Strony

piątek, 4 października 2019

Elementy iskry, cz. I


 Obraz może zawierać: niebo, chmura i na zewnątrz


Elementy iskry, cz. I
[Głos Marilyn Harper] Dzień dobry wszystkim! Jakże dobrze widzieć każdego z was! Tym, którzy nas jeszcze nie znają, przedstawiamy się: Jesteśmy Adironnda i przybywamy tutaj w waszym imieniu wraz z całą Radą Światła. Bardzo nas cieszy widok waszej promienności, światła, waszej boskiej obecności, waszej energii, która wypełnia tę część stanu Connecticut. Wiedzcie, że wasze wibracje docierają znacznie dalej, niż to się może wam wydawać możliwe; wiedzcie, że odmieniacie świat poprzez waszą obecność na tej sali i wchłanianie w siebie wszystkich energii.
Jak wam wiadomo, Wszechświat pracuje w waszym imieniu. Bóg, Źródło, jakkolwiek chcecie nazwać energię mieszkającą w każdej komórce waszego ciała i w każdej komórce wokół waszego ciała i którą z taką siłą promieniujecie – to jest właśnie energia, którą odmieniacie świadomość świata. Jak wam przed chwilą opowiadał Lee Carroll, to wszystko dzieje się już teraz, poprzez zmiany w prawodawstwie oraz zmiany w percepcji ludzi względem tego, co im się wydaje do przyjęcia, a co nie do przyjęcia. Te rzeczy daje się zaobserwować na tablicach reklamowych, w reklamach telewizyjnych, wszędzie; my to nawet widzimy na opakowaniach czekoladek Dove. Ha ha!
Zrozumcie, że oznaki zmian otaczają was zewsząd, czyż nie? Możecie wobec tego dokonać wyboru, czy je albo zauważyć, natchnąć swym oddechem, albo jak zwykle powtarzać: „Och, przecież świat się i tak nigdy nie zmieni!” A to nieprawda! Świat się zmienia właśnie w tej chwili, na waszych oczach. [Przed rozpoczęciem spotkania]Pewien anioł podszedł do stołu i przyniósł Marilyn pudełko czekoladek Dove, bowiem pragnął przynieść jej nowiny od istot w stanie New Jersey. Tak, New Jersey jest także oświecone! [w zbiorowej świadomości Amerykanów New Jersey to między innymi dom Bruce’a Springsteena i Jona Bonjovi, „Rodziny Soprano” i „Jersey Shores”- przyp. tłum.] Tak? To jest bardzo ważne, zatem weźcie głęboki oddech [czyta przekaz z czekoladek] : „Bądź nieustraszenie autentyczny.” Bądź nieustraszenie autentyczny... pragniemy tę umiejętność bycia nieustraszenie autentycznym, wnieść na nowy poziom.
Po pierwsze, musicie sami rozstrzygnąć, kiedy jesteście autentyczni, a kiedy nie; kim jesteście, a kim nie jesteście? Co jest prawdziwe, a co Memorex? [Aluzja do marki taśm VHS, które w latach 80-ch reklamowano jako posiadające tak wysoką rozdzielczość, że nagrany na nich obraz niczym nie różnił się od życia – przyp. tłum.] Musicie rozstrzygnąć, co się na świecie dzieje, a co nie. Co z wami rezonuje, a co wzbudza opór? Ach, stawiamy wam bardzo dużo pytań, nieprawdaż? Ludziom się wydaje, że przychodzą do nas po odpowiedzi, a my stawiamy im więcej pytań!
Wiedzcie, że żyjąc na świecie, niektóre sprawy mogą być dla was niewygodne. Zdarzają się takie chwile, kiedy coś wewnątrz was drażni, kiedy coś wewnątrz mówi wam: „to nie dla mnie.” Taki sygnał wewnętrzny to pytanie: „Czy to prawdziwe, czy to Memorex? Niektórzy mogą nawet nie wiedzieć, o czym w tej chwili mówimy, bowiem nie wiemy, czy i Memorex wciąż jest Memorex’em? [Marilyn się zastanawia, czy wszyscy wiedzą co to taśma VHS – przyp. tłum.] Sygnały wewnętrzne więc mogą informować was o dwóch rzeczach: albo potwierdzają, że jesteście na właściwej drodze, albo mogą wam dawać do zrozumienia, że istnieje pewien opór. Innymi słowy, wasze komórki dążą w pewnym nowym kierunku i mówią: „zaraz zaraz, nie jesteśmy pewne, czy nam się to będzie podobać.” Włącza się ego i rozwibrowuje wasze wnętrze mówiąc: „Uwaga, niebezpieczeństwo!” – jak o tym ostrzegał kto? –aha! [ktoś z sali mówi] Will Robinson [kolejna aluzja do Amerykańskiej popkultury, tym razem do serialu telewizyjnego lat 60-tych pt. “Lost in Space”, (Zagubieni kosmosie) w którym robot ostrzegał jednego z bohaterów o niebezpieczeństwie krzycząc: „Danger, Will Robinson”, co na zawsze weszło do języka potocznego, przynajmniej tamtego pokolenia - przyp. tłum.] Ha ha ha, Dziękuję! Teraz to na pewno wszyscy będą wiedzieli ile Marilyn ma lat, bowiem właśnie używamy jej wspomnień. Wracając do sygnałów wewnętrznych, one albo ostrzegają o pewnym oporze, albo – weźcie głęboki oddech – po prostu dają wam znać, że oto wchodzicie na nieznany waszej duszy grunt. Zatem otrzymując takie wewnętrzne przesłanki, musicie sobie postawić następujące trzy pytania, a może dwa, bo my nie umiemy liczyć: „Czy to niebezpieczeństwo jest rzeczywiste?” „Czy to potwierdzenie, mówiące, że jestem na właściwej drodze?” „A może to sygnał, że na tej drodze stawiacie jakiś opór?” Może się bowiem zdarzyć, że będziecie się tak silnie opierali, że ten opór przyprawi was o mdłości. Czy jesteście tego świadomi? Wiecie, całkiem niedawno wyszliście z roku 2012, zalewa was bardzo dużo informacji i przesłanek na wszystkich poziomach więc czasem możecie z tego wszystkiego dostać mdłości. Wtedy możecie sobie pomyśleć: „Och, to na pewno nic dobrego!” I wtedy schodzicie z drogi i później świta wam, że ten sygnał wewnętrzny mógł przekazywać wam coś doprawdy ważnego.
Odbiór sygnałów wewnętrznych czasami jest trudny, czasem doprawdy lepiej zejść z drogi, bo ta wibracja zupełnie wam nie pasuje, pochodzi z niższego poziomu niż ten, na którym jesteście. Powiedziawszy to, jesteśmy jednak zdania, że obecnie jest zupełnie inaczej, bowiem wszystko, co spotykacie na swej drodze wiedzie was na coraz wyższy poziom. Dzieje się tak, bowiem ego jest bardzo zachowawcze i chce, żeby rzeczy pozostały takie same, gdyż wtedy wie, że jesteście bezpieczni. Takie ma bowiem zadanie. Komórki ciała z kolei pragną się rozwijać i ewoluować. Między ego i strukturą komórkową zachodzi pewna rozbieżność. Taka rozbieżność to okazja do podjęcia wyboru. Możecie wobec tego powiedzieć sobie: „W porządku, przez jakiś czas mogę się czuć niekomfortowo, ponieważ czuję pewien opór, ale ja się przemogę.” I wtedy jesteście nieustraszenie autentyczni.
Teraz pragniemy zmienić wibrację tej przesłanki z pudełka czekoladek Dove. Sam symbolizm marki tych czekoladek jest interesujący [Dove, po polsku gołąbek, symbol pokoju – przyp. tłum.], gołąbek przynosi wam nowiny dla duszy, zatem nie tylko zachęca was, abyście jedli więcej czekolady! Ha ha! [Gromki śmiech na sali] A to jest zawsze dobra przesłanka, co nie? Jeśli ktoś jest na czekoladę uczulony, to teraz robi się inne słodycze z mniejszą jej zawartością. Pragniemy energię tej przesłanki o autentyczności rozszerzyć poza samą autentyczność, zatem, żyjmy nie tylko autentycznie ale i nieustraszenie! Bądźcie więc odważni, żyjcie odważnie, bądźcie odważnie autentyczni.
W tym wciąż odmieniającym się i rozwijającym wszędzie dokoła świecie, w tym jak w kalejdoskopie zmieniającym się świecie bogactwa więzi i połączeń, postępu i pędu naprzód natkniecie się na przeciwieństwa, na opozycję pochodzącą od własnego światła. Czy ktoś z was już czegoś takiego doświadczył? O, może nie? Może to tylko osobiste doświadczenie naszego medium Marilyn?
Zatem, jeśli przyjdzie wam coś takiego doświadczyć, to właśnie wtedy weźcie głęboki oddech i powiedzcie sobie: „Aha, to jest przeciwieństwo, antyteza, energia, która wydaje się stawiać opór mnie samemu/samej.” Pamiętajcie, to tylko antyteza, puf... i już jej nie ma! Mówcie sobie dalej: „Całe moje otoczenie dopiero uczy się jak podnosić wibracje własne, zatem natchnę oddechem swoje, aby ich za sobą pociągnęły. Na tym polega nowy Memorex, wdrażanie nowych wibracji [bowiem z perspektywy wieczności życie na Ziemi to i tak swoista wirtualna rzeczywistość – przyp. tłum.] Przecież wszytko wokół stara się do czegoś „podciągnąć.” Kiedy to wy posiadacie najwyższe w otoczeniu wibracje, to całe otoczenie „podciąga się” do was. Jesteście własną autentycznością. Rozumiemy, że swego czasu słowo „autentyczność” było frazesem, choć tak naprawdę nikt nie wiedział co to takiego. Ha ha, nawet definicja w słowniku jest niejasna.
Naszym zdaniem, w naszym przekonaniu, autentyczność to integracja wszystkiego co dzieli was od tego, kim naprawdę jesteście. Integracja wszystkich starych kodów, programów, pojęć i wibracji. Przecież wiecie, że w waszej kulturze już od urodzenia wpaja się wam, że jesteście jakoś nieczyści, brudni, coś z wami od początku nie tak. Wpojono wam „Opowieść o grzechu pierworodnym.” A przecież to takie niemądre! Widzicie, wasze autentyczne Ja, jest wspaniałe, jest prawdą i miłością. Ono stoi z dumnie wypiętą piersią, jest odważne, wyzwala światło i miłość wszędzie, gdzie się nie obróci. Zatem, sami to światło wzniecacie niezależnie od tego, jaką ścieżką kroczycie. Na tym polega autentyczność każdego z was. Wszystko, co stara się was od tego oddzielić jest śmiechu warte. Rozumiecie?
Prosimy was więc ukochane istoty światła, abyście odczuli, pomyśleli, poczuli i doświadczyli, w jaki sposób możecie stać się odważnie autentyczni zgodnie z tym, jak zostaliście zaprojektowani. Zrozumcie więc, kiedy dusza się opiera myśląc, że pora się cofnąć, bądź zmienić kierunek, gdyż to, co na wprost wydaje się zbyt niebezpieczne, dzieje się tak tylko dlatego, że wasza dusza tutaj jeszcze nie była. Nie ma żadnego paradygmatu, według którego można by określić życie na tej planecie. Natchnijcie TO swoim oddechem. Doskonale wiemy, że słyszeliście ten zwrot niezliczoną ilość razy, pragniemy jednak abyście dobrze to zrozumieli.
Wiecie, to tak, jak już wcześniej wam o tym mówiliśmy. W czasach pionierskich osiedleńcy jeździli po bezdrożach karawanami wozów, które podążały jedna za drugą koleinami pozostawionymi przez poprzednią. A wasza pionierska karawana nie ma żadnych kolein, śladem których mogłaby podążać! Tutaj nawet nie chodzi nam o to, aby te koleiny omijać. Teraz nie ma żadnych kolein, żadnych dróg. Jest tylko okazja wejścia do wewnątrz i poczucia własną duszę oraz zapytania jej samej: „Czy to, co czuję to opór przed moim własnym oświeceniem? Czy to, co czuję to prawda? Ewoluując, wkraczam na swą ścieżkę autentyczności niezależnie od tego, czy potrafię to wymówić, czy nie.” [aluzja do przejęzyczenia się Marilyn] I wstępujecie na tę ścieżkę odważnie! Weźcie głęboki oddech.
Kochamy was ogromnie, widzimy, kim jesteście naprawdę, widzimy duszę każdego z was, wasze wnętrze, wasze zwątpienia i obawy, jak i objawiający się od czasu do czasu opór. Widzimy także waszą miłość, czyli wasze prawdziwe oblicze. Namasté!
[ Głos Lee Carroll] Witam was kochani! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. W rzeczy samej, Człowiek zbliża się do nowego paradygmatu, jak to wam już od wielu lat powtarzamy. Nowy paradygmat istnienia jest doprawdy bardzo odmienny, duchowy. To jest paradygmat duszy. Tutaj nie chodzi tylko o to, co się obecnie dzieje na planecie, co się dzieje z waszą świadomością, tutaj chodzi o samą naturę zasłony, cokolwiek to pojęcie dla was znaczy. Zasłona oddzielająca was od wielu niezrozumiałych rzeczy, które się wam wydają, że je rozwikłaliście, właśnie zaczyna się unosić i to, co spod niej widać, wprowadza was w zamieszanie. Pragnę, aby bieżący przekaz i ten zaraz po nim, były na wspólny temat, który ujmę jako „Elementy iskry.” W celu dogłębnego zrozumienia pojęć, które dzisiaj wam zaprezentuję, proponuję odsłuchanie/przeczytanie mego przekazu z zeszłego tygodnia pt. „Iskra” [polska transkrypcja poniżej, w tej grupie – przyp. tłum.] Ku przypomnieniu, powtórzymy wam pewne pojęcia, a następnie przekażę wam kilka wskazówek na temat tego, co zachodzi między elementami, co się z iskrą dzieje oraz co się dzieje potem. Zatem, na moment powróćmy do zeszłego tygodnia.
W toku przekazu poproszę, abyście z wizualizowali sobie kilka rzeczy, bowiem samej prawdy nie potraficie sobie wyobrazić. Owa Prawda, czystość, rdzeń, miłość boża, złoty wzorzec Prawdy, to miłość, jaką Bóg żywi do stworzenia. Ona jest tak przeczysta, że nie potraficie tej czystości ani pojąć, ani wyobrazić, ani poznać. Znacie miłość bożą tylko z tego, czego was o niej nauczono, domyślacie się jak czysta może być na podstawie miłości międzyludzkiej, czy miłości rodziców do dzieci, zatem, osądzacie wszystko na podstawie tego, jak bardzo sami potraficie kochać, a to nawet nie oddaje, choćby powierzchownie, natury miłości, miłosierdzia, piękna i troskliwości, które Bóg żywi do każdego z was. Na Ziemi nie istnieje żaden paradygmat, który mógłby to choć trochę wam przybliżyć. Zatem, gdybym poprosił was, abyście sobie tę miłość wyobrazili, to nie wiedzielibyście jak to zrobić. Dlatego opisując miłość Stwórcy do stworzenia, używamy opowieści i przykładów, różnic między starym i nowym paradygmatem istnienia, a czasem nawet przypowieści.
Kochani, czy potraficie sobie wyobrazić jak chodzicie po Ziemi w otoczeniu aniołów? Wyobraźcie sobie te anioły jak wam się żywnie podoba: mogą być dowolnej płci, dowolnie duże, czy małe, ale muszą być piękne, święte i milczące. Anioły milczą, bowiem posiadacie możliwość wolnego wyboru. Od chwili narodzin możecie, albo słuchać co się do was mówi i czego naucza, albo i nie, możecie czuć i dociekać pewnych rzeczy, albo i nie, możecie nadać swemu życiu dowolny kierunek, po swojemu zapatrywać się na własną sferę duchową, myśleć w dowolny sposób. Nikt, ale to nikt, nie może ograniczyć waszych horyzontów myślowych – oni mogą tego próbować, ale jesteście wolni odnośnie dokonywania swoich własnych wyborów w zależności od tego, na co macie ochotę i co się wam wydaje sensowne.
W starej energii wszystko, czego was nauczano na temat miłości bożej to była wersja dla dzieci, jak to określam, bowiem nikt z was nie umie sobie tego szczerego złota - prawdziwego paradygmatu duszy - wyobrazić. Patrząc na własne życie na Ziemi, od razu przychodzą wam na myśl cierpienie, trudności i walka o byt. Często się zdarza, że prócz tych rzeczy nie widzicie niczego więcej. W stosunku do siebie i duszy, do samego Boga, mówicie: „Jeśli się będę dobrze sprawować, to to wszystko przyjdzie później!” Albo mówicie: „Wydaje mi się, że Bóg mnie kocha i rozmyślam o tej miłości całymi dniami, aby wytrzymać własne cierpienie” - a to nawet choćby częściowo nie jest prawda!
Wyobraźcie sobie, że żyjecie w otoczeniu aniołów. Wyobraźcie sobie wspaniałość Stworzenia, towarzyszącą wam na każdym kroku; to nie jest tylko jeden anioł. „Ile aniołów zmieści się na główce od szpilki?” – przecież to słyszeliście. [Jako drwinę św. Tomasza z Akwinu ze scholastyków i i zwolenników filozofii Platona – przyp. tłum.] Wyobraźcie sobie, że każdy z was posiada własną świtę i gdybyście mogli ją zobaczyć, ujrzelibyście wasz własny kolor, gdyż ta świta jest wam przypisana i tak w jej towarzystwie chodzicie sobie z miejsca na miejsce. A teraz ... Wyobraźcie sobie, że druga strona zasłony chodzi z wami ramię w ramię! Jest to najlepsze wytłumaczenie jakie mogę wam ofiarować na temat tego, jak wygląda wielowymiarowy Bóg, ponieważ nie na razie nie wiecie co to wymiary, nie myślicie takimi kategoriami, wiecie tylko, że żyjecie i jak to życie się toczy, oraz co się ma wydarzyć dalej. Załóżmy więc, że cokolwiek by to nie było, to anioły są tego świadkami. To, o czym nie wiecie, czego tak naprawdę nikt wam nigdy nie powiedział, to to, że anioły są wam dostępne, jeśli tylko wiecie, jak się do nich zwrócić.
Na chwilę wyobraźcie sobie człowieka w pokoju. Pokój to życie i człowiek w nim robi wszystko najlepiej, jak potrafi. „Najlepiej jak potrafi” to przedmioty w pokoju, które także należy zrozumieć przenośnie. Część tych obiektów może wskazywać na życie duchowe. Inne, to poglądy polityczne, określające jak ten człowiek zapatruje się na to i tamto. Wyobraźcie sobie to wszystko jako przedmioty w pokoju i ten człowiek używa ich wszystkich, dzięki nim żyje z dnia na dzień najlepiej, jak tylko potrafi. W pokoju zwanym życiem ten człowiek je, kocha, rozumuje logicznie, używa intelektu, czyli posiada wszystko, co wchodzi w skład Istoty Ludzkiej.
Kochani, wasza dusza ma niewiele styczności z wszystkimi przedmiotami w tym pokoju zwanym życiem. Widzicie, prawdę mówiąc, dusza nigdy dotąd nie stanowiła jego części. Zawsze pojmowaliście duszę jako przebywającą gdzie indziej i w tym pokoju zwanym życiem, posiadacie co do duszy pewne odgórne nastawienia. W starej energii pojęcie duszy tłumaczyły wam wszystkie znajdujące się tam przedmioty. Niektóre są opatrzone takimi nalepkami, jak: „rzeczy, których nauczyliście się od innych” i często się zdarza, że w pewnym sensie te obiekty stają się waszymi strażnikami. Dzieje się tak, bowiem one stoją na straży waszego życia. Sami w ten sposób do tych przedmiotów podchodzicie, zwłaszcza do tych, które określają zwykły tor waszego rozumowania, wasze nastawienie, logikę i sferę duchową. W życiu, jak wam wiadomo, macie też ludzi, którzy chronią was przed popełnieniem błędu, bowiem, jak wam się mówi, jesteście omylni. Można ich nazwać strażnikami sfery duchowej. Oni was pilnują, bowiem mówi się wam, że choć miłość boża jest dostępna wszystkim, to ktoś musi was pilnować. I wy czujecie się kochani, chodzicie we właściwe miejsca, żeby się modlić i wy to uważacie za poprawne i stosowne; pod okiem strażnika czujecie się kochani. I do pewnej chwili rzeczywiście, to wszystko jest właściwe.
Kochani, wszystko co powiedziałem powyżej to metafora. A co z tym wszystkim mają wspólnego kroczące z wami ręka w rękę anioły? Słuchajcie dalej. W pokoju zwanym życiem, od zawsze istnieją pewne drzwi, bowiem dzięki możliwości wolnego wyboru, zawsze możecie rozejrzeć się dookoła. Możecie więc zajrzeć za wiele istniejących w tym pokoju drzwi, ale żadne z nich was nie interesują, gdyż skupiacie się tylko na tych oznaczonych jako „wyjście” i „wejście,” czyli na sobie samych na tym, skąd przychodzicie, dokąd odchodzicie, jaki posiadacie sposób myślenia, czym się macie zajmować oraz jak walczyć o byt, co się z wami stanie po śmierci. W tym pokoju istnieje jeszcze cały szereg innych drzwi, ale jak dotąd nie zwracaliście na nie zbytniej uwagi, w szczególności chodzi mi o jedne drzwi - te złote.
Kiedyś już je otwieraliście, ha ha ha! Ale strażnicy bardzo szybko podbiegli, aby je z powrotem zamknąć! Powiedzieli wam wtedy, żeby ich nie otwierać, bowiem jeśli się je otworzy, to nie wiadomo, co można na siebie ściągnąć. Kiedy je otwieraliście, to zauważyliście, że wiodły na schody i że na ich szczycie było widać światło, ale wam powiedziano, że tam się kryje niebezpieczeństwo, że to zasadzka, więc lepiej tam nie zaglądać, gdyż można stracić własną duszę; pewnie jeszcze nakażą się ubierać jakoś inaczej, wznosić dziwne inkantacje i wszystkie inne rzeczy, które zresztą na pewno sami słyszeliście. Strażnicy na widok tych drzwi będą mówić: „Zostaw je, nie otwieraj! Trzymaj się tego, co znasz.” Widzicie, dzieje się tak, bowiem ci strażnicy pilnują, abyście się nie wyłamywali. Według nich, ten kochający Bóg do którego regularnie się modlicie posiada także drugie oblicze. Ów kochający Bóg posiada pewną tendencję do karania was po śmierci, jeśli będziecie się wyłamywać. I wy to przyjmujecie za dobrą monetę i zgodnie z tym żyjecie.
A co z obecnymi przy was aniołami? Och, one wciąż są w pokoju, ale milczą. Im nie wolno nic powiedzieć, dopóki sami nie otworzycie złotych drzwi, aby na własne oczy zobaczyć, co zastaniecie po drugiej stronie. Zatem, co powstrzymuje ludzi, aby otworzyć drzwi i zajrzeć do środka? Odpowiedź: zwykle to bywa albo strach, albo jak to już wcześniej określiłem, są zbyt “mądrzy”, aby się temu przyjrzeć z bliska. [Patrz 2-gi przekaz z Buffalo pt. „Zbyt mądry, żeby to zobaczyć” poniżej w tej grupie – przyp. tłum.] I sami o tym mówią, że są zbyt inteligentni, żeby tam zaglądać, za mądrzy, aby się przyjrzeć z bliska. „Przecież wszyscy wiedzą, co za tymi drzwiami – sami dziwacy!”- mówią. „Za tymi drzwiami same dziwactwa i śmieszne rzeczy. Tam nie warto nawet zaglądać. Lepiej trzymać się logiki, bowiem tak myśli się od setek lat. Trzymajmy się Boga osądzającego.” Hmm... I tak też robicie. Ale nie wszyscy z was.
Stare dusze - w nowej energii, w snach - te drzwi przywołują was do siebie i zwracają się do was, mówiąc: „Chyba nic się nie stanie, jak mnie otworzysz? Chyba nic się nie stanie, jak mnie otworzysz?” Czy przez ciekawość można stracić życie? Odpowiedź: NIE! W rzeczy samej, pokój zwany życiem, zawiera w sobie pewną gwarancję, która brzmi: „Rozglądaj się dokoła do woli, jeśli coś ci się nie podoba, to zawsze możesz wrócić.” Wam się jednakże o tym nie mówi. Was się uczy inaczej, wam się mówi, że jeśli choć raz otworzycie te drzwi, to koniec, bowiem inne niezrozumiałe siły, niskie energie wciągną was na schody i już nigdy stamtąd nie wrócicie, a to rodzi strach. Teraz więc boicie się te drzwi otwierać. Tak czy inaczej, stare dusze tej planety wciąż słyszą głos mówiący im: „Słuchaj, jesteś silniejszy, niż ci się wydaje, rozejrzyj się, zobacz co tam i jak ci się nie będzie podobać, to wróć z powrotem. Jesteś wystarczająco silny, żeby wrócić. Jesteś na tej planecie nie pierwszy raz i dobrze ją znam.”
Zatem, kiedy nikt tego nie widzi, ha ha, uchylacie złotych drzwi i jak tylko to robicie, to wszystkie anioły z waszym imieniem i kolorem na piersiach raptem ożywiają się. Nieważne, ile macie wtedy lat, jaka cyfra określa długość waszego życia, one towarzyszą wam w kompletnej ciszy od samego urodzenia czekając, kiedy choć raz wyrazicie intencję otworzenia drzwi. I otwieracie drzwi, widzicie złote schody, zaczynacie na nie wchodzić, a anioły stają się coraz większe, zaczynają wam pewne rzeczy pokazywać, bowiem oto kroczycie po schodach i kiedy osiągacie ich szczyt, to... To jest właśnie iskra!
Jak wcześniej mówiliśmy, to jest ta sama iskra, która się wam pokazuje na łożu śmierci. Kochani, w momencie śmierci pokazuje się wam wszystko! Wtedy zasłona jest zupełnie podniesiona. Niezależnie od rodzaju wyznawanej wiary na Ziemi, czy czegokolwiek innego, raptem czysto i wyraźnie widzicie Prawdę, zasadniczą, rdzenną Prawdę! Jak na nią reagujecie? „Och, ojej! Ach, ojej!” - rozpoznajecie, że oto jesteście w Domu! Rozpoznajecie wszystko pozostałe. Wiecie, że jesteście tylko podróżnikami. Tak wygląda iskra.
Kiedy otwieracie złote drzwi, to na szczycie schodów widzicie właśnie zmodyfikowaną iskrę, kiedy więc zaczyna brakować wam słów i wzdychacie: „Och, ojej!” – macie do czynienia z iskrą. „To nie tak, jak się o tym naucza, sam, bez strażników oglądam Boga! Widzę pokój bez okien czy drzwi, bowiem nie ma żadnych ścian! To dopiero wolność, o której zawsze marzyłem!” Tak wygląda iskra.
Nigdy nie opowiadaliśmy wam, co potem, bowiem sama iskra daje aż tyle radości, objawienia i zrozumienia. Jest jeszcze ten cichy głos wewnętrzny mówiący: „Wiesz, możesz tymi samymi schodami zejść na dół, możesz zejść na dół, zanim wszyscy się obudzą.”I wtedy idziecie po cement i murujecie drogę z powrotem, bo już teraz wiecie lepiej, uzmysławiacie sobie, że w pokoju był zupełnie inny świat, inny paradygmat, można nawet powiedzieć, że tam żyła inna dusza, dusza o niższej energii. [Patrz przekaz Kryona pt. „Wejście i śmierć kliniczna” poniżej, w tej grupie – przyp. tłum.] Teraz, kiedy wam pokazano Prawdę, z niedowierzaniem widzicie różnice między nieskalaną czystością i pięknem Boga, który niezmiernie was kocha [i tym, czego was o tym uczono]. A co dalej?
Sama iskra to jeszcze nie wszystko. Iskra stawia was na tej samej płaszczyźnie pod względem objawienia, co inne stare dusze Nowej Ziemi. Następną fazą, kolejnym elementem iskry - a ich jest więcej i opiszę wam je później – jest uzmysłowienie sobie, że jesteście wolni. Co wy na to, że wszystko, czego was nauczono, to nieprawda? Co wy na to, jeśli przekazywano wam tylko półprawdy? Aż tu raptem widzicie wszystko w całości! Przed iskrą więc wasze życie można porównać do chodzenia po pokoju między dobrze przez was określonymi ścianami, gdzie czuliście się bezpieczni. [Patrz też przekaz z początku tego roku pt. „Przypowieść o ogródku” – przyp. tłum.]
A co się dzieje, mówiąc w przenośni, kiedy wchodzicie do pokoju pozbawionego ścian i sufitu, w którym możecie się udać w dowolnym kierunku, w zależności od tego, dokąd skieruje was tok myślenia? Oczywiście, wszystko to metafory. Co, jeśli teraz możecie robić niemalże wszystko? Co, jeśli zaczynacie się wtedy uczyć zasad metafizyki, dzięki którym dowiadujecie się że – jeśli tego chcecie - możecie się sami uzdrowić, że – jeśli tego chcecie - możecie wydłużyć własne życie? A przecież to są te same rzeczy, o których was nauczano, że nie posiadacie nad nimi żadnej kontroli; teraz okazuje się, że nimi można sterować, dowolnie! Co z tą wiedzą zrobicie?
Zaraz wam powiem: siedzicie sobie chwilę na podłodze i płaczecie z radości. Iskra jest tak ogromna! Uzmysławiacie sobie, że nawet pod względem obranego zawodu, czy pracy zarobkowej, wcale nie utkwiliście. Nie musicie jej wykonywać, bowiem przecież istnieje jeszcze tak wiele innych możliwości! W nowym świetle widzicie to wszystko w swoim polu. Przestajecie się więc obawiać, co będzie dalej, czy dacie radę się utrzymać? Albo co się stanie, kiedy przestaniecie liczyć na stałą pensję? Nic z tych rzeczy nie ma wtedy dla was znaczenia! Dzieje się tak, bowiem te milczące anioły zaczynają teraz mówić coraz głośniej! To one przekazują wam to, co nazwę duchową intuicją. „Idź w lewo, skręć w prawo. Idź tu, idź tam.” Uzmysławiacie sobie, że teraz na pewnym poziomie, cały świat należy do was!
A potem, a potem przychodzi kolejny poziom, kolejne stadium, uff. Zaczynacie patrzeć na wszystkich w waszym otoczeniu, zaczynacie się im dobrze przyglądać i rozumiecie, że oni wciąż tkwią w swych pokojach i ani trochę nie uwierzą jeśli im powiecie o złotych schodach. Jeśli im o tym powiecie, to oni mogą się od was odwrócić – już tego doświadczyliście, bowiem widzą, że jesteście inni i to się im wcale nie podoba. Ich strażnicy ostrzegają ich przed wami. Hmm.
A potem rodzi się w was pewna wrażliwość, empatia pozwalająca odczuć jak się sami czuliście w starym pokoju. Wtedy wszystko, co pragniecie dla nich zrobić, to ich przytulić i powiedzieć, że można jeszcze inaczej, można być wolnym. Kochani! To, o czym mówimy, to żadna nowa doktryna. Tutaj nie chodzi o żaden nowy system [religię], tutaj chodzi o wstąpienie we własną duszę, przyjmując na zawsze Prawdę Boga i Iskrę!
Element uzmysłowienia sobie własnej wolności to jedno, to się potem przekształca we wrażliwość i empatię, ha ha, niektórzy z was już to znają, inni wciąż tym żyją. Pragnę wam coś poradzić: Nie pozwólcie, aby ta wrażliwość i empatia was ściągały ku dołowi. W niczym wam to nie pomoże, jeśli staniecie się nadwrażliwi, zbyt wrażliwi dla własnego dobra. Nie pomoże to wam w tym, co potem. To nie pomoże w przyswojeniu kolejnego elementu iskry. Kiedy wejdziecie na szczyt złotych schodów, to staniecie się wojownikami światła. Jest was garstka, a po podniesieniu zasłony, wiele macie do zrobienia. [od samego początku przekazu, Kryon mówi, że dla odmieniania całej ludzkości wystarczy, żeby się przebudziło mniej niż 1% ludzi – przyp. tłum.]
Czego nie należy robić? Nie należy osądzać przyjaciół i znajomych, ani nie rozdawać im do czytania książek Kryona! Czego nie należy robić, to nikogo nawracać ani opowiadać kim jesteście i co w życiu znaleźliście. Co zamiast tego macie do zrobienia? Kochać wszystkich w otoczeniu z takim miłosierdziem, że sami się do was pewnego dnia zwrócą mówiąc: „Ja też chcę mieć tak, jak ty! W moim pokoju tego nie ma!” Dopiero wtedy możecie im łagodnie i ostrożnie podpowiedzieć, aby szukali drzwi! „One są przepiękne!” Ten proces również jest piękny!
Niektórzy uważają, że to co Kryon wam opowiada, to oszustwo i naciąganie! Albo mówią, że Kryon was ściąga na manowce. Jeśli i wam się tak wydaje, to rzucam wyzwanie: Jeśli teraz tego słuchacie /albo to czytacie, to może najpierw udajcie się za złote drzwi i wróćcie z powrotem. Czy wystarczy wam siły, czy też wydaje się wam, że wasza dusza wpadnie w sidła? Cóż, pod pewnym względem ona wpadnie w sidła, miłość bowiem zniewala haha! Kochani! Prawda jest zniewalająca i dlatego tutaj jestem. Pragnę przekazać wam więcej elementów, ponieważ jest ich sporo, ale to zrobimy wieczorem.
Wszystko przez tę Iskrę. A jak wygląda wasz pokój? [Kryon się śmieje]
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz
Fot. Google Images & YT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...