Transkrypcja przekazu wstępnego Kryona ze spotkania w Kręgu Dwunastu z dnia 17.3.2021
Katalizatory uzdrowienia, cz. III Śmiech
Witam
was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Jak mówiłem wam to
już niejednokrotnie, jeśli po raz pierwszy słuchacie przekazu
natchnionego, możecie być zdziwieni, że energia przemawiająca do was z
drugiej strony zasłony jest was bardzo świadoma. Bóg zna każdą duszę
oglądającą nasz program, Bóg każdą z tych dusz kocha. Od samego początku
[1989 rok] jest to główne założenie przekazywanych przeze mnie
wszystkich informacji. Powtarzam wam to w tym miejscu, gdyż zakładam, że
co tydzień naszą audycję mogą oglądać nowi.
Seria
marcowych przekazów dotyczy przymiotów katalitycznej energii
uzdrowienia. Innymi słowy, mowa w nich o energii przyspieszającej
uzdrowienie. Jest to coś, czego być może wcześniej nie było, a co pomaga
w urzeczywistnieniu się potencjału odzyskania zdrowia. Uzdrowienie, o
jakim mowa, jest zrozumiane z szerszej perspektywy. Jeśli ktoś ma wiele
powodów do lęku, być może nawet od lat tymi lękami żyje, to kiedy się
ich wyzbywa, można powiedzieć, że został z nich uzdrowiony. Jeśli inni
żyją niepokojem o sprawy społeczne występujące w ich kulturze, o losy
świata, o losy własnej rodziny, jeśli żyją w stanie wiecznego niepokoju,
który regularnie spędza im sen z powiek i nagle się uspokoją, to w ten
sposób się uzdrawiają. Wtedy także następuje i uzdrowienie w węższym
sensie odzyskania zdrowia fizycznego, ustąpienie jakiejś choroby, bólu,
czy niedomagań. Zatem jeśli się uskarża na bóle, na sprawy, których w
ciele nie powinno być, nawet jeśli nie jest to żadna określona choroba i
można to wszystko wyeliminować, to coś takiego określa się mianem
uzdrowienia.
Właśnie
takie sprawy będziemy w bieżącej serii poruszać: odpowiadamy na
pytanie, czy istnieją jakieś sprawy, które, jak to się mówi, torują
gościniec, czy otwierają drzwi dla uzdrowienia? Odpowiedź ta oczywiście
brzmi: tak. Wcześniej była już mowa o dwóch takich katalizatorach.
Dzisiaj przypomnę wam o tym pierwszym, gdyż wiąże się z tym, o czym mam
zamiar opowiedzieć wam za chwilę. Wasze ciało, wasze czterowymiarowe
ciało to masa biochemicznych procesów inicjowanych przez impulsy
elektryczne z mózgu. Jak wspominałem, organizm to przede wszystkim
biochemia. Jeśli jeszcze nie czytaliście tego wcześniejszego przekazu,
można go łatwo znaleźć.
Poruszaliśmy
w nim zagadnienia, które być może wielu wydają się niejasne, gdyż wam
wydaje się nie do wiary, że takie sprawy, jak lęki i niepokoje, wpływają
na te czysto biochemiczne procesy. Jakość procesów biochemicznych jest
miernikiem długości życia, w związku z czym wspominaliśmy, że ucząc się
jak ją zmieniać, cokolwiek by to nie było, tym samym toruje się
gościniec do fizycznego uzdrowienia. Chodzi nam tutaj o biochemiczną
rzeczywistość, rodzaj rzeczywistości doświadczanej przez ciało fizyczne,
a nie o żadną ezoterykę.
Można
na to spojrzeć przez pryzmat rozwoju współczesnej medycyny. Kiedy
zrozumiano, że pracą organizmu steruje szereg reakcji biochemicznych,
zrozumiano także, iż jeśli nimi się pokieruje przez aplikację substancji
chemicznych, można ten organizm wyleczyć. Tak narodziła się medycyna
alopatyczna, która do dzisiaj stanowi główny nurt leczenia. Jesteście do
tego przyzwyczajeni, że jeśli coś dolega, to się przyjmuje jakąś
tabletkę i dolegliwość przechodzi.
Niejednokrotnie
wspominaliśmy także o działaniu homeopatii oraz o tym, że ilość
substancji leczniczej w preparacie homeopatycznym jest zbyt mała, żeby
wywołać w organizmie zmiany biochemiczne, służy więc ona jedynie jako
sygnał odbierany przez wrodzoną inteligencję komórkową, sygnał do
uzdrowienia. Nie mniej jednak jest to wciąż sygnał chemiczny,
nieprawdaż?
Wróćmy
do założenia wstępnego. Jeśli na jakość procesów biochemicznych można
wypływać, to zamiast biochemii niepokoju, biochemii strachu i czegoś
nawet gorszego; zamiast biochemii skracającej życie można także stworzyć
inny jej rodzaj. W pierwszym przekazie z bieżącej serii przekazaliśmy
więc wam przypowieść o Człowieku imieniem Wo, który odkrył, że sam może
przejąć ster i kontrolować własny stan zdrowia, dzięki temu unikając
wielu chorób. Powiedzieliśmy wam o tym w pierwszym przekazie całej
serii, gdyż chodzi tutaj o kontrolę nad czymś, co wielu z was nawet się
nie domyśla, że w ogóle ma nad tym jakąś kontrolę.
Bieżący,
czyli trzeci przekaz z tej samej serii także traktuje o zmianie jakości
procesów biochemicznych, ale nie za pomocą chemii, lecz za pomocą
całkowitej zmiany percepcji. W tym miejscu odkryję rodzaj trzeciego
katalizatora uzdrowienia; chodzi mi o śmiech. Śmiech. Ilu z was miało w
życiu stresowe sytuacje, z których, choć czasowo udało się wam wybrnąć
właśnie dzięki śmiechowi? Może stało się tak zupełnie nieoczekiwanie,
ot, po prostu natknęliście się na jakiś naprawdę śmieszny program i
uśmialiście się do rozpuku, po jakimś czasie uzmysławiając sobie, że
stres przeszedł sam? Czy rozumiecie, o co mi chodzi? Wydaje mi się, że
większość z was doświadczyła czegoś takiego i wie, że śmiech tłumi
strach i niepokój. Wielu z was celowo wyszukuje takich programów, gdyż
zapewniają wam pewien rodzaj ucieczki od życiowych problemów. Śmiech
więc działa, ale czy chcecie pod tym względem tylko tymczasowej ulgi,
czy raczej czegoś, co działa na dłużej?
Istnieje
szereg dobrze udokumentowanych, solidnych badań dowodzących, że
biochemię ciała daje się odmienić śmiechem. Najzabawniejsze w tym jest
to, o czym za chwilę. Czy słyszeliście kiedykolwiek o jodze śmiechu? Są
to ćwiczenia dla podobnych wam Ludzi, którzy wiedzą, w czym rzecz, gdyż
regularnie się zbierają po to, żeby się pośmiać. Możecie się zapytać, a z
czego oni się tak śmieją? Czy opowiadają sobie jakieś dowcipy, przecież
trzeba takie spotkanie zacząć czymś śmiesznym? Odpowiedź: Nie! Pod tym
względem dokonano kolejnego odkrycia, że wystarczy śmiać się z niczego.
Odpowiecie mi na to: „Oj, ja tak nie potrafię”. Tak, potraficie,
wystarczy najpierw udawać. Kiedy w grupie zaczyna się śmiać jeden, nawet
bez powodu, coś zaczyna się dziać. Ciało zaczyna generować biochemię
śmiechu; bez opowiadania dowcipów, reszta grupy także zaczyna się śmiać z
niczego. W ten sposób można się śmiać bardzo długo, gdyż rozglądając
się wokół, wszyscy w grupie śmieją się z innych, że tamci śmieją się z
niczego, gdyż biochemia ciała sama przestawia się na śmiech. To fakt.
Po
dokonaniu tego odkrycia terapia śmiechem nie pozostała jedynie dla jogi
śmiechu, lecz przeszła do głównego nurtu. W mediach internetowych, od
przynajmniej dziesięciu lat istnieje wiele filmików o człowieku w
pociągu, albo o joginie wchodzącym do wagonu kolejki miejskiej i
zaczynającym się śmiać. Po paru minutach wraz z nim śmieje się już cały
wagon. No, a ilu z was korzysta ze środków komunikacji miejskiej? To
wcale nie jest takie wesołe doświadczenie, nieprawdaż? [Kryon się
śmieje.] Czy pasażerowie są uśmiechnięci? A czy się do was uśmiechają?
Przecież ani wy ich nie znacie, ani oni was. Odpowiedź więc brzmi: nie.
Ze środków miejskiej komunikacji korzystają przeróżni Ludzie, każdy z
innym problemem. Czy potraficie to sobie wyobrazić? Ale kiedy jedna
osoba się w pociągu, czy autobusie roześmieje, to za niedługo śmieją się
wszyscy. Obecnie jest to już dowiedzione, że śmiech działa, na waszym
YouTube takich filmików jest cała masa. Tam można nawet obejrzeć reklamy
oparte na tym samym motywie śmiechu w pociągu, gdyż producenci pewnych
produktów docenili rolę śmiechu w przyciąganiu uwagi. Nic, o czym wam
tutaj mówię nie jest nowością. Śmiech jest zaraźliwy!
Śmiejąc
się odmieniacie biochemię organizmu. Jeśli znajdziecie wystarczającą
ilość powodów, żeby z takiego śmiechu zrobić codzienną praktykę, może w
tym celu zaczniecie się śmiać z radości na myśl o własnej wspaniałości?
Czy stać was na coś takiego? Czy potraficie się śmiać jednocześnie
czując miłość do samego siebie? Kochani, jeśli zaczniecie się regularnie
śmiać, radość i śmiech odmienią waszą biochemię i otworzą gościniec dla
światła, którego jeszcze nie widzieliście. Światło to pomoże wam
przejść przez most ze znanego w nieznane, jak to będziemy zaraz robić.
Śmiech jest trzecim katalizatorem uzdrowienia. Jest bardzo rzeczywisty,
osadzony w realiach 4D, rzeczywiście działa i wcale o niego nie trudno.
Śmiech jest skuteczny.
Oto
cały przekaz na dzisiaj. Stało się już dowiedzionym naukowo faktem, że
śmiech odmienia jakość procesów biochemicznych w organizmie. Zresztą
sami o tym dobrze wiecie i to czujecie, gdyż kiedy się śmiejecie,
przechodzą wam lęki i niepokoje. Dlaczego więc nie śmiać się regularnie?
Dlaczego nie wprowadzić śmiechu jako części codziennej rutyny? Dlaczego
nie stać się kimś, komu śmiech nie jest obcy, kto wie, jak się śmiać?
Wszystko, co wam tutaj przekazuję to szczera prawda. Jeśli więc
pragniecie się dzisiaj z czegoś uzdrowić, dlaczego nie zaczniecie od
śmiechu?
I tak jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz