Strony

wtorek, 25 sierpnia 2020

Radość w czasach zawieruchy, cz. IV

 

 Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Radość w czasach zawieruchy, cz. IV
[Głos Marilyn Harper] Ach! Ponownie dzień dobry wszystkim! Witamy się z wami ostatni raz z Indianapolis, ukochane istoty światła. Jesteśmy w was zakochani! Widzimy was, widzimy was cały dzień i widzieliśmy was wczoraj, może nawet zobaczymy się jutro, albo wieczorem na [ceremonii]despacho albo wczoraj wieczorem na spotkaniu Kręgu Sióstr Lemuryjskich. Czujemy jak usiłujecie dosięgnąć czegoś, co się wydaje poza waszym zasięgiem. Podczas naszych spotkań otrzymujecie wiele podpowiedzi i kodów, które przywodzą was do osiągnięcia następnej wymiarowej częstotliwości, zresztą tożsamej z wami.
Wcześniej mówiliśmy, że Walt Disney spotkał się z odmową w 300 bankach, zanim ktoś przyjął do wiadomości jego wizję i udzielił mu pożyczki! Ukochane istoty światła, widzimy wizję każdego z was, widzimy, że każdy z was stara się wznieść ponad błoto wszystkiego, co widać w telewizji, co dochodzi do was ze świata polityki i całą tę energię obecnej sytuacji. Widzimy jak staracie się utrzymać wysokie wibracje trzymając się waszych ideałów. Pytanie więc, jak to robić, aby otaczające błotko niczego nie zbrudziło? To dobre pytanie, nieprawdaż?
Robi się to poprzez powrót do podstaw, ku temu, co w sercu, poprzez powrót do samego siebie. Zadajcie sobie pytanie: Kim jestem? Nasz dobry znajomy Gregg Braden ma na ten temat cały wykład! Czy potraficie określić samych siebie? Pragniemy, abyście po zakończeniu naszego spotkania bliżej zastanowili się nad odpowiedzią na to pytanie. Usiądźcie sobie i sporządźcie listę wszystkich przymiotów i funkcji, które was określają. Jesteście matką, ojcem, znajomym, przyjacielem, kochankiem, pracownikiem, robotnikiem, pracujecie w służbie zdrowia – tak, wy się tym wszystkim zajmujecie, to należy do waszych zadań, ale to nie to, kim jesteście. Kim zatem jesteście? Czy jesteście agentem zmiany? Czy pracujecie nad zmianą obowiązującego stanu rzeczy? Czy należycie do tych, którzy wyszukują nowych szlaków? Czy należycie do tych, którzy poszukują twórczych rozwiązań? Czy należycie do tych, którzy siedzą na kanapie? Czy należycie do tych, którzy podejmują jakieś działanie? Czy swym życiem i zachowaniem stanowicie natchnienie dla innych? Oto, z jakich punktów powinna się składać wasza lista.
Tutaj chodzi o to, jak postrzegacie samych siebie, oraz o to, kim jesteście. Do wzięcia pod uwagę macie tutaj tysiące, jeśli nie miliony lat rodowodu Przodków. Każdy z tych przodków, każdy poziom spuścizny, ofiaruje wam jakiś dar. A jeśli włączyć w to spuściznę galaktyczną, zasób darów staje się większy. Wszystko to składa się na waszą teraźniejszą tożsamość i jest to doprawdy zjawiskowa tożsamość! Zdajemy sobie sprawę, że obecnie borykacie się z wieloma rzeczami, co zresztą nie ogranicza się do Indianapolis, lecz dzieje się na całym świecie. Jednak, aby się w tym wszystkim odnaleźć, wydaje się nam, że najlepiej rozpocząć od samopoznania, od roli jaką w tym wszystkim sami odgrywacie, aby następnie stać się przemianą, którą pragniecie na świecie zobaczyć.
Nasze Medium Marilyn rozmawiała z pewnym czterdziestolatkiem, który czuł się zdołowany, zły i nieswój, nie wiedział, co ze sobą zrobić i gdzie się zwrócić. Marilyn zapytała go – „A co kochasz?” – na co jej odpowiedział – „Nie wiem, niczego nie kocham!” Odpowiedzieliśmy mu na to: „I tu właśnie tkwi cały problem!” Doszukujcie się dobra w każdej sytuacji, wtedy miłość tego, kim jesteście, przybliży się do was. Wyłapcie u siebie pozytywne nastawienia. Co się stanie, jeśli o czymś pomyślicie: „O! To było fajne! To mi się spodobało, rozciągnę tę chwilę na cały dzień! A następnie cały jeden dzień pełen fajnych chwil, rozciągnę na cały tydzień!” potem rozciągnijcie to na cały miesiąc i rok! Na tym polega energia, którą właśnie teraz stwarzacie.
Wiemy, że czasem wam się wydaje, że grzęźniecie w błocie, ale przecież jesteście wtedy gotowi do szybkiego obrotu na pięcie i ruszenia w dowolnym kierunku, nie wiedząc, który okaże się najlepszym. Tak, każdy kierunek dla was, to ten najlepszy. Widzicie, dzieje się tak, gdyż jeśli wrócić do podstaw - usiąść w ciszy i bezruchu, nawet na parę minut i poprosić o wskazówki wyzbywszy się ego, to je otrzymacie. Nasze Medium postępuje tak od ponad 30 lat! Kiedy prosi o wskazówki, przychodzą do niej metodą pisma automatycznego. Tak, ona to do dziś stosuje, jest to dobry sposób na uruchomienie boskiego łącza.
Kiedy o coś prosicie Źródło, czy Wszechświat, Boga, czy Ducha, jakkolwiek tę energię nazywacie, a które tkwi w każdej komórce waszego ciała tak samo jak w każdym punkcie poza ciałem, kiedy prosicie o pokazanie drogi, to wtedy wam się ją pokazuje. Jeśli nie jesteście tej drogi pewni, to zacznijcie śpiewać piosenkę Peter’a Framptona „Show me the way” [„pokaż mi drogę”] gdyż sami wtedy tę drogę sobie stwarzacie.
Wielu pyta się wtedy: „Po co sobie stwarzać chorobę?” - albo trudności z oddychaniem, czy złamaną kość, czy cokolwiek innego. Nie wiemy, dlaczego to sobie stwarzacie, gdyż tego nie wie nikt, prócz was samych. I dlatego prosimy was, abyście powrócili do podstaw: posiedzieli w ciszy i bezruchu, abyście docenili siebie, docenili samych siebie. Jak inaczej możecie docenić innych, okazać im empatyczne zrozumienie i miłosierdzie, jeśli najpierw nie potraficie tego osiągnąć wobec siebie samych? To samo przecież powiedział wam Mistrz: najpierw pokochaj siebie, a potem innych. To jest kluczowe: zauważenie dobra we własnym wnętrzu, dojrzenie drzemiącej w wewnątrz mocy. Następnie tę moc ożywcie własnym oddechem i w każdej chwili bądźcie gotowi obrócić się na pięcie obierając nowy kierunek. Takie jest życie. Powtarzajcie sobie: tak, jestem wystarczający; tak, jestem wspaniały; tak, żyję tu i teraz i sprawiam różnicę. Tak, jestem ____ i sami dopiszcie resztę. Poćwiczcie to sobie. Zróbcie listę i stańcie się miłością, którą jesteście w ten sposób urzeczywistniając wasz czysty potencjał.
Głęboko was kochamy, widzimy was, znamy was i żegnając się mówimy Namaste! Namaste!
[Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Dużo z was nie rozumie, że zanim dojdziemy do naszego przekazu, ktoś jeszcze przed nami przekazuje. Energia Adironndy jest piękna, jej słowa ociekają miłością i prawdą. Kochani, kiedy dwoje mediów przekazuje razem, treść przekazu jest podobna.
Pragnę teraz ciągnąć dalej na temat radości, czyli przekazać wam czwartą część serii na temat „Radości w czasach zawieruchy.” Będzie mniej wskazówek. Będzie to przekaz bardziej energii, niż informacji, gdyż pragnę wam przekazać prawdę radości, rzeczywistą prawdę radości o tym jak sam Duch ją widzi; jak sama Ludzkość instynktownie postrzega radość.
Rozpocznę od tego, czego się nie spodziewacie. Jak powtarzam wam od lat, cała planeta wciąż wala się w starej energii, oraz że przyczyna dlaczego tutaj przybywam tkwi w tym, że ten stan rzeczy się zmieni. Często przypominam wam, że od wieków Ludzkość trwała na niskim poziomie świadomości, że na dobrą sprawę nigdy jak dotąd nie zdołaliście się z tego podnieść. Co prawda istniały czasy wydłużonego pokoju, ale nieodmiennie po nich zawsze następowała kolejna wojna. Nigdy nie udało się wam jako Ludzkości osiągnąć stanu koherencji, zawsze darzyliście się brakiem zaufania, zwłaszcza pod względem stosunków międzynarodowych; a nawet, gdy obywatele pewnych państw byli do siebie nastawieni przychylnie, to przywódcy nie pozwalali na nawiązanie bardziej przyjaznych stosunków. Zatem, Ziemia od dawna była planetą niskiego poziomu świadomości, ale ostatnio dokonuje się na niej przeskok świadomości.
Porozmawiajmy o radości, zadowoleniu, o byciu szczęśliwym, o intuicyjnej postawie z uśmiechem na twarzy. Podczas swych licznych podróży po całym świecie, mój partner wiele się nauczył. Nic jednak nie przygotowało go do przyjęcia, jakie go spotkało w dwóch krajach, których tutaj nie wymienię. Powiedziano mu tam, że za często się uśmiecha! Lee był tym bardzo zaskoczony, więc zapytał się, co to znaczy? W odpowiedzi usłyszał, że w tamtych krajach nie należy się zbyt często uśmiechać, gdyż jest to oznaka, że się coś ukrywa. Jak mu o tym doniesiono, uśmiechniętego człowieka poczytuje się tam za nieuczciwego. Lee nie posłuchał rady, aby się nie uśmiechać i robił to nawet częściej, gdyż właśnie tak zareagował na to, co mu powiedziano.
W jednym z tych krajów usiadł sobie w restauracji i od razu pochyliła się nad nim młoda kelnerka. Nie mogła mieć więcej niż 18 lat. Szeptem oznajmiła mu: „Często przeglądam Internet i widzę, że Amerykanie są chyba zawsze uśmiechnięci. Proszę pana, czy tak jest naprawdę? Przecież wiem, że jest pan Amerykaninem, gdyż to widać.” – na co Lee powiedział jej tak: „Nie śmiejemy się cały czas, ale robimy to często.” Mój partner nigdy nie zapomni, co mu na to odpowiedziała: „Chciałabym, żeby i u nas tak było!”
Hmm... młodzież! Śledząc internet widzą wiele spraw, których dotychczas nigdy nie widzieli i uczą się z niego nowych rzeczy. Jak to jest, że warunkiem kontroli nad społeczeństwem jest tłumienie oznak radości? Dzieje się tak, gdyż radość, to jedna z głównych energii boskich Źródła Stwórczego, o ile nie główna. [na przykład buddyzm uważa, iż jest to podstawowa wibracja całego Wszechświata]
A mieszkańcom tamtych krajów, zwłaszcza matkom, pragnę powiedzieć to: Kiedy rodzi się wam dziecko, i przynosicie je do domu, to co z nim robicie najpierw? Staracie się je rozśmieszyć! Jest to zupełnie automatyczne, instynktowne zachowanie. Chyba nikt się nie schyla nad noworodkiem, aby nauczyć go jak robić niezadowoloną minę! Ha ha! Odpowiedź: Nie! Noworodki się łaskocze i szczypie w policzki, żeby się śmiały. Nieprawdaż? Jest to całkowicie instynktowne zachowanie i każda matka dobrze to wie. Dziecka nigdy nie uczy się jak być niezadowolonym. Ono samo się tego nauczy przyglądając się wam! Jeśli tak wybierzecie. Jednak pierwsze co matka robi, to stara się aby się śmiało. Dobrze o tym wiecie, że kiedy dziecko się śmieje, to cały świat staje się jaśniejszy. Kochani, radość pochodzi z drugiej strony zasłony.
Pragnę przytoczyć wam pewien przykład. Ludzie są liniowi, prócz siebie samych, nie macie żadnego innego punktu odniesienia. W tym miejscu was nie krytykuję, stwierdzam tylko jak jest, a inaczej być po prostu nie może. Jedyny dostępny punkt odniesienia to to co widzicie oraz to, kim jesteście. Gdybyście mogli jednocześnie żyć w jeszcze innej rzeczywistości, to mielibyście jakiś inny punkt odniesienia, coś do porównania z tym, jak się życie toczy tutaj, ale wy tego nie macie.
Wasza rzeczywistość to wy, jako pojedyncza jednostka. Jesteście przyzwyczajeni doświadczać siebie jako istoty o jednym imieniu, jednej twarzy, utożsamiacie się ze swym odbiciem w lustrze i na co dzień nie myślicie o sobie jako grupie, choć z wielowymiarowego punktu widzenia tak właśnie jest. Patrząc w lustro zwykle nie widzicie tam duszy, chociaż każdy z was ją posiada. Patrząc na siebie, nie widzicie Stwórcy, choć każdy z was stanowi część tej energii. Cała wasza rzeczywistość składa się z tego co widzicie, dotykacie, czy odczuwacie.
Mówi się wam, że po śmierci ta dusza sobie gdzieś idzie i coś się z nią dzieje, w zależności od tego, w co wierzycie. Ale zastanówmy się teraz, jak w tej wieczności postrzegacie siebie samych? Idziecie albo na sąd, albo na bankiet, w zależności od wiary. Niezależnie od tego, zawsze wyobrażacie sobie siebie w zaświatach jako takich samych ludzi, jak za życia. To ciekawe, jakie pojęcie ludzie mają o niebie, o co się niektórzy pytają, zastanawiając się, jak tam może być? Pytają się: Czy w niebie widzi się tak samo, jak na Ziemi? Albo: Jak w ogóle będzie można coś widzieć, jeśli nie będzie już oczu?! Jednym z moich i mojego partnera ulubionych pytań jest to: Czy w niebie są fotele na biegunach? Ha ha ha! Pytanie oczywiście pochodzi od kogoś, kto bardzo lubi się w takim fotelu bujać.
Widzicie więc, że z punktu widzenia życia na Ziemi, patrzycie nawet na rzeczy ezoteryczne, które są o wiele wspanialsze. To samo dotyczy miejsca, do którego odchodzicie po śmierci. Wy jednakże na tę wspaniałość naklejacie realia życia ziemskiego i stąd pytacie, jak się tam patrzy, bez oczu? Pragnę przekazać wam metaforę, którą na pewno zrozumiecie. Załóżmy, że jesteście gąsienicą. Załóżmy, że w naszej przenośni posiada ona podobną wam świadomość, więc myśli tymi samymi kategoriami, co wy i zastanawia się teraz nad tymi samymi zagadnieniami, co wy o tym, co się dzieje, kiedy zapada w wielki sen. Chyba już wiecie dokąd z tym zmierzam?
Na Ziemi gąsienica ma bardzo słaby wzrok i niemalże nie widzi nic. Odróżnia dzień od nocy, widzi kształty, ale na tym koniec. Jej to zupełnie wystarcza, gdyż nie ma żadnego porównania. Zatem, gąsienica zadaje pytanie: „Kiedy zapadnę w wielki sen i znajdę się w zaświatach, czy wciąż będę miała taki dobry wzrok, jak teraz? Mówi się, że tam będę latała jak ptaszek, ale czy będę miała tak samo dobry wzrok? Och, mam nadzieję, że tak!” Wy przecież zadajecie takie samo pytanie: „Jak w niebie można widzieć bez oczu? Jak to będzie, kiedy nie będę mieć ciała? Co wtedy będę czuł i jak będę widział?” Gąsienica też coraz bardziej się nad tym wszystkim zaczyna zastanawiać, może nawet się trochę denerwuje. A potem zapada w wielki sen, owija się w kokon i dzieje się z nią coś magicznego.
Nieczęsto dane jest wam oglądać metamorfozę gąsienicy w motyla, ale jest to niemal cud. Kiedy z kokona gąsienica wychodzi zmieniona w motyla i rozpościera swe skrzydła, aby rzeczywiście latać jak ptaszek, to przejrzyjmy się jak teraz wyglądają jej oczy. Zanim zapadła w sen, gąsienica martwiła się o swe oczy. Motyl widzi tysiące bardzo czystych obrazów, on dostrzega nawet promienie ultrafioletowe, oraz światło spolaryzowane. Motyl widzi wszystkie kolory, postrzeganie których jest konieczne przy zapładnianiu kwiatów. Zatem, motyl widzi sto, albo tysiąc razy lepiej od gąsienicy. Jego postrzeganie jest zupełnie inne. Gąsienica nawet nie miała pojęcia, na czym jeszcze może polegać wzrok!
Kiedy już zaczerpniecie ostatni oddech, po pewnej chwili wasza dusza także podlega metamorfozie i zaczyna latać. Wtedy nie macie już oczu, ale macie wzrok. Macie wzrok, uczucia, wiedzę i rodzaj u ważności, którego na razie nawet się nie domyślacie. Na Ziemi nie macie kategorii i pojęć, według których można-by opisać rodzaj zmysłów, które posiada wasza dusza. Bycie Człowiekiem na Ziemi, aż tak bardzo różni się od tego, kim jesteście kiedy wracacie do Domu. Życie na Ziemi więc, to tymczasowo upośledzony stan. Tak wielu z was znosi ten stan, nie doświadczając przy tym żadnej radości, nigdy nie rozumiejąc, że radość jest święta, radość pochodzi prosto od Stwórcy. Oto, co jest w niebie. Radość.
Tam latacie jak ptak, a wasz wzrok widzi to, czego za życia nigdy nie było wam dane zobaczyć; widzicie światło, jakiego nigdy nie oglądaliście, wszystkie spektra, my sami przecież światłem śpiewamy imiona każdego z was! Kim się stajecie, kim jesteście naprawdę nie da się opisać ludzkim językiem. Och, kochany Człowieku tymczasowo upośledzonej formie, pozwól, że ci powiem co od razu czujecie po śmierci, co czujecie idąc po schodach do nieba, stając u bramy do raju. Oczywiście wszystko to jest metaforą opuszczenia ciała i pierwszego spotkania z istotą z drugiej strony. Jak to jest? Zaraz wam powiem, jak to jest! Powiem wam, gdyż wiem, że dobrze to sobie zapamiętacie! Pierwsze, co spotkacie i poczujecie to RADOŚĆ! Oto, co wam pragnąłem dzisiaj powiedzieć!
To, co powyżej, to prawdopodobnie jedna z największych i najbardziej głębokich prawd, którymi mogę się z wami podzielić. Jak jest po drugiej stronie? Radośnie! Taka właśnie jest esencja Źródła Stwórczego Wszechświata, każdego z was, waszej galaktyki. Dlatego tak bardzo staram się wam przekazać, iż kiedy odnajdujecie radość, odnajdujecie wszystko inne! Zdrowie, przedłużenie życia, piękno, cel własnego życia, spokój wewnętrzny.
Kiedy ta planeta zacznie się stawać taką, jaką ma się stać, spojrzycie się wstecz i zadacie pytanie: Co się do tego przyczyniło? Powiem wam wtedy, iż to się zaczęło od tego, kiedy wszyscy mogli się do siebie wzajemnie uśmiechać bez obawy, że wtedy tracicie na wiarygodności. Kochani, wszystko co wam powiedziałem, to prawda. Właśnie dlatego tak często wspominamy wszystko, o czym tak wiele wam mówimy! Motywem przewodnim mych przekazów jest wniesienie na Ziemię tego, co się znajduje po drugiej stronie zasłony. Dzieje się tak, gdyż zasłona staje się coraz cieńsza, coraz bardziej przezroczysta i stąd sami się przekonacie, że wiąże się to nie tylko ze wzrostem integralności ale także ze wzrostem zadowolenia, radości z życia i śmiechem, z byciem szczęśliwym i z radością.
Nie mówiłbym wam o tych sprawach, gdyby to nie była prawda. Poczujcie to w samej esencji waszego bytu. Tu i teraz posiadacie umiejętność rozeznania, czy to, co mówię to prawda, czy nie. Rozeznanie to jest w was wbudowane, stanowi waszą część. Stara Duszo, rodowód tego, dlaczego teraz tutaj jesteś – czyli dlaczego żyjesz po roku 2012 – jest taki: żyjecie po to, aby obnażyć starą energię i uciec w radość!
Jam jest zakochany w Ludzkości Kryon i mam ku temu dobry powód!
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta:Jadwiga Fedynkiewicz
Obraz: Pamela Weeden
Nota od tłumacza: Niniejszą transkrypcję dedykuję wszystkim członkom naszej gurpy Kryon Polska, którzy ostatnio potracili bliskich członków rodziny wraz z wyrazem z serca płynącego współczucia.
Namaste! Julita


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...