Siedem podarków, cz. II
Witam
was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Niniejszy przekaz
stanowi część drugą przekazu zatytułowanego przez nas „Siedem
świątecznych podarków”. Rozpoczęliśmy od podarków jeden, dwa i trzy,
które na pierwszy rzut okiem wydają się bardzo praktyczne i wymagają,
abyście wzięli wolne. Jak mówiliśmy wcześniej, kolejne cztery podarunki
będą bardziej ezoteryczne.
Na
wstępie małe przypomnienie. Okres Świąt to wspaniała pora dawania i
otrzymywania prezentów i nie jesteście jedyną kulturą, która takie
święta celebruje. Podczas ostatniego przekazu wspólnie doszliśmy do
wniosku, że wy także powinniście coś podarować sobie samym i to nie
tylko jeden podarek, ale siedem! Liczba ta jest celowa, gdyż siedem od
zawsze symbolizuje zmianę i boskość. Oczywiście, siedem niekoniecznie od
razu kojarzy się ze zmianą, ale zawsze kojarzy się ze świętością.
Uzmysłowienie własnej boskości często prowadzi do przemiany! Zatem
liczba siedem bardzo często przewija się wszędzie tam, gdzie na
przestrzeni historii macie do czynienia z boskością. Nie zapominajmy, że
liczba siedem występuje w opowieści o historii stworzenia: mamy Siedem
Sióstr! Prezentujemy więc listę siedmiu podarków i jak wcześniej
mówiliśmy, rzucamy wyzwanie, abyście podarowali sobie je wszystkie, gdyż
dzięki nim możecie się odmienić.
Zastanówcie
się jak dawno temu — tak naprawdę — podarowaliście coś sobie samym? Z
dzisiejszej serii czterech, trzy podarki będą ezoteryczne i jeden
praktyczny, ale żadne z nich nie są łatwe. W pierwszej części przekazu
mówiliśmy wam, że pierwsze trzy podarki wymagają, abyście wzięli dzień
wolny. Dla niektórych to samo w sobie stanowiło pewną trudność. Aby
podarować sobie dzisiejsze cztery podarki, nie potrzeba brać wolnego,
ale one raptem mogą się okazać trudniejsze! Te podarki okażą się
trudniejsze i za chwilę się przekonacie dlaczego. Samo wyzwanie tkwi w
tym, aby je sobie podarować. Pamiętajcie, że to są podarki od was dla
was. Żadnego z tych siedmiu nie można podarować komuś innemu, każdy z
nich jest wyłącznie dla was samych.
Podarek
numer cztery: Dzień Synostwa Bożego. Pragnę wam ten dzień opisać
bliżej, gdyż będziecie się musieli do niego trochę przygotować. Kochani,
mówiliśmy, że Synostwo Boże każdy z was już ma wewnątrz, ale często ten
fakt przysłania wiele rzeczy, jak na przykład nawyki oraz kultura, w
której żyjecie; innymi słowy, wszystko to, do czego jesteście
przyzwyczajeni, czego was nauczono, plus natura ludzka. Wszystkie te
rzeczy wchodzą w skład przyczyn, przez które ciężko wam zauważyć własne
Synostwo Boże, a przecież wy się z nim rodzicie! Każdy z was się rodzi
wspaniały i za sprawą wolnego wyboru może podążać w kierunku, który sam
sobie wybierze. Jak więc wyglądałby dzień w życiu Syna Bożego? Tutaj nie
chodzi o przykład z waszej historii, ale o przykład dnia codziennego,
współczesnego Syna Bożego.
Już
od samego początku naszej dyskusji niektórzy odpowiedzą mi: „To nie dla
mnie, to na pewno dotyczy innych!” Cha, cha! Tylko się przyjrzyjcie,
jak się zmieni wasze życie, kiedy choć na jeden dzień zmienicie
podejście do samych siebie! Budzicie się rano i mówicie: „Ja jestem
wspaniały. Na wszystko, co mnie dzisiaj spotka spojrzę oczami własnego
Wyższego Ja i będę się zachowywać jak Syn Boży! We wszystkim, co mnie
dzisiaj spotka, będę się doszukiwać Boga, miłości i miłosierdzia i za
każdym razem, kiedy tak będę postępować, stanę się trochę młodszy, gdyż
miłość i miłosierdzie odmładzają; spowalniają proces starzenia i
wpływają na wszystkie procesy komórkowe”. Nawet lekarze mówią, że Ludzie
w nieustannym stresie skracają sobie życie a ci, którzy okazują miłość i
są miłosierni — żyją dłużej.
Być
może wasz dzień zwykle zaczyna się wcześnie, ale nie bierzcie wolnego,
róbcie tego dnia to, co zawsze. Na przykład jedziecie na zakupy albo do
pracy i na ulicach panuje duży ruch, ktoś zajeżdża wam drogę, coś do was
wykrzykuje, trąbi i gestykuluje w waszą stronę. Jak się Człowiek zwykle
zachowuje w takiej sytuacji? Pragnę żebyście tego nie pamiętali i
zamiast tego, spójrzcie na taką istotę inaczej; bądźcie wobec niej
miłosierni, być może ma ciężki dzień, wam przecież takie dnie też się
zdarzają? Oto w jaki sposób pragnę, abyście się na takich Ludzi tego
dnia patrzyli. Wtedy nie będziecie reagować automatycznie odtrąbiając,
czując się winnym, albo znieważonym, gdyż wszystko, co będziecie czuli,
to obecne wewnątrz was Synostwo Boże. Wtedy, nawet nieznajomych Ludzi
wyobrażacie otoczonych złotym światłem, które sami tworzycie i im
posyłacie. Czy już się zaczynacie domyślać, dokąd zmierzam?
Kto
z domowników was najbardziej drażni? Cha, cha, cha!... A tutaj, choć na
jeden dzień, raptem zaczynacie ich postrzegać inaczej i odmawiacie
bycia poirytowanym! „To mnie nie rozdrażni ani zirytuje, gdyż wewnątrz
mnie żyje Syn Boży! Jestem wspaniały w miłości”. Patrząc więc na
wszystkich, którzy w domu, czy w najbliższym otoczeniu najbardziej was
irytują, nagle dostrzegacie, że są zupełnie tacy sami jak wy, wtedy
zaczynacie rozumieć, że oni we właściwy sobie sposób robią wszystko
najlepiej, jak potrafią. Być może to wy sami ich drażnicie i irytujecie?
Zatem,
zamiast automatycznej reakcji robicie krok w tył i otaczacie ich i
siebie złotym światłem. Nie zdziwcie się, jeśli ci Ludzie to od razu
poczują! Och, to będzie dla was doprawdy cudowny podarek, jeśli zdołacie
złagodzić istniejące między wami i domownikami napięcie i rozdrażnienie
tylko poprzez brak reakcji z waszej strony, poprzez miłosierną
obserwację sytuacji bez jej osądzania i te osoby będą mogły to wszystko
wyczytać z waszych oczu. Być może w waszej kulturze jest przyjęte, aby w
podobnych sytuacjach podnosić głos? Cha, cha, cha! Zamiast tego,
zachowacie się inaczej, dając do zrozumienia, że jesteście wspaniali i
wznosicie się poza nawyki kulturowe oraz że wewnątrz was żyje Synostwo
Boże!
Następnie
tego dnia docieracie do pracy, a tam od razu napotykacie osobę, której
nie znosicie, gdyż jest nie do wytrzymania! Postępujecie z nią podobnie
jak z domownikiem. Teraz przychodzi wam to łatwiej, bo już macie wprawę.
Dostrzegacie w tej osobie samego siebie, rozumiecie, że ona idzie przez
życie najlepiej, jak tylko potrafi, na podstawie własnej wiedzy, a może
wy też ją drażnicie, tylko nie zdajecie sobie z tego sprawy? Teraz
zaczynacie otaczać siebie i tę osobę złotym światłem. Na tym właśnie
polega Mistrzostwo!
A
teraz coś praktycznego. Jesteście na lunchu ze znajomymi. Rozmowa przy
stole zaczyna wkraczać na zwykły tor i każdy zaczyna na coś narzekać.
Jedni narzekają na życie, inni na politykę, wytykając jak się sprawy
toczą, a jak się powinny toczyć tak, że podczas całego spotkania
słuchacie samych negatywnych rzeczy, ale dzisiaj siedzicie cicho,
niczego na razie nie mówiąc. To milczenie nie jest wam właściwe, więc
znajomi zaczynają się dziwić, dlaczego nic nie mówicie?i Dobrze wiecie,
że za chwilę wszystkie oczy się skupią na was i padnie pytanie: „A ty co
na to? Dlaczego nic nie mówisz?” Posłuchajcie uważnie, gdyż teraz podam
wam praktyczny przykład tego, jak wygląda Synostwo Boże w życiu
codziennym.
Mówicie
im prawdę, mówicie, że coś się wam stało, że od pewnego czasu
odkryliście pewną rzecz i choć to wam zabrało trochę czasu, to teraz już
wiecie, co to jest. Mówicie na przykład tak: „Kochani, zauważyłem, że
kiedy narzekam, to mam niestrawność i źle się czuję. Cała negatywność
świata zaczęła mi od pewnego czasu szkodzić, nawet jedzenie przestaje mi
pod jej wpływem smakować. Kochani, wszystko, o czym dzisiaj
rozmawialiście to prawda i macie rację, te sprawy powinny się odmienić,
ale ja odmieniłem/am coś we własnym życiu. Za każdym razem, kiedy słyszę
coś negatywnego, od razu wyobrażam to sobie jako naprawione! Wszystko, o
czym była mowa, wyobrażam sobie jako już naprawione. Wszyscy macie
rację, ale mówiąc od siebie powiem szczerze, że lepiej mi się trawi,
jeśli wyobrażę sobie, że to wszystko już znalazło pomyślne rozwiązanie. W
moim życiu takie podejście działa i jest mi z tym dobrze”.
Z
takim argumentem trudno dyskutować. Nikomu nie zaprzeczyliście, waszą
odpowiedzią nie sprawiliście, że ktoś poczuł, że nie ma racji.
Powiedzieliście jedynie coś od siebie na podstawie tego, co sami w życiu
odkryliście, co zdaje u was egzamin. Tak właśnie wygląda Synostwo Boże.
Swoim zachowaniem nie sprawiacie, że wasze otoczenie czuje się
pozbawione racji, nikogo nie krytykujecie, wywyższając się nad
pozostałymi, zamiast tego, zapraszacie, aby i oni coś spostrzegli na
przykładzie własnego doświadczenia. Gwarantuję wam, że pod koniec lunchu
przynajmniej jeden ze znajomych podejdzie do was mówiąc: „Powiedz mi na
ten temat coś więcej, też chcę mieć w życiu to samo, co ty”. Wtedy
możecie powiedzieć coś więcej na temat odkrytego przez was Synostwa
Bożego wewnątrz. Tak wygląda podarek Dnia Synostwa Bożego. Rzucam wam
wyzwanie, abyście taki dzień sobie zrobili. Zastanówcie się najpierw,
jakie sytuacje mogą was tego dnia spotkać oraz jak na nie zareagujecie?
Pomedytujcie, zanim wyjdziecie z domu i zaafirmujcie: „Kochany Duchu,
dzisiaj jestem Synem Bożym. Kochany Duchu, przynieś mi dzisiaj sytuacje,
przez które przejdę jak Mistrz". Tak wygląda podarek numer cztery.
Widzicie, te sprawy wcale nie są takie proste!
Numer
pięć: Dzień uzdrowienia. Co mówię w tej chwili to żadna nowość: wasze
komórki słuchają, co się do nich mówi. Jest to już fakt dowiedziony
przez epigenetykę, według której największy wpływ na stan komórek ma
świadomość oraz otoczenie. Co wy na to? Jak wam się wydaje, kim
jesteście naprawdę? Kochani, zauważcie, co na ten temat dyktuje wam
rodzima kultura, gdyż stan zdrowia oraz to, jak się starzejecie to
produkt wszystkiego, co wam się na ten temat mówi. Czy ostatnio
oglądaliście telewizję? Tam mówi się wam pewne rzeczy, na przykład,
jeśli jesteście w określonym wieku, to sugeruje się wam, na co
powinniście się już uskarżać, w związku z czym, które leki powinniście
zażywać? Wy sobie siedzicie przed ekranem i tak się programujecie.
Kochani, media was w ten sposób ustawiają! One wam mówią, co w pewnym
wieku powinno być z wami nie tak. A co, gdybyście sami przejęli kontrolę
nad tym wszystkim? Dzień uzdrowienia pozwoli wam na przejęcie kontroli
nad własnym zdrowiem. Budzicie się rano i mówicie sobie: „Jestem
wspaniały. Urodziłem się wspaniały. Hej komórki, dzisiaj będziemy ze
sobą rozmawiać i pragnę, abyście mnie teraz posłuchały”... Następnie
przekażcie im całą listę rzeczy, które pragniecie uzdrowić. Sporządźcie
sobie taką listę zawczasu i głośno odczytujcie ją tego dnia co godzinę! -
„Komórki, słuchajcie, oto znów podaję wam naszą listę!” Powiedzcie
komórkom, że przestajecie się starzeć, powiedzcie im, że są zdrowe!
Znajdą
się tacy, którzy mi odpowiedzą: „Kryonie, za późno, ja już jestem
chory”. Pozwólcie więc, że się was zapytam: Czy ta choroba jest częścią
waszej struktury komórkowej? Nie, przecież to jest intruz, nieprawdaż?
Powiedzcie więc komórkom ciała, żeby się go pozbyły, gdyż wasze ciało
wie, jak to zrobić. Nauka może tego nie wiedzieć, ale ciało wie!
Istnieje cała masa potwierdzonych przykładów spontanicznych uzdrowień za
sprawą afirmacji, które się wypowiada z głębokim przekonaniem
efektywności. Niech was nie zdziwi, kiedy natychmiast poczujecie
poprawę, kiedy opuszczą was bóle głowy, kiedy opuszczą was inne bóle i
niedomagania, kiedy od razu zaczniecie się czuć zdrowsi i młodsi. Och,
cóż to za świetny podarunek! I to jest podarunek, który dajecie sami
sobie. Tak na biologię działa potęga świadomości. Każdy z was ma
kontrolę nad własnym ciałem. Już od lat wam o tym mówimy.
Tutaj
należy dodać, że jeśli będziecie tę listę powtarzać bez przekonania, to
nic z tych rzeczy nie zadziała! Wrodzona mądrość ciała doskonale wie,
kiedy mówicie prawdę, a kiedy tylko udajecie! Tutaj więc wcale nie
chodzi o sporządzenie listy i jej zdawkowe powtarzanie. Dzień
uzdrowienia to dzień, w którym sami sobie nareszcie darujecie zdrowie!
To ci dopiero prezent! I tak wygląda podarunek numer pięć. Według
numerologii tybetańskiej liczba 5 oznacza zmianę. Czy zaczynacie się
domyślać, jak uzdrowienie może was odmienić?
Podarek
numer sześć: Pragnę, abyście się zastanowili, jak ten dzień
zapragniecie spędzić? Może to być bardzo proste, gdyż to ma być dzień
spędzony tak, jak tego chcecie. Na przykład, tego dnia będziecie jedli w
ulubionej przez was restauracji, zamiast jeść tam, gdzie chcą inni.
„Dzisiaj mam zamiar robić to, co lubię i na co mam ochotę! Dzisiaj to ja
wybieram muzykę do słuchania!” Podarunek szósty polega na darowaniu
sobie wszystkiego, co poprawia wam samopoczucie, a czego zwykle nie
pozwala wam robić otoczenie. „Cały dzień będę robić to, co lubię!”
Oczywiście znajdą się tacy, którzy na to będą się pytać: „Co z tobą nie
tak?” - możecie im na to odpowiedzieć: „Ze mną wszystko w porządku, po
prostu daję sobie prezent i cały dzień robię to, co lubię, bo mnie się
to należy!”
Wam
się wydaje, że to takie proste? A jak dawno temu robiliście coś, według
własnego upodobania? Miłosierni pracownicy światła są specjalnie
zaprojektowani, aby najpierw myśleć o innych. Wy jesteście specjalnie
tak zaprojektowani, aby zawsze ustępować innym. Jak dawno temu więc
jedliście coś, na co mieliście ochotę? Cha, cha. cha! Zróbcie to
niezależnie od tego, co powiedzą inni, nawet jeśli tego dnia będziecie
musieli jeść sami. Z pewnością taki samotny posiłek sprawi wam
przyjemność, gdyż to będzie podarunek od was dla was.
Numer
siedem jest inny, nie zabierze wam zbyt wiele czasu, ale może być
trudny do wytłumaczenia. Nazwę go Dniem aniołów. Ten podarunek najlepiej
sobie podarować, kiedy wokół nikogo nie ma. Nie chcę, aby ktoś was
wtedy obserwował, poczekajcie więc, aż znajdziecie się sami. Długo
czekałem, aby wam przekazać ten podarunek boskości. Kiedy znajdziecie
się całkowicie sami i nikt wam nie będzie przeszkadzał, stańcie w samym
środku pokoju, niech w nim panuje niezmącona cisza. Najlepiej to zrobić
wieczorem, kiedy dociera do was najmniej szumu z ulicy. W tej ciszy
pragnę, abyście wyciągnęli obie ręce do góry, tak wysoko, jak tylko
możecie i głośno powiedzieli: „Anioły obecne w tym pokoju: kocham was!
Dziękuję za to, że mnie kochacie, że towarzyszycie mi całe życie.
Dziękuję, że dzielicie ze mną i radość i smutki!” Pragnę, abyście
poczuli dreszcze w wyciągniętych ramionach, w momencie, kiedy anioły
odwzajemnią wasze podziękowania, kiedy także powiedzą wam, że was
kochają. Poczujcie to. Dobrze będziecie wiedzieli, kiedy to się stanie,
gdyż to poczujecie! Cóż za wspaniały podarunek w postaci dobrej,
solidnej komunikacji z królestwem, którego na co dzień nie widzicie, a
które doskonale was zna i nieustannie wam towarzyszy! Ach, cóż to za
wyzwanie! Kochani, jeśli zrobicie tak, jak was o to proszę, to
poczujecie anielską obecność i ona was odmieni.
Oto
przekazałem wam siedem podarunków. Przypomnijcie sobie, co wam w
przeszłości mówiłem na temat tego, kim jesteście? Kochani, wszystko jest
dokładnie odwrotnie do tego, co wam na ten temat powiedziano, kiedy w
obecności anioła padacie na kolana! Anioły są na wasze usługi, gdyż to
się wam należy! Istota Ludzka żyjąca na Ziemi jest wspaniała i własnym
życiem ją odmienia. Wasza grupa duchowego wsparcia dobrze o tym wie i
jest gotowa chwycić was za ręce i całe życie pomagać. Czyż to nie
piękne? Czy dajecie temu wiary? Jeśli dacie sobie te siedem podarków,
gwarantuję, że się odmienicie. Możecie nawet postanowić dawać sobie te
podarki co roku, cha, cha, cha!
Dzisiejszego
dnia przekazałem wam prawdę. Miłość się potęguje, kiedy obdarowujecie
siebie, wtedy łatwiej wam czuć miłosierdzie i łatwiej doświadczyć
Synostwa Bożego. Łatwiej stać się Mistrzem! Dobrze będziecie wiedzieli,
co mam w tej chwili na myśli. Obecnie obchodzimy Święta, mamy festiwal
światła, niechaj to światło w was rozbłyśnie!
I tak jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz