Witam
was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Pytania, które
chcecie zadać są eleganckie, zdradzają dojrzałość i głębię sfery
duchowej siedzących przede mną na widowni Starych Dusz. Jest was prawie
sto osób i jeśli sami się tego jeszcze nie domyśliliście, łączy was coś
wspólnego. Nastaną takie czasy, kiedy pierwsze, co będziecie widzieli w
oczach nieznajomych, będzie Stwórca Wewnątrz. Wtedy także będziecie się
natychmiast z nieznajomymi utożsamiali. Obcy tak samo będą w waszym
wnętrzu widzieli Stwórcę. Oto co każdy z was ma ze sobą wspólnego. Każdy
z was na poziomie komórkowym wibruje miłością bożą.
Jam
Jest Kryon, ale kim właściwie jestem? Jest to dobre pytanie. Niby
dlaczego macie mnie słuchać? To też jest dobre pytanie. Intelektualiści
wśród was będą teraz mentalnie przeglądali listę wszystkich przymiotów i
stopnie ich ważności, żeby nam na te pytania odpowiedzieć. Nawet ci,
którzy sprawy duchowe roztrząsają za pomocą intelektu układając je w
hierarchię ważności, nie potrafią dać odpowiedzi, gdyż tych spraw nie da
się poznać samym umysłem.
Co
odczuwacie słuchając tego głosu, oczami śledząc ten tekst? Czy
odczuwacie to wszystko jako zwierzchnika coś wam rozkazującego, czy
raczej odbieracie nas jako członka rodziny? Przecież rozumiecie, że
nigdy nie byłem Człowiekiem, nieprawdaż? Przecież rozumiecie czyż nie? -
że moim jedynym zadaniem jest was kochać? Czyż nie rozumiecie, że nie
jest to wcale trudne zadanie, gdyż znam każdego z was z osobna? Każdy z
was stanowi cząstkę Całości, całego stworzenia, Cząstkę tego, co
nazywacie Bogiem, a co jest o wiele większe niż się wam wydaje. Jak
inaczej nazwać siłę, którą sami nazywacie prawami fizyki,
rzeczywistością, a która także stworzyła galaktyki podobne waszej oraz
cały nieustannie zmieniający się Wszechświat, podobny waszemu? Jak
byście tę siłę nazwali? Jak nazwalibyście tego, który stworzył prawa
fizyki, który na przekór wszelkiemu prawdopodobieństwu stworzył je tak,
aby sprzyjały życiu? Jak byście coś takiego nazwali?
A
co powiecie, kiedy odkryjecie, że ta bezimienna siła tkwi także
wewnątrz każdego z was; jak ją wtedy nazwiecie? Jest ona więcej jak
dobroczynna. O wiele więcej. Stanowi samą esencję jądra Rodziny. Jest to
system daleko wybiegający poza wasze możliwości poznawcze, poza to, co
nazywacie miłością. Kiedy zanurzacie się w rdzeniu własnego bytu, to co
wtedy odczuwacie? A jak to następnie opisać?
Lee
przekazał już wiele nowin i niejednokrotnie starał się tłumaczyć jak to
jest, otrzymywać przekaz natchniony; opisać co czuje podczas jego
otrzymywania. Czasami wtedy podchodzi bardzo blisko tego, co nazywamy
wiatrem drugiej strony zasłony, zaczyna słyszeć muzykę, budzi się w nim
pragnienie, żeby już stamtąd nie wracać, lecz srebrna nić, do której
jest przywiązany, mu na to nie pozwala. Lee więc snuje przekaz znajdując
się w korytarzu, w portalu. W celu otrzymania przekazu po prostu musi
się zbliżyć. [W tym miejscu zainteresowanym polecam przekaz pt. „Trzy
wiatry”, tutaj:https://www.facebook.com/groups/409606590539904/search/?q=trzy%20wiatry]
To, czego tutaj doświadcza i co widzi, to nie samo światło. On wtedy
słyszy muzykę całego Wszechświata, słyszy śpiewający światłem chór,
stanowiący część Źródła Stwórczego, a Źródłu temu nic nie jest obce,
Źródło to stanowi esencję miłosierdzia.
Lee
wtedy z pewnością wie, że Bóg jest nastawiony miłująco, nie ma w nim
miejsca na przypadek. Wtedy Lee wie, że Bóg nie jest żadną jedną rzeczą,
gdyż Jest Wszystkim, Co Jest. Lee rozumie, że jego rdzeniem jest Dom, a
Ziemia to jedynie cel podróży. Podczas przekazu więc Lee doznaje
prawdziwej rzeczywistości tego, kim sam jest naprawdę. Życie na Ziemi to
miejsce pracy, a Dom to prawdziwy dom. Ja zaś mu to wszystko pokazuję i
wszystko, co wtedy widzi, sprawia, że chce się zajmować otrzymywaniem
przekazu natchnionego. Lee chce się tym zajmować i dzielić się z wami
doświadczanym pięknem. Zatem w świetle wszystkiego, co odczuwa i czego
doświadcza Lee, teraz przekażę wam dzisiejsze nowiny.
Kochana
Stara Duszo, wszystko, czego się dzisiaj nauczyłaś, co widziałaś i co
usłyszałaś zmusza cię do działania, pcha w pewnym kierunku, tłumaczy
pewne sprawy i wymienia przymioty, których tam należy oczekiwać. Jednak
każda Istota Ludzka postrzega to wszystko jako jakąś listę spraw do
załatwienia. Pod tym względem panuje także wśród was dobrze zakorzenione
wiekami tradycji 3D przekonanie, że skoro wszystko to pochodzi od Boga,
to natychmiast trzeba z tym się zmagać i pchać dalej, niczym Syzyf głaz
pod górę. Innymi słowy, teraz, na boisku zwanym życiem piłka jest przy
waszej nodze i należy od razu coś z nią zrobić, gdzieś ją kopnąć, zagrać
na główkę czy podać na korner. Ogarnia was silne przekonanie, że jeśli
tę piłkę rozegracie poprawnie, otrzymacie pożądany rezultat, strzelicie
bramkę! Wtedy otworzy się przed wami wizja Akaszy, samodzielnie się
uzdrowicie a może nawet i więcej... Pragnę dzisiaj zmienić tę waszą
percepcję…
Lee
jest teraz zawieszony między światami, wypełniony pieśnią chóru
śpiewającego światłem... słyszy zew melodii Domu. Rozpoznaje tę melodię,
lecz trzyma go srebrna nić, wszystko to nuci mu coś do ucha a on sam
bardzo chce wam przekazać wszystko, co słyszy. Nie macie żadnego pojęcia
o tym, ile każdy z was ma pomocy! Jednak katalizatorem jej uaktywnienia
jest akt woli. Bez niego nie otrzymacie żadnej. Żaden z pomocników was
nie dotknie, nawet nie da o sobie znać, nie przekaże żadnej przesłanki,
dopóki, dopóty sami o to nie poprosicie.
Kiedy
wyrażacie takie przyzwolenie poprzez wyrażenie intencji oznajmiającej:
„Tak, będę szedł za waszym głosem” wtedy wyrażacie pozwolenie, żeby wam
przewodzić, posługując się wszystkimi procesami, o których już wcześniej
była mowa: poprzez przewodników, niezależnie od tego ilu według was ma
ich każdy Człowiek; poprzez synchronię, niezależnie od tego, jak
określacie, co to takiego; poprzez pomoc istot anielskich, niezależnie
od tego, co sądzicie o tym, na czym może polegać. My tym wszystkim
zawiadujemy i wiemy jak ten cały system działa. Kiedy zaś otwieracie
bramy do tego wszystkiego, wtedy to do was przychodzi. Wtedy czujecie,
jak ktoś niewidzialny trzyma was za rękę, jak coś was ciągnie naprzód.
Wcale niczego nie musicie samodzielnie pchać pod górę niczym Syzyf swój
głaz. Wtedy, jeśli na to zezwolicie, system pomocy sam ten głaz wciąga.
Największym kłopotem, który z tym systemem mają Stare Dusze i wszyscy
Ludzie, to wasze tradycje, według których należy pewne sprawy wykonywać
bez ociągania się. Dlatego chcecie wszystko wykonywać z zawrotną
szybkością, albo słysząc jakiś podszept brakuje wam cierpliwości, żeby
się przekonać, o co w nim chodzi. Większości z was się wydaje, że dobrze
się w tych sprawach orientujecie i macie je rozpracowane, zamiast z tym
wszystkim zaczekać i pozwolić nam, żebyśmy sami tym wehikułem
pokierowali. Z naszej strony cały system pomocy to właśnie taki
wielowymiarowy, kwantowy wehikuł, w którym teraz włącza się silnik. W
skład tego wehikułu wchodzicie wy sami wraz z waszą intuicją,
przyzwoleniem i intencjami.
Jeśli
więc na kwestię dostępności duchowej pomocy spojrzycie z takiej
perspektywy, to być może stojące przed wami zadania przestaną się wam
wydawać takie wyzywające, tak trudne, że w celu ich wykonania będziecie
musieli posiąść jakąś dotąd nieznaną wiedzę, czy rozpocząć jakąś naukę?
Co powiecie na to, że zamiast tego wszystkiego, wystarczy usiąść w
medytacji, zanurzyć się w rdzeniu własnego bytu i poprosić: „Boże, pokaż
mi to, co teraz powinienem wiedzieć oraz spraw, żebym z tym wszystkim
zaczekał”. Cały system pomocy jest systemem dobroczynnym. Skoro cały
Wszechświat jest zaprojektowany inteligentnie, skoro życie na Ziemi
rozwinęło się na przekór wszelkiemu prawdopodobieństwu, to dlaczego z
wami miałoby być inaczej? Czy potraficie na to wszystko spojrzeć właśnie
z takiej perspektywy? Czy potraficie przyjąć do wiadomości, że
dobroczynność Stwórcy dotyczy także Istoty Ludzkiej i Starej Duszy? Czy
potraficie uzmysłowić sobie, że dotyczy ona wszystkich, którzy w nowej
energii chcą stworzyć procesy wydłużające przeciętną życia ludzkiego,
bądź metody uzdrawiania, tak, żeby Ludziom mogło się żyć tutaj dłużej
oraz żeby żyli w zdrowiu i w świetle? Jeśli więc ktoś z was ma takie
intencje, to z naszej strony dołożymy wszelkich starań, żeby wam w
osiągnięciu tego wszystkiego pomóc. Zatem porzućcie wszelkie wcześniej
wyuczone reguły postępowania, porzućcie wszelkie tradycje, według
których w celu przypodobania się Bogu musicie czynić to i tamto.
Porzućcie reguły, według których istnieje tylko jeden właściwy sposób,
jedyne właściwe podejście, że inaczej nie osiągnięcie niczego. Wam się
wydaje, że my o niczym nie mamy pojęcia, a my przecież dobrze znamy
każdego z was, gdyż każdy należy do nas. Żyjecie na Ziemi tylko
chwilowo, nawet jeśli na to życie spojrzycie z perspektywy wielości
wcieleń, od początku aż do końca Ziemi, to i tak jest to tylko
okamgnienie. Każdy z was należy do Stwórcy, ja sam należę do was,
jesteśmy więc razem.
Co
sami uczynilibyście dla dzieci, gdyby były gdzieś nie przy was? Co
byście im odpowiedzieli, gdyby zadzwoniły do was z prośbą o modlitwę,
czy o pomoc w czymś dla nich ważnym? Co byście zrobili, gdyby
potrzebowały waszego wsparcia, pomocy w przeżyciu ciężkich chwil? Czy
wyrecytowalibyście im litanię reguł i zasad? Czy byście im faksowali
jakąś listę? Odpowiedź — którą zresztą sami dobrze znacie — brzmi: Nie!
Bylibyście dla nich obecni, prawdopodobnie spędzilibyście na telefonie
całe godziny, tłumacząc krok po kroku, co i jak. Och, ojcowie i matki,
przecież doskonale wiecie, że tak by było. I my też w stosunku do
każdego z was nie postępujemy inaczej!
Taka
jest właśnie miłość, którą żywimy do rodziny. Sami kiedyś zrozumiecie,
że nawet fizycznie tak naprawdę stanowicie część Boga. Wszystko, czym
się teraz zajmujecie jest częścią większej mozaiki, większego puzzla. Po
zakończeniu spotkania wsiądziecie do samochodów, porozjeżdżacie się do
domów, zajmiecie się krzątaniną dnia codziennego, ale nie chciałbym,
żebyście w tej wrzawie zapomnieli to, co podczas naszego spotkania wam
przekazałem: Istnieje pewien szerszy system, według którego zawsze
jesteśmy z wami. Obecnie nie da się tego system włączać i wyłączać,
niektórzy z was zresztą przekonają się o tym na własnej skórze, gdyż nie
będziecie mogli spać. Mam nadzieję, że jesteście tego świadomi.
Przyczynę
tej bezsenności możecie nazywać dowolnie, jak tylko się wam podoba,
może to być nawet zwapniała szyszynka. [Kryon się śmieje.] My się
potrafimy przez to zwapnienie przedostać i spędzimy wam sen z powiek,
potrząśniemy wami tak, żebyście się obudzili i usłyszeli, jak się do was
zwracamy, mówiąc: „Chcemy, żebyście wiedzieli, kim jesteście naprawdę, chcemy, żebyście sobie przypomnieli, kim jesteście naprawdę!”
Jeśli w tym celu musimy spędzać wam sen z powiek, to będziemy tak
robić, dopóki, dopóty niektórzy z was nie podniosą do góry rąk w geście
poddania i nie powiedzą: „No dobrze już, poddaję się, mów, co powinienem
teraz wiedzieć?” Cha, cha, cha! Często taka bezsenna noc, to jedyna
okazja, kiedy możemy z wami porozmawiać. Inni zaś nie otrzymają żadnej
werbalnej przesłanki, lecz dostaną dreszczy, jeszcze inni po
podniesieniu rąk do góry, poczują, jak rdzeń łączy się z sercem.
Wiedzcie, iż coś takiego, samo w sobie też jest przesłanką.
W
tym miejscu pragnę wam powiedzieć, że taka bezsłowna odpowiedź wlewa
się i rozmawia z każdą komórką ciała w ich własnym języku, którego wy
sami możecie nie rozumieć. Niektórzy z was nawet mogą wtedy dostąpić
uzdrowienia i nawet o tym nie wiedzieć, ponieważ nie odbywa się w 3D.
Później jednak dochodzi do was, że nie zapadliście na coś, o czym was
przestrzegano, że możecie na to zachorować. Tylko dlatego, że nie
dostąpiliście wizji, czy nie słyszeliście jakiegoś głosu, wcale nie
oznacza, że nic się podczas takiej nocy nie wydarzyło. Nic z tych rzeczy
nie musi się odbywać tak, jak się wam wydaje, że powinno. Po prostu
przyzwólcie temu zaistnieć. Stare Dusze są tak zbudowane, żeby coś
takiego w nich zachodziło samoistnie, każdy z was jest tak zbudowany.
Na
zakończenie, pragnę wam zadać pytanie, gdyż nieczęsto się nad tym
zastanawiacie. Kiedy was tutaj zasiano jako Ludzkość, kiedy było was na
Ziemi niewielu, byliście, jak się wyrażę: „pierwszymi duszami”
i byliście wtedy na właściwym miejscu o właściwej porze na otrzymanie
od Plejadian dwoistości [Zainteresowanych „Darem dwoistości” odsyłam
tutaj: https://www.facebook.com/groups/409606590539904/search/?q=dar%20dwoisto%C5%9Bci
] Ci, w których ten dar został zaszczepiony, przeżyli doświadczenie
zwane „Lemurią” [cudzysłów tutaj jest celowy, gdyż takich miejsc na
Ziemi było 12, o czym Kryon opowiada podczas częstych dyskusji na temat
węzłów i oczek siatki krystalicznej – przyp. tłum.] Od „Lemurii” do
dzisiaj na Ziemi zaszło wiele zmian, a wszystkie one miały na celu
przywieść was do miejsca, w którym moglibyście wysłuchać niniejszego
przekazu i uzmysłowić sobie, że jesteście Starą Duszą. Każdy z was w
ciągu ostatnich stu tysięcy lat żył tutaj tysiące razy tylko po to, żeby
teraz znaleźć się właśnie tutaj.
Jak na razie wszystko jest jasne. Zatem pozwólcie, że zadam wam pytanie, którego mi dzisiaj nie zadawaliście: „Kryonie,
czy ci, którym wtedy zaszczepiono gwiezdne nasienie, różnią się od
pozostałych? Czy istnieje jakiś zbiornik dusz, z którego na zasadzie
przypadku wybiera się dusze do narodzin podczas zasiewu?”
Kochani, jeśli sami się już tego nie domyślacie, Odpowiem wam tak:
Istnieje pewien system, według którego ci, którzy urodzili się tutaj w
celu otrzymania gwiezdnych nasion zostali do tego wybrani i cieszą się
szczególnym statusem. Są to dusze o szczególnej dojrzałości, które
następnie stają się ziemskimi Starymi Duszami, a stajecie się nimi
dlatego, że nigdzie nie odchodzicie, że raz, po raz, po raz, zawsze
wracacie na Ziemię. Przecież sami o tym dobrze wiecie, gdyż na tym
polega ten cały system. Kim więc byliście i skąd pochodzicie? Dlaczego
otrzymane od Plejadnian gwiezdne nasienie tak dobrze się w was przyjęło?
[Kryon się śmieje.] Co wy na to, że przyjęliście to nasienie łatwo,
gdyż zanim dotarliście na Ziemię, żeby stać się Człowiekiem, żyliście w
gromadzie Siedmiu Sióstr? Stąd każdy z was jest szczególny, gotów ruszyć
naprzód, gotów następnie zasiać gwiezdne nasiona na kolejnej planecie
Wolnego Wyboru. To tak, jakby nowy ogród obsadzić szczepionkami ze
starego. Niektórzy dobrze zrozumieją, w czym rzecz, inni zaś nawet się
nie domyślą. Tak jednak brzmi odpowiedź na powyższe pytanie. Jesteście
zaprawdę szczególni, specjalnie wybrani, doskonale się do tego
wszystkiego nadajecie. Sami tego chcieliście. Pierwsze dusze na Ziemi
nie urodziły się tutaj przez przypadek, nie zostały w tym celu - ot tak
sobie -zgarnięte z całej galaktyki. Nie. Już wcześniej byliście Starymi
Duszami i tutaj znów się nimi staliście. Rodowód każdego z was jako
uniwersalnej Starej Duszy jest ogromnie długi. Zatem czyńcie tak, żeby
wasz ziemski rodowód Starej Duszy stał się równie wspaniały. Przede
wszystkim przestańcie niepotrzebnie zajmować się detalami tego, jak to
osiągnąć. Po prostu zanurzcie się w swój rdzeń i do dzieła, Stare Dusze!
Niektórzy
z was dobrze wiedzą, o co mi chodzi. Przyszła pora, żeby szczerze o tym
porozmawiać, gdyż w nowej energii wielu z was dostępuje olśnienia na
temat tego, po co się tutaj urodzili. Rozumiecie? Nikt z was
zgromadzonych przede mną nie jest pierwszakiem. Jam Jest Kryon i służę
Starym Duszom. Oto, czym się zajmuję. Nie pierwszy raz przychodzę na
Ziemię podczas ostatniego odcinka trasy, żeby zachęcać was, być przy
każdym, kiedy biegniecie w maratonie Starych Dusz, służymy wam podając
na szlaku szklanki wody. Robimy to ostrożnie, nie dotykamy was, gdy nas o
to nie prosicie, lecz zawsze jesteśmy gotowi dać wam wszystko, co jest
wam potrzebne. A kiedy zajdzie taka potrzeba, nawet wezmę was na plecy.
Oto
czym się jako byt służebny zajmujemy. Jesteśmy gotowi wam pomagać i
pora, żebyście nareszcie to zrozumieli. System pomocy jest nastawiony
dobroczynnie, jest to system wspomagający, życzliwy, miłujący i pełen
mocy. Jesteśmy gotowi. A wy? Co wam przekazałem to zaprawdę dobra
nowina, głęboka i w każdym detalu prawdziwa.
I tak jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz