Przekaz wstępny ze spotkania w Kręgu Dwunastu z dnia 5 maja, 2021
Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej.
Za
każdym razem, kiedy przemawiamy, zasiadając u waszych stóp i
przekazując całą mądrość, mamy nadzieję, że rozumiecie ogrom dostępnej
wam miłości, dobroczynności i piękna. Wasza planeta ogromnie się
przemienia, czego zresztą sami możecie być świadomi. Niektórzy z was są
obecnie świadkami pewnych wydarzeń, które mogą wzbudzać obawy, gdyż nie
rozumiecie, iż burzą to, co dotychczas nazywaliście „normalnością”. Jest
to rodzaj normalności, do której możecie już nigdy nie wrócić; jest to
„normalność” niższej świadomości, od której obecnie odchodzicie, w
związku z czym odmienia się także sama natura Ludzka taka, jaka
dotychczas jest wam znajoma.
Poniższe
to pierwszy (darmowy) przekaz miesiąca, wszystkie wstępne przekazy będą
także nieodpłatnie dostępne na stronie mego partnera, zatem, jak już
robiłem to niejednokrotnie, swobodnie przekażę wam serię czterech
tematycznie związanych nowin. Część pierwsza traktuje o słoniu pod
stołem. [W angielskim, na określenie czegoś oczywistego, czego wszyscy
udają, że nie zauważają, potocznie mówi się: „Elephant in the room”,
„słoń w pokoju”. Określenie „Under the table” co można przetłumaczyć na
„pod stołem”, „na czarno”, ma podobny wydźwięk, co w polskim. Kryon
rzadko miesza metafory, lecz kiedy to robi, robi to celowo. Moim
zdaniem, chodzi o to, że pewne wydarzenia są celowo i świadomie
planowane przez wszystkich biorących w nich udział na tzw. Sesji
Planowania. Jak czytelnik może sobie przypominać, Kryon użył tej samej
mieszanej metafory, opisując obecną sytuację z wirusem. – przyp. tłum.]
Ci z was, którzy mnie w tej chwili oglądają, robicie to celowo, gdyż
macie takie pragnienie. Właśnie to pragnienie jest tym przysłowiowym
słoniem, gdyż jest to coś, co w mniejszym lub większym stopniu, jest
wspólne wam wszystkim. Innymi słowy, zaczynacie zadawać pewne pytania.
Najczęściej pytacie się tak: „Czy przypadkiem czegoś nie przegapiłem?
Czyżby istniało coś znacznie większego niż mnie tego uczono, zwłaszcza w
odniesieniu do Boga, Źródła Stwórczego, ludzkiej sfery duchowej,
panującej na Ziemi energii?” Niektórzy twierdzą, że planeta wkracza w
nieznaną jej wcześniej przestrzeń kosmiczną — i mają rację.
Przysłowiowy
słoń pod stołem to to, że się odmieniliście. Nazwę to przeskokiem
świadomościowym, inni nazwali to Przebudzeniem. Powiadam wam, iż jest to
nowy obszar polegający nie tylko na Przebudzeniu, lecz na stopniowej,
globalnej odmianie rodzaju percepcji i tutaj wcale nie chodzi jedynie o
sferę duchową, jest to zmiana percepcyjna mająca związek z waszym
sposobem myślenia. Świadomość ludzka zaczyna wibrować wyżej i pierwsze,
co w związku z tym zaczynacie obserwować, czego zaczynacie być bardziej
świadomi to sprawy, które dotychczas były poza zwykłą wam wrażliwością
percepcyjną.
Zatem
zamiast Przebudzenia, nazwijmy to osiągnięciem zwiększonej wrażliwości,
czy uważności percepcyjnej, gdyż to ta poszerzona uważność stanowi ten
nowy grunt, na który obecnie wkraczacie, zwłaszcza w odniesieniu do
spraw Ducha i własnej sfery duchowej. Oto dlaczego tutaj przybywacie;
nazywamy to słoniem pod stołem, gdyż odmienia on wasze życie, często
czyniąc go trudniejszym. Niektórzy z was właśnie przez tego słonia
stracili przyjaciół czy rodzinę i dlatego pragniemy o nim z wami
porozmawiać. Mówiąc inaczej, przedmiotem naszej czteroczęściowej
dyskusji będą przymioty poszerzającej się uważności percepcyjnej.
Pierwszy z nich nazwiemy po prostu „rozglądaniem się”.
W
ciągu lat przekazałem wam wiele metafor, dałem wiele przykładów tego,
co faktycznie w życiu przysporzyło wam najwięcej wyzwań. Pod pojęciem
wyzwania mam na myśli kłopotliwe sytuacje życiowe, kiedy to zaczęliście
postępować wbrew tak zwanej ogólnej „normalności”. Spotykały was wtedy
nastawienia typu: „Jak mogłeś? Przecież nie tak cię wychowywaliśmy?! To
przecież podstawy. Ty się tego uczyłeś, wiesz, jak spawy się mają, a
przecież idziesz pod prąd i dlatego nie mamy zamiaru iść wraz z tobą”.
