Strony

piątek, 8 maja 2020

Przypowieści o synu marnotrawnym?



 Obraz może zawierać: 3 osoby
,,Och, a co powiecie na temat Przypowieści o synu marnotrawnym? Ona przecież stanowi część Pisma Świętego? W niej jeden człowiek robi wszystko jak należy, drugi wszystko źle (przynajmniej według przez was ustanowionych reguł zachowania, bo przecież ktoś musi za to zapłacić?), ale według przypowieści, kiedy obaj synowie wracają do Domu, są witani tą samą ucztą! Rozumiecie? Obaj synowie są witani tak samo! Tak właśnie to wygląda, nie ma żadnego sądu, Duch nigdy was nie osądza. Pojęcie zło-czynienia, grzechu, wszystko, co ułożyliście w listy nakazów i zakazów, to wasz własny wymysł.
Nawet Dziesięcioro Przykazań zostało stworzone przez ludzi, czy jednego człowieka, jako próba kontroli tego, co się wtedy działo u podnóża góry Synaj. Przykazania te są całkiem dobre i dźwięczą prawdą, ale pochodzą z umysłu ludzkiego. Gdyby było jakieś przykazanie od Ducha, to brzmiałoby tak: Kochajcie siebie tak samo, jak kocha was Bóg! Koniec, kropka! Jeśli tak się pokochacie, to nie potrzeba wam żadnych przykazań, bowiem wtedy wasza świadomość wznosi się na tak wysoki poziom, że wszystko, co wtedy robicie jest skąpane w miłości bożej! Wszystko: jak traktujecie innych, jak się zachowujecie, jak myślicie i wtedy nie ma żadnego strachu przed śmiercią! Wtedy nawet nie przychodzi wam do głowy myśleć kategoriami ustanowionymi przez systemy religijne, według których po śmierci przyjdzie się wam rozliczać ze wszystkich uczynków. Ci, którzy wciąż hołdują takiej mentalności wcale nie rozumieją majestatu boskiego, który nigdy by was w ten sposób nie osądzał. Żadne przykazania nie są złączone z prawdziwą miłością bożą.
Co zwykle mówi wam ludzki ojciec? „Zachowuj się! Rób tak i tak, bo jak nie, to zostaniesz ukarany!” Załóżmy więc, że spotyka was jakaś kara i co dalej? Rodzi się w was poczucie winy i pozostaje ono w waszym umyśle bardzo, bardzo długo. Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, właśnie dlatego postrzegacie majestat miłości bożej jako sądzący i karzący. Powtarzam więc ponownie: Wszystko to pochodzi od mężczyzn i ludzi, oto skąd to się wzięło. Pojęcie to ściągnęło Boga na bardzo niski poziom świadomości ludzkiej i to się obecnie zaczyna zmieniać. To się zmienia.
Ci, którzy słuchają i czytają niniejszy przekaz, podchodzą do jego treści wielorako. Jedni dobrze go rozumieją, i dla nich niebiosa się rozstępują i mówią sobie: „Och tak, czuję tę energię! On ma rację, on ma rację. Mogę wymazać z siebie cały ten strach i poczucie winy. On ma rację! Bóg nigdy by mnie nie osądził!” Tacy ludzie samoistnie przechodzą na inny poziom świadomości, albo przynajmniej zaczynają pojmować majestat ich własnej, starej Duszy, która stanowi nierozerwalną część samego Stwórcy. Dusza każdego z was jest wieczna i stanowi integralną część Stwórcy. Każdy z was jest więc wtrojony w tę ogromną energię, którą właśnie opisałem.
Inni zaś wysłuchają albo przeczytają ten przekaz i powiedzą: „Może tak jest, a może to nie tak. Nie jestem pewien, nie będę odrzucać tego, czego mnie nauczono pod wpływem jakiegoś przekazu natchnionego!” Jeśli odnajdujecie się w tym, co przed chwilą powiedziałem, zwracam się bezpośrednio do was: Nie odrzucajcie niczego, w co wierzycie, zamiast tego, udajcie się do własnego wnętrza i wszystko, co wam powiedziałem sprawdźcie sami. – „Kochany Duchu, czy naprawdę jesteś Bogiem karzącym? Kochany Duchu, czy powinienem czuć się winny z powodu jakiegoś uczynku? Kochany Duchu, czy istnieje jakiś sąd?”Zadawszy te pytania udajcie się do wewnątrz, do wrodzonej inteligencji ciała, która w obecnych czasach coraz bardziej się uaktywnia i proście, aby sama wam na te pytania odpowiedziała. W ten sposób dowiecie się czegoś nieoczekiwanego, własna dociekliwość, Stare Dusze, wskaże wam światło, którego nie spodziewaliście się zobaczyć. Tak było z Lee!
Tak się stało w życiu mego partnera, Lee, kiedy po raz pierwszy, jako inżynier i niewierzący... w żadną metafizykę, zasiadł do przekazu. [Kryon używa tutaj słowa „unbeliever” które w idiomie amerykańskim posiada wyraźne zabarwienie potępiające, zwłaszcza jeśli się go używa w stosunku do kogoś, kto był protestantem z odłamu Born Again, czyli wcale nie był niewierzący, tym samym pośrednio zwracając uwagę na inne miejsce Pisma Świętego, gdzie mówi się, aby nie osądzać, gdyż wtedy tak samo można zostać osądzonym – przyp. tłum.] Wtedy nie odezwaliśmy się do niego ani słowem, zamiast tego wlałem w jego serce miłość! Lee aż się rozpłakał, bo nie potrafił jej wtedy zrozumieć. On dopiero zaczynał, to wszystko było dla niego bardzo nowe. Nikt mu przedtem nie powiedział, że Bóg jest większy od wszystkiego, co mu kiedykolwiek o Nim powiedziano. On wtedy tego nie rozumiał”.
- Kryon
Tł. Julita Gonera


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...