Strony

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Bertha Dudde Autobiografia


1891 - 1965
Kim była Bertha Dudde?
Autobiografia

Objawienia Boże
otrzymane przez słowo wewnętrzne,
przez Berthę Dudde z Legnicy

Berta Dudde
Szkic biograficzny

Na życzenie wielu przyjaciół Bertha Dudde napisała w roku 1953 następującą autobiografię.
Berta Dudde pisze w swojej autobiografii:
Już od  15 czerwca 1937 roku zapisuję przesłania otrzymane poprzez słowo wewnętrzne.
Na życzenie moich przyjaciół chciałabym pokrótce wyjaśnić istotę słowa wewnętrznego, opisać przebieg mojego życia, oraz mojego osobistego nastawienia do Słowa Bożego, które w moim wnętrzu dyktuje mi swoje pouczenia.
Urodziłam się 1-go kwietnia 1891 roku jako drugie dziecko w rodzinie artysty malarza w Legnicy na Dolnym Śląsku. W domu rodzinnym w otoczeniu licznego rodzeństwa, było nas sześciorga, spędziłam moje dzieciństwo w harmonii. Już bardzo wcześnie byłam konfrontowana ze zmartwieniami o byt  na  tej ziemi. Ponieważ bardzo chciałam pomóc rodzicom, wykorzystałam mój talent do krawiectwa i zaczęłam pracować jako szwaczka, aby w ten sposób odciążyć materialnie moją rodzinę. Brak pieniędzy był także i moim zmartwieniem i z tego też powodu stałam się dla rodziny pożyteczna.
Moi rodzice należeli do różnych konfesji. Ojciec był protestantem, a matka katoliczką. Nas dzieci wychowano w wierze katolickiej, nie doznaliśmy jednak nigdy nacisku, czy też surowości w stosunku do praktykowania wiary katolickiej, tak że każde z nas później same mogło zadecydować do której wiary chce należeć. Ja sama byłam religijna, ale pomimo tego że szanowałam kościół nie potrafiłam się w całości pogodzić z systemem katolickiego nauczania. Nie potrafiłam praktykować tego zewnętrznie, do czego w moim wnętrzu nie byłam w pełni przekonana. A więc przestałam chodzić do kościoła, nie słuchałam żadnych kazań, nie posiadałam żadnych znajomości biblii i nie czytałam żadnych pism religijnych i politycznych. Nie należałam także do żadnej sekty, ani też do żadnego zgrupowania religijnego. Kto zna nauki katolickie, ten wie w jakie konflikty sumienia popadnie człowiek który chciałby się od nich uwolnić. Mnie również nie zostały one  zaoszczędzone. Pozostało mi pytanie: co jest prawdą i gdzie się ona znajduje?
Podczas modlitwy „Ojcze nasz“ błagałam bardzo często Boga Ojca ażeby mi pomógł odnaleźć Królestwo Jego. Modlitwa ta została wysłuchana. A zdarzyło się to 15 czerwca 1937 roku. Modliłam się, uwaga moja była skoncentrowana na wnętrzu moim, byłam zupełnie wyciszona, w tym stanie często przebywałam, ponieważ wówczas ogarniał mnie cudowny pokój, a myśli które wówczas otrzymywałam znajdowały się w pobliżu serca, a nie w głowie. One dawały mi pociechę oraz siłę.
Wówczas nie rozpoznałam jeszcze tego, że myśli te zostały mi przesłane i że nie pochodziły z mej własnej świadomości.
Trwało to tak długo, aż pewnego razu pewne zdarzenie senne, które się też później okazało prawdą (jawą) nakłoniło mnie do zapisania tych myśli. Zaczęłam więc tego dziwnego dnia z pełną uwagą  wsłuchiwać się w moje wnętrze i nagle odebrałam przejrzyście i wyraźnie cały łańcuch słów które też zaraz zapisałam. Był to pierwszy tom, który został mi przesłany: „Na samym początku było słowo! Te Deum dla  Stworzyciela nieba i ziemi.
Po tym przyszły wątpliwości: napisałaś to od samej siebie? A więc walczyłam, modliłam się i prowadziłam wiele walk wewnętrznych, ale mimo wszystkiego ciągle wracały te same słowa jak płynąca woda, obfitość mądrości w obliczu których byłam pełna trwogi. Bóg sam zabrał wszelkie wątpliwości. On odpowiedział na moje pytania, a ja rozpoznałam Go jako mego Ojca.
Moja wiara rosła, wątpliwości były coraz mniejsze, a ja odbierałam każdego dnia nowe przesłania zapisując je troskliwie.
Zawartość tych zapisków przekraczała moją wszelką wiedzę. Nigdy nie słyszane, czy też czytane wyrażenia, obcojęzyczne, oraz naukowe opisy i wskazówki docierały do mnie bez ustanku. A potem dotychczas nie słyszane oznajmienia miłości Ojca naszego w niebie. One są Przystanią i rozwiązaniem na wszystkie pytania dotyczące życia.
Przesyłanie słowa Bożego odbywa się w następujący sposób: Po głębokiej, płynącej w mym wnętrzu modlitwie, koncentruje się skierowuje mój słuch na moje wnętrze. W nim to zaczynają tworzyć się myśli, jasno i przejrzyście, płyną słowa - zawsze trzy lub cztery po kolei, podobnie jak jakieś dyktando, powoli - tak ażeby można było wygodnie je zapisywać, powstają z nich zdania po zdaniu.
Zapisuję te słowa stenograficznie, jak pod dyktando, nie ma przy tym mojego udziału ani myślowego ani też konstrukcyjnego, moje ego jest wyłączone. Nie znajduję się w tym momencie w stanie transu, nie formuję także tych zdań, a tylko docierają do mnie pojedyncze słowa.  Ja nie widzę w tym czasie żadnego logicznego powiązania pomiędzy poszczególnymi słowami.
Po upływie dni lub nawet tygodni, przepisuję ten stenogram na czysto, nie czytając go uprzednio, słowo po słowie, nie zmieniając i nie poprawiając nawet najdrobniejszej sylaby. Nie próbuje też nigdy i w żadnym przypadku rozpracować sensu objawionego przesłania, lub go według mego uznania stylizować. Poszczególne „dyktanda“ (przesłania) trwają około pół godziny. Z naciskiem chciałabym tutaj podkreślić, że nie odbywają się one ani w stanie przymusu ani też w stanie tzw. Ekstazy. Wszystko to odbywa się w pełni trzeźwości umysłowej, bez jakiejkolwiek ekstazy, czy też wpływu z zewnątrz  na moją osobistą wolną wolę. W dowolnym momencie mogę mój stenogram przerwać i po godzinach, czy też nawet dniach w środku zdania przerwane zapiski dalej kontynuować. Kontynuacja przekazu następuje dokładnie od miejsca w którym uprzednio przerwałam, ja nie czytam tekstu mi dotychczas podyktowanego, kontynuacja płynie samoczynnie spod mego pióra na papier. Moja wola pozostaje wolną od jakiegokolwiek przymusu - moją wolą, jest po to ażeby służyć Woli Bożej - a więc móc czynić to, co jest Jego świętą wolą.
Mogę powiedzieć że zostałam wprowadzona w całą Prawdę Bożą, w pojęcia które mi były po każdym względem obce i obcymi być musiały.
Dopiero po długich miesiącach znalazłam z innej strony potwierdzenie na to co odebrałam w przesłaniach. Otrzymałam literaturę mistyka ze Sztajermarku w Austrii Jakuba Lorbera.
Nikt nie będzie w stanie tego zrozumieć, jaka byłam uszczęśliwiona czytając tak wielkie dzieła Jakuba Lorbera jak: „Ewangielia Jana Chrzciciela“ oraz „Młodość Jezusa“
Teraz dopiero wiedziałam, że również i innym ludziom było danym odbierać Słowo Boże, oraz że Bóg, nasz Pan we wszystkich czasach przemawiał do swoich dzieci i że nadal będzie przemawiał.
Bo jego nieskończona miłość oraz litość inaczej nie potrafi jak tylko ciągle do dzieci swych mówić.
U Jakuba Lorbera odnalazłam znowu to, co i ja dotychczas w przesłaniach otrzymałam. Często nie rozumiałam tego co Pan mi powiedział, wówczas to Pan słowami pełnymi miłości objaśnił mi ich znaczenie. Doznałam wielu cudownych zdarzeń i przeżyć których pojedynczo i szczegółowo nie byłabym w stanie opisać. Było w nich tak wiele miłości i litości Ojcowskiej które On nam ciągle na nowo zsyła i ofiarowuje. W obliczu tego, oraz ze względu na brak wykształcenia, odczuwałam siebie ja czystą nie zapisaną kartkę papieru. Brak pieniędzy, oraz czasu uniemożliwiły mi czytanie dobrych książek i odwiedzanie odczytów na interesujące mnie tematy. Znałam jedynie pełną napięcia pracę, od rana do wieczora. Po mimo tego otrzymywałam dziennie te cenne przesłania duchowego dobra, nie wiedząc jednak tego dla kogo je otrzymuję. Fakt że wszystkie te słowa przyjmowałam bez oporu resultował z mojej całkowitej nieznajomości biblii oraz nauk katolickich. Z mojego obecnego punktu widzenia bazującego na wielu doświadczeniach mogę powiedzieć, że katolik albo protestant, którego wiedza duchowa jest zakotwiczona w dogmatycznych naukach, za bardzo jest na owe ukierunkowanym, ażeby bez sprzeciwu i zastrzeżeń zbliżyć się do tych nowych słów objawień i żeby im pozwolić na dojrzewanie w jego wnętrzu. Pomimo to jest wielu naukowców różnych fakultetów, którzy te Boże pouczenia z rosnącym zainteresowaniem nabywają i z powagą o nich dyskutują. Zainteresowanie ich jest nie tylko ukierunkowane na niepodważalne opisy powstania materii oraz możliwości jej powrotnego przeistoczenia w pierwotną energię - duchową, ale również na uzasadnienie błędnych nauk różnych systemów religijnych i konfesji.
W otrzymanych przeze mnie przesłaniach Pana jest pokazane na czym te błędy polegają, w nich znajduje się ale także zlecenie aby na wszystkie te błędy wskazywać wszędzie tam, gdzie tylko się do tego okazja nadarzy. Każdy z nas jednak posiada zupełną wolność co do przyjęcia lub też odrzucenia, nie uznania słów Pana naszego. Kto jednak pojął słowa Ducha bożego, a mimo to nie żyje i postępuje według nich, ten powiększa z każdym dniem odstęp pomiędzy nim a Ojcem naszym w niebie. Nie postępuje on wówczas według upominających z miłości do swych dzieci Słów Bożych i dostaje się tym samym pod działanie prawo „Przyczyny i Skutku“ tracąc prawo do Łaski Bożej, a to w takim stopniu, w jakim on to Boże Prawo Miłości łamie.
Z Łaski Bożej ponownie zostaje przesłana ludziom Ewangelia Pana i wskazuje się z wielką powagą na cel i sens bytu ludzkiego na ziemi. W ten sposób próbuje litościwa Miłość Boża ratować to co się jeszcze da, i to jeszcze przed Zwrotem Czasów - gdyż Czas Końcowy już  dawno się rozpoczął!
Czas o którym mówili jasnowidze i prorocy wszystkich czasów.
Według moich zapisków Pan nie czyni pomiędzy dziećmi swymi żadnych różnic - „Przyjdźcie wszyscy do mnie“ brzmi Jego przywołanie. Dobrze czyni ten, który słucha Jego słów i podąża za Nim. Bóg kocha wszystkie Swoje dzieci, On chciałby je wszystkie uszczęśliwić - również i wtedy, kiedy one nic o Nim nie chcą wiedzieć.

Zapisane 22 Listopada 1953 roku.
Bertha Dudde

18.09.1965 odłożyła Bertha Dudde jej ziemskie szaty i wróciła do jej Ojcowskiego Domu w
niebie.
  
Uzupełnienie życiorysu Berty Dudde przez tłumacza:

Berta Dudde żyła od 1946 roku w Niemczech dokąd wyemigrowała z Polski po zakończeniu drugiej wojny światowej. W Leverkusen pracowała nadal jako szwaczka i pisała dalej wierna Panu naszemu, aż do sierpnia 1965 roku przesłane jej przez Niego objawienia, kiedy to z powodu choroby musiała zaprzestać zapisywania Słów Pana.

Miesiąc później, 18 września 1965, odeszła od nas po 74 latach życia  na ziemi, pełnych pracy i poświęcenia dla Boga i bliźnich, do naszego Pana w niebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...