Przebudzenie do wyższej świadomości, cz III
Przekaz wstępny Kryona ze spotkania w Kręgu Dwunastu z dnia 19 maja, 2021r.
Witam
was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Bardzo jesteśmy
świadomi, kto bierze udział w naszym programie. Bardzo świadomi jesteśmy
także tych, którzy dołączą do nas później. Wielu z was jednakże, którzy
tylko od czasu do czasu przysłuchują się naszym przesłankom, myślicie,
że przekazujemy wam rzeczy tak, aby czasami trafiały do właściwego
odbiorcy, niczym przemówienie jakiejś historycznej osobistości
skierowane do garstki współczesnych mu słuchaczy. A to nie tak. Co
prawda nasz program nadawany jest o określonej porze, w określony dzień i
rok, lecz ci, którzy będą go słuchali, czy czytali, mogą także
znajdować się lata w przyszłości, kiedy to wysłuchają go w odpowiednim
dla siebie czasie. Nieważne, że jest to trzeci przekaz z serii czterech,
gdyż zawarte w nim informacje mogą stanowić wszystko, co dana osoba
musi usłyszeć w danym momencie.
Oto
co tak naprawdę pragnę wam dzisiaj przekazać: Kochani, po drugiej
stronie zasłony istnieje wspaniałe, przepiękne Źródło współtwórcze. Dla
was jest to odkrycie nowej prawdy. Każdy z was stanowi cząstkę
stworzenia, co znaczy, że Źródło Stwórcze – to, co sami nazywacie mianem
Boga – piękno, dobroczynność, życzliwość i miłość wpojone są w każdego z
was, co znajduje swe odbicie w zwrocie „Stworzony na Jego
podobieństwo”. „Stworzony na podobieństwo Źródła Stwórczego” znaczy, że
obraz ten – miłość – jest w każdym z was. Wcale nie chodzi tutaj o
podobieństwo fizyczne. Podobieństwem do Boga jest miłość, co oznacza, że
każdy z was stanowi część Wszystkiego, Co Jest i być może nie każdy z
was świadom jest tego, w jaki sposób się w to Wszystko wpasowujecie.
Oto
przekaz na chwilę obecną: znamy każdego z was. Znamy każdego z was.
Jeśli natknęliście się na niniejsze lata później, czy słuchacie tylko
dźwiękowego nagarnia, nie sprawia to żadnej różnicy, gdyż my was znamy.
Wiemy, czyje uszy będą nas słuchały, czyje oczy wodziły po kartce,
wiemy, kto na zasadzie wolnego wyboru, zechce nas wysłuchać i podjąć
decyzję, czy to, co się tutaj dzieje to prawda, czy nie? Wiele razy w
życiu, niby przypadkowo, natykacie się na coś, o czym powinniście się
dowiedzieć i niniejszy przekaz należy to tego rodzaju przesłanek.
Majowa
seria przekazów odnosi się do wzrostu ludzkiej świadomości poznawczej,
mowa w nich o tym, że pod tym względem wszyscy wchodzicie na nowe
terytorium. Celowo nazywamy to nowym terytorium, gdyż sami możecie być
nieświadomi, że przemieniacie się szybciej niż się tego spodziewacie. W
związku z tym przed wami wiele objawów takiego nieoczekiwanego rozwoju
włącznie z tym, co określamy mianem nowej normalności. O nowej
normalności opowiadamy wam od lat, a obecnie określenie to podjęły nawet
media masowego przekazu. Prawdopodobnie znajdziecie je także w
niektórych filmach; może nawet kiedyś jeden z nich będzie nosił właśnie
taki tytuł: „Nowa Normalność” i prawdopodobnie będzie to komedia. [Kryon
się śmieje.]
Rzeczy
się zmieniają naprawdę bardzo szybko. Nowe terytorium to oczywiście
metafora oznaczająca, że absolutnie wszystko jest możliwe. Tak jeszcze
nigdy nie było. Terytorium to tylko czeka, aby je odkryć. Jest to nowe
terytorium wyższej świadomości, która dotychczas była wam niedostępna,
wkroczenie nań oznacza dla was to, że odmieni się wasze dotychczasowe
podejście i zmienią się dotychczasowe, zwykłe starej naturze ludzkiej
reakcje, czyny oraz dotychczasowy punk widzenia. Co najważniejsze,
wzrośnie wasza świadomość istnienia szerszej prawdy i mówię to w sensie
duchowym.
W
przekazie z zeszłego tygodnia mówiłem wam, że nie jest to żadna nowa
religia; przekaz właściwy Kroynowi nie jest żadną próbą prozelityzmu.
Nie musicie stawać się członkami żadnej nowej organizacji, do niczego
się przyłączać. Przekaz mój nie ma nic wspólnego ze starym, liniowym
paradygmatem, według którego przyzwyczajeni byliście do pokonywania
różnych stopni, przechodząc często z wyznawania jednej religii do
wyznawania innej. Obecnie jednak dzieje się coś innego: jakby uchylały
się drzwi, przez które w waszą rzeczywistość zaczynają wlewać się
dotychczas nieznane wam barwy, niewidziane jak dotąd piękno, a wy w tym
wszystkim macie okazję się temu przyjrzeć bądź nie. [Patrz przypowieść
Kryona pt. „Wo i pokój lekcji” – przyp. tłum.] Prawdę mówiąc, wielu z
was widziało, jak te drzwi się otwierały i postanowiło je z powrotem
zatrzasnąć, gdyż się przestraszyliście, ponieważ to, co zza nich dało
się zobaczyć to nie było to, co wam na ten temat mówiono wcześniej,
czego was nauczono.
Kochani,
wszystko, co mówię to metafora przedstawiająca tych, którzy mieli
okazję zajrzenia za drzwi, lecz postanowili tego nie robić. Wcale was za
tę decyzję nie osądzamy. Na tym polega zasada wolnego wyboru, zatem
każdy z was jest kochany tak samo: i ci, którzy wybierają zajrzeć, i ci,
którzy postanawiają nie zaglądać. Na końcu tego przekazu także nie
będziemy was zapraszać do przyłączenia się do żadnej grupy czy
organizacji. Nigdy czegoś takiego nie robimy. Co przekazujemy, to nowiny
w duchu miłości skierowane do tych, którzy pragną nas wysłuchać. Jeśli
ktoś nie ma ochoty nas słuchać, to też w porządku, gdyż na tym właśnie
polega esencja miłości i zasady wolności wyboru.
Jako
rodzice, sami wysyłacie dzieci w świat mając nadzieję, że samodzielnie
znajdą sobie odpowiednich partnerów, pasję swego życia, że będą się
zajmowały tym, co naprawdę kochają robić; życzycie im jak najlepiej.
Bardzo niewielu rodziców zmusza swoje dzieci, mówiąc im: „Musisz żyć tak
i tak, musisz zajmować się tym i tym, bo inaczej to...” Dajecie swym
dzieciom możliwość wolnego wyboru, gdyż rozumiecie jakże są między sobą
różne, że to, co jest stosowne dla jednego, może okazać się niedobre dla
drugiego. W naszym przypadku jest podobnie. Niezależnie jednak od tego,
jaki stosunek przybieracie wobec naszego przekazu, kochamy was
wszystkich tak samo. Przecież dobrze o tym wiecie.
Niejednokrotnie
rozmawialiśmy już z wami na podobny temat, tłumaczyliśmy, na czym
polega poszerzanie się wrażliwości poznawczej. W pierwszej, wstępnej
części naszego przekazu właśnie o tym była mowa: Oto co się na planecie
teraz dzieje, przypatrzcie się temu, jeśli macie taką ochotę. W drugiej
części nasza przesłanka była trochę inna, tłumaczyliśmy w niej, na czym
polegają różnice tego, co się obecnie na planecie dzieje. Użyliśmy wtedy
określenia, że jest to tak, jakby przechodzić z wizji czarno-białej na
widzenie w kolorze. Jest to metafora, poprzez którą pragnęliśmy dać wam
do zrozumienia, że ilość odcieni szarości jest jednak ograniczona.
Odcienie te to warstwy rzeczywistości, w której żyliście dotychczas.
Obecnie, kiedy przechodzicie na kolor, dostrzegacie miliony odcieni
przeróżnych barw, a nawet i miliardy. Oznacza to, że wasza rzeczywistość
się poszerza niesamowicie szybko i daleko poza to, czego się
spodziewacie zobaczyć w tym, co sami nazwaliście nieznanym. Nasze
spotkania w Kręgu Dwunastu częściowo polegają na nauczeniu się
umiejętności przechodzenia ze znanego w nieznane. Niektórzy z was i bez
tego już to potrafią, inni zaś jeszcze nie. Zatem za każdym razem,
podczas naszych medytacji robimy to łagodnie i w sposób najprostszy tak,
aby żaden z was nie odniósł wrażenia, że ciągniemy was w niepożądanym
kierunku. Tutaj przede wszystkim chodzi o wolny wybór i dzisiaj pragnę
przekazać wam obraz dobroczynności i miłości. Nawet teraz, kiedy się do
was zwracam, niektórzy doświadczają już ogromu wspaniałości odkryć
duchowych, których wcześniej nawet się nie domyślali, ani nikt im nic na
ich temat nie mówił. Dzisiaj pragnę na ten temat ciągnąć dalej.
Trzecim
z czterech przymiotów nowego terytorium uważności poznawczej jest po
prostu przyzwyczajanie się do niej, gdyż na tym będzie polegał wasz
kolejny krok. Często, kiedy stykacie z czymś, co odstaje od normy i
wybiega poza to, co wam znane, reagujecie na to smutkiem, gdyż to, z
czym się stykacie wydaje się wam pozbawione sensu. Już niejednokrotnie
rozmawialiśmy na ten temat; tyczy się to przede wszystkim spraw dla was
ważnych, dotyczących dotychczasowego stylu życia, percepcji pewnych
spraw, waszych dotychczasowych wartości, o których nauczono was, że są
cenne. Kiedy coś z tych rzeczy ulega zmianie, nawet jeśli jest to zmiana
na lepsze, kiedy sprawy ulegają poszerzeniu, jeśli wasze życie się
odmienia nawet w rezultacie samouzdrowienia, kiedy to z dnia na dzień
stajecie się kimś innym, bardziej życzliwym, mniej nerwowym, mniej
zalęknionym, nawet jeśli nagle stajecie się bardziej wspaniałomyślni i
dobroczynni. Nawet, jeśli w rezultacie takich zmian stajecie się kimś, z
kim łatwiej się dogadać, niektórzy znajomi i tak się od was odwrócą,
gdyż wydostaliście się poza to, co ich zdaniem jest normalnością. Dobrze
wiecie, co przez to pragnę wam powiedzieć.
Zatem
kolejnym waszym krokiem będzie przyzwyczajenie się do tego, że
wcześniej widzieliście wszystko czarno-białe, a teraz będziecie widzieć
sprawy w kolorze, gdyż wydostaliście się poza dawną normalność i
odkryliście coś bardzo rzeczywistego i prawdziwego, czego jednak całe
wasze otoczenia może na razie nie dostrzegać. W przypadku Lee, taki stan
rzeczy był związany z pewnym rodzajem lęku. Kiedy po raz pierwszy
zobaczył nigdy niegasnące światło pełne życzliwości, dobrodziejstwa
miłości i zrozumienia, to się wystraszył! Było to coś, czego nie
doświadczył nigdy, w żadnej religii, a wypełnione było całkowitym
brakiem osądu do tego stopnia, że natychmiast zrozumiał, iż stanowi
integralną część jakiejś znaczenie większej całości, że nareszcie się
przebił przez coś i dotarł tam, dokąd dążył latami. Jego strach polegał
na tym, że obawiał się utraty wszystkich, z kim wyrósł, całego swego
dotychczasowego otoczenia, a nawet członków rodziny. Lee się obawiał, że
opuści go jego własna rodzina, współpracownicy, że wszyscy, którzy
dotychczas go kochali odwrócą się do niego plecami mówiąc: „Wydaje się
nam, żeś postradał zmysły. Nie podoba się nam to, czym się zajmujesz i
nie możemy z tobą zostać”. Oto, na czym polegał jego lęk. Kochani, w
jego życiu stało się wszystko, czego obawiał się najbardziej!
Jak
sobie dać z czymś takim rady? Odpowiedź: Ostrożnie i delikatnie, z
miłością i wyrozumieniem, gdyż każda osoba, która go opuściła została
zamieniona inną, która kocha go inaczej, z większą dozą akceptacji.
Teraz w jego otoczeniu są tacy, którzy, choć nawet wciąż nie rozumieją,
czym się zajmuje, to i tak go kochają. [Kryon się śmieje.] Czyż sami nie
oczekujecie, żeby rodzina kochała was niezależnie od wszystkiego? A
przecież bardzo często jest zupełnie inaczej i kiedy wydostajecie się
poza granice tego, co według niej jest dopuszczalne, ona was opuszcza.
Jak się do czegoś takiego przyzwyczaić? Oto odpowiedź: Człowiek nigdy
nie przyzwyczai się do bycia odrzucanym, można jednak zdobyć pewną
mądrość, dzięki której da się przez to wszystko przejść.
Możecie
pojechać do rodziny na święta tylko po to, żeby na jej łonie
doświadczyć szyderstwa izolacji i wytykania palcami. Jak na to reagować?
Czy da się do czegoś takiego przyzwyczaić? Nie, ale można kochać ich na
sposób daleko wybiegający poza ich zrozumienie na czym polega miłość,
pokazując im tym samym na czym polega szerzej zrozumiana prawda, nawet
jeśli taka postawa wzbudza w nich gniew i sprawia, że zachowują się
wobec was jeszcze bardziej wyzywająco. Niezależnie jednak od tego, jak
oni was traktują, własnym przykładem pokazujecie im wszystko, czego
zdołaliście się nauczyć. Ludziom jest zazwyczaj niezmiernie ciężko
wybiec poza to, czego ich nauczono wcześniej. Niektórzy z was ani na
milimetr nie chcecie przybliżyć się do nowej prawdy, gdyż w waszym
mniemaniu sprzeniewierzacie się wtedy tym, którzy was pewnych rzeczy
uczyli, a którzy robili to z miłości. Powiadam wam jednak, że wszystko,
czego zdołano was o Bogu nauczyć zrobiono najlepiej, jak to wtedy było
możliwe, przekazano wam taką wersję o miłującym Bogu, jaką sami poznali.
Oni jednak nie widzieli tego, co sami zdołaliście zobaczyć i
doświadczyć. Oni nie wiedzieli, że raz uchyliwszy tych drzwi, spoza nich
wylewa się cała masa rzeczy świadczących o tym, że ten Bóg jest o
wiele, wiele większy od wszystkiego, czego zdołano komukolwiek
dotychczas o tym opowiedzieć, co zdołano ująć w jakąkolwiek doktrynę.
Zatem
oni się tego wszystkiego kurczowo trzymają, gdyż nie potrafią sobie
wyobrazić, że może istnieć coś więcej i stąd odchodzą z waszego życia
być może nie zawsze w sposób elegancki, w sposób zupełnie
nieprzypominający miłości. Możecie odbierać takie zachowanie jako
wiarołomstwo i zdradę, gdyż jest to najtrudniejsze dla Człowieka do
zaakceptowania. Oni nawet nie starają się was kochać, kiedy odnajdujecie
w życiu coś wielce miłującego i sami w rezultacie tego odkrycia wcale
nie przestajecie ich kochać. Nie, nigdy się do czegoś takiego nie
przyzwyczaicie, jednakże kochani posiądziecie mądrość, dzięki której
będziecie wiedzieli, jak się wtedy zachować i jak do czegoś takiego
podejść.
O
czym mowa, nie stanowi żadnej nowości, podobne zachowanie znajduje
swoje odbicie w psychologii, gdzie mówi się, że kiedy natura ludzka
styka się z czymś prawdziwymi i wspaniałym, lecz dalece wybiegającym
poza dotychczasowe doświadczenie, to wystawia się to na pośmiewisko i
wytyka palcami. Wtedy znajomi się od was odwracają i dopiero kiedy się
dowiadują, że jednak to prawda, to mówią: „Och, on miał rajcę/Och, ona
miała rację”. [Kryon się śmieje] Po jakimś czasie, wszyscy się tego
dowiadują i zaczynają dawać wiary. Właśnie nadchodzi coś podobnego.
Nadejdzie taki czas, że jednak dłużej nie będzie można światła
ignorować. Wielu z waszych znajomych może więc odnowić z wami zajmomość
mówiąc: „Wiesz, to o czym wtedy mówiłeś, wcale teraz nie wydaje się
takie dziwne. W tym chyba coś jest”. Wtedy możecie się uśmiechnąć
wiedząc, że miłość, którą okazaliście tym, którzy was odrzucili, zaczyna
działać! Jest to taki swoisty smar prawdy. Wszystkie posmarowane nim
kółka po jakimś czasie przestają zgrzytać tworząc zrozumienie nawet
wśród tych, którzy wcześniej was odrzucili. Tak działa smar prawdy. Coś
takiego jest nie tylko możliwe w jakiejś bliżej nieokreślonej
przyszłości, ale to już się dzieje właśnie teraz! Obecnie istnieje
więcej akceptacji o przyzwolenia niż kiedykolwiek w przeszłości na
dziwne i niesamowite pomysły i idee, nawet na sam zamysł otrzymywania
przekazu natchnionego. Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Na
zdjęciu: Janosh Art, „Reunification”, jest to wizualna reprezentacja
wibracji pomagającej w odnowieniu więzi międzyludkich oraz więzi z
wieloma aspektami własnego bytu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz