Strony

piątek, 14 września 2018

Zapraszam waszą świadomość na szczyty


Brak automatycznego tekstu alternatywnego.

Ukochana Matka Maria
9 lipca 2009 roku

JA JESTEM która JEST Matka Maria przyszłam do was.
Od czasu naszego ostatniego spotkania zaszły wydarzenia, które przesunęły przyjście Nowego wieku, którego oczekuje się w Rosji.
Spotkaliśmy sprzeciw ze strony sił przeciwnych nam, które zręcznie wykorzystują pewnych ludzi i działają przez nich.
Od zawsze dążyłam do tego, żeby przybliżyć swoją obecność w Rosji. Odczuwam niezadowolenie ze wszystkiego, co się dzieje.
Nie mówię, że wszystko jest źle. Żywię nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Lecz wysiłki należy ukierunkować. Należy wam podejmować codzienne wysiłki, ażeby przybliżyć te błogosławione czasy, na które czeka się w Rosji.
Zaczęłam swoje przesłanie na smutnej nucie. Sami odczuwacie, że nie wszystko układa się tak, jakby się chciało, dodam: „Nie tak, jak zakładało się.”
Jednak nie będziemy siedzieli z założonymi rękoma i czekali.
Przecież to jest prawda, że jak poproszę was podwoić wasze wysiłki, odpowiecie na moje wołanie?
Dla jednych to będzie oznaczało zwiększenie modlitewnej pracy, dla drugich wykonanie konkretnych działań na planie fizycznym.
Możecie bardzo wiele. Jeśli regularnie będziecie dostosowywać się do naszych rad i cichego głosu, który przebija się przez próżność dnia z waszego serca, dopiero zrobimy dużo a w krótkie terminy.
W tej chwili należy zjednoczyć wszystkie siły do decydującego kroku. Właśnie teraz rozstrzyga się, czy szybko nadejdą i czy nadejdą oczekiwane zmiany w Rosji, a następnie w całym świecie.
Nie będę wyświetlać szczegółów i nie do mnie należy pokazywanie, komu jaki krok poczynić. Każdy powinien wykonywać swoją sprawę. Ja bez przerwy w dzień i w nocy służę na planie subtelnym.
Jestem tak blisko od planu ziemskiego, na ile to jest możliwe. I każdego dnia wysłuchuję wszystkie wasze prośby i nawet pretensje, które do mnie wysyłacie.
Wysłuchuję od was nie bardzo miłe rzeczy, które czasem mi mówicie. Czasem po to, żebyście mogli pewne rzeczy uświadomić, macie to usłyszeć sami. Bardzo głęboko wewnątrz was siedzą problemy z wielu wcieleń.
Podchodzicie do mojego obrazu i rozpoczynacie wasz wewnętrzny monolog. Bylibyście zdumieni, że słyszę każde wasze słowo. Przy pojawieniu się Boskiej sposobności natychmiast wysyłam wam na pomoc aniołów. Pomoc nadchodzi natychmiast na planie subtelnym. Potrzeba trochę czasu, żeby ta pomoc ujawniła się na planie fizycznym. Niekiedy nie czekacie na pomoc i kierujecie do mnie pretensje i swoje niezadowolenie. Zaraz strumień Boskiej sposobności urywa się. Następnego razu, płacząc i przepraszając, powtórnie podchodzicie do mojego obrazu, znów niosę wam pomoc. A potem wszystko się powtarza. I jak piąty albo siódmy raz prosicie o to samo, już nie spieszę się z pomocą.
Ponieważ nie uświadamiacie sobie całego ciężaru odpowiedzialności, który kładzie każda wasza prośba na anielskie zastępy.
Zachowujcie kolejność waszych próśb i czynów.
Czasem wasza karma nie pozwala mi do wtrącania się do waszego losu, lecz prosicie o pomoc każdego dnia, wiele razy, w ciągu całego roku i nawet dłużej. Takim czynem wasza  pilność i dążenia usuwają niewidzialna przeszkodę, otóż pomoc szerokim strumieniem wlewa się do waszego jestestwa i do waszego życia.
Boskie miłosierdzie nie ma granic. Więc pomoc z wyższych planów nadejdzie. Umiejętnie korzystajcie z tej pomocy. Nie przekreślajcie Boskiej sposobności waszymi ujemnymi falami. Jeślibyście potrafili zachować przez dłuższy czas współ nastrój z Boskim światem, na ile łatwiej byłoby nam udzielać wam swojej pomocy. Na ile byśmy sukcesywnie mogli poruszać się do przodu na rzecz zmiany planu fizycznego planety Ziemia.
Za każdym razem, jak wytrącacie się z równowagi, jesteście niczym mały wulkan. Wszystko dookoła was wstrząsa, więc życie elementali pragnie odejść od was jak najdalej, bo wasze wibracje nie pozwalają im być obok was.
Kiedy włączacie głośną muzykę o rwanym rytmie, elementale i anielskie istoty w panice opuszczają te strefę, w której roznosi się ta okropna muzyka. Równowaga jest naruszona na tyle, że żadna z tych istot, czyim obowiązkiem jest pilnowanie porządku na cienkim planie, nie może w ciągu kilku dni wejść do strefy, gdzie brzmiała ta okropna muzyka. A ponieważ włączacie muzykę każdego dnia, więc wasze miasta i miasteczka są niczym pustynie: wszyscy mieszkańcy subtelnego świata opuścili te pustynie, nie mogąc nieść wam pomoc.
Pomagamy wam przeważnie dzięki królestwu elementali, przez żywioły powietrza, ognia, wody i ziemi.
Potrzebujemy harmonijnej atmosfery na planie fizycznym. W tych miejscach na ziemi, gdzie panuje atmosfera spokoju i harmonii, uzdrawiacie się tylko przez samo bycie w tych miejscach. Tysiące istot elementalnego życia gotowe są nieść wam pomoc i uzdrowienie.
Zastanówcie się, czy już nie pora na powrót do tej harmonii między królestwami natury, która panowała w dawnych czasach, kiedy ludzie byli szczęśliwi po prostu od tego, że żyją?
Zapraszam waszą świadomość na szczyty. Staram się dotrzeć do waszej świadomości: mieszkacie w klatce, sami posadziliście siebie do klatki a postawiliście tę klatkę na pustyni waszych miast.
Już czas, żeby przejrzeć cały system wartości, wszystkie wzajemne relacje ze wszystkich dziedzin życia. Jak mogę dotrzeć do waszej świadomości, kiedy znajdujecie się w warunkach nie godnych człowieka? Odważniej porzucajcie przywiązania do „dóbr” waszej cywilizacji i dopiero wtedy dostaniecie prawdziwe dobra i wieczne wartości.
Natura nie znosi pustki, każda wasza ujemna cecha zostanie zastąpiona Boska jakością, wasze ludzkie przywiązania zostaną zastąpione stanami Boskiego spokoju, harmonii, pokoju, szczęścia i radości. To jest właśnie to, czego brakuje w waszym życiu. 
Dzisiaj próbowałam nakierować wasze spojrzenia powyżej zwykłego horyzontu, żeby zobaczyliście te szczyty, ku którym macie podążać teraz.
JA JESTEM która JEST Matka Maria.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...