Strony

środa, 21 lutego 2024

Dlaczego tak bardzo boicie się zmian?

 May be an image of outer space
 
Dlaczego tak bardzo boicie się zmian? Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Pragnę porozmawiać z wami właśnie o zmianach. Czyż to nie znamienne, że jeśli powiedzieć: „Cóż, sprawy ulegną zmianom”- to natychmiast robi się cicho? Każdy wtedy w myślach mówi tak: „Och nie, żeby tylko nic się u mnie nie pozmieniało!” W bieżącym miesiącu będziemy dyskutowali o waszym nastawieniu do zmian, dlaczego tak się ich obawiacie. Dzisiejszy przekaz jest więc pierwszym z serii czterech. Dzisiaj opowiemy co nieco o tym, dlaczego się ich tak obawiacie, a w kolejnych przesłaniach skupimy się na innych aspektach zmian.
Czy zebra może zmienić swoje cętki? Zebry przecież nie mają cętek! Czy lampart może zmienić cętki? A czy Człowiek też może zmienić swe cętki? Innymi słowy, czy to możliwe, żeby Człowiek stał się kimś, kim nie jest? Przecież we wszystkich tych metaforach o paskach i cętkach chodzi tylko o jedno: Czy Ludzie mogą samodzielnie odmienić swą biochemię? Czy sam potrafisz wewnętrznie odmienić swe ciało tak, aby stało się inne niż jest może od samego urodzenia? A jak się zapatrujecie na zmiany zachodzące w Gai, co się tam dzieje? O wszystkim tym będziemy dyskutowali podczas naszych lutowych spotkań w Kręgu Dwunastu.
Najpierw jednak porozmawiajmy właśnie o tym: o bojaźni przed zmianą. Jeśli spojrzeć na to zagadnienie ogólnie, to można powiedzieć, że większość Ludzi obawia się zmian, a to przecież dziwne, gdyż zmiany często wiodą do poprawy. Przecież czasem — może nawet 50% czasu — zmiany oznaczają poprawę, wyciągnięcie się do góry dzięki wszystkiemu, czego zdołaliście się w życiu nauczyć, a co z kolei sprawia, że stajecie się dojrzalsi. Dojrzałość zaś sprawia, że zmiany wnoszą w wasze życie coś dobrego.
Wystarczy z perspektywy czasu przyjrzeć się trajektorii życia kogoś, kto wspina się po drabinie hierarchii socjalnej, zdobywając tym samym coraz lepszą pozycję społeczną i bogactwo. Jak widać z tego przykładu, zmiany tutaj oznaczają coś pożądanego i dobrego, choć wy i tak się ich obawiacie. A dlaczego? O tym mowa była już na wstępie naszego programu, podczas odpowiedzi na zadane pytanie, z której wynikło, że bojaźń przed zmianami jest zjawiskiem kulturowym, związanym z lękiem przed autorytetem czy to politycznym, czy społecznym, jak na przykład wasz zwierzchnik czy szef, ktoś dla kogo pracujecie. Taki kulturowo zabarwiony lęk przed zmianą ma swoje uzasadnienie, gdyż w przeszłości ci na świeczniku — czy to politycy, czy ktoś stojący na jakiejś ważnej pozycji społeczenej — często byli Ludźmi negatywnymi i stąd zaczęliście wszystkie zmiany traktować jako negatywne, choć w rzeczywistości często się zdarza, że wcale takimi nie są. Lęk przed zmianami pochodzi więc bezpośrednio z waszej podświadomości oraz z poczucia, że sami nie zasługujecie na coś lepszego, choć przecież to zupełnie nie tak!
Och, kochani, powiadam wam, że każdy z was ma w sobie supermoc, której istnienia się nawet nie domyślacie. Poprzez przekazywane wam afirmacje, poprzez procesy, o których informujemy was w toku naszych cotygodniowych spotkań, każdy z was potrafi samodzielnie przeredagować to, jak postrzega samego siebie. I właśnie to jest prawdopodobnie największą przyczyną tego, dlaczego obawiacie się zmian: Wy nie oczekujecie dla siebie niczego dobrego! Och, kochani, gdybyście tylko mogli w obliczu nadchodzących zmian życiowych powiedzieć sobie tak: „O rety! Ojejku! Jestem gotów/gotowa na zmiany, gdyż wiem, że są to zmiany na lepsze. Dostanę to, o co proszę albo coś nawet lepszego!”
Odpowiecie mi na powyższe pewnie tak: „Dobrze ci tak mówić, Kryonie, ale ty nie żyjesz na Ziemi!” - przecież podobną odpowiedź słyszeliśmy od was już nie jeden raz! Już nie raz skarżycie mi się, że żyjecie w kulturze i w społeczeństwie, w których ciężko się wybić i przebić, że ostatnio macie mało powodów do radości i śmiechu ani do tego, żeby się jakoś dowartościować. Tak, macie rację i stąd najwyższa pora oduczyć się wszystkiego, czym nasiąkła wasza podświadomość. O tym będziemy jeszcze z wami rozmawiać podczas któregoś z czterech przesłań na luty.
Oprócz podświadomości istnieje jeszcze kilka innych przyczyn, dlaczego nie lubicie zmian. Często zachodzące w was zmiany są rzeczywiście dogłębne, a nie powierzchowne, czy drobne. Czasem wiążą się z przebudzeniem, kiedy to raptem uzmysławiacie sobie, że sprawy mają się zupełnie inaczej niż wam o tym kiedykolwiek mówiono czy uczono. Wydawać by się mogło, że taką zmianę powinniście przyjąć bez żadnych oporów, ale przecież tak nie jest. Potrzeba wam czasu, żeby ją jakoś przyswoić, co często wiąże się z obawami, oporami oraz uczuciem pustki. Oto dlaczego tak jest; oto kolejna przyczyna, dlaczego tak trudno wam zaakceptować zmiany.
W świecie zachodnim rodzice często uczą dzieci, że prezenty pod choinkę przynosi im Św. Mikołaj. Ale dziecko rośnie i przychodzi chwila, kiedy rodzicie oznajmiają mu tak: „Wiesz, ten Mikołaj to tak naprawdę my z mamą/my z tatą”. Dzieci bardzo często takie oznajmienie zaskakuje, a nawet wybuchają płaczem, uciekają do swego pokoju, gdyż czują się odarte z tajemniczości świąt. W okamgnieniu - trach! - i nie ma ani sań, ani reniferów, pryska cała magia Bożego Narodzenia!
W waszej kulturze jest to coś normalnego, ale dziecko, któremu się następnie mówi, że Św. Mikołaja nie ma, reaguje na to oznajmienie podobnie jak wy, kiedy budzicie się do szerszej prawdy o sobie i o świecie. Częściowo dzieje się tak, gdyż o tej szerszej prawdzie mówi wam ktoś zaufany, kogo kochacie i kto stanowi dla was autorytet. Tak się dzieje we wszystkich religiach, nie tylko w waszej.
Może jesteście rozczarowani czymś, w co wcześniej wierzyliście, albo ciężko wam się przestawić z wcześniej wyznawanego przekonania na to szersze, choć im dokładniej się temu przyglądacie, tym bardziej staje się oczywiste, że sprawy nie wyglądają tak, jak was o nich uczono. Kiedy się zastanawiacie, kto was tego uczył, okazuje się, że są/byli to Ludzie zaufani i kochani. Wtedy mówicie sobie tak: „Czyż zmiana przekonań albo mego dotychczasowego zdania na pewne zagadnienia nie jest równoznaczna z przeniewierzeniem się tym, których kocham?” Nie, to nie jest żadne sprzeniewierzenie!
Oto co pragnę wam na ten temat powiedzieć: Niezależnie od tego, czego was wcześniej uczono o tym, jak się sprawy mają w polityce, czy w stosunkach między rodzicami i dziećmi, gdyż może rzeczywiście uczyli was tego wszystkiego ci, których kochaliście i którym ufaliście. Ale oni wcale nie chcieli was oszukać; oni uczyli was pewnych spraw najlepiej jak sami je rozumieli, oni przekazali wam pewne prawdy, którym sami dawali wiary.
Tak oto wciąż się rozwijacie i osiągacie pewien poziom dojrzałości, teraz uzmysławiacie sobie naturę własnej duszy, jej esencję oraz własną mądrość. Teraz coś się zaczyna wewnątrz was dziać. Jeśli wyrazicie takie przyzwolenie, uaktywni się wasz Akasz. Używając afirmacji typu: „Kochany Duchu, powiedz mi, co powinienem/powinnam teraz wiedzieć?”, otwieracie pewne drzwi, są to drzwi wiodące do szerszej prawdy. Tak czyniąc uaktywnia się Akasz, czyli ożywa pamięć wszystkich przeżytych wcieleń i przekazuje wam informacje, do których wcześniej naprawdę nie mieliście dostępu. Teraz Akasz mówi tak: „Oto jak naprawdę sprawy się mają. Oto prawda, której wcześniej nie znałeś/znałaś. Oto czego się uczyłeś/uczyłaś się w jednym wcieleniu za drugim. Oto zdobyta w wielu wcieleniach twoja własna wiedza i mądrość, która jest ci teraz dostępna, gdyż ty już tę szkołę kończyłeś nie jeden raz”. Jakże wiele z tych prawd konfliktuje z tym, czego każdego z was uczono w obecnym życiu na temat waszej własnej tożsamości.
Często przyjęcie tego wszystkiego do wiadomości stanowi dla was trudność, gdyż czujecie się oszukani, czy zwiedzeni na manowce. Och, kochani, ale to wcale nie tak! To nieprawda! Kochani, wy po prostu dojrzewacie. To tak, jakbyście się dopiero co dowiedzieli prawdy o Św. Mikołaju i przeżywacie wiele emocji związanych z tym objawieniem, aż nie przywiodą was one do tej szerszej prawdy o miłosierdziu i dobroczynności. Właśnie dlatego, wokół zagadnienia zmian panuje tak wiele lęku i zdenerwowania. Przytaczam tutaj mantrę, którą już nie raz wam powtarzałem: „Kochany Duchu, akceptuję zmiany, ponieważ dzięki nim dostanę to, o co proszę, albo coś jeszcze lepszego. Kochany Duchu pomóż mi przeżyć zmiany w wiedzy, że choć sprawy nie zawsze wyglądają jakbym je sama planowała/sam planował, to jednak wiodą mnie do czegoś lepszego, gdyż uzmysławiam sobie i przyjmuję do wiadomości, że na to zasługuję i to mi się należy”.
Ilu z was potrafi coś takiego powiedzieć głośno? „Należy mi się to, o co proszę, albo coś jeszcze lepszego, gdyż jestem dzieckiem Stwórcy, dzieckiem bożym, jestem świadoma/świadomy Stwórcy Wewnątrz oraz tego, że żyję o właściwym czasie i na właściwym miejscu dla nastania na Ziemi Przełomu i bardziej miłosiernej świadomości”.
Możecie nawet ująć to tak: „Jestem Latarnią Morską dla innych, jestem dla nich nauczycielem/nauczycielką i dlatego wszystkie nadchodzące w mym życiu zmiany są dobroczynne i pozytywne. Właśnie takich zmian oczekuję, więc takie mi dawaj”.
Jak się to wam podoba? Czy potraficie tak powtarzać? Och, kochani, czy potraficie tak mówić, bo przecież ja, jako Kryon dobrze wiem, dokąd zmierza Ziemia? Ona zmierza w tym samym kierunku, co gigantyczna śnieżna kula, której nic już nie zdoła zatrzymać, czyli w kierunku bardziej miłosiernego świata, w którym jest miejsce dla każdego z was, w kierunku świata, którego każdy z was stanowi integralną cząstkę. Oczekujcie dobrych zmian w waszym życiu.
I tak jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...