Czy kosmici rzeczywiście istnieją? [Kryon się śmieje.]
Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Czy to prawda? Jeśli tak, to skąd pochodzą? Jak wyglądają? Jeśli istnieją, to dlaczego jeszcze się z wami na Ziemi nie skontaktowali? Niniejszym zaczynamy kolejny przekaz z marcowej serii o tajemnicach. Gdybyście wewnątrz mieli coś wrodzonego, co odpowiadałoby wam na pytania: „Kochany duchu, powiedz mi, o czym powinienem teraz wiedzieć? Kochane ciało, powiedz mi, co powinienem teraz wiedzieć?” – znalibyście odpowiedzi na wszystkie tego typu pytania, lecz na razie tego nie macie. Zatem co do rozwoju wrodzonych zdolności Istoty Ludzkiej istnieje pewien czasowy filtr. [Chodzi o kontakt z wrodzoną mądrością ciała – przyp. tłum.] Tak, taki filtr rzeczywiście istnieje, o czym zresztą wspominałem już wcześniej. Jest to filtr, który odkrywa przed wami pewne tajemnice dopiero wtedy, kiedy na ich ujawnienie przychodzi odpowiednia pora.
Na temat obcych z kosmosu mógłbym wam opowiedzieć bardzo dużo. Pragnę podzielić się z wami zwłaszcza tą częścią opowieści o nich, która traktuje o miłości. Pragnę opowiedzieć wam część tej opowieści, której się nie spodziewacie usłyszeć; pragnę odpowiedzieć na pytanie: Czy kosmici rzeczywiście istnieją? Jak tam, chcecie tę odpowiedź usłyszeć już teraz? Brzmi ona: Tak, oczywiście, że istnieją. Tak. Tak. Powtarzam: Tak!
Pewni naukowcy się ze mną nie zgodzą. Nie zgodzą się ze mną dlatego, że na istnienie kosmitów nie pozwalają prawa fizyki. Jeśli oni rzeczywiście istnieją i już kiedyś tę planetę odwiedzali – a tak przecież było – to wtedy musieliby podróżować z prędkością większą od znanej wam prędkości światła, co według waszej nauki jest absolutnie niemożliwe. Jeśli ktoś podróżuje z prędkością światła, to sam się zamienia w światło. Zatem tej prędkości nie da się przekroczyć. I w tym miejscu sprawy stają się ciekawe, gdyż tutaj chodzi o percepcję, odkrycia naukowe i samą naturę rzeczywistości.
Kochani, teraz pragnę wam powiedzieć, gdzie pod tym względem znajduje się świadomość Ziemi. Wciąż jesteście jak dzieci, zadające pytania na temat znanej wam, codziennej, ograniczonej do czterech wymiarów rzeczywistości. Najlepsze, co mogę zrobić, żeby wam to wytłumaczyć, to podać wam tego przykład.
Cofnijmy się więc w czasie kilkaset lat. Rozmawiacie teraz z kimś, kto chciałby odwiedzić brata mieszkającego w odległości mniej więcej tysiąca albo tysiąca pięciuset kilometrów. Jaki to dla tego Człowieka dystans? Dla niego jest to dystans odpowiadający kilkudniowej podróży konnej albo jeszcze dłuższy, jeśli miałby tam iść pieszo. W tamtych czasach takie odległości od jednej wioski do drugiej zwykle liczono właśnie tak, kategoriami podróży przy użyciu najszybszego środka lokomocji.
A teraz załóżmy, że możemy temu Człowiekowi dać do ręki telefon komórkowy. Teraz może rozmawiać w czasie rzeczywistym z bratem oddalonym od niego o tysiąc pięćset kilometrów! Jak się wam, wydaje, jak by zareagował na tę rozmowę? Pierwsze pytanie, które by zadał, brzmiałoby tak: „Czy to ja jestem tam, czy mój brat jest tutaj? Jak nasza rozmowa jest możliwa, skoro on jest tam? Przecież nie mogę z nim w ten sposób rozmawiać, ponieważ dzieli nas ogromna odległość. Żeby ze sobą rozmawiać, musimy się widzieć, on musi być gdzieś w polu mojego widzenia. No ale przecież z nim rozmawiałem, więc jak to jest? Czy taka rozmowa jest rzeczywista? Czy to przypadkiem nie jakieś czary?”
Czy zaczynacie już rozumieć, o co mi chodzi? Człowiek sprzed kilkuset lat nie zna koncepcji telefonu, nie zna zasad fizyki, którymi rządzi się transmisja głosu. Kochani, wy też nie za bardzo się orientujecie w tym, co nazwę podróżowaniem w kosmosie. Taka podróż w kosmosie to nie zupełnie taka sama podróż jak w 3D. Wasza nauka dopiero co zaczyna odkrywać prawa rządzące stanem splątania, dopiero co zaczyna rozumieć istnienie innych wymiarów, dzięki którym można zmieniać percepcję rzeczywistości, bez konieczności łamania przy tym rządzących nią praw. Koniec, nie będę na ten temat mówił nic więcej. Choć więc w takim rodzaju podróżowania wyjmuje się coś z jednej rzeczywistości i przenosi w inną, to trudno to nazwać podróżą. Więcej na ten temat już nie powiem.
Kochani, obecnie na planecie dzieje się coś, o czym powinniście się dowiedzieć, gdyż jest to coś nowego, co dzieje się od zaledwie kilkunastu lat. Kiedy teleskop Webba pokazał wam istnienie we Wszechświecie ogromnej ilości galaktyk, czyż ich widok nie odebrał wam tchu w piersiach? Kilka lat temu w świecie naukowym, zwłaszcza wśród astronomów, wyłoniła się kwestia: „Skoro mamy instrumenty, dzięki którym widać inne słońca i inne planety, czyż nie warto byłoby zobaczyć, czy w kosmosie istnieją inne planety, jak Ziemia, istniejące w tzw. strefie dającej się do zamieszkania?” Niektórzy nazwali ją strefą Goldilocks [Postać Złotowłosej z bajki o Złotowłosej i niedźwiadkach], gdyż panują w niej warunki idealne na rozwój życia. Jest to strefa, w której istnieją planety podobne Ziemi, w stosownym w takim układzie słonecznym miejscu, w podobnej do Ziemi odległości od swych słońc, o podobnym rozmiarze i zbliżonej grawitacji. Czy więc istnieje więcej takich planet jak Ziemia? Kochani, kiedy tych planet zaczęto poszukiwać, to się okazało, że są ich tysiące! Tysiące! Wy zaś nie wiecie, że takich planet są nie tysiące, ale kilka milionów! Ze statystycznego punktu wiedzenia, prawdopodobieństwo istnienia planet podobnych Ziemi, na których rozwinęło się życie, jest obezwładniająco ogromne! Tylko, jak wcześniej o tym wspominałem, tam życie rozwinęło się o wiele wcześniej niż tutaj. Zatem statystycznie istnieje także prawdopodobieństwo, że życie to wygląda podobnie, jak wy, choć oni rozwinęli się i ewoluowali tak samo, jak tutaj i to z tych samych przyczyn, co wy. Wszechświat jest pełen takich Ludzi jak wy. I co wy na to?
Kochani, istnieje cała rodzina istot wam podobnych i jest rozsiana wszędzie. Jak na razie nie spotkaliście zbyt wielu z tej rodziny. Jak była o tym mowa wcześniej, jeśli zbadać wasze DNA, to można się przekonać, że sami wcale nie jesteście stąd! W dzisiejszym przesłaniu nie będę tego tematu jednak poruszał. Wystarczy, że powiem, iż rodzina ta wywarła na was ogromny wpływ, o wiele większy od tego, który starają się tutaj wywrzeć inni kosmici, którzy was od czasu do czasu odwiedzają. Macie rodzinę, która was dobrze zna. Pewnego dnia jej członkowie was odwiedzą i się wam przedstawią, ale to nie będzie prędko, ponieważ na razie jesteście wciąż jak dzieci. Wciąż między sobą wojujecie, wciąż jesteście niebezpieczni i wciąż się ich boicie. Jesteście bardziej skorzy ich zestrzelić niż ich przywitać z otwartymi ramionami i okrzykiem „Witaj rodzino!” Trochę więc to potrwa, zanim dojdzie do takiego spotkania. Może zabierze to wam pokolenie, może dwa, zanim wiedza o istnieniu gwiezdnej rodziny stanie się powszechna, kiedy dowiecie się o nich wystarczająco dużo, żeby przestać się ich lękać.
Strachu przed kosmitami nauczyliście się z filmów science fiction, w których postrzega się ich jako niebezpiecznych. Przybywają do was, żeby wam wszystko zabrać, a może nawet, żeby was zjeść, osuszyć morza, a może odebrać wam wszystkie zasoby naturalne? Wszystkie wasze filmy pokazują jedynie właśnie to. A dlaczego tylko tak się wam pokazuje kosmitów? Powtarzam to ponownie, więc posłuchajcie: Dzieje się tak, ponieważ wasi scenarzyści kosmitom przypisują wszystkie cechy waszej współczesnej świadomości. To przecież wy się tak zachowujecie: wojujecie i się podbijacie. Nic więc dziwnego, że się kosmitów obawiacie, ponieważ oczekujecie, że mają tak samo niską świadomość, jak wy.
Kochani, a to nie tak, nie taki rodzaj kosmitów przyjdzie wam spotkać. Czy oni rzeczywiście istnieją? O tak! Czy wcześniej was odwiedzali? A czy przypadkiem nie częściej odwiedzają was istoty niestosowne, a nie te, które was kochają? Tak, to się zdarza. A dlaczego? Ponieważ kosmitów jest naprawdę dużo. Jednak większość z tych, których istnienie odkryjecie i których sami zobaczycie to kochająca was rodzina, która od dawna wie o waszym istnieniu i tylko czeka, kiedy wzrośnie poziom waszej świadomości, a wzrost ten rozpoczyna się właśnie teraz! Kochani, przecież ten wzrost inaczej nazywa się Przeskokiem świadomościowym, a o tym opowiadam wam do dłuższego już czasu.
Kiedy w nocy spojrzycie więc w niebo, zastanówcie się nad tym wszystkim. Kosmici istnieją i was znają. Czekają tylko na to, aż posiądziecie łagodniejszy i bardziej miłujący rodzaj świadomości, kiedy wojna przestanie być dla was opcją; kiedy odkryjecie potęgę miłości i kluczowy charakter życzliwości. Wtedy przybędą tutaj na spotkanie. Na razie jednak czekają, aż dorośniecie. Hmm jest to trochę inny koncept kosmity, niż tego oczekiwaliście, ale tak kochani, oni rzeczywiście istnieją. Kochani, miłość też w kosmosie istnieje, tak samo, jak wstąpiona świadomość. Tego na razie nie pokazuje się w żadnych filmach science fiction, ale i to przyjdzie.
I tak jest.
Obraz: Monique Dumel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz