89. (13 kwietnia) Trzy twierdzenia należy pamiętać:
nieśmiertelność ducha, tymczasowość i skończoność warunków fizycznych oraz
Hierarchię Światła. Hierarchia to cel, świat fizyczny – możliwość, a duch –
wiecznie dążący podróżnik na wielkiej drodze. Pod zasłonami Maji jest ukryta
istota tego, co istnieje. Niech będzie ona odsłonięta, a umysł nie zamroczony.
Ale huczy zgiełk, zagłuszając pieśń ducha. To, czemu odda się pierwszeństwo w
swoim sercu, będzie na pierwszym miejscu w świadomości. Zwycięstwo tego, co
przemija, triumf zgiełku albo głos milczenia dźwięczący wiecznością życia.
Czemu oddać pierwszeństwo?! Ale trzeba zwyciężyć, bo inaczej przyjdzie odziać
się w szaty śmierci, tzn. otoczyć się tym, co chwilowe, skazane na zagładę.
Jest to postawienie nie na tego konia. Czy warto poświęcić czas i siły na to,
co siłą rzeczy jest skończone i śmiertelne, tzn. przemija i ginie w stuleciach
i nawet pamięci o sobie nie zostawia, zacierając się bez śladu. Mijają, mijają,
mijają zjawiska świata fizycznego, jak taśma filmowa.
90. (13 kwietnia) Do pamięci natury mają dostęp wszyscy,
tylko ludzie nie wiedzą, jak można to wykorzystać. Każdy przedmiot lub rzecz, w
zasięgu której kiedykolwiek cokolwiek miało miejsce, utrwala na sobie wibracje
światła lub emanacji zachodzących zjawisk, podobnie jak klisza aparatu
fotograficznego utrwala wibracje, wychodzące z fotografowanego przedmiotu. Tę
właściwość utrwalania posiada sama materia, z której składa się otaczający
świat. Te znamiona lub nawarstwienia na rzeczach lub przedmiotach są nie do
zatarcia przez czas. Każdy przedmiot
jest jakby strażnikiem utrwalonych na nim zdjęć. Starodawne rzeczy, naszyjniki,
pierścienie, prastare kamienie na skrzyżowaniach dróg dużo widziały i dużo
przechowują. Ściany domów, pałaców, kościołów, stare miasta, twierdze to
archiwa utrwalonych na nich lub w nich wydarzeń. Te wibracje lub obrazy, można
skłonić do przejawienia się na ekranie świadomości człowieka. Jeżeli weźmie się
w ręce stary pierścień, naszyjnik, kopię lub miecz, czy jakikolwiek inny
przedmiot i skoncentruje się na nim myśl, to zacznie on mówić sam za siebie i
opowiadać o tym, co widział. W tym celu trzeba zachować tylko jeden jedyny
warunek, mianowicie: całkowite wyrzeczenie się siebie, swoich myśli. Należy
uczynić tak, żeby strumień własnych myśli zatrzymał się i ekran świadomości
stał się czysty, jak płótno i żeby obrazy i myśli o charakterze osobistym nie
marszczyły go. Formuła: "wyrzeknij się samego siebie" ma zastosowanie
również tutaj i jest nieuniknionym warunkiem subtelnego poznawania. Można
przyłożyć przedmiot do trzeciego oka, skupiwszy się na nim myślowo i usunąć
wszystkie myśli postronne. Wszystko jest proste, łatwe i dostępne, jeśli
ugruntowane jest samozaparcie. Ale jeżeli myśli się o sobie i swoje zajmuje w
świadomości pierwsze miejsce, wtedy zamknięta jest brama wyższego poznawania.
Tak więc można widzieć, jak strażnikiem progu do wiedzy tajemnej staje się
samość, zmieniając się z prostego mieszczańskiego przejawu w strażnika progu, w
smoka progu, zagradzającego człowiekowi wejście do królestwa nieograniczonych
możliwości ducha. W tym pamiętnym dniu (dniach Wielkiej Ofiary, dniu
Zmartwychwstania) można jeszcze raz wspomnieć słowa Wielkiego Nauczyciela Światła:
"Kto chce naśladować Mnie, niech się zaprze samego siebie, weźmie krzyż
swój i pójdzie za Mną". Krzyż oznacza świadome przyjęcie na siebie swojej
karmy w celu jej przeżycia i spłacenia.
91. (17 kwietnia) Czekanie, nasycone ufnością w
Panu, jest już samo w sobie owocne. Jeżeli nawet to, na co się czeka nie spełni
się w przewidywanej formie, stan świadomości przyciąga konstruktywne cząstki do
zapalonych ogni, które nadal rosną. Wiara i czekanie są ściśle związane. Duch
staje się silny i wzrasta przy tych ogniach. Ognie ducha potrzebne są do
ewolucji i czy nie wszystko jedno, co każe im jasno płonąć, rozświetlając całą
aurę i pomnażając jej jasność? Tym umacnia się bohaterstwo wnoszenia światła w
szarość zwykłej egzystencji. Celem Nauki jest zapalenie ogni ducha i
przekształcenie nimi życia. Ponad wszelkimi ludzkimi podziałami i
ograniczeniami cenimy ludzkie serce, odrzucając wszelkie względności czasu,
epoki i różnic zewnętrznych. Jeżeli wewnątrz świeci światło i rozjaśnia
otoczenie, przez to je podnosząc, to czy nie wszystko jedno, w czyim sercu się
ono umocniło? Zatem, nie ma znaczenia wiek, płeć, narodowość, wykształcenie,
kolor skóry, ani wszystkie inne cechy zewnętrzne człowieka, odróżniające ludzi
od siebie. Według światłocienia dokonuje się obecnie rozdzielenie ludzkości i
ten, kto pochodzi z ciemności, nie jest Nasz. Innego kryterium nie mamy. Bójcie
się wygaśnięcia ogni. Niosąc ognie, chrońcie je. Jest wielu gaszących. Nade
wszystko i ponad wszystko cenimy ogień ducha.
92. (19 kwietnia) Pobyt człowieka na planecie pozbawiony
jest poczucia ostatecznego zakończenia. Nie dziwi to nawet, ponieważ końca nie
ma. Czyż nie jest zastanawiające, że nic, co istnieje w przyrodzie nie ma ani
końca, ani początku? Każde zjawisko jest tylko dalszym ciągiem tego, co je
poprzedzało, co było przyczyną, która wywołała jego przejaw. Każdemu skutkowi
towarzyszy przyczyna, która go zrodziła, po każdym zakończeniu – łańcuch nowych
skutków lub zjawisk, wynikających z niego. Mówi się, że śmierć człowieka jest
końcem. Ale to nie jest koniec, lecz dopiero początek dalszego jego życia w
Nadziemskiem. Następuje zagłada światów, lecz ich materia idzie na tworzenie
nowych, a ducho-monady przejawionych na nich form przechodzą na nowe planety,
kontynuując swoją niekończącą się ewolucję. Tak samo jak nie ma końca
przestrzeń, również nie ma początku i końca czas, albowiem wszystko zamknięte
jest w kole nieskończoności, a nieskończoność jest tylko formą wyrażania tego
wszystkiego, co w nim istnieje. Wszystko, co istnieje w przestrzeni, przechodzi
ewolucję w spiralnie-cyklicznej pulsacji życia. Pulsuje atom, pulsuje serce,
pulsuje słońce w rytmach narastania i zanikania, w zjawiskach ewolucji i
inwolucji. Wielkiemu prawu rytmu podlega cały przejawiony Kosmos, a także życie
pojedynczych istot, człowieka i całych narodów. Wszystko dokonuje się w ramach
prawa, które jest formą wyrażenia życia. Wejść w rytm Kosmosu oznacza zrozumieć
tajemnicę przejawionego życia i złączywszy się z nią, ugruntować swoje miejsce
w nieskończoności na drabinie przejawionych form, tzn. na drabinie Hierarchii.
Uświadomienie Jej sobie i zbliżenie się do Niej będzie właśnie umocnioną
nieśmiertelnością ducha, osiągniętą w życiu na ziemi i w światach wyższych.
93. (20 kwietnia) Dając się wciągnąć w strumień Maji,
człowiek zapomina o rzeczywistości. W swej głębi duch wie, że każde kolejne
wcielenie to strumień, który powinien przepłynąć, żeby znowu wyjść na brzeg
Świata Nadziemskiego. Dobrze, jeśli zrozumienie tego zaczyna się utrwalać w
świadomości ziemskiej. To zrozumienie można świadomie kształtować w codziennym
życiu. I patrząc na wszystko, co dzieje się wokół, stwierdzać co godzinę
"i to też przeminie". W przeciwnym razie nie nastąpi oderwanie się od
tego, co ziemskie. Nie oderwawszy się od ziemi można również w Nadziemskiem w
dalszym ciągu pławić się w iluzjach Maji, kończąc ją iluzjami Dewaczanu, lecz
Dewaczan nie jest rzeczywistością. Zwykły iluzjon, tzn. kino, pokazuje, jak
łasy jest człowiek nawet na iluzje tworzone sztucznie. Wie i rozumie, a mimo to
idzie i płacze, i przeżywa, oglądając na ekranie to, czego nie ma. Jogin żyje w
świecie rzeczywistości, odrzucając Maję we wszystkich formach. Stąd również
inny stosunek do życia. Stąd odczuwanie nieskończoności i stykanie się z
Wyższymi Światami. Na ziemi powinno się żyć życiem ziemskim, ale nigdzie nie
jest powiedziane, żeby jego iluzje przyjmować za rzeczywistość. I jak dobry by
nie był film lub sztuka w teatrze, widz pamięta jednak, że to tylko teatr. Tak
samo i w życiu należy zwyczajnie pamiętać, że życie to scena ziemska, a sutratma to aktor. I należy pamiętać to
zawsze, nawet w najbardziej napiętych i ostrych warunkach, kończy się bowiem
wszystko, każdy kadr życia w ciele. Z tą świadomością trzeba właśnie iść przez
życie, pamiętając o życiu nadziemskim, do którego człowiek przygotowuje się na
ziemi, w warunkach fizycznych, oddzielając to, co rzeczywiście istnieje, od
tego, co się na ziemi takim wydaje.
94. (21 kwietnia) Jak pogodzić niedoskonałość
teraźniejszości z wielkością przyszłości? Zrozumieniem, że nasiona przyszłych
osiągnięć zasiewane są teraz w przedświcie nadchodzącego dnia. Są zasiewane
przez czyny i myśli, ale przede wszystkim przez myśli, tworzące życie. Nacisk
przeniesiony zostaje na myśl, która przeprowadza ewolucję planety. I jeżeli
myślący myśli umiejętnie, może spełnić swój obowiązek wobec ludzi, nie
uciekając się nawet do zwykłej pracy. Jogin buduje świątynię o dwadzieścia dni
drogi od pieczary, w której mieszka samotnie. Tak więc można myślą budować,
pomagać i tworzyć na ogromne odległości. Można pomagać również tym, którzy są w
potrzebie lub w biedzie, dalekim i bliskim, a posyłając im myśl nadać jej
formę, niosącą w sobie wyraźny, wzmocniony obraz tego, czego się pragnie.
Również wysyłając dalekie pozdrowienie, można mu nadać kształt obrazu pożądanego,
potrzebnego i niosącego pomoc. Są tacy, którzy urzeczywistniają to poprzez
modlitwę, ale jogin osiąga to, czego pragnie, twórczą myślą. Ognista, twórcza
myśl zawsze się spełnia. Nie może ona nie dać rezultatów. Wszystko, co ludzie
zrobili, jest następstwem myśli. Tak więc przed myślicielem otwiera się
szerokie pole pracy, gdzie narzędziem jest myśl. Można uważnie obserwować
przewodnie idee stulecia. Wykuwają one życie. Można wziąć czynny udział w tej
twórczości. W ciągu dnia można posłać dużo pożytecznych myśli światu, bliskim
lub tym, którzy są w potrzebie. Jeżeli odrzuci się myśli samolubne, pozostanie
dużo wolnego czasu na myśli twórcze. Tak oto twórca dobrych myśli może stać się
ośrodkiem błogosławieństwa dla okolicy i poza jej granicami – tam, dokąd może
myśl dolecieć.
95. (22 kwietnia) Opanowanie myśli jest stopniem
uczniostwa, którego nie da się ominąć, i od którego nie można się uchylić.
Trzeba go przejść wcześniej czy później, lecz trzeba będzie przystąpić do
procesu poskramiania myśli. Na początku będzie to bardzo trudne, ale woda drąży
kamień, wytrwałość niszczy każdy nawyk. Najbardziej zakorzenione są nawyki
myślowe. Nawet nawyki cielesne gnieżdżą się w umyśle. Opanować ciało, opanować
uczucie, opanować myśl: wszystkie trzy są ściśle ze sobą związane, lecz prym
wiedzie umysł, a nad nim jest wola. Poskramianie zaczyna się od rzeczy małych,
ale z żelazną nieugiętą wytrwałością. Chce się powiedzieć coś niepotrzebnego –
należy się powstrzymać. Chce się machać rękami – nie należy. Chce się pokazać
uśmiech na twarzy – też nie trzeba. Opanowanie uczuć pociąga za sobą opanowanie
języka i vice versa. Trzeba położyć
kres zwykłemu i dobrze znanemu wyrażaniu siebie, tzn. wziąć się w ryzy, gdyż
panowanie nad sobą we wszystkim, z wyjątkiem dobra i pracy, jest słuszne,
szczególnie opanowanie myśli i słów, jeśli nie pochodzą one od Światła.
Przezwyciężenie siebie oznacza zastąpienie starego, pokonywanego, przez nowe,
zwyciężające. W przeciwnym razie pozostaniecie takimi jak dawniej. Trzeba
przezwyciężyć starego człowieka w sobie: zastąpić tego, który jest, tym, który
nastanie. Nowy Świat będzie zamieszkały przez nową ludzkość. Nie można wkroczyć
ze starą świadomością w bramy Nowego Świata, tak samo jak nie może latać ten,
kto nie ma skrzydeł. Ale Nowy Świat jest przeznaczony, a przekształcenie
świadomości nieodwracalne. Proces odbywa się wewnątrz i przy świadomym i
przychylnym stosunku do niego, staje się dostępny. Zaczyna się od małego, żeby
potem stało się wielkim. Zasada rozpoczynania od małego jest bardzo praktyczna,
ponieważ z małego nasienia wyrasta duże drzewo. Ale trzeba zacząć.
96. (23 kwietnia) Pokój, który jest we Mnie, daję wam,
nie tak, jak daje świat. Na świecie będziecie mieli smutek, ale nie upadajcie
na duchu, albowiem Ja zwyciężyłem świat. Wędrowiec na Wielkiej Drodze powinien
stać się zwycięzcą świata. Zwyciężywszy siebie, staje się on tym, który
zwyciężył świat, ponieważ jego mikrokosmos podobny jest do makrokosmosu.
Pokierowawszy sobą potrafi pokierować innymi. Uzdrowiwszy siebie, potrafi leczyć
choroby innych. Podnosząc siebie, potrafi podnieść ludzi. Kto zapanował nad
własną świadomością, potrafi panować nad świadomością wielu. Droga prowadzi
przez siebie samego. Innej drogi nie ma. Jeżeli to najwyższe w świecie zadanie
postawi się przed sobą jako najgłówniejsze, najważniejsze, najbardziej
potrzebne i poświęci mu się cały swój czas, zapanowawszy nad sobą w drobnych
rzeczach, żeby przez nie dojść do rzeczy wielkich, to człowiek rzeczywiście
wstępuje wówczas na drogę potęgi ducha. A przecież doba ma 24 godziny i każdą
ich chwilę można wykorzystać do osiągnięcia wzniosłego celu. Opanowanie myśli,
języka, ruchów. Zapanowanie nad sobą – cóż może być bardziej porywające od tego
procesu, jeżeli zrozumiało się jego sens. Wszak życie – ta najlepsza ze szkół –
tyle daje możliwości przyswojenia sobie wyraźnie postawionego zadania. Należy
wciągnąć się do tej pracy, tak jak wciąga się pracownik do zwykłej, codziennej
roboty. Co chwila można zastanowić się nad tym, jaką się otrzymuje możliwość do
osiągnięcia postawionego celu. Cel - to zapanowanie nad sobą, tzn.
przezwyciężenie siebie samego. Uważa się, że trzeba zwyciężać coś, co znajduje
się na zewnątrz. To nieprawda. Zwyciężyć trzeba tylko siebie. Siebie
zwyciężywszy, Ukrzyżowany zwyciężył świat. I nawet ręki nie podniósł w obronie
własnej. A wtedy okoliczności zewnętrzne skłonią się przed zwycięzcą życia, a
wtedy żywioły staną się posłuszne, a wtedy nakaz woli, skierowany na zewnątrz,
będzie wykonany.
97. (25 kwietnia) Walka do końca i zwycięstwo. Zwycięstwo
we wszystkim. Przegrana nie wchodzi w rachubę. Wspólna ze Mną walka, ze Mną też
zwycięstwo. Razem we wszystkim. Najważniejsze – nie tracić nadziei z powodu
chwilowego lub pozornego niepowodzenia. Kto wie, może Nauczyciel chce
zahartować ducha lub umocnić wiarę w obliczu pozornej klęski? Dlatego wzywam do
nie składania broni, bez względu na to, jak beznadziejne wydawałyby się
chwilowe okoliczności. Ciemność jest bykiem z tektury, nie wytrzymuje
wytrwałości światła. Musi, musi ciemność ustąpić, pomimo zaciekłego oporu i
okresowych wybuchów. Jakżeby inaczej zniszczyło się wroga, jeśli nie mocną
wiarą w ostateczne zwycięstwo. Ze Mną idziecie, z Moją pomocą zwyciężycie,
razem idziemy ku zwycięstwu.
98. (M.A.J.* - Matka Agni Jogi). Całkowite zaufanie do
Prowadzącego – to potężny motor. Jeżeli wyczerpały się siły i ognie gasną, w
miłości do Wielkiego Serca, odrodzonej miłości, można znaleźć siły i wzniecić
ognie serca. I niech ta miłość do Wielkiego Serca nie osłabnie. To potężny
motor, najpotężniejszy ze wszystkich. To uczucie można pielęgnować i razem z
nim wzrastać. I jeżeli jest nieugięta decyzja, aby iść do końca nie patrząc na
nic, nie zatrzymując się przed niczym i niczym nie będąc skrępowanym, to cel
jest możliwy do osiągnięcia. Ale wytrzymują tylko nieliczni. Większość chwieje
się na wszystkie strony i pozostaje w tyle. A jak małe są te kamyki, o które
potyka się świadomość. I jak wiele oszukiwania samego siebie. Idzie się za sobą
samym, nie za Panem, serce i świadomość wypełnione są sobą, nie Obliczem Jego.
I zapomniany jest dany wcześniej Testament: "wyrzeknij się samego
siebie". "Za sobą idą, a nie za Mną, ze sobą idą, a nie ze Mną i ze
sobą przebywają, a nie ze Mną" - tak mówi Nauczyciel do tych, którzy
zgubili swoją drogę i na piedestale postawili siebie jako pierwszych przed Nim.
99. (Guru) Należy dostrzec prawidłową kolejność w
procesie umacniania Mojego Imienia. Dać wcześnie – nie można, dać późno jest
błędem. Żeby dać mądrze – potrzeba umiejętności. Dlatego wymagana jest
cierpliwość i wiara, że wszystko odbywa się w oznaczonym terminie. Wiele rzeczy
zostało zniweczonych przez przedwczesne zatwierdzenie. Wszystko będzie, lecz
nie wcześniej niż trzeba. Lepiej w milczeniu gromadzić wiedzę, tak potrzebną
dla przyszłości, aniżeli martwić się, nie znając prawdziwego stanu spraw. A
sprawy mają się dobrze i co ma być, będzie. Radujmy się z przyszłości.
100. (1 maja) Nakazuję uważać każdy przejaw wrogich
sił za pochodzący z jednego ośrodka, niezależnie od tego, czy jest on świadomy
czy nieświadomy. Ciemność jest monarchiczna lub hierarchiczna, ale w znaczeniu
przeciwnym, tzn. w konstruowaniu według światłocienia w kierunku absolutnego
mroku. Takie pojmowanie ciemności pozwoli od razu bezbłędnie orientować się w warunkach
przeciwdziałających oraz bronić się i działać w należyty sposób. Gdy kierunek
nie został wykryty i rozsądek uważa, że wprawdzie coś jest nie tak, ale
przypisuje napotykane przeciwdziałanie czemukolwiek i komukolwiek, lecz nie
otaczającej wokoło i czujnie obserwującej ciemności, osłaniające uderzenie
chybia celu, nie wyrządzając szkody. Natomiast gdy źródło jest rozpoznane,
promień zostaje skierowany bezpośrednio na ciemność, zadając jej bolesne
oparzenia. Ciemność nie znosi ujawnienia, w równej mierze jak jej słudzy. Kiedy
się ich rozpozna i wykryje, natychmiast odstępują. Są silni, dopóki chowają się
za plecami kogoś i dopóki ochraniający promień nie ujawni ich i nie zostanie na
nich skierowany. Siła znajduje się nie w nich samych, a w nie potraktowaniu ich
jako źródła i przyczyny wszelkich podłych sztuczek. Wykorzystają nawet
gryzonie, owady i wszystko inne, żeby wyrządzić szkodę, a owady będą szkodziły,
dopóki nie zostaną zdemaskowane. Wykorzystają absolutnie wszystko, co może
wyrządzić szkodę i okryć mrokiem. Najlepszą obroną jest atak, tzn. uderzenie
promienia światła, skierowanego na szkodzących. Gdyby ludzie wiedzieli, ile
jest podstępów, knowań i wymysłów ciemnych. Ostatni potomkowie ciemności
gwałtownie się ujawniają i werbują sobie stronników pośród słabych serc. Wiele
sług ciemności hańbi jeszcze ludzkie szeregi. Ale są zgubieni.
101. (2 maja) Tajemnica czasu i przestrzeni jest ściśle
związana z istotą Świata Ognistego. Teraz i tutaj – oto owa istota. Tam, gdzie
jest myśl ognistej świadomości, tam jest świadomość, czy to w przeszłości
znajdzie się myśl, czy w przyszłości, czy tu czy tam, gdziekolwiek. Istota
Świata Ognistego przenika sobą wszystko, albowiem ogień jest podstawą.
Dotykając podstawy, świadomość dotyka wszystkiego, co jest ukryte pod płaszczem
pozorów. I nie człowieka zewnętrznego widzi świadomość ognista, lecz tego,
który jest wewnątrz. Widzi ona duszę rzeczy. Wszechistnienie, wszechwidzenie,
wszechwiedza o różnym stopniu osiągnięcia, są atrybutami świadomości, która
zetknęła się z ogniem, atrybutami istoty materii ognistej. Światło też jest
atrybutem Świata Ognistego. Zjawiska ogniste – a więc czyny, słowo i myśl, są
poza czasem – dlatego czyn i słowo Wielkiej Ofiary są tak samo aktualne
obecnie, jak i przed tysiącami lat. Ponadczasowe jest Słowo Ogniste. Nawet
nieśmiertelność lub trwałość dzieł literackich i artystycznych uwarunkowana
jest występowaniem w nich elementów ognia. Można przypomnieć co powiedziano o
tym, że przeminie Słońce i Księżyc, ale nie przeminą słowa prawa ognistego. Oto
znowu dochodzimy do podziału zjawisk na tymczasowe i wieczne. I u podstawy
drugich będzie ogień.
102. (4 maja) Oceniajcie pożytek z danego dnia według
chwil, spędzonych ze Mną. Kto i co przeszkadza wewnątrz w pomnożeniu tych chwil
i przekształceniu ich w nieprzerwany ciąg czasu? Ten opór i przeciwdziałanie we
wnętrzu zwykłego człowieka, sprzeciw wobec niezwykłości Obcowania, należy
przezwyciężać całą siłą ducha. Znajdujemy czas na to, żeby poświęcić myśli
wszystkiemu, tylko nie temu, co najbardziej potrzebne. A przecież nadejdzie pora,
i nie da się jej uniknąć, gdy wszystko to, co dziś zajmuje i odwraca uwagę od
Pana, straci wszelki sens i znaczenie, stając się niepotrzebne, jak stały się
bezużyteczne sprawy minionego dnia, chociażby te sprzed dziesięciu lat, odeszłe
w całkowite zapomnienie. Lecz myśli o Panu są jak wysepki ponadczasowości w
szalejącym potoku bieżących spraw, który obok mknie. Nie ma się na czym
utrzymać, nie ma się czego uchwycić – wszystko płynie obok, pozostawiając
nieruchomym tylko Obserwatora. I jeżeli Obserwator jest ze Mną, i jeżeli
płynący obok potok Maji został przyjęty do świadomości, wtedy na skale
wiecznego fundamentu życia Obserwator buduje swój dom. Obserwator wznosi sobie
dom ducha.
103. (5 maja) Lekka pranajama jest codziennie potrzebna
w celu utrzymania zdrowia. Ciało fizyczne wymaga określonej pielęgnacji i
uwagi. Każdy chory narząd potrzebuje opieki. Nieco troski i nieco serdecznej
uwagi, a choroba opuści go. W wypadku
choroby należy powiedzieć choremu narządowi, jak powinien się zachowywać w
przyszłości. Takie sugestie i wskazówki dają bardzo dobre wyniki. Zdrowy organ
sam zna swoje przeznaczenie, natomiast chory zapomina o nim. Ciało boi się
właściciela i jest mu posłuszne. To trzeba wiedzieć. Nigdy nie wolno się
poddawać lub cofać przed chorobą. Duch w ostatecznym rozrachunku zawsze
zwycięża. Pranajama tłoczy w chore miejsce brakującą energię i proces
wyzdrowienia zacznie się bezzwłocznie. Tak samo pożyteczne jest również
koncentrowanie świadomości na dotkniętym chorobą narządzie w celu wywołania w nim
dopływu krwi i odczucia ciepła i pulsowania. Materia ciała jest bierna i
chętnie przyjmuje do wykonania nakaz woli. Zdrowi, silni ludzie, którzy nigdy
wcześniej nie chorowali, kiedy zachorują, stają się zazwyczaj zupełnie bezradni
i całkowicie się poddają, gubiąc się w obliczu choroby. Trzeba walczyć do
końca, ani na chwilę nie poddając się chorobie i wiedząc, że duch jest
silniejszy od ciała. I przy oddychaniu można jak gdyby wypychać chorobę z
organizmu. Energia psychiczna to uniwersalne panaceum na wszystkie choroby. W
podświadomości należy przez cały czas utrzymywać nieodwracalnie postępujący
proces zdrowienia, nie choroby, lecz właśnie wyleczenia i poprawy. Lekarstwo
jest jako środek pomocniczy, natomiast najważniejsza jest energia ognista –
Agni. Organizm można polaryzować dodatnio i ujemnie, w zależności od choroby,
lecz dla pewności, po zwykłej pranajamie, można w ciągu dnia dać sobie jeden,
dwa lub trzy razy minus(?). Wszystkie procesy w laboratorium ciała ludzkiego
mogą być podporządkowane woli. Duży wpływ mają myśli. Często choroby są
wywoływane przez szkodliwy kierunek myśli, lęk, niepokój, zmartwienie, wpływy
otoczenia, chorych, którzy znajdują się w pobliżu itd. Oddziaływanie środowiska
często bywa zabójcze. Te wpływy trzeba umieć neutralizować.
104. (6 maja) Czy słoneczna świadomość nie rozjaśnia
swymi barwami i światłem wszystkiego, na co skierowany jest jej promień? A
jeżeli tak, to szczęściem jest znaleźć się w obrębie promienia słonecznej
świadomości. I tak jest w całej Hierarchii od góry do dołu. Nawet ludzkie
spojrzenie tworzy lub poraża, niesie dobro i światło, albo mrok i martwotę.
Mimo że emanacje są niewidzialne, ludzie w swoim spojrzeniu przekazują istotę
tych emanacji. I człowiek nie może przekazać okiem światła, jeżeli wypełniony jest
mrokiem, i nie może światło nie świecić przez oko, jeżeli aura promienieje
światłem. A więc, w swej istocie człowiek niesie światło lub ciemność,
nasycając ich emanacjami otoczenie. Człowiek, nosiciel energii ognistych, stale
wypromieniowuje w przestrzeń ich podstawowy ton i właśnie w tym muzycznym
kluczu, według którego nastrojona jest harfa jego ducha. Może ona dźwięczeć
według klucza strachu lub nieustraszoności, oddania lub małoduszności,
krzątaniny lub uroczystego nastroju, miłości lub nienawiści. Słowem – według
każdej dodatniej lub ujemnej właściwości ducha, albo według ich symfonii.
Człowiek sam dla siebie może wolą utwierdzać klucz dźwięku i być tym, który
niesie ludziom ciemność lub światło. Właściwości ducha mają również dlatego
duże znaczenie, że z charakteru swojego są przestrzenne i dotykają otoczenia,
oddziałując na nie na rozległej przestrzeni, niekiedy na ogromne odległości.
Takiemu rozprzestrzenianiu się ludzkich oddziaływań szczególnie sprzyja myśl,
dla której lotu nie ma granic. Promieniami świadomej myśli można tworzyć wiele
dobra lub zła. Człowiek na planecie, stając się nosicielem wyższych energii,
jest odpowiedzialny za to, co wypromieniowuje w otaczające go sfery.
105. (7 maja) Przyjacielu Mój, wiedza, obciążona ogniami
ziemskimi, nie doprowadzi do Naszych szczytów. Wiedza wiedzy nierówna. Kiedyś
wypowiedziano się o ziemskiej mądrości, która była nienawiścią wobec Boga. Ta
wiedza jest złem. Z niej pochodzą wojny, zniszczenia i wszelkie okropności,
niejednokrotnie nawiedzające ziemię. Z niej ciemność, a nie Światło. Lepiej już
całkiem bez niej niż z nią, popychającą do zagłady ludzkości i planety. Wiedzę
Światła, niosącą światu pokój i rozwój oraz tworzącą wartości ducha – tę wiedzę
chcemy ugruntować na Ziemi, w imię Dobra Powszechnego. Nie w imię dobra
pojedynczych ludzi, klas czy narodów, ale wszystkich, wszystkich, wszystkich.
Nowa nauka Nowego Świata da tę wiedzę ludziom, nauka, która nie odrzuca
prawdziwości tego, co istnieje i kosmicznych dróg człowieka. Do odległych
gwiazd, do dalekich światów skieruje ona człowieka, a także do poznania
tajemnicy dalekich światów i tajemnicy przestworzy. Wszystko jest otwarte,
wszystko jest dostępne, nauka kieruje swój zwycięski bieg do poznania
wszystkiego, co znajduje się wokół.
106. (8 maja) Jeżeli to, co w nas lepsze, zwyciężane
jest przez gorsze, to jaki pożytek z tego, że jest ono lepsze? Tylko lepsze,
które zwycięża, jest dobre. Wielu dobrych, lecz bezużytecznych ludzi wegetuje z
dnia na dzień. To nie oni są solą ziemi. U Nas jakość człowieka jest inaczej
oceniana. Niech on nawet będzie zły, ale pożyteczny dla ewolucji – oto nasze
kryterium dobrej jakości. Zło i dobro są względne. I trzeba, żeby duch wznosił
się bez względu na to, czy człowiek jest dobry, czy zły. Wznoszenie się może
zawierać w sobie: rozszerzenie świadomości, zdobycie doświadczenia życiowego,
ugruntowanie potrzebnych cech lub właściwości ducha, czy też pracę użyteczną
dla Dobra Powszechnego. I nie zawsze sam człowiek może sądzić, czy się wznosi,
czy się zniża. Czasami wśród najwspanialszych warunków ziemskich i pozornych
osiągnięć następuje obniżanie się ducha, a czasami odwrotnie. Osądzanie
pozostawcie Nam, oddawszy Mnie Mój smutek i Moją radość z waszego powodu. Wasza
droga prowadzi do Światła, które My niesiemy ludziom. A więc, droga tylko z
Nami: zawsze, wszędzie i we wszystkim.
107. Przyjacielu Mój, ze Mną należy przejść przez radość
i smutek, zdrowie i chorobę, sukces i niepowodzenia, łatwość i trud. Słowem –
doświadczając dwubiegunowości świata przez świadomość. W dobrobycie łatwo
zapomina się Nauczyciela, podobnie jak i w chorobie, lecz kiedy żadne
przeciwności zewnętrzne już nie mają wpływu na wzajemne stosunki z
Nauczycielem, wówczas droga jest słuszna. Niezdecydowani, wątpiący, chwiejni,
dwulicowi, cierpiący na małoduszność, nie znający oddania – nie potrzebujemy
was. Nie utrzymacie Srebrnej Nici.
108. (9 maja) Przybywających jest tak mało, bo trudno
jest przekroczyć siebie i zostawić siebie w tyle, rozstając się ze swoim małym
„ja».
109. (11 maja) Nie ma i nie może być takich okoliczności
i warunków, w których duch człowieka nie mógłby wznosić się, jeśli serce dąży
do tego, by się wznieść. Lecz jeśli ognie serca wygasły, wzrost jest
niemożliwy.
110. (13 maja) Wskazówki, dawane w Nauce, należy
stosować mądrze. Dosłowne wykonywanie niektórych rad nie zawsze jest pożyteczne
i celowe. Widać to na przykładzie pożywienia: inne spożywa się na wyżynach,
inne na nizinach, inne w podróży, inne w miejscu pobytu, inne jest dla
ładowacza, a inne dla pracownika umysłowego, inne dla chorego, inne dla
zdrowego. Nie ma ogólnej miary i ogólnych reguł. I tak jest we wszystkim. Nauka
mądrze stosowana w życiu nie narusza ustroju organizmu. Niewątpliwie szkodliwe
w każdych warunkach są produkty gnijące, irytacja, złość, strach, zawiść, itd.
Rzeczy bezwzględnie szkodliwe należy oddzielać od wszystkich pozostałych i
unikać ich. Nawet wino, szczególnie z winogron, jest zdrowe, jako lekarstwo.
111. (17 maja) Godzina Mojego przyjścia zbliża się.
Nie z wielkiego radujmy się, lecz z małego. To niewielkie, ale dobre, nawet w
najgorszym, jest lepsze od małego zła, choćby i w najlepszym, ponieważ dobro,
nawet w gorszym, niesie w sobie Światło i poprzez to, dobro zawarte we
wszystkim, współpracuje ze światłem. Dlatego radujmy się z tego, co lepsze, w
nim bowiem jest światło. Dzięki czemu można poczynić postępy? Jedynie poprzez
łączność z Nauczycielem. Trzeba ją umacniać stale i ponad wszystkim - nawet
ponad ciałem, wszystkimi uczuciami i bieżącymi myślami. A co niesie Przyszłość?
Promień, trwale zasymilowany. Promień o wielu krawędziach, według jego krawędzi
dzielą się świadomości. Każdy dźwięczy w swojej tonacji, odpowiadającej
kolorowi Promienia. Tych podstawowych jest siedem. Promień – ponad zjawiskami
przejściowymi, również jak Duch Mój – ponad szumowinami życia. Każda strata
jest uzyskaniem czegoś. Trudność jest możliwością zwycięstwa. Jam Jest w tobie
od wieków Istniejący i jawiący Oblicze wieczności w tym, co przemija, Jam
Wieczny, a nie ty, który przemijasz.
Wieczny jesteś ty, lecz nie ten, co przemija w tobie. Walka i zwycięstwo we
wszystkim. Porażka jest niemożliwa. Czy słoneczna świadomość nie rozjaśnia swym
światłem wszystkiego, na co pada jej Promień? A jeśli tak jest w istocie, to
szczęściem jest znalezienie się w sferze słonecznej świadomości.
112. (18 maja) Bliskość Pana jest ponad wszystko: ponad
ciała – fizyczne, astralne, mentalne, ponad wszystkie ruchy, które się w nich
odbywają oraz ponad wszelkie zmiany w nich, ponad życie i śmierć, ponad
wszystkie odległości lub pojęcia – „tu albo tam, góra albo dół, daleko albo
blisko”, ponad wszelkie wyobrażenia i czas – dzisiaj, jutro, wczoraj, ponad
wszystkie chwilowe stany świadomości. Pan jest z tobą teraz, zawsze i wszędzie.
Z takim pojmowaniem bliskości Mojej idzie przez życie uczeń. I nie ma nic ani
na tym świecie, ani na tamtym, ani w Wyższych Światach, co mogłoby pozbawić go poczucia
nierozdzielności i zespolenia w duchu z Panem. Tak więc, bez względu na to
gdzie, jak i co by się działo lub zdarzyło, ze Mną nieodłącznie trwać będzie
ten, kto oddał Mi serce. Wszystko i wszyscy nastawiają się wrogo do tego, kto
ośmielił się przekonywać o Mojej bliskości, lecz ten, kto jest ze Mną, zawsze
zwycięża, chociaż nieunikniona jest walka i godziny doświadczeń. I gdy one
nastają i robi się ciężko, trzeba tylko pamiętać, że najbliżej, ponad wszystko
i wszystkich będzie Pan.
113. (20 maja) Teoria napięcia przewiduje ten warunek,
że w napięciu powstają możliwości. Nawet błyskawica nie rozbłyskuje bez
napięcia na biegunach. Różnica polega na tym, że wrogowie Światła wychodzą z
napięcia niszczenia, My zaś – tworzenia i pomnażania konstruktywnych
możliwości. Również twórczość odbywa się przez podnoszenie napięcia na
biegunach. Prawo jest uniwersalne. I nawet powstawanie nowych istnień jest
twardo podporządkowane tej zasadzie. W stęchłym bezruchu błota jest rozkład i
zgnilizna. Życie polega na ruchu. Dialektyka natury polega na biegunowości
zjawisk. Ewolucja polega na procesie napięcia przeciwstawnych pierwiastków.
Teoria napięcia jest podstawą ewolucji świata. Pokojowe współzawodnictwo wzmaga
bieg ewolucji. Dlatego My jesteśmy za wiecznym pokojem.
114. 21 maja umarł J.
115. (25 maja) Zgasło światło nad stolicą i o jednego
kapłana Dobra Powszechnego zrobiło się mniej.
116. (11 czerwca) Najwyższe dajemy najlepszym. Ty jesteś
Nasz na zawsze. W tych murach znów została znaleziona droga. Jej imię:
szczęście narodu.
117. (12 czerwca) Synu Mój, masz rację, celem nie są
warunki zewnętrzne, lecz stan ducha, wznoszącego się ponad nie i zwyciężającego
je. Celem jest zachowanie ognia, nie tracąc go, lecz powiększając. A wszystko
to, co na zewnątrz, nie ma znaczenia, albowiem tego, co zewnętrzne nie
zabierzemy ze sobą w daleką drogę do gwiazd. Obok, niech obok płynie strumień
życia, na brzegu bowiem siedzi Nauczyciel, obserwujący go, a przy Nim – uczeń.
Wchodząc zaś do strumienia i utożsamiając się z nim, traci wchodzący zdolność
rozpoznawania Maji. Na świecie będziecie mieli smutek, lecz Ja zwyciężyłem
świat, wzniósłszy się duchem (w duchu) nad światem. Zewnętrzny mrok jest w
świecie, ale Światło Świata jest nad nim. Życie ducha trwa wewnątrz. Jego
orbitą jest nieskończoność. Świat zewnętrzny służy jedynie za stopnie
wznoszenia się, lecz sam w sobie jest przemijający, pozbawiony wartości. Nie
jest on celem, lecz środkiem, nie jest ważny sam w sobie, lecz jest podnóżem
dla ducha (w dążeniu ku szczytom). A wszystko, co na nim - to próby dla ducha,
przynoszące doświadczenie, wiedzę oraz możliwość pójścia i wzniesienia się
wyżej, jeżeli duch prawidłowo rozumie ich sens. Wzywam do wzniesienia się
duchem nad odmętem życia i do podniesienia się na duchu, albowiem
niezniszczalny i nie ginący jest duch twój istniejący na wieki. Nie ci, którzy
żyją tylko tym, co fizyczne i w tym, co fizyczne, nie! Nie ci, którzy
zwyciężyli świat, poznając go. Oni są ślepi. A ty widzący. Zatem czyżbyś chciał
oddać pierworództwo swoje za iluzje przemijających snów ziemskiego życia, tak
krótkich i mglistych?
118. (13 czerwca) Przeniesienie istnienia w sferę myśli
będzie nowym stopniem zrozumienia życia. Faktycznie świadomość żyje myślą i w
myślach, lecz Maja odciąga ją do pozorów świata zewnętrznego i przyćmiewa
świadomość tego, że bez myśli nie może ona istnieć. Jasnozrozumienie powinno
zastąpić dawne wyobrażenie o znaczeniu myśli, a myśl – potraktowana winna być
jako sprawa zasadniczej wagi, albowiem myśl jest podstawą.
119. (14 czerwca) Ty, który pragniesz sukcesu, o nic się
nie ubiegaj. Ty, który tworzysz marzenie, pomyśl o mroku na nizinach. Podczas
zrzucania powłoki fizycznej, człowiek zostawia wszystkie ziemskie rzeczy i
wznosi się wyżej, to samo dzieje się przy zrzucaniu ciała mentalnego, gdy
człowiek zostawia całe swoje mentalne środowisko, żeby wznieść się jeszcze
wyżej. Zostawiając to, co ziemskie, nie traci swojego jednolitego charakteru,
to samo jest również przy oddzielaniu się powłoki mentalnej. Człowiek, tak jak
nie powinien się identyfikować z tym, co jest wokół niego na ziemi, tak i nie
powinien tego robić w świecie mentalnym. Strumień zjawisk ziemskich, astralnych
i mentalnych przepływa przez świadomość lub odpowiednie powłoki człowieka, nie
przejawiając sobą istoty samego człowieka, którego duch jest ponad tymi trzema.
Zwykle nawet w ciągu dziesięciu lat rzadko zmienia się treść trzech strumieni
płynących przez świadomość. Duch dążący powinien się od nich oddzielić, z
żadnym się nie utożsamiając. Ten strumień przepływających obok zjawisk spotka
go również w Nadziemskiem. I trzeba zrozumieć szybkomknącą i przemijającą
naturę wszystkiego, przez co przechodzi duch człowieka. Wszystko płynie,
jedynie on – Obserwator, jest niezmienny.
120. Co będzie najbardziej potrzebne w danej chwili?
Oczywiście, zawsze to samo, a mianowicie: utwierdzenie bliskości Nauczyciela.
Najpierw i ponad wszystko – Ja, a potem już cała reszta. Łatwo jest to umacniać,
gdy ogień nie jest zgaszony, lecz jeżeli ognie zgasły?! Co robić wtedy? Można
wezwać na pomoc psychotechnikę i przypomnieć sobie najsilniejsze wzloty. Tak!
Tak! Wszystko było: dźwięki, sny, słowo, iskry, gwiazdy i bardzo wyraźna
bliskość Nauczyciela. Nie można wątpić w podstawy, trzeba je powtarzać, gdy
gasną ognie. Przecież koniec jest nieunikniony, a razem z nim również koniec
bajki życia ziemskiego dla życia w Nadziemskim. I kwestia, co tam przyniesiemy
i z czym wkroczymy w świat, poruszany myślą, staje się paląca i ważna.
Gromadzimy teraz. Z czym przyjdziemy i co zgromadzimy, z tym też pozostaniemy.
A każda chwila życia ziemskiego jest dlatego cenna, że daje możliwość
gromadzenia. Barwy, dźwięki i formy pięknych rzeczy lub zjawisk przyrody – wszystko
posłuży za materiał i będzie użyteczne tam, gdzie wszystko jest poruszane
myślą. Myśl o pięknie potrzebna jest również tu, jako podstawa twórczości
ducha, nie gromadźmy szkaradnych obrazów, bo ich magnetyczne przyciąganie jest
okropne. Na pięknie zbudujmy dom swój w Nadziemskiem, zbierając jego okruchy na
ziemi i wykorzystując w określonym celu każdą chwilę życia. Myśląc o pięknie,
nie zapominajmy o pięknie tych myśli i uczuć człowieka, które tworzą jego świat
wewnętrzny.
121. (16 czerwca) Jeżeli na zewnątrz wszystko wygląda
pięknie, lecz w sercu nie płonie ogień, to niedobrze. Jeżeli na zewnątrz jest
źle, lecz serce płonie – jest to zwycięstwo. Zatem opinię można wydawać jedynie
na podstawie tych cech, wszystkie pozostałe sądy będą nieprawdziwe. I żadnymi
słowami nie da się przykryć rozpoczętego rozkładu, jeżeli serce zgasło. Rzecz
zupełnie nie w tym co, gdzie i jak odbywa się na zewnątrz, a w tym, jaki jest
stan ogni wewnętrznych. Zgaszenie świątyni ogni było kiedyś karane śmiercią i
na śmierć duchową skazuje się człowiek, który zgasił ognie serca. Bez względu
na wszystko, trzeba utrzymywać pochodnie ducha. Nie ma innego rozwiązania.
Bohaterowie i bojownicy ducha odnosili zawsze triumf nad tym, co zewnętrzne, na
tym polega ich zwycięstwo i na tym polega ich bohaterstwo i ofiarność. Ale
upadły na duchu i złamany przez życie już nie jest bohaterem, nie jest już
bojownikiem, a ofiarność jest mu nieznana. Przed wszystkim i wszystkimi
uchronić ognie ducha i nie dać im zagasnąć – to będzie bohaterstwo. W otępieniu
dobrobytu, w chłodzie i głodzie mogą one zgasnąć, jednakże w nędzy i
niedostatku łatwiej jest przenieść ogień, aniżeli w pełnym dostatku. Stąd
zadanie ponad wszystkimi innymi: nie pozwolić, aby ognie zgasły. I jeżeli
wszystko stracone, lecz serce płonie – to jest zwycięstwo, lecz jeśli zgasło,
to koniec, rozkład i śmierć.
122. (17 czerwca) Nie da się uniknąć tego, co
nieuniknione. Ewolucja świata jest nieuchronna. Stąd też Nasze zwycięstwa nad
starym przemijającym i skazanym na zgubę światem. Ostateczne zwycięstwo będzie.
Jest ono zapisane w kronikach przyszłości. Światło zwycięży siły zniszczenia i
ciemności.
123. Nic nie jest przypadkowe. I jeżeli włos z głowy nie
spadnie bez Mojej woli, to jak jest z opuszczaniem tego świata przez bliskich?
Śmierć nie jest bardziej skomplikowana od strzyżenia włosów. Przyszłość jest
projektowana w teraźniejszości. Śmierć jest warunkiem nowych narodzin. Tkamy
nici przyszłych zjawisk. Snujemy dalekosiężne plany tego, co być powinno.
Miejscowe zakłócenia podobne są do przeciwnych nurtów w ogromnym strumieniu,
płynącym do oceanu. Nie mają znaczenia, ponieważ płyną ze strumieniem naprzód,
chociaż z bliska wydaje się, że płyną w przeciwną stronę. Wszystko obraca się
na pożytek budowy Nowego Świata: zarówno to, co jest przeciw, jak i to, co za.
Pamiętajcie zatem: niewzruszoność Wielkiego Planu nie podlega zmianom.(?)
124. (Guru) Wszystkie rzeki płyną do oceanu. Wszystkie
zjawiska kierują się ku przyszłości. Jej formy i sens są określone przez wolę
Hierarchów. I każde słuszne działanie jest z nią w pełnej harmonii i zgodzie.
Stąd wynika prawidłowa ocena działań własnych i cudzych. Czas się nie liczy,
ważne są skutki. Są ściśle związane z przyczynami. Zew i odzew, czyn i
następstwo. Błędne jest wszystko, co nie zgadza się z nurtem ewolucji. Zarówno
w dużym jak i małym. Prawdziwej próbie podlegamy wtedy, gdy jesteśmy
pozostawieni samym sobie. Jak gdyby bez pomocy, jak gdyby sami, jak gdyby
porzuceni przez wszystkich. Ale Maja nie ukryje rzeczywistości przed bystrym
okiem. Iluzja odosobnienia jest tymczasowa. Mocno wykuwana jest w palenisku
czasu ognista zbroja Nowego Świata. I będzie gotowa na czas. Wy również
zatroszczcie się o to, żeby wasza zbroja była wykuta w przewidywanym terminie,
a szata ducha gotowa.
125. (18 czerwca) Ciężar – z powodu bycia świadomym
możliwości niesłychanej katastrofy światowej. Osunęły się fundamenty. Ogień
podziemny jest w napięciu. Masy brunatnego gazu falami zaduszają niziny.
Przebicie się ognia podziemnego wywoła kataklizmy. Ostrzeżeniem było – Chile.
Światu potrzebny jest pokój, żeby poskromić siły zniszczenia. Gołąb niesie
światu ocalenie. Napięcie sfer jest niezwykłe. Wysubtelniona świadomość służy
za barometr stanu planety – i mimo wszystko nie ciemność na przedzie. Wyraźnie
dajemy gwarancję zwycięstwa, lecz należy przeżyć okres przejściowy. Fale
odchodzącej Kali Jugi przeplatają się z nadchodzącą Satja Jugą i wkrótce zaczną
się wycofywać aż do zaniku. Wszelkie sukcesy i zwycięstwa ciemności są pozorne,
chwilowe i puste, ponieważ pozbawione podstaw. Machina ich nadal zawzięcie
pracuje, ale na jałowym biegu. Niepowodzenie oczekuje ciemność we wszystkim, na
obszarze całej planety. Sztandar zwycięstwa powiewa nad światem. Nowy Świat
zwycięży. Ale ciężko jest biednemu sercu, dźwigającemu swój krzyż za ziemię.
126. (19 czerwca) Wewnętrzny sędzia jest również
badaczem. Jest też Obserwatorem. Ocenia także, jak przeszła kolejna próba.
Życie jest szkołą. I wnikliwy uczeń wykorzysta każde doświadczenie, żeby
bezbłędnie znać swoje siły, swoje słabe miejsca, słowem, żeby mieć jasne i
bezstronne wyobrażenie o sobie i o tym, jakie czyni postępy na ścieżce.
Szczególnie na początku, ileż jest fałszywego wyobrażenia o sobie, swoim
oddaniu, swojej wytrwałości, dążności do określonego celu i możliwościach! Ale
życie bezwzględnie zdejmuje różowe okulary oraz łuskę egzaltacji i samoułudy, i
stawia oko w oko z niewesołą oczywistością i obnażoną istotą człowieka bez
żadnych upiększeń. Spadają również maski z tych, którzy są wokół i człowiek
widzi, że jest samotny i przez wszystkich opuszczony! I fałszywa przyjaźń
gaśnie i więdnie. I własne braki i słabości piętrzą się, jak góry, i wydaje
się, jakby rosły. I wydaje się, jakby Nauczyciel porzucił. I karma zaciska
kleszcze. I wyjście jest zamknięte, lecz i przez to przejść trzeba, pamiętając,
że to wszystko – to są jedynie znaki na drodze. Potwory u progu zaciekle
strzegą wejścia i nie przepuszczą tego, kto się ich zlęknie, podejmując
decyzję, że dalej nie da rady przejść, i że rezygnuje. Rozwiązanie jest jedno:
dobry czy zły, silny czy słaby, chory czy zdrowy, syty czy głodny, cieszący się
powodzeniem czy też nie, młody czy stary, z przyjaciółmi lub sam, drogi
przerwać nie może - nie może jej przerwać nic i żadne warunki. "Idę, idę,
Nauczycielu, nie bacząc na nic, do Ciebie, Panie, idę, i nic, ani tu ani tam,
ani na tym świecie ani na tamtym, nie zatrzyma mnie" – tak posuwa się do
przodu uczeń, zwracając się do Nauczyciela Światła.
127. (24 czerwca) Pisać można w różnych warunkach i
wszędzie (jeżeli pozwala koncentracja), tak samo jak myśleć oraz otrzymywać
strumień myśli z Wyższego Poziomu.
128. Zdarzenie z psem łańcuchowym należy odnotować. Wzrokiem można
poskromić złego psa. Spirala Agni, umiejętnie wypuszczona, zmusiła go do
podwinięcia ogona i ukrycia się w budzie, a nawet do tego, by z powodu strachu
nie szczekać. Tak niepostrzeżenie wzrastają ognie wewnętrzne. Strach przed
zwierzęciem domowym lub dzikim stawia człowieka na tym samym, co one stopniu
ewolucyjnym, a wówczas zwierzę napada, jak na istotę równą sobie. Brak strachu
lub nieustraszoność jest najniezbędniejszym warunkiem do podporządkowania
zwierzęcia woli człowieka. Spokój tłumi w zwierzęciu wybuch astralnych uczuć.
Następuje neutralizacja energii subtelnych. Polaryzując swoją świadomość na
potrzebnej fali, człowiek kieruje istotą astralną zwierzęcia, ale trzeba umieć
kierować sobą.
129. (26 czerwca) Ten kto wpadł w bagno, jest
nieodwracalnie wciągany i ginie, jeżeli nie ma za co uchwycić się ręką.
Dokładnie tak samo wciąga świat fizyczny świadomość, nie mogącą utrzymać
zbawczej Nici Hierarchii. Dlatego też wskazuję, żeby uchwycić się Mnie mocno i
trzymać się tak, jak trzyma się tonący rzuconego mu pasa korkowego. Tysiące
magnesów z przyczepionymi myślami ziemskimi podąża ze wszystkich stron ku
świadomości po to, by przywiązać ją do ziemi i zatrzymać w tym, co ziemskie.
Ale dążenie biegnie w górę, do Hierarchii, do Światła, do Mistrzów. Niechby
chociaż myśl o nieuchronnej śmierci pomogła zrozumieć, że to wszystko, co
wokół, jest nicością i nie zawierając w sobie istoty zakończenia (ostatecznego
sensu w sobie nie mając), jest sądzone człowiekowi na pewien czas. Również
ciało, tak bliskie duchowi, zwiędnie, opadnie z sił, zestarzeje się i umrze, i
wszystkie rzeczy staną się zbyteczne i ludzie odejdą, jak odeszli z życia ci,
których spotykało się wcześniej. Duch czuje prawdę, lecz umysł nie chce przyjąć
nieuchronności utraty wszystkiego i stwarza z wszystkiego, co go otacza iluzję
stałości, trwałości i powołuje do życia ideę ułudnej własności. Lecz oto zbliża
się koniec. Z czym odejdzie człowiek tam, gdzie oprócz wiedzy i doświadczenia,
zdobytego w życiu, zabrać ze sobą niczego więcej nie można?
130. (28 czerwca) Reakcję świadomości na wytężone dążenie trzeba umieć
przetrwać. Grzbiet i wklęsłość fali, działanie i przeciwdziałanie, manwantara i pralaja, słowem, rytm ruchu postępowego. Pralaje świadomości są nieuchronne. Doświadczony wędrowiec mądrze
przeczeka spadek, wiedząc, że za nim nastąpi nieunikniony wzrost. Mało
doświadczony na ślepo zdecyduje, że wszystko skończone i wszelkie wysiłki są
daremne i dalej nie ma nic. To niebezpieczna chwila, brzemienna w wiele
skutków. Ale należy pamiętać, że nagromadzenia są niezaprzeczone, że świadomość
jest podnoszona przez rytm, że ten rytm zmienia się według zasady pulsacji. Wszystko
powróci, lecz ze wzmożoną siłą. I nic nie jest stracone, ponieważ wszystko
znajduje się wewnątrz i jest zagrzebane czasowo, jak życie pod śnieżną osłoną,
żeby wiosną obudzić się znowu. Mędrzec spędza czas pralaji, nie rozpoczynając dużych spraw i nie wpadając w rozpacz,
gdy odczuwa wstrzymanie możliwości. Wszystko jest przed nim. Zapłoną znowu
wszystkie nagromadzenia, lecz należy przeczekać. Przemocą nie wywoływać ogni.
Coś musi się wewnątrz umocnić i puścić korzenie. Nawet ziarno musi być zagrzebane
do czasu, żeby wykiełkowało i zaowocowało. Wszędzie są te same prawa. Dlatego
wiedzcie i wierzcie w zwycięstwo.
131. Nie można również nawet w myślach porzucać Pana. Z
Nim do końca. To pomoże uniknąć wielu niewidzialnych niebezpieczeństw. Należy
nieodłącznie przywiązać siebie do Promienia Światła i trwać w Nim we
wszystkich, każdych i najrozmaitszych warunkach życia. Nie wszyscy mają do
usług Promień Światła. Czy wielu zrozumie i oceni, czy nie zapomną w otępieniu
warunków fizycznych i kłopotów życia oraz niespokojnych trosk? Zapomnieć jest
bardzo łatwo, lecz, zapomniawszy, przywrócić szczęście Promienia będzie już dwa
razy trudniej, a może nawet więcej niż dwa razy. Trzeba tylko zawsze myśleć, że
czy dobrze czy źle, choroba czy radość, powodzenie czy nieszczęście, to Promień
jest stale nad nami. Biegunowość zjawisk życia jest nieunikniona. Doświadczenia
są zależne od prawa biegunowości, określającego zmianę zjawisk przeciwstawnych.
Ranek i wieczór, wschód i zachód, zima i lato, smutek i radość, łatwa i trudna
strefa życia: o tym wszyscy wiedzą, lecz nie potrafią zastosować do siebie,
zapominając, że z Panem trzeba przejść przez radość i smutek, i że tylko w tym
dwustronnym płomieniu zahartuje się klinga ducha. Lecz o ile ta sytuacja jest
możliwa do przyjęcia i zrozumienia na szczycie, o tyle nie przyjmowana jest i
zapominana przy obniżaniu się. Lepiej pamiętać o Panu w nieszczęściu i odczuwać
Jego bliskość, aniżeli w szczęściu o Nim zapomnieć. A ile złych i złośliwych
oczu śledzi tę chwilę, w której następuje pralaja świadomości, żeby dorzucić
swoje zło i wyrządzić największą szkodę. O stojących na straży zła należy
pamiętać.
132. (Dzisiaj widziałem we śnie Guru: obudził się po
powrocie ze Świata Nadziemskiego i powiedział, że widział tam dużo ciekawych
rzeczy).
133. (29 czerwca) Oko widzi to, na co jest skierowane.
Tak samo myśl. Umysł realizuje te myśli, na które skierowana jest świadomość.
Sfera i charakter myśli ustalane są przez świadomość i wybór zależy od niej.
Okoliczności uboczne mają znaczenie, lecz nie decydujące. Świat myśli, w którym
żyje człowiek, w znacznej mierze zależy od niego samego. Wiecie, że wielcy
ludzie w najbardziej nieprawdopodobnych warunkach budowali własną sferę myśli
twórczych, często wyraźnie sprzecznych z myśleniem otoczenia i często
pieczętowali własną krwią niezależność i swobodę swojej myśli. Ale taki jest
los wielkich duchów lub też tych, którzy postanowili umocnić swoje prawo do
wolności myślenia. Wszelkie powoływania się na wpływ i oddziaływanie środowiska
powstają ze słabości ducha. Nie istnieje nic, czego nie mogłaby przezwyciężyć
energia psychiczna człowieka, wzmocniona przez silną wolę. Nieumocnienie
niezależności swoich myśli od otoczenia oznacza oddanie siebie w jego władanie
i podporządkowanie się mu. Albo niewolnik albo pan swojej mocy – nie ma niczego
pośredniego. Panowanie nad sobą i doświadczenie czynione na sobie samym. Na
niczyją świadomość ani wolność nie targnie się duch podniesiony. Wszystko
odbywa się wewnątrz: walka, zwycięstwo i osiągnięcie nowego stopnia. Udzielam
błogosławieństwa na to, żeby wolę pobudzić do walki o umocnienie wyzwolenia
świadomości ze zjawisk dnia bieżącego oraz otaczających warstw fizycznych, po
to, żeby duchem wznieść się ponad wir życia.
134. Jeśli porówna się czas, stracony przez człowieka na
próżno, z czasem, spędzonym pożytecznie, to wyniki będą wstrząsające. Celowość
nie jest przestrzegana nawet przez tych, którzy zetknęli się z Nauką. Stąd też
niewspółmierność uczynków i myśli ze wzniosłym powołaniem człowieka. Cel jest
wyraźnie potwierdzony w Nauce. Dlaczego więc w takim razie tyle jest odchyleń
od drogi i tyle błędów? Czyż nie dlatego, że serce pozostaje daleko od tego, co
jest przyjęte i przyswojone jedynie przez rozsądek? Głowa bez serca nie
wystarczy. Dużo szkód wyrządzili ci mózgowcy, którzy zapomnieli o sercu, a
skoro decyzja jest w sercu, to sercu należy dać wolność, tzn. – pozwolić mu
swobodnie się wznosić. Jakże raduje się ono ze wszystkiego, co podnosi i
oświeca ducha. Nazywa się to uczucie sumieniem. A przecież sumienie mieszka
właśnie w sercu. Ale ciężko i pusto jest w sercu, albowiem zamknięto je na
siedem rygli. Jeżeli dalibyście sercu swobodę, zaprawdę, zyskalibyście pokój,
Pokój, jaki Ja daję wam nie tak, jak daje go świat.
135. I jeszcze: czyżbyście nie wiedzieli, na czym polega szczęście? Szczęście polega na
wyrzeczeniu się samego siebie, na oddaniu, poświęceniu. Ale czyż rozrosła
samość może o sobie zapomnieć? Stawia ona siebie na pierwszym miejscu, przed
wszystkimi i wszystkim. Ale już mówiłem, że ten, kto ukochał kogoś lub coś,
nawet siebie samego bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien, tzn. mówiąc
innymi słowami, nie jest godny być uczniem. Tak, że trzeba wybierać między sobą
a Mną. A komu będzie oddane pierwszeństwo i na co skieruje się wybór, ten
będzie przodować w sercu i określać w ten sposób kierunek drogi, ale oto
przyjdzie czas, gdy trzeba się będzie rozstać z ciałem i rzeczami – podstawą
siedziby samości, następnie trzeba będzie rozstać się z astralem – jej
cytadelą, potem z ciałem mentalnym, które znajdowało się u nich na służbie. Co
będzie wtedy? Z czym pozostanie duch, pozbawiony tego tymczasowego i chwiejnego
fundamentu, na którym próbował zbudować swój dom? Czyż poharatany nie odejdzie
w nicość, pozostawszy z niczym? Zatem należy mocno zastanowić się nad tym, na
czym budujemy sobie przybytek dla ducha w Nadziemskiem, dom ducha.
136. (2 lipca) Jak będzie dźwięczało Moje, jeżeli
zagłusza je wasze. Albo Moje albo wasze – co wybierzecie. Ten, kto wybrał w
pełni Moje – Moje otrzymuje w całości. Ten, kto wybrał swoje – Mojego nie ma.
Dotykając się Mojego, należy zapomnieć o sobie i pamiętać, że tylko pełne
oddanie lub pełne dążenie będzie rękojmią powodzenia. Niezmienne jest Moje
Słowo i jeśli się ono nie spełniło, to znaczy, że albo Plan uległ zmianie, albo
warunki, konieczne do jego spełnienia, nie zostały zachowane. Do spełnienia
potrzebne są dwie strony. Dlatego właśnie pytałem: "Czy wierzysz?",
albowiem bez istnienia potrzebnych elementów w świadomości otrzymującego pomoc,
nie dociera ona. Lepiej mieć pretensję do siebie, aniżeli do Pana i lepiej
szukać bliżej niż dalej. Wyrzeczenie się siebie nie jest łatwe. Stąd tyle
niepowodzeń i bezowocnych prób. Ale gdy Oblicze Moje zajmuje pierwsze miejsce w
świadomości, wszystko wypierając i wszystko przesłaniając, to sukces jest
pewny. Pomyślność podąża za Moimi ludźmi. Nie należy jej rozumieć jedynie pod postacią pieniędzy lub dobrobytu
materialnego. Celowość ma na względzie ostateczne zwycięstwo ducha i ducha
powodzenie. Osiągać postępy duchem można wszędzie i w każdych warunkach, lecz
tylko jeśli ze Mną. Bycie ze Mną w duchu będzie rękojmią zwycięstwa. I nikt i
nic nie może wówczas przeszkodzić w zbieraniu obfitych plonów. Potrzebuję
świadomego ugruntowania Mojej ciągłej Obecności aż do ostatecznego zwycięstwa
nad władzą warunków ziemskich i zawziętością warunków fizycznych. Widzicie
sami, jak warunki przeciwne poddają się sile świadomości zjednoczonej w duchu ze Mną. Proste jest to
prawo zespolenia w duchu. Należy stać bliżej, należy stać tak blisko, żeby wszystko,
co przeszkadza, znikło zupełnie. W ten sposób dojdziemy do zwycięstwa.
137. (3 lipca). Nikt nie może poręczyć za swoją
przyszłość. Ale ten, kto zna prawo przyczynowości i wzoruje się dokładnie na
nim, może. Prawo jest proste: jaka przyczyna, taki skutek. Ziarno rodzi według
swej natury i w dokładnej zgodzie z nią. Ale wiedzieć to za mało. Wiedza bez
zastosowania jest bezużyteczna. Lepiej jest wiedzieć mniej, lecz zastosować,
niż dużo – bez zastosowania w życiu. Nie stosowana wiedza zostanie potępiona,
zastosowana – będzie zasługą.
138. (Widziałem we śnie Guru, szedłem w jego kierunku i
myślałem o tym, żeby wyglądać godnie).
139. (4 lipca). Gdy ekran świadomości jest zajęty
przez Oblicze Pana, a sferę świadomości wypełniają Jego Promienie, otrzymywanie
przesyłek staje się nieuniknione. Tą drogą świadomie lub nieświadomie docierali
wszyscy. Oczywiście, że przy tym potrzebne jest również napełnienie serca,
albowiem serce przewodzi. Powiedziano: "Myśl prowadzi człowieka", ale
myśl prowadzi serce, tzn. myśl jest prowadzona przez serce. Miłość i nienawiść,
jak również wszystkie inne uczucia, mają za twierdzę serce. Przecież świat jest
poruszany przy pomocy miłości lub nienawiści, tzn. dobra lub zła. Siła myśli
zależy od siły ognia, włożonego w nią przez serce. Trzeba właśnie nauczyć się
pragnąć sercem. Lecz skąd w takim razie tyle niespełnionych pragnień serca? To
są tylko pozory, ponieważ kiedyś i gdzieś myśl serdeczna niechybnie się spełni,
możliwe, że nawet wówczas, gdy świadomość, która tę myśl zrodziła, już ją
przerosła i nie potrzebuje jej urzeczywistnienia. Ileż takich spóźnionych
spełnień dawnych pragnień dokonuje się w życiu każdego człowieka (człowiek
bowiem pragnie zawsze), ile niepotrzebnych już spotkań i okoliczności. Nawet w
przeciągu jednego życia można zaobserwować, jak coś, czego się gorąco pragnęło
w młodości, później staje się niepotrzebne i uciążliwe. Należy pragnąć
rozważnie i bardzo ostrożnie; jakże często i z jakim rozczarowaniem patrzy na
niegdyś namiętnie kochanego człowieka zobojętniałe serce! Lecz skutki
stworzonych pragnień będzie trzeba nieść do końca teraz albo później, w tym
życiu lub innym, ale ten kto zrodził energie serca musi je wyczerpać. I kto
wie, czy nie pragnęło namiętnie siebie nawzajem dwoje ludzi, obecnie przykutych
jeden do drugiego karmą, jak do kuli katorżnicy. Wschód problem rozwiązuje
prosto, zabijając pragnienia, dla których, ogólnie mówiąc, nie ma granic. Ile
by człowiek nie posiadał, zawsze chce mu się więcej. Człowiek, zabijając
pragnienia, uwalnia się od skutków karmicznych. Jogini zastępują pragnienia
dążeniem, transmutując jakby niższy rodzaj energii w wyższy. Pragnienie jest
zanadto ściśle związane z astralem, który też i nazywa się ciałem pragnień.
Zaspokajać pragnienie to jak napełniać wodą przegniłą dziurawą beczkę, w której
szpary będą się tylko rozszerzały od każdej nowej porcji wody. Droga
zaspokajania pragnień jest błędna. Kto pragnie, ten nie umocni władzy nad
światem, sobą i ciałem.
140. (5 lipca) Cuchnący jest oddech ludzi. Powietrze,
wpływając do płuc człowieka i utleniając się w nich, wchodzi w bezpośredni
kontakt z krwią człowieka i nasyca się jej istotą. Oddech wielu chorych jest
cuchnący. Oddech irytacji jest cuchnący. Oddech nałogu jest cuchnący. Oddech
niesie na sobie pieczęć istoty człowieka. Aromatyczny jest oddech świętego.
Aromatyczny jest oddech zdrowia. Aromatyczny jest oddech człowieka o myślach
wzniosłych i światłych. Przy dostatecznie rozwiniętej czuciowiedzy i
wyostrzonym powonieniu, po oddechu można określić chorobę, zdrowie i stan człowieka.
Człowiek każdym wydechem oczyszcza lub zaraża otaczającą go sferę, często na
daleką odległość. Trującymi emanacjami oddechu przesiąknięte są zgromadzenia
ludzi, szczególnie jaskinie rozpusty, domy gry oraz wszystkie miejsca, gdzie
ujawniają się ziemskie namiętności. Czysta albo brudna myśl natychmiast odbija
się na wydychanym przez człowieka powietrzu. Człowiek często dostaje zadyszki w
atmosferze, zarażonej jego osobistymi myślami, której powietrze zatrute jest
właśnie przez niego. Dwa bieguny są tworzone przez czyste i nieczyste myśli.
Wzajemne kontakty między ludźmi, gdy oddychają tym samym powietrzem, mają o
wiele głębsze skutki aniżeli się zwykle myśli. Taki kontakt wywołuje wiele
chorób i dolegliwości. Przecież człowiek wdycha w siebie, wprowadzając do
swojego mikrokosmosu zarażone i zatrute cząstki materii, które dopiero co
wchodziły w skład organizmu innego człowieka – chorego, rozdrażnionego, złego,
zmartwionego, nienawidzącego itd. Jeżeli wniknie się głębiej w zachodzący
proces, można się przerazić niebezpieczeństwami i możliwościami zarazy, jakie
niesie w sobie oddech człowieka. Aromatyczny, życiodajny i zdrowy jest oddech
wielu roślin i drzew, szczególnie iglastych: są jakby ozonatorami życia, żywymi
i działającymi stale. W połączeniu z innymi emanacjami oddech ma silny wpływ.
Oddechem można przekazać zarówno chorobę, jak i zdrowie. Można pochuchać na
chory narząd i wyleczyć go, a można też odwrotnie: w zdrowym wywołać chorobę.
Wraz z wydechem posyłając określoną myśl w kierunku człowieka, ma się możliwość
zarówno dobrego jak i złego wpływu na niego. Wspólne przebywanie lub
zamieszkiwanie ludzi w jednym pomieszczeniu obfituje w wiele nieoczekiwanych,
lecz nieuniknionych następstw, ponieważ samo powietrze w pomieszczeniu będzie
nosicielem i przekaźnikiem ich dobrych lub złych cech, ich zdrowia lub chorób.
Można by było się ochronić, jeżeli by znano i rozumiano, skąd zagraża
niebezpieczeństwo, lecz wielu nawet nie podejrzewa jego istnienia. Medycyna
uznaje możliwość przekazywania tak zwanych chorób zakaźnych przez oddech, lecz
ogranicza się tylko do nich, nie biorąc pod uwagę tego, że przez oddech jeden
człowiek zaraża drugiego nawet swoim nastrojem. Ochronić się można, jeżeli zna
się stopień i głębię niebezpieczeństwa. Wroga można pokonać tylko wtedy, gdy
zna się jego siłę. Oddychanie w zakażonym pomieszczeniu jest niezdrowe. Albo
trzeba wyjść na otwarte powietrze albo dokładnie przewietrzyć pokój. Zabójcze
jest powietrze w szpitalach, w których było wiele cierpień: potrzebne są
ozonatory i promienie słońca. Naturalne ozonatory – drzewa iglaste – są
najlepsze. Dyscyplina myśli chroni przed samozatruciem. Zmiana miejsca
zamieszkania i przebywanie na łonie natury mogą zdziałać cuda. Należy bardzo
uważać, z jakimi ludźmi przychodzi nam oddychać tym samym powietrzem. Nie
sposób jest uniknąć wzajemnego oddziaływania. Ochroną może być noszony stale na
sobie skafander psychiczny. Również będzie korzystne przy porannym oddychaniu
wyrzucanie z organizmu obcej zarazy lub choroby i tworzenie w ten sposób psychicznej
nietykalności. Osłona psychiczna będzie również ochroną fizyczną. Często
przyczyny i źródła choroby należy szukać w przejawianiu kontaktów z ludźmi
chorymi, przekazującymi swoje dolegliwości przez oddech. Byleby tylko poznać
przyczynę, a wtedy łatwo się uchronić. Nie sposób jest uchronić się przed
niewiadomym wrogiem, ale wróg wykryty nie jest już groźny, ponieważ przeciwko
niemu można zastosować środki samoobrony. Mięta i eukaliptus są silnymi
czyścicielami, a także żywica i korzenie drzew iglastych, najwyższy gatunek
terpentyny – żywica, olejek sosnowy lub jodłowy. Lepiej siedzieć dalej od
rozmówcy, żeby nie stykać się z jego oddechem.
141. Teraz znasz przyczynę swojej choroby, a więc można
się (możesz?)leczyć. Otoczenie swoim oddechem zatruło organizm z powodu
ciasnoty. Żyjąc we wspólnocie każdy miał swoją osobną celę. Tak zatwierdził On
Sam.
142. Chorobę można wypierać z organizmu oddechem.
143. (6 lipca) Każdy przedmiot istniejący na świecie
stanowi przekrój nieskończoności, ponieważ swoją przeszłością i przyszłością
jej dotyczy. To odnosi się również konkretnie do wszystkich zjawisk życia,
albowiem nic nie ma początku ani końca. Pojęcia czasu i przestrzeni szczególnie
wyraźnie podkreślają ten brak skończoności lub końca, lecz rozszerza się ta właściwość
na wszystkie rzeczy i zjawiska na świecie. Można prześledzić narodziny i śmierć
każdej rzeczy, ale nie jej części składowych, którymi dotyka nieskończoności.
Nic się nie zaczyna i nic nie kończy, wszystko trwa, zmieniając swoją postać na
wieki wieków. To daje możliwość dostrzegania elementów wieczności we wszystkich
zjawiskach życia i przez to przyłączania świadomości do tego, co istnieje
zawsze, tzn. do nieśmiertelności tego, co istnieje. Świadomość nasycona
elementami nieśmiertelności, sama staje się nieśmiertelna, co pozwala zachować
jej ciągłość przy zmianie jej powłok. Życie wieczne właśnie jest tym życiem,
które istnieje wokół, albowiem zmieniając swoje formy, samo nigdy nie umiera. W
ten sposób, każdą chwilę teraźniejszości można rozpatrywać jako przekrój
nieskończoności, przejawionej w tymczasowości danej chwili. To zrozumienie
pozwala rzutować w przyszłość dowolny przekrój okoliczności z dowolnego okresu
życia człowieka, żeby według charakteru teraźniejszych przyczyn wyprowadzić
właściwości i osobliwe cechy skutków, jakie nastąpią. I to również pozwala
obecnie stwarzać takie przyczyny, które będą wywoływały pożądane dla człowieka
skutki. Dla Nas wszystko jest jedynie skutkiem. My tak tworzymy. Ziarno,
wschodzące zboże i jego plony współistnieją. Przyczyny oraz ich skutki podobne
są do ziarna i plonów. Nie może być takiej sytuacji, żeby przyczyny nie
wywoływały skutków, albo żeby zgniłe lub zepsute nasiona dobrze wzeszły.
Wielkie przyczyny wywołują odpowiednie skutki. Z marnego rodzi się marność. Ale
z małego może rodzić się duże, a nawet wielkie, podobnie jak małe nasionko może
pokryć roślinnością cały kontynent. W tym aspekcie nie ma spraw dużych czy
małych, ponieważ wszystkie one w przestrzeni rosną. W taki sam nieunikniony
sposób rosną dobre i złe zarodki rozmaitych cech, skłonności i przyzwyczajeń w
człowieku. To, co małe i ledwo dostrzegalne dzisiaj, może stać się dużym i
wielkim jutro. I dobrze, jeżeli pochodzi od Światła, a nie od ciemności. Ogród
świadomości wymaga troski i dozoru. Dużo dobrego i dużo złego znajduje się tam
czasami. I wszystko to wzrasta nieuchronnie, jeśli jest podlewane ożywczą wodą
uwagi, tzn. jeżeli myśl zatrzymuje się na tej lub innej właściwości, karmiąc ją
swoją energią. Jeżeli oderwać myśl od jakiegokolwiek przyzwyczajenia lub
skłonności człowieka, to umierają one, pozbawione pokarmu. W ten sposób można
pielęgnować każdy kiełek w ogrodzie świadomości, podtrzymując dobre myśli i
niszcząc niedobre, przerywając myślenie o nich. Myślą bowiem żyją i karmią się
kiełki, kwiaty i owoce ogrodu świadomości. Wiele myśli przechodzi w ciągu dnia
przez sferę świadomości człowieka. Czy dużo z nich jest dobrych, przynoszących
dobre skutki i czy dużo jest ciemnych i złych: oto na czym polega kłopot.
Przybytek, czyli dom ducha, który buduje dla siebie człowiek w Nadziemskiem,
jest budowany przez myśl dnia bieżącego.
144. Kwiaty oraz ich owoce mogą być ozdobą, natomiast
bolesne jest wyrywanie kolców. Budowniczymi są wszyscy, pytanie tylko, czy
mądrze budują. Jeden wznosi sobie więzienie, a drugi pałace. Ale mieszkać
będzie każdy w swojej budowli, którą wzniósł za życia. Tak, troska o myśl
będzie troską o przyszłość, ponieważ nie ucieknie się nigdzie od swoich myśli,
ani na tamtym, ani na tym świecie. Tak, dyscyplina myśli będzie najkrótszą i
najpewniejszą drogą w przyszłość. Tak, myśli o pięknie będą tym materiałem
budowlanym, z którego będą zbudowane ściany świątyni ducha. Tak, służenie
Pięknu będzie światłym budownictwem.
145. Pomyślmy razem, jak, czym pomóc Ojczyźnie. A pomóc
można w znaczący sposób. Dostęp do skarbnicy myśli daje tę możliwość. Impuls
nieskończoności wzmaga myśl, tzn. pozwala kontynuować rozwijanie dowolnej myśli
według założonego w niej kierunku. Wielu zatrzymuje się na tym, co osiągnęli,
lecz impuls nieskończoności kieruje naprzód – do dalszego logicznego rozwoju
dowolnej sytuacji. Nie ma końca, wszystko trwa nadal, rozszerzając się i
pogłębiając. I jeżeli ognie są zapalone, to dalszy kolejny rozwój staje się
możliwy i łatwo osiągalny. Myśl jakby sama kieruje się naprzód, dalej, ku
rozszerzaniu i pogłębianiu tego, co w niej zostało założone. Wielu za
teraźniejszością nie dostrzega przyszłości, tzn. nie może uchwycić następnego
stopnia ewolucji danego zjawiska lub chwili, natomiast zapalona świadomość
może. Wszystko, wszystko co jest pozytywne można rozwinąć i ulepszyć, nawet nieutartymi drogami, jeśli świadomość
pozwala.
146. (13 lipca) Potencjalnie człowiekowi dana jest
władza nad całym światem widzialnym i niewidzialnym. Dane jest mu być panem
przejawionego świata. Stąd panowanie to rozszerza się na wszystkie stany
człowieka, a także na stan snu. W tej części snu, w której jest on odbiciem
dźwięków dnia, szczególnie wyraźnie działają prawa przyczyn i skutków. I coś,
co zostało pokonane, przezwyciężone i umocnione przez człowieka w stanie
czuwania, będzie miało taki sam oddźwięk również w jego snach. Chwila odejścia
w sen jest dlatego ważna, że jak gdyby ustalany jest kierunek, według którego
podąża subtelna świadomość śpiącego. Mózg nie może zwyczajnie funkcjonować we
śnie, lecz przyjęty przez niego przed zaśnięciem kierunek jest kontynuowany i
dlatego będzie mądrą decyzja umocnienia myśli przed snem. Powracanie do rzeczy
ziemskich, nawet jeśli nie są złe, nie da jednak strawy duszy. Sen zaś jest
pokarmem dla ducha, plus czerpie on w nim siły z planu nadziemskiego. Sen jest
zjawiskiem uniwersalnym. Pralaja i manwantara albo pulsacja i rytm obejmują
wszystkie zjawiska życia – do Kosmosu włącznie. Przyroda, która na zimę
zasnęła, wiosną znów się budzi i tak jest zawsze i we wszystkim – kolejne
zmiany stanów. Człowiekowi dane jest panowanie nawet nad stanem pralaji,
poprzez możność umocnienia przed nią kierunku linii dążenia ducha, albowiem sen
w aspekcie istnienia człowieka na ziemi jest małą pralają świadomości.
147. (14 lipca) Ludzkie sprawy – tak My je nazywamy,
ponieważ obejmują swoją orbitą końcowe sfery ziemskie. Zadanie polega na
przeciągnięciu nici życia poza granice tych sfer do nieskończoności. Ale w jaki
sposób i dokąd? Przeciągnąć do Mnie, albowiem świat Mój jest nie z tego świata,
Ja jestem poza granicami ograniczonego mieszczańskiego bytu. Zatracić siebie,
zatracić duszę swoją, znaczy porzucić swój mały światek i dotknąć świadomości
wielkiego świata. Świat ten nie jest ograniczony ani czasem ani przestrzenią: obejmuje
on Kosmos, ze wszystkimi jego formami przejawionego życia. Czas kosmiczny nie
ma nic wspólnego z ziemskim. To, co na ziemi jest teraźniejszością, w Kosmosie
może być przyszłością, przeszłość może stać się teraźniejszością, a gdzieś w
niewidzialnych sferach w teraźniejszości pojawia się również przyszłość. Czas
Ziemski nie ma sensu chociażby na Marsie. Nawet pojęcia góry i dołu są względne
na przeciwległych punktach ziemi. Wszystkie ziemskie pojęcia i wyobrażenia są
względne. Absolutna w swoim założeniu jest natomiast sfera wiecznej Myśli
Kosmicznej. Utwierdzamy Świat Ognisty, który jest wieczny, ziemski bowiem
pozbawiony jest względności.(?) Tak samo absolutne i wielkie są prawa
kosmiczne. Oto dlaczego mówimy o Podstawach, na których opiera się świat.
Niezachwiane są Podstawy, mimo że płynie do oceanu wieczności strumień życiowo
przejawionych form, stale ulegając zmianom i ewolucji w swoim dążeniu ku
doskonałości. Umysł, który dotknął nieskończoności, dostrzega w czasie to, co
wieczne, zbierając żniwo nieśmiertelności. Skończoność ziemska i ograniczoność
świata fizycznego nie znajduje się w otaczającym świecie, lecz w umyśle
człowieka, w jego świadomości, która przyjęła za rzeczywistą względność
ziemskiego świata. Mury, ograniczające świadomość, trzeba zburzyć, zanim zdoła
ona wyjść poza obszary Oceanu Kosmicznego. Ocean Myśli Kosmicznej może stać się
dostępny dla człowieka, który uwolnił swoją świadomość od złudnego świata
ziemskich wyobrażeń. Tajemnica czasu i przestrzeni powinna być rozwiązana przez
świadomość i pokonane pojęcie śmierci. Do nowego rozumienia życia zbliża się na
ziemi człowiek i osiągnięcie stopnia świadomości kosmicznej stanie się już
wkrótce możliwe.
148. (15 lipca) Kiedy ktoś w waszym wnętrzu powstaje
przeciwko podążaniu wyższą drogą, wiedzcie, że to nie wy, lecz wasz odwieczny
wróg – astral, buntuje się i chce umacniać swoje, a nie wasze. Chce on zawsze
swojego, pociągającego w dół. To on jest przeciwko rytmowi zwracania się do
Pana, to on jest przeciwko myślom o Nauczycielu. To on jest przeciwko stałości
Wizerunku w trzecim oku. On, on, on niezmiennie, zawsze przeciwko wszystkiemu,
co ducha podnosi i wyrywa z objęć małego "ja". We wszystkim, co
niewykorzenione i pociągające w otchłań znajduje się aktywny astral – odwieczny
wróg. Należy go koniecznie od siebie oddzielić. Jest on u każdego niepotrzebnym
dodatkiem, który spełnił swoją rolę i stał się zbyteczny. Trzeba z nim
skończyć, rozkładając go na części, żeby łatwiej było je odrzucić. To walka nie
na życie, a na śmierć. Albo zwycięży on, albo wyższa triada ducha. Jeżeli tu
zwycięża astral, to zwycięży również tam, gdy zrzucone zostaną ziemskie szaty.
Dlatego zwyciężyć należy tu, póki się jest jeszcze w ciele.
149. (20 lipca) Mając duże możliwości dokonania
niemałych osiągnięć, ludzie trwonią często swoje energie na głupstwa.
Jednorożec jest symbolem niepodzielnego dążenia w jednym kierunku. Albo taran,
skupiający w jednym punkcie całą swoją moc. Siła może się przejawić, gdy się ją
zogniskuje w jednym punkcie. W przeciwnym razie rozprasza się nawet wielka moc.
Sposobów zastosowania swoich energii może być dużo, ponieważ człowiek powinien
być wszechstronny, ale w chwili użycia siły skupienie jej na ostrzu jest
konieczne. Rozproszenie myśli, uczuć i dążeń nigdy nie daje rezultatów. Dobry
też jest symbol zaostrzonej strzały lub ostrze kopii. Szybkie poruszanie się
ciał jest warunkiem koniecznym. Nawet zwierzęta, ryby i ptaki są wierne tej
zasadzie. Według tej samej zasady porusza się również dążąca w jednym kierunku
myśl. Kiedy uczymy jak najlepszego wykonywania każdej pracy, mamy na myśli
umiejętność zogniskowania swojej siły. Jeżeli potępia się połowiczność, to
rozproszenie jest nieodwołalnie skazane. Również wierność, rozproszona lub
podzielona w sobie, nie oprze się prądowi; nie oprą się też inne cechy ducha,
jeżeli wniknęły w nie te rozkładające pierwiastki. Jednolitość ducha potwierdza
ognista koncentracja, gdy wszystkie energie skupiają się w wewnątrz w ognisko,
aby wykazać siłę działania. Noszący kamienie potrafi we właściwym momencie
skoncentrować w jednym punkcie całą swoją moc. I na tym polega jego siła i
tajemnica sukcesu.
150. (21 lipca) Oczywiście, że świadomość człowieka jest
tworzona i kształtowana przez otaczający świat, ale tylko do pewnego stopnia.
Kiedy człowiek może powiedzieć: "Zwyciężyłem świat", wtedy już nie
świat, ale duch człowieka tworzy swoje otoczenie i przekształca je. Potęga
ducha polega właśnie na tym, że unosi się on nad światem i tworzy go na
zewnątrz i wewnątrz siebie według swojej potężnej woli. Poziom Ducha
Planetarnego czyli poziom tworzenia
planety unosi go tak wysoko ponad to, co wyrażone jest w formach, że
staje się on twórcą świata materialnego. Człowiekowi jest sądzone być
współtwórcą Logosów planetarnych i nie ma granic wzrostu potęgi jego ducha. To
jest wyższy aspekt nieskończoności. Lecz trudna i długa jest droga do szczytów
władzy nad wszelkim ciałem, które zostało przeznaczone człowiekowi od początku
czasów. Jednakże tą drogą idzie każdy człowiek oraz cała ludzkość. Stopnie
zdobywania tej władzy są widoczne w samym mikrokosmosie człowieka w postaci
oczywistych osiągnięć, chociaż nie pojmowanych przez ludzi. Ileż milionów lat
walki, cierpień, pracy i wysiłku było potrzebnych człowiekowi po to, żeby z
bezwładnej materii zbudować sobie ciało z wszystkimi jego najbardziej
zdumiewającymi cechami i zdolnościami, i podporządkować je swojej świadomej i
podświadomej woli. I te miliardy atomów, zebrane przez ducha człowieka do sfery
jego mikrokosmosu, są połączone w jedną harmonijną całość, która się porusza,
chodzi, widzi, słyszy, rozumie i uświadamia sobie. Ileż wieków było potrzeba
monadzie do tego, żeby stworzyć chociażby oko, które widzi i fotografuje
otoczenie, jakże jest skomplikowany ten najcudowniejszy aparat ludzkiego
mikrokosmosu! Osiągniętemu dotychczas zwycięstwu ducha nad materią jest jeszcze
daleko, bardzo daleko do wieńczącego je końca. Wielki jest Kosmos i nawet
stopień Ducha Planetarnego jest tylko kolejnym stopniem na drodze do dalszego,
nieskończonego rozwoju monady człowieka. Następne stopnie trudno jest nawet
sobie wyobrazić, ponieważ rozum ludzki nie ma ich z czym porównać. Nie ma słów
w ludzkim języku, wyrażających ich istotę, natomiast w pojęciach wszechmocy,
wszechwiedzy, wszechwidzenia, wszechsłyszenia i wszystkich pozostałych cech
ducha jest napomknienie o szczytach najwyższych osiągnięć. Stopnie tych
osiągnięć są rozmaite: wszechwiedza planetarna, wszechwiedza własnego układu
słonecznego, wszechwiedza swojej galaktyki itd. i jeszcze wyżej do
nieskończoności. Nie ma bowiem granicy.
151. (Ciąg dalszy) Zdolność mówienia jest zwycięstwem nad materią,
zdolność słyszenia, widzenia, zdolność myślenia: wszystko to są stopnie
osiągnięć, z których ludzie mało zdają sobie sprawę. Na wszystkie, niestety,
ludzie patrzą zanadto prosto, nie rozumiejąc, jak niesamowitego wysiłku i czasu
wymagał każdy z nich. Ale przyszedł czas, żeby stać się świadomym swej drogi
oraz celu i kroczyć nią już nie na oślep, nie wiedząc, dokąd i po co, lecz z
okiem otwartym i widzącym cel. Jeżeli już tyle zostało osiągnięte, to stanowi
to rękojmię dalszych osiągnięć w przyszłości. Wielki zbiorowy marsz ludzkości
ku szczytom potęgi ducha i władzy nad światem trwa kolektywnie i ogólny poziom
osiągnięć jest już wystarczająco wysoki, żeby stać się trampoliną do jeszcze większych
osiągnięć. Trzeba jedynie zrozumieć, że człowiek jest procesem i wszystko, co w
nim zachodzi, kosmicznie dąży do bezgranicznego rozwoju, otwarcia się,
wysubtelnienia i udoskonalenia, dla których Kosmos nie ustala granic. Zmierzch
teraźniejszości jest chwilowy i przemijający. Promienna przyszłość ludzkości
stoi przed nią jak dzień jutrzejszy i nie ma takiej siły na świecie, która
mogłaby powstrzymać strumień życia kosmicznego. Kosmiczna droga człowieka jest
przesądzona przez Wolę Kosmiczną i dlatego jest niewzruszona. Wszystko, co w
Kosmosie jest wcielone w formę, dąży do tego samego wzniosłego celu. I mądry
widzi w każdej z nich tę samą iskrę ducha, która jest w nim zapalona od zarania
dziejów.
152. (22 lipca) Kiedy więc i gdzie zbieramy owoce swoich
złych i dobrych uczynków? Zbieramy teraz, na bieżąco i tworzymy nowe, żeby
zebrać później. I jedną rękę siejemy, a drugą zbieramy. To, co teraz, jest
skutkiem przeszłego, a przyszłe jest skutkiem teraźniejszego. Koło
przyczynowości działa bezustannie. Problem w tym, jakie przyczyny dostają się
do koła. Dopóki przyczyna jest tworzona, panuje nad nią jej twórca, ponieważ
tworzy swobodnie, lecz gdy tylko zostanie stworzona i wpuszczona do koła, już
nie twórca przyczyny, a sama przyczyna panuje nad człowiekiem. I nie można
niczego zmienić, dopóki nie wyczerpie ona całej swojej energii na tym, kto ją
stworzył. Nie można uniknąć skutków, lecz można zmienić stosunek do nich i
charakter ich oddziaływania na świadomość. A zatem płacze z powodu strat
materialnych ignorant, lecz mędrzec się cieszy, widząc w każdej stracie
wyzwolenie. Tak więc to, co zasiane, jest zbierane, tzn. poprawiane i
neutralizowane przez świadomość tu lub tam, karma bowiem działa nieomylnie na
płaszczyźnie zrodzonych przyczyn. Ale w duchu może człowiek przezwyciężyć w
sobie skutek niższych przyczyn, już innym, nowym, przeobrażonym ustosunkowaniem
się do stwarzanych przez nie skutków. I w tym aspekcie władza człowieka nad
karmą jest nieograniczona. Dokładniej można powiedzieć, że niższa karma jest
zastępowana przez wyższą duchową, dotyczącą nie łańcucha zewnętrznych zjawisk
karmicznych, lecz ustosunkowania się do nich w duchu. Ignorant się smuci, lecz
mądry cieszy się, gdy widzi, że może spłacić stare długi. Dłużnikami są
wszyscy, tylko nie umieją spłacać z godnością rachunków. Stąd bierze się
smutek, użalanie się i niezadowolenie z losu. A tymczasem, spłata długów
karmicznych jest niczym innym jak procesem uwalniania się od samej karmy.
Płacić i nie robić nowych długów – oto na czym polega zadanie. Stąd też lepiej
dawać niż brać. Biorący bowiem zawsze musi oddać. Dlatego jest lepiej dobrze
myśleć i tworzyć dobro, aniżeli zło, ponieważ przyczyna i skutek to dwa różne
końce tej samej rzeczy. Dlatego mówię: "Obciążajcie Mnie bardziej",
albowiem chcę wyczerpać całe ziemskie brzemię, albowiem siły pomnożę na nim,
albowiem w radości ducha przyjmę nadmierne obciążenie i nacisk. I w ten sposób
umocnię panowanie ducha nad karmą warunków fizycznych. Tak mówię, kiedy idącym
za Mną robi się już zbyt trudno.
153. (24 lipca) Należy wspomnieć o wyobrażonych cechach.
Łańcuch nie jest mocniejszy od swojego najsłabszego ogniwa. Nie jest dobrze,
jeżeli podczas burzy zerwie się lina kotwicy; poniesie w morze albo na skały.
Tak samo jest z wyobrażonymi cechami. Stąd też wynika konieczność doświadczeń,
ażeby uczeń wiedział, gdzie jest jego słabe i nieosłonięte miejsce. Dlatego nie
należy martwić się próbami, których się nie wytrzymało. Siebie trzeba znać,
trzeba znać stopnie swoich zdolności, wytrzymałości, wytrwałości i sił.
Pływanie we własnym czółnie po oceanie życia nie jest bezpieczne. Zarówno
kunszt pływaka, jak jego możliwości trzeba dokładnie uwzględniać. Każda cecha
ducha u każdego człowieka ma swój pułap. I każda próba wskazuje na jego
wysokość. I próba, której się nie wytrzymało szybciej go wskaże aniżeli próba
pomyślnie przebyta. Dopiero próby, pomyślnie przebyte na granicy napięcia, mogą
być dokładnym wskaźnikiem stopnia jakości i być porównywalne pod tym względem z
próbami, których się nie wytrzymało. Te ostatnie u przeciętnych ludzi są
świadectwem słabości lub upadku ducha, natomiast dla prawdziwego ucznia są
jedynie papierkiem lakmusowym, odczynnikiem, określającym w nim stopień
wypróbowywanej cechy. Nie martwią go one, lecz wskazują, co należy jeszcze
ugruntować i w czym się umocnić. I cieszy doświadczanego każda możliwość
lepszego poznawania siebie samego po to, żeby pewniej kroczyć dalej. Słabe
ogniwo w łańcuchu zastępuje się nowym i mocnym: tak samo postępuje się z każdą
cechą ducha, umacniając, odnawiając i wlewając w nią nowe siły. Lepiej cieszyć
się z każdej, nawet nie przetrzymanej próby, aniżeli martwić się i smucić z
powodu nieudanych: nikt i nic nie może zatrzymać ducha, który nieodwołalnie
przesądził o swojej drodze do końca. Pozostawmy żale, smutek, beznadziejność
pechowcom – ten, kto zdecydował iść swoją drogą do końca wie, że nie ma
odwrotu, i że wszystko idzie na pożytek(?) jego nieugiętemu duchowi.
154. (25 lipca) Agni nie ma płci. Transformatorem ognia
jest serce, które czyni energię pierwotną dwubiegunową, tzn. jasną lub ciemną.
Oczywiście, Agni pod względem swojej struktury jest dwoisty, ale – w wyższym
aspekcie i powyżej uczuć oraz namiętności ludzkich. Gdy zaś kierowany jest
przez serce, to serce odciska na nim pieczęć ciemności lub światła. Oto
dlaczego w pradawnych pismach powiedziano, że nie to ma znaczenie dla
człowieka, co wchodzi w niego z zewnątrz, lecz to, co z niego wychodzi.
Wszystko bowiem pochodzące z "ust jego", tzn. od niego, jest
przekształcane przez serce człowieka i już karmicznie wiąże się z nim. Cały
świat, cała złość ludzka może skierować się przeciwko czystemu serce, lecz
jeżeli nie posiada ono w sobie "niczego", to jasny będzie
wypromieniowywany przez takie serce Agni, barwiący swoim światłem wszystkie
myśli, uczucia i uczynki jego właściciela. I wtedy już nie ma znaczenia to
wszystko, co dzieje się na zewnątrz, albowiem korzeń zła jest wyrwany z serca.
Ale wszystko, wychodzące z człowieka: myśli, słowa i czyny, będąc jego
wytworami, jest karmicznie z nim związane, ponieważ utwierdzone przez serce.
Jasne serce rodzi jasny Agni, ciemne – czarny ogień. I między dwoma biegunami
światła i ciemności oscylują ludzkie serca, wytwarzające ognie wszystkich
stopni. I nie to ma znaczenie, że z zewnątrz kierują się na oświecone serce energie,
nasycone elementami zła, lecz to, żeby reakcja oświeconego serca na nie
pozostawała niezmiennie kryształowa i czysta, nie zaciemniając się czarnym
ogniem. Jogin jest transmutatorem energii ognistych oraz tym, który oczyszcza
otaczające go sfery i przestrzeń. Wielki jest ciężar świata, dźwigany przez
serce, ponieważ wiele trucizny musi przyjąć biedne serce i mimo wszystko
pozostać wolnym od ciemności. Wiele serc nie wytrzymuje nacisku – stąd tak mało
dochodzących do celu. Celem natomiast jest wytrwać oraz dojść i przyjmując
truciznę, rodzić światło. Oto postawię go, dążącego sercem, na rozstaju dróg,
czy wytrwa? Czy wytrwa, gdy już nie słowem, lecz światłem swoim trzeba będzie
na ziemi światło umacniać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz