Oczami mistrza, cz III z III
Umowa
[Poniższy przekaz, otrzymany w dniu 31 stycznia, 2004 roku w Gooding, w
stanie Idaho został później uzupełniony przez Kryona podczas procesu
edytorskiego, kiedy Lee sporządzał transkrypcję nagrania. Dzieje się tak
ze względu na wymogi słowa pisanego oraz w celu wyjaśnienia pewnych
spraw, które podczas samego przekazu na żywo pozostają w sferze energii i
są odbierane pozasłownie.]
Witam
was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Och, miejsce to
pełne jest słodyczy i radości. Przywitajmy obecną tutaj świtę. Jeśli
zezwala wam na to wasza świadomość, poczujcie, jak dzisiaj obmywa was
Duch, a wtedy tak też się stanie. Wiemy, kto tutaj zasiada i kto to
będzie czytać, gdyż intencja jest dziś wszystkim.
Zwracam
się do tych, którzy w ostatniej chwili dowiedzieli się o naszym
spotkaniu i postanowili wziąć w nim udział: ten wasz potencjał jest nam
znany. Znamy także tych, którzy czytają transkrypcję tego przekazu,
znamy wszystkich, którzy się nań natykają przez przypadek. Stawiając się
teraz w tym miejscu bądź czytając niniejsze w innym TERAZ wnosicie 50%
energii tego spotkania, a my wnosimy drugie 50%. Przekaz ten jest więc
specjalnie dla was, gdyż w połowie sami go stwarzacie. Może to wam
zabrzmieć jak kolejny przekaz nowin, lecz zwracam się do każdego z was z
osobna, nie przez przypadek ludzki głos mego partnera dociera do
waszych uszu, gdyż kochani Lemurianie, specjalnie tutaj przybyliście,
aby go wysłuchać.
Zanim
zaczniemy, oddajmy cześć temu miejscu, które jakże wiele widziało:
smutek i radość; na scenie jedni tutaj ronili łzy, inni zaś wybuchali
śmiechem [bardzo stary teatr]. Sam budynek także ma bogatą historię,
której część dopiero musisz odkryć, Michael [Kryon zwraca się do
gospodarza spotkania i właściciela teatru]. W budynku mieścił się
kościół, na tej scenie odbywały się uzdrowienia, zatem nasze spotkanie
to nie pierwszy raz, kiedy poszukujący prawd duchowych przybywają, aby
zapełnić rzędy widowni. Załóżmy jednak, że po raz pierwszy z desek sceny
tego teatru padają podobne słowa, chociaż wśród słuchaczy jest pewna
grupa, która udaje, że się nie zna. Powiem wam, że zbiera się ona
zupełnie intuicyjnie, jakby się wszyscy znali. Coś takiego dzieje się
według bardzo szczególnych zasad i można powiedzieć, że w tym teatrze
historia starej energii spotyka się z historią nowej energii, gdyż te
parę spędzonych razem chwil, według waszej percepcji upływu czasu,
szybko także przejdzie do historii. Sami już teraz widzimy, jak
opuszczacie to miejsce, jak kończycie czytanie transkrypcji. Już teraz
widzimy potencjały wszystkiego, co w związku z tym będziecie mieli do
powiedzenia, jak możecie na to wszystko zareagować. Wasze serca są nam
znane, każdego z was znamy z imienia.
Zanim
przejdziemy do tematu naszego dzisiejszego przekazu, pragniemy coś
dodać do dyskusji rozpoczętej przez Lee podczas wykładu poprzedzającego
przekaz. Lee mówił o miłości, którą wielu z was żywi do Ziemi. Och,
kochane Istoty Ludzkie, nie przez przypadek zbieracie się razem z
podobnymi wam miłośnikami natury – sami wiecie, do kogo się teraz
zwracam – którzy lubują się w odludnych miejscach Idaho. Nie jesteście w
tej miłości osamotnieni. Ilu was wita się z wiatrem, ilu błogosławi
piach pod stopami? Ilu z was spoglądając w niebo zdaje sobie sprawę, że
oglądacie ten sam jego skrawek już od stuleci? Ilu z was czuje, że grunt
pod stopami jest waszą własnością, choć nie koniecznie chodzi mi o
jakiś dokument potwierdzający własność, chodzi mi o Akasz, według
którego jesteście tej ziemi zaślubieni. Niektórzy z was dobrze wiedzą,
że żyją tutaj od dziada-pradziada, jesteście autochtonami i jesteście
świadomi swego rodowodu. Co prawda, patrząc w lustro, możecie tego nie
zauważać, jednakże populacja tego regionu od stuleci się nie zmienia,
brak tutaj dużej ilości ludności napływowej, zatem piach pod waszymi
stopami jest ten sam, po którym stąpaliście ostatnim razem i jeszcze
wcześniej, i jeszcze wcześniej, i jeszcze wcześniej. Wiatr przenosi go z
miejsca na miejsce, ale wy rozpoznajecie jego zapach, rozpoznajecie
ukształtowanie terenu, na którym żyjecie już kolejny raz. Drogi
czytelniku, oddaj cześć rodzinie, która z twej perspektywy spotkała się
tutaj w przeszłości. Wiesz? – to nie zupełnie tak. Ona cała siedzi wraz z
tobą, ramię w ramię niesie ci tę nowinę. Wiedz, iż wszystko, co się
musiało wydarzyć, abyś mógł ten przekaz czytać to nic innego jak oka
mgnienie w sztucznie powstałym czasie, który tylko pozornie zdaje się
was dzielić. Wszyscy uczestnicy tego spotkania są z każdym czytelnikiem
tu i teraz.
Niektórzy
z was po zakończeniu wsiądą do samochodu i pojadą do domu, nie
pamiętając, że ostatnio, kiedy stąd wychodziliście, dosiadaliście konia.
Co ciekawe, pojedziecie także do tych samych domów, w których już
kiedyś mieszkaliście! Widzicie? Dzieje się tak, gdyż wy do tego regionu
należycie!
Przynależność do pewnych miejsc na Ziemi stanowi część łamigłówki -
obraz której czyni jednych z was kotwicami, innych zaś włóczykijami, a
wszystko to jest całkowicie stosowne i zgodne z energią każdego z was.
Niektórzy
nie mają jednego własnego miejsca i wiążecie się z tym, w którym w
danej chwili musicie być. Każdy z was jest tam, gdzie być powinien!
Niektórzy się temu przeciwstawili i przenieśli się gdzie indziej i w ten
sposób zaszli tam, gdzie nie byli potrzebni. Raptem coś was jednak
przywiodło z powrotem do domu, nieprawdaż? Ciężko iść pod prąd, kiedy
się budzicie i wyrażacie intencję spełnienia celu własnego życia.
Niektórzy będą wiedzieli, co mam w tej chwili na myśli, inni zaś nie.
Życie z dnia na dzień
Błogosławiony
ten, kto wie, na czym polega obfitość! Błąkający się po pustyni
Izraelici dobrze wiedzieli, co to obfitość. Wszystkie plemiona ponad 40
lat błąkały się po pustyni zataczając na niej większe i mniejsze koła, a
przecież codziennie byli karmieni. Niektórzy z was pytają: „Kryonie,
biblijna opowieść o mannie z nieba to jakaś przenośnia, czy tak było
naprawdę?” Odpowiedź: To prawda, Izraelici naprawdę byli codziennie
karmieni. Nazwali to manną z nieba. Fakt ten da się nawet wytłumaczyć
naukowo, gdyż nawet po tułaczce i wejściu do Ziemi Obiecanej, ta manna
wciąż spada, choć ich tam już dawno nie ma! Chyba nigdy o tym nie
słyszeliście? To szczera prawda, Izraelici byli karmieni codzienne,
przez 40 lat.
Niektórzy
z wodzów tych plemion budzili się w środku nocy, zmartwieni: „A co to
będzie, jeśli jutro manny nie będzie? Wiem, wiem, ona spada całe nasze
życie, ale co, jeśli jutro nie spadnie?” Załamywali ręce, budzili
bliskich i mówili: „Wiesz, przecież rano może tej many nie być?” Bliscy
wtedy budzili innych i za niedługo powstała cała grupa zmartwionych,
tym, że jutro może nie być manny! Ładny mi powód do zmartwienia! O
świcie znowu każdy z nich był nakarmiony i wtedy przechodzili do
zmartwień na jakiś inny temat. O co tak naprawdę chodzi w tej opowieści?
Duch codziennie zaspokaja wszystkie potrzeby i dzieje się tak z dnia na
dzień. Patrząc wstecz, można powiedzieć, że Izraelici podczas 40.
letniej tułaczki po pustyni żyli w dostatku. Nigdy nie musieli się
martwić, że trzeba siać i troszczyć się o żniwa, gdyż wszystko to było
troskliwie uwzględnione i każdy miał do jedzenia pod dostatkiem na jeden
dzień. Na tym polega obfitość! Izraelici jednak zrozumieli to dopiero
patrząc wstecz. Ci zaś, którzy patrzyli w przyszłość, zastanawiali się:
„A co będzie, jeśli manna nie spadnie?”
Zatem
pragniemy teraz poruszyć pewne związane z wielowymiarowością
zagadnienie; że patrząc wstecz, można zobaczyć przyszłość. Kiedy
stajecie się wielowymiarowi, posiadacie zdolność wglądu w przeszłość
wszystkiego, co się ma stać jutro i przekonać się, że wszystko będzie
dobrze. Wielowymiarowa Istota Ludzka ma takie zdolności. Może zajrzeć w
przyszłość, zobaczyć przeszłość i zrozumieć, że często zaspokojenie
poterzb bieżących to obfitość. Taka istota umie zobaczyć to, co będzie
jako to, co już było … a nawet znaleźć w tym powód do śmiechu, zanim to
się jeszcze wydarzy! Czy to trudne? Czy stanowi zagadkę? A może to jakiś
puzzle? Więcej o tym za chwilę.
Pamięć własnych narodzin
Pozwólcie,
że zabiorę was w przyjemną podróż, której sami możecie nie pamiętać.
Oto wiele lat temu stoicie wraz ze mną po drugiej stronie zasłony, z
podobnymi do mnie innymi członkami rodziny. Wychylacie się do przodu…
tylko metaforycznie, gdyż jeszcze nie macie ciała, które można gdzieś
wychylić. Kochani, to taka sama metafora, jak skok z wysokości do wody –
opisująca gotowość przyjścia na Ziemię podczas tego, co nazywanie
porodem. Oto więc zaraz narodzicie się rodzicom, których sami sobie
wybraliście, będziecie mieli wybrany przez siebie kolor skóry,
narodowość i płeć. Wasze ciało przygotowywało się w łonie matki, a pewne
części tego, co nazywacie duszą w tym czasie przenosiły się do ciała.
Zawsze w tym miejscu zadajecie mi pytanie: „Kryonie, kiedy dusza wchodzi
do ciała?” Powiem wam prawdę, pamiętajcie: dusza wchodzi w ciało w
momencie, kiedy zachodzi zgoda na poczęcie, zanim jeszcze istnieje samo
ciało. Nie chodzi tutaj o żadne przeznaczenie, lecz predyspozycję. Macie
predyspozycję, żeby się urodzić, gdyż decyzja o waszym poczęciu zapada,
zanim wasi rodzicie się na Ziemi poznają, nawet zanim sami się urodzą!
Doprawdy trudno mi jest wam o tym opowiadać tak, żebyście zrozumieli.
Zatem powiedzmy tylko, że życie rozpoczyna się na długo przedtem, kiedy
się wam wydaje, że ono się rozpoczyna, że zanim się urodzicie, może pod
tym względem zajść wiele poprawek oraz że i wy, i wszyscy, którzy biorą w
tym udział, zgadzają się na nie. Wyobraźcie teraz sobie, jak się
wychylacie, tuż przed skokiem w odmęt życia. Co was przed tym
zatrzymuje, to wiejący prosto na was „wiatr narodzin”. Jest to
przesłodki, niewinny wiatr, którego doświadczaliście już
niejednokrotnie, pachnący możliwościami, potencjałami i okazjami, wy zaś
przygotowujecie się do kolejnych narodzin, które oczywiście dochodzą do
rozwiązania, gdyż teraz tutaj sobie siedzicie.
Otaczają
was doradcy gotowi na przyjście na świat wraz z wami… rozmawiając z
wami językiem światła pytają się, czy doprawdy jesteście pewni, że
chcecie się urodzić, oraz czy wszystko jest gotowe? Uśmiechacie się do
nich i odpowiadacie, że wszystko jest w porządku. Przypominają wam, że
tym razem rodzicie się w czasach przepowiadanej apokalipsy, że istnieje
bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że zginiecie przeokropną śmiercią
wraz z waszymi dziećmi i przyjaciółmi. Ponownie uśmiechacie się do nich
odpowiadając: „Wszystko jest w porządku”. Następnie rozglądacie się
dokoła, zapewniając żywioły i całe otoczenie, „że zaraz wrócicie”... po
czym skaczecie.
Pozwólcie,
że powtórnie się was zapytam. Pracownicy światła, kiedy byliście
aniołami po drugiej stronie zasłony, czyż nie byliście wtedy mądrzejsi
niż teraz? A jeśli to prawda, to pytam się raz jeszcze: Dlaczego
postanowiliście się tutaj urodzić? Czyż nie wiadomo wam było o
apokalipsie? Czyż nie zrozumieliście potencjału tego, jakie losy się
ważyły dla całej planety w czasach waszego przyjścia na Ziemię?
Zaraz
wam odpowiem i moja odpowiedź wytłumaczy, dlaczego jesteście tak
niezmiernie kochani, dlaczego świta klęka i zaczyna obmywać stopy
wszystkim obecnym na sali. Wytłumaczy to, dlaczego niektórzy z was czują
uścisk Ducha i zaczynają się domyślać, że to wszystko to prawda, że nie
jest to wymysł kogoś, kto dla zysku chciał was tutaj zebrać. Nie.
Energia, którą czujecie jest rzeczywista. Nie rozpoczniemy naszego
przekazu, zanim nie pogratulujemy wam za coś, czego, kochani Lemurianie,
możecie być nieświadomi: Niezależnie od znanych wam potencjałów zagłady
wy i tak wybraliście się tutaj urodzić! Przyczyna tego jest prosta, wy
doprawdy po drugiej stronie zasłony jesteście mądrzejsi i wiecie, jak
potężna jest ludzka intencja, wiedzieliście, co potrafi esencja Starej
Duszy. Rodząc się wiedzieliście, że na planecie istnieje potencjał
Przebudzenia. Niektórzy z was już od urodzenia byli przebudzeni duchowo.
Nie chcieliście mieć nic do czynienia z duchowością waszych rodziców,
nieprawdaż? Mieliście z tego powodu kłopoty, nieprawdaż? Widzicie,
dobrze wiemy, kto przed nami zasiada! Stare Dusze już takie są! Od
urodzenia sprawiają kłopoty! [Śmiech na sali.] Stara mądrość sprawia
kłopoty, kiedy nie może się wpasować w mądrość danej chwili. A teraz oto
siedzicie tutaj. Każdy z was, zanim jeszcze przybył na Ziemię,
wychylając się do wiatru narodzin, wiedział, że Ziemię da się
przemienić, jeśli zbierze się was wystarczająca ilość. Okazało się, że
was wystarczyło i wy ją odmieniliście. Niech więc nie umknie niczyjej
uwadze, że stare przepowiednie się nie spełniły. Niech więc nie umknie
niczyjej uwadze, że właśnie dlatego tak niezmiernie was kochamy! Nie
macie pojęcia, co jeszcze odmieniliście w innej części Wszechświata. To,
co się wydarzy na Ziemi będzie miało duży wpływ na wiele spraw i będzie
w tym celu zmierzone.
Prawdopodobnie
to, co wam teraz mówię wydaje się pozbawione sensu, lecz o innej porze,
w innym miejscu stanie się dla was jasne. Będzie jasne, kiedy ponownie
się zobaczymy. Po drugiej stronie zasłony, gdy pewnego dnia znów się
spotkamy, natychmiast do mnie podejdziecie pytając: „Jak nam poszło? Jak
to wygląda teraz?” Wtedy wszystko zrozumiecie bardzo dokładnie. To, co
robicie w swym zwykłym, codziennym ludzkim życiu odmienia tkaninę
wielowymiarowości samego Wszechświata i jest to proces zachodzący od
razu wszędzie. To, co myślicie teraz jest znane miliardy lat świetlnych
stąd. Dzieje się tak dzięki temu, co nazywacie stanem kwantowym, gdzie
wszystko jest razem, wszystko dzieje się naraz. Na pewnym poziomie,
wszystkie istoty we Wszechświecie są świadome tego, co się dzieje na
Planecie Ziemia, nawet te światy, które nie mają tego, co ma wasz, czyli
świadomości boskości. Na swym poziomie świadomości oni także zostaną
odmienieni. Zatem dalsze losy Ziemi odmienią los czegoś znacznie
większego od tego, o czym wam kiedykolwiek opowiadałem. No, jak tam
kochani, czy wciąż czujecie się tacy zwyczajni? Co, według was, znaczy
„zwyczajność”?
Niektórzy
mówią: „Kryonie, wiem, że wewnątrz mnie znajduje się pewna boskość,
wiem także, że to, co mówisz, to prawda, jednak wciąż czuję się bardzo
mały i niewiele znaczący”. Ludzie starsi wiekiem mówią jeszcze tak:
„Prócz tego, czuję się stary i zmęczony”. Zaraz wam coś powiem. Każdy z
was czuje się staro i jest zmęczony! Możecie się zapytać: „No właśnie, a
dlaczego tak akurat jest?” Odpowiadam: dzieje się tak, gdyż energia
planety zaczyna się zestrajać z energią własną każdego z was, zestrajać
się z tym, po co się tutaj rodziliście, oraz że to wy jesteście ci od
robót ciężkich. Celebrujcie więc fakt, że każdy z was stanowi cząstkę
cudu zwanego Ziemią.
Początek nauki
Kochane
Istoty Ludzkie, poruszymy dzisiaj zagadnienie zaawansowanego przymiotu
duchowego i w związku z tym, trudno mi to wam będzie wytłumaczyć, a wam
zrozumieć. Sprawy zaawansowane niełatwo zrozumieć. „Kochany Kryonie,
byłem w miejscach, gdzie medytujący i ci, którzy się modlili dostępowali
uzdrowień, a siedzący tuż obok nich nie doświadczali niczego podobnego.
A przecież, według mnie, i jedni i drudzy mają ten sam rodzaj
świadomości. Przecież Stare Dusze urodziły się na Ziemi w tych samych
czasach, wszystkie one są swymi braćmi i siostrami. Wydawać by się
mogło, że każdy z nich ma to samo pozwolenie, znają te same boskie
zasady przebudzenia. Każdy z nich jest więc Pracownikiem Światła, siedzą
sobie ramię w ramię, a przecież jedni zostali potraktowani inaczej od
tych drugich. Nie rozumiem tego. Jak coś takiego jest w ogóle możliwe?”
Za chwilę porozmawiamy o tym wszystkim w sposób, w jaki dotychczas
rzadko te zagadnienia poruszaliśmy. Wszystko, co od samego początku
poruszam w mym przekazie to sprawy związane z wami, z relacją was z wami
samymi, z waszym przebudzeniem, z energią tego, co nazywamy waszym
„ziemskim kontraktem”. Dzisiaj zaczynamy bardziej zaawansowany rodzaj
nauki, od czegoś,coś, wcześniej co nazałem mianem „ziemskiego
kontraktu”. Rozpoczniemy tę zaawansowaną naukę dyskusją istot we
Wszechświecie, dyskusją o Bogu, o waszej więzi z Ziemią, a wszystko to
ujmę warstwowo. Na dzisiejszym spotkaniu dotkniemy wielorakiej tematyki
związanej z tym tematem.
Założenie wyjściowe
Pozwólcie,
że oznajmię pewien postulat; oto prawo Ducha: Nie ma we Wszechświecie
większej mocy, ponad tą, która zasiada teraz w rzędach widowni tego
teatru. Ludziom to nie w smak. „Och, Kryonie, przecież musi istnieć coś
bardziej wspaniałego ode mnie? Codziennie przeglądam się w lustrze i
dobrze wiem, co tam widzę”. Nie, wy tego nie wiecie. I to cała prawda.
Jest to mój postulat i prawdziwe odbicie tego, jak się sprawy mają. Nie
ma na Ziemi wyższej energii czy mocy, ponad Istotę Ludzką. Nie ma we
Wszechświecie wyższej energii czy mocy, prócz tej, która w boski sposób
płynie w każdym z was. Owszem, możecie mieć ochotę wynieść coś na
piedestał i się do tego modlić, ale to tylko takie ćwiczenie
gimnastyczne. Możecie mieć ochotę oddawać Bógu cześć myśląc o Nim jako o
istocie nadprzyrodzonej, jako o Duchu, który kocha was tak samo, jak
kocha mądry dziadek, którego za bardzo szanujecie i otaczacie wielką
czcią. Nie jest to jednak prawdziwy rodzaj modłów, gdyż obraz takiego
dziadka to nieprawda.
„Ale
Kryonie, my tak chcemy! Chodzimy do kościołów, gdzie modlimy się do
istot nadprzyrodzonych, gdzie oddajemy cześć ideom pod każdym względem
większym od nas samych: symbolicznie, fizycznie i duchowo”. Tak, wiem,
że tak postępujecie, jednak prawda pozostaje prawdą i to, co pod tym
względem czynicie nie jest właściwe. Nie ma niczego wyższego ponad to,
co płynie w waszych żyłach, ponad to, co niesiecie w swej świadomości.
Wszystko to jednakże ukrywa się przed wami pod płaszczykiem dwoistości,
jest od was oddzielone i istnieje w wymiarze, który jest wam dostępny
tylko częściowo. Prawda jest taka: każdy z was jest Bogiem. Kolektywnie
tworzycie to, do czego co tydzień, bądź codziennie, modli się wielu.
Biorąc każdego z was z osobna, każdy stanowi niepowtarzalną, integralną
cząstkę Ducha, konieczną dla pracy całego systemu. Każdy z was jest
wieczny w obie strony: zawsze istnieliście i zawsze będziecie istnieli;
nie istnieje żaden początek, oto więc jak doprawdy jesteście starzy.
Dlaczego wam o tym mówimy? Dzieje się tak, gdyż pragniemy z wami
podyskutować na temat już wcześniej poruszony przez mego partnera
podczas innego przekazu. Dzisiaj przekażemy wam więcej informacji,
abyście mogli zrozumieć to w szerszym, niż dotychczas kontekście.
Umowa – pojęcie wielowymiarowe
Pragniemy
z wami omówić coś, co niezobowiązująco określamy mianem Umowy. Brzmi
to, jak Kontrakt, nieprawdaż? Kiedy przychodzicie na Ziemię, macie
Umowę. Dobrze, a teraz się na moment zatrzymajcie. Tutaj wcale nie
chodzi o każdego z was. Tutaj chodzi o cały Wszechświat. Istnieje Umowa
zawierana z Wszechświatem, który stanowi waszą rodzinę. Rodząc się na
Ziemi macie kontrakt planetarny, o którym wam wiadomo, gdyż była już o
nim mowa i mieliście szansę zastanowić się nad nim. Mówiliśmy wam, że
takie kontrakty to tylko warunki początkowe, określające pewne wrodzone
predyspozycje, które w każdej chwili można odmienić.
Cały
taki kontrakt może ulec zmianie, gdyż nie istnieje żadne przeznaczenie.
Jednakże poprzez fakt, że zaczynacie się budzić i to, że żyjecie na
planecie, stwarzacie pewną wielowymiarową energię zauważalną przez
Wszechświat. Energia ta nazywa się Umową. Nareszcie więc możemy
rozszerzyć naszą dotychczasową naukę podstawowych pojęć, którą
przekazujemy wam od ponad dziesięciu lat. Są to pojęcia nieco
trudniejsze do zrozumienia, choć z bożą pomocą, zrozumienie tego wcale
nie jest trudne.
Umowa
więc to coś zawieranego między nami i wami. Kontrakt zaś to coś, co
zawieracie z planetą. Jedno odnosi się do jednego życia Ludzkiego, to
drugie jest na zawsze.
Umowę
zawiera się z gwiazdami, które nawet ciężko wam dostrzec przy pomocy
najnowocześniejszych teleskopów. Umowa ta jest znana całemu Wszechświatu
i waszej własnej strukturze komórkowej, gdyż tętni w waszej krwi. Umowa
wpływa na wasz ludzki kontrakt, lecz na tym nie koniec. Umowa dotyczy
Jam Jest i stąd jest boska.
Jest
ona wklejona na najświętszą z Ludzkich warstw waszego DNA [Neca Merkava
Eljachu: III warstwa pierwszej grupy Ludzkiego DNA, warstwa aktywacji
synostwa bożego, której imię i funkcję Kryon objawił w przekazie z 20
marca, 2004 roku – przyp. tłum.]. Jest to więc umowa zawierana między
każdym z was i Wszechświatem, a nie między wami i Ziemią. Dotyczy ona
jednak tego, po co się tutaj urodziliście, więc stanowi swoistą narzutkę
kontraktu, lecz bardziej w kontekście wielowymiarowości; taka Umowa
jest wydarzeniem kwantowym, związanym z obecnie istniejącą energią
kosmosu, a ta się przecież zmienia zawsze. Niniejszy przekaz może wam
zabrzmieć jak powtórka, ale to nie jest powtórka. Sama Umowa może się
wydawać tożsama z kontraktem, ale to nie tak. Umowa nie ma nic wspólnego
z wrodzonymi przymiotami karmicznymi, choć pod pewnym względem i one są
w niej brane pod uwagę. Zawierana Umowa to kombinacja wszystkich
układów tego, co nazywacie przeszłymi życiami (które są obecne w
teraźniejszym) z Wszechświatem (który jest zawsze obecny). Wytłumaczenie
tego puzzla wybiega poza pojmowanie umysłem, lecz i tak postaram się to
wam wytłumaczyć. Przede wszystkim, pozwólcie, że wymienię wszystkie
typy reakcji na ten przekaz, gdyż już wiem, jakie będą.
Opowiem
wam o Darze, jakim jest Umowa. Powiem wam, że od czasu Harmonicznej
Konkordancji [8 i 9 listopada, 2003], każdy z was może dotknąć i
manipulować tą Umową. Kochane Istoty Ludzkie, nie podchodźcie do tego z
lekceważeniem, gdyż dzięki takiej manipulacji możecie przedłużyć sobie
życie, oraz osiągnąć prawdziwe synostwo boże. Umowa bowiem dotyczy wielu
spraw, o których, jak dotychczas, można było tylko marzyć, a teraz
można je osiągnąć. Dar możliwości manipulacji Umową leży pod drzwiami
każdego z was i tylko czeka, aż go otworzycie. Jest to zatem początek
początku, na tym polega nowa dyspensacja. [gwoli przypomnienia,
dyspensacje były trzy: w czasach starotestamentowych żyliśmy w
dyspensacji Prawa, od czasów Jezusa żyliśmy w dyspensacji Miłości, a od
21. 12. 2012 żyjemy w dyspensacji Łaski- przyp. tłum.]
Cztery rodzaje najczęstszych ludzkich reakcji wobec niniejszych informacji i ogólnie, wobec daru Umowy
1.
Pierwszą, najbardziej powszechną reakcją jest ta: „Daj mi spokój, nie
opowiadaj mi takich głupot. Ani mi w głowie tego słuchać, ani się nad
tym zastanawiać. Zupełnie w to nie wierzę”. Kochani, wcale nikogo za
taką reakcję nie osądzamy, gdyż Ludzkość jest obdarzona wolnością
wyboru, aby robić tutaj, co tylko wam się podoba. Nie wszyscy z was są
Lemurianami. To waszym zadaniem było przebudzenie i wy się
przebudziliście. Predyspozycja na przebudzenie leży w DNA każdego
Lemurianina, a ci, zebrani razem, wspólnie mogą odmienić losy tej
planety… czego zresztą już dokonaliście. Kolejnym potencjałem jest
potencjał możliwości odmienienia samego siebie w bardzo głębokim stopniu
i wielu z was także to osiągnie.
2.
Druga reakcja Ludzkości wygląda tak: „Oj, widzę to! Czyż to nie
wspaniałe? Chcę oddawać temu boską cześć! Gdzie to więc jest? Trzeba to
tak postawić, żeby łatwiej było na klęczkach się do tego modlić. Dajcie
się temu pokłonić. Zaraz, zaraz, a ile pokłonów trzeba złożyć? W jakim
kierunku zwracać wtedy twarz?” Wiecie, jest to doprawdy bardzo
powszechny rodzaj reakcji. Wielu z was się wydaje, że jeśli coś jest z
natury duchowe, to się do tego zaraz trzeba modlić! Zupełnie nie
przyjmujecie do wiadomości, nie uzmysławiacie sobie, co to takiego
naprawdę, przyjmujecie to jako ciąg dalszy tego samego rodzaju
świadomości, według którego żyjecie w oderwaniu od Boga.
3. Trzeci
rodzaj reakcji jest bardzo ciekawy i zwykle wspólny wszystkim
Lemurianom-intelektualistom, czyli jest to reakcja właściwa Starym
Duszom lubującym się w umysłowym poznawaniu Boga. „Aha! No tak, teraz to
widzę! Właśnie na to czekałem. To jest warte zastanowienia się i chyba
sam będę tego dociekał dalej. Ciekawe, po co to? Trzeba się zastanowić,
co to takiego, ten dar? W ogóle to wszystko jest interesujące; ciekawe,
co to znaczy? A jakie to ma znaczenie w porównaniu z innymi darami? Jak
powinienem na niego zareagować? Czy dobrze to rozumiem, czy w ogóle
powinienem w to wszystko wchodzić?” Jest to reakcja Człowieka, który
wszystko bierze na umysł. Pyta się on o stosowność tego wszystkiego w
stosunku do własnego życia, w stosunku do Ziemi, otoczenia, zastanawia
się, jak należy do niego podejść oraz jaki jest tego wszystkiego cel. I
tak zastanawając się i roztrząsając żyje dalej swym dotychczasowym
życiem. Właśnie opisałem wam pracownika światła, który tego światła
jeszcze nie włączył. Taka Latarnia Morska jeszcze nie świeci, stoi na
skałach i zastanawia się nad sensem własnego życia, podczas gdy statki
błądzą w ciemności.
4. Czwarty
rodzaj reakcji może potencjalnie pochodzić od zebranych przede mną bądź
czytających te słowa. Potrudziliście się, aby się tutaj znaleźć, albo
to czytać. Nic z tych spraw nie jest dziełem przypadku. Siedzicie sobie
teraz tutaj lub w domach wcale nie przez przypadek. Jaka jest wasza
reakcja? „Oooo gdzie ja tę Umowę podziałem? Dlaczego o niej zapomniałem?
Ciekawe, gdzie ją zgubiłem? Aha,mam ją! Już jest, tak, tak, przecież
wiem, że należy do mnie, pora włożyć do kieszeni. Trzeba ją zachować z
namaszczeniem, bo to przecież moja własność”.
Powyżej
więc cztery bardzo różne reakcje w odniesieniu do tematyki dzisiejszej
nauki. Pozwólcie, że przejdę teraz do dyskusji samej Umowy. Postaramy
się streścić, gdyż wychodzenie poza opowiedziane tutaj historie musi
poczekać na inną okazję.
Umowa
Naszą
naukę rozpoczniemy od tego. Istnieją pewne przymioty, dzięki którym
można pracować z Umową. Powtarzam, tutaj nie chodzi o wasze ziemskie
kontrakty. Stronami Umowy jesteście wy i Wszechświat. Chodzi w niej o
wszystko w waszym życiu na Ziemi w relacji do wszystkich zagadnień
tyczących Wszechświata. Całą przyczyną, dlaczego przekazuję wam tę naukę
jest to, żeby wzmocnić energię synostwa bożego, którą zaczynacie
otrzymywać. Zatem w celu pracy z Umową, w celu jej zmiany, w celu nauki
podejmowania pełnych boskiej mocy życiowych decyzji, przekazujemy wam
teraz przymioty, w których świetle tę Umowę można lepiej zrozumieć.
Partnerstwo
Pierwszy
przymiot polega na tym, że jeśli macie ochotę zmienić Umowę, musicie
najpierw zrozumieć, na czym polega partnerstwo z Bogiem. Opowiadałem wam
o tym już dawno temu. [„Partnering with God” (Partnerstwo z Bogiem) to
także tytuł nieprzetłumaczonej na język polski, VI Księgi przekazu
Kryona, która się ukazała w druku w roku 1997 – przyp. tłum.] Mówiłem
wam wtedy, że przymiot ten zakłada, iż sami jesteście boscy oraz że to,
co nazywacie Bogiem jest waszym partnerem. Każde partnerstwo musi być
zrozumiane, uzgodnione i przyswojone. Kiedy coś sobie przyswajacie, to
tak, jakbyście sami to coś stworzyli, zatem partnerstwo trzeba czuć aż
tak bardzo głęboko, ono musi dla was być aż tak osobiste.
Najwyższa siła
Jeśli
w pracy z Umową chcecie odnieść sukces, to musicie także zrozumieć i
przyswoić sobie na 100%, że każdy z was stanowi najwyższą moc we
Wszechświecie. Och, nie każdy z was z osobna, ale razem z pozostałymi
Ludźmi, że nie ma większej siły ponad ludzką boskość, która mogłaby was
pokonać; czerpiecie tę moc od samego Stworzenia. Przyjmujecie do
wiadomości, że nie ma mocy, która mogłaby was pokonać. Nie ma mocy,
która by wam mogła coś uczynić, nie ma wyższej nad wami mocy, która
mogłaby was przekląć, zesłać na was chorobę, czy ubezwłasnowolnić.
Innymi słowy, nie istnieje nic innego, poza tym, co mogłoby na was
wywrzeć jakiś wpływ, prócz tego, co sami do siebie dopuścicie według
wielkiego planu waszej boskości. Nie pomylcie się, przymiot ten jest
często najtrudniejszy do przyswojenia.
Strach
Jeśli
chcecie rozpocząć pracę z Umową, będziecie musieli zrozumieć strach
[Ostatnio Kryon wyczerpująco mówił o strachu w serii pt. „Cztery oblicza
strachu”, poniżej w naszej grupie] Wcale nie mówię tutaj o jego
całkowitej eliminacji, gdyż tego wam nie wolno; nawet mistrzowie mieli
lęk, umieli go jednak równoważyć, postawić na swym właściwym miejscu.
Widzicie, dano wam lęk, którego nie da się od Człowieka oddzielić. On
musi istnieć, gdyż stanowi ważną część waszej dwoistości, na nim opiera
się część całego eksperymentu życia na Ziemi. Jednakże strach, czy lęki
także należy pokonywać. Wszystko, czego możecie się bać, nawet jeśli są
to rzeczy drobne, musicie nazwać, rozpoznać i w razie potrzeby podzielić
na kategorie, aby to wszystko następnie odłożyć na ich właściwe
miejsce, z tyłu, za warstwą własnej boskości.
Staram
się wam to wytłumaczyć jak najbardziej przystępnie, ale możecie się
zapytać: „Kryonie, już mi o tym wiadomo i już się z tym uporałem. Nie
mam żadnych kłopotów związanych z lękiem. Przejdźmy do dyskusji na inny
temat”. Pozwólcie więc, że zapytam wszystkich uzdrowicieli: Czy używacie
jakiejś ochrony przy pracy z chorymi? Czy stawiacie coś w swym
otoczeniu tak, aby energia uzdrawianych nie wpływała na was? Może się
wam wydaje, że ich negatywne energie zakłócają waszą? Może macie więc
coś, co wam pomaga się z tym uporać? Jeśli tak jest, to robicie to ze
strachu. Czyż nie ufacie światłu? W jakim stopniu musicie być święci,
żeby niskie energie wam nie przeszkadzały? Każdy z was jest cząstką
Boga! Wszędzie, gdzie byście nie poszli, wnosicie ze sobą bańkę
świętości i jedyne, co może ją przebić to wy sami; brakiem wiary,
strachem, sami wyzbywacie się własnej mocy.
Nie
przybywamy tutaj, aby was osądzać, czy upominać. Nauczamy was tylko w
formie instrukcji, jak postępować w obliczu strachu, jak postawić go na
właściwe miejsce, czyli z tyłu! Nie czyńcie niczego, co miałoby was
dzielić, czy chronić od energii innych, gdyż jest to niepotrzebne. To wy
dzierżycie całe światło. Kiedy się gdzieś udajecie i swą obecnością
wnosicie tam najjaśniejsze światło, to czy trochę się wahacie mówiąc:
„No tak, przecież ciemność może powstać i zdławić światło?” Nie, tak nie
postępujecie, gdyż znacie potężne przymioty tkwiącego w was światła.
Zatem nie lękajcie się tych spraw, niezależnie od tego, jak ciemnymi
mogą się jawić. Tkwiące w was światło samoistnie te rzeczy przemienia.
Zatem podejmujcie rzucane wam wyzwania biorąc byka za rogi. Kiedy
napotykacie negatywność, przemieniajcie ją. Zalewajcie miłością
wszystko, napełniajcie takie miejsca boską energią Boga, którego każdy z
was nosi wewnątrz, a którego mocy nie da się wyczerpać.
Dopuszczenie do siebie, że sprawy mogą się potoczyć inaczej
Bardzo
ważne: pozwólcie, aby to było w porządku, że sprawy mogą przybrać w
życiu obrót inny od oczekiwanego. Pozwólcie, że opowiem wam tutaj
opowieść o kobiecie, która bardzo czegoś pragnęła. Powiedziała tak:
„Wszystko rozumiem. Jestem Latarnią Morską, rozpoznaję Boga Wewnątrz,
jestem Lemurianką, odstawiłam strach na tylne siedzenie. To samo
zrobiłam nawet z przeszłymi życiami. Żyję dokładnie według nauk o tym,
jak żyć i to zresztą czuję. Kocham samą siebie, kocham Boga. Kocham
boskość we mnie, ale tak naprawdę bardzo bym także chciała mieć
partnera. Chcę, żeby ktoś mnie kochał. Zdaję sobie sprawę z tego, że
takie pragnienie jest niesamowicie liniowe, ale ja bardzo, ale to bardzo
chcę mieć partnera”.
I
zaczęła się modlić: „Kochany Boże, przyślij mi partnera. Daj mi
partnera, daj mi partnera, daj mi partnera. Jeśli zaś nie dosłyszałeś,
to powtarzam: Daj mi partnera!” Jednak go nie dostała i wtedy
powiedziała tak: Użyję całej zdobytej wiedzy i sama go sobie stworzę.
Kryon mówi, że jesteśmy istotami grupowymi, zatem użyję swej
męskiej/żeńskiej strony i zrobię sobie partnera i będę wtedy zadowolona
sama z siebie”. I tak też zrobiła. Zakochała się w sobie jeszcze
bardziej i wcale nie w sposób egotystyczny, lecz właśnie boski. Jam Jest
się w niej przyjęło, zauważyła boskość i jedność we wszystkim więc
stwierdziła: „Wcale nikogo nie potrzebuję” – po czym, ku zakłopotaniu
swego otoczenia, zawarła nawet ślub z samą sobą. [śmiech na sali.] Cóż
to za historia! Była z siebie bardzo zadowolona i powiedziała: „Kochany
Duchu, dziękuję, że pokazałeś mi coś, czego się nie spodziewałam. W
porządku, że jestem sama, naprawdę jestem wobec tego w porządku. Nikogo
nie potrzebuję”.
Czy
więc będzie w porządku, jeśli w życiu sprawy potoczą się inaczej niż
tego oczekujecie? Powyżej opisałem wam sytuację, w której boska mądrość
przemieniła sam oczekiwany efekt modlitwy wtedy, kiedy ogromne
pragnienie nie zostało spełnione. Co się stało? Kobieta sama zmieniła
swą przyszłość, zmieniając pragnienie. Moglibyśmy tę opowieść na tym
zakończyć, ale ona się jeszcze nie skończyła. Posłuchajcie, gdyż to
ważne: W tym konkretnym przypadku kobieta tak doskonale wybrukowała
gościniec dla partnera, że sam do niej przyszedł właśnie wtedy, gdy się
zakochała sama w sobie. Raptem, w tej samej chwili, kiedy uzmysłowiła
sobie, że go wcale nie potrzebuje otrzymała to, o co wcześniej z taką
desperacją prosiła wtedy, kiedy czuła się zależna od spełnienia swej
prośby. Związek z nowym partnerem, jaki sobie stworzyła, nie jest
związkiem współzależnym, lecz powstał na gruncie przepięknej wspólnoty.
Związek ten zjednoczył dwoje zakochanych w sobie samych Ludzi, którzy
nie są od siebie współzależni, lecz którzy tak bardzo się wzajemnie
kochają, że będą ze sobą, aż do grobowej deski. To jest dopiero miłość.
Czy
rozumiecie, co wam wszysktim pragnę przez to powiedzieć? Z chwilą,
kiedy ta pani odkryła własną boskość, odmienił się cały paradygmat jej
potrzeb. W jej przypadku nie otrzymała tego, czego pragnęła od Boga, ona
otrzymała to od samej siebie.
Komunikacja na poziomie komórkowym
Już
od niemalże dziesięciu lat nauczamy was o komunikacji z własną
strukturą komórkową. Będziecie musieli zbudować most między tym, o czym
wam powiedziano, że jest niemożliwe a tym, co obecnie stało się bardzo
możliwe. Będziecie więc musieli się stać jednym z tych, którzy umieją
rozmawiać z własną biologią, a to wcale nie jest takie trudne. Częścią
daru pracy nad Umową jest umiejętność komunikacji z komórkami ciała.
Kiedyś, w przyszłości, przekażemy wam więcej wielowymiarowych informacji
o sposobach takiej komunikacji, na razie jednak powinno wam wystarczyć,
kiedy powiem, że taka możliwość jest dość oczywista. Tylko
doświadczenie życiowe dyktuje wam, że coś takiego jest niemożliwe.
Jednakże życie w innych wymiarach, które istnieją równocześnie z waszym,
zdaje się błagać, abyście taki dialog rozpoczęli. Zbudujcie most między
tym, co niemożliwe a tym, co możliwe; niech to będzie takie małżeństwo.
Część tego, jak to uczynić przekazałem wam już dzisiaj we wstępie do
niniejszego przekazu: przyjmijcie tę możliwość komunikacji do
wiadomości, zawrzyjcie z nią partnerstwo, uwierzcie w jej rzeczywistość, a
komórki zaczną was słuchać.
Nadmierne główkowanie
Już
wcześniej powtarzałem: Przestańcie nad wszystkim zbytnio główkować!
Oddajcie sprawom cześć, przyswójcie je. Doskonale znamy i szanujemy
Ludzki proces myślowy i wrodzoną mu logikę, to dzięki niemu doszliście
do wspaniałych odkryć naukowych. Jednak proces ten jednocześnie nie
pozwala wam na zbudowanie mostu do komunikacji z komórkami, bowiem im
bardziej taką możliwość będziecie analizować, tym bardziej ona się od
was będzie oddalać. Gdybyście w ten sam sposób zaczęli analizować
żywność, to dawno umarlibyście z głodu! Czy z każdym oddechem
rozmyślacie nad procesem oddychania? Nie! Może więc przyszła pora, aby w
ten sam sposób podejść do własnej sfery duchowej?
Niektórzy
chcą się dowiedzieć: „Kryonie, jak możemy zacząć myśleć poza liniowość
4D?” Do tego potrzeba praktyki. Jedną z kluczowych spraw jest tutaj
medytacja, umiejętność wejścia w stan „bezmyślności” pozwolić sobie na
„nielogiczność” (Nawiasem mówiąc wielu z najlepszych naukowców na Ziemi
medytuje regularnie w celu znalezienia rozwiązań kwestii, nad którymi
pracują... zatem ich sposób myślenia wybiega poza szufladkę logiki 3D).
Niektórzy
taki stan medytacji z otwartymi oczami nazwali „snem na jawie”. Wy też
takiego stanu doświadczaliście, gdyż wasi znajomi was określają jako
lekko stukniętych! Zatem opanujcie go dobrze, gdyż się wam przyda w
urzeczywistnieniu komunikacji z komórkami. Niech to wszystko stanie się
waszą rzeczywistością, nie dzielcie jej na rzeczywistość i odmienny stan
rzeczywistości. Myślcie o tym jak jedno i to samo. Pamiętajcie, że
możecie używać logiki,nawet będąc w tak zwanym odmiennym stanie
rzeczywistości. Zrozumcie, na czym on polega i jak się go odczuwa. Moi
kochani Ludzcy przyjaciele, w ten sam sposób rozumowali wszyscy żyjący
na Ziemi Mistrzowie. Zbytnio więc nie główkujcie nad potęgą własnej
wielowymiarowości.
Dopuszczenie, że sprawy mogą pozostać takie, jakie są
Chyba
najciężej jest mi wam przypomnieć właśnie o tym. Oto, o co często się
modlicie: „Kochany Boże, w ciele czai się wielkie wyzwanie. Może ono
nawet zagrażać memu życiu. Dziedzicznie mam skłonność do pewnej choroby i
czuję jak ona się do mnie zbliża. Och Boże, mam tę chorobę! Wiem, że ją
już mam. Kochany Boże, chcę uzdrowienia. Proszę powiedz mi, co
powinienem robić, gdyż jestem zdesperowany. Powiedz, co muszę robić?”
[pauza.]
I
znów zatoczyliśmy koło i jesteśmy tam, odkąd zaczęliśmy, nieprawdaż?
Dlaczego niektórzy zdrowieją, inni zaś nie? Przyczyna: Tutaj wcale nie
chodzi o ciebie, kochana Istoto Ludzka, tutaj chodzi o Umowę. Ponownie
przeczytajcie powyższą modlitwę. Jest to bardzo ziemska prośba, a nie
uniwersalna. W tym przypadku Syn Boży zadałby sobie następujące pytanie:
„Czy to, o co proszę jest stosowne w świetle planu Wszechświata według
którego teraz żyję na Ziemi? Może bardziej byłoby pożyteczne w szerszej
skali, gdybym zachorował i nawet umarł?”
Jak
byście się poczuli, gdybym wam powiedział, że może byłoby lepiej,
gdybyście jednak zapadli na tę chorobę i przedwcześnie umarli? Co wy na
to, jeśli wam powiem, że taka choroba i śmierć lepiej przysłużyłaby się
planecie? Czy byście się na nią zgodzili? Człowiek odpowiedziałaby:
„Nie”. Syn Boży zaś: „Tak”. Widzicie więc, co to jest boska mądrość?
Tutaj chodzi o zrozumienie i współpracę z Umową.
Czyż
nie sądzicie, że Mistrzowie wiedzieli o swej śmierci, nawet jeśli miała
być przedwczesna? Och, oczywiście, że tak! A czy kiedykolwiek
zastanawialiście się nad tym, dlaczego wielu z nich tak ochoczo tę
śmierć przyjmowało? Za sprawą wspaniałości Umowy! Za sprawą odczucia
wspaniałości i ogromnej skali takiej Umowy , która wykracza ponad
wszystko na Ziemi, choć jednocześnie także dotyczy życia ziemskiego. Co
wy na to, jeśli wasze otoczenie i sama planeta bardziej skorzysta na
waszej śmierci? Czy byście się na nią zgodzili? Co wy na to, jeśli wasza
śmierć wywarłaby na kimś tak ogromny wpływ, że skłoniłaby ich do
pójścia tam, dokąd inaczej nigdy by się nie wybrali? Prócz tego, co,
jeśli ta śmierć skłoniłby ich do uczynienia czegoś wspaniałego, daleko
wybiegającego poza waszą wyobraźnię? Czy byście na nią przystali?
Dobrze
zdajecie sobie z tego sprawę, że co powyżej to, to samo sedno Umowy
między Człowiekiem i Wszechświatem. Czy stać was no to, aby się jej
przyjrzeć? Czy potraficie rozważyć dobro całego rodu ponad dobro
pojedynczego życia? Czy możecie poczuć się wobec takiego wyboru w
porządku? To bardzo skomplikowane, nieprawdaż? Jest to jednak zarazem
przepiękne, czyż nie? Właśnie dlatego tak niezmiernie was kochamy.
Kochana
Istoto Ludzka, jak ci się wydaje, ilu widzimy kroczących swą ścieżką
Wojowników Światła, którzy są chorzy? Wielu. A ilu z nich jest w wózkach
inwalidzkich? Wielu. Czy znaczy to, że coś im nie wychodzi, że jakoś
nie potrafią się z Bogiem porozumieć? A może jednak jest zupełnie
odwrotnie? Ile maleństw umarło po to, aby ich rodzicie odnaleźli
oświecenie? Bardzo dużo. Tutaj chodzi o Umowę. Przestrzegam, nie
analizujcie tego zbyt nadmiernie. Nie wiecie, co w oczach Boga stosowne,
a co niestosowne, dopóki sami nie wejdziecie na ścieżkę. Nie
zakładajcie z góry, co możecie na niej czynić, jak ona ma wyglądać, nie
zakładajcie także niczego na temat kogokolwiek innego na Ziemi. Mój
przekaz nie jest nawoływaniem Pracowników światła do cierpienia. Każda z
waszych ścieżek jest jedyna i niepowtarzalna, każda z nich wspaniała.
Ścieżka Syna Bożego różni się, gdyż on potrafi myśleć poza ziemskie
ciało, zostawiając tym samym miejsce na poszerzenie obrazu.
Koordynacja czasowa
„Kryonie,
a jak jest z koordynacją czasową? Jeśli dobrze to zrozumiemy i
zaczniemy nad tym pracować, to kiedy, za jak długo, będziemy mogli
rozpocząć pracę z Umową? Czy jest to kwestia miesiąca, roku, czy jak?”
Odpowiedź: Natychmiast i nigdy. Już chyba dawno powinniście to rozumieć?
Jak wam się wydaje, kim naprawdę jest każdy z was? Jak wygląda wasza
przeszłość? Po co tutaj przyszliście? Na ilu Ludzi wpływacie? Co jest
najlepsze dla wszystkich? Na tym polega Umowa.
Wartość własna
Ostatni
punkt naszej dyskusji zazębia się o pierwszy. Jeśli macie ochotę,
choćby zacząć to wszystko rozumieć, nawet w najmniejszym stopniu, to
będziecie musieli się zetknąć z zagadnieniem poczucia wartości własnej.
Jaki macie stosunek do samych siebie? Pamiętacie kobietę, która się
zakochała w sobie i sama siebie zaślubiła? Ona to całkowicie zrozumiała.
To żadna zarozumiałość, czy egotyzm. Ludzie obdarzeni miłością własną
zakochują się sami w sobie. Całe życie zerkając do lustra chichoczą,
gdyż rozumieją, że to, co tam widać to tylko dwoistość, oni wiedzą
lepiej! We własnych oczach widzą Obecność Jam Jest. Widzą odwieczną
duszę która za każdym razem, kiedy objawia się na Ziemi przybiera inną
twarz. Czyż nie brzmi to, jak partnerstwo z Bogiem? Przekazaliśmy wam
już przymioty, które pomagają w podniesieniu miłości własnej, sami
możecie tych przekazów sobie odszukać.
Oto
cała nauka na dzień dzisiejszy. Poruszyliśmy w niej jedno z
najważniejszych zagadnień, które kiedykolwiek z wami poruszaliśmy.
Widzicie, chodzący po Ziemi Syn Boży rozumie swoje miejsce we
Wszechświecie. Człowiek, nawet oświecony, poszukuje tylko ścieżki na
Ziemi. Czy rozumiecie, na czym polega różnica? Niniejszym przekazem
prosimy was, abście przyjrzeli się sprawom uniwersalnymi i stali się
wielowymiarowi. Po raz pierwszy prosimy was, abyście zaczęli myśleć
grupowo, a nie indywidualnie. Abyście wychylili się poza uproszczony
sposób myślenia związany z przeszłością i przeszli na oparte na mądrości
zrozumienie przyszłości.
Zatem
błogosławiony ten, kto rozumie dzisiejszy przekaz i zaczyna postrzegać
siebie inaczej niż uprzednio. Błogosławiony ten, kto opuszcza to miejsce
będąc odmienionym. Wielu z obecnych tutaj oraz czytających te słowa
będą dotknięci bardziej, niż zdają sobie z tego sprawę. Niektórzy ze
zgromadzonych będą już za kilka dni musieli posłużyć się zdobytą tutaj
wiedzą. I jeśli odnajdujesz się w tym, co teraz mówię, nasza świta,
czyli boska rodzina chętnie i z miłością będzie ci wtedy towarzyszyć.
Podczas wycofywania naszych energii z tego miejsca zabierzemy stąd pewne
istoty, które były tutaj od bardzo dawna. [w teatrze były duchy!].
Niektóre z nich od dawna wyczekiwały tego momentu; są to jednak energie
pozbawione siły życiowej. Tylko wam może się wydawać, że to nie tak, że
są to żywe istoty. Sam temat różnic między tym, co to energia, a co
życie, jest bardzo ciekawy. Nawet nad tym przyjdzie się wam jeszcze za
waszego życia zastanowić, kiedy nauka odkryje nieznane dotąd formy życia
w wodzie i w powietrzu. Będziecie wtedy musieli przeredagować samą
definicję życia. Chodzi mi oczywiście o wielowymiarowe formy życia.
Życie wielowymiarowe często wygląda jak energia gotowa na przeskok w
inny wymiar, ale nie oczekuję, abyście to teraz zrozumieli. Niech więc
teraz historia i przyszłość tego miejsca zejdą się razem. Niech okaże
się to stosownym, boskim i nawet pobłogosławionym wydarzeniem. Nich to
wszystko rozejdzie się i mnoży sposób, o którym na razie nic wam nie
wiadomo. Niech wszyscy, którzy to przeczytali i dziś tej nowiny
wysłuchali doznają ukojenia, zostaną ukochani i na odchodnym przytuleni.
I tak jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz