,,Upłynęło
zaledwie kilka lat od przełomowego roku 2012, a już daje się odczuć
zleżały, przestarzały charakter starej świadomości separatyzmu. W tej
chwili nie odbieracie tego jako coś pozytywnego, ani pożądanego.
Pozwólcie więc, że wam powiem, dokąd to wszystko może zmierzać, bowiem
prawdopodobnie sami będziecie świadkami tego, jak separatyzm zacznie
wychodzić na światło dzienne w najdziwniejszych miejscach. Moim zdaniem,
najbardziej spektakularnym miejscem gdzie to się zdarzy, co spowoduje,
że przypomnicie sobie ten przekaz, będzie w... handlu i w biznesie!
Tylko to sobie wyobraźcie! Zaraz przedstawię wam pewien scenariusz, z
którego na razie będziecie się śmiać, ale który może się urzeczywistnić
już za niedługo.
Na moment wyobraźcie sobie dwie kompanie
produkujące napoje orzeźwiające, nawet je wymienimy: Pepsi i Coca Cola. A
teraz wyobraźcie sobie, jak na jakichś targach zbierają się razem w
jednym, wielkim pawilonie, do którego zapraszają wszystkich na
degustację napoi, bowiem dobrze wiedzą, że zawsze będą istnieli
zwolennicy i jednej i drugiej marki. Zbierając się jednakże wspólnie, w
jednym miejscu, obie kompanie sprzedadzą więcej! Zatem obie kompanie
przestają nastawać na separatyzm, czyż nie?
A jak to wyglądało w
starym systemie kompetycji, w paradygmacie wojny marek? Tak właśnie
wyglądał stary system: uparcie walczyło się o całkowity podział [rynku] i
odseparowywanie się od przeciwnika. Wtedy jedna kompania mówi o
drugiej: „My jesteśmy najlepsi, nie kupujcie od tych drugich! Oto wyniki
testów smakowych z zawiązanymi oczami. Gwarantujemy, że nasz produkt
jest smaczniejszy!” Rywalizująca kompania postępuje dokładnie tak samo, w
wyniku czego niektórzy zamiast Pepsi zaczynają kupować Colę, albo na
odwrót. Kompanie wtedy prowadzą inne kampanie reklamowe, zmieniają skład
produktu oraz jego smak, robią to i owo, aby ponownie odbić sobie
klientów, a wszystko po to, aby stać na czele kompetycji, aby chwalić
się pierwszym miejscem w sprzedaży napoi orzeźwiających.
Raptem, nie
wiadomo skąd, komuś zaświta dziwny pomysł, na który w salach
konferencyjnych korporacji najpierw wybuchną salwy gromkiego śmiechu,
wszyscy zaczną się drapać po głowach i przewracać oczami. Ale to nie
będzie trwało zbyt długo... ha ha ha! „Drodzy państwo, co wy na to,
gdybyśmy zjednoczyli nasze siły marketingowe, ponieważ dobrze wiemy, że
na tej planecie ludzie lubią i Pepsi i Coca Colę? Jednocząc nasze siły
zademonstrujemy w ten sposób jedność, dzięki której damy do zrozumienia
wszystkim, że nie mamy zamiaru nikomu wmawiać co powinni pić, ani co
kupować. My po prostu chcemy klientom zaoferować dwa świetne napoje!
Niech ludzie piją to, co lubią. Na pewno wśród zagorzałych zwolenników
jednej marki znajdą się tacy, którzy po raz pierwszy spróbują naszej i
odwrotnie. Może będą i tacy, którzy mimo naszych wysiłków pozostaną
wierni swojej ulubionej marce. Zyskamy trochę klientów, stracimy trochę,
ale to jest bez znaczenia, bowiem zaprzestając wojny marketingowej i
tak sprzedamy o wiele więcej! ”
Tak może wyglądać koniec wojen
marketingowych; to, co mówię jest jednocześnie ostrzeżeniem skierowanym
do korporacji, że być może już teraz zyski wcale nie wyglądają
najlepiej, że nowy paradygmat marketingowy przyniesie o wiele lepsze
dochody. Czy kiedykolwiek coś takiego zobaczycie? Odpowiedź: Tak! I to
wcześniej niż się wydaje. Oczekujcie więc od świata biznesu dążenia do
pokazania się jako jedność, odrzucenia podziałów i separacji. Kochani,
ci którzy wciąż nastają na podziały szybciej czy później zapędzą się w
kozi róg. Dzielenie tworzy wojny. Dzielenie pod każdą postacią stwarza
brak zaufania, bowiem stwarza wrażenie, że świat dzieli się na swoich i
obcych. Jedność łączy ze sobą wszystkie strony w koalicję, niezależnie
od tego ile by ich nie było, stwarza pewien spływ energii zdolny
stworzyć coś, czego nikt się nie spodziewa”.
- Kryon
Tł. Julita Gonera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz