzie zupełnie nie rozumieją, że w dzisiejszych czasach to właśnie oni niczego nie osiągną.
W tym miejscu ponownie, pragnę przypomnieć pewną metaforę: Nie da się niewidomemu wytłumaczyć, co to kolor. Tylko to sobie wyobraźcie, tacy ludzie są przynajmniej dwa kroki do tyłu. Po pierwsze, nawet nie widzą światła, nie mówiąc nic o jego barwach. Ci, którzy myślą o życiu w tak negatywny sposób to są ci sami, którzy następnie narzekają na wszystko pod słońcem, jakby chcieli w ten sposób pokazać jak wiele osiągnęli pusząc się egoistycznie i demonstrując jacy są mocni, a wszytko po to, aby bijąc się w piersi dać do zrozumienia, że są zwycięzcami walki o byt.
Kochani, tacy ludzie wciąż żyją w świecie czarno-białym. Jeśli więc zaczniecie im opowiadać o miłości i miłosierdziu, to nic z tego nie zrozumieją. Nie dostrzegą w was nic pociągającego, będą was uważać za słabych. Aby to wyjaśnić, posłużę się kolejną metaforą. Dzieje się tak, ponieważ wy żyjecie już w kolorze, a oni wciąż są czarno-biali. Dobrze to znacie, każdy z was swego czasu musiał podjąć decyzję wydostania się z tego skupionego na przetrwaniu świata i wejść w świat bardziej oświecony. Sami zdajecie sobie sprawę, że takie przejście nie nastąpiło od razu, ponieważ tego nie da się od razu przeskoczyć. Takie przejście posiada swoiste odcienie.
Rozmawiam z wami na ten temat, gdyż jesteście grupą ludzi, którzy pracują nad własną mentalnością, własnym oświeceniem, próbując wyjść z czarno-białego, starego sposobu myślenia, składającego się w większości z utartych myślokszałtów i nawyków myślowych. Podczas tego procesu byliście zmuszeni odsunąć się od rodziny i znajomych, którzy wciąż nie widzą koloru. Oni przyglądając się wam wywracają oczami i mówią, żeście słabi, zupełnie nie rozumiejąc, że nadciąga świat koloru.
Jaki krok należy podjąć, aby oddalić się od tych, którzy zanurzają się w wieczną ciemność, nigdy nie ujrzawszy światła i przybliżyć się do świata koloru? Jakie kroki? Pierwszym z nich jest uzmysłowienie sobie, że życie, to coś więcej niż walka o byt, że zawsze istnieje coś więcej. Posłuchajcie, taka wiedza przychodzi na wiele sposobów. Czasem, kiedy spotykacie kogoś, kto widzi w was coś, czego przedtem nigdy nie widział u innych, a to się często dzieje na przykład na naszych wycieczkach, kiedy wszyscy je obsługujący często się nas pytają: Kto wy? Jesteście jacyś inni. Swoją obecnością i zachowaniem pokazujecie tym ludziom kolor. Powtarzam: czarno-białemu światu dajecie przykład koloru i mówię wam: jeśli ktoś choć raz zobaczy kolor, to nigdy nie chce już wracać do czarno-bieli. Jeśli ktoś wciąż żyje w świecie czarno-białym, a raptem spostrzeże choć odrobinę koloru, to wtedy także dostrzega różnicę między tymi dwoma światami. Tą odrobiną koloru może być każdy z was, kiedy na przykład rozmawiacie z kimś, kto się wydaje was nawet nie lubić! Podczas rozmowy, o czym nawet nie musicie wiedzieć, dajecie przykład koloru poprzez postawę, emanujące miłosierdzie, łagodność i uprzejmość. Pierwszym krokiem ku kolorowi jest więc uzmysłowienie istnienia w życiu czegoś więcej.
Podczas budowy tamy asuańskiej należało podjąć decyzję, co do losu dwóch starożytnych świątyń, czy je przenieść, czy pozostawić, tym samym je zalewając. W praktycznym świecie terminów, decyzji, projektów i ich wykonania, należało najpierw jednogłośnie ustalić co dalej, zastanowić się nad tym, skąd na projekt znaleźć fundusze i jak te świątynie rozebrać kamień po kamienu, aby następnie z powrotem ułożyć wyżej. Samo w sobie, takie przedsięwzięcie, stanowi metaforę kogoś, kto podejmuje decyzję [wyraża intencję] wejścia na wyżynę koloru, w związku z czym zabiera się do tego poprzez najpierw rozpracowanie całej swej dotychczasowej mentalności i osobowości na czynniki pierwsze, aby następnie wszystko to przenieść wyżej.
Kochani, pragnę abyście tutaj zwrócili na coś uwagę. Pytając architektów, którzy byli pomysłodawcami całego projektu przeniesienia obu świątyń, ile z nich pozostawiono na starym miejscu, jak wam się wydaje, jak będzie brzmiała ich odpowiedź? Odpowiedzą wam, że tam nie zostało ani jednego kamienia, świątynie w całości zostały przeniesione wyżej i zrobiono to ostrożnie, zachowując ich całe piękno. Poprzez tę metaforę pragnę wam powiedzieć, że w kolor nie da się wejść częściowo! Nie można jedną stopą żyć w kolorze, a drugą w czarno-bieli i uważać się za oświeconego. [Kryon przypomina o tym od bardzo dawna, używając przy tym jeszcze jednej metafory: siedzącego na płocie – przyp. tłum]
Wielu z was jednakże znajduje się w procesie przenosin z jednego poziomu na drugi, a to coś zupełnie innego, ponieważ sami zdajecie sobie z tego sprawę, iż wznosicie swą świątynię od nowa, kamień po kamieniu. Każdy z was jest inny, posiada inny rodzaj świadomości, inaczej nad sobą pracujecie, inaczej podejmujecie decyzje. Niektórzy z was – jak mój partner - posiadają bardzo długie cykle, więc wam wprowadzenie w życie pewnych rzeczy zajmuje dłużej. W jego urodzeniowym horoskopie istnieje także możliwość szybkiego zwrotu, czyli pewne rzeczy następują niemalże natychmiast, a inne bardzo powoli. Lee więc bardzo długo rozbierał starą tożsamość przenosząc ją na nowy, wyższy grunt. W tej chwili patrząc na niego, mówię wam, że to już nie jest ten sam człowiek. Ze starego, czarno-białego Lee nie zostało nic, ku niezadowoleniu rodziny i dawnego otoczenia, bowiem tego otoczenia nie można było przenieść, a to znaczy, że Lee rzadko ma kontakt ze starymi znajomymi, a to przecież tak samo, jak w waszym własnym życiu, nieprawdaż?
Podejmujecie więc decyzję, czy się przenieść wyżej czy nie, a wtedy jedni się przenoszą szybko, a inni powoli. Nigdy nie osądzajcie siebie samych, ani procesu odbudowy kamień po kamieniu. Kochani, tutaj chodzi przede wszystkim o intencję. Czego potrafi dokonać intencja, widać gołym okiem patrząc na to, co się wznosi na przeciwko was, na drugim brzegu w Abu Simbel.
Powtarzam, zanim zbudowano tamę asuańską i zrozumiano, że jej budowa zagrozi dwóm świątyniom, które mogą zostać zalane, niektórzy w zachwycie, zapragnęli je zachować przenosząc gdzie indziej. Jak tylko ten pomysł się wyłonił,od razu zaczęto go krytykować. Mówiono, że coś takiego jest niemożliwe, że świątyń nie da się odbudować, nigdy nie znajdzie się na to dostatetcznie dużo pieniędzy, że ich los nikogo nie interesuje, że rząd prawdopodobnie się do tego nie przyłoży, itd. Jednocześnie powoli zaczął przeświecać kolor, zaczęto zadawać inne pytania: Komu powierzyć cały projekt? Może poprosić innych o fundusze? Może ktoś nam pomoże? Czy inni w świecie koloru podzielają naszą wizję i pomogą nam w pracy? Odpowiedź brzmiała: tak, tak, tak i tak!
Sami w tej chwili znaleźliście się pośród tych, którzy mogą wam udzielić pomocy. Być może wszytko, o czym mówię jest dla was nowe, dopiero zaczynacie to rozumieć. Jeśli tak, to zapraszam, abyście się rozejrzeli dokoła i dostrzegli kolor w uczestnikach tej wycieczki, których życie to coś o wiele więcej, niż tylko walka o byt, czy sam egoizm. To grupa, która wyniesie was poza świat ofiar życia, dzięki którym zrozumiecie, że samo życie, to coś więcej!
Oczywiście znajdą się i tacy, którzy na to odpowiedzą: Dobra, dobra, Kryonie, zejdź na Ziemię. Panie Carroll, pobudka do rzeczywistości! Życie jest takie, jak zawsze, tylko włączcie wiadomości! To są tacy sami ludzie jak ci, którzy na widok planów przeniesienia świątyń prostestowali, że to jest nie do zrobienia! Oni tak samo krzyczeli, że to przeczy wszystkiemu, że tego nigdy nie da się zrobić, a przecież przeniesienie świątyń odmieniło całą rzeczywistość. Tylko to sobie wyobraźcie, rozmontowanie i ponowne ułożenie dwóch wielkich świątyń, które wciąż wyglądają dokładnie tak samo, jak w starożytności! A jednak stoją w zupełnie innym miejscu, wyżej i dalej od oryginalnego. Dzisiaj więc widać tylko owoc pracy tych, którzy już wtedy wiedzieli, że coś takiego jest możliwe.
Jak wam się wydaje, ilu z projektodawców i wykonawców już wtedy widziało ukończony projekt włącznie z wami, odwiedzającymi go teraz? Odpowiedź: Większość. Ci ludzie zdołali odmienić rzeczywistość z tej, w której świątynie byłyby na wieki zatopione, na tę, w której wciąż istnieją, przeniesione kawałek po kawałku.
Powyższe, to zaproszenie do porzucenia czarno-białego świata i wejście w kolor. Porzućcie liniowe przekonanie, że walka o byt to wszystko. Zapraszam was do tego, bowiem wtedy dzieje się coś, o czym na razie nie wiecie. Kiedy dostrzegacie wartość takich pojęć jak miłosierdzie, uprzejmość i miłość i one stają się sensem dalszego życia, to wtedy następuje spływ energii, które zaczynają pracować dla waszego dobra. To tak, jakby te wyższe wartości i pojęcia, same w sobie, stwarzały energię, której się nie spodziewacie, a dzięki której pewne rzeczy stają się wykonalne: nagle spotykacie odpowiednich ludzi, w życiu, coś się rusza do przodu, wszystko działa o wiele lepiej, niż kiedy sami się nad tym głowiliście, walcząc o byt.
Oto, czego was nauczamy, o nadejściu nowej energii. Mówimy wam o różnicy między światami czarno-białym i koloru. Tylko na moment się nad tym zastanówcie ile tutaj - w Abu Simbel -musiało się stać, zanim można znów podziwiać te świątynie, wejść do ich środka i oddać cześć ich budowniczym. One zamiast niszczeć pod wodą, wciąż stoją! Oto, kim jesteście! Jesteście twórcami nowej rzeczywistości i zaczynacie żyć już tylko w kolorze. Tak właśnie brzmi przekaz właściwy Kryonowi i on się nigdy nie zmieni. Oto,co w chwili obecniej dzieje się na Ziemi. Wiatr wieje wam w plecy, teraz już wcale nie trzeba się tak wysilać jak kiedyś. Wszystkich słuchających i czytających ten przekaz zapraszam do przebudzenia w świecie koloru, nawet jeśli wciąż siedzicie w czarno-bieli i wam się wydaje, że nie ma żadnej nadziei. Być może, nawet podczas niniejszego przekazu usłyszeliście pojęcie koloru, odczuliście jak ze Źródła Stwórczego zwanego Bogiem, które zna każdego z was z imienia, emanuje miłość. Być może, ten przekaz jest skierowany do każdego z was i musieliście go usłyszeć dzisiaj. Kochani, przecież właśnie dlatego tutaj jesteście, aby to usłyszeć. Niech więc tak będzie.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz


Brak dostępnego opisu zdjęcia.



http://audio.kryon.com/en/11-EGYPT-ENERGY.mp3

[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 5:26 minucie nagrania]
Energia
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Znajdujemy się na południu Egiptu, w regionie niegdyś zwanym Nubią [historycznie obszar między Asuanem i Chartumem] nad sztucznym jeziorem [Jez. Nassera], powstałym w wyniku budowy tamy asuańskiej.
Pragnę dzisiaj z wami porozmawiać o energii. Przemawiam teraz do niemalże stuosobowej grupy, wśród której większość to metafizycy. Będę z wami rozmawiać o energii, zarówno z punktu widzenia fizyków jak i metafizyków, bowiem nie wszyscy tak samo rozumieją to pojęcie. Zatem podzielimy niniejszy przekaz na dwie części.
Dla nauki istnieje wiele rodzajów energii. Dla metafizyka istnieją przede wszystkim dwa. Wspominam o tym, ponieważ panująca na Ziemi energia – jej dwoisty charakter - obecnie się zmienia. Równowaga między światłem i ciemnością od tysiącleci pozostawała na Ziemi taka sama. Dopiero w obecnych czasach bilans światła i ciemności, czyli energia całej planety, zaczyna się zmieniać. Jak już wcześniej wielokrotnie o tym wspominałem, taki stan rzeczy widać w dziennikach telewizyjnych i gazetach, powodując w was uczucie odpowiedzialności odnośnie potrzeby oczyszczenia pewnych rzeczy i zagadnień, które od niepamiętnych czasów w waszej kulturze były zamiatane pod dywan, aż tu raptem zaczyna to niektórym przeszkadzać.
Nadejście tych czasów przepowiadały już starożytne kultury przy okazji zagadnienia kalendarza długiej rachuby czasu, gdzie pod uwagę bierze się zawirowanie w okresowym wychylaniu się osi ziemskiej zwanym precesją równonocy. Wielu ze starożytnych wskazywało na rok 2012 jako swoisty próg, linię demarkacyjną, po przejściu której będziecie mieli okazję podniesienia ogólnego poziomu ludzkiej świadomości. I tak się też na Ziemi dzieje. Dlatego stosownym jest, aby porozmawiać o dwóch rodzajach energii na Ziemi, bowiem jeden z nich zaczyna się coraz bardziej uwidaczniać. Dwa rodzaje energii, to liniowa i nieliniowa. Nie musicie tego zapisywać. [dowcip Kryona]
Energia liniowa, to ta, którą pojmuje i bada nauka, ta sama, której używacie na codzień, na przykład cieplna, czy jakakolwiek jej pochodna, energia pchania i odpychania, ponieważ magnetyzm to też rodzaj energii - choć sam w sobie nie jest zjawiskiem liniowym - ale ją tutaj wymienię, bowiem tej energii używa się powszechnie, o jej istnieniu naucza się w szkołach i to jest ta energia, która napędza nasz statek. Używacie energii elektromagnetycznej posługując się bateriami i akumulatorami, itd.
Większość używanej przez was energii podporządkowana jest zjawisku określonemu prawem odwrotnej proporcjonalności kwadratów; to jest liniowy wzór mówiący o tym, że niezależnie od rodzaju energii ona maleje [jest owrotnie proporcjonalna] ze wzrostem [do kwadratu] odległości od swego źródła, zależnie od medium transmisji, czy to powietrze, czy woda, bowiem po części za to zjawisko jest odpowiedzialna gęstość medium w którym się energia rozchodzi. Zjawisko odwrotnej proporcjonalności kwadratów jest liniowe [czyli występuje tylko w 3D – przyp.tłum].
Następnie rzeczy stają się trochę dziwne. Od stuleci, zanim podzielono świat na fizyczny i metafizyczny, mistycy operowali pojęciem energii w zrozumieniu nieliniowym. Każdy, kto używa energii do uzdrawiania - bowiem takie uzdrawianie działa i daje powtarzalne, wymierne rezultaty - doskonale zdaje sobie sprawę, że ta energia nie jest liniowa. Kochani, od jak dawna używa się energii do uzdrawiania? Jej użycie jest znane każdej kulturze od samego zarania dziejów. Uzdrawianiem zajmowali się mistycy, którzy czasami byli także kapłanami. Kapłani nauczali o Bogu, a mistycy byli samotnymi szamanami żyjącymi na obrzeżach osad. Energia uzdrawiania zawsze była traktowana jako tajemnicza, bowiem jest tajemnicza, nieliniowa i nie bardzo rozumiana. Taka percepcja przetrwała nawet do dzisiaj. Zatem jeśli opowiadacie komuś, że interesujecie się energią w zrozumieniu metafizycznym, wybiegającym poza fizykę, to patrzą na was trochę podejrzliwie, nieprawdaż? Kochani, takie podejście do energii nieliniowej to nastawienie [założenie a priori – przyp.tłum].
Zdefiniujmy teraz, na czym to nastawienie polega. Nastawienie to wszystko, co wam się wydaje niezmienne i właściwe, bowiem zdaje egzamin i wydaje się określać wszystkie zasady na jakich działa rzeczywistość. Nastawienie więc kształtuje się od dzieciństwa i szkolnej ławy. Zatem jeśli istnieje coś, co zdaje egzamin, ale jednocześnie wybiega poza to, czego was nauczono, to pochodzicie do tego nieco podejrzliwie, czyż nie? Zatem nawet jeśli się wam udowadnia, że coś takiego działa, to i tak odpowiadacie na to: „Nie jestem tego pewien.” Pragnę wam teraz pokazać jak bardzo głęboko takie założenie a priori jest zakorzenione w waszej psychice.
Fizycy odkryli wielowymiarową energię ponad 50 lat temu. Wszystkich, którzy przyczynili się do tego odkrycia nazwano później fizykami kwantowymi. Ale nie będziemy tego tematu poruszać. Naukowcy zaobserwowali energię wielowymiarową podczas przeprowadzania pewnych eksperymentów i nie potrafili znaleźć na nią żadnego wytłumaczenia. [Tzw. katastrofa w ultrafiolecie – przyp. tłum]
Cofnijmy się w czasie i weźmy pod uwagę Einsteina, jednego z największych waszych naukowców. Każdy, kto studiował osiągnięcia Einsteina mówi, że był to człowiek, który daleko wyszedł poza to, co dotychczas uważano za „normalne,” powszechnie uważając go za geniusza. Einstein wprowadził do nauki wiele godnych uwagi pojęć, używane przez niego wzory, jego zrozumienie pojęcia czasu, prędkości i względności są obecnie dowiedzione jako poprawne i stanowią podwaliny współczesnej nauki. A przecież kochani, wszystkie one są bardzo liniowe...
Jednym z marzeń Einsteina było znalezienie wzoru na wszystko. Patrząc w niebo utrzymywał, że powinny istnieć pewne logiczne, sensowne zasady, stanowiące oparcie wszystkiego, co istnieje. Zatem w swym umyśle pragnął wszystkie te zasady poukładać w odpowiednie szufladki tak samo, jak to zrobił ze swoimi teoriami [Ogólną i szczególną teorią względności]. Jak się robi TAK, to się otrzymuje TO. TO się dzieje wtedy, kiedy dzieje się TAMTO. Ale, kiedy naukowcy zaczęli eksperymentować z energią wielowymiarową [światłem], Einsteinowi to się nie spodobało, nawet się oburzał i jego debaty z fizykami kwantowymi przeszły do historii. [W jednej z nich Niels Bohr, jeden z ojców fizyki kwantowej zarzucił mu, że nie myśli, lecz jest tylko logiczny! Te słowa pochodzą od ojca tzw. szkoły kopenhaskiej, czyli szkoły, według której zjawiska kwantowe są traktowane jako nierzeczywiste, mimo tego, że stanowią podwaliny rzeczywistości. Ta szkoła w podejściu do fizyki kwanowej obowiązuje w nauce po dziś dzień. Postawa Bohra więc jeszcze bardziej podkreśla głęboko zakorzeniony charakter naszego ludzkiego nawyku; zakładania czegoś z góry, oraz jak ciężko się nam jest go wyzbyć- przyp. tłum] Einsteinowi wcale się nie podobały odkrycia fizyków kwantowych, bowiem dowodziły, że pewna część rzeczywistości nie posiada żadnych reguł, albo co gorsze, zdaje się tworzyć własne.
Jedną z obserwowanych energii kwantowych, nad którymi wtedy przeprowadzano badania było światło. Ha,ha, światło przecież jest wielowymiarowe, gdyż reaguje na obecność obserwatora! Zachowanie światła Einsteinowi się nie spodobało, nie podlegało ono żadnej znanej mu zasadzie, było więc według niego mało treściwe, co podkreślił, mówiąc że „Bóg nie gra w kości,” przez co chciał powiedzieć, że nie można mieć wszechświata, którym rządzi ślepy przypadek. Einstein nie rozumiał, że to nie przypadek rządzi wszechświatem, gdyż podczas eksperymentów ze światłem wyłonił się pewien nowy wzorzec, którego wcześniej nie zauważono. Ten wzorzec nie był liniowy! [W uznaniu wkładu w badania nad istotą światła Einstein został nagrodzony nagrodą Nobla za odkrycie efektu fotoelektrycznego, czyli dwoistej natury światła, które jest i cząstką, i falą, dodając wiarygodności mechanice kwantowej i jednemu z jej głównych założeń! Niels Bohr z kolei, przedstawił światu strukturę atomu opartą na wzorcu układu słonecznego, który w oparciu o zasady mechniki kwantowej jest prawdziwy tylko w 3D.- przyp.tłum]
Następnie odkryto stan splątany. To już historia licząca sobie ponad pięćdziesiąt lat! Stan splątany to najbliższa definicja tego, co Hinduiści określają mianem jedności ze wszystkim. Pozwólcie, że wam to w bardzo prosty sposób wytłumaczę. W serii eksperymentów, szczegółów których nie będziemy tutaj przytaczać, odkryto, że pewne części atomu [fotony], oddzielone od siebie, wciąż pozostawały w kontakcie, niezależnie od wielkości dystansu między nimi. Pamiętacie prawo odwrotnej proporcjonalności kwadratów? Pamiętacie, jak odległość wpływa na przesyłanie pewnych wartości? Światło się nie zachowuje według tego prawa! Naukowcy więc dalej prowadzili nad światłem swoje badania i nareszcie rozmieścili cząstki atomu na różnych końcach Ziemi i wciąż, kiedy dotykali jednej, to ta druga się też ruszała! Jedność ze wszytkim!
W świecie liniowym fizycy określili to zjawisko odkryciem nowego rodzaju komunikacji. Ale to błąd. To żaden rodzaj komunikacji, bowiem te części, w sposób wielowymiarowy, wciąż pozostają ze sobą złączone. Rozumiecie? To dlatego, jeśli się działa na jedną, to i druga się porusza, bowiem z punktu widzenia wielowymiarowości, one wcale nie są od siebie odzielone, choć w świecie linowym dzieli je pewna odległość. Einstein nazwał stan splątany „upiornym oddziaływaniem na odległość,” bowiem jako liniowemu człowiekowi, ten stan wydawał się niedorzeczny.
Kochani, tak więc wyglądają początki odkrycia i zrozumienia przez naukę istnienia innnego rodzaju energii. Energia kwantowa jest energią od zarania znaną mistykom. Ta energia jest związana ze świadomością. Pragnę teraz, abyście zwrócili uwagę na coś, co już niejednokrotnie zostało dowiedzione jako prawda. Kiedy identyczne bliźniaki mieszkają na różnych krańcach Ziemi, to i tak czują, co się dzieje w życiu każdego z nich. To jest właśnie stan splątany i świadomość. To się wydaje bardzo tajemnicze, nieprawdaż? A przecież główny nurt zaczyna te zjawiska badać, gdyż zaczyna rozumieć, że tu kryje się coś więcej, niż dotychczas przypuszczano.
Teraz przystąpię do opisu drugiego rodzaju energii. Kochani, siedzę wśród metafizyków, którzy rozumieją ten rodzaj energii. Jest to energia dostępna i przystępna w 3D, choć z natury wielowymiarowa. Tej energii używają uzdrowiciele, oraz czytający ludzkie pole elekromagnetyczne i wszyscy inni używający różnych metod pracy z energią, którzy często w związku z tym mają kłopoty, bowiem większość was po prostu tego nie rozumie. Posłuchajcie, uzdrowiciele w starożytnym Egipcie używali tej energii! Ona zatem nie stanowi żadnej nowości, żadnej nowości! Niektórzy z was to wiedzą, inni nie. W waszej kulturze bardzo wcześnie was tego oduczono. Powiedziano wam, że to bajki, ale obecnie, to wszystko zaczyna się zmieniać.
Istnieje pewien ukryty aksjomat traktujący na temat wielowymiarowej energii, który już wcześniej wam przytaczałem. W tym miejscu więc krótko wam przypomnę. W świadomości istnieją pewne związane ze stanami emocjonalnymi energie-wzmacniacze. Powtarzam: W świadomości istnieją pewne wzmacniacze. Zapytacie się: „A co one wzmacniają?” Na co odpowiem: TAK! Wy tego jeszcze nie wiecie, nie wierzycie w prawdziwość tych rzeczy, ale już zaczynacie je odczuwać. Miłosierdzie, miłość, uprzejmość, cierpliwość, jedność, pobudzają spływ energii. Kiedy w jakimś pomieszczeniu zbierają się ludzie wytwarzający jeden z tych stanów emocjonalych, to go wzmacniają, wytwarzając niemalże coś na kształt węzła energetycznego, który tę energię rozsyła, a przynajmniej wzmacnia, tym samym odmieniając energię otoczenia. Dwoje lub troje ludzi zebranych w tym celu razem, są zdolni wytworzyć wzmocnienie nie tylko dwu- czy trzykrotne, ale stukrotne! Kochani, to zjawisko bardzo daleko wybiega poza liniowość i dlatego jednostka myśląca w pewien sposób może wpłynąć na wielu.
Każdy człowiek posiada wokół siebie pole i obecnie zaczynacie je stroić na odbiór tego rodzaju energii, które niegdyś uchodziły za metafizyczne. Do nich należą miłość, uprzejmość i miłosierdzie. Jeśli doprawdy zmienicie swoje spojrzenie na świat i zaczniecie rozumieć potęgę jedności i miłosierdzia, to takie przekonanie stworzy wokół was bańkę, wewnątrz której te emocje się spotęgują i wy to wszystko poczujecie. To jest nowe. Naukowcy będą mogli to niedługo pomierzyć. To się już zaczyna z pewnego rodzaju pomiarami dokonywanymi przez Instytut Heart Math i jemu podobne. Niektórzy nauczyciele zbierają grupy ludzi w celu wytwarzania takich stanów zapraszając uczestników, aby te energie odczuwali. [Np. Dr. Lynne McTaggart i Dr. Bruce Lipton] I to działa. Ludzie opuszczają takie spotkania przemienieni i tego rodzaju spotkania nie mają żadnego związku z żadną religią. To jest następne zagadnienie, o którym wam pragnę powiedzieć.
Tak wygląda nowa energia na planecie i można ją coraz częściej dostrzec. Ona nie jest zależna od żadnej religii. Bóg Jedyny, to Bóg Jedyny, co powinniście o nim wiedzieć to to, że to jest Bóg wielowymiarowy, a nie liniowy. Jeśli zapytać jakiegokolwiek kapłana na przestrzeni całej historii ludzkości kim jest Bóg, to wam odpowie, że Bóg to źródło miłości skupiające w sobie całe Stworzenie i piękno. A co wam się mówi na temat przekonań Egipcjan o tym, co ich czekało w zaświatach? Dokładnie posłuchajcie waszych przewodników. Oni wam powiedzą, że według starożytnych Egipcjan w zaświatach żyli młodzi i piękni, że to było ich własne niebo, miejsce do którego dążyli, bowiem tam nie ma starości. Taki metaforyczny obraz zaświatów tkwi w świadomości każdego człowieka na Ziemi, w każdej kulturze, ponieważ jest on intuicyjny, dany wam razem z duszą, mówiący o tym, że po śmierci czeka was coś pięknego, że wracacie z powrotem do Stwórcy.
Wielowymiarowa energia, o której teraz mowa to ewolucja energii od linowej do czegoś pomiędzy liniowością i wielowymiarowością aż do...właśnie, jak to się okaże podczas badań, nawet z kwantowego punktu widzenia, odkryjecie istnienie nowego wzmacniacza zwanego miłosierdziem. Miłosierdzie stwarza pole, wewnątrz którego wszyscy wiedzą, co się dzieje z każdym z osobna. Jeśli jeszcze tego nie widzieliście, to dopiero będziecie tego świadkami. Jednakże już teraz patrzą się na takich ludzi jak wy i pytają: „Co jest w was innego? Jesteście bezpieczni, aż chce się z wami przebywać. Czuję się przez was kochany.” Wy doprawdy kochacie i w ten sposób stajecie się wzmacniaczami. Nadejdą takie czasy, kiedy to zjawisko zostanie lepiej zrozumiane, ponieważ powstanie sposób na jego pomiar.
Jako Kryon, nauczamy was o tym wszystkim od lat. To jest dobre miejsce na taką naukę, bowiem starożytni Egipcjanie już ją znali i stosowali na co dzień. Zatem to, o czym wam mówię to żadna nowość. Opuście to miejsce posiadłwszy nowe rozeznanie, nowe odczucia na temat tego, co w tej chwili możliwe, a czego uprzednio nawet się nie domyślaliście. Obyście zawsze pili z Nilu!
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Nassim Haramein

 Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i ludzie stoją


http://audio.kryon.com/en/13-EGYPT-God%20of%20Love.mp3
[Przekaz Kryona, zakończenie formuły powitalnej, przypada na 11:11 minutę nagrania]
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Przywołuję inne istoty, aby dołączyły do nas w tej chwili, bo w tym miejscu jest magia. Jeżeli przez przypadek natknęliście się na niniejszy przekaz, to pochodzi on z Egiptu i miał miejsce podczas pożegnania drugiej tury wycieczki. Mała grupka już odjeżdża, a pozostali kontynuują dalej. Niniejszy przekaz będzie inny. Towarzysząca nam świta, to nie tylko istoty zwykle towarzyszące Kryonowi, bowiem znajdujemy się w kraju obfitującym w energię magii.
Pozwólcie, że wam to wytłumaczę. Pragnę przywołać teraz miłość z mitologii starożytnego Egiptu, abyście podczas naszej dyskusji o magii, celebrując miłość, mogli odczuć jej wspaniałość. Niektórzy od razu sceptycznie nastawią się na zjawisko przekazu natchnionego, utrzymując, że to tylko wymysł jednego człowieka, że Bóg wcale się w ten sposób nie komunikuje, pytam się więc was: Doprawdy? Wyjaśnijcie mi zatem, na czym polega przekaz natchniony?
Bóg to miłość. Źródło Stwórcze Wszechświata to miłość. Ponad trzydzieści lat temu, zanim mój partner zasiadł w krześle jako channeller, to już wtedy była przy nim miłość. Zanim Lee zajął się tym wszystkim, posiadał liniowy umysł inżyniera, pracował w świecie głównego nurtu i wcale nie był zainteresowany zjawiskiem przekazu natchnionego. Wcale też nie interesował się pojęciami ujętymi słowem „magia.” Hmm....
Za chwilę opowiemy wam pewną historię, bowiem prosiłem go, aby ją wam powtórzył. I jak wam o tym sam opowie, to to, co przekonało go do prawdziwości tego, co się z nim działo, nie było żadnym głosem z nieba, ani krzewem gorejącym. Nic z tych rzeczy. Kiedy po raz pierwszy zasiadł do channelingu, to tak go przepełniliśmy miłością, że się rozpłakał, bowiem wepchnąłem w jego inżynierskie serce tyle miłości, że wewnętrzny kujonek pragnący kontroli nad wszystkim, po prostu nie wytrzymał i Lee się rozpłakał. Potem usiadł na krześle kolejny raz i stało się z nim to samo. Wtedy sobie uzmysłowił, że miłości bożej nie da się podrobić; miłości nie da się podrobić, aż do tego stopnia! Miłości bożej nie da się udawać!
Niech to pomieszczenie rozbrzmiewa energią, którą pragnę tutaj stworzyć. Jak się komunikuje Bóg? Odpowiedź: -Poprzez miłość! Oto właśnie przekazałem wam przykład mojego partnera. To miłość, którą Lee poczuł najpierw, zapoczątkowała wszystkie następne przekazy. Myślicie, że zanim Lee zaczął przekazywać nowiny, to się mu przedstawiłem, wytłumaczyłem mu, na czym nasza więź polega, co będzie podczas przekazu zachodzić, co powinien, czego nie powinien robić, czego się bać, czy nie bać? ... Nic z tych rzeczy! My pokazaliśmy mu jedynie miłość i to wystarczyło. W trakcie przekazu wlewało się w niego światło miłości, chroniąc go przed wszystkim. Przed wszystkim! Lee dobrze o tym wiedział i dlatego trzydzieści lat temu rozpoczął swą życiową podróż właśnie od miłości.
Wielu z was posiada domowe zwierzątka, które kochacie; w związku z tym dobrze wiecie, co na ten temat powiem wam za chwilę. Zwierzątko nie posiada ani intelektu, ani nie potrafi używać ludzkiego języka, a przecież wystarczy nań spojrzeć i z tego spojrzenia wyczytać wylewającą się od niego miłość. Dobrze wiecie, że tak jest, bo czujecie tę miłość. Zatem porozumiewacie się ze zwierzątkiem poprzez miłość. Tak czy nie? - Tak! To jest rodzaj komunikacji, bo miłość, to wymiana informacji! Wraz z wielowymiarowością jej energii wlewa się w was całe bogactwo, całe biblioteki skierowanych do was informacji. To samo dzieje się w przypadku niemowlęcia, które spogląda w oczy matki i bez słowa przekazuje jej swoją radość z ponownych narodzin na Ziemi. To przecież można wyraźnie zobaczyć i poczuć! Na tym właśnie polega rodzaj komunikacji za pomocą miłości. To jest dopiero miłość, która stanowi obopólną komunikację między wami i Źródłem Stwórczym. I to jest magia.
Niedawno siedząc przed wami, przekazałem informacje o energii, przygotowując was tym samym do tego, co dzisiaj będę miał do powiedzenia. Wtedy poświęciłem całe pół godziny na wytłumaczenie kontrastu między wielowymiarowym charakterem energii, a jej liniowym pojmowaniem, właściwym nauce. Oczywiście, ktoś liniowy może na to wszystko odpowiedzieć tak: „Wcale mnie to nie interesuje, nie wierzę w żadną magię!” Hahaha! Ale i on wróci do siebie, do swego zwierzątka domowego i będzie się z nim porozumiewać tak samo, jak to robimy tutaj!
- Kryonie, dlaczego to nazywasz magią? - Och, za chwilę się dowiecie! Co dla was znaczy pojęcie magii? Niektórzy powiedzą, że nie wierzą w żadną magię i poproszą, abym użył tutaj innego określenia. W porządku. Jesteśmy w Egipcie, porozmawiajmy więc o egipskiej mitologii, wymieńmy imię, o którym dotychczas niewiele słyszeliście i może tak być, bowiem ono wywodzi się właśnie z mitologii [panteonu] starożytnego Egiptu. To imię określa Źródło Stwórcze całego Wszechświata, oznacza magię, stanowi esencję, początek i podstawę Amona-Ra, Horusa; stanowi esencję Hator, Sechmet i Izydy oraz wszystkich bogów razem wziętych. To imię jest esencją pojęcia magii, to imię, które wymienię za chwilę, a którego jeszcze prawdopodobnie nie słyszeliście przedstawia sobą ochronę, przewodnictwo i miłość Źródła Stwórczego, jego magię, to imię brzmi HEKA! HEKA!
Dlaczego nie widać go nigdzie na ścianach? Jego tam nie ma, bo ono jest starsze od wszystkich świątyń. Oznacza magię i jest dobrze znane zarówno każdemu Egipcjaninowi jak i egiptologowi; HEKA stanowi esencję wszystkich bogów wziętych razem, gdyż jest miłością. [W świetle tego, co o Egipcie mówi Kryon, kult Heka - jak i sfinks- może sięgać „historii zanim nastała historia.” Heka to bóstwo, a heka to magia, która dla Egipcjan była zawsze tożsama z religią -przyp.tłum] to imię znaczy miłość. Czy to się wam wydaje wątpliwe? Teraz wam pokażę różnicę między wspaniałością, mądrością i elegancją starożytnych Egipcjan, a pozostałymi cywilizacjami w waszej historii.
Zrobię to właśnie teraz,bowiem tutaj istnieje pewna wyraźna różnica. Heka to magia miłości, uzdrowienia, ochrony i przewodnictwa w zaświaty – jak wam o tym powiedziano – aż po czasy XIX dynastii. [1292 p.n.e.- 1189 p.n.e.] Co zapisano na ścianie, jako słowa faraona? Co tam przedstawiono? [chodzi o świątynię Ramzesa II-giego w Abu Simbel] Tam widać, że życie pozagrobowe jest piękne! W zaświatach jesteście młodzi, to jest kraina mlekiem i miodem płynąca, usiana kwieciem i wszystkimi dobrymi rzeczami. Czy zauważyliście? To wszystko przedstawiono na ścianach świątyni ponad pięć tysięcy lat temu!
Teraz, jako przykład dewolucji, zabiorę was do kościoła gdzieś w Europie i zobaczycie tam zupełnie inny obraz na ścianie, przedstawiający okropności piekła, ćwiartowanie dzieci, oraz mściwego, osądzającego Boga horroru. Tak po dziś dzień postrzegacie Boga. Tego się was naucza po dziś dzień! Porównując to z tym, co oglądaliście dzisiaj w Abu Simbel, czy widzicie postępującą dewolucję? Ramzes II-gi po śmierci obcuje z Ra, czuje miłość, którą ten żywi do niego i całego Egiptu i gdyby Ramzes powrócił, to podzieliłby się nią z żywymi. On był z tego znany za życia! Oto, co jest zapisane na ścianach jego świątyni: miłość, miłość i miłość! To dopiero elegancja! Taki obraz Boga jest doprawdy inny. I on jest poprawny!
Och, ale na tym wcale nie koniec. Chcecie zobaczyć, jak postępowi byli Egipcjanie? [Według nich] Każdy człowiek posiada swego sobowtóra, [ka], słyszycie? A skąd to wiecie? To widnieje na ścianach! Każdy człowiek wewnątrz siebie posiada jeszcze drugie ja. Egipcjanie nazywają je bańką, tak samo jak ja sam. Tego naucza się obecnie, mówiąc o pięknie Wyższego Ja, które istnieje jako otaczająca was bańka. Ja używam określenia „bańka” od trzydziestu lat, a to jest prastare pojęcie, noszące prastarą nazwę. Jeśli przyjrzycie się tej nazwie sylaba po sylabie, to przekonacie się, że niektóre z nich używa się tutaj, na określenie tej bańki. Cóż to za zbieg okoliczności! MER-KA-BA! To bańka Wyższego Ja, które napełniacie światłem miłości bożej i jeśli dobrze to zrobicie, to opuszczając to miejsce w nowej energii Ziemi, ona stanowić będzie waszą ochronę przed wszystkim, absolutnie wszystkim. Możecie wtedy stać okrążeni wyznawcami złego, wznoszącymi inkantacje do szatana i spokojnie się uśmiechać, bowiem oni wam nie mogą nic zrobić. To wy jesteście Światłem i tacy ludzie nie mogą nic wam zrobić, chyba, że sami ich do tego zaprosicie. To wszystko, czyli pojęcie ochrony, widać na ścianach świątyń, które dzisiaj zwiedzaliście. Tutaj widać obecność miłości. Pragnę, abyście to sobie dobrze zapamiętali, bowiem to jest rdzennie egipskie przekonanie, które oni wyznawali od zarania, zanim zostali podbici przez różnych najeźdźców. Zanim obcy przywłaszczyli sobie tytuł faraona, na tym polegała pierwotna wiara starożytnych Egipcjan i pragnę, abyście to sobie zapamiętali.
Egipcjanie doskonale wiedzieli, że życie pozagrobowe jest piękne, że to wcale nie jest miejsce osądu i tortur, gdzie sędzią jest sam Bóg. Jeśli istnieje jakiś osąd, to on pochodzi od ludzi, nie od Boga. Oczywiście, wierzenia Egipcjan zmieniały się z dynastii na dynastię, [historia Egiptu jest podzielona na XXXI dynastii- przyp.tłum] faraonowie wybierali to, co im było na rękę, ale uwierzcie mi, że esencja tej religii była zawsze ta sama, jej magią była miłość. Pod pojęciem magii rozumiem wielowymiarowe Źródło Miłości, które jest komunikatywne, to miłość, która tak często pośredniczy między wami i Stwórcą. Oto, co znaczy magia, heka. Tak rozumiano pojęcie magii w starożytnym Egipcie.
Pragnę także, abyście zauważyli, jak się później potoczyły losy religii i magii. Przyjrzyjcie się niektórym późniejszym cywilizacjom, w innych regionach basenu Morza Śródziemnego.Tamtejsi bogowie wcale nie byli bogami miłości. To byli władczy bogowie, czy zauważyliście? Takiej bowiem dewolucji uległo pojęcie Boga miłości, który stał się Wszechmocnym Bogiem karzącym. Jak już wcześniej o tym wspominałem, Grecy wiodą prym w przedstawianiu własnych bóstw jako dysfunkcyjnych. Na tym polega dewolucja pojęcia Boga, którego w starożytnym Egipcie pojmowano jako esencję i miłość, jako Źródło i piękno, jako obmywającego miłością. Tutaj przedstawia się sam Nil jako żywy, oraz daje się do zrozumienia, że faraon i jego kapłani o tym wiedzą, bowiem wierzą w Boga miłości, który błogosławi całemu krajowi, wraz z ziemią, który istnieje w zaświatach pełnych radości i promieni słonecznych, gdzie panuje wieczna młodość. Kochani, wszystko to metafory tkwiące w środku tej bańki, która pewnego dnia przywiedzie was na drugą stronę zasłony i kiedy tam dotrzecie, zobaczycie, że tam jest naprawdę pięknie tak, jak to jest opisane na ścianach tych świątyń. Oczywiście, że ten opis jest przenośny, ale zrozumcie jego podstawową przesłankę!
Upominam wszytkich słuchających i czytających, którzy uważają się za zwolenników filozofii New Age, aby stali się bardziej praktyczni, niż kiedykolwiek. Jeśli tego chcecie,to nadal zajmujcie się obcymi i świetlistymi kulami, ale pod koniec dnia wyciągnijcie z tych rzeczy jakieś praktyczne wnioski tak, aby ci, z którymi wchodzicie na co dzień w kontakt, kochali was za to, kim jesteście, pomimo dziwactwa, którym epatujecie. Czy rozumiecie, co wam pragnę przez to powiedzieć?
Nadszedł czas, abyście w oparciu o cztery filary, które wam podałem wcześniej, pokazywali obecną w was miłość, abyście okazywali uprzejmość, miłosierdzie, cierpliwość i siłę. Nie przyciągajcie do siebie uwagi poprzez dziwaczne zainteresowania. Och, oczywiście, że niesamowite, dziwaczne rzeczy istnieją naprawdę, bowiem istnieje magia, istnieją leśne driady i inne uosobienia planetarnej siły życiowej, istnieją rodzaje energii, które nauka dopiero odkrywa, które teraz wydają się wam niesamowite, ale kiedyś będą wymierne, bowiem stanowią część was samych. Jednakże pod koniec dnia, okażcie komuś swą dojrzałość, zrównoważenie, to wszystko, co dzisiaj oglądaliście wypisane na ścianach starożytnych świątyń w Abu Simbel.
Jeśli spuściznę kulturową Egiptu będziecie analizować jedynie umysłem, to nic z tego nie zyskacie. Powiecie wtedy, przecież on mieli wojny, na reliefach przedstawiali sceny podbojów itd, itp. Kochani, na tym polega dwoistość natury ludzkiej, światło i ciemność, to co tkwi w was samych, tak samo jak i w nich. Starożytni Egipcjanie prócz tego mieli jeszcze pojęcie, że Bóg to miłość, oraz że poprzez tę miłość można się z Nim komunikować.
Gdybyście to wy byli Źródłem Stwórczym i sami włożylibyście w ludzi duszę, czy urządzilibyście to wszystko tak, aby porozumiewanie się z wami było jednostronne? Czy powiedzielibyście: „Daję wam duszę pochodzącą z drugiej strony zasłony, a teraz żyjcie sobie jak chcecie, możecie się nawet do mnie modlić, oczywiście nikomu z was na te modlitwy nie odpowiem, ale możecie się modlić.” Czy w ten sposób byście postąpili z własnymi dziećmi? –„Okej, jesteście już dorośli więc wysyłam was w świat, zadzwońcie do mnie jak coś potrzebujecie, ale ja i tak nie odbiorę telefonu! Moja rola się skończyła.” Odpwiedź: Oczywiście, że nie, bo wciąż je kochacie! Źródło Stwórcze także kocha każdego z was i zna was wszystkich z imienia.
W tej chwili niektórzy mówią:-„W porządku, jeśli faktycznie istnieje dwustronna komunikacja, a wierzę, że tak jest, to dlaczego nie słyszę Boga?” Odpowiedź: Bowiem Bóg nie jest człowiekiem, zatem nie będzie się z wami porozumiewał jak człowiek z człowiekiem. Niejednokrotnie mówiłem wam, że kontakt z Bogiem objawia się wszystkim, co czyni i czym jest miłość, czym ona się staje, jak się rozwija. Już wam mówiłem, jakim językiem rozmawia z wami wasze zwierzątko domowe. Ha ha ha! A przecież ono ten język zna, czyż nie tak?
Kochani, zatem komunikacja z Bogiem jest obustronna, a miłość to magia. Ona stwarza takie rzeczy w waszym życiu jak synchronia i odmłodzenie; oto więc miłość i jej działanie. Ona sprawia, że znajdujecie się o właściwym czasie we właściwym miejscu. Niektórzy z was, kiedy dowiedzieli się o tej wycieczce, to po prostu musieli się na nią wybrać. Nawet teraz nie wiecie dokładnie co takiego was tutaj przywiodło, ale już się domyślacie, bowiem świta zgromadzona teraz siedzi sobie i na was spogląda, mówiąc: Wyciągamy do was ręce, co wy na to? Niektórzy z was od paru dni czuli się nieswojo. Niektórzy byli chorzy. Oto działanie miłości! Ona przywiera do ciemnych miejsc waszej świadomości, wyzywa was do przyjrzenia się własnym oczekiwaniom, temu, co według was uchodzi za dobre i złe i przedziera się przez to wszystko sprawiając, że czujecie się nieswojo. Miłość chwyta was mówiąc: „Spójrz na mnie, kocham cię!” Przestańcie jej stawiać opór.
To wszystko jest zapisane na świątynnych ścianach! Oto, w co wierzyli Egipcjanie. Na tym polega elegancja ich kultury. Ich Bóg był Bogiem miłości, oni rozumieli magię, sami zapytajcie o to obecych tutaj starożytnych Egipcjan! Zapytajcie ich o magię. Powiedzą wam: Oczywiście, że magia istnieje, używamy jej zwykle do uzdrawiania. Oczywiście, że istnieje to i tamto; to oni będą z niedowierzaniem wywracać oczyma na wasze - „Naprawdę? Przecież mamy rok 2019 i my w takie rzeczy nie wierzymy!” Popatrzą na was i odpowiedzą – „W takim razie bardzo się cieszymy, że nie żyjemy w waszych czasach!” ha ha ha! Ale heca, oni nawet mogą was nazwać poganami! Ależ to przezabawne!
Oni znali kilka doprawdy wspaniałych pojęć. Dwoistość natury ludzkiej działa na zasadzie wolnego wyboru i wiadomo wam, jak się potem wszystko ewaluowało, bowiem znacie historię. Na przykładzie odwiedzanego kraju pragnąłem jednak pokazać wam coś innego. Egipt jest trochę inny od tego, co o nim wiecie. Tutaj wcale nie chodzi mi ani o jego historię, czy imiona postaci historycznych.
Szukajcie miłości zapisanej na ścianach. Oni wszyscy [na malowidłach i reliefach] wyglądają tak młodo, nieprawdaż? Tak jest, bowiem oni oczekiwali od Boga miłości, oraz że po drugiej stronie zasłony obdarzy ich wieczną młodością. Czy zauważyliście, że gdzie nie spojrzeć to faraon, jego żony i kapłani zawsze wyglądają na pięknych i młodych? Oni doprawdy są piękni i młodzi, bowiem żyją na Ziemi tylko chwilowo, tak samo zresztą, jak wy sami! Och, Egipcjanie doskonale o tym wiedzieli i mieli rację! Wy także jesteście tutaj tylko chwilowo, zmierzając do czegoś wielkiego i wspaniałego, do powrotu do światła.
Oto przesłanka zapisana na ścianach świątyni [Ramzesa II]. Sami możecie ją sobie obejrzeć i zinterpretować wedle własnego uznania, zrekonstruować pewien narratywny wyczytany między wierszami oficjalnej historii opowiadanej podczas zwiedzania. Wszystkie wymienione imiona są tam zapisane, tak samo jak sama magia. Ciąg dalszy nastąpi, ale na razie wystarczy.
Zgromadzona tutaj świta składa się z istot zwykle towarzyszących Kryonowi, oraz ze starożytnych Egipcjan, którzy teraz figlarnie puszczają do mnie oko mówiąc: „Dobrze ci idzie, Bracie, dobrze to powiedziałeś!”
Mam nadzieję że to, co wam przekazałem spowoduje, że spojrzycie na pewne zagadnienia z trochę innej strony; że zauważycie punkt zwrotny w historii ludzkiej, słuchając tego co na temat starożytnego Egiptu mówią wam jego zdobywcy i najeźdźcy, którzy na przestrzeni wieków pragnęli krok po kroku to wszystko przerobić według własnego uznania, zetrzeć twarze, które wierzyły w miłość i zastąpić je Wszechmocnym Bogiem karzącym i tak czyniąc, wymazali wszystko.
Opuście to miejsce posiadłszy prawdę brzmiącą inaczej niż to się wam wydawało; oddajcie cześć temu miejscu i jego starożytnym mieszkańcom oraz tym, którzy ich pierwotny przekaz uchronili od zapomnienia, bowiem on jest doprawdy dobry. Doprawdy dobry! Odwiedzając ten kraj, obyście zawsze pili z Nilu! To przenośnia Źródła piękna i siły życiowej starożytnych Egipcjan.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Google Images,


Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i na zewnątrz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...