Być może nawet właśnie dlatego bierzecie teraz udział w naszym
programie? Jesteście zatem w wybornym towarzystwie, wśród swoich!
Odkąd
zacząłem przemawiać ustami mego partnera, jedną z pierwszych
przypowieści, jakie wam przekazałem była ta o mężczyźnie imieniem Wo.
Właściwie nie był on żadnym mężczyzną, ani kobietą, był po prostu
człowiekiem, któremu dla wygody nadaliśmy zaimek osobowy „on”. W
pierwszej przypowieści z udziałem Wo była mowa o niepokojącym ruchu w
rogu pokoju, zatytułowaliśmy ją „Wo i pokój lekcji”. Ruch ten to
przenośnia bycia w pokoju zwanym życiem, gdzie w jednym kącie zawsze
pojawiają się rzeczy dziwne, wymagające zwrócenia na siebie uwagi. Wo
zwykłe podchodzi do tych spraw mówiąc sobie: „Nie zaglądaj, bo te sprawy
mogą cię zniewolić” - albo – „Przyglądanie się tym sprawom nie przynosi
nic dobrego”. W naszej przypowieści Wo w końcu jednak postanawia
przyjrzeć się dziwnemu ruchowi i wtedy doświadcza czegoś tak, jakby
uchylił jakichś drzwi i w szczelinie zobaczył światło. Za drzwiami widać
było jeszcze i inne rzeczy, których znaczenia Wo na razie nie
zrozumiał, ale które i tak odmieniły jego życie. Co wtedy zobaczył Wo,
było dobroczynne i miłujące.
„Wo
i pokój lekcji” była pierwszą przekazaną przez nas przypowieścią dającą
wam do zrozumienia, że jeśli się pewnym sprawom przyjrzeć z bliska,
można w nich odnaleźć prawdę większą od tej, której was nauczono.
Następnie
przekazaliśmy wam przypowieść, z której powstała osobna książka:
„Podróż do Domu”. Jej bohaterem jest zwykły człowiek imieniem Michael
Thomas, który doświadczywszy śmierci klinicznej, wrócił do życia ze
wskazówkami od anioła. Anioł powiedział mu, aby przeprowadził się do
miasta, w którym zamieszkał, aby odnalazł tam pewnie park i go odwiedzał
i na coś czekał. Michael tak postąpił i pewnego razu wydawało mu się,
że w samym środku żywopłotu zobaczył coś dziwnego, jakieś wejście. Kiedy
się tam zbliżył, faktycznie zobaczył wejście, jakiś korytarz. W związku
z tym musiał dokonać wyboru: „Czy to, co widzę jest prawdziwe, czy
istnieje tylko w mojej wyobraźni? Czy to jest jakiś podstęp, czy nie?”
nawet starał się te sprawy „odwidzieć”, ale tego widoku nie dało się
zapomnieć: za każdym razem, kiedy patrzył na żywopłot, raz, po raz, po
raz, widział w nim te same drzwi. W końcu, kochani, Michael wszedł w te
drzwi i tutaj zaczęła się jego przygoda. Samodzielnie odkrył pewne
sprawy, które są o wiele wspanialsze niż go o nich uczono.
Sednem
tej przypowieści jest to, że raz zobaczywszy pewne sprawy, nie da się o
nich ani zapomnieć, ani żyć dalej, jak gdyby nigdy nic. Kiedy
przytrafia się wam coś takiego, nie da się tego wymazać. Kiedy wasza
codzienna świadomość, wasz mózg raz coś takiego doniosłego postrzega,
może to być jakieś wejście, otwarcie jakiejś innej percepcji, zapada to w
nim na zawsze, gdyż brak w nim guzika „anuluj”. Wcale się tej nowości
nie boicie, gdyż dobrze wiecie, że jest ona w porządku, czujecie się
bezpieczni i pragniecie dowiedzieć się czegoś więcej. Wielu z was nazywa
moje przekazy „sztuczkami”, wydaje się wam, że jakoś poddaję was praniu
mózgu, aby was na zawsze w jakimś celu zniewolić. Och, kochani, a co wy
wszyscy na to, że oto przechodzicie z ciemności w światło i że światło
się wam spodoba o wiele bardziej? Czy taki stan rzeczy nazwiecie
„sztuczką?”
Zaraz
powiem wam coś, co prawdopodobnie powinniście usłyszeć, o czym
prawdopodobnie powinniście się dowiedzieć, mianowicie, że każdy z was ma
tę samą umiejętność zajrzenia za drzwi oraz to, kochani, że jeśli tak
wybierzecie, to zobaczycie tam wtedy jakby wyciągniętą dłoń mówiącą:
„Patrz, patrz, on/ona tutaj zagląda! Dajmy mu/jej coś do zobaczenia!”
Czegoś podobnego doświadczył w swym życiu mój partner Lee. To samo
wydarzyło się w życiu wielu z was teraz zebranych przede mną!
Zobaczyliście wtedy większą, szerszą prawdę, wybraliście się na dalsze
poszukiwania i te poszukiwania przyczyniły się do uratowania życia wielu
z was tutaj obecnych. Dobrze wiemy, kto nas ogląda! To, co wtedy
zobaczyliście wydłużyło wasze życie. Dobrze wiemy, kto na ogląda.
Co,
więc jeśli Bóg jest większy niż wam o nim mówiono? Co, jeśli w niczym
nie przypomina wizerunku tego, co zwykle to słowo wam przedstawia? Słowo
to czasami oznacza gniew i osąd oraz dysfunkcję podobną tej właściwej
greckiemu panteonowi. Istnienie źródła Stwórczego, które stworzyło
każdego z was można udowodnić na całym świecie. Jeśli nie wierzycie w
Boga, to dlaczego nie wymażecie z wyobraźni wizerunku mieszkającego w
niebie brodatego ojca? Zamiast tego, niech tym Bogiem będzie dla was
dobroczynne Źródło, którego jesteście cząstkami, a które ma dla was plan
o wiele wspanialszy i bardziej doniosły niż wam kiedykolwiek na ten
temat mówiono!
Na
zakończenie, zanim przejdziemy do drugiej części naszej dyskusji,
pozwólcie, że powiem wam jeszcze jedno. Na całym świecie lekarze starają
się ratować ludzkie życie, w czym zresztą stają się coraz lepsi. Zwykle
na ratowaniu życia spędzają długie godziny, na sali operacyjnej
usiłując przywrócić do życia kogoś po jakimś wypadku. Dokładają
wszelkich starań, aby w takim nagłym przypadku, których zresztą jest
wiele, ktoś przedwcześnie – przynajmniej w waszym mniemaniu – nie umarł.
Kiedy kogoś z wypadku przywozi się do szpitala, często się zdarza, że
jeszcze zanim wyląduje na stole operacyjnym, ustaje u niego akcja serca.
Ostatecznie podobnych wypadków na świecie jest cała masa. Lekarze są w
tym dobrzy. Niejednokrotnie udaje się im uratować kogoś, kto kilka
sekund czy nawet minut już nie żył. Przecież dobrze o tym wiecie, nie
jest to dla was nic nowego. Jednak jeśli się ich o to zapytać – zresztą
na ten temat sami napisali niejedną książkę – ci sami lekarze powiedzą
wam, że po takiej operacji bardzo często uratowany pacjent zadaje im
pytanie: „Po co mnie pan ratował?”
Dzieje
się tak, gdyż tacy pacjenci coś wtedy widzą. Zaczynają się przed nimi
otwierać drzwi rozbłyskuje światło, a oni sami czują miłość i
dobroczynność; czują bezpieczeństwo i piękno. Och, czy potraficie sobie
coś takiego wyobrazić? Pomimo tego, że zostawiają za sobą całą rodzinę,
tacy Ludzie wcale nie mają ochoty wracać. Ich przeżycie wcale nie jest
żadną sztuczką, jak mogą was o tym przekonywać niektórzy biolodzy; ono
jest rzeczywiste. Następnie znowu wracają na Ziemię i muszą pracować ze
wzlotami i upadkami ludzkiej świadomości, co wielu z nich przyjmuje z
rozczarowaniem. Na ten temat także napisano wiele tomów. Niektórzy po
przeżyciu śmierci klinicznej filozofują, stając się autorami,
nauczycielami i uzdrowicielami. Właśnie przeżycie śmierci klinicznej
otwiera ich do tego wszystkiego, gdyż podczas niej zobaczyli prawdę i
pragną się z nią dzielić tak, abście sami nie musieli doświadczać tego,
co oni, zanim tę prawdę ujrzeli. I wy także dlatego takich Ludzi
słuchacie, wielu z nich gościło w naszym programie. Mowa teraz o
mediach, które gościły na naszym ekranie, które przekazywały wam różne
informacje. Bardzo się staramy wam pokazać, że życie to coś więcej.
Kochani,
obecnie poszerza się wasza wrażliwość percepcyjna i jest to proces
nieodwracalny. Nie da się tego „odwidzieć”. W kolejnej części naszej
dyskusji podczas medytacji oraz w przyszłym tygodniu opowiemy wam na ten
temat coś więcej. Wtedy opowiemy wam, co się dzieje, kiedy sami tę
prawdę zobaczywszy w całej jej okazałości wracacie tam, gdzie nikt inny
jej nie widział. Wydaje mi się, że wielu z was tutaj zebranych znalazło
się w podobnej sytuacji. Czyż więc was to zainteresuje? To coś dla was.
Będzie mowa o dalszym procesie przebudzenia do szerszej percepcji, który
obecnie zachodzi na całym świecie. Nie jest więc to coś, co się dzieje
tylko z wami, jest to coś wspólne wielu Ludziom. Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz