Polarność sama w sobie nie jest zła. Źródło/Bóg projektuje stworzenie poprzez polaryzacje wewnątrz Siebie Samego. Wypuszcza świadomość w oddzielone jednostki, będąc ich wymiarami, galaktykami, planetami, ludzkimi ciałami, cząsteczkami itp. One natomiast współ-reagują pomiędzy sobą, a świadomość płynie z powrotem do swojej nieodłącznej jedności w Źródle. Istnieje naturalny proces polaryzacji i integracji. Nie traktujemy przecież polarności w baterii elektrycznej, "plusa" i "minusa", jako coś złego. Problem powstaje tam, gdzie przepływ z powrotem do integracji ze Źródłem zostaje zablokowany z jakiegoś powodu, na przykład, kiedy powstają zniekształcenia. To właśnie takie zniekształcenia są problemem, a nie polaryzacja. Jak sobie radzimy znajdując się z problemem polaryzacji, np. oddzieleni od samych siebie, jako Bogów oraz oddzieleni od innych w wyniku konfliktów? To, co najpierw powinniśmy uczynić, to znaleźć miejsce integracji i jedności z samym sobą. Musimy zintegrować się z naszą Świadomością Chrystusowa i Świadomością Źródła. Co robimy później? Czy odłączam się od problemu, zaprzeczając jego istnieniu, redukując go do statusu iluzji? Czy też angażujemy się w niego starając się go rozwiązać? Pierwsze rozwiązanie byłoby może i dobrą opcją, jednakże zaprzeczając problemowi, zaprzeczamy również jego rozwiązaniu się. Kiedy natomiast stawimy czoła problemowi, kierujemy na niego uwagę, niekoniecznie wzmacniamy go, gdyż on już tam istnieje? Konstruktywne zaangażowanie się w rozwiązanie problemu jest ogólnie rzecz biorąc efektywna strategia w przeciwieństwie do zaprzeczenia, czy odłączenia się od problemu. Podejście do problemu jako do iluzji, niekoniecznie rozwiązuje go. Odnieśmy się może do większej światowej sceny/dramatu konfliktów. Otóż, istnieje cześć nas, która chce, aby pewne rzeczy nie miały miejsca, część, która woli o nich nie wiedzieć, która chce oddalić się od nich i po prostu chce powrócić do "domu". Niemniej jednak jest również i cząstka, Źródła i nas samych, która jest tutaj przyblokowana. Istnieje cząstka nas, która jest uwięziona tutaj, jest pod wpływem całego rozgrywającego się na Ziemi dramatu i nie możemy pozwolić sobie na ignorowanie tego faktu. Wiedza i świadomość siebie samego nie jest oddzielająca. W tym samym czasie możemy być w pełnej jedności z naszym
Chrystusem/Źródłem i zarazem być świadomi tego, co dzieje się wokół nas. Przyciąganie uwagi lub rozpoznanie problemu, niekoniecznie promuje oddzielenie, ani nie "dokarmia" polaryzacji. Idealnym rozwiązaniem jest skupienie się na sprawach/problemach w kontekście znalezienia rozwiązania. Wiedza o nich, poświęcanie im uwagi, nie musi być przyczyną strachu, lecz silnym motywatorem i podstawa do efektywnego działania. Rozpoznanie problemu jest kamieniem milowych do rozwiązania go i przywrócenia integralności. Na ironie, odłączanie się od problemu wprowadza jeszcze większe oddzielenie i polaryzacje. Oddziela nas to od problemu na poziomie, na którym może zostać to rozwiązane, ale niekoniecznie na poziomie, na którym ma na nas wpływ! Prowadzi do oddzielenia problemu od rozwiązania go. Idealnym rozwiązaniem jest, kiedy wkroczymy w przestrzeń naszej integralności, stawimy czoła sprawom/problemom stamtąd i przyciągniemy rozwiązanie ich, jak najefektywniej potrafimy. Wszyscy znamy i szanujemy pięknych ludzi, którzy są "poza polaryzacją". Jednakże zanim odniesiemy się do nas samych, jako tych poza polaryzacją, musimy odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Czy potrafię teraz, w pełni zintegrować swoje ciało lub cielesną świadomość z powrotem do Źródła, tu i teraz? Czy potrafię "wznieść się wyżej" poprzez wymiarowe struktury, gwiezdne wrota itp.?, Jeśli nie potrafię, wówczas nie jestem poza polaryzacja? Dopóki nie potrafię tego uczynić, istnieje cząstka mnie uwięziona w polaryzacji w wyniku rozmaitych zniekształceń w naturalnym procesie stworzenia i nie mogę pozwolić sobie na zignorowanie jej. Nie tym razem! Nie ma znowu aż tak wiele "cząstek naszej duszy", czy Wyższych Ja, o które musimy się martwić. Istnieją, bowiem cząstki nas będące poza polaryzacją, lecz nimi nie musimy się przejmować. To nasze niższe cząstki, chwytane przez dramat, będące w potencjalnym zagrożeniu, potrzebują naszej uwagi. Umieściliśmy część naszej świadomości w naszych fizycznych ciałach, w każdym organie, komórce i w każdym atomie. To właśnie ta cielesna świadomość jest tą, która potrzebuje zabezpieczenia. Chodzi tutaj bardziej o "ocalenie naszych ciał", cielesnej świadomości, aniżeli o tradycyjne "ocalenie naszych dusz"! Jeśli odłączymy się od fizycznych rzeczywistości naszych ciał i dramatu, w którym zostały one zaplatane i poszukiwać będziemy ucieczki w wygodniejsze przestrzenie naszej duszy, wówczas ryzykujemy utratę wartościowych cząstek naszych tożsamości.
Nie chodzi tutaj już dłużej o prawdę, czy fałsz, o dobro, czy zło. Chodzi o realizm i efektywność. Chodzi o to, co działa, a co nie w odniesieniu do sprowadzenia jak największej ilości naszych cząstek stworzenia z powrotem do integracji ze Źródłem. Nie mamy już przed sobą kolejnych stuleci na zastanawianie się nad finezja rzeczy. Jest potrzeba oświeconego i efektywnego działania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz