Strony

sobota, 19 stycznia 2019

Relacja Rafael

Obraz może zawierać: 2 osoby, roślina, kwiat i na zewnątrz

Najpierw trzeba mi było przebić się przez umysł, jego projekcje, konstrukcje myślowe, to co zbudował przez lata, wszystkie koncepcje, niepotrzebne ograniczające przekonania na temat świata, życia. Trzeba mi było puścić to, że muszę kontrolować ten proces. Wtedy przyszedł obraz Kwiatu Życia, który zaczął jakby zjadać, transformować to co wytworzył umysł na Bezwarunkową Miłość. Wyglądało to jakby Kwiat Życia na nowo wplatał tam samego siebie swoją nicią Istnienia. Nie trzeba było tego kontrolować, wiedzieć co się tam dzieje, jakie to są te wszystkie myśli, które się transformują. Wystarczyło wyrazić intencję, że tak się właśnie dzieje, puścić się, Być, uczestniczyć. Proces sam się dział. Przywołałem wtedy Adamusa Saint Germain, żeby mi pomógł swoim Fioletowym Płomieniem przetransformować to wszystko. Leżałem z takim uciążliwym uczuciem na głowie, takiego ciśnienia, jakby coś zalegało w umyśle, w głowie ciężkiego. Kiedy wiedziałem, że proces się skończył, poszedłem po drugą dawkę. Kiedy wróciłem praktycznie od razu skorzystałem z kubełka. Potem leżałem jakiś czas i zaglądałem co chwila na zewnątrz oczami, to wracałem do siebie pod powiekami. Obrazy zaczęły migotać, światła świec rozmywać kiedy zmieniałem kierunek patrzenia. Wiedziałem, że sprzężenie z ają następuje i postępuje teraz silniej. Leżałem spory czas słuchając jedynie muzyki i przerabiając różne kwestie związane ze środowiskiem, rodziną, zewnętrzem. Postrzeganie czasu i liniowości wydarzeń jest nieco zaburzone w pozytywnym znaczeniu. Wiele rzeczy, koncepcji przerabia się bardzo szybko w Universowym połączeniu, Jedności wszystkiego co się dzieje, Wszystkiego Co Jest. Wiem, że przerabiałem sprawy związane z zewnętrzem idące w doświadczenie docenienia siebie głębszego, akceptacji siebie jako Mistrza, Boga, Wszystkiego Co Jest. Dochodziło się do wniosku, że to co mówi zewnętrze się nie liczy, że Życie ma się dziać od wewnątrz i rozprzestrzeniać na zewnątrz, rozświetlać. Koncepcja braku energii również uszła przy wizji Kwiatu Życia, który ciągle tętnił na wszystkich wokół, na całe Stworzenie i nie było tego końca. Mogłem się kompletnie otworzyć na to doznanie, na totalny przepływ energii Boskiej przeze mnie i dawać bez ustanku i po całości bez zawężania ilości czy mocy przesyłu energii. Energia zna swoje miejsce, Światło połączone z Boską Inteligencją wie co ma robić samo z siebie i nie trzeba kontrolować poprzez ego tego, co się dzieje z wysyłaną energią. To tak jakby chciało się narzucić tej energii, że my wiemy lepiej co z nią zrobić, nawet jeśli jest połączona z Nieskończoną Inteligencją. Także w tym momencie doświadczałem doceniania siebie, czułem połączenie ze wszystkimi przebywającymi na sali. Poszerzyłem na nich swoją Istotę, siebie. Spoglądałem na ich procesy bez ingerencji, ze Współczuciem i asystowaniem im w tym, co przerabiają. Z podziwem i fascynacją do tego, co się dzieje i jacy są wszyscy wspaniali, odważni. Takie otwarcie nastąpiło, kiedy pozwoliłem sobie na ekspresję swojego gardła najpierw mrucząc melodie słyszane na swoich słuchawkach, potem przy poszerzonej percepcji również słyszenie muzyki z głośników i muzyki procesów każdego z obecnych. Potem przy otwarciu gardła i wciągnięciu się w dźwięk, słowa śpiewane jeszcze mocniej przyszły obrazy Kwiatu Życia i radości z tym związane. Justyna, która zamieniła się wtedy miejscem z Jarkiem chwyciła mnie za rękę i razem śpiewaliśmy, intonowaliśmy słowa. Wtedy nastąpiło sprzężenie się z tymi słowami, dźwiękami, bez umysłowego „jak” : jak zaśpiewać ładnie, czysto, dokładnie, itd. Puszczanie się, takie silne uczucie, pewność, że tak się właśnie dzieje, że Śpiewam, bo tak postanowiłem i tak się dzieje, nie może być inaczej. Czułem jak ta melodia idąca ode mnie rozbrzmiewa na wszystkich i całe Stworzenie, jak energie ciągle płyną bez ustanku i że dobrze to na wszystkich obecnych działa, pomaga im w ich procesach. Poczułem, że jestem potrzebny im i w tym jak tą pomoc wyrażam jest to jak najbardziej prawidłowe, bo pochodzi ode mnie, od mojego klucza dla innych potrzebnego, tak samo jak czułem, że to co się dzieje u innych, również jest sprzężone ze mną. Wiedziałem też, że to wszystko co przerabiam w swoim wnętrzu działa też na całą siatkę Stworzenia i jeśli coś w sobie przetransformowałem, to należy to puścić i wiedzieć, że ta informacja zostanie przez odpowiednie osoby odebrana, że nie trzeba się zastanawiać komu to wysłać i działać poprzez ego, że to ja wiem lepiej, że taki a taki temat przerobiony u mnie jest dobry dla jakiejś osoby, najbardziej odpowiedni. Po prostu puścić wolno. Cokolwiek to jest.  Z Zaufaniem. Przy docenianiu siebie dostałem potwierdzenie, że nie muszę się obawiać Odczuwać tego, co się wokół mnie dzieje i miotać się od sytuacji do sytuacji, od wydarzenia do wydarzenia, od doświadczenia do doświadczenia, od percepcji do percepcji, od spojrzenia do spojrzenia na otaczający mnie świat a przyzwolić sobie , pozwolić sobie odczuwać to spektrum Istnienia z wiedzą, że będąc we Świetle Źródła nic nie może mi się stać. Wtedy zrozumiałem, że mogę uczestniczyć we wszystkim, co się dzieje wokół mnie, nie chować się w sobie, przestać słuchać zewnętrza, że tego czy tamtego nie mogę albo, że powinno się to inaczej odbywać, że trzeba przechodzić dziesiątki kursów i szkoleń, zanim się sobie pozwoli doświadczać i Odczuwać. Po co? Po co, skoro to JUŻ JEST, już jest Odczuwane, już jest doświadczane przeze mnie i wiem co to jest a wiedza ta pochodzi ze zrozumienia, które też mogę osiągnąć tak po prostu, bo Księga Istnienia cały czas jest otwarta i wystarczy przez nią spojrzeć i udostępnić sobie pożądaną informację, która uzupełnia Poznanie Stwórcy czyli samego siebie. Nie ma co się bawić w odkładanie na później doświadczenia i wiedzy, która już jest dostępna na non stopie. Wystarczy po nią sięgnąć, wyrazić taką intencję i puścić to z wiedzą, że odpowiedź przyjdzie w jak najodpowiedniejszym momencie, bez szukania jej na zewnątrz na siłę. Wystarczy wewnętrzna Pewność, że tak właśnie się dzieje, że to już jest, że to już się dzieje, że doświadczenie już się dzieje, że wiedza już się dzieje, że informacja już się dzieje a przyjdzie  w taki sposób, jaki jest nam naprawdę potrzebny do pełniejszego Zrozumienia i Poznania Stworzenia.
Patrząc dalej na Kwiat Życia pod powiekami, widziałem, że jeśli brałem jakiś temat, który chciałem przerobić to w budowie tego problemu/tematu widziałem jakby uszczerbki w tym Kwiecie Życia, który odpowiadał za ten problem, doświadczenie go. Wtedy wystarczyła uwaga skierowana na ten obszar i intencja naprawienia i to się po prostu działo. Nie potrzebna jest żadna otoczka związana ze zrobieniem tego. Mądrość i stawanie się tego uzdrowienia dzieje się z prostoty Stworzenia, nie może być inaczej. Umysł stara się to zagmatwać, utrudnić, zrobić wokół tego wielkie show, które zapewni go, że proces zaistniał. Można tak się tym bawić jak i również można się bawić w prostotę procesu. To jest jedynie wybór.
Kiedy wchodziłem we własne procesy, po przerobieniu tematu wpływu zewnętrzna na mnie, wykorzystywałem własne łzy do autoregeneracji skóry. Te łzy były bardzo gęste, jak farba czy coś w tym rodzaju. Poczułem, że mam się nimi smarować jak kremem. Wtedy też zacząłem masować siebie rękami Siebie-Boga. Czułem jak moje-boga ręce masowały mnie tak, jak jest to potrzebne. Przyszła idea samoleczenia, że wszystkie narzędzia JUŻ mamy w sobie dostępne i wystarczy po nie sięgnąć, zaufać, że to, co nam przychodzi na myśl jako pierwsze i przy czym czujemy niesamowite podekscytowanie, to to jest właśnie to, co należy zrobić nie bacząc na to jak bezsensowne, niedopuszczalne się to wydaje. Przy tej samoregeneracji, będąc w pozycji siedzącej ze skrzyżowanymi nogami i łokciami opartymi na nogach zacząłem łokciami masować swoje uda w wielkiej błogości i radości z odkrycia, z odkrycia tego, że jest to takie proste – pomaganie sobie samemu samym sobą. Uwolnienie od potrzeby ganiania po zewnętrzu w szukaniu dziesiątków sposobów co można sobie zrobić, żeby było lepiej. Przyszła z tego taka oczywistość, że przecież do tego dążymy, żeby być samowystarczalni, bez potrzeby rozpaczliwego szukania czegoś zewnętrznego do pomocy, które jest zamknięte w jakiejś formie. Oczywiście różne formy zewnętrzne są też potrzebne i Istotne na pewien moment jedynie dla przypomnienia sobie, że można od tego odejść, odłożyć to, co się poznało i pójść dalej. Nieraz wystarczy po prostu wibrację konkretnego doświadczenia zaprosić do swojego pola aurycznego czy patrząc bardziej integracyj nie – do całego Ciała Świadomości (ciała, umysłu, ducha) i to się od razu dzieje, doświadczenie uzdrowienia danej sfery.
Poznałem też ważność pracy z oddechem, wraz z wypuszczaniem powietrza wypuszczanie również niepotrzebnych, niesłużących energii, myśli, przekonań. Kiedy coś poznajemy nowego to branie oddechu spręża to lepiej z nami, wchłaniamy to lepiej do siebie co pozostawia pełniejsze Poznanie. Przy tym uwaga skierowana do podbrzusza i jak się da to poszerzenie percepcji na cały układ oddechowy i podążanie za drogą przepływu powietrza. Można wyrazić intencję, że rozpuszcza się to,  co wydychamy w Świetle Miłości Bezwarunkowej. Potem pojawiła się praca z dźwiękiem, jak można samo-dźwiękiem, tą wibracją zawartą w nas słyszaną w wyciszeniu czy też przy wysoko czystym i energetycznym stanie Istoty usłyszeć i jak wprowadzić się w różne stany, w różne obszary wydając intuicyjnie jakieś dźwięki, podążając za nimi i lekkimi ruchami ciała zmieniać częstotliwość fal i tym samym wprowadzając się w potrzebne nam stany, żeby wejść głębiej do siebie czy też poszerzyć się bardziej. Dzięki temu potrafiłem nie tylko przenieść się na plan Universum, a poszerzyć siebie, swoją świadomość na takie spektrum i było to bardzo organiczne doświadczenie, jakbym jedynie uświadomił sobie komórki własnego ciała, które dotychczas nie dostrzegałem.
Dowiadywałem się również na czym polega moje przebywanie tutaj na Gai – na opiece, pomocy, służeniu (nie usługiwaniu), asystowaniu, Byciu przy innych z tym, co dotychczas poznałem i dzielenie się tym wszystkim. Tak też robię coraz bardziej w swojej rzeczywistości. Asystowałem obecnym przy ich procesach bez ingerencji w to, co przeżywali. Spoglądałem na to, co się dzieje u nich, ze Współczuciem, wielkim Uznaniem ich procesów, z podziwem dla ich Odwagi i z w pełni otwartym sercem na to, żeby nieść pomoc. Umysł chciał to przerobić w formę, że muszę chodzić od każdego do każdego, składać pokłony przed nim, robić wokół tego show. Kiedy zadawałem pytanie aji, czy rzeczywiście muszę tak robić, to dostałem odpowiedź, że nie, że najpierw muszę się pozbyć tej chęci otaczania pomocy jakąś formą wcześniej znaną i puszczeniem tego w jaki sposób ma się to odbywać. Uczyłem się jak Asystować ludziom w tym, co przechodzą z perspektywy przebywania we własnym wnętrzu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...