,,Pozwólcie,
że zabiorę was w miejsce, które wciąż możecie pamiętać, bądź już nie.
Dzieciństwo jest bardzo ciekawe. Jeśli mieliście dobre, to
zapamiętujecie je na całe życie. Wspominając je mówicie: „To były
wspaniałe czasy, dobrze by było gdyby wróciły”. Jeśli zaś wasze
dzieciństwo nie było szczęśliwe, to jego pamięć blokujecie. Nie macie
zamiaru nawet o nim myśleć. Wyrośliście i nie macie ochoty wspominać
tamtych czasów. Większość z was odnosi się do dzieciństwa utrzymując, że
jako dziecko myśleliście jak dziecko, że jako dziecko zajmowaliście się
dziecięcymi rzeczami. [wyraźna parafraza 11 wiersza 13 rozdziału 1
Listu do Koryntian- przyp. tłum.]
Według was, do tych dziecięcych rzeczy należy taniec, kiedy się ma na taniec ochotę, śmianie się, kiedy się tego chce, chichotanie nawet, kiedy nikogo nie ma. Wszystko to inaczej nazywa się radością. Dzieci potrafią się bardzo beztrosko bawić, jakby nie istniały żadne powody do zmartwień! Patrząc na nie, często mówicie: „Dobrze, że jestem już dorosły, gdyż mogę się martwić za nie, na razie nie będę ich obciążał żadnymi zmartwieniami, niech się bawią”. Jeśli właśnie tak myślicie, to prawdopodobnie macie rację, że nie chcecie tych zmartwień im przekazywać. Ale kto wam powiedział, że kiedy dorośniecie, to sami na własnych barkach będziecie nosić zmartwienia całego świata? Odpowiecie mi: „Czyż nie na tym polega odpowiedzialność? Dzieci nie mają hipotek, nie pracują, nie mają tych zmartwień, co ja! Niech się więc dobrze dalej bawią”.
Kochani, pozwólcie, że wam coś powiem. Dziecko, które nawet w czasach zawieruchy potrafi się beztrosko bawić, wciąż żyje wewnątrz każdego z was! Stąd pochodzi koncepcja „dziecka wewnętrznego”. Każdy z was to dziecko albo wciąż posiada, albo już nie i taki stan rzeczy jest wyraźnie zauważany. To widać po was samych, po ludziach z waszego towarzystwa, po znajomych z pracy. Jest powszechnie widoczne, jak rodzice nauczyli większość z was, że kiedy się dorasta, wówczas należy wyzbyć się tego, co dziecięce, i wówczas przestajecie myśleć jak dziecko. Zatem nikt z was nie zatańczy, czy się zaśmieje, kiedy wokół nie ma nikogo. W rzeczywistości tak bardzo się staracie nie stracić twarzy, nie wypaść na głupca, bo przecież wiadomo, że trzeba być poważnym, uśmiechać się tylko, kiedy to stosowne. Trzeba się uśmiechać, kiedy się kogoś spotyka, ale żeby tak sobie, bez powodu, zaśmiać się, to już nie wypada. Należy pamiętać, aby nie tańczyć i nie podskakiwać, gdyż jako dorosłemu, tak nie wypada! Trzeba się zawsze zachowywać jak człowiek poważny. I stąd wszędzie widać dorosłych, którzy zachowują kamienną twarz, niezależnie od niczego. Oni się śmieją w kinie, kiedy oglądają jakąś komedię, bądź gdy ktoś ich jakoś rozśmieszy, ale potem natychmiast powracają do zwykłej powagi. Bariera, o której dzisiaj pragnę z wami porozmawiać to brak radości. Ha, ha! Brak radości, to bariera!”
- Kryon
Tł. Julita Gonera
Według was, do tych dziecięcych rzeczy należy taniec, kiedy się ma na taniec ochotę, śmianie się, kiedy się tego chce, chichotanie nawet, kiedy nikogo nie ma. Wszystko to inaczej nazywa się radością. Dzieci potrafią się bardzo beztrosko bawić, jakby nie istniały żadne powody do zmartwień! Patrząc na nie, często mówicie: „Dobrze, że jestem już dorosły, gdyż mogę się martwić za nie, na razie nie będę ich obciążał żadnymi zmartwieniami, niech się bawią”. Jeśli właśnie tak myślicie, to prawdopodobnie macie rację, że nie chcecie tych zmartwień im przekazywać. Ale kto wam powiedział, że kiedy dorośniecie, to sami na własnych barkach będziecie nosić zmartwienia całego świata? Odpowiecie mi: „Czyż nie na tym polega odpowiedzialność? Dzieci nie mają hipotek, nie pracują, nie mają tych zmartwień, co ja! Niech się więc dobrze dalej bawią”.
Kochani, pozwólcie, że wam coś powiem. Dziecko, które nawet w czasach zawieruchy potrafi się beztrosko bawić, wciąż żyje wewnątrz każdego z was! Stąd pochodzi koncepcja „dziecka wewnętrznego”. Każdy z was to dziecko albo wciąż posiada, albo już nie i taki stan rzeczy jest wyraźnie zauważany. To widać po was samych, po ludziach z waszego towarzystwa, po znajomych z pracy. Jest powszechnie widoczne, jak rodzice nauczyli większość z was, że kiedy się dorasta, wówczas należy wyzbyć się tego, co dziecięce, i wówczas przestajecie myśleć jak dziecko. Zatem nikt z was nie zatańczy, czy się zaśmieje, kiedy wokół nie ma nikogo. W rzeczywistości tak bardzo się staracie nie stracić twarzy, nie wypaść na głupca, bo przecież wiadomo, że trzeba być poważnym, uśmiechać się tylko, kiedy to stosowne. Trzeba się uśmiechać, kiedy się kogoś spotyka, ale żeby tak sobie, bez powodu, zaśmiać się, to już nie wypada. Należy pamiętać, aby nie tańczyć i nie podskakiwać, gdyż jako dorosłemu, tak nie wypada! Trzeba się zawsze zachowywać jak człowiek poważny. I stąd wszędzie widać dorosłych, którzy zachowują kamienną twarz, niezależnie od niczego. Oni się śmieją w kinie, kiedy oglądają jakąś komedię, bądź gdy ktoś ich jakoś rozśmieszy, ale potem natychmiast powracają do zwykłej powagi. Bariera, o której dzisiaj pragnę z wami porozmawiać to brak radości. Ha, ha! Brak radości, to bariera!”
- Kryon
Tł. Julita Gonera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz