Założenia
Poniższy
przekaz najpierw został przekazany na żywo 24 stycznia, 2016 roku, w
San Antonio, a następnie ponownie przeredagowany i uzupełniony przez Lee
i Kryona w celu sprostania wymogom słowa pisanego i uzupełnienia
pewnych informacji, które na żywo przekazywane są niewerbalnie. Miłej
lektury.
Witam
was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Powtarzam, zebrani
przede mną potrzebują chwilę, aby się przestawić na odbiór innej
rzeczywistości od tej znanej wam z panującego na Ziemi paradygmatu
życia. Nawet ci z was, którzy uważają się za przebudzonych, widzą przed
sobą jedynie mężcyznę na scenie. Jego głos brzmi podobnie jak moment
wcześniej i tylko ci obdarzeni szczególnym rozeznaniem wiedzą, że
przekazywana tym głosem energia nie jest ta sama.
Mój
partner wie, że podczas przekazu nachodzi na niego pełna miłosierdzia,
dobroczynna energia, dając mu do zrozumienia, że czas opuścić ciało, co
zresztą czyni od razu. Ciężko opisać, jak on to robi, ale teraz prawdę
mówiąc, wcale go tutaj nie ma. Jego proces polega na oczyszczaniu drogi,
która otwiera się nie w celu jakiegoś przejęcia, lecz raczej
partnerstwa. Kiedyś bardzo ciężko nad tym pracował, nawet aż nazbyt
ciężko, z upływem czasu jednak nauczył się odpuszczać do tego stopnia,
że przekaz zaczął sam doń spływać. Każdy Człowiek potrafi to samo.
Podczas wykładu Lee opowiadał wam, jak sam w życiu zamiast logiką,
posługuje się synchronią. Macie więc przed sobą inżyniera, który mówi
wam, aby w życiu nie posługiwać się logiką! Prawdę mówiąc, taki proces
to kombinacja jednego i drugiego, nieprawdaż? Jest to logika przetrwania
na podstawie duchowego zdrowego rozsądku; swoisty rodzaj logiki dającej
do zrozumienia, że Duch wie więcej od was, gdyż postrzega sprawy ze
znacznie szerszej perspektywy. Zatem, jeśli nauczycie się ufać Duchowi,
posiądziecie znacznie szerszy wgląd od tego, na który zezwala sama
logika. Zamiast więc zawsze kierować się w znane, kierujcie się w to, co
niezupełnie znane, choć dające się odczuć jako osiągalne. Na tym polega
synchronia. Jest to proces bazujący na czymś, co każdy z was posiada,
choć ciężko to wam sobie uzmysłowić, bardzo ciężko, gdyż w tym celu
trzeba opuścić sferę komfortu, sferę tego, co w życiu od zawsze zdawało
egzamin.
Pora
przestawienia się skończyła, niektórzy z was to czują. Pragnę, abyście
sobie przez chwilę posiedzieli i po prostu oddychali. Pytanie: „Czy to
wszystko to prawda?” – właśnie teraz przemawia do was nie sam mężczyzna,
lecz mówi przez niego dobroczynny Stwórca, którego cząstkę zresztą
stanowi także każdy z was, Stwórca ten przemawia do was w waszym własnym
języku w sposób stwarzający w tym pomieszczeniu jeszcze więcej energii,
dającej się odczuć nawet tym, którzy będą to czytali później, a która
jest nośnikiem czegoś o wiele więcej, jak tylko słów.
W
obu przekazach z naszego dwudniowego spotkania wcale nie chodzi o
informacje, są to przekazy skłaniające do medytacji, podczas których po
prostu mam okazję was kochać. Tak, niektórzy z was, którzy to czytają,
także tę miłość czują. Czy słuchacie mego przekazu na żywo, z nagrania,
czy czytacie jego transktypcję, odczuwacie jego energię, ponieważ Duch
jest ponadczasowy. Tutaj jednak kryje się coś więcej. Jeśli powiem wam,
że Duch zna potencjały wszystkich, którzy kiedykolwiek ten przekaz
usłyszą, albo przeczytają, czy zabrzmi to wam zbyt nie do wiary? Duch
dobrze wie, kto się teraz znajduje w opałach. Całe dnie po zakończeniu
naszego spotkania, będą się temu przekazowi przysłuchiwać inni i poczują
w nim miłość bożą. Czy coś takiego jest dla was zbyt dziwne? A jeśli
powiem wam, że tak jest rzeczywiście, czy zrozumiecie wtedy, jak blisko w
tej chwili Duch jest przy każdym z was, jak troskliwą opieką jesteście
otoczeni?
Istnieje
pewien proces, który musicie sobie uzmysłowić. Niejednokrotnie
powtarzamy wam, że ten, kto tylko czeka na Boga, to będzie tak czekać
bardzo długo. Możecie być świadomi Ducha, Wielkiego Źródła Centralnego,
możecie być człowiekiem wierzącym, Starą Duszą mówiącą: „Tak, wszystko
to czuję, wiem to wszystko!” Jednocześnie jednak możecie być
sfrustrowani, gdyż w waszym życiu nic się nie dzieje. W związku z czym
pragnę wam teraz powiedzieć coś, co zresztą powtarzaliśmy już wiele
razy: Prócz tego wszystkiego, zanim cokolwiek się zacznie w waszym życiu
dziać, musicie także być gotowi nacisnąć na klamkę i otworzyć drzwi.
- „Kryonie,
czyż sam przed chwilą nie mówiłeś, żeby sobie odpuścić? Teraz z kolei
mówisz, żeby działać. No więc jak to jest, jak mamy w końcu postępować?”
Kochani, nie mieszajcie ze sobą tych dwóch pojęć! Co pragniemy wam
powiedzieć, to żebyście odpuścili sobie samodzielne główkowanie i
zaufali boskiej cząstce samych siebie, której paradygmat działania nie
opiera się wyłącznie na logice. Zatem czynnie angażujcie się w
odpuszczanie!
Musicie
temu wszystkiemu dawać wiary. Wiara jest tutaj kluczowa. [życie] Musi
was najpierw przywieść w pewne miejsce, nawet powalić na kolana, abście
zaczęli się pytać: „Kochany Duchu, powiedz mi, co powinienem wiedzieć?
Jestem sfrustrowany!” Dopiero wtedy się zaczyna; dopiero wtedy zaczynają
przychodzić rozwiązania. Oczywiście, niektórzy odpowiedzą mi na to:
„Przecież już tak postępuję, a i tak nie wiem, co się w moim życiu
dzieje, o co w ogóle w nim chodzi?” Tak, w rzeczy samej, dzieje się tak,
gdyż faktycznie uchyliliście drzwi, poza którymi widać coś zupełnie wam
nieznanego. Tam panuje zupełnie inny paradygmat od tego, którego
oczekujecie zatem musicie zarzucić ludzką logikę. Porzucenie
wszystkiego, co jest wam znajome i do czego jesteście przyzwyczajeni,
samo w sobie jest czynem i jest to przedsięwzięcie doprawdy trudne.
Musicie
się czuć w tym wszystkim tak wygodnie, że otwierając te drzwi i
wchodząc do wewnątrz móc powiedzieć: „To jest moje właściwe miejsce,
niczego tu nie rozumiem, ale czuję się z tym wszystkim świetnie!”
Kochani, wtedy nie tylko jesteście zauważeni, cały czas kroczymy z wami
ramię w ramię, lecz kiedy dochodzicie do punktu, w którym mówicie:
Jestem tutaj, jestem gotowy, wchodzę przez te drzwi — dopiero wtedy
rozpoczyna się rozwój prawdziwego partnerstwa, które wcześniej nie
istniało. Na tym polega zasada wolnego wyboru.
Nowy paradygmat już nastał
Czyż
to nie interesujące, że w nowej energii coraz więcej Ludzi rozgląda się
dokoła? Jest coraz więcej takich, którzy, choć nie są zainteresowani
ani ezoteryką, ani nie wiedzą co to przekaz natchniony, to jednak
przychodzą na podobne naszemu spotkania, pragną posłuchać, co ma im do
powiedzenia Kryon? Ich otwartość stwarza energię, choć nie jest ona
jednoznaczna ze zrozumieniem, która mówi: „Nareszcie dociera do mnie, że
mogę te drzwi otworzyć bez obaw”. Oto co mogą z naszego spotkania
wynieść. Jest to zarazem i tylko tyle, i aż tyle, gdyż niektórym to
wystarczy: Zapewnienie, że Duch to troskliwa, bezpieczna energia. Sam
jednak pragnę dzisiaj przekazać wam więcej o tym, co znajduje się dalej,
poza tymi uchylonymi drzwiami wiary, gdyż tam jest coś więcej, coś o
wiele więcej. W tym celu posłużę się przenośnią, opowiem wam pewną
historię.
Opowieść o niewidomym
Niewidomy
otwiera drzwi życia i wchodzi do środka. Niczego nie widzi, choć wie,
że znajduje się w miejscu szczególnym, w związku z czym zachowuje się
tak, jak każdy niewidomy: Ostrożnie i powoli zaczyna badać otoczenie.
Stara się wszystko zapamiętać: „Tutaj są drzwi, a tu okno. Tutaj, na
wszelki wypadek, awaryjne wyjście. Wystarczy liczyć kroki, wsłuchiwać
się w dochodzące dźwięki. W ten sposób można znaleźć kuchnię i wszystko
inne konieczne do przetrwania i wygodnego życia. Jedno po drugim, znajdę
to wszystko, zapamiętam co i gdzie, a potem ułożę wokół tak, aby zawsze
mieć to wszystko w zasięgu ręki”.
Tak
uczyniwszy, niewidomy myśli sobie: „Teraz da się tu żyć. Kiedy otwieram
te drzwi, jestem w dużym pokoju. Fajnie tu, wygodnie. Znalazłem też i
kuchnię, i sypialnię, mam więc teraz wszystko potrzebne do życia”.
Siedzi więc oto sobie w swym domu i żyje z dnia na dzień; tak upływa mu
miesiąc, rok, całe życie. W swym otoczeniu czuje się dobrze, gdyż
doskonale je zna. Uczęszcza na wiele metafizycznych spotkań, na których
opowiada o tym, jak doświadcza Ducha. Dowodzi, że wie, że ma Boga
wewnątrz, mówiąc: „Jestem Starą Duszą, świetnie się z tym czuję i cieszę
z drobnych zmian w swym życiu”. Jednak teraz nadchodzi coś więcej.
Dochodzą
do niego słuchy o nowych narzędziach, które można odkryć samemu, więc
myśli sobie: „Przecież dobrze znam każdy kąt i zakamarek swego domu, nie
raz wszystko sam przeszukiwałem i nie znalazłem tam nic nowego”.
Niewidomy zaczyna się trochę frustrować, chce czegoś więcej. Przecież
intuicyjnie wie, że istnieje coś więcej! Udaje się zatem na kolejne
metafizyczne spotkanie, gdzie o tych sprawach dyskutuje się bardzo
szczegółowo. Tam mu mówią: „Szukaj, a znajdziesz!” Znów więc przeszukuje
cały dom i nie znajduje niczego ponad to, co już wcześniej było mu
znajome.
Następnie
odwiedza go ktoś, kto nie jest niewidomy, kto widzi trochę lepiej. Jest
to ktoś, kto jest bardziej świadomy pewnych spraw, które naszemu
niewidomemu są nieznane. W toku rozmowy niewidomy zwraca się do swego
kompana: „Przeszukałem wszystko, cały dom, czy pomożesz mi znaleźć to,
co umknęło mej uwadze?” Uważnie wysłuchawszy niewidomego, widomy zwraca
się doń z drugiego końca pokoju:
-A czy znalazłeś już windę? Ona jest tutaj, w drugim końcu.
– A mnie się wydawało, że tam jest okno. Po co komu w domu winda?
- Jak to, to ty nie wiesz? Mieszkasz w 80. piętrowym budynku!
Dopiero
teraz niewidomy uzmysławia sobie, że całe życie spędził w jednej części
olbrzymiego budynku. Później, kiedy został sam, nacisnął guzik i winda
się otworzyła. Tak wygląda początek wstąpienia! [Śmiech] Istnieje tak
wiele do odkrycia! A co nie dało mu odkryć tej windy wcześniej?
Ograniczają nas nasze własne założenia
Po
pierwsze, choć niewidomy rzeczywiście przeczesał każdy zakamarek,
zrobił to jednak z pewnym nastawieniem wobec tego, co można tam znaleźć.
Nie wiedział zawczasu, że tam była winda, więc wszystko, czego dotykał i
co rozpoznawał robił zakładając, co w podobnym pomieszczeniu powinno
się znajdować. Sama winda w jego pozbawionym wzroku mózgu zdawała się
oknem. To okno się co prawda nie otwierało, ale skoro jego mózg
oczekiwał okna, to miał tam okno. Czy zaczyna to do was docierać? A
czego sami nie oczekujecie? Co to takiego, o czym nie macie żadnego
pojęcia, bądź o czym już zawczasu założyliście, że w ogóle nie istnieje?
Oto czego pragnę was nauczyć, co każdemu z was powiedzieć: Miłość boża
nie ogranicza się do tego jednego pokoju, w którym teraz mieszkacie.
Mówię to oczywiście metaforycznie. Och, pozbawiona prawdziwego wzroku
Istoto, a jak wygląda twój pokój? Zwracam się do was w ten sposób, gdyż
Istota Ludzka nigdy od razu nie staje się jasnowidzem. Żaden z was nie
rodzi się i od razu polega na potędze intuicji. Zamiast tego, w
większości wolicie pewne rzeczy zakładać na podstawie tego, co wydaje
się wam rzeczywistością. A co jest rzeczywiste, a co nie? Rzeczywistość
niewidomego jest inna od rzeczywistości tego, który widzi. Z metafizyką
jest podobnie. Jak się więc wydaje każdemu z was, jakich rozmiarów jest
dom, w którym mieszkacie?
Odpowiedzi
i rozwiązania na wszelkie kwestie, które dzisiaj tutaj przynosicie już
istnieją. Każde z nich opatrzone jest waszym imieniem, choć znajdować
się mogą na innym piętrze: drugim, trzecim, czwartym. Pragnę abyście
opuszczając to miejsce uzmysłwili sobie, że ta winda naprawdę istnieje!
Oczywiście to metafora, choć każdy z was dobrze wie, o co mi chodzi. No
jak tam, czego jeszcze nie robiliście, o czym jeszcze nie pomyśleliście,
że da się zrobić, a co wciąż wydaje się wam ponad wasze możliwości?
Rzeczywistość: Inny paragdygmat?
Czy
wiadomo wam, że siedzicie tutaj a wasze Merkaby się wzajemnie
przenikają? [Merkaba to pole otaczającej Człowieka energii] Czy wam o
tym wiadomo? Merkaba, święte pole każdego Człowieka, jest szeroka na
osiem metrów! Oznacza to, że każdy z was, jak tutaj siedzicie, znajduje
się w polu kogoś innego. Może więc wasza Merkaba się przenika z
Merkabami dwóch, trzech, a nawet pięciu osób? Pytam się więc, czy
kiedykolwiek się nad tym zastanawialiście? A jeśli odpowiecie mi: Tak,
to jakie to ma dla was znaczenie?
Kiedy
jesteście w towarzystwie innych, czy jesteście wtedy świadomi istnienia
tej windy? Czy wiadomo wam, że świadomość zbiorową cechuje wzmożona
intuicja? Czy wiadomo wam, że zbiorowy Akasz może stać się nowym
paradygmatem życia, którego wcześniej nie braliście pod uwagę? Tylko
sobie wyobraźcie, czego można by dokonać w towarzystwie podobnie
myślących Ludzi, kiedy wszystkie pola waszych świętych energii się ze
sobą przenikną? Czy wiadomo wam, że w takim stanie jesteście zdolni
nawet odmienić pogodę? Czy zdajecie sobie sprawę z tego, jak każdy z was
jest ogromny? Co mówię to prastare informacje, które przetrwały w
niemalże każdej religii ludów rdzennych. Obecnie zaś wiecie jak się tą
Merkabą posługiwać.
Wy
jednak czujecie się osamotnieni, nawet może odizolowani, nieprawdaż?
Dzieje się tak z powodu powszechnego wśród całej Ludzkości założenia o
osobliwości. Każdej słuchającej mnie i to czytającej osobie wydaje się,
że jest osobną jednostką. Każdy z was ma jedno imię, jedną, zamkniętą
strukturę komórkową, która w pojedynkę chodzi sobie z miejsca na
miejsce. Wasz sposób myślenia jest podobny, gdyż dla was wszystko, co
widać to poszczególna rzecz schodząca się bądź nie z innymi
poszczególnymi rzeczami. Pragnę, abyście wyszli z tej szufladki
osobliwości, ponieważ zamieszkiwany przez was dom jest o wiele większy
niż wam się wydaje.
Tak,
kochani! W domu, który zwie się życiem ludzkim, jest winda. Tak, dla
większości z was jest ona schowana. Kiedy na podobnych naszemu
spotkaniach siedzicie ramię w ramię z inną Starą Duszą, otacza was wtedy
tak wiele, czego nigdy nie bierzecie pod uwagę. Zwykle, z góry
zakładając odrębność, przyglądacie się siedzącym obok i mówicie: „Cześć,
Jak się masz!” – i koniec. Nie rozpoznajecie istnienia łącza do
zdumiewającej ilości empatycznej, dobroczynnej mocy. Kiedy zbieracie się
razem, wasza moc wzrasta w postępie geometrycznym. Zatem wasze
pozdrowienia powinny zawierać w sobie rozpoznanie Boga w bliźnich oraz
możliwość istnienia wspólnych z nimi więzi.
Starożytni
o tym wiedzieli; kiedy się ze sobą schodzili, na pewnym poziomie
wiedzieli o kolektywnej mocy grupy Ludzi. Ludy rdzenne Ziemi znają ją
nawet dzisiaj! Rdzenna ludność do wieków liczyła na tę moc zbiorową in
na niej polegała. Kiedy groził im głód, zbierali się razem i stwarzali
pożywienie. Co wy na to? Przecież znacie pewne na ten temat podania,
choć nie jesteście przekonani, czy to prawda, czy nie, gdyż większość z
was utraciła intuicyjną łączność z Gają. Indianie często schodzili się
razem dobrze wiedząc, że jako kolektyw mieli moc odmiany danej sytuacji.
Wiedzieli i wiedzą do dzisiaj, że rzeczywiście potrafią wpłynąć na
naturę, na pewną jej część i dlatego zbierając się razemi siedzieli w
bezruchu w stanie splątania poprzez wspólny cel i tak siedząc po prostu
czekali i czekali – a bawół sam przychodził do wioski i dobrowolnie się
ofiarował jako jedzenie. Sam, na ich oczach, oddawał się w ofierze!
Świętowano wtedy przez cały tydzień. Indianie wykorzystywali wszystkie
części zwierzęcia, niczego nie marnując, gdyż zapewniały im one odzież i
wszystko, co konieczne dla zdrowia. A teraz wytłumaczcie mi to używając
tylko logiki! Nie da się. Kochani, na tym polega moc zestrojonej z
naturą zbiorowej ludzkiej świadomości, gdyż natura stanowi także część
was samych.
IIstnieje
wspaniała, uniwersalna dobroczynność, która wam sprzyja; jest to źródło
Stwórcze, które każdego z was zna z imienia. Ani się nie ważcie
opuszczając to miejsce wciąż myśleć, że jesteście osamotnieni i że nikt
się o was nie troszczy! Istnieje cała świta istot kroczących ramię w
ramię z każdym z was, ona jednak mieszka na drugim piętrze i wyżej, a wy
nawet nie wiecie, że te piętra istnieją. Pragnę, abyście tę windę
znaleźli – jest to metafora oznaczająca, że istnieje coś więcej niż się
wam wydaje, coś o wiele więcej.
Stare
Dusze, jest to coś, nadejścia czego oczekiwałyście. Niektórzy z was
przyszli tutaj tylko po to, aby się tego dowiedzieć. Wszystko to obecnie
jest przed wami powoli odsłaniane. Pragniemy wam powiedzieć, że dla
każdego z was istnieje coś o wiele więcej niż kiedykolwiek braliście pod
uwagę; o wiele więcej ponad to, czego was dzisiaj tutaj uczono.
Wewnątrz was istnieją pewne rzeczy, które należy zbadać z punktu
widzenia duchowości, z ezoterycznej perspektywy, gdyż wtedy wszystko to
za jednym ciosem się uwidoczni.
Lata
temu siedzący przed wami inżynier po raz pierwszy zasiadł na podium
wiedziony ciekawością: Kto to Kryon? Co to Kryon? Czy to boli? A może to
kusy? Wszytko to dobre pytania, nieprawdaż? Czy jest to coś, co
zniewoli jego umysł i złamie życie, czy nawet porwie duszę? Wszystkie
tego rodzaju pytania dyktuje strach, gdyż świadomość każdego z was jest
oparta o walkę o byt. Walka ta odbija się nawet na waszej sferze
duchowej, gdyż większość religii mówi wam, że Bóg kocha was tylko dotąd,
dokąd się dobrze zachowujecie. Kiedy zachowujecie się źle to ta sama
miłość boża skazuje was na wieczną karę. Jest to scenariusz tak
niesamowicie naciągany, że aż krzyczy z daleka, że pochodzi od Ludzi, a
nie od Boga.
Wśród
słuchaczy i czytelników są tacy, którzy zadają podobne, oparte na
scenariuszu walki o byt pytania, którzy obecnie tkwią w sytuacjach
wzbudzających w nich pewne obawy: Co będzie dalej? Czy to będzie bolało?
Czy to poprawne? Stanowiący część każdego z was Stwórca jest
dobroczynny. Partnerska więź łącząca was z nim pełna jest miłości i
miłosierdzia. To nie będzie bolało. Długo memu partnerowi zabrało, aby
się przekonać, że to, co odczuwa za każdym razem, kiedy zasiada do
przekazu to miłość. Jemu wydawało się to przedziwne, gdyż nie tak go o
miłości uczono. Wtedy wszystko wydawało mu się takie dziwne i
niesamowite. Takie były jego początki, kiedy to często czystość przekazu
mąciły jego własne założenia. Ciągle się dopytywał: Czy jest na
właściwej drodze? Czy zajmując się przekazem nie wystawia swej duszy na
niebezpieczeństwo? Raz po raz zadawał tego typu pytania, a my nie
robiliśmy nic innego, jak w odpowiedzi tylko go kochaliśmy. I przyszedł
taki dzień, kiedy Lee już wiedział, że wszystko jest w porządku, gdyż
znalazł tę windę, czyli coś co się przed nim całe życie ukrywało nawet w
sposobie myślenia o sprawach duchowych. Zawsze mu mówiono, że Bóg
istnieje, ale Ludzie żyją na parterze i koniec. Nikt nigdy mu nie mówił,
że cały budynek należy do niego, że jest jego pełnoprawnym
współwłaścicielem.
Wszystkich
was nauczamy tego samego i wcale nie robimy tego w celu, abyście stali
się takimi samymi channellerami, ale żeby każdy z was nawiązał stałą
więź z własnym Wższym Ja. Wtedy możecie rozpocząć podróż, jakiej nigdy
jeszcze nie braliście pod uwagę. Wyższe Ja natchnie was spokojem wobec
największych problemów i zagadek, które możecie napotkać. Być może nie
wszystko rozwiąże się jutro, czy nawet pojutrze, albo za miesiąc, lecz
odetchniecie z ulgą, gdyż będziecie wiedzieli, że w przyszłości wszystko
to będzie i tak rozwiązane; a przyszłość ta faktycznie nadchodzi.
Odprężcie
się, boski system stanowi część każdego z was i kiedy znajdziecie się
we właściwym punkcie cyklu, wtedy wszystko się ułoży. Duch nikogo z was
nie osądza. Nasiona Stwórcy Wszechświata tkwią wewnątrz każdego z was.
Każdy z was od zawsze istniał i zawsze będzie istnieć. Oznacza to, że
Dusza każdego z was jest obdarzona wieczną świadomością. Śmierć jest
doświadczeniem ludzkim, a nie boskim. Każdy z was – tutaj niech każdy
wstawi swe imię i nazwisko – istnieje od zawsze. To co w was
najświętsze, co otaczacie taką czcią, a co tkwi w rdzeniu każdego z was,
ta żywa świadomość opatrzona imieniem każdego z was to dobrze znana nam
energia, którą wielce miłujemy. Ona jest wieczna. Każdy z was jest
nieśmiertelny, a przynajmniej nieśmiertelna jest ta wasza cząstka, o
której mowa. Każdy z was zawsze będzie świadomy, nawet po odejściu z
Ziemi, kiedy wyruszycie na kolejną przygodę. Oto co miałem wam dzisiaj
do przekazania. Czyż nie jest to doprawdy świetna nowina? Zawiera w
sobie obietnicę i piękno od starego, dobrego przyjaciela z drugiego
piętra.
Znajdź tę windę.
I tak jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz