Tematem mojego wykładu będzie Miłość
Wszechświatowa. Używam tego wyrazu w trochę szerszym sensie niż rozumiany jest
on zazwyczaj. Możliwe, że zapytacie, co wspólnego ma z nami Miłość
Wszechświatowa. Odpowiadam: Miłość Wszechświatowa jest istotą Życia. Miłość
jest tą, która niesie warunki Życia, ona jest podstawowym bodźcem na Ziemi,
tzn. ideałem, do którego wszyscy dążymy. Samo Życie natomiast, potrzebuje
swobody w swoich działaniach po to, aby wyraziło siebie w pełni. Rozwija się ono
w czterech kierunkach: społecznym, politycznym, kulturalnym i duchowym. Są to
obszary tej samej rzeczywistości. Mówiąc: Miłość, nie mam na myśli tej zwykłej
miłości, która gaśnie jak węgiel w wodzie. To nie Miłość. Prawdziwa Miłość jest
węglem, który nigdy nie gaśnie. Ten, który rozumie sens owego żywego węgla,
zrozumiał też sens ziemskiego życia. Dlatego też starożytny mędrcy jak i
alchemicy dążyli do jego przebadania i zrozumieli istotę żywego węgla. Ci,
którzy nie są zaznajomieni z jego właściwościami, mówią, że Miłość spala
człowieka. Tak, są przedmioty, które się spalają, ale są też takie, które się
nie spalają, tak samo jak istnieją metale, które się utleniają, ale istnieją
też inne, które się nie utleniają, tzn. płoną, nie spalając się, dlatego nazywamy
je „metalami szlachetnymi”.
Może zadacie mi inne pytanie: „Co nas obchodzi
jakiś ideał, podczas gdy znajdujemy się w tak złych warunkach życiowych?” Ale
ja zapytam was, czy możecie rzeczywiście udowodnić, że warunki życiowe są złe?
Jest to tylko podejrzenie. W życiu jest tyle złych rzeczy, co i dobrych, tyle
upadków, co i powstań, tyle strat, co i zysków. Jedne i drugie warunki w
całości równoważą się. To, co nazywamy złymi warunkami w Życiu pochodzi od
naszego subiektywnego pojęcia – ludzkiego rozumowania. Ludzie mówią, że
ludzkość dziś choruje, lecz ja temu zaprzeczam. Choroby są to anachronizmy, coś
przejściowego, co zależy tylko od samego człowieka, ponieważ posiada on tyle
samo możliwości bycia zdrowym, co i chorym. Choroby to nic innego jak przepis
na polepszanie siebie, dlatego, gdyż człowiek zaczyna rozwijać się tylko wtedy,
gdy przeciwdziała się jego woli. Możecie to zawsze sprawdzić w Życiu. Wszyscy
wielcy ludzie cierpieli i właśnie te cierpienia były bodźcem ich podniesienia.
Ci, którzy nie mieli żadnych utrudnień, przeciwnie – posiadali wygody,
pozostawali z tyłu. Współcześni ludzie chcą być bogaci, ale powinni dokonać
wyboru, bo istnieją dwa rodzaje bogactwa: bogactwo, z którym mogą spaść na dno
morza oraz bogactwo, które ich podniesie. Jeśli jesteście na statku oceanicznym
jak „Titanic” i niesiecie plecak z czterdziestoma kilogramami złota, a obok was
stoi ktoś inny, który nie ma takiego ciężaru, to kto z was obu ma możliwość
uratowania się, gdy statek zacznie tonąć? Czy wy z plecakiem pełnym złota, czy
tamten, który nie ma obciążenia? Sami sobie odpowiedzcie. Wyraz: „złoto”
rozumiem w znacznie szerszym sensie niż nadają mu ludzie. Dla mnie złoto jest
emblematem wiedzy – rozumienia praw, za pomocą których możesz pracować w
świecie, panować nad siłami przyrody, nakierowywać je tak, aby były pożyteczne
dla ciebie i innych. Oznacza to: wiedza, którą posiadasz, nie będzie się
utleniała ani spalała, lecz zostanie zachowana i wykorzystana dla dobra.
Opowiem wam okultystyczną opowieść. Kiedyś w pewnym
królestwie wszyscy obywatele i obywatelki żyli szczęśliwie. Żyli oni jak bracia
i byli szczęśliwi. Ich król nie był żonaty, więc, dlatego obywatele zaczęli się
zastanawiać: „Czemu nasz król ma być sam, znajdźmy mu piękną pannę i ożeńmy go
z nią, abyśmy mieli następcę tronu w przyszłości, bo inaczej nasze państwo
przepadnie”. Wybrali najpiękniejszą pannę i zaręczyli z nią młodego króla.
Urodziła ona dwie córki. Jedna była tak przepiękna, że przyciągała wszystkich
swoją pięknością. Druga – taka brzydka, że wszyscy jej unikali. Nieszczęście
polegało na tym, że na kogokolwiek z poddanych spojrzała piękna córeczka,
zaczynały boleć go oczy, kogokolwiek dotknęła, robił się ułomny, kogokolwiek
spotykała podczas spaceru na drodze, ten nie wracał zdrowy do domu. W ten
sposób wszyscy poddani stali się kalekami. Gdy jednak brzydka siostra
wychodziła, na kogokolwiek spojrzała, robił się zdrowy i kogokolwiek dotknęła
ręką, bywał uleczony. Powiecie, że to tylko opowieść i że nie jest
rzeczywistością. Nie jest to opowieść, ale sama rzeczywistość – jest to nasze
obecne życie.
Wasz syn – mądry, uczciwy – spojrzy na którąś
piękną pannę. Od razu zmienia się jego charakter, umysł staje się
przyciemniony, serce wyrodnieje, bo piękność stymuluje tylko zewnętrzny przejaw
życia człowieka, tzn. jego czysto fizyczną stronę.
Chcecie być piękni, bogaci, silni itd., lecz ja was
pytam, kto będąc pięknym, bogatym czy silnym dotychczas nie umarł? Niektórzy
się sprzeciwią: „Z waszymi ideami ludzie poumierają głodni”. A czy wy z waszymi
nie umrzecie? Chciałbym zobaczyć kogoś, kto nie umiera pod pewnym lub innym
względem. Ludzie nie tylko umierają, niektórzy też giną. Kto inny chce stać się
dobrym, by nie cierpieć. Nie, im bardziej jesteś dobry tym bardziej będziesz
cierpiał. Na czym polega rozwiązanie tego zagadnienia, zapyta kto inny. Tylko
na tym, że dobry wie, czemu cierpi i umiera, a zły nie wie tego. Taka jest
różnica. Nie myślcie, że śmierć jest czymś naturalnym w porządku samej
Przyrody. Były czasy, że człowiek był nieśmiertelny. My też możemy nie umierać.
Ale czy wiecie, w jakim sensie używam słów: „obyśmy nie umierali”? – w sensie:
„obyśmy nie grzeszyli”. Człowiek, który grzeszy, zawsze umiera. Umieramy,
ponieważ nasi dziadowie i pradziadowie grzeszyli. My też ciągle grzeszymy,
ponieważ niesiemy rezultaty swoich wcześniejszych grzechów. Wschodnie narody
nazywają to karmą lub prawem przyczyny i skutków. Przyczyny te dotyczą nie
tylko poszczególnego człowieka, lecz również społeczności i całej ludzkości.
Mówiąc to wam, mam na myśli pewną wielką Prawdę, której wszyscy możecie
doświadczyć. Nie mówię o teorii, ale o doświadczeniu. Naukę, którą przekazuję,
mogę przetestować jako żywe doświadczenie.
Dziś ludzie zadają sobie pytania: „Czy ty wierzysz
lub nie wierzysz?”. Na świecie wszyscy ludzie wierzą. Nie spotkałem jeszcze
człowieka, który nie wierzy. Są jednak różnice w wierzeniach. W tamtym
królestwie, o którym wam mówiłem, że ludzie cierpieli przez piękną królewską
córkę, zjawił się pewien wielki mędrzec, który przyniósł pestkę z jabłka i powiedział
ludziom: „Niosę wam lek przeciwko waszym nieszczęściom”. Z tej pestki wyrośnie
drzewo wysokie na dziesięć metrów, dające soczyste owoce ważące po pół
kilograma i każdy, kto będzie spożywał te owoce, nie będzie zarażony przez
spojrzenie królewskiej córki. Jest to drzewo Życia. Ludzie nie posadzili pestki
i nie doczekali się jej owoców, lecz zaczęli przekazywać ją jeden drugiemu i
opowiadać sobie: „Czy słyszeliście, jeżeli ta pestka będzie posiana, wyrośnie
takie a takie duże drzewo i da słodkie owoce po pół kilograma, które uleczą
chorych”. Wszyscy zaczęli mówić o pestkach i ciągle wierzyli w lecznicze
własności jej owoców. Wreszcie zgubili pestkę i zaczęli mówić, że to, co się o
nich mówi to nieprawda i głupota, bo czy może istnieć takie duże drzewo i dawać
takie owoce? To pewnie kłamstwo. I tak przestali wierzyć.
Gdy któryś z teraźniejszych ludzi powie, że nie
wierzy, mówię: „Przyjacielu zgubiłeś pestkę. Może jesteś naukowcem, poważnym
człowiekiem, ale jeśli nie posiadasz w sobie tej pestki – Miłości, będziesz
wystawiony na tysiące cierpień”. Nie będę się zatrzymywał, by wyjaśniać, co to
takiego religia. To sami sobie wyjaśnicie, ponieważ teraz mówię wam o Miłości.
Pytam, czy my posiadamy tę pestkę? Kto z wielkich naukowców przyszłego lub tego
wieku przywiózł tę pestkę? Niektórzy odpowiedzą, że Chrystus ją przywiózł. –
Gdzie ona jest, zobaczmy ją? Jezus Chrystus cierpiał, zmartwychwstał, ale
zobaczmy owoc tego cierpienia i zmartwychwstania. Pestka jest zagubiona!
Będę kontynuował swoją opowieść. Ten sam mędrzec
zjawił się kolejny raz w tym królestwie i powiedział: „Ponieważ zagubiliście
pestkę za pierwszym razem, teraz nie dam jej, abyście przekazywali ją sobie z
ręki do ręki, lecz gdy znajdę najdostojniejszego obywatela, powiem mu:
Przyjacielu, masz ładny ogród i ja posieję tę pestkę, a ty będziesz ją podlewał
i pielęgnował i za pięć, dziesięć lat będziesz miał owoce, lek dla wszystkich”.
Powinniście posiać tę pestkę i korzystać z jej
owoców. Pierwszym owocem tej pestki jest Miłość, która powinna panować wśród
wszystkich ludzi niezależnie, jakiej wiary i jakiej są narodowości. Powinni oni
wznieść się wyżej niż swój dom, społeczność i swój naród. Miłość powinna objąć
całą ludzkość, ponieważ wszyscy jesteśmy jej członkami. Stanowi ona wspólny
organizm i gdy jemu będzie dobrze, dobrze będzie również, narodowi i
społeczności i domowi i poszczególnym ludziom – i na odwrót.
Nie chcę w żaden sposób naruszyć waszych poglądów.
Mój zamiar nie jest taki. Mówię zasadniczo. Dlatego właśnie też nie chcę tykać
się ułomności – społecznej, politycznej, kulturalnej i duchowej. To nie jest
moje zadanie i nie rozwiążę tych spraw. Wchodząc do domu, w którym ludzie
cierpią z głodu, nie powinienem mówić im, że Pan dba o nich, i pozostawić ich z
taką myślą. Nie będę im opowiadał: „Wierzcie w Boga, miejcie w Nim nadzieję”.
Trzymam się następującej zasady: nieść na swoich plecach torbę zawsze pełną
chleba, idąc do jakiegoś domu, gdzie ludzie są głodni i gdy zobaczę, że kłócą
się, powiem im: „Rozłóżcie stół i chodźmy jeść”. Odnowi się wtedy pokój i
spokój w tym domu.
Współcześni ludzie mają fałszywe pojęcia o Życiu.
Mówią: „Naprawmy społeczeństwo, świat”. To idealna sprawa, lecz jak wychowacie
społeczeństwo, swoich synów i córki, polityków, nauczycieli, księży,
kaznodziei? – Radzę wam wszystkim, abyście poszli i zbadali życie pszczół – one
was nauczą, jak powinniście wychowywać. Gdy zechcą stworzyć sobie królową,
przygotowują one dla niej szczególny pokarm, dla pszczół-pracownic – inny
pokarm, dla trutni – jeszcze inny. Pszczoły umieją zorganizować swoje życie
znacznie lepiej niż ludzie, którzy tylko się wymądrzają. To nie jest krytyka,
lecz wskazówka, że powinnyśmy przestudiować lepiej Przyrodę, która jest przed
nami i do której włożone są wszystkie prawa i wzorce dla odniesienia sukcesu.
W Miłości wszechświatowej zdobędziemy podwyższenie
naszej świadomości. Odczuwać wibracje lub słyszeć głos wszystkich cierpiących i
pomagać im, oznacza, iż pomagasz sobie, swojemu narodowi i ludzkości
jednocześnie. Ten, u którego to uczucie przebudziło się i działa, kto wyzwolił
się ze wszystkich materialnych przeszkód, może projektować siebie wszędzie w
przestrzeni i pomagać każdemu. Powiecie: “Jak to możliwe pomagać komuś, nie
dotykając go?”. Na to pytanie odpowiem innym pytaniem. Czy słońce znajdujące się
w odległości dziewięćdziesięciu trzech milionów mil[1], dotyka nas swoimi rękami? – Nie. Gdy
tylko spojrzy z tej odległości wszystko w Przyrodzie zaczyna wibrować, wzrastać
i dawać owoce. Niektórzy mówią: „Podnieśmy rękę i pobłogosławmy”. Ładnie, ale
jak podniesiecie rękę powinniście coś dać, tak jak Słońce codziennie podnosi
swoje ręce nad nami i przesyła energię, siły dla chorych i zdrowych istot.
Powie ktoś: „Co się będziemy zajmowali Słońcem?” Nie mówię, abyście się nim
zajmowali, tylko byście z niego korzystali. Jeśli komuś brak samopoczucia
duchowego, niech poopala się na słońcu. Jeśli stracił swoją energię, niech
wystawi się na nie. Jeśli jest rozczarowany swoim ideałem, jeśli brak mu
pomysłów, co dalej, niech wyjdzie na słońce i ogrzeje się.
Ktoś zaoponuje: „Pan jest Tym, który pomoże”. Jeśli
mówicie o Panu, to zapytam was, jaki jest wasz Pan? – Pan jest wewnątrz nas.
Gdy poczujemy Go, gdy w nas przemówi, zaczynamy kochać wszystkich ludzi tak
samo i jesteśmy gotowi ofiarować się za nich. Chrystus mówiąc: „Nikt nie ma
większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (Jan
15:13), chciał powiedział: aby dać potrzebne do życia warunki swojemu
przyjacielowi. Aby nasza miłość do bliźniego nie była taka, że uważamy go za
grzesznika, którego ratujemy, ale żeby uważać go za brata, przyjaciela i dać mu
wszystkie warunki potrzebne mu do życia i rozwoju. Nie uważajcie, że
nakreślicie nową drogę w Życiu. Nie, droga Życia każdego jednego jest
nakreślona i ściśle matematycznie określona. Dla każdego określone jest, co z
niego wyrośnie, jak będzie żyć i jak będzie się rozwijało jego życie. Jest to
prawo stałych przyczyn i skutków.
W Boskim prawie Miłości nie ma dysharmonii. Gdy
zrozumiemy Miłość właśnie jako taką siłę, ona wcieli się w nas. Będziemy wtedy
mieć siłę potrzebną do naprawienia wszystkich ułomności społecznych nie w
sposób mechaniczny, ale poprzez Miłość. Gdy społeczeństwo nakieruje swoją
miłość do kogokolwiek, zmieni jego umysł i nada inny kierunek jego życiu.
Dlatego właśnie, gdy mówimy, że Bóg jest wszechmocny, mamy na myśli wspólnotę
całego Bytu, wszystkich istot, której myśl nakierowana jest do nas jako siła
twórcza. Wszystko, co w nas złe, nie jest Boskie, jest nasze. To my
stworzyliśmy współczesne złe życie i ustrój. Jeżeli zapytacie mnie, dlaczego
Bóg stworzył świat takim, odpowiem wam: wiem że świat stworzono inaczej i
uważam, że popsuli go ludzie (więc jest taki, jakim widzę go teraz).
Wszyscy, którzy mnie tu słuchacie, posiadacie różne
poglądy na temat Życia. Nie tylko wy posiadacie swoje poglądy. Posiadają je
również ssaki, ptaki, mrówki, rośliny – wszyscy żyją według swojego pojmowania.
Lecz to jeszcze nie jest samym sensem Życia, jest ono bogatsze, obszerniejsze.
W ludzkiej duszy ukryte są możliwości i siły, które mogą przebudzić się przy
pewnych okolicznościach. Każdy z was może zrobić małe doświadczenie. Na czym
polega to doświadczenie? – Jest ono następujące: pomyślcie najpierw, że macie
wszystkie warunki potrzebne do tego, byście stali się prawdziwymi ludźmi.
Jeżeli nie potraficie wykorzystywać tych warunków, nie oznacza to, że nie ma u
was tych możliwości. Pokazuje to tylko, że nie znaleźliście i nie
zastosowaliście odpowiednich metod. Teraźniejsi naukowcy jak i filozofowie
tysiące lat temu dążyli do odnalezienia właśnie tych metod, aby ludzkość się
podniosła.
Nie posiadamy nawet religii, która dawałaby
nieśmiertelność człowiekowi. Mówię, że nawet religia prawosławna jeszcze nie
istnieje na świecie. Gdy mówię to, niektórzy pewnie zapytają mnie, do której
religii ja należę. Odpowiadam: do żadnej współczesnej, pustej, bez zawartości
religii. Powiem wam, do której należę i określę wam, co to takiego religia –
najkrótsze określenie jest następujące: religia jest powiązaniem pomiędzy
Miłością i Mądrością. Lepszej definicji religii niż ta nie ma. Ten, który
znalazł to połączenie – Miłości działającej w jego duszy i Mądrości – w jego
umyśle, posiada religię, rozumie prawo oraz samą nieśmiertelność. Taka religia
czyni nas podobnymi do Boga. W jaki sposób człowiek może być podobny do Boga? –
Nie umierać, ponieważ Bóg jest nieśmiertelny. Chrystus mówi: „Bądźcie więc wy
doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mat 5:48). Nie może
człowiek być nieśmiertelny, skoro nie jest doskonały. Zapyta ktoś: „A czemu
święci umarli?” – Ponieważ ponieśli grzechy ludzi. Gdy uwolnimy się od
grzechów, nie będziemy umierać, a dojdziemy do tego stanu, który jest istotą
tej Nauki – życia w Miłości i Mądrości. Człowiek nie posiadający tej Miłości,
nie może być religijny i nieśmiertelny. Według tej definicji (zrozumcie mnie
dobrze), nie umierać oznacza być panem wszystkich sytuacji w Życiu: odczuwać
jednakową radość wówczas, gdy cierpisz i wówczas, gdy się radujesz. Być obojętnym,
gdy tracisz lub wygrywasz. Kogo my chwalimy dzisiaj w życiu, czyż nie tamtych
bohaterów, którzy cierpieli i umierali? Komu budujemy pomniki i kładziemy
wieńce – czy złodziejom, którzy zabierali cudze, czy bogatym, którzy
nagromadzili miliony, czy też filozofom, którzy wyróżniali się wiedzą? – Nie,
tym, którzy cierpieli i przynieśli siebie jako ofiarę dla ludzkości. To właśnie
im wszyscy składają daninę i oddają cześć.
Współcześni ludzie często lubią przechytrzać się
używając sofizmatów w stosunku do istnienia Boga i pytają, czy Pan istnieje. Ja
nie rozwiązuję zagadnienia filozoficznego, mówię po prostu, że Pan istnieje tak
samo jak świecące Słońce. Wyobraźcie sobie, że nie śpicie w nocy, a śpicie, gdy
świeci Słońce podczas dnia, że zawsze was budzą, gdy Słońce zachodzi. Badacie
zatem świat tylko w porze nocnej i po dwudziestu latach mówicie: „Słońce nie
istnieje”. Ja sprzeciwiam się: zmieńcie swój styl życia, śpijcie w porze nocnej
i bądźcie czujni podczas dnia, gdy świeci Słońce, a zobaczycie je. To samo jest
z bogaczami, którzy utonęli w swojej uciążliwości. Nie osądzam ich, lecz
wskazuję ich nieszczęście. Znajdują się oni na dnie oceanu, dlatego promienie
słońca nie mogą do nich dotrzeć. Jak mogą się uratować? – Pozostawiając złoto
na dnie oceanu. – Ale czy na górze jest życie? – Znacznie lepsze. Możliwe, że
tymi milionami są wasze myśli o tym, jak nagromadzić bogactwo i jak zająć
wysokie stanowisko lub jak zapanować nad światem. Pozbądźcie się tych myśli.
Powiedzcie, który minister naprawił Bułgarię, który naprawił Anglię, gdzie
podziała się stara Grecja, gdzie jest Rzym z okresu swojej sławy? Nie
zaprzeczam, że człowiek powinien posiadać dążenia, ale mówię, że idziemy w złym
kierunku, źle pojmujemy Życie oraz że już powinniśmy zaprzestać tak złego
pojmowania.
Dwaj greccy rzeźbiarze chcieli zademonstrować swój
kunszt i pokazać, który z nich lepiej go rozumie. Pierwszy z nich wyrzeźbił
kiść winogron, tak naturalną, że przyciągnęła nawet ptaki. Drugi wyrzeźbił
boginię, której (twarz) przykrył woalem, a była ona tak piękna i tak delikatna,
że pierwszy rzekł do drugiego: „Podnieś woal, abym się lepiej jej przyjrzał”.
Ten przykład pokazuje, że tamten, który zrobił boginię, był większym mistrzem w
rzeźbieniu. Zapytam was jednak, czy obaj ci artyści nie zmarli? – Zmarli.
Możliwe, że znacie bardzo dobrze każde prawo, możecie być filozofem, politykiem
itd. Jest to tylko sztuka obu artystów, cień rzeczy, który nie jest istotą
Życia. Istotą Życia jest wejście w harmonię z Nim. My jeszcze nie weszliśmy w
tę harmonię. Podważam twierdzenie współczesnych ludzi, że żyją oni prawdziwym
Życiem. Nie żyją oni takim życiem, lecz cierpią i męczą się.
Według mnie można wyróżnić męczenie się, trud i
pracę. My jesteśmy wciąż w męczarni, a Życie rozpoczyna się dopiero z pracą.
Praca rozpoczyna się ze świadomym Życiem – wraz ze rozumieniem tego, jak być
panem samego siebie, swojego umysłu i serca i by nikt nie mógł cię przekupić.
Posiadać tę wielką Miłość, która czyni cię uduchowionym. I żeby nie tylko
czyniła cię uduchowionym, ale aby była stałym bodźcem, takim jak ciepło i
światło dla świata roślinnego. Współczesnych ludzi upodobniam do, przepraszam
za porównanie, pewnego naukowca, szalonego człowieka, którego postawiono w
dużej sali w zakładzie psychiatrycznym, gdzie spędzał swój czas wraz z
pięćdziesięcioma szalonymi. Zajmował się on zbieraniem słomek, które później
układał w kopkach i które w ciągu dnia przenosił z jednego kąta do drugiego, a
następnego dnia powtarzał to samo. Ludzie przypominają tego człowieka i pytają,
czemu są nieszczęśliwi. Bo gromadzą słomki. Powinien przyjść szlachetny wiatr,
który wywieje wszystkie słomki a wraz z nimi – nieszczęścia.
Powinniśmy postępować względem swoich bliźnich tak
jak ten święty, który udawał się na rozmowę z Bogiem. Gdy przechodził po drodze
koło bogatego człowieka, ten ostatni rzekł mu:
- Powiedz Panu, że mam już dość tego bogactwa.
Niech Bóg je zabierze, abym żył tak jak ludzie.
- Bardzo dobrze – powiedział mędrzec – przekażę to
Bogu.
Poszedł dalej i zobaczył biedaka, który rzekł do
niego:
- Powiedz Bogu, że mam już dość takiego życia.
Wystarczy mi już chodzenia nago i na bosaka. Niech da mi ubrania, a w ogóle, to
niech zmieni warunki mojego życia.
- Twoją prośbę również przekażę - powiedział
mędrzec.
Poszedł do Pana i opowiedział mu o ich obu. Pan
rzekł do niego:
- Powiedz bogatemu, aby stał się niezadowolony i
zaczął narzekać na Mnie, wtedy zabiorę mu całe bogactwo, a tamtemu biednemu
powiedz, by był zadowolony z życia a wszystko będzie mu dane.
Wrócił mędrzec i powiedział bogatemu to, co Pan mu
przekazał, lecz bogaty sprzeciwił się:
- Jakże mógłbym to uczynić?
- W takim razie twoje bogactwo pozostanie.
Gdy przyszedł do biedaka powiedział mu to, co rzekł
mu Pan, ale on też się sprzeciwił:
- Jak mógłbym być zadowolony przy tak złych
warunkach?
Wtedy mędrzec powiedział mu:
- Nagi będziesz chodził, nagi zostaniesz
pogrzebany.
Mówicie, że martwi są przy Bogu, a idziecie na
cmentarz czytać im modlitwy i podlewać ich[2]. Czy mogą oni jednocześnie być i
na cmentarzu i przy Bogu? Ten, który jest na górze, powinien powiedzieć tym,
którzy są na dole: „Uważacie, że jesteście martwi; zacznijcie dziękować a
zmartwychwstaniecie”. Tego, co wam mówię, nie bierzcie jako zarzut, bo nie mam
zamiaru robić wyrzutów komukolwiek za jego wierzenia. Ujawniam tylko kłamliwe
pojmowania dotyczące Życia, które w nas wprowadzili i które popychają nas na
złą drogę, co doprowadza do tego, że jesteśmy w dysharmonii z samym Życiem.
Chcemy żyć, a jednocześnie przygotowujemy się do śmierci. Ten, który znalazł
prawo Wszechświatowej Miłości, tej Kosmicznej Świadomości, on już nie umiera.
Możecie przybić mu do rąk i nóg gwoździe, możecie go ukrzyżować, możecie
położyć go w grobie – a on jest w stanie znów ożyć. Natomiast kamień nagrobny
tego, który nie nauczył się wielkiego prawa Miłości, nigdy nie będzie odwalony
z grobu.
Dziś ludzie ciągle o tym mówią: „Jesteśmy
grzesznikami, grzesznikami”. Nie chcę więcej słyszeć czegoś takiego! To, co ja
wiem, to, że ludzie z natury są dobrzy, w swojej duszy są dobrzy, a z powodu
złudzeń i z powodu (nie ukierunkowanej na dobro) woli są źli. Poszukują
szczęścia i uważają, że na drodze, którą jadą, znajdą je. Nie znajdą go, bo ich
ojcowie i dziadowie szukali już tym samym sposobem i nie znaleźli. Chrystus
powiedział: „Ci, którzy usłyszą głos Syna Bożego, żyć będą” (Jan 5:25). A co
oznacza Syn Boży? – Syna Mądrości i Miłości. Tego, który zjednoczył Mądrość z
Miłością, ożył. Wy też gdy usłyszycie ten głos, ożyjecie, zmartwychwstaniecie.
Tego właśnie nauczał Chrystus. Jeśli posadzicie pestkę, o której wam mówiłem,
nie będziecie tylko przekazywać ją z ręki do ręki, jeśli posadzicie ją w swoich
sercach, nadejdzie ożywienie i zmartwychwstanie, którego tak oczekujecie. Wtedy
Życie wejdzie na swoją naturalną Boską drogę.
Wszystkim matkom, które mnie słuchają, mogę dać
regułę jak mieć synów i córki, takich, jakich chcecie. Wam, dziewczynom i
chłopcom, którzy mnie słuchacie, mogę powiedzieć, w czym jest sens waszego
życia. Ożenicie się, małżeństwo jest błogosławionym stanem, ale są trzy rodzaje
małżeństwa. Pierwsze z nich nazywam układem handlowym. Drugie – związkiem pana
i służącej, tzn. mąż – pan, a kobieta – służąca lub na odwrót. Trzecie
polegające na dopasowaniu, gdy mąż i żona żyją w Miłości i Mądrości, gdy żyją
jeden dla drugiego, gdy kobieta nawet podczas największych jego błędów nie
tylko, że nie powie swojemu ukochanemu gorzkiego słowa ani nie skieruje na
niego gniewnego spojrzenia, ale będzie wylewać miłość na swojego towarzysza.
Tylko w takim małżeństwie na świecie mogą urodzić się dobre dzieci, mędrcy,
święci – służący całej ludzkości. Jeżeli matka, gdy poczęła swoje dziecko jest
poruszona wielkimi ideami ludzkości, to ona już w stanie ciąży przekaże swojemu
dziecku wszystkie (potrzebne dobre) cechy. Jest ona jakby Bogiem dla dziecka i
może uczynić z tej gliny, co tylko zechce, bo gdy dziecko raz wyjdzie z brzucha
matki, staje się niezależne w swoich myślach i uczuciach. Jeżeli matka przekaże
wszystkie swoje cechy Miłości i Mądrości swojemu dziecku podczas
dziewięciomiesięcznego okresu ciąży, to dziecko będzie miało dobry stosunek do
swojej matki podczas całego swojego życia i zawsze będzie gotowe ofiarować się
dla niej. Gdy któryś syn powie do swojej matki: „Czemu mnie urodziłaś?”,
rozumiem, że dopóki matka nosiła go w sobie, myślała o sprzecznych rzeczach lub
jego ojciec był w takim stanie. Synowie i córki niosą myśli swoich rodziców.
Jest to wniosek, do którego doszła też współczesna nauka.
W tak ogólnym wykładzie, oczywiście nie mogę
zagłębiać się w te zagadnienia ani szczegółowo rozwinąć tych zasad. Potrzebne
są szkoły, w których młodzież będzie wychowywana w duchu tych wielkich praw,
jak stać się dobrymi ojcami i matkami oraz też budowniczymi przyszłej
społeczności. Była taka książka, napisana chyba przez jakiegoś Bułgara, z
bardzo ładnym tytułem: „Budowniczowie współczesnej Bułgarii”. Jednak
umiejętność budowania to wielkie, święte dzieło.
Możliwe, że wątpicie w to, co mówię. Nie
powinniście wątpić. Gdy wątpicie, błądzicie. Wyrzućcie wątpliwości z waszej
duszy, ponieważ moja wątpienie w was jest wątpieniem we mnie samego oraz wasze
wątpliwości co do mnie są wątpliwościami co do was samych. Ja nie wątpię w was.
Mam pełną wiarę, że w przyszłości możecie stać się dobrymi ludźmi. Niektórzy z
was znajdują się teraz we wczesnym stanie. Niektórzy jeszcze nie poszliście na
niwę, lecz gdy was spotkam po tysiącach lat, będzie istnieć ogromna różnica w
porównaniu z waszym obecnym stanem. Zapytacie: „Czy możemy spotkać się po tylu
latach?”. – Oczywiście, że się spotkamy i będziemy porozumiewać się znacznie
łatwiej niż dziś. Patrzycie krytycznie i mówicie sobie: „Ten człowiek przyszedł
mówić do nas i może nas omotać. Jest to sprawa niebezpieczna, powinniśmy być
czujni!” Macie rację. Gdybym był na waszym miejscu, również tak bym myślał.
Teraz, gdy jechałem z Sofii w tę stronę, siedziałem
koło jednego człowieka. Widzę, że co jakiś czas dotyka swojej kiesy w kieszeni,
jednocześnie patrząc na mnie i innych. Pewnie zastanawiał się, czy nie jesteśmy
z tych ludzi, co biorą, a nie dają. Zastanawiał się, czy to on wejdzie w naszą
kieszeń, czy my w jego. Ja nie jestem z tych, którzy szperają po kieszeniach.
Mogę wam pozostawić (odzież), abyście szperali w mojej kieszeni, brali, co
możecie. Gdy tylko zaczniemy myśleć w ten sposób, świat będzie naprawiony. Na
świecie powinna istnieć obfitość: obfitość w mózgach, obfitość w sercach i
darmowe otwieranie swojego serca jeden dla drugiego.
Nie rozważam teraźniejszej społeczności tak, jak
wy. Ona i tak umrze, jej nikt nie jest w stanie pomóc przy takim myśleniu. Może
byłby, ale jak? – Jeśli zmienią się warunki.
Przytoczę wam pewien przykład mówiący o tym. Gdy
szalała hiszpańska choroba i zabrała ze sobą sześć milionów osób z całego
świata, zapytali mnie, jak mają się leczyć. Powiedziałem im, że nie jestem
lekarzem, lecz zgodnie z prawami, które znam powinni pić gorącą wodę i jeść
ciepłe ziemniaki i po tygodniu lub dziesięciu dniach kryzys przejdzie. Teraz
niektórzy powiedzą: „Uważasz że jesteśmy tak głupi, by jeść ziemniaki i pić
wodę?”. Nie jesteście głupi. Dałem wam metodę leczenia. Zróbcie doświadczenie.
Niech powiedzą wszyscy ci, którzy tego spróbowali, jakie były skutki. A
lekarze, co robili? – Dawali zastrzyk i większość osób poszła na tamten świat –
w siedemnaście dni odeszło tysiąc siedemset osób w Sofii. I tłumaczyli: „Był
kryzys, komplikacje itd.” Mówię: ci ludzie powinni byli pić gorącą wodę i jeść
ciepłe ziemniaki. Picie gorącej wody jest również zastrzykiem, tyle że od
wewnątrz, a nie zewnętrznym. Chodzi o to, że trzeba wiedzieć, gdzie go
zaaplikować.
Teraz, jeśli pytacie, jak ma się wyleczyć Bułgaria,
mówię wam: powinna pić gorącą wodę i jeść ciepłe ziemniaki. Zamierzając pić
gorącą wodę, powinniście wiedzieć skąd tę wodę czerpać. – Stamtąd, skąd pije
osioł, ponieważ on wybiera miejsce, gdzie jest dobra woda. Jeżeli używacie
gorącej wody, wprowadzi ona u was takie elementy (żywioły), że dziewięćdziesiąt
procent współczesnych kryzysów, które trawią społeczności, zniknie. A gorąca
woda i ciepłe ziemniaki – są to: Życie w Miłości i Mądrości.
Zatem dzięki Wszechświatowej Miłości wejdziemy w
połączenie z Życiem, by rozumieć sens wszystkiego – każdego kwiatka, drzewa,
źródła, góry, domu i człowieka. Odkryje nam ona wielkie tajemnice Życia, byśmy
zrozumieli nasze wzajemne stosunki, jeden wobec drugiego. Gdy ona wejdzie w
nas, uczyni nas mocnymi, bohaterami, byśmy zwyciężali. Nie czyńcie tylko jednej
próby, zróbcie przynajmniej dziewięćdziesiąt dziewięć prób, a setna będzie
udana. Nie będzie ona wyjątkiem. Zatem powinniście być stali. To wszystko jest
również prawdziwe w Życiu. Gdy człowiek choruje, gdy są pewne nieszczęścia,
jest matematycznie określone, ile czasu będą one trwać. Dlatego, iż wszystkie
choroby zawdzięczamy pewnym żywym istotom, mikrobom, których życie nie płynie w
zgodzie z życiem chorego. Choroby będą istnieć, dopóki pozwalamy tym mikrobom,
by istniały w nas i pozostawiały tam swoje wydzieliny.
Jeżeli ktoś zapytałby mnie, do kiedy będą istnieć
morderstwa na świecie, odpowiem mu: dopóki będą mordercy. Do kiedy będą istnieć
kradzieże? – Dopóki będą złodzieje. Ale złodzieje nie urodzili się takimi,
stali się tacy wskutek złudnego pojmowania Życia. Mordercy są to dzieci pewnej
starej kultury. Są oni złymi ideami, które, wnikając do człowieka, mogą go
zabić. Współczesna nauka stwierdza, że człowiek może być zahipnotyzowany, mogą
zostać mu wmówione myśli, by dokonał przestępstwa. Wiecie, że robiono wiele
doświadczeń z młodzieżą, która nie znajdowała się w sprzyjających warunkach i
stwierdzono, że ich moralność nie może zdać egzaminu. Miłość Wszechświatowa
tworzy te sprzyjające warunki, które usuwają wszelkie trucizny ze społeczności.
Każda niedyspozycja, każda zła myśl, każde złe
uczucie, każdy zły czyn, zawdzięcza się wibracji pewnych materii, istniejących
w nas i przejawiających się w naszym życiu. Zatem, aby człowiek stał się dobry,
aby przejawiał dobre pragnienia i dobre myśli, powinien zbierać czystą,
eteryczną materię i organizować swoje siły. Gruba materia jest jak podstawa dla
powstawania przestępstw. Powiedziano: „Ci, którzy usłyszą głos Syna Bożego, żyć
będą”, co oznacza: ci, którzy zrozumieją prawa Mądrości i Miłości, nie będą
wystawiani na złe warunki. Jeżeli żyjecie w jakiejś piwnicy, gdzie słońce nie
dociera, oczywista że to warunki sprzyjające reumatyzmowi lub wycieńczeniu,
hipochondrii i innym chorobom. Wyjdźcie na słońce, bo sprzyjające warunki są na
powierzchni ziemi. Wyzwólcie się od nadmiernej wilgoci i tym samym wprowadźcie
nowe warunki w swoim życiu. Czym jest wilgoć u człowieka? – Nadmierne
pragnienia tworzą wilgoć. A nadmiernie skrajne myśli powodują suchość. Oznacza
to, że wilgoć jak i suchość w swoich krańcowych przejawach mają zły wpływ na
Życie.
Teraz, punkty oparcia rozwoju człowieka znajdują
się w tej Wszechświatowej Miłości, gdzie świadomość się wzniosła. Dam wam
przykład: macie rękę, którą często podnosicie i zaciskacie jej palce. Czemu
niektóre palce są większe, a inne mniejsze i dlaczego kciuk jest oddalony od
pozostałych? Gdy ręka chce działać, wszystkie palce zbierają się i kciuk
dochodzi, by im pomóc. Człowiek łapie pług lub jakiekolwiek inne narzędzie i
pracuje. W pewnej społeczności, która jest zorganizowana powiedzmy na wzór
ręki, niektórzy mogą być handlarzami. Małe palce, są to handlarze, których my
nazywamy „bazyrgjany”[3]. To współcześni praktyczni
ludzie. Palce serdeczne są to ludzie kultury, nauki, środkowe – sprawiedliwości
i polityki, wskazujące – religii i życia osobistego, kciuk – ludzie Boskiego
świata, to, co rozumne u człowieka. Wszystkie te palce powinny zjednoczyć się i
działać razem. Dopóki społeczeństwo – politycy, ludzie kultury i duchowni – są
rozłączeni, nie mogą osiągnąć takiego samego efektu jak ręka jednocząca
wszystkie swoje palce do pracy. Aby człowiek złączył palce swojej ręki,
potrzebna jest wola. A gdy zastosuje się wolę, ona nakieruje swoje myśli na
obszary, o których wspomniałem i powie: „Chodźcie na pomoc”. Gdy wszyscy
zjednoczą się jak palce ludzkiej ręki, wtedy dokonają cudów.
Zatem, wielka filozofia jest zawarta w ręce.
Każdego dnia, gdy spojrzycie na swoje palce, pomyślcie o waszych wzajemnych
stosunkach, o stosunku Miłości do Mądrości. Kciuk przedstawia Boską Zasadę,
którą należy zastosować dla dobra wszystkich wielkich ludzi, dla całej
ludzkości. Palec wskazujący odpowiada religii i życiu osobistemu. Środkowy zaś
wprowadza prawo i politykę prowadzoną z korzyścią dla ludzkości, rozumie trudy
życia i tworzy prawa. Palec serdeczny wprowadza kulturę. Palec mały – materialne
korzyści. Kciuk jest gotowy poświęcić się i mówi do pozostałych: „Jeżeli wy
czterej zjednoczycie się, ja was poprę i praca zostanie wykonana”. Niektórzy
oratorzy podczas przemowy podnoszą ręce i nimi wymachują, ja też podnoszę i
wymachuję rękami w waszym kierunku. Dlaczego? – Poprzez to mówię do was,
abyście znaleźli stosunek Miłości do Mądrości, abyście poznali wasze prawa i
obowiązki w stosunku do waszych bliskich, by znaleźć i zastosować wielkie
zasady tej Boskiej nauki dla dobra społeczności, dla podniesienia (moralności)
młodzieży. I w ten sposób polepszycie swoje warunki ekonomiczne: by było masło,
sałata, żyto, owoce – wszystko w obfitości. Właśnie to oznaczają palce ręki.
Gdyby wszyscy ludzie wiedzieli, jak zaciskać palce
swoich rąk znajdowaliby się w innym życiowym położeniu. Lecz Bułgar podnosi
swoją rękę jako pięść, o tak i (pokazuje), tak jak Amerykanie i Anglicy
boksujący się po nosach: „Uważaj bo mogę ci przyłożyć”. Takiemu, który zaciska
pięść przeciwko mnie, ja mówię: z tobą ja mogę wykonać pracę, bo z tobą się
dogadamy, chodź do mnie. Chciałbym pracować razem z tamtym, który ma zaciśnięte
pięści. Dziecko rodząc się ma zaciśnięte pięści, by w ten sposób pokazać: „Ja
urosnę i zawładnę światem!”. A gdy człowiek umiera, rozwiera palce, jakby
mówił: „Umieram, nie zdążyłem dokonać niczego. Panie wybacz!” A czy wiecie, co
Pan odpowiada takim? - „Nie wiedziałeś, jak zaciskać swoje palce”. Czemu wy też
cierpicie? – Dlatego iż nie wiecie, jak zaciskać swoje palce. - „Ale czemuż
jest to nieszczęście w naszym domu? Czemu cierpi Bułgaria? Czy będzie
kontrybucja?” – Jeżeli trzymacie swoją rękę otwartą, będzie kontrybucja, jeżeli
zamkniecie swoją rękę, nie będzie kontrybucji. - „A jakie będzie nasze
położenie w przyszłości?” – Jeśli umiecie zaciskać swoją rękę, będziecie
swobodnym, wielkim narodem, lecz jeżeli nie umiecie, będziecie niewolnikami,
jak dotychczas. Może powiecie, że jesteście wolni, lecz wolnymi nie jesteście.
Dopóki nie rozumiecie się nawzajem, dopóki mścicie się, dopóki nie kochacie się
i nie jesteście gotowi do ofiarowania się jeden za drugiego, nie jesteście
wolni ani indywidualnie, ani jako społeczeństwo, ani jako naród, ani jako
ludzkość.
Dziś chcę, aby pozostała w waszych umysłach ta
następująca myśl: wszyscy Bułgarzy niech zaczną najpierw prawidłowo zaciskać
palce prawej ręki i podczas zaciskania palców niech wiedzą, co to oznacza.
Niech skoncentrują swój umysł na swojej ręce i powiedzą: „Wszystkie cechy,
które im odpowiadają, będę rozwijał!”. Chcę pozostawić w waszych umysłach tę myśl:
wszyscy Bułgarzy niech zaczną zaciskać swoje ręce: najpierw prawą rękę, która
jest Mądrością, potem lewą rękę, która jest Miłością. Róbcie to doświadczenie
jeden rok. Zróbcie projekcje tego w swoich myślach, woli i czynach, a
zobaczycie wynik. Powiecie zaraz: „Nie jesteśmy tak głupi”. – Wiele głupich
rzeczy robiliście. Czyżby ten, który siedzi w knajpie przed szklanką piwa, lub
ten, co podnosi papierosa i zapala go, robią bardzo mądre rzeczy? Albo ten
czytający gazetę, w której wiadomości są prawdziwe zaledwie w jednym procencie,
czyżby robił mądrą rzecz? A to, co ja mówię o ręce, jest prawdą w
dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach. Wy, czytając gazety lub pijąc piwo,
znów zaciskacie palce, ale gdy je zaciskacie, mówcie: „Nie będę pić, nie będę
palić, nie będę się gniewać, nie będę się mścić na swoim przyjacielu!”.
Zaciśnij swoją rękę i powiedz mu: „Będę mówił do ciebie łagodnie!”. Czyż nie
jest to wielka filozofia? Ja was uczę pewnego, wielkiego prawa w Życiu, jak
zaciskać swoją rękę, aby wszystko szło dobrze. Przyjmijcie tę wielką myśl,
przynajmniej – wypróbujcie (doświadczcie) jej. Nie uważajcie, że chcę was
okłamać. Zróbcie jedną małą próbę i gdy po roku znów się spotkamy, opowiecie mi
o waszej próbie. A jest to najłatwiejsze doświadczenie. Mogę wam dać też inne
doświadczenia, ale będą was one kosztować znacznie więcej.
Nie chcę, abyście tylko zaciskali swoją rękę, ale
gdy ją zaciśniecie, myślcie. Straciliście nadzieję, chcecie popełnić
samobójstwo lub zamordować kogoś, zaciśnijcie swoją rękę i powiedzcie: „Nie!”
Jeśli macie słabą wolę, uczyńcie to samo. Cała tajemnica ukryta jest w waszej
ręce. Posiadać ręce, oznacza posiadać największe dobro w świecie fizycznym. Co
to nie wychodzi spod ludzkiej ręki! Jakie ładne dźwięki wydostają się spod ręki
skrzypka, gdy tylko chwyci za instrument! Lub od pianisty-wirtuoza, gdy zagra
na pianinie! Jeżeli rozumiecie to prawo – zaciskacie swoje palce jak należy i
przez każdy palec przesyłacie odpowiednie strumienie myśli, jeśli włożycie w
nie całą swoją siłę, będą one przejawiać takie działanie, jakiego nie możecie
sobie wyobrazić. Piszemy, używając trzech palców, ale gdyby włożyć w nie całą
siłę swoich myśli, wtedy spod naszego pióra wyjdzie coś całkiem innego. Są to
wielkie tajemnice, które znane były ludziom przed upadkiem w grzech i które
zostały zapomniane.
Będziecie musieli nie tylko zaciskać, ale również
rozwierać swoje ręce. Co oznacza rozwieranie rąk do góry ku przestrzeni? –
Przyjmowanie energii. Przyjmując te siły od razu zaciśnijcie swoje palce i
projektujcie tę siłę w swoich myślach i pragnieniach. W ten sposób nadacie
silny bodziec swojemu życiu. Powiedzcie: „Chcę aby moje ręce były
spolaryzowane, by z wielkiego magazynu Przyrody, gdzie ukryta jest taka Mądrość
i Miłość, przyjąć Mądrość i Miłość, by przyjąć Dobro, jednoczące połączenie
pomiędzy wszystkimi ludźmi na Ziemi”. Obejmowanie natomiast oznacza – dać coś
od siebie, od swojej miłości i swojej mądrości. Gdy obejmiesz kogoś po
bratersku i projektujesz swoją miłość i swoje dobre myśli, wprowadzasz w niego
życie. Chłopak, gdy obejmie swoją ukochaną, da jej uduchowienie, życie.
Natomiast tamten, który obejmuje jak kałamarnica i czuje się duchowo martwym,
nie ma nic i niczego dać nie może. Nasze obejmowanie się, nasze otwarte i
zaciśnięte ręce nie są czymś przypadkowym – posiadają one swój sens, który Bóg
pierwotnie im nadał i który istnieje również w Przyrodzie.
Jeśli będzie okazja mówić znów o tym zagadnieniu,
będę kontynuował ten temat. Teraz pozostawię was z następującą myślą: wy,
którzy mnie słuchacie, nauczcie się oraz nauczcie swoich bliskich, by zaciskali
swoje ręce oraz obejmowali się z Miłością i Mądrością. Tylko w ten sposób
polepszą się ludzie, domy i społeczeństwo, politycznie, kulturalnie i duchowo.
Powinniście zrezygnować z przeszłości i rozpocząć rozumne Życie, o którym wam
mówiłem i które jest ogłaszane teraz na świecie. Od tej chwili kto nie bierze
pod uwagę tego wielkiego prawa, nie zastanie dla siebie warunków do życia na
Ziemi. O ludziach, którzy nie chcą się z nim liczyć, prawa Przyrody mówią, że
powinni oni odejść z Ziemi. Jeżeli teraz nie wierzycie w to, co wam mówię,
sprawdźcie to i po dziesięciu latach powiecie, czy moje słowa były prawdziwe
czy nie. Wielkie prawo teraz jest nakładane na całą ludzkość, Wielka świadomość
przebudza się na świecie – coś, co nigdy się nie przydarzało. Jest to wrzenie
wszystkich ludzkich dusz, które pragną Wolności. I ta wolność jest poszukiwana
nie przez pojedynczych ludzi, ale przez całą ludzkość – przez każdy dom, każdą
osobę, każdą kulturę i religię. Jest to Boskie wrzenie, które podnosi całą
ludzkość. Ludzie religijni nie tylko, nie powinni hamować jego prądu, ale będą
musieli ustąpić mu drogi, bo inaczej ich zmiecie. Ten prąd niesie takie dobra,
jakich świat jeszcze nie widział, ale też takie cierpienia dla tych, którzy się
mu przeciwstawią, jakich oni nie widzieli. Ziemia tak się rozkołysze, że ludzie
zrozumieją, że istnieje na świecie coś innego, czego do tej chwili nie
odczuwali. Przyroda również posiada koniec cierpliwości.
Czy uważacie, że w przyszłości świat będzie podążał
tym samym sposobem jak dotychczas? Pożegnajcie swoją przeszłość! Niektórzy
powiedzą: „Zarobiłem dużo pieniędzy i pozostawiam dwa tysiące lewów, by mnie
pogrzebali”. – Żal mi was, że pozostawiacie pieniądze na swój pogrzeb. - „Pozostawię
pieniądze społeczności na cele dobroczynne”. – Żal mi was, że pozostawiacie
pieniądze jako testament, nie czyniąc niczego za życia. Cokolwiek uczynicie,
uczyńcie to podczas życia. Gdy umrzecie to, co pozostaje nie jest wasze i nie
macie żadnego prawa robienia testamentu. Gdy umrzecie, ludzie uczynią z
majątkiem i pieniędzmi, które pozostawiliście, cokolwiek zechcą. Właśnie z
takimi nieodpowiednimi myślami żyjecie i umieracie i na dodatek pytacie, po co
te wszystkie nieszczęścia. Zostawcie jako testament: Miłość i Mądrość w
umysłach i sercach waszych bliskich, one są najcenniejsze. W waszych sercach i
w waszych głowach są ukryte cenne rzeczy. Czy wiecie, ile one kosztują? –
Miliardy. Czy wiecie, ile milionów lat poszło na ich rozwój? Czy wiecie, ile milionów
Rozumnych istot pracowało nad umysłem? Nie rozumiecie, jakie bogactwa ukryte są
w mózgu. Żyje on nawet po śmierci i gniciu ciała. Tak to widzę. Widzę ludzi
żyjących też w inny sposób. Zapytacie, jak człowiek może żyć, gdy umrze.
Powiedzmy, że żyjecie jak płetwonurkowie i zastanawiacie się, czy możliwe jest
żyć w innych warunkach. Gdy jednak wyjdziecie na powierzchnię wody i zdejmiecie
wasz kostium płetwonurka, już żyjecie tak, jak inni ludzie.
Teraz my żyjemy jak płetwonurkowie, jednak gdy
wyjdziemy na powierzchnię, zaczniemy żyć inaczej. Są tysiące sposobów, na które
można żyć. Ten, który stawia przeszkody Życiu, nie rozumie podstawowych praw
duszy i ducha człowieka. Gdyby człowiek tylko raz się rodził i umierał, jeśli
istniałby tylko raz, byłby on żałosną istotą. Człowiek, którego widzicie przed
wami, istnieje od milionów lat. Bóg pracował miliony lat nad jego duszą i jego
duchem. Dusza to Jego córka, a duch jest Jego synem. Powinniśmy odnosić się
wobec nich z głębokim uznaniem i szacunkiem. To jest nowa Boska nauka na tym
świecie, która jest głoszona i która wleje Nowe Życie we współczesną
społeczność.
Wykład
soborowy Nauczyciela Beinsy Duno, wygłoszony dnia 19 sierpnia 1919 roku w
mieście Weliko Tarnowo[4]
[1] 150 milionów
kilometrów
[2] Chodzi o
zwyczaj polewanie grobów winem.
[3] Tureckie
słowo oznaczające handlarza lub też Żyda.
[4] Weliko
Tarnowo – poprzednia stolica Bułgarii; Sofia – obecna stolica Bułgarii.
© Tłumaczenie: Gerasim Stojczew
Galitonow
Podziękowania dla Atmana i Alicji
Kiejko za pomoc w pracy nad polską wersją
Copyright (c) 1997 Publishing
House "Byalo Bratstvo" All Rights Reserved
Web-site with url: http://www.beinsadouno.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz