Transkrypcja przekazu wstępnego Kryona ze spotkania w Kręgu Dwunastu z dnia 8. 2. 2023
Energia nadziei, cz. 2
Witam
was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Rzeczywiście,
muzyka chwyta za serce. Niechaj więc gra nawet podczas naszego przekazu,
choć wcześniej nigdy nie przekazywaliśmy z podkładem muzycznym.
Nazwijmy go muzyką nadziei. Nadzieja jest także tematem miesiąca,
przepięknym tematem. Nadzieja to coś więcej niż się wam wydaje i dzisiaj
będziemy na jej temat rozmawiali po raz drugi. Wszystkie przekazy z
lutego będą na temat nadziei.
W
zeszłym tygodniu przekazaliśmy wam przymioty nadziei i niektóre z nich
prawdopodobnie was zaskoczyły. Teraz powtórzymy je jeszcze raz.
Wcześniej daliśmy wam przykład czegoś, w czym warto pokładać nadzieję
oraz jak ją sobie zaprojektować i w tym tygodniu zrobimy podobnie, gdyż
jak wspominałem, w bieżącym miesiącu skupiamy się na nadziei.
„Kryonie,
czy i w tym tygodniu powtórzysz nam to samo, co w zeszłym?” Odpowiedź:
Tak, gdyż wielu z was nie rozumie przymiotów nadziei, bądź rozumiecie je
opacznie. Prócz tego, energia nadziei ma także inne przymioty, których
możecie być nieświadomi. W naszym zrozumieniu tego pojęcia nadzieja to
coś dramatycznego, wymagającego dalszej akcji; nie jest ona żadnym
pobożnym marzeniem.
Punkt
pierwszy: Nadzieja to nie wiara. Jak była o tym mowa w zeszłym
tygodniu, co zresztą może stanowić dla niektórych kontrowersję, wiara
wcale nie musi być czymś, czym chcielibyście, żeby była. Wiara to
zaufanie do spraw niewidzialnych. Jednak jeśli rzeczywiście taką wiarę
macie, to tak, jakbyście przekazywali własną moc czemuś niewidzialnemu,
czego do końca nie rozumiecie, ani czemu do końca nie ufacie.
Oczywiście, taka wiara jest wspaniałym przymiotem, gdyż odpowiecie mi:
„Przecież istnieje wiele niewidzialnych, metafizycznych rzeczy, w
których istnienie warto ufać”. Wiara jednak różni się od nadziei, gdyż
niekoniecznie wymaga od was zaangażowania. A nam teraz chodzi właśnie o
to zaangażowanie.
Jak
wam o tym przypominam od wielu, wielu lat, pewne sprawy — nawet sama
modlitwa – które wydają się wam związane z wiarą, tak naprawdę są
związane z waszym partnerstwem ze Źródłem Stwórczym oraz z własną duszą.
Każdy z was zawiaduje własną rzeczywistością. Zatem jeśli się o coś
modlicie, przekazujecie tę moc komuś/czemuś innemu, gdyż wtedy
wyznajecie wiarę, a wasza nadzieja jest tylko pobożnym życzeniem. Wtedy
także się okazuje, że nie rozumiecie pojęcia nadziei poprawnie.
Zdefiniujmy więc pojęcie nadziei od nowa, wskazując na główną różnicę
między nią i wiarą. Pokażmy, na czym polega jednorazowe wypuszczenie
jakiejś myśli w nieznane, oraz wypuszczenie pewnej zaprojektowanej
energii zwanej nadzieją, którą następnie pcha się przed sobą.
W
zeszłym tygodniu była mowa o różnicy między kimś zupełnie pozbawionym
nadziei oraz kimś, kto jest jej pełen. Ktoś pełen nadziei to osoba,
która bierze w swe ręce coś konkretnego, z tym pracuje oraz pcha to
przed sobą, tym samym samodzielnie odmieniając całe swoje życie. Kiedy
określając nadzieję mówię, że jest to coś, co się pcha przed sobą, chcę
wam powiedzieć, że nadzieja ma do czynienia z przyszłością, z czymś, co
ma dopiero się pojawić, a może to być jakaś rzecz, czy pojęcie, czy coś
innego. Więcej, nadzieja działa niemalże tak samo, jak afirmacje, jest
więc źródłem twórczego natchnienia. Tylko to sobie wyobraźcie. Za chwilę
przyjrzymy się przymiotowi nadziei, dzięki któremu pcha się coś
pozytywnego przed sobą. Innymi słowy, idąc przez życie, oczekujecie, że
to, co się w nim wydarzy będzie pozytywne. Tak czyniąc, czynicie coś
więcej, nie tylko pchacie mówiąc jednocześnie, że nie macie nad tym
żadnej kontroli (jak w przypadku wiary). To nadzieja daje wam nad tym
kontrolę. To nadzieja jest tą kierownicą. Być może trudno to wam sobie
wyobrazić, ale czyniąc tak, oczekujecie, że to, co się ma wydarzyć
będzie czymś pozytywnym. Więcej, nadzieja to zaprojektowana przez was
samych energia wokół czegoś konkretnego, którą kładzie się na tory, po
których wasz pociąg zwany życiem będzie dopiero jechał.
Tylko
to sobie wyobraźcie, trzecim przymiotem nadziei jest zaprojektowana
energia świadomości. Jak wam wcześniej definiowałem, co to świadomość?
Świadomość to energia! Zatem nadzieja jest czymś konkretnym, związanym z
jakimś przedmiotem, czy sprawą. Spójrzcie więc na nią z zupełnie innej
perspektywy niż dotychczas. Nadzieja kroczy przed wami wraz ze
wszystkim, co na przyszłość projektujecie dla siebie, to niemal jak
ustalanie restauracyjnego menu, o czym zresztą rozmawialiśmy
niejednokrotnie. Tak właśnie wygląda projektowanie własnej przyszłości i
o tym też już nie raz była mowa. Dzięki temu menu wiadomo wam, co
wybrać w odpowiedniej chwili.
Ciężko
to wam zrozumieć? Właśnie dlatego poświęcam na to wszystko tak dużo
czasu i dlatego co tydzień będę wam powtarzał to samo. Idźmy dalej.
Projektujecie dla siebie najbardziej dobroczynne rozwiązania. Och, czyż
nie brzmi to wam znajomo? Same wasze myśli na temat natury życia, co się
może w przyszłości wydarzyć, co konkretnego może się wam przydarzyć
niezadługo z tym, co was dzisiaj martwi, mają moc stwórczą. Powtarzam:
co różni kogoś, kogo skazano na śmierć za cztery miesiące poprzez
postawienie jakiejś diagnozy, a kimś, do kogo następnie podchodzi ktoś
inny, mówiąc: „Zaraz, zaraz, przecież to jest obecne uleczalne!”
Taki ktoś przed chwilą był pogrążony w rozpaczy, zaczęły w nim
zachodzić procesy biochemiczne zwiastujące depresję i ktoś taki wtedy
zaczyna myśleć o najgorszym, włączenie ze śmiercią, aż tu dwie godziny
później, po wizycie tego drugiego, wszystko mu przechodzi. Jak to
możliwe? Nadzieja! Nadzieja więc to żadne czary-mary jest to
odmieniająca życie energia. Rozumiecie? Dzięki niej można stworzyć
najbardziej dobroczynne rozwiązanie, czy wyjście z każdej sytuacji.
A
teraz punkt piąty: Nadzieja to zdrowie. Niechaj stanie się to jej
definicją. Nadzieja to zdrowie. Nadzieja to święta, przepiękna,
stanowiąca własność każdego z was aktywna energia. Na koniec to:
nadzieja niszczy wszystko: depresję, rozpacz i lęki, zastępując to
wszystko wymagającymi dalszej akcji pakietami myśli, że nadchodząca
przyszłość niesie ze sobą coś pięknego. Nadzieja zatem to coś więcej niż
się wydaje. Zdefiniowana tak, jak to przedstawiam może stanowić
odpowiedź dla wielu z was. Nadzieja to nie to samo, co wiara. Nadzieja
to coś, co stwarzacie sobie sami ze świętości własnej duszy, co
następnie pchacie przed sobą, mówiąc: „Wszystko jest tak, jak być
powinno”.
Czasem
taka nadzieja może się wydawać bezpodstawna. Innymi słowy, nie
przyjdzie do was nikt, mówiąc: „Zaraz, zaraz, przecież, teraz to jest
uleczalne!”, a wy mimo tego i tak tego oczekujecie i to oczekiwanie się
spełnia.... gdyż samo w sobie stwarza synchronię. Synchronia to bardzo
ważne pojęcie, dzięki któremu spotykacie w życiu tych, których macie
spotkać, którzy następnie pomogą wam we wprowadzeniu w życie
wszystkiego, w czym pokładaliście nadzieję. Och, kochani, w powyższym
doprawdy kryje się bardzo dużo.
A
teraz, drodzy pracownicy światła, co dalej możecie uczynić z wytworzoną
w sobie nadzieją? W jaki sposób możecie wykorzystać drzemiącą w waszym
kolektywie olbrzymią moc? Jak wam się wydaje, co się stanie, jeśli
wystarczająca ilość pracowników światła czytających i słuchających nas
teraz, o przepięknych, świetlanych duszach zrozumie własną moc oraz jej
piękno? Co, jeśli zrozumiawszy istnienie Boga Wewnątrz zbiorą się teraz
razem? Jak wam się wydaje, czy zdołają w jakiś sposób pomóc planecie?
Zapraszam was wszystkich i każdego z osobna, abyście wspólnie stworzyli
taką lokomotywę nadziei, energię oczekiwania samych pozytywnych spraw i
rozwiązań. Chcę, żebyście w tym celu użyli energii, o której wspominałem
wcześniej, kiedy opowiadałem o końcowym rezultacie obecnego Przełomu
świadomościowego, a czego sam niejednokrotnie byłem świadkiem. Kochani,
na Ziemię dociera światło. Sami możecie przyspieszyć jego rozbłysk
poprzez kolektywne stworzenie nadziei. W ten sposób wszyscy, którzy
obecnie są pogrążeni w rozpaczy, czy są w depresji z powodu panującej na
świecie sytuacji, czy są tą sytuacją wręcz zniesmaczeni, mogą także
doznać nadziei. Biorąc pod uwagę wszystko, co się teraz na świecie
dzieje, wszystko, o czym mówi się w telewizji, niechaj Ludzie ujrzą to
wszystko jako rozwiązane, niechaj zobaczą, że świat dobrzeje. Niechaj
więc ten tydzień będzie tygodniem nadziei dla całej Ludzkości. Niechaj
będzie tygodniem nadziei na położenie kresu wszelkim przyszłym wojnom.
Co
więc wy na to, że wojna, którą wam teraz pokazują w telewizji, jest
ostatnią? Odpowiecie mi: „Oj nie wiem Kryonie, może nie potrafię
wybiegać myślami aż tak daleko?” Och, a właśnie że potraficie! Możecie
tej nadziei nadać odpowiedni kształt, mówiąc: „To ostatni raz, kiedy cały świat jest świadkiem czegoś tak szpetnego i odrażającego!”
A przecież kiedyś taki widok był zupełnie normalny. Teraz zaś was
odraża, widzicie całą jego szpetotę, odbieracie go jako coś
niestosownego i okropnego. „Nigdy więcej żadnych wojen. Więcej tego nie chcemy. Nie dopuśćmy, żeby coś takiego kiedykolwiek miało się jeszcze powtórzyć!”
Przywódcy
polityczni, bądźcie świadomi, że ani świat, ani wyborcy w waszych
krajach tego już nie chcą. Nie chcą tego we własnym kraju ani w żadnym
innym. Jest to najważniejsza przesłanka, którą chciałbym przekazać
wszystkim rządom świata. Przywódcy światowi, bądźcie świadomi, że wasze
społeczeństwa się zmieniają.
Otoczcie
to wszystko tą cudowną energią nadziei i wepchnijcie to w przyszłość.
Być może teraz znajdzie się rozwiązanie nie tylko kładące kres bieżącej
wojnie, ale wszystkim przyszłym wojnom? Niechaj zamysł wojowania powoli
zniknie, niech zastąpią go inne rozwiązania. Niechaj Ludzkość zacznie
myśleć inaczej. Konflikt jest przymiotem umysłu ludzkiego, ale to nie
znaczy, że w celu jego rozwiązania, należy chwytać za broń. Tak się
robiło w starej energii, lecz pojęcia z nią związane będą odtąd zanikały
aż zupełnie znikną. Co, jeśli tak się stanie jeszcze za waszego życia?
Tylko się nad tym zastanówcie. Pchajcie tę nadzieję przed siebie.
Kochani, pchajcie ją przed siebie dla całej Ludzkości, dla wszystkich
uwikłanych w konflikt zbrojny.
Jestem
w was wszystkich zakochany po uszy, kocham was za to, że jesteście
zdolni tego dokonać, że to rozumiecie, za to, że potraficie zmienić
definicję nadziei z pojęcia biernego na aktywne, wymagające dalszych
czynów, kocham was za to, że rozumiecie, iż sami zawiadujecie dziejącymi
się wszędzie wokół zmianami.
I tak jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz