http://audio.kryon.com/…/4-The%20Power%20of%20the%20Akash.m…
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Ponownie rozmawiam z wami na Azorach, tym razem znajdujemy się w zamkniętym pomieszczeniu. Pragnę ciągnąć dalej opowieść o tym archipelagu. Zaczniemy ją z innego miejsca [niż poprzednio], jednakże zanim to nastąpi, odpowiem na zadawane przez wielu pytanie, kim jest Kryon.
Kochani, posługujecie się liniowym językiem, takie pytanie więc jest podobne do tego, kiedy się pytacie, kto to Bóg? To tak, jakbyście oczekiwali w odpowiedzi, że ktoś zejdzie z nieba i odpowie: „To ja!” Wasz ludzki język nie posiada pojęcia Boga, wasz ludzki język nie posiada pojęcia oddającego opowieść o stworzeniu, bowiem zawsze myślicie w sposób liniowy. Gdybyście siedząc na statku mogli rozmawiać z morzem, to jak wam się wydaje, z którą jego częścią byście rozmawiali? Wodą na dziobie? Z tą częścią morza, którą widać przed wami? A może raczej rozmawiacie z całym morzem, które istnieje? A gdyby morze wam odpowiedziało, to znów postawilibyście to samo pytanie: Kto to mówi? Jesteście ograniczeni w swym pojmowaniu i wasz język to odzwierciedla. Ani Kryon, ani Bóg, ani morze nie są osobami, nie można się więc o nich zapytać „kto?” lub „co?”
Jak można opisać energię? Też nie można jej określić osobowo i odnosić się jak do „kogoś?” Prawdę mówiąc, energia to też żadne „co”, ona jest wszędzie, na niebie, na planecie, Jam Jest Kryon i przedstawiam sobą Wszystko, Co Jest, włącznie z każdym z was. Ciężko opisać świętość pochodzącą ze Źródła Stwórczego, a powód, dla którego ona niektórym z was wydaje się tak bardzo znajoma jest taki, że posiadacie ją w swym wnętrzu. Posiadacie ją w swym wnętrzu. Nasze spotkanie nie jest liniowe. Przemawiający do was mężczyzna nie wygłasza żadnej prelekcji. Wielu z was wyczuwa, kiedy wchodzę i zaczynam przez niego przemawiać. Co wtedy czujecie? Czujecie siebie i mnie, bowiem przekazuję wam nowinę jedności. Kochani, właśnie tym jest Kryon. Jestem grupą reprezentującą Źródło Stwórcze, które jest wszędzie, także wewnątrz was samych.
Ludzie się pytają, czy Kryon jest aniołem? Oni wciąż niczego nie rozumieją, ponieważ jeśli odpowiem twierdząco, to się będą pytać dalej, z którego zastępu anielskiego? Następnie wdajecie się w dyskusję o hierarchii, która po drugiej stronie zasłony nie istnieje. Nic z tych rzeczy nie istnieje po drugiej stronie zasłony. Przychodzę do was czysty, przekazuję czystą informację. Dzisiaj pragnę z wami porozmawiać o tym, jak działa ludzki Akasz.
Akasz to system w ludzkiej pamięci pamiętający mnogości własnych wcieleń. Być może słyszeliście o kronice Akaszy? To jest coś, co nosicie w swym wnętrzu, co stanowi ezoteryczny zapis i pamięć kim jesteście na Ziemi, który pamięta wszystkie wasze doświadczenia. Akasz nie jest liniowy, stanowi zapis energii, jest wielowymiarowy. Jeśli się zastanawiacie co to znaczy, to znaczy, że Akaszy nie da się uszeregować. Rzeczy wielowymiarowe nie posiadają struktury, zatem wasza reakcja na Akaszę sprowadza się do reakcji na pewne energie. Za chwilę będziemy na ten temat ciągnąć dalej. Mówię wam o tym z pewnej przyczyny. To nieważne, ile lat temu wydarzyło się dane doświadczenie, bowiem jeśli ono tkwi w Akaszy, to nie jest tam zapisane liniowo. Odległość w czasie więc jest zupełnie nieistotna. Wam się to może wydawać, jakby to było wczoraj. W obecnych czasach to jest bardzo częste, bowiem nadszedł czas Przebudzenia.
Wielu z grona regularnie słuchających nasz przekaz zwracając się do Lee, zwraca się do mnie mówiąc: „Dziękuję za odkrywczy przekaz, bowiem dzięki zasłyszanym informacjom odkryłem to czy tamto.” Odpowiadam wam: to wcale nie tak. Podczas słuchania/czytania czujecie pewien rodzaj energii, która obudzi wasz Akasz. Zasadnicze prawdy już w was są. Jak wam wiadomo, przekaz Kryona z roku na rok jest bardzo do siebie podobny. On budzi Akasz każdego, kto ma ochotę go słuchać. Na Ziemi odczuwa się pewien popęd, odczuwacie, że macie coś do zrobienia. Czasem ten popęd jest błędnie odczytywany jako zbliżanie się czegoś złego. Poczucie pilności, odczuwane przez tak wielu z was, kochani, to przebudzenie pamięci Akaszy. Zgromadzona przed nami grupa także trudzi się nad rozbudzeniem Akaszy. Przebudzenie Akaszy wcale nie objawia się jako przypomnienie sobie czegoś bardzo odległego w czasie, nad przypomnieniem czego należy się bardzo mocno skupić. Nie, nie, przypomnienie Akaszy polega na połączeniu się z łagodnością wewnątrz każdego z was, która natychmiast odkrywa przed wami wszystko.
Przypomnienie więc nie jest właściwym słowem w stosunku do tego, co się obecnie dzieje z Akaszą, lepiej jest powiedzieć, że wy odnajdujecie i dostrzegacie własną przeszłość. Tutaj, kochani, macie coś do nauczenia. Co będzie, jeśli się połączycie z sobą samym, z własną Akaszą, i odkryjecie, że ona jest wspaniała? Odkryjecie kim jesteście, czym się zajmujecie i jak długo tutaj jesteście. Niektórzy z was obawiają się tam zajrzeć, boicie się sobie przypomnieć, bowiem z góry zakładacie, że w Akaszy tkwią same nieciekawe rzeczy [o uporządkowaniu Akaszy i przejściu na inny rodzaj pamięci Kryon opowiadał w w 2018 roku w drugim dniu konferencji w Toronto, polska transkrypcja poniżej w tej grupie – przyp. tłum.] Kochani pracownicy światła, nic z tych rzeczy nie będzie się wam przypominać w nowej energii! Nie teraz. Nad każdym z was jest zawieszona fala miłosierdzia niemalże gotowa zalać was dobroczynnością i miłością, wlać się bezpośrednio do waszych serc, bezpośrednio do waszych serc. Ona jest zawieszona, bowiem musicie jej chcieć, musicie o nią poprosić, gdyż na tym polega zasada wolnego wyboru. W świecie ducha niczego się wam nie wmusza.
Mój partner już od lat naucza o tym, co się stało, kiedy Lemuria zaczęła tonąć. Kiedy ten powolny proces się rozpoczął nastał czas, kiedy trzeba było Lemurię opuścić i dla Lemurian to były ciężkie czasy. Przyglądając się historii Lemurii zauważycie, że ewakuacja tego kontynentu odbywała się falami, na przestrzeni setek lat. Kiedy olbrzymi masyw górski zwany Lemurią osadzał się z powrotem na dnie morza, bańka magmy, która go najpierw wypiętrzyła zaczynała maleć. Niektórzy się pytają, gdzie się ta magma podziała? Zaraz wam powiem, magma płynie tam, gdzie jej się żywnie podoba, ale ona nigdy nie wraca z powrotem tam, skąd wypłynęła, ona wypycha i pcha; zatem bańka magmy zaczęła się kurczyć w postaci wybuchu wulkanu. Góry zaczęły tonąć, a ze szczytów wulkanów wypływała spora ilość lawy i Lemurianie się przestraszyli. Zaczęli opuszczać swą wyspę-kontynent falami, na przestrzeni długiego okresu czasu. Na swym szlaku ewakuacji musieli znaleźć jak najwięcej miejsc zdatnych do osiedlenia. Zastanówcie się: całe życie spędziliście na wulkanicznej wyspie, zatem czyż to nie logiczne, że jako nowego domu będziecie szukali jakiejś innej wulkanicznej wyspy? Jak wam się wydaje, gdzie Lemurianie czuliby się najwygodniej? Najchętniej szukaliby wyspy. Tak też i się było, zaludnili wiele rozsypanych po Pacyfiku wysp.
Jak już wcześniej była o tym mowa, kierując się na południe, Lemurianie znaleźli Rapa Nui [Wyspę Wielkanocną] historia i legendy Rapa Nui bardzo wyraźnie o tym mówią, siedem z posągów moai są zwrócone twarzami w kierunku otwartego morza. Jeśli zapytać ludność rdzenną, skąd się wzięli, to wskazując na te posągi powiedzą wam, że przybyli z tonącej wyspy. Lemurianie dopłynęli też do Nowej Zelandii. Nowa Zelandia była zasiedlana przez fale napływowej ludności. Nie wszyscy Maorysi w ten sposób znają swą historię, ale niektóre ich grupy pamiętają, że niektórzy ich zamierzchli przodkowie przybyli tutaj z Pacyfiku, z Hawajów. Tutaj jest coś więcej. Patrząc więc na ewakuację Lemurian, z przestrzeni czasu widać, że oni osiedlali się z dala od ojczyzny, stopniowo przenosząc się z wyspy na wyspę, aż opłynęli [Przylądek] Horn i zaczęli odkrywać inne oceany. Tak właśnie działa pamięć Akaszy. Nieważne ile pokoleń upłynie od pewnego zdarzenia, wyspiarze niemalże instynktownie będą zawsze poszukiwać wyspy. Wszystkim szczepom taki tok rzeczy będzie się wydawał poprawny i stosowny. Garstka z nich osiedliła się na kontynentach, ale tam większości z nich się nie powiodło. Na kontynentach spotkali bowiem ludność, z którą nie mieli nic wspólnego. Zatem nawet tysiące lat po zatonięciu Lemurii, Lemurianie wciąż szukali wysp.
Wpływając na Atlantyk też szukali wysp. Za chwilę opowiem wam jak działa Akasz. Ale dobrze wiecie, co się stało po wpłynięciu na Atlantyk. Lemurianie osiedli się tutaj, na Azorach. Patrząc na ramy czasowe migracji Lemurian, rozmawiamy o czasach 13-15 tysięcy lat temu, czyli tuż po zatonięciu Lemurii, kiedy to potomkowie Lemurian zamieszkali wiele wysp. Prócz samych siebie, Lemurianie także przywieźli ze sobą prawdę, którą zachowali pod wieloma postaciami, bowiem przekazywali ją sobie z pokolenia na pokolenie. Raz nauczywszy się prawdy, nauczali jej przez kolejne pokolenia. To jest doprawdy przepiękna historia. Po jakimś czasie, Lemurianie dotarli i na Azory. Kiedy tutaj przybyli, region był bardzo aktywny wulkanicznie, co widać z geologii. Wtedy właśnie wypiętrzył się nowy wulkan! Wierzcie, czy nie, Lemurianom to się bardzo spodobało! Jak już wcześniej była o tym mowa, tarcie tarcz kontynentalnych w tym miejscu spowodowało wypiętrzenie archipelagu wyżej niż obecnie i on wtedy wyglądał podobnie do Lemurii.
Jak już wspominaliśmy, Kiedy Azory odkryto, ich klimat był inny. Tutaj nie mamy na myśli odkrycia Azorów przez Portugalczyków, tutaj chodzi o odkrycie przez Lemurian. Klimat więc wtedy był inny, poza tym w wyniku wybuchu wulkanu, właśnie powstała świeża połać lądowa i nie było zbyt wiele roślinności. Lemurianom ten region się jednak spodobał i postanowili się tu osiedlić. Kiedy tutaj przybyli, byli pierwszymi osiedleńcami. Lemurianie w tamtych czasach byli jedynym podróżniczym narodem, jedynymi żeglarzami na świecie. Wtedy jeszcze nie było Wikingów. Lemurianie zatem byli tutaj pierwsi i to jest ważne.
A teraz, w sposób odmienny, pragnę porozmawiać z wami o waszej Akaszy, o Akaszy Lemurian. Co się dzieje z aktywnymi wulkanicznie wyspami? One często po jakimś czasie stają się niezdatne do zamieszkania. Dzieje się tak, bowiem wzmożona aktywność wulkaniczna czyni je niebezpiecznymi. Wulkan często wypluwa trujące gazy, powoduje trzęsienia ziemi. Osiedleńcy więc takie wyspy opuszczają. Pytanie: Jak wam się wydaje, jak często Lemurianie raz osiedliwszy się na jakiejś wyspie, za kilka pokoleń musieli ją opuścić? Odpowiedź: wiele razy! W związku z tym ich Akasz teraz posiada podwójny zapis pamięci. Jeden dotyczy zatonięcia Lemurii, a kilka pokoleń później tonie następna wyspa, bądź staje się niezdatna do zamieszkania i ludność ewakuuje się w poszukiwaniu następnej. Czasami ta trzecia też po jakimś czasie tonie. Tak właśnie działa pamięć Akaszy i pragnę, abyście to przyjęli do wiadomości. Przede wszystkim, ta pamięć nie jest biochemiczna, zakodowana fizycznie przez neurony; to jest pamięć zakodowana metafizycznie, ezoterycznie, zatem nie posiada żadnego związku z fizyczną genealogią, z dziedzictwem krwi. Pamięć przeszłych wcieleń stanowi genealogię ezoteryczną, a nie biochemiczną. Zatem kiedy zaczniecie sobie przypominać poprzednie wcielenia, musicie pamiętać o tym, że często podobne energie zlewają się w jedną grupę i z energetycznego punktu widzenia stanowią pamięć jednego wydarzenia.
Pozwólcie, że podam wam przykład. Załóżmy, że macie lęk przez wodą. Ktoś, kto umie czytać przeszłe życia powie wam, że w którymś poprzednim wcieleniu utopiliście się i tamta śmierć wciąż wpływa na wasze obecne życie. To jest bardzo liniowe podejście do przeszłych wcieleń. Pozwólcie, że się zapytam: A co, jeśli topiliście się nie raz, a kilka razy, bowiem jesteście wyspiarzami, czy rybakami, lub coś w tym rodzaju? Powiedzmy, że w przeszłości utonęliście pięć razy. Akasza nie jest liniowa i widzi wszystkie te śmierci jako jedno zdarzenie, ona wam powie, że kiedyś tam utonęliście i dlatego teraz boicie się wody. Wy się nawet nie domyślacie, ile razy mogliście się topić.
Zatem pamięć Akaszy jest kumulatywna i rejestruje wiele przypadków utonięć jako jedno wydarzenie. Zanim dotarli do Atlantyku, Lemurianie osiedlali się płynąc od wyspy do wyspy i z tej wędrówki czerpie swą genezę legenda o Atlantydzie. Na przestrzeni całej waszej historii wielu filozofów i ezoteryków poszukiwało tej jedynej Atlantydy zupełnie nie uzmysławiając sobie, iż takich Atlantyd było więcej. Było ich więcej! Na tym właśnie polega opisywany przeze mnie „syndrom tonącej wyspy,” dzięki któremu, choć mogliście ewakuować się wiele razy, to pamiętacie to wszystko jako życie na Atlantydzie.
Co, jeśli macie w Akaszy Atlantydę, albo jakąkolwiek inną pamięć związaną z życiem na wyspie, która później zatonęła – zwracam się teraz i do zebranych tutaj, jak i do słuchających/czytających później – gwarantuję wam, że posiadacie lemuriański rodowód, bowiem tylko Lemurianie posiadają w Akaszy „syndrom tonącej wyspy.” Zatem Atlanci to Lemurianie. Ciągnijmy naszą opowieść dalej. Kiedy Lemurianie dotarli do Azorów, to coś odczuli, mianowicie czystość, której przedtem doświadczyli tylko na Lemurii. Tutaj tkwiło coś osobliwego, co wyróżniało to miejsce od podobnych wysp, ziemia była tutaj świeżo powstała, nie dotknięta ludzką stopą. Azory więc stały się czymś trochę innym od pozostałych wysp, gdzie się osiedlili Lemurianie i oni osiedlili się tutaj na tak długo, jak to było możliwe.
Kiedy Azory odkryli Portugalczycy, tutaj już nikogo nie było, jednakże wciąż istnieją ślady starożytnych i będziecie ich tutaj odkrywać coraz więcej. A dlaczego starożytni opuścili Azory? One stały się zbyt aktywne. Ha ha ha. Dobrze wiecie, co mam na myśli. Był taki czas, kiedy cały archipelag był o wiele większy i dynamika tarcia płyt kontynentalnych pchała i ciągnęła szczyty górskie w rezultacie czego macie teraz dziewięć wysp. Oni się tego przestraszyli i opuścili ten teren. Przez moment porozmawiajmy o czymś jeszcze. Porozmawiajmy o tym, co tutaj jest. Aby to zrobić, poruszę najpierw temat Historii Hawajów.
Lemurianie opuścili Hawaje, bowiem im się wydawało, że one zostaną zupełnie zalane wodami Pacyfiku. Tylko nieliczni Lemurianie pozostali do samego końca i oni wszyscy schronili się na jednym szczycie górskim, który obecnie nosi nazwę wyspy Kauai. O pierwotnych mieszkańcach Hawajów do dzisiejszego dnia przetrwały legendy, według których doliny Kauai zamieszkują Menehune, których ezoteryczny rodowód sięga Lemurii. A teraz przejdźmy do bardziej współczesnej historii Hawajów. To co mówię jest ważne, bowiem posiada związek z historią Azorów.
Ta historia jest doprawdy zupełnie niedawna [XIX wiek] i opiewa króla Hawajów, tej największej wyspy, która użyczyła nazwy całemu archipelagowi, tej z wulkanem. Wyspa Hawaje jest zatem wyspą królewską. Jeszcze przed zatonięciem, tutaj znajdował się królewski,najwyższy szczyt górski. Na wyspie Hawaje rządził król Kamehameha I, który pragnął rozciągnąć swe panowanie na wszystkie wyspy archipelagu. Podczas swego panowania udało mu się podbić pozostałe wyspy-szczyty z wyjątkiem jednej z najmniejszych, czyli - jak się możecie tego domyślać - właśnie Kauai. Bardzo się denerwował, że nie może jej podbić, wysłał więc posłów do króla tej wysepki, który jednakże odesłał ich z powrotem mówiąc, że nie jest zainteresowany staniem się poddanym króla Kemehamei, twierdząc, że Kauai posiada w sobie coś bardzo szczególnego, w związku z czym nie miał zamiaru wchodzić w żadne koalicje z pozostałymi wyspami. Kamehameha nie był zadowolony takim obrotem rzeczy, zebrał całą flotę kanoe i postanowił podbić Kauai. Flota Kamehamei była ogromna i wielokrotnie przewyższała liczbę wojowników Kauai i bez wątpienia byłaby zdolna podbić tę wyspę. [Planując inwazję] Kamehameha nie liczył się z jednym: mianowicie, z interwencją Gai. W ostatniej chwili rozpętał się straszliwy sztorm, który pochłonął całą flotę. Król pozostał z niczym. Doradcy przestrzegali, że to był znak, aby Kauai zostawić w spokoju; choć sam sztorm umknął ich uwadze, to poprawnie zinterpretowali jego przesłankę. Król jednakże nie chciał o tym słyszeć. To, o czym mowa to rzeczywista historia Hwajów, a nie mitologia.
Kamehameha poświęcił sporo czasu, aby wyszkolić nowe pokolenie wojowników w przygotowaniu do kolejnej próby inwazji Kauai. I znów wypuścił całą flotę kanoe prosząc doradców aby zwracali szczególną uwagę na gwałtowne zmiany pogody. Inwazja miała miejsce o zupełnie innej porze roku, kiedy wiatry ustawały i panowała cisza. Inwazja miała się odbyć nocą, wykorzystując element niespodzianki. Najeźdźcom niemalże udało się dobić do brzegów Kauai, ale w ostatniej chwli znów coś się wydarzyło, ha ha ha. Nie wiadomo skąd i dlaczego, wszystkich wojowników opanowała jakaś dziwna choroba - jakby plaga - i cała flota wymarła na morzu. Doradcy nie byli zdziwieni takim obrotem sprawy bowiem wcześniej radzili królowi, żeby zostawił Kauai w spokoju. Zdesperowany, Kamehameha osobiście udał się na spotkanie z królem Kauai i obiecał mu, że już nigdy nie będzie próbował inwazji, oraz zaproponował mu coś zgoła innego: wspólne panowanie nad całym archipelagiem. Król Kauai zgodził się na takie rozwiązanie, co zresztą jest zapisane w historii Hawajów. [Święto zjednoczenia Hawajów obchodzi się 11 czerwca – przyp. tłum.]
Oto co przez to pragnę wam powiedzieć. Na Hawajach toczono wojny w celu zjednoczenia całego archipelagu pod berłem Kamehamei. Hawaje więc doświadczyły i okropności wojny, i niestosownej śmierci - za wyjątkiem Kauai. Nawet w dobie obecnej, jeśli jesteście wystarczająco wrażliwi i odwiedzicie tę wyspę-ogród to też coś odczujecie, bowiem tam nigdy nie działo się nic negatywnego. Mieszkańcy Hawajów nazywają Kauai słodką wyspą, a bardziej oficjalnie darzy się ją mianem wyspy-ogrodu, bowiem tam się czuje niezmącony spokój i miłosierdzie. Kochani, ta wyspa jest pod ochroną, ona jest [ezoterycznie] chroniona. [O szczególnym charakterze Kauai Kryon mówił także przy okazji wycieczki po Indiach, kiedy to także mówił o Guru Devie i linii ley od niedawna łączącej Indie i Hawaje. Polskie transkrypcje przekazów z Indii poniżej, w tej grupie. – przyp. tłum.]
Kiedy starożytni potomkowie Lemurian przybyli na Azory i tutaj się zadomowili, jak wam się wydaje, co odczuwali w tym miejscu? To samo, co na Kauai. Tutaj też nigdy nie wydarzyło się nic negatywnego i oni rezonowali z tym niezmąconym spokojem. Tutaj panuje pewna łagodność i piękno, nie stoczono tutaj ani jednej bitwy, nie było żadnej wojny; tutaj nigdy nie doznano międzyludzkiej wrogości w przeciwieństwie do pobliskiej Europy, gdzie od zawsze toczono wojnę za wojną. Kiedy więc Europejczycy przyjeżdżają na Azory to odczuwają to samo, co Lemurianie. Tutaj drzemie głęboka słodycz, wystarczy zapytać tubylców, dlaczego mieszkają w kalderze? Ha ha. Dlaczego im się nawet nie chce jeździć do miasta na zakupy? Dlaczego wysyłają po nie innych, bądź je zamawiają z dostawą? Bowiem tam znajduje się najczystsze, najbardziej miłosierne miejsce przypominające serce i Dom. Azory zatem stanowią część Lemurii i tubylcy dobrze o tym wiedzą. Turyści też to odczuwają. W przyszłości będą tutaj ściągać całe tłumy, aby się osiedlić na stałe. Siatka krystaliczna całej Europy jest przesiąknięta pamięcią wojen i walk, to samo pamiętają nawet okalające ją morza. Na Azorach zaś tego nie ma.
To, co mówię to metafora o poszukiwaniu zacisznej wyspy wewnątrz was samych. Wcale nie musicie tutaj przyjeżdżać, żeby zaznać błogiego spokoju, bowiem on istnieje wewnątrz każdego z was. Naprawdę! Naprawdę! Ten spokój często nazywam błogim, słodkim miejscem. Dlaczego w swych wędrówkach Lemurianie poszukiwali takich miejsc? Dzieje się tak, ponieważ w nich miłosierdzie Stwórcy, samo wpływa do serca. Niektórzy odbierają to jako spokój natury. To dlatego wyrywają się w nieskażone miejsca. Tak właśnie czuje się zew siatki krystalicznej, która odzwierciedla Boga. W takich miejscach Gaja mówi wam: „Tutaj nic się nie wydarzyło, tutaj jest doskonale!” To dlatego ciągnie was w takie miejsca.
Proszę wszystkich słuchających i czytających później, aby zrozumieli, że od roku 2012 wszystko, co dotychczas wam opowiadałem na temat Lemurian i ich wędrówek po zatonięciu Lemurii zaczyna się zmieniać. Lemurianie: pora, aby wasza wędrówka nareszcie zawiodła was do własnego wnętrza. Wszystko, o czym dotychczas była mowa włącznie z tym, co przekazałem wam na temat pamięci Akaszy, czego się [podczas wszystkich wcieleń] nauczyliście, wszystko to tkwi wewnątrz was. Czy potraficie przedrzeć się przez warstwy własnych nastawień i wyimaginowanych trudności, przez wszystkie negatywne rzeczy, które wam wpierali inni, czy potraficie pozbyć się zamysłu, że jakoś już urodziliście się niegodni, w pewien sposób nieczyści? Jeśli to potraficie, to i się przez to wszystko przedrzecie, to ujrzycie coś jeszcze, czego się nie spodziewaliście. Dostrzeżecie wspaniałość własnej duszy raz po raz rodzącej się na planecie jako bezgrzeszna i doskonała, posiadająca pamięć Akaszy o własnym pięknie i miłosierdziu.
Kiedy odkryjecie znaczenie glifów pozostawionych na Azorach przez tych, którzy tutaj niegdyś mieszkali, to dowiecie się, że oni czcili i celebrowali miłosierdzie. Nawet obecnie Azory corocznie obchodzą święto Zesłania Ducha Świętego! Cóż to za zbieg okoliczności! Nie, to żaden przypadek. Dlaczegóż więc każdy z was nie mógłby zacząć świętować miłosierdzia wewnątrz? Co, jeśli wewnątrz jesteście zupełnie inni, niż o tym wam kiedykolwiek mówiono? Co, jeśli macie do dania o wiele więcej miłości, niż się tego dotychczas domyślaliście? Och, wcale nie jesteście ofiarami tej planety; wy jesteście jej światłem. Pod tym względem tkwi wiele do odkrycia,tak wiele.
Pora się pożegnać. Przez moment celebrujcie miejsce, w którym się znaleźliście, celebrujcie nieznaną wam historię, którą intuicyjnie odczuwacie. Zapytajcie tubylców, dlaczego tutaj mieszkają? Oni z uśmiechem dadzą wam do zrozumienia, że wy tego nie zrozumiecie, chyba, że sami tutaj spędzicie trochę czasu. I oni mają rację. Mają rację.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Zdjęcia: Google Images, Monika Muranyi
Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Ponownie rozmawiam z wami na Azorach, tym razem znajdujemy się w zamkniętym pomieszczeniu. Pragnę ciągnąć dalej opowieść o tym archipelagu. Zaczniemy ją z innego miejsca [niż poprzednio], jednakże zanim to nastąpi, odpowiem na zadawane przez wielu pytanie, kim jest Kryon.
Kochani, posługujecie się liniowym językiem, takie pytanie więc jest podobne do tego, kiedy się pytacie, kto to Bóg? To tak, jakbyście oczekiwali w odpowiedzi, że ktoś zejdzie z nieba i odpowie: „To ja!” Wasz ludzki język nie posiada pojęcia Boga, wasz ludzki język nie posiada pojęcia oddającego opowieść o stworzeniu, bowiem zawsze myślicie w sposób liniowy. Gdybyście siedząc na statku mogli rozmawiać z morzem, to jak wam się wydaje, z którą jego częścią byście rozmawiali? Wodą na dziobie? Z tą częścią morza, którą widać przed wami? A może raczej rozmawiacie z całym morzem, które istnieje? A gdyby morze wam odpowiedziało, to znów postawilibyście to samo pytanie: Kto to mówi? Jesteście ograniczeni w swym pojmowaniu i wasz język to odzwierciedla. Ani Kryon, ani Bóg, ani morze nie są osobami, nie można się więc o nich zapytać „kto?” lub „co?”
Jak można opisać energię? Też nie można jej określić osobowo i odnosić się jak do „kogoś?” Prawdę mówiąc, energia to też żadne „co”, ona jest wszędzie, na niebie, na planecie, Jam Jest Kryon i przedstawiam sobą Wszystko, Co Jest, włącznie z każdym z was. Ciężko opisać świętość pochodzącą ze Źródła Stwórczego, a powód, dla którego ona niektórym z was wydaje się tak bardzo znajoma jest taki, że posiadacie ją w swym wnętrzu. Posiadacie ją w swym wnętrzu. Nasze spotkanie nie jest liniowe. Przemawiający do was mężczyzna nie wygłasza żadnej prelekcji. Wielu z was wyczuwa, kiedy wchodzę i zaczynam przez niego przemawiać. Co wtedy czujecie? Czujecie siebie i mnie, bowiem przekazuję wam nowinę jedności. Kochani, właśnie tym jest Kryon. Jestem grupą reprezentującą Źródło Stwórcze, które jest wszędzie, także wewnątrz was samych.
Ludzie się pytają, czy Kryon jest aniołem? Oni wciąż niczego nie rozumieją, ponieważ jeśli odpowiem twierdząco, to się będą pytać dalej, z którego zastępu anielskiego? Następnie wdajecie się w dyskusję o hierarchii, która po drugiej stronie zasłony nie istnieje. Nic z tych rzeczy nie istnieje po drugiej stronie zasłony. Przychodzę do was czysty, przekazuję czystą informację. Dzisiaj pragnę z wami porozmawiać o tym, jak działa ludzki Akasz.
Akasz to system w ludzkiej pamięci pamiętający mnogości własnych wcieleń. Być może słyszeliście o kronice Akaszy? To jest coś, co nosicie w swym wnętrzu, co stanowi ezoteryczny zapis i pamięć kim jesteście na Ziemi, który pamięta wszystkie wasze doświadczenia. Akasz nie jest liniowy, stanowi zapis energii, jest wielowymiarowy. Jeśli się zastanawiacie co to znaczy, to znaczy, że Akaszy nie da się uszeregować. Rzeczy wielowymiarowe nie posiadają struktury, zatem wasza reakcja na Akaszę sprowadza się do reakcji na pewne energie. Za chwilę będziemy na ten temat ciągnąć dalej. Mówię wam o tym z pewnej przyczyny. To nieważne, ile lat temu wydarzyło się dane doświadczenie, bowiem jeśli ono tkwi w Akaszy, to nie jest tam zapisane liniowo. Odległość w czasie więc jest zupełnie nieistotna. Wam się to może wydawać, jakby to było wczoraj. W obecnych czasach to jest bardzo częste, bowiem nadszedł czas Przebudzenia.
Wielu z grona regularnie słuchających nasz przekaz zwracając się do Lee, zwraca się do mnie mówiąc: „Dziękuję za odkrywczy przekaz, bowiem dzięki zasłyszanym informacjom odkryłem to czy tamto.” Odpowiadam wam: to wcale nie tak. Podczas słuchania/czytania czujecie pewien rodzaj energii, która obudzi wasz Akasz. Zasadnicze prawdy już w was są. Jak wam wiadomo, przekaz Kryona z roku na rok jest bardzo do siebie podobny. On budzi Akasz każdego, kto ma ochotę go słuchać. Na Ziemi odczuwa się pewien popęd, odczuwacie, że macie coś do zrobienia. Czasem ten popęd jest błędnie odczytywany jako zbliżanie się czegoś złego. Poczucie pilności, odczuwane przez tak wielu z was, kochani, to przebudzenie pamięci Akaszy. Zgromadzona przed nami grupa także trudzi się nad rozbudzeniem Akaszy. Przebudzenie Akaszy wcale nie objawia się jako przypomnienie sobie czegoś bardzo odległego w czasie, nad przypomnieniem czego należy się bardzo mocno skupić. Nie, nie, przypomnienie Akaszy polega na połączeniu się z łagodnością wewnątrz każdego z was, która natychmiast odkrywa przed wami wszystko.
Przypomnienie więc nie jest właściwym słowem w stosunku do tego, co się obecnie dzieje z Akaszą, lepiej jest powiedzieć, że wy odnajdujecie i dostrzegacie własną przeszłość. Tutaj, kochani, macie coś do nauczenia. Co będzie, jeśli się połączycie z sobą samym, z własną Akaszą, i odkryjecie, że ona jest wspaniała? Odkryjecie kim jesteście, czym się zajmujecie i jak długo tutaj jesteście. Niektórzy z was obawiają się tam zajrzeć, boicie się sobie przypomnieć, bowiem z góry zakładacie, że w Akaszy tkwią same nieciekawe rzeczy [o uporządkowaniu Akaszy i przejściu na inny rodzaj pamięci Kryon opowiadał w w 2018 roku w drugim dniu konferencji w Toronto, polska transkrypcja poniżej w tej grupie – przyp. tłum.] Kochani pracownicy światła, nic z tych rzeczy nie będzie się wam przypominać w nowej energii! Nie teraz. Nad każdym z was jest zawieszona fala miłosierdzia niemalże gotowa zalać was dobroczynnością i miłością, wlać się bezpośrednio do waszych serc, bezpośrednio do waszych serc. Ona jest zawieszona, bowiem musicie jej chcieć, musicie o nią poprosić, gdyż na tym polega zasada wolnego wyboru. W świecie ducha niczego się wam nie wmusza.
Mój partner już od lat naucza o tym, co się stało, kiedy Lemuria zaczęła tonąć. Kiedy ten powolny proces się rozpoczął nastał czas, kiedy trzeba było Lemurię opuścić i dla Lemurian to były ciężkie czasy. Przyglądając się historii Lemurii zauważycie, że ewakuacja tego kontynentu odbywała się falami, na przestrzeni setek lat. Kiedy olbrzymi masyw górski zwany Lemurią osadzał się z powrotem na dnie morza, bańka magmy, która go najpierw wypiętrzyła zaczynała maleć. Niektórzy się pytają, gdzie się ta magma podziała? Zaraz wam powiem, magma płynie tam, gdzie jej się żywnie podoba, ale ona nigdy nie wraca z powrotem tam, skąd wypłynęła, ona wypycha i pcha; zatem bańka magmy zaczęła się kurczyć w postaci wybuchu wulkanu. Góry zaczęły tonąć, a ze szczytów wulkanów wypływała spora ilość lawy i Lemurianie się przestraszyli. Zaczęli opuszczać swą wyspę-kontynent falami, na przestrzeni długiego okresu czasu. Na swym szlaku ewakuacji musieli znaleźć jak najwięcej miejsc zdatnych do osiedlenia. Zastanówcie się: całe życie spędziliście na wulkanicznej wyspie, zatem czyż to nie logiczne, że jako nowego domu będziecie szukali jakiejś innej wulkanicznej wyspy? Jak wam się wydaje, gdzie Lemurianie czuliby się najwygodniej? Najchętniej szukaliby wyspy. Tak też i się było, zaludnili wiele rozsypanych po Pacyfiku wysp.
Jak już wcześniej była o tym mowa, kierując się na południe, Lemurianie znaleźli Rapa Nui [Wyspę Wielkanocną] historia i legendy Rapa Nui bardzo wyraźnie o tym mówią, siedem z posągów moai są zwrócone twarzami w kierunku otwartego morza. Jeśli zapytać ludność rdzenną, skąd się wzięli, to wskazując na te posągi powiedzą wam, że przybyli z tonącej wyspy. Lemurianie dopłynęli też do Nowej Zelandii. Nowa Zelandia była zasiedlana przez fale napływowej ludności. Nie wszyscy Maorysi w ten sposób znają swą historię, ale niektóre ich grupy pamiętają, że niektórzy ich zamierzchli przodkowie przybyli tutaj z Pacyfiku, z Hawajów. Tutaj jest coś więcej. Patrząc więc na ewakuację Lemurian, z przestrzeni czasu widać, że oni osiedlali się z dala od ojczyzny, stopniowo przenosząc się z wyspy na wyspę, aż opłynęli [Przylądek] Horn i zaczęli odkrywać inne oceany. Tak właśnie działa pamięć Akaszy. Nieważne ile pokoleń upłynie od pewnego zdarzenia, wyspiarze niemalże instynktownie będą zawsze poszukiwać wyspy. Wszystkim szczepom taki tok rzeczy będzie się wydawał poprawny i stosowny. Garstka z nich osiedliła się na kontynentach, ale tam większości z nich się nie powiodło. Na kontynentach spotkali bowiem ludność, z którą nie mieli nic wspólnego. Zatem nawet tysiące lat po zatonięciu Lemurii, Lemurianie wciąż szukali wysp.
Wpływając na Atlantyk też szukali wysp. Za chwilę opowiem wam jak działa Akasz. Ale dobrze wiecie, co się stało po wpłynięciu na Atlantyk. Lemurianie osiedli się tutaj, na Azorach. Patrząc na ramy czasowe migracji Lemurian, rozmawiamy o czasach 13-15 tysięcy lat temu, czyli tuż po zatonięciu Lemurii, kiedy to potomkowie Lemurian zamieszkali wiele wysp. Prócz samych siebie, Lemurianie także przywieźli ze sobą prawdę, którą zachowali pod wieloma postaciami, bowiem przekazywali ją sobie z pokolenia na pokolenie. Raz nauczywszy się prawdy, nauczali jej przez kolejne pokolenia. To jest doprawdy przepiękna historia. Po jakimś czasie, Lemurianie dotarli i na Azory. Kiedy tutaj przybyli, region był bardzo aktywny wulkanicznie, co widać z geologii. Wtedy właśnie wypiętrzył się nowy wulkan! Wierzcie, czy nie, Lemurianom to się bardzo spodobało! Jak już wcześniej była o tym mowa, tarcie tarcz kontynentalnych w tym miejscu spowodowało wypiętrzenie archipelagu wyżej niż obecnie i on wtedy wyglądał podobnie do Lemurii.
Jak już wspominaliśmy, Kiedy Azory odkryto, ich klimat był inny. Tutaj nie mamy na myśli odkrycia Azorów przez Portugalczyków, tutaj chodzi o odkrycie przez Lemurian. Klimat więc wtedy był inny, poza tym w wyniku wybuchu wulkanu, właśnie powstała świeża połać lądowa i nie było zbyt wiele roślinności. Lemurianom ten region się jednak spodobał i postanowili się tu osiedlić. Kiedy tutaj przybyli, byli pierwszymi osiedleńcami. Lemurianie w tamtych czasach byli jedynym podróżniczym narodem, jedynymi żeglarzami na świecie. Wtedy jeszcze nie było Wikingów. Lemurianie zatem byli tutaj pierwsi i to jest ważne.
A teraz, w sposób odmienny, pragnę porozmawiać z wami o waszej Akaszy, o Akaszy Lemurian. Co się dzieje z aktywnymi wulkanicznie wyspami? One często po jakimś czasie stają się niezdatne do zamieszkania. Dzieje się tak, bowiem wzmożona aktywność wulkaniczna czyni je niebezpiecznymi. Wulkan często wypluwa trujące gazy, powoduje trzęsienia ziemi. Osiedleńcy więc takie wyspy opuszczają. Pytanie: Jak wam się wydaje, jak często Lemurianie raz osiedliwszy się na jakiejś wyspie, za kilka pokoleń musieli ją opuścić? Odpowiedź: wiele razy! W związku z tym ich Akasz teraz posiada podwójny zapis pamięci. Jeden dotyczy zatonięcia Lemurii, a kilka pokoleń później tonie następna wyspa, bądź staje się niezdatna do zamieszkania i ludność ewakuuje się w poszukiwaniu następnej. Czasami ta trzecia też po jakimś czasie tonie. Tak właśnie działa pamięć Akaszy i pragnę, abyście to przyjęli do wiadomości. Przede wszystkim, ta pamięć nie jest biochemiczna, zakodowana fizycznie przez neurony; to jest pamięć zakodowana metafizycznie, ezoterycznie, zatem nie posiada żadnego związku z fizyczną genealogią, z dziedzictwem krwi. Pamięć przeszłych wcieleń stanowi genealogię ezoteryczną, a nie biochemiczną. Zatem kiedy zaczniecie sobie przypominać poprzednie wcielenia, musicie pamiętać o tym, że często podobne energie zlewają się w jedną grupę i z energetycznego punktu widzenia stanowią pamięć jednego wydarzenia.
Pozwólcie, że podam wam przykład. Załóżmy, że macie lęk przez wodą. Ktoś, kto umie czytać przeszłe życia powie wam, że w którymś poprzednim wcieleniu utopiliście się i tamta śmierć wciąż wpływa na wasze obecne życie. To jest bardzo liniowe podejście do przeszłych wcieleń. Pozwólcie, że się zapytam: A co, jeśli topiliście się nie raz, a kilka razy, bowiem jesteście wyspiarzami, czy rybakami, lub coś w tym rodzaju? Powiedzmy, że w przeszłości utonęliście pięć razy. Akasza nie jest liniowa i widzi wszystkie te śmierci jako jedno zdarzenie, ona wam powie, że kiedyś tam utonęliście i dlatego teraz boicie się wody. Wy się nawet nie domyślacie, ile razy mogliście się topić.
Zatem pamięć Akaszy jest kumulatywna i rejestruje wiele przypadków utonięć jako jedno wydarzenie. Zanim dotarli do Atlantyku, Lemurianie osiedlali się płynąc od wyspy do wyspy i z tej wędrówki czerpie swą genezę legenda o Atlantydzie. Na przestrzeni całej waszej historii wielu filozofów i ezoteryków poszukiwało tej jedynej Atlantydy zupełnie nie uzmysławiając sobie, iż takich Atlantyd było więcej. Było ich więcej! Na tym właśnie polega opisywany przeze mnie „syndrom tonącej wyspy,” dzięki któremu, choć mogliście ewakuować się wiele razy, to pamiętacie to wszystko jako życie na Atlantydzie.
Co, jeśli macie w Akaszy Atlantydę, albo jakąkolwiek inną pamięć związaną z życiem na wyspie, która później zatonęła – zwracam się teraz i do zebranych tutaj, jak i do słuchających/czytających później – gwarantuję wam, że posiadacie lemuriański rodowód, bowiem tylko Lemurianie posiadają w Akaszy „syndrom tonącej wyspy.” Zatem Atlanci to Lemurianie. Ciągnijmy naszą opowieść dalej. Kiedy Lemurianie dotarli do Azorów, to coś odczuli, mianowicie czystość, której przedtem doświadczyli tylko na Lemurii. Tutaj tkwiło coś osobliwego, co wyróżniało to miejsce od podobnych wysp, ziemia była tutaj świeżo powstała, nie dotknięta ludzką stopą. Azory więc stały się czymś trochę innym od pozostałych wysp, gdzie się osiedlili Lemurianie i oni osiedlili się tutaj na tak długo, jak to było możliwe.
Kiedy Azory odkryli Portugalczycy, tutaj już nikogo nie było, jednakże wciąż istnieją ślady starożytnych i będziecie ich tutaj odkrywać coraz więcej. A dlaczego starożytni opuścili Azory? One stały się zbyt aktywne. Ha ha ha. Dobrze wiecie, co mam na myśli. Był taki czas, kiedy cały archipelag był o wiele większy i dynamika tarcia płyt kontynentalnych pchała i ciągnęła szczyty górskie w rezultacie czego macie teraz dziewięć wysp. Oni się tego przestraszyli i opuścili ten teren. Przez moment porozmawiajmy o czymś jeszcze. Porozmawiajmy o tym, co tutaj jest. Aby to zrobić, poruszę najpierw temat Historii Hawajów.
Lemurianie opuścili Hawaje, bowiem im się wydawało, że one zostaną zupełnie zalane wodami Pacyfiku. Tylko nieliczni Lemurianie pozostali do samego końca i oni wszyscy schronili się na jednym szczycie górskim, który obecnie nosi nazwę wyspy Kauai. O pierwotnych mieszkańcach Hawajów do dzisiejszego dnia przetrwały legendy, według których doliny Kauai zamieszkują Menehune, których ezoteryczny rodowód sięga Lemurii. A teraz przejdźmy do bardziej współczesnej historii Hawajów. To co mówię jest ważne, bowiem posiada związek z historią Azorów.
Ta historia jest doprawdy zupełnie niedawna [XIX wiek] i opiewa króla Hawajów, tej największej wyspy, która użyczyła nazwy całemu archipelagowi, tej z wulkanem. Wyspa Hawaje jest zatem wyspą królewską. Jeszcze przed zatonięciem, tutaj znajdował się królewski,najwyższy szczyt górski. Na wyspie Hawaje rządził król Kamehameha I, który pragnął rozciągnąć swe panowanie na wszystkie wyspy archipelagu. Podczas swego panowania udało mu się podbić pozostałe wyspy-szczyty z wyjątkiem jednej z najmniejszych, czyli - jak się możecie tego domyślać - właśnie Kauai. Bardzo się denerwował, że nie może jej podbić, wysłał więc posłów do króla tej wysepki, który jednakże odesłał ich z powrotem mówiąc, że nie jest zainteresowany staniem się poddanym króla Kemehamei, twierdząc, że Kauai posiada w sobie coś bardzo szczególnego, w związku z czym nie miał zamiaru wchodzić w żadne koalicje z pozostałymi wyspami. Kamehameha nie był zadowolony takim obrotem rzeczy, zebrał całą flotę kanoe i postanowił podbić Kauai. Flota Kamehamei była ogromna i wielokrotnie przewyższała liczbę wojowników Kauai i bez wątpienia byłaby zdolna podbić tę wyspę. [Planując inwazję] Kamehameha nie liczył się z jednym: mianowicie, z interwencją Gai. W ostatniej chwili rozpętał się straszliwy sztorm, który pochłonął całą flotę. Król pozostał z niczym. Doradcy przestrzegali, że to był znak, aby Kauai zostawić w spokoju; choć sam sztorm umknął ich uwadze, to poprawnie zinterpretowali jego przesłankę. Król jednakże nie chciał o tym słyszeć. To, o czym mowa to rzeczywista historia Hwajów, a nie mitologia.
Kamehameha poświęcił sporo czasu, aby wyszkolić nowe pokolenie wojowników w przygotowaniu do kolejnej próby inwazji Kauai. I znów wypuścił całą flotę kanoe prosząc doradców aby zwracali szczególną uwagę na gwałtowne zmiany pogody. Inwazja miała miejsce o zupełnie innej porze roku, kiedy wiatry ustawały i panowała cisza. Inwazja miała się odbyć nocą, wykorzystując element niespodzianki. Najeźdźcom niemalże udało się dobić do brzegów Kauai, ale w ostatniej chwli znów coś się wydarzyło, ha ha ha. Nie wiadomo skąd i dlaczego, wszystkich wojowników opanowała jakaś dziwna choroba - jakby plaga - i cała flota wymarła na morzu. Doradcy nie byli zdziwieni takim obrotem sprawy bowiem wcześniej radzili królowi, żeby zostawił Kauai w spokoju. Zdesperowany, Kamehameha osobiście udał się na spotkanie z królem Kauai i obiecał mu, że już nigdy nie będzie próbował inwazji, oraz zaproponował mu coś zgoła innego: wspólne panowanie nad całym archipelagiem. Król Kauai zgodził się na takie rozwiązanie, co zresztą jest zapisane w historii Hawajów. [Święto zjednoczenia Hawajów obchodzi się 11 czerwca – przyp. tłum.]
Oto co przez to pragnę wam powiedzieć. Na Hawajach toczono wojny w celu zjednoczenia całego archipelagu pod berłem Kamehamei. Hawaje więc doświadczyły i okropności wojny, i niestosownej śmierci - za wyjątkiem Kauai. Nawet w dobie obecnej, jeśli jesteście wystarczająco wrażliwi i odwiedzicie tę wyspę-ogród to też coś odczujecie, bowiem tam nigdy nie działo się nic negatywnego. Mieszkańcy Hawajów nazywają Kauai słodką wyspą, a bardziej oficjalnie darzy się ją mianem wyspy-ogrodu, bowiem tam się czuje niezmącony spokój i miłosierdzie. Kochani, ta wyspa jest pod ochroną, ona jest [ezoterycznie] chroniona. [O szczególnym charakterze Kauai Kryon mówił także przy okazji wycieczki po Indiach, kiedy to także mówił o Guru Devie i linii ley od niedawna łączącej Indie i Hawaje. Polskie transkrypcje przekazów z Indii poniżej, w tej grupie. – przyp. tłum.]
Kiedy starożytni potomkowie Lemurian przybyli na Azory i tutaj się zadomowili, jak wam się wydaje, co odczuwali w tym miejscu? To samo, co na Kauai. Tutaj też nigdy nie wydarzyło się nic negatywnego i oni rezonowali z tym niezmąconym spokojem. Tutaj panuje pewna łagodność i piękno, nie stoczono tutaj ani jednej bitwy, nie było żadnej wojny; tutaj nigdy nie doznano międzyludzkiej wrogości w przeciwieństwie do pobliskiej Europy, gdzie od zawsze toczono wojnę za wojną. Kiedy więc Europejczycy przyjeżdżają na Azory to odczuwają to samo, co Lemurianie. Tutaj drzemie głęboka słodycz, wystarczy zapytać tubylców, dlaczego mieszkają w kalderze? Ha ha. Dlaczego im się nawet nie chce jeździć do miasta na zakupy? Dlaczego wysyłają po nie innych, bądź je zamawiają z dostawą? Bowiem tam znajduje się najczystsze, najbardziej miłosierne miejsce przypominające serce i Dom. Azory zatem stanowią część Lemurii i tubylcy dobrze o tym wiedzą. Turyści też to odczuwają. W przyszłości będą tutaj ściągać całe tłumy, aby się osiedlić na stałe. Siatka krystaliczna całej Europy jest przesiąknięta pamięcią wojen i walk, to samo pamiętają nawet okalające ją morza. Na Azorach zaś tego nie ma.
To, co mówię to metafora o poszukiwaniu zacisznej wyspy wewnątrz was samych. Wcale nie musicie tutaj przyjeżdżać, żeby zaznać błogiego spokoju, bowiem on istnieje wewnątrz każdego z was. Naprawdę! Naprawdę! Ten spokój często nazywam błogim, słodkim miejscem. Dlaczego w swych wędrówkach Lemurianie poszukiwali takich miejsc? Dzieje się tak, ponieważ w nich miłosierdzie Stwórcy, samo wpływa do serca. Niektórzy odbierają to jako spokój natury. To dlatego wyrywają się w nieskażone miejsca. Tak właśnie czuje się zew siatki krystalicznej, która odzwierciedla Boga. W takich miejscach Gaja mówi wam: „Tutaj nic się nie wydarzyło, tutaj jest doskonale!” To dlatego ciągnie was w takie miejsca.
Proszę wszystkich słuchających i czytających później, aby zrozumieli, że od roku 2012 wszystko, co dotychczas wam opowiadałem na temat Lemurian i ich wędrówek po zatonięciu Lemurii zaczyna się zmieniać. Lemurianie: pora, aby wasza wędrówka nareszcie zawiodła was do własnego wnętrza. Wszystko, o czym dotychczas była mowa włącznie z tym, co przekazałem wam na temat pamięci Akaszy, czego się [podczas wszystkich wcieleń] nauczyliście, wszystko to tkwi wewnątrz was. Czy potraficie przedrzeć się przez warstwy własnych nastawień i wyimaginowanych trudności, przez wszystkie negatywne rzeczy, które wam wpierali inni, czy potraficie pozbyć się zamysłu, że jakoś już urodziliście się niegodni, w pewien sposób nieczyści? Jeśli to potraficie, to i się przez to wszystko przedrzecie, to ujrzycie coś jeszcze, czego się nie spodziewaliście. Dostrzeżecie wspaniałość własnej duszy raz po raz rodzącej się na planecie jako bezgrzeszna i doskonała, posiadająca pamięć Akaszy o własnym pięknie i miłosierdziu.
Kiedy odkryjecie znaczenie glifów pozostawionych na Azorach przez tych, którzy tutaj niegdyś mieszkali, to dowiecie się, że oni czcili i celebrowali miłosierdzie. Nawet obecnie Azory corocznie obchodzą święto Zesłania Ducha Świętego! Cóż to za zbieg okoliczności! Nie, to żaden przypadek. Dlaczegóż więc każdy z was nie mógłby zacząć świętować miłosierdzia wewnątrz? Co, jeśli wewnątrz jesteście zupełnie inni, niż o tym wam kiedykolwiek mówiono? Co, jeśli macie do dania o wiele więcej miłości, niż się tego dotychczas domyślaliście? Och, wcale nie jesteście ofiarami tej planety; wy jesteście jej światłem. Pod tym względem tkwi wiele do odkrycia,tak wiele.
Pora się pożegnać. Przez moment celebrujcie miejsce, w którym się znaleźliście, celebrujcie nieznaną wam historię, którą intuicyjnie odczuwacie. Zapytajcie tubylców, dlaczego tutaj mieszkają? Oni z uśmiechem dadzą wam do zrozumienia, że wy tego nie zrozumiecie, chyba, że sami tutaj spędzicie trochę czasu. I oni mają rację. Mają rację.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Edytor: Jadwiga Fedynkiewicz
Zdjęcia: Google Images, Monika Muranyi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz