Po czasach Lemurii na Hawaje zaczęła napływać ludność polinezyjska. Pragnę zaprezentować w naszej grupie krótkometrażowy film z Nowej Zelandii, kandydat do Oscara 2020 roku opowiadający jedną z historii przechowywanych w ustnej tradycji ludów Polinezji pt. „Kapaemahu”, gdyż historia ta jest bardzo prawdziwa i zawiera w sobie pamięć przekazywanej ludzkości przez Gwiezdne Matki wiedzy o tym, jak kodować w skałach pewną świadomość. Gwoli przypomnienia podpowiem wszystkim, którzy mają ochotę dalej zgłębiać zagadnienia związane z Lemurią i panującym ówcześnie poziomie świadomości, że informacje na ten temat Kryon przekazywał nam podczas wycieczki na Rapa Nui (Wyspę Wielkanocną) jak także podczas występu Chóru Tonującego Pineal Tones w Glastonbury, oraz w licznych przekazach dla Kręgu Sióstr Lemuryjskich, wszystko to można znaleźć poniżej, w tej grupie i na mojej stronie autorskiej. Poniżej dosłowna polska transkrypcja narracji filmu. „Kapaemahu”.
Dawno temu czterech niezwykłych podróżników wybrało się w zamorską podróż z Tahiti, skąd pochodzili, na Hawaje. Wylądowali i osiedlili się w Ulukou na Waikiki. Przybysze byli bardzo wysocy i obdarzeni głębokimi głosami, choć byli łagodni i mówili, nie podnosząc głosu. Nie byli ani mężczyznami, ani kobietami. Byli mahu, mieszanką obojga płci w umyśle, sercu i duchu. Przywódca grupy nawet miał na imię Kapaemahu. Bogowie bardzo sprzyjali czwórce przybyszy, darząc ich darami znajomości nauki i umiejętnością uzdrawiania. Kapuni posiadała wielką duchową moc. Kinohi posiadał dar jasnowidzenia. Kahaloa uzdrawiał na odległość. Kapaemahu uzdarawiał poprzez przykładanie rąk. Cała czwórka przekazała swą uzdrowicielską mądrość ludności Hawajów. Kiedy czterej uzdrowiciele zakończyli swą misję, ludzie zapragnęli podziękować za wszystkie cudowności, które dla nich uczynili wznosząc pomnik na ich cześć. Pewnej bezksiężycowej nocy zebrali się w Kaimuki, które słynie z brzmiących jak dzwon skał. Przenieśli stamtąd cztery przegoromne głazy wlokąc je aż do Waikiki. Wraz ze wschodem słońca uzdrowiciele zaczęli głazom przekazywać całą swą uzdrowicielską moc kładąc pod każdym posążek mahu. Ceremonie trwały aż do pełni księżyca. Po pełni, kiedy uzdrowiciele wiedzieli, że przekazali głazom całą swą uzdrowicielską moc, mahu zniknęli. 700 lat później. Głazy przez setki lat były uznawane za święte. Jednak czasy się zmieniły tak samo, jak wokół zmieniło się wszystko. Głazy Kapaemahu odeszły w zapomnienie. Nawet zbudowano nad nimi kręgielnię. Głazy potem jednak wykopano, choć wciąż zabrania się opowiadania ich prawdziwej historii; z historii Kapaemahu wymazano przesłankę, że to mahu byli uzdrowicielami. Jest to doprawdy wielka strata i straszny wstyd. Dopiero kiedy zrozumie się prawdziwą historię związaną z tymi Głazami można doświadczyć i przejąć ich żywą moc. Życie, życie, życie. Niech żyje historia Kapaemahu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz