[Głos Jane Donald] Tutaj chodzi o zestrojenie, o zestrojenie ze swoją prawdziwą naturą, z Ziemią, Słońcem, Księżycem i gwiazdami i ze Stwórcą światów. Tutaj chodzi o zanurzenie się w swoją prawdziwą naturę, o poznanie swej prawdziwej natury, o życie w zgodzie z tą naturą. Żeby żyć w zgodzie z tą naturą, należy ją wpierw poznać, należy poznać, w jaki sposób się ją odczuwa. Raz to poznawszy, odczucie to jest jedynym, z czym należy żyć w zgodzie, gdyż jest to siła życiowa płynąca we wszystkim. Tego właśnie naucza ten kamienny krąg: powrotu do swej prawdziwej natury, do poznania, kim się jest, uczy w strojenia ze wszystkimi siłami uniwersalnymi. Zatem jest to praktyczne narzędzie do użytku dla wszystkich ludzi w celu poznania własnej prawdy oraz tego, co do nich nie należy, jest więc bardzo przydatny w podejmowaniu życiowych decyzji, daje klarowność myśli. W ten sposób pomaga nam Ziemia, pomaga nam sam krąg i stąd mówi się, że nie ma żadnych reguł, gdyż wystarczy żyć w zgodzie z własną prawdziwą naturą, z płynącą przez każdego z nas siłą życiową, wystarczy umiejętność rozpoznawania tej siły, która daje nam wolność i swobodę życia własnym życiem, własnym światłem, do szerzenia tego światła, do poczucia bezpieczeństwa w wiedzy tego, kim się jest.
[Głos Lee Carroll] Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Siedzimy wewnątrz prastarego kamiennego kręgu i oddajemy mu cześć. Pragnę powtórzyć coś, co przed chwilą powiedziała Jane, pragnę przypomnieć wam pewną zapomnianą przez wielu z was zasadę oraz przekazać na ten temat więcej informacji.
Kilka dni temu wraz z mym partnerem siedzieliśmy na pustyni przekazując informacje wszystkim zainteresowanym i wciąż hołdującym prastarym tradycjom kontynentu północnoamerykańskiego. Żyjący tam prastary lud, który teraz nazywacie Indianami [Nawaho] ma podobną tradycję do tej, którą widać w tym miejscu. Oni także są sprzymierzeni z Ziemią. Jak już niejednokrotnie wam przypominam, kiedy Indianie tańczą taniec deszczu, wcale tym samym nie proszą o deszcz, nie życzą deszczu. Taniec taki nie jest podyktowany żadną starą, na wpół zapomnianą regułą, zamiast tego jest to intuicyjny, dyktowany przez przewodników sposób na w strojenie się w planetę. Filozofia w tle tego tańca brzmi następująco: Im bliżej się zestroić z Gają, tym bardziej staje się kooperatywna, dzięki czemu otrzymuje się więcej tego, co potrzebne do życia. Na zasadzie partnerstwa Ziemia zaspakajała wszystkie potrzeby Indian: karmiła, ubierała i zsyłała deszcz. Słuchajcie, oni by przecież nie tańczyli przez całe stulecia, gdyby to nie zdawało egzaminu. Powtarzanie czegoś, co nie daje żadnych rezultatów to przecież klasyczna definicja dysfunkcji. Indianie mieli rezultaty, gdyż do dziś rozumieją, że skupienie na właściwym zestrojeniu z planetą jest owocne. Filozofia ta stanowi również sedno mojej nauki.
Teraz jesteśmy na Szmaragdowej Wyspie, w kamiennym kręgu [Ring of Kerry] gdzie hołdowało się tym samym zasadom partnerstwa z Ziemią. Starożytni mieszkańcy tej Wyspy, używali tego kręgu jako narzędzia, zbierali się tutaj w celu odprawiania ceremonii, ale nie tylko. Zbierali się tutaj w celu lepszego zestrojenia się z planetą, dzięki czemu otrzymywali to, do dostarczenia czego zobowiązana była ich partnerka. Na tym polega partnerstwo Człowieka z Ziemią. Tubylcy dobrze to partnerstwo rozumieli, dlatego cały ten region jest usiany podobnymi kręgami.
Ostatnim razem, kiedy mój partner przywiódł mnie w to samo miejsce, nie pozwoliłem mu przekazywać, i kazałem przed rozpoczęciem przekazu przynajmniej raz obejść ten krąg. I on tak zrobił. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiliśmy więc do dzisiaj sam się zastanawia, o co wtedy chodziło? Zatem teraz wam to zdradzę. Nie ma żadnych reguł; zamiast nich jest cześć. Niektórzy wtedy mieli ochotę obejść ten krąg trzy razy. Pozwólcie, że przypomnę wam, iż liczba trzy jest ważna, a jej numerologiczne znaczenie uniwersalne. Dlaczego pewne sprawy należy wykonywać trzy razy, dlaczego w tak wielu tradycjach pewne sprawy występują w grupach po trzy? Nawet starożytni Tybetańczycy, którzy nie znali tego miejsca, rozumieli znaczenie liczby trzy. W ich własnym systemie numerologii liczba trzy jest liczbą aktywną, wskazującą na podjęcie pewnej akcji. Innymi słowy, jest to liczba katalityczna, przynosząca zmiany. Liczba trzy stwarza inne rzeczy. jeśli więc obejść ten krąg trzy razy, oddajecie tym samym cześć Starożytnym, który ten krąg ustawili: jak to zrobili i dlaczego? Zatem tak naprawdę obchodząc ten krąg oddajecie cześć także partnerstwu z Ziemią. Pamiętajcie kochani, że więź z Ziemią jest więzią partnerską, więc nie zwracajcie się do niej tylko wtedy, kiedy czegoś od niej chcecie. Wy się wstrajacie w to, czego potrzebujecie! Teraz, siedząc tutaj, zestrajacie się ze starożytnymi budowniczymi tego kręgu, gdyż oni także są waszymi partnerami. Tutaj kryje się coś więcej.
W odczuciu niektórych krąg ten ma bardzo silnie odczuwalną żeńską energię. Pewnie chcielibyście się dowiedzieć dlaczego? Czy to w ogóle prawda, czy tylko jakiś współczesny wymysł? Zaraz wam coś na ten temat powiem. Im dalej zagłębić się w waszą historię, na przekór wszystkiemu, co na ten temat opowiadają wam historycy, tym częściej będziecie napotykali obecność kobiet-szamanek. Dzieje się tak, gdyż w zrównoważonych społeczeństwach – a wasze współczesne społeczeństwa pod tym względem są na dobrą sprawę dysfunkcyjne — w bardziej odległych czasach społeczeństwa były bardziej sensownie zrównoważone pod względem energii męskich i żeńskich. Co więcej, bardziej wyczulony na podszepty intuicji Człowiek, czyli Kobieta, powinien być tym, który przewodzi innym, gdyż jako pierwszy komunikuje się z Duchem i z Ziemią. Tak się sprawy miały całe wieki temu właśnie tutaj.
Mój partner już niejednokrotnie był z wycieczkami w innym, bardzo odległym od tego miejscu znajdującym się niemalże na samym końcu świata, zwanym Machu Picchu. Tam także można wyraźnie poczuć żeńską energię, energię łona. Na szczycie Machu Picchu przez wiele wieków istniała cywilizacja czcząca rolę kobiet do tego stopnia, że do dzisiaj tę energię daje się tam odczuć. Wracając do naszego kręgu, tutaj panuje taka sama energia. W dobie obecnej tak na dobrą sprawę nie wiecie, co się tutaj odbywało, przypisujecie widocznym kamieniom pewien wiek, badacie to miejsce najlepiej, jak potraficie, ale kamienie te są starsze niż się wam wydaje. Zasiadając tutaj i obchodząc ten krąg, czy nawet przysłuchując się naszemu przekazowi z tego miejsca, oddajecie cześć nie tylko Starożytnym, ale tradycji żeńskich szamanek. Chwila bieżąca więc świetnie się nadaje do zastanowienia się nad tymi sprawami, na przyswojenie sobie dostępnego tutaj uzdrowienia. Uzdrowienie? Dlaczego w tym miejscu można się uzdrowić? Odpowiedź: Gdyż miejsce to jest w równowadze z Gają.
Energię odczuwaną w tym kręgu pozostawili po sobie Starożytni. Jak wcześniej była mowa, w Irlandii siatka krystaliczna nie jest zbyt aktywna, brak więc tutaj sieci energii wspomagającej pamięć ludzką. Jak to więc możliwe, że jest tutaj tyle portali i mnogość miejsc magicznych? Jak to możliwe, że w Irlandii tak dużo można wyczuć? Dlaczego Ludzie wrażliwi tak wiele tutaj czują? Niby co oni wyczuwają, skoro brak tutaj siatki krystalicznej? Zaraz wam powiem: Oni wyczuwają Starożytnych! To oni stanowią tutaj siatkę pamięci. Odczuwacie więc wszystko, co oni tutaj robili. W Irlandii, zwłaszcza w podobnych temu miejscach równowagi, stosowności i zestrojenia, można bardzo wiele odczuć i po to tutaj jesteście. Weźcie pod uwagę wszystko, co się tutaj działo, posłuchajcie przekazywanych wam opowieści, gdyż większość z tego, co tutaj miało miejsce było piękne i stosowne. I wciąż takim jest.
I tak jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz