Strony

niedziela, 10 listopada 2019

Życie po życiu roz. 6


Obraz może zawierać: chmura i niebo

Rozdział 6: Niektóre odpowiedzi na pytania

Edwin powiedział nam, że zdecydowana większość ludzi nie przybyła wcześniej w Duchu niż palący entuzjazm ogarnia ich, gdy świat Ducha objawia się im w nowym życiu i natychmiast chcą wrócić na Ziemię i opowiedzieć światu o tym wszystkim. Wyjaśnił mi już niektóre trudności w mojej sugestii powrotu.

Inną bardzo naturalną tendencją było zadawanie niezliczonych pytań na temat tego życia w ogóle, a on zauważył, że zarówno Ruth, jak i ja stosowaliśmy dość niezwykłą powściągliwość! Oczywiście powstrzymałem się od zadawania zbyt wielu pytań, ale wtedy Edwin wyjaśnił tyle, ile powinniśmy być w stanie zrozumieć w miarę upływu czasu. Przyznałem jednak, że teraz, gdy poruszył tę sprawę, było wiele rzeczy, o których bardzo chciałbym wiedzieć. Ruth powiedziała, że ma te same uczucia i że niewątpliwie wiele z naszych pytań zbiegło się w czasie. Trudność polegała na tym, od czego zacząć.

Pozwoliliśmy, aby nasze podróże przyniosły własne problemy dla rozwiązania Edwina, ale były też inne względy natury ogólnej, które wynikły z kontemplacji duchowych ziem jako całości. Jednym z pierwszych, które pojawiły się w moim umyśle, gdy siedzieliśmy na trawie, z niebiańskimi kwiatami wokół nas, był zakres tej sfery, w której teraz żyjemy. Dotarło tak daleko, jak tylko oko mogło zobaczyć - i to było o wiele dalej niż kiedykolwiek mogliśmy zobaczyć na ziemi - w najlepszy i najczystszy dzień lata. To samo w sobie było zbyt cudowne jak na słowa, ale także wskazywało na ogromne rozmiary tej szczególnej dziedziny. I do tej pory widzieliśmy tylko najmniejszy jego ułamek! Nadal zastanawialiśmy się nad odległościami do Ziemi. Czy istniała jakaś granica tego królestwa? Czy rozciągała się jeszcze dalej poza zasięg naszego wzroku? Jeśli było jakieś zakończenie, co było poza zasięgiem? Czy możemy iść i zobaczyć na własne oczy?

Z pewnością istniała granica tego królestwa, wyjaśnił nam Edwin. I mogliśmy iść i zobaczyć to dla siebie, kiedy tylko chcieliśmy. Poza tym były jeszcze inne i jeszcze więcej sfer. Każda dusza, która przeszła przez Ducha, przechodziła do tego królestwa, do którego się dopasowała, gdy znajdowała się na Ziemi - do tego królestwa, a nie do żadnego innego. Edwin na początku opisywał tę ziemię jako ziemię wielkiego żniwa - żniwa zasianego na Ziemi. Moglibyśmy więc sami ocenić, czy uważamy, że żniwo jest dobre, czy też ubogie. Powinniśmy odkryć, że byli inni nieskończenie lepsi - i inni nieskończenie gorsi. Mówiąc wprost, istnieją inne sfery niezmiernie piękniejsze niż te, w których żyliśmy teraz szczęśliwie; sfery ponadprzeciętnego piękna, do których nie możemy się dostać aż do czasu, gdy uzyskamy prawo wejścia, zarówno jako goście, jak i mieszkańcy. Ale choć nie możemy się do nich dostać, chwalebne dusze, które w nich mieszkają, mogą wejść w krainę mniej niebiańskiego rarytasu i mogą nas tu odwiedzić. Edwin sam widział niektóre z nich i mieliśmy nadzieję, że tak też uczynimy. Rzeczywiście, stale odwiedzają nas, aby konsultować się i rozmawiać z mieszkańcami, udzielać rad i pomocy, dawać nagrody i pochwały, i nie było wątpliwości, że moja sprawa może być postawiona przed jedną z tych dusz mistrzowskich za jego przewodnictwo nad nią.

Również w niektórych momentach te transcendentne istoty odbywają specjalne wizyty, kiedy cała sfera świętuje wielką okazję, taką jak na przykład dwa wielkie ziemskie święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Ruth i ja byliśmy bardzo zdumieni tą ostatnią, ponieważ uważaliśmy, że obie strony są tak zasadniczo związane z Ziemią. Ale to był sposób ich świętowania, a nie same festiwale, co było szczególne dla Ziemi. W krajach Ducha Świętego zarówno Boże Narodzenie, jak i Wielkanoc są postrzegane jako urodziny: pierwsze, narodziny w świecie ziemskim, drugie, narodziny w świecie Ducha Świętego. W tej sferze te dwie celebracje synchronizują się z tymi na Ziemi, ponieważ istnieje wtedy większa duchowa więź pomiędzy tymi dwoma światami, niż miałoby to miejsce, gdyby festiwale odbywały się niezależnie od pory roku. Nie jest tak jednak w wyższych sferach, gdzie funkcjonują prawa innej natury.

Na płaszczyźnie ziemskiej rocznica Bożego Narodzenia pozostaje niezmienna od wielu stuleci w określonym dniu. Dokładny dzień pierwszych Świąt Bożego Narodzenia został utracony, a teraz nie da się ustalić z jakąkolwiek dokładnością, za pomocą ziemskich środków, kiedy to nastąpiło. Nawet gdyby to było możliwe, jest już za późno na jakiekolwiek zmiany, ponieważ obecny element wyposażenia został ustanowiony przez długą tradycję i praktykę. Święto Wielkanocy jest ruchome - głupi zwyczaj, ponieważ często wybrana data nie ma żadnego związku z pierwszą i pierwotną datą. Jest jakaś nadzieja, że nastąpi zmiana, a uczta ustabilizuje się. W żadnym wypadku nie jesteśmy podwładni wobec Ziemi w tych sprawach, ale jednocześnie głupi upór nigdzie nas nie zaprowadzi. Dlatego właśnie współpracujemy z płaszczyzną Ziemi w naszych zjednoczonych radościach.
Wyższe sfery mają swoje własne, bardzo dobre powody, dla których może się wydawać, że odchodzą od uznanego porządku. Takie powody nas nie dotyczą - dopóki my sami nie przejdziemy do tych wyższych stanów.

Poza tymi dwoma wielkimi festiwalami nie mamy wiele wspólnego ze światem ziemskim w kwestii świąt. Większość z nich to jedynie święta kościelne, które nie mają żadnego znaczenia w najszerszym tego słowa znaczeniu, ponieważ tak wiele z nich jest wynikiem doktryn religijnych, które nie mają zastosowania w świecie Ducha. Na przykład święto Trzech Króli opiera się na bardzo barwnej historii i w starożytności było obchodzone przez lud w sposób świecki i religijny. Jest to teraz wyłącznie religijne i to w bardzo krótkim czasie. Święto Pięćdziesiątnicy jest kolejnym przykładem ślepoty Kościoła. Duch Święty - aby użyć zwrotu Kościoła - był, jest i zawsze będzie zstępował na wszystkich tych, którzy są tego warci! Nie przy jednej konkretnej okazji, ale zawsze.

Zarówno Ruth, jak i ja byliśmy bardzo zainteresowani tym, jak świętowanie Bożego Narodzenia w tych sferach, ponieważ na Ziemi, poza kilkoma nabożeństwami kościelnymi, święto Narodzenia rozwinęło się w sprawę świecką, której główną cechą jest cudowne jedzenie i picie. Edwin powiedział nam, że w Duchu możemy doświadczyć takiego samego stopnia szczęścia, jak w przypadku Ziemi, gdzie to szczęście jest wynikiem lub wyrazem dobroci; gdzie nasza radość jest połączona z wiedzą lub wspomnieniem, którego dzień świętujemy. Ci z nas, którzy sobie tego życzą - a jest ich wiele - mogą dekorować nasze domy i miejsca zamieszkania wiecznie zielonymi kwiatami, tak jak byliśmy do tego przyzwyczajeni na Ziemi. Przez wiecznie zielone rozumiem te konkretne drzewa i krzewy, które są tak zwane na Ziemi. Tutaj wszystko jest wiecznie "wiecznie zielone"! Łączymy się w wesołe towarzystwo, a jeśli poczuje się, że czas nie byłby właściwy bez naszego jedzenia, to czyż nie ma nadmiaru tego najdoskonalszego owocu, o którym wam mówiłem, aby zachwycić serca najbardziej wybrednych?

Ale powiedziałem tylko o bardziej osobistej stronie tej uczty. To właśnie w tym czasie mamy odwiedzających z wyższych sfer, by zobaczyć nas, istoty doskonałe, wśród których jest ten, którego ziemskie narodziny świętujemy. I te piękne dusze muszą tylko przejść swoją drogę, by napełnić nas taką ekstazą duchowego wywyższenia, że pozostaną z nami na długo po powrocie do swojej wysokiej posiadłości.

W czasie Wielkanocy mamy podobne wizyty, ale jest o wiele większy stopień radości, ponieważ dla nas narodziny w świat Ducha muszą, z samej natury rzeczy, mieć znacznie większe znaczenie. Rzeczywiście, kiedy raz opuściliśmy samolot ziemski, jesteśmy skłonni zapomnieć o naszych ziemskich urodzinach, ponieważ większe zawiera mniejsze. Tylko nasze ziemskie powiązania, jeśli je posiadamy, będą nam o tym przypominać.

Rozszerzyłem ten temat, aby pokazać, że nie żyjemy w stanie żarliwych uczuć religijnych przez całą wieczność. Jesteśmy ludźmi, choć tak wielu ludzi wciąż znajdujących się na planie ziemskim chciałoby, abyśmy żyli inaczej! Tacy ludzie nieuchronnie znajdą się pewnego dnia w tej samej względnej pozycji co my sami i nic nie jest tak obliczone, aby zaszczepić pokorę, jak uświadomienie sobie tego, co kiedyś było stanowczym i zdecydowanym stanowiskiem.

Wróciłem trochę do naszego pierwszego tematu, gdy rzucaliśmy się na trawę, ale w naszej rozmowie jedna rzecz prowadziła do drugiej, aż wydawało nam się, że przeszliśmy jakąś drogę z naszego kursu.

Wspomniano tylko o wyższych sferach. Co z niższymi sferami, o których mówił Edwin, kiedy odnosiłem się do granic tej szczególnej sfery? Moglibyśmy je odwiedzać, kiedy tylko byśmy sobie tego życzyli. Zawsze możemy udać się do królestwa niższego niż nasze własne, podczas gdy nie zawsze możemy wspinać się wyżej. Ale w żadnym wypadku nie było wskazane wkraczanie w niższe sfery, chyba że pod fachowym kierownictwem lub przed otrzymaniem odpowiedniego czesnego. Zanim Edwin poinformował nas dokładniej na ten temat, poradził nam, abyśmy najpierw zobaczyli więcej naszej własnej przyjemnej ziemi.

A teraz, co stanowi dokładne granice tego królestwa. Przyzwyczailiśmy się do wiedzy o rotacji Ziemi i do patrzenia oczami w odległy horyzont. Kontemplując ten świat Ducha musimy pod wieloma względami porzucić tę ideę dystansu, którą mierzymy okiem, ponieważ dystans zostaje unicestwiony przez nasze niezwykle szybkie środki transportu. Wszelkie sugestie dotyczące ziemskiej płaskości są szybko rozwiewane przez widok wzgórz i toczących się spadków.

Ponownie, atmosfera jest krystalicznie czysta, a nasz wzrok nie jest ograniczony przez instrument ciała fizycznego. Nie ograniczamy się do trzymania stóp na ziemi. Jeśli możemy poruszać się poprzecznie po tych ziemiach siłą naszej myśli, możemy również poruszać się pionowo - powiedział nam Edwin. Muszę powiedzieć, że jak dotąd nie przyszło to jeszcze do Ruth i do mnie.
Nadal byliśmy pod pewnymi względami ograniczeni przez nasze ziemskie wyobrażenia i nawyki myślowe. Jeśli moglibyśmy zatonąć pod wodą bez szkody, ale raczej z przyjemnością, to oczywiście musimy być w stanie wspiąć się na "powietrze" z takim samym bezpieczeństwem i radością! Ruth nie wyraziła chęci, aby to zrobić - jeszcze tylko na razie! Wolała poczekać, powiedziała, aż się dogłębnie zaaklimatyzuje. Z całego serca podzieliłem jej odczucia w tej sprawie, co sprawiło naszej dobrej przyjaciółce największą frajdę.

Nawiązując do tych kilku cech, zrobiłem tak, ponieważ świat ziemski zawsze patrzył na świat Ducha jako relatywnie wznoszący się lub opadający. Co więcej, jako mieszkaniec tych ziem mój cały światopogląd, zarówno umysłowy jak i duchowy, musiał przejść gruntowne i fundamentalne zmiany, pomimo tego, że miałem małą wiedzę zanim przeszedłem dalej. To naprawdę mało czasu na poznanie dokładnego położenia świata Ducha z jego wieloma sferami.

Gdzie jest granica pomiędzy światem Ziemi a światem Ducha? W momencie mojego odejścia, o którym, jak zapewne pamiętacie, byłem w pełni świadomy, kiedy powstałem z mojego łóżka w odpowiedzi na bardzo wyraźną potrzebę, w tym momencie byłem w świecie Ducha. Dwa światy muszą się więc przenikać. Ale kiedy odszedłem pod wsparciem i zdolnym kierownictwem Edwina, byłem świadomy, że nie podążam w żadnym konkretnym kierunku. Być może podróżowałem w górę, w dół lub wzdłuż. Z pewnością był to ruch. Edwin później poinformował mnie, że przeszedłem przez niższe - i nieprzyjemne - sfery, ale dzięki autorytetowi jego misji przyjścia z pomocą do mojego królestwa, byliśmy w pełni chronieni przed wszelkimi opisami nieprzyjemnych wpływów. Byliśmy w efekcie całkowicie niewidoczni dla wszystkich oprócz tych z naszej własnej i wyższej sfery.

Przejście z jednej sfery do drugiej jest stopniowe, zarówno pod względem wyglądu zewnętrznego, jak i pod innymi względami, tak że trudno byłoby wyznaczyć jakąkolwiek konkretną miejscowość jako granicę. Tak właśnie znajduje się granica naszego własnego królestwa. Wygląda na to, że prawie niezauważalnie rozpływają się one w sobie.

Edwin zaproponował teraz, aby w drodze praktycznej ilustracji przejść i zobaczyć jedną z tych granic, która tak bardzo nas zdumiała. Ponownie umieściliśmy się pod fachowym kierownictwem Edwina i odeszliśmy.

Natychmiast znaleźliśmy się na bardzo rozległym terenie użytków zielonych, ale obaj zauważyliśmy, że darń była mniej miękka pod naszymi stopami; w rzeczywistości stawała się twarda, gdy szliśmy dalej. Piękna zieleń szmaragdowa szybko znikała, a trawa przybierała matowo-żółty wygląd, bardzo podobny do trawy ziemskiej, która została spalona przez słońce i nie miała wody. Nie widzieliśmy żadnych kwiatów, żadnych drzew, żadnych mieszkań, a wszędzie było ponuro i jałowo. Nie było żadnego znaku ludzkiego życia, a życie zdawało się szybko znikać spod naszych stóp, ponieważ do tej pory trawa całkowicie ustała, a my byliśmy na twardym gruncie. Zauważyliśmy też, że temperatura znacznie spadła. Przeminęło całe to piękne, genialne ciepło. W powietrzu było zimno i wilgoć, która zdawała się trzymać w naszych istotach i wylać chłód na nasze dusze. Biedna Ruth przylegała do ramienia Edwina i nie wstydzę się powiedzieć, że zrobiłem to samo i bardzo się z tego cieszę. Ruth wtedy widocznie przemieszczała się i nagle przestała, błagając, abyśmy nie szli dalej. Edwin rzucił ramiona na oba nasze ramiona i powiedział nam, że nie musimy się bać w najmniejszym stopniu, ponieważ ma moc, by nas w pełni chronić. Widział jednak stan głębokiej depresji, a także ucisku, który na nas spadł, więc delikatnie odwrócił nas, położył ramiona wokół naszych ramion, a my po raz kolejny znaleźliśmy się pod naszymi własnymi pięknymi drzewami, z chwalebnymi kwiatami blisko nas, a nasze własne ciepłe powietrze znów zamyka się na nas swoim niebiańskim balsamem.

Być może nie ma sensu dodawać, że Ruth i ja cieszyliśmy się, że wróciliśmy do miasta. Byliśmy tylko na progu niższych sfer, ale posunęliśmy się wystarczająco daleko, by zebrać coś więcej niż tylko przeczucie tego, co leżało poza miastem. Wiedziałem, że minie jeszcze trochę czasu, zanim tam wejdę i mogłem teraz wyraźnie dostrzec mądrość napomnień Edwina.

Ponieważ byliśmy na tych duchowych granicach i pomimo tego faktu, to nie zaprzestaliśmy naszych poszukiwań i nie mogłem powstrzymać się od zapytania Edwina o granice wyższych sfer. Wiedziałem, że nie może być w nich nic nieprzyjemnego, więc zasugerowałem, że dla kontrastu i w celu zrekompensowania naszego niedawnego chłodnego doświadczenia w innym kierunku, być może moglibyśmy odwiedzić granicę, przez którą przechodzą nasi niebiańscy wizytatorzy. Edwin powiedział, że nie było żadnych zastrzeżeń, więc po raz kolejny zaczęliśmy od nowa.
Ponownie znaleźliśmy się na użytkach zielonych, ale z uderzającą różnicą. Trawa, po której szliśmy, była nieskończenie bardziej miękka niż wnętrze królestwa. Zielona zieleń werdiur była jeszcze jaśniejsza, niż nam się wydawało możliwe. Kwiaty rosły w jeszcze większym rozkwicie,
a intensywność koloru, perfum i dającej zdrowie mocy przekraczała wszystko, co napotkaliśmy. Samo powietrze zdawało się być nasycone tęczowymi odcieniami. Niewiele było mieszkań w miejscu, w którym natychmiast stanęliśmy, ale za nami były jedne z najbardziej okazałych i pięknych domów, jakie kiedykolwiek widziałem. W tych domach, jak powiedział nam nasz przyjaciel, żyły cudowne dusze, które, choć nominalnie należące do naszej własnej sfery, były na mocy swojego duchowego postępu oraz szczególnych darów i pracy, w ścisłym kontakcie z wyższymi sferami, do których miały pełną władzę i wymaganą moc, aby przejść przy różnych okazjach. Edwin obiecał, że powinniśmy wrócić do tego miejsca po tym, jak zobaczyliśmy tyle miasta, ile chcieliśmy i tam będziemy mogli omówić - w jednym z domów - moją przyszłą pracę, jak również pracę Ruth. Wziął Ruth pod swoje skrzydła i za jej rolę wyraziła wdzięczność za jego życzliwość w tym względzie. Kilka razy myślałam o tym, w jaką formę pracy duchowej mogłabym się zaangażować, gdy tylko zaznajomiłam się wystarczająco z nowym życiem i nową ziemią.

Tak jak my byliśmy ciężcy od chłodu i ucisku na granicy ciemnych sfer, tak samo my teraz byliśmy ogrzani i wypełnieni takim uniesieniem, że prawie milczeliśmy w cudach. W miarę jak posuwaliśmy się dalej, skąpani w blasku, czuliśmy takie duchowe podniecenie, że Edwin natychmiast przyszedł mi do głowy opis wizyt osób z wyższych sfer i prawie wiedziałem, czego się spodziewać, kiedy powinienem być wystarczająco szczęśliwy, by być świadkiem takich odwiedzin. Stojąc tutaj, miałem ogromne pragnienie, aby dążyć do takiego postępu, który uprawniałby do zamieszkiwania jednego z pięknych domów i zakwalifikowania się do zaszczytu służenia jednemu z mieszkańców tej wyższej sfery, przy której bramie stoimy.

Poszliśmy trochę do przodu, ale nie mogliśmy iść dalej. Nie było żadnych widocznych barier, ale czuliśmy, że nie możemy oddychać, jeśli pójdziemy dalej. Cała atmosfera stawała się tym bardziej rozrzedzona, im dalej penetrowaliśmy, że w końcu musieliśmy cofnąć nasze kroki na własną ziemię.

Widziałem wiele dusz ubranych w najbardziej wątłe ubrania, których miękkie kolory wydawały się nie należeć do nich, ale unosić się nad tkaniną ich szat - jeśli tkaninę można nazwać to tkaniną. Ci z nich, którzy zbliżyli się do nas na tyle blisko, uśmiechnęli się do nas z takim życzliwym pozdrowieniem, że wiedzieliśmy, że w żaden sposób nie przeszkadzamy, a niektórzy machali do nas rękami. Mój przyjaciel powiedział nam, że są świadomi naszego celu i z tego powodu do nas nie podejdą. Pozwoliliby nam sami cieszyć się naszym doświadczeniem i po cichu wchłaniać piękno i blask tego wspaniałego pogranicza.

I tak, raczej niechętnie, odwróciliśmy się i szybko znaleźliśmy się z powrotem w mieście w naszym dawnym miejscu pod drzewami. Oboje czuliśmy się bardziej prężni niż kiedykolwiek po tej krótkiej wizycie i jestem pewien, że Edwin też to zrobił, mimo że był w Duchu znacznie dłużej niż my.

Nie rozmawialiśmy przez chwilę po powrocie, każdy z nas zaangażował się we własne myśli, a gdy w końcu przerywaliśmy milczenie, chodziło o zadawanie pytań naszemu dobremu Edwinowi. Wymienienie tych wszystkich pytań byłoby żmudne, więc będę udzielał, w następującej po sobie formie, odpowiedzi Edwina jako całości.

Po pierwsze, w odniesieniu do niższych sfer, których próg tak nas przygnębiał. Od tego czasu odwiedziłem je w towarzystwie Ruth i Edwina, i odbyłem przez nie wyprawy, właśnie teraz robimy to poprzez nasze własne królestwo. Nie chcę więc przewidywać tego, co chcę powiedzieć później na temat naszych doświadczeń w tym zakresie. Na razie więc powiem tylko, że kiedy złożyliśmy wizytę na granicy, udaliśmy się tam bezpośrednio i szybko i nie mieliśmy świadomości stanów pośrednich, przez które przeszliśmy. To właśnie z tego powodu nasza nagła zmiana otoczenia była tak zauważalna. Gdybyśmy powoli czynili postępy, powinniśmy byli dostrzec stopniowy zanik tych wszystkich przyjemnych cech, które stanowią niebo tego królestwa. A ci, którzy mieszkali na tym obszarze spadku, znajdują się w tej samej względnej pozycji względem nas samych w odniesieniu do ruchu; byliby oni powstrzymywani przed przechodzeniem wyżej, tak jak byliśmy na granicach tego wyższego królestwa.
Takie same warunki uzyskane w naszej podróży do granic wyższego królestwa. Przeszliśmy tę odległość tak szybko, że nie byliśmy w stanie obserwować stopniowych zmian w naszym otoczeniu. W przeciwnym razie powinniśmy byli zobaczyć, jak kraj nabiera wyższego stopnia uduchowienia, większej intensyfikacji koloru i jasności, obserwowalnej nie tylko w cechach fizycznych królestwa, ale także w szatach duchowych tych, których domy zbliżyły się bardziej do granicy.

Aby odwiedzić niższe sfery, konieczne jest posiadanie - dla własnej ochrony - pewnych mocy i symboli, o których Edwin powiedział nam, że jest w pełnym posiadaniu. Miejsca takie nie są dla poszukiwaczy ciekawości i nikt nie byłby na tyle głupi, aby udać się tam w jakimkolwiek innym celu niż celu legalnym. Ci, którzy wędrują w tym kierunku samotnie, bez autorytetu, są wkrótce zawracani przez życzliwe dusze, których zadaniem jest ratowanie innych przed niebezpieczeństwami, które leżą poza nimi. Wiele dusz nieustannie przechodzi przez tę smutną granicę w wykonywaniu swojej pracy. Prawdą jest, że kiedy tam byliśmy, nie widzieliśmy żadnych oznak obecności nikogo w pobliżu nas, ale tak jak my, kiedy odbyliśmy tam naszą podróż, oni szybko przemieszczają się do miejsca przeznaczenia.

Na granicy do wyższych sfer nie ma potrzeby, aby tacy wartownicy powstrzymywali innych przed przekraczaniem granicy, ponieważ prawo naturalne tego zabrania. Kiedy ci z niższej sfery udają się na wyższy poziom, zawsze jest to autorytet, albo nadany podróżnemu, albo jakiejś innej osobie z wyższej sfery, która będzie działać jako eskorta. W pierwszym przypadku władza taka przybiera formę symboli lub znaków, które są przekazywane posiadaczowi, który zawsze i przy każdej okazji otrzyma - nawet bez pytania - każdą pomoc, jakiej może potrzebować. Wiele z tych symboli ma moc, by uchronić podróżnego przed przytłaczającymi skutkami wyższej atmosfery duchowej. To ostatnie oczywiście nie zaszkodzi duszy, ale tak nieprzygotowana dusza znajdzie się w takiej samej sytuacji jak na Ziemi, gdy po długim pobycie w całkowitej ciemności wyjdzie się na światło słoneczne. Ale tak jak w przypadku ziemskiego słońca, po odpowiednim upływie czasu można, w normalnym jasnym świetle, znów czuć się doskonale swobodnie, tak nie jest w przypadku wyższych sfer. Nie ma takiej zdolności adaptacyjnej. Efekt "oślepiający" będzie ciągły do jednego z niższych stanów. Ale z doskonałą dyspensacją, zapewnione są środki, aby odwiedzająca dusza nie doznała duchowego dyskomfortu lub nieszczęścia. I tego właśnie można by się spodziewać, ponieważ takie wizyty odbywają się z szczęśliwych powodów, a nie jako próby duchowej wytrzymałości i wytrwałości. Kiedy konieczne jest odbycie podróży do jeszcze wyższych sfer, w wielu przypadkach staje się konieczne, aby mieszkaniec tych sfer rzucił płaszcz nad swoją szatą, w taki sam sposób, jak Edwin, na mniejszą skalę, rzucił do nas ramionami ochronnymi, kiedy podróżowaliśmy do niższej sfery.

Taką, w istocie, była odpowiedź Edwina na nasze liczne pytania.

Teraz poczuliśmy, że jesteśmy wystarczająco "wypoczęci" i gdy Edwin zaproponował nam wznowienie inspekcji miasta, uczyniliśmy to odpowiednio.

http://www.thenewearth.org/LifeAfterDeath.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...