Strony

środa, 21 sierpnia 2019

Poniżej czwarty z czterech przekazów Kryona ze spotkania w San Jose

Brak dostępnego opisu zdjęcia.


http://audio.kryon.com/en/The%20tree-hugger.mp3
Poniżej czwarty z czterech przekazów Kryona ze spotkania w San Jose, które odbyło się w dniach 2-3 lutego. Zamieszczam w odwrotnej kolejności żeby potem było łatwiej czytać w poprawnej... 😉🙃

Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Trzydzieści lat temu pojawiłem się w życiu mojego partnera w sposób bardzo enigmatyczny. On się tego najpierw przestraszył, ale później mu przeszło. Niektórzy pytają Lee, jako człowieka posiadającego umysł ścisły, co było punktem zwrotnym, co ostatecznie przekonało go do prawdziwości tego, co się z nim stało? Otoczenie podsycało jego obawy, bowiem wielu ostrzegało mówiąc: „Ostrożnie Lee, to jest zło!” A przecież mimo wszystko, Lee stał się channellerem. Co więc było przeważającym faktorem, który skłonił go do zmiany zdania? Zaraz wam opowiem.
Znam tego człowieka na tyle, żeby wiedzieć jak go do czegoś przekonać. On nie był na mnie gotowy,  bowiem żadna logika nie potrafi wyjaśnić miłości. To jest po prostu niemożliwe. Ale za każdym razem, kiedy siadał, aby przekazywać nowiny, obmywaliśmy go tak cudowną miłością, piękna której Lee nigdy przedtem nie doświadczył. Nigdy! W młodości należał do jednej z religii i w tym kościele czuł miłość. Tak, tam była miłość i ta miłość sprawiła, że Lee do niego chciał należeć, ale podczas channellingu, kiedy sam na sam zasiadał przygotowując się do przekazu, doświadczał czegoś, co pochodzi prosto od Ducha. I ta miłość ostatecznie go przekonała.
Kochani, miłość nie posiada żadnej logiki, sami wiecie, że jej nie da się nijak wytłumaczyć. Jak już wcześniej wam mówiliśmy podając przykład kochanków, miłość może wyglądać zabawnie. Dwoje ludzi najpierw zaczyna do siebie wzdychać i nareszcie jeden do drugiego mówi: „Kocham cię!” A ten drugi mu na to: „Co chcesz przez to powiedzieć?” Ha ha ha! – „Wytłumacz mi, co przez to rozumiesz?” Ha ha ha! To przecież nie tak, bowiem tego nie da się wytłumaczyć. Zresztą kto by chciał? Wszyscy wiecie, że nawet miłość między dwojgiem ludzi jest piękna, posiada pewne cechy, które wprawiają was w stan podniecenia, tracicie sen, bowiem czujecie tyle miłości! Najpiękniejsze, co człowiek może doświadczyć, to właśnie się zakochać! Zakochujecie się w innych, zakochujecie się w zwierzętach, ale możecie także zakochać się w Bogu!
Stan zakochania jest doświadczeniem bardzo bezpośrednim, niczym nawiązanie więzi i tego nie da się opisać. Tego się nie da opisać. Ludzie będą się was pytać, co miało miejsce na dzisiejszym spotkaniu? Tego nie da się wytłumaczyć. Jedni mogą powiedzieć: „Nauczyłem się czegoś nowego.” Ale to pociąga następne pytanie: „A czego?” Ha ha! Tego nie da się wytłumaczyć, czyż nie? Co wy na to, że miłość jest tak ogromna, że pod jej wpływem sami odmieniacie własne serca? Co wy na to, że miłość tak dalece wybiega poza wszelkie znane pojęcia, że nie sposób ją komukolwiek wytłumaczyć.  Ale sami po takim spotkaniu jak nasze wracacie do siebie czując się odmienieni.
Co by się stało, gdybyście raptem odkryli w sobie coś, czego istnienia przedtem się nie domyślaliście, że jesteście kochani w sposób, którego dotychczas nie odczuwaliście? Być może wtedy zatrzymalibyście się i zaczęli się zastanawiać, a niektórzy, tylko niektórzy, nawet zaczęliby płakać z wdzięczności. Tutaj nie chodzi o to, że Bóg was kocha. W tym miejscu przypomnę wam, co mówiłem o jedności. Jeśli Duch/Bóg jest Mistrzem Stworzycielem, Mistrzem Fizykiem, Mistrzem Biologiem, jest tym, który skomponował życie na Ziemi, to ta piękna Istota zna każde źdźbło, każdy chwast, każdy liść, każde ziarnko piasku na Ziemi w sposób nieliniowy, wielowymiarowy, jako Stwórca Wszechrzeczy. Nie możecie więc powiedzieć, że właśnie teraz odkryliście, że Bóg was kocha! Zaraz wam powiem, co teraz odkrywacie. W Jedności ze Wszystkim Co Jest odkrywacie, że wszystko was kocha!
Czy znacie jakiegoś zagorzałego miłośnika natury, takiego eko-wariata? [tutaj Kryon używa pejoratywnego określenia „tree hugger”, dosł: „przytulacz drzew”- przyp. tłum] Oj, przepraszam, w naszym gronie siedzi ich kilku! [Śmiech na sali] być może nawet byliście takimi eko-wariatami długo, zanim odkryliście cokolwiek, co można uznać za duchowe. Być może to właśnie wy twierdzicie, że dla was kościół to las. Tak się to wszystko zaczyna... udając się do lasu czujecie tam bezwarunkową miłość stworzenia do stworzenia... świta wam, że stanowicie część całego ekosystemu i przechodząc blisko drzew, niektórzy z was wyczuwają ich świadomość, odwieczność, drzemiącą mądrość Matki Natury i będąc w lesie mówicie : „Jestem w domu! Czuję, że tutaj jest moje właściwe miejsce, jestem integralną częścią tego wszystkiego.” Natura więc stanowi wasz kościół. I wcale się nie mylicie! Tak zaczyna się zrozumienie jedności.
Jeśli zapytać eko-wariata: „Czy las cię kocha?” to odpowie wam: „Właśnie dlatego tam chodzę! Tak! On mi daje ukojenie, dobrze mi się tam oddycha, czuję emanującą zewsząd miłość.” Nawet, gdyby eko-wariat nie był zbytnio uduchowiony to powiem wam, że i tak to, co w lesie czuje, to miłość Boga! Jak więc wytłumaczyć moment Aha! - nagłe uzmysłowienie tego, iż miłość , którą żywi do was Bóg to także miłość , którą żywi do was każda cząstka materii we Wszechświecie? Eko-wariacie, wchodząc do lasu doświadczasz czegoś i dobrze o tym wiesz! To doświadczenie nie tylko świadczy o tym, że stanowisz jedność z przyrodą, ale także, iż owa przyroda się o ciebie troszczy. Natura troszczy się o swoje dzieci, więc kiedy idziesz do lasu, nie mówi ci: „Trzymaj się z daleka, boś jest zły!” Nie, las cię gościnnie wita.
Drzewa oddychają dając wam tlen. Jednym z najwspanialszych przeżyć jest odwiedzenie lasu deszczowego ponieważ, jak o tym już wspominaliśmy, najwięcej tlenu produkują właśnie mchy. Na świecie jest o wiele więcej mchu niż liści. W lesie deszczowym mchy obrastają pnie drzew i kiedy się tam wchodzi to samopoczucie od razu się poprawia. Czujecie się odurzeni tlenem. Skąd tyle tlenu? Kochani, przecież on jest wam niezbędny do życia. Zatem las was dotlenia, drzewa was gościnnie witają.
Gdybyście więc mogli to upojne uczucie przenieść tam, gdzie mieszkacie na co dzień, tam, gdzie być może ciężko nawet o skrawek zieleni, nawet jeśli stopami zamiast ziemi, dotykacie beton, to nawet wtedy możecie jednocześnie być w lesie! Bowiem powietrze, którym oddychacie pochodzi z drzew rosnących w lasach pokrytych mchem. Biorąc wdech, powietrze wam mówi: „Znam cię i cię kocham, trwasz w jedności ze wszystkim co jest.” A to przecież stanowi część Źródła Stwórczego!
Czy potraficie więc zrozumieć jedność do tego stopnia, aby posiąść zrozumienie tego, iż miłość Boga jest tożsama z miłością, którą żywi do was każda cząstka materii? Bowiem ona należy do Stwórcy, który zna was po imieniu! To dlatego tak często powtarzamy wam, którzy oglądacie Boga jakby w zwierciadle, niejasno, malując Go jedynie w oparciu o własne doświadczenia, że taki Bóg staje się wtedy rodzicem, charakter którego przybiera rysy waszych własnych rodziców. Dlatego na przestrzeni całej historii pojmujecie Boga jako posiadającego ludzkie cechy rodzica. To jest najlepsze, na co was stać, bowiem nie potraficie sobie wyobrazić nic ponad to. Rezultaty takiego obrazu widać wszędzie i wiele religii przedstawia Boga jako dysfunkcyjnego rodzica. I tak Bóg, który kocha was ponad wszelką miarę staje się tym, który karze was ponad wszelką miarę. To bezsens. Mówiąc tak wcale was nie osądzamy, bowiem ten obraz pochodzi ze starszej energii, zanim ludzka sfera duchowa zaczęła się rozwijać na tyle, abyście zaglądając za zasłonę mogli Go zobaczyć trochę wyraźniej.
Pierwsze, co za zasłoną ujrzeliście to wcale nie był gniew, lecz światło. Zebranych na tej sali/czytających ten przekaz często się krytykuje za wiarę. Niektórzy oskarżają was o brak konkretów; bowiem nie macie ani proroka, ani doktryny! Według nich więc bujacie w obłokach w jakiejś wyimaginowanej krainie wiecznej miłości... I niech was Bóg za to błogosławi, bujacze w obłokach! [Śmiech na sali] Bowiem taki bujacz w obłokach staje się następnie już nie tylko eko-wariatem gotowym przytulać drzewa, ale tuli się do samego Boga! On zaczyna rozumieć, że prorok wcale nie jest nieodzowny, jeśli człowiek sam potrafi naśladować Stwórcę! Wtedy wcale nie paradujecie jak bożki lecz tworzycie jedność Boga Jedynego i bierzecie czynny udział w Jego pięknie. Mądrość pochodzi właśnie z takiego uczestnictwa w pięknie Jedności i zaczyna się rozrastać.
Trzydzieści lat temu Lee zupełnie nic nie wiedział o dniu dzisiejszym. W międzyczasie więc, wzrastając, musiał się nauczyć jak schodzić sobie samemu z drogi, musiał się nauczyć jaka jest różnica między informacją natchnioną a podszeptem ego. Musiał się nauczyć jak zachować własną tożsamość podczas przekazu natchnionego. I jego metoda zachowania tożsamości jest zupełnie inna od tej, która jest właściwa każdemu z was, kochani. Lee odczuwa proces przekazu jako wlewającą się weń miłość, której wartki strumień niemalże pozbawia go możności mówienia. Kiedyś proces otrzymywania przekazu pozbawiał go zdolności myślenia, Lee więc rozpoczął od zapisywania przekazów, bowiem to mu się wydawało najbezpieczniejsze. Obawiał się, co na to powiedzą ludzie. Kiedy nareszcie zdobył się na publikację książek, to nazwisko autora umieścił na tyle okładki drobnym drukiem, żeby nikt nie zauważył. On się po prostu bał. Zanim się pozbył lęku, minęły całe lata. [W procesie channellingu] wszystko,co ludzkie musi ustąpić, a to zabiera czas i tego się trzeba nauczyć. Zaraz wam powiem, co się dzieje dalej. Po pewnym czasie ciało zaczyna rozumieć, o co chodzi.
Kochani, czy rozumiecie, że z chwilą, kiedy rozpoczynacie proces oświecenia, wasze ciało wie, co robicie? Stwórca stworzył każdą jego komórkę, a wzorzec Stwórcy przecież tkwi w waszym wnętrzu. Wrodzona mądrość ciała zna zatem i Boga i Wyższe Ja. Wszystko, co według was stanowi wyższą część was samych, do zrozumienia czego, tak bardzo dążycie, stanowi także część Źródła Stwórczego. Kiedy więc rozpoczynacie proces oświecenia, ciało doskonale to rozumie i stopniowo przyzwala na coraz szersze zrozumienie. Oto, co w ciągu trzydziestu lat działo się z siedzącym przed wami na krześle człowiekiem. Po jakimś czasie Lee zaczął rozróżniać co pochodzi od niego, od jego własnej świadomości, a co pochodzi od czystej świadomości drugiej strony zasłony. Na początku to wcale nie było dla niego takie oczywiste więc i przekazywane nowiny były tajemnicze. Przekaz nie spływał naturalnie, Lee mówił z długimi przerwami między kolejnymi zdaniami.
Kiedy nareszcie zdecydował się przekazywać nowiny na żywo, przed zebraną w tym celu grupą, za każdym razem kiedy to robił, oblewał się zimnym potem. Był wtedy bardzo zdenerwowany, miał ogromną tremę; to był dla niego doprawdy ogromny wysiłek. A potem przyszedł czas, kiedy zaczęło mu iść łatwiej. Potem, kiedy nauczył się rozróżniać między własną, a czystą świadomością, ha, ha, czyli trochę ponad dziesięć lat temu, kiedy brał prysznic, [śmiech na sali] zapytałem go: „Czy jesteś gotów przejść na kolejny poziom?” Widziałem, jak moje pytanie wprawiło jego umysł na wysokie obroty oraz malujące się na jego twarzy rozczarowanie. Lee się wydawało, że już osiągnął najwyższy poziom! Ha ha ha! Pod pewnym względem, w starej energii być może i tak było, ale powiedziałem mu, że na następnym poziomie następuje zlanie, dzięki któremu zawsze jesteśmy w stanie natchnienia. To jest trochę inny rodzaj natchnienia niż ten, któremu się obecnie przysłuchujecie. To jest stan bytu, w którym człowiek żyje jedną nogą po jednej, a drugą po drugiej stronie zasłony. Tak żyjąc postrzega się ludzi w zupełnie inny sposób. Dzięki takiemu zlaniu się, Lee nie musi tak ciężko pracować, aby wejść w odpowiedni trans, gdzie ego na stałe siedzi sobie na tylnym siedzeniu i choć czasem irytuje, to nigdy nie przejmuje kierownicy. Oto jak obecnie do was przemawiam, właśnie dzięki takiemu zlaniu.
Co do procesu otrzymywania przekazu natchnionego zawsze zadajecie bardzo liniowe pytania typu: „Jak się robi to, czy tamto, co mam zrobić z dwoistością?” nigdy nie rozumiejąc, że się po prostu nadmiernie wysilacie. W celu otrzymania przekazu nie musicie robić prawie nic! Jedynie zaakceptować to wspaniałe zlanie się, które nadchodzi samoistnie, poprzez rozwój świadomości oraz dzięki wrodzonej mądrości ciała. Wtedy wasze własne Wyższe Ja na stałe się do was wlewa. Ha ha ha.
A wiecie, co to takiego medytacja? To inaczej wysiłek w celu dotknięcia tej części was samych, dzięki czemu spowalniacie proces starzenia, bowiem w medytacji oddychacie bardziej poprawnie i dobrze wiecie, że im dłużej potraficie wytrwać w medytacji, tym lepiej! To, kochani było bardzo poprawne w starej energii. Prawda w dobie obecnej wygląda inaczej i zaraz ją wam powiem. Medytacja to nic innego jak sposób na dotarcie do zlania się na stałe z własnym Wyższym Ja, podobnie jak Lee teraz ze mną. Każdy z was to może osiągnąć i to bez niczyjej pomocy! Zlewając się z własnym Wyższym Ja nie trzeba się już wysilać, tak jak w medytacji, aby ten stan medytacji utrzymać. Ot, wstajecie rano i już jesteście połączeni, kładziecie się spać połączeni. Bowiem po jakimś czasie dochodzicie do wprawy i zawsze jesteście w stanie ciągłej uważności, wiedząc dokładnie, co się dzieje w waszym otoczeniu jednocześnie będąc połączonym z drugą stroną zasłony.
Zwracaliśmy się do tych, którzy nazywają siebie New Age, aby przestali ludzi odpychać i zaprzestali szczycić się swą innością. Wiem dobrze, dlaczego tak robicie, chcecie bowiem, żeby was zostawiono w spokoju. Robicie tak, aby móc wyznawać Boga we własny sposób, aby po swojemu zgłębiać własną sferę duchową bez konieczności naginania się do innych. Jak już wam to nie raz wspominaliśmy, jeśli zaakceptujecie zlanie się z własnym Wyższym Ja, to przestaniecie być poczytywani za dziwaków. Nie tylko będziecie wtedy zupełnie normalni, ale wybiegniecie daleko poza normę! Podniesie się wasz współczynnik miłości daleko ponad ten, który posiada większość ludzi, w oczach większości więc będziecie odbierani jako kochający, mądrzy i bezpieczni ludzie. Wspólną cechą wszystkich Synów Bożych jest to, że odbierano ich jako bezpiecznych. Do nich można się było zawsze i ze wszystkim zwrócić, ludzie pragnęli przebywać w ich otoczeniu. Mistrzowie z nikim nie wchodzili w konkurencję na poglądy. Oni wszyscy posiadali coś wspólnego, mianowicie, umieli słuchać! Ci, których wysłuchiwali wiedzieli, że są przez nich jednocześnie zrozumiani i kochani.
Tak wygląda Nowy Człowiek. Eko-wariat tego jeszcze w sobie nie ma, choć doprawdy niewiele mu brakuje. Niewierzącemu w sferę duchową eko-wariatowi nic nie brakuje! Wystarczy mu tylko dać wiedzę o tej sferze, o duszy, która jest częścią Wszystkiego co Jest i wtedy już wiadomo, dlaczego las się z nimi wita, kiedy doń idzie. Czy wiecie, że Gaja została stworzona specjalnie dla was? Niektórzy są zdania, że to właśnie człowiek jest najgorszym, co Gaję spotkało! Ha ha ha! Przejdzie wam! Nauczycie się na czym polega partnerstwo z nią i przestaniecie ją zanieczyszczać. Powinniście jednak pamiętać tę prawdę, iż Gaja została stworzona specjalnie dla was. Ona jest waszą najlepszą przyjaciółką i jest niesamowicie bliska waszemu Wyższemu Ja, które tak bardzo pragniecie dotknąć.
Kończąc niniejszy przekaz, pragnę wam przekazać pewną wiedzę i mądrość, która brzmi następująco: Każdy z was jest częścią systemu piękna tej Ziemi, nigdy nie rodzicie się tutaj, aby cierpieć. To w starej energii was tak nauczano, bowiem to było wszystko, co wtedy wiedziano. Stańcie się tymi, którzy rozpoczną coś nowego. To coś nowego polega na staniu się samowystarczalnym, świadomym Boga wewnątrz, żyjącym w jedności ze wszystkim człowiekiem, co z kolei przywiedzie was do mądrości i zrównoważenia, dzięki którym odpadną od was zmartwienia i niepokój o własne przetrwanie, one muszą na zawsze znaleźć się na tylnym siedzeniu, bowiem to, czym pod wpływem zlania się z Duchem będziecie emanować - jest piękne i oparte na świetle. Tak będzie wyglądać wasza nowa normalność. Obecnie na Ziemi, światło ruchem wahadłowym wychyla się od ciemności ku światłu, oświetlając po drodze wiele niestosownych rzeczy. Niechaj to samo stanie się i w was, niech światło wskaże niestosowności w waszym życiu tak, aby było wam łatwo je odrzucić jak gorący kartofel! Abyście zmienili kierunek, bowiem teraz pójdzie wam z tym łatwiej, każda komórka ciała was w tym wesprze, tak samo jak wesprze was każde drzewo, powietrze, którym oddychacie oraz całe Stworzenie! Niech tak się stanie. Opuśćcie to miejsce, stając się innymi, niż doń przybyliście.
I tak jest.
Kryon

Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...