Strony

wtorek, 5 listopada 2019

Życie po życiu

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i tekst

Rozdział 1: Moje ziemskie życie

KTO ja jestem to naprawdę nieistotne. To, kim byłem, ma jeszcze mniejsze znaczenie.
Nie przenosimy naszych ziemskich pozycji z nami w świat Ducha. Moje ziemskie znaczenie pozostawiłem za sobą. Moja wartość duchowa jest tym, co się teraz liczy i to, mój dobry przyjacielu, jest znacznie poniżej tego, czym powinno być i czym może być. Tak bardzo, jak i temu, kim jestem. Co do tego, kim byłem, chciałbym podać kilka szczegółów dotyczących mojej mentalnej postawy przed moim przejściem tutaj w świat Ducha.

Moje ziemskie życie nie było trudne w tym sensie, że nigdy nie przechodziłem fizycznych niedostatków, ale z pewnością było to życie ciężkiej pracy umysłowej. W moich wczesnych latach ciągnęło mnie do Kościoła, ponieważ mistycyzm Kościoła przyciągał mój mistyczny zmysł. Tajemnice religii, poprzez swój zewnętrzny wyraz świateł, szat i ceremonii, zdawały się zaspokajać mój duchowy apetyt w taki sposób, że nic innego nie mogło. Było oczywiście wiele rzeczy, których nie rozumiałem i od czasu przyjścia do Ducha odkryłem, że te rzeczy nie mają znaczenia. Były to problemy religijne podnoszone przez umysły ludzi i nie mają żadnego znaczenia w tym wielkim schemacie życia. Ale wtedy, podobnie jak wielu innych, wierzyłem w sposób hurtowy, bez przebłysków zrozumienia lub bardzo mało. Uczyłem i głosiłem zgodnie z ortodoksyjnymi podręcznikami, dzięki czemu zyskałem sobie reputację. Kiedy zastanawiałem się nad przyszłym stanem istnienia, myślałem - i to niejasno - o tym, czego Kościół nauczył mnie na ten temat, który był nieskończenie mały i najbardziej niepoprawny. Nie zdawałem sobie sprawy z bliskości dwóch światów - naszego i waszego - chociaż miałem na to wystarczający dowód. Jakie doświadczenia okultystyczne przyniosły mi doświadczenia, więc pomyślałem, poprzez pewne rozszerzenie praw naturalnych, i były one raczej uważane za przypadkowe niż za regularne występowanie, dane raczej nielicznym niż wielu.

Fakt, że byłem kapłanem, nie wykluczał możliwości odwiedzin tego, co Kościół wolał postrzegać jako diabły, chociaż nigdy, muszę się przyznać, nie widziałem niczego, co przypominałoby to, co mogłem uznać za takie. Nie zrozumiałem, że jestem tym, co nazywa się na Ziemi - szamanem wrażliwym, psychicznym - obdarzonym mocą "widzenia", choć w ograniczonym stopniu.

To wtargnięcie wydziału psychicznego do mojego życia kapłańskiego było dla mnie bardzo niepokojące, ponieważ kolidowało z moją ortodoksją. Zwróciłem się o radę w tej sprawie do moich kolegów, ale oni wiedzieli mniej niż ja wiedziałem i mogli tylko pomyśleć o modlitwie za mnie, aby te "diabły" mogły zostać mi usunięte. Ich modlitwy nic mi nie pomogły - tego należało się spodziewać, jak teraz widzę. Gdyby moje doświadczenia były na wysokim poziomie duchowym, jest szansa, że powinienem być postrzegany w świetle bardzo świętego człowieka. Ale tak nie było; były to tylko takie doświadczenia, jakie zdarzają się zwykłym ziemskim wrażliwym ludziom. Jak to miało miejsce w przypadku kapłana Świętego Kościoła, byli oni postrzegani jako pokusy "diabła". Jako wydarzenia dla jednego ze świeckich byłyby one postrzegane jako relacje z "diabłem" lub jako jakaś forma mentalnej aberracji. Moi koledzy nie rozumieli, że ta moc była cennym darem, rozumiem, że była ona osobista dla siebie, tak jak dla wszystkich, którzy ją posiadają, i modlić się o jej usunięcie jest tak samo bezsensowne, jak modlić się, aby można było usunąć zdolność do gry na pianinie lub malowania obrazu. Było to nie tylko bezsensowne, ale bezsprzecznie błędne, ponieważ taki dar bycia w stanie widzieć poza zasłoną został dany, aby być ćwiczonym dla dobra ludzkości. Mogę się przynajmniej cieszyć, że nigdy nie modliłem się o uwolnienie się od tych mocy. Módlmy się, że tak, ale o więcej światła w tej sprawie.

Wielką przeszkodą w dalszym badaniu tych zdolności był stosunek Kościoła do nich, który był - i jest - wytrwały, jednoznaczny, wąski i ignorancki. Niezależnie od tego, jak długo prowadzono jakiekolwiek śledztwa lub w jakimkolwiek kierunku, ostateczny wyrok Kościoła był zawsze taki sam, a jego stwierdzenia niejednorodne "takie rzeczy mają swoje źródło w diable". I byłem związany prawami tego Kościoła, udzielając jego sakramentów i przekazując jego nauki, podczas gdy świat Ducha pukał do drzwi mojego istnienia i starał się pokazać mi dla siebie to, co tak często kontemplowałem - nasze przyszłe życie.

Wiele z moich doświadczeń związanych z wydarzeniami psychicznymi włączyłem do swoich książek, nadając narracjom taki zwrot akcji, który nadawałby im ortodoksyjny smak religijny. Prawda była tam, ale znaczenie i cel zostały zniekształcone. W większej pracy czułem, że muszę bronić Kościoła przed atakami tych, którzy wierzyli w duchowe przetrwanie śmierci cielesnej i że świat duchów może komunikować się ze światem Ziemi. W tej większej pracy przypisałem "diabłu" wbrew mojemu lepszemu osądowi - to, o czym naprawdę wiedziałem, że nie jest niczym innym, jak tylko działaniem praw natury, poza nimi i całkowicie niezależnym.

http://www.thenewearth.org/LifeAfterDeath.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...