Strony

środa, 13 listopada 2019

Rozdział 9:Ciemna rzeczywistość

 Obraz może zawierać: ocean, niebo, na zewnątrz, przyroda, tekst i woda

 Rozdział 9:

Z bliska stało się jasne, że te mieszkania były niczym więcej niż tylko zwykłymi ziemiankami. Były one bolesne, gdy na nie patrzono, ale nieskończenie bardziej bolesne było kontemplowanie tego, że są to owoce ludzkiego życia na Ziemi. Nie weszliśmy do żadnej z chałup - było wystarczająco odrażająco na zewnątrz, a obecnie nie mogliśmy służyć żadnemu pożytecznemu celowi, wchodząc do środka. Edwin podał nam zatem kilka szczegółów.

Niektórzy z mieszkańców, jak sam powiedział, mieszkali tutaj, rok po roku - tak jak liczy się czas na Ziemi. Sami nie mieli poczucia czasu, a ich istnienie było jedną niekończącą się ciągłością ciemności z niczyjej winy. Wiele z nich było dobrymi duszami, które przeniknęły do tych zastygłych krain, aby spróbować wyciągnąć się z ciemności. Jedni odnieśli sukces, inni nie. Sukces zależy nie tyle od ratownika, co od uratowanych. Jeżeli ten ostatni nie ma blasku światła w swoim umyśle, nie ma pragnienia, aby zrobić krok naprzód na drodze duchowej, wtedy nic, dosłownie nic, nie może być zrobione. Pęd musi pochodzić z wnętrza upadłej duszy. I jak nisko niektóre z nich upadły! Nigdy nie należy przypuszczać, że ci, którzy w sądzie ziemskim zawiedli duchowo, to upadli nisko. Wielu z nich wcale nie poniosło klęski, lecz są w istocie godnymi duszami, których wspaniała nagroda czeka na nich tutaj. Ale z drugiej strony, są tacy, których ziemskie życie było duchowo ohydne, choć zewnętrznie wzniosłe; których zawód religijny określony przez rzymski kołnierzyk, został uznany za oczywisty jako synonim duchowości duszy. Tacy ludzie kpili z Boga przez całe swoje świętoszkowate życie na Ziemi, gdzie żyli z pustym pokazem świętości i dobroci. W tym miejscu opowiadają się za tym, czym są. Ale Bóg, z którego wyśmiewali się tak długo, nie karze. Oni sami się karzą.

Ludzie żyjący w tych szopach, które mijaliśmy, niekoniecznie byli tymi, którzy na Ziemi popełnili jakąś zbrodnię w oczach ludzi na Ziemi. Było wielu ludzi, którzy, nie czyniąc nic złego, nigdy nie zrobili nic dobrego ani jednemu śmiertelnikowi na Ziemi. Ludzie, którzy żyli całkowicie dla siebie, bez zastanowienia się nad innymi. Takie dusze nieustannie odpowiadają na temat, że nikomu nie zaszkodziły. Ale oni sami się skrzywdzili.

Tak jak wyższe sfery stworzyły wszystkie piękno tych sfer, tak samo rezydenci tych niższych sfer budowali przerażające warunki swojego duchowego życia. W najniższych sferach nie było światła; nie było ciepła, nie było roślinności, nie było piękna. Ale jest nadzieja - nadzieja, że każda dusza tam się rozwinie. Każda dusza jest w stanie to zrobić i nic nie stoi mu na drodze, tylko on sam. Wzniesienie się o jeden centymetr duchowo może zająć mu niezliczone tysiące lat, ale jest to cal we właściwym kierunku.

Nieuchronnie przyszła mi do głowy myśl o doktrynie wiecznego potępienia, tak umiłowanego przez ortodoksyjną religię, i o wiecznych pożarach tzw. piekła. Gdyby to miejsce można było teraz nazwać piekłem - i bez wątpienia byliby to teologowie - a tu na pewno nie było żadnych dowodów na ogień czy gorąco jakiegokolwiek rodzaju. Wręcz przeciwnie, nie było nic poza zimną, wilgotną atmosferą. Duchowość oznacza ciepło w świecie Ducha, brak duchowości oznacza chłód. Cała fantastyczna doktryna piekielnego ognia - ognia, który pali się, ale nigdy nie konsumuje - jest jedną z najbardziej oburzająco głupich i ignorantnych doktryn, jakie kiedykolwiek wynaleziono równie głupich i ignorantów kościelnych. Kto faktycznie wymyślił tę doktrynę, o czym nikt nie wie, ale nadal jest ona rygorystycznie przestrzegana jako doktryna przez Kościół. Nawet najmniejsze zaznajomienie się z życiem duchowym natychmiast ujawnia całkowitą niemożliwość jego realizacji, ponieważ jest to sprzeczne z prawami istnienia Ducha. Dotyczy to jego dosłownej strony. A co z szokującym bluźnierstwem, które się z tym wiąże?

Kiedy Edwin, Ruth i ja byliśmy na Ziemi, poproszono nas, abyśmy uwierzyli, że Bóg, Ojciec Wszechświata, karze ludzi, skazując ich na płomienie piekielne na całą wieczność. Czy kiedykolwiek może istnieć jakakolwiek poważniejsza parodia Boga, którą ortodoksja wyznaje uwielbiać?
Kościoły - niezależnie od ich wyznania - stworzyły potworną koncepcję Wiecznego Ojca Niebieskiego. Uczynili z Niego, z jednej strony, górę korupcji przez płytkie wargi, wydając duże sumy pieniędzy na wznoszenie kościołów i kaplic do Jego "chwały", udając żal za to, że Go "obrazili", wyznając, że się go boją - boją się Go, który jest całą miłością! Z drugiej strony, mamy obraz Boga, który bez najmniejszych skrupułów wrzuca ubogie dusze ludzkie w wieczność najgorszych cierpień - palącym się ogniem, który jest nieugaszany.
Uczy się nas ciągle błagać o miłosierdzie Boga. Bóg Kościoła jest istotą o niezwykłych nastrojach. Trzeba go nieustannie uspokajać. Nie jest w żadnym razie pewne, że błagając o miłosierdzie, dostaniemy je. Należy się go obawiać - ponieważ w każdej chwili może sprowadzić na nas swoją zemstę; nie wiemy, kiedy uderzy. Jest mściwy i bezlitosny. Dowodził takimi błahostkami, jakie są zawarte w doktrynach i dogmatach kościelnych, które natychmiast odsłaniają nie wielki umysł, ale mały. Uczynił drzwi do 'zbawienia' tak wąskie, że niewiele, bardzo niewiele dusz będzie w stanie przez nie przejść. On zbudował na płaszczyźnie ziemskiej ogromną organizację znaną jako 'Kościół', która będzie jedynym depozytariuszem duchowej prawdy - organizację, która praktycznie nic nie wie o stanie życia w świecie Ducha, a jednocześnie ośmiela się ustanowić prawo wcielania dusz i ośmiela się powiedzieć, co jest w umyśle Wielkiego Ojca Wszechświata, i ośmiela się zdyskredytować Jego Imię przypisując Mu atrybuty, których nie mógłby posiadać. Co takie głupie, małostkowe umysły wiedzą o Wielkim i Wszechmocnym Ojcu Miłości? Zapamiętaj to! - Miłości. Wtedy pomyśl jeszcze raz o wszystkich okropnościach, które wymieniłem. I pomyśl jeszcze raz. Rozważcie to: niebo wszystkiego, co piękne, niebo piękniejsze niż umysł człowieka wcielonego może zrozumieć; niebo, którego jeden mały fragment próbowałem wam opisać, gdzie wszystko jest pokojem, dobrą wolą i miłością wśród współmałżonków. Wszystkie te rzeczy są budowane przez mieszkańców tych sfer i są podtrzymywane przez Ojca Niebieskiego w Jego miłości do całej ludzkości.

A co z niższymi sferami - ciemnymi miejscami, które teraz odwiedzamy? To właśnie fakt, że je odwiedzamy, skłonił mnie do mówienia w ten sposób, ponieważ stojąc w tej ciemności jestem w pełni świadomy jednej wielkiej rzeczywistości życia wiecznego, a mianowicie, że wysokie sfery nieba znajdują się w zasięgu każdej śmiertelnej duszy, która urodziła się lub ma się dopiero urodzić na Ziemi. Potencjał postępu jest nieograniczony i jest on prawem każdej duszy. Bóg nikogo nie potępia. Człowiek potępia samego siebie, ale nie potępia siebie wiecznie; spoczywa to na nim samym, kiedy będzie postępował duchowo. Każdy Duch nienawidzi niższych sfer za nieszczęście, które jest tam, i z żadnego innego powodu. I z tego powodu istnieją wielkie organizacje, które pomagają każdej duszy, która w nich żyje, podnieść się z nich do światła. I ta praca będzie kontynuowana przez niezliczone wieki, aż każda dusza zostanie wydobyta z tych ohydnych miejsc i wreszcie wszystko będzie takie, jak zamierzał to zrobić Ojciec Wszechświata.

Obawiam się, że to była długa dygresja, więc wróćmy do naszych podróży. Przypomnisz sobie moją wzmiankę o wielu niebiańskich perfumach i zapachach, które pochodzą z kwiatów i unosiły się w powietrzu. Tu, w tych ciemnych miejscach, było dokładnie odwrotnie. Nasze nozdrza były początkowo atakowane przez najokropniejsze zapachy; zapachy, które przypominały nam o zepsuciu ciała w świecie ziemskim. Były mdłości i obawiam się, że okaże się to więcej niż Ruth - i rzeczywiście ja sam mógłbym stać, ale Edwin powiedział nam, żebyśmy traktowali je tak samo, jak opanowaliśmy chłód temperatury - po prostu zamykając nasze umysły - i że powinniśmy być zupełnie nieświadomi ich istnienia. Pospieszyliśmy się, by to zrobić i udało nam się to doskonale. Nie tylko "świętość" ma swój zapach!

W naszych podróżach po naszym własnym królestwie możemy cieszyć się wszystkimi niezliczonymi rozkoszami i pięknem tego królestwa, wraz z radosną konwersacją jego mieszkańców. Tutaj w tych ciemnych krainach wszystko jest ponure i opuszczone. Bardzo niski stopień oświetlenia rzuca światło na cały region. Od czasu do czasu byliśmy w stanie dostrzec twarze niektórych nieszczęśników. Niektórzy byli niewątpliwie źli, pokazując życie złego, które prowadzili na Ziemi; inni ujawnili skąpca, chciwą, "brutalną bestię". Byli tu ludzie z niemal każdego kroku ziemskiego życia, od czasów obecnych ziemskich do daleko wstecz w ciągu wieków. I tu był związek z nazwiskami, które można było przeczytać w tych prawdziwych historiach narodów w bibliotece, którą odwiedziliśmy w naszym własnym królestwie. Zarówno Edwin, jak i jego przyjaciel powiedzieli nam, że powinniśmy być zbulwersowani katalogiem dobrze znanych w historii nazwisk ludzi, którzy żyli w głębi tych szkodliwych regionów - ludzi, którzy popełnili nikczemne i niegodziwe czyny w imię świętej religii lub dla wspierania własnych nikczemnych, materialnych celów. Wielu z tych nędzarzy było niedostępnych i tak by pozostało - być może przez niezliczoną liczbę kolejnych stuleci - aż do momentu, gdy z własnej woli i starań, posunęli się słabo w kierunku światła duchowego postępu.

Widzieliśmy, jak szliśmy dalej, całe zespoły pozornie obłąkanych dusz, przechodzące w drogę po jakimś potencjalnym złym zamiarze - jeśli tylko mogły znaleźć drogę do niego. Ich ciała prezentowały zewnętrzny wygląd najbardziej ohydnych i odrażających zniekształceń, absolutne odbicie ich złych umysłów. Wiele z nich wydawało się od dawna stare, ale powiedziano mi, że choć takie dusze były tam być może od wielu stuleci, to nie upływ czasu tak zajmował się ich twarzami, ale ich złymi umysłami.

W wyższych sferach piękno umysłu odmładza rysy, usuwa oznaki ziemskich trosk, kłopotów i smutków, i przedstawia oko ten stan rozwoju fizycznego, który jest w tym okresie naszego ziemskiego życia, który zwykliśmy nazywać "pełnią życia".

Wielorakie dźwięki, które słyszeliśmy, wpisywały się w okropne otoczenie, od szalonego śmiechu po wrzask jakiejś duszy w mękach - mękach zadawanych przez innych tak samo źle jak on sam. Raz czy dwa razy rozmawiały z nami jakieś odważne dusze, które były tam na dole i miały za zadanie pomóc tym poszkodowanym śmiertelnikom. Cieszyli się, że nas widzą i rozmawiają z nami. W ciemności widzieliśmy ich i oni widzieli nas, ale my wszyscy byliśmy niewidoczni dla reszty, ponieważ otrzymaliśmy taką samą ochronę dla ciemnych ziem. W naszym przypadku Edwin opiekował się nami zbiorowo jako nowicjuszami, ale ci, których praca polega na ratowaniu, mieli własne środki ochrony.

Gdyby jakikolwiek kapłan - lub teolog - mógł mieć tylko jedno spojrzenie na rzeczy, które widziałem tutaj, Edwin, Ruth i ja, nigdy więcej by nie powiedział, tak długo jak żył, że Bóg, Ojciec Miłości, mógłby kiedykolwiek skazać jakiegokolwiek śmiertelnika na takie okropności. Ten sam kapłan, widząc te miejsca, sam nie skazałby nikogo na nie. Czy jest on bardziej uprzejmy i miłosierny niż sam Ojciec Miłości? Nie! Tylko człowiek kwalifikuje się do stanu swego istnienia po przejściu do Ducha Świętego.

Im więcej widzieliśmy ciemne ziemie, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, jak fantastyczne jest nauczanie Kościoła prawosławnego, do którego należałem, gdy byłem na Ziemi, że miejscem, które nazywane jest wiecznym piekłem, rządzi Książę Ciemności, którego jedynym celem jest wciągnięcie każdej duszy w swoje szpony i od którego nie ma ucieczki, gdy tylko dusza wejdzie do swojego królestwa. Czy istnieje taka istota jak Książę Ciemności? Być może jedna dusza mogłaby być nieskończenie gorsza od wszystkich innych, być może zostanie to powiedziane i taka, jaką mógłby być uważany za samego Króla Zła. Edwin powiedział nam, że nie było żadnych dowodów na istnienie takiej osoby. Byli tacy z wyższych sfer, którzy przemierzali każdy centymetr niższych sfer i nie odkryli takiej istoty. Byli też tacy, których wiedza była cudowna i którzy pozytywnie stwierdzili, że istnienie takiej osoby nie miało żadnego oparcia w rzeczywistości. Niewątpliwie jest wielu, którzy zbiorowo są o wiele bardziej źli niż ich rówieśnicy w ciemności. Idea, że istnieje Król Zła, którego bezpośrednią funkcją jest sprzeciwianie się Królowi Niebieskiemu, jest głupia; jest prymitywna, a nawet barbarzyńska. Diabeł jako samotna jednostka nie istnieje, ale złą duszę można nazwać diabłem, a w tym przypadku jest wiele, wiele diabłów. To właśnie to braterstwo, zgodnie z nauką jednej cerkwi, stanowi jedyny element powrotu Ducha Świętego. Możemy sobie pozwolić na śmiech z absurdów takich nauk. Nie jest żadną nowością, że jakiś cudowny i znamienity Duch może być nazwany diabłem! Nadal zachowujemy nasze poczucie humoru i to sprawia, że czasami słyszymy jakiegoś głupiego, duchowo ślepego kapłana, który wyznaje, że wie o rzeczach Ducha, którego w rzeczywistości jest całkowicie i całkowicie ignorantem. Ludzie z Ducha mają szerokie plecy i mogą podtrzymywać ciężar takich fałszywych śmieci, nie doświadczając niczego innego, jak tylko litości dla tak biednych dusz.

Nie mam zamiaru zagłębiać się w szczegóły tych mrocznych sfer. Przynajmniej nie teraz. Metoda Kościoła polegająca na straszeniu ludzi nie jest metodą świata duchowego. Raczej stawiajmy na piękno świata Ducha i spróbujemy pokazać coś z chwały, która czeka każdą duszę, gdy jego ziemskie życie się skończy. Z każdą duszą dzieje się to indywidualnie, czy ta piękna ziemia będzie jego losem wcześniej, czy też później.

Przeprowadziliśmy razem krótką konsultację i zdecydowaliśmy, że teraz chcielibyśmy wrócić do naszego własnego królestwa. I tak wróciliśmy do krainy mgły, szybko przeszliśmy przez nią i znów byliśmy w naszym własnym niebiańskim kraju z ciepłym, balsamicznym powietrzem, które nas otacza. Nasz nowy przyjaciel z ciemnych krain opuścił nas po tym, jak podziękowaliśmy za jego życzliwe usługi. Wtedy pomyślałem sobie, że nadszedł najwyższy czas, żebym poszedł zerknąć do domu, więc poprosiłem Ruth i Edwina, aby do mnie dołączyli, ponieważ nie chciałem być samemu lub odłączyć się od ich miłego towarzystwa. Ruth nie widziała jeszcze mojego domu, ale często zastanawiała się - więc powiedziała - jak to będzie. I pomyślałam, że odrobina owoców z ogrodu będzie najbardziej akceptowalna po naszej wizycie, choć była to krótka, w niższych sferach.

Wszystko w domu było w idealnym porządku, a zostawiłem go dla naszych podróży, jakby ktoś na stałe się nim opiekował. Ruth wyraziła pełną aprobatę dla wszystkiego, co zobaczyła i pogratulowała mi wyboru domu.

W odpowiedzi na moje pytanie, co do niewidzialnej agencji, która była odpowiedzialna za dobry porządek w domu podczas mojej nieobecności, Edwin sam odpowiedział mi zadając pytanie: co może zakłócić porządek w domu? Nie może być kurzu, bo nie ma żadnego rozkładu. Nie może być żadnego brudu, ponieważ tutaj w Duchu nie ma nic, co mogłoby go spowodować. Obowiązki domowe, które są tak dobrze znane i tak irytujące na Ziemi, są tutaj nieistniejące.
Konieczność dostarczania ciała z pożywieniem została porzucona, kiedy porzuciliśmy nasze ciało fizyczne. Ozdoby domu, takie jak wieszaki i tapicerka, nigdy nie potrzebują odnowy, ponieważ nie giną. Wytrzymują, dopóki nie będziemy chcieli zrezygnować z nich dla czegoś innego. I co zatem pozostaje, co może wymagać uwagi? Mamy wtedy, to że wychodzimy z naszych domów, zostawiając wszystkie drzwi i okna otwarte - nasze domy nie mają zamków! A my możemy wrócić, kiedy tylko zechcemy - odnaleźć, że wszystko jest takie, jakie zostawiliśmy. Może znajdziemy jakąś różnicę, jakąś poprawę. Możemy odkryć, na przykład, że jakiś przyjaciel zadzwonił, gdy nas nie było, i zostawił nam jakiś prezent, jakieś piękne kwiaty, może, albo jakiś inny znak dobroci.
W przeciwnym razie przekonamy się, że nasz dom oferuje nam przyjęcie siebie i odnawia nasze poczucie "bycia w domu".

Ruth sama wędrowała po całym domu - bo nie mamy tu żadnych głupich formalności, a ja poprosiłem ją, by zwiedziła cały dom, kiedy tylko zechce, i robiła, co tylko zechce. Antyczny styl architektury spodobał się jej artystycznej naturze, a w starych drewnianych boazeriach i rzeźbach - tych ostatnich będących moimi własnymi ozdobami - z minionych wieków. W końcu przyszła do mojej małej biblioteki i była zainteresowana obejrzeniem moich własnych dzieł, stojących pomiędzy innymi na półkach. Zwłaszcza jedna książka, do której była przyciągana, a właściwie korzystała z niej, gdy wchodziłem. Sam tytuł ujawnił jej wiele, powiedziała, a potem poczułem jej słodkie współczucie wylewające się na mnie, ponieważ wiedziała, jaka była moja wielka ambicja i zaoferowała mi wszelką pomoc, jakiej mogła mi udzielić w przyszłości w realizacji tej ambicji.

Gdy tylko skończyła inspekcję domu, w salonie, a Ruth zadała Edwinowi pytanie, które miałem zamiar zadać mu samemu od jakiegoś czasu: Czy było gdzieś morze? Jeśli były tam jeziora i strumienie, to może był tam ocean? Odpowiedź Edwina napełniła ją radością: Oczywiście, było wybrzeże - i to bardzo piękne! Ruth nalegała, aby ją tam prowadzić od razu, a my, pod kierunkiem Edwina, wyruszyliśmy.

Wkrótce przeszliśmy piękny odcinek otwartej przestrzeni z trawą jak zielony aksamitny dywan pod naszymi stopami. Nie było drzew, ale było wiele drobnych kępek zdrowo wyglądających krzewów i, oczywiście, mnóstwo kwiatów rosnących wszędzie. Długo trwało zanim dotarliśmy do jakiegoś wznoszącego się gruntu i czuliśmy, że morze musi być za nim. Krótki spacer zaprowadził nas na krawędź łąki, a potem rozpościerała się przed nami najwspanialsza panorama oceanu.

Widok był po prostu wspaniały. Nigdy nie spodziewałem się ujrzeć takiego morza. Jego zabarwienie było najdoskonalszym odbiciem błękitu nieba powyżej, ale dodatkowo odbijało niezliczone odcienie tęczy w każdej małej fali. Powierzchnia wody była spokojna, ale ten spokój w żaden sposób nie sugerował, że woda była bez życia. Nie ma tu czegoś takiego, jak woda bez życia czy woda stojąca. Z miejsca, w którym byliśmy, widziałem w oddali wyspy o znacznych rozmiarach - wyspy, które wyglądały najatrakcyjniej i na pewno trzeba je odwiedzić! Pod nami był piękny odcinek plaży, na którym mogliśmy zobaczyć ludzi siedzących na brzegu wody, ale nie było żadnych sugestii o przeludnieniu! I pływające po tym wspaniałym morzu, jedne blisko, inne stojące trochę dalej, były najpiękniejszymi łodziami - choć myślę, że nie robię im pełnej sprawiedliwości nazywając je tylko łodziami. Statki byłyby bardziej odpowiednie. Zastanawiałem się, kto może być właścicielem tych wspaniałych statków, a Edwin powiedział nam, że sami możemy być właścicielami takich statków, jeśli tego chcemy. Wielu właścicieli mieszkało na nich, nie mając innego domu niż ich łódź. To nie miało znaczenia. Tam mogliby żyć zawsze, bo tutaj jest wieczyste lato. Krótki spacer po przyjemnej, krętej ścieżce doprowadził nas do piaszczystego brzegu morza. Edwin poinformował nas, że jest to ocean bez przypływu i że w żadnym miejscu nie był on bardzo głęboki w porównaniu z morzami lądowymi. Burze wiatru tu niemożliwe, powierzchnia zawsze była gładka, z wodą w tych krainach, mającą przyjemną, ciepłą temperaturę, która nie mogła wywołać u kąpiących uczucia zimna - a nawet chłodu. Była oczywiście doskonale wyporna, nie posiadała żadnego szkodliwego elementu ani cech charakterystycznych, ale wręcz przeciwnie - podtrzymywała życie. Kąpiel w wodach oceanu to doświadczenie doskonałej manifestacji siły duchowej. Piasek, po którym szliśmy, nie miał żadnych nieprzyjemnych cech związanych z brzegiem morza dla ciała ziemskiego. Nigdy nie było męczące chodzenie dłużej. Chociaż miał wygląd piasku, jaki znamy od zawsze, to jednak w dotyku był twardej konsystencji, ale miękki w dotyku dłoni. W rzeczywistości, ta specyficzna cecha sprawiła, że był on bardziej jak zadbane trawniki, po których można było chodzić, tak ściśle trzymały się razem ziarenka. Wzięliśmy kilka garści piasku i pozwoliliśmy, aby przeszły przez nasze palce, a naszym wielkim zaskoczeniem było to, że zabrakło w nim wszelkich śladów ziarnistości, ale wydawało się bardziej zbliżone do gładkiego, miękkiego proszku. Jednak dokładnie zbadany, był niezaprzeczalnie solidny. Było to jedno z najdziwniejszych zjawisk, z jakimi mieliśmy do tej pory do czynienia. Edwin powiedział, że to dlatego, że w tym konkretnym przypadku przeprowadziliśmy bardziej szczegółowe badanie tego, co obserwujemy, niż robiliśmy to dotychczas w innych sprawach. Dodał, że gdybym zdecydował się uważnie przyjrzeć się temu, co widzieliśmy, czy jest to ziemia, po której chodziliśmy, substancja, z której zbudowane są nasze domy, czy też tysiąc i jeszcze jeden przedmiotów, które tworzy świat Ducha, powinniśmy żyć w stanie ciągłego zaskoczenia i ujawniłaby nam się taka jakaś mała idea - ale tylko bardzo mała idea - o wielkości Wielkiego Umysłu - największego umysłu we wszechświecie - która podtrzymuje ten i każdy inny świat. Rzeczywiście, wielcy naukowcy z płaszczyzny Ziemi odkrywają, kiedy przychodzą żyć w świecie Ducha, że mają zupełnie nowy świat, na którym mogą rozpocząć nowy tok badań. Rozpoczynają to od razu i jak było, ale z całym swoim wielkim ziemskim doświadczeniem za nimi. A co to za radość dla nich, że wraz z kolegami naukowymi badają tajemnice świata Ducha, zbierają dane, porównują swoją nową wiedzę ze starą, zapisują dla dobra innych wyniki swoich badań i odkryć. I przez cały czas mają oni nieograniczone zasoby świata duchów, na których mogą się oprzeć. A jaka radość jest w ich sercach.

Nasz mały eksperyment z piaskiem doprowadził nas do umieszczenia naszych rąk w morzu. Ruth w pełni spodziewała się, że będzie smakować jak sól, ale to nie było dla niej wielkim zaskoczeniem.
Z tego, co mogłem zaobserwować, nie miała ona żadnego smaku! Było to morze bardziej ze względu na swój wielki obszar i cechy przyległego lądu niż cokolwiek innego. Pod wszystkimi innymi względami przypominała wodę potoków i jezior. Ogólnie rzecz biorąc, cały efekt był całkowicie odmienny od ziemskiego oceanu, między innymi dlatego, że nie było słońca, które dawałoby mu światło tylko z jednej czwartej i powodowało zmianę tego aspektu, gdy zmienia się kierunek padania światła słonecznego. Nadmierne rozprzestrzenianie się światła z wielkiego centralnego źródła światła w świecie Ducha, stałe i niewzruszające, daje nam wieczysty dzień, ale nigdy nie należy zakładać, że ta stałość i niezmienność światła oznacza monotonną i niezmienną ziemię - lub krajobraz morski. Przez cały czas zachodzą zmiany, zmiany koloru, o których człowiek nigdy nie marzył, dopóki nie przyjdzie do świata Ducha. Oczy osoby z Ducha mogą widzieć tak wiele pięknych rzeczy w świecie Ducha, że oczy wcielonego człowieka nie mogą widzieć - chyba, że zostanie obdarzony okiem psychicznym.

Bardzo chcieliśmy odwiedzić jedną z wysp, którą mogliśmy zobaczyć w oddali, ale Ruth uważała, że byłoby miłym doświadczeniem podróżować nad morzem w jednym z pięknych statków, które były blisko brzegu. Ale pojawiła się trudność - to znaczy, wydawało się, że może się pojawić! - co do łodzi. Jeśli, jak rozumiem, były one własnością "prywatną", to najpierw powinniśmy się zapoznać z jednym z właścicieli. Edwin jednak widział, jak Ruth bardzo tęskniła za wodą, że wkrótce wyjaśnił jej dokładną ich pozycję - dla  jej nieograniczonej radości.

Wydawało się, że jedna z tych eleganckich łodzi należała do jego przyjaciela, ale gdyby nie było inaczej, powinniśmy bylibyśmy mile widziani na pokładzie którejkolwiek z nich, przedstawiając się - jeśli chcielibyśmy zastosować tę formalność, choć nie było to konieczne - komukolwiek, kogo znajdziemy na pokładzie. Czyż nie otrzymaliśmy już, gdziekolwiek byliśmy, tego przyjaznego przyjęcia i zapewnienia, że jesteśmy mile widziani? Więc dlaczego w przypadku łodzi morskich miałoby dojść do odejścia od podstawowej zasady dobra, która działa w świecie Ducha Świętego? Edwin zwrócił naszą uwagę na bardzo piękny jacht, który stał zakotwiczony blisko brzegu.
Z miejsca, w którym byliśmy, miała wrażenie, że poświęcała jej wiele uwagi - nasza opinia została później potwierdzona. Została zbudowana na najbardziej wdzięcznych liniach, a wielkie zamiatanie jej łuków w górę dało obietnicę siły i szybkości. Wyglądała tak samo jak jacht ziemski, ale na zewnątrz.

Edwin wysłał wiadomość do właściciela i w odpowiedzi otrzymał natychmiastowe zaproszenie dla nas wszystkich. Nie zmarnowaliśmy zatem czasu i znaleźliśmy się na pokładzie tego najbardziej pięknego statku, witani z wielką radością przez naszego gospodarza, który natychmiast zabrał nas, aby przedstawić nas swojej żonie. Była bardzo urocza i było oczywiste, że to właśnie oni stworzyli idealną parę. Nasz gospodarz mógł zobaczyć, że Ruth i ja byliśmy bardzo chętni, aby zapoznać się z  łodzią i wiedząc od Edwina, że nie byliśmy tak długo w Duchu, i był tym bardzo zadowolony.

Nasze pierwsze obserwacje przy bliższym wglądzie pokazały nam, że nie było tu wielu urządzeń i armatury, które są niezbędne dla ziemskich statków. Taki niezbędny sprzęt, jak na przykład kotwica. Ponieważ w wodach duchowych nie ma wiatrów, pływów i prądów, kotwica staje się zbędna, chociaż powiedziano nam, że niektórzy właściciele łodzi mają je jedynie jako ozdoby bo nie czuliby, że ich statki byłyby kompletne bez nich. Na pokładzie była nieograniczona przestrzeń, jak i na pokładzie znajdowało się mnóstwo bardzo wygodnie wyglądających krzeseł. Pod pokładem były dobrze wyposażone salony. Ruth, jak widziałem, była rozczarowana, ponieważ nie widziała żadnych dowodów na to, że jacht jest niezdolny do samodzielnego poruszania się. Podzieliłem jej rozczarowanie, ale Edwin miał wesoły błysk w oku, który powinien był mi powiedzieć, że nie zawsze jest tak, jak się wydaje w świecie Ducha. Nasz gospodarz otrzymał nasze myśli i natychmiast zabrał nas do sterówki. Jakie było nasze zdumienie, gdy zobaczyliśmy, że powoli i delikatnie oddalamy się od brzegu! Inni śmiali się wesoło z naszego zdumienia, a my pobiegliśmy na bok, aby obserwować nasze postępy przez wodę. Nie było co do tego żadnej pomyłki, byliśmy naprawdę w ruchu i zbierając prędkość w miarę jak szliśmy. Wróciliśmy natychmiast do sterówki i zażądaliśmy natychmiastowego wyjaśnienia tego pozornego czarodziejstwa.

http://www.thenewearth.org/LifeAfterDeath.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...