JAK WYCHOWYWAĆ WŁASNE DZIECKO WEWNĘTRZNE
[Głos
Marilyn Harper] Ach, dzień dobry wszystkim! Jakżeż dobrze jest ponownie
widzieć wasze światło i jasność, waszą Boską Obecność. Tak, spotykamy
się w niecodziennych czasach, których jednakże jesteśmy częścią, bowiem
strumień tej energii, jak rzeka, niesie nas wszystkich. Chodzi o to,
żeby w tym nurcie stworzyć sobie strumień poślizgowy. Zdajemy sobie
sprawę, że niedawno mówiliśmy na ten temat, jednakże jest on integralną
częścią panującej energii, a przecież w jej nurcie należy się jakoś
utrzymać. Zatem, teraz prosimy, aby wszyscy natchnęli swym oddechem
elementy nurtu strumienia energii. Niech każdy z was wyobrazi siebie jak
siedzicie wygodnie w łódce niesionej prądem leniwie i powoli płynącej
rzeki. Na wpół leżąc w łódce, przymykacie oczy, bowiem dokoła nie widać
nic, prócz wody. Kołyszecie się sobie leniwie i samoistnie płyniecie.
Wyobraźcie sobie teraz dźwięk ptasiego śpiewu dochodzący gdzieś z brzegu
rzeki. Otwierając oczy widzicie korony drzew rosnących na obu jej
brzegach, możecie nawet zanurzyć dłoń i pobawić się wodą. Łódka wciąż
sobie płynie, teraz możecie nawet wziąć do ręki wiosło i nim sterować.
Wiosłując, widzicie na horyzoncie strzałkę i tam kierujecie łódkę. Wtedy
wchodzicie w strumień poślizgowy i poruszacie się szybciej, ale
jednocześnie prąd unosi was ponad wynurzające się z dna rzecznego skały.
Natchnijcie tę energię oddechem.
Nawet
kiedy wychodzicie na zewnątrz i na twarzy czujecie promienie słońca, to
zauważając i przyjmując do wiadomości ten moment, wchodzicie w strumień
poślizgowy nurtu. Wdzięczność jest kluczowa, dzięki niej przyjmujecie
do wiadomości miłość, którą jesteście; którą z wdzięcznością
doświadczacie żyjąc na Ziemi, która wpływa do każdej komórki waszego
ciała. Ach tak, możecie teraz sobie płynąć w dowolnym kierunku używając
wioseł za ster, kierujecie się albo w prawo, albo w lewo. Podobnie
używacie teraz mózgów, nieprawdaż? Używając raz prawej, raz lewej
półkuli.
[Mówi
Jeszua] Ukochani, sami jesteście sternikami, my tylko wam życzymy,
abyście płynęli. Jesteście wiosłami i drewnianym dnem waszych łódek, czy
włóknem szklanym tego dna, bowiem w dzisiejszych czasach łódki są z
włókna szklanego. Jesteście sterem łódek wczuwającym się dokąd płynąć
dalej. Wcale nie musicie nikogo innego pytać o kierunek; jesteście
bowiem także własnym kapitanem. Wiem, wielu z was polegało na mnie, aby
przyjść i wybawić was z kłopotów dnia. Ha! Nawet dzisiaj pewne grupy
przepowiadają, że obecne czasy są czasami końca. Ha ha ha! Nie tak łatwo
wymigać się od życia na Ziemi! Obecne czasy to czasy początku, nie
żadnego końca i one nadchodziły bardzo długo, ukochani! Najdrożsi
ukochani, obecne czasy to czasy początku was samych, początku stwarzania
wymarzonego życia. Ja też, tak samo jak wy, stworzyłem własne życie.
Rezultat mego życia był przepowiedziany, ale historia waszego życia nie
jest jeszcze zapisana. Zatem to możliwe, używając słów drogiej
Adironndy, aby sprawić, żeby ta historia potoczyła się w dowolnym
kierunku. Wy sami w tej chwili wybieracie wasz kierunek. Hmm. Jesteście
światłem... jesteście mną, przewodnikiem, którego poszukujecie. Dlatego
też tak bardzo jestem w was zakochany.
[Adironnda]
U-ha! Ale fajnie, jak przychodzą mistrzowie! A więc, wy sami jesteście
iluminacją tego świata, jesteście tymi, nadejścia których oczekujemy.
Jesteście zarówno samym łączem, jak i łącznikami. Jesteście jak kropka
krążąca wokół planety, zatem co macie z tym zamiar zrobić? Natchnijcie
oddechem swą nową tożsamość, tak samo jak oddechem stwarzacie nową
planetę. Zaufajcie temu procesowi. Głęboko was kochamy, widzimy was,
oddajemy wam cześć i w tych nowych czasach żegnamy się mówiąc Namaste!
Namaste!
[Głos
Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej.
Dobiega końca piękny dzień. Jest to dzień wyjątkowy, bowiem mój partner,
przyzwyczajony przemawiać przed widownią pełną ludzi, czując na sobie
ich wzrok, czując wszystkie serca, odczuwając ludzkie reakcje, dzięki
którym wiedział, co mówić dalej, siedzi teraz sam, w studio. A przecież
nawet teraz, będąc sam, czuje to samo co na widowni! Dla niego
dzisiejszy dzień jest lekcją i sam w przyszłości się z wami podzieli
wysnutymi z niej wnioskami, opowie wam, że czuł wszystko jak podczas
przekazów na żywo. Tak się bowiem rzeczy mają, tak to działa, poza
logiką i umysłem 3D. Co wy na to, jeśli wam powiem, że dusza ludzka jest
tak ogromna, że w sposób wielowymiarowy potrafi dotknąć, niby ręką,
kogoś po drugiej stronie planety? Spędzone razem chwile pragnę poświęcić
na podzielenie się ważnymi informacjami, zatem niniejszy przekaz
zatytułujemy: „Jak wychowywać własne dziecko wewnętrzne.”
Obecne
czasy to odpowiednia pora na płynące z duszy ukojenie. Dusza potrafi
zbliżyć się do ludzi i innych dusz, których nawet nie zna. Bardzo często
w naszych przekazach jako Kryon wspominamy pewien proces, czy
przenośnię, znaną wam jako światło i ciemność. Często przypominam wam
przenośnię o ciemnym pomieszczeniu, w którym ktoś zapala zapałkę. Jest
to bezimienna, nieznana osoba, jednakże dzięki płomykowi z zapałki
wszyscy zebrani tam lepiej widzą. Zatem, wcale nie trzeba wiedzieć, kto
tę zapałkę zapalił, jak się ten ktoś nazywa, żeby dzięki światłu poczuć
się lepiej, żeby nie tkwić w ciemności. Bezimienny człowiek zapalający
zapałkę to odpowiednia na dzisiejsze czasy przenośnia Starej Duszy,
która robi to poprzez empatię i miłosierdzie żywione do wszystkich,
która stanowi łącze z innymi duszami, z innymi ludźmi. Tym z was, którzy
pragniecie się zebrać razem w celu ukojenia ludzi na drugim końcu
świata, czy innych w waszym kraju, którzy obecnie cierpią, którzy ronią
łzy, powiadam: właśnie po to teraz żyjecie na świecie. Zapewniam was, że
wszyscy, do których się w ten sposób zwrócicie, dobrze to odczują. Mogą
nie znać waszych imion, ani nigdy was nie poznać, ale odczują to, co
dla nich robicie. Na przestrzeni 31 lat, czyli odkąd wam przekazuję
nowiny, jedną z pierwszych metafor, którymi was określiłem była metafora
latarni morskiej. W przeciągu tego czasu często przywoływaliśmy obraz
stojącej na skałach, samotnej i bezimiennej latarni morskiej,
naprowadzającej swym światłem do bezpiecznych portów. Latarnia pokazuje,
gdzie skały i mielizny, choć nikt jej nigdy za to nie oddaje uznania.
Ot, ona sobie po prostu stoi i rzuca snopy światła.
Każdy
z was posiada w sobie coś, co nazywamy wrodzoną mądrością ciała. Wielu z
was zresztą dobrze o tym wie. Jak była o tym mowa wcześniej, dzięki
wrodzonej mądrości, czy inteligencji komórek ciała, ono może wiedzieć
to, czego nie da się odebrać przez umysł, czy nawet serce. Mądrość ta -
tkwiąc w każdej komórce - zdaje się nie posiadać żadnego ogniska. Ci z
was, którzy zajmują się kinezjologią, dobrze mnie w tej chwili
zrozumieją. Ciało więc posiada pewien rodzaj wiedzy niedostępnej
mózgowi, która także jest przyczyną, dlaczego homeopatia i kinezjologia
działają. Dzięki sprawdzaniu napięcia mięśni można dowiedzieć się
czegoś, czego nie wie ani serce, ani mózg. Inteligencja ciała jest czymś
bardzo dobrze w tej chwili udokumentowanym i udowodnionym. Istnieje
więc coś wewnątrz każdego z was, co jest większe od was samych, co zna
was bardzo dobrze. Najważniejszą cechą wrodzonej mądrości ciała jest to,
że potrafi ona bez waszej wiedzy zrobić to, czego w danym momencie
potrzebujecie.
Nawet
więc, jeśli sami nie wiecie, czego wam potrzeba, wasze ciało będzie to
wiedziało! Oto, co w związku z tym mam wam do powiedzenia. Ci z was,
którzy teraz, podczas słuchania, bądź czytania niniejszego przekazu
posiadają jakieś obawy w związku z obecną sytuacją, sprawdźcie co wam za
chwilę powiem, żeby się przekonać, czy mam rację, czy nie. Powiedzcie
głośno: „Inteligencjo mego ciała, wiem, że jesteś nierozerwalną
częścią mnie samego, więc nie mam zamiaru się do ciebie modlić, każę ci
teraz, abyś wytworzyła związki biochemiczne odpowiadające za spokój. Chcę,
abyś pomogła we wskazaniu, co w obecnych czasach powinienem jeść, tak
abym poprzez niewłaściwą dietę nie potęgował uczucia ani strachu, ani
nie wywoływał zmartwień. Inteligencjo ciała, przytul każdą mą komórkę.”
Ile razy powtarzaliśmy wam, żeby rozmawiać z ciałem? Przecież powtarzam
to wam od samego początku mego przekazu. Rozmawiajcie z biologią ciała,
wydawajcie jej wskazówki, żeby wam teraz pomagała.
Niektórzy
odpowiedzą mi na to: „Zbyt to ezoteryczne jak na mój gust. Przecież to
nie tak! Jak można przytulić samego siebie? No przecież jak się ktoś
boi, to ktoś inny powinien go przytulić. Może jednak lepiej pójść do
psychologa, albo psychiatry? Trzeba zadzwonić do kogoś innego, kto wtedy
przytuli i pomoże.” Kochani, wszystkim wam odpowiem tak: Wewnątrz was
istnieje o wiele więcej pomocy, niż może ją wam okazać ktokolwiek z
zewnątrz! Jest to pomoc samemu sobie, która w obecnych czasach jest
wręcz konieczna w życiu pracowników światła i Starych Dusz, którzy
dobrze wiedzą, że mam w tej chwili rację.
Właśnie wtedy, kiedy jesteście najbardziej zmartwieni, czy się czegoś obawiacie, podnoście rękę do góry i mówicie: „Kochany Duchu, daj mi porozmawiać z inteligencją ciała, podsuń mi odpowiednie słowa!”
Wasze ciało was słucha. Wasze ciało was zawsze słucha. Jak często tzw.
główny nurt wam o tym przypomina? Odpowiedź? – prawdopodobnie
nieczęsto! O tym zwykle się nie mówi w kręgach poza ezoterykami, a
przecież wasi pradawni Przodkowie dobrze wiedzieli o inteligencji ciała!
Pierwsi przywódcy religijni planety też o niej wiedzieli i nauczali, że
można kontrolować swe własne ciało. Można przywrócić mu spokój, kiedy
targa nim niepokój. Można sprawić, żeby się poczuło bardziej wygodnie w
niewygodnych warunkach. Ludzkość dopiero od niedawna zaczyna sobie te
prastare prawdy przypominać i mówić o nich szerzej.
Prawdziwość
wszystkiego, o czym mowa można łatwo udowodnić. Czy słyszeliście
opowiadaną przez chirurga historię umierającej 90. letniej kobiety? Nie
będziemy tutaj mówić, na co chorowała, ale według diagnozy zostały jej
tylko trzy miesiące życia. Praktycznie więc leżała już na łożu śmierci,
ale miała wnuka, którego bardzo kochała, a który miał kończyć wyższą
szkołę i otrzymać dyplom. Dzięki babcinym oszczędnościom i modlitwom
wnuk w ogóle mógł do tej szkoły uczęszczać, więc babcia naprawdę bardzo
chciała dożyć momentu, w którym wnuk otrzyma dyplom ukończenia, choć to
miało nastąpić dopiero za osiem miesięcy. Według opowieści chirurga, ta
należąca do głównego nurtu kobieta zdołała się jakoś sama utrzymać przy
życiu długo poza dawane jej trzy miesiące. Ona zrobiła coś więcej,
zdołała zatrzymać postęp choroby na tyle, żeby dożyć do momentu, kiedy
jej wnuk otrzymał upragniony dyplom. Dopiero kilka dni potem, z
uśmiechem na twarzy, jak to się mówi: wyzionęła ducha. Innymi słowy,
przeszła na drugą stronę.
Och,
jakąż moc posiadała ta kobieta nad własnym ciałem i wszystkimi jego
procesami! Mam nadzieję, że dobrze mnie słyszycie, ta kobieta miała
kontrolę nawet nad chorobą. Nawet nad chorobą! Tylko się zapytajcie
ludzi ze służby zdrowia, czy kiedykolwiek się z czymś takim zetknęli?
Czy słyszeli o innych, którzy przedłużali sobie życie czekając jakiejś
szczególnej okazji rodzinnej i umierali dopiero potem? Jest to najlepszy
dowód na moc tkwiącą w inteligencji ciała.
Jeszcze
w czasach szkoły średniej mój partner Lee miał takiego przyjaciela,
który nieustannie bał się zarazków, bakterii i wirusów ale zawsze łapał
wszystkie choroby, chociaż dokładał wszelkich starań, żeby się przed
nimi bronić. Działo się tak, bo wszystkim kolegom rozpowiadał, że one go
prześladują. Tak wciąż powtarzając, zmarł przedwcześnie. Wszystkie
zarazki z nim współpracowały do tego stopnia, że na końcu go dopadły!
Coś takiego dzieje się, kiedy świadomość wyraża na to zgodę, kiedy dany
człowiek nieustannie wszystkim dokoła powtarza, nawet komórkom,
oznajmiając: „Na pewno to złapię!” Tak też się i stało. Ten człowiek
zmarł o wiele za wcześnie na chorobę, o której był przekonany, że go
dopadnie!
Oto,
ile w was drzemie mocy! Dzisiaj pragnę wam pokazać coś odwrotnego, coś
co wam życie przedłuży. Pokażę wam jak współpracować z inteligencją
ciała. Gdybyście chcieli jakiegoś ćwiczenia na poprawę komunikacji z
nią, to sobie usiądźcie, weźcie kilka głębszych oddechów i poczujcie,
jak otacza was obecna wewnątrz, miłość boża, wtedy podpowiadajcie
własnej biologi: „Mój system odpornościowy jest silniejszy, niż
kiedykolwiek indziej w życiu. Mój system odpornościowy został
specjalnie zaprojektowany na obecne czasy. Zwracam się bezpośrednio do
wrodzonej mądrości ciała: współpracuj ze mną, niech mój system
odpornościowy się wzmocni. Komórki, usuńcie z siebie biochemię stresu i
zmartwień. Mądrości ciała, wiesz o pewnych rzeczach, które są mi
nieznane, ale ty i ja jesteśmy jedno, więc jako twój szef rozkazuję ci, a
ty mnie słuchaj.” Następnie obserwujcie, jak to, co
powiedzieliście zaczyna się urzeczywistniać. Zawsze w odpowiedzi na tę
sugestię wielu odpowiada mi: „Ach, co ty mówisz, już dawno tego
próbowałem i nic nie wychodzi!” Zaraz wam powiem dlaczego, bo wyście
tego wcale nie robili, wyście tylko PRÓBOWALI! Trzeba to najpierw sobie
uzmysłowić, przyjąć za pewnik i w to uwierzyć. Przecież właśnie
przytoczyłem wam przykłady na to, że to co mówię, to prawda. Nawet
alopatyczna medycyna przyznaje, że człowiek jest tym, co o sobie myśli!
Stajecie się tym, czego się spodziewacie, czego oczekujecie. Możecie
urzeczywistnić wszystko, czego chcecie. Cała ta moc tkwi w waszych
własnych ciałach w sposób wielowymiarowy, którego na razie wasza nauka
nie pojmuje.
Niby
jak może zadziałać homeopatia, skoro roztwór substancji chemicznej w
nalewce jest zbyt słaby, żeby w ciele wywołać jakąkolwiek reakcję
chemiczną? A przecież homeopatia działa i jest w wielu kulturach
przyjęta jako forma leczenia. Nalewki takie działają inaczej, one
działają jako komplet instrukcji dla wrodzonej mądrości ciała, która
wie, jak je odczytać i wtedy uzdrawia to, czy tamto. Homeopatia bowiem
działa, Ona działa! Ona działa! Komunikacja z wrodzoną inteligencją
ciała, stanowi podstawę tego, dlaczego każdy z was jest teraz
bezpieczny!
Kochani!
Pamiętajcie, że przyciągacie do siebie wszystko, czego się boicie. Całe
życie to słyszycie. Jeśli zajmujecie się metafizyką, to dobrze wiecie,
że to prawda. Zatem tu i teraz to odwróćcie! Nie myślcie o strachu, jako
sile przyciągającej. Co jest jego przeciwieństwem? Co go odpycha?
Stwórzcie wokół waszych ciał bańkę miłości empatii i miłosierdzia, ona
odepchnie od was wszelki strach, natchnie was spokojem i wzmocni wasze
ciała. Tu i teraz posiądźcie spokój, posiądźcie wobec wszystkiego spokój
i celebrujcie! Celebrujcie tę bańkę, bowiem ona już tu i teraz jest
wasza, wy ją już wokół siebie macie!
Na
tym polega wychowywanie własnego dziecka wewnętrznego. Kochani, ono
przecież zawsze tkwi wewnątrz każdego z was! O nie trzeba naprawdę dbać!
Dziecko to należy przytulać, zatem stwórzcie taki uścisk w umyśle,
zobaczcie tam coś, czego nie oczekujecie zobaczyć: zobaczcie tam siebie
samych jednocześnie jako dziecko i jako rodzica! Zobaczcie jak dziecko i
rodzic się tulą, jakby jedno chciało drugiemu powiedzieć: „Chodź, razem
włączymy światło i wtedy zobaczysz, że w ciemności nic nie czyha! Aha!
zamknij drzwi od szafy. Aha! Myj ręce! Wszystko będzie dobrze!”
Tutaj
kryje się coś więcej. Martwicie się o pieniądze; martwicie się o
przyszłość w tym przypadku też mówicie dziecku wewnętrznemu to samo:
„zamknij drzwi od szafy, wszystko będzie dobrze,” bowiem znacie i Ducha,
i mądrość własnego ciała i to wszystko tak samo zna i rozpoznaje
każdego z was. Istnieje nieoczekiwany spływ energii przewodników, jeśli
tak to chcecie nazwać, innych Starych Dusz rozsianych po całej Ziemi,
jeśli tak to chcecie nazwać. I właśnie o tym pragnę wam powiedzieć na
zakończenie.
Na
początku przekazu prosiłem, abyście swą wielowymiarową duszę wyciągnęli
niczym rękę do ludzi na drugim końcu świata, którzy was teraz
potrzebują. Powiadam wam, że w innych zakątkach świata ludzie starają
się robić to samo, oni też wam wysyłają wielowymiarowe uściski. Nie
jesteście więc sami, nie jesteście jedynymi latarniami morskimi na
Ziemi. Jako latarnie morskie pomagacie innym latarniom tak samo, jak
tym, których wasze światło przyciąga, a którzy teraz są pogrążeni w
bólu, cierpieniu i smutku.
Zatem na chwilę otwórzcie się i powiedzcie: „Otrzymuję światło od kogokolwiek, kto je teraz wysyła! Łączę się z pracownikami światła na całym świecie!”
Wtedy to się rozwija dalej, kiedy wasze otoczenie zobaczy, że jesteście
spokojni i czujecie się wygodnie, to będzie chciało się od was
dowiedzieć, jak to osiągnęliście. Oto jak się zapala zapałkę w ciemnym
pomieszczeniu! I nikt wcale nie musi was znać po imieniu, choć
poczujecie, jak was tulą. Poczujecie jak was tulą. Pora stać się własnym
rodzicem i wychowywać samego siebie w sposób pełen miłości, empatii i
współczucia. Wcale nie przeczy to logice, bowiem sama wasza nauka
wszystko to potwierdza. Kochani, coś takiego doprawdy bardzo pomaga.
Przekazane w dniu dzisiejszym nowiny Kryona dotyczą obecnej sytuacji i w
przyszłości mogą być mniej istotne, jednakże w tej chwili są bardzo na
czasie. Będziemy wam o tym przypominać, bowiem pracownicy światła, Stare
Dusze, urodziliście się na Ziemi właśnie, aby żyć w obecnych czasach.
Powtarzam więc: Jesteście specjalnie do tych czasów stworzeni. Latarnie
morskie! Stójcie więc prosto!
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz