Bariery i filtry, cz. IV – Pozwolenie
[Głos
Marilyn Harper] Ach, dzień dobry wszystkim, po raz ostatni z Noweg
Jorku. Pragniemy opowiedzieć wam pewną historię związaną z tym miastem.
Nasze Medium Marilyn dwukrotnie doświadczyła w Nowym Jorku
odmieniających życie chwil. Miasto to rzeczywiście jest miejscem
przemian, miejscem, gdzie wszystko jest możliwe. Tak, tak, dobrze wiemy,
że przemiana jest możliwa wszędzie, lecz z jakiegoś powodu w Nowym
Jorku ta możliwość się potęguje! Opowiemy wam teraz doświadczenie
naszego Medium, kiedy przybyła do Nowego Jorku jako 29. letnia kobieta
wraz z koleżanką. Dwie młode kobiety z małej miejscowości Parsons w
stanie Kansas wybrały się razem na wycieczkę do wielkiego miasta, do
Nowego Jorku! Czy potraficie to sobie wyobrazić? Dwie niedoświadczone
młode panienki z prowincji, postanowiły sobie spędzić tydzień w Nowym
Jorku! Nie miały wtedy najmniejszego pojęcia, nie wiedziały, jak się
znaleźć w wielkim mieście, ani jak się tam zachowywać. Jednak, tak samo
jak każdy z was, były pod bożą opieką. Na czym ta opieka polegała?
Otóż
stanęły na rogu dwóch ulic z mapami miasta i metro, w rękach
zastanawiając się, jak dotrzeć do Statuy Wolności, tego światowego
obiektu turystycznego, kiedy obok nich pojawił się niesamowicie wysoki –
przynajmniej z perspektywy Marilyn, która jest niziutka- muskularny
mężczyzna, który samym wyglądem wzbudzał strach. Musiał mieć chyba ponad
dwa metry wzrostu i ważyć z 200 kilo, cały ubrany w skórę, chrzęścił
zwisającymi zewsząd łańcuchami. Machając ręką w stronę kobiet, które
mogły mieć metr pięćdziesiąt w kapeluszu, bez ceremonii krzyknął –
Dziewczyny, chodźcie no tu! Widząc jak spoglądając po sobie się
ociągają, powtórzył: - W tej chwili! Obie aż struchlały i nieufnie
zbliżyły się do olbrzyma. Tak się roztrzęsły, że nawet nie poczuły
drgania chodnika spowodowanego przejeżdżającym pod ziemią pociągiem
metro. W zasięgu normalnego głosu, olbrzym się odezwał ponownie:
„Dziewczyny, schowajcie te mapy, nie pokazujcie, że jesteście
turystkami, bo wtedy jesteście jak ruchomy cel dla kogoś mniej miłego
ode mnie. Trasę codziennych wycieczek układajcie sobie w hotelu i
proście obsługę hotelową, żeby wam powiedziano jak się gdzie dostać. A
dzisiaj dokąd się wybieracie?” Ufff, ten olbrzym okazał się przemiły,
Marilyn chciała mu dać jakiś napiwek, więc sięgnęła po portfel, ale ten
człowiek zatrzymał ją w pół ruchu mówiąc: „Chcę tylko, żebyście były
bezpieczne.”- I wszyscy rozeszli się w swoją stronę.
Jeśli
uwierzycie, że jesteście pod boską opieką, to tak będzie. Wszechświat
sam się poukłada tak, aby wam nic się nie stało. Podczas tej samej
wycieczki zaszło jeszcze inne zdarzenie. Nasze panienki nasłuchały się o
tym, jak w Nowym Jorku ludzie wślizgują się do metro bez biletu, więc
postanowiły spróbować, jak to się robi. Nie radzimy wam tego próbować!
Policja metro ma oczy wszędzie. Jak się możecie domyślić zauważyli je
natychmiast. – „Myśmy nie wiedziały, nam się wydawało, że tak się robi!
Co teraz, nie chcemy do więzienia!” – zaczęły się gęsto tłumaczyć i znów
trzęsły się ze strachu. Policjanci się im przyjrzeli i jeden z nich,
wyglądający na bardzo surowego, zapytał się, skąd są? Kiedy mu
odpowiedziały, że z Parsons w stanie Kansas, rozchmurzył się i odparł,
że stamtąd pochodzi jego babcia!
Jakie
jest prawdopodobieństwo takiego spotkania? Policjant tylko surowo
pogroził palcem i dał im spokój. Nawet, kiedy się dopiero uczycie o
nowych zasadach zachowania, wciąż jesteście pod bożą opieką. Pragniemy,
abyście to sobie zapamiętali. Wszystko jest możliwe. Jeśli wierzycie, że
tak jest, to zawsze jesteście pod opieką. Jeśli zaś jesteście
przekonani, że wszystko pójdzie źle, to i to też jest możliwe.
Zapamiętajcie więc te dwa wydarzenia z życia Marilyn. Takich przykładów
możemy wam podać więcej, gdyż Marilyn przeżyła sporo przygód, ona jest
tą, która wskazuje drogę, pomaga innym w odnalezieniu ich własnej
ścieżki, sama idąc na przedzie, przecierając szlak i dobrze wie, że jest
zawsze pod boską opieką. Zawsze. I wy także jesteście pod tą opieką.
Rozejrzyjcie
się dokoła, przyjrzyjcie się własnemu życiu i przypomnijcie sobie,
kiedy tę opiekę wyraźnie odczuliście? Przypomnijcie sobie, jak tę
energię odczuwaliście? Przypomnijcie sobie wszystkie takie mistyczne
doświadczenia waszego życia. Przypomnijcie sobie wszystkie niedające się
wytłumaczyć zdarzenia, kiedy dobrze wiedzieliście, że Źródło, światło,
Bóg, Wszechświat, czy jakkolwiek inaczej macie ochotę nazwać tę energię
znajdującą się w każdej komórce waszego pola, waszego ciała i wszędzie
indziej, służy wam za boską opiekę. Świadomość istnienia tej energii
pozwala wam się rozwijać, pozwala wam się uczyć, pozwala wam zrozumieć,
że na świecie nic nie dzieje się przez przypadek. Wszystko, co się na
waszej ścieżce pojawia, pomaga w boskiej ewolucji każdego z was. Niby
dlaczego miałoby być inaczej, przecież wszystko jest możliwe. Postawcie
sobie pytanie: Co jest w moim świecie możliwe? Oto, o co was w tej
chwili prosimy. Sama myśl o tych doświadczeniach jest bardzo
ekscytująca.
Nasze
Medium Marilyn chciała się dowiedzieć znaczenia wizji w porannej
medytacji. Ha ha! Przypomnieliśmy jej, że Los Angeles i Nowy Jork na
filmach, są najczęściej przedstawiane w najbardziej niekorzystnym
świetle. Łatwo w nich o atak wielkich goryli, obcych z kosmosu i
Godzilli, a my właśnie odwiedziliśmy oba miasta, jedno po drugim,
podczas naszych cotygodniowych wirtualnych spotkań. Jak wam się wydaje,
dlaczego tak się złożyło? Dzieje się tak, gdyż każde z tych miast,
każda z tych częstotliwości, w których żyjecie na co dzień, bądź te,
które odwiedzacie witrualnie, to kotły przemiany całego Wszechświata.
Tym samym pragniemy wam przypomnieć, iż wasze intencje, to
najwspanialsza siła życiowa tej planety, czy całej galaktyki. Jeśli
zatem waszą intencją jest 100% czasu żyć miłością, z miłością i poprzez
miłość i dla miłości, to wtedy wszystko staje się możliwe. I tak wtedy
jest. Jest to cały klucz! To jest to, kim jesteście naprawdę, gdzie
jesteście i co się z wami dzieje.
Prosimy
więc, abyście się udali do wewnątrz, dotknęli własnej duszy, oraz
pamiętali, aby stać się miłością, którą jesteście naprawdę.Takie jest
wasze powołanie. Pamiętajcie także widzieć tę miłość w innch, gdyż na
tym także polega wasze powołanie. Widzimy głębię waszych serc, widzimy
waszą gotowość wyrażenia intencji w celu uzyskania ochrony, miłości i
światła. Wszystko to stanowi najwyższą częstotliwość oświecenia. I kiedy
to wyrażacie, tak też się staje.
Ukochane
istoty światła, przebywanie z wami, to prawdziwy zaszczyt. Będziemy się
z wami w ten sposób spotykać częściej, gdyż bardzo was kochamy; kochamy
wasze serca, wasze kości, kochamy każdą waszą część; sięgamy, aby
dotknąć waszych dusz, aby je przebudzić , gdyż wszystko jest możliwe.
Namaste! Namaste!
[Głos
Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej.
Niniejszy jest ostatnim przekazem z czterech, z Nowego Jorku. To, co mam
wam w tej chwili do przekazania nie będzie długie, ale prawdopodobnie
najgłębsze z całej serii, podczas której rozmawiamy na temat barier i
filtrów. Barierę opisywaną podczas przekazu nazwiemy barierą
niedopuszczającą pozwolenia. Zaraz wam opiszę, o co mi chodzi. Żaden z
was, nie ma najmniejszego pojęcia głębi miłosierdzia, które Duch żywi do
każdego z was. Tak naprawdę nikt z was się tej głębi nawet nie domyśla.
Jak często zasiadając przed wami, dawaliśmy przykład miłości matki do
dziecka, która prawdopodobnie jest najwyższą formą miłosierdzia znaną na
Ziemi? Wczujcie się w chwilę, kiedy matka po raz pierwszy zagląda w
oczy noworodka... kiedy wita go na Ziemi... ha ha ha, a dziecko płacząc
..... na moment otwiera oczy i widzi mamę. Jak wam się wydaje, co matka w
takiej chwili czuje do swego dziecka? Opisem tego uczucia można
zapełnić całe tomy, pisać poematy, jest to uczucie o wiele większe od
tego, które dzieli między sobą para kochanków! Miłość matki, to
przechodząca wszelką miarę pasja i empatia, na jakie w ogóle człowieka
stać. Często podaję wam ten przykład, gdyż miłość Boga do każdego z was,
potęguje tę matczyną miłość do N-tej potęgi! Miłość boża przechodzi
ludzkie pojęcie, gdyż jest to pojęcie zbyt wspaniałe i wielkie, aby je
pojąć. Co mówię to prawda, ponad nią nie ma innej: każdy z was jest
kochany przez Źródło Stwórcze. Czy zauważyliście, iż główna przesłanka
wszystkiego, skupia się właśnie na miłości - o czym wam opowiadał mój
partner podczas bieżącego weekendu.
Wszystkie
pytania o wasze pochodzenie, o celowość i plan waszej egzystencji, czy
prócz was we wszechświecie istnieją inni, podobni wam ludzie? Czy
istnieją inne formy życia? Czy istnieją planety ustąpione? Czy istnieje
jakiś boży plan? Odpowiedzi na wszystkie te pytania brzmią: Tak, tak i
tak!
Ludzkość nie
powstała przez przypadek. Tak, życie ludzkie posiada cel. Niezależnie,
co się wam na ten temat wydaje, tak, Duch zna każego z was z imienia.
Tak, niezależnie co wam się na ten temat wydaje, wasza dusza, czyli to,
kim jesteście jest kochana bez miary i znana przez Boga niezależnie od
uczynków, niezależnie od tego, czego was pod tym względem nauczono.
Wszystko to jest o wiele większe, niż się wam wydaje, gdyż ludzkość na
razie jest jeszcze nie dojrzała dostatecznie. Was wszystkich na razie
nauczono tylko wersji dla dzieci tego, kim jest Bóg, jak ogromnie święta
jest więź człowieka ze źródłem Stwórczym. Być może, chodzący po Ziemi
Mistrzowie pokazali wam wizerunek miłosierdzia bożego, którego sami
moglibyście się nie domyślić.
Który
z Mistrzów jest waszym ulubionym, jakich czynów dokonywał za życia?
Gwarantuję, że niezależnie którego wybierzecie, jego życie było pełne
cudów, piękna i miłosierdzia. Takie same przymioty posiada Stwórca
wewnątrz każdego z was. Wszyscy chodzący po Ziemi Mistrzowie byli
takimi samymi ludźmi jak wy. Wszyscy chodzili po Ziemi, aby pokazać wam,
kim sami możecie się stać, co jest możliwe, co kryje w sobie
rzeczywistość, a o czym możecie nie wiedzieć. Wielu z nich, nie tylko
jeden, wielu z nich wam to pokazywało i robili to w sposób doprawdy
wspaniały, a ówczesnym ludziom to się nie mieściło w głowach! I dlatego
się ich pozbywali! Nie mogli ich zrozumieć ze względu na przejawioną
moc. Tacy mistrzowie wydawali się zbyt niebezpieczni.
Zaczynacie
ostatnio postrzegać w sobie przymioty Mistrzostwa. Jak wam się wydaje,
na ile jesteście wspaniali? Odpowiedź: Nie za bardzo! Widzicie, przed
wami stanęła pewna bariera, brak pozwolenia na dopuszczanie do siebie
pewnych pojęć. Nie pozwalacie sobie myśleć o sobie w wysokich
kategoriach. Nieprawdaż? Niektórzy z was mają wielkie opory przed
otrzymywaniem... a to wszystko sprawa wpojonej wam nauki, że nie wolno
otrzymywać, gdyż nie wypada, zawsze trzeba przecząco kiwać głową i
mówić: Och nie, nie, proszę tego nie robić, mnie się to wcale nie
należy! Och nie,nie! Czy zdajecie sobie sprawę, że w ten sposób
zaanonsowaliście całemu Wszechświatu, że wam się nic nie należy, że na
nic nie zasługujecie? Czy w ogóle jesteście świadomi tego, co mówicie?
Zwłaszcza, kiedy mówicie coś takiego? Przyjmowanie podarunków z
wdziękiem, to prawdziwa sztuka polegająca na wyczuciu i empatii. Mam
tutaj na myśli empatię i wyczucie wobec samego siebie. Gdy ktoś wam coś
ofiaruje, pragnie wam przez to powiedzieć, że was kocha, nawet jeśli nie
robi tego z miłości, to daje wam coś, bo tak czuje. Ma ochotę was czymś
obdarzyć. W takiej sytuacji powinniście się cieszyć i przyjąć podarunek
mówiąc: Ooo!... To dla mnie? Dziękuję bardzo! Jestem wdzięczny za twoją
uprzejmość. Przyjmij taki podarunek z miłością, na którą w oczach tego,
kto ci go ofiaruje, na pewno zasługujesz. Niestety, nie tak was uczą
przyjmowania podarunków.
A
teraz poruszmy bardzo ważną kwestię: Na ile potraficie odczuć
miłosierdzie boże, które Duch żywi do każdego z was? Na ile dacie się
Bogu kochać? Odpowiedź: Niewiele. Ponownie, to wszystko sprowadza się do
tego, czego was pod tym względem nauczono. Zwykle uczą was tak: „Bóg aż
tak bardzo mnie nie kocha, gdyż urodziłem się brudnawy,” – itd... A
przecież to wszystko, to wersja dla dzieci. Kochani: każdy z was jest
kochany bez miary, Duch zna was wszystkich z imienia i zawsze wyciąga do
was rękę. To żadna metafora, Duch zawsze wyciąga do was rękę, prosząc
zarazem: „Czemu sam się o to nie zapytasz, czemu sam nie chcesz tego
sprawdzić? Czemu nie zrobisz doświadczenia, żeby się przekonać, czy
istniejemy, czy nie?” Tutaj nie chodzi o żadną doktrynę, tutaj chodzi o
odkrycie pięknej, osobistej więzi.
Pragnę,
abyście się nauczyli rozróżniać między współczuciem, a działaniem
opartym o miłosierdzie. Wielu z was się wydaje, że posiadacie wyczucie i
empatię w stosunku do ludzi z waszego otoczenia. Na pewnym poziomie,
który jest wam dostępny macie rację. Lecz nie na tym polega działanie
oparte na miłosierdziu. Działanie w oparciu o miłosierdzie to rzecz
boska. Działanie w oparciu o miłosierdzie, pochodzi prosto z duszy,
wynika ze zrozumienia oraz dojrzałości. Wielu z was miłosierdzie wydaje
się przymiotem ludzkim. Jest to coś, czym jesteście obdarzeni, gdyż
jesteście dobrym człowiekiem. Kiedy widzicie kogoś borykającego się z
kłopotami, empatycznie mu współczujecie, nawet się za niego modlicie,
posyłacie mu energię, czy nawet organizujecie jakieś spotkanie i dla was
to się u was nazywa współczuciem.
Pozwólcie
zatem, że sam zdefiniuję na czym polega działanie oparte na
miłosierdziu tak, abyście mogli to zrozumieć. Wyobraźcie sobie kogoś,
kto akurat boryka się z wieloma problemami. Może stracił pracę i nie
wie, co robić dalej, może musi opłacić zaległy czynsz i zaczyna się
niepokoić, martwi się, co będzie dalej? Raptem, przychodzi do niego
stary, dobry znajomy i mówi mu: „Ale mam doskonałą wiadomość. Muszę się z
tobą podzielić, bo to piękne!” Siadają więc razem i znajomy opowiada:
„Wyobraź sobie, że stał się cud, dostałem dużą sumę pieniędzy, chodźmy
więc to uczcić!” I co, jak wam się wydaje, co ten pogrążony w kłopotach
człowiek wobec tego robi? Umysłem i duszą łączy się z kolegą i odczuwa
całą jego radość, mimo tego, że sam nie ma tego, co tamten posiadł. W
życiu kolegi stało się coś pięknego, a ten zmartwiony człowiek całym
sobą celebruje wraz z nim. Wychodzą na wspólny obiad, wznoszą toasty za
szczęście, choć sam nie ma grosza przy duszy i nie wie, co z nim będzie
jutro... Na tym właśnie polega działanie oparte na miłosierdziu!
Widzicie
więc na czym polega różnica między współczuciem, a działaniem opartym
na miłosierdziu? Oto, czego na ten temat wam nie wiadomo. Kiedy
zaczynacie łączyć się z pięknem rzeczy, które wydarzyły się w życiu
innych, wysyłacie wiadomość o tym, jaką rzeczywistość pragniecie
stworzyć dla siebie samych. Powiadam wam, że w ten sposób budujecie
określoną rzeczywistość, która wyniesie was poza wszelkie doświadczane w
danym momencie kłopoty, sprawiając, że czujecie się przygnębieni. Gdy
na moment przerywacie swe życie i celebrujecie osiągnięcia kogoś innego,
celebrujecie coś, czego w danej chwili sami nie macie, a chcielibyście.
Takie zachowanie buduje pomosty, o istnieniu których na razie nie macie
pojęcia. Te sprawy na razie nawet nie posiadają swej właściwej nazwy!
Na tym polega dojrzałość miłosiernej świadomości, która się zbliża na
Ziemię. Kiedyś lepiej zrozumiecie, na czym to polega, gdy dając z siebie
coś, świadomie łączycie się, wstrajając się w drugiego. Jak wam się
wydaje, czy potrafilibyście tak postąpić? Czy jesteście na tyle
dojrzali, aby przestać się denerwować i martwić oraz celebrować sukces
drugiego, gdy sami na razie żadnego nie doświadczacie?
Kochani,
jeśli już teraz tak potraficie, to jesteście na dobrej drodze ku
zrozumieniu, na czym polega najwyższy rodzaj miłosierdzia jaki tylko
istnieje. Jest to miłosierdzie Stwórcy, które samo w sobie nie posiada
żadnych ograniczeń. Jest ono pod każdym względem bezwarunkowe. Obecnie
zaczynacie tego doświadczać w relacji z innymi ludźmi. Właśnie dlatego
dosłownie cały świat widzi mankamenty starej energii i kiedy nareszcie
się zbiera razem poprzez demonstracje, zmusza do zadania pytania:
„Dlaczego wciąż jesteśmy na tym poziomie? Przecież stać nas na coś
więcej. Ewoluujemy! Gdzie więc w wynikłej sytuacji podziało się
nieodzowne działanie oparte na miłosierdziu, które należało
zademonstrować? Stać nas na więcej i jesteśmy sfrustrowani, że na razie
nie wszędzie to widać.” Oto, co się obecnie dzieje na świecie.
Na
ile pozwolicie sobie siedzieć i dać się kochać, niezależnie od niczego?
Im więcej pozwolicie na przejawienie się tej miłości w waszym życiu,
tym większą posiądziecie możliwość stworzenia sobie rzeczywistości,
która wam się należy, na którą zasługujecie. Wyzbądźcie się więc
wszystkich ku temu barier.
A
jaki od tego jest filtr? Ha! Ha! Wyobraźcie sobie, że jesteście
otoczeni bańką. „Kochany Duchu, nie pozwól, aby przez tę bańkę
przedostało się nic złego. Niech więc zawsze będę gotów do celebracji
sukcesu innych, niezależenie od tego, co się dzieje w moim własnym
życiu. Nie pozwól, abym się do tego stopnia przejął swymi kłopotami, że
nie miałbym ochoty celebrować sukcesu innych. Niech ten filtr
odfiltrowuje wszystko, co niestosowne. Kochany Duchu, niech cała twa
miłość się we mnie wlewa tak, że napełnia kielich mego ciała oraz
odmienia wszystko, co się obecnie dzieje w mym życiu, szczególnie, co
jest niestosowne, co jeszcze nie nadeszło, o co się w tej chwili
martwię. Pozwól, o właściwym czasie ruszyć naprzód, gdyż kiedy nareszcie
ruszę, to będę wiedział, iż jest to właściwa pora! [Kryon się śmieje,
chyba z potencjalnej zawiłości tego, co mówi- przyp. tłum.]
Oto
narzędzia do dyspozycji dojrzałych Starych Dusz, narzędzia, które
dopiero co zaczynają być na Ziemi dostępne, a które są o wiele bardziej
skuteczne, pełne mocy i siły stwórczej niż cokolwiek, co na razie jest
wam znane. Narzędzia te są oparte na potędze miłosierdzia i miłości.
Wielu
z was, którzy mnie słuchają wiedzą, że mam rację. Potakujecie więc
pytając się: Ale kiedy inni też to zrozumieją? Ha! Oni tego nie
zrozumieją, dopóki sami im tego nie pokażecie! Ha ha! Czy jesteście tego
świadomi? Nie możecie sobie usiąść z założonymi rękami i pytać, kiedy i
inni to zrozumieją. Już teraz zaczynajcie celebrować sukces innych.
Wyjdźcie do ludzi, zapoznajcie się z nimi i ich życiem, niezależnie od
tego, z czym borykacie się we własnym. Dopiero wtedy odkryjecie, że to,
co się dzieje w waszym życiu- dzięki takiemu postępowaniu – to cud!
Oto,
czym pragnęłam się z wami dzisiaj podzielić. Czasy się zmieniają.
Rzeczy się zmieniają. Paradygmaty się zmieniają. Każdy z was w tej
chwili jest tam, gdzie być powinien w stosunku do zaistniałej sytuacji,
gdyż obecny czas to czas nauki, o nadejściu których was uprzedzałem.
Zachowajcie cierpliwość, nie dajcie się oderwać od tego, co dla was
ważne. Tu i teraz, niech w życiu każdego z was rozbłyśnie tak jasne
światło, że inni je od razu zobaczą.
Jam Jest Kryon zakochany w ludzkości.
I tak jest.
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta Jadwiga Fedynkiewcz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz