Strony

piątek, 6 maja 2022

Budujemy własną świątynię

 Może być zdjęciem w zbliżeniu przedstawiającym co najmniej jedna osoba, broda i na świeżym powietrzu

 

[Przekaz Kryona rozpoczyna się w 2:41 minucie nagrania, poprzedza go medytacja z Elanem Cohenem. Podczas nagrania słychać miauczenie kotów, co jest bardzo wymowne w świetle treści przekazu]
Budujemy własną świątynię
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Zwracam się do tych, którzy przypadkowo trafili na niniejszy przekaz, mówiąc, iż jest on 18 z wycieczki po Egipcie z roku 2019.
Jesteśmy w okolicy wielkiego kompleksu świątyń w Karnaku. Nasza grupa odwiedziła bardzo ciemne i ciasne pomieszczenie [kaplica w świątyni Hator] z obecnym tam żywym posągiem Sechmet. Podczas naszego krótkiego przekazu powtórzę to, co w tym samym miejscu mówiłem dwa lata temu [transkrypcja z tamtego przekazu poniżej, w komentarzu do niniejszego wpisu – przyp.tłum]
Oddając cześć kompleksowi w Karnaku, jego ogromowi oraz osiągnięciu architektonicznemu, intencji z którą został wzniesiony, my także wzniesiemy własną świątynię. Zanim przejdziemy do jej budowy, na cześć Tej, którą właśnie odwiedziliśmy, której żywy posąg widzieliśmy, pragnę, aby najpierw zwrócił się do was ktoś inny.
[Głos Marilyn Harper jako Sechmet] Pozdrawiam wszystkich, witając obecną w każdym z was, wizję. Oddaję cześć waszej obecności tak samo jak to robiłam, kiedy mnie przed chwilą odwiedziliście, zaglądając mi prosto w oczy, kiedy ja zaś mogłam spojrzeć wam prosto w serce. Wy wtedy także zajrzeliście w moje. Wtedy pomogłam wam wyzbyć się wszystkiego, co już nie jest wasze, czego już nie potrzebujecie, jednocześnie wzmacniając wszystko, co jest wasze, co jeszcze bardziej się uwypukli. Przyszła bowiem pora, nadszedł teraz właściwy czas, aby dzielić z wami naszą obecność. Pora także, abyście sami ruszyli naprzód, abyście w swoich sercach zakotwiczyli energię światła. Pora zakotwiczyć krok naprzód. Zajrzałam wam w serce i ono już nigdy nie będzie takie samo.
Niektórzy w historii nadali mi złą reputację utrzymując, że zabiłam wielu ludzi [mowa o micie według którego upojona piwem Sechmet dopuściła się zagłady ludzkości – przyp. tłum]. To wcale nie tak. Pomogłam ludziom w pozbyciu się pewnych aspektów ich osobowości, które już im nie służyły oraz w integracji innych. Jestem tutaj, aby w nadchodzącym świecie dzielić swą obecność wraz z wami. Jestem tutaj jak wy sami, w nadchodzącym nowym świecie. Przynoszę ze sobą miecz światła, za pomocą którego zabiorę od was wszystko, co już niepotrzebne i uwypuklę wszystko, co potrzebne i co wam służy.
To wy jesteście ci oświeceni, którzy przybyli przed me oblicze w kaplicy; kiedy tak staliście przede mną, widzieliście i czuliście, napełniając swe płuca oświeconym powietrzem mego sanktuarium. Nadano mi przydomek srogiej, bo żywię do ludzkości srogą pasję. Żyłam tutaj dawno temu, nawet dawniej, niż to się wam wydaje. Teraz jednakże proszę, abyście przestali myśleć, abyście zamiast tego otworzyli wasze serca i stali się dobroczynnymi i pełnymi pasji istotami, którymi jesteście naprawdę. Stając się tymi dobroczynnymi, pełnymi pasji istotami, wyrażając ku temu intencję, wzrasta wasza wibracja, uaktywniacie wrodzoną mądrość ciała oraz wszystkie wasze talenty i umiejętności. Rzadko nazywano mnie miłością, cha cha! A przecież nią jestem. Widzicie mój emblemat [lwicy] jako przywódczyni, służącej Faraonowi i bogom, tym samym służę i wam, z serca do serca przekazuję energię. Przekazuję wam energię, abyście stali się prawdziwie sobą, przyjmując do wiadomości swoją własną obecność. Ha! Nie ma żadnego przypadku w fakcie waszego istnienia, tutaj jest tylko prawda. Wasza boska obecność jest tej planecie potrzebna. Dziękujemy więc wam za podjęcie waszej misji. Dziękujemy, że się nie cofnęliście, że nie postrzegacie siebie, jako malutkich i bez znaczenia, bowiem wcale tacy nie jesteście. Naprawdę już teraz wypełniacie własną misję i cel życia, a z upływem czasu będziecie to robić coraz intensywniej. Najdrożsi, jestem wam za to ogromnie wdzięczna. Jestem obecna w każdym z was, tu i teraz [Sechmet mówi w innym języku].
Jesteście miłością tej planety i jest to miłość sroga. Ufajcie, że wasze serce wszystko rozumie, zachęcamy was, abyście zawsze przejawiali miłość, którą jesteście.
[Głos Lee Carroll] Kochani, ciągniemy dalej. Jesteśmy w miejscu publicznym, które doskonale nadaje się na przekazanie wam treści dzisiejszego przekazu. Dwa lata temu mówiliśmy tutaj o budowie własnej świątyni. To był przekaz metaforyczny, a opisywana weń świątynia to wy sami. Wasza świątynia miała pomieścić wszystko, włącznie z duszą. W znaczeniu przenośnym udzielaliśmy wskazówek, względem tego, co powinno stanowić fundament tej świątyni, co miało służyć za kolumny oraz jak miał wyglądać jej dach i sufit.
Budynek świątyni więc to wy sami, wy w znaczeniu przenośnym. Kochani, kiedy wam tę przenośnię przekazywaliśmy, rozmawialiśmy z wami w sposób jakiego sami oczekiwaliście. Teraz na ten sam temat mam wam do powiedzenia coś innego, czego się nie spodziewacie. Nawet w przeciągu ostatnich dwóch lat na planecie wydarzyło się bardzo wiele. Odmieniło się wiele spraw, które według wielu, powinny były pozostać niezmienione. Gdyby zapytać wyznawców głównych religii planety, jak się mają sprawy na Ziemi? - to pokażą wam zasady życia oraz zasady obowiązujące w ich systemach wiary. – „Oto co mówią nam prorocy, oto według jakich zasad żyjemy”. Według nich te zasady są niezmienne.
Teraz jednak rzeczy się zmieniają. Częścią tego, dlaczego niektórzy to, co mówię uważają za kontrowersyjne jest to, że zmieniają się obecnie nawet najbardziej podstawowe założenia ich wiary. Szczególnie dotyczy to relacji Istoty Ludzkiej ze Stwórcą. Zasłona zaczyna się unosić, co oznacza, że o wiele bardziej jasno zaczynacie widzieć wszystko, nawet to, o czym wam mówili przodkowie, czy starożytni. Lepiej zaczynacie widzieć pewne ścieżki oraz postrzegacie więź z Duchem jako coraz bardziej osobistą. Lepiej zaczynacie rozumieć, że ta więź jest obopólna. Zatem świątynia jaką za chwilę zbudujemy będzie bardzo różna od tej, którą budowaliście kiedykolwiek indziej.
Wiecie już jak powinny wyglądać filary, ponieważ niedawno wam je przedstawiłem. Pozostaje więc do omówienia dół i góra. Jak pamiętacie, czterema filarami świątyni są: miłość, miłosierdzie, cierpliwość i siła. Od razu widać, że te filary różnią się od tych, o których wspominaliśmy dwa lata temu, w tym samym miejscu. Jak wyglądają wasze fundamenty? Tutaj kryje się największa różnica. Fundamenty podtrzymują sobą zarówno filary, jak i spoczywający na nich sufit oraz wszystko inne, co się na filary położy. Powiecie zatem, że fundamentem świątyni musi być prawda, wiara, a może nawet sam Bóg? Może fundamentem świątyni powinna być dusza?
Tym razem fundamentem nie jest żadne z powyższych pojęć. Posłuchajcie, zauważcie ile się tutaj zmieniło, bowiem wszystkie te zmiany odzwierciedlają coraz bardziej osobisty, praktyczny charakter tego, kim naprawdę jest Stara Dusza oraz po co teraz żyje na Ziemi. Fundamentem całej świątyni w dobie obecnej są związki międzyludzkie. Fundamentami więc są obecnie cegły i kamienie, a nie jeden wielki głaz, jak się tego mogliście spodziewać. Zapytacie więc, jak to wszystko ma utrzymać filary? Posłuchajcie. Wszystkie więzi łączące was z innymi, z rodziną i znajomymi; cierpliwość, którą im okazujecie, ha! Miłosierdzie i miłość oraz siła to wszystko staje się cegłami i kamieniami wchodzącymi w skład fundamentów, które odbijają echem znaczenie czterech filarów. Pracownicy światła, posłuchajcie: To, jak się odnosicie do innych, stwarza to, co się będzie na planecie działo. Już nie możecie się zaszywać w jakimś ciemnym miejscu i modlić się własnymi słowami. Jeśli będziecie tak postępować, to nikt was nie zauważy. Być może zauważą tylko, że się modlicie, ale to, co powinno przyciągać do was innych to to, jak się odnosicie do ludzi, jakie macie do nich podejście, gdyż tylko poprzez własny przykład zdołacie ich odmienić. Oto, na czym w tej chwili polega największa różnica w wyglądzie świątyni. Wasz fundament więc spoczywa na związkach międzyludzkich, na podejściu do Ludzi. Po tym podejściu najlepiej widać zmiany wewnątrz was samych.
Jak wpływacie na Ludzi z otoczenia? Kiedy na zakończenie wycieczki rozjedziecie się w różne strony świata, to jak się zaprezentujecie po powrocie znajomym? Oto fundament waszej świątyni. Tak się odmienia życie, odmieniając jednego człowieka po drugim. Tak pokazuje się innym Boga tkwiącego w was samych. Tak pokazuje się innym, że macie duszę, która jest prawdopodobnie inna od ich własnej i do tego nie trzeba przekazywać im żadnych faktów, czy liczb, zasad, czy przekonań. To wszystko się opiera na związkach międzyludzkich, łączących was z waszym otoczeniem. Tak będzie wzrastać ludzkość, w ten sposób rozbłyśnie na Ziemi światło. Kochani, związki międzyludzkie są więc cegłami tworzącymi fundament waszej świątyni.
Skończmy jej budowę na dachu. To, co spoczywa na filarach musi być mocne, ale jaką funkcję nadacie temu dachowi, on musi przed czymś chronić, nieprawdaż? W naszym przypadku dach służy czemuś jeszcze. Jak się nań spojrzeć z góry, to mamy dach, jak z dołu, to mamy sufit. Kochani, więc jeśli spoglądacie w górę, to widok sufitu was dopełnia, ale ten widok musi mieć w sobie światło, bowiem wy musicie wyraźnie wszystko widzieć. Przecież nie pokryjecie waszej świątyni pogrążając ją w ciemności? Te czasy się skończyły; zasłona się uniosła, zatem obecnie będziecie widzieć o wiele wyraźniej niż dotychczas. Świątynia musi być oświetlona i jej oświetlenie będzie zamontowane w suficie. Sufit więc będzie się żarzył waszym własnym światłem.
A teraz, patrząc na dach z góry, inni będą w waszej świątyni widzieli światło. Dach zatem i sufit, ta ogromna struktura wznosząca się na czterech filarach, to jest wasze światło, kochani. Właśnie ono będzie widoczne tym, którzy się do was będą zbliżać. Siła, miłość, miłosierdzie i cierpliwość oraz wszystkie związki z innymi Ludźmi wraz z żarzącym się światłem, dzięki któremu i innym będzie łatwiej pewne sprawy zobaczyć. Błogosławiony ten, kto rozumie te przenośnie, oraz zawartą w nich zasadę, że niesienie światła właśnie polega na jego pokazaniu. Ludzie go sami dostrzegą nie zauważając ideologii. Ludzie mają w was widzieć światło, które sprawia, że pragną się dowiedzieć czegoś więcej.
Czy więc widzą tam radość, czy nie? Czy świątynia wygląda dostępnie i zachęcająco, czy nie? Czy wy sami robicie wrażenie przystępnych tym w potrzebie, czy nie? Większość z was jest przystępna. Wszystko to rozpoczyna łańcuch reakcji, dzięki któremu widać, jak dotykacie życia innych. Widzicie wtedy, że zaczynają się odmieniać nawet ci, o których myśleliście, że pozostaną na zawsze poza zasięgiem dotyku. Jak na przykład, ha! - wasze własne dzieci, czy partnerzy! Wszyscy bowiem się odprężą, bo nie będą musieli słuchać waszych kazań, zamiast tego, będą się przyglądać sposobowi, w jaki żyjecie na co dzień. Na waszym przykładzie zobaczą jak to działa, zauważą zaszłą w was zmianę, zauważą, że mniej się martwicie, nie starzejecie się tak szybko, jak kiedyś. Dopiero wtedy zaczną was pytać, jak to osiągnęliście? I wtedy będziecie mieli okazję otworzyć świątynię i wpuścić ich do środka zapraszając, aby się rozejrzeli. To wszystko jest związane ze światłem, miłosierdziem, miłością i prawie niczym więcej. Wzięte wszystkie razem, te rzeczy stwarzają bardzo, bardzo silną duszę.
Żyjecie w czasach początku Nowej Ziemi. Obecne czasy to początki zmiany nawet najbardziej niezmiennych zasad i za niedługo sami będziecie tego świadkami. Oto zasady, których nauczamy i one wcale nie są obrazoburcze; one są łagodne, piękne, miłosierne i przepełnione miłością. Siła, którą wytwarzają, energia Sechmet, której dzisiaj doświadczyliście pokazuje, że w Egipcie naprawdę kryje się o wiele więcej niż się wam wydaje.
I tak jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...