Poza Nirwaną
Jam jest Althar.
Dzisiaj
przychodzę jako kolektyw. Kolektyw, który składa się nie tylko z kilku
aspektów mojej Jaźni, ale również z innych istot.
Kolektyw ludzi
jest zazwyczaj pojmowany jako grupa starają-ca się coś wspólnie
osiągnąć, przy czym każda jednostka jest zobowiązana wycofać się i
zrezygnować z prywatnych interesów. W przeciwieństwie do tego, kolektyw
wzniesionych istot jest zespołem świadomości ad hoc. Ze-społem Jaźni,
które nie mają żadnej potrzeby, aby odgrywać swoje role. W takim zespole
po prostu nie ma klasycznej dynamiki grupy. Istoty łączą się z różnych
powodów i na ograniczony okres nie-czasu, aby razem tworzyć, wspólnie
doświadczać, lub - jak teraz - aby razem przekazać pewną energię.
Co
więcej, kolektyw wzniesionych istot, istot suwerennych, jest zupełnie
inny niż zbiorowisko istot, które poddały się grupie oraz zaprzeczyły,
albo jeszcze nie doświadczyły swojej indywidualności.
Utopia jest
trudnym tematem do omawiania, dlatego przychodzimy tu jako kolektyw, aby
przekazać uczucie Utopii poza wszelkimi słowami. Wyobraź sobie nas jako
orkiestrę, towarzyszącą jednemu lub dwóm fletom grającym w pierwszym
planie.
Zwracanie się w stronę Utopii jest niczym próba spojrzenia w
słońce. Blask rani oczy, a głowa chce się odwrócić. I rzeczy-wiście,
ten obraz jest bardzo trafny. Potencjał Utopii jest tak świetlisty, tak
wykraczający poza ograniczoną ludzką świadomość, że oczy i umysł
obawiają się, że zostaną przez niego obezwładnione.
Tylko ci, którzy
uświadomili sobie swoje prawdziwe Ja, będą mogli w pełni otworzyć się
na blask promieniujący z Utopii. Dlatego w poprzednim rozdziale, a także
w pierwszej książce, odwiedziliśmy słońce. To nie był przypadek, lecz
przygotowanie.
W ostatnich latach mogłeś coraz bardziej oswajać się z
tą jasnością, ale mimo to, ufaj swoim odruchom i zamykaj wewnętrzne
oczy we właściwym momencie, ponieważ, cóż, możesz zostać obezwładniony.
Niekoniecznie podczas czy-tania tego tekstu, ale kiedy jesteś sam ze
sobą i otwierasz się coraz bardziej.
Wśród tych, którzy są dziś z
nami, jest ten, którego uwielbiam nazywać archetypem oświecenia: Buddę
Shakyamuni. Shakyamuni był mądry. Tak mądry, że nie chciał opowiadać o
niczym, co nastąpiło po oświeceniu. Miał przekonanie, że tego typu
informacje po prostu nie będą po-mocne jego uczniom. Jedynie by ich to
rozproszyło i uciekliby w nowe iluzje, co jeszcze bardziej utrudniłoby
im osiągnięcie oświecenia.
Czy miał rację? Tak mu się wydaje, biorąc
pod uwagę ówczesne czasy. Wasza współczesność jest jednak pod wieloma
względami inna. Można powiedzieć, że oświecenie jest trudniejsze niż
kiedykolwiek. Dlaczego? Ze względu na powszechną utratę umiejętności
bycia w bezruchu. Bez ciszy, bez możliwości zwrócenia się do wewnątrz i
porzucenia wszelkich zewnętrznych zakłóceń, urzeczywistnienie po prostu
nie nastąpi. Jednak tym, do których trafi ten tekst, nie brakuje ciszy, a
zatem powinni umieć mądrze posłużyć się tą informacją.
Nawet jeśli
mówienie o Utopii może stać się dla niektórych nowym sposobem, by się
rozproszyć, to i tak uważamy, że będzie wsparciem dla wielu innych.
Wsparciem, by pozostać na wybranej przez nich ścieżce urzeczywistnienia
ucieleśnionego wzniesienia.
Pragniemy bardzo wyraźnie zaznaczyć, że
oświecenie nie jest ślepą uliczką, jak wielu o nim myśli. Nie jest to
nudna egzystencja w jakimś innym zwariowanym kosmosie. Zamiast tego,
oświecenie jest bramą do Utopii.
Shakyamuni był przełomowy dla
ludzkiej świadomości na tak wiele sposobów. Opuścił swoją rodzinę i
zrezygnował z bardzo prestiżowego statusu społecznego. Przejrzał i
odrzucił doktryny swoich czasów, a następnie kontynuował poszukiwania na
własną rękę w dość ekstremalny sposób. Kiedy był całkowicie wyczerpany i
jedynie o oddech od fizycznej śmierci, w końcu zrezygnował z
poszukiwań. Zrezygnował z ascetycznych ćwiczeń i swoich pomysłów na
przebudzenie. I dopiero kilka dni później, po tym jak odzyskał nieco
siły fizycznej, nagle osiągnął oświecenie.
A dalej? Co powinien
zrobić? Pozostać wcielonym i stawiać czoła trudom swoich czasów? Nie
wierzył, że mógłby przekazać swoje urzeczywistnienie. Ale gdy zrozumiał,
że może być kilku, którzy mogą być gotowi, postanowił zostać. Udało mu
się pozostać w ciele przez około czterdzieści lat, w czasie których
nieprzerwanie nauczał tych, którzy pragnęli prawdziwego wyzwolenia.
Shakyamuni
nie szedł na kompromisy. Całe jego życie i nauki były poświęcone
wyłącznie oświeceniu. To właśnie jego całkowita otwartość pozwoliła mu
zapoznać się z tym, co nieograniczone, a tym samym uzyskać głęboki wgląd
w naturę rzeczywistości i świadomości. I to właśnie jego ogromne
współczucie pozwoliło mu pozostać wcielonym i służyć tym, którzy byli
zainteresowani jego naukami, po-mimo wszystkich trudności, którym musiał
stawić czoła.
O ile głębokie i wyzwalające były jego nauki, to
przede wszystkim jego osobista obecność, jego aura, jego ucieleśnienie
ciszy sprawiły, że najwybitniejsi ówcześni poszukiwacze stali się jego
uczniami. Kiedy go zobaczyli, wiedzieli, że tylko Shakyamuni wykracza
poza uwarunkowane istnie-nie. Po prostu wiedzieli, że Shakyamuni mówił
prawdę, gdy ogłosił, że się uwolnił. I tak oto kilku z najwybitniejszych
przywódców duchowych jego czasów zostawiło swoje własne szkoły i
dołączyło do niego. Tak, to był wielki czas, wielki postęp. Był to
przełom w ludzkiej świadomości, który ma swój wpływ do dnia
dzisiejszego.
Pewnego popołudnia Shakyamuni siedział ze swoimi
uczniami w lesie. Pewien mnich zapytał go: „Shakyamuni, czy powiedziałeś
nam wszystko, co zrozumiałeś? Czy może coś zatrzymujesz dla siebie?”
Shakyamuni
wziął garść liści i powiedział: „Zobacz liście w mojej ręce. Tyle ci
powiedziałem. Teraz zobacz liście na wszystkich drzewach wokół nas. Tyle
zrozumiałem”.
„Ale dlaczego nie ujawnisz nam wszystkiego?” zapytał mnich.
„Bo
to, o czym mówię, pomaga ci osiągnąć twoje własne wyzwolenie, a potem
sam zobaczysz. To, o czym nie mówię, jedynie rozpraszałoby twoją uwagę”.
Shakyamuni
zawsze odmawiał zdefiniowania Nirwany, ponie-waż każda definicja od
razu byłaby ograniczeniem. Najdalej się posunął mówiąc, że Nirwana to
koniec wszelkiego rodzaju zmartwień. Ponieważ nie był nawet skłonny
powiedzieć więcej o Nirwanie, na pewno nie mówił o czymś, co jest „Poza
Nirwaną”.
Odmowa odpowiedzi na metafizyczne pytania sprawiła, że
je-go nauczanie było bardzo trudne dla przeciętnego człowieka. On po
prostu nie chciał karmić ciekawskiego, ograniczonego umysłu, wiedząc, że
nic, co mógłby powiedzieć, nigdy nie zaspokoiłoby jego pragnienia, by
wiedzieć więcej. Tylko do-świadczenie tego, czego doświadczył sam
Shakyamuni, mogłoby dokonać tego cudu. Nie chciał więc mówić nie tylko o
Nirwanie, ale także o wszystkim, co metafizyczne.
Tym wstępem
chcieliśmy przygotować scenę jako kolektyw i jeszcze raz dać do
zrozumienia, że kroczymy po bardzo cienkim lodzie. Utopia nie jest
czymś, co człowiek może sobie wyobrazić. Nasze słowa nie mają zaspokoić
ciekawskiego ludzkiego umysłu, ani stać się kolejną duchową marchewką,
zwisającą tuż przed nosem człowieka.
Przekazujemy odrobinę esencji Utopii w służbie tym, którzy są na drodze do ucieleśniania wzniesienia.
Teraz, proszę, powitaj Shakyamuni.
*
Witam
cię, drogi człowieku, który zbliżasz się do najwyższej formy
świadomości. Co mam na myśli mówiąc ,,najwyższej”? Mam na myśli
świadomość, która jest wolna od ograniczeń, która uwolniła się nawet od
pojęcia Ja, ale nadal jest świadoma swojej indywidualności.
Bardzo dobrze pamiętam moje życia jako człowiek, dla-tego przybieram ludzką postać, kiedy jesteś ze mną.
Popatrz
na moją rękę. Popatrz na liście, które trzymam. Pytam cię: czy jesteś
gotowy byś sam się przekonał? Czy jesteś gotowy puścić wszystko, czego
się obecnie trzymasz? Jesteś? Dobrze. Ufam tobie. Proszę więc, chodź ze
mną. Przejdziemy się.
Czy kiedykolwiek spacerowałeś obok Buddy? Z
pewnością wiesz, że Budda oznacza po prostu „przebudzony”. To nic
specjalnego. Możesz stać się Buddą w każdej chwili i rzeczywiście, dla
człowieka jedyną drogą jest - przechodzić z chwili bycia przebudzonym,
do kolejnej chwili bycia prze-budzonym. Każdy jest w stanie to zrobić.
Proszę więc, nie bądź w żaden sposób onieśmielony idąc obok mnie. Jestem
jedynie wersją twojej przyszłości.
W moim ostatnim życiu nauczałem
moich mnichów, by mówili o prawdziwej rzeczywistości i jak ją sobie
uświadomić, albo nie mówili wcale. Cóż, zasady muszą być elastyczne,
więc dziś będę mówił, jak mi się podoba.
Po pierwsze, pozwól, że
podzielę się z tobą tym, jakim ciężarem było dla mnie nie opowiadać o
wszystkich liściach na drzewach. W tamtych czasach widziałem zapierające
dech w piersiach wszechświaty. Wczuwałem się w to, co nazywasz
przyszłością. Wyruszyłem i nauczałem Bogów.
Wyobrażasz sobie? Być
może czujesz pokorę idąc obok mnie, ale ja poszedłem do najwspanialszych
i najpotężniejszych Bóstw i powiedziałem im, że są uwięzieni w swojej
wyobraźni, podczas gdy ja zdołałem się wyzwolić. I wiecie co? Niektórzy
nawet posłuchali! W rezultacie, niektórzy byli tak odważni, by wcielić
się w życie na Ziemi. Cóż, może ty jesteś jednym z tych Bogów, z którymi
rozmawiałem o wcieleniu, hmm? Nigdy nie wiadomo. A może ty wiesz?
Jeśli
jest coś, co większość ludzi ma ze sobą wspólnego, jest to skłonność by
czuć się czymś mniejszym od Boga. Ale jak można stać się Bogiem?
Wierząc w to. Jednak wierzenia wszelkiego rodzaju nie powinny być
traktowane poważnie. Są one jedynie środkiem pozwalającym doświadczyć
samego siebie.
Ówcześnie miałem jednak szczęście. Miałem zaszczyt
spędzać czas z ludźmi o największej głębi, jacy kiedykolwiek żyli na
Ziemi. Byli prawie oświeceni jeszcze zanim mnie poznali. Być może po
prostu brakowało im odrobiny buntowniczej świadomości bez Ja. Może po
prostu potrzebowali być wokół kogoś, kto ogłosił się oświeconym.
Nie-zależnie od przyczyny, paru osiągnęło oświecenie i stali się równi
ze mną. Tak więc rzeczywiście byliśmy zespołem urzeczywistnionych istot i
dlatego wszystkim łatwiej było pozostać wcielonymi i żyć wśród ludzi.
Podczas,
gdy odwracam twoją uwagę moimi historiami z przeszłości, otwórz się.
Poczuj, gdzie idziemy. Sam zobacz. Oddychaj esencją świata, który
właśnie przekraczamy.
Ludzie po prostu nie wyobrażają sobie życia
wartego przeżycia, bez wyzwań. Wolą tęsknić za miłością od innych niż
kochać samych siebie. Wolą obawiać się o przyszłość, niż porzucić ideę
śmierci. Obserwując bogatych i super bogatych, codziennie widzą oni
dowody na to, że obfitość materialna nie daje żadnej trwałej
satysfakcji. Mimo to, pragną pieniędzy i pozornego bezpieczeństwa. A
potem pytają oświecone istoty, czy ich życie nie jest totalnie nudne.
Cóż,
nie, nie jest. Dlaczego? Bo nie mamy życia w sen-sie, w jakim ty o nim
myślisz. Wchodzimy i wychodzimy, jak nam się podoba, to znaczy wchodzimy
i wychodzimy z ekspresji, jak nam się podoba. Właściwie, to był mój
ulubiony tytuł, którego używałem, kiedy byłem na Ziemi. Tathagata. A
zatem jestem i mnie nie ma. Przychodząc z takości. Idąc do takości. Czyż
to nie piękne? Wtedy nie używałem terminów „ja” ani „mnie”. Zamiast
tego, nazywałem siebie Tathagata. Widzisz, choć miałem ciało fizyczne,
chciałem jasno zaznaczyć, że nie jestem już człowiekiem. I bardzo dobrze
odegrałem swoją rolę.
Dzisiaj, zostałem zaproszony, by przyjść. Tak
więc przyszedłem. Spacerujemy. Złożymy sobie życzenia na pożegnanie.
Następnie, pójdę. Do tego co bezforemne, nie zostawiając po sobie śladu,
poza pięknym zapachem, który będziesz mógł zabrać ze sobą.
Tak więc po prostu porzuć pojęcie życia. Nie ma życia po wejściu w Nirwanę. Życie i wolność nie mogą współistnieć.
Ups! To duża sprawa do przełknięcia, prawda?
Tak,
trudna do zaakceptowania dla człowieka kurczowo trzy-mającego się
swojego życia, ale całkowicie bez-umysłowa dla nie-człowieka, który
wykroczył poza życie, a zatem, na szczęście, poza własny umysł.
Dobra
wiadomość jest taka, że możesz mieć życie i być wolny. Ale jeśli
wierzysz, że jesteś swoim życiem, cóż, to pewnie zechcesz zgłębić moje
nauki. Z pewnością nie są one przestarzałe i mogą cię wyleczyć z
wszelkich ograniczeń.
Chodź dalej ze mną. Przestań myśleć.
Zauważyłeś? Tu jest tak spokojnie. Gdybym miał wybrać jedną cechę
Utopii, do której człowiek może się odnieść, to wybrałbym spokój.
W
Utopii nie spotkasz żadnej istoty, która cokolwiek chciałaby od ciebie
lub która sama ze sobą nie w pokoju. Nie chodzi o to, że są tu jacyś
umięśnieni odźwierni, którzy zakazują wstępu wszystkim
nieurzeczywistnionym istotom. Absolutnie nie. Powód jest bardzo prosty:
intensywność bycia tutaj jest tak silna, że nieurzeczywistnione istoty
po pro-stu trzymają się z daleka. Nie każdy jest zdolny przejść przez
słońce, rozumiesz? Co więcej, nie ma absolutnie nic, co można by tu
dostać. Nic, co mogłoby wzbogacić warunkowe życie.
Ten świat jest
młody. Cóż, świat to nie jest to z pewnością właściwe określenie - jest
to raczej świat w procesie powstawania. Można by powiedzieć, że Utopia
jest tak młoda, że jej serce ledwo co bije. Nie ma jednak potrzeby
spieszyć się, by tu przybyć, by być jednym z pierwszych, którzy nadadzą
formę nowej glinie.
Więc co my tu robimy? Będę szczery. Po prostu
kocham ciszę. W pewnym sensie, wciąż odpoczywam po swoich wcieleniach.
Lubię być bez formy i nadal mam wielkie współczucie dla całego
stworzenia. Dlatego częściej podróżuję do nie-Utopii, gdzie jestem do
dyspozycji istot, niż przebywam w Utopii, odkrywając nowe sposoby
tworzenia.
Teraz, kiedy spacerujemy, wczuj się w ten spokój. Będąc
człowiekiem rzadko spotykasz się ze spokojem o takiej czystości. Na
Ziemi wszystko nieustannie zmaga się z życiem, nieustannie stawiając
czoła wyzwaniom lub tworząc wy-zwania z nudów. Pokój na zewnątrz nie
jest znany, a pokój wewnątrz jest rzadko poszukiwany. Ale tutaj - tutaj
wszędzie jest spokój. Wewnątrz samego świata i wewnątrz istot. Z tego
spokoju może wyłonić się prawdziwa kreatywność. Niezakłócona ekspresja,
jak niektórzy to nazywają. Dostarcza radości, do której
nieurzeczywistnione istoty z trudem mogą się odnieść.
Co stanie się z
Utopią? To zależy od nas i od ciebie, kiedy do nas dołączysz. Na pewno
jesteś tutaj mile widziany. Ale bez względu na to, jak Utopia się
rozwinie, jedno jest pewne: gdy już raz będziesz wolny, będziesz wolny
na zawsze. Bez względu na to, jak świadomość zdecyduje się rozwijać,
wolne istoty pozostaną wolne. Nie możesz uwolnić się od siebie, gdy już
raz się uwolniłeś. Nie możesz zapomnieć o nierealności całej
rzeczywistości.
Utopia jest poza ludzką wyobraźnią. Dzięki temu, że
mnie poznałeś, mogłeś przekonać się, że Nirwana to nie koniec. Nirwana
jest bramą do nowego sposobu życia, który odbywa się w nie-miejscu. Aby
być tam z nami, po prostu zostaw wszystko. Właściwie, odpuszczanie jest
dość proste i radosne. Tak na marginesie, radość była jednym z filarów
moich nauk. Radość, która przychodzi z obecnością, z ciszą, z
uwolnieniem się od tych wszystkich ciężarów, zbliżając się do swojego
prawdziwego Ja - ach, nie ma nic piękniejszego. Tak odmładzającego. Tak
motywującego. I tak spełniającego.
To brzmi na piękne zakończenie, na
tym więc zakończmy. Spacer i rozmowa z tobą były dla mnie wielkim
zaszczytem. Tym samym Tathagata żegna się z tobą. Możesz wziąć ze sobą
tyle spokoju, ile zechcesz. Radości również. Niech zawsze będą z tobą.
Namaste.
- Joachim Wolfram ,,Althar – W Kierunku Utopii”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz