Strony

czwartek, 28 listopada 2019

Życie po życiu II Rozdział 15: NAJWYŻSZE PRZEDSTAWICIELSTWO

 Obraz może zawierać: tekst i przyroda

 II Rozdział 15: NAJWYŻSZE PRZEDSTAWICIELSTWO

Rozmawiałem z panem, przy wielu okazjach, z wyższych sfer. Istnieją dwa i tylko dwa sposoby przenikania do tych wzniosłych państw. Pierwszy z nich to nasz rozwój duchowy i progresja; drugi to specjalne zaproszenie od jakiegoś mieszkańca tych regionów. Każdy inny sposób jest nam zabroniony przez niewidzialne bariery duchowej nieprzenikalności.

Chciałbym teraz porozmawiać z wami o specjalnym zaproszeniu, które otrzymaliśmy, aby odwiedzić te wysokie sfery.

Siedzieliśmy w jednym z niższych pokoi mojego domu, z którego wszystkie piękno bez niego można było podziwiać do perfekcji. Po drugiej stronie lśniącej przestrzeni wiejskiej można było zobaczyć miasto w oddali, tak wyraźnie, jakby znajdowało się blisko, a nie w pewnej odległości. Rozmawialiśmy z Edwinem, podczas gdy Ruth siedziała przy fortepianie, grając przyjemną pracę, która zdawała się harmonijnie komponować nie tylko z naszym obecnym nastrojem, ale z całym naszym kolorowym otoczeniem.

Ruth nigdy tak naprawdę nie wyzdrowiała z początkowego zaskoczenia, gdy po raz pierwszy ujrzała fortepian we własnym domu. Była utalentowaną artystką podczas swojego ziemskiego życia i od tego czasu opowiedziała nam o porywającym momencie, kiedy usiadła przed swoim "instrumentem Spirit", jak go nazwała, i uderzyła w niego pierwszym akordem. Powiedziała, że nigdy nie wiedziała dokładnie, co się wydarzy, ani jaki opis dźwięku wyjdzie z jej uderzeniem w klawisze! Konsekwentnie była zdumiona wynikiem swojego prostego działania, ponieważ ton jej "Spirit piano" był czymś, czego nigdy nie mogła sobie wyobrazić, był tak doskonale wyważony i o takiej jakości dźwięku. Jej niespodzianki się jednak nie skończyły. Odkryła, że jej sprawność zwiększyła się stukrotnie poprzez zrzucenie ciała fizycznego i że zabrała swoją technikę ze sobą do świata Ducha. Odkryła dalej, że jej dłonie, gdy zostały zastosowane do instrumentu, po prostu falowały wzdłuż klawiszy bez świadomego wysiłku, a jej pamięć była jak gdyby miała przed sobą muzykę.

Przy tej okazji wypełniała powietrze tępymi dźwiękami, pomagając nam wszystkim trzem w odpoczywaniu i rekreacji, ponieważ właśnie zakończyliśmy szczególnie uciążliwe zadanie w trakcie naszej zwykłej pracy. Pracowaliśmy razem we trójkę - wciąż to robimy w tej chwili - i zazwyczaj odpoczywamy i bawimy się razem. W rzeczywistości Edwin i Ruth spędzają w moim domu znacznie więcej czasu niż w swoim własnym! Mówiąc za siebie, nie miałbym tego w przeciwnym razie.

Nagle Ruth przestała grać i pobiegła do drzwi. Zastanawiając się, co spowodowało, że tak nagle przestała grać, Edwin i ja dołączyliśmy do niej. Byliśmy bardzo zaskoczeni widząc, spacerując po trawniku, dwie uderzające postacie, o których wspomniałem wcześniej. Jedną z nich był Egipcjanin, który udzielał mi tak pomocnych rad, gdy byłem, ale niedawno przybyłem na ziemie Ducha i który od tamtej pory tak uprzejmie interesował się moim dobrem. Drugim był jego 'Mistrz', który towarzyszył wielkiemu niebiańskiemu przybyszowi przy tej okazji do świątyni w mieście.

Mistrz" Egiptu był człowiekiem z czarnymi włosami w kolorze odrzutowca, dopasowanymi w jego kolorze przez parę oczu, które miały największe poczucie humoru i wesołości. Później dowiedziałem się, że naszym gościem był Chaldejczyk.

Z chęcią powitaliśmy naszych dwóch gości, którzy wyrazili swoją radość z przyjazdu do nas.

Rozmawialiśmy szczęśliwie o różnych sprawach, a Ruth przekonała do dokończenia pracy, w którą grała, gdy przyjechali. Na zakończenie wyrazili uznanie dla jej talentu, a następnie Chaldejczyk poruszył temat, do którego się zwrócili.

Przyszedł, powiedział, z zaproszeniem od wielkiej duszy, którą zgromadziliśmy, aby uczcić ten pamiętny dzień w świątyni, abyśmy odwiedzili go w jego własnym domu w królestwie, w którym żył.

W trójkę milczeliśmy przez chwilę. Ruth i ja nie wiedzieliśmy dokładnie, co powiedzieć poza wyrażeniem naszego poczucia przywileju, który był zawarty w takim zaproszeniu. Edwin przyszedł nam jednak na ratunek i działał jako nasz rzecznik. Chaldejczyk był bardzo rozbawiony naszym zakłopotaniem i pospieszył, aby zapewnić nas, że nie ma się czego obawiać podczas takiego spotkania. Byłoby to niemożliwe, jak powinniśmy zauważyć. Myślę, że to, co najbardziej nas niepokoiło, a przynajmniej najbardziej nas zastanawiało, było powodem, dla którego powinniśmy być zaproszeni na taką wizytę i jak mamy się tam dostać. W rzeczy samej, nie mieliśmy pojęcia, gdzie "tam" może być! Co do pierwszego pytania, Chaldejczyk powiedział, że powinniśmy się upewnić, że kiedy dotrzemy do celu. Co się tyczy dotarcia do celu, dlaczego on i jego ukochany przyjaciel, Egipcjanin, przybyli celowo.

Próbowaliśmy mówić o naszych uczuciach, ale nam się nie powiodło; przynajmniej tak właśnie czułem się w związku z moją próbą. Myślę, że Edwin i Ruth odnieśli o wiele większy sukces niż ja, chociaż Chaldejczyk pomógł nam z jego zachwycającą lekkością i jego żywym poczuciem radości.
Naprawdę wierzę, że Chaldejczyk jest najszczęśliwszą duszą w całej sferze Ducha. Wspominam o tym szczególnie dlatego, że w niektórych umysłach wydaje się, że im wyższy staje się status duchowy, tym poważniejsza musi być dusza. Takie pojęcie jest całkowicie fałszywe. Odwrotnie, to prawda. Lekko-serdeczna radość, która naprawdę pochodzi z serca, która nikogo nie boli i nie jest skierowana przeciwko nikomu ze szkodą dla niego, ale która jest oddawana w celu rozradowania innych, taka radość jest przyjmowana i zachęcana w świecie duchowym. Nie ma napisu: "Porzućcie wszelki śmiech, wy, którzy tu wchodzicie", napisanego na portalach tych sfer! Sugerowanie, że im większa jest duchowość, tym bardziej ponury musi się patrzeć, jest pojęciem strasznym i zbytnio przypomina świętość niektórych ras ziemskiej pobożności religijnej. Wiemy, kiedy się śmiać i jak się śmiać, i to robimy. Nie lubimy żałobnych twarzy, za którymi nie stoi lustrzane odbicie. Żebyście, gdy powiem wam, że nasz wybitny gość, Chaldejczyk, tak podniósł nasze umysły swoją radością - a on był bardzo sprawnie wspomagany, można by powiedzieć wspomagany i podżegany, przez życzliwego Egipcjanina - musicie wiedzieć, że nie stracił on wielkiej godności i dostojności swojej wysokiej stacji. I nie można myśleć, że był to przypadek śmiania się ze wszystkiego, co powiedział, zanim ledwie to powiedział! Nie żyjemy w krainie wierzeń; śmialiśmy się, bo był ku temu prawdziwy powód. Nie był to fałszywy śmiech osób pozostających na utrzymaniu innych o większej pozycji.

Edwin zapytał, kiedy mamy odbyć tę podróż. Chaldejczyk odpowiedział, że on i jego dobry przyjaciel, Egipcjanin, przyszli zabrać nas teraz z nimi. Byłem jeszcze - wszyscy byliśmy - w niewiedzy co do faktycznej procedury odbycia takiej podróży, ale Chaldejczyk szybko zajął się tą sprawą i kazał nam "jechać z nami". I doprowadził nas do granicy naszego królestwa.

Gdy szliśmy przez las i łąki, zapytałem Egipcjanina, czy mógłby mi coś powiedzieć o wielkiej istocie, którą mamy zamiar odwiedzić. To, co mi powiedział, było bardzo mało, chociaż byłem pewien, że wie o wiele więcej, niż ujawnił! Najprawdopodobniej nie powinienem był zrozumieć, gdyby powiedział mi wszystko, co wiedział, tak że w swojej mądrości zatajał dalsze informacje. To jest to, co mi powiedział.

Znakomita postać, do której domu w wysokich sferach, w których przebywaliśmy, była znana każdej duszy w Krajach Światła. Jego życzenie było zawsze traktowane jako polecenie, a jego słowo było prawem. Błękit, biel i złoto w jego szacie, widoczne w tak ogromnych proporcjach, ujawniły niesamowity stopień jego wiedzy, duchowości i mądrości. Były tysiące osób, które nazwały go "Umiłowanym Mistrzem", wśród których głównym był Chaldejczyk, który był jego "prawą ręką". Jeśli chodzi o jego szczególną funkcję, był on władcą wszystkich Sfer Świata Duchów i wspólnie sprawował tę funkcję, którą poszczególny władca Królestwa pełni indywidualnie. Wszyscy inni Władcy byli wobec niego odpowiedzialni, a on, jak gdyby, zjednoczył królestwa i zespolił je w jeden, czyniąc z nich jeden wielki wszechświat, stworzony i podtrzymywany przez Wielkiego Ojca wszystkich.

Próba zdefiniowania ogromnej potęgi jego mocy w świecie duchów byłaby eseistyczna i niemożliwa. Nawet gdyby to było możliwe, zrozumienie nie powiodłoby się. Takie moce nie mają odpowiednika, nawet porównania z żadnymi mocami administracyjnymi na planie ziemskim. Ziemskie umysły mogą wyczarować tylko tych ludzi, którzy rządzili wielkimi królestwami na Ziemi, którzy panowali nad rozległymi terytoriami, być może, ale uczynili to tylko z obawy i gdzie wszyscy, którzy żyli pod nim, żyli jako poddani i niewolnicy. Żaden ziemski król w całej narracji o historii ziemskiego świata nigdy nie przewodził tak rozległemu państwu, jak to, któremu przewodzi ta wybitna osoba, o której mówię. Jego Królestwem rządzi Wielkie Uniwersalne Prawo Prawdziwego Miłosierdzia. Strach nie istnieje, nie mógłby istnieć w najmniejszej, najmniejszej części, ponieważ nie ma i nie może być najmniejszej przyczyny jego istnienia. I nigdy nie będzie. On jest wielką żywą, widoczną więź pomiędzy Ojcem, Stwórcą Wszechświata i Jego dziećmi.

Jednak pomimo najwyższego wzniesienia swojej pozycji duchowej, On schodzi ze swojego niebiańskiego domu, aby odwiedzić nas tutaj w tych sferach, jak próbowałem wam opisać przy poprzedniej okazji. I jest dopuszczalne, aby inni o nieporównywalnie mniejszym stopniu odwiedzali go w jego własnym domu.

Nie ma nic nieistotnego, niejasnego lub nierealnego w tej królewskiej istocie. Widzieliśmy go w te wielkie festiwalowe dni, które mamy w świecie Ducha Świętego. Nie jest on jakimś 'doświadczeniem duchowym', jakimś wielkim podniesieniem duszy wytwarzanej w nas jakimiś niewidzialnymi środkami z jakiegoś niewidzialnego źródła. On jest prawdziwie żyjącą osobą, tak samo twardą rzeczywistością jak my sami jesteśmy - i jesteśmy bardziej realni niż wy na planie ziemskim, choć jeszcze nie jesteście tego świadomi! Przedstawiam wam to w ten prawie tępy sposób, aby nie było nieporozumień co próbuję opowiedzieć. Istnieją błędne wyobrażenia, że istoty z najwyższych sfer są tak eteryczne, że są praktycznie niewidoczne, z wyjątkiem innych tego rodzaju, i że są całkowicie i całkowicie niedostępne; że żaden śmiertelnik o mniejszym stopniu nie mógłby ich zobaczyć i przeżyć. Powszechnie uważa się, że istoty te są tak niezmiernie wyższe niż reszta z nas, że będzie to niezliczone eony czasu, zanim będziemy mogli rzucić na nie wzrok nawet z odległych odległości. To czysty nonsens. Wiele dusz w tych sferach zostało przemówionych przez jedną z tych wielkich istot, a on był całkowicie nieświadomy tego faktu. Wszyscy posiadamy pewne moce, które są powiększane, gdy przechodzimy od sfery do sfery w postępowych krokach naszego duchowego rozwoju. Jedną z podstaw tych mocy jest dopasowanie się do siebie, dostosowanie się do naszego otoczenia. Nie ma w tym nic magicznego; jest to wysoce techniczne - o wiele bardziej niż większość tajemnic naukowych świata Ziemi. W świecie duchów nazywamy to wyrównywaniem naszego osobistego tempa wibracji, ale obawiam się, że nie jesteście teraz mądrzejsi - i nie ma w mojej prowincji próby wyjaśnienia tego!

Egipcjanin dostarczył mi tych kilka szczegółów i uzupełniłem je z mojej własnej wiedzy, która jest bardzo mała.

W międzyczasie trochę poszperałem.

Byliśmy już blisko domu Edwina i szybko przechodziliśmy z własnego królestwa do bardziej zryfikowanej atmosfery. W krótkim czasie spowodowałoby to dla nas pewien dyskomfort, aby dalej iść. Instynktownie zatrzymaliśmy się w naszym spacerze i poczuliśmy, że nadszedł kluczowy moment naszej podróży. Było to oczywiście dokładnie tak, jak powiedział Chaldejczyk: nie mieliśmy się czego obawiać. A procedura była całkowicie normalna i nieracjonalna.

Po pierwsze, podszedł za nami i pozwolił, aby jego ręce spoczywały na naszych głowach przez krótką chwilę. To, jak nam powiedział, miało dać nam dodatkową moc do poruszania się w przestrzeni. Poczuliśmy mrowienie bezpośrednio pod jego dłońmi, które było najprzyjemniejsze i najbardziej ekscytujące, i poczuliśmy, że stajemy się lżejsi, chociaż trudno byłoby pomyśleć, że będzie to możliwe. Wyczuwaliśmy również delikatne ciepło przepływające przez system. To był tylko efekt mocy i nie było niczym samym w sobie. Chaldejczyk umieścił Ruth pomiędzy Edwinem a mną, a potem stanął tuż za nią samą. Położył lewą rękę na ramieniu Edwina, a prawą na moim, a gdy miał na sobie płaszcz - który, jak widzieliśmy, był bogato wyhaftowany - stanowił on doskonałą pelerynę wokół nas trzech.

Nie można zakładać, że w czasie tych eliminacji zapadła lub została nam narzucona godna cisza. Przeciwnie, Chaldejczyk i Egipcjanin, w rzeczywistości wszyscy pięcioro z nas rozmawiali wesoło, ten pierwszy przyczynił się zdecydowanie w największym stopniu do naszej jocundity. Nie była to ponura pielgrzymka, na którą wyruszaliśmy. Daleko nam do tego. Prawdą jest, że mieliśmy zostać przeniesieni do krain, dalekich, dalekich od naszego normalnego zamieszkania, ale nie było to powodem do ciężkiej powagi ani założenia intensywnej powagi, której nie odczuwaliśmy. Chaldejczyk zrobił wszystko, co w jego mocy, aby rozwiać takie emocje z naszej strony. Ta wizyta, jak sam powiedział, miała być wizytą chwalebnie szczęśliwą. Miejmy więc uśmiechnięte twarze i lekkość serca. Żałoba nie ma miejsca w wysokich sferach tak samo jak w naszej własnej sferze. Oczekuje się od nas, jak powiedział, przedstawienia uśmiechniętych, szczęśliwych twarzy, które są prawdziwym odbiciem naszych uczuć. Ale nie sposób nie być wesołym, gdy w obecności Chaldejczyka i jego towarzysza. I jestem pewna, że chwalimy ich za całą ich wytrwałość w naszym imieniu, ponieważ myślę, że z całą pewnością przedstawiliśmy innym samo ucieleśnienie duchowej radości.

Chaldejczyk powiedział nam, że położywszy ręce na naszych głowach, będzie to miało również efekt, oprócz tego, że da nam siłę do podróżowania, dostosowania naszego wzroku do dodatkowego natężenia światła, które powinniśmy napotkać w tej wysokiej sferze. Bez takiego przeciwwagi powinniśmy znaleźć się w bardzo dużym stresie. W tym dostosowaniu nasz wzrok nie został przyciemnieniony od wewnątrz, lecz nałożono rodzaj filmu bez, tak samo jak na Ziemi nosicie szkło ochronne, aby ochronić oczy przed światłem i ciepłem słońca. Oczywiście nie nosiliśmy żadnej takiej aparatury; Chaldejczyk zastosował jedynie swoją własną moc myślenia. Nie mogę powiedzieć, co dokładnie zrobił, ale proces, cokolwiek to było, zastosował już wielokrotnie i nie trzeba było mówić, że był w pełni skuteczny.
Następnie Egipcjanin wziął nas za ręce i zauważyliśmy, że władza w nas wlewa się na nowo.

Chaldejczyk poprosił nas, abyśmy stali się całkowicie pasywni i pamiętali, że byliśmy w podróży dla naszej przyjemności, a nie jako próba naszej duchowej wytrzymałości. A teraz, moi drodzy przyjaciele, powiedział, że "nasze przybycie jest oczekiwane. Więc pozwól nam odejść".

Od razu poczuliśmy, że unosimy się na wodzie, ale to uczucie ustało nagle po tym, co wydawało się tylko drugim razem, a potem nie mieliśmy poczucia ruchu bez względu na wszystko. Przed naszymi oczami błysnęło światło. Było bardzo jasne, ale nie było to wcale zaskakujące. Zniknęła tak szybko, jak przyszła i przypadkowo zniknąwszy poczułam solidną ziemię pod stopami. I wtedy pierwsza wizja tego wysokiego królestwa otworzyła się przed naszymi oczami.

Byliśmy w panowaniu niezrównanego piękna. Na płaszczyźnie ziemskiej nie ma wyobraźni, która mogłaby uzmysłowić tak niewyrażalne piękno, a ja mogę tylko podać kilka skromnych szczegółów tego, co widzieliśmy w ograniczonym zakresie płaszczyzny ziemskiej.

Staliśmy w królestwie króla - to było dla nas oczywiste od razu. Staliśmy na pewnej wysokości nad miastem; nasi dobrzy przyjaciele wyraźnie zaprosili nas do tego konkretnego miejsca, aby zaprezentować nam ten wspaniały widok. Nie byłoby możliwe, jak powiedzieli, spędzić tu więcej niż ograniczony okres czasu, a więc było życzeniem Mistrza Chaldejskiego, abyśmy widzieli jak najwięcej w tym okresie.

Rozciąganie się przed nami był szeroki strumień rzeki, wyglądający spokojnie, spokojnie i przytłaczająco pięknie, jak niebiańskie słońce dotykało każdej malutkiej fali z niezliczonymi odcieniami i tonami. Zajmujący centralne miejsce w widoku, a także na prawym brzegu rzeki, był przestronny taras wybudowany do brzegu wody. Wydawało się, że składa się z najdelikatniejszego alabastera. Szeroki lot po schodach doprowadził do najwspanialszego budynku, jaki umysł mógł kiedykolwiek kontemplować.

Był on wysoki na kilka pięter, z których każde było ułożone w serię rozkazów, tak że każde z nich zajmowało stopniowo zmniejszający się obszar aż do osiągnięcia najwyższego poziomu. Jego wygląd zewnętrzny był, jeśli w ogóle, niemalże prosty i bezadresowy, i było oczywiste, dlaczego tak miało być. Cała budowla składała się wyłącznie z szafiru, diamentu i topazu, a przynajmniej ich niebiańskiego odpowiednika. Te trzy cenne kamienie stanowiły krystaliczne ucieleśnienie trzech kolorów: niebieskiego, białego i złotego i odpowiadały kolorom, które widzieliśmy wcześniej w szacie naszego niebiańskiego gościa, jak widzieliśmy go w świątyni, a które nosił w tak wielkim stopniu. Błękit, biel i złoto klejnotów pałacu, dotknięte czystymi promieniami wielkiego centralnego słońca, zostały zintensyfikowane i powiększone tysiąc razy i rozbłysnęły w każdym kierunku ich promienie najczystszego światła. Rzeczywiście, cały gmach przedstawiał naszemu zdumionemu spojrzeniu jedną ogromną objętość iskrzącego napromienienia. Od razu pomyśleliśmy o ziemskim topazie, szafirze i diamencie i zastanawialiśmy się, jak małe kamienie czystości były tylko drobnymi przedmiotami, które można było trzymać między palcem wskazującym a kciukiem. A oto ogromna, błyszcząca rezydencja zbudowana w całości z tych cennych kamieni i z takich kamieni, których wcieleni nigdy nie widzieli - ani nie są w stanie zobaczyć, gdy są wcieleni.

Nasze pierwsze pytanie dotyczyło powodu lub znaczenia specjalnej tkaniny budynku, który był przed nami. Nie było szczególnego znaczenia w materiałach, z których zbudowany został pałac, więc Chaldejczyk poinformował nas o tym. Kamienie szlachetne były właściwe dla królestwa, które teraz odwiedzamy. W naszej własnej krainie budynki są nieprzejrzyste, choć mają pewną przezierność powierzchni. Ale są one ponure i ciężkie w porównaniu z wyższymi sferami. Podróżowaliśmy przez wiele innych sfer, aby dotrzeć do tej obecnej, ale gdybyśmy zatrzymali się, aby obserwować ziemie, przez które przeszliśmy, powinniśmy byli obserwować stopniową transformację, aż do momentu, gdy stosunkowo ciężkie materiały naszego własnego królestwa zamieniły się w krystaliczną substancję, na której nasze spojrzenie zostało teraz umocowane.

Ale kolory z pewnością miały szczególne znaczenie, do którego już nawiązałem.

Widzieliśmy wokół pałacu wiele akrów najbardziej urokliwych ogrodów położonych w taki sposób, że z odległego i wzniosłego punktu widzenia, który zajmowaliśmy, przedstawiały one ogromny i skomplikowany wzór, jak w jakimś wspaniale kutym wschodnim dywanie. Powiedziano nam, że przy bliskim widoku, lub podczas spaceru po ogrodach, wzór zostanie utracony, ale że powinniśmy znaleźć się pośród delikatnie ułożonych rabat kwiatowych i miękkich aksamitnych trawników.

Choć z trudem mogliśmy oderwać oczy od wspaniałej chwały pałacu i jego terenów, to jednak Chaldejczyk delikatnie zwrócił naszą uwagę na pozostałą część tej perspektywy.
Rozszerzył się on na niezliczone mile - przez cały ten rozległy obszar mogliśmy zobaczyć inne wspaniałe budynki zbudowane z jeszcze bardziej cennych kamieni - z szmaragdu i ametystu, by wymienić tylko dwa, a także, z daleka, to co wyglądało jak perła. Każdy z różnych budynków został ustawiony pośród najbardziej reprezentacyjnych ogrodów, gdzie drzewa rosły z niewyobrażalnym bogactwem kolorów i wielkości formy. Gdziekolwiek rzucamy oczy, tam możemy zobaczyć błyski biżuterii, odbijające promienie centralnego słońca, niezliczone kolory kwiatów i scyntylacje z wód rzeki, która płynęła przed nami daleko w oddali.

Gdy wpatrywałyśmy się w scenę, nagły błysk światła zdawał się pochodzić z pałacu bezpośrednio do Chaldejczyków, co zostało potwierdzone przez odpowiadający błysk, który odesłał z powrotem do pałacu. Nasza obecność w królestwie była znana, a gdy tylko ucztowaliśmy oczy na widok, poproszono nas o przejście w obrębie pałacu, gdzie nasz gospodarz będzie na nas czekał. Takie było przesłanie zawarte w błysku światła zinterpretowanym przez Chaldejczyka. Dlatego od razu udaliśmy się w kierunku pałacu.

Za pomocą tego samego środka lokomocji, który wprowadził nas w sferę, szybko znaleźliśmy się na tarasie nad rzeką i w górę szerokiego biegu schodów, który prowadził do głównego wejścia do pałacu. Zadanie kamieniarskie tarasu i schodów było czysto białe, ale byliśmy bardzo zaskoczeni jego pozorną miękkością pod stopami, bo to było jak chodzenie po aksamitnej miękkości zadbanego trawnika. Nasze kroki nie wydały żadnego dźwięku, ale ubrania rdzewiały, gdy szliśmy dalej, w przeciwnym razie nasz postęp byłby cichy, gdyby nie nasza rozmowa. Było oczywiście wiele innych dźwięków do usłyszenia. Nie weszliśmy w sferę ciszy! Całe powietrze wypełnione było harmonią, która wypływała z barwnych tomów, które obfitowały w każdą rękę.

Temperatura wydawała nam się znacznie wyższa niż temperatura w naszym własnym królestwie. Chaldejczyk powiedział nam, że jest ona naprawdę znacznie wyższa, niż mogliśmy odczuwać, ale nasze umysły zostały dostosowane do różnicy temperatur, tak samo jak zostały dostosowane do natężenia światła. Delikatna bryza była przyjemnie wyczuwalna, gdy dotknęła naszych twarzy niebiańskim zapachem oddechu.

W miarę jak przechodziliśmy przez wejście do pałacu, powinienem z wielką miłością przyjrzeć się bliżej niezwykłym materiałom, z których zbudowano ten budynek, ale czas uległ skróceniu. Nasz pobyt nie mógł być przedłużony poza naszą zdolność do oparcia się rzadkości atmosfery i intensywności światła, niezależnie od ładunku siły duchowej, jaki dał nam Chaldejczyk i Egipcjanin. Przechodząc przez to, mieliśmy tylko przelotne spojrzenie na wielkość, która nas ogarnęła.

Tak pięknie rozłożone były różne mieszkania i galerie, że nie było nadmiernego wzniosłości dla żadnego z nich, czego można było się spodziewać w budynku o takich wymiarach. Wszędzie, gdzie rzucamy oczy, widzimy ściany i podłogi z biżuterią. Na ścianach były obrazy scen duszpasterskich, gdzie artysta wykorzystywał każdy klejnot znany śmiertelnikowi - i wiele innych nieznanych mu - jako medium dla swojej pracy. Obrazy te były w swoim wykonaniu porządkiem mozaikowym, ale efekt wytwarzany na obserwatorze to efekt ciekłego światła, jeśli mogę użyć tego terminu. Składniki obrazów wysyłały swoje promienie światła we wszystkich kolorach, jakich żądał podmiot, a efekt na oko był efektem czystego życia. Same kolory były wyśmienite i zawierały o wiele więcej tonów i odcieni niż mogły zapewnić ziemskie pigmenty. Wydawało się niewyobrażalne, że mogą istnieć kamienie szlachetne, które miały tak szeroką gamę kolorów - ale wtedy jesteśmy w świecie Ducha i w wysokim królestwie świata Ducha, także.

Kiedy szliśmy korytarzami, spotkaliśmy się i zostaliśmy powitani przez najbardziej przyjazne i łaskawe istoty, które w ten sposób dołączyły do naszego powitania. Powitanie, rzeczywiście, było nadrzędnym uczuciem, które ogarnęło nas, gdy po raz pierwszy postawiliśmy stopę w pałacu. Nie było chłodu, ale wszędzie ciepło życzliwości i uczucia.

W końcu zatrzymaliśmy się przed małą komnatą, a Chaldejczyk powiedział nam, że dotarliśmy do najwyższego punktu naszej podróży. Nie czułam się dokładnie zdenerwowana, ale zastanawiałam się, jakich formalności należy dopełnić, a ponieważ nie byłam całkowicie świadoma, jaki to może być opis - jak wszyscy byliśmy, z wyjątkiem oczywiście naszych dwóch przewodników - byłam oczywiście trochę niezdecydowana. Chaldejczyk uspokoił nas jednak natychmiast, mówiąc nam, byśmy go przestrzegali i tylko przestrzegali tych zasad podyktowanych dobrym smakiem.
Weszliśmy. Nasz gospodarz siedział przy oknie. Jak tylko nas zobaczył, wstał i podszedł do nas, aby nas powitać. Najpierw podziękował Chaldejczykowi i Egipcjaninowi za sprowadzenie nas do niego. Potem wziął nas za rękę i kazał nam być mile widzianym w swoim domu. W pobliżu tego, w którym siedział, było kilka wolnych krzeseł i zasugerował, byśmy mogli z nim usiąść i cieszyć się widokiem. To był, jak wyjaśnił, jego ulubiony widok.

Podciągnęliśmy się do okna i mogliśmy zobaczyć pod nami łóżko najwspanialszych białych róż, białe jak pole śniegu, które wydychało aromat równie wywyższający jak kwiaty, z których pochodzi. Białe róże, jak powiedział nam nasz gospodarz, były kwiatami, które preferował ponad wszystkie inne.

Siedzieliśmy sobie i miałem okazję, gdy nasz gospodarz mówił do nas, obserwować go z bliska, gdzie przedtem widziałem go z daleka. Widząc go w ten sposób, w jego własnym domu i otoczeniu, jego wygląd twarzy był ogólnie podobny do tego, który prezentował, gdy odwiedzał nas w świątyni w naszym własnym królestwie. Były jednak różnice, ponieważ widzieliśmy go tutaj; różnice, które w dużej mierze zależały od natężenia światła. Jego włosy, na przykład, wydawały się być złote, gdy do nas przyszedł. Wydawało się, że są to jasne, złote światło, a nie kolor złota. Wyglądał na młodego, na wieczną młodość, ale mogliśmy odczuć niezliczone eony czasu, jak wiadomo na Ziemi, które leżały za nim.

Kiedy przemawiał, jego głos był czystą muzyką, jego śmiech jako falowanie wód, ale nigdy nie sądziłem, że jedna osoba może oddychać takimi uczuciami, taką życzliwością, taką troskliwością i rozwagą; i nigdy nie sądziłem, że jedna osoba może posiadać tak ogromną wiedzę, jaką posiada ten niebiański król. Jeden z nich czuł, że pod przewodnictwem Ojca Niebieskiego dzierżył klucz do wszelkiej wiedzy i mądrości. Ale, jakkolwiek dziwne to może zabrzmieć, chociaż zostaliśmy przewiezieni na niezgłębione odległości do obecności tej transcendentnie cudownej istoty, lecz tutaj, w jego obecności, czuliśmy się doskonale w domu, doskonale z nim swobodnie. Śmiał się z nami, żartował z nami, zapytał nas, co sądzimy o jego różach i kazał Chaldejczykowi utrzymać nas w dobrej formie na naszej drodze. Rozmawiał z każdym z nas indywidualnie, wykazując się dokładną znajomością wszystkich naszych obaw, zarówno zbiorowo, jak i osobiście. W końcu dotarł do powodu, dla którego zaprosił nas, abyśmy go odwiedzili.

W towarzystwie moich przyjaciół powiedział, że odwiedziłem ciemne królestwa i opowiedziałem, co tam widziałem. Myślał, że w naturze miłego kontrastu będzie, gdybyśmy odwiedzili najwyższe królestwo i zobaczyli na własne oczy niektóre z jego piękna; żeby pokazać, że mieszkańcy tak wysokich sfer nie są cienistymi, nierealnymi ludźmi, ale wręcz przeciwnie, są jak my sami, zdolni do odczuwania i okazywania emocji swojej wspaniałej natury, zdolni do ludzkiego rozumienia, ludzkiej myśli, tak samo łatwo podatni na śmiech i swobodne serce, jak my sami. Poprosił nas, byśmy go odwiedzili, aby nam powiedzieć, że te krainy, w których teraz przebywamy, znajdują się w zasięgu każdej duszy, która rodzi się na Ziemi - samolocie, że nikt nie może nas pozbawić tego prawa: i że chociaż dotarcie do tych krain może trwać niezliczone lata, to jednak istnieje cała wieczność, w której możemy osiągnąć ten cel, i że istnieją nieograniczone środki, które mogą nam pomóc na naszej drodze. To, jak powiedział, jest prosty, wielki fakt życia w Duchu Świętym. Nie ma żadnych tajemnic z tym związanych; wszystko jest całkowicie proste, proste i nieograniczone skomplikowanymi przekonaniami, religijnymi lub innymi. Nie wymaga ona przestrzegania jakiejkolwiek szczególnej formy religii ortodoksyjnej, która sama w sobie nie ma uprawnień, aby zapewnić jakiejkolwiek duszy jej moc zabezpieczenia "zbawienia" duszy. Żadne ciało religijne, które kiedykolwiek istniało, nie może tego dokonać.

I tak ta sfera nieporównywalnego piękna była wolna i otwarta dla wszystkich, którzy mogliby pracować na swój sposób, czy to z najniższej i najgorszej sfery. Osiągnięcie tego może zająć eony czasu, ale to jest wielki i wspaniały finał życia milionów dusz na Ziemi.

Nasz dobry przyjaciel, Chaldejczyk, wspomniał następnie swemu 'Mistrzowi', że nasz pobyt prawie osiągnął swoją granicę. Ten ostatni powiedział, że jest przykro zauważyć, że tak było, ale że takie moce, które zostały powołane dla nas miały swoje ograniczenia, a więc dla naszego pocieszenia musimy w nich pracować. Dodał jednak, że są inne okazje i w ten sposób rozszerzył dalsze zaproszenia do nas.

Teraz wstaliśmy i nie mogłem się oprzeć pokusie widoku róż z okna. Jeszcze raz wpatrywałem się w siebie, potem przygotowywaliśmy się do wyjazdu.
Nasz łaskawy gospodarz powiedział, że będzie nam towarzyszył na wzgórze, z którego po raz pierwszy ujrzeliśmy jego królestwo. Podążaliśmy inną drogą niż ta, którą dotarliśmy do pałacu i co było naszą radością, gdy zaprowadziło nas to bezpośrednio na łóżko różane. Pochylając się, nasz gospodarz wybrał trzy z najbardziej wybrednych kwiatów, które kiedykolwiek ujrzały śmiertelne oczy i przedstawił po jednym każdemu z nas. Naszą radość jeszcze bardziej potęgowała wiedza, że z uczuciem, że powinniśmy się na nich kąpać, kwiaty nigdy nie zbledną i umrą. Moim jedynym zmartwieniem było to, że zabierając je do naszego własnego królestwa, powinniśmy zobaczyć, jak są zmiażdżone, być może, przez nieprzyzwyczajoną gęstość naszej cięższej atmosfery. Ale nasz gospodarz zapewnił nas, że nie będą, ponieważ nie będą one ponoszone przez nasze myśli o nich i o dawcy, a między jednym a drugim będą one wystarczająco podtrzymywane i tak pozostanie.

Długotrwale dotarliśmy do punktu wyjścia. Słowa nie wyrażały naszych uczuć, ale nasze myśli przechodziły niezawodnie do tego, który przyniósł nam to najwyższe szczęście, ten przedsmak naszego przeznaczenia - i przeznaczenia całego świata Ziemi i całego świata duchowego. I z błogosławieństwem dla nas wszystkich i z uśmiechem takiego uczucia, takiej nieuchwytnej łagodności, zabronił nam prędkości Boga i ponownie znaleźliśmy się w naszym własnym królestwie.

Próbowałem powiedzieć wam coś o tym, co widzieliśmy, ale nie można znaleźć słów, aby to opisać, ponieważ nie mogę przetłumaczyć czysto duchowego na ziemskie terminy. Moje konto musi być więc dalekie, bardzo krótkie.

I tak również w tych innych sprawach, które omówiłem. Podanie wam wyczerpującego opisu tego wszystkiego, co widzieliśmy w świecie Ducha, wypełniłoby wiele tomów i dlatego wybrałem to, co uważałem za najbardziej interesujące i korzystne. Moim najszczerszym życzeniem jest to, że przejąłem wasze zainteresowanie, zabrałem was na chwilę z naglących spraw ziemskiego życia i dałem wam wgląd w świat poza światem, w którym teraz żyjecie.

Gdybym przyniósł odrobinę pociechy lub dobrej nadziei, to wielka jest moja nagroda i powiedziałabym wam:

Benedicat te omnipotens Deus.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...