,,W
strukturze komórkowej ciała fizycznego istnieje coś, co się nazywa
wrodzoną inteligencją komórkową. Inteligencja ta stanowi część
pierwszej, chemicznej warstwy ciała. Nazywa się to inteligencją, gdyż
tak to nazwali lekarze, którzy niejednokrotnie z tej inteligencji
korzystają, gdyż i oni przecież stosują kinezjologię, dzięki niej
dowiadując się rzeczy, których o własnym ciele nie wiedzą nawet jego
posiadacze. Wrodzona inteligencja ciała poprzez napięcie mięśni
przekazuje wam informacje, które inaczej byłyby wam w ogóle niedostępne.
Raptem więc otwieracie drzwi do warstwy numer jeden, poza którymi
wszystko świadczy o tym, że trójwymiarowy charakter tej warstwy wcale
nie jest taki 3D! Musi ona być wielowymiarowa, gdyż wydawać by się
mogło, że potrafi reagować na przekazywane sygnały w sposób
niealopatyczny.
Co sądzicie o całej idei wrodzonej inteligencji
komórkowej? Kochani, ona istnieje między innym dlatego, abyście mogli
się jej pytać o pewne rzeczy. Ona wie więcej od was samych. Kinezjologia
to tylko niewielka cząstka wiedzy tkwiącej w tej inteligencji, to jakby
muśnięcie samej powierzchni. Zatem nawet pierwsza warstwa przymiotów
odpowiedzialnych za uzdrawianie i leczenie jest o wiele bardziej
wspaniała i posiada o wiele większe znaczenie niż cokolwiek, co
dotychczas na jej temat zaledwie sobie wyobrażaliście. I tak musi być,
gdyż ta pierwsza warstwa zwana chemią i biochemią stanowi cały silnik
ciała. Od pracy silnika przecież zależy wszystko inne! Ten silnik więc
albo sprawia, że jedziecie dalej, albo że stoicie. On albo działa, albo
nie działa. Nie ma możliwości, żeby silnik chodził tylko trochę, gdyż to
i tak prowadzi do awarii. Wasz silnik się wciąż odmładza, z jednej
dekady na drugą i trzecią i kolejną. Silnik ten jest zatem także
inteligentny; jest on bardziej inteligentny, niż to się wam wydaje. Na
pracy silnika więc skupia się wszystko, zatem warstwa chemii i biochemii
jest warstwą krytyczną.
Dopiero teraz zaczynacie się pytać, jak
przekazać silnikowi komplet instrukcji, który wpłynąłby na jego pracę?
Pytanie do homeopatów: kiedy podajecie komuś roztwór homeopatyczny, czy
efekt działania takiego roztworu jest widoczny w biochemii i chemii
ciała? Czy pod mikroskopem widać uzdrowienie? Odpowiedź: TAK! W rzeczy
samej, to widać fizycznie. Silnik to silnik, chemia i biochemia ciała
musi pokazać zmianę jeśli lek homeopatyczny faktycznie na nią działa!
Zatem, jeśli w celu wzmocnienia systemu odpornościowego podajecie komuś
roztwór homeopatyczny, czyli staracie się w ten sposób zmniejszyć czyjąś
podatność na choroby, to czy pod mikroskopem da się zauważyć wzrost
liczby leukocytów? Odpowiedź: TAK!
Widzicie, homeopatia naprawdę jest
skuteczna. Na przekór wszelkim oczekiwaniom, homeopatia odmienia
procesy chemiczne w ciele, stanowi klucz do zrozumienia na czym polega
efektywność wydawania ciału kompletów instrukcji, tak aby rzeczywiście
odmieniało swe procesy chemiczne. Zatem wszystko o czym będziemy
rozmawiać na temat leczenia i uzdrawiania musi się sprowadzać do
zagadnienia zmian procesów chemicznych i biochemicznych zachodzących w
ciele, gdyż jest to cały silnik, którego kondycja wpływa na stan zdrowia
całego ciała.
Czy znacie ludzi, których wyleczono z jakiejś choroby?
Czy znacie kogoś kto doświadczył remisji do tego stopnia, że już nie
jest chory? Czy macie znajomych, którzy się cudownie uzdrowili? Jeśli
znacie takich cudownie wyleczonych ludzi, to czy efekty takiego
uzdrowienia widać pod mikroskopem? Odpowiedź: Tak! Cudowne uzdrowienie
odmienia kondycję silnika! Zatem warstwa numer jeden zawsze zmienia się
zgodnie z przekazywanym jej kompletem instrukcji. Kochani, dotychczas
takim kompletem instrukcji były jedynie pigułki. Tak naprawdę, pigułki
to żadne instrukcje, gdyż wchodzą w reakcję z ciałem. Jedna substancja
chemiczna wywiera na innej substancji chemicznej pewien chemiczny wpływ,
który pociąga za sobą inną rekcję chemiczną, która z kolei wywołuje
wpływ na wiele innych zachodzących w tym samym czasie reakcji, gdyż, jak
wam wiadomo, ciało istnieje w polu jedności, gdzie wszystko jest ze
sobą ściśle powiązane. Kiedy więc zmienia się jedną rzecz, tym samym
zmienia się wiele innych rzeczy.
W medycynie alopatycznej taki stan
rzeczy wcale nie jest za dobry. Ale, ho, ho, zaraz wam coś powiem. Jeśli
dacie ciału odpowiedni komplet instrukcji, który nie ingerując w
zachodzące w ciele reakcje chemiczne i biochemiczne, potrafi je
odmienić, to wtedy nie ma żadnych działań ubocznych! W ten sposób
otrzymuje się UZDRAWIANIE KASKADOWE! Zapamiętajcie to określenie:
uzdrawianie kaskadowe. Jest to określenie opisujące jak przekazując
ciału instrukcje wzmocnienia pod jednym względem, ono się wzmacnia pod
wszystkimi względami! Dzieje się tak, gdyż jest to prawdziwy sposób jego
pracy. To zupełnie jak z samochodem. Jeśli się odpowiednio dba o
silnik, daje się mu właściwy olej, odpowiednią benzynę, to wtedy chodzi
lepiej i cały samochód też jakoś lepiej chodzi i dłużej wam służy. I nie
wiąże się to z żadnymi działaniami ubocznymi. Co wam zatem przez to
pragnę powiedzieć to to, że stworzycie takie komplety instrukcji dla
ciała, dzięki którym będziecie się leczyć kaskadowo. Nie będzie to
oparte na zasadach leków alopatycznych, działanie których polega na
wymuszaniu w ciele pewnych chemicznych i biochemicznych procesów poprzez
przyjmowanie dużych dawek innych związków chemicznych, czyli na
działaniu chemią na chemię, co wywołuje masę działań ubocznych. W
leczeniu kaskadowym chodzi o wywołanie takiej reakcji w ciele, że
zachodzące w nim procesy chemiczne i biochemiczne zmieniają się
samoistnie.
- „Kryonie, o czym w tej chwili mówisz?” Zapytajcie o to
kogoś, kto doświadczył spontanicznej remisji raka. Jakie taki człowiek
ma wyniki? Wyniki badań takiego człowieka wskażą, że raka nie ma! On sam
wam powtórzy to, co mu powiedział lekarz: „raka nie widać”. To nie tak,
że na raku siedzi jakiś aniołek i go hamuje. Nie, gdyby tak było, to
już by było po tym człowieku. Pragnę abyście dobrze zrozumieli o co mi w
tym wszystkim chodzi. Tutaj chodzi o wywarcie takiego wpływu na chemię i
biochemię ciała, aby sama z siebie się zmieniła!
I tutaj pora
zwrócić uwagę na warstwę numer dwa: dziedziczność fizyczną. Jeśli
należycie do istot myślących liniowo i nie macie ochoty słuchać tego, co
wam teraz przekazuję, odpowiecie mi: „Geny to geny, nie da się ich
zmienić. Jeśli moja siostra, matka, czy ojciec na coś chorowali, to mogę
też na to zachorować i nic tego nie może zmienić, przecież na tym
polega pojęcie skłonności dziedzicznych! Wcześniej czy później
dziedziczność skłoni chemię do wywołania tej samej choroby”. W tak samo
trójwymiarowy i liniowy sposób zapatruje się na dziedziczność większość
świata medycyny alopatycznej. Tam bierze się pod uwagę pewne dziedziczne
skłonności do chorób, w oczekiwaniu, że one się wcześniej czy później
pokażą.
A co wam na ten temat mówiłem dzisiaj rano? Mówiłem, że
egzystujecie w polu, w którym wszystko wchodzi w reakcję ze wszystkim.
Już wcześniej odkryliście, że homeopatia działa jak komplet instrukcji i
nie jest to działanie czysto liniowe, nieprawdaż? Dzieje się tak, gdyż
używając środków homeopatycznych nie staracie się związkami chemicznymi
wpływać na przebieg procesów chemicznych w ciele. Homeopatia dotyczy
roztworów jednej części związku chemicznego na miliony cząstek
substancji obojętnych chemicznie, zatem nie ma mowy, aby tak
rozcieńczone substancje wywoływały jakiś wymierny wpływ na procesy
zachodzące w ciele. Na to istnieją nawet dowody. Dlaczego więc
homeopatia w ogóle działa? Homeopatia działa, bo ciało traktuje jej
roztwory jako komplet instrukcji pochodzących ze źródła, które dopiero
sami musicie odkryć i docenić jego prawdziwą wagę”.
- Kryon
Tł. Julita Gonera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz