Opowieść o Mary – jedno życie
Przekaz otrzymany 12 kwietnia, 2008 roku, podczas pierwszej Międzynarodowej Kryon Knferenz (sic) w Hamburgu.
Poniższy
przekaz został przeredagowany i uzupełniony przez Lee i Kryona w celu
sprostania wymogom słowa pisanego. Często się zdarza, że sam przekaz na
żywo niesie ze sobą pewne energie, których nie da się ująć w słowa i
stąd konieczność ponownego channelingu. Prócz tego, poniższy przekaz
odbył się zdanie po zdaniu z jednoczesnym tłumaczeniem na niemiecki, co
tworzy wiele krótkich zdań i czyta się mało płynnie. Miłej lektury.
Nota
od Lee Carroll: Kryon nie stanowi niczyjej wyłącznej własności, co
oznacza, że przekaz od tej miłującej istoty może otrzymywać każdy i w
ostatnich latach, zwłaszcza w Europie, otrzymuje go wielu. W kwietniu,
2008 roku zaprosiliśmy 5 takich mediów Kryona na Pierwszą Międzynarodową
Kryon Konferenz (celowo zachowana niemiecka pisownia). Media Kryona
przybyły z innych regionów Niemiec, z Ameryki Płd. i z Afryki Płd.
Poniżej otwierający całą Konfernez przekaz otrzymany przeze mnie. Rok
2008 jest rokiem zjednoczenia [gdyż numerologiczne jest to 1 - przyp.
tłum.] poza tym, chcieliśmy dać do zrozumienia, że z nikim nie
konkurujemy, jako media jesteśmy zjednoczeni chęcią niesienia tej samej
przesłanki o miłości bożej.
-------------------
Witam was kochani,
Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Sala ta to słodkie miejsce,
gdzie panuje przyzwolenie. Musi istnieć jakaś przyczyna, dlaczego
pragniecie doświadczyć czegoś, z czego wielu się wyśmiewa. Musi istnieć
jakaś przyczyna. Panująca tutaj energia jest brzemienna celowością.
Dzisiejszy przekaz wybiegnie daleko poza same słowa, bowiem jest to
energia przechadzająca się teraz między rzędami, która na zasadzie
wolnego wyboru może dotknąć każdego z was.
Co prawda wielu może nie
dawać temu wiary, zaprzeczać zjawisku otrzymywania przekazu
natchnionego, mówiąc: „Takie rzeczy są nieprawdziwe”. Zawracam się teraz
do wszystkich podobnych niedowiarków: Cóż, wydaje się wam, że coś
takiego jest niemożliwe, nieprawdaż? A przecież powiadam wam: Każdy z
was jest kochany ponad wszelką miarę! Nikt was za wasze niedowiarstwo
nie osądza. Nie stanie się wam nic negatywnego tylko dlatego, że
przybyliście tutaj i nie uwierzyliście w nic, co tutaj zachodzi. Otacza
was taka sama anielska świta, jak wszystkich pozostałych i jeśli, na
zasadzie wolnego wyboru, postanowicie otworzyć swe serca, to jeden z
niej może nawet go dotknąć! Cóż takiego wnosicie dzisiaj na tę salę? Czy
jest to smutek? A może coś innego? Może jest to jakiś nierozwiązywalny
problem życiowy? A może jest to ból i choroba? Oto co wam obiecuję: cały
budynek jest przepełniony cudowną energią, w której możecie się skąpać
do woli – oczywiście tylko wtedy, jeśli sami macie takie życzenie.
Możecie opuścić to miejsce lżejszymi, niż doń przybyliście. To, co
wydaje się wam nie do rozwiązania możecie po prostu zostawić za sobą, na
krześle, jak zapomnianą paczuszkę! A wszystko dlatego, że każdy z was
jest cząstką Boga.
Niektórzy wciąż nie dają wiary, że to, czego
doświadczają, dzieje się naprawdę i utrzymują, że przemawiające cały
dzień media tylko udawały; że całe zjawisko otrzymywania przekazu
natchnionego jest nieprawdziwe. Im się wydaje, że Bóg tak nie postępuje.
Pozwólcie więc, że ponownie wam przypomnę, że wszystkie święte pisma
wszelkich religii, we wszystkich językach, zostały wam przekazane
właśnie jako przekaz natchniony zapisany przez Ludzi. Czy aż tak ciężko
to wam zrozumieć? Przecież Bóg sam tego nie zapisywał, Bóg do
zapisywania posługuje się Ludźmi. Tak postępuje rodzina przekazując wam
każdy skrawek przekazywanych nowin: ona to robi za pomocą Ludzi.
Niektórzy
z was wymachując książkami, krzyczycie: „To jest słowo boże!” Jednak
pamiętajcie jedno: jest to słowo boże zapisane przez Ludzi w kontakcie z
Bogiem. Czasem więc słowo to jest przepięknie i rozbrzmiewa prawdą
właśnie dlatego, że pisze je Człowiek połączony z Bogiem. Na tym polega
przekaz natchniony i jest to proces znany wam od samego początku. Może
nie dajecie wiary temu, co tutaj się dzieje, gdyż brakuje wam znajomego
rytuału i odbywa się nie w tym budynku, do którego zwykle chodzicie, aby
taki przekaz usłyszeć? Pozwólcie więc, że podpowiem, iż są to tylko
akcesoria. Czego potrzeba do odnalezienia Boga, to otwarte serce i
uczucia, czyli umiejętność „zobaczenia”. Istoto Ludzka, posiądziesz
zupełnie inne poglądy na te sprawy po zakończeniu naszego weekendowego
spotkania. Opuścicie to miejsce innymi niż doń przybyliście. Jeśli tak
się stanie z którymś z was, to żadna organizacja ani żadna inna Istota
Ludzka nie będzie mogła wam tego doświadczenia odebrać, ani przekonać
was, że było nieprawdziwe. Oto dlaczego tutaj przybywamy: aby dotknąć
serc tych, którzy chcą abyśmy je dotknęli. Czy to ty? A czy przyzwolisz,
abyś to był ty? Czy zdajecie sobie sprawę z ogromu miłości, która was
tutaj przywiodła?
Opowiem wam pewną opowieść o życiu jednej osoby,
choć niezupełnie będzie to przypowieść. Opowiem wam od początku do końca
historię życia pewnej kobiety imieniem Mary i będzie to historia oparta
na faktach. W naszej wizualizacji pragnę, abyście wyraźnie zobaczyli
to, co wam pokażę. Mary jest zwykłym Człowiekiem i będziemy jej
towarzyszyć od narodzin aż po śmierć. Podczas opowieści pragnę, aby
każdy z was w miejsce jej imienia postawił własne, gdyż odkryję przed
wami, na czym, od początku do końca, polega życie Ludzkie. Mam nadzieję,
że pod koniec opowieści doświadczycie olśnienia na temat tego, kim
naprawdę jesteście, gdyż opowieść ta, choć opowiedziana na przykładzie
Mary, dotyczy życia każdego z was.
Zanim przejdziemy do opowiadania o
Mary, muszę wam przy-pomnieć o pewnym miejscu, o którym była mowa już
wcześniej. Dwadzieścia lat temu opowiedziałem memu partnerowi o miejscu
zwanym „Jaskinią Stworzenia”, stanowiącym ważny element ziemskiej siatki
krystalicznej. Jaskinia istnieje naprawdę, choć nigdy, przenigdy nie
odkryje jej żaden Człowiek. Nie pomoże wam w tym żadna technika, żadne
przyrządy, Jaskinia pozostanie w ukryciu, choć znajduje się w waszej
fizycznej, trójwymiarowej rzeczywistości. Skorupa ziemska w większej
części składa się z kryształu, co zresztą potwierdza geologia.
Odnalezienie Jaskini Stworzenia będzie jednak niemożliwe, gdyż w niczym
nie różni się ona od wielu podobnych jej miejsc na Ziemi, prócz tego
jest tak głęboko, że bez odpowiedniego sprzętu i wyposażenia nie da się
jej odwiedzić.
Jaskinia musi istnieć w świecie fizycznym, gdyż sami w
nim żyjecie a ona stanowi część świętego procesu życia, zatem w
kryształowej energii Jaskini istnieje wiele pojedynczych, rzeczywistych
kryształów. Prawdę mówiąc, są one czymś więcej, jak tylko kryształem,
gdyż każdy z nich przedstawia energię duszy, a nie pojedynczego
Człowieka. Taki kryształ więc reprezentuje energię rdzenia świętego
Wyższego Ja każdego żyjącego na Ziemi Człowieka. W Jaskini Stworzenia
znajdują się dusze wszystkich Ludzi, którzy kiedykolwiek żyli bądź będą
żyli na Ziemi i wcale nie chodzi tutaj o przeznaczenie, lecz o znajomość
potencjałów wszystkiego, co tutaj stwarzacie. Zatem skupia się tutaj
wystarczająca ilość całej przyszłości planety, przedstawiającej sobą
wszystko, co się tutaj wydarzyło i wszystko, co się wydarzy.
Każdy z
was ma tam swój własny, oddzielny i piękny kryształ, lecz to nie
zupełnie tak, jak byście to sobie chcieli wyobrazić: każdy z tych
oddzielnych kryształów jest pełen wielu wcieleń, czyli ekspresji każdego
z was. Innymi słowy, każdy kryształ to poszczególne Wyższe Ja i jego
wszystkie przeszłe życia. Każdy z was się tutaj raz po raz rodzi i
odchodzi, rodzi i odchodzi, gdyż tak już macie: jesteście zakochani w
planecie i dlatego to robicie. Niezależnie od tego, co sobie na ten
temat myślicie, większość z was już kiedyś na Ziemi żyła. Wszyscy,
którzy przychodzą na podobne naszemu spotkania już kiedyś tutaj byli; ze
wszystkich zebranych przede mną na widowni jest tylko 17, którzy żyją
na Ziemi po raz pierwszy.
Posłuchajcie, każdy z was już kiedyś tutaj
żył i na poziomie intuicji sami o tym wiecie. W Jaskini Stworzenia jest
kryształ z wypisanym na nim świętym imieniem każdego z was, kiedy się
rodzicie wkładacie w ten kryształ swą ludzką duszę, następnie święte DNA
teraźniejszej ekspresji łączy się z DNA z poprzednich ekspresji i w ten
sposób rodząc się, łączycie swą przeszłość. Zatem rodząc się, łączycie
wszystkie swe wcześniejsze życia z tym, którym za moment będziecie żyć.
Za
każdym razem, kiedy się rodzicie, uaktywniacie swój kryształ, kiedy
odchodzicie, to go de-aktywujecie. Oznacza to, że kryształ tutaj zostaje,
nawet kiedy rdzeń Wyższego Ja odchodzi. Dzieje się tak, gdyż wszystko,
co tutaj czynicie, każdy podjęty przez was krok wibruje w krysztale
nawet potem kiedy dusza odchodzi. Substancja krystaliczna zapamiętuje
wszystkie przeżyte przez was życia i zapisuje to wszystko w siatce
krystalicznej Ziemi. Tylko się nad tym na chwilę zastanówcie: wszystko,
co kiedykolwiek dla planety uczyniliście i wszystko, czego się
kiedykolwiek zdołaliście nauczyć, na zawsze pozostaje w siatce
krystalicznej. Siatka ta więc stanowi część mechaniki tego, po co tutaj
przychodzicie, stanowi część wkładu, który wnieśliście tutaj poprzez
niepamiętne wieki waszego istnienia na Ziemi; jest to część pozwalająca w
ogóle na zaistnienie tego całego systemu.
Opowieść o Mary
Pozwólcie,
że przedstawię wam Mary. Dla was jest ona kobietą imieniem Mary, ja zaś
nie postrzegam jej ani jako kobiety, ani jako mężczyzny. Dla mnie jest
ona wspaniałą istotą anielską, po mojej stronie jest to stworzenie
idealne; idealna i wcale niepojedyncza energia. Innymi słowy, po mojej
stronie zasłony Mary, jak ja sam, jest grupą. Energia nie jest
osobliwością, to raczej „zupa” wielu przymiotów, żaden „obiekt”.
Rozumiecie? Po mojej stronie, Mary to cały zbiór przymiotów pozbawionych
ciała, zatem na razie Mary jeszcze nie jest Mary, ale wkrótce się nią
stanie.
Po mojej stronie zasłony czas nie istnieje, na razie, nie
istnieje on również dla Mary. W zamieszkiwanej przez nas wielowymiarowej
przestrzeni, nie ma ani osobliwości, ani liniowości. Mary więc jest
przeczystą cząstką Boga i za chwilę połowę siebie pozostawi tutaj i
wejdzie w coś, co nazywam Wiatrem Narodzin. Rozumiecie? Mary jest
cząstką Boga, która zaraz urodzi się na Ziemi jako kobieta, będzie to
jej 343 wcielenie i właśnie stoi teraz gotowa się urodzić.
Mechanika
tego, co wam opowiadam nie mieści się w wa-szych umysłach, gdyż nie
potraficie sobie wyobrazić niczego, co nie jest ani pojedyncze, ani
liniowe. Za każdym razem, kiedy w całej waszej historii pokazywał się
wam anioł, to aby zrozumieć, co się dzieje, przyoblekaliście go w skórę i
dodawaliście skrzydła i pojedyncze imię. Ludzie nie potrafią o aniołach
myśleć inaczej, choć tak naprawdę one są zupełnie inne. Anielska
energia to pozbawiony ciała fizycznego wielo-czyn przymiotów, który nie
jest ani pojedynczy, ani nie ma żadnego określonego imienia. Wy jednakże
postrzegacie je jako pojedyncze istoty, gdyż inaczej w ogóle byście ich
nie zrozumieli.
Piękne stworzenie imieniem Mary, cząstka Boga, zaraz
podzieli się na wiele świętych, energetycznych fragmentów, z których
jeden stanie się Istotą Ludzką, właśnie wychodzącą z łona matki. A co z
całą jej resztą? Cała reszta pozostaje po drugiej stronie zasłony. Żadna
z religii was tego nie uczy, lecz sprawy wyglądają właśnie tak: Ogromna
część energii, która przedstawia każdego z was, przedostaje się do
siatki magnetycznej i krystalicznej planety i tam objawia się w stanie
zawieszenia. Właśnie zdradziłem wam pewną tajemnicę, której zupełnie nie
dajecie wiary. Każdy z was jest jak Mary, choć wam się wydaje, że
jesteście indywidualnymi, oddzielnymi istotami. Czy wiadomo wam, że
każdy z was stanowi część grupy? Czy wiadomo wam, że pozostałe cząstki
was samych istnieją jednocześnie gdzie indziej? „Miejsce”, w którym one
się spotykają nazywa się Wyższym Ja. Wyższe Ja więc to łącze. Wam się
wydaje, że ono wygląda jak osoba i że choć jest wami, to jakoś trudno
się wam z nią utożsamić, nieprawdaż? A to nie tak. Wyższe Ja to wy, cała
reszta każdego z was, to żadna oddzielna istota. Być może dopiero teraz
zrozumiecie, dlaczego Wyższe Ja jest tak ogromnie ważne? Ono stanowi
łącze was z wami!
Czy wiecie, jak to jest, podzielić się, dobrowolnie
pozbyć się wiedzy tego, że jest się cząstką Boga tylko po to, aby żyć
na Ziemi w zupełnej niewiedzy? Dlaczego istota anielska miałaby tak
czynić? Dlaczego? Otóż wam odpowiem, dlaczego: Dzieje się tak, gdyż
każdy z was kocha tę planetę! Każdy z was do tego stopnia kocha
Ludzkość! Wszyscy razem i każdy z osobna macie tutaj coś do zrobienia.
Czy zaczynacie rozumieć, o co mi tutaj chodzi? Każdy z was żyje na Ziemi
w jakimś celu.
Często opowiadamy wam o Wietrze Narodzin; z mego
punktu widzenia jest to wir energetyczny wynikający ze zderzenia – w
waszym pojęciu — wielowymiarowości mojego świata z trójwymiarowością
waszego. Jest to więc zdumiewająca kolizja i Mary oto przygotowuje się
do wskoczenia w ten wir. Z waszej perspektywy wygląda to, jak poród i
każdy z was go doświadczył.
Czy rozumiecie teraz, dlaczego Kryon
obmywa wasze stopy? Czym się zajmujecie jest zadaniem trudnym. Mary
gotowa jest się urodzić, wybrała już rodziców, którzy także ją
wybrali... taki wybór wcale nie zachodzi wieki wcześniej, jak to się
niektórym wydaje. Takiego wyboru dokonujecie w bezczasowej przestrzeni
reprezentującej jednocześnie mądrość wieków i konieczność chwili
obecnej. Jej narodziny — wasze narodziny — więc to prastara decyzja
stanowiąca odpowiedź na potrzeby chwili obecnej. Pojęcia tego nie da się
opisać inaczej.
W chwili narodzin więc każdy Człowiek dzieli się i
stąd macie duchową świtę nieustannie obecną na Sesji Planowania.
Wybieracie siebie wzajemnie, jednych jako nagrodę, innych w celu
odbywania lekcji, jeszcze innych jako sprawdzian odbytych lekcji. Jest
to zagadnienie niesamowicie skomplikowane, nie da się was tego nauczyć w
ciągu jednego dnia. Co mówię więc przedstawia wszystkie istniejące od
zawsze możliwe potencjały, które jednak w wyniku podejmowanych przez
każdego z was w toku życia zwykłych decyzji, mogą się w każdej chwili
odmienić.
Tak wygląda energia Wiatru Narodzin, w którą teraz wychyla
się Mary. Za chwilę się urodzi i ja jej towarzyszę tak samo, jak jestem
wtedy z każdym z was. Jestem i zawsze będę świadkiem tego, jak Istota
Ludzka z anioła przekształca się w Człowieka. Jestem i zawsze będę także
świadkiem tego, jak Człowiek z powrotem przekształca się w anioła.
Przyglądam się temu procesowi raz po raz, po raz; w nim chodzi o miłość
do Ludzkości.
Dochodzimy teraz do takiego punktu w naszej opowieści,
kiedy to posługujący się intelektem Człowiek pragnie złapać Ducha w
pułapkę logiki i następstwa czasu, zadając nam podchwytliwe pytania na
temat trójwymiarowej moralności, które wam samym wydają się bardzo
błyskotliwe:
- „Kryonie, przygotowujesz się do opisania narodzin
Mary, nieprawdaż?” – „Tak, w rzeczy samej tak jest”. – „No to pragniemy,
abyś nam powiedział, dokładnie, kiedy zaczyna się jej życie? Czy staje
się do przy zapłodnieniu? Czy początek ten jest fizyczny, czy duchowy?
Kiedy to się dzieje, kiedy rozpoczyna się życie?”
A fe! Nie bądźcie
tacy 3D! Ducha nie da się zagiąć pytaniami zdradzającymi ograniczenia
trójwymiarowego umysłu. Najbardziej przenikliwi intelektualiści zdolni
są myśleć wyłącznie kategoriami akwarium, w którym są zamknięci, nie
rozumiejąc, że poza jego szklanymi ścianami istnieje cała rzeczywistość.
Zaraz wam powiem, kiedy rozpoczęło się życie Mary i wcale się wam ta
odpowiedź nie spodoba, gdyż jest wielowymiarowa. Jej życie rozpoczęło
się wtedy, kiedy został zawarty kontrakt między jej rodzicami i nią samą
w bezczasowym i nielokalnym miejscu zawarcia umowy; zaczęło się więc
ono jako potencjał, który zaistniał na długo, zanim uformowała się sama
Ziemia, choć może się wydawać, że to miało miejsce dopiero wczoraj po
południu. Oto, kiedy ono się zaczęło. Czyż nie rozumiecie, że wasze
życie rozpoczyna się wraz z zaistnieniem potencjału spotkania waszych
rodziców? A co powiecie, na potencjalne spotkanie waszych dziadków tak,
aby mógł zaistnieć potencjał urodzin waszych rodziców? Tak, i przy tym
byliście obecni, braliście udział w planowaniu. Dla zabawy, żeby było
jeszcze śmieszniej, przypomnę, że często podczas tego planowania
byliście spokrewnieni z własnymi dziadkami! Och, intelektualiści,
jesteście jak złote rybki zastanawiające się nad znaczeniem odgłosu
stukania w szklaną ścianę waszego akwarium. Wasz świat jest malutki i
ograniczony, zupełnie jak wasze pytania. Przełamcie ten paradygmat a
posiądziecie umiejętność myślenia wielowymiarwego, poszerzycie wasz
umysł włączając weń świętość tego, dlaczego myślicie tak, jak myślicie.
Dopiero wtedy wasz potencjał umysłowy osiągnie wyżyny.
Chcę wam w tym
miejscu coś powiedzieć, co wyjaśni pewne sprawy wielu z was tutaj i
tym, którzy to czytają w ich TERAZ. Niektóre istoty anielskie przechodzą
całe doświadczenie porodu wraz z towarzyszącym mu pięknem i radością, z
całą miłością i złożonością tylko po to, aby… urodzić się martwym.
Wiecie? Inne zaś rodzą się tylko po to, aby umrzeć w wieku trzech lat.
Jeśli ktoś z was tego doświadczył, to wiedzcie, iż potencjał czegoś
takiego był znany zawczasu oraz że istnieją ku temu pewne przyczyny.
Błogosławiona istota anielska, która tego doświadcza, która przychodzi
na ten świat i młodo umiera może, nawet zanim nauczy się mówić, tylko po
to, aby w sercach pewnych osób zasiać nasiona empatii i
współodczuwania, aby zaplanować pewne warunki, które odmienią życie tych
Ludzi.
Być może sami przeżyliście coś takiego? Matki, ojcowie, czy
są to doświadczenia z waszego życia? Dobrze wiecie, do kogo się teraz
zwracam, nieprawdaż? Jeśli więc odnajdujecie się w powyższym opisie, to
czy potraficie takie doświadczenia celebrować? Tego rodzaju umowa jest
bardzo głęboka i takiego przeżycia nie da się zapomnieć, nieprawdaż?
Cóż, oni też tego nigdy nie zapomną! Jest to system stwarzający
współczucie na planecie i działa niezawodnie. Niektórzy z was być może
stanowią jego część, przez co bardzo wymiernie pomogliście planecie,
dzięki czemu Ziemia nigdy nie będzie taka sama. Czy kiedykolwiek
zastanawialiście się nad tym w ten sposób? Po takim doświadczeniu wielu
nienawidzi Boga nigdy nie rozumiejąc, że poprzez takie doświadczenie
podnieśli wibracje tej planety. Mary jednak nie ma takiego kontraktu,
urodzi się pod koniec dziewięciu miesięcy i będzie miała długie życie.
Żegnamy
się i Mary wchodzi we wrota narodzin; wpada w wir narodzin. Pierwsze,
co tam robi, odwiedza Jaskinię Stworzenia, odnajduje kryształ z energią
jej duszy, a ten zaczyna się żarzyć. Czy już zaczynacie się czegoś
domyślać? Jak wam się wydaje, ile żyć doświadczył już każdy z was?
Pozwólcie, że powiem wam coś, nad czym warto się zastanowić: Nieważne,
ile tych żyć było, za każdym razem mieliście to samo Wyższe Ja! „Szefem”
każdego z nich była ten sam rdzeń duszy. Oznacza to, że to samo Wyższe
Ja było w nich wszystkich, czyli wszystkie te życia mają ze sobą coś
wspólnego. Czy zaczynacie się domyślać, co z tą informacją możecie teraz
uczynić? Kiedy zaczynacie się łączyć z własnym Wyższym Ja łączycie się
także z energia wszystkich wcieleń, którymi kiedykolwiek byliście na
Ziemi. Mary wkłada nową energię do kryształu przechowującego wszystkie
jej poprzednie życia w zamian za co kryształ wkłada w jej nowe DNA
wszystkie poprzednie życia; Mary więc w swym nowym życiu będzie nosiła
także wszystko, czym kiedykolwiek była. Nareszcie, ku bezgranicznej
radości rodziców, rodzi się na Ziemi jako piękna dziewczynka.
Polityczna niepoprawność... zwycięstwo prawdy
Kilka
miesięcy po narodzinach Mary daje do zrozumienia, że będzie artystką i
to świetną. Tutaj ponownie przerwiemy tok naszej opowieści. Zdolności
artystyczne Mary są pozostałością z poprzednich żyć i łatwo dają się
zauważyć. Wszyscy Ludzie pewne przymioty przenoszą z jednego życia w
kolejne, są to sprawy daleko wybiegające poza biologiczną dziedziczność
po rodzicach. Czy zdajecie sobie z tego sprawę, że we wszystkich
politycznie poprawnych społeczeństwach mówi się, że wszyscy Ludzie rodzą
się sobie równi? Tylko zapytajcie matki, czy tak jest rzeczywiście, a
mogą wam powiedzieć, że dzieci rodzą się bardzo od siebie różne! Jedno
nie robi nic innego, tylko czyta, inne chce tylko tańczyć. Jedno może
być śpiewakiem, czy piosenkarką, a drugie ma dębowe uszy. Patrząc się po
sobie, rodzice się zastanawiają, jak to możliwe, że ich dzieci są tak
bardzo od siebie różne? Pytanie takie może być politycznie niepoprawne,
lecz to prawda: Dzieci rodzą się bardzo różne, wcale nie równe! Tylko
przypatrzcie się lękom, które wnoszą w życie. Od wczesnego dzieciństwa
zdradzają lęki i niepewności, które są odbiciem doświadczeń z przeszłych
żyć. Wystarczy się o to zapytać u matek: Jak to możliwe, aby jedno jej
dziecko było śmiałe i odważne, a drugie się bało własnego cienia? Dzieje
się tak celowo i stanowi część planu. Czy więc rodzicie się równi
sobie? TAK! Każdy z was jest tak samo obdarzony mocą zmiany wszystkiego,
z czym się urodziliście. Każdy z was jednakże rodzi się z narzutką
przeszłości. Ci z was, którzy urodzili się na Ziemi po raz pierwszy, a
jest was wielu, rodzicie się tutaj z przymiotem niewiedzy. Łatwo was
rozpoznać, gdyż ludzkie zachowanie was szokuje, nie wiecie, jak się
tutaj sprawy toczą, tak naprawdę nie potraficie się przyzwyczaić do
tego, jak się odnoszą do siebie Ludzie, jakie łączą ich stosunki. W swym
pierwszym życiu na planecie dopiero uczycie się, o co na Ziemi chodzi i
dopiero poznajecie, co i jak.
Mary jeszcze jako niemowlę zachowywała
się tak samo, jak wszystkie inne dzieci w jej wieku, czyli widziała
okalające ją energie. Tylko zapytajcie o to jakąś matkę: Czy tuląc
maleństwo zastanawiałyście się kiedyś, co on widzi wartując się tak
uważnie gdzieś w róg pokoju? A ono z promienną buzią cieszy się i jest
czymś rozbawione głośno się śmiejąc. Przecież wiecie, że to prawda, co
mówię. Same się wtedy rozglądacie, ale niczego nie widzicie. Czy
zastawiałyście się kiedyś, skąd to się berze? Niemowlęta miesiące po
urodzeniu wciąż widzą drugą stronę zasłony. Stanowi to część ich
mechanizmu samo-zachowania, gdyż przypomina im to miłość, zanim nauczą
się odczuwać inny, Ludzki jej rodzaj. Dopiero wtedy stopniowo przestają
widzieć rzeczy wielowymiarowe. Wszyscy z was we wczesnym dzieciństwie
widzieliście to samo.
Nie będziemy wam opowiadali całego życia, tylko
jego fragmenty. Mary staje się dobrą artystką. Nie została ezoteryczną
liderką [nauczycielką New Age], nigdy nie przeczytała ani jednej książki
Kryona. Nigdy nie pociągały ją podobne naszemu spotkania, ale i tak
Mary leczyła ludzi za pośrednictwem swych obrazów. Stała się światowej
sławy malarką, och, ona naprawdę wiedziała jak malować! Za pośrednictwem
jej obrazów wielu Ludzi potrafiło połączyć się z własną sferą duchową.
Mary często mawiała: „Maluję tylko to, co czuję”. W każdym pociągnięciu
pędzla czuła obecność własnego Wyższego Ja.
Wielkie nieporozumienie – Boga nie obchodzi, jak znajdujecie oświecenie
Pozwólcie,
że się w tym miejscu zatrzymamy. Właśnie powie-działem wam, że Mary
odnalazła w życiu Boga. Możecie się w związku z tym zapytać: „Jak to
możliwe, przecież nie powodowała się żadnymi duchowymi zasadami, nie
należała do żadnej religii. Cały świat pełen jest przeróżnych zasad i
prawideł, struktur i doktryn religijnych. Prócz tego, jak mogła znaleźć
Boga, skoro nawet ani razu nie była na żadnym ezoterycznym spotkaniu?
Nie wyznawała żadnej religii, nie była zwolenniczką New Age?”
Pragnę,
abyście zapamiętali: z chwilą, kiedy sami uchylacie drzwi przyzwolenia,
nieważne, jak doń docieracie, otwieracie wtedy drzwi do Domu i właśnie o
to nam chodzi. Chodzi nam o to, abyście w życiu na tyle się tymi
sprawami zainteresowali, żeby te drzwi odnaleźć. Oto, na czym polega
cały cel waszego życia, aby te drzwi odnaleźć, a istnieje na to wiele
sposobów.
Niektórzy zgromadzeni na tej sali nauczyciele przegotowali
dla was wiele stopni wiodących do odkrycia tych drzwi tylko dlatego, że
wiedzą, iż bardzo pragniecie tych stopni. Wasza rzeczywistość ich
wymaga. Są też i tacy, którzy mówią, że nie trzeba żadnych stopni.
Rozumiecie, co pragnę wam przekazać? Bóg szanuje świętość każdego
procesu wiodącego wielu do otwarcia drzwi. Nie ma czegoś takiego jak
właściwy, czy niewłaściwy proces, jeśli zawiedzie on was do
samorealizacji Boga Wewnątrz... do odkrycia własnego Wyższego Ja.
Wielu
natychmiast mi dopowie: „Kryonie, wcale się to nam nie podoba! Musi być
przecież jakaś właściwa ścieżka do Boga! Bóg jest pojęciem bardzo
skomplikowanym i świętym, a my sami tylko istotami 3D. Przecież sam nam
to przed chwilą mówiłeś! Więc jak teraz możesz nam mówić, że nie ma
jakiejś jednej, właściwej drogi do Boga?” Nie, ja wam tego nie mówiłem.
Powiedziałem, że nie ma jakiegoś jedynego, właściwego PROCESU.
Absolutnie, „właściwa ścieżka” istnieje! Kluczem do odnalezienia
Wyższego Ja są miłość i współodczuwanie. Istnieje zatem wiele procesów
odkrycia w sobie tkwiącej wewnątrz każdego z was miłości bożej.
Posłuchajcie:
wyobraźcie sobie, że jesteście kochającym rodzicami dzieci, z którymi
od bardzo dawna się nie widzieliście. Wyobraźcie sobie także, że zabrano
je wam, kiedy jeszcze były bardzo młode. A teraz wyobraźcie, że jedno z
nich do was dzwoni: „Mamo, Tato, wiem gdzie mieszkacie, jadę się z wami
zobaczyć”.
Och, przecież nie posiadalibyście się z radości,
nieprawdaż? „Och, odnalazłem swoje dzieci. Więcej, one same mnie
znalazły!” Powiedzielibyście do słuchawki tak: „Och, przyjeżdżajcie,
proszę bardzo! Aż nie mogą się doczekać, aby was uścisnąć!”
A teraz
pozwólcie, że zadam wam pytanie: Kiedy dziecko przyjedzie do was
czerwonym samochodem, to co mu odpowiecie: „Och, sorki, wracaj do
siebie! Miałem nadzieję, że przyjedziesz zielonym?” przecież byście się
tak nie zachowali, nieprawdaż? Czy w ogóle obchodziłoby was, jakim
samochodem by do was przyjechało, a może przyszło do was bez samochodu?
Jedyne, czego pragniecie, to je uścisnąć. Odpowiedź więc jest taka: Nie
obchodzi was, jak do was dotarło. Jeśli powie wam: „Mamo, Tato,
odnalazłem wspaniały proces, dzięki któremu zaświtało mi, gdzie was
znaleźć i was znalazłem! To czy by was obchodziło, co to za proces? Tak!
Wy byście go także celebrowali, czyż nie? Inne dziecko zaś powie wam:
„A mnie nie trzeba było żadnego procesu, sam się domyśliłem, gdzie was
szukać!” Czy w związku z tym odrzucilibyście to dziecko, gdyż nie
posłużyło się tym samym procesem, co to pierwsze? Nie!
Błogosławiony
proces i nieproces wiodący Człowieka do Do-mu. Oto cała prawda: Człowiek
musi się czuć wygodnie pod-czas poszukiwania Boga tak, aby po jakimś
czasie proces ten przywiódł go do spotkania z całą resztą cząstek samego
Siebie.
Mary wraca do Domu
Jak wszyscy inni, Mary się
zestarzała i po jakimś czasie po-czuła, że jej dni są policzone. Wielu
Ludzi czuje to samo. Młodzi się nad tym nie zastanawiają, lecz z wiekiem
do tego dojrzewają, sami się starzejąc. Dzieje się tak, gdyż sam mózg
tęskni za Domem i mózg Mary także wiedział, że już niedługo umrze. W
swym obecnym życiu, Mary miała piękne dzieci, choć większość z nich w
ogóle nie potrafiła ani rysować, ani malować! One także nie były
stworzone jako równe, gdyż w swej przeszłości nie miały tej samej
świętej krystalicznej energii, co Mary. Zamiast tego, miały swoją
własną. Każdy z was także ma swą własną krystaliczną energię, gdyż
jesteście ukształtowani przez to, co na planecie czynicie. Dlatego też w
pewnym sensie nie jesteście sobie równi, lecz niepowtarzalni i bardzo
zróżnicowani. Nadeszła pora odejścia. Nasza opowieść jednak wcale nie
jest smutna, gdyż wielu z was tutaj zgromadzonych, z bardzo nielicznymi
wyjątkami, sami tego niejednokrotnie doświadczaliście. Żyliście już
tutaj raz, po raz, po raz. Mary odeszła otoczona rodziną, która
celebrowała jej życie. Do szpitalnej sali, gdzie leżała, przynieśli jej
obrazy, które dotknęły jakże wiele serc. Wielu wpatrując się w nie
roniło łzy radości związanej z możnością dotknięcia oblicza Boga. Och,
jej obrazy dotykały duszy tak wielu obcych jej ludzi. Tylko się
zastanówcie, jaki rodzaj energii Mary pozostawiła po sobie na Ziemi? W
sobie właściwy sposób, poprzez swój własny proces, Mary poznała Boga.
Pierwsze,
co się dzieje z duszą zaraz po wyjściu z ciała, to podróż do Jaskini
Stworzenia. Jest to trwający trzy ziemskie dni proces, podczas którego
Mary deaktywuje swój kryształ. Tylko pomyślcie, co się teraz w tym
krysztale znalazło? Zawiera on teraz całą przeszłość włącznie z ostatnim
życiem tym, w którym tworzyła swą sztukę. Niczego z tych rzeczy Mary
nie bierze ze sobą, wszystko to zostawia tutaj, na Ziemi.
A teraz
posłuchajcie: Kryształ ten sprawił, że Ziemia zaczęła wibrować wyżej.
Nawet potem, kiedy Mary już odeszła, kryształ wciąż dla niej działał.
Rozumiecie? Siedząc tutaj, wam się wydaje, że jesteście tacy tuzinkowi.
Zastanówcie się jednak nad tym, czego w życiu zdołaliście dokonać.
Pomyślcie o tych, komu w pomogliście, a przecież każdy z was komuś w
czymś pomógł. Tylko się nad tym zastanówcie: wszystko to pozostaje na
Ziemi. Wam się może wydawać, że jesteście tacy zwyczajni, lecz uwierzcie
mi, kiedy stąd odjedziecie, planeta będzie was zawsze pamiętała. Och,
cóż to za przepiękny system! Jakże wspaniale oddaje cześć każdemu życiu
ludzkiemu!
Powitałem Mary z powrotem w Domu. To tak, jakby jej tutaj
nie było tylko chwilkę. Och, mieliśmy wspaniałe przyjęcie a ona rzekła:
„Dobrze wrócić do Domu”, po czym zintegrowała się z powrotem z energią
tego, co nazywacie Bogiem. Istota imieniem Mary przestała istnieć, z
wyjątkiem świętego krystalicznego miejsca, które prowadzi dialog z
krystaliczną strukturą Ziemi.
Oto kim jesteście, Istoty Ludzkie.
Wielu z was nie daje temu wiary. Każdy z was jest cząstką Boga, cząstką
historii Ziemi. Jest to głęboka prawda, ze względu na którą obmywamy
wasze stopy.
Pora się pożegnać. Być może dzisiejszego wieczoru
przyzwolicie sobie uwierzyć w tę prawdę? Może od dzisiaj wszystko to
zacznie się wam wydawać sensowne? Jest to więc doskonała pora na
wyzbycie się wszystkiego, czego nie macie zamiaru zabierać z powrotem do
siebie. Co z waszymi lękami? Wiem, kto tutaj zasiada. Czyż nie
chcielibyście się od nich uwolnić? Co powiecie na przebaczenie? Czy
przebaczyliście zdradę? Wiem, kto utaj zasiada. Czy mielibyście ochotę
pozbyć się smutku? Pchnijcie te drzwi wewnątrz każdego z was, połączenie
tylko na was czeka. Kiedy je nawiążecie, wszystkie te sprawy stają się
mniej ważne, stajecie się bardziej zrównoważeni. Wcale nie stajecie się
wtedy religijni ani duchowi, stajecie się po prostu zrównoważonymi,
pełnymi radości Ludźmi.
Ciężko nam przychodzi się z wami rozstawać.
Zostaniemy tu-taj po zakończeniu przekazu zostaniemy tutaj, na tej sali,
gotowi na jutrzejsze spotkanie. Nie lubimy nigdzie odchodzić. Często
powtarzam: Czy wiecie, kto tutaj przychodzi w odwiedziny kogo?
Wiedzieliśmy, że tutaj będziecie, że zasiądziecie w tych rzędach. Może
więc to my przyszliśmy, aby się zobaczyć z wami? Może właśnie takimi
wizytami się zajmujemy? Tak! Czy nas wysłuchaliście?
I tak jest.
- Kryon
Tł. Julita Gonera