Strony

czwartek, 7 maja 2020

„Jak wychowywać własne dziecko wewnętrzne”.



,,Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Dobiega końca piękny dzień. Jest to dzień wyjątkowy, bowiem mój partner, przyzwyczajony przemawiać przed widownią pełną ludzi, czując na sobie ich wzrok, czując wszystkie serca, odczuwając ludzkie reakcje, dzięki którym wiedział, co mówić dalej, siedzi teraz sam, w studio. A przecież nawet teraz, będąc sam, czuje to samo co na widowni! Dla niego dzisiejszy dzień jest lekcją i sam w przyszłości się z wami podzieli wysnutymi z niej wnioskami, opowie wam, że czuł wszystko jak podczas przekazów na żywo. Tak się bowiem rzeczy mają, tak to działa, poza logiką i umysłem 3D. Co wy na to, jeśli wam powiem, że dusza ludzka jest tak ogromna, że w sposób wielowymiarowy potrafi dotknąć, niby ręką, kogoś po drugiej stronie planety? Spędzone razem chwile pragnę poświęcić na podzielenie się ważnymi informacjami, zatem niniejszy przekaz zatytułujemy: „Jak wychowywać własne dziecko wewnętrzne”.
Obecne czasy to odpowiednia pora na płynące z duszy ukojenie. Dusza potrafi zbliżyć się do ludzi i innych dusz, których nawet nie zna. Bardzo często w naszych przekazach jako Kryon wspominamy pewien proces, czy przenośnię, znaną wam jako światło i ciemność. Często przypominam wam przenośnię o ciemnym pomieszczeniu, w którym ktoś zapala zapałkę. Jest to bezimienna, nieznana osoba, jednakże dzięki płomykowi z zapałki wszyscy zebrani tam lepiej widzą. Zatem, wcale nie trzeba wiedzieć, kto tę zapałkę zapalił, jak się ten ktoś nazywa, żeby dzięki światłu poczuć się lepiej, żeby nie tkwić w ciemności. Bezimienny człowiek zapalający zapałkę to odpowiednia na dzisiejsze czasy przenośnia Starej Duszy, która robi to poprzez empatię i miłosierdzie żywione do wszystkich, która stanowi łącze z innymi duszami, z innymi ludźmi. Tym z was, którzy pragniecie się zebrać razem w celu ukojenia ludzi na drugim końcu świata, czy innych w waszym kraju, którzy obecnie cierpią, którzy ronią łzy, powiadam: właśnie po to teraz żyjecie na świecie. Zapewniam was, że wszyscy, do których się w ten sposób zwrócicie, dobrze to odczują. Mogą nie znać waszych imion, ani nigdy was nie poznać, ale odczują to, co dla nich robicie. Na przestrzeni 31 lat, czyli odkąd wam przekazuję nowiny, jedną z pierwszych metafor, którymi was określiłem była metafora latarni morskiej. W przeciągu tego czasu często przywoływaliśmy obraz stojącej na skałach, samotnej i bezimiennej latarni morskiej, naprowadzającej swym światłem do bezpiecznych portów. Latarnia pokazuje, gdzie skały i mielizny, choć nikt jej nigdy za to nie oddaje uznania. Ot, ona sobie po prostu stoi i rzuca snopy światła.
Każdy z was posiada w sobie coś, co nazywamy wrodzoną mądrością ciała. Wielu z was zresztą dobrze o tym wie. Jak była o tym mowa wcześniej, dzięki wrodzonej mądrości, czy inteligencji komórek ciała, ono może wiedzieć to, czego nie da się odebrać przez umysł, czy nawet serce. Mądrość ta - tkwiąc w każdej komórce - zdaje się nie posiadać żadnego ogniska. Ci z was, którzy zajmują się kinezjologią, dobrze mnie w tej chwili zrozumieją. Ciało więc posiada pewien rodzaj wiedzy niedostępnej mózgowi, która także jest przyczyną, dlaczego homeopatia i kinezjologia działają. Dzięki sprawdzaniu napięcia mięśni można dowiedzieć się czegoś, czego nie wie ani serce, ani mózg. Inteligencja ciała jest czymś bardzo dobrze w tej chwili udokumentowanym i udowodnionym. Istnieje więc coś wewnątrz każdego z was, co jest większe od was samych, co zna was bardzo dobrze. Najważniejszą cechą wrodzonej mądrości ciała jest to, że potrafi ona bez waszej wiedzy zrobić to, czego w danym momencie potrzebujecie.
Nawet więc, jeśli sami nie wiecie, czego wam potrzeba, wasze ciało będzie to wiedziało! Oto, co w związku z tym mam wam do powiedzenia. Ci z was, którzy teraz, podczas słuchania, bądź czytania niniejszego przekazu posiadają jakieś obawy w związku z obecną sytuacją, sprawdźcie co wam za chwilę powiem, żeby się przekonać, czy mam rację, czy nie. Powiedzcie głośno: „Inteligencjo mego ciała, wiem, że jesteś nierozerwalną częścią mnie samego, więc nie mam zamiaru się do ciebie modlić, każę ci teraz, abyś wytworzyła związki biochemiczne odpowiadające za spokój. Chcę, abyś pomogła we wskazaniu, co w obecnych czasach powinienem jeść, tak abym poprzez niewłaściwą dietę nie potęgował uczucia ani strachu, ani nie wywoływał zmartwień. Inteligencjo ciała, przytul każdą mą komórkę.” Ile razy powtarzaliśmy wam, żeby rozmawiać z ciałem? Przecież powtarzam to wam od samego początku mego przekazu. Rozmawiajcie z biologią ciała, wydawajcie jej wskazówki, żeby wam teraz pomagała.
Niektórzy odpowiedzą mi na to: „Zbyt to ezoteryczne jak na mój gust. Przecież to nie tak! Jak można przytulić samego siebie? No przecież jak się ktoś boi, to ktoś inny powinien go przytulić. Może jednak lepiej pójść do psychologa, albo psychiatry? Trzeba zadzwonić do kogoś innego, kto wtedy przytuli i pomoże”. Kochani, wszystkim wam odpowiem tak: Wewnątrz was istnieje o wiele więcej pomocy, niż może ją wam okazać ktokolwiek z zewnątrz! Jest to pomoc samemu sobie, która w obecnych czasach jest wręcz konieczna w życiu pracowników światła i Starych Dusz, którzy dobrze wiedzą, że mam w tej chwili rację.
Właśnie wtedy, kiedy jesteście najbardziej zmartwieni, czy się czegoś obawiacie, podnoście rękę do góry i mówicie: „Kochany Duchu, daj mi porozmawiać z inteligencją ciała, podsuń mi odpowiednie słowa!” Wasze ciało was słucha. Wasze ciało was zawsze słucha. Jak często tzw. główny nurt wam o tym przypomina? Odpowiedź? – prawdopodobnie nieczęsto! O tym zwykle się nie mówi w kręgach poza ezoterykami, a przecież wasi pradawni Przodkowie dobrze wiedzieli o inteligencji ciała! Pierwsi przywódcy religijni planety też o niej wiedzieli i nauczali, że można kontrolować swe własne ciało. Można przywrócić mu spokój, kiedy targa nim niepokój. Można sprawić, żeby się poczuło bardziej wygodnie w niewygodnych warunkach. Ludzkość dopiero od niedawna zaczyna sobie te prastare prawdy przypominać i mówić o nich szerzej.
Prawdziwość wszystkiego, o czym mowa można łatwo udowodnić. Czy słyszeliście opowiadaną przez chirurga historię umierającej 90. letniej kobiety? Nie będziemy tutaj mówić, na co chorowała, ale według diagnozy zostały jej tylko trzy miesiące życia. Praktycznie więc leżała już na łożu śmierci, ale miała wnuka, którego bardzo kochała, a który miał kończyć wyższą szkołę i otrzymać dyplom. Dzięki babcinym oszczędnościom i modlitwom wnuk w ogóle mógł do tej szkoły uczęszczać, więc babcia naprawdę bardzo chciała dożyć momentu, w którym wnuk otrzyma dyplom ukończenia, choć to miało nastąpić dopiero za osiem miesięcy. Według opowieści chirurga, ta należąca do głównego nurtu kobieta zdołała się jakoś sama utrzymać przy życiu długo poza dawane jej trzy miesiące. Ona zrobiła coś więcej, zdołała zatrzymać postęp choroby na tyle, żeby dożyć do momentu, kiedy jej wnuk otrzymał upragniony dyplom. Dopiero kilka dni potem, z uśmiechem na twarzy, jak to się mówi: wyzionęła ducha. Innymi słowy, przeszła na drugą stronę.
Och, jakąż moc posiadała ta kobieta nad własnym ciałem i wszystkimi jego procesami! Mam nadzieję, że dobrze mnie słyszycie, ta kobieta miała kontrolę nawet nad chorobą. Nawet nad chorobą! Tylko się zapytajcie ludzi ze służby zdrowia, czy kiedykolwiek się z czymś takim zetknęli? Czy słyszeli o innych, którzy przedłużali sobie życie czekając jakiejś szczególnej okazji rodzinnej i umierali dopiero potem? Jest to najlepszy dowód na moc tkwiącą w inteligencji ciała”.
- Kryon
Tł. Julita Gonera


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...