Strony

piątek, 7 grudnia 2018

Granie Agni Jogi cd

Brak automatycznego tekstu alternatywnego.

89. (13 kwietnia) Trzy twierdzenia należy pamiętać: nieśmiertelność ducha, tymczasowość i skończoność warunków fizycznych oraz Hierarchię Światła. Hierarchia to cel, świat fizyczny – możliwość, a duch – wiecznie dążący podróżnik na wielkiej drodze. Pod zasłonami Maji jest ukryta istota tego, co istnieje. Niech będzie ona odsłonięta, a umysł nie zamroczony. Ale huczy zgiełk, zagłuszając pieśń ducha. To, czemu odda się pierwszeństwo w swoim sercu, będzie na pierwszym miejscu w świadomości. Zwycięstwo tego, co przemija, triumf zgiełku albo głos milczenia dźwięczący wiecznością życia. Czemu oddać pierwszeństwo?! Ale trzeba zwyciężyć, bo inaczej przyjdzie odziać się w szaty śmierci, tzn. otoczyć się tym, co chwilowe, skazane na zagładę. Jest to postawienie nie na tego konia. Czy warto poświęcić czas i siły na to, co siłą rzeczy jest skończone i śmiertelne, tzn. przemija i ginie w stuleciach i nawet pamięci o sobie nie zostawia, zacierając się bez śladu. Mijają, mijają, mijają zjawiska świata fizycznego, jak taśma filmowa.

90. (13 kwietnia) Do pamięci natury mają dostęp wszyscy, tylko ludzie nie wiedzą, jak można to wykorzystać. Każdy przedmiot lub rzecz, w zasięgu której kiedykolwiek cokolwiek miało miejsce, utrwala na sobie wibracje światła lub emanacji zachodzących zjawisk, podobnie jak klisza aparatu fotograficznego utrwala wibracje, wychodzące z fotografowanego przedmiotu. Tę właściwość utrwalania posiada sama materia, z której składa się otaczający świat. Te znamiona lub nawarstwienia na rzeczach lub przedmiotach są nie do zatarcia  przez czas. Każdy przedmiot jest jakby strażnikiem utrwalonych na nim zdjęć. Starodawne rzeczy, naszyjniki, pierścienie, prastare kamienie na skrzyżowaniach dróg dużo widziały i dużo przechowują. Ściany domów, pałaców, kościołów, stare miasta, twierdze to archiwa utrwalonych na nich lub w nich wydarzeń. Te wibracje lub obrazy, można skłonić do przejawienia się na ekranie świadomości człowieka. Jeżeli weźmie się w ręce stary pierścień, naszyjnik, kopię lub miecz, czy jakikolwiek inny przedmiot i skoncentruje się na nim myśl, to zacznie on mówić sam za siebie i opowiadać o tym, co widział. W tym celu trzeba zachować tylko jeden jedyny warunek, mianowicie: całkowite wyrzeczenie się siebie, swoich myśli. Należy uczynić tak, żeby strumień własnych myśli zatrzymał się i ekran świadomości stał się czysty, jak płótno i żeby obrazy i myśli o charakterze osobistym nie marszczyły go. Formuła: "wyrzeknij się samego siebie" ma zastosowanie również tutaj i jest nieuniknionym warunkiem subtelnego poznawania. Można przyłożyć przedmiot do trzeciego oka, skupiwszy się na nim myślowo i usunąć wszystkie myśli postronne. Wszystko jest proste, łatwe i dostępne, jeśli ugruntowane jest samozaparcie. Ale jeżeli myśli się o sobie i swoje zajmuje w świadomości pierwsze miejsce, wtedy zamknięta jest brama wyższego poznawania. Tak więc można widzieć, jak strażnikiem progu do wiedzy tajemnej staje się samość, zmieniając się z prostego mieszczańskiego przejawu w strażnika progu, w smoka progu, zagradzającego człowiekowi wejście do królestwa nieograniczonych możliwości ducha. W tym pamiętnym dniu (dniach Wielkiej Ofiary, dniu Zmartwychwstania) można jeszcze raz wspomnieć słowa Wielkiego Nauczyciela Światła: "Kto chce naśladować Mnie, niech się zaprze samego siebie, weźmie krzyż swój i pójdzie za Mną". Krzyż oznacza świadome przyjęcie na siebie swojej karmy w celu jej przeżycia i spłacenia.

91. (17 kwietnia) Czekanie, nasycone ufnością w Panu, jest już samo w sobie owocne. Jeżeli nawet to, na co się czeka nie spełni się w przewidywanej formie, stan świadomości przyciąga konstruktywne cząstki do zapalonych ogni, które nadal rosną. Wiara i czekanie są ściśle związane. Duch staje się silny i wzrasta przy tych ogniach. Ognie ducha potrzebne są do ewolucji i czy nie wszystko jedno, co każe im jasno płonąć, rozświetlając całą aurę i pomnażając jej jasność? Tym umacnia się bohaterstwo wnoszenia światła w szarość zwykłej egzystencji. Celem Nauki jest zapalenie ogni ducha i przekształcenie nimi życia. Ponad wszelkimi ludzkimi podziałami i ograniczeniami cenimy ludzkie serce, odrzucając wszelkie względności czasu, epoki i różnic zewnętrznych. Jeżeli wewnątrz świeci światło i rozjaśnia otoczenie, przez to je podnosząc, to czy nie wszystko jedno, w czyim sercu się ono umocniło? Zatem, nie ma znaczenia wiek, płeć, narodowość, wykształcenie, kolor skóry, ani wszystkie inne cechy zewnętrzne człowieka, odróżniające ludzi od siebie. Według światłocienia dokonuje się obecnie rozdzielenie ludzkości i ten, kto pochodzi z ciemności, nie jest Nasz. Innego kryterium nie mamy. Bójcie się wygaśnięcia ogni. Niosąc ognie, chrońcie je. Jest wielu gaszących. Nade wszystko i ponad wszystko cenimy ogień ducha.

92. (19 kwietnia) Pobyt człowieka na planecie pozbawiony jest poczucia ostatecznego zakończenia. Nie dziwi to nawet, ponieważ końca nie ma. Czyż nie jest zastanawiające, że nic, co istnieje w przyrodzie nie ma ani końca, ani początku? Każde zjawisko jest tylko dalszym ciągiem tego, co je poprzedzało, co było przyczyną, która wywołała jego przejaw. Każdemu skutkowi towarzyszy przyczyna, która go zrodziła, po każdym zakończeniu – łańcuch nowych skutków lub zjawisk, wynikających z niego. Mówi się, że śmierć człowieka jest końcem. Ale to nie jest koniec, lecz dopiero początek dalszego jego życia w Nadziemskiem. Następuje zagłada światów, lecz ich materia idzie na tworzenie nowych, a ducho-monady przejawionych na nich form przechodzą na nowe planety, kontynuując swoją niekończącą się ewolucję. Tak samo jak nie ma końca przestrzeń, również nie ma początku i końca czas, albowiem wszystko zamknięte jest w kole nieskończoności, a nieskończoność jest tylko formą wyrażania tego wszystkiego, co w nim istnieje. Wszystko, co istnieje w przestrzeni, przechodzi ewolucję w spiralnie-cyklicznej pulsacji życia. Pulsuje atom, pulsuje serce, pulsuje słońce w rytmach narastania i zanikania, w zjawiskach ewolucji i inwolucji. Wielkiemu prawu rytmu podlega cały przejawiony Kosmos, a także życie pojedynczych istot, człowieka i całych narodów. Wszystko dokonuje się w ramach prawa, które jest formą wyrażenia życia. Wejść w rytm Kosmosu oznacza zrozumieć tajemnicę przejawionego życia i złączywszy się z nią, ugruntować swoje miejsce w nieskończoności na drabinie przejawionych form, tzn. na drabinie Hierarchii. Uświadomienie Jej sobie i zbliżenie się do Niej będzie właśnie umocnioną nieśmiertelnością ducha, osiągniętą w życiu na ziemi  i w światach wyższych.

93. (20 kwietnia) Dając się wciągnąć w strumień Maji, człowiek zapomina o rzeczywistości. W swej głębi duch wie, że każde kolejne wcielenie to strumień, który powinien przepłynąć, żeby znowu wyjść na brzeg Świata Nadziemskiego. Dobrze, jeśli zrozumienie tego zaczyna się utrwalać w świadomości ziemskiej. To zrozumienie można świadomie kształtować w codziennym życiu. I patrząc na wszystko, co dzieje się wokół, stwierdzać co godzinę "i to też przeminie". W przeciwnym razie nie nastąpi oderwanie się od tego, co ziemskie. Nie oderwawszy się od ziemi można również w Nadziemskiem w dalszym ciągu pławić się w iluzjach Maji, kończąc ją iluzjami Dewaczanu, lecz Dewaczan nie jest rzeczywistością. Zwykły iluzjon, tzn. kino, pokazuje, jak łasy jest człowiek nawet na iluzje tworzone sztucznie. Wie i rozumie, a mimo to idzie i płacze, i przeżywa, oglądając na ekranie to, czego nie ma. Jogin żyje w świecie rzeczywistości, odrzucając Maję we wszystkich formach. Stąd również inny stosunek do życia. Stąd odczuwanie nieskończoności i stykanie się z Wyższymi Światami. Na ziemi powinno się żyć życiem ziemskim, ale nigdzie nie jest powiedziane, żeby jego iluzje przyjmować za rzeczywistość. I jak dobry by nie był film lub sztuka w teatrze, widz pamięta jednak, że to tylko teatr. Tak samo i w życiu należy zwyczajnie pamiętać, że życie to scena ziemska, a sutratma to aktor. I należy pamiętać to zawsze, nawet w najbardziej napiętych i ostrych warunkach, kończy się bowiem wszystko, każdy kadr życia w ciele. Z tą świadomością trzeba właśnie iść przez życie, pamiętając o życiu nadziemskim, do którego człowiek przygotowuje się na ziemi, w warunkach fizycznych, oddzielając to, co rzeczywiście istnieje, od tego, co się na ziemi takim wydaje.

94. (21 kwietnia) Jak pogodzić niedoskonałość teraźniejszości z wielkością przyszłości? Zrozumieniem, że nasiona przyszłych osiągnięć zasiewane są teraz w przedświcie nadchodzącego dnia. Są zasiewane przez czyny i myśli, ale przede wszystkim przez myśli, tworzące życie. Nacisk przeniesiony zostaje na myśl, która przeprowadza ewolucję planety. I jeżeli myślący myśli umiejętnie, może spełnić swój obowiązek wobec ludzi, nie uciekając się nawet do zwykłej pracy. Jogin buduje świątynię o dwadzieścia dni drogi od pieczary, w której mieszka samotnie. Tak więc można myślą budować, pomagać i tworzyć na ogromne odległości. Można pomagać również tym, którzy są w potrzebie lub w biedzie, dalekim i bliskim, a posyłając im myśl nadać jej formę, niosącą w sobie wyraźny, wzmocniony obraz tego, czego się pragnie. Również wysyłając dalekie pozdrowienie, można mu nadać kształt obrazu pożądanego, potrzebnego i niosącego pomoc. Są tacy, którzy urzeczywistniają to poprzez modlitwę, ale jogin osiąga to, czego pragnie, twórczą myślą. Ognista, twórcza myśl zawsze się spełnia. Nie może ona nie dać rezultatów. Wszystko, co ludzie zrobili, jest następstwem myśli. Tak więc przed myślicielem otwiera się szerokie pole pracy, gdzie narzędziem jest myśl. Można uważnie obserwować przewodnie idee stulecia. Wykuwają one życie. Można wziąć czynny udział w tej twórczości. W ciągu dnia można posłać dużo pożytecznych myśli światu, bliskim lub tym, którzy są w potrzebie. Jeżeli odrzuci się myśli samolubne, pozostanie dużo wolnego czasu na myśli twórcze. Tak oto twórca dobrych myśli może stać się ośrodkiem błogosławieństwa dla okolicy i poza jej granicami – tam, dokąd może myśl dolecieć.

95. (22 kwietnia) Opanowanie myśli jest stopniem uczniostwa, którego nie da się ominąć, i od którego nie można się uchylić. Trzeba go przejść wcześniej czy później, lecz trzeba będzie przystąpić do procesu poskramiania myśli. Na początku będzie to bardzo trudne, ale woda drąży kamień, wytrwałość niszczy każdy nawyk. Najbardziej zakorzenione są nawyki myślowe. Nawet nawyki cielesne gnieżdżą się w umyśle. Opanować ciało, opanować uczucie, opanować myśl: wszystkie trzy są ściśle ze sobą związane, lecz prym wiedzie umysł, a nad nim jest wola. Poskramianie zaczyna się od rzeczy małych, ale z żelazną nieugiętą wytrwałością. Chce się powiedzieć coś niepotrzebnego – należy się powstrzymać. Chce się machać rękami – nie należy. Chce się pokazać uśmiech na twarzy – też nie trzeba. Opanowanie uczuć pociąga za sobą opanowanie języka i vice versa. Trzeba położyć kres zwykłemu i dobrze znanemu wyrażaniu siebie, tzn. wziąć się w ryzy, gdyż panowanie nad sobą we wszystkim, z wyjątkiem dobra i pracy, jest słuszne, szczególnie opanowanie myśli i słów, jeśli nie pochodzą one od Światła. Przezwyciężenie siebie oznacza zastąpienie starego, pokonywanego, przez nowe, zwyciężające. W przeciwnym razie pozostaniecie takimi jak dawniej. Trzeba przezwyciężyć starego człowieka w sobie: zastąpić tego, który jest, tym, który nastanie. Nowy Świat będzie zamieszkały przez nową ludzkość. Nie można wkroczyć ze starą świadomością w bramy Nowego Świata, tak samo jak nie może latać ten, kto nie ma skrzydeł. Ale Nowy Świat jest przeznaczony, a przekształcenie świadomości nieodwracalne. Proces odbywa się wewnątrz i przy świadomym i przychylnym stosunku do niego, staje się dostępny. Zaczyna się od małego, żeby potem stało się wielkim. Zasada rozpoczynania od małego jest bardzo praktyczna, ponieważ z małego nasienia wyrasta duże drzewo. Ale trzeba zacząć.

96. (23 kwietnia) Pokój, który jest we Mnie, daję wam, nie tak, jak daje świat. Na świecie będziecie mieli smutek, ale nie upadajcie na duchu, albowiem Ja zwyciężyłem świat. Wędrowiec na Wielkiej Drodze powinien stać się zwycięzcą świata. Zwyciężywszy siebie, staje się on tym, który zwyciężył świat, ponieważ jego mikrokosmos podobny jest do makrokosmosu. Pokierowawszy sobą potrafi pokierować innymi. Uzdrowiwszy siebie, potrafi leczyć choroby innych. Podnosząc siebie, potrafi podnieść ludzi. Kto zapanował nad własną świadomością, potrafi panować nad świadomością wielu. Droga prowadzi przez siebie samego. Innej drogi nie ma. Jeżeli to najwyższe w świecie zadanie postawi się przed sobą jako najgłówniejsze, najważniejsze, najbardziej potrzebne i poświęci mu się cały swój czas, zapanowawszy nad sobą w drobnych rzeczach, żeby przez nie dojść do rzeczy wielkich, to człowiek rzeczywiście wstępuje wówczas na drogę potęgi ducha. A przecież doba ma 24 godziny i każdą ich chwilę można wykorzystać do osiągnięcia wzniosłego celu. Opanowanie myśli, języka, ruchów. Zapanowanie nad sobą – cóż może być bardziej porywające od tego procesu, jeżeli zrozumiało się jego sens. Wszak życie – ta najlepsza ze szkół – tyle daje możliwości przyswojenia sobie wyraźnie postawionego zadania. Należy wciągnąć się do tej pracy, tak jak wciąga się pracownik do zwykłej, codziennej roboty. Co chwila można zastanowić się nad tym, jaką się otrzymuje możliwość do osiągnięcia postawionego celu. Cel - to zapanowanie nad sobą, tzn. przezwyciężenie siebie samego. Uważa się, że trzeba zwyciężać coś, co znajduje się na zewnątrz. To nieprawda. Zwyciężyć trzeba tylko siebie. Siebie zwyciężywszy, Ukrzyżowany zwyciężył świat. I nawet ręki nie podniósł w obronie własnej. A wtedy okoliczności zewnętrzne skłonią się przed zwycięzcą życia, a wtedy żywioły staną się posłuszne, a wtedy nakaz woli, skierowany na zewnątrz, będzie wykonany.

97. (25 kwietnia) Walka do końca i zwycięstwo. Zwycięstwo we wszystkim. Przegrana nie wchodzi w rachubę. Wspólna ze Mną walka, ze Mną też zwycięstwo. Razem we wszystkim. Najważniejsze – nie tracić nadziei z powodu chwilowego lub pozornego niepowodzenia. Kto wie, może Nauczyciel chce zahartować ducha lub umocnić wiarę w obliczu pozornej klęski? Dlatego wzywam do nie składania broni, bez względu na to, jak beznadziejne wydawałyby się chwilowe okoliczności. Ciemność jest bykiem z tektury, nie wytrzymuje wytrwałości światła. Musi, musi ciemność ustąpić, pomimo zaciekłego oporu i okresowych wybuchów. Jakżeby inaczej zniszczyło się wroga, jeśli nie mocną wiarą w ostateczne zwycięstwo. Ze Mną idziecie, z Moją pomocą zwyciężycie, razem idziemy ku zwycięstwu.

98. (M.A.J.* - Matka Agni Jogi). Całkowite zaufanie do Prowadzącego – to potężny motor. Jeżeli wyczerpały się siły i ognie gasną, w miłości do Wielkiego Serca, odrodzonej miłości, można znaleźć siły i wzniecić ognie serca. I niech ta miłość do Wielkiego Serca nie osłabnie. To potężny motor, najpotężniejszy ze wszystkich. To uczucie można pielęgnować i razem z nim wzrastać. I jeżeli jest nieugięta decyzja, aby iść do końca nie patrząc na nic, nie zatrzymując się przed niczym i niczym nie będąc skrępowanym, to cel jest możliwy do osiągnięcia. Ale wytrzymują tylko nieliczni. Większość chwieje się na wszystkie strony i pozostaje w tyle. A jak małe są te kamyki, o które potyka się świadomość. I jak wiele oszukiwania samego siebie. Idzie się za sobą samym, nie za Panem, serce i świadomość wypełnione są sobą, nie Obliczem Jego. I zapomniany jest dany wcześniej Testament: "wyrzeknij się samego siebie". "Za sobą idą, a nie za Mną, ze sobą idą, a nie ze Mną i ze sobą przebywają, a nie ze Mną" - tak mówi Nauczyciel do tych, którzy zgubili swoją drogę i na piedestale postawili siebie jako pierwszych przed Nim.

99. (Guru) Należy dostrzec prawidłową kolejność w procesie umacniania Mojego Imienia. Dać wcześnie – nie można, dać późno jest błędem. Żeby dać mądrze – potrzeba umiejętności. Dlatego wymagana jest cierpliwość i wiara, że wszystko odbywa się w oznaczonym terminie. Wiele rzeczy zostało zniweczonych przez przedwczesne zatwierdzenie. Wszystko będzie, lecz nie wcześniej niż trzeba. Lepiej w milczeniu gromadzić wiedzę, tak potrzebną dla przyszłości, aniżeli martwić się, nie znając prawdziwego stanu spraw. A sprawy mają się dobrze i co ma być, będzie. Radujmy się z przyszłości.

100. (1 maja) Nakazuję uważać każdy przejaw wrogich sił za pochodzący z jednego ośrodka, niezależnie od tego, czy jest on świadomy czy nieświadomy. Ciemność jest monarchiczna lub hierarchiczna, ale w znaczeniu przeciwnym, tzn. w konstruowaniu według światłocienia w kierunku absolutnego mroku. Takie pojmowanie ciemności pozwoli od razu bezbłędnie  orientować się w warunkach przeciwdziałających oraz bronić się i działać w należyty sposób. Gdy kierunek nie został wykryty i rozsądek uważa, że wprawdzie coś jest nie tak, ale przypisuje napotykane przeciwdziałanie czemukolwiek i komukolwiek, lecz nie otaczającej wokoło i czujnie obserwującej ciemności, osłaniające uderzenie chybia celu, nie wyrządzając szkody. Natomiast gdy źródło jest rozpoznane, promień zostaje skierowany bezpośrednio na ciemność, zadając jej bolesne oparzenia. Ciemność nie znosi ujawnienia, w równej mierze jak jej słudzy. Kiedy się ich rozpozna i wykryje, natychmiast odstępują. Są silni, dopóki chowają się za plecami kogoś i dopóki ochraniający promień nie ujawni ich i nie zostanie na nich skierowany. Siła znajduje się nie w nich samych, a w nie potraktowaniu ich jako źródła i przyczyny wszelkich podłych sztuczek. Wykorzystają nawet gryzonie, owady i wszystko inne, żeby wyrządzić szkodę, a owady będą szkodziły, dopóki nie zostaną zdemaskowane. Wykorzystają absolutnie wszystko, co może wyrządzić szkodę i okryć mrokiem. Najlepszą obroną jest atak, tzn. uderzenie promienia światła, skierowanego na szkodzących. Gdyby ludzie wiedzieli, ile jest podstępów, knowań i wymysłów ciemnych. Ostatni potomkowie ciemności gwałtownie się ujawniają i werbują sobie stronników pośród słabych serc. Wiele sług ciemności hańbi jeszcze ludzkie szeregi. Ale są zgubieni.

101. (2 maja) Tajemnica czasu i przestrzeni jest ściśle związana z istotą Świata Ognistego. Teraz i tutaj – oto owa istota. Tam, gdzie jest myśl ognistej świadomości, tam jest świadomość, czy to w przeszłości znajdzie się myśl, czy w przyszłości, czy tu czy tam, gdziekolwiek. Istota Świata Ognistego przenika sobą wszystko, albowiem ogień jest podstawą. Dotykając podstawy, świadomość dotyka wszystkiego, co jest ukryte pod płaszczem pozorów. I nie człowieka zewnętrznego widzi świadomość ognista, lecz tego, który jest wewnątrz. Widzi ona duszę rzeczy. Wszechistnienie, wszechwidzenie, wszechwiedza o różnym stopniu osiągnięcia, są atrybutami świadomości, która zetknęła się z ogniem, atrybutami istoty materii ognistej. Światło też jest atrybutem Świata Ognistego. Zjawiska ogniste – a więc czyny, słowo i myśl, są poza czasem – dlatego czyn i słowo Wielkiej Ofiary są tak samo aktualne obecnie, jak i przed tysiącami lat. Ponadczasowe jest Słowo Ogniste. Nawet nieśmiertelność lub trwałość dzieł literackich i artystycznych uwarunkowana jest występowaniem w nich elementów ognia. Można przypomnieć co powiedziano o tym, że przeminie Słońce i Księżyc, ale nie przeminą słowa prawa ognistego. Oto znowu dochodzimy do podziału zjawisk na tymczasowe i wieczne. I u podstawy drugich będzie ogień.

102. (4 maja) Oceniajcie pożytek z danego dnia według chwil, spędzonych ze Mną. Kto i co przeszkadza wewnątrz w pomnożeniu tych chwil i przekształceniu ich w nieprzerwany ciąg czasu? Ten opór i przeciwdziałanie we wnętrzu zwykłego człowieka, sprzeciw wobec niezwykłości Obcowania, należy przezwyciężać całą siłą ducha. Znajdujemy czas na to, żeby poświęcić myśli wszystkiemu, tylko nie temu, co najbardziej potrzebne. A przecież nadejdzie pora, i nie da się jej uniknąć, gdy wszystko to, co dziś zajmuje i odwraca uwagę od Pana, straci wszelki sens i znaczenie, stając się niepotrzebne, jak stały się bezużyteczne sprawy minionego dnia, chociażby te sprzed dziesięciu lat, odeszłe w całkowite zapomnienie. Lecz myśli o Panu są jak wysepki ponadczasowości w szalejącym potoku bieżących spraw, który obok mknie. Nie ma się na czym utrzymać, nie ma się czego uchwycić – wszystko płynie obok, pozostawiając nieruchomym tylko Obserwatora. I jeżeli Obserwator jest ze Mną, i jeżeli płynący obok potok Maji został przyjęty do świadomości, wtedy na skale wiecznego fundamentu życia Obserwator buduje swój dom. Obserwator wznosi sobie dom ducha.

103. (5 maja) Lekka pranajama jest codziennie potrzebna w celu utrzymania zdrowia. Ciało fizyczne wymaga określonej pielęgnacji i uwagi. Każdy chory narząd potrzebuje opieki. Nieco troski i nieco serdecznej uwagi, a  choroba opuści go. W wypadku choroby należy powiedzieć choremu narządowi, jak powinien się zachowywać w przyszłości. Takie sugestie i wskazówki dają bardzo dobre wyniki. Zdrowy organ sam zna swoje przeznaczenie, natomiast chory zapomina o nim. Ciało boi się właściciela i jest mu posłuszne. To trzeba wiedzieć. Nigdy nie wolno się poddawać lub cofać przed chorobą. Duch w ostatecznym rozrachunku zawsze zwycięża. Pranajama tłoczy w chore miejsce brakującą energię i proces wyzdrowienia zacznie się bezzwłocznie. Tak samo pożyteczne jest również koncentrowanie świadomości na dotkniętym chorobą narządzie w celu wywołania w nim dopływu krwi i odczucia ciepła i pulsowania. Materia ciała jest bierna i chętnie przyjmuje do wykonania nakaz woli. Zdrowi, silni ludzie, którzy nigdy wcześniej nie chorowali, kiedy zachorują, stają się zazwyczaj zupełnie bezradni i całkowicie się poddają, gubiąc się w obliczu choroby. Trzeba walczyć do końca, ani na chwilę nie poddając się chorobie i wiedząc, że duch jest silniejszy od ciała. I przy oddychaniu można jak gdyby wypychać chorobę z organizmu. Energia psychiczna to uniwersalne panaceum na wszystkie choroby. W podświadomości należy przez cały czas utrzymywać nieodwracalnie postępujący proces zdrowienia, nie choroby, lecz właśnie wyleczenia i poprawy. Lekarstwo jest jako środek pomocniczy, natomiast najważniejsza jest energia ognista – Agni. Organizm można polaryzować dodatnio i ujemnie, w zależności od choroby, lecz dla pewności, po zwykłej pranajamie, można w ciągu dnia dać sobie jeden, dwa lub trzy razy minus(?). Wszystkie procesy w laboratorium ciała ludzkiego mogą być podporządkowane woli. Duży wpływ mają myśli. Często choroby są wywoływane przez szkodliwy kierunek myśli, lęk, niepokój, zmartwienie, wpływy otoczenia, chorych, którzy znajdują się w pobliżu itd. Oddziaływanie środowiska często bywa zabójcze. Te wpływy trzeba umieć neutralizować.

104. (6 maja) Czy słoneczna świadomość nie rozjaśnia swymi barwami i światłem wszystkiego, na co skierowany jest jej promień? A jeżeli tak, to szczęściem jest znaleźć się w obrębie promienia słonecznej świadomości. I tak jest w całej Hierarchii od góry do dołu. Nawet ludzkie spojrzenie tworzy lub poraża, niesie dobro i światło, albo mrok i martwotę. Mimo że emanacje są niewidzialne, ludzie w swoim spojrzeniu przekazują istotę tych emanacji. I człowiek nie może przekazać okiem światła, jeżeli wypełniony jest mrokiem, i nie może światło nie świecić przez oko, jeżeli aura promienieje światłem. A więc, w swej istocie człowiek niesie światło lub ciemność, nasycając ich emanacjami otoczenie. Człowiek, nosiciel energii ognistych, stale wypromieniowuje w przestrzeń ich podstawowy ton i właśnie w tym muzycznym kluczu, według którego nastrojona jest harfa jego ducha. Może ona dźwięczeć według klucza strachu lub nieustraszoności, oddania lub małoduszności, krzątaniny lub uroczystego nastroju, miłości lub nienawiści. Słowem – według każdej dodatniej lub ujemnej właściwości ducha, albo według ich symfonii. Człowiek sam dla siebie może wolą utwierdzać klucz dźwięku i być tym, który niesie ludziom ciemność lub światło. Właściwości ducha mają również dlatego duże znaczenie, że z charakteru swojego są przestrzenne i dotykają otoczenia, oddziałując na nie na rozległej przestrzeni, niekiedy na ogromne odległości. Takiemu rozprzestrzenianiu się ludzkich oddziaływań szczególnie sprzyja myśl, dla której lotu nie ma granic. Promieniami świadomej myśli można tworzyć wiele dobra lub zła. Człowiek na planecie, stając się nosicielem wyższych energii, jest odpowiedzialny za to, co wypromieniowuje w otaczające go sfery.

105. (7 maja) Przyjacielu Mój, wiedza, obciążona ogniami ziemskimi, nie doprowadzi do Naszych szczytów. Wiedza wiedzy nierówna. Kiedyś wypowiedziano się o ziemskiej mądrości, która była nienawiścią wobec Boga. Ta wiedza jest złem. Z niej pochodzą wojny, zniszczenia i wszelkie okropności, niejednokrotnie nawiedzające ziemię. Z niej ciemność, a nie Światło. Lepiej już całkiem bez niej niż z nią, popychającą do zagłady ludzkości i planety. Wiedzę Światła, niosącą światu pokój i rozwój oraz tworzącą wartości ducha – tę wiedzę chcemy ugruntować na Ziemi, w imię Dobra Powszechnego. Nie w imię dobra pojedynczych ludzi, klas czy narodów, ale wszystkich, wszystkich, wszystkich. Nowa nauka Nowego Świata da tę wiedzę ludziom, nauka, która nie odrzuca prawdziwości tego, co istnieje i kosmicznych dróg człowieka. Do odległych gwiazd, do dalekich światów skieruje ona człowieka, a także do poznania tajemnicy dalekich światów i tajemnicy przestworzy. Wszystko jest otwarte, wszystko jest dostępne, nauka kieruje swój zwycięski bieg do poznania wszystkiego, co znajduje się wokół.

106. (8 maja) Jeżeli to, co w nas lepsze, zwyciężane jest przez gorsze, to jaki pożytek z tego, że jest ono lepsze? Tylko lepsze, które zwycięża, jest dobre. Wielu dobrych, lecz bezużytecznych ludzi wegetuje z dnia na dzień. To nie oni są solą ziemi. U Nas jakość człowieka jest inaczej oceniana. Niech on nawet będzie zły, ale pożyteczny dla ewolucji – oto nasze kryterium dobrej jakości. Zło i dobro są względne. I trzeba, żeby duch wznosił się bez względu na to, czy człowiek jest dobry, czy zły. Wznoszenie się może zawierać w sobie: rozszerzenie świadomości, zdobycie doświadczenia życiowego, ugruntowanie potrzebnych cech lub właściwości ducha, czy też pracę użyteczną dla Dobra Powszechnego. I nie zawsze sam człowiek może sądzić, czy się wznosi, czy się zniża. Czasami wśród najwspanialszych warunków ziemskich i pozornych osiągnięć następuje obniżanie się ducha, a czasami odwrotnie. Osądzanie pozostawcie Nam, oddawszy Mnie Mój smutek i Moją radość z waszego powodu. Wasza droga prowadzi do Światła, które My niesiemy ludziom. A więc, droga tylko z Nami: zawsze, wszędzie i we wszystkim.

107. Przyjacielu Mój, ze Mną należy przejść przez radość i smutek, zdrowie i chorobę, sukces i niepowodzenia, łatwość i trud. Słowem – doświadczając dwubiegunowości świata przez świadomość. W dobrobycie łatwo zapomina się Nauczyciela, podobnie jak i w chorobie, lecz kiedy żadne przeciwności zewnętrzne już nie mają wpływu na wzajemne stosunki z Nauczycielem, wówczas droga jest słuszna. Niezdecydowani, wątpiący, chwiejni, dwulicowi, cierpiący na małoduszność, nie znający oddania – nie potrzebujemy was. Nie utrzymacie Srebrnej Nici.

108. (9 maja) Przybywających jest tak mało, bo trudno jest przekroczyć siebie i zostawić siebie w tyle, rozstając się ze swoim małym „ja».

109. (11 maja) Nie ma i nie może być takich okoliczności i warunków, w których duch człowieka nie mógłby wznosić się, jeśli serce dąży do tego, by się wznieść. Lecz jeśli ognie serca wygasły, wzrost jest niemożliwy.


110. (13 maja) Wskazówki, dawane w Nauce, należy stosować mądrze. Dosłowne wykonywanie niektórych rad nie zawsze jest pożyteczne i celowe. Widać to na przykładzie pożywienia: inne spożywa się na wyżynach, inne na nizinach, inne w podróży, inne w miejscu pobytu, inne jest dla ładowacza, a inne dla pracownika umysłowego, inne dla chorego, inne dla zdrowego. Nie ma ogólnej miary i ogólnych reguł. I tak jest we wszystkim. Nauka mądrze stosowana w życiu nie narusza ustroju organizmu. Niewątpliwie szkodliwe w każdych warunkach są produkty gnijące, irytacja, złość, strach, zawiść, itd. Rzeczy bezwzględnie szkodliwe należy oddzielać od wszystkich pozostałych i unikać ich. Nawet wino, szczególnie z winogron, jest zdrowe, jako lekarstwo.

111. (17 maja) Godzina Mojego przyjścia zbliża się. Nie z wielkiego radujmy się, lecz z małego. To niewielkie, ale dobre, nawet w najgorszym, jest lepsze od małego zła, choćby i w najlepszym, ponieważ dobro, nawet w gorszym, niesie w sobie Światło i poprzez to, dobro zawarte we wszystkim, współpracuje ze światłem. Dlatego radujmy się z tego, co lepsze, w nim bowiem jest światło. Dzięki czemu można poczynić postępy? Jedynie poprzez łączność z Nauczycielem. Trzeba ją umacniać stale i ponad wszystkim - nawet ponad ciałem, wszystkimi uczuciami i bieżącymi myślami. A co niesie Przyszłość? Promień, trwale zasymilowany. Promień o wielu krawędziach, według jego krawędzi dzielą się świadomości. Każdy dźwięczy w swojej tonacji, odpowiadającej kolorowi Promienia. Tych podstawowych jest siedem. Promień – ponad zjawiskami przejściowymi, również jak Duch Mój – ponad szumowinami życia. Każda strata jest uzyskaniem czegoś. Trudność jest możliwością zwycięstwa. Jam Jest w tobie od wieków Istniejący i jawiący Oblicze wieczności w tym, co przemija, Jam Wieczny, a nie ty,  który przemijasz. Wieczny jesteś ty, lecz nie ten, co przemija w tobie. Walka i zwycięstwo we wszystkim. Porażka jest niemożliwa. Czy słoneczna świadomość nie rozjaśnia swym światłem wszystkiego, na co pada jej Promień? A jeśli tak jest w istocie, to szczęściem jest znalezienie się w sferze słonecznej świadomości.

112. (18 maja) Bliskość Pana jest ponad wszystko: ponad ciała – fizyczne, astralne, mentalne, ponad wszystkie ruchy, które się w nich odbywają oraz ponad wszelkie zmiany w nich, ponad życie i śmierć, ponad wszystkie odległości lub pojęcia – „tu albo tam, góra albo dół, daleko albo blisko”, ponad wszelkie wyobrażenia i czas – dzisiaj, jutro, wczoraj, ponad wszystkie chwilowe stany świadomości. Pan jest z tobą teraz, zawsze i wszędzie. Z takim pojmowaniem bliskości Mojej idzie przez życie uczeń. I nie ma nic ani na tym świecie, ani na tamtym, ani w Wyższych Światach, co  mogłoby pozbawić go poczucia nierozdzielności i zespolenia w duchu z Panem. Tak więc, bez względu na to gdzie, jak i co by się działo lub zdarzyło, ze Mną nieodłącznie trwać będzie ten, kto oddał Mi serce. Wszystko i wszyscy nastawiają się wrogo do tego, kto ośmielił się przekonywać o Mojej bliskości, lecz ten, kto jest ze Mną, zawsze zwycięża, chociaż nieunikniona jest walka i godziny doświadczeń. I gdy one nastają i robi się ciężko, trzeba tylko pamiętać, że najbliżej, ponad wszystko i wszystkich będzie Pan.

113. (20 maja) Teoria napięcia przewiduje ten warunek, że w napięciu powstają możliwości. Nawet błyskawica nie rozbłyskuje bez napięcia na biegunach. Różnica polega na tym, że wrogowie Światła wychodzą z napięcia niszczenia, My zaś – tworzenia i pomnażania konstruktywnych możliwości. Również twórczość odbywa się przez podnoszenie napięcia na biegunach. Prawo jest uniwersalne. I nawet powstawanie nowych istnień jest twardo podporządkowane tej zasadzie. W stęchłym bezruchu błota jest rozkład i zgnilizna. Życie polega na ruchu. Dialektyka natury polega na biegunowości zjawisk. Ewolucja polega na procesie napięcia przeciwstawnych pierwiastków. Teoria napięcia jest podstawą ewolucji świata. Pokojowe współzawodnictwo wzmaga bieg ewolucji. Dlatego My jesteśmy za wiecznym pokojem.


114. 21 maja umarł J.

115. (25 maja) Zgasło światło nad stolicą i o jednego kapłana Dobra Powszechnego zrobiło się mniej.

116. (11 czerwca) Najwyższe dajemy najlepszym. Ty jesteś Nasz na zawsze. W tych murach znów została znaleziona droga. Jej imię: szczęście narodu.

117. (12 czerwca) Synu Mój, masz rację, celem nie są warunki zewnętrzne, lecz stan ducha, wznoszącego się ponad nie i zwyciężającego je. Celem jest zachowanie ognia, nie tracąc go, lecz powiększając. A wszystko to, co na zewnątrz, nie ma znaczenia, albowiem tego, co zewnętrzne nie zabierzemy ze sobą w daleką drogę do gwiazd. Obok, niech obok płynie strumień życia, na brzegu bowiem siedzi Nauczyciel, obserwujący go, a przy Nim – uczeń. Wchodząc zaś do strumienia i utożsamiając się z nim, traci wchodzący zdolność rozpoznawania Maji. Na świecie będziecie mieli smutek, lecz Ja zwyciężyłem świat, wzniósłszy się duchem (w duchu) nad światem. Zewnętrzny mrok jest w świecie, ale Światło Świata jest nad nim. Życie ducha trwa wewnątrz. Jego orbitą jest nieskończoność. Świat zewnętrzny służy jedynie za stopnie wznoszenia się, lecz sam w sobie jest przemijający, pozbawiony wartości. Nie jest on celem, lecz środkiem, nie jest ważny sam w sobie, lecz jest podnóżem dla ducha (w dążeniu ku szczytom). A wszystko, co na nim - to próby dla ducha, przynoszące doświadczenie, wiedzę oraz możliwość pójścia i wzniesienia się wyżej, jeżeli duch prawidłowo rozumie ich sens. Wzywam do wzniesienia się duchem nad odmętem życia i do podniesienia się na duchu, albowiem niezniszczalny i nie ginący jest duch twój istniejący na wieki. Nie ci, którzy żyją tylko tym, co fizyczne i w tym, co fizyczne, nie! Nie ci, którzy zwyciężyli świat, poznając go. Oni są ślepi. A ty widzący. Zatem czyżbyś chciał oddać pierworództwo swoje za iluzje przemijających snów ziemskiego życia, tak krótkich i mglistych?

118. (13 czerwca) Przeniesienie istnienia w sferę myśli będzie nowym stopniem zrozumienia życia. Faktycznie świadomość żyje myślą i w myślach, lecz Maja odciąga ją do pozorów świata zewnętrznego i przyćmiewa świadomość tego, że bez myśli nie może ona istnieć. Jasnozrozumienie powinno zastąpić dawne wyobrażenie o znaczeniu myśli, a myśl – potraktowana winna być jako sprawa zasadniczej wagi, albowiem myśl jest podstawą.

119. (14 czerwca) Ty, który pragniesz sukcesu, o nic się nie ubiegaj. Ty, który tworzysz marzenie, pomyśl o mroku na nizinach. Podczas zrzucania powłoki fizycznej, człowiek zostawia wszystkie ziemskie rzeczy i wznosi się wyżej, to samo dzieje się przy zrzucaniu ciała mentalnego, gdy człowiek zostawia całe swoje mentalne środowisko, żeby wznieść się jeszcze wyżej. Zostawiając to, co ziemskie, nie traci swojego jednolitego charakteru, to samo jest również przy oddzielaniu się powłoki mentalnej. Człowiek, tak jak nie powinien się identyfikować z tym, co jest wokół niego na ziemi, tak i nie powinien tego robić w świecie mentalnym. Strumień zjawisk ziemskich, astralnych i mentalnych przepływa przez świadomość lub odpowiednie powłoki człowieka, nie przejawiając sobą istoty samego człowieka, którego duch jest ponad tymi trzema. Zwykle nawet w ciągu dziesięciu lat rzadko zmienia się treść trzech strumieni płynących przez świadomość. Duch dążący powinien się od nich oddzielić, z żadnym się nie utożsamiając. Ten strumień przepływających obok zjawisk spotka go również w Nadziemskiem. I trzeba zrozumieć szybkomknącą i przemijającą naturę wszystkiego, przez co przechodzi duch człowieka. Wszystko płynie, jedynie on – Obserwator, jest niezmienny.


120. Co będzie najbardziej potrzebne w danej chwili? Oczywiście, zawsze to samo, a mianowicie: utwierdzenie bliskości Nauczyciela. Najpierw i ponad wszystko – Ja, a potem już cała reszta. Łatwo jest to umacniać, gdy ogień nie jest zgaszony, lecz jeżeli ognie zgasły?! Co robić wtedy? Można wezwać na pomoc psychotechnikę i przypomnieć sobie najsilniejsze wzloty. Tak! Tak! Wszystko było: dźwięki, sny, słowo, iskry, gwiazdy i bardzo wyraźna bliskość Nauczyciela. Nie można wątpić w podstawy, trzeba je powtarzać, gdy gasną ognie. Przecież koniec jest nieunikniony, a razem z nim również koniec bajki życia ziemskiego dla życia w Nadziemskim. I kwestia, co tam przyniesiemy i z czym wkroczymy w świat, poruszany myślą, staje się paląca i ważna. Gromadzimy teraz. Z czym przyjdziemy i co zgromadzimy, z tym też pozostaniemy. A każda chwila życia ziemskiego jest dlatego cenna, że daje możliwość gromadzenia. Barwy, dźwięki i formy pięknych rzeczy lub zjawisk przyrody – wszystko posłuży za materiał i będzie użyteczne tam, gdzie wszystko jest poruszane myślą. Myśl o pięknie potrzebna jest również tu, jako podstawa twórczości ducha, nie gromadźmy szkaradnych obrazów, bo ich magnetyczne przyciąganie jest okropne. Na pięknie zbudujmy dom swój w Nadziemskiem, zbierając jego okruchy na ziemi i wykorzystując w określonym celu każdą chwilę życia. Myśląc o pięknie, nie zapominajmy o pięknie tych myśli i uczuć człowieka, które tworzą jego świat wewnętrzny.

121. (16 czerwca) Jeżeli na zewnątrz wszystko wygląda pięknie, lecz w sercu nie płonie ogień, to niedobrze. Jeżeli na zewnątrz jest źle, lecz serce płonie – jest to zwycięstwo. Zatem opinię można wydawać jedynie na podstawie tych cech, wszystkie pozostałe sądy będą nieprawdziwe. I żadnymi słowami nie da się przykryć rozpoczętego rozkładu, jeżeli serce zgasło. Rzecz zupełnie nie w tym co, gdzie i jak odbywa się na zewnątrz, a w tym, jaki jest stan ogni wewnętrznych. Zgaszenie świątyni ogni było kiedyś karane śmiercią i na śmierć duchową skazuje się człowiek, który zgasił ognie serca. Bez względu na wszystko, trzeba utrzymywać pochodnie ducha. Nie ma innego rozwiązania. Bohaterowie i bojownicy ducha odnosili zawsze triumf nad tym, co zewnętrzne, na tym polega ich zwycięstwo i na tym polega ich bohaterstwo i ofiarność. Ale upadły na duchu i złamany przez życie już nie jest bohaterem, nie jest już bojownikiem, a ofiarność jest mu nieznana. Przed wszystkim i wszystkimi uchronić ognie ducha i nie dać im zagasnąć – to będzie bohaterstwo. W otępieniu dobrobytu, w chłodzie i głodzie mogą one zgasnąć, jednakże w nędzy i niedostatku łatwiej jest przenieść ogień, aniżeli w pełnym dostatku. Stąd zadanie ponad wszystkimi innymi: nie pozwolić, aby ognie zgasły. I jeżeli wszystko stracone, lecz serce płonie – to jest zwycięstwo, lecz jeśli zgasło, to koniec, rozkład i śmierć.

122. (17 czerwca) Nie da się uniknąć tego, co nieuniknione. Ewolucja świata jest nieuchronna. Stąd też Nasze zwycięstwa nad starym przemijającym i skazanym na zgubę światem. Ostateczne zwycięstwo będzie. Jest ono zapisane w kronikach przyszłości. Światło zwycięży siły zniszczenia i ciemności.

123. Nic nie jest przypadkowe. I jeżeli włos z głowy nie spadnie bez Mojej woli, to jak jest z opuszczaniem tego świata przez bliskich? Śmierć nie jest bardziej skomplikowana od strzyżenia włosów. Przyszłość jest projektowana w teraźniejszości. Śmierć jest warunkiem nowych narodzin. Tkamy nici przyszłych zjawisk. Snujemy dalekosiężne plany tego, co być powinno. Miejscowe zakłócenia podobne są do przeciwnych nurtów w ogromnym strumieniu, płynącym do oceanu. Nie mają znaczenia, ponieważ płyną ze strumieniem naprzód, chociaż z bliska wydaje się, że płyną w przeciwną stronę. Wszystko obraca się na pożytek budowy Nowego Świata: zarówno to, co jest przeciw, jak i to, co za. Pamiętajcie zatem: niewzruszoność Wielkiego Planu nie podlega zmianom.(?)

124. (Guru) Wszystkie rzeki płyną do oceanu. Wszystkie zjawiska kierują się ku przyszłości. Jej formy i sens są określone przez wolę Hierarchów. I każde słuszne działanie jest z nią w pełnej harmonii i zgodzie. Stąd wynika prawidłowa ocena działań własnych i cudzych. Czas się nie liczy, ważne są skutki. Są ściśle związane z przyczynami. Zew i odzew, czyn i następstwo. Błędne jest wszystko, co nie zgadza się z nurtem ewolucji. Zarówno w dużym jak i małym. Prawdziwej próbie podlegamy wtedy, gdy jesteśmy pozostawieni samym sobie. Jak gdyby bez pomocy, jak gdyby sami, jak gdyby porzuceni przez wszystkich. Ale Maja nie ukryje rzeczywistości przed bystrym okiem. Iluzja odosobnienia jest tymczasowa. Mocno wykuwana jest w palenisku czasu ognista zbroja Nowego Świata. I będzie gotowa na czas. Wy również zatroszczcie się o to, żeby wasza zbroja była wykuta w przewidywanym terminie, a szata ducha gotowa.

125. (18 czerwca) Ciężar – z powodu bycia świadomym możliwości niesłychanej katastrofy światowej. Osunęły się fundamenty. Ogień podziemny jest w napięciu. Masy brunatnego gazu falami zaduszają niziny. Przebicie się ognia podziemnego wywoła kataklizmy. Ostrzeżeniem było – Chile. Światu potrzebny jest pokój, żeby poskromić siły zniszczenia. Gołąb niesie światu ocalenie. Napięcie sfer jest niezwykłe. Wysubtelniona świadomość służy za barometr stanu planety – i mimo wszystko nie ciemność na przedzie. Wyraźnie dajemy gwarancję zwycięstwa, lecz należy przeżyć okres przejściowy. Fale odchodzącej Kali Jugi przeplatają się z nadchodzącą Satja Jugą i wkrótce zaczną się wycofywać aż do zaniku. Wszelkie sukcesy i zwycięstwa ciemności są pozorne, chwilowe i puste, ponieważ pozbawione podstaw. Machina ich nadal zawzięcie pracuje, ale na jałowym biegu. Niepowodzenie oczekuje ciemność we wszystkim, na obszarze całej planety. Sztandar zwycięstwa powiewa nad światem. Nowy Świat zwycięży. Ale ciężko jest biednemu sercu, dźwigającemu swój krzyż za ziemię.

126. (19 czerwca) Wewnętrzny sędzia jest również badaczem. Jest też Obserwatorem. Ocenia także, jak przeszła kolejna próba. Życie jest szkołą. I wnikliwy uczeń wykorzysta każde doświadczenie, żeby bezbłędnie znać swoje siły, swoje słabe miejsca, słowem, żeby mieć jasne i bezstronne wyobrażenie o sobie i o tym, jakie czyni postępy na ścieżce. Szczególnie na początku, ileż jest fałszywego wyobrażenia o sobie, swoim oddaniu, swojej wytrwałości, dążności do określonego celu i możliwościach! Ale życie bezwzględnie zdejmuje różowe okulary oraz łuskę egzaltacji i samoułudy, i stawia oko w oko z niewesołą oczywistością i obnażoną istotą człowieka bez żadnych upiększeń. Spadają również maski z tych, którzy są wokół i człowiek widzi, że jest samotny i przez wszystkich opuszczony! I fałszywa przyjaźń gaśnie i więdnie. I własne braki i słabości piętrzą się, jak góry, i wydaje się, jakby rosły. I wydaje się, jakby Nauczyciel porzucił. I karma zaciska kleszcze. I wyjście jest zamknięte, lecz i przez to przejść trzeba, pamiętając, że to wszystko – to są jedynie znaki na drodze. Potwory u progu zaciekle strzegą wejścia i nie przepuszczą tego, kto się ich zlęknie, podejmując decyzję, że dalej nie da rady przejść, i że rezygnuje. Rozwiązanie jest jedno: dobry czy zły, silny czy słaby, chory czy zdrowy, syty czy głodny, cieszący się powodzeniem czy też nie, młody czy stary, z przyjaciółmi lub sam, drogi przerwać nie może - nie może jej przerwać nic i żadne warunki. "Idę, idę, Nauczycielu, nie bacząc na nic, do Ciebie, Panie, idę, i nic, ani tu ani tam, ani na tym świecie ani na tamtym, nie zatrzyma mnie" – tak posuwa się do przodu uczeń, zwracając się do Nauczyciela Światła.

127. (24 czerwca) Pisać można w różnych warunkach i wszędzie (jeżeli pozwala koncentracja), tak samo jak myśleć oraz otrzymywać strumień myśli z Wyższego Poziomu.
128. Zdarzenie z psem łańcuchowym należy odnotować. Wzrokiem można poskromić złego psa. Spirala Agni, umiejętnie wypuszczona, zmusiła go do podwinięcia ogona i ukrycia się w budzie, a nawet do tego, by z powodu strachu nie szczekać. Tak niepostrzeżenie wzrastają ognie wewnętrzne. Strach przed zwierzęciem domowym lub dzikim stawia człowieka na tym samym, co one stopniu ewolucyjnym, a wówczas zwierzę napada, jak na istotę równą sobie. Brak strachu lub nieustraszoność jest najniezbędniejszym warunkiem do podporządkowania zwierzęcia woli człowieka. Spokój tłumi w zwierzęciu wybuch astralnych uczuć. Następuje neutralizacja energii subtelnych. Polaryzując swoją świadomość na potrzebnej fali, człowiek kieruje istotą astralną zwierzęcia, ale trzeba umieć kierować sobą.

129. (26 czerwca) Ten kto wpadł w bagno, jest nieodwracalnie wciągany i ginie, jeżeli nie ma za co uchwycić się ręką. Dokładnie tak samo wciąga świat fizyczny świadomość, nie mogącą utrzymać zbawczej Nici Hierarchii. Dlatego też wskazuję, żeby uchwycić się Mnie mocno i trzymać się tak, jak trzyma się tonący rzuconego mu pasa korkowego. Tysiące magnesów z przyczepionymi myślami ziemskimi podąża ze wszystkich stron ku świadomości po to, by przywiązać ją do ziemi i zatrzymać w tym, co ziemskie. Ale dążenie biegnie w górę, do Hierarchii, do Światła, do Mistrzów. Niechby chociaż myśl o nieuchronnej śmierci pomogła zrozumieć, że to wszystko, co wokół, jest nicością i nie zawierając w sobie istoty zakończenia (ostatecznego sensu w sobie nie mając), jest sądzone człowiekowi na pewien czas. Również ciało, tak bliskie duchowi, zwiędnie, opadnie z sił, zestarzeje się i umrze, i wszystkie rzeczy staną się zbyteczne i ludzie odejdą, jak odeszli z życia ci, których spotykało się wcześniej. Duch czuje prawdę, lecz umysł nie chce przyjąć nieuchronności utraty wszystkiego i stwarza z wszystkiego, co go otacza iluzję stałości, trwałości i powołuje do życia ideę ułudnej własności. Lecz oto zbliża się koniec. Z czym odejdzie człowiek tam, gdzie oprócz wiedzy i doświadczenia, zdobytego w życiu, zabrać ze sobą niczego więcej nie można?

130. (28 czerwca) Reakcję świadomości na wytężone dążenie trzeba umieć przetrwać. Grzbiet i wklęsłość fali, działanie i przeciwdziałanie, manwantara i pralaja, słowem, rytm ruchu postępowego. Pralaje świadomości są nieuchronne. Doświadczony wędrowiec mądrze przeczeka spadek, wiedząc, że za nim nastąpi nieunikniony wzrost. Mało doświadczony na ślepo zdecyduje, że wszystko skończone i wszelkie wysiłki są daremne i dalej nie ma nic. To niebezpieczna chwila, brzemienna w wiele skutków. Ale należy pamiętać, że nagromadzenia są niezaprzeczone, że świadomość jest podnoszona przez rytm, że ten rytm zmienia się według zasady pulsacji. Wszystko powróci, lecz ze wzmożoną siłą. I nic nie jest stracone, ponieważ wszystko znajduje się wewnątrz i jest zagrzebane czasowo, jak życie pod śnieżną osłoną, żeby wiosną obudzić się znowu. Mędrzec spędza czas pralaji, nie rozpoczynając dużych spraw i nie wpadając w rozpacz, gdy odczuwa wstrzymanie możliwości. Wszystko jest przed nim. Zapłoną znowu wszystkie nagromadzenia, lecz należy przeczekać. Przemocą nie wywoływać ogni. Coś musi się wewnątrz umocnić i puścić korzenie. Nawet ziarno musi być zagrzebane do czasu, żeby wykiełkowało i zaowocowało. Wszędzie są te same prawa. Dlatego wiedzcie i wierzcie w zwycięstwo.
131. Nie można również nawet w myślach porzucać Pana. Z Nim do końca. To pomoże uniknąć wielu niewidzialnych niebezpieczeństw. Należy nieodłącznie przywiązać siebie do Promienia Światła i trwać w Nim we wszystkich, każdych i najrozmaitszych warunkach życia. Nie wszyscy mają do usług Promień Światła. Czy wielu zrozumie i oceni, czy nie zapomną w otępieniu warunków fizycznych i kłopotów życia oraz niespokojnych trosk? Zapomnieć jest bardzo łatwo, lecz, zapomniawszy, przywrócić szczęście Promienia będzie już dwa razy trudniej, a może nawet więcej niż dwa razy. Trzeba tylko zawsze myśleć, że czy dobrze czy źle, choroba czy radość, powodzenie czy nieszczęście, to Promień jest stale nad nami. Biegunowość zjawisk życia jest nieunikniona. Doświadczenia są zależne od prawa biegunowości, określającego zmianę zjawisk przeciwstawnych. Ranek i wieczór, wschód i zachód, zima i lato, smutek i radość, łatwa i trudna strefa życia: o tym wszyscy wiedzą, lecz nie potrafią zastosować do siebie, zapominając, że z Panem trzeba przejść przez radość i smutek, i że tylko w tym dwustronnym płomieniu zahartuje się klinga ducha. Lecz o ile ta sytuacja jest możliwa do przyjęcia i zrozumienia na szczycie, o tyle nie przyjmowana jest i zapominana przy obniżaniu się. Lepiej pamiętać o Panu w nieszczęściu i odczuwać Jego bliskość, aniżeli w szczęściu o Nim zapomnieć. A ile złych i złośliwych oczu śledzi tę chwilę, w której następuje pralaja świadomości, żeby dorzucić swoje zło i wyrządzić największą szkodę. O stojących na straży zła należy pamiętać.

132. (Dzisiaj widziałem we śnie Guru: obudził się po powrocie ze Świata Nadziemskiego i powiedział, że widział tam dużo ciekawych rzeczy).

133. (29 czerwca) Oko widzi to, na co jest skierowane. Tak samo myśl. Umysł realizuje te myśli, na które skierowana jest świadomość. Sfera i charakter myśli ustalane są przez świadomość i wybór zależy od niej. Okoliczności uboczne mają znaczenie, lecz nie decydujące. Świat myśli, w którym żyje człowiek, w znacznej mierze zależy od niego samego. Wiecie, że wielcy ludzie w najbardziej nieprawdopodobnych warunkach budowali własną sferę myśli twórczych, często wyraźnie sprzecznych z myśleniem otoczenia i często pieczętowali własną krwią niezależność i swobodę swojej myśli. Ale taki jest los wielkich duchów lub też tych, którzy postanowili umocnić swoje prawo do wolności myślenia. Wszelkie powoływania się na wpływ i oddziaływanie środowiska powstają ze słabości ducha. Nie istnieje nic, czego nie mogłaby przezwyciężyć energia psychiczna człowieka, wzmocniona przez silną wolę. Nieumocnienie niezależności swoich myśli od otoczenia oznacza oddanie siebie w jego władanie i podporządkowanie się mu. Albo niewolnik albo pan swojej mocy – nie ma niczego pośredniego. Panowanie nad sobą i doświadczenie czynione na sobie samym. Na niczyją świadomość ani wolność nie targnie się duch podniesiony. Wszystko odbywa się wewnątrz: walka, zwycięstwo i osiągnięcie nowego stopnia. Udzielam błogosławieństwa na to, żeby wolę pobudzić do walki o umocnienie wyzwolenia świadomości ze zjawisk dnia bieżącego oraz otaczających warstw fizycznych, po to, żeby duchem wznieść się ponad wir życia.
134. Jeśli porówna się czas, stracony przez człowieka na próżno, z czasem, spędzonym pożytecznie, to wyniki będą wstrząsające. Celowość nie jest przestrzegana nawet przez tych, którzy zetknęli się z Nauką. Stąd też niewspółmierność uczynków i myśli ze wzniosłym powołaniem człowieka. Cel jest wyraźnie potwierdzony w Nauce. Dlaczego więc w takim razie tyle jest odchyleń od drogi i tyle błędów? Czyż nie dlatego, że serce pozostaje daleko od tego, co jest przyjęte i przyswojone jedynie przez rozsądek? Głowa bez serca nie wystarczy. Dużo szkód wyrządzili ci mózgowcy, którzy zapomnieli o sercu, a skoro decyzja jest w sercu, to sercu należy dać wolność, tzn. – pozwolić mu swobodnie się wznosić. Jakże raduje się ono ze wszystkiego, co podnosi i oświeca ducha. Nazywa się to uczucie sumieniem. A przecież sumienie mieszka właśnie w sercu. Ale ciężko i pusto jest w sercu, albowiem zamknięto je na siedem rygli. Jeżeli dalibyście sercu swobodę, zaprawdę, zyskalibyście pokój, Pokój, jaki Ja daję wam nie tak, jak daje go świat.
135. I jeszcze: czyżbyście  nie wiedzieli, na czym polega szczęście? Szczęście polega na wyrzeczeniu się samego siebie, na oddaniu, poświęceniu. Ale czyż rozrosła samość może o sobie zapomnieć? Stawia ona siebie na pierwszym miejscu, przed wszystkimi i wszystkim. Ale już mówiłem, że ten, kto ukochał kogoś lub coś, nawet siebie samego bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien, tzn. mówiąc innymi słowami, nie jest godny być uczniem. Tak, że trzeba wybierać między sobą a Mną. A komu będzie oddane pierwszeństwo i na co skieruje się wybór, ten będzie przodować w sercu i określać w ten sposób kierunek drogi, ale oto przyjdzie czas, gdy trzeba się będzie rozstać z ciałem i rzeczami – podstawą siedziby samości, następnie trzeba będzie rozstać się z astralem – jej cytadelą, potem z ciałem mentalnym, które znajdowało się u nich na służbie. Co będzie wtedy? Z czym pozostanie duch, pozbawiony tego tymczasowego i chwiejnego fundamentu, na którym próbował zbudować swój dom? Czyż poharatany nie odejdzie w nicość, pozostawszy z niczym? Zatem należy mocno zastanowić się nad tym, na czym budujemy sobie przybytek dla ducha w Nadziemskiem, dom ducha.

136. (2 lipca) Jak będzie dźwięczało Moje, jeżeli zagłusza je wasze. Albo Moje albo wasze – co wybierzecie. Ten, kto wybrał w pełni Moje – Moje otrzymuje w całości. Ten, kto wybrał swoje – Mojego nie ma. Dotykając się Mojego, należy zapomnieć o sobie i pamiętać, że tylko pełne oddanie lub pełne dążenie będzie rękojmią powodzenia. Niezmienne jest Moje Słowo i jeśli się ono nie spełniło, to znaczy, że albo Plan uległ zmianie, albo warunki, konieczne do jego spełnienia, nie zostały zachowane. Do spełnienia potrzebne są dwie strony. Dlatego właśnie pytałem: "Czy wierzysz?", albowiem bez istnienia potrzebnych elementów w świadomości otrzymującego pomoc, nie dociera ona. Lepiej mieć pretensję do siebie, aniżeli do Pana i lepiej szukać bliżej niż dalej. Wyrzeczenie się siebie nie jest łatwe. Stąd tyle niepowodzeń i bezowocnych prób. Ale gdy Oblicze Moje zajmuje pierwsze miejsce w świadomości, wszystko wypierając i wszystko przesłaniając, to sukces jest pewny. Pomyślność podąża za Moimi ludźmi. Nie należy jej rozumieć  jedynie pod postacią pieniędzy lub dobrobytu materialnego. Celowość ma na względzie ostateczne zwycięstwo ducha i ducha powodzenie. Osiągać postępy duchem można wszędzie i w każdych warunkach, lecz tylko jeśli ze Mną. Bycie ze Mną w duchu będzie rękojmią zwycięstwa. I nikt i nic nie może wówczas przeszkodzić w zbieraniu obfitych plonów. Potrzebuję świadomego ugruntowania Mojej ciągłej Obecności aż do ostatecznego zwycięstwa nad władzą warunków ziemskich i zawziętością warunków fizycznych. Widzicie sami, jak warunki przeciwne poddają się sile świadomości  zjednoczonej w duchu ze Mną. Proste jest to prawo zespolenia w duchu. Należy stać bliżej, należy stać tak blisko, żeby wszystko, co przeszkadza, znikło zupełnie. W ten sposób dojdziemy do zwycięstwa.
137. (3 lipca). Nikt nie może poręczyć za swoją przyszłość. Ale ten, kto zna prawo przyczynowości i wzoruje się dokładnie na nim, może. Prawo jest proste: jaka przyczyna, taki skutek. Ziarno rodzi według swej natury i w dokładnej zgodzie z nią. Ale wiedzieć to za mało. Wiedza bez zastosowania jest bezużyteczna. Lepiej jest wiedzieć mniej, lecz zastosować, niż dużo – bez zastosowania w życiu. Nie stosowana wiedza zostanie potępiona, zastosowana – będzie zasługą.
138. (Widziałem we śnie Guru, szedłem w jego kierunku i myślałem o tym, żeby wyglądać godnie).
139. (4 lipca). Gdy ekran świadomości jest zajęty przez Oblicze Pana, a sferę świadomości wypełniają Jego Promienie, otrzymywanie przesyłek staje się nieuniknione. Tą drogą świadomie lub nieświadomie docierali wszyscy. Oczywiście, że przy tym potrzebne jest również napełnienie serca, albowiem serce przewodzi. Powiedziano: "Myśl prowadzi człowieka", ale myśl prowadzi serce, tzn. myśl jest prowadzona przez serce. Miłość i nienawiść, jak również wszystkie inne uczucia, mają za twierdzę serce. Przecież świat jest poruszany przy pomocy miłości lub nienawiści, tzn. dobra lub zła. Siła myśli zależy od siły ognia, włożonego w nią przez serce. Trzeba właśnie nauczyć się pragnąć sercem. Lecz skąd w takim razie tyle niespełnionych pragnień serca? To są tylko pozory, ponieważ kiedyś i gdzieś myśl serdeczna niechybnie się spełni, możliwe, że nawet wówczas, gdy świadomość, która tę myśl zrodziła, już ją przerosła i nie potrzebuje jej urzeczywistnienia. Ileż takich spóźnionych spełnień dawnych pragnień dokonuje się w życiu każdego człowieka (człowiek bowiem pragnie zawsze), ile niepotrzebnych już spotkań i okoliczności. Nawet w przeciągu jednego życia można zaobserwować, jak coś, czego się gorąco pragnęło w młodości, później staje się niepotrzebne i uciążliwe. Należy pragnąć rozważnie i bardzo ostrożnie; jakże często i z jakim rozczarowaniem patrzy na niegdyś namiętnie kochanego człowieka zobojętniałe serce! Lecz skutki stworzonych pragnień będzie trzeba nieść do końca teraz albo później, w tym życiu lub innym, ale ten kto zrodził energie serca musi je wyczerpać. I kto wie, czy nie pragnęło namiętnie siebie nawzajem dwoje ludzi, obecnie przykutych jeden do drugiego karmą, jak do kuli katorżnicy. Wschód problem rozwiązuje prosto, zabijając pragnienia, dla których, ogólnie mówiąc, nie ma granic. Ile by człowiek nie posiadał, zawsze chce mu się więcej. Człowiek, zabijając pragnienia, uwalnia się od skutków karmicznych. Jogini zastępują pragnienia dążeniem, transmutując jakby niższy rodzaj energii w wyższy. Pragnienie jest zanadto ściśle związane z astralem, który też i nazywa się ciałem pragnień. Zaspokajać pragnienie to jak napełniać wodą przegniłą dziurawą beczkę, w której szpary będą się tylko rozszerzały od każdej nowej porcji wody. Droga zaspokajania pragnień jest błędna. Kto pragnie, ten nie umocni władzy nad światem, sobą i ciałem.
140. (5 lipca) Cuchnący jest oddech ludzi. Powietrze, wpływając do płuc człowieka i utleniając się w nich, wchodzi w bezpośredni kontakt z krwią człowieka i nasyca się jej istotą. Oddech wielu chorych jest cuchnący. Oddech irytacji jest cuchnący. Oddech nałogu jest cuchnący. Oddech niesie na sobie pieczęć istoty człowieka. Aromatyczny jest oddech świętego. Aromatyczny jest oddech zdrowia. Aromatyczny jest oddech człowieka o myślach wzniosłych i światłych. Przy dostatecznie rozwiniętej czuciowiedzy i wyostrzonym powonieniu, po oddechu można określić chorobę, zdrowie i stan człowieka. Człowiek każdym wydechem oczyszcza lub zaraża otaczającą go sferę, często na daleką odległość. Trującymi emanacjami oddechu przesiąknięte są zgromadzenia ludzi, szczególnie jaskinie rozpusty, domy gry oraz wszystkie miejsca, gdzie ujawniają się ziemskie namiętności. Czysta albo brudna myśl natychmiast odbija się na wydychanym przez człowieka powietrzu. Człowiek często dostaje zadyszki w atmosferze, zarażonej jego osobistymi myślami, której powietrze zatrute jest właśnie przez niego. Dwa bieguny są tworzone przez czyste i nieczyste myśli. Wzajemne kontakty między ludźmi, gdy oddychają tym samym powietrzem, mają o wiele głębsze skutki aniżeli się zwykle myśli. Taki kontakt wywołuje wiele chorób i dolegliwości. Przecież człowiek wdycha w siebie, wprowadzając do swojego mikrokosmosu zarażone i zatrute cząstki materii, które dopiero co wchodziły w skład organizmu innego człowieka – chorego, rozdrażnionego, złego, zmartwionego, nienawidzącego itd. Jeżeli wniknie się głębiej w zachodzący proces, można się przerazić niebezpieczeństwami i możliwościami zarazy, jakie niesie w sobie oddech człowieka. Aromatyczny, życiodajny i zdrowy jest oddech wielu roślin i drzew, szczególnie iglastych: są jakby ozonatorami życia, żywymi i działającymi stale. W połączeniu z innymi emanacjami oddech ma silny wpływ. Oddechem można przekazać zarówno chorobę, jak i zdrowie. Można pochuchać na chory narząd i wyleczyć go, a można też odwrotnie: w zdrowym wywołać chorobę. Wraz z wydechem posyłając określoną myśl w kierunku człowieka, ma się możliwość zarówno dobrego jak i złego wpływu na niego. Wspólne przebywanie lub zamieszkiwanie ludzi w jednym pomieszczeniu obfituje w wiele nieoczekiwanych, lecz nieuniknionych następstw, ponieważ samo powietrze w pomieszczeniu będzie nosicielem i przekaźnikiem ich dobrych lub złych cech, ich zdrowia lub chorób. Można by było się ochronić, jeżeli by znano i rozumiano, skąd zagraża niebezpieczeństwo, lecz wielu nawet nie podejrzewa jego istnienia. Medycyna uznaje możliwość przekazywania tak zwanych chorób zakaźnych przez oddech, lecz ogranicza się tylko do nich, nie biorąc pod uwagę tego, że przez oddech jeden człowiek zaraża drugiego nawet swoim nastrojem. Ochronić się można, jeżeli zna się stopień i głębię niebezpieczeństwa. Wroga można pokonać tylko wtedy, gdy zna się jego siłę. Oddychanie w zakażonym pomieszczeniu jest niezdrowe. Albo trzeba wyjść na otwarte powietrze albo dokładnie przewietrzyć pokój. Zabójcze jest powietrze w szpitalach, w których było wiele cierpień: potrzebne są ozonatory i promienie słońca. Naturalne ozonatory – drzewa iglaste – są najlepsze. Dyscyplina myśli chroni przed samozatruciem. Zmiana miejsca zamieszkania i przebywanie na łonie natury mogą zdziałać cuda. Należy bardzo uważać, z jakimi ludźmi przychodzi nam oddychać tym samym powietrzem. Nie sposób jest uniknąć wzajemnego oddziaływania. Ochroną może być noszony stale na sobie skafander psychiczny. Również będzie korzystne przy porannym oddychaniu wyrzucanie z organizmu obcej zarazy lub choroby i tworzenie w ten sposób psychicznej nietykalności. Osłona psychiczna będzie również ochroną fizyczną. Często przyczyny i źródła choroby należy szukać w przejawianiu kontaktów z ludźmi chorymi, przekazującymi swoje dolegliwości przez oddech. Byleby tylko poznać przyczynę, a wtedy łatwo się uchronić. Nie sposób jest uchronić się przed niewiadomym wrogiem, ale wróg wykryty nie jest już groźny, ponieważ przeciwko niemu można zastosować środki samoobrony. Mięta i eukaliptus są silnymi czyścicielami, a także żywica i korzenie drzew iglastych, najwyższy gatunek terpentyny – żywica, olejek sosnowy lub jodłowy. Lepiej siedzieć dalej od rozmówcy, żeby nie stykać się z jego oddechem.
141. Teraz znasz przyczynę swojej choroby, a więc można się (możesz?)leczyć. Otoczenie swoim oddechem zatruło organizm z powodu ciasnoty. Żyjąc we wspólnocie każdy miał swoją osobną celę. Tak zatwierdził On Sam.
142. Chorobę można wypierać z organizmu oddechem.
143. (6 lipca) Każdy przedmiot istniejący na świecie stanowi przekrój nieskończoności, ponieważ swoją przeszłością i przyszłością jej dotyczy. To odnosi się również konkretnie do wszystkich zjawisk życia, albowiem nic nie ma początku ani końca. Pojęcia czasu i przestrzeni szczególnie wyraźnie podkreślają ten brak skończoności lub końca, lecz rozszerza się ta właściwość na wszystkie rzeczy i zjawiska na świecie. Można prześledzić narodziny i śmierć każdej rzeczy, ale nie jej części składowych, którymi dotyka nieskończoności. Nic się nie zaczyna i nic nie kończy, wszystko trwa, zmieniając swoją postać na wieki wieków. To daje możliwość dostrzegania elementów wieczności we wszystkich zjawiskach życia i przez to przyłączania świadomości do tego, co istnieje zawsze, tzn. do nieśmiertelności tego, co istnieje. Świadomość nasycona elementami nieśmiertelności, sama staje się nieśmiertelna, co pozwala zachować jej ciągłość przy zmianie jej powłok. Życie wieczne właśnie jest tym życiem, które istnieje wokół, albowiem zmieniając swoje formy, samo nigdy nie umiera. W ten sposób, każdą chwilę teraźniejszości można rozpatrywać jako przekrój nieskończoności, przejawionej w tymczasowości danej chwili. To zrozumienie pozwala rzutować w przyszłość dowolny przekrój okoliczności z dowolnego okresu życia człowieka, żeby według charakteru teraźniejszych przyczyn wyprowadzić właściwości i osobliwe cechy skutków, jakie nastąpią. I to również pozwala obecnie stwarzać takie przyczyny, które będą wywoływały pożądane dla człowieka skutki. Dla Nas wszystko jest jedynie skutkiem. My tak tworzymy. Ziarno, wschodzące zboże i jego plony współistnieją. Przyczyny oraz ich skutki podobne są do ziarna i plonów. Nie może być takiej sytuacji, żeby przyczyny nie wywoływały skutków, albo żeby zgniłe lub zepsute nasiona dobrze wzeszły. Wielkie przyczyny wywołują odpowiednie skutki. Z marnego rodzi się marność. Ale z małego może rodzić się duże, a nawet wielkie, podobnie jak małe nasionko może pokryć roślinnością cały kontynent. W tym aspekcie nie ma spraw dużych czy małych, ponieważ wszystkie one w przestrzeni rosną. W taki sam nieunikniony sposób rosną dobre i złe zarodki rozmaitych cech, skłonności i przyzwyczajeń w człowieku. To, co małe i ledwo dostrzegalne dzisiaj, może stać się dużym i wielkim jutro. I dobrze, jeżeli pochodzi od Światła, a nie od ciemności. Ogród świadomości wymaga troski i dozoru. Dużo dobrego i dużo złego znajduje się tam czasami. I wszystko to wzrasta nieuchronnie, jeśli jest podlewane ożywczą wodą uwagi, tzn. jeżeli myśl zatrzymuje się na tej lub innej właściwości, karmiąc ją swoją energią. Jeżeli oderwać myśl od jakiegokolwiek przyzwyczajenia lub skłonności człowieka, to umierają one, pozbawione pokarmu. W ten sposób można pielęgnować każdy kiełek w ogrodzie świadomości, podtrzymując dobre myśli i niszcząc niedobre, przerywając myślenie o nich. Myślą bowiem żyją i karmią się kiełki, kwiaty i owoce ogrodu świadomości. Wiele myśli przechodzi w ciągu dnia przez sferę świadomości człowieka. Czy dużo z nich jest dobrych, przynoszących dobre skutki i czy dużo jest ciemnych i złych: oto na czym polega kłopot. Przybytek, czyli dom ducha, który buduje dla siebie człowiek w Nadziemskiem, jest budowany przez myśl dnia bieżącego.
144. Kwiaty oraz ich owoce mogą być ozdobą, natomiast bolesne jest wyrywanie kolców. Budowniczymi są wszyscy, pytanie tylko, czy mądrze budują. Jeden wznosi sobie więzienie, a drugi pałace. Ale mieszkać będzie każdy w swojej budowli, którą wzniósł za życia. Tak, troska o myśl będzie troską o przyszłość, ponieważ nie ucieknie się nigdzie od swoich myśli, ani na tamtym, ani na tym świecie. Tak, dyscyplina myśli będzie najkrótszą i najpewniejszą drogą w przyszłość. Tak, myśli o pięknie będą tym materiałem budowlanym, z którego będą zbudowane ściany świątyni ducha. Tak, służenie Pięknu będzie światłym budownictwem.
145. Pomyślmy razem, jak, czym pomóc Ojczyźnie. A pomóc można w znaczący sposób. Dostęp do skarbnicy myśli daje tę możliwość. Impuls nieskończoności wzmaga myśl, tzn. pozwala kontynuować rozwijanie dowolnej myśli według założonego w niej kierunku. Wielu zatrzymuje się na tym, co osiągnęli, lecz impuls nieskończoności kieruje naprzód – do dalszego logicznego rozwoju dowolnej sytuacji. Nie ma końca, wszystko trwa nadal, rozszerzając się i pogłębiając. I jeżeli ognie są zapalone, to dalszy kolejny rozwój staje się możliwy i łatwo osiągalny. Myśl jakby sama kieruje się naprzód, dalej, ku rozszerzaniu i pogłębianiu tego, co w niej zostało założone. Wielu za teraźniejszością nie dostrzega przyszłości, tzn. nie może uchwycić następnego stopnia ewolucji danego zjawiska lub chwili, natomiast zapalona świadomość może. Wszystko, wszystko co jest pozytywne można rozwinąć i ulepszyć,  nawet nieutartymi drogami, jeśli świadomość pozwala.
146. (13 lipca) Potencjalnie człowiekowi dana jest władza nad całym światem widzialnym i niewidzialnym. Dane jest mu być panem przejawionego świata. Stąd panowanie to rozszerza się na wszystkie stany człowieka, a także na stan snu. W tej części snu, w której jest on odbiciem dźwięków dnia, szczególnie wyraźnie działają prawa przyczyn i skutków. I coś, co zostało pokonane, przezwyciężone i umocnione przez człowieka w stanie czuwania, będzie miało taki sam oddźwięk również w jego snach. Chwila odejścia w sen jest dlatego ważna, że jak gdyby ustalany jest kierunek, według którego podąża subtelna świadomość śpiącego. Mózg nie może zwyczajnie funkcjonować we śnie, lecz przyjęty przez niego przed zaśnięciem kierunek jest kontynuowany i dlatego będzie mądrą decyzja umocnienia myśli przed snem. Powracanie do rzeczy ziemskich, nawet jeśli nie są złe, nie da jednak strawy duszy. Sen zaś jest pokarmem dla ducha, plus czerpie on w nim siły z planu nadziemskiego. Sen jest zjawiskiem uniwersalnym. Pralaja i manwantara albo pulsacja i rytm obejmują wszystkie zjawiska życia – do Kosmosu włącznie. Przyroda, która na zimę zasnęła, wiosną znów się budzi i tak jest zawsze i we wszystkim – kolejne zmiany stanów. Człowiekowi dane jest panowanie nawet nad stanem pralaji, poprzez możność umocnienia przed nią kierunku linii dążenia ducha, albowiem sen w aspekcie istnienia człowieka na ziemi jest małą pralają świadomości.

147. (14 lipca) Ludzkie sprawy – tak My je nazywamy, ponieważ obejmują swoją orbitą końcowe sfery ziemskie. Zadanie polega na przeciągnięciu nici życia poza granice tych sfer do nieskończoności. Ale w jaki sposób i dokąd? Przeciągnąć do Mnie, albowiem świat Mój jest nie z tego świata, Ja jestem poza granicami ograniczonego mieszczańskiego bytu. Zatracić siebie, zatracić duszę swoją, znaczy porzucić swój mały światek i dotknąć świadomości wielkiego świata. Świat ten nie jest ograniczony ani czasem ani przestrzenią: obejmuje on Kosmos, ze wszystkimi jego formami przejawionego życia. Czas kosmiczny nie ma nic wspólnego z ziemskim. To, co na ziemi jest teraźniejszością, w Kosmosie może być przyszłością, przeszłość może stać się teraźniejszością, a gdzieś w niewidzialnych sferach w teraźniejszości pojawia się również przyszłość. Czas Ziemski nie ma sensu chociażby na Marsie. Nawet pojęcia góry i dołu są względne na przeciwległych punktach ziemi. Wszystkie ziemskie pojęcia i wyobrażenia są względne. Absolutna w swoim założeniu jest natomiast sfera wiecznej Myśli Kosmicznej. Utwierdzamy Świat Ognisty, który jest wieczny, ziemski bowiem pozbawiony jest względności.(?) Tak samo absolutne i wielkie są prawa kosmiczne. Oto dlaczego mówimy o Podstawach, na których opiera się świat. Niezachwiane są Podstawy, mimo że płynie do oceanu wieczności strumień życiowo przejawionych form, stale ulegając zmianom i ewolucji w swoim dążeniu ku doskonałości. Umysł, który dotknął nieskończoności, dostrzega w czasie to, co wieczne, zbierając żniwo nieśmiertelności. Skończoność ziemska i ograniczoność świata fizycznego nie znajduje się w otaczającym świecie, lecz w umyśle człowieka, w jego świadomości, która przyjęła za rzeczywistą względność ziemskiego świata. Mury, ograniczające świadomość, trzeba zburzyć, zanim zdoła ona wyjść poza obszary Oceanu Kosmicznego. Ocean Myśli Kosmicznej może stać się dostępny dla człowieka, który uwolnił swoją świadomość od złudnego świata ziemskich wyobrażeń. Tajemnica czasu i przestrzeni powinna być rozwiązana przez świadomość i pokonane pojęcie śmierci. Do nowego rozumienia życia zbliża się na ziemi człowiek i osiągnięcie stopnia świadomości kosmicznej stanie się już wkrótce możliwe.

148. (15 lipca) Kiedy ktoś w waszym wnętrzu powstaje przeciwko podążaniu wyższą drogą, wiedzcie, że to nie wy, lecz wasz odwieczny wróg – astral, buntuje się i chce umacniać swoje, a nie wasze. Chce on zawsze swojego, pociągającego w dół. To on jest przeciwko rytmowi zwracania się do Pana, to on jest przeciwko myślom o Nauczycielu. To on jest przeciwko stałości Wizerunku w trzecim oku. On, on, on niezmiennie, zawsze przeciwko wszystkiemu, co ducha podnosi i wyrywa z objęć małego "ja". We wszystkim, co niewykorzenione i pociągające w otchłań znajduje się aktywny astral – odwieczny wróg. Należy go koniecznie od siebie oddzielić. Jest on u każdego niepotrzebnym dodatkiem, który spełnił swoją rolę i stał się zbyteczny. Trzeba z nim skończyć, rozkładając go na części, żeby łatwiej było je odrzucić. To walka nie na życie, a na śmierć. Albo zwycięży on, albo wyższa triada ducha. Jeżeli tu zwycięża astral, to zwycięży również tam, gdy zrzucone zostaną ziemskie szaty. Dlatego zwyciężyć należy tu, póki się jest jeszcze w ciele.

149. (20 lipca) Mając duże możliwości dokonania niemałych osiągnięć, ludzie trwonią często swoje energie na głupstwa. Jednorożec jest symbolem niepodzielnego dążenia w jednym kierunku. Albo taran, skupiający w jednym punkcie całą swoją moc. Siła może się przejawić, gdy się ją zogniskuje w jednym punkcie. W przeciwnym razie rozprasza się nawet wielka moc. Sposobów zastosowania swoich energii może być dużo, ponieważ człowiek powinien być wszechstronny, ale w chwili użycia siły skupienie jej na ostrzu jest konieczne. Rozproszenie myśli, uczuć i dążeń nigdy nie daje rezultatów. Dobry też jest symbol zaostrzonej strzały lub ostrze kopii. Szybkie poruszanie się ciał jest warunkiem koniecznym. Nawet zwierzęta, ryby i ptaki są wierne tej zasadzie. Według tej samej zasady porusza się również dążąca w jednym kierunku myśl. Kiedy uczymy jak najlepszego wykonywania każdej pracy, mamy na myśli umiejętność zogniskowania swojej siły. Jeżeli potępia się połowiczność, to rozproszenie jest nieodwołalnie skazane. Również wierność, rozproszona lub podzielona w sobie, nie oprze się prądowi; nie oprą się też inne cechy ducha, jeżeli wniknęły w nie te rozkładające pierwiastki. Jednolitość ducha potwierdza ognista koncentracja, gdy wszystkie energie skupiają się w wewnątrz w ognisko, aby wykazać siłę działania. Noszący kamienie potrafi we właściwym momencie skoncentrować w jednym punkcie całą swoją moc. I na tym polega jego siła i tajemnica sukcesu.
150. (21 lipca) Oczywiście, że świadomość człowieka jest tworzona i kształtowana przez otaczający świat, ale tylko do pewnego stopnia. Kiedy człowiek może powiedzieć: "Zwyciężyłem świat", wtedy już nie świat, ale duch człowieka tworzy swoje otoczenie i przekształca je. Potęga ducha polega właśnie na tym, że unosi się on nad światem i tworzy go na zewnątrz i wewnątrz siebie według swojej potężnej woli. Poziom Ducha Planetarnego czyli poziom tworzenia  planety unosi go tak wysoko ponad to, co wyrażone jest w formach, że staje się on twórcą świata materialnego. Człowiekowi jest sądzone być współtwórcą Logosów planetarnych i nie ma granic wzrostu potęgi jego ducha. To jest wyższy aspekt nieskończoności. Lecz trudna i długa jest droga do szczytów władzy nad wszelkim ciałem, które zostało przeznaczone człowiekowi od początku czasów. Jednakże tą drogą idzie każdy człowiek oraz cała ludzkość. Stopnie zdobywania tej władzy są widoczne w samym mikrokosmosie człowieka w postaci oczywistych osiągnięć, chociaż nie pojmowanych przez ludzi. Ileż milionów lat walki, cierpień, pracy i wysiłku było potrzebnych człowiekowi po to, żeby z bezwładnej materii zbudować sobie ciało z wszystkimi jego najbardziej zdumiewającymi cechami i zdolnościami, i podporządkować je swojej świadomej i podświadomej woli. I te miliardy atomów, zebrane przez ducha człowieka do sfery jego mikrokosmosu, są połączone w jedną harmonijną całość, która się porusza, chodzi, widzi, słyszy, rozumie i uświadamia sobie. Ileż wieków było potrzeba monadzie do tego, żeby stworzyć chociażby oko, które widzi i fotografuje otoczenie, jakże jest skomplikowany ten najcudowniejszy aparat ludzkiego mikrokosmosu! Osiągniętemu dotychczas zwycięstwu ducha nad materią jest jeszcze daleko, bardzo daleko do wieńczącego je końca. Wielki jest Kosmos i nawet stopień Ducha Planetarnego jest tylko kolejnym stopniem na drodze do dalszego, nieskończonego rozwoju monady człowieka. Następne stopnie trudno jest nawet sobie wyobrazić, ponieważ rozum ludzki nie ma ich z czym porównać. Nie ma słów w ludzkim języku, wyrażających ich istotę, natomiast w pojęciach wszechmocy, wszechwiedzy, wszechwidzenia, wszechsłyszenia i wszystkich pozostałych cech ducha jest napomknienie o szczytach najwyższych osiągnięć. Stopnie tych osiągnięć są rozmaite: wszechwiedza planetarna, wszechwiedza własnego układu słonecznego, wszechwiedza swojej galaktyki itd. i jeszcze wyżej do nieskończoności. Nie ma bowiem granicy.

151. (Ciąg dalszy) Zdolność mówienia jest zwycięstwem nad materią, zdolność słyszenia, widzenia, zdolność myślenia: wszystko to są stopnie osiągnięć, z których ludzie mało zdają sobie sprawę. Na wszystkie, niestety, ludzie patrzą zanadto prosto, nie rozumiejąc, jak niesamowitego wysiłku i czasu wymagał każdy z nich. Ale przyszedł czas, żeby stać się świadomym swej drogi oraz celu i kroczyć nią już nie na oślep, nie wiedząc, dokąd i po co, lecz z okiem otwartym i widzącym cel. Jeżeli już tyle zostało osiągnięte, to stanowi to rękojmię dalszych osiągnięć w przyszłości. Wielki zbiorowy marsz ludzkości ku szczytom potęgi ducha i władzy nad światem trwa kolektywnie i ogólny poziom osiągnięć jest już wystarczająco wysoki, żeby stać się trampoliną do jeszcze większych osiągnięć. Trzeba jedynie zrozumieć, że człowiek jest procesem i wszystko, co w nim zachodzi, kosmicznie dąży do bezgranicznego rozwoju, otwarcia się, wysubtelnienia i udoskonalenia, dla których Kosmos nie ustala granic. Zmierzch teraźniejszości jest chwilowy i przemijający. Promienna przyszłość ludzkości stoi przed nią jak dzień jutrzejszy i nie ma takiej siły na świecie, która mogłaby powstrzymać strumień życia kosmicznego. Kosmiczna droga człowieka jest przesądzona przez Wolę Kosmiczną i dlatego jest niewzruszona. Wszystko, co w Kosmosie jest wcielone w formę, dąży do tego samego wzniosłego celu. I mądry widzi w każdej z nich tę samą iskrę ducha, która jest w nim zapalona od zarania dziejów.

152. (22 lipca) Kiedy więc i gdzie zbieramy owoce swoich złych i dobrych uczynków? Zbieramy teraz, na bieżąco i tworzymy nowe, żeby zebrać później. I jedną rękę siejemy, a drugą zbieramy. To, co teraz, jest skutkiem przeszłego, a przyszłe jest skutkiem teraźniejszego. Koło przyczynowości działa bezustannie. Problem w tym, jakie przyczyny dostają się do koła. Dopóki przyczyna jest tworzona, panuje nad nią jej twórca, ponieważ tworzy swobodnie, lecz gdy tylko zostanie stworzona i wpuszczona do koła, już nie twórca przyczyny, a sama przyczyna panuje nad człowiekiem. I nie można niczego zmienić, dopóki nie wyczerpie ona całej swojej energii na tym, kto ją stworzył. Nie można uniknąć skutków, lecz można zmienić stosunek do nich i charakter ich oddziaływania na świadomość. A zatem płacze z powodu strat materialnych ignorant, lecz mędrzec się cieszy, widząc w każdej stracie wyzwolenie. Tak więc to, co zasiane, jest zbierane, tzn. poprawiane i neutralizowane przez świadomość tu lub tam, karma bowiem działa nieomylnie na płaszczyźnie zrodzonych przyczyn. Ale w duchu może człowiek przezwyciężyć w sobie skutek niższych przyczyn, już innym, nowym, przeobrażonym ustosunkowaniem się do stwarzanych przez nie skutków. I w tym aspekcie władza człowieka nad karmą jest nieograniczona. Dokładniej można powiedzieć, że niższa karma jest zastępowana przez wyższą duchową, dotyczącą nie łańcucha zewnętrznych zjawisk karmicznych, lecz ustosunkowania się do nich w duchu. Ignorant się smuci, lecz mądry cieszy się, gdy widzi, że może spłacić stare długi. Dłużnikami są wszyscy, tylko nie umieją spłacać z godnością rachunków. Stąd bierze się smutek, użalanie się i niezadowolenie z losu. A tymczasem, spłata długów karmicznych jest niczym innym jak procesem uwalniania się od samej karmy. Płacić i nie robić nowych długów – oto na czym polega zadanie. Stąd też lepiej dawać niż brać. Biorący bowiem zawsze musi oddać. Dlatego jest lepiej dobrze myśleć i tworzyć dobro, aniżeli zło, ponieważ przyczyna i skutek to dwa różne końce tej samej rzeczy. Dlatego mówię: "Obciążajcie Mnie bardziej", albowiem chcę wyczerpać całe ziemskie brzemię, albowiem siły pomnożę na nim, albowiem w radości ducha przyjmę nadmierne obciążenie i nacisk. I w ten sposób umocnię panowanie ducha nad karmą warunków fizycznych. Tak mówię, kiedy idącym za Mną robi się już zbyt trudno.

153. (24 lipca) Należy wspomnieć o wyobrażonych cechach. Łańcuch nie jest mocniejszy od swojego najsłabszego ogniwa. Nie jest dobrze, jeżeli podczas burzy zerwie się lina kotwicy; poniesie w morze albo na skały. Tak samo jest z wyobrażonymi cechami. Stąd też wynika konieczność doświadczeń, ażeby uczeń wiedział, gdzie jest jego słabe i nieosłonięte miejsce. Dlatego nie należy martwić się próbami, których się nie wytrzymało. Siebie trzeba znać, trzeba znać stopnie swoich zdolności, wytrzymałości, wytrwałości i sił. Pływanie we własnym czółnie po oceanie życia nie jest bezpieczne. Zarówno kunszt pływaka, jak jego możliwości trzeba dokładnie uwzględniać. Każda cecha ducha u każdego człowieka ma swój pułap. I każda próba wskazuje na jego wysokość. I próba, której się nie wytrzymało szybciej go wskaże aniżeli próba pomyślnie przebyta. Dopiero próby, pomyślnie przebyte na granicy napięcia, mogą być dokładnym wskaźnikiem stopnia jakości i być porównywalne pod tym względem z próbami, których się nie wytrzymało. Te ostatnie u przeciętnych ludzi są świadectwem słabości lub upadku ducha, natomiast dla prawdziwego ucznia są jedynie papierkiem lakmusowym, odczynnikiem, określającym w nim stopień wypróbowywanej cechy. Nie martwią go one, lecz wskazują, co należy jeszcze ugruntować i w czym się umocnić. I cieszy doświadczanego każda możliwość lepszego poznawania siebie samego po to, żeby pewniej kroczyć dalej. Słabe ogniwo w łańcuchu zastępuje się nowym i mocnym: tak samo postępuje się z każdą cechą ducha, umacniając, odnawiając i wlewając w nią nowe siły. Lepiej cieszyć się z każdej, nawet nie przetrzymanej próby, aniżeli martwić się i smucić z powodu nieudanych: nikt i nic nie może zatrzymać ducha, który nieodwołalnie przesądził o swojej drodze do końca. Pozostawmy żale, smutek, beznadziejność pechowcom – ten, kto zdecydował iść swoją drogą do końca wie, że nie ma odwrotu, i że wszystko idzie na pożytek(?) jego nieugiętemu duchowi.
154. (25 lipca) Agni nie ma płci. Transformatorem ognia jest serce, które czyni energię pierwotną dwubiegunową, tzn. jasną lub ciemną. Oczywiście, Agni pod względem swojej struktury jest dwoisty, ale – w wyższym aspekcie i powyżej uczuć oraz namiętności ludzkich. Gdy zaś kierowany jest przez serce, to serce odciska na nim pieczęć ciemności lub światła. Oto dlaczego w pradawnych pismach powiedziano, że nie to ma znaczenie dla człowieka, co wchodzi w niego z zewnątrz, lecz to, co z niego wychodzi. Wszystko bowiem pochodzące z "ust jego", tzn. od niego, jest przekształcane przez serce człowieka i już karmicznie wiąże się z nim. Cały świat, cała złość ludzka może skierować się przeciwko czystemu serce, lecz jeżeli nie posiada ono w sobie "niczego", to jasny będzie wypromieniowywany przez takie serce Agni, barwiący swoim światłem wszystkie myśli, uczucia i uczynki jego właściciela. I wtedy już nie ma znaczenia to wszystko, co dzieje się na zewnątrz, albowiem korzeń zła jest wyrwany z serca. Ale wszystko, wychodzące z człowieka: myśli, słowa i czyny, będąc jego wytworami, jest karmicznie z nim związane, ponieważ utwierdzone przez serce. Jasne serce rodzi jasny Agni, ciemne – czarny ogień. I między dwoma biegunami światła i ciemności oscylują ludzkie serca, wytwarzające ognie wszystkich stopni. I nie to ma znaczenie, że z zewnątrz kierują się na oświecone serce energie, nasycone elementami zła, lecz to, żeby reakcja oświeconego serca na nie pozostawała niezmiennie kryształowa i czysta, nie zaciemniając się czarnym ogniem. Jogin jest transmutatorem energii ognistych oraz tym, który oczyszcza otaczające go sfery i przestrzeń. Wielki jest ciężar świata, dźwigany przez serce, ponieważ wiele trucizny musi przyjąć biedne serce i mimo wszystko pozostać wolnym od ciemności. Wiele serc nie wytrzymuje nacisku – stąd tak mało dochodzących do celu. Celem natomiast jest wytrwać oraz dojść i przyjmując truciznę, rodzić światło. Oto postawię go, dążącego sercem, na rozstaju dróg, czy wytrwa? Czy wytrwa, gdy już nie słowem, lecz światłem swoim trzeba będzie na ziemi światło umacniać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...