Po
czasach Lemurii na Hawaje zaczęła napływać ludność polinezyjska. Pragnę
zaprezentować w naszej grupie krótkometrażowy film z Hawajów, kandydat
do tegorocznego Oscara opowiadający jedną z historii przechowywanych w
ustnej tradycji ludów Polinezji pt. „Kapaemahu”, gdyż historia ta jest
bardzo prawdziwa i zawiera w sobie pamięć przekazywanej ludzkości przez
Gwiezdne Matki wiedzy o tym, jak kodować w skałach pewną świadomość.
Gwoli przypomnienia podpowiem wszystkim, którzy mają ochotę dalej
zgłębiać zagadnienia związane z Lemurią i panującym ówcześnie poziomie
świadomości, że informacje na ten temat Kryon przekazywał nam podczas
wycieczki na Rapa Nui (Wyspę Wielkanocną) jak także podczas występu
Chóru Tonującego Pineal Tones w Glastonbury, oraz w licznych przekazach
dla Kręgu Sióstr Lemuryjskich, wszystko to można znaleźć poniżej, w tej
grupie korzystając z funkcji „szukaj”. Poniżej dosłowna polska
transkrypcja narracji filmu. „Kapaemahu”.
Dawno
temu czterech niezwykłych podróżników wybrało się w zamorską podróż z
Tahiti, skąd pochodzili, na Hawaje. Wylądowali i osiedlili się w Ulukou
na Waikiki. Przybysze byli bardzo wysocy i obdarzeni głębokimi głosami,
choć byli łagodni i mówili nie podnosząc głosu. Nie byli ani
mężczyznami, ani kobietami. Byli mahu, mieszanką obojga płci w umyśle, sercu i duchu. Przywódca grupy nawet miał na imię Kapaemahu. Bogowie
bardzo sprzyjali czwórce przybyszy, darząc ich darami znajomości nauki i
umiejętnością uzdrawiania. Kapuni posiadała wielką duchową moc. Kinohi
posiadał dar jasnowidzenia. Kahaloa uzdrawiał na odległość. Kapaemahu
uzdarawiał poprzez przykładanie rąk. Cała czwórka przekazała swą
uzdrowicielską mądrość ludności Hawajów. Kiedy czterej uzdrowiciele
zakończyli swą misję, ludzie zapragnęli podziękować za wszyskie
cudowności, które dla nich uczynili wznosząc pomnik na ich cześć. Pewnej
bezksiężycowej nocy zebrali się w Kaimuki które słynie z brzmiących jak
dzwon skał. Przenieśli stamtąd cztery przeogromne głazy wlokąc je aż do
Waikiki. Wraz ze wschodem słońca uzdrowiciele zaczęli głazom
przekazywać całą swą uzdrowicielską moc kładąc pod każdym posążek mahu.
Ceremonie trwały aż do pełni księżyca. Po pełni, kiedy uzdrowiciele
wiedzieli, że przekazali głazom całą swą uzdrowicielską moc, mahu
zniknęli. 700 lat później. Głazy przez setki lat były uznawane za
święte. Jednak czasy się zmieniły tak samo, jak wokół zmieniło się
wszystko. Głazy Kapaemahu odeszły w zapomnienie. Nawet zbudowano nad
nimi kręgielnię. Głazy potem jednak wykopano, choć wciąż zabrania się
opowiadania ich prawdziwej historii; z historii Kapaemahu wymazano
przesłankę, że to mahu byli uzdrowicielami. Jest to
doprawdy wielka strata i straszny wstyd. Dopiero kiedy zrozumie się
prawdziwą historię związaną z tymi Głazami można doświadczyć i przejąć
ich żywą moc. Życie, życie, życie. Niech żyje historia Kapaemahu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz