Prawda zasadnicza
Witam
was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Wielu z was wciąż
zadaje sobie pytania typu: Kim jest Kryon? Czym jest Kryon? Skąd
pochodzisz, Kryonie? Najlepszą odpowiedzią, którą ustami mego partnera
mogę wam dać jest ta: Jestem piękną, troskliwą, miłosierną, dobroczynną
energią ze Źródła Stwórczego. Możecie mnie nawet nazwać aniołem, gdyż
tak was nauczono te energie określać. Jednak dla was anioł zawsze jest
od was oderwany, nieprawdaż? Anioł dla was zawsze przychodzi z nieba i
na jego widok upadacie na kolana.
W
tym wypadku jest inaczej. I właśnie na ten temat pragnę z wami
porozmawiać. Ponownie poruszę temat Źródła Stwórczego, które się
znajduje w waszym wnętrzu. Zanim jednak zaczniemy, mam do was prośbę:
jeśli oglądacie mnie teraz i słuchacie podczas transmisji naszej
audycji, to tak jest, ponieważ wcześniej to sobie zaplanowaliście. To
się tyczy nawet tych, którzy tylko przez ciekawość przypatrują się, co
robi ten dziwak na ekranie, gdyż siedzą z wami w tym samym pokoju.
Zwracam się teraz do was wszystkich: Jeśli pragniecie wynieść coś więcej
z tego programu, ponad późniejszą analizę intelektualną zasłyszanych
tutaj idei, może mielibyście teraz ochotę, przeprowadzić ze mną
wizualizację?
Obecnie
na Ziemi bardzo dużo ludzi odczuwa niepokój, być może sami go teraz
czujecie, może nawet czymś się martwicie? Nie wiecie dokładnie, co
będzie dalej, co macie robić, nie wiecie dokładnie, co na temat tego
powiedzą wam wasze rządy, jak szybko sprawy ulegną poprawie, jak szybko
znajdzie się szczepionka – jeśli w ogóle będziecie chcieli się szczepić –
nic z tych rzeczy na razie nie wiecie na pewno.
Znajdujecie
się obecnie w sytuacji, o której od dawna mówiliśmy, że nadchodzi.
Zbliża się czas, kiedy masowo będziecie musieli podjąć pewnego rodzaju
decyzje. W związku z tym, wielu z was interpretowało co mówiłem w
przeszłości na temat całych mas ludzi raptem opuszczających planetę jako
przepowiednię wybuchu jakiejś wojny. „Przecież to nieuniknione! Z tego
musi wyniknąć jakaś wojna!” - Zatem witajcie na wojnie, której nie ma!
Obecna sytuacja rzuciła na kolana całą planetę, oczy wszystkich są
zwrócone w tym samym kierunku. Pytacie się: Co dalej? Co robić?
Jest
to więc czas refleksji, który przyniesie wam rozwiązania dotyczące
wielu dziedzin życia społecznego. Zacznijmy od początku całej listy
rozwiązań, której punkt pierwszy powinien u każdego być ten sam.
Rozwiązanie dotyczy jednej z najbardziej palących kwestii, jakie możecie
teraz rozważać, czyli jak wygląda więź każdego z was ze Źródłem
Stwórczym? Oto co w związku z tym pragnę abyście z wizualizowali.
Wszystkie
problemy, wszystkie zmartwienia, wszystko, co nie daje wam po nocach
spać – dobrze wiem, kto mnie w tej chwili ogląda – zawińcie to wszystko w
węzełek. Wyraźnie sobie ten węzełek wizualizujcie, a następnie
odłóżcie na stronę. Zwracam się do wszystkich. Zostawcie w tym węzełku
wszystko, czym się martwicie, całą niepewną przyszłość, co robić dalej,
wszystkie gdybania typu: „Co to będzie gdy...” wszystko to zwińcie w
ciasny węzełek i następnie zobaczcie jak wynosicie go za drzwi domu, czy
mieszkania. Wyobraźcie, że węzełek jest na zewnątrz.
Połóżcie
go gdziekolwiek chcecie, oby tylko był na zewnątrz, poza domem, poza
mieszkaniem. W koszu na śmieci, na kompoście w ogródku, gdzieś w Gai,
gdziekolwiek. Złóżcie węzełkowi następująca obietnicę: Wrócę po ciebie,
jak mi się tak spodoba, ale przez następnych parę chwil jesteś na
zewnątrz domu, ani nie tkwisz w moim wnętrzu, ani obok mnie, ani w mojej
świadomości. Złożona tak węzełkowi obietnica znaczy, że rozprawicie się
z nim później. Zróbcie to, bo inaczej ten węzełek – gwarantuję – będzie
wam przeszkadzał cały czas próbując wszystkimi sposobami zwrócić na
siebie uwagę. Będzie się z wami wykłócał mówiąc: „No przecież tak mi
każe mój własny rozum; przecież przyszłość trzeba planować!” Pragnę więc
abyście to wszystko ciasno związali i na następny kwadrans wynieśli
gdzieś na zewnątrz. I tyle. 15 minut zupełnie wystarczy. Po upływie tego
czasu możecie go znów zabrać do siebie.
Po
kwadransie, możecie znów zacząć się wszystkim martwić i przejmować,
gdyż ten wybór należy tylko do was, kochani! Wizualizujcie więc teraz
jak wszystkie zmartwienia chowacie do węzełka i odłóżcie go na bok.
Niektórzy się teraz zastanawiają: „Jak to wszystko pozawijam, to co mi
pozostanie?” Właśnie o tym sobie teraz porozmawiamy. Ha ha! O tym, co
wam teraz pozostało. Co pozostaje po zawinięciu zmartwień w węzełek, to
możliwość rozumowania w bardziej przejrzysty i jasny sposób na temat
tego, co się obecnie może na Ziemi dziać, co się dzieje w życiu każdego z
was. Co to takiego?
W
dniu 13 czerwca bieżącego roku podczas trwającej niemalże godzinę
prelekcji, mój partner określił obecną sytuację jako coś co przykuło do
siebie uwagę całego świata; co sprawiło, że każdy się zatrzymał, żeby
zobaczyć, co się dzieje. Tutaj chodzi o zwrócenie uwagi na pojęcie, na
temat którego większość z was nic nie wie: Jak bardzo Bóg kocha każdego z
was? Lee mówił o Źródle Stwórczym, czy ono faktycznie istnieje, czy zna
każdego z was po imieniu, czy troszczy się o wasz dobrostan, czy nie.
Czy jest to moc gdzieś w niebie, czy może jest to coś znacznie
większego, bardziej intymnie związanego z każdym człowiekiem? Podczas
prelekcji Lee użył pewnej metafory, którą wcześniej mu przekazałem, z
którą także dzieliłem się z wami podczas jednego z przekazów. Oto ona.
Dwoje
rodziców gdzieś indziej, w jakimś innym świecie, wysyła swe dzieci w
świat. Oboje są ze sobą związani, nazwiemy ich Źródłem Stwórczym swoich
dzieci. Kiedy dzieci osiągają pewien wiek, ale jeszcze są bardzo młode,
przenosi się je do innego wymiaru z zasłoną dzielącą je od rodziców.
Dzieci są obdarzone wolnym wyborem w kwestii tego, czy potrafią znaleźć
tych rodziców, czy też nie. Rozumiecie, o co mi chodzi? Kochani, na tym
polega cały układ między rodzicami i dziećmi. Rodziców i dzieci łączy ta
sama miłość, która w waszym świecie łączy Źródło Stwórcze i duszę
każdego z was. Na zasadzie wolnego wyboru macie prawo szukać Stwórcy na
własną rękę. Podczas licznych spotkań nasz partner opowiadał o wielu
momentach w swym życiu, kiedy „bodliśmy” go przez zasłonę, niby palcem,
żeby się obejrzał i zastanowił, co się dzieje. Bodliśmy go tak, aby
uprzytomnił sobie, że za zasłoną kryje się coś znacznie większego, niż
mu się dotychczas wydawało, a wszystko to działo się na długo, zanim w
jego życiu pojawił się Kryon.
W
życiu Lee działo się wiele rzeczy, które zmuszały go do przyjrzenia się
pewnym sprawom. Jestem pewien, że kiedyś podzieli się z wami jeszcze
innymi opowieściami. W międzyczasie, przyjrzyjcie się, o co tutaj
chodzi. Od czasu do czasu rodzice dzieci mieszkających w innym wymiarze
mają możliwość sprawić, że te dzieci się obejrzą i nad czymś zastanowią,
jakby tym samym chcieli im powiedzieć: Jak masz ochotę się z nami
skontaktować, to my jesteśmy tutaj! Możesz się z nami skontaktować,
jeśli tego chcesz. Możesz, jeśli tego chcesz.
Oto
jak metaforycznie można opisać zaistniałą sytuację światową. Teraz,
kiedy zawiniątko odstawiliście na zewnątrz, pragnę zadać kilka pytań.
Jak wam się wydaje, czy Bóg, Źródło Stwórcze całego Wszechświata, to
tylko mocarz na tronie gdzieś w niebie? Zaraz wam powiem prawdę i jest
to największa prawda na Ziemi. Jest to prawda zasadnicza wszechrzeczy,
stanowiąca początek i koniec, istniejąca ponad wszystkimi innymi
prawdami. Oto ona: Źródło Stwórcze wszechrzeczy, włącznie z tą
galaktyką, całym istniejącym w niej życiem, waszą Ziemią i duszą tkwiącą
w każdym z was, kocha was, zna każdego z imienia, troszczy się, działa
dobroczynnie, a jego ramiona są wyciągnięte w kierunku każdego w każdej
chwili, każdego dnia! Stwórca kocha was bez miary! Kropka!
To,
co powiedziałem przeczy logice wszystkiego co na Ziemi wam o tym
Stwórcy wiadomo! Z jednej strony mówicie „Tak, tak,” - lecz potem
dodajecie- „Ale co powiesz na ten ustęp tutaj, albo na tamten? Jak
zinterpretujesz znaczenie tego czy innego fragmentu? Co wobec tego mam
robić?... ” – Ach!
A
co jeśli się po prostu na moment odprężycie i zastanowicie nad tym? Czy
Boga coś obchodzi? Czy Ducha coś obchodzi? Skąd macie wiedzieć: tak,
czy nie? Już wcześniej mówiłem wam o istnieniu pewnych aksjomatów
prawdy, które mają do czynienia z aktami miłosierdzia wobec ludzi.
Zatem, na ile was samych obchodzą losy ludzi z otoczenia? Nie chodzi mi o
wasze rodziny, chodzi mi o innych żyjących na planecie ludzi. Jak
bardzo obchodzą was ich losy? Jak bardzo obchodzi was to, co się dzieje
właśnie teraz z tymi, co cierpią? Którzy potracili bliskich? Na ile was
to wszystko obchodzi?
Wielu
odpowie mi: „Los tych ludzi bardzo mnie obchodzi”. Tak, ale wśród was
są i tacy, którzy siedzą i czekają aż Bóg sam pokaże, ile się o nich
troszczy. Są to ci wszyscy, którzy teraz mówią: „Nie widzę żadnego
dowodu na to, że Boga coś obchodzi, bo siedzę już tutaj od dawna i
czekam na znak jakiejś troski”. Tacy ludzie nie rozumieją, że częścią
procesu troski bożej jest odzwierciedlanie tej troski we własnym
otoczeniu! Na ile więc rzeczy was obchodzą? Kiedy sami zaczniecie się o
coś troszczyć, wówczas nagle poczujecie, że i Bóg się o was troszczy.
Jest to zasada, na której opiera się system troski bożej. Tutaj chodzi o
dopiero co rozpoczynającą się naukę o tym, na czym się opiera więź
człowieka ze Źródłem Stwórczym. Im więcej czynicie tego, czego
oczekujecie od Boga, że zrobi w waszym życiu, tym bliżej poznajecie
wielką prawdę.... Na ile obchodzicie Boga? .... [pauza]
Czy
komunikacja z Duchem jest możliwa? Wielu z was powie teraz: „Tak, już
od dłuższego czasu czekam na wieści od Ducha, gdzie to szturchnięcie, no
weź mnie poszturchaj!” A ile starań włożyliście w to, jak przekazujecie
Ducha innym z otoczenia? Ile miłosierdzia zdołaliście stworzyć dla
otoczenia? Miłosierdzie stwarza się na wzór i podobieństwo Boga. Czy
jesteście osobami trudnymi? A może prosiliście już mówiąc: „Kochany
Duchu napełnij mnie wiedzą i zrozumieniem do tego stopnia, abym stał się
bardziej łagodny w zmaganiach z całą zawartością węzełka? Przyszła
doskonała pora zwrócić się o coś takiego, teraz, kiedy węzełek jest na
zewnątrz. „Czy Bóg istnieje naprawdę?”
Już
wcześniej mówiliśmy o rzeczach, które odganiają od was doświadczenia
miłości Ducha. Dalej odczytując metaforę rodziców po drugiej stronie
zasłony, czyli metaforę Ducha, metaforę Boga, co to takiego, co ich do
was przyciąga? Czy kiedyś się nad tym zastanawialiście? Dlaczego ja?
Dlaczego Stwórca ma się troszczyć akurat o mnie? Dlaczego?
Tutaj
sprawy nabierają znaczenia. Dzieje się tak, gdyż niemal każda religia
na świecie tłumaczy wam, że prócz życia istnieje jeszcze życie w
zaświatach, czyli każdy z was ma duszę! Nie określajcie pojęcia, duszy.
Nawet tego nie próbujcie! Wszystko, co na ten temat powiecie będzie nie
tak. Będzie bardzo dalekie od prawdy. Jeśli ją zdefiniujecie na
podstawie intelektu, to nie będzie poprawnie. Jeśli zdefiniujecie ją z
perspektywy duchowej, to też nie będzie to! Po prostu nie macie o tym
pojęcia! Pomyślcie o niej jako o wielowymiarowym wehikule, o czymś, na
czym się jeździ, czym się powozi, podobnie do waszych ziemskich
pojazdów. Co to więc dusza? Jest ona częścią samego Stwórcy. Wasze
ludzkie dzieci posiadają te same przymioty co wy sami, są do was
podobne, przecież dobrze wiecie, że tak jest. Podobieństwo jest zapisane
we wzorcach wewnątrz, w engramach dyktującym im sposób myślenia. Ilu z
was, rodziców, zauważyło, że wasze dzieci posiadają te same
zainteresowania co wy kiedyś, choć wcale ich tego nie uczyliście? One
same na to wpadły zupełnie naturalnie, wyglądają jak wy, gdyż to, co im
przekazaliście jest obecne w ich DNA.
Czy
słyszeliście określenie „Stworzony na jego podobieństwo?” Kochani! To
przecież wcale nie znaczy, że wyglądem przypominacie Boga. Tym
podobieństwem jest miłość, miłosierdzie, troska, dobroczynność – na tym
polega podobieństwo na wzór Boga. Wszystko to macie wewnątrz i wcale nie
musicie tego szukać. Kiedy odkładacie węzełek na bok, pozwalacie, aby
to wszystko się wydostało na zewnątrz. A co jest w tym węzełku? Och, o
tym za chwilę. Dusza każdego z was stanowi część Źródła Stwórczego, tak
samo, jak wy stanowicie część waszych ziemskich rodziców, z którymi
dzielicie DNA. Wewnątrz każdego z was tkwią przymioty Stwórcy. Jak
często słyszeliście ode mnie zwrot: „Bóg wewnątrz”? On w was tkwi.
Oczywiście, że Duch zawsze wyciąga do was ręce, tak samo, jak wy byście
je wyciągali do żyjących w innym wymiarze własnych dzieci. „Dzieci,
dziecko, popatrzcie, popatrz, jesteśmy tutaj, możemy wam pomóc,
przestrzec przed wybojami, możemy przewodzić wam przez podszepty
intuicji”.
A
jakże często te dzieci mówią sobie: „Nie wierzę w nic z tych rzeczy.
Przecież na to nie istnieją żadne konkretne dowody! Tego nie widać,
zatem tego nie ma! Idę więc sam, przez siebie obraną drogą”. Nie pomaga
nawet, jeśli na chwilę odłożycie węzełek ze wszystkim, co się nazywa
strachem i obawami, nieprawdaż? Kochani, odwrotnością miłości wcale nie
jest nienawiść, tą odwrotnością jest strach! Strach całkowicie i
zupełnie wymazuje miłość. Podobnie działają zmartwienia. One też
całkowicie wymazują miłość. Jeśli na co dzień żyjecie obawami i
zmartwieniami, to oczywiście, że nie uwierzycie w istnienie Boga. Was
można nauczyć, że on istnieje, ale nie będziecie w niego wierzyli, bo
się boicie. Dwie rzeczy — strach i zmartwienia — najskuteczniej
zasłaniają wam możliwość zobaczenia oblicza troskliwego Boga.
Na
początku przekazu mieliście okazję zawinięcia obaw w węzełek i
odstawienia go na zewnątrz. Taka możność odsuwania od siebie zmartwień
to właśnie to, o co nam chodzi. Jest to także przedmiotem nauk wielu
zebranych na naszej konferencji prelegentów i nauczycieli duchowych.
Niektórzy z nich mówią wam o tym już od lat. Posiadacie w sobie
umiejętność zmierzenia się z własnymi obawami oraz ich zmiany w coś
innego, co przestaje odgrywać już w życiu rolę pierwszorzędną, bo można
to spokojnie odstawić gdzieś poza. Och, oczywiście, że to wszystko wciąż
będzie w was obecne, całe to wystawione na zewnątrz zawiniątko, takie
sprawy pozostaną z wami na całe życie, ale wy się nauczycie z nimi
pracować, trzymać dobrze zawinięte w węzełku. Niech ten węzełek sobie
będzie. Przecież spoglądając na niego możecie pogrozić mu palcem mówiąc:
„Oj, nie, nie dzisiaj! Nie dzisiaj, gdyż mam zamiar odczuwać wszystko,
co pozwala mi słyszeć podszept intuicji, pochodzący z własnej duszy, od
Stwórcy”. Jeśli tkwicie w strachu, nie połączycie się z polem!!
Pole,
czyli coś, co służy wam pomocą i was prowadzi, dzięki czemu odbieracie
przesłanki intuicji, pokazuje gdzie iść i jak tam trafić — nie działa,
jeśli żyjecie strachem i zmartwieniami. A co wy na słowo zaczynające się
na duże T? „Co to za słowo na duże T?” - zapytacie. Jeszcze wam tego
nie mówiłem. Słowo na duże T to TRENING! Ilu z was wytrenowano w
myśleniu o sobie, że urodziliście się jakoś zabrudzeni? Ilu z was
wytrenowano, że Bóg się o was nie troszczy, chyba, że najpierw coś dla
niego uczynicie? A wtedy on raptem sobie o was przypomni! Jesteście
wytrenowani, że trzeba najpierw wspiąć się pewną ilość stopni, udać się
tu i tam, żeby Bóg raczył na was rzucić okiem! A czy wy byście tak samo
postąpili z własnymi dziećmi? Czy zostawilibyście je w jakimś innym
wymiarze i przez zasłonę powiedzieli im: Musicie wiedzieć, że jesteście
okropni i do niczego, a poza tym to lepiej bójcie się śmierci, bo gdy
umrzecie, to wcale nie damy wam wrócić do Domu, tylko będziemy przez
całą wieczność dźgali was widłami. Tak, tak, to samo spotka wasze
dzieci! Na tym polega trening przez duże T. Ilu z was tak wytrenowano
odnośnie kochającego was Źródła Miłości, które wyciąga do was ramiona,
na którego wzór stworzony jest każdy z was? Ilu z was tego oduczono
właśnie poprzez trening? Zupełnie was tego oduczono. Tylko się nad tym
zastanówcie. Odpowiedź: Większość z was tego oduczono!
Pora
przeredagować wszystko, czego dotychczas was o Bogu nauczono właśnie
teraz, kiedy cały świat klęczy zastanawiając się, czego się będzie teraz
uczył, co mu jeszcze powiedzą? Co będzie dalej? Jak się z tego
podnieść? Skąd się wezmą nadchodzące rozwiązania? Zaraz wam powiem. Sami
to niedługo zobaczycie. Dowiecie się o rozwiązaniach o wiele bardziej
pełnych miłosierdzia i dobrodziejstw. Oczywiście będą i niedowiarki,
stara energia wcale nie zniknie, jednak cała planeta się odradza.
Najważniejsze w tym wszystkim, numer jeden na całej liście, dotyczy
każdego z was z osobna: Co postanowicie zrobić z węzełkiem, kiedy nasz
przekaz dobiegnie końca? Jeśli pozostawicie go zawiniętym, gdy
zrozumiecie, co to takiego, co nie daje wam doświadczyć Boga, może wtedy
rozpocznie się cała reszta waszego życia, które od tej chwili toczyć
się będzie w bardziej miłosierny, dobroczynny, szczęśliwy i radosny
sposób. Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Zdj. Aurelien Pumayana Floret, "święty ogień"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz