[Głos
Marilyn Harper] Ach, Dzień dobry wszystkim, po raz ostatni z Toronto.
Być może zobaczymy się jeszcze jutro. [Adironnda robi aluzję do
poniedziałkowego warsztatu oferowanego przez Marilyn poza konferencją-
przyp. tłum.] Skupmy się na dzisiaj, bowiem widzimy was wszystkich, co
stanowi szczyt wirtualnej rzeczywistości, na niej polega nowa,
nadchodząca wibracja. A może ona już tutaj jest? Mówiąc o nowej wibracji
mam na myśli nie stworzony jeszcze paradygmat, paradygmat
transformacji,
o którym mówi nasza kochana dr. Amber [Wolf, Mele’ha] która łączy nas z
obecną ewolucją. Tak samo jak robią to nasz drogi przyjaciel Kryon i
Lee Carroll. Wszyscy mówimy o ewolucji ludzkości i dlatego tak dobrze
być z wami i dla was tu i teraz, w tym czasie i przestrzeni w tej
Obecności. Jesteśmy tutaj dla was jako łącznicy i łącza, wy zaś także
stanowicie łącze i jesteście łączami dla innych na Ziemi. Widzicie,
mówiąc o energii pozostałych ludzi na planecie, części w tej chwili może
być gorzej niż wam, niektórym zaś lepiej niż wam. W obecnych czasach
ludzie potracili dochody i zastanawiają się teraz, co będzie dalej?
Hmm...Sytuacja ta także stanowi część boskiego porządku, ha! Wiemy,
wiemy, słyszymy jak się pytacie: „Ale dlaczego ten porządek musi być tak
trudny?” [Dzieje się tak,]abyście stali się bardziej uważni. Obecne
czasy stanowią dla was możliwość udania się do własnego wnętrza, są to
czasy, w których zaczynacie traktować swe ciało jak własny dom, z
którego teraz macie nie wychodzić. Jest to więc pora poszerzania
wrażliwości i świadomości za pomocą wrodzonej inteligencji ciała, w celu
wzniesienia własnych wibracji na wyższy poziom. Obecne czasy bowiem to
era intuicji, zatem każdy z was osiągnie klarowność wewnętrznego wzroku
20/20. Natchnijcie tę klarowność własnym oddechem bowiem nawet wasz
fizyczny wzrok się poprawia! A co jeszcze się w waszym świecie poprawia?
Co jeszcze się poprawia w bezpośrednim otoczeniu każdego z was? W
sąsiedztwie? W dzielnicy? W miasteczku? W waszej wsi? W społeczności, w
której żyjecie na co dzień? W prowincji, w stanie, w waszym kraju? Na
całym kontynencie? Na planecie? W układzie słonecznym? W galaktyce? Co
jeszcze się poprawia i staje się coraz silniejsze? Na tym właśnie polega
era intuicji: na polepszaniu wzroku poza 20/20 niezależnie, czy to
faktycznie widzicie poprzez zdolność jasnowidzenia, czy tylko te zmiany
odczuwacie za pomocą innych zmysłów wyostrzając na 20/20 postrzeganie
poza-sensoryczne. Tak, już dawno mówiliśmy wam, abyście byli
przygotowani
na dwa, trzy tygodnie, albo nawet i dłużej pozbawienia wygód. Tak
wchodzi nowa wibracja. Wcale nie mówimy wam, że jej wejście na zawsze
pozbawi was tych wygód, ale chodzi nam o to, abyście byli gotowi ruszyć w
dowolnym kierunku, byli gotowi na przyjęcie nowych talentów, zdolności i
możliwości, na objęcie nowych sposobów bycia, nowych rzeczy, nowych
przygód. Co pragniecie stworzyć dla siebie w tym nowym paradygmacie
nicości? Zacznijcie od serca, a wtedy cała wasza reszta je dogoni!
Głęboko was kochamy, widzimy was, znamy wasze serca, czujemy waszą
esencję, rozumiemy waszą niepewność. Udajcie się do wewnątrz rozczepcie
ją na spokój, którym także jesteście, stańcie się miłością, którą
jesteście. Hmm.. Kochamy was, oddajemy wam cześć, ufamy wam prosząc,
abyście i wy zaufali samym sobie. Namaste! Namaste!
[Głos
Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej.
Czy zauważyliście to? Czy zwróciliście uwagę na pauzę między tym, co Lee
mówi od siebie i kiedy przechodzi do przekazu natchnionego? Wtedy
następuje mała pauza. Kochani, wcześniej wszystkie media na Ziemi
musiały się do przekazu przygotowywać, wchodzić w trans. Przygotowywanie
się do przekazu zabierało dłużej, jak tylko krótką pauzę. Niektórzy w
celu nawiązania kontaktu z jakimś przekazującym informacje bytem, nawet
udawali sią do innego pomieszczenia, aby osiągnąć odpowiednią postawę,
czy wzmożoną koherencję – jakkolwiek chcecie to nazwać.
Niektórym
wciąż się wydaje, że otrzymywanie przekazu natchnionego odbywa się na
zasadzie przejęcia kontroli nad ciałem i duszą medium, zatem tak
otrzymywanych nowin nie powinno się słuchać, bowiem – skoro jest to
proces wymykający się spod ludzkiej kontroli – nie wiadomo kto w ten
sposób pragnie do was przemawiać. Jak wam się wydaje, czy i w tej chwili
dzieje się coś takiego? Czy wciąż tak myślicie, po wysłuchaniu
pomocnych w obecnych czasach informacji, po doświadczeniu energii
miłosierdzia bożego? Istnieje wiele sposobów na wejście w kontakt z
pięknem tkwiącej wewnątrz każdego was Duszy.
Opowiem
wam jak to osiągnął Lee. On sam o tym nie opowiada, uważa to za temat
wstydliwy, więc z nikim nie dzieli się tym, czego doświadczył na samym
początku swej pracy jako channeller, kiedy wyznał, że się boi utraty
kontroli. Wtedy zwrócił się do mnie mówiąc: „Wiem, że jesteś prawdziwy,
takiej miłości nie da się sfałszować, tego się po prostu nie da w taki
spójny sposób udawać raz, po raz, raz po raz.” W tamtych wczesnych
latach za każdym razem, kiedy zasiadał do przekazu, Lee płakał bowiem
wchodził w kontakt z czymś doprawdy bardzo szczególnym. Tak było wtedy,
i tak jest do dzisiaj. On już wtedy mi powiedział, że przekaz nie może
być przejęciem kontroli, bowiem jest to coś, czego on się najbardziej
boi. Lee chciał być podczas przekazu obecny tak, żeby słyszeć każde
słowo i być świadomy wszystkiego, co się wtedy z nim dzieje. – „Chcę
mieć możliwość przerwania, jeśli coś mi się nie będzie podobało.” To
strach dyktował Lee wszystkie te zastrzeżenia; on jest przecież takim
samym człowiekiem, jak każdy z was.
Wszyscy
channellerzy są zwykłymi ludźmi, posiadają takie same obawy, takie same
machinacje postrzegania [Kryon sam się śmieje z tego co mówi] każdy na
właściwy sobie sposób odbiera to, co jest mu przekazywane. Wszystko to
jest zabarwione ich obawami, pokładanymi nadziejami i oczekiwaniami.
Wszyscy channellerzy, wszystkie media mają te same wyzwania, każdy z
nich siedzi głęboko w swojej własnej szufladce. Kiedy się otwierają,
wiele z nich przechadza się po sali, Lee jednakże ma ze mną inną umowę.
Powiedział mi: „Muszę być obecny podczas trwania całego przekazu.”- na
co mu odpowiedziałem - „A wiesz, co wtedy będzie?” – „tak!” – odrzekł
mi, na co odparłem: – wtedy przekazując będziesz mógł tylko siedzieć, nie
będziesz mógł ani wstać, ani chodzić po scenie i będziesz musiał mieć
zamknięte oczy.
Jak
dotąd, Lee nigdy tej historii nikomu nie opowiadał, to ja wam o tym
mówię, bowiem pragnę abyście zobaczyli, jak bardzo ludzcy są wszyscy
nauczyciele i nawet media przekazujące nowiny zza zasłony. I dlatego
właśnie przekazując, Lee zawsze siedzi z zamkniętymi oczami. Co prawda
od czasu do czasu próbuje wstawać, ale wtedy musi się czegoś trzymać,
bowiem kiedy jednocześnie przekazuje i słucha tego, co wychodzi z jego
ust, nie ma poczucia równowagi, więc ma tendencje do przewracania się.
Kilka razy niemalże się przewrócił, zwłaszcza podczas przekazywania na
występach Chóru Tonującego i innych okazjach, gdzie się go prosi, aby
przekazywał na stojąco. Jeśli więc zobaczycie jakieś zdjęcia, gdzie on
stoi, to będziecie wiedzieli dlaczego na nich zawsze się czegoś trzyma.
Lee więc jest zwykłym człowiekiem i w stosunku do zjawiska otrzymywania
przekazu natchnionego miał wiele obaw i uprzedzeń, jemu się wydawało, że
być może, nie jest to proces tak do końca w porządku. Wszystko to teraz
jest wbudowane w to, co widać na ekranie i obecnie stało się czyste;
Lee zaufał źródłu, skąd przekaz pochodzi, właśnie dlatego, że zawsze
jest obecny i wszystko słyszy.
Wielu
ludzi zajmujących się przekazem natchnionym nie wie, co podczas niego
mówią i odsłuchują wszystkiego później, z nagarnia. Lee zawsze nalegał,
aby być podczas przekazu świadomym, więc słyszy i pamięta wszystko, on
jest tuż przy mnie, choć nie zupełnie ze mną. Jest to sposób przekazu
właściwy Lee. Obecnie, Lee czuje się z tym dobrze, już kiedyś mu
mówiłem, że pewne normalne procesy jego ciała podczas przekazu się
zatrzymują. To, co mówię wprawia go w zakłopotanie, ale zauważył, że
jeśli nawet przed przekazem musi skorzystać z toalety, a tego nie zrobi,
to podczas przekazu potrzeba ustaje. Ha! ha! Widzisz, Lee? Teraz cię
zawstydzam! Kiedy siada do przekazu będąc głodnym, przestaje być głodny.
Już mu mówiłem, że podczas otrzymywania przekazu on się nie starzeje,
co go bardzo zainteresowało i pytał się wtedy: „Może więc zawsze będę
gotów do przekazywania? Coś takiego jest pod pewnym względem możliwe!
Mówię
o tym wszystkim, aby dać wam do zrozumienia, do jakiego stopnia Duch
zna każdego z was. Tutaj niech każdy wstawi swoje imię. Według starego
paradygmatu oddawania czci Bogu, czy nawiązywania z nim więzi, idzie się
co tydzień to specjalnego budynku, gdzie robi się to zawsze z tą samą
grupą ludzi, poprzez odczytywanie fragmentów Pisma Świętego, doktryny,
odśpiewania kilku pięknych hymnów, modlitwy, czy medytacji, ale zawsze
jest to coś, co robicie razem. Nawet co się tyczy zasad panujących w
tych grupach, są to zasady obowiązujące wszystkich. Po zakończeniu,
zadowoleni z przeżytego doświadczenia wychodzicie i rozumiecie, że Bóg
jest gdzieś tam wysoko, a wy tutaj, nisko.
Pragnę,
abyście ten paradygmat całkowicie wymazali. Po prostu weźcie i go
wymażcie. Zrozumcie pewną rzecz: w dzieciństwie przekazano wam pewną
metaforę którą wszyscy rozumieliście i w niej braliście udział -
zwłaszcza ci, którzy mnie teraz słuchają. Wszystkim wam powiedziano, że
na biegunie północnym żyje pewien mężczyzna, zwany św. Mikołajem.
Człowiek ten zna każdego z was tak dobrze, że wie, czy w ciągu roku
byliście grzeczni, czy nie. Innymi słowy Mikołaj zna osobiście wszystkie
dzieci... Czy zdajecie sobie sprawę, że św. Mikołaj to metafora Boga?
Tutaj nie chodzi o to, że Duch sprawdza, czy jesteście grzeczni, czy
nie, ale zna każdego z was osobiście. Św. Mikołaj wcale nie był dla
dzieci figurą niedostępną, żyjącą gdzieś w oderwaniu... Jest to więc
całkiem stosowna metafora miłości, którą Bóg żywi do każdego z was. Bóg
więc nie operuje ogólnikami, jego miłość nie jest fabryczna, masowa –
nie! - jest to miłość skierowana do każdego z was z osobna, można nawet
powiedzieć, że jest niewiarygodnie wręcz osobista. Cokolwiek by się
obecnie w waszym życiu nie działo, nawet rzeczy, o których nie wie nikt
inny- to Duch o tym wszystkim wie. Nawet, jak się schowacie do szafy,
udając że jesteście sami, to i tak jesteśmy tam z wami! Oto, jak blisko
Bóg jest przy każdym z was.
Czy
o tym w ogóle się mówi? Nie, o tym opowiada wam niewielu. Wciąż szukam
najlepszego dowodu na prawdziwość mych słów... Najlepszym dowodem jest
sama dusza. Każdy z was ma duszę, a skąd ona pochodzi? Od Boga! Czy
duszę można od was odebrać? Nie! Mówi się wam o niej, że jest
nieosiągalna, nie można jej dotknąć, nie znacie jej, a to wszystko nie
tak! Żyjecie wewnątrz duszy. Ci, którzy o niej nauczają określają ją
mianem okalającego was pola, które nawet posiada swą nazwę, pochodzącą z
języka hebrajskiego: Merkaba. Jest to energia świętości istoty
ludzkiej, która zawsze was otacza. Wy sami chcecie ją oddzielać i
wyrwać zanim idziecie się modlić. To tak, jakbyście ją zostawiali w
domu, szli się modlić i po zakończeniu z powrotem doń wracali.
Co
wy na to, gdyby zamiast tego, tak bardzo zlać się z duszą, że ona sama
staje się wtedy łączem z Duchem i Źródłem Stwórczym? Dusza stanowi część
stwarzania, część Stworzenia, a wam ciężko w to uwierzyć, bardzo
ciężko. Nie dajecie wiary, że jesteście wieczni w obu kierunkach. Dusza
każdego z was istniała zanim powstał Wszechświat . Teraz, oczywiście,
będziecie się pytać: A co ona wtedy robiła? Jak wyglądała? I co wtedy
robiliśmy całymi dniami? Ha ha ha! Jakby wtedy były jakieś dni. Rodzaj
ludzkiego myślenia jest bardzo liniowy i zawsze musicie wiedzieć jak
wszystko działa w najdrobniejszych detalach. Tyle razy już wam to
powtarzam: Czy doprawdy musicie poznać zasady działania miłości? Czy nie
lepiej po prostu jej doznać? Czy doprawdy musicie wiedzieć ile
wielowymiarowych części musi się ze sobą zejść, żeby ktoś was pokochał?
Kiedy
zakochuje się w sobie dwoje ludzi jest to niemalże forma szaleństwa.
Oni się potykają o własne nogi, wzdychają, mają gwiazdy w oczach, gdyż
oto doświadczają najczystszej formy miłości! Tak wygląda miłość między
dwojgiem ludzi, a czy możecie sobie wyobrazić miłość Boga do każdego z
was? Oto, jak wygląda dusza-łącze z Duchem i jest w każdym z was,
posiada charakter jedyny i niepowtarzalny. Cokolwiek więc się właśnie
teraz, w tej chwili, dzieje w życiu każdego z was, Duch dobrze o tym
wie! Czy sprawia to wam różnicę? W życiu mojego partnera sprawiło wielką
różnicę, kiedy nareszcie uzmysłowił sobie, że Bóg nie jest jakąś
bezosobową, zawsze taką samą, jak ciastko z foremki, energią, gdzieś w
niebie, kiedy zrozumiał, że Bóg zna go z imienia, że Duch, Źródło
Stwórcze troszczy się o niego. Źródło Stwórcze tak samo troszczy się o
każdego żyjącego na Ziemi człowieka z osobna.
Możecie
powiedzieć, że to wręcz nie do wiary. Doprawdy? Nie macie kłopotu z wyobrażeniem sobie jak jednocześnie modlą się miliardy ludzi, dlaczego
tak ciężko wyobrazić wam odwrotność tego, że Bóg słyszy każdą z tych
modlitw w tym samym czasie kiedy je wznosicie? [W toku wykładu]
uczyliście się o koherencji, która zachodzi wtedy, kiedy człowiek
zestraja się z polem tak, że staje się częścią systemu miłosierdzia,
miłości, spokoju. Wasza nauka dopiero stosunkowo niedawno zaobserwowała
wpływ takiej koherencji na stan zdrowia, a przecież ludzkość wie o tym
od zawsze! Tysiąc lat temu ludzie, którzy zbierali się do grupowych
medytacji dobrze o tym wiedzieli. To się wtedy nazywało inaczej, ale
zbierali się razem, śpiewali, medytowali i czekali, aż zastąpi na nich
pewna energia jednocząca ze Wszystkim, Co Jest. I oni siedzieli
zatopieni w takiej medytacji, aż ludzie się zastanawiali „Jak można
medytować trzy godziny?” – na co odpowiadano- „dla nas to były trzy
minuty. Myśmy się stopili z Jednią.” Na tym właśnie polega koherencja.
Oni już wtedy właśnie tak opisywali to, co wasza nauka dopiero teraz
zaczyna odkrywać. Kochani, taka koherencja wcale nie musi zachodzić
tylko między ludźmi. Taka koherencja zachodzi między człowiekiem, polem i
Wszystkim, Co Jest.
Jeśli
to, o czym mówię to prawda, to czy zdajecie sobie sprawę, jakie
narzędzia - tu i teraz - w swym wnętrzu posiada każdy z was, jako
indywidualny Człowiek? Co wy na to, że każdy z was może wzmocnić
odporność organizmu do tego stopnia, że nigdy nie musi się martwić, że
coś złapie? Już wcześniej mówiliśmy, że to możliwe i do zrobienia.
Jednakże, wielu z was tego jeszcze nie rozumie; jesteście blisko, ale
nie na tyle, żeby was nauczyć, jak to się robi. Ale to nadejdzie.
Wcześniej
mówiliśmy wam także, że każda choroba posiada pewien właściwy sobie
poziom świadomości światła i ciemności, oraz że w przyszłości
wyewoluowana Istota Ludzka będzie wibrowała wyżej od jakiejkolwiek
choroby tak, że przyszłe pokolenia żyjące na wyższym poziomie
świadomości, będą dononosić o zanikaniu bardzo częstych rodzajów chorób,
które obecnie są na porządku dziennym, choć nie bardzo będą wiedzieli,
dlaczego tak się stało. Będą więc snuć przypuszczenia, że stało się to
za sprawą systemu odpornościowego, który się zdołał jakoś do tych chorób
przyzwyczaić. Kochani, systemu odpornościowego nie da się przyzwyczaić
do raka! Dzięki wyższemu poziomowi ludzkiej świadomości – a nie
zdobyczom medycyny - w waszej przyszłości może zaistnieć pokolenie
odporne na raka!
Kiedy
mowa o podobnych zagadnieniach, wielu z niedowierzaniem wywraca oczami,
bowiem nie rozumieją, że świadomość posiada własny rodzaj energii
wpływający na całą planetę i na samą ludzkość, oraz że tego rodzaju
energii obecnie powolutku zaczyna być na Ziemi coraz więcej! Zatem,
wspólnie zastanówmy się nad tym, czy to, o czym wam mówię, to prawda? –„Kryonie, czy możesz nam teraz jakoś w tym pomóc?” W porządku, zanim się rozejdziemy, zróbmy coś wspólnie!
Jeśli
macie na to ochotę, połóżcie rękę na sercu jako sygnał dla ciała, że
coś nadchodzi. W ten sposób kładąc rękę na sercu powiedzcie: „Kochany Duchu, czy jesteś przy mnie? Niektórzy z was wtedy poczują dreszczyk potwierdzenia mówiący: TAK!- „Kochany Duchu, czy jesteś przy mnie? Czy to prawda Duchu, że zawsze jesteś przy mnie?” Odpowiedź: TAK! – „Kochany
Duchu, powiedz mi, co powinienem teraz wiedzieć? Pokaż mi to poprzez
podszept intuicji, poprzez miłosierdzie, niech nie będzie to żaden znak z
zewnątrz, niech to przyjdzie z mego własnego wnętrza, niech będzie to
rodzaj intymnej komunikacji między mną, jako dzieckiem bożym a Tobą. Daj
mi przechodzący wszelki rozum pokój boży! Niech ten pokój zagości tam,
gdzie go być nie powinno, okaż mi empatię i miłość tak, abym mógł
opuścić to wirtualne spotkanie,odmieniony, abym mógł się tym bożym
pokojem dzielić z mymi dziećmi, znajomymi z otoczenia i z pracy, z całą
rodziną. Widząc jak jestem spokojny, niech i oni się uspokoją.”
Stare Dusze, właśnie po to teraz żyjecie na ziemi! jeszcze chwilę potrzymajcie rękę na sercu: „Kochany Duchu, weź mnie za rękę, którą wraz z całą duszą wyciągam do Źródła Stwórczego.
Duchu weź ją i trzymaj, nigdy nie wypuszczając! Niech ten moment
odmieni całe moje życie! Niech to będzie początek czegoś szczególnego na
całe życie, bowiem nareszcie uzmysłowiłem sobie rzeczywistość
współczucia i miłosierdzia, jakie Bóg żywi osobiście do mnie.” Niech tak będzie, niech tak się stanie, Wykonało się, tak jest.
I tak jest.
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz