Coraz
więcej z nas zaczyna rzeczywiście odczuwać, że żyje w nowych czasach, o
czym od niedawna z radością informacją nas także sami naukowcy. Pragnę
więc pogratulować im, że oto wyłamali się ze starego paradygmatu
obowiązującego w świecie nauki jednocześnie przypominając, że
trajektoria „świtu” tych nowych czasów sięga znacznie dalej niż 28
sierpnia, 2021, bo czasów Harmonicznej Konwergencji roku 1987, inaczej
zwanych czasem 11:11; gdyż to wtedy właśnie, w uznaniu za nasz wysiłek w
samodzielnym wzniesieniu się na wyższy poziom świadomości, z kosmosu
otrzymaliśmy pozwolenie na dalszą ewolucję (dobroczynną mutację) naszego
DNA.
Kod
11:11 pozwolił nam ewoluować/wzrastać w świadomości bez konieczności
umierania, co stanowi wielką nowość i pierwszy krok do wzniesienia. Stąd
wielu z nas widziało albo wciąż widzi na zegarach godzinę 11:11. Po
zaszczepieniu kodów pozwolenia na przemianę, w roku 1994 otrzymaliśmy
także kod pozwalający na podjęcie własnej mocy zwany inaczej
„Przekazaniem Pochodni” albo kodem 12:12. Wtedy odeszły z Ziemi istoty
niebiologiczne pomagające nam w uniesieniu energii własnego Wyższego Ja
(Merkaby). W międzyczasie, w roku 1989, na Ziemię przybył Kryon ze świtą
istot pomocniczych i rozpoczął się proces rekonfiguracji ziemskiego
pola magnetycznego, który trwał do roku 2002.
Między
rokiem 1989 i 1992, kiedy Kryon objawił się Lee Carroll, Mistrz
Magnetyczny wraz ze świtą istot pomocniczych znajdującą się w okolicach
Jowisza rozbroili asteroidę o przekroju mniej więcej 10 km. o
ezoterycznym imieniu Myrva, która miała stać się przyczynkiem do zagłady
ludzkości w latach 2000-2012. Cały proces ostatecznego ustawienia
siatki magnetycznej Ziemi w celu umożliwienia ewolucji świadomości
ludzkiej trwał od roku 1989 do końca grudnia 2002 roku.
Po
zakończeniu pracy nad siatką magnetyczną przystąpiono do oczyszczania
siatki krystalicznej Ziemi. Następnie w listopadzie 2007 roku miała
miejsce tzw. Harmoniczna Konkordancja na niebie pojawił się układ gwiazd
w kształcie Merkaby na znak potwierdzenia, że Ziemia znajduje się na
nowej linii czasowej, chociaż jeszcze wtedy potencjał, że na nią
faktycznie wejdziemy, wcale nie był taki pewny. W międzyczasie
rozpoczęło się także związane z tranzytem Wenus (2004-2012) wprowadzanie
na Ziemię bardziej zrównoważonego bilansu między energiami męskimi i
żeńskimi. Z perspektywy zbiorowej świadomości, ostateczną decyzję o
zaniechaniu samozagłady podjęliśmy dopiero podczas ostatniego pomiaru
wzrostu poziomu naszej świadomości, czyli 21. 12. 2012, odtąd także nie
było już mowy o cofnięciu się na mniej świadomy poziom.
Data
ta stanowi swoisty punkt demarkacyjny między starą i nową
świadomością/energią, jest to dzień, w którym, jak to przepowiadali
Majowie, rozbłysło Piąte Słońce i rozpoczęła się SZÓSTA cywilizacja
ludzka. Następnie, od mniej więcej roku 2015, kiedy to odnotowano
najniższą aktywność Słońca (która jest cykliczna i wzwamga się i cichnie
w 11. letnich cyklach), Ziemia wraz z całym układem słonecznym
wydostała się spod ochronnej heliosfery i teraz podlega coraz
silniejszemu wpływowi promieniowania kosmicznego, zwanego wiatrem
gwiezdnym. Cisza Słońca była konieczna, aby następnie przekazać ten
wiatr polu magnetycznemu Ziemi i co za tym idzie, każdemu z nas. Od roku
2015 aktywność Słońca, częstość wybuchów się stopniowo wzmagała aż do
26 sierpnia, kiedy to w rezultacie jednego takiego wybuch powstało całe
„słoneczne tsunami”. Wrażliwi mogą wybuchy na Słońcu odczuwać w postaci
uczucia pełności w okolicach brzucha i splotu słonecznego albo nawet
okresowej niestrawności spowodowanej zaburzeniem ruchu perystaltycznego
jelit.
Prócz
tego, od paru miesięcy Ziemia znajduje się w nowym miejscu w galaktyce,
czyli w tak zwanym pasie fotonowym, a od mniej więcej połowy listopada
2019 pełną parą ruszyły odpowiednio dopasowane do siebie węzły i oczka
siatki krystalicznej pomagając w ostatecznej eliminacji pewnych ciemnych
aspektów starej natury ludzkiej.
Jak
można się więc z powyższego domyślać, przed nami okres wzmożonego
wzrostu na poziomie globalnym i indywidualnym, w czym wyjątkowo sprzyja
nam kosmos i Ziemia. Dla jednych jest to nowość, dla innych
potwierdzenie tego, czego 50 tysięcy lat (dwa cykle precesyjne) temu
nauczały nas Gwiezdne Matki.
Co
więc czeka nas dalej? Jednych czeka wstąpienie; według definicji
Kryona, „wstąpienie polega na przejściu z jednego wcielenia do drugiego
bez konieczności umierania”. Paradoksalnie, przejście takie może — ale
nie musi — objawić się w naszym życiu jako, używając określenia Kryona:
„śmierć widmowa!” Jest to nieprzyjemny, ale tymczasowy stan, kiedy czuje
się tak silny odpływ siły życiowej, że może się nam wydawać, że
rzeczywiście umieramy. Zamiast jednak się z tego powodu smucić, należy
sobie pogratulować, gdyż śmierć widmowa daje nam do zrozumienia, że
żyjemy obecnie na innym torze rzeczywistości, że sami zdołaliśmy wznieść
się poza potencjalny punkt wcześniej planowanego odejścia. Jako ktoś,
kto czegoś takiego już doświadczył, zapewniam, że nie jest to nic
przyjemnego, ale bardzo różni się od prawdziwej śmierci. Śmierci
widmowej nie towarzyszy znanych z psychologii 5 stadiów umierania:
zaprzeczenie, gniew, targowanie się, depresja i pogodzenie się. Zamiast
tego, przechodzimy od razu do pogodzenia się.
Tym,
którzy w obecnych czasach postanowili odejść, aby ponownie powrócić w
odświeżonym ciele i posłużyć pomocą w ustawianiu dalszych potencjałów
Nowej Ziemi, można w procesie umierania pomagać. Umiejętność
„przeprowadzania” na drugą stronę zasłony stanowi swoisty dar, choć w
tradycji zachodniej jest to sztuka do niedawna mało praktykowana (ale i
to się obecnie zmienia i pojawiają się tzw. Death Dulas). Dla wszystkich
zainteresowanych, którzy w najbliższym czasie zetkną się z odejściem
kogoś z węższego czy szerszego kręgu znajomych i rodziny – a
przypominam, że w takich przełomowych momentach jest to zjawisko
częstsze — proponuję przypomnienie sztuki przeprowadzania umierających.
Poniżej przytaczam „ściągawkę” autorstwa jednego z moich nauczycieli i
duchowego brata, Gene Ang. Sztuka umierania bardzo nam samym także
pomaga w życiu, gdyż – według Kryona — jako istoty wielowymiarowe
jednocześnie istniejemy w każdym z „trzech wiatrów”: w wietrze narodzin,
wietrze życia i wietrze śmierci. Nie sądzę, że należy poniżej cytowaną
listę przyjąć w całości, oferuję ją jednak jako menu, z którego każdy
może wybrać dla siebie to, co mu najbardziej odpowiada, aby pomóc sobie i
bliskim.
Niczego się nie trzymaj-
Niemalże wszystkie duchowe tradycje i ich nauczyciele z naciskiem
przypominają, że najważniejszym kluczem do spokojnej i umiejętnej
śmierci jest nietrzymanie się żadnych stanów emocjonalnych. Największą
przyczyną cierpienia jest bowiem nasza chęć trzymania się czegoś. Kiedy
przemija sen zwany życiem doczesnym, najlepszą poradą, jaką można
posłużyć, to poradzić, aby umierający się niczego nie trzymał i
pozwolić, aby wyrzucił z siebie wszystkie żale.
Całą uwagę skupiamy na czubku głowy
– Niniejsza porada pochodzi z nauki zwanej „Dziewięć Bram”. Choć nasza
świadomość może opuszczać ciało wieloma portalami (czakramami), to
najlepsze jest właśnie wyjście przez czubek głowy, zatem najlepiej jest w
momencie śmierci skupić się właśnie tam (bądź pomagać umierającemu, aby
tam skupił swą uwagę).
W
tym samym czasie, jeśli wiodło się życie skupione na miłosierdziu i
empatii, można także modlić się o powrót na Ziemię tam, gdzie będzie się
można najbardziej przysłużyć w ten sposób już w momencie śmierci dając
instrukcje duchowemu systemowi GPS aby przwiódł nas po śmierci w
najbardziej odpowiednie dla nas miejsce.
Jakie życie, taka śmierć-
śmierć i proces umierania są odbiciem życia. Dobrze przeżyte życie
zapewnia dobrą śmierć. Praktyki używane za życia przydają się więc także
podczas umierania i odwrotnie, praktyki przygotowujące do śmierci
pomagają w życiu.
Śmierć to podróż, którą należy się cieszyć-
Większość nauk znanych mi nauczycieli głosi, że proces umierania należy
do najlepszych momentów życia doczesnego pod warunkiem, że nie będziemy
się niczego trzymali kurczowo. Lęk przed śmiercią jest po części
spowodowany tym, że za życia zbyt mało uwagi poświęcamy zagadnieniu
śmierci, a przecież każdego dnia jeszcze za życia umiera w nas pewna
nasza cząstka, umierają poszczególne komórki ciała robiąc miejsce nowym,
rodzą się i umierają pewne myśli.
Każdy z nas rodził się i umierał wiele razy; może nawet tysiące i miliony razy-
Znam to z własnego doświadczenia, z praktyk szamańskich związanych ze
śmiercią i umieraniem, podczas których osiągnąłem zrozumienie, że
umierałem już nie raz, a może nawet miliony razy.
Niechaj ostatnia myśl będzie najbardziej pomyślną-
[Z szamańskiej perspektywy] ostatnia myśl przed śmiercią nadaje
kierunek dokąd wybieramy się w zaświaty. Skupienie się na pozytywnej
myśli zapewnia łagodniejsze wejście z powrotem w zaświaty. Coś takiego
można praktykować za życia układając się do snu poprzez utrzymywanie w
głowie aż do zaśnięcia najwyższej myśli, na jaką nas stać. Praktykując
to możemy sami przygotować się na własną śmierć, na długo zanim ona
nastąpi.
Śmierć nie istnieje-
śmierć jako taka nie istnieje, istnieje tylko przechodzenie z jednej
formy w drugą. Większość tradycji wyznających reinkarnację podchodzi do
śmierci jak do zmiany ubrania. Tak samo, jak za życia codziennie
wkładamy nowe ubranie, po śmierci przybieramy nowe ciało. Bardzo
zaawansowani mnisi postrzegają całe życie intensywnego cierpienia jako
przykład pechowego dnia, z którego budzimy się następnego dnia, a całe
wcześniejsze cierpienie staje się na zawsze zdobytą mądrością.
Cierpienie zatem jest tymczasowe.
Medytacja stanowi dla nas złotą polisę ubezpieczeniową
– Medytacja to idealna praktyka nietrzymania się niczego. Podczas niej
uczymy się nietrzymania się żadnych powstających myśli, uczuć i emocji.
Te same emocje, odczucia i myśli mogą powstawać także podczas procesu
umierania; prócz tego, podczas medytacji uczymy się wyzbywania różnych
pojęć i koncepcji tego, kim nam się wydaje, że jesteśmy. Zatem medytacja
to taka zakrojona na małą skalę śmierć.
Śmierć i proces umierania powtarza się co noc jako proces zasypiania-
Przestrzeń, w którą wpadamy zasypiając, w której przebywamy śniąc różne
sny, podczas głębokiego, pozbawionego marzeń sennych snu, to podobna
przestrzeń w świadomości, do której powracamy po śmierci. I stąd
umieranie można trenować co noc poprzez utrzymywanie świadomości podczas
snu. Tutaj pomocą przychodzi nam szamańska sztuka świadomego śnienia
(lucid dreaming) oraz różne jogi snu praktykowane w tradycji
tybetańskiej.
Zachowaj spokój wewnętrzny-
Najważniejszą instrukcją na wszystkie fazy procesu umierania jest
nauczenie się zachowania spokoju wewnętrznego oraz niereagowanie na
związane z nim emocje, myśli i odczucia. Najlepiej więc się cofnąć i nie
reagować, gdyż nasza świadomość po śmierci jest szybsza niż za życia,
każda nagła reakcja spowodowana strachem, czy niespełnionym pragnieniem,
albo niewiedzą może skierować tę świadomość w niepożądanym kierunku.
Najlepiej więc nie reagować na żadne bodźce i zachować spokój. Jednym ze
sposobów praktykowania takiej postawy jest codzienne powtarzanie znanej
buddyjskiej mantry: Forma jest pustką. Jeśli będzie się podczas śmierci
o tym pamiętało, to prawdopodobnie można wtedy umrzeć świadomie, całym
procesem sterując świadomie.
Trzymajmy się tylko najlepszych wspomnień-
porada ta jest skierowana szczególnie do tych, którzy pozostają:
Najlepsze, co można dla zmarłego zrobić nawet już po samym zgonie to
pamiętać o nim wszystko, co najlepsze, gdyż wspomnienia te będzie także
odczuwał on sam i to bardzo intensywnie, gdyż pozbawiony filtrów ciała
bezpośrednio będzie odczuwał wszystko, co my.
Innymi
oznakami wejścia we wzmożony okres ewolucji świadomości są także zmiany
w upodobaniach dietetycznych. Jest to bezpośrednia oznaka zmian w
Akaszy, gdyż nasze upodobania dietetyczne są właśnie z nią związane. Dla
wielu może to stanowić pewną niespodziankę, ale oświecenie jest
procesem włączającym w siebie całe ciało i wszystkie aspekty życia
codziennego. Nie radzę interpretować zmian dietetycznych jako stałych,
pod tym względem wszystko może (ale nie musi) się u nas zmieniać jeszcze
nie raz. Zamiast stosowania takich czy innych sposoby żywienia gdyż
pasują do wyznawanej przez nas obecnie ideologii, warto pod tym względem
słuchać własnego ciała, gdyż ono wie najlepiej, co w danej chwili jest
nam najbardziej potrzebne. Jak mawia sam Kryon, oświecona dieta to taka,
która utrzymuje nas przy życiu i zapewnia zdrowie, a do tego każdy z
nas potrzebuje czegoś innego.
Prócz
tego zmieniać się teraz będzie nasze podejście do zagadnień duchowych.
Niektórzy z kolekcjonerów wiedzy książkowej przekształcą się w
prawdziwych pracowników światła, odkrywając to światło we własnym
wnętrzu. Arkturianie nazywają to przejściem z postawy „naukowca” na
postawę „czeladnika” a jak wiadomo, czeladnika od mistrza cechu różni
tylko staż, innymi słowy: praktyka czyni Mistrzem!
W
tym miejscu mała przestroga, gdyż będą się nam zmieniały kręgi
znajomych. Na poziomie globalnym wchodzimy w okres łączenia się na
zasadzie koherencji świadomości, choć wciąż stanowimy jedną Rodzinę
Ludzką, to od teraz więzi nasze będą zawierane na podstawie umiejętności
dzielenia się tkwiącą w każdym z nas mocą. Nadchodzą czasy łagodności
tolerancji i wzajemnego poszanowania; chociaż jako rodzina dojrzewamy,
to wciąż pozostajemy Planetą Wolnego Wyboru i taką będziemy jeszcze
przez długi czas.
Co
najlepiej teraz dla siebie zrobić? Ponieważ wchodzimy w okres wzmożonej
wrażliwości na wpływy innych (gdyż wszyscy stajemy się bardziej
empatyczni i coraz bardziej uaktywnia się ludzkie pole wpływowe albo
instynkt), moim zdaniem najlepiej jest pozbyć się strachu i pokochać
Siebie przez duże S. W lutym bieżącego roku Kryon wyczerpująco mówił o
„Czterech obliczach strachu”, co można łatwo znaleźć w tej grupie
używając opcji „szukaj”. Arkturianie streszczają tę naukę do 6 rodzai
strachu związanych z życiem doczesnym: strachem przed starością,
ubóstwem, krytycyzmem, śmiercią, samotnością i chorobą i stąd
częstotliwość pomagającą w wyzbyciu się tych bojaźni nazywa się
„Mistrzostwo!”[Fot. 3] A mistrz jest zawsze zadowolny z sytuacji, w
której się znajduje, bowiem ufa sobie i Wyższemu Ja.
Opracowanie: Julita Gonera.
Na zdjęciach:
1 śmierć; Alex Grey
2 Transition; Janosh Art
3 Mastrership; Janosh art
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz