Zrozumienie własnej dwoistości
Podręcznik zagadnień duchowych poruszanych przez Kroyna, cz. 2 z 5
Poniższy przekaz został otrzymany 28 lipca, 2007 roku w San Diego
NOTA
OD LEE: Poniższa transkrypcja to kombinacja trzech przekazów na ten sam
temat otrzymanych w ciągu dwóch miesięcy podczas różnych spotkań na
żywo. Dwoistość to jedno z trudniejszych zagadnień związanych z Nową Erą
i Kryon pragnął, abym dokładnie zrozumiał co ma nam wszystkim pod tym
względem do przekazania! Słuchając samego nagarnia, otrzymuje się tylko
część wszystkich informacji, które są zawarte w tej transkrypcji. Sam
jej temat jest drażliwy i wielu wciąż wydaje się nie do wiary,
obraźliwy, czy nawet ciemny. Dyskusja dwoistości w niektórych wyzwala
złość, w wielu zaś niedowierzanie, choć stanowi prawdę zasadniczą naszej
egzystencji i musi być dobrze zrozumiana. Bez wiedzy na ten temat nie
da się skruszyć grubego muru w naszej świadomości, którego istnienie
sprawia, że wciąż toczymy odwieczną walkę w drodze ku oświeceniu.
Witam
was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Niektórzy są
przekonani, że taki rodzaj komunikacji jest niemożliwy, czy bardzo
trudny i domagają się wyjaśnień, mówiąc: „Co to za proces, według
którego Istota Ludzka może rozmawiać [z drugą stroną zasłony], jakby
sama była łączem?” Odpowiem wam, że proces ten wcale nie jest
skomplikowany, gdyż Człowiek to żyjący na Ziemi anioł. Każdy z was ma
bezpośrednią linię komunikacji z Duchem, zwaną Wyższym Ja; jest to
duchowa część służąca jak antena nadawczo-odbiorcza, która całe życie
jest wystawiona na zewnątrz i wielu z was wie co robić, aby ją nastawić
tak, żeby można było otrzymać transmisję. Większość was jednak nie ma o
tym pojęcia. Dopiero kiedy sami do tej prawdy dochodzicie, doświadczacie
bardzo głębokich medytacji. W obecnej energii zapraszamy wszystkich,
aby rozwinęli tę antenę tak, aby sami mogli w wstrzelić się w ten otwarty
kanał komunikacyjny z Duchem.
Ostatnio
wielu z was zaczyna wstrzelić się w energię Wyższego Ja i są to ci
wszyscy, którzy po raz pierwszy w życiu zaczynają sobie uzmysławiać, iż
Bóg jest znacznie większy niż im się to kiedyś wydawało. Od 18 lat
opowiadam wam o tym, że cała Ziemia zaczyna wibrować coraz wyżej, że to,
co oglądacie w telewizji to wstrząsy związane ze wzrostem tych wibracji
i będzie ich coraz więcej. Innymi słowy, wielu obecnie otrząsa się z
wcześniej utrzymywanych przekonań i zaczyna się zastanawiać nad tym, co
jest rzeczywistością, a co nią nie jest? Tacy Ludzie zadaj sobie
pytanie: „Dlaczego w sercu i w duszy czuję, że Bóg jest o wiele większy
niż mi o tym mówiono?” Następnie wielu z was przywiedzie do wszystkiego,
co w ciągu ostatnich 18 lat wam opowiadałem i przygnieceni natłokiem
tych informacji możecie się bezradnie pytać: „Od czego to wszystko
zacząć?” - po czym nieodmiennie pada: „Co mam z tym wszystkim robić
dalej? Czy istnieje jakiś elementarz, z podstawowymi informacjami, abym
nie musiał przedzierać się przez gąszcz zagadnień mnie na razie
przerastających, gdyż chodzi mi o same podstawy? ” W odpowiedzi na to
wszystko, oferuję wam poniższy przekaz oraz serię pięciu innych, które
poleciłem memu partnerowi zebrać w swoisty „Podstawowy Podręcznik
Pracownika światła”. Przekazałem mu cały komplet instrukcji, aby
wszystkie 5 części tego podręcznika umieścił w widocznym miejscu tak,
aby każdy zainteresowany mógł łatwo je znaleźć i na zasadzie wolnego
wyboru to wszystko przeczytać, bądź nie.
Niektórzy
dopiero co budzą się i zaczynają swą odkrywczą wyprawę zastanawiając
się: Jak opisać to, co teraz czuję? Czy to możliwe, aby Człowiek mógł
coś takiego robić [otrzymywać przekaz natchniony]? A jeśli wszytko to
nieprawda, to dlaczego jednak czuję to, co czuję?" Wszystko to są doprawdy dobre pytania, w odpowiedzi na które pragnę potwierdzić, że
Ziemia faktycznie zaczyna wibrować wyżej, w związku z czym otwiera się
także wasza świadomość. Każdy z was, pośrednio czy bezpośrednio, ma w
sobie przymioty Lemurianina czy Lemurianki. Innymi słowy każdy z was
wywodzi się od rasy istot z Lemurii, która była wielowymiarowa, miała
kwantowy wgląd we Wszechświat, która obecnie jako pierwsza na Ziemi
budzi się do informacji o tym, kim byliście w przeszłości. Siedzicie oto
wszyscy teraz zgromadzeni przede mną, kiedy to ponownie odbywa się na
Ziemi Wielkie Przebudzenie, gdyż właśnie tak się dzieje zawsze: Stare
Dusze budzą się jako pierwsze. Już wcześniej była o tym mowa. Choć jako
Stare Dusze macie za sobą najwięcej doświadczenia, jednak wciąż
obowiązują was te same zasady życia w 3D na Ziemi, macie własne,
podyktowane kulturowo poglądy na to, kim jesteście oraz kim jest Bóg.
Poniższe
może zaprzeczyć wszystkiemu, czego was na ten temat nauczono i kiedy
tak się stanie, zatrzymajcie się i sami zważcie, czy w tym co mówię,
jest energia prawdy, czy nie? Nie zakładajcie z góry, że wszystko, co
czytacie, czy słyszycie jest absolutną prawdą, gdyż pragniemy, abyście
pewene rzeczy zaczęli rozeznawać samodzielnie. W tym celu użyjcie
sprzężonego z sercem intelektu i sami zapytajcie Ducha: „Czy to możliwe?
Czy to prawda?” Niektóre przytoczone tutaj informacje mogą wstrząsnąć
waszymi dotychczasowymi przekonaniami w stosunku do bardzo zasadniczych
kwestii opartych na tym, czego was na ten temat uczono wcześniej. Oto
czym się w poniższym przekazie zajmiemy: wywleczemy tutaj całą ciemność.
Oznajmiam,
że niniejszy przekaz jest drugą częścią Podręcznika pracownika światła.
W pierwszej części wytłumaczyłem wam, że od czasu Harmonicznej
Konwergencji na Ziemi zachodzi o wiele więcej niż to się wam wydaje:
otrzymujecie pewne ulepszone narzędzia energetyczne, wyostrza się wasze
poznanie intuicyjne, na Ziemię zaczyna wpływać nowa energia, w czym
każdy z was bierze czynny udział. O tym wszystkim można przeczytać w
części pierwszej. Na przekaz drugiej części Podręcznika wybraliśmy to
bardzo wnikliwe miejsce [San Diego]. Niech wszyscy, którzy nas w tej
chwili słuchają i czytają, wiedzą, że San Diego to miasto,w którym
rozpoczął się przekaz Kryona. Na widowni przed nami więc zgromadziła się
rodzina, której członkowie, przebrani w swe ludzkie ciała, okazali memu
partnerowi cierpliwość i życzliwość kiedy on dopiero co przeistaczał
się z logicznie rozumującego inżyniera w medium Kryona. Zebrani przede
mą pozwoli wtedy, aby człowiek bez uprzedniego przygotowania
mediumistycznego zasiadł przed nimi i przekazał im pierwszy otrzymany
przekaz natchniony. Zatem sprawy teraz zataczają pełne koło i Lee znowu
zasiada całkiem niedaleko od miejsca, gdzie to wszystko się zaczęło. Na
dzisiejszy przekaz specjalnie wybraliśmy to miejsce i tę widownię, gdyż
to, co mam wam dzisiaj do przekazania jest trudne, choć powinniście się o
tym dowiedzieć. To, co mam wam do powiedzenia nie jest złą nowiną,
jednakże przygotujcie się, gdyż to co wam powiem podważy same fundamenty
waszej dotychczasowej wiary. Zatem to, co wam powiem, nie jest złą
nowiną; jest to nowina bardzo głęboka. Niektórzy zareagują na to
wpadając w złość, inni zaś nie. Niektórzy nawet poczują się wyzwani do
odparowania zadanego ciosu, choć większość z was tego nie zrobi.
Dzieje się tak, gdyż wszystko, co będziemy tutaj omawiać, to zasadnicze energie dwoistości leżącej u podwalin istnienia każdego z was. Co
następuje więc to studium tkwiącego w każdym z was światła i ciemności.
Definicja dwoistości
Pierwsze,
co powinniście wiedzieć, potem kiedy już wam wiadomo, że boskość jest
wrodzona w każdego Człowieka, to fakt istnienia na Ziemi czegoś
określonego mianem dwoistości. Dwoistość ta istnieje jako równowaga
tkwiącej w was boskości i jest to coś najciemniejszego, co tylko
potraficie sobie wyobrazić, a co nosi wasze własne imię. Dwoistość rodzi
się wraz z wami i towarzyszy wam do ostatniego tchu. Niektórzy z was
nazwali ją Cieniem, czy Ciemnym Ja, inni zaś określili ją mianem zła,
czy ciemną stroną. Ten wrodzony wam przymiot inaczej nazywa się
dwoistością.
Dwoistość
jest całkowicie stosowna i celowo została zaprojektowana tak, aby
stanowiła waszą nieodłączną część. Otrzymujecie ją przy narodzinach,
gdyż ciemności nie przenosi się z drugiej strony zasłony. Dzieje się
tak, gdyż to sama Ziemia jest kotłem, w którym wrze dwoistość, poligonem
doświadczalnym, na którym prowadzi się pewien eksperyment. Eksperyment
polega na tym, że rodzą się tutaj anioły udające Ludzi, które podczas
życia na tym placu zabaw z dwoistością przychodzą tutaj, aby ten plac
wyrównać. Jest to zatem sprawdzian stwarzanych energii, a nie samych
Ludzi, jednak wy go odbieracie jako sprawdzian własnej duszy. Jak
mogliście już to zauważyć, każdy Człowiek musi sam zadecydować o tym,
czy tak jest rzeczywiście, czy nie? Każdy z was musi się o tym przekonać
sam, bez żadnego prozelityzmu pochodzącego od jakiejś organizacji
religijnej, która ma wam mówić, w co i jak należy wierzyć. Czasy, kiedy
po prostu każdy z was wybierał sobie za kim podążać i komu zawierzyć w
sprawach wiary, którą mitologię przyjąć za własną, powoli odchodzi do
lamusa. W nowej energii każdy z was zaczyna na własną rękę przyglądać
się zagadnieniom wiary, wszystkiemu, co się tyczy własnej sfery
duchowej. W każdym z was budzi się pożądanie poznania prawdy.
Kiedy
więc się tutaj rodzicie, otrzymujecie coś, czego nie planowaliście
otrzymać i właśnie o tym pragnę teraz z wami porozmawiać. Pragnę wam
powiedzieć, jaka tkwi w tej dwoistości moc, na co nawet przytoczę
przykłady. Następnie powiem wam także, co z tą dwoistością robić. Zanim
jednak przejdziemy dalej, zastanówmy się, co energia dwoistości uczyniła
w historii, gdyż stanowi ona fundament wszystkich mitologii
religijnych. Przecież nawet grecki panteon bogów był przesiąknięty
dwoistością. Ludzka dwoistość legła także u podwalin wszystkich innych
opowieści o magicznych mocach, o dobru i złu, o ciemności i świetle, o
wszystkich rzeczywiście istniejących mocach.
Nawet
w waszej współczesnej kulturze naucza się was, że dawno, dawno temu w
niebie wybuchła walka. Między nami mówiąc, to zupełnie nie tak, coś
takiego nigdy nie miało miejsca. Po drugiej stronie zasłony nie istnieje
żaden konflikt, żadna walka; gdyż konflikt i zmaganie to pojęcia
wynikające z dwoistości. Tylko się nad tym sami zastanówcie. Bóg nie
podziela waszych trójwymiarowych doświadczeń, choć wy wciąż większość
tak zwanej historii duchowej przedstawiacie tak, jakby ta walka
faktycznie istniała. Anioły nie walczą między sobą, w niebie nie było
żadnej walki o tron, paradygmat waszej świadomości nie tłumaczy się
dosłownie na to, jak działa Duch.
Jednak
według oficjalnej mitologii, pewien anioł imieniem Lucyfer, w wyniku
toczącej się w niebie walki spał z nieba. Ale miał pecha, gdyż nie ma
czegoś takiego, jak niebo! Powtarzam: sami w wielowymiarowości
stwarzacie pewne oddzielne miejsca, co samo w sobie stanowi
niemożliwość. Tam jest tylko Dom, jedyne pozbawione lokalizacji
„miejsce”, w którym mieszkacie wtedy, kiedy nie ma was tutaj. Dom nie
jest więc żadnym miejscem, jest to wielowymiarowa, ponadczasowa energia.
Jednakże ponownie, według oficjalnej mitologii, upadły anioł odpowiada
za stworzenie własnego miejsca, jest to miejsce złe, które nazwaliście
piekłem i po śmierci trafia tam każdy, kto teraz się nieodpowiednio
zachowuje. Zatrzymajmy się tutaj na moment. Czyż doprawdy brzmi to wam,
jakby Bóg tak rzeczywiście postępował? A może jest to bardziej
postępowanie podobne Człowiekowi?
Pytam
się was teraz o to dlatego, że w pewnym momencie sami będziecie musieli
rozeznać prawdę i oddzielić to, co aż krzyczy wam intuicja od tego, co
na ten temat mówią wam inni. Czytajcie więc dalej i sami zadecydujcie,
czy rzeczywiście wasza własna rodzina stworzyłaby coś takiego: Do piekła
idzie się automatycznie, zaraz po śmierci! (Według obowiązującej
mitologii) I na wieczność cierpi się tam potworne męki. Kropka. Chyba
że, oczywiście, podczas życia na Ziemi czynicie coś, zapisujecie się do
właściwej organizacji, w odpowiedni sposób wyznajecie wiarę, wchodzicie w
jedną z szufladek kulturowo podyktowanego sposobu wiary. Pytam
ponownie: Czy brzmi to, jak coś, co opowiedziałby wam Bóg, czy jest to
coś, co stworzył sam Człowiek?
Kochani,
powtarzam jeszcze raz: Nie ma żadnego Lucyfera. Zaraz wam opowiem pewną
ciekawostkę na temat ludzkiego zachowania. Kiedy zdarza się wam coś
dobrego, mówicie: „Bóg jest dobry. Bóg uczynił coś dla mnie. Och jakże
się cieszę, że jestem tak blisko Boga, gdyż to tylko mógł uczynić Bóg!”
Kiedy zaś dzieje się w życiu coś niedobrego, często słychać, jak Ludzie
wtedy powtarzają: „To okropne! To sprawa strony diabelskiej. Dopadł mnie
diabeł, nie mam pojęcia, jak do tego doszło?” Takie podejście
oczywiście oznacza, że Człowiek nie jest odpowiedzialny za nic: ani za
dobre, ani za złe! Ot, dryfuje sobie w życiu pilnując własnego nosa i
mając nadzieję, że nic go nie ściągnie w złą energię ! Jeśli mu się
poszczęści, to walka Boga z Szatanem jakoś go ominie. Taki Człowiek na
koniec idzie do nieba, jeśli oddał swą moc poprawnej mitologi…której 700
różnych wersji wciąż na Ziemi obowiązuje wraz z przeróżnymi
dobudowanymi doń strukturami i dodatkowymi zasadami. Czy brzmi to, jak
Bóg? Nie, wszystko to stworzona przez Ludzi mitologia, często
sprzedawana wam ze sporą dozą integralności przez hierarchów jakiegoś
kościoła na poważnie przekonanych, że tylko ich religia jest tą jedyną
poprawną.
Nie
mówię wam tego, żeby kogokolwiek osądzać. Przekazuję wam jedynie
historyczną prawdę. Czyż od samego początku naszego przekazu nie
mówiliśmy wam, że oddajemy wielką cześć wszelkim waszym poszukiwaniom
Boga? Jednak poszukujący Boga w nowej energii musi zacząć samodzielnie
rozeznawać własną prawdę. Zatem poruszamy ten temat tutaj, aby dać wam
możliwość spojrzenia na te sprawy z innej perspektywy, gdyż takie
szersze spojrzenie odmieni przyszłość Ziemi, zapoczątkuje podwyższenie
jej wibracji.
Zauważcie
proszę, że tym przekazem nie mam zamiaru nikogo wciągać do jeszcze
innej duchowej szufladki! Charakterystyczny Kryonowi rodzaj
przekazywanych nowin nie wymaga żadnego kościoła, żadnej organizacji,
tak samo zresztą, jak mówiąc ogólnie, cała reszta tak zwanego ruchu New
Age. Tutaj nie trzeba nigdzie się zapisywać, nie ma żadnych budynków,
które trzeba regularnie odwiedzać, nie ma żadnej jednej historycznej
postaci, której należy oddawać cześć, żadnego głównego Pisma Świętego
określającego zasady wiary. Co wam przekazuję, to nowy paradygmat
duchowości, w którym miliony zaczną poszukiwać prawdy tkwiącej wewnątrz
ich samych – a tam znajdą wszystkie potrzebne im zasady, doktrynę, całą
miłość, która przywiodła ich do tego miejsca poszukiwań. Każdy następnie
wszystko to będzie sprawdzał z tym, jak się wobec tego czuje, co widzi
wokół siebie. Wielu się będzie zastanawiać, jak taka duża, rozsiana po
całym świecie eklektyczna grupa Ludzi pozbawiona formalnej struktury,
bez składek i dowodów przynależności, czy czegokolwiek wymiernego,
potrafi stworzyć myślący podobnie kolektyw? Na tym polega nowy
paradygmat tego, jak się sprawy będą pod tym względem tutaj toczyły.
Ludzie sami zaczną odkrywać wewnętrzną prawdę, zamiast wierzyć tak, jak
ich tego nauczono przez tych, którzy tę mitologię im powtarzają ze
względów historyczno-kulturowych, nie bacząc nawet na to, że w większej
części jest sprzeczna sama ze sobą.
Jednak
za tą mitologią stoją bardzo rzeczywiste ziemskie energie przyciągania i
pchania. Objawiają się one jako niewiara, z którą odpychacie od siebie
myśl, że coś bardzo ciemnego może żyć w waszym wnętrzu, bądź niewiara w
to, że tam może żyć coś tak wspaniałego, jak sam Bóg. Nauczono was, że
jesteście nikim, że rodzicie się brudni i stąd szybko oddajecie własną
moc, którą macie i nad dobrem, i nad złem. Oto siedzicie tak sobie,
pozbawieni wszelkiej mocy, całkowicie bez pojęcia o tym, że obie te
głębokie siły tkwią wewnątrz waszej duszy. Mam nadzieję, że to
dostrzegacie? Przy tak całkowitym barku poczucia wartości własnej,
jesteście niesamowicie podatni na cokolwiek, co by zmusiło was do
przyjęcia cudzego systemu wiary w Boga. Przecież aż 85% wszystkich Ludzi
na Ziemi stworzyło sobie ściśle zaszufladkowane systemy wiary, w
których wszystko daje się wytłumaczyć kategoriami myślenia właściwymi
3D. Czyż to nie ciekawe, że pierwsze, co dorastający Człowiek robi, to
zaczyna szukać odpowiedzi właśnie na kwestie wiary? A wszystko to za
sprawą Boga w waszym DNA, który pcha was na poszukiwanie Stwórcy.
Oto
prawda. Wewnątrz każdego z was istnieje cząstka Boga, z którą już się
rodzicie – na ten temat dyskutowaliśmy w części pierwszej. Cząstka ta
mieszka w was i tylko czeka na przebudzenie w panującej obecnie
wielowymiarowej energii. Ona jest piękna, świetlana. Istnieje przyczyna,
dlaczego coś was ciągnie i pcha abyście się stawiali na podobnych
naszemu spotkaniach, coś, co was korci i popycha, aby się tutaj znaleźć i
dowiedzieć o tym, że stanowicie część wszystkiego. Nie przez przypadek
więc jesteście tutaj i to czytacie. Czy zdajecie sobie z tego sprawę, że
wszystko to dzieje się za waszą własną całkowitą zgodą? Możecie na
razie nie wiedzieć dokładnie, co macie z tym wszystkim robić, ale wiecie
jedno: że odmieniacie tę planetę tylko poprzez to, że nań żyjecie! Czy
wam o tym wiadomo? Czy wiecie, że będąc tutaj i to czytając pomagacie
planecie? Ale o tym opowiem wam kiedy indziej. Ta boska cząstka jednak
jest zrównoważona przez istnienie czarnej czerni, która także nosi imię
każdego z was. Na tym polega dwoistość i już wcześniej wam o tym
mówiliśmy, ale musicie to usłyszeć jeszcze raz.
Trójwymiarowe podejście do walki
Trójwymiarowe
podeście do walki polega na tym, że jeśli jest jakiś wróg, to należy go
powalić. Tak się robi w 3D; wyrusza się w bój i zabija wroga. Kiedy
wróg znika z uniesieniem zwycięzcy mówicie: „To, co we mnie samym
należało do złego, zostało pokonane i nie żyje”. Taki obrót rzeczy
wydaje się wam godziwy. Zatem istnieje wiele miejsc, gdzie można się
udać i „zaszlachtować wewnętrznego potwora”. Pod tym względem pomocy nie
trzeba szukać ani długo, ani daleko. Lecz w przypadku dwoistości jest
inaczej, gdyż jesteście doń przyzwyczajeni od urodzenia. Jej uśmiercenie
jest jednoznaczne z zadaniem śmierci samemu Człowiekowi. Wielu z was
odpowie: „To bezsens mieć w sobie tak silnego wroga i nic wobec niego
nie robić. Przecież trzeba się z nim jakoś rozprawić?” Jednak
rozprawienie się z tą tkwiącą w was energią może się odbyć bez
konieczności jej eliminacji. Zamiast tego istnieje, jak to nazywamy,
równoważenie. Kochani, dla niemalże wszystkich żyjących obecnie na Ziemi
Ludzi jest to pojęcie zaawansowane. Dzieje się tak, gdyż w bardzo
rzeczywisty sposób przeczy waszemu instynktowi samozachowawczemu,
wymaga, abyście się wznieśli ponad odruch ucieczki albo walki i
zastąpili go mądrością, co staram się wam przekazać już od 18 lat.
Zatem
częścią drugą naszego podręcznika dla pracowników światła jest
przyjęcie do wiadomości tego, co tkwi wewnątrz was, a do istnienia czego
żaden z was nie chce się przyznać. Wcale nie tak ciężko uwierzyć wam,
że w każdym z was istnieje Bóg Wewnątrz. Jednak przyznanie się do tego,
że w tym samym wnętrzu istnieje także zasadnicze zło, znieważa wasz
intelekt oraz integralność, z jaką większość z was uczciwe idzie przez
życie. Innymi słowy, całe to pojęcie dwoistości należy przeegzaminować
poza obrębem jakiegokolwiek zaszufladkowanego sposobu myślenia.
Objawienie prawdy o dwoistości
Dwoistość
w życiu objawia się na wiele różnych sposobów. Nawet nie powinienem w
tym miejscu ich wymieniać, jednakże zrobię to z myślą o tych, którzy
jeszcze nigdy tego nie słyszeli i to w kolejności od pomniejszych do
bardziej poważnych.
Jednym z takich sposobów jest dramat. Dramat.
Czy znacie takich, którzy żyją samym dramatem? Ironia polega na tym, że
będą wydzwaniać przede wszystkim do was, pracowników światła, gdyż
jesteście zrównoważeni i nosicie w sobie światło przyciągające takich,
którzy go w sobie nie mają. Tacy Ludzie będą wam mówić: „W moim życiu za
dużo dramatu. I to mnie spotyka i tamto. Wydawało mi się, że z tym
dałem sobie rady, aż tu wskoczyło jeszcze coś innego”. Na co wy
cierpliwie, po raz setny dzielicie się z nimi mądrością. Wasza rada jest
dobra, tak samo, jak była dobra sto poprzednich razy. Ale następnie
odkładacie słuchawkę i dobrze wiecie, co się stanie, nieprawdaż? Oni się
do tej rady nie zastosują. Dzwoniąc, chcieli jedynie, aby głos po
drugiej stornie powiedział im to, o czym już sami dawno wiedzą!
Nazajutrz znów do was zadzwonią mówiąc: „To się dzieje i tamto, wygląda,
że to się nigdy nie skończy!” W końcu postanawiacie powiedzieć im
prawdę, może nawet tak: „Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że sam do
siebie to wszystko przyciągasz? Czy wiesz, że tym właśnie żyjesz?”
Odpowiedzą wam na to: „Nigdy w życiu! Sam nigdy bym o coś takiego nie
prosił!” Przecież wiecie, że tak jest i zaraz powiem wam dlaczego? Im
jest z tym wygodnie. Gdyby nie cały ten życiowy dramat, to musieliby
zajrzeć do wnętrza i odnaleźć tam szamana. Błogosławiona Istota Ludzka,
która porzuca dramat i dostrzega własną sferę duchową, gdyż bardzo
często się zdarza, że dramat maskuje coś równie głębokiego: światło,
które może oświecić całe ich życie. Oni jednak bardzo się tego obawiają.
Zatem dramat zasłania im konieczność zmierzenia się z życiem i staje
się wygodny.
Następnym sposobem są zmartwienia. Martwienie się o wszystko! Ci,
którzy zwykle martwią się o wszystko, należą także do tych, którym się
wydaje, że są pozbawienie mocy stworzenia czegokolwiek! Wśród was są
tacy, którzy budzą się o trzeciej nad ranem martwiąc się o to, że nie
mają się czym martwić! Kiedy zaczniecie równoważyć w sobie tę ciemność
zwaną dwoistością, jedną z rzeczy, które was opuszczą będą zmartwienia,
gdyż zaczniecie wtedy czuć, że system zaczyna działać oraz że nie
jesteście pozostawieni samym sobie. Zaczniecie przeczuwać, że istnieje
jakiś plan i zmartwienia zaczną ubywać samoistnie. Ciemność jednak wciąż
chce was budzić więc będzie mówić: „Och, tylko spójrz na to, o to
trzeba się pomartwić!” – a następnie poda wam całą listę spraw do
martwienia się i wtedy nawet wam nie w głowie próbować zasnąć. Kiedy
rankiem przychodzi pora na wstawanie, to dobrze wiecie, jak się po
takiej nocy czujecie. Przecież to bardzo ludzkie.
Dramat
i zmartwienia wiodą do poczucia niskiej wartości własnej i do lęku.
Patrząc do lustra widzicie tam odbice starzejącego się Człowieka i wam
się wydaje, że na tym polega sens życia. „Ach, gdzież ta młodość?” –
zastanawiacie się – „Dlaczego nie da się cofnąć minionego czasu? Jestem
tak malutką cząstką tego wszystkiego”. Ciemność w was odpowie na to:
„Och, to prawda! Masz rację, jesteś nikim! Nigdy niczego nie osiągniesz.
Przypadek zrządził, że w ogóle tutaj żyjesz, a kiedy umrzesz to koniec,
już ciebie nie będzie. I nie wiedzieć dlaczego, Człowiek wierzy temu
ciemnemu głosowi, spuszcza głowę i odpowiada: „Zgadza się”.
Z
waszej perspektywy, co powiem za chwilę może się wydać niesprawiedliwe.
Jednakże rozumiecie sprawiedliwość jako pojęcie 3D, które nie oddaje
wspaniałości tego, co Ludzie sami przygotowali dla siebie na Ziemi.
Wydobyć z siebie ciemną stronę nie jest tak trudno, boską stronę zaś
jest trudniej. Jak na ironię, łatwiej jest wydobyć z siebie to,
istnieniu czego się zaprzecza poprzez stworzenie fikcyjnej postaci,
obarczając ją odpowiedzialnością za wszystko zło... tak powstał diabeł. I
wydawać by się mogło, że diabeł jest wszędzie, a Boga nie ma nigdzie. W
rzeczywistości jednak istnieje równowaga. Boga trzeba szukać, ale
ciemna storna zawsze będzie „naciskać guziki”, będzie prowokować. Ona
tak została zaprogramowana i taki stan rzeczy jest sprawiedliwy i
zapewnia równowagę. Sami się o tym przekonacie w ostatniej części tego
przekazu, gdyż odkrycie Boga Wewnątrz tę równowagę przechyla na zawsze.
Wszystko to ma w 3D swoje uzasadnienie, choć ciężko to wam wytłumaczyć.
Wszystko w naturze musi być zrównoważone, musi mieć swój jin i jang.
Tutaj zawsze chodzi o równowagę. Test energii Ziemi jest przeprowadzany
przez cząstki Boga przebrane za Ludzi. Ludzie zaś przychodzą i odchodzą
grając różne role w sztuce o energii. Oni sami nie podlegają
sprawdzianowi, oni ten test prowadzą. Jak ułoży się bilans sił, kiedy da
się im je obie: ciemność i światło? Co się wtedy stanie z Ziemią?
Odpowiedzi na te pytania są przed wami zakryte, choć stanowią część
samego Wszechświata, leżą u podstaw wszystkiego, o co tutaj chodzi, w
stosunku do Ziemi, która właśnie teraz jest na razie jedyną planetą
wolnego wyboru.
Ci,
którzy oddają się ciemniejszym energiom własnej dwoistości następnie
zapadają się głębiej w kolejną warstwę ciemności: wściekłość, nienawiść,
przemoc, śmierć i morderstwo bez skruchy. ” Tak, tak!” – przytakniecie
mi – „Pan Kryon mówi teraz o złu!” Czyżby? A cóż to takiego zło?
Przecież mówię wam, że jest to ciemna strona waszej osobowości jako
Istoty Ludzkiej czekająca na dalszy rozwój do czasu, aż osiągnie pełną
dojrzałości.
Jeśli
macie zamiar się w to zapaść i stać się złym człowiekiem, to w tym celu
macie do swej dyspozycji całą swą moc. Możecie pójść na całego, gdyż na
tym polega zasada wolnego wyboru. Bóg wam w tym nie przeszkodzi. Czy
wam o tym wiadomo? Och, wielu z was odpowie mi teraz: „To diabeł macza w
tym palce. To on w tym pomaga. To on nas ściąga w dół. Przecież
istnieją całe sekty oddające mu cześć”. A jaka jest prawda? Nikt was
nigdzie nie ściąga, kochane Istoty Ludzkie. Na tym polega zasada wolnego
wyboru. Wiele Ludzi zapada się w ciemność, gdyż tam odnajdują swą moc,
tam mogą tę moc roztaczać nad innymi Ludźmi, stwarzać zmartwienia,
dramat, sprawować nad nimi kontrolę. Byli i teraźniejsi dyktatorzy
właśnie stamtąd czerpią swą moc. W ten sposób czynią, aby przykuć do
siebie uwagę tłumów. Mordując całe masy zdobywają w ten sposób kolejne
belki lęku na swym ciemnym pasie mocy. Chyba nie muszę wam o tym mówić,
gdyż sami dobrze o tym wiecie? Powiadam wam, choć to jest złe, to tym
złem zawiaduje Człowiek. Możecie nie chcieć o tym słyszeć, ale muszę wam
to powiedzieć, jest to potrzebne abyście całkowicie zrozumieli to, o
czym będę mówił poniżej.
Moc
Istoty Ludzkiej idzie w dwie strony, gdyż u swych podstaw ma w sobie
obie energie: anioła i diabła. „Och, Kryonie, przecież przed chwilą sam
mówiłeś, że nie ma żadnego diabła? Jednak ci nie wierzę. Sam w życiu
widziałem już wiele. Wiem, co to magia, na własne oczy widziałem
wypędzane z Człowieka demony. Widziałem jak ich postacie, wijąc się po
podłodze, same uciekały”. Och, Istoto Ludzka, a czy wierzysz w cuda?
Jeśli tak, to kto ci powiedział, że mocy do ich czynienia używa się
tylko dla światła? Czy pamiętasz, jak przed chwilą mówiłem o równowadze?
Czarna magia to nic innego jak cuda stwarzane z ciemnej strony mocy
stwórczej Istoty Ludzkiej. Człowiek potrafi tak czynić.
Inni
zaś mówią: „Widziałem co robią kapłani voodoo, to faktycznie działa, to
czysta prawda. Ludzie się im zupełnie oddają. Chorują, czy nawet
umierają, tylko dlatego, że uwierzyli w rzuconą klątwę. To przecież
czyste zło”. Ponownie powtarzam: Oto jaka drzemie w was moc. Tylko
przyjrzyjcie się własnej historii. Przypatrzcie się dyktatorom, którzy
słowami zdołali przekonać masy o swej słuszności, udowodnić, że mieli
prawo mordować miliony. Mówię wam, że Człowiek jest zdolny nawet do
tego, że jego moc jest aż tak potężna.
Druga strona medalu
Zastanówcie
się teraz, dlaczego w ogóle wam o tym mówię? Nie lękajcie się niczego,
co zostało tutaj powiedziane, gdyż opowiadam tylko o tym, co istnieje u
samych podstaw waszego jestestwa... każdy z was posiada nad tym
wszystkim kontrolę. Wszystko to ma też i swoją drugą stronę. Moi
kochani, jeśli dopiero co się do tego wszystkiego budzicie, jeśli to, co
czytacie, jest dla was faktycznie tylko drugą częścią, czy dopiero
drugą lekcją, to pragnę was zapewnić, że odtąd sprawy się potoczą
lepiej! W tej chwili jednak wasza własna ciemna strona mówi „Nie wierz
temu, przestań to czytać, zostaw to, po co ci to?" A dlaczego? Dzieje
się tak, gdyż teraz dopowiem wam resztę tej opowieści.
Wasza
ciemna strona zdaje sobie sprawę, że jeśli będziecie szukać dalej, to
przyjdzie na nią koniec, bowiem wtedy zauważycie coś, czego ona pragnie,
abyście nigdy nie dostrzegli. Jest to wolny wybór dostrzeżenia mocy
równoważnej…och, a to ci dopiero prawdziwa moc! Gdybyście tylko mogli
zobaczyć tę całą wiaderkową brygadę aniołów, które widząc teraz energię
waszego zainteresowania zbierają ją, to byście się dopiero zdumieli! One
wszystkie się przygotowują, aby bój ten stoczyć ramię w ramię z wami!
Każdy z was rodzi się na Ziemi z cząstką Boga wewnątrz. Ciemność jest w
was wbudowana dla równowagi, aby ustawić energię początkową, stworzyć
karmę. Istnieje zatem nie bez przyczyny i towarzyszy wam od urodzenia.
Ilu z was celowo uczy swoje dzieci jak się złościć na rodzeństwo, czy
inne dzieci, kiedy te chcą się bawić jego zabawkami? A ilu z was celowo
uczyło dzieci zazdrości, czy jak się gniewać? Odpowiecie mi: „Nigdy nie
uczyłem dzieci niczego z tych rzeczy”. Odpowiem wam na to: Ja wiem; one
się już z tym urodziły, tak samo zresztą, jak wy sami. Czy zaczynacie
mnie teraz rozumieć?
Teraz
dochodzimy do dobrej nowiny. Dwoistość możecie zrównoważyć sami bądź
jej nie równoważyć. Większość Ludzkości sobie siedzi i po prostu
przyjmuje ją za coś normalnego. Innymi słowy, postrzegacie ją jako coś
istniejącego wewnątrz was, co istnieje w równowadze z czymś równie
silnym, po drugiej stornie zasłony. W waszej kulturze widać to na co
dzień. Uczy się was, że co tydzień należy się meldować w pewnym budynku i
spowiadać się ze wszystkich okropności w waszym umyśle, co na pewien
czas odwleka od was gniew boży. Ciemność jednak sama znów się odradza i
znowu trzeba biec do budynku i się spowiadać! Cóż to za koncepcja
oddania się! Przecież to nieustanny taniec jin/jang, nieprawdaż? Taniec
między braniem kąpieli i byciem brudnym. Co za mitologia! Czy sądzicie,
że sam Bóg stworzył taki system?
Oto
co stworzył Bóg: Wewnątrz każdego z was istnieje boski system
równoważenia tej dwoistości tak, że nie będzie miała do was dostępu.
Wyrażając czystą intencję powiedzcie: „Kochany Duchu, mam tego dosyć.
Pokaż mi, co powinienem wiedzieć, aby zyskać na dwoistość inne
spojrzenie?” Takie oznajmienie to początek, gdyż pokazuje, że
przechodzicie na tryb zamiaru pchnięcia drzwi wiodących na drugą stronę
zasłony, prosicie o odkrycie boskości wewnątrz. Wtedy zaczniecie się
równoważyć. Jak była o tym mowa w pierwszej części, wpłynie to w was
jako całość. Własną ciemność ustawi wam tak, że nie będziecie nawet
wiedzieli, gdzie ona?
Dwoistość
między światłem i ciemnością została stworzona na potrzeby życia na
Ziemi. Jednakże obie te energie są od siebie bardzo, ale to bardzo
różne. Pod względem duchowym, tkwiąca w was ciemność nawet nie ma
pojęcia, po co w ogóle tutaj żyjecie. Tylko się nad tym zastanówcie! Ci z
was, którzy podejmują duchowe decyzje i w życiu konsultują się z mapą
intuicji i rozeznania, którzy przyciągają do siebie cząstkę Boga
Wewnątrz, tym samym stwarzają energię, której dwoistość w ogóle nie
widzi! Ten ciemny aspekt was samych nie ma zielonego pojęcia co robicie
teraz, ani czego zdołaliście dokonać w przeszłości i po prostu się
złości, że nie ma już do was żadnego dostępu.
Raz
wstąpiwszy w światło, kiedy rozpoczynacie swą wyprawę, to wtedy to, co
przysparzało wam najwięcej kłopotów w życiu, odchodzi na bok i przestaje
być ważne. Staje się nieistotne. To tak, jakby siedzące na tylnym
siedzeniu dziecko, irytowało was czasami, gdyż kopiąc w wasze siedzenie
chciało się dowiedzieć: „Czy już przyjechaliśmy?” Dwoistość może teraz
tylko tyle: pokopać w tył siedzenia i pytać, czy już przyjechaliśmy? Ona
jednak jest zawsze w was obecna i jej kopanie czasem jest silniejsze, a
czasem słabsze.
Niektórym,
nawet pracownikom światła, to przeszkadza. Pytacie się: „Dlaczego walka
z dwoistością jest cykliczna, mnie się wydawało, że skoro pracuję nad
własną sferą duchową, to dwoistość powinna raz na zawsze siedzieć cicho?
To nie tak, ona zawsze jest gotowa podnieść głowę. Przechodzicie przez
cykle mocy i słabości, i dzieje się tak właśnie dla zachowania
równowagi. Och, kochani, czyż doprawdy muszę wam o tym przypominać? Nie
biczujcie się za to, że podlegacie takim emocjonalnym cyklom. Czasem
znosicie je lepiej, czasem gorzej, macie swoje wzloty i upadki i jest to
całkowicie normalne.
Jest
to normalne, gdyż wy zawsze głowicie się nad rozwiązywaniem zagadki
światła i ciemności, jest to nieustająca walka, ona się nie skończy aż
do samej śmierci. Jednak ci z was, którzy wstąpili w światło, mają tutaj
przewagę. Być może to, co wam powiem zabrzmi zbyt prosto czy nawet
naiwnie, ale przypomnę wam to, czego was tyle lat temu nauczałem o
stadionie wypełnionym 10 tysiącami osób siedzących w ciemności, na
którym ktoś jeden zapala zapałkę. Kiedy ktoś z was zapala swoje światło,
niezależnie od tego, jak wokół jest ciemno, to z samej definicji
ciemności wynika, że ta ciemność wtedy nie może dłużej istnieć. To jest
moc. Czy widzicie teraz, że tak jest więc sprawiedliwie? Choć ta
stanowiąca wyzwanie część natury ludzkiej ukazuje się wam intuicyjnie a
cząstki Boga trzeba szukać świadomie, kiedy odnajdujecie w sobie
światło, ono spycha dwoistość, jakby więziło ją w czyśćcu. Zatem cała
moc stoi po stronie światła. Światło jest czynne, ciemność zaś bierna.
Ciemność nie potrafi wejść do oświetlonego pomieszczenia i go
przemienić. A światło potrafi całkowicie przemienić pogrążone w
ciemności pomieszczenie.
Może
więc przyszła pora, abyście sami tego spróbowali? Łatwo ten proces
zacząć; w tym celu wystarczy z czystą intencją poprosić: „Kochany Boże,
powiedz mi, co powinienem wiedzieć?” Nie mówcie Bogu, co ma w waszym
życiu zrobić. Zamiast tego oznajmijcie mu: „Jestem gotów się
dowiedzieć”. Jest to oznajmienie prawdziwej mądrości i kiedy je
wymawiacie, zaczynacie odkrywać, kim jesteście. Niech was nie zdziwi,
gdy wtedy do waszego serca wpłynie miłość. Nie zdziwcie się, gdy schwycą
was za ręce anioły i nie będzie mogli tego nijak wytłumaczyć. Nie
zdziwcie się, gdy wtedy w niewytłumaczalny sposób ogarnie was spokój... a
co z lękiem? Och, to ważne pytanie. Tylko się przyjrzyjcie, skąd się
bierze lęk? On się rodzi w trzewiach. Lęk to niższy przymiot natury
ludzkiej. Rodzi się w trzewiach i nie ma nic do czynienia ani z
oświeceniem, ani z trzecim okiem. On się zaczyna tam, gdzie go można
łatwo opanować, ale jeśli nie będziecie uważni i tego od razu nie
zrobicie, to bardzo szybko zawładnie waszym umysłem.
Kiedy
następnym razem ogarnie was jakiś lęk, czy zdobędziecie się na odwagę,
czy zdobędziecie się na mądrość i siłę powiedzenia mu: „Stop, dobrze
wiem, o co ci chodzi! Ani się nie rusz”. Nie pozwólcie, żeby lęk i
ciemność doszły powyżej dolnej części czakramu serca. Niech zawładnie
nimi wasza własna mądrość i miłość, niech przejmie go znajomość Boga
Wewnątrz. Odkryjecie wtedy, że lęk was opuści, że zniknie sam. Czasem
się zdarzy, że będzie chciał wami zawładnąć w środku nocy! - lecz nawet
wtedy możecie przejąć nad nim całkowitą kontrolę. Wystarczy sobie wtedy
tylko pomyśleć o otaczającej was zewsząd boskiej opiece o świetle
wewnątrz siebie i powiedzieć: „Idź precz, twoje miejsce jest na tylnym
siedzeniu. Dobrze cię znam, jesteś moją ciemną stroną, lecz teraz już
nie siedzisz za kierownicą”.
Czy
wszystko to wydaje się wam prościutkie i wręcz głupie? Czy to możliwe,
żeby większość życiowych wyzwań była aż tak prosta? Tylko się popytajcie
dokoła. To nie jest takie proste. Jednakże jest to bardzo ważny krok
naprzód, akt wiary, który rozpoczyna wewnętrzną separację od tej części
was samych, która wydawała się wam pochodzić skądinąd. Wielu z was
odczuwa niepokój związany z taką separacją! Opisywaliśmy wam go nawet w
pierwszym tomie naszego przekazu, gdzie nazwaliśmy to „wszczepem”. Jest
to zaszczepienie w sobie pozwolenia na przemianę dwoistości! Na tym
polega bycie pracownikiem światła.
Powtórzę
wam tutaj to samo, co powiedziałem memu partnerowi, kiedy sam zaczynał
tę podróż. Powiedziałem mu wtedy tak: „Kochany Lee, posiadłeś teraz
możliwość, aby stać ze swym światłem w samym środku pentagramu podczas
najwyższej czarnej mszy, jaka tylko według waszej mitologii istnieje.
Możesz tak sobie stać, podczas kiedy oni, odziani w dziwne szaty i
wznoszący inkantacje w jakimś niezrozumiałym języku będą się starać
wyrządzić ci krzywdę. Niech tylko spróbują tej magii na tobie, a ty stój
tam sobie spokojnie i się uśmiechaj, przyglądając się ich wysiłkom. Nic
nie mogą ci zrobić, gdyż twoje światło jest o wiele jaśniejsze od
czegokolwiek, co może z własnej ciemności wyczarować nawet cała grupa.
Twoje własne światło jest o wiele jaśniejsze, gdyż teraz jesteś
połączony ze Źródłem”. Sami się go o to zapytajcie. On tak postąpił. Tak
było podczas jego pierwszej wizyty w ONZ. I cały wysiłek tej grupy
spełzł na niczym! Ciśnięta w stronę światła ciemność nic nie może
wskórać. I to jest prawda.
Kochani,
mówię wam tutaj o tym wszystkim, abyście poznali prawdę tego, że każdy z
was jest silniejszy od jakiejkolwiek ciemności istniejącej na tej
planecie. Jesteście o wiele silniejsi od demona, o którym mogą mówić, że
was opętał. Jeśli chcecie na to dowodu, to wystarczy, abyście pchnęli
drzwi do Boga. Pozwólcie nam wejść do środka, a sami się przekonacie, że
wszystko, co tutaj zostało powiedziane, to prawda. Oto dlaczego nazywa
to się zasłoną, gdyż ona przysłania to, co się za nią faktycznie
znajduje.
Proszę,
zwróćcie uwagę, że nie prosiliśmy was, abyście się do niczego nie
przyłączali, nieprawdaż? Zauważcie, że proszę, że nie prosiliśmy was,
abyście przestrzegali jakiegoś protokołu, przeczytali całą serię pewnych
książek, czy wykupili karnet na serię wykładów. Zamiast tego
wszystkiego, zaprosiliśmy was dzisiaj, abyście przeczytali instrukcje
zawarte w waszym własnym DNA, z którym się urodziliście. Niech synostwo
boże samo się wam stamtąd ukaże, kochani szamani. Oto przekaz na dzień
dzisiejszy. Jest to jedyny tego rodzaju przekaz, nie będziemy wam tego
więcej powtarzać. Jest to jednakże coś, nad czym powinniście się
zastanowić jednocześnie przyglądając się wszystkim panującym na Ziemi
energiom pchania i przyciągania. Błogosławieni ci, którzy poczuli
energię dnia dzisiejszego i przekazanej wam lekcji, gdyż jesteście
doprawdy niezmiernie kochani przez istotę, która niczego więcej od was
nie pragnie, jak tylko pobyć z wami... oczywiście, tą istotą jestem ja
sam... Ciekawe, kto tutaj przybył na spotkanie z kim, nieprawdaż?
I tak jest.
KRYON
Tłumaczyła: Julita Gonera
Obraz: Hieronim Bosch