Bariery i filtry, cz III - Radość
[Głos
Marilyn Harper] Ach, jeszcze raz dzień dobry wszystkim! Dobrze was
widzieć, ukochane istoty światła; waszą promienność, waszą energię i
Boską Obecność. Po ostatnich miesiącach odosobnienia w domu, zaczynacie
powoli rozwijać skrzydła. Choć dla niektórych z was siedzenie w domu
stanowiło dodatkowe źródło frustracji, obecne czasy właśnie tego
wymagają, wymagają udania się do wewnątrz, do przyjęcia do wiadomości
wewnętrznego strumienia energii, jej skupienia i przepływu; śledzenia,
jak z głębi siebie wypływa na zewnątrz. Podczas, kiedy siedząc w domu,
udawaliście się do wnętrza duszy, co tam udało się wam znaleźć? Czy
tylko kilka pajęczyn, które trzeba było odkurzyć? A może znaleźliście
tam kawałek błękitnego, słonecznego nieba?
Nadchodząca
energia służy jako dodatkowa, dostosowana do każdego z was iluminacja,
niezależnie od tego, co w swym wnętrzu znaleźliście. Ważniejsze jest to,
co będziecie robili z tym, co tam znajdziecie! Tak więc pajęczyny, to
symbol starej energii, starych spraw, wzorców, programów, starych
sposobów bytowania, które mają teraz możliwość się uzdrowić i ustąpić.
Przyglądając się wam jak odpuszczacie wszystko co stare, oraz
wspomagając was w tym procesie naszą miłością prosimy, aby każdy z was
położył teraz rękę na sercu i natchnął oddechem własną duszę.
Jednocześnie spróbujcie z wizualizować jak to się czuje. Czy odczuwacie
to jako lekkość, przestrzenność, bycie otwartym na miłość Wszechświata?
Natchnijcie ten obraz oddechem. [Pauza]
Ach...
Niektórzy mają z tym trochę kłopotu, znajdują w duszy trochę pajęczyn i
kurzu. Wyobraźcie więc sobie taki anielski, opalizujący odkurzaczy k i
posprzątajcie nim to wszystko. Osobiście, najbardziej podoba nam się
odkurzacz w kolorze kobaltowym. Z wizualizujcie jak wciąga starą energię
i wszystko, co już nie służy najwyższemu dobru, najwyższej radości.
Niech ten anielski opalizujący, czy kobaltowy odkurzacz to wszystko
powciąga... Słyszymy, jak niektórzy mówią: „To niemożliwe! To nie może
być tak proste!” Ach... jesteśmy wam wdzięczni za zadanie tego pytania i
odpowiadamy: Wszystko jest możliwe!
Widzicie,
w nowym paradygmacie, w nowej energii, czy jak to określa nasz kochany
przyjaciel Kryon, w paradygmacie Nowego Człowieka, każdy z was posiada
powołanie i wystarczającą ilość światła, żeby wszystko było możliwe.
Czemuż więc i odkurzaczyk miałby nie zadziałać? Jeśli jedna osoba,
przykładając ręce drugiej, potrafi ją zrównoważyć i poprawnie nastroić
ciało poprzez metodę holograficznego uzdrawiania, której naucza Nasze
Medium, czy to poprzez metodę Unified Healing Field dra. Johna Ryana,
czy całe mnóstwo innych metod, to czemu poprzez położenie własnej dłoni
na własnym sercu, nie można dotknąć własnej duszy i powyciągać wszystkie
pozostałości starej energii, które już w niczym wam nie służą?
Powyciągać stamtąd wszystkie myśli o odczuciach typu: „jestem
niewystarczająco dobry,” czy stare poczucie winy, wstydu, bojaźni,
strachu przed popełnieniem jakiegoś błędu, co sprawia, że utknęliście w
przeszłości. Zatem, ten anielski, opalizujący, kobaltowy odkurzaczy k,
może się okazać doskonałym narzędziem na uprzątnięcie tego, co już wam
nie służy. Przecież w nowej częstotliwości intencja jest wszystkim. W
nowej, stwarzanej przez was tu i teraz częstotliwości, możliwe jest
wszystko!
To dlatego od
dwóch miesięcy siedzicie w domach i wielu z was wciąż musi jeszcze
posiedzieć. I to też jest w porządku, gdyż dzięki temu sięgacie w głąb i
stamtąd przeglądacie wiele możliwości, co jest w waszej naturze. Co
prawda często taka naturalna ciekawość została w was zagłuszona, lecz
przybywamy tutaj właśnie po to, aby pomóc wam w wyzbyciu się takich
starych programów. Zatem, natchnijcie oddechem wszystko, co już wam nie
służy i pozwólcie, aby przy pomocy wyrażonej intencji, to wam zostało
odebrane. Oczywiście, na razie nie mamy żadnego naukowego dowodu na
efektywność takiego odkurzacza, ale po jakimś czasie nauka pewnie nas
dogoni! Ona i tak dogania nas pod wieloma względami. Prócz tego, jak wam
wiadomo, obecnie wszystko jest możliwe. Sama Ziemia przyjmuje tę
wibrację. Na tym polega nowa wibracja Nowego Człowieka. Jak nigdy dotąd,
cała ludzkość przejęła się losem jednego człowieka. Tego jeszcze nie
było. Natchnijcie więc oddechem intencję, iż wszystko jest możliwe w
życiu każdego człowieka na Ziemi. Wyobraźcie sobie jak każdy dotykając
serca czuje tę nową energię miłości. Wszystko jest możliwe.
Przypominajcie to sobie, kiedy tylko opanowuje was zwątpienie.
Przypominajcie sobie to za każdym razem, kiedy zaczynacie ubolewać: „Jak
ja ten stracony czas nadrobię? Jak wprowadzić w życie nowe sposoby
bytowania i działania?” Weźcie głęboki oddech, skupcie się na chwili
obecnej, na tu i teraz, następnie przypomnijcie sobie że... wszystko
jest możliwe!
Ukochane
istoty światła, wszystko jest możliwe! Głęboko was kochamy, mamy ochotę
przedostać się przez tę wirtualną rzeczywistość i dotknąć waszych serc,
waszych twarzy i dłoni. [Pauza] Jak wam wiadomo, jeśli potraficie to
poczuć, to wtedy wszystko jest możliwe. Kochamy was, dotykamy waszych
serc i żegnając się mówimy: Namaste! Namaste!
[Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby
Magnetycznej. Bardzo jestem świadomy, co się w tej chwili dzieje, jestem
bardzo świadomy wszystkich, którzy mnie teraz oglądają, słuchają i
czytają. Jestem świadomy tych, którzy słuchają mnie na bieżąco, czyli
biorą udział w naszym wirtualnym spotkaniu. Dzięki zdobyczom
technicznym, w naszych spotkaniach bierze udział jeszcze więcej ludzi.
Spotkania zataczają jeszcze szerszy krąg niż spotkania na żywo. Zatem
wśród nas są tacy, którzy oglądają i słuchają nas teraz po raz pierwszy,
którzy inaczej nigdy by w tego rodzaju spotkaniu nie wzięli udziału.
Taki też był nasz pierwotny zamysł odnośnie organizacji wirtualnych
spotkań, więc tym razem występujemy przed szerszą i bardziej
zróżnicowaną publicznością.
Obserwacja
sposobu, w jaki ci ludzie postrzegają to, co się ich oczom i uszom
przedstawia, jest bardzo interesująca. Ciekawy jest sposób, w jaki
podchodzą do zjawiska przekazu natchnionego. Niektórzy kierując wzrok ku
ekranowi komputera wywrócą oczami mówiąc: „Eee, tam, jakieś banialuki,
to nie dla mnie.” Zupełnie nie zdają sobie sprawy, iż otrzymywanie
przekazu natchnionego jest odwieczną formą komunikacji z drugą stroną
zasłony, jest znane i stosowane od samego początku ludzkości. Czy
zastanawialiście się kiedyś, skąd w tak wielu świętych pismach leżących u
podłoża niejednej religii jest tyle przepięknych, prawdziwych
przesłanek? Odpowiecie mi, że to wszystko zostało zapisane ludzką ręką, a
autorami tych pism są mężczyźni i kobiety. Czyżby?
Kiedy
bierzecie do ręki Pismo Święte i powołując się na nie mówicie, że
według niego żyjecie, dzięki niemu robicie to, czy tamto, to czyż nie
jesteście świadomi zawartego w nim piękna, zawartej w nim prawdy? Czy
nie sądzicie, że to piękno i prawda, poprzez pośrednictwo ludzi,
pochodzą z jakiegoś wyższego źródła? Już od lat wam o tym mówimy, że
nawet Pismo Święte, które w tym kraju jest tak dobrze znane, księgi
autorstwa Apostołów wtrąconych do więzienia, pisane przy wątłym świetle
ogarków; wszystkie te przepiękne słowa nowin od Ducha, które opisują
rzeczywistość wybiegającą poza możliwości poznawcze ludzkich autorów
tych słów, zawarta w nich miłość, mądrość i miłosierdzie, pochodzą z
przekazu natchnionego. Kochani, wszystkie te słowa to przekaz
natchniony, który od zawsze stanowi formę komunikacji z Duchem. One nie
zawsze muszą pochodzić od dyktującego wam je anioła, przekaz od zawsze
dzieje się przy udziale człowieka.
Wielu
z was ma kłopoty w przyjęciu zjawiska otrzymywania przekazu
natchnionego w obecnych czasach, utrzymując, że taki przekaz był wam
dany tylko w przeszłości. Teraz Apostołów już nie ma i zwykłemu
człowiekowi tymi sprawami zajmować się nie wolno! Pozwólcie więc, że w
odpowiedzi zapytamy was: Dokładnie w którym punkcie historii Bóg
przestał was kochać na tyle, aby z wami przestać prowadzić dialog i
przekazywać wam nowiny? Co wam na ten temat powiedziano, kiedy ustalono
ten rzekomy punkt zwrotny, kiedy Bóg przestał się o was troszczyć? A
może jednak On się wciąż o was troszczy? Być może, Jego troska jest
okazywana w inny sposób i istnieje poza zapisem w prastarej księdze, być
może ta troska teraz jest wam okazywana z dnia na dzień, na każdym
kroku, gdyż miłość boża wciąż trwa, tak samo jak trwa radość?
Inni
podchodzą do przekazu natchnionego jeszcze inaczej. Im się wydaje, że
nasz głos jest pełen autorytetu, że słuchając go należy to robić w
posłuszeństwie, siedząc pokornie u naszych stóp. A to nie tak, kochani!
Nauczono was, że wszystko, co pochodzi z drugiej strony musi być
ważniejsze od was samych, gdyż pochodzi od Ojca, więc lepiej być
grzecznym i uważnie słuchać. A to nieprawda. Pragnę, abyście się w tej
chwili skupili na sercu. Jak wam się wydaje, kto teraz do was mówi? Kto w
tej chwili się do was zwraca? Zaraz wam powiem, niezależnie czy dacie
temu wiary, czy nie. Teraz przemawia do was członek rodziny, który zna
duszę każdego z was. Kochani, kiedy nie ma was na Ziemi razem
baraszkujemy w niebieskich przestworzach. Oczywiście, mówimy to
metaforycznie. Kiedy was nie ma na Ziemi, nasze rodziny tańczą – w
sensie przenośnym. Ja jestem członkiem waszej rodziny. Jako ludzie
żyjecie w trzech wymiarach, bierzecie udział w ekspresji życia na
planecie, borykacie się z różnymi wyzwaniami, a ja przychodzę do was z
pomocą, jako przewodnik. Na tym polega nasza rola! Każdy mój przekaz
zatem, to nowiny od przewodnika, od członka rodziny, który na moment
otacza was ramieniem i mówi: „Kocham cię, kocham cię, czyż doprawdy tego
nie wiesz? Kocham cię!” To wcale nie jest głos autorytarny, gdzieś tam
wysoko z nieba, nie jest to głos nikogo, komu trzeba się kłaniać. Oto,
kim jestem, kiedy przemawiam do was ustami tego człowieka!
I
oto trzeci przekaz z serii czterech na temat barier i filtrów. Temat
dzisiejszego przekazu jest łatwy, choć niestety najczęściej przez was
niezrozumiały, spośród wszystkich poruszanych przeze mnie zagadnień.
Pozwólcie, że zabiorę was w miejsce, które wciąż możecie pamiętać, bądź
już nie. Dzieciństwo jest bardzo ciekawe. Jeśli mieliście dobre, to
zapamiętujecie je na całe życie. Wspominając je mówicie: „To były
wspaniałe czasy, dobrze by było gdyby wróciły.” Jeśli zaś wasze
dzieciństwo nie było szczęśliwe, to jego pamięć blokujecie. Nie macie
zamiaru nawet o nim myśleć. Wyrośliście i nie macie ochoty wspominać
tamtych czasów. Większość z was odnosi się do dzieciństwa utrzymując,
że jako dziecko myśleliście jak dziecko, że jako dziecko zajmowaliście
się dziecięcymi rzeczami. [wyraźna parafraza 11 wiersza 13 rozdziału 1
Listu do Koryntian- przyp. tłum.]
Według
was, do tych dziecięcych rzeczy należy taniec, kiedy się ma na taniec
ochotę, śmianie się, kiedy się tego chce, chichotanie nawet, kiedy
nikogo nie ma. Wszystko to inaczej nazywa się radością. Dzieci potrafią
się bardzo beztrosko bawić, jakby nie istniały żadne powody do
zmartwień! Patrząc na nie, często mówicie: „Dobrze, że jestem już
dorosły, gdyż mogę się martwić za nie, na razie nie będę ich obciążał
żadnymi zmartwieniami,niech się bawią.” Jeśli właśnie tak myślicie, to
prawdopodobnie macie rację, że nie chcecie tych zmartwień im
przekazywać. Ale kto wam powiedział, że kiedy dorośniecie, to sami na
własnych barkach będziecie nosić zmartwienia całego świata? Odpowiecie
mi: „Czyż nie na tym polega odpowiedzialność? Dzieci nie mają hipotek,
nie pracują, nie mają tych zmartwień, co ja! Niech się więc dobrze dalej
bawią.”
Kochani,
pozwólcie, że wam coś powiem. Dziecko, które nawet w czasach zawieruchy
potrafi się beztrosko bawić, wciąż żyje wewnątrz każdego z was! Stąd
pochodzi koncepcja „dziecka wewnętrznego.” Każdy z was to dziecko albo
wciąż posiada, albo już nie i taki stan rzeczy jest wyraźnie zauważany.
To widać po was samych, po ludziach z waszego towarzystwa, po znajomych z
pracy. Jest powszechnie widoczne, jak rodzice nauczyli większość z was,
że kiedy się dorasta, wówczas należy wyzbyć się tego, co dziecięce, i
wówczas przestajecie myśleć jak dziecko. Zatem nikt z was nie zatańczy,
czy się zaśmieje, kiedy wokół nie ma nikogo. W rzeczywistości tak
bardzo się staracie nie stracić twarzy, nie wypaść na głupca, bo
przecież wiadomo, że trzeba być poważnym, uśmiechać się tyko, kiedy to
stosowne. Trzeba się uśmiechać, kiedy się kogoś spotyka, ale żeby tak
sobie, bez powodu, zaśmiać się, to już nie wypada. Należy pamiętać, aby
nie tańczyć i nie podskakiwać, gdyż jako dorosłemu, tak nie wypada!
Trzeba się zawsze zachowywać jak człowiek poważny. I stąd wszędzie widać
dorosłych, którzy zachowują kamienną twarz, niezależnie od niczego. Oni
się śmieją w kinie, kiedy oglądają jakąś komedię, bądź gdy ktoś ich
jakoś rozśmieszy, ale potem natychmiast powracają do zwykłej powagi.
Bariera, o której dzisiaj pragnę z wami porozmawiać to brak radości. Ha,
ha! Brak radości, to bariera!
Istota
Ludzka została zaprojektowana na pomieszczenie w sobie Boga wewnątrz
oraz całej związanej z nim radości. Wiek dziecięcy to próba generalna
bycia dorosłym. Z wiekiem dochodzą wam obowiązki, ale to, co was
równoważy, co w waszym życiu jest sensowne to właśnie to - jak w dobie
obecnej – kiedy macie tyle spraw do przemyślenia, to dziecko wewnętrzne
może posłużyć jako odciążenie i wsparcie. Ono sprawia, że chce się wam
tańczyć nawet podczas pandemii! Dziecko wenwętrzne daje możliwość
śmiania się z samego siebie, bądź chichotania w przekonaniu, że choć
sprawy nie wyglądają najlepiej, to przecież we mnie jest coś, co jest
tylko moje, czyli radość wyniesiona z dzieciństwa! Kochani, jak to już
wcześniej wam mówiłem, przekonanie, że ona wciąż tkwi wewnątrz sprawi,
że będziecie żyć dłużej! Wierzcie, czy nie, ale tak jest, będziecie żyć
dłużej od tych z kamiennymi twarzami. Ci z kamiennymi twarzami uwierzą w
statystyki, popatrzą na wykresy przeciętnej długości życia ludzkiego i
ich nie przekroczą. Dzieje się tak, gdyż przyjęli wszystko na poważnie,
czyli postąpili tak, jak nigdy nie postąpiłoby żadne dziecko! Dziecko
wewnętrzne jest zdolne odmieniać procesy biochemiczne w ciele, dziecko
wewnętrzne pomaga w utrzymaniu równowagi życiowej, odmienia sposób
myślenia, świadomość, pomaga w pokonaniu problemów, z którymi obecnie
boryka się cały świat! Pomaga w pokonaniu wszystkich waszych problemów!
A
do których z ludzi należycie wy sami? Czy i wy zawsze przybieracie
poważne oblicze? Cz należycie do tych, którzy rzadko się śmieją? Zaraz
wam powiem: całe wasze otoczenie wie, do której grupy się zaliczacie.
Oni to widzą. Założę się więc, że i wasi znajomi też są takimi po ważniakami, gdyż jeden po-ważniak przyciąga sobie podobnych, natomiast
ci, którzy mają kontakt z dzieckiem wewnętrznym, przyciągają innych,
którzy też to dziecko w sobie mają. I stąd tworzą się grupy. Jedni
tańczą i się dobrze bawią, a drudzy patrząc na tych pierwszych,
zachowując całą powagę, stoją pod ścianą i się zastanawiają co nie tak z
tymi, co tańczą jak dzieci? Ci, którzy mają w sobie radość dziecka
wewnętrznego będą żyli znacznie dłużej! Brak radości to bariera! Być
może, nigdy się nad tym nie zastanawialiście, ale brak radości to
bariera!
Na
przezwyciężenie tej bariery istnieje filtr. Można go założyć nawet
teraz, jeśli ktoś z was zalicza się do tych poważnych, którzy nigdy nie
wnieśli dziecka wewnętrznego do swego dorosłego życia. Na to jest filtr.
Niektórzy są nawet dumni, że nie mają dziecka wewnętrznego. Lee miał
takiego śmiertelnie poważnego znajomego, który na pytanie, gdzie się
podziało jego dziecko wewnętrzne odpowiedział: „Ono jest na swoim
właściwym miejscu, czyli w ogródku, dwa metry pod ziemią!” tak właśnie
zachowywał się pewien znajomy, który uważał się za porządnego, dorosłego
człowieka. Na to jest filtr. Przypominam, że w naszej dyskusji filtr
służy do odfiltrowywania wszystkich niepożądanych w życiu rzeczy. Filtry
są to narzędzia, bańki wokół was, dzięki którym możecie zacząć pewne
rzeczy definiować sobie sami. Możecie pewne rzeczy definiować sobie
sami.
Taka bańka, czy
filtr to nowość, to narzędzie, dzięki któremu możecie zmienić to, co do
was dociera, jednocześnie rozpoznając to coś jako niepożądane, brud na
filtrze. „Nie pozwalam, aby sprawy tego świata definiowały moje dziecko!
Odmawiam dostosowywania się do ogólnie panującego strachu! Mój filtr
zatrzymuje wszystko co niestosowne, dopuszczając tylko radość, tylko
dziecko wewnętrzne. Będę się chichotać, kiedy nie wypada, będę
chichotać, kiedy mam na to ochotę i nie mam zamiaru się z tego nikomu
tłumaczyć! Nie zamierzam dostosowywać swego zachowania do wymownie
wlepiających we mnie swój wzrok ważniaków, tylko dlatego, że jestem
człowiekiem szczęśliwym i pogodnym! Ten filtr mi się należy, dzięki
niemu szybko będę zauważać wszystko,co tę pogodę ducha może zmienić. Po
raz pierwszy w życiu sam zauważę, kiedy jestem zbyt smutny i powinienem
się częściej śmiać. Odprężę się w ramionach Boga wiedząc, że wszystko,
co przysparza mi niepokoju, przeminie. Na im wyższy poziom świadomości
przejdę, tym bardziej stanę się radosny, moje światło samo przyciągnie
rozwiązania rzeczy, które na razie sprawiają, że bywam poważny!”
Obecnie
żyjecie w energii, w której podobne przyciąga podobne. Jak często to
wam sam powtarzam, również powtarza wam to Adironnda, kiedy spodziewacie
się kłopotów, wtedy one same wam pukają do drzwi. Kiedy oczekujecie
światła, do drzwi puka wam światło! Oto na czym polega kontrola nad
energiami, które wcześniej wydawały się wam poza nią. Oto cała treść
przekazu numer trzy. Radość jest doprawdy trudna do opisania komuś, kto
jej nie ma, choć bardzo jej pragnie. Zapoznajcie się z własnym dzieckiem
wewnętrznym, przypomnijcie sobie własne dzieciństwo, jeśli wciąż je
pamiętacie, przypomnijcie sobie jak to się czuło nie mieć żadnych
zmartwień i choć na chwilę pożyjcie tym wspomnieniem. Pomoże to wam
przedłużyć sobie życie kochani oraz przyciągnąć do siebie tych, którzy
zapragną tego, co macie w sobie. Ha ha! Ciąg dalszy nastąpi.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz