Strony

PRAWDZIWA EWANGELIA C.D.

 

Rozdział LV
Chrystus, Dobry Pasterz Jedno z Ojcem - Matka

1 W owym czasie przechodził pasterz, pędzący swoją trzodę do owczarni. A Jezus wziął młode jagnię na swoje ramiona i pełen miłości mówił do niego i przyciskał je do swej piersi. I rzekł do uczniów swoich:

2 "Jam jest Dobry Pasterz i znam swoje owce, i one Mnie znają. Jak Mnie zna Ojciec-Matka wszystkich, podobnie Ja znam swoje owce i życie swoje kładę za owce. Mam i inne owce, które nie są z tej owczarni; również i te muszę przyprowadzić, i głosu mego słuchać będą, i będzie jedna owczarnia i jeden pasterz.

3 Ja kładę życie swoje, aby je znowu wziąć. Nikt Mi go nie odbiera, ale Ja kładę je sam. Mam moc dać ciało moje, i mam moc znowu wziąć je.

4 Jam jest Dobry Pasterz; Dobry Pasterz pasie trzodę swoją, bierze jagnięta na ramiona swoje i nosi je przy piersi swojej i prowadzi łagodnie te, które są kotne, tak, Dobry Pasterz życie swoje kładzie za owce.

5 Najemnik, który nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc wilka nadchodzącego, porzuca owce i ucieka, a wilk porywa owce i rozprasza. Najemnik zaś ucieka; bo jest najemnikiem i nie zważa na owce.

6 Jam jest Drzwiami, jeśli kto przeze Mnie wejdzie, bezpieczny będzie, i wejdzie, i wyjdzie, i pastwisko znajdzie. Zły przychodzi tylko po to, aby kraść, zarzynać i wytrącać. Jam przyszedł, aby miały życie i obfitowały.

7 Kto zaś wchodzi drzwiami, jest pasterzem owiec. Temu odźwierny otwiera i owce słuchają głosu jego, i po imieniu woła owce swoje i wyprowadza je, i zna ich liczbę.

8 Gdy owce swoje wypuści, idzie przed nimi, owce zaś idą za nim, gdyż znają głos jego. Za obcym natomiast nie pójdą, lecz uciekną od niego, ponieważ nie znają głosu obcych".

9 Tę przypowieść powiedział im Jezus; lecz oni nie zrozumieli tego, co im mówił. Tedy Jezus znowu powiedział: "Owce moje głosu mego słuchają, i Ja znam je i idą za Mną, i Ja daję im żywot wieczny, i nie zginą na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej.

10 Mój Ojciec-Matka, który mi je dał, jest większy nad wszystkich; i nikt nie może wydrzeć ich z ręki mego Ojca-Matki. Ja i mój Ojciec-Matka jedno jesteśmy".

11 Żydzi znowu porwali kamienie, aby Go ukamieniować. Odrzekł im Jezus: "Ukazałem wam wiele dobrych uczynków z mocy mego Ojca-Matki, za który z tych uczynków kamieniujecie Mię?"

12 Odpowiedzieli Mu żydzi, mówiąc: "Nie kamieniujemy Cię za dobry uczynek, ale za bluźnierstwo i za to, że Ty, będąc Człowiekiem, czynisz Siebie równym Bogu". Odpowiedział im Jezus: "Czy Ja powiedziałem, ze jestem równy Bogu? Nie, ale Ja jestem jedno z Bogiem. Czyż nie napisano w Piśmie: Jam rzekł: Bogami jesteście?

13 Jeśli nazwał bogami tych, których doszło Słowo boże, (a Pismo nie może być naruszone), do Mnie, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, wy mówicie: "Bluźnisz Bogu", za to, ze powiedziałem: Jestem Synem Bożym i dlatego jestem jedno z Ojcem-Matką?

14 Jeśli nie wykonuje dzieła mojego Ojca-Matki, nie wierzycie Mi; jeśli zaś wykonuje, to choćbyście Mi nie wierzyli, wierzcie uczynkom, abyście poznali i wierzyli, że we Mnie jest Duch Wielkiego Ojca-Matki, a Ja jestem w Nim".

15 Tedy znowu starali się Go pojmać; lecz On uszedł ręki ich i znowu odszedł za Jordan, na miejsce, gdzie dawniej Jan chrzcił, i tam pozostał.

16 A wielu do Niego przychodziło i mówiło: "Jan wprawdzie żadnego cudu nie uczynił; ale wszystko, cokolwiek Jan o tym Mężu powiedział, jest prawda. On jest tym prorokiem, który miał przyjść". I wielu tam w Niego uwierzyło.

Rozdział LVI
Zmartwychwstanie Łazarza

1 A zachorował niejaki Łazarz z Betanii, miasteczka Marii i Marty, jej siostry. (A była to ta Maria, która namaściła Pana maścią i otarła nogi Jego włosami swymi; i jej brat chorował).

2 Posłały wiec siostry do Niego, mówiąc: "Panie, oto choruje ten, którego miłujesz". A usłyszawszy to Jezus, rzekł: "Ta choroba nie jest na śmierć, lecz aby Bóg był przez nią uwielbiony". A Jezus miłował Marię i jej siostrę, i Łazarza.

3 A gdy usłyszał, że choruje, został jeszcze dwa dni na miejscu, gdzie przebywał. Potem rzekł do uczniów swoich: "Pójdźmy znowu do ziemi judzkiej".

4 Rzekli do Niego uczniowie: "Mistrzu, dopiero co chcieli Cię żydzi ukamieniować, i znowu chcesz tam iść?" Odpowiedział Jezus: "Czy dzień nie ma dwunastu godzin? Jeśli kto chodzi we dnie, nie potknie się; bo widzi światło tego świata.

5 Jeśli zaś kto w nocy chodzi, potknie się, bo nie ma w sobie światła". To powiedział, a potem rzekł do nich: "Łazarz, nasz przyjaciel zasnął; ale idę zbudzić go ze snu".

6 Wtedy rzekli uczniowie Jego: "Panie, jeśli zasnął, będzie mu lepiej". I przyszedł posłaniec do Niego i rzekł: "Łazarz umarł".

7 Przyszedł tedy Jezus i znalazł go już od czterech dni w grobie (Betania bowiem była blisko Jerozolimy, około piętnastu stadiów drogi). A przyszło wielu żydów do Marty i Marii, aby je pocieszyć po stracie brata.

8 Gdy więc Marta usłyszała, że Jezus idzie, wybiegła na Jego spotkanie, ale Maria siedziała w domu. Rzekła więc Marta do Jezusa: "Panie, gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój. Ale wiem też, że o cokolwiek byś prosił Boga, da Ci to Bóg".

9 Rzekł jej Jezus: "Brat twój śpi, ale zmartwychwstanie". Odpowiedziała Mu Marta: "Wiem, że zmartwychwstanie przy zmartwychwstaniu w Dniu Ostatecznym".

10 Rzekł jej Jezus: "Jam jest Zmartwychwstanie i żywot. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Jam jest Droga, Prawda i żywot, a kto żyje i wierzy we Mnie, nigdy nie umrze".

11 Rzecze Mu: "Tak, Panie! wierze, żeś Ty jest Chrystus, Syn Boży, który miał przyjść na świat". A gdy to powiedziała, odeszła i zawołała Marie, siostrę swoją i rzekła w tajemnicy: "Mistrz tu jest i woła cię". A ta skoro to usłyszała, wstała śpiesznie i poszła do Niego.

12 A Jezus jeszcze nie przyszedł do miasteczka, ale był na tym miejscu, gdzie Go spotkała Marta. żydzi więc, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, ujrzawszy, że Maria szybko wstała i wyszła, poszli za nią i mówili: "Ona poszła do grobu, aby tam płakać".

13 Lecz gdy Maria przyszła, tam gdzie był Jezus, i ujrzała Go, padła Mu do nóg, mówiąc do Niego: "Panie, gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój". Jezus tedy, widząc ją płaczącą i placzących żydów, którzy z nią przyszli, rozrzewnił się w Duchu i wzruszył się. I rzekł: "Gdzieście go położyli?" Rzekli do Niego: "Panie, pójdź i zobacz!" I zapłakał Jezus.

14 Rzekli tedy żydzi: "Patrz, jak go miłował!" A niektórzy z nich mówili: "Nie mógł że Ten, który ślepemu otworzył oczy, uczynić, aby i ten nie umarł?" Jezus tedy rozrzewniwszy się w Sobie (ponieważ bał się, że on już umarł) poszedł do grobu. Była tam pieczara, u wejścia której leżał kamień.

15 Rzekł Jezus: "Usuńcie ten kamień!" Rzekła Mu Marta, siostra zmarłego: "Panie, już cuchnie, bo już czwarty dzień jak umarł". Rzekł jej Jezus: "Czyżem ci nie powiedział, ze jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą?" Usunęli więc kamień, gdzie leżał umarły.

16 Jezus, wzniósłszy oczy w górę, zawołał Wielkiego Imienia i rzekł: "Mój Ojcze-Matko, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. A Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz, ale powiedziałem to ze względu na lud stojący wkoło, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał". A gdy to rzekł, zawołał donośnym głosem: "Łazarzu, wyjdź!"

17 I wyszedł umarły, mając ręce i nogi. związane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą.

18 Rzekł do nich Jezus: "Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść. Gdy nic życia jest przerwana, wtedy ono nie wraca, ale jeśli jest jeszcze nienaruszona, wtedy jest jeszcze nadzieja". Wielu tedy z żydów, którzy przyszli do Marii i ujrzeli to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.

Rozdział LVII
O małych dzieciach. Odpuszczenie grzechów. Podobieństwo o rybach.

1 Wtedy przyszli do Jezusa uczniowie i pytali Go, kto jest największy w Królestwie Bożym. A Jezus przywoławszy dziecię, postawił je w pośrodku nich i rzekł: "Zaprawdę, powiadam wam, jeśli się nie przemienicie i nie staniecie się tak niewinni i tak posłuszni jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios.

2 Kto się więc ukorzy jak to dziecię, ten jest największy w Królestwie Bożym. A kto przyjmie jedno takie dziecię w imię moje, Mnie przyjmuje.

3 Biada światu z powodu zgorszeń! Niemożliwe jest, by zgorszenia nie przyszły, lecz biada człowiekowi, przez którego zgorszenie przychodzi! Jeżeli wiec twoje brzemię albo twoje upodobanie sprawia innym zgorszenie, odrzuć je od siebie; lepiej tedy jest dla ciebie wejść do żywota, niż z nimi być wrzuconym do ognia wiecznego.

4 Baczcie, abyście nie gardzili żadnym z tych małych; bo powiadam wam, że aniołowie ich ustawicznie patrzą na oblicze Boga w niebiesiech. Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby zbawić to, co zginęło.

5 Jak się wam wydaje? Gdyby jakiś człowiek miał sto owiec i jedna z nich zabłąkałaby się, czyż nie zostawi w górach dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie pójdzie szukać zbłąkanej? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam, że się z niej bardziej raduje, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu, które się nie zabłąkały.

6 Tak tez jest wola waszego Ojca.-Matki w niebiesiech, aby żaden z tych małych nie zginął".

7 Wtedy przyszli niektórzy z niewierzących do Jezusa i rzekli: "Tyś nam powiedział, że nasze życie jest od Boga, lecz myśmy nigdy Boga nie widzieli ani nie znamy Boga".

8 Odpowiadając, Jezus rzekł im: "Słuchajcie tej przypowieści o rybach. W pewnej rzece ryby rozmawiały ze sobą i rzekły: Twierdzą, że nasze życie pochodzi z wody, lecz myśmy nigdy wody nie widziały i nie wiemy, czym ona jest. Wtedy niektóre z nich mądrzejsze rzekły: Słyszałyśmy, że w morzu żyje pewna mądra i uczona ryba, która rozumie wszystkie rzeczy. Pójdźmy do niej i poprośmy ją, aby nam pokazała wodę.

9 Wybrały się przeto niektóre z nich, by szukać wielkiej i mądrej ryby, a w końcu przybyły do morza, gdzie owa ryba żyła i pytały ją.

10 A gdy ona wysłuchała ich, rzekła do nich: Ach, wy głupie ryby! Mądre jesteście wy, nieliczne, które poszukujecie. W wodzie żyjecie i poruszacie się i macie swój byt; z wody powstałyście, w wodę się znowu obracacie. żyjecie w wodzie, ale nie wiecie o tym. Tak i wy żyjecie w Bogu, a jednak prosicie Mnie: ukaz nam Boga. Bóg jest we wszystkich rzeczach, a wszystkie rzeczy są w Bogu".

11 I znowu rzekł Jezus do nich: "Jeśliby zgrzeszył przeciwko tobie brat twój albo siostra twoja, idź sam i upomnij brata twego albo siostrę twoją; jeśliby cię usłuchali, pozyskałeś ich. Jeśliby zaś nie usłuchali, weź z sobą dwu albo więcej, aby na oświadczeniu dwu albo trzech świadków była oparta każda sprawa.

12 A jeśliby ich nie usłuchali, powiedz zborowi, a jeśliby zboru nie usłuchali, niech będą dla ciebie jak ci, którzy znajdują się poza zborem. Zaprawdę, powiadam wam, cokolwiek byście zawsze słusznie związali na Ziemi, będzie związane i w niebie, i cokolwiek byście zawsze słusznie rozwiązali na Ziemi, będzie rozwiązane i w niebie.

13 Nadto powiadam wam: Jeśliby siedmiu albo też tylko trzech z was uzgodniło swe prośby o jakąkolwiek rzecz, otrzymają ją od mojego Ojca-Matki, który jest w niebiesiech. Albowiem gdzie są trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich, a gdzie tylko jeden jest, jestem w sercu tego jednego".

14 Wtedy przystąpił Piotr do Niego i rzekł: "Panie, ile razy brat może zgrzeszyć przeciwko mnie, abym mógł mu odpuścić? Czy siedem razy?" Jezus odrzekł mu: "Mowie ci: nie do siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu siedmiu razy. Albowiem i u proroków była niesprawiedliwość, mimo że byli namaszczeni Duchem świętym".

15 I powiedział to podobieństwo: "Był pewien król, który chciał zrobić obrachunek ze sługami swymi, a gdy zaczął robić obrachunek, przyprowadzono mu jednego dłużnika, który był mu winien tysiąc talentów. A ponieważ nie miał z czego zapłacić, kazał go pan jego sprzedać wraz z żoną i dziećmi i wszystkim co miał, aby dług został spłacony.

16 Tedy sługa padł do nóg swego pana, prosił go i rzekł: Panie, okaż mi cierpliwość a zapłacę ci wszystko! Wtedy pan ulitował się, uwolnił go i dług mu darował.

17 A gdy ów sługa wyszedł, spotkał jednego ze swych współsług, który był mu winien sto groszy, i pochwycił go za gardło, wołając: Zapłać, coś winien!

18 Wtedy współsługa jego, padłszy na kolana, prosił go, mówiąc: Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko! On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do wiezienia, ażby dług zapłacił.

19 A współsłudzy jego widząc to co zaszło, zasmucili się bardzo, i poszedłszy, opowiedzieli panu swemu wszystko, co się stało.

20 Wtedy przywołał go pan i rzekł mu: Ach, sługo zły, wszystek twój dług darowałem ci, boś mnie prosił; czy i ty nie powinieneś był zlitować się nad współsługą swoim, jak i ja zlitowałem się nad tobą? I rozgniewał się i wydał go katom, ażeby mu oddał wszystek dług.

21 Tak i mój Ojciec-Matka w niebie uczyni wam, jeśli nie odpuścicie z serca swego każdy bratu swemu albo siostrze swojej. Niemniej niechajże każdy patrzy, aby zapłacił, co winien; albowiem Bóg lubi sprawiedliwość".

Rozdział LVIII
Boża miłość ku skruchą przejętym

1 Jezus mówił do swoich uczniów i ludu stojącego dookoła Niego: "Kto jest Syn Boży, kto jest Córka Boża? Społeczność tych, którzy odwracają się od wszelkiego zła i czynią prawo, kochają miłosierdzie i pełni szacunku krocza ze swoim Bogiem. Ci są synami i córkami człowieczymi, którzy przyszli z Egiptu i którym jest dane, że Synami i Córkami Bożymi nazwani będą.

2 I będą zgromadzeni ze wszystkich pokoleń i narodów i języków, i przyjdą ze wschodu i z zachodu i z północy i z południa, i mieszkać będą na górze Syjon, i jeść będą chleb i pić będą z owocu winnego za stołem Bożym, i oglądać będą Boga twarzą w twarz".

3 A przybliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Faryzeusze zaś i uczeni w Piśmie szemrali i mówili: "Ten Człowiek przyjmuje grzeszników i jada z nimi".

4 Powiedział im więc takie podobieństwo: "Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie pozostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustkowiu i nie idzie za zgubioną, aż ją odnajdzie? A odnalazłszy, kładzie ją na ramiona swoje i raduje się.

5 I przyszedłszy do domu, zwołuje swoich sąsiadów i przyjaciół, mówiąc do nich: "Weselcie się ze mną, gdyż odnalazłem moją zgubioną owcę! "Powiadam wam, że większa będzie radość w niebie z jednego przejętego skruchą grzesznika, niż dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują opamiętania.

6 Albo, która niewiasta, mając dziesięć srebrnych sztuk, gdy zgubi jedna z nich, nie zapala świecy i nie szuka gorliwie, aż ją znajdzie? A znalazłszy, zwołuje swoje przyjaciółki i sąsiadki, i mówi: "Weselcie się ze mną, gdyż znalazłam srebrną drachmę, którą zgubiłam!" Taka, mówię wam, będzie radość wśród aniołów nad jednym przejętym skruchą grzesznikiem".

7 I powiedział jeszcze takie podobieństwo: "Pewien człowiek miał dwóch synów, i rzekł młodszy z nich rodzicom swoim: "Dajcie mi część majętności, która na mnie przypada!" Wtedy rozdzielili z nim majętność swoja. A po niewielu dniach młodszy syn zabrał wszystko swoje mienie i odjechał do pięknego kraju i tam roztrwonił swój majątek, prowadząc rozwiązłe życie.

8 A gdy przetrwonił wszystko, nastał głód wielki w owym kraju, i on popadł w niedostatek. Poszedł tedy do jednego z obywateli Onego kraju, a ten wysłał go do swej posiadłości wiejskiej, aby pasł świnie. I pragnął uciszyć swój głód omłotem, którym karmiły się świnie, lecz nikt mu nie dawał.

9 A gdy przyszedł do domu, rzekł: Iluż to najemników ojca mojego ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu umieram! Wstanę i pójdę do ojca mojego i matki mojej i powiem im: Ojcze mój i matko moja, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko wam i już nie jestem godzien nazywać się synem waszym. Weźcie mnie jako jednego z najemników swoich!

10 Wstał i poszedł do rodziców swoich. A gdy był jeszcze daleko, ujrzeli go rodzice jego, i użaliwszy się nad nim, podbiegli naprzeciw i uściskali go. Syn zaś rzekł do nich: Ojcze mój i matko moja, zgrzeszyłem przeciwko niebu i w oczach waszych, i nie jestem więcej godny zwać się synem waszym.

11 Ojciec zaś rzekł do sług swoich: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go i dajcie pierścień na palec jego i sandały na nogi jego i najpiękniejsze owoce i chleb i olej i wino, a jedzmy i weselmy się. Dlatego, że syn ten mój był umarły, a ożył; zaginął był, a odnalazł się. I zaczęli się wszyscy weselić i radować.

12 Starszy zaś syn jego był w polu, a gdy powracał i przybliżył się do domu, usłyszał muzykę i taniec. I pytał się jednego ze sług, co to ma znaczyć? Ten zaś rzekł do niego: Brat twój, który był zginął, powrócił, i ojciec twój i matka twoja postawili mu chleb i olej i wino i najpiękniejsze owoce, ze go zdrowym i radosnym odzyskali.

13 I rozgniewał się i nie chciał wejść do domu. Tedy ojciec jego wyszedł i prosił go. Ten zaś odrzekł ojcu swemu: Oto tyle lat służę ci i nigdy nie przestąpiłem rozkazu twego, a mnie nigdy nie wyprawiłeś takiej uczty, bym się mógł zabawić z przyjaciółmi mymi.

14 Gdy zaś ten syn twój, który roztrwonił swoją majętność z nierządnicami, powrócił, wyprawiłeś mu ucztę ze wszystkiego najlepszego, co masz.

15 Wtedy ojciec jego rzekł do niego: Synu mój, ty zawsze jesteś ze mną, i wszystko, co posiadam, twoim jest. Należało zaś weselić się i radować, że brat twój umarł był, a ożył, zaginął był, a odnalazł się".

Rozdział LIX
Jezus naucza uczniów swoich. Powołuje Zacheusza.

1 A Jezus wstąpił na górę i usiadł tam z uczniami swymi i nauczał ich, mówiąc: "Nie bój się, maleńka trzódko, albowiem upodobało się waszemu Ojcu-Matce, dać wam Królestwo.

2 Sprzedajcie wszystko, co macie i czyńcie dobrze tym, którzy nic nie maja. Zróbcie sobie sakiewki, które nie starzeją się i skarb w niebie, którego nigdy nie ubywa, gdzie żaden złodziej nie podkopuje i żadne mole nie gryzą. Albowiem gdzie jest skarb wasz, tam tez będzie i serce wasze.

3 Niechaj biodra wasze będą przepasane i świece zapalone. Wy zaś bądźcie podobni do ludzi oczekujących pana swego, aby mu zaraz otworzyć, kiedy powróci z wesela, przyjdzie i zapuka.

4 Błogosławieni owi słudzy, których pan, gdy przyjdzie, zastanie czuwających. Zaprawdę, powiadam wam, że się przypasze i posadzi ich u stołu, i przystąpiwszy, będzie im posługiwał.

5 Czy przyjdzie o drugiej, czy trzeciej straży, a zastanie ich tak: błogosławieni owi słudzy.

6 To wiedzcie, że gdyby wiedział dozorca. domu, o której godzinie złodziej przyjdzie, nie dopuściłby do tego, by włamano się do domu jego. I wy bądźcie gotowi, albowiem Syn Człowieczy przyjdzie o takiej godzinie, której się nie spodziewacie".

7 A Piotr rzekł: "Panie, czy do nas mówisz w tym podobieństwie, czy też do wszystkich innych?" A Pan rzekł: "Jak wielką to jest rzeczą, jeśli chodzi o wiernego i mądrego szafarza, którego pan ustanowił nad czeladzią swoją, aby im dawał należność w czasie właściwym!

8 Błogosławiony ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. Zaprawdę powiadam wam, że postawi go nad całym mieniem swoim.

9 Jeśliby zaś ów sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem i zacząłby bić inne sługi i służebnice, jeść i upijać się, przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje i o godzinie, której nie zna, i wyznaczy mu los z niewiernymi.

10 Ten zaś sługa, który znał wolę pana swego, a nic nie przygotował i nie postąpił według woli jego, odbierze wiele razów. Lecz ten, który nie znal, choć popełnił cos karygodnego, odbierze razów niewiele. Albowiem komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać; a komu mało dano, od tego tylko mało się wymagać będzie.

11 Dlatego ci, którzy boskość znają i drogę żywota i tajemnice życia, a mimo to popadli w grzechy, ciężej będą ukarani niźli ci, którzy nie poznali drogi życia.

12 Albowiem powrócą oni, kiedy kres się zakończy, a im będzie dany czas ku rozwadze, ku polepszeniu życia i poznaniu tajemnic, aby mogli wejść do Królestwa światłości".

13 A przechodząc, wszedł do Jerycha. A oto był tam mąż, imieniem Zacheusz, przełożony nad celnikami, człowiek bardzo bogaty.

14 Pragnął widzieć Jezusa, kto to jest, lecz nie mógł z powodu tłumu, gdyż był małego wzrostu. Pobiegł wiec naprzód i wszedł na drzewo leśnej figi, aby Go ujrzeć. Bo tamtędy miał przechodzić.

15 A gdy Jezus przybył na to miejsce, spojrzał w górę, a ujrzawszy go, rzekł mu: "Zacheuszu, zejdź spiesznie, gdyż dziś musze się zatrzymać w domu twoim". I zszedł spiesznie i przyjął Go z radością.

16 A widząc to wszyscy szemrali, ze do człowieka grzesznego przybył w gościnę.

17 Zacheusz zaś stanął i rzekł do Pana: "Panie, oto połowę majątku mojego daje ubogim; a jeślim kogokolwiek oszukał, oddam mu w czwórnasób".

18 A Jezus rzekł do niego: "Dziś zbawienie stało się udziałem domu tego; bo jeśli jesteś człowiekiem sprawiedliwym, to jesteś także synem Abrahama. Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło".

Rozdział LX
Jezus gani obłudników

1 Wtedy Jezus przemówił do ludu i do uczniów swoich: "Na mównicy Mojżeszowej zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Wszystko więc, cokolwiek by wam powiedzieli, to czyńcie i zachowujcie. Ale według uczynków ich nie postępujcie; mówią bowiem, ale nie czynią. Bo wiążą niezmiernie ciężkie i nieznośne brzemiona i kładą na barki ludzkie; ale sami nawet palcem swoim nie chcą ich ruszyć.

2 A wszystkie uczynki swoje pełnią, bo chcą, aby ludzie ich widzieli. Poszerzają bowiem swoje rzemyki modlitewne i wydłużają frędzle szat swoich. Lubią też pierwsze miejsca na ucztach i w świątyni i pozdrowienia na rynkach i tytułowanie przez ludzi: rabbi.

3 Ale wy nie pozwalajcie się nazywać rabbi. Bo jeden tylko jest Nauczyciel wasz, Chrystus. A wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na Ziemi nie nazywajcie ojcem, albowiem jeden jest wasz Ojciec-Matka w niebiosach, który posiada Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może.

4 Ani nie pozwalajcie nazywać się mistrzami, gdyż jeden jest Mistrz wasz, Chrystus. Kto zaś jest największy pośród was, niech będzie sługą waszym. A kto się będzie wywyższał, będzie poniżony. A kto się będzie poniżał, będzie wywyższony.

5 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że zamykacie Królestwo Niebios przed ludźmi! Albowiem sami nie wchodzicie ani nie pozwalacie wejść tym, którzy wejść pragną.

6 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że pożeracie domy wdów i to pod pokrywką długich modlitw! Dlatego otrzymacie surowszy wyrok.

7 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że obchodzicie ląd i morze, aby pozyskać jednego współwyznawcę, a gdy nim zostanie, czynicie go synem piekła dwakroć gorszym niż wy sami jesteście!

8 Biada wam, ślepi przewodnicy, którzy powiadacie: "Kto by przysiągł na świątynie, to nic nie jest; ale kto by przysiągł na złoto w świątyni, ten jest związany przysięgą". Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest większe? Złoto czy świątynia, która uświęca złoto!

9 Oraz: "Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie jest. Ale kto by przysiągł na dar, który jest na nim, ten jest związany przysięgą". Głupi i ślepi, cóż bowiem jest większe? Dar czy ołtarz, który uświęca dar?

10 Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga nań i na wszystko co jest na nim. I kto przysięga na świątynię, przysięga na nią i na Tego, który w niej mieszka. I kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada.

11 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że dajecie dziesięcinę z mięty, z kopru i z kminku, a zaniedbaliście tego, co ważniejsze w Zakonie, sprawiedliwości, miłosierdzia i wierności. Te rzeczy należało czynić, a tamtych nie zaniedbywać. Ślepi przewodnicy, przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!

12 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że oczyszczacie z zewnątrz kielich i misę, wewnątrz zaś są one pełne łupiestwa i żarłoczności! Ślepy faryzeuszu, oczyść wpierw wnętrze kielicha i misy aby i to, co jest zewnątrz, stało się czyste!

13 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które na zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupów kości i wszelakich nieczystości. Tak i wy na zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, wewnątrz zaś jesteście pełni obłudy i bezprawia.

14 Biada wam, faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy budujecie grobowce prorokom i zdobicie nagrobki sprawiedliwych, i mówicie: "Gdybyśmy żyli za dni ojców naszych, nie bylibyśmy ich wspólnikami w przelaniu krwi proroków".

15 A tak wystawiacie sami świadectwo, że jesteście synami tych, którzy mordowali proroków. Wy też dopełnicie miary ojców waszych!

16 Oto dlatego święta wiedza mówi, Ja posyłam do was proroków i mędrców i uczonych w Piśmie; a z nich niektórych będziecie zabijać, krzyżować, innych znowu będziecie biczować w waszych synagogach i będziecie przepędzać ich z miasta do miasta. Aby obciążyła was wszystka przelana na Ziemi krew sprawiedliwa, od krwi Abla sprawiedliwego aż do krwi Zachariasza, syna Barachiaszowego, któregoście zabili miedzy świątynią a ołtarzem. Zaprawdę powiadam wam, spadnie to wszystko na ten ród.

17 Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamieniujesz tych, którzy do ciebie byli posłani! Ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście!

18 Oto wam dom wasz pusty zostanie! Albowiem powiadam wam: Nie ujrzycie Mnie odtąd aż powiecie: święty, święty, święty! Błogosławieni są, którzy przychodzą w imieniu Jedynego Sprawiedliwego!"

Rozdział LXI
Jezus prorokuje o końcu wieków

1 A gdy Jezus siedział na Górze Oliwnej, przystąpili do Niego uczniowie na osobności i rzekli: "Powiedz nam, kiedy się to stanie? I jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?" A Jezus, odpowiadając rzekł im: "Baczcie, żeby was ktoś nie zwiódł. Albowiem wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą.

2 Potem usłyszycie o wojnach i wieści wojenne; baczcie, abyście się nie trwożyli. Bo musi się to stać, ale to jeszcze nie koniec. Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi, i królestwo przeciwko królestwu i będzie głód, i mór, a miejscami trzęsienia ziemi. Ale to wszystko dopiero początek boleści.

3 A w owym czasie wielcy będą zgromadzać kraje i bogactwa ziemi dla swojej własnej pożądliwości i będą ujarzmiać innych, cierpiących biedę i trzymać ich będą w więzach i wykorzystywać ich będą dla powiększenia swoich bogactw i będą ujarzmiać nawet zwierzęta polne i siać będą grozę. Lecz Bóg wyśle im swoich posłańców, a ci będą ogłaszać swoje prawa, które będą zaprzeczeniem ludzkich tradycji, a ktokolwiek przestąpi ogłoszone prawo, umrze.

4 Wtedy wydawać was będą na udrękę i zabijać was będą. I wszystkie narody pałać będą nienawiścią do was dla imienia mego. I wówczas wielu się zgorszy, i nawzajem wydawać się będą i wzajemnie nienawidzieć. I powstanie wielu fałszywych proroków i zwiodą wielu.

5 A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. Ale kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. I będzie głoszona ta Ewangelia o Królestwie Bożym po całym świecie na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec.

6 Gdy wiec ujrzycie na miejscu świętym ohydę spustoszenia, która przepowiedział prorok Daniel (kto czyta, niech uważa), wtedy ci, co są w Judei, niech uciekają w góry. Kto jest na dachu, niech nie schodzi, aby co wziąć z domu swego; a kto jest na roli, niech nie wraca, by zabrać swój płaszcz.

7 Biada tez kobietom brzemiennym i karmiącym w owym czasie! Módlcie się tylko, aby ucieczka wasza nie wypadła zimą albo w sabat. Wtedy bowiem nastanie wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd, i nie będzie. A gdyby nie były skrócone owe dni, nie ocalałby żaden człowiek. Ale ze względu na wybranych będą skrócone owe dni.

8 Gdyby wam wtedy kto powiedział: Oto tu jest Chrystus, albo tam, nie spieszcie, aby w to uwierzyć. Powstaną bowiem fałszywi pomazańcy i fałszywi prorocy, i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby (o ile można) zwieść i wybranych do błędu. Otom przepowiedział wam!

9 Gdyby wiec wam powiedzieli: Oto jest na pustyni - nie wychodźcie; oto jest w kryjówce - nie wierzcie. Gdyż jak światło pojawia się od wschodu i jaśnieje aż do zachodu, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Bo gdzie jest padlina, tam zlatują się sępy.

10 A zaraz po udręce owych dni Słońce się zaćmi i Księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem, i gwiazdy spadać będą z nieba i moce niebieskie będą poruszone.

11 I wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego; i wtedy biadać będą wszystkie plemiona Ziemi, i ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach nieba z wielka mocą i chwałą. I pośle aniołów swoich z głośną trąbą, i zgromadzą wybranych Jego z czterech stron świata z jednego krańca nieba aż po drugi.

12 A od figowego drzewa uczcie się podobieństwa: Gdy gałęzie jego już miękną i wypuszczają liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, że blisko jest tuż u drzwi. Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i Ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą.

13 A o tym dniu i godzinie nikt nie wie ani aniołowie w niebie, tylko sam Wszechojciec-Matka. Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego.

14 Bo jak było przed potopem: Jedli, pili, żenili się i za mąż wydawali, aż do tego dnia, gdy Noe wszedł do arki. I nie spostrzegli się, aż nastał potop i zmiótł wszystkich; tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego.

15 Wtedy dwóch będzie na roli; jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie mleć będą w żarnach, jedna będzie wzięta, a druga zostawiona. Czuwajcież więc, bo nie wiecie, której godziny Pan wasz przyjdzie.

16 A to zważcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej przyjdzie, czuwałby i nie pozwoliłby podkopać domu swego. Dlatego i wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie domyślacie.

17 Któż tedy jest tym sługą wiernym i mądrym, którego pan postawił nad czeladzią swoją, aby im dawał pokarm o właściwej porze? Szczęśliwy ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. Zaprawdę powiadam wam: Postawi go nad całym mieniem swoim.

18 Jeśliby zaś ów zły sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić współsługi, jeść i pić z pijakami.

19 Przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym, jedząc i pijąc, tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna. I wyznaczy mu los z obłudnikami w ciemności, z okrutnikami i z tymi, którzy nie znają miłości i nie mają współczucia: Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów".

Rozdział LXII
Podobieństwo o dziesięciu pannach

1 Wtedy podobne będzie Królestwo Niebios do dziesięciu panien, które, wziąwszy lampy swoje, wyszły na spotkanie oblubieńca. A pięć z nich było mądrych, pięć głupich.

2 Głupie bowiem zabrały lampy, ale nie zabrały z sobą oliwy. Mądre zaś zabrały oliwę w naczyniach wraz z lampami swymi.

3 A gdy oblubieniec długo nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły. Wtem o północy powstał krzyk: "Oto oblubieniec nadchodzi! Wyjdźcie na spotkanie!" Wówczas ocknęły się wszystkie te panny i sporządziły lampy swoje.

4 Głupie zaś rzekły do mądrych: "Użyczcie nam trochę waszej oliwy, gdyż lampy nasze gasną". Na to odpowiedziały mądre: "O nie! Gdyż mogłoby nie starczyć i nam i wam; idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie".

5 A gdy one odeszły kupować, nadszedł oblubieniec; i te, które były gotowe, weszły z nim na wesele. I zamknięto drzwi.

6 A później nadeszły i pozostałe panny, mówiąc: "Panie! Panie! Otwórz nam". On zaś, odpowiadając, rzekł: "Zaprawdę powiadam wam. Nie znam was".

7 Czuwajcie wiec, bo nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie. Miejcie lampy zapalone.

Rozdział LXIII
Podobieństwo o talentach

1 A On rzekł tak: Podobne jest Królestwo Boże człowiekowi, który odjeżdżając, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek i dał jednemu pięć talentów, a drugiemu dwa, a trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności i odjechał.

2 A ten, który wziął pięć talentów, handlował nimi i zyskał dalsze piec. Podobnie i ten, który wziął dwa, zyskał dalsze dwa. A ten, który wziął jeden, odszedł, wykopał dół w ziemi i ukrył pieniądze pana swego.

3 A po długim czasie powraca pan owych sług i rozlicza się z nimi. I przystąpiwszy, ten który wziął piec talentów, przyniósł dalsze pięć talentów i rzekł: "Panie! Pięć talentów mi powierzyłeś, oto dalsze pięć talentów zyskałem". Rzekł mu pan jego: "Dobrze, sługo dobry i wierny, nad małym byłeś wierny, wiele ci powierzę. Wejdź do radości pana swego".

4 Potem przystąpił ten, który wziął dwa talenty i rzekł: "Panie! Dwa talenty mi powierzyłeś, oto dalsze dwa talenty zyskałem". Rzekł mu pan jego: "Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad małym byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego!"

5 Wreszcie przystąpił i ten, który wziął jeden talent i rzekł: "Panie! Wiedziałem, żeś człowiek twardy; że żniesz, gdzieś nie siał i zbierasz, gdzieś nie rozsypywał. Bojąc się tedy, odszedłem i ukryłem talent twój w ziemi; oto masz, co twoje".

6 A odpowiadając, rzekł mu pan jego: "Sługo zły i leniwy! Wiedziałeś, że żnę, gdziem nie siał, i zbieram, gdziem nie rozsypywał. Powinieneś był więc dać pieniądze moje bankierom dla oprocentowania, a ja po powrocie, odebrałbym, co moje z zyskiem.

7 Weźcie przeto od niego ten talent, i dajcie temu, który ma dwa talenty. Każdemu bowiem, kto zyskał, będzie dodane i obfitować będzie, a temu, kto nie zyskał, zostanie zabrane i to, co ma. A nieużytecznego sługę wrzućcie w ciemności zewnętrzne: taka bowiem jest część, jaka on obrał sobie".

8 Rzekł też Jezus do uczniów swoich: "Bądźcie prawdziwymi wymieniaczami pieniędzy Królestwa Bożego, odrzucajcie zło i fałsz, a zatrzymajcie to, co dobre i szlachetne".

9 A usiadłszy Jezus naprzeciwko skarbnicy, przypatrywał się, jak ludzie rzucali pieniądze do Bożej skarbnicy.

10 Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwie drobne monety.

11 I przywoławszy uczniów swoich, rzekł im: "Zaprawdę powiadam wam, ze ta uboga wdowa wrzuciła więcej do Bożej skarbnicy niż wszyscy inni.

12 Bo wszyscy wrzucali z tego, co im zbywało, ale ta ze swego ubóstwa wrzuciła wszystko co miała, całe swoje utrzymanie".

Rozdział LXIV
Jezus naucza w ogrodzie palmowym

1 Jezus przyszedł do studni blisko Betanii, gdzie stało dwanaście drzew palmowych i dokąd często udawał się z uczniami swoimi, aby ich pouczać o tajemnicach Królestwa Bożego. Tam w cieniu drzew usiadł z uczniami swymi.

2 Jeden spośród uczniów zapytał: "Panie, już przedtem napisano, że Bogowie (Elohim) stworzyli człowieka na swój własny obraz, a stworzyli mężczyznę i niewiastę! Ty zaś mówiłeś, ze Bóg jest jeden?" Jezus odpowiedział im: "Zaprawdę powiadam wam: W Bogu nie ma ani mężczyzny, ani kobiety, jednakże oboje są jednym, Bóg jest obojgiem w jednym. On jest nimi, a oni są Nim. Elohim - nasz Bóg - jest doskonały, nieskończony i jeden.

3 A wiec w mężczyźnie jest ucieleśniony Ojciec i ukryta Matka; w kobiecie jest ucieleśnioną Matka i ukryty Ojciec. Dlatego imię Ojca i Matki winny być jednakowo czczone; są one bowiem wielkimi siłami Boga i jedno nie może istnieć bez drugiego w Jedynym Bogu.

4 Uwielbiajcie Boga, który jest nad wami, pod wami, po prawej i po lewej ręce, przed wami, za wami, w was i około was. Zaprawdę jest tylko jeden Bóg, On jest Wszystkim we wszystkim, w Nim istnieją wszystkie rzeczy, źródło wszelkiego życia, bez początku i bez końca.

5 Rzeczy widzialne i przemijające są ucieleśnieniem Niewidzialnego, który jest wieczny, abyście wy doszli od widzialnych rzeczy przyrody do niewidzialnych rzeczy boskich. I abyście poprzez rzeczy naturalne doszli do ponadnaturalnego.

6 Zaprawdę Bogowie (Elohim) Stworzyli człowieka na podobieństwo Boże. Mąż i niewiasta i cala natura są obrazem Boga. Dlatego Bóg stanowi dwoje - męża i niewiastę, nie podzielonych, lecz dwoje w Jednym niepodzielnym i wieczystym, w którym są wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne.

7 Wyszły one z wieczności i do wieczności wrócą. Duch do ducha, dusza do duszy, rozum do rozumu, uczucie do uczucia, życie do życia, kształt do kształtu, proch do prochu.

8 Na początku zapragnął Bóg, i oto w jednakowy sposób z jedynego boskiego źródła przybyli: Syn Jego, Boża Miłość i umiłowana Córka, święta Mądrość; i z tego źródła przyszły rodzaje duchów Bożych, Synów i Córek Wiekuistego.

9 I ci zstępują na Ziemię i żyją z ludźmi, nauczając ich drogi Bożej i umiłowania prawa Bożego i posłuszeństwa dla nich, aby w nich znaleźć zbawienie.

10 Wiele narodów oglądało ich dni. Pod różnymi imionami byli oni im pokazywani, a narody cieszyły się w ich światłości; i dzisiaj przychodzą oni do nich, ale Izrael nie chce ich przyjąć.

11 Zaprawdę, powiadam wam, moim Dwunastu, których wybrałem: wszystko, cokolwiek przedtem o nich zostało powiedziane, jest prawdziwe - tylko zniekształcone przez fałszywe wyobrażenia ludzkie".

12 I pewnego razu rzekł Jezus do Marii Magdaleny: "Napisano w Zakonie, kto Ojca i Matkę opuści, ten umrze. Zakon jednak mówi nie o ojcu i matce w tym życiu, lecz o mieszkańcach światłości, która jest w nas do dnia dzisiejszego.

13 Kto wiec opuści Chrystusa, Zbawcę, święty Zakon i społeczność wybranych, ten umrze. Tak, zginie w najgłębszych ciemnościach; albowiem sam tego chciał, i nikt nie może temu się sprzeciwić".

Rozdział LXV
Maria Magdalena namaszcza Jezusa

1 A w wieczór sabatni przed Pascha, gdy Jezus był w Betanii, wszedł do domu Szymona Trędowatego, gdzie Mu przygotowali wieczerze. A Marta posługiwała, a Łazarz zaś był jednym z tych, którzy z Nim siedzieli przy stole.

2 I przyszła Maria, zwana Magdaleną, która miała alabastrowy słoik bardzo drogocennego, wybornego olejku, a otworzywszy słoik, wylała olejek na głowę Jezusa i namaściła nogi jego i otarła je włosami głowy swojej.

3 A Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, który miał Go zdradzić, rzekł: "Na cóż to marnować? Ten olejek można było drogo sprzedać, a pieniądze rozdać ubogim". A to rzekł nie dlatego, iż się troszczył o ubogich, lecz dlatego, ze był bardzo zazdrosny i chciwy, a mając sakiewkę, nosił to, co mu kto dal. I szemrali przeciwko Magdalenie.

4 Tedy rzekł Jezus: "Zostawcie ja w pokoju! Dlaczego troszczycie się o nią? Ona dobry uczynek spełniła względem Mnie. Ubogich zawsze u siebie mieć będziecie. Ona namaściła ciało moje ku pogrzebowi.

5 Zaprawdę powiadam wam, gdziekolwiek na całym świecie będzie zwiastowana ta Ewangelia, będą opowiadać na jej pamiątkę o tym, co ona teraz uczyniła".

6 Do serca zaś Judasza Iskarioty wstąpił szatan; i poszedł on swoją drogą do arcykapłanów i umówił się z nimi, jakby mógł Go wydać. I ucieszyli się, i ułożyli się z nim na trzydzieści srebrników, za cenę niewolnika, i on zgodził się i szukał sposobu, jakby Go wydać.

7 I Onego czasu przemówił Jezus do swoich uczniów: "Zwiastujcie wszystkim na świecie i mówcie: Usiłujcie, abyście przeniknęli tajemnicę światłości i weszli do Królestwa światłości, albowiem przybliżył się czas wyznaczony i nadszedł dzień zbawienia.

8 Nie zwlekajcie z dnia na dzień, z jednego okresu na drugi, z eonu do eonu w mniemaniu, ze jeśli powrócicie na ten świat, poznacie tajemnice i wejdziecie do Królestwa światłości.

9 Nie wiecie bowiem, kiedy dopełni się czas doskonałych; później bowiem zawrą się wrota Królestwa światłości, i odtąd nikt nie wejdzie do Królestwa światłości, i odtąd nikt nie wejdzie ani nie zejdzie stamtąd.

10 Usiłujcie wiec, abyście weszli, dopóki rozbrzmiewa wezwanie, i zanim liczba doskonałych nie zostanie zapieczętowana i nie stanie się zupełna i zanim brama nie zostanie zamknięta".

Rozdział LXVI
Jezus naucza uczniów swoich

1 I znowu nauczał ich Jezus i rzekł: "Bóg powołał świadków, aby głosili prawdę wśród wszystkich narodów i we wszystkich czasach, aby wszyscy słyszeli i wypełniali wole Wiekuistego jako władcy i współpracownicy Pana.

2 Bóg jest Mocą, Miłością i Wiedzą. To troje są Jednia. Bóg jest Prawdą, Dobrem i Pięknem. To troje są Jednia.

3 Bóg jest Sprawiedliwością, Wiedzą i Czystością. To troje są Jednia. Bóg jest Wspaniałością, Współczuciem i Świętością - i to troje są Jednia.

4 I te cztery Trójjedności są znowu Jednością w skrytej Boskości, w Doskonałym, Wiekuistym, Jedynym.

5 Tak samo w każdym mężu, który osiągnął doskonałość, są trzy osoby: syn, małżonek i ojciec, a tych troje są jednością.

6 Tak samo w każdej niewieście, która zdobyła doskonałość, są trzy osoby: córka, żona i matka - podobnie jak Bóg są jednością.

7 Tak jest też z Bogiem, Ojcem-Matka, w którym ani mąż, ani niewiasta, a w którym jest dwoje, a każde z Nich jest troiste, a wszyscy są Jednia w skrytej Jedności.

8 Nie dziwcie się temu, albowiem jak jest na górze, tak i na dole, a jak na dole, tak i na górze, a to co jest na Ziemi, tak jest i w niebie.

9 I znowu mówię wam: Ja i moja oblubienica jesteśmy Jedno, podobnie jak Maria Magdalena, którą wybrałem i poświęciłem Sobie jako wzór, Jednym jest ze Mną. Ja i moja Społeczność to Jednia. Wybrani z ludzkości stanowią Społeczność dla zbawienia wszystkich.

10 Społeczność Pierworodnego to Maria Boga. Tak mówi Wieczny. On jest moja Matka, i Ona poczęła Mnie na początku. I rodziła Mnie jako Swego Syna w każdej epoce i we wszystkich światach niebiańskich. Ona jest Oblubienica moja, wiecznie Jedyna w Świętym zjednoczeniu ze Mną - Jej Oblubieńcem. Ona jest moja Córka, albowiem powstała w wieczności i ze Mnie wyszła, Jej Ojca, i we Mnie się raduje.

11 I to dwie Trój jednie są Jednością w Wiekuistym i objawiają się w każdym mężu i w każdej niewieście, którzy osiągnęli doskonałość i którzy wiecznie z Boga zrodzeni będą i w światłości znajdą radość, i na zawsze zachowani będą i Jedno będą z Bogiem, i oni ciągle Boga przyjmują i dają dla zbawienia wielu.

12 To jest tajemnica Trójcy w człowieku. W każdym człowieku musi się wypełnić Tajemnica Boska, dla widzenia światłości, dla ulgi w cierpieniu, dla prawdy, dla wniebowstąpienia i dla zesłania Ducha Prawdy. To jest ścieżka zbawienia; albowiem Królestwo Boże w was jest".

13 Wtedy rzekł jeden do Niego: "Panie, kiedy przyjdzie Królestwo Boże?" Odpowiadając mu, rzekł: "Wówczas kiedy to, co jest zewnątrz, będzie takie, jak to co jest wewnątrz, a to co jest we wnętrzu, będzie takie, jak to co jest na zewnątrz, męskie zaś i żeńskie nie będzie ani męskim, ani żeńskim, lecz jednym się stanie. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha".

Rozdział LXVII
Wjazd do Jerozolimy

1 A pierwszego dnia tygodnia, gdy przyszli blisko Jerozolimy, do Betfage i Betanii, na Górę Oliwną, posłał dwóch uczniów swoich, mówiąc im: "Idźcie do miasteczka, które leży przed wami; a gdy wejdziecie, zaraz znajdziecie osła, uwiązanego, na którym jeszcze żaden człowiek nie siedział; odwiążcie go i przywiedźcie Mi go.

2 A jeśliby wam kto rzekł: Dlaczego to czynicie? powiedzcie, ze Pan go potrzebuje. A on zaraz puści go wam".

3 Poszli wiec uczniowie i znaleźli osła przywiązanego na placu, gdzie dwie drogi się krzyżują, i odwiązali go. A niektórzy, co tam stali, rzekli do nich: "Cóż to czynicie, iż odwiązujecie źrebię?" A oni rzekli im, jak im Jezus rozkazał, wtedy tamci nie przeszkadzali im.

4 I oni przywiedli osła do Jezusa i włożyli na zwierze szaty swoje, a Jezus usiadł na tym. Wielu zaś rozpościerało szaty swoje na drodze, inni zaś obcinali młode gałązki z drzew i słali na drodze.

5 A ci, którzy Go poprzedzali i ci, którzy za Nim podążali, wołali, mówiąc: "Hosanna, błogosławiony, który przychodzi w imieniu J o v a s - Błogosławione królestwo Ojca naszego Dawida i błogosławiony, który przychodzi w imieniu Najwyższego! Hosanna na wysokościach!"

6 A gdy Jezus wjechał do Jerozolimy, (wszedł) do świątyni, a obejrzawszy wszystko, powiedział im to podobieństwo i rzekł:

7 "A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w (glorii) chwale swojej i wszyscy święci aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na tronie swej chwały. I będą zgromadzone przed Nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza swoje (kozły) od owiec. I ustawi owce po swojej prawicy, kozły zaś po swojej lewicy.

8 Wtedy powie Król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata. Albowiem łaknąłem, a daliście Mi jeść. Pragnąłem, a daliście Mi pić. Byłem przychodniem, a przyjęliście Mnie. Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie. Byłem chory, a odwiedzaliście Mię. Byłem w wiezieniu, a przychodziliście do Mnie.

9 Wtedy odpowiedzą Mu sprawiedliwi tymi słowy: Panie, kiedy widzieliśmy Cię łaknącym, a nakarmiliśmy Cię? Albo pragnącym, a daliśmy Ci pić? A kiedy widzieliśmy Cię przychodniem i przyjęliśmy Cię? Albo nagim i przyodzialiśmy Cię? I kiedy widzieliśmy Cię chorym albo w wiezieniu, i przychodziliśmy do Ciebie?

10 A Król, odpowiadając, powie im: Oto, Ja ukazuje wam Siebie we wszystkich kształtach stworzenia, i zaprawdę powiadam wam: Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, Mnie uczyniliście.

11 Wtedy powie i tym po lewicy: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany wam, aż siedemkroć oczyszczeni będziecie i od grzechów waszych uwolnieni zostaniecie

12 Albowiem łaknąłem, a nie daliście Mi jeść. Pragnąłem, a nie daliście Mi pić. Byłem przychodniem, a nie przyjęliście Mnie. Byłem nagim, a nie przyodzialiście Mnie. Byłem chorym i w wiezieniu, a nie odwiedziliście Mnie.

13 Wtedy i oni Mu odpowiedzą, mówiąc: Panie, kiedy widzieliśmy Cię łaknącym albo pragnącym, albo przychodniem, albo nagim, albo chorym, i nie służyliśmy Ci?

14 Wtedy im odpowie tymi słowy: Oto, Ja ukazuje wam Siebie we wszystkich kształtach stworzenia, i zaprawdę powiadam wam, czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych braci moich, Mnie nie uczyniliście.

15 A okrutni i niemiłosierni odejdą na kaźń wieczną, i jeśli nie będą żałowali, zostaną zupełnie zniszczeni. Sprawiedliwi zaś i miłosierni wejdą do żywota wiecznego i wiekuistego pokoju".

Rozdział LXVIII
Gospodarz i winiarze

1 I powiedział Jezus inne podobieństwo: "Był pewien gospodarz, który zasądził winnice, ogrodził ją płotem, wkopał w nią prasę i zbudował więżę i wydzierżawił ją winiarzom i odjechał w daleki kraj.

2 A gdy nastał czas winobrania, posłał sługi swoje do winiarzy, aby odebrali od winiarzy owoce. Ale winiarze pojmali sługi; jednego zbili, a drugiego kamieniowali, a innego (też) zabili.

3 Znowu posłał inne sługi, którzy byli czcigodniejsi niż pierwsi, ale im uczynili to samo. A w końcu posłał do nich syna swego, mówiąc: Okażą szacunek synowi memu.

4 Ale gdy winiarze ujrzeli syna, mówili miedzy sobą: To jest dziedzic, pójdźcie, zabijmy go, a posiądziemy dziedzictwo jego. I pochwycili go, wyrzucili poza winnice i zabili.

5 Gdy wiec przyjdzie pan winnicy, co uczyni owym winiarzom?" Mówią Mu: "Wytrąci sromotnie tych złoczyńców, a winnice wydzierżawi innym winiarzom, którzy mu we właściwym czasie będą oddawać owoce".

6 Rzecze im Jezus: "Czy nie czytaliście nigdy w Piśmie: Kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się kamieniem węgielnym piramidy? Pan to sprawił i to jest cudowne w oczach naszych!

7 Dlatego powiadam wam: ze Królestwo Boże zabrane wam, a dane narodowi, który będzie wydawał jego owoce. I kto by upadł na ten kamień, roztrzaska się, a na kogo by on upadł, zmiażdży go na proch".

8 A gdy arcykapłani i faryzeusze wysłuchali tych podobieństw, zrozumieli, że o nich mówił. I usiłowali Go pojmać, ale bali się ludu, który miał Go za proroka.

9 I pytali Go uczniowie o znaczenie tego podobieństwa, a On rzekł im: "Winnica to świat, winiarze zaś to kapłani, a słudzy, to słudzy dobrego Zakonu i prorocy.

10 Gdy od kapłanów zadano owocu tej pracy, nie dali żadnego owocu, ale oni od początku maltretowali wysłańców, którzy nauczali Prawdy Bożej.

11 A gdy przyjdzie Syn Człowieczy, który jest Chrystus Boży, zgromadzą się przeciwko Niemu, zabija Go i wyrzuca z winnicy; albowiem nie wykonywali oni dziel Ducha, tylko swoje własne przyjemności i (szukali) swego własnego zysku, odrzucając święty Zakon.

12 Gdyby zaś przyjęli Pomazańca, który jest kamieniem węgielnym i wierzchołkiem, byłoby to dla nich dobre, a budowa stałaby się świątynią Bożą, w której by Duch mieszkał.

13 Ale nadejdzie dzień, kiedy ten odrzucony Zakon stanie się kamieniem węgielnym, który ujrzą wszyscy, a którzy potkną się o niego, zostaną połamani, a którzy w nieposłuszeństwie trwać będą, ci na kawałki rozbici będą.

14 Albowiem Bóg dal niektórym aniołom panowanie nad rozwojem świata, polecając im sprawować rządy wiedzy, sprawiedliwości i w miłości. Ale oni lekceważyli przykazania Wszechmogącego i działali przeciwko dobrym rozkazom Boga. Przyszły przeto na świat okrucieństwa, cierpienia i troski, aż znowu przyjdzie Mistrz i weźmie w posiadanie wszystkie sprawy, a sługi swoje wezwie do obrachunku".

15 I powiedział im inne podobieństwo: "Pewien człowiek miał dwóch synów. Przystępując do pierwszego, rzekł: Synu mój, idź i pracuj dziś w winnicy mojej. A on odpowiadając, rzekł: Nie chce. Ale potem się opamiętał i poszedł. I przystępując do drugiego, powiedział podobnie. A on odpowiadając, rzekł: Idę, ojcze. Ale nie poszedł. Któryż z tych dwu wypełnił wole swego ojca?"

16 Mówią Mu: "Ten pierwszy". Rzecze im Jezus: "Zaprawdę powiadam wam, ze celnicy i wszetecznice wyprzedzają was do Królestwa Bożego. Albowiem przyszedł do was Jan ze zwiastowaniem sprawiedliwości, a nie uwierzyliście mu; natomiast celnicy i wszetecznice uwierzyli mu, a wy, chociaż to widzieliście, nie opamiętaliście się po tym, aby mu uwierzyć".

17 A Jezus zgromadził wszystkich swoich uczniów wokół Siebie na pewnym miejscu i rzekł im: "Czy możecie dać doskonałość temu, kto jest niedoskonały? Czy możecie z nieporządku uczynić porządek?" A oni odpowiedzieli: "Nie, Panie".

18 Potem zaś ustawił ich, każdego według jego liczby w czworo- bok, na każdej stronie o jednego mniej niż dwanaście, a uczynił tak, bo wiedział, kto Go zdradzi (a tego ludzie widzieliby jako jednego z nich, ale nie oni).

19 Pierwszego w siódmym rzędzie od góry w środku, i ostatniego w siódmym rzędzie od dołu, a tego, który nie był ani pierwszym, ani ostatnim, uczynił punktem środkowym, a pozostałych ustawił według boskiego porządku, a każdy znalazł swoje miejsce, tak ze górni stali podobnie jak dolni i dolni podobnie jak górni, i strona lewa była podobna do prawej i prawa strona była podobna do lewej według sumy ich liczb.

20 I rzekł: "Patrzcie, jak stoicie! Powiadam wam, właśnie w takim sposobie jest porządek w Królestwie Bożym, i to jedno, co kieruje wszystkimi, jest w waszym środku, i to jest punkt środkowy i z nim są owe Sto Dwadzieścia, wybranych z Izraela, i do niego przychodzą sto czterdzieści cztery tysiące, wybranych pogan, którzy są waszymi braćmi".

Rozdział LXIX
Wewnętrzny Chrystus, zmartwychwstanie i życie

1 Gdy Jezus siedział z uczniami swoimi po zachodniej stronie świątyni, wtedy ludzie nieśli na marach zmarłego, aby go pogrzebać, i rzekł jeden (z uczniów) do Jezusa: "Mistrzu, czy człowiek, który umarł; znowu żyć będzie?"

2 A on odpowiadając, rzekł: "Jam jest Zmartwychwstanie i żywot, Jam jest Dobro, Piękno i Prawda, a kto we Mnie wierzy, nigdy nie umrze, lecz będzie żył wiecznie. Jak w Adamie wszyscy umierają, tak w Chrystusie wszyscy znowu zmartwychwstaną. Błogosławieni, którzy we Mnie umierają i staja się doskonałymi na moje podobieństwa; albowiem odpoczywają od prac swoich, uczynki ich idą za nimi. Oni bowiem przezwyciężyli zło i stali się kolumnami świątyni Bożej i nie będą więcej wychodzić; będą bowiem odpoczywać w wiecznosci.

3 Ale dla tych, którzy zło czynili, nie ma pokoju; będą oni bowiem wchodzili i wychodzili i przez wiele wieków będą musieli znosić cierpienia dla polepszenia siebie, aż staną się doskonałymi. Ci zaś, którzy czynili dobro i zdobyli doskonałość, znajda wieczny pokój i wejdą do żywota. Odpoczywać oni będą z Wiekuistym.

4 Nad nimi ani śmierć, ani narodziny w swoim powtarzaniu się już żadnej mocy nie maja; wyszli oni bowiem z kołowrotu wieczności i zdobyli punkt środkowy, gdzie panuje wieczny pokój, a środkiem wszystkich rzeczy jest Bóg".

5 I zapytał Go jeden z uczniów Jego: "Jakim sposobem można wejść do Królestwa Bożego?" A on odpowiadając, rzekł: "Jeżeli nie uczynicie, tego co jest na dole, tym co jest na górze, a tego co jest na lewo, tym co jest na prawo, a tego co jest z tylu, tym co jest z przodu, dopóki nie wejdziecie do środka i do Ducha, nie wejdziecie do Królestwa Bożego".

6 I dalej mówił: "Nie sądźcie, że którykolwiek człowiek był bez błędów, nawet wśród proroków i wtajemniczonych w dzieło chrześcijaństwa znaleziono słowa błędu. Jednak miłość pokrywa wiele błędów".

7 A gdy nastał wieczór, poszedł On z Dwunastoma do Betanii; mieszkali tam bowiem Łazarz oraz Maria i Marta, których miłował.

8 I przyszła do Niego Salomea i zapytała: "Jak długo będziemy w mocy śmierci?" Odpowiadając jej, rzekł: "Tak długo, dopóki mężowie wasi będą obciążeni winami i dopóki wy, niewiasty, rodzić będziecie. Po to przyszedłem, aby (wasze) nierozważne dzieła naprawić".

9 Wtedy Salomea rzekła: "Uczyniłam wiec dobrze, nie rodząc". Ten zaś, odpowiadając, rzekł: "Jedz z każdej dobrej roli, ale z tej , która daje gorycz śmierci, nie spożywaj".

10 I zapytała Salome: Kiedy te rzeczy, o które Cię pytam, będą zrozumiale? I rzekł jej Pan: "Wtedy kiedy suknie waszej wstydliwości zostaną przez was znoszone, gdy okiełznacie swoją pożądliwość; kiedy dwoje jednym się staną, a męskie i żeńskie razem z żeńskim i męskim stanie się ani męskie, ani żeńskie".

11 I pytali Go inni uczniowie: "Kiedy temu prawu wszyscy będą posłuszni?" "Wtedy gdy Duch Boży przeniknie i napełni całą Ziemię oraz serce każdego męża i każdej niewiasty".

12 Jan rozrzucił prawo po wszystkiej Ziemi, a ono zapuściwszy korzenie, wzeszło i wydało we właściwym czasie dwanaście owoców na pokarm dla wszystkich. I wrzuciłem prawo do wód i zostały one oczyszczone od wszelkiego zła. I wrzuciłem prawo w ogień, a złoto zostało oczyszczone od wszelkiej skazy. I rzuciłem prawo w powietrze, a oto prawo wcieliło się w życie przez Ducha Jedynego, który wszystkie rzeczy przenika, wypełnią i mieszka w sercu każdego.

13 I wiele innych podobieństw powiedział do tych, którzy uszy mieli ku słyszeniu, aby zrozumieć. Ale dla wielu nie było to zrozumiale.

Rozdział LXX
Jezus gani popędliwość Piotra

1 A rano tego dnia, gdy wyszli z Betanii, Piotr poczuł głód, a ujrzawszy z daleka drzewo figowe, pokryte liśćmi, podszedł, szukając na nim owoców. A gdy się przybliżył, nie znalazł na nim nic oprócz liści, nie była to bowiem pora na figi.

2 I Piotr, rozgniewawszy się, rzekł: "Przeklęte drzewo figowe, niechaj nikt nie spożywa z ciebie owocu na wieki!" - a niektórzy z uczniów to słyszeli.

3 A następnego dnia, gdy Jezus i uczniowie Jego przechodzili tamtędy, rzekł Piotr do Jezusa: "Mistrzu, spójrz na to drzewo figowe, które przekląłem, dlaczego słowo moje się nie wypełniło?"

4 Wtedy Jezus rzekł do Piotra: "Nie wiesz, jakiego ducha jesteś. Dlaczego przekląłeś to, czego Bóg nie przeklął?" I rzekł Piotr: "Oto, Panie, odczuwałem głód, a gdy znalazłem liście i żadnych owoców, byłem rozgniewany i przekląłem to drzewo".

5 Wtedy Jezus rzekł: "Synu Jonasza, czyś nie wiedział, że nie nadeszła jeszcze pora na figi? Spójrz, jak zboże na polu rośnie na swój sposób - najpierw zielone źdźbła, potem latorośle, a wreszcie kłosy - czy również gniewałbyś się, gdybyś przyszedł w czasie delikatnych latorośli albo w porze ździebeł i gdybyś nie znalazł zboża w kłosach? I czy przekląłbyś także to drzewo wówczas, gdyby ono pokryte było wielu pączkami i kwiatami, a nie dojrzałymi owocami?

6 Zaprawdę, Piotrze, powiadam ci, że jeden z moich Dwunastu w swojej trwodze i bojaźni trzy razy się Mnie zaprze z zaklinaniem i przysięgać będzie, że Mnie nie zna, a reszta opuści Mnie na długi czas.

7 Ale będziecie tego żałować i gorzko opłakiwać; albowiem miłujecie Mnie w swoich sercach, a wy macie być ołtarzem z dwunastu ociosanych kamieni i będziecie świadectwem imienia mego, i będziecie sługami sług, a Ja dam wam klucze Społeczności, i paść będziecie owce moje i baranki moje, i będziecie moimi zastępcami na Ziemi.

8 Ale powstaną wśród was ludzie, którzy będą was naśladować, spośród nich niektórzy rzeczywiście miłować Mnie będą, podobnie jak wy, natomiast gorącogłowi i niemądrzy i niecierpliwi będą przeklinać tych, których Bóg nie przeklął, a w swojej niewiedzy prześladować będą, bo nie mogli znaleźć w nich owoców, których oni szukają.

9 A inni, którzy samych siebie miłują, łączyć się będą z królami i panującymi świata i szukać będą ziemskiej mocy, bogactw i przewagi, i będą niszczyć ogniem i mieczem tych, którzy szukają prawdy i dlatego ci są moimi prawdziwymi uczniami.

10 I w tych dniach Ja, Jezus, będę wkrótce ukrzyżowany i jawnie wyszydzony; twierdzić bowiem będą, że to wszystko czynią w moim imieniu". A Piotr rzekł: "To wszystko niech będzie dalekie od Ciebie, Panie".

11 A Jezus odpowiedział: "Tak samo jak Ja przybity będę do krzyża, tak też stanie się w owych dniach ze zborem moim, który jest moją oblubienicą i jest Jedno ze Mną. Ale nastanie dzień, kiedy ciemności ustąpią, a prawdziwe światło świecić będzie.

12 A jeden usiądzie na moim tronie, a będzie on mężem Prawdy i Dobra i Mocy, i napełniony będzie miłością i wiedzą więcej niż wszyscy inni, i on panować będzie w zborze moim, przez czterokrotną Dwunastkę i przez Siedemdziesięciu Dwóch, którzy nauczać będą wyłącznie prawdy.

13 I zbór mój będzie napełniony światłem i będzie rozsyłać światło wszystkim narodom, i będzie arcykapłan siedzieć na tronie jako król i kapłan.

14 A Duch mój będzie w nim, a tron jego będzie trwać i nie będzie wzruszony; ugruntowany bowiem będzie na miłości, prawdzie i sprawiedliwości, i przyjdzie światło ku niemu i z niego promieniować będzie do wszystkich narodów Ziemi, prawda zaś uczyni wszystkich wolnymi".

Rozdział LXXI
Oczyszczenie świątyni

1 A gdy się zbliżała Wielkanoc żydowska, udał się Jezus znowu z Betanii do Jerozolimy. I zastał w świątyni sprzedających woły, owce i gołębie, i wekslarzy siedzących.

2 I skręciwszy bicz z siedmiu powrozków, wypędził ich wszystkich ze świątyni, a owce i woły i gołębie wypuścił na wolność; wekslarzom pieniądze rozsypał i stoły poprzewracał.

3 I rzekł do nich: "Zabierzcie te rzeczy stąd, i nie czyńcie z domu mego Ojca-Matki targowiska. Czyż nie napisano: Dom mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów. A wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców i wypełniliście go wszelkimi okropnościami".

4 I nie pozwolił, żeby ktoś miskę z krwią przeniósł przez świątynię albo żeby zwierzęta były zabijane. Wtedy uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: "Żarliwość o dom Twój zżarła Mnie".

5 Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do Niego: "Jaki znak pokażesz nam, że Ci to wolno czynić?" Jezus, odpowiadając, rzekł im: "Znowu powiadam wam: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję".

6 Na to rzekli Żydzi: "Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?" Ale On mówił o świątyni Ciała swego.

7 Gdy więc zmartwychwstał przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to mówił im.

8 Lecz uczeni w Piśmie i faryzeusze widzieli i słyszeli to i zdumiewali się i szukali, jakby Go mogli zgładzić; albowiem bali się Go, widzieli bowiem, że lud słuchał Jego nauki.

9 A gdy nastał wieczór, wyszedł z miasta. Albowiem w dzień nauczał w świątyni, a na noc szedł na Górę Oliwną, a lud przychodził wcześnie rano, aby słuchać Go na dziedzińcu świątyni.

10 A gdy był w Jerozolimie na Wielkanoc, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc cuda, których dokonywał.

11 Ale Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał ich wszystkich. I od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.

12 Ponieważ zbliżało się święto Ofiary, posłał On dwóch uczniów swoich, aby przygotowali górną salę, gdzie chciał ze swoimi Dwunastoma jeść, i wszystko zakupić, co było potrzebne na to święto, które chciał obchodzić z nimi.

Rozdział LXXII
Wiele mieszkań w jednym domu

1 A Jezus siedział ze swymi uczniami w ogrodzie Getsemani i rzekł do nich: "Niechaj się nie smucą serca wasze: Wierzcie w Boga i we Mnie także wierzcie. W domu mego Ojca-Matki wiele jest mieszkań: Gdyby było inaczej, to bym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do Siebie, abyście gdziem Ja jest, i wy byli. I dokąd Ja idę, wiecie, i drogę znacie."

2 Rzekł do Niego Tomasz: "Nie wiemy, dokąd idziesz, jakże możemy znać drogę?" A Jezus im odpowiedział: "Jam jest Droga, Prawda i Żywot. Nikt nie przychodzi do Wszechojca-Matki, tylko przeze Mnie. Gdybyście byli Mnie poznali, i mego Ojca-Matkę byście znali. Odtąd Go znacie i widzieliście mego Ojca-Matkę".

3 Rzekł Mu Filip: "Panie, pokaż nam Wszechojca-Matkę, a wystarczy nam". Odpowiedział mu Jezus: "Tak dawno jestem z wami i nie poznałeś Mnie, Filipie? Kto Mnie widział, widział Wszechojca-Matkę, i jakże możesz mówić: Pokaż nam Ojca-Matkę? Czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu-Matce, a Ojciec-Matka we Mnie? Słowa, które do was mówię, nie od Siebie mówię. Ale Ojciec-Matka, który jest we Mnie, wykonuje wszystkie dzieła.

4 Wierzcie Mi, żem Ja w Ojcu-Matce, a Ojciec-Matka we Mnie; albo wierzcie Mi przynajmniej dla samych uczynków. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto wierzy we Mnie, ten także dokonywać będzie uczynków, które Ja czynię; i większe nad te czynić będzie; bo Ja idę do mego Ojca-Matki.

5 I o cokolwiek prosić będziecie w imieniu moim, to uczynię, aby Wszechojciec-Matka był uwielbiony w Synu Człowieczym. O cokolwiek prosić będziecie w imieniu moim, spełnię to.

6 Jeśli Mnie miłujecie, przestrzegajcie przykazań moich. I Ja prosić będę Ojca-Matkę i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki. Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, którego nie widzi i nie zna; lecz wy Go znacie, bo przebywa w was i w was będzie.

7 Nie pozostawię was bez pociechy. Przyjdę do was. Jeszcze tylko krótki czas i świat Mnie oglądać nie będzie; lecz wy oglądać Mnie będziecie, bo Ja żyję i wy żyć będziecie. Onego dnia poznacie, że jestem w moim Ojcu-Matce, i wy we Mnie, a Ja w was.

8 Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten Mnie miłuje; a kto Mnie miłuje, tego też będzie miłował mój Ojciec-Matka, i Ja miłować go będę, i objawię mu samego Siebie".

9 Rzekł Mu Judasz: "Panie, cóż się stało, że masz się nam objawić a nie światu?" Odpowiedział Jezus i rzekł mu: "Jeśli kto Mnie miłuje; słowa mojego przestrzegać będzie: I Święta Jedność umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego pozostaniemy.

10 Kto Mnie nie miłuje, ten słów moich nie przestrzega, a słowa, które słyszycie, nie są moimi słowami, lecz Wszechojca-Matki, który Mię posłał. To wam powiedziałem, z wami przebywając. Lecz Pocieszyciel, którym jest moja Matka, Święta Mądrość, którą Ojciec pośle w imieniu moim, Ten was nauczy wszystkiego i przypomni wam wszystko, com wam powiedział.

11 Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam: Nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka. Słyszeliście, że powiedziałem wam: Odchodzę i przyjdę do was znowu. Gdybyście Mnie miłowali, to byście się radowali, że wam powiedziałem: Idę do Wszechojca-Matki, bo Ojciec większy jest niż Ja.

12 Teraz powiedziałem wam, zanim się to stanie, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już wiele nie będę mówił z wami, nadchodzi bowiem Władca tego świata i nie ma On nic do Mnie.

13 Aby świat poznał, że Ja miłuję Wszechojca-Matkę i że tak czynię, jak On mi polecił. Aż do końca".

Rozdział LXXIII
Krzew winny i latorośle

1 I na to rzekł Jezus do nich: "Jam jest krzew winny prawdziwy a mój Ojciec-Matka jest winogrodnikiem. Każdą latorośl, która we Mnie nie wydaje owocu, odcina; a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc.

2 Trwajcie we Mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we Mnie trwać nie będziecie. Jam jest krzew winny, wyście latoroślami: Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze Mnie nic uczynić nie możecie.

3 Kto nie trwa we Mnie, ten zostanie wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną. Jeśli we Mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście, a cokolwiek byście chcieli, a stanie się wam.

4 Zaprawdę, Jam jest chleb prawdziwy, który zstępuje z nieba, substancja Boga, która jest jednym z życiem Boga. A jak wiele jest ziaren w waszym chlebie, tak i wy, którzy wierzycie i pełnicie wolę mego Ojca-Matki w niebiosach, jesteście jednym ze Mną. Ojcowie wasi jedli mannę i poumierali; ale kto ten chleb spożywa, żyć będzie wiecznie.

5 A jak pszenicę odłącza się od plew, tak i wy musicie się oddzielić od błędów tego świata; w tym celu nie musicie uciekać od świata, powinniście jednak wyodrębnić się od świata dla życia świata.

6 Zaprawdę, zaprawdę, jak pszenica zostaje wysuszona ogniem, tak i wy, uczniowie moi, musicie przejść przez utrapienia. Radujcie się jednak: Albowiem jeśli ze Mną w jednym ciele cierpieć będziecie, tak i ze Mną w jednym ciele panować będziecie i świat życiem zasilać.

7 W tym będzie uwielbiony Ojciec-Matka, jeśli wiele owocu przyniesiecie; i staniecie się moimi uczniami. Jak Mnie umiłował Ojciec-Matka, tak i Ja was umiłowałem: Trwajcie w miłości mojej. Jeśli przykazań moich przestrzegać będziecie, będziecie w miłości mojej, jak i Ja przestrzegałem przykazań mego Ojca-Matki, i trwajcie w duchu miłości.

8 To wam powiedziałem, aby radość moja była w was, i aby radość wasza była zupełna. Takie jest przykazanie moje, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem. Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich. Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję.

9 Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego: Lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, com słyszał od mojego Ojca-Matki, oznajmiłem wam. Nie wyście Mnie wybrali, alem Ja was wybrał, i przeznaczyłem was, abyście szli i owoc wydawali, i aby owoc wasz był trwały, by to, o cokolwiek byście prosili Wszechojca-Matkę w imieniu moim, dał wam.

10 To przykazuję wam, abyście się wzajemnie miłowali i wszystkim stworzeniom Bożym miłość okazywali. Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw niż was znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, alem Ja was wybrał ze świata, dlatego was świat nienawidzi.

11 Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli Mnie prześladowali, i was prześladować będą: jeśli słowo moje zachowali, i wasze zachowywać będą. A to wszystko uczynią wam dla imienia Mego, bo nie znają Tego, który Mnie posłał.

12 Gdybym nie był przyszedł i do nich nie mówił, nie mieliby grzechu. Lecz teraz nie mają wymówki z powodu grzechu swego. Kto mnie nienawidzi, ten i mego Ojca-Matki nienawidzi. Gdybym wśród nich nie pełnił uczynków, których nikt inny nie czynił, nie mieliby grzechu; lecz teraz widzieli je i zarówno Mnie jak i mego Ojca.-Matkę. Jednakże słowo, które jest w Zakonie ich napisane, wypełni się: Bez przyczyny Mnie znienawidzili.

13 Gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Wszechojca-Matki, Duch Prawd, który od Ojca i Matki wychodzi, ten złoży świadectwo o Mnie; ale i wy będziecie składali świadectwo, bo ze Mną od początku jesteście".

Rozdział LXXIV
Jezus przepowiada swoje prześladowania

1 "To wam powiedziałem, aby was ostrzec. Wyłączać was będą z synagog, więcej, nadchodzi czas, gdy każdy, który was zabija, będzie mniemał, że czyni to ku chwale Boga. A to będą czynić, że nie poznali Wszechojca-Matki ani Mnie.

2 Lecz to wam powiedziałem, abyście, gdy przyjdzie ten czas, wspomnieli na to, żem Ja wam powiedział. A tego wam na początku nie mówiłem, bom był z wami. A teraz odchodzę do mego Ojca.-Matki, który Mię posłał; i nikt z was nie pyta Mnie: Dokąd idziesz? Ale żem wam to powiedział, zasmuciliście się.

3 Lecz Ja wam mówię prawdę: Konieczne jest dla was, żebym Ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę poślę mego Ducha do was. A Duch, gdy przyjdzie, karać będzie świat za jego grzechy oraz dla sprawiedliwości i dla sądu.

4 Za ich grzech, sprawiedliwości, gdyż nie uwierzyli we Mnie; z powodu odchodzę do Ojca-Matki i już Mnie nie ujrzycie; z sądu, gdyż książę tego świata został osądzony.

5 Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę: A ten oznajmi wam, co ma stać się w przyszłości i uwielbi Mnie, gdyż z mego weźmie i wam oznajmi.

6 Wszystko, co ma mój Ojciec-Matka, moje jest. Dlatego rzekł, że Pocieszyciel z mego weźmie i wam oznajmi. Jeszcze tylko krótki czas, a nie ujrzycie Mnie, i znowu krótki czas, a ujrzycie Mnie, bo Ja idę do Wszechojca-Matki". Mówili tedy niektórzy z uczniów Jego między sobą: "Cóż to znaczy, co mówi do nas: Jeszcze krótki czas, a nie ujrzycie Mnie, znowu krótki czas, a ujrzycie Mnie, i to: Bo Ja idę do Wszechojca-Matki?"

7 Poznał tedy Jezus, że Go chcieli zapytać i rzekł im: "Pytacie się nawzajem o to, co powiedziałem: Jeszcze tylko krótki czas, a nie ujrzycie Mnie, i znowu krótki czas, a ujrzycie mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Wy płakać i narzekać będziecie, a świat się będzie weselił; wy smutni będziecie, ale smutek wasz w radość się zamieni.

8 Niewiasta, gdy rodzi, smuci się, bo nadeszła jej godzina; lecz gdy porodzi dzieciątko, już nie pamięta o udręce dla radości, że się człowiek na świat urodził. I wy teraz się smucicie, lecz znowu ujrzę was; i będzie się radowało serce wasze, a nikt nie odbierze wam radości waszej.

9 A w owym dniu o nic Mnie pytać nie będziecie. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili mego Ojca-Matkę w imieniu moim, otrzymacie to. Dotąd o nic nie prosiliście w imieniu moim. Proście, a weźmiecie, aby radość wasza była zupełna. To powiedziałem wam w przypowieściach; nadchodzi godzina, gdy już nie w przypowieściach będę do was mówił, lecz wyraźnie o moim Wszechojcu-Matce oznajmię wam.

10 Onego dnia w imieniu moim prosić będziecie, a nie mówię wam, że Ja prosić będę mego Wszechojca-Matkę za was; albowiem sam Ojciec-Matka miłuje was, dlatego że wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że Ja od Boga wyszedłem. Wyszedłem od Boga i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Boga".

11 Rzekli uczniowie Jego: "Oto teraz wyraźnie mówisz i żadnej przypowieści nie powiadasz. Teraz wiemy, że Ty wszystko wiesz i nie potrzebujesz, aby Cię ktoś pytał; dlatego wierzymy, żeś od Boga wyszedł".

12 Odpowiedział im Jezus: "Teraz wierzycie? Oto godzina, owszem już nadeszła, że się rozproszycie, każdy do swoich, a Mnie samego zostawicie: lecz nie jestem sam, bo Ojciec-Matka jest ze Mną.

13 To powiedziałem wam, abyście we Mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Jam zwyciężył świat. Pójdźmy stąd".

Rozdział LXXV
Ostatni wielkanocny posiłek

1 A wieczorem przyszedł Jezus do domu, gdzie byli zgromadzeni Dwunastu i ich towarzysze; Piotr i Jakub, Tomasz i Jan, Szymon i Mateusz, Andrzej i Natanael, Jakub i Tadeusz i Judasz i Filip - ich towarzysze (i był tam Judasz Iskariota, którego ludzie zaliczali do Dwunastu, aż do czasu, gdy został ujawniony).

2 I wszyscy byli przyodziani w szaty z czystego białego płótna; albowiem płótno jest sprawiedliwością świętych. Każdy niósł barwę swego pokolenia. Mistrz zaś był odziany swoją czystą białą szatą nie obrębioną i bez łaty.

3 I powstał spór między nimi o to, kto z nich ma uchodzić za największego, dlatego On rzekł do nich: "Ten jest największy z was, kto najlepiej służy".

4 I rzekł Jezus: "Gorąco pragnąłem spożyć z wami ten wielkanocny posiłek, zanim cierpieć będę i aby na pamiątkę mojej Ofiary w służbie i aby dać wam wszystkim zbawienie. Albowiem przychodzi godzina, gdy Syn Człowieczy wydany będzie w ręce grzeszników".

5 A jeden z Dwunastu rzekł do Niego: "Panie, czy to ja?" A On odpowiedział: "Ten jest, któremu dam kęs".

6 I Judasz Iskariota rzekł do Niego: "Oto przaśny chleb, zmieszane wino, oliwa i zioła, a gdzie jest baranek, którego przykazał Mojżesz?" (Judasz bowiem kupił baranka, ale Jezus zabronił go zabijać).

7 I Jan rzekł w duchu: "Oto Baranek Boży, Dobry Pasterz, który życie swoje daje za owce swoje". A Judasz poczuł się dotknięty tymi słowami, wiedział bowiem, że on Go zdradzi. Lecz Judasz znowu powiedział: "Czyż nie stoi napisane w Zakonie, że baranek musi być zabity na Święto Wielkanocne wewnątrz bram?"

8 Wtedy Jezus odpowiedział: "Gdy Ja na krzyż będę podniesiony, wtedy Baranek prawdziwie będzie zabity. Ale biada onemu człowiekowi, przez którego On będzie wydany w ręce rzeźników. Lepiej by mu było, gdyby się nie urodził.

9 Zaprawdę powiadam wam, że po to przyszedłem na świat, aby położyć kres wszelkim ofiarom krwawym i spożywaniu mięsa zwierząt i ptaków.

10 Na początku Bóg dał wszystkim owoce drzew i zboże i zioła ku pożywieniu; jednakże ci, którzy bardziej kochali siebie niż Boga albo ich towarzysze, zniszczyli swoje obyczaje i wywołali choroby swych ciał i napełnili Ziemię pożądliwościami i gwałtownościami.

11 Nie przez przelewanie niewinnej krwi, ale przez pobożne życie znajdziecie pokój Boży. Wy nazywacie Mię Chrystusem, i dobrze mówicie; albowiem Jam jest Droga, Prawda i Żywot.


12 Idźcie tą Drogą, a znajdziecie Boga. Szukajcie prawdy, a prawda was wyswobodzi. Żyjcie w Życiu, a nie będziecie oglądali śmierci. Wszystkie rzeczy żyją w Bogu, a Duch Boży napełnia wszystkie rzeczy.

13 Przestrzegajcie przykazań. Kochaj swego Boga z całego serca swego, a bliźniego swego jak siebie samego. Na tym opiera się cały Zakon i prorocy. A sumą Zakonu jest to: Nie czyńcie nikomu tego, czego byście nie chcieli, aby wam czyniono: Czyńcie to, co byście chcieli, aby wam inni czynili.

14 Błogosławieni są, którzy wypełniają to przykazanie; Bóg bowiem we wszystkich stworzeniach się objawia. Wszystkie stworzenia żyją w Bogu, a Bóg jest skryty w nich".

15 I Jezus umoczywszy kęs, dał Judaszowi Iskariocie i rzekł: "Co masz czynić, czyń zaraz!" On tedy, otrzymawszy kęs, zaraz wyszedł w nocy.

16 A gdy Judasz Iskariota wyszedł, rzekł Jezus: "Teraz został uwielbiony Syn Człowieczy w swoich Dwunastu i Bóg został uwielbiony w Nim. I zaprawdę powiadam wam, którzy was przyjmują, Mnie przyjmują, a którzy Mnie przyjmują, przyjmują Ojca-Matkę, który Mnie posłał. Wam zaś, którzyście poszli za Mną w odrodzeniu wybranych, dam Królestwo, jak wam oznajmiłem, a wy, którzy pozostaliście wierni prawdzie, zasiądziecie na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń Izraela".

17 Jeden zaś rzekł do Niego: "Panie, czy chcesz odbudować znowu królestwo Izraela?" Wtedy Jezus odpowiedział: "Królestwo moje nie jest z tego świata ani nie są Izraelem ci, którzy się nazywają Izraelem.

18 Ale wszystkie narody, które nie splamiły się okrucieństwem, ale ćwiczą się w sprawiedliwości, miłują miłosierdzie i czczą dzieła Boże, udzielają pomocy słabym i uciśnionym - te są Izraelem Boga".

Rozdział LXXVI
Umycie nóg; Nowe przykazanie; Eucharystyczna Ofiara.

1 Po skończonej wieczerzy zapalono światła, bo już był wieczór. Jezus stanął przed stołem i złożył na nim swą wierzchnią suknię, wziął fartuch i przepasał się nim. Potem nalał wody do naczynia i czyterykroć obmył nogi wszystkim Dwunastu i osuszył je fartuchem, którym był przepasany.

2 I rzekł jeden z nich: "Panie, Ty nie możesz umywać nóg moich". Jezus odpowiedział: "Jeżeli nie umyję nóg twoich, nie będziesz miał działu w tym, co jest moje". I odrzekł Mu: "Panie, nie tylko nogi, ale ręce i głowę zechciej mi umyć".

3 Na to odrzekł mu Jezus: "Kto wychodzi z kąpieli, jest czysty, tylko nogi musi obmyć, bo czysty jest cały".

4 Następnie Jezus wdział suknię wierzchnią nie zszywaną i nie obrzeżoną z najczystszego lnu bielonego, usiadł i rzekł do zebranych: "Czy wiecie, com wam uczynił? Wy nazywacie mnie Panem i Mistrzem, Pan więc i Mistrz umył wam nogi. Powinniście zatem i wy wzajemnie sobie umywać nogi. Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem.

5 Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, abyście też wszystkie stworzenia boskie miłowali. Miłość jest wypełnieniem Zakonu. Miłość jest od Boga i Bóg jest Miłością. Kto nie miłuje, ten nie zna Boga.

6 Teraz jesteście czyści przez Słowo, które do was mówiłem. Po tym poznają was wszyscy, żeście uczniami moimi, jeśli się wzajemnie miłować będziecie i okazywać będziecie miłosierdzie i miłość wszystkim stworzeniom Boga, a szczególnie tym, które są słabe i uciśnione i niesprawiedliwie prześladowane. Cała bowiem Ziemia na wszystkich miejscach jest przepełniona okrucieństwem męki i strachu, samolubstwem i niewiedzą ludzi.

7 Powiadam wam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych, błogosławcie tych, którzy was przeklinają i wnoście światło do ich ciemności, i niechaj Duch Miłości mieszka w sercach waszych i obficie użyczajcie go wszystkim. I znowu mówię wam: Miłujcie się wzajemnie i miłujcie wszystkie stworzenia Boże". A kiedy skończył, wszyscy rzekli: "Chwała Bogu".


8 Potem podniósł głos swój, a oni przybliżyli się do Niego i mówili: "Jako jeleń wód płynących, tak dusza moja pragnie Ciebie, o Boże!" A kiedy skończyli, przyniósł Mu jeden kadzielnicę z żarzącymi węglami i począł kadzić tym samym kadzidłem, które dała Mu Jego Matka w Dniu Objawienia, a słodycz miłego zapachu napełniła salę.

9 Potem postawił Jezus miskę przed sobą a za nią kielich, dziękował Bogu za Jego dobroć dla wszystkich stworzeń i wziął przaśny chleb w ręce swoje i błogosławił go. Potem zmieszał wino z wodą i błogosławił obydwa, wzywał siedmiokrotnie Imienia Świętego, troistą jedność Ojca-Matki w niebiesiech, aby zesłał Ducha Świętego i aby chleb w Ciało Jego, Ciało Chrystusa, a wino w Krew Jego, Krew Chrystusa przeobrazić na odpuszczenie grzechów i życie wieczne dla wszystkich, którzy są posłuszni Ewangelii.

10 I podniósł dar ofiarny ku niebu i rzekł: "Syn Człowieczy, który jest także Córką Człowieczą, odejdzie z Ziemi, i Ja wezmę wszystkich ludzi ze Sobą. Wówczas wszyscy poznają, żem od Boga został posłany".

11 A gdy to wszystko uczynił, wypowiedział Jezus te słowa, wznosząc oczy swoje ku niebu: "Abba-Amma, nadeszła godzina, uwielbij Syna swego, aby przez to Syn Twój uwielbiony był w Tobie.

12 Tak, Tyś Mnie uwielbił, Tyś napełnił serce moje ogniem, Tyś postawił światła po mojej prawicy i po mojej lewicy, aby żaden skrawek mój nie był bez światła. Twoja Miłość świeci po mojej prawej ręce i Twoja Mądrość po mojej lewej. Twoja Miłość, Twoja Mądrość i Twoja Moc objawiły się we Mnie.

13 Uwielbiłem Ciebie na Ziemi, dokonałem dzieła, któreś Mi zlecił, abym je wykonał. Święta Jedności, zachowaj przez imię Twoje tych Dwunastu i ich towarzyszy, których mi dałeś, aby jedno byli, jako my jedno jesteśmy. Dopóki byłem z nimi na świecie zachowywałem ich w imieniu Twoim, i żaden z nich nie zginął; ten zaś, 'który od nas odszedł, nie był nasz, ale Ja proszę za nim, aby został uratowany. Ojcze-Matko, odpuść mu, albowiem on nie wie, co czyni.

14 Ale teraz do Ciebie idę, i mówię to do świata, aby radość moja okazała się w uczniach moich w pełni. Ja dałem im słowo Twoje, a świat ich znienawidził; ponieważ nie są ze świata, jak Ja nie jestem ze świata.

15 Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego, dopóki są na świecie. Poświęć ich w prawdzie Twojej. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Mnie posłałeś na świat, tak i Ja posłałem ich na świat. I za nich poświęcam Siebie samego, aby i oni byli poświęceni w prawdzie.

16 A nie tylko za nimi proszę, ale i za wszystkimi, którzy przyjdą, i za Siedemdziesięciu Dwoma, których także wysłałem, i za wszystkimi, którzy uwierzą w prawdę przez Słowo Twoje, aby i oni byli Jedno, jak Ty, Najświętszy, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni Jedno byli w Tobie i aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał.

17 Ojcze-Matko Święty, chcę także, aby ci wszyscy, których Mi dałeś, tak wszyscy, którzy żyją, byli ze Mną gdzie Ja jestem, aby mieli udział w chwale, którą Mi dałeś, gdyż miłujesz Mnie we wszystkich i wszystkich we Mnie, zanim świat stworzony został.

18 Świat Cię nie poznał w Twojej Sprawiedliwości, lecz Ja Cię znam, a ci wiedzą, żeś Ty Mnie podał.

19 I objawiłem im imię Twoje, aby Miłość, którą Mnie umiłowałeś, w nich była i aby popłynęła na wszystkie Twoje stworzenia". I gdy powiedział te słowa, wszyscy podnieśli głosy swoje i razem z Nim modlili się, jak On ich nauczył:

20 "Ojcze-Matko nasz, któryś jest nad nami i w nas, święć się imię Twoje w podwójnej Trójcy. Przyjdź Królestwo Twoje do wszystkich w prawdzie, miłości i sprawiedliwości. Bądź święta wola Twoja zawsze na Ziemi jako w niebie. Daj nam codziennie z Twojego świętego chleba i Twojego ożywiającego wina. I jak pragniemy innych udoskonalić, tak uczyń nas doskonałymi w Twoim Pomazańcu. Udziel nam Twojej dobroci, abyśmy innym podobnie czynili. W godzinie pokuszenia uwolnij nas od złego.

21 Albowiem Twoje jest Królestwo, Moc i Chwała: Na początku, teraz i po wszystkie wieki. Amen."

22 Potem wziął nasz Mistrz święty chleb i łamał, i podobnie owoc winnego krzewu i zmieszał z wodą i błogosławił obydwa, i wrzucił kawałeczek chleba do kielicha i błogosławił to święte połączenie.

23 A potem dał chleb, który pobłogosławił, uczniom i rzekł: "Jedzcie, albowiem to jest Ciało moje, Ciało Chrystusa, które za was się daje na zbawienie ciała i duszy".

24 W podobny sposób dał im do picia wino, które pobłogosławił, i rzekł do nich: "Pijcie, albowiem to Krew moja, Krew Chrystusa, za was i za wielu przelana na zbawienie duszy i ciała".

25 A gdy wszyscy spożyli i wypili, rzekł do nich: "Ilekroć zbierzecie się w moim imieniu, czyńcie tę Ofiarę na moją pamiątkę, przygotujcie chleb wiecznego życia i wino wiecznego zbawienia i jedzcie i pijcie czystym sercem, a otrzymacie Ciało i Życie Boskie, które jest we Mnie".

26 A gdy zaśpiewali hymn, stanął Jezus w pośrodku swoich apostołów, a oni kroczyli dookoła Niego jako ich punktu środkowego, jak gdyby w uroczystym tańcu i pozdrowili Go. A potem wyszedł On na Górę Oliwną, a uczniowie Jego poszli za Nim.

27 Natomiast Judasz Iskariota poszedł do domu Kajfasza i powiedział mu: "Oto On święcił wieczerzę wielkanocną na miejsce baranka z macą. Kupiłem baranka, ale On zakazał go zabijać. Oto człowiek, od którego kupiłem, jest świadkiem".

28 A Kajfasz rozdarł swoje szaty i zawołał:"Zaprawdę, to nie jest Święto Wielkanocne według Zakonu Mojżesza. Jego czyn godzien jest śmierci; jest to bowiem ciężkie przestąpienie Zakonu. Po cóż potrzebujemy jeszcze świadka? Tak, dopiero co dwaj zbrodniarze włamali się do świątyni i ukradli Księgę Zakonu, to jest skutek Jego nauki. Powiedzmy ludowi, który idzie za Nim, co On uczynił; ponieważ lud boi się Zakonu".

29 A jeden, który stał tam, gdy Judasz wychodził, spytał go: "Czy myślisz, że oni Go zabiją?"

30 Judasz odpowiedział: "Nie, On bowiem uczyni cud, by się z ich rąk uwolnić. Kiedy przeciwko Niemu powstali w Kafarnaum, by ze szczytu góry na dół Go strącić, azali nie przeszedł On przez środek ich nietknięty? Na pewno więc znowu ujdzie i ujawni się i ustanowi Królestwo, o którym opowiadał".

Rozdział LXXVII
Cierpienia w Getsemani

1 A gdy wstępowali na Górę Oliwną, rzekł Jezus do nich: "Wy wszyscy zgorszycie się ze Mnie tej nocy; napisano bowiem: "Uderzę pasterza i będą rozproszone owce trzody". "Ale po moim zmartwychwstaniu wyprzedzę was do Galilei".

2 A odpowiadając Szymon Piotr, rzekł do niego: "Choćby się wszyscy zgorszyli z Ciebie, ja się nigdy nie zgorszę". Rzekł mu Jezus: "Szymonie, Szymonie, szatan chciał cię posiąść, żeby cię przesiać jak pszenicę. Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja. A ty, gdy kiedyś nawrócisz się, utwierdzaj współbraci swoich".

3 Piotr rzekł do Niego: "Panie, z Tobą gotów jestem iść i do więzienia i na śmierć". A Jezus rzekł: ,,Zaprawdę powiadam ci, Piotrze, zanim kur zapieje tej nocy, trzykroć się Mnie zaprzesz".

4 Wtedy poszedł Jezus z nimi, przekroczywszy potok Cedron, do ogrodu zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów swoich: "Siądźcie tu, a Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił". {Judasz, który Go zdradził, znał też to miejsce; Jezus bowiem przebywał tam często z uczniami swymi.)

5 Wtedy rzekł do nich: "Smętna jest dusza moja aż do śmierci; pozostańcie tu i czuwajcie ze Mną".

6 Potem postąpił nieco dalej, upadł na oblicze swoje i modlił się i mówił: "O Ojcze-Matko mój, jeśli można, niech Mnie ten kielich minie; wszakże nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie!"

7 A ukazał Mu się anioł z nieba, wzmacniający Go. I wrócił do uczniów, i zastał ich śpiących, rzekł do Piotra: "Nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną?"

8 Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie: Duch jest ochotny, ale ciało mdłe".

9 Znowu po raz drugi odszedł i modlił się: "O Ojcze-Matko mój, jeśli nie może Mnie ten kielich minąć, tylko żebym go pił, niech się stanie wola Twoja".

10 I w głębokiej męce jeszcze gorliwiej się modlił. A pot Jego spływał jako krople krwi na ziemię.

11 I przyszedł do uczniów i zastał ich znowu śpiącymi; albowiem oczy ich były obciążone.

12 I zostawił ich, znowu odszedł i modlił się po raz trzeci i rzekł: "O, Ojcze-Matko mój, nie moja wola, ale Twoja niech się stanie, jak w niebie tak i na Ziemi".

13 I przyszedł do uczniów swoich i mówił do nich: "Śpijcie i odpoczywajcie, oto nadeszła godzina; i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, pójdźmy: oto się przybliża ten, który Mię zdradzi".

Rozdział LXXVIII
Zdrada Judasza

1 I gdy On jeszcze mówił, oto nadszedł tłum, a Judasz, zwany Iskariotą kroczył przed nimi. Judasz bowiem, który od najwyższych kapłanów i faryzeuszów otrzymał uzbrojone sługi i oddział i przyszedł z latarniami, z pochodniami i orężem.

2 Jezus zaś, wiedząc wszystko, co Nań przyjść miało, wyszedł i zapytał ich: "Kogo szukacie?" Odpowiedzieli Mu: "Jezusa z Nazaretu". Rzekł do nich: "Jam jest".

3 Gdy więc Jezus rzekł: Jam jest, cofnęli się i padli na ziemię. A gdy powstali, znowu ich zapytał: "Kogo szukacie?" A oni odpowiedzieli: "Jezusa z Nazaretu". Jezus odpowiedział: "Jam jest". A gdy to znowu usłyszeli, cofnęli się znowu i padli na ziemię. A gdy znowu powstali, zapytał ich znowu: "Kogo szukacie?" A oni odpowiedzieli: "Jezusa z Nazaretu". A Jezus odpowiedżiał: "Powiedziałem wam, żem Jam jest. Jeśli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść".

4 Dał więc im zdrajca znak, mówiąc: "Którego pocałuję, Ten jest, bierzcie Go".

5 I zaraz przystąpił do Jezusa i rzekł: "Bądź pozdrowiony, Mistrzu", i pocałował Go. A Jezus rzekł do niego: "Przyjacielu mój, po coś przyszedł? Pocałunkiem zdradzasz Syna Człowieczego".

6 Wtedy rzekł Jezus do arcykapłanów i dowódców straży świątynnej i starszych, którzy podeszli do Niego: "Jak na zbójcę wyszliście z mieczami i kijami. Gdym codziennie bywał z wami i nauczałem w świątyni, nie podnieśliście na Mnie ręki. Lecz to jest wasza pora i moc ciemności".

7 Wtedy przybliżyli się i pojmali Go. A Szymon Piotr wyciągnął rękę, dobył miecza i uderzył sługę arcykapłana i uciął mu ucho.

8 Wtedy rzekł mu Jezus: "Włóż miecz swój do pochwy; którzy miecza dobywają, od miecza, giną". I dotknąwszy jego ucha, uzdrowił go.

9 A On rzekł do Piotra: "Czy myślisz, że nie mógłbym prosić mego Ojca-Matki, a On wystawiłby mi więcej niż dwanaście legionów aniołów? Ale jakby wtedy wypełniły się Pisma, że tak się stać musi?"

10 Wtedy wszyscy uczniowie Go opuścili i uciekli. A ci, którzy pojmali Jezusa, przywiedli Go do Kajfasza, arcykapłana. Ale najpierw zaprowadzili go do Annasza, który był teściem Kajfasza, a ten był w tym roku arcykapłanem.

11 A Kajfasz był właśnie tym, który doradził Źydom, że jest lepiej, aby jeden człowiek umarł za grzechy ludu.

12 A uczeni w Piśmie i starsi zgromadzili się, lecz Piotr i Jan i Szymon i Judasz szli z daleka aż do pałacu arcykapłana, i weszli i usiedli ze sługami, aby zobaczyć, jak to się skończy.

13 A gdy rozpalili ognisko na środku podwórza i gdy usiedli, usiadł i Piotr wśród nich, również usiadł obok niego Szymon.

14 Gdy zaś pewna służąca zobaczyła go siedzącego przy ogniu, przyjrzawszy mu się, rzekła: "Ten człowiek też był z Nim". On zaś zaparł się, mówiąc: "Niewiasto, nie znam Go".

15 A po małej chwili ktoś inny, zobaczywszy go, rzekł: "I ty jesteś z nich". A Szymon Piotr rzekł: "Człowieku, nie jestem".

16 A po upływie jednej godziny, ktoś inny zapewniał, mówiąc: "Doprawdy i ten był z Jezusem z Nazaretu. Jego mowa zdradza go''.

17 A Szymon wypierał się po raz trzeci z przysięgą i rzekł: "Nie znam tego Człowieka". I w tej chwili, gdy on jeszcze mówił, zapiał kur.

18 A Pan, obróciwszy się, spojrzał na Piotra. Wtedy przypomniał sobie Piotr słowa Jezusa, jak do niego rzekł: "Zanim kur zapieje, trzykroć się Mnie zaprzesz". I Szymon wyszedłszy na zewnątrz gorzko zapłakał.

Rozdział LXXIX
Hebrajskie przesłuchanie przed arcykapłanem Kajfaszem

1 Tedy arcykapłan zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego Naukę i rzekł: "Ile masz lat? Czy Ty jesteś Tym, który powiedział, że znał ojca naszego Abrahama?"

2 A Jezus, odpowiadając, rzekł: "Zaprawdę pierwej niż Abraham był, Jam jest". Arcykapłan zaś rzekł: "Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, dlaczego powiadasz, żeś Abrahama widział? Kimże Ty jesteś? Kogo czynisz z Siebie? Czego nauczasz?"

3 Jezus zaś odpowiedział mu: "Jam jawnie mówił światu; Jam zawsze uczył w synagodze i w świątyni, gdzie się wszyscy Żydzi schodzą, a potajemnie nic nie mówiłem. Dlaczego Mnie pytasz? Pytaj tych, którzy słuchali, co im mówiłem; oto oni wiedzą, com Ja mówił".

4 A gdy On to powiedział, jeden ze sług, którzy tam stali, wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: "Tak odpowiadasz arcykapłanowi?" Odrzekł mu Jezus: "Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, że źle, a jeśli dobrze, czemu Mnie bijesz?"

5 Lecz arcykapłani, starsi i cała Rada szukali fałszywego świadectwa przeciwko Jezusowi, aby Go skazać na śmierć i nie znaleźli. I przychodziło wielu fałszywych świadków, ale świadectwa ich nie były zgodne.

6 Na koniec zaś przyszli dwaj fałszywi świadkowie i jeden z nich rzekł: "Ten Człowiek powiedział: Mogę zburzyć świątynię Bożą i w trzy dni ją odbudować". A inny zeznał: "Ten Człowiek powiedział: Mogę zburzyć tę świątynię i nową wybudować".

7 Wówczas powstali arcykapłani i rzekli do Niego: "Nic nie odpowiadasz? Cóż to jest, co ci świadkowie mówią przeciwko Tobie?" Ale Jezus milczał. Lecz było przeciw Zakonowi sądzić w nocy człowieka.

8 I rzekli do Niego: "Powiedz nam, czy Ty jesteś Chrystus". On zaś rzekł do nich: "Choćbym wam powiedział, nie uwierzycie. A choćbym was pytał, nie odpowiecie Mi; a więc pozwólcie Mi odejść".

9 I pytali Go dalej i mówili: "Czy Ty zapierasz się ustaw i zakazujesz jeść mięso, jak Mojżesz przykazał?" On - zaś odpowiedział: "Oto większy tu stoi niż Mojżesz".

10 A wtedy arcykapłan, odpowiadając, rzekł do Niego: "Poprzysięgam Cię na Boga żywego, abyś nam powiedział, czy Ty jesteś Chrystus, Syn Boga". Rzecze mu Jezus: "Tyś powiedział, nadto powiadam wam: Wkrótce ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego na prawicy Mocy i przychodzącego na obłokach nieba".

11 Wtedy arcykapłan rozdarł swe szaty i zawołał: "Bluźnił Bogu! Czyż potrzeba nam jeszcze świadków? Otoście słyszeli bluźnierstwo Jego. Co sądzicie?" A oni, odpowiadając, rzekli: "Winien jest śmierci".

12 Wtedy pluli na jego oblicze i bili Go pięściami, mówiąc: "Prorokuj nam, Chrystusie, kto jest ten, co Cię uderzył".

13 Rano zaś wszyscy arcykapłani i starsi ludu i cała Rada powzięli uchwałę przeciwko Jezusowi, że trzeba Go zabić.

14 I wydali wyrok, że jest winien śmierci, związali Go więc, odprowadzili i przekazali Piłatowi.

Rozdział LXXX
Żal Judasza

1 Wtedy Judasz, który Go zdradził, widząc, że Jezus został na śmierć skazany, żałował tego, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom oraz starszym i rzekł: "Popełniłem zło, gdyż wydałem krew niewinną".

2 A oni rzekli: "Cóż nam do tego? Ty patrz swego!" Wtedy rzucił srebrniki do świątyni, oddalił się i powiesił się.

3 A arcykapłani wzięli srebrniki i rzekli: "To nie zda się na nic, abyśmy włożyli je do skarbca Bożego; gdyż jest to zapłata za krew".

4 Po naradzie więc kupili za nie pole garncarza na cmentarz dla pielgrzymów. Dlatego owo pole nazywa się do dnia dzisiejszego Hakeldama, to jest polem krwi.

5 Wtedy się wypełniło, co było powiedziane przez Zachariasza proroka w słowach: "Odważyli trzydzieści srebrników, jako cenę za Mnie. I wzięli trzydzieści srebrników zapłatę, aby był zapłacony sprzedany, którego oni kupili od dzieci Izraela i dali za rolę garncarza i rzucili garncarzowi w domu Pańskim".

6 I rzekł Jezus do uczniów swoich: "Biada temu, kto otrzymuje wtajemniczenie, a potem popadnie w grzech.

7 Albowiem dla nich nie ma miejsca na skruchę w tej epoce, oni bowiem krzyżują ustawicznie Syna Niebios, zesłanego od Boga i Człowieka oraz hańbią Chrystusa w sercach swoich.

8 I gorsi są tacy od zwierząt, które niszczą w głupi sposób. Napisano bowiem w waszym Piśmie: Jednaki koniec zwierzęcia i człowieka.

9 Zarówno człowiek jak zwierzę jednakie mają tchnienie, jedno tak ginie jak i drugie, żaden człowiek nie ma pierwszeństwa przed zwierzęciem; wszyscy bowiem idą na to samo miejsce - wszyscy z prochu powstali i w proch się obrócą".

10 Mówił to Jezus do tych, którzy dotąd nie narodzili się ponownie, którzy nie są napełnieni Duchem Bożym, Duchem Boskiej Miłości, którzy mimo oświecenia, na nowo krzyżują Syna Bożego i hańbią Go w sercach swoich.

Rozdział LXXXI
Rzymskie przesłuchanie przed Piłatem

1 Prowadzili więc Jezusa od Kajfasza na ratuszu do Poncjusza Piłata, namiestnika; a było rano; ale sami nie weszli na ratusz, aby się nie skalać, by móc obchodzić święto.

2 Tedy wyszedł do nich Piłat i rzekł: "Jaką skargę wnosicie przeciwko temu Człowiekowi?" Odpowiedzieli, mówiąc: "Gdyby Ten nie był złoczyńcą, nie wydalibyśmy Go tobie. My mamy Zakon, a według naszego Zakonu winien umrzeć; znosi on bowiem zwyczaje i ustawy, które Mojżesz nam nakazał, i samego Siebie czyni Synem Bożym".

3 Tedy im rzekł Piłat: "Weźcie Go i wy Go osądźcie według Zakonu waszego". Wiedział bowiem, że wydali Go z zawiści.

4 Wtedy rzekli mu Żydzi: "Nam nie wolno według Zakonu nikogo zabijać". Tak wypełniło się słowo Jezusa, które przedtem wypowiedział; zaznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.

5 Oni oskarżali Go w dalszym ciągu i mówili: "Widzieliśmy tego Człowieka, jak podburzał lud i wstrzymywał go od płacenia podatku cesarzowi, i powiada, że On sam jest Chrystusem, królem".

6 Tedy znowu wszedł Piłat na ratusz i zawołał Jezusa, mówiąc do Niego: "Czy Ty jesteś król żydowski?" Odpowiedział mu Jezus: "Czy sam od siebie to mówisz, czy inni powiedzieli ci o Mnie?"

7 Odpowiedział Piłat: "Czy ja jestem Żydem? Twój własny naród i arcykapłani wydali mi Ciebie; cóżeś uczynił?" Odpowiedział Jezus: "Królestwo moje nie jest z tego świata. Słudzy moi walczyliby, abym nie był wydany Żydom; bo właśnie Królestwo moje nie jest stąd".

8 Rzekł Mu tedy Pilat: "A więc jesteś Królem?" Odpowiedział mu Jezus: "Sam mówisz, że jestem Królem, tak, Ja jestem Królem. Jam się na to narodził i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy kto z prawdy jest słucha głosu mego".

9 Rzekł do Niego Piłat: "Cóż jest prawda?" Jezus rzekł: "Prawda przychodzi z nieba". Piłat rzekł: "A więc prawdy nie ma na Ziemi". Jezus rzekł: "Wierz mi, że prawda jest na Ziemi wśród tych, którzy ją otrzymali i są jej posłuszni. Ci mają prawdę, którzy sprawiedliwie sądzą".

10 A wysłuchawszy tego wyszedł znowu do Żydów i powiedział do nich: "Ja w Nim żadnej winy nie znajduję". A gdy Go oskarżali arcykapłani i starsi, nic nie odpowiedział.

11 Wtedy rzekł Mu Piłat: "Czy nie słyszysz, jak gwałtownie Cię oskarżają?"

12 Lecz On nie odpowiedział mu ani na jedno słowo, tak iż namiestnik bardzo się dziwił. I rzekł do nich ponownie: "Żadnej winy w tym Człowieku nie znajduję".

13 Wtedy wpadli w większy jeszcze gniew i mówili: "On podburza lud, nauczając po całym kraju, począwszy od Galilei aż dotąd". Piłat zaś usłyszawszy to, pytał, czy Człowiek Ten jest Galilejczykiem.

14 A dowiedziawszy się, że jest poddanym władzy Heroda, odesłał Go do Heroda, który w tych dniach był właśnie w Jerozolimie.

15 Herod tedy ujrzawszy Jezusa, ucieszył się bardzo, gdyż od dłuższego już czasu pragnął Go zobaczyć, ponieważ wiele słyszał o Nim i spodziewał się ujrzeć cud przez Niego dokonany.

16 Wypytywał Go więc wieloma słowy, lecz Jezus nic mu nie odpowiadał. A byli przy tym obecni arcykapłani i uczeni w Piśmie, gwałtownie Go oskarżając, a tłum fałszywych świadków powstał przeciwko Niemu i oskarżał Go o wiele rzeczy, których On nie znał.

17 Tedy Herod z żołnierstwem swoim sponiewierał Go i wydrwił, kazał Go przybrać we wspaniałą szatę, i odesłał z powrotem do Piłata. I stali się Herod i Piłat tego dnia przyjaciółmi; poprzednio bowiem byli sobie wrogami.

18 I wszedł Piłat znowu na ratusz i rzekł do Jezusa: "Skąd jesteś?" Ale Jezus mu odpowiedzi nie dał. Rzekł więc do Niego Piłat: "Ze Mną nie chcesz rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę wypuścić Cię?"

19 Odpowiedział Jezus: "Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci nie była dana z góry; dlatego większy grzech ma ten, który Mię tobie wydał".

20 Odtąd Piłat starał się wypuścić Go; ale Żydzi krzyczeli, mówiąc: "Jeśli Tego wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarza; każdy bowiem, który się królem czyni, sprzeciwia się cesarzowi".

21 Wtedy Piłat zwołał arcykapłanów i starszych ludu. A gdy on siedział na krześle sędziowskim, posłała do niego żona jego i kazała mu powiedzieć: "Nie wdawaj się z tym Sprawiedliwym, bom dzisiaj we śnie przez Niego wiele wycierpiała".

22 I rzekł do nich Piłat: "Przyprowadziliście do mnie tego Człowieka jako podżegacza ludu, a tymczasem ja, przesłuchawszy go wobec was, nie znalazłem w tym Człowieku żadnej z tych win, które Mu przypisujecie. A Herod także, bom Go odesłał do niego, nie dopatrzył się w Nim niczego, czym by na śmierć zasłużył.

23 Wy macie zwyczaj, że na Wielkanoc wypuszczam wam jednego na wolność. Czy chcecie więc, aby wam wypuścił Króla żydowskiego?"

24 Zakrzyknęli tedy wszyscy razem tymi słowy: "Nie Tego, ale Barabasza!" Barabasz zaś był rozbójnikiem, a został wtrącony do więzienia z powodu wywołanego w mieście rozruchu i zabójstwa.

25 Piłat zaś chciał Jezusa uwolnić, i rzekł znowu do nich: "Jak chcecie, którego z tych dwóch mam wam wypuścić? Barabasza czy Jezusa, którego zowią Chrystusem?" A oni zawołali: "Barabasza!"

26 Rzecze im Piłat: "Cóż więc mam uczynić z Jezusem, o którym mówią, że jest Chrystusem?" Na to wszyscy: "Niech będzie ukrzyżowany!"

27 Namiestnik zaś rzekł: "Cóż więc złego uczynił?" Ale oni jeszcze głośniej wołali: "Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj Go!"

28 Wtedy namiestnik wystąpił i rzekł do nich: "Oto wyprowadzam Go do was i powiadam wam, że żadnej winy w Nim nie znajduję!" Ale oni znowu krzyczeli: "Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj Go!"

29 Wtedy Piłat po raz trzeci odezwał się do nich: "Dlaczego? Cóż On złego uczynił? Nie znalazłem w Nim żadnej winy, którą by na śmierć zasłużył. Każę Go wychłostać i wypuścić".

30 Oni zaś nalegali głosem wielkim, domagając się Jego ukrzyżowania. A krzyki ich i arcykapłanów wzmagały się.

31 Wtedy Piłat, widząc że niczego nie dokona, że zgiełk się wzmaga, wziął wodę i umył ręce przed ludem i rzekł: "Nie jestem winien krwi tego Sprawiedliwego, wasza to rzecz!"

32 A wszystek lud, odpowiadając, rzekł: "Krew Jego na nas i na dzieci nasze!" Wtedy Piłat wydał rozkaz, aby tak się stało, jak oni tego żądali. I zdał Jezusa na ich wolę.

Rozdział LXXXII
Ukrzyżowanie Jezusa

1 Wtedy wypuścił im Barabasza, a Jezusa po ubiczowaniu wydał na ukrzyżowanie. Wówczas żołnierze namiestnika zabrali Jezusa do siebie na ratusz i sprowadzili na Niego cały oddział.

2 I zdjęli z Niego szaty i przyodziali Go w płaszcz purpurowy. I upletli z ciernia koronę i włożyli na głowę Jego, a trzcinę dali w prawą rękę Tego, i upadając przed Nim na kolana, wyśmiewali się z Niego i mówili: "Bądź pozdrowiony, Królu Żydowski!"

3 A Jezus wyszedł z koroną cierniową i w płaszczu purpurowym. Piłat zaś rzekł: "Oto Człowiek!"

4 A gdy ujrzeli Go arcykapłani i słudzy, krzyczeli, mówiąc: "Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj Go!" Piłat zaś rzekł: "Weźcie Go wy i ukrzyżujcie, ja bowiem w Nim nie znajduję żadnej winy".

5 I plując Nań, wzięli trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyśmiali, zdjęli z Niego płaszcz i oblekli Go w szaty Jego i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.

6 A wychodząc, spotkali człowieka, Cyrenejczyka, imieniem Szymon, który szedł z pola; tego przymusili, aby niósł krzyż za Jezusem. A szła za Nim wielka rzesza ludu i niewiast, które biadały i płakały nad Nim.

7 Jezus zaś, zwróciwszy się do nich, rzekł: "Córki jeruzalemskie, nie płaczcie nade Mną, lecz płaczcie nad sobą i nad dziećmi swoimi. Bo oto idą dni, kiedy mówić będą: Błogosławione niepłodne i łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły.

8 Wtedy zaczną mówić do gór: Przykryjcie nas! Jeśli się to na zielonym drzewie dzieje, co będzie na suchym?"

9 A prowadzono także dwóch innych złoczyńców, by ich razem z Nim zgładzić. A gdy przybyli na miejsce, zwane Kalwarią i Golgotą, Miejscem Trupiej Czaszki, ukrzyżowali Go tam, także i złoczyńców, jednego po prawicy, a drugiego po lewicy.

10 A była trzecia godzina rano, kiedy Go ukrzyżowali. Dali Mu do picia ocet, zmieszany z żółcią. A gdy skosztował, nie chciał pić. A Jezus rzekł: "Abba-Amma, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią!"

11 A gdy żołnierze ukrzyżowali Jezusa, wzięli szaty Jego i podzielili na cztery części, każdemu żołnierzowi część, i zwierzchnią suknię. A ta suknia nie była szyta, ale od góry cała tkana. Tedy rzekli jedni do drugich: "Nie krajmy jej, ale rzućmy losy o nią, czyją ma być."

12 Aby się wypełniło Pismo, które mówi: "Rozdzielili między siebie odzienie moje. A o suknię moją los rzucali". To właśnie uczynili żołnierze. Po czym usiedli i pilnowali Go tam.

13 I umieścili nad Nim napis greckimi i łacińskimi i hebrajskimi literami: "Król Żydowski".

14 A napis ten czytało wielu Żydów; bo blisko było to miejsce, gdzie Jezus został ukrzyżowany, a było napisane po hebrajsku, grecku i po łacinie. Mówili tedy arcykapłani żydowscy Piłatowi: "Nie pisz, Król Żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem Żydowskim". Odpowiedział Piłat: "Com napisał, tom napisał".

15 Tedy jeden z zawieszonych złoczyńców urągał Mu, mówiąc: "Czy Ty jesteś Chrystusem? Ratuj Siebie i nas!" Drugi natomiast, odezwawszy się, zgromił go tymi słowy: "Czy ty się Boga nie boisz, choć taki sam wyrok ciąży na tobie? Na nas co prawda sprawiedliwie, gdyż słuszną ponosimy karę za to, cośmy uczynili; Ten zaś nic złego nie uczynił".

16 I rzekł do Jezusa: "Panie, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do Królestwa swego". I rzekł mu Jezus: "Zaprawdę powiadam ci: Dziś będziesz ze Mną w Raju".

17 A ci, którzy przechodzili mimo, bluźnili Mu, kiwali głowami i mówili: "Ty, który rozwalasz świątynię i w trzy dni ją odbudowujesz. Ratuj Siebie samego! Jeśli jesteś Synem Bożym, zstąp z krzyża!"

18 Podobnie i arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie i starszymi wyśmiewali się z Niego i mówili: "On dopomógł jednemu barankowi, ale Sobie samemu dopomóc nie może. Jeśli jest Królem Izraelskim, niech teraz zstąpi z krzyża, a uwierzymy w Niego. Zaufał w Bogu, niech On teraz Go wybawi, jeśli Go pragnie. Wszak powiedział: Jestem Synem Bożym".

19 Lichwiarze i handlarze bydła mówili podobnie: "Tyś wypędził ze świątyni handlarzy z wołami, owcami i gołębiami, a sam jesteś tylko barankiem złożonym na ofiarę".

20 A od szóstej godziny do godziny dziewiątej ciemność zaległa całą ziemię. Niektórzy zaś, którzy dookoła stali, zapalili swoje pochodnie, gdyż ciemność była bardzo wielka. A około szóstej godziny zawołał Jezus donośnym głosem: "Eli, Eli, lama sabachtani?" Co znaczy: "Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?"

21 Niektórzy zaś z tych, co tam stali, usłyszawszy to, mówili: "Ten Eliasza woła", inni zaś mówili: "On woła Słońce". A inni zaś rzekli: "Zobaczymy, czy Eliasz przyjdzie, aby Go ratować".

22 A stały pod krzyżem Jezusa matka Jego i siostra matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena.

23 A gdy Jezus ujrzał matkę swą i ucznia, którego miłował, stojącego przy niej, rzekł do matki: "Niewiasto, oto syn twój!" Potem rzekł do ucznia: "Oto, matka twoja!" I od onej godny wziął ją ów uczeń do siebie do domu swego

24 Potem Jezus, wiedząc, że się już wszystko wykonało, aby się wypełniło Pismo, powiedział: "Pragnę". A stało tam naczynie pełne octu, włożywszy więc na pręt hyzopu gąbkę nasiąkniętą octem, podali Mu do ust.

25 A Jezus zawołał wielkim głosem: "Abba-Amma, w ręce Twoje polecam Ducha mego!"

26 A gdy Jezus przyjął ocet, zawołał głośno: "Wykonało się!" i skłoniwszy głowę, oddał Ducha. A była godzina dziewiąta.

27 A oto ziemia zatrzęsła się wśród błyskawic i grzmotów, skały pękały, a ściana świątyni, przed którą wisiała zasłona, runęła i rozpadła się na dwie części.

28 A setnik i ci, którzy z nim byli i strzegli Jezusa, ujrzawszy trzęsienie ziemi i to co się działo, przerazili się bardzo i rzekli: "Zaprawdę, Ten był Synem Bożym".

29 A było tam wiele niewiast, które przyszły z Galilei i posługiwały Mu. Wśród nich była Maria Magdalena i Maria, matka Jakuba i Jozesa, i matka synów Zebedeuszowych, które płakały i narzekały i mówiły: "Światło świata skryło się przed naszymi oczami, Pan naszej miłości został ukrzyżowany!"

30 Żydzi tedy, ponieważ był to dzień przed sabatem, prosili Piłata, aby im połamano golenie i zdjęto z krzyża, aby ciała nie pozostały przez sabat na krzyżu (gdyż był to sabat wielkanocny).

31 Przyszli więc żołnierze i połamali golenie obu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. A gdy podeszli do Jezusa i ujrzeli, że już umarł, nie połamali goleni Jego, lecz jeden z żołnierzy przebił swoją włócznią serce, i zaraz wypłynęła krew i woda.

32 A ten, który to widział, dał o tym świadectwo, a jego świadectwo jest prawdziwe; i on wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. To bowiem stało się, aby się wypełniło Pismo: Kość Jego nie będzie złamana, i znowu: W środku tygodnia odjęty będzie Mesjasz.

Rozdział LXXXIII
Pogrzeb Jezusa

1 A gdy nastał wieczór, przyszedł Józef z Arymatei, znakomity członek Rady, który też oczekiwał Królestwa Bożego, ten poszedł śmiele do Piłata i prosił o ciało Jezusa. (Był dobrym i sprawiedliwym mężem i nie zezwolił na uchwałę Rady).

2 A Piłat zdziwił się, że już umarł i przywołał setnika, i zapytał go, czy dawno zmarł. A dowiedziawszy się od setnika, darował ciało Józefowi. Wtedy przyszedł i zdjął ciało Jezusa.

3 Przyszedł też Nikodem, ten który poprzednio przybył w nocy do Jezusa, niosąc około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Wzięli tedy Ciało Jezusowe i zawinęli Je w lniane prześcieradła z wonnościami, jak Żydzi mają zwyczaj chować umarłych.

4 A na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był położony. Tam więc położyli Jezusa, a było około drugiej godziny, gdy Go pochowali, z powodu żydowskiego Dnia Przygotowania, że blisko był grób.

5 A była tam Maria Magdalena i druga Maria, matka Jozesa, przyglądały się, gdzie Go złożono. A oni trzymali straż przy grobie trzy dni i trzy noce.

6 I niewiasty, które przybyły z Nim z Galilei, również przybyły, niosąc w rękach lampy, oglądały grób i jak było ciało położone i zaczęły płakać i narzekać.

7 I wróciły się i pozostały następny dzień, który był wielkim dniem świątecznym, a następnego dnia nakupiły i przygotowały wonności i maści i czekały na koniec sabatu.

8 Nazajutrz zaś przyszli arcykapłani i faryzeusze do Piłata, mówiąc: "Panie, przypomnieliśmy, że Ten zwodziciel jeszcze za życia powiedział: "Po trzech dniach zmartwychwstanę".

9 Rozkaż więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby czasem uczniowie jego nie przyszli, nie ukradli Go i nie powiedzieli ludowi: "Powstał z martwych". I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze".

10 Rzekł im Piłat: "Macie straż, idźcie, zabezpieczcie jak umiecie". Poszli więc i zabezpieczyli grób, pieczętując kamień i zaciągając straż aż do dnia trzeciego.

Rozdział LXXXIV
Zmartwychwstanie Jezusa

1 A po sabacie, o świcie pierwszego dnia tygodnia, przyszła Maria Magdalena do grobu, niosąc wonności, które przygotowała, a były z nią i niektóre niewiasty.

2 A gdy szły razem, mówiły jedne do drugich: "Któż nam odwali kamień od drzwi grobowych?" Albowiem był bardzo wielki. A gdy przyszły na miejsce i spojrzały, zauważyły, że kamień był odwalony.

3 Bo oto powstało wielkie trzęsienie ziemi, albowiem Anioł Pański zstąpił z nieba i odwalił kamień i usiadł na nim. Postać jego była jak błyskawica, a szata jego biała jak śnieg. A strażnicy przelękli się bardzo, że upadli na ziemię jak nieżywi.

4 Wtedy anioł odezwał się do niewiast: "Nie bójcie się! Wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, albowiem wstał z martwych, jak powiedział.

5 Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał Pan! Idźcie śpiesznie i powiedzcie uczniom Jego, że zmartwychwstał. I oto poprzedza was do Galilei, tam Go ujrzycie; otom wam powiedział".

6 I weszły do grobu, ale nie znalazły ciała Jezusa. Potem wybiegły i przyszły do Piotra i do innego ucznia, którego miłował Jezus, i rzekły do nich: "Zabrali Pana z grobu, i nie wiemy, gdzie Go położyli".

7 A oni pobiegli i weszli do grobowca, spojrzawszy, ujrzeli leżące lniane prześcieradła oraz chustkę, która była na głowie Jezusa, nie leżącą z prześcieradłami, ale zwiniętą osobno na jednym miejscu.

8 I zdziwili się bardzo; bo oto dwaj aniołowie stanęli obok nich w lśniących białych szatach i rzekli do nich: "Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tu, zmartwychwstał, a oto, wyprzedza was do Galilei, tam Go ujrzycie.

9 Czy nie przypominacie sobie, jak mówił wam, będąc jeszcze w Galilei, że On, Syn Boży, będzie ukrzyżowany, a dnia trzeciego zmartwychwstanie?" I przypomnieli sobie te słowa. I zawróciwszy od grobowca, drżeli z bojaźni i radości.

10 A podczas trzęsienia ziemi groby się otwierały, i wielu świętych, którzy zostali pogrzebani, wyszło ze swoich grobów po ich zmartwychwstaniu i poszło i ukazało się wielu w mieście.

11 Maria zaś stała zewnątrz grobu i płakała. A płacząc, spojrzała znowu do grobu i ujrzała dwóch aniołów w białych szatach, jednego u głowy a drugiego u nóg, gdzie uprzednio leżało ciało Jezusa. A ci rzekli do niej: "Niewiasto, czemu płaczesz?"

12 Rzecze im: "Wzięli Pana mego, a nie wiem, gdzie Go położyli". A gdy to powiedziała, obróciła się za siebie i ujrzała Jezusa stojącego, a nie wiedziała, że to Jezus.

13 Rzekł jej Jezus: "Niewiasto! Czemu płaczesz? Kogo szukasz?" Ona mniemając, że to ogrodnik, rzekła mu: "Panie! Jeśliś ty Go wziął, powiedz mi, gdzieś Go położył, a ja Go wezmę". Rzekł jej Jezus: "Mario!" Ona obróciwszy się, rzekła Mu: "Rabboni", co znaczy: Mistrzu.

14 Rzekł jej Jezus: "Nie dotykaj Mnie, bom jeszcze nie wstąpił do Ojca mego i Matki mojej. Ale idź do braci moich i powiedz im: Wstępuję do mego Ojca-Matki i do waszego Ojca-Matki, do Boga mego i Boga waszego".

15 I przyszła Maria Magdalena i oznajmiła uczniom, że widziała Pana, i że jej to powiedział i polecił, aby obwieszczano Jego Zmartwychwstanie.

Rozdział LXXXV
Zmartwychwstały Jezus ukazuje się dwom uczniom w Emaus

1 I oto tego samego dnia dwaj z nich szli do wioski, zwanej Emaus, położonej niedaleko Jerozolimy. I rozmawiali z sobą o tych wszystkich wydarzeniach.

2 I zdarzyło się, że gdy tak rozmawiali ze sobą, że sam Jezus przybliżył się do nich i szedł z nimi. Lecz oczy ich były ślepe i nie poznali Go.

3 I rzekł do nich: "O czym rozmawiacie, że jesteście tacy smutni?"

4 A odpowiadając jeden, który miał na imię Kleofas, rzekł do Niego: "Czy jesteś obcy w Jerozolimie, że nie wiesz, co się w tych dniach tu wydarzyło?" A On odpowiedział im: "Co się zdarzyło?"

5 I mówili Mu o Jezusie z Nazaretu, który był prorokiem, mocarnym w czynach i słowach przed Bogiem i całym ludem, i jak arcykapłani i panujący wydali Go, aby został skazany na śmierć i jak Go do krzyża przybili. "Jednakże wiemy, że On jest Tym., który wyswobodziłby Izrael. W ciągu ostatnich trzech dni wszystkie te rzeczy tu się wydarzyły.

6 Liczne niewiasty również i nasze, które rankiem były przy Jego grobie, wprawiły nas w zdumienie; bo nie znalazły ciała Jego, przyszły do nas i opowiedziały nam, że miały widzenie aniołów, którzy oznajmili im, że On nie umarł, lecz żyje.

7 Toteż niektórzy z tych, którzy byli z nami, poszli do grobu i zastali wszystko tak, jak mówiły niewiasty. Lecz Jego nie widzieli".

8 Na to powiedział do nich: "O, głupcy i małoduszni, którzy nie wierzycie temu, co powiedzieli prorocy! Czyż nie musiał Chrystus wszystkiego wycierpieć, aby móc wejść do wspaniałości?"

9 I począwszy od Mojżesza i poprzez wszystkich proroków, pouczał ich o pismach, które Go dotyczyły.

10 I zbliżyli się do miasta, do którego zdążali, a On okazywał, jakoby miał zamiar iść dalej. Jednakże oni, nalegali na Niego i mówili: "Zostań z nami, gdyż zbliża się wieczór i dzień ma się ku końcowi". I poszedł z nimi do miasta i pozostał z nimi.

11 A gdy siedział u nich przy stole, wziął chleb i winogrona, podziękował, pobłogosławił wszystko, łamał chleb i dał wszystkim. I wtedy przejrzeli i poznali Go. Ale On znikł sprzed oczu ich.

12 I rzekli do siebie: "Czyż serca nasze nie pałały, gdy mówił do nas w drodze i Pismo nam objaśniał?" I wstawszy tejże godziny, powrócili do Jerozolimy, a tam znaleźli Dwunastu zgromadzonych. A oni mówili: "Pan wstał prawdziwie i ukazał się Szymonowi".

13 A oni opowiedzieli,, co wydarzyło się w drodze i jak Go poznali po łamaniu chleba.

14 Podczas gdy poszli do Emaus, przyszła warta do miasta i zameldowała Kajfaszowi, co się wydarzyło.

15 Wtedy zebrali się ze starszymi i zastanawiali się, mówiąc: "Patrzcie, gdy żołnierze spali, przyszło kilku uczniów Jego i zabrali Jego zwłoki. I czy Józef z Arymatei nie jest jednym z Jego uczniów?

16 Dlatego prosił Piłata o Jego ciało, aby mógł je w swym ogrodzie we własnym swoim grobie pochować. Dajmy żołnierzom pieniądze, aby mówili, że uczniowie Jego przyszli w nocy i wynieśli zwłoki, gdy oni spali. A gdy ta wieść dojdzie do namiestnika, wytłumaczymy ich i będziemy ich chronili".

Rozdział LXXXVI
Jezus ukazuje się w świątyni, i ustały krwawe ofiary

1 Tego samego dnia w czasie Ofiary w świątyni pomiędzy handlarzami zwierząt pojawił się Jeden w białych szatach, które jaśniały jak światło, a w ręku miał bicz z siedmioma węzłami.

2 I na Jego widok uciekli handlarze i kupujący pełni strachu, a niektórzy padli martwi na ziemię; gdyż przypomnieli sobie, jak przed swą śmiercią Jezus przepędził ich z wnętrza świątyni w podobny sposób.

3 A niektórzy mówili, że widzieli widmo. A inni znowu, że Tego który został ukrzyżowany, widzieli i że zmartwychwstał.

4 I ofiary ustały tego dnia, gdyż wszyscy bali się sprzedawać i kupować i wypuścili swych więźniów na wolność.

5 A kapłani i starszyzna kazali rozpuścić plotkę, że ci, którzy to opowiadali, byli pijani i nic nie widzieli. Jednak wielu powtórnie powiedziało, że Go widziało na własne oczy, a Jego bicz odczuło na swych plecach; jednakże nie byli w stanie się bronić, gdyż gdy ktoś odważny między nimi wyciągnął rękę, nie mógł uchwycić tej postaci, którą widzieli ani pochwycić bicza, który ich karcił.

6 I od tego czasu wierzyli w Jezusa, że był On posłany przez Boga, aby uwolnić uciśnionych i wyswobodzić tych, którzy byli związani. I wejrzeli w siebie i nie grzeszyli więcej.

7 I ukazał się On również innym w miłości i miłosierdziu i uzdrawiał ich przez dotknięcie i wyzwalał ich z rąk ich ciemiężców. I wiele podobnych rzeczy opowiadano o Nim, a wielu mówiło: "Zaprawdę, przyszło Królestwo Boże".

8 I wielu z tych, którzy umarli i zmartwychwstali, gdy Jezus zmartwychwstał, pojawiło się i byli widziani w Świętym Mieście przez wielu, a źli odczuwali wielką bojaźń, podczas gdy światłość i radość wypełniały serca sprawiedliwych.

Rozdział LXXXVII
Jezus ukazuje się swym uczniom

1 Wieczorem tego samego pierwszego dnia tygodnia, gdy uczniowie zebrali się, a drzwi były zamknięte w obawie przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął wśród nich i rzekł: "Pokój wam!" Ale oni przestraszyli się i sądzili, że widzieli jakiegoś ducha.

2 I przemówił do nich: "Patrzcie, to sam jestem, jakiego Mnie widzieliście przedtem. Duch może naprawdę zjawiać się w ciele i krwi, jak to widzicie, że Ja je mam. Obejrzyjcie moje ręce i nogi, dotknijcie ich i przyglądajcie się".

3 I gdy tak przemówił, pokazał im swoje ręce i swoje serce. Uradowali się tedy uczniowie, ujrzawszy Pana.

4 Tomasz jednak, nazwany Didymus (Bliźniakiem), jeden spośród uczniów Jego, mówił do nich: "Jeśli nie ujrzę na rękach Jego, znaku od gwoździ i nie włożę ręki mojej w bok Jego, nie uwierzę". Wtedy Pan rzekł do niego: "Obejrzyj moje ręce, moje serce i moje nogi; podaj mi ręce swoje i nie bądź niewierny, ale wierzący".

5 A Tomasz odpowiedział, mówiąc: "Pan mój i Bóg mój!" A Jezus mówi do niego: "Tomaszu, żeś Mnie ujrzał, uwierzyłeś: Błogosławieni, którzy nie widzieli, a wierzą".

6 I znowu rzekł Jezus do nich: "Pokój wam! Tak jak Mnie Abba-Amma posłał, tak Ja was posyłam". A gdy to powiedział, tchnął na nich i rzekł: "Przyjmijcie Ducha Świętego; głoście Ewangelię i ogłaszajcie wszytkim narodom Zmartwychwstanie Syna Bożego.

7 Uczcie ich świętego Prawa Miłości, które przekazałem wam. Ci, którzy wyrzekną się swych grzechów, tym będą one odpuszczone, a ci, którzy trwać będą w nich, tym będą zatrzymane.

8 Chrzcijcie tych, którzy wierzą i żałują, błogosławcie i namaśćcie ich i składajcie czystą ofiarę owoców ziemi, którą Ja ustanowiłem na pamiątkę moją.

9 Oto, ciało swe i krew swoją ofiarowałem na krzyżu za zbawienie świata od grzechów przeciwko Miłości i od krwawych ofiar i świąt przeszłości.

10 I wy powinniście Chleb Życia i Wino Zbawienia ofiarować w czystym darze z kadzidłem, jak napisano o Mnie, i wy winniście jeść i pić na pamiątkę, że Ja wszystkich, którzy we Mnie wierzą, uwolniłem od starego niewolnictwa waszych przodków.

11 Gdyż ci uczynili Boga ze swego brzucha i ofiarowali swemu Bogu niewinne stworzenia Ziemi zamiast swojej własnej cielesnej natury.

12 I jedli oni mięso i pili krew na własną zgubę, niszczyli swoje ciała i skracali swoje życie, tak samo jak poganie, którzy nie znali prawdy, lub ją znali i uczynili z niej kłamstwo.

13 Tak jak Ja was posyłam, macie i wy innych posyłać, aby te rzeczy czynili w moim imieniu", i położył na nich swe ręce.

14 I w ten sposób jak apostołów, postanowił proroków i ewangelistów i pasterzy, święte kapłaństwo, i położył ręce swe na wszystkich, których wybrali na diakonów, na każdego poszczególnego z czterokrotnych Dwunastek.


15 I ci są dla prowadzenia i kierowania tego wielkiego zboru, aby wszyscy stali się doskonali na swoim miejscu w Jedności Ciała Chrystusa.

Rozdział LXXXVIII
Ósmy dzień po Zmartwychwstaniu

1 A po siedmiu dniach, gdy uczniowie Jego siedzieli w górnym pomieszczeniu, zjawił się Jezus przy drzwiach zamkniętych, między nimi i powiedział: "Pokój wam!" I został On przez nich rozpoznany w świętej pamięci.

2 I rzekł do nich: "Miłujcie się wzajemnie i miłujcie wszystkie stworzenia Boże! Ale powiadam wam: Nie wszyscy są ludźmi, chociaż mają postać ludzką. Czyż ci mężowie i niewiasty, którzy czynią gwałt i niesprawiedliwość i uciemiężają innych i prędzej powiedzą kłamstwo niż prawdę, stworzeni są na podobieństwo Boże?

3 Nie! - powiadam wam, jeśli się nie odrodzą i nie przyjmą Ducha Miłości i Mądrości do serc swoich. Tylko wtedy są synami i córkami Izraela, i jeśli z Izraela, są Dziećmi Bożymi. I dlatego przyszedłem na świat, i dlatego cierpiałem z rąk grzeszników.

4 To są słowa, które mówiłem do was, gdy byłem między wami, aby wszystko się spełniło, co napisane jest o Mnie w Zakonie Mojżesza i u proroków i w Psalmach".

5 I rzekł Jezus: "Stałem pośród świata i byłem widziany i słyszany w postaci cielesnej i zastałem całą ludzkość nasyconą żądzami i pijaną głupotą, a nie znalazłem nikogo, kto czułby głód i pragnąłby Mądrości Bożej. Dusza moja smuci się z doli synów i córek człowieczych; są oni bowiem ślepi w sercach swoich i głusi w duszach swoich i głosu mego nie słyszą".

6 I rozjaśnił im umysły, aby mogli zrozumieć Pismo, i mówił im: "Tak jest napisane i tak upodobało się Chrystusowi cierpieć i zmartwychwstać dnia trzeciego. I aby głoszona była pokuta i odpuszczenie grzechów w moim imieniu między wszystkimi narodami, zaczynając w Jerozolimie. A wy jesteście świadkami tych rzeczy.

7 I patrzcie, oto przesyłam wam przyrzeczenie mego Ojca-Matki, mego Ojca jako Jedno z Matką moją, których nie znaliście na Ziemi. Ale zaprawdę powiadam wam, podobnie jak cały świat jest zniszczony przez grzech i próżność niewiasty, tak zostanie uratowany przez prostoduszność i prawdę niewiasty, i przez was świat powinien być uratowany.

8 Radujcie się i triumfujcie, gdyż bardziej niż wszyscy inni na Ziemi błogosławieni jesteście; wy bowiem, moje Dwanaście Tysięcy, jesteście tymi, którzy cały świat zbawią.

9 I znowu powiadam wam, że gdy wielki tyran i wszyscy tyrani w liczbie siedmiu na próżno rozpoczęli walkę przeciwko światłości, nie wiedzieli z kim i przeciw komu walczą.

10 Gdyż nie widzieli nic poza oślepiającym światłem, i gdy walczyli, jeden przeciwko drugiemu, siły ich się wyczerpywały, i tak wszystko nadaremnie.

11 I dlatego odjąłem im ćwierć siły, aby nie mieli takiej mocy i nie trwali w swych złych uczynkach.

12 Gdyż przez splątanie i rozwój dopełni się odkupienie świata przez wstąpienie Ducha w materię i wzniesienie się materii do wyżyn Ducha przez wszystkie czasy".

Rozdział LXXXIX
Jezus ukazuje się nad jeziorem Genezaret

1 Potem ukazał się Jezus znowu uczniom nad Morzem Tyberiadzkim, a ukazał się tak; byli razem: Szymon Piotr i Tomasz zwany Bliźniakiem i Natanael z Kany Galilejskiej i Jakub i Jan i dwaj inni z uczniów Jego.

2 Powiedział do nich Piotr: "Idę łowić ryby". Oni rzekli mu: "Pójdziemy i my z tobą". Wyszli więc i natychmiast wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A kiedy nadszedł ranek, stanął Jezus na brzegu, ale uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus.

3 Rzekł im tedy Jezus: "Dzieci, czy macie co do zjedzenia?" Odpowiedzieli Mu: "Nie, Panie, nie dosyć dla wszystkich. Tylko mamy bochenek chleba, trochę oliwy i parę suszonych owoców". Odpowiedział im: "To dosyć. Chodźcie i jedzcie!"

4 I pobłogosławił ich i jedli i nasyceni byli. A był tam dzban wody, i pobłogosławił go podobnie, a oto stał się owocem winorośli.

5 I dziwili się i rzekli: "To jest Pan". A żaden z uczniów nie odważył się zapytać: "Kim jesteś?" Gdyż wiedzieli, że był to Pan.

6 Był to więc szósty raz, że Jezus ukazał się swym uczniom, po swoim zmartwychwstaniu. Gdy Go więc ujrzeli, rzekł Jezus do Szymona Piotra, syna Donasza: "Miłujesz Mię więcej niżeli ci?" Rzekł Mu: "Tak, Panie! Ty wiesz, że Cię miłuję". Rzecze mu: "Paś baranki moje!" Rzecze mu znowu po raz drugi: "Szymonie Piotrze, synu Jonasza, miłujesz Mię?" Rzecze Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję". Rzekł mu: "Paś owce moje!"

7 Rzecze mu po raz trzeci: "Szymonie Piotrze, synu Donasza, miłujesz Mię?" Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Miłujesz Mię? I odpowiedział Mu: "Panie! ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię miłuję".

8 Rzecze mu: "Paś trzodę moją. Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Ty jesteś skałą pochodzącą z dużej skały i na tej skale zbuduję Kościół mój, a ciebie chcę wywyższyć spośród tej Dwunastki na mego namiestnika na Ziemi, do centrum jedności Dwunastki, a inny zostanie powołany i wybrany, aby wypełnić twoje miejsce w Dwunastce, a ty masz być sługą sług i paść moje barany, moje baranki i moje owce.

9 I powstanie jeszcze jeden i będzie uczył wielu rzeczy, których już was uczyłem i rozpowszechni Ewangelię między poganami z wielką gorliwością. Ale klucze Królestwa niebieskiego dam tym, którzy pójdą za tobą w moim Duchu i moim prawom będą posłuszni.

10 I znowu mówię ci: Gdyś był młody, sam się przepasywałeś i chodziłeś, dokąd chciałeś, lecz gdy się zestarzejesz, wyciągniesz rękę swoją, a kto inny cię przepasze i poprowadzi cię, dokąd nie chcesz". A to powiedział, aby wytłumaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga.

11 A to powiedziawszy, rzekł do niego: "Pójdź za mną!" A Piotr, obróciwszy się, ujrzał ucznia, którego miłował Jezus. Gdy Piotr go zobaczył, rzekł do Jezusa: "Panie, a co ten ma robić?" Jezus mu odpowiedział: "Tak chcę, aby ten pozostał, aż przyjdę, co ci do tego? Ty chodź za Mną!"

12 Więc rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Wszakże Jezus nie powiedział do niego: że nie umrze, lecz: "Tak chcę, aby ten pozostał, aż przyjdę, co ci do tego?"

Rozdział XC
Cóż jest prawda?

1 I znowu Dwunastka zebrana była w cieniu palm, a jeden z nich, Tomasz, powiedział do pozostałych: "Cóż jest prawda? Gdyż te same rzeczy ukazują się różnym umysłom, a nawet temu samemu umysłowi o różnych porach jako różne. Cóż więc jest prawda?"

2 I gdy tak mówili, ukazał się Jezus pośród nich i rzekł: "Jedyna i wieczna prawda jest tylko w Bogu; albowiem nikt nie wie tego, co Bóg wie, który jest Wszystkim we wszystkim. Ludziom prawda może być odsłonięta stosownie do ich zdolności, aby ją mogli zrozumieć i pojąć.

3 Jedna prawda ma wiele stron i każdy widzi jedną stronę, każdy inną, a niektórzy widzą więcej niż jedną, tak jak jest im dane.

4 Patrzcie na ten kryształ: Tak jak światło ujawnia się w dwunastu płaszczyznach, a nawet czterokroć dwanaście, a każda powierzchnia odbija jeden promień światła i ogląda się jedną powierzchnię, a kto inny inną - jednakże jest to jeden kryształ i jedno światło, które odbija się we wszystkich.

5 I patrzcie, gdy wspina się ktoś na górę i osiągnął wierzchołek, wtedy mówi: To jest wierzchołek góry, wspinajmy się na niego, a gdy oni osiągną tę wysokość, patrzcie, widzą inną ponad tą, aż dojdą do takiej wysokości, z której nie można innej zobaczyć, jeśli ją mogą osiągnąć.

6 I tak jest z prawdą. Jam jest Prawda, Droga i Życie i dałem wam prawdę, którą otrzymałem z góry. I co widziane i przyjęte jest przez jednego, nie jest widziane ani przyjęte przez drugiego. Co wydaje się prawdą jednemu, nie wydaje się prawdą innym. Ci, którzy są w dole w dolinie, nie widzą tego, co widzą ci, którzy stoją na górze.

7 Jednakże dla wszystkich prawdą jest to, co jednostka rozumem objąć może, i tak długo, aż objawi się jej wyższa prawda; duszy zaś, która może przyjąć więcej światła, dane będzie więcej światła. Dlatego nie potępiajcie innych, abyście sami nie zostali potępieni.

8 Jeśli przestrzegać będziecie świętego Prawa Miłości, które wam dałem, coraz więcej prawdy zostanie wam odsłonięte, a Duch Prawdy, który przychodzi z góry, będzie was prowadził, i jeśli nawet po licznych błądzeniach, do całej prawdy, tak jak ognista chmura prowadziła dzieci Izraela przez pustynię.

9 Bądźcie wierni światłu, które macie, aż wyższe światło będzie wam dane. Szukajcie więcej światła, a będziecie żyli w światłości. Nie spocznijcie, aż znajdziecie.

10 Bóg daje wam wszystkim prawdę, podobną do drabiny z licznymi szczeblami, do wyzwolenia i udoskonalenia duszy, a prawdę dzisiejszą opuścicie dla wyższej prawdy jutra. Starajcie się o doskonałość.

11 Ci, którzy przestrzegają Świętego Prawa, które dałem, uratują swoje dusze, niezależnie od tego, jak różnie widzą prawdę, którą im dałem.

12 Wielu będzie do Mnie mówić: Panie, Panie, byliśmy pilni w Twojej prawdzie. Ja jednak odpowiem im: Nie, tylko aby inni ją widzieli, tak jak wy ją widzicie i żadną inną prawdę. Wiara bez miłosierdzia jest martwa. Miłość jest spełnieniem prawa.

13 Jak ma wiara, którą otrzymali, przynieść korzyści tym, którzy wykonują ją w niesprawiedliwości? Ci, którzy mają miłość, mają wszystko, a bez miłości nie ma nic, co miałoby wartość. Każcie trzymać wszystkim, co jako prawdę w miłości uznają, wiedząc, że tam, gdzie nie ma miłości, prawda jest martwą literą bez wartości.

14 Pozostaje Dobroć, Prawda i Piękno; ale największą z nich jest dobroć. Jeśli ktoś nienawidził brata swego i miał twarde serce wobec stworzeń ręki Boga, jak mogą ci, których oczy są ślepe a serca zakamieniałe dla stworzenia Bożego, widzieć prawdę dla swego dobra?

15 Tak jak otrzymałem prawdę, dałem ją wam. Niech każdy ją odbiera według swego światła i swej zdolności zrozumienia jej, nie prześladujcie tych, którzy otrzymała ją według innego tłumaczenia.

16 Albowiem prawda jest Mocą Boga i ona w końcu zapanuje nad wszystkimi błędami. Jednakże Święte Prawo, które dałem, jest dla wszystkich jednakowe i sprawiedliwe i dobre. Przestrzegajcie go wszyscy dla zbawienia swych dusz".

Rozdział XCI
Porządek Królestwa Bożego (Część I)

1 Po zmartwychwstaniu Jezus przebywał dziewięćdziesiąt dni z Marią, matką swoją, i Marią Magdaleną, która namaściła ciało Jego, i Marią Kleofasową i z Dwunastką i ich uczniami i nauczał ich i odpowiadał na ich pytania o Królestwie Bożym.

2 I gdy siedzieli przy wieczerzy, był już bowiem wieczór, zapytała Go Maria Magdalena i rzekła: "Mistrzu, czy zechcesz nam teraz wyjaśnić porządek w Królestwie Bożym?"

3 Odpowiadając, Jezus rzekł: "Zaprawdę mówię ci, Mario, i każdemu swemu uczniowi, że Królestwo Boże jest wewnątrz was. Lecz przyjdzie czas, że to, co jest wewnątrz, będzie objawione dla zbawienia świata.

4 Porządek jest dobry i pożyteczny; nad wszystkimi rzeczami jest miłość. Miłujcie się wzajemnie i wszystkie stworzenia i po tym wszyscy ludzie poznają, że jesteście moimi uczniami".

5 I zapytał Go jeden, mówiąc: "Mistrzu, czy chcesz, aby dzieci zostały przyjęte do społeczności w ten sam sposób przez obrzezanie, jak nakazał Mojżesz?" I Jezus odpowiedział: "Dla tych, którzy są w Chrystusie, nie ma żadnego obrzezania ani przelewu krwi.

6 Przynieście dziecko po ośmiu dniach przed Ojca-Matkę, który jest w niebie, z dziękczynieniem i modlitwą i nadajcie mu imię przez rodziców i niech duchowni poleją czystą wodą głowę, tak jak napisano u proroków, i niech rodzice przestrzegają, aby było wychowane w prawości i nie jadło ani mięsa i nie piło mocnych napojów, ani raniło żadnego stworzenia, które Bóg oddał człowiekowi pod opiekę".

7 A inny rzekł do Niego: "Mistrzu, co chcesz, aby one robiły, gdy dorosną?" I Jezus rzekł: "Po siedmiu latach lub gdy zaczną odróżniać dobre od złego i uczyć się szukać dobrego, dopuśćcie im przychodzić do Mnie i otrzymać błogosławieństwo z ręki duchownego albo anioła zboru, z dziękczynieniem i modlitwą, i upomnijcie je, aby powstrzymywały się od mięsa i mocnych napojów i od polowania na niewinne stworzenia Boże; czyż one mniej znaczą niż konie albo owce, albowiem to jest przeciwne naturze?"

8 I znowu przemówił jeden: "Jeśli przyjdzie do nas ktoś, kto spożywa mięso i pije mocne napoje, czy mamy go przyjąć?" I rzekł mu Jezus: "Każcie tym pozostać na podwórzu, aż się oczyszczą od dużego zła; ale dopóki tego nie zrozumieją i nie okażą żalu, nie są zdolni wejść w większe misteria".

9 A inni zapytali Go, mówiąc: "Kiedy chcesz, aby przyjęli chrzest?" A Jezus odpowiedział: "Po następnych siedniu latach lub jeśli znają naukę i nauczyli się czynić dobro, i własnymi rękami pracować i uzyskali siłę, przez którą mogą żyć, i potrafią na prostej drodze iść mocnym krokiem. Wtedy powinni prosić o poświęcenie i dajcie ich badać przez anioła lub prezbitera zboru i zobaczą, czy są oni godni i niechaj dziękują i modlą się i zanurzą ich w oczyszczającej wodzie, aby wznieśli się do nowego życia i wyznawali Boga jako swego Ojca-Matkę i chwalą, aby przestrzegali Święte Prawo, i stali z dala od złego tego świata".


10 I znowu inny zapytał Go: "Mistrzu, a o jakim czasie mają otrzymać namaszczenie?" A Jezus odpowiedział: "Jeśli osiągną wiek dojrzałości i odkryli w sobie siedem różnych darów Ducha, wtedy anioł powinien za nich się modlić i dziękować i opieczętować pieczęcią umocnienia. Dobrze będzie, jeśli w każdym stopniu siedem lat próbie poddani będą. Jednakże każdy powinien otrzymać je według swego wzrostu w miłości i w mądrości Bożej".

Rozdział XCII
Porządek Królestwa Bożego (Część II)

1 A inny zapytał Go, mówiąc: "Mistrzu, czy chcesz, aby między nami zawierane były małżeństwa jak między narodami Ziemi?" A Jezus odpowiadając, rzekł: "U niektórych jest zwyczaj, że jedna niewiasta pobiera się z kilku mężczyznami, którzy do niej mówią: Bądź naszą żoną i zabierz naszą skazę. Między innymi jest znowu zwyczaj, że jeden mężczyzna żeni się z kilku niewiastami, które doń mówią: Bądź naszym mężem i usuń naszą skazę; gdyż te, które kochają, czują, że jest skazą nie być kochanymi:

2 Wam jednakowoż; moi uczniowie, pragnę wskazać zasadę doskonalszą; a tą jest, że małżeństwo między mężczyzną i niewiastą winno być złączeniem w prawdziwej miłości i przychylności i pełnej wolności i to tak długo, jak długo trwa miłość i życie. Patrzcie, aby oboje byli w pełni zdrowia, miłując się prawdziwie, żyjąc w czystości, nie zaś dla światowych korzyści, i potem powinni wobec świadków przysiąc sobie wierność.

3 Potem, gdy nadejdzie czas, każcie aniołowi albo prez- biterowi modlić się i dziękować i związać szkarłatnoczerwonym sznurem, jeśli chcecie, i koronować ich i oprowadzać trzykrotnie wokół ołtarza. i każcie im jeść z jednego chleba i pić z jednego kubka. Potem gdy trzyma ich ręce, powinien tak mówić: Bądźcie dwoje w jednym, niech błogosławione będzie to święte połączenie. Co Bóg złączył, nikt nie powinien rozłączać tak długo, jak życie i miłość trwają.

4 Jeżeli zrodzą dzieci, niech chowają je z rozwagą i rozsąd- kiem, zgodnie z przeznaczeniem. Tym zaś, którzy pragną doskona- łości i ta jest im dana, powiadam: niechaj będą jako aniołowie Boży w niebiesiech, którzy ani się nie pobierają, ani się żenią, ani nie mają dzieci, ani nie troszczą się o dzień jutrzejszy, lecz są wolni od wszelkich więzów, tak jak Ja, i utrzymują Moc Bożą w sobie i pomnażają ją dla swego urzędu i dla sztuki leczenia, tak jak Ja to uczyniłem. Jednak większość nie zrozumie tych słów, tylko ci, którym jest dane.

5 I zapytał Go jeden, mówiąc: "Mistrzu, w jaki sposób mamy składać Świętą Ofiarę?" A Jezus odpowiadając, rzekł: "Ofiarą, którą Bóg potajemnie kocha, jest czyste serce. Jednak na pamiątkę i dla nabożeństwa ofiarujcie niekwaszony chleb, wino zmieszane z wodą, olej i kadzidło. Jeśli zbierzecie się w jednym miejscu, aby złożyć Świętą Ofiarę, i palić lampy, uważajcie, aby ten który składa Ofiarę, anioł zboru czy prezbiter, miał czyste ręce i serce i niech weźmie z ofiarowanych darów - niekwaszony chleb, rozwodnione wino i kadzidło.

6 I niech dziękuje za wszystko i błogosławi i wzywa Ojca-Matkę w niebiesiech, aby zesłał swego Ducha Świętego, aby zszedł na nie i uczynił z nich Ciało i Krew Wieczystego, które ciągle są łamane i przelewane za wszystkich.

7 I niech podniesie je ku niebu i modli się za wszystkich, za tych, którzy wyprzedzili, za tych, którzy żyją i za tych, którzy przyjdą. Tak jak uczyłem was, módlcie się i wy i niech przełamie chleb i kawałek niech włoży do kubka i potem niech błogosławi święty związek, a potem niech rozdzieli je wiernym i przy tym niech w ten sposób mówi: To jest Ciało Chrystusa, Substancja Boga. To jest Krew Chrystusa, Życie Boga (ciągle łamane i przelewane za was i za wszystkich) do żywota wiecznego. I tak jak widzieliście, jak Ja robiłem, czyńcie również w duchu miłości; albowiem Słowa te, które do was mówię, są Duchem i Żywotem".

Rozdział XCI
Porządek Królestwa Bożego (Część I)

1 Po zmartwychwstaniu Jezus przebywał dziewięćdziesiąt dni z Marią, matką swoją, i Marią Magdaleną, która namaściła ciało Jego, i Marią Kleofasową i z Dwunastką i ich uczniami i nauczał ich i odpowiadał na ich pytania o Królestwie Bożym.

2 I gdy siedzieli przy wieczerzy, był już bowiem wieczór, zapytała Go Maria Magdalena i rzekła: "Mistrzu, czy zechcesz nam teraz wyjaśnić porządek w Królestwie Bożym?"

3 Odpowiadając, Jezus rzekł: "Zaprawdę mówię ci, Mario, i każdemu swemu uczniowi, że Królestwo Boże jest wewnątrz was. Lecz przyjdzie czas, że to, co jest wewnątrz, będzie objawione dla zbawienia świata.

4 Porządek jest dobry i pożyteczny; nad wszystkimi rzeczami jest miłość. Miłujcie się wzajemnie i wszystkie stworzenia i po tym wszyscy ludzie poznają, że jesteście moimi uczniami".

5 I zapytał Go jeden, mówiąc: "Mistrzu, czy chcesz, aby dzieci zostały przyjęte do społeczności w ten sam sposób przez obrzezanie, jak nakazał Mojżesz?" I Jezus odpowiedział: "Dla tych, którzy są w Chrystusie, nie ma żadnego obrzezania ani przelewu krwi.

6 Przynieście dziecko po ośmiu dniach przed Ojca-Matkę, który jest w niebie, z dziękczynieniem i modlitwą i nadajcie mu imię przez rodziców i niech duchowni poleją czystą wodą głowę, tak jak napisano u proroków, i niech rodzice przestrzegają, aby było wychowane w prawości i nie jadło ani mięsa i nie piło mocnych napojów, ani raniło żadnego stworzenia, które Bóg oddał człowiekowi pod opiekę".

7 A inny rzekł do Niego: "Mistrzu, co chcesz, aby one robiły, gdy dorosną?" I Jezus rzekł: "Po siedmiu latach lub gdy zaczną odróżniać dobre od złego i uczyć się szukać dobrego, dopuśćcie im przychodzić do Mnie i otrzymać błogosławieństwo z ręki duchownego albo anioła zboru, z dziękczynieniem i modlitwą, i upomnijcie je, aby powstrzymywały się od mięsa i mocnych napojów i od polowania na niewinne stworzenia Boże; czyż one mniej znaczą niż konie albo owce, albowiem to jest przeciwne naturze?"

8 I znowu przemówił jeden: "Jeśli przyjdzie do nas ktoś, kto spożywa mięso i pije mocne napoje, czy mamy go przyjąć?" I rzekł mu Jezus: "Każcie tym pozostać na podwórzu, aż się oczyszczą od dużego zła; ale dopóki tego nie zrozumieją i nie okażą żalu, nie są zdolni wejść w większe misteria".

9 A inni zapytali Go, mówiąc: "Kiedy chcesz, aby przyjęli chrzest?" A Jezus odpowiedział: "Po następnych siedniu latach lub jeśli znają naukę i nauczyli się czynić dobro, i własnymi rękami pracować i uzyskali siłę, przez którą mogą żyć, i potrafią na prostej drodze iść mocnym krokiem. Wtedy powinni prosić o poświęcenie i dajcie ich badać przez anioła lub prezbitera zboru i zobaczą, czy są oni godni i niechaj dziękują i modlą się i zanurzą ich w oczyszczającej wodzie, aby wznieśli się do nowego życia i wyznawali Boga jako swego Ojca-Matkę i chwalą, aby przestrzegali Święte Prawo, i stali z dala od złego tego świata".

10 I znowu inny zapytał Go: "Mistrzu, a o jakim czasie mają otrzymać namaszczenie?" A Jezus odpowiedział: "Jeśli osiągną wiek dojrzałości i odkryli w sobie siedem różnych darów Ducha, wtedy anioł powinien za nich się modlić i dziękować i opieczętować pieczęcią umocnienia. Dobrze będzie, jeśli w każdym stopniu siedem lat próbie poddani będą. Jednakże każdy powinien otrzymać je według swego wzrostu w miłości i w mądrości Bożej".

Rozdział XCII
Porządek Królestwa Bożego (Część II)

1 A inny zapytał Go, mówiąc: "Mistrzu, czy chcesz, aby między nami zawierane były małżeństwa jak między narodami Ziemi?" A Jezus odpowiadając, rzekł: "U niektórych jest zwyczaj, że jedna niewiasta pobiera się z kilku mężczyznami, którzy do niej mówią: Bądź naszą żoną i zabierz naszą skazę. Między innymi jest znowu zwyczaj, że jeden mężczyzna żeni się z kilku niewiastami, które doń mówią: Bądź naszym mężem i usuń naszą skazę; gdyż te, które kochają, czują, że jest skazą nie być kochanymi:

2 Wam jednakowoż; moi uczniowie, pragnę wskazać zasadę doskonalszą; a tą jest, że małżeństwo między mężczyzną i niewiastą winno być złączeniem w prawdziwej miłości i przychylności i pełnej wolności i to tak długo, jak długo trwa miłość i życie. Patrzcie, aby oboje byli w pełni zdrowia, miłując się prawdziwie, żyjąc w czystości, nie zaś dla światowych korzyści, i potem powinni wobec świadków przysiąc sobie wierność.

3 Potem, gdy nadejdzie czas, każcie aniołowi albo prez- biterowi modlić się i dziękować i związać szkarłatnoczerwonym sznurem, jeśli chcecie, i koronować ich i oprowadzać trzykrotnie wokół ołtarza. i każcie im jeść z jednego chleba i pić z jednego kubka. Potem gdy trzyma ich ręce, powinien tak mówić: Bądźcie dwoje w jednym, niech błogosławione będzie to święte połączenie. Co Bóg złączył, nikt nie powinien rozłączać tak długo, jak życie i miłość trwają.

4 Jeżeli zrodzą dzieci, niech chowają je z rozwagą i rozsąd- kiem, zgodnie z przeznaczeniem. Tym zaś, którzy pragną doskona- łości i ta jest im dana, powiadam: niechaj będą jako aniołowie Boży w niebiesiech, którzy ani się nie pobierają, ani się żenią, ani nie mają dzieci, ani nie troszczą się o dzień jutrzejszy, lecz są wolni od wszelkich więzów, tak jak Ja, i utrzymują Moc Bożą w sobie i pomnażają ją dla swego urzędu i dla sztuki leczenia, tak jak Ja to uczyniłem. Jednak większość nie zrozumie tych słów, tylko ci, którym jest dane.

5 I zapytał Go jeden, mówiąc: "Mistrzu, w jaki sposób mamy składać Świętą Ofiarę?" A Jezus odpowiadając, rzekł: "Ofiarą, którą Bóg potajemnie kocha, jest czyste serce. Jednak na pamiątkę i dla nabożeństwa ofiarujcie niekwaszony chleb, wino zmieszane z wodą, olej i kadzidło. Jeśli zbierzecie się w jednym miejscu, aby złożyć Świętą Ofiarę, i palić lampy, uważajcie, aby ten który składa Ofiarę, anioł zboru czy prezbiter, miał czyste ręce i serce i niech weźmie z ofiarowanych darów - niekwaszony chleb, rozwodnione wino i kadzidło.

6 I niech dziękuje za wszystko i błogosławi i wzywa Ojca-Matkę w niebiesiech, aby zesłał swego Ducha Świętego, aby zszedł na nie i uczynił z nich Ciało i Krew Wieczystego, które ciągle są łamane i przelewane za wszystkich.

7 I niech podniesie je ku niebu i modli się za wszystkich, za tych, którzy wyprzedzili, za tych, którzy żyją i za tych, którzy przyjdą. Tak jak uczyłem was, módlcie się i wy i niech przełamie chleb i kawałek niech włoży do kubka i potem niech błogosławi święty związek, a potem niech rozdzieli je wiernym i przy tym niech w ten sposób mówi: To jest Ciało Chrystusa, Substancja Boga. To jest Krew Chrystusa, Życie Boga (ciągle łamane i przelewane za was i za wszystkich) do żywota wiecznego. I tak jak widzieliście, jak Ja robiłem, czyńcie również w duchu miłości; albowiem Słowa te, które do was mówię, są Duchem i Żywotem".

Rozdział XCIII
Porządek Królestwa Bożego (Część III)

1 A inny przemówił: "Mistrzu, jeśli ktoś popełnił grzech, czy może człowiek odpuścić jego grzech, czy nie?" A Jezus powiedział: "Bóg odpuszcza wszystkie grzechy tym, którzy żałują za nie: jednakże to, co zasieliście, będziecie zbierać. Ani Bóg, ani człowiek nie może, tym którzy nie żałują i nie porzucają swych grzechów, odpuścić grzechów, tak samo jak nie może powstrzymać grzechów, tych którzy je porzucają. Jednakże jeśli ktoś jest w Duchu i jasno widzi, że ktoś żałuje swoich grzechów i je porzuca, ten może zaprawdę żałującemu grzesznikowi rzec: Odpuszczone są ci grzechy twoje; albowiem wszystkie grzechy będą odpuszczone przez skruchę i pokutę, a ci, którzy się ich wyrzekają, będą od nich uwolnieni, ci zaś, którzy pozostawać będą w grzechach, pozostaną z nimi związani.

2 Jednakże owoce grzechu muszą przez jakiś czas trwać, jak bowiem posieliście, tak będziecie żeli. Bóg nie da się z Siebie naśmiewać, a kto sieje w ciele, zbierać będzie zniszczenie, ale ci, którzy sieją w duchu, żąć będą żywot wieczny. Jeśli zaś ktoś porzuci grzechy swe i wyzna je, winien prezbiter mu w ten sposób powiedzieć: Niech Bóg ci przebaczy twoje grzechy i niech cię prowadzi do żywota wiecznego. Wszystkie grzechy przeciw Bogu odpuszcza Bóg, a wszystkie grzechy przeciwko ludziom odpuszczą ludzie".

3 A inny zapytał Go, mówiąc: "Jeśli ktoś z nas będzie chory, czy będziemy mieli siłę, aby go uzdrowić?" A Jezus odpowiedział: "Siła ta pochodzi z doskonałej czystości i z wiary. Kto z Boga się narodził, zatrzymuje swe nasienie w sobie.

4 Jeśli jednak kilku z was zachoruje, poślijcie po prezbitera, aby ich namaścił oliwą w imieniu Pana, a modlitwa wiary, wypływ mocy podniesie ich głosem dziękczynienia, jeśli nie uciska ich grzech z tego życia lub minionego".

5 A inny zapytał Go, mówiąc: "Mistrzu, jak ma być uporządkowany święty zbór i kto ma w nim panować?" Odpowiedział Jezus: "Gdy uczniowie moi zbiorą się w moim imieniu, niech wybiorą spośród siebie wiernych i wierzących mężów i niewiast, którzy czasowo będą przewodnikami i doradcami, którzy troszczyć się będą o potrzeby biednych i o tych, którzy nie mogą pracować i niech ci dbają o porządek dóbr Kościoła i pomagają przy ofiarach i niech oni wraz z pomocnikami będą waszymi diakonami.

6 A jeśli dali dowody swej służby, należy wybierać spośród nich takich, którzy posiadają duchowe zdolności kierowania bądź przepowiadania czy wygłaszania kazań, nauczania czy też leczenia, na nich należy budować trzodę, wnosić ofiary i świętować misteria boskie i niech ci będą waszymi prezbiterami i ich pomocnikami.

7 A z tych, którzy na swym stanowisku dobrze służyli, ma być wybrany jeden, który wydaje się najbardziej godny i niech stoi nad wszystkimi i on ma być waszym aniołem. Anioł zaś powinien wyznaczyć diakonów i poświęcić prezbiterów i namaścić oraz ręce na nich położyć i dmuchnąć, aby Duch Święty na nich spłynął dla służby, do której są powołani. Anioła zaś powinien namaścić i poświęcić ktoś z wyższego kierownictwa, jeden z najwyższej Rady.

8 Tak jak posłałem apostołów i proroków, posyłam również ewangelistów i pasterzy - czterdzieści osiem kolumn tabernakulum - abym przez kierownictwo czterech zbudował i udoskonalił swój zbór, a ci powinni zasiadać w świętym zgromadzeniu w Jerozolimie, każdy ze swym pomocnikiem i diakonem, a im wszystkie rozproszone zgromadzenia powinny składać sprawozdania o wszystkich sprawach dla utrzymania zboru. I tak jak przychodzi światło, powinni oni panować w moim świętym zborze i prowadzić i wznosić i nauczać. Powinni otrzymywać światło od wszystkich i wszystkim winni dawać więcej światła.

9 I nie zapomnijcie w waszych modlitwach i wezwaniach, prośbach i dziękczynieniach ofiarować kadzidło, tak jak jest napisane u ostatniego proroka: Od wschodu słońca aż do jego zachodu ma być w moim imieniu na wszystkich miejscach jako czysta ofiara palone kadzidło; albowiem imię moje ma być wielkie między poganami.

10 Zaprawdę powiadam wam, kadzidło jest przypomnieniem przyczynnej modlitwy świętych w ukryciu, które nie mogą być wypowiadane".

Rozdział XCIV
Porządek w Królestwie Bożym (Część IV)

1 I inny pytając, rzekł: "Mistrzu, jak życzysz Sobie, abyśmy grzebali naszych zmarłych?" Jezus odpowiedział: "Szukajcie rady diakonów w tej sprawie; bo to dotyczy wyłącznie ciała. Zaprawdę powiadam wami nie ma śmierci dla tych, którzy wierzą w żywot przyszły. To co uważacie za śmierć, jest bramą do żywota, a grób jest furtką do zmartwychwstania dla tych, którzy wierzą i słuchają. Nie smućcie się i nie płaczcie po tych, którzy was opuścili, lecz radujcie się raczej ich wejściem do żywota.

2 Tak jak wszystkie stworzenia przychodzą z niewidzialnego na ten świat, tak potem wracają do niewidzialnego i będą tak wracali aż staną się całkowicie oczyszczeni. Oddajcie ciała tych, którzy odeszli, elementom, a Ojciec-Matka, który odnawia wszystko, poleci aniołom zająć się nimi i niech prezbiterzy modlą się, aby ich ciała mogły w spokoju spoczywać, a ich dusze obudziły się do radosnego zmartwychwstania.

3 Jest bowiem zmartwychwstanie z ciała i zmartwychwstanie w ciele. Jak życie wychodzi z ciała, tak samo to życie wstępuje w ciało. Módlcie się za tych, którzy już odeszli i za tych, którzy jeszcze żyją i za tych, którzy przyjdą; wszyscy bowiem tworzą rodzinę w Bogu. W Bogu żyją, poruszają się i mają swoje istnienie.

4 Ciało, które złożycie do grobu lub które ogień spala, nie jest ciałem, które kiedyś będzie; ci bowiem, którzy przyjdą, inne otrzymają ciała, może nawet własne, a co w swoim życiu posiali, to w następnym żąć będą. Błogosławieni, którzy znosili niesprawiedliwość w tym życiu; albowiem oni zaznają większej radości w przyszłym. Błogosławieni, którzy czynili sprawiedliwość w tym życiu; albowiem oni otrzymają koronę żywota".

5 I znowu zapytał Go inny, mówiąc: "Mistrzu, według prawa Mojżesz ubierał kapłanów w piękne szaty dla ich służby w świątyni. Czy mamy tych, którym powierzamy święte czynności, jakich nas nauczyłeś, również tak ubierać?" A Jezus odpowiedział: "Białe płótno lniane jest prawością świętych; zaprawdę jednak przyjdzie czas, gdy Syjon będzie opuszczony; a gdy minie czas żałoby, zmartwychwstanie i włoży swe piękne szaty, tak jak jest napisane.

6 Szukajcie najpierw dróg prawości; a wszystkie te rzeczy będą wam dodane. Szukajcie we wszystkich sprawach prostoty i nie dawajcie sposobności do próżnej sławy. Starajcie się najpierw przyodziać w miłosierdzie i w szatę zbawienia i w płaszcz prawości.

7 Jaka byłaby korzyść, jeśli ich nie macie? Będziecie jak dźwięk kruszcu i dźwięk cymbałów, jeśli nie macie miłości. Szukajcie prawości, miłości i pokoju, a wszystkie rzeczy piękna będą wam dodane".

8 A jeszcze inny zapytał Go i powiedział: "Mistrzu, ilu bogatych i potężnych wejdzie do żywota i połączy się z nami, którzy jesteśmy biedni i pogardzani? Jak mamy prowadzić dzieło Boże przez odrodzenie ludzkości?" I rzekł Jezus: "To jest również sprawa diakonów zboru łącznie ze starszymi.

9 Jednak jeśli moi uczniowie zbiorą się w wieczór sabatu lub rankiem pierwszego dnia tygodnia, niech każdy ofiaruje po groszu, i niech będzie to tylko cząstką ich majątku, jaki Bóg im dał, i połóżcie je w skrzyni dla utrzymania zboru i służby i ich pracy. Albowiem powiadam wam: Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać.

10 Tak mają być dokonane wszystkie sprawy odpowiednio według porządku. A resztę uporządkuje Duch, który wychodzi od Ojca-Matki w niebiesiech. Pouczyłem was o pierwszych regułach i patrzcie, jestem z wami zawsze aż do końca wieków".

Rozdział XCV
Wniebowstąpienie

1 I potem, gdy Chrystus ukazał się swym uczniom żywy i spędził dziewięćdziesiąt dni z nimi i pouczał ich i mówił z nimi o Królestwie Bożym i o rzeczach, które dotyczyły Królestwa Bożego i wykonał też rzeczy, które miał zrobić, poprowadził Dwunastkę z Marią Magdaleną i Józefem, swym ojcem, i Marią, matką swoją i inne święte niewiasty do Betanii na górę, która nazywa się Oliwną, którą im wskazał.

2 I gdy Go tak widzieli, jak stał wśród nich, czcili Go; jednak niektórzy wątpili. A Jezus rzekł do nich: "Oto wybrałem was spośród ludzi i dałem wam Prawo i Słowo Prawdy.

3 Ustanowiłem was światłem świata i jako miasto, które nie może być ukryte. Jednakże przyjdzie czas, gdy ciemność okryje Ziemię, a wielka ciemność opanuje naród, i wrogowie prawdy i prawości będą panować w moim imieniu i urządzą królestwo tego świata i ujarzmią narody i skuszą wroga do bluźnierstwa, stawiając w miejsce moich nauk poglądy ludzi i w moim imieniu będą uczyć, czego nie uczyłem i przez swe tradycje zaciemnią to, czego nauczałem.

4 Jednakże bądźcie dobrej myśli; przyjdzie bowiem czas, gdy prawda, którą oni ukryli objawi się i zaświeci światło i zniknie ciemność i prawdziwe Królestwo zostanie ustanowione, które będzie na świecie, ale nie z tego świata, a słowo prawości i miłości będzie się rozchodzić z ośrodka świętego miasta na górze Syjon, a góra która znajduje się w Egipcie, będzie uznana jako ołtarz na świadectwo Pana.

5 A teraz idę do mego i waszego Ojca-Matki, do mego i waszego Boga. Jednakże wy pozostańcie w Jerozolimie i trwajcie w modlitwie i po siedmiu dniach otrzymacie moc z wysokości i spełni się obietnica Ducha Świętego, a wy wyjdziecie z Jerozolimy do wszystkich plemion Izraela i do najdalszych części Ziemi".

6 I gdy to powiedział, podniósł swe czyste i święte ręce i błogosławił ich. I gdy ich błogosławił, został od nich oddzielony i obłok, który jaśniał jak słońce, zabrał Go sprzed ich oczu. I podczas gdy wznosił się, niektórzy trzymali Go za nogi, inni modlili się do Niego i padli twarzą do ziemi.

7 I gdy patrzyli za Nim w niebo, zjawiło się przed nimi dwóch mężów ubranych w białe szaty, którzy rzekli: "Mężowie izraelscy, czemu stoicie, patrząc w niebo? Ten Jezus, który przed wami wstąpił do nieba, powróci na Ziemię z obłoku, tak jak widzieliście Go wstępującego do nieba".

8 Potem wrócili się do Jerozolimy od Góry Oliwnej, która jest w pobliżu Jerozolimy w odległości drogi sabatniej. I gdy wrócili, stwierdzili nieobecność Marii Magdaleny, a szukając, nie znaleźli jej. A niektórzy z uczniów mówili: "Mistrz zabrał ją ze Sobą". I byli wszyscy z tego powodu zdziwieni i zamyśleni w sobie.

9 A był to środek lata, gdy Jezus odszedł do nieba i nie osiągnął jeszcze pięćdziesięciu lat; konieczne bowiem było, aby siedem razy siedem lat dokonało się w Jego życiu.

10 Aby stał się doskonały przez wycierpienie wszelkich doświadczeń i stał się przykładem dla wszystkich, dla dzieci jak i rodziców, dla żonatych i wolnych, młodych i starych, dla wszystkich czasów i we wszystkich sytuacjach ziemskiego życia.

Rozdział XCVI
Wylanie Ducha Świętego

1 I gdy uczniowie po zejściu z góry zebrali się w górnym pomieszczeniu, wszyscy zjednoczyli się dla wspólnej modlitwy i ofiary błagalnej, a liczba ich wynosiła około sto dwadzieścia

2 I wstał tego dnia Jakub i rzekł: "Mężowie i bracia, wiecie o tym, jak Pan, zanim nas opuścił, wybrał Piotra, aby przewodził nam i czuwał w Jego imieniu; a jeśli zajdzie potrzeba, jeden spośród tych, którzy razem z nami byli i świadkami Jego zmartwychwstania, wybrany został i zajął jego miejsce".

3 I wybrali oni dwóch: Barabasza i Mateusza., i modlili się i mówili: "O Boże, który znasz serca wszystkich ludzi, wskaż nam, którego z tych dwóch wybrałeś, aby brał udział w apostolstwie, z którego wywyższyłeś Swego sługę, Piotra, aby był naszym przewodnikiem".

4 I oddali swoje głosy i padł los na Mateusza, i Dwunastu przyjęło go, i stał się apostołem.

5 Potem Jan i Jakub zwolnili Piotra ze swego grona przez położenie rąk, aby stał się ich przewodnikiem w imieniu Pana, i rzekli: "Bracie, bądź jak obrobiony kamień o sześciu powierzchniach, ty; Piotrze, jesteś Petra, która nosi świadectwo prawdy na każdej stronie".

6 I apostołowie otrzymali łaski, aby kierować ich krokami na drodze prawdy, i korony sławy jednocześnie, a prorocy płonące lampy, aby rzucać światło na drogę, i naczynia kadzidlane; a ewangeliści - księgę i święte prawa, aby przypominać ludowi pierwsze podstawowe tezy, a pasterze otrzymali kielich i talerz, aby karmić i odżywiać trzodę.

7 Jednakże nikt nie otrzymał czegoś, czego nie otrzymaliby i inni; gdyż wszyscy stanowili stan duchowny pod przewodem Chrystusa jako swego Mistrza i najwyższego kapłana w świątyni Bożej; a diakoni otrzymali kosze, aby mogli tam włożyć wszystkie przedmioty potrzebne dla Świętej Ofiary. A liczba ich wynosiła 120, i przewodził im Piotr.

8 I kiedy wypełnił się trzeci dzień, wszyscy byli jednomyślnie w tym samym miejscu, i gdy modlili się, dał się słyszeć dźwięk z nieba jakby szum potężnego wiatru i pomieszczenie, w którym byli zgromadzeni, zostało wstrząśnięte i wypełnił cały dom.

9 I ukazały się im rozdzielone języki jak ogniste płomienie i unosiły się nad głową każdego z nich. I wszyscy byli napełnieni Duchem Świętym i poczęli mówić różnymi językami, tak jak Duch im dawał wymawiać. Wtedy wstał Piotr i począł głosić Prawo Chrystusa tłumom ludu ze wszystkich krajów i języków, które zgromadziły się według podań o tym, co słyszano i widziano, i każdy słyszał słowo w swym własnym języku, z którym się narodził.

10 A spośród tych, którzy się przysłuchiwali, było zgromadzonych w tym dniu trzy tysiące dusz w zborze i otrzymali oni Święte Prawo, żałowali swych grzechów i zostali ochrzczeni i wiedli swe życie w apostolskim braterstwie, w ofierze i w modlitwach ustawicznych.

11 A ci, którzy wierzyli, opuścili cały swój majątek i mieli wszystko wspólne i żyli razem w tymże miejscu i okazywali miłość i dobroć Bożą swym braciom i siostrom i wszystkim stworzeniom i pracowali własnymi rękami dla wspólnego dobra.

12 I z tych powołano dwunastu, aby byli prorokami i dwunastu ewangelistów i dwunastu pasterzy i ich pomocników i diakonów tej wspólnoty i było ich razem stu dwudziestu. I tak powstało tabernakulum Dawida wypełnione żywymi ludźmi pełnymi dobroci, jak wskazał im ich Mistrz.

13 A zborowi w Jerozolimie jako przewodnik i anioł dany był Jakub, brat Pana, i do tego dwudziestu czterech duchownych w poczwórnym urzędzie i także diakoni i ich pomocnicy. A po sześciu dniach zeszło się wiele osób, i przyszło sześć tysięcy mężów i niewiast, którzy otrzymali Święte Prawo Miłości i przyjęli oni Słowo z radością.

14 I gdy w Dniu Pana, po tym gdy minął sabat, zebrali się i składali Świętą Ofiarę, zabrakło Marii i Józefa, rodziców Jezusa. Szukali ich, ale ich nie znaleźli.

15 I niektórzy spośród nich mówili: "Z pewnością zabrał ich Pan, tak jak Magdalenę". I przepełniła ich bojaźń i śpiewali chwałę Bogu.

16 I zszedł Duch Boży na apostołów i proroków między nimi, a przypominając sobie, czego ich Pan uczył, wyznawali i chwalili Boga jednogłośnie i mówili:

17 "Wierzymy w Jednego Boga: Wiecznego, Tajne Źródło, Wieczystego Ojca-Matkę, od którego wszystko pochodzi, widzialne i niewidzialne. Wszystko we wszystkim przez wszystko i wokół wszystkiego. święta Dwójca, w której wszystko istnieje, co było, jest i będzie.

18 Wierzymy w Jednego Pana, naszą Panią, doskonałego świętego Chrystusa: Bóg z Boga, Światło ze Światła zrodzone. Nasz Pan, Ojciec, Oblubieniec i Syn. Nasza Pani, Matka, Oblubienica i Córka. Podwójna Trójjedność. Trzy postacie w jednym, niepodzielnym istnieniu. że Bóg objawia się jako Ojciec, Oblubieniec i Syn i że każda dusza stanie się doskonała jako Matka, Oblubienica. i Córka Boga.

19 A to przez wstąpienie duszy w Ducha i zejście Ducha w duszę. Duch przychodzi z nieba i staje się ciałem przez wieczną, błogosławioną Pannę, w Jezusie-Marii i każdym Chrystusie Boga, i narodził się, nauczał drogi żywota, i cierpiał pod panami świata i został ukrzyżowany i pogrzebiony i zstąpił do piekieł. I zmartwychwstanie i wstąpi do wspaniałości, skąd wszystkim dawać będzie Światło i Życie.

20 Wierzymy w siedmiokrotnego Ducha Boga, Dawcę Życia, który pochodzi ze Świętej Dwójcy, który przechodzi przez Jezusa-Marię i wszystkich, którzy są wierni wewnętrznemu światłu; który mieszka w zborze, w Izraelu, wybrany przez Boga; który ustawicznie przychodzi na świat i oświetla każdą duszę, która szuka; który daje Prawo, które sądzi żywych i umarłych; który przemawia przez proroków wszystkich czasów i krajów.

21 Wierzymy w świętą, powszechną i zwiastowaną Społeczność: Świadka wszelkiej prawdy, Dawczynię i Utrzymującą prawdę. Zrodzoną z Ducha i Ognia Boga; żywioną wodami, nasionami i owocami ziemi. Przez Ducha Życia, ich dwanaście ksiąg i sakramenty, ich święte Słowa i czyny wybrańców złączona - i mistyczne połączenie i godzi ludzkość z Bogiem, co nas uczyni udziałowcami Boskiego Życia i Istoty, świadcząc o tym świętymi symbolami.

22 I oczekujemy powrotu wszystkoobejmującego Chrystusa i Królestwa Bożego, w którym mieszka Sprawiedliwość. I Święte Miasto, które ma dwanaście bram. W nim znajduje się świątynia i ołtarz Boga. Skąd trzy Zakony w poczwórnym urzędzie wychodzą, aby nauczać całej prawdy i składać codzienną Ofiarę Dziękczynienia.

23 I tak wewnątrz jak i na zewnątrz. W wielkim i małym. W górze i na dole, jak w niebie tak i na Ziemi. Wierzymy w oczyszczenie duszy przez wiele narodzin i doświadczeń, w zmartwychwstanie umarłych, w życie wieczne wszystkich sprawiedliwych, w wieczność i spokój w Bogu na zawsze. - Amen".

24 I gdy wznosiły się dymy kadzidła, dało się słyszeć dzwonienie wielu dzwonów i mnóstwo zastępów niebieskich wysławiało Boga i mówiło:

25 "Sława, chwała i dziękczynienie niech będzie Bogu, Ojcu, Oblubieńcowi i Synowi w jedności z Matką, Oblubienicą i Córką, z którego wychodzi Duch Wieczny, przez którego wszystkie istoty zostały stworzone. Od wieczności, teraz i do wieczności. Amen - Alleluja, Alleluja, Alleluja.

26 I jeśli ktokolwiek ujmie coś ze słów tej Ewangelii albo doda, albo jak pod korcem ukryje ich światło, światło, które nas, dwunastu świadków wybranych przez Boga dla oświecenia świata, do jego zbawienia, przez Ducha Świętego nam dane: Niech będzie Anathema Maranatha, aż do pojawienia się Chrystusa Jezusa-Marii, naszego Zbawiciela ze wszystkimi Świętymi. Amen".


Posłowie




"Ewangelia Życia Doskonałego" albo "Świętej Dwunastki" została przez byłego referendarza G.J. Ouseley'a około 1881 r. przyjęta i spisana. Mówi on o tym w swojej przedmowie: "Ta Praewangelia jest przechowywana w jednym z buddyjskich klasztorów w Tybecie, gdzie została ukryta przez jednego ze społeczności eseńczyków, aby zachować w bezpieczeństwie przed rękami fałszerzy. Została ona teraz po raz pierwszy z tekstu aramejskiego przetłumaczona". Ewangelia ta zawiera wydarzenia i rozmowy, których nie ma w dotychczas znanych Ewangeliach, podczas gdy w pozostałych wersjach prawie dosłownie zgadza się z tekstami Biblii. Gdyby te nowe miejsca zawierały to, co z biegiem czasu z nauki Wielkiego Mistrza zginęło lub celowo usunięte zostało, to miałyby one dla nas bezcenną wartość. Gdyż to że Ewangelie, od chwili gdy chrześcijaństwo za Konstantyna Wielkiego uznane zostało za religię państwową, ucierpiały wiele zmian i opracowań, nie ulega żadnej wątpliwości. Profesor Nestle, autorytet historii Kościoła i pratekstów Ewangelii, mówi w swoim "Wstępie do krytyki tekstu greckiego Testamentu" następująco: "Pewni uczeni zwani korektorami, zostali po Soborze Nicejskim z 325 roku po Chrystusie przez władze kościelne mianowani i faktycznie upoważnieni do skorygowania tekstu pism świętych w sensie tego, co za prawowierne już zostało uznane!" O powstaniu Ewangelii pisze Detlef Nielsen, sławny kopenhaski profesor arabistyki i historii religii: "Dla Kościoła i dla większości chrześcijan Biblia stanowi boską całość, spadłą z nieba księgę, która mimo niezgodności w wielu częściach, świadczy jednak o religii, którą JEZUS nam przyniósł. Protestanccy teologowie i wykształceni laicy wiedzą jednak, że mamy do czynienia z wielką różnorodnością wielu, częściowo przeczących sobie pism, które powstały w okresie około stu lat, od 50 do 150 roku po narodzeniu Chrystusa.

Do kanonu 27. pism, które wtedy Kościół ustanowił i który później utworzył nasz NOWY TESTAMENT, zostały nie mniej niż cztery Ewangelie przyjęte. Próbowano podkreślić ich jedność, podając je wszystkie za niewątpliwe przekazania JEZUSA, które nawzajem się uzupełniają i które, chociaż widocznie różne, jednak tworzą jedną prawdziwą Ewangelię. Ażeby to osiągnąć poddano Ewangelię obszernemu procesowi ujednolicenia. Najpierw skorygowano rękopisy Ewangelii przez pewne opuszczenia i wstawki, ażeby uzgodnić je między sobą. Kiedy w ten sposób osiągnięto użyteczny tekst, postawiono całą kościelną sztukę wyjaśniania w służbę harmonizacji, aby uzyskać jedną Ewangelię". Historycznie można się dowiedzieć o następujących sprawach: Jedną z najstarszych Ewangelii jest Ewangelia Marka. Nie pochodzi ona jednak od apostoła Marka, lecz od tłumacza Piotra w Rzymie. Papias mówi o tym w swoim liście do prezbitera Jana: "Marek, tłumacz Piotra, kreśli z dokładnością chociaż bez większego porządku, wszystko co przechował w pamięci o tym, co JEZUS miał powiedzieć. Ponieważ zaś on sam PANA nie widział, lecz był tłumaczem Piotra, który go uczył, gdzie zachodziła konieczność, nie wyłożył wszystkich słów CHRYSTUSA w ich pełni. Nie można więc Markowi mieć za złe, że zapisał tylko to, co jemu przekazała pamięć". Z kanonu Muratoriego (180 r. w Rzymie) dowiadujemy się dalej: "Łukasz był lekarzem; po Wniebowstąpieniu CHRYSTUSA, gdy Paweł przyjął jego jako ucznia, napisał on swoją książkę w swoim własnym imieniu i w najlepszej wierze. PANA nie widział on w ciele. Dlatego, o ile z pewnością się czegoś dowiedział, począł opowiadać od narodzin Jana. Czwartą Ewangelię napisał Jan. Gdy wezwali go współapostołowie i biskupi, ażeby ją napisał, on na to powiedział: "Pośćcie ze mną od dzisiaj trzy dni i co każdemu zostanie objawione, będziemy sobie opowiadali". Tej nocy objawiło się Andrzejowi, że Jan ma wszystko pod swoim nazwiskiem spisać, a wszyscy pozostali powinni to sprawdzić". Ale i te pisma nie zachowały się w oryginale. E. Hennecke pisze w swojej książce: "Apokryfy Nowego Testamentu" (str. 8.):

"Jak wiadomo świadectwa greckiego tekstu, na którym się teraz w zasadzie opieramy, pochodzą przeciętnie dopiero od czwartego wieku"!

W tym czasie rozpoczęła się ostra walka ze wszystkimi starymi pismami, które nie zostały przez Kościół przyjęte i kanonizowane i to doprowadziło do utraty najdroższych wartości. Resche (Agrapha) o tym donosi (str. 352.):

"Prawdopodobnie wiele starych kodeksów podobnie do tych, które tylko jak gdyby w cudowny sposób uratowane zostały - Codex Cantabrigeniensis D i Codex Syrus-Sinaiticus, w starych bibliotekach klasztornych aż do końca IV wieku były przechowywane, wiec aż do czasu gdy tekst kanoniczny został ustalony (w roku 382 za papieża Damazego), aby po tym ulec zniszczeniu. Z nich tworzyli ojcowie święci swoje a g r a f y. Używał więc Atanazy Codex Sinaiticus, podczas gdy Makarios Wielki stosował kodeksy, które znalazł w klasztorach Pustyni Scytyjskiej".

Hennecke w "Apokryfach Nowego Testamentu" (str. 4.) podaje: "Pewien nacisk, który od ostatniego trzydziestolecia czwartego wieku przeciwko prywatnej lekturze pozakanonicznych pism w krajach Zachodu był wywierany, spowodował, że kompetentni orzecznicy wszystko dogmatycznie gorszące w nich określili jako dodatki albo fałszerstwa heretyków". I dalej na str. 6.:

"W Syrii jeszcze w piątym wieku konieczne były specjalne kościelne środki zaradcze, aby wprowadzić ważność czterech (oddzielnych) Ewangelii w miejsce znajdującej się tam w użyciu harmonii Ewangelii Tacjana (Diatessaron)".

Ta niepewność w powstaniu Ewangelii i wielokrotne późniejsze zmiany nie są naturalnie żadnym dowodem prawdziwości przedstawianego tu ujęcia. Z drugiej zaś strony pokazuje nam to jednak wyraźnie, jak próżna i nietolerancyjna jest dzisiejsza wiara literowa i jak daleko jest ona oddalona od prawdy! Znacznie starsze niż uznane teksty Ewangelii są fragmenty Ewangelii, które w ostatnim stuleciu przez wykopaliska i znaleziska wydobyte zostały, te tzw. "Logia" albo "Agrapha". Przede wszystkim nie zostały one "skorygowane".

Mereżkowski mówi o tym w dziele "Jezus Nieznany ": "Najświeższe źródło jest to, z którego nikt jeszcze nie pił: Taka świeżość wypływa właśnie z Agraf. Pierwszy pocałunek miłości jest najsłodszy: Agrafy są tej słodyczy pełne".

Porównanie tych starych fragmentów z tekstem niniejszym wydało zaskakujący fakt, że duża ilość miejsc znajdujących się w Ewangelii Życia Doskonałego prawie dosłownie występuje w starych dokumentach, podczas gdy brak ich jest w uznanych Ewangeliach. I chodzi tu o szczególnie ważne miejsca jak poczęcie,   chrzest JEZUSA, zakaz ofiary zwierząt. Te "pośrednie dowody" zostały w formie odsyłaczy w odpowiednich miejscach zaznaczone.

Dalszy materiał w tym sensie z pism starych ojców Kościoła, które w dalszym ciągu uchodzą jeszcze za najlepsze źródła, został zebrany w posłowiu.

Kończymy pięknymi słowami, którymi G. J. Ouseley poprzedził pierwsze wydanie:

"Wszystko wybaczająca miłość naszego Zbawiciela, obejmuje nie tylko ludzkość, ale również te tzw. niższe stworzenia boskie, które dzielą z nami oddech życia, i które znajdują się z nami na ścieżce do Wyższego. Nigdzie nie jest Opatrzność, z jaką Najlitościwszy czuwa nad ludźmi i zwierzętami, jaśniej i jednoznaczniej wyrażona niż w słowach JEZUSA: "Czy nie sprzedają pięciu wróbli za dwa grosze? A ani o jednym z nich Bóg nie zapomina". Jak byłoby możliwe wątpić w to, że Zbawiciel współczuł i litował się nad stworzeniami, które swój ból bez słowa milcząco znosić muszą? Czy nie byłoby bluźnierstwem przeciwko BOGU twierdzić, że przyglądał się ON złemu traktowaniu bezbronnych zwierząt bez współczucia lub własnej interwencji? Nie, gdy światu zatopionemu w egoizmie, skamieniałości serca i nędzy przynosił ON zbawienie i głosił Swoją Ewangelię wszechogarniającej miłości, nie mogło być więcej miejsca dla bezlitosnej skamieniałości wobec innych stworzeń boskich, które jak sam Zbawiciel powołane zostały do życia ze zdolnością do odczuwania zarówno radości jak i cierpienia. Zaiste kto nosi znamię Zbawiciela, stosuje też w życiu Jego wszechogarniającą miłość. I jak znikome jest to minimum współczucia dla bezsilnych stworzeń, współczucia, którego żąda się od nas! Tylko abyśmy innych stworzeń nie dręczyli! żebyśmy im pomagali, jeśli znajdują się w biedzie albo jeśli proszą o naszą pomoc! Jednakże jak mało jesteśmy przepojeni tą boską nauką miłosierdzia i współczucia! Jak licznym bolesnym torturom poddawane są zwierzęta pod pretekstem naukowej konieczności albo dla zaspokojenia nienaturalnej żądzy lub własnej próżności! Ewangelia ta służyć będzie jako przewodnik do wyższego chrześcijaństwa. Przekazuje nam ona kobiecą delikatność jak i męską siłę doskonałego CHRYSTUSA.

Jeśli Kościół przyszłości wszystkie dzisiejsze pisma przeanalizuje, wyznaczy tej Ewangelii jej należne pierwsze miejsce jako źródłowej i całkowitej "Ewangelii Chrystusa". Inne zostaną utrzymane jako potwierdzenie czterech innych świadków, ażeby każde słowo mogło być określone dla tych, którzy nie są zdolni przyjąć dobroci, czystości i prawdy tej jedynej Ewangelii.

Jak wszystkie inne inspirowane zapiski nie są bezwzględnie bezbłędne w każdym słowie, muszą również i te zapiski, które przenikają zasłonę (zakrywającą nam zaświaty) według ich własnego wewnętrznego dowodu wyższej wiedzy być ocenione. Gdyż inspiracja przez Ducha nie zabezpiecza w żadnym wypadku nieomylności, tak jak boski oddech życia, który człowiek wdycha, nie chroni przed wypadkami, chorobami i biedami, które właściwe są śmiertelnemu życiu.

Jest to niewierząca i zepsuta generacja, tak jak była dawniej, która żąda znaków, wyraźnych dowodów. Takie znaki nie będą dane. Nawet gdyby prawdziwi pisarze aramejskiego pretekstu zmartwychwstali i poświadczyli swoje autorstwo, nie wierzący krytycy żądaliby dalszych znaków. I im więcej takich znaków by dostarczono, tym więcej żądaliby w swojej zatwardziałości.

"Prawda jest Znakiem, a czyste serce pozna go".

Przedmowa do pierwszego polskiego wydania

"Ewangelia Życia Doskonałego", którą w dalszym ciągu będziemy również nazywać "V Ewangelią" została zaopatrzona zarówno przez referendarza G. J. Ouseley'a, tłumacza angielskiego wydania, jak i przez Rudolfa Műllera, tłumacza wydania niemieckiego - w przedmowę zawierającą szereg istotnych wyjaśnień oraz pewną ilość dodatkowych komentarzy w tekście. Tłumacz niemiecki w specjalnym posłowiu podał jeszcze dodatkowe dane, dotyczące zakazu spożywania mięsa, który obowiązywał w pierwotnym chrześcijaństwie - słusznie podkreślając, iż braterski stosunek Jezusa do zwierząt oraz wynikający stąd kategoryczny zakaz składania krwawych ofiar, jak i wielokrotnie podkreślana zasada reinkarnacji, tj, wielokrotnych wcieleń - to dwa najbardziej istotne elementy, odróżniające V Ewangelię od pozostałych czterech obowiązujących oficjalnie, zwanych kanonicznymi.

Jednakże przekład z pierwotnego pratekstu aramejskiego zawiera prócz tego - bądź to opisy wydarzeń z życia Jezusa, pominięte w Ewangeliach kanonicznych wprawdzie nader kontrowersyjne, niemniej jednak istotne, bądź też wypowiedzi Jezusa wyjaśniające i pogłębiające rzeczywisty sens Jego nauki. Fragmenty te bezwarunkowo zasługują na specjalne omówienie w formie krytycznej analizy - na tle epoki i samej Nauki Jezusa. Omówienia tego dokonamy w specjalnym suplemencie, zawierającym kolejne objaśnienia i komentarze z wymienieniem odnośnych rozdziałów i wersetów. Mamy nadzieje, że pozwoli to Czytelnikom na wyrobienie sobie własnego sądu, a wiec na rewizję dotychczasowych poglądów na dane zagadnienie.

Z jednej strony można uznać tekst Ewangelii Życia Doskonałego za miarodajny, a więc wolny od wszelkich przeróbek i fałszerstw, jakich dopuścili się korektorzy, ustanowieni po soborze w Nicei w 325 r. - z drugiej jednak strony tekst ten może zawierać błędy i pewne nieścisłości, obciążające bądź to autora lub autorów V Ewangelii względnie dokumenty, tj. materiały pisemne, które posłużyły do opracowania tekstu aramejskiego - jednolitego. 'Tak więc, zakładając nawet maksimum dobrej woli i czystość intencji autora lub autorów - możliwość błędu lub nieścisłości niewątpliwie istnieje, co upoważnia zarówno nas jak i wszystkich Czytelników do krytycznego i analitycznego potraktowania tekstu.

Ewangelia ta została odnaleziona w jednym z klasztorów buddyjskich w Tybecie i przełożona z języka aramejskiego około 1881 r., a więc w momencie gdy nastawał przedświt Epoki Wodnika, w którą definitywnie Ziemia nasza wkroczyła około 1950 r., jak to jeszcze w średniowieczu obliczył słynny opat, a   jednocześnie fizyk Camillus Leonhardus Trithemius (......). Epoka Wodnika zapowiadała wydatny wzrost nowych idei, pionierskich odkryć na wszystkich polach, ogromny postęp w dziedzinie nauki i techniki itd. Znalezienie więc tej pradawnej Ewangelii mogło i powinno być potraktowane jako "signum temporis", podobnie jak wiele innych faktów, takich np. jak pojawienie się po raz pierwszy ponad terytorium Stanów Zjednoczonych tajemniczego statku powietrznego, niewątpliwie pozaziemskiego pochodzenia, co w latach 1895/96 zbulwersowało opinię całego świata, dopingując niejako braci Wright do wzmożenia wysiłków w kierunku skonstruowania pierwszej "machiny latającej", co wkrótce zostało uwieńczone pełnym powodzeniem.

Do tejże kategorii należy zaliczyć fakt, iż w 1894 r. jedenastu uczonych amerykańskich zorganizowało cicho i bez rozgłosu specjalną ekspedycję do Indii, Tybetu, a częściowo i Chin, aby przeprowadzić tam badania nad niezwykłymi osiągnięciami tamtejszych wtajemniczonych, mistrzów jogi, fakirów i wszelkiego rodzaju "cudotwórców", które to osiągnięcia oficjalna nauka traktowała na ogół jako pospolite oszustwo. Ekspedycja ta spędziła w Indiach kilka lat, weszła w ścisły i osobisty kontakt z wielu Mistrzami, zbadała ich życie, w bezsporny i naukowy sposób zbadała nieprawdopodobne ich wyczyny, stenografując wszelkie z nimi rozmowy i uzyskane w trakcie nich wyjaśnienia, uzyskała wgląd w liczne, nie znane na Zachodzie dokumenty, dotyczące historii naszej Ziemi i licznych cywilizacji istniejących uprzednio, dokonała przekładu treści tychże dokumentów itd. itd. Były to wszystko działania, mające na celu przygotować zbliżającą się Epokę Wodnika i zebrać przekonywające dowody, które gdy nadejdzie czas - zostaną przedłożone ludzkości.

Mistrzowie udzielali uczonym jak najdalej idącej pomocy, służąc im opieką i radą, a pomoc tę okazywali im nadal, tj. nawet po powrocie ekspedycji do Stanów Zjednoczonych. Niektórzy członkowie ekspedycji pozostali w Indiach na dłużej, aby tam kontynuować rozpoczęte prace. Mistrzowie jednak uważając, iż "czas jeszcze nie nadszedł" nie wyrazili zgody na ujawnienie prawdziwych ich nazwisk ani na opublikowanie wszelkich dokumentów i materiałów, które udostępnili uczonym. Doradzili również, aby z tych samych powodów nie ujawniać pełnego składu ekspedycji ani oficjalnych stanowisk i nazwisk uczonych, które do dnia dzisiejszego pozostają nie znane.

Zgodzili się jednak, aby jeden z członków ekspedycji amerykańskiej, a mianowicie inż. górniczy Baird T. Spalding ujawnił swe incognito i uczestnictwo w wyprawie i aby opublikował niektóre zastenografowane nauki i wykłady Mistrzów oraz pewne szczegóły dotyczące ekspedycji. I tak stopniowo ukazywały się poszczególne tomy pracy, zatytułowanej: "Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu"- a jej ostatni 5. tom ukazał się na dwa lata przed śmiercią autora, który zmarł w 1958 r.

Zainteresowanych tym tematem informujemy, iż trzy tomy przytoczonego tytułu zostały już wydane przez Agencję Wydawniczą "Mefis", a pozostałe dwa ukażą się w pierwszym półroczu 1995 roku.

Możemy tu z całym naciskiem podkreślić, iż wszystkie nauki Mistrzów są całkowicie zgodne z Nauką Jezusa, który był jednym z Nich. Mistrzowie wielokrotnie podkreślali, iż Budda jest "droga do światłości", natomiast CHRYSTUS jest "SAMĄ ŚWIATŁOŚCIĄ ", a wiec stanem świadomości, który wszyscy powinniśmy osiągnąć. Tak więc można rzec, iż praca Bairda T. Spaldinga stanowi najwspanialszy komentarz do Nauki Jezusa, komentarz rozwijający i uzupełniający założenia Prawdziwej Wiedzy, Wiedzy Odwiecznej, którą reprezentował Jezus.

Uczeni amerykańscy stanowiący ekspedycje z lat 1894 i następnych zetknęli się osobiście nie tylko z miejscowymi Mistrzami, ale - również z Jezusem. Bezpośrednio, osobiście - na planie fizycznym. Rozmawiali z Nim, oglądali zabliźnione Jego rany, fotografowali GO i zapisywali Jego słowa gdy udzielał nauki lub odpowiadał na pytania. A oto zastenografowane Jego słowa, gdy zetknęli się z Nim po raz pierwszy:

"Wtedy gdy powiedziałem: "Ja jestem Droga, Prawda i Życie" nie miałem zamiaru podsuwać ludzkości myśli, że tylko Ja byłem jedynym światłem... Ci którzy są świadomi Ducha Bożego - są Synami Bożymi. Kiedy powiedziałem: "Ja jestem rzeczywiście jednorodnym Synem Boga, którego Ojciec Sobie upodobał" - chciałem dać do zrozumienia całej ludzkości, że jedno z Dzieci Bożych ujrzało, zrozumiało i ogłosiło swoją boskość! Zobaczyło, że żyje, porusza się i przebywa w Bogu - tej Wielkiej Ojco-Macierzyńskiej Zasadzie wszystkich rzeczy.

Wtedy widząc to - ogłosiło ono siebie Chrystusem, jednorodnym Synem Bożym, a wierne swemu sercu prowadziło takie życie, jakie głosiło, ze wzrokiem utkwionym w ten Ideał, napełniając nim całe swe ciało, aż pożądane zakończenie nadeszło.

Przyczyną, która sprawiła, iż liczni nie widzieli Mię było to, iż wyznaczyli Mi fatalny los i uczynili nieosiągalnym... Następnie - otoczyli "cudami" i mistyką, a w dodatku umieścili z daleka od ludzi prostego serca, których tak głęboko kocham. Ja kocham ich niewypowiedzianą miłością - nie Ja odszedłem od nich, ale oni ode Mnie...

Oni Mię ukryli, wystawili ściany i przegrody, namnożyli pośredników i wizerunków, zarówno moich jak i wokół tych, których kochamy - ponieważ kochamy cały świat. Bardzo wielu ludzi widzi tylko tę część mojego życia, która skończyła się na krzyżu, zapominając, że większą częścią jest ta, w której jestem obecnie, zapominając, że człowiek żyje nawet jeszcze po tym, co wydaje się tragiczną śmiercią.

Życie nie może być unicestwione - ono płynie i płynie, a przeżyte zgodnie z prawami - nie przeradza się i nie przemija. Nawet ciało może stać się nieśmiertelne do takiego stopnia, iż nigdy się ono nie zmieni".

Słowa te Jezus wypowiedział doskonałą angielszczyzną, a jak to następnie stwierdzili członkowie ekspedycji - wywarły one potężne wrażenie, zwłaszcza gdy zakończył w sposób następujący: "Czemu nie widzicie Mię takim, jakim jestem - nie przygwożdżonym do krzyża, ale wznoszącym się ponad wszystko śmiertelne?"

Wypowiedz Jezusa doskonale logiczna i prawdziwa, definitywnie obala nieomal wszystkie etiologiczne mity oraz wszystkie fałszerstwa i błędne interpretacje, jakie nagromadziła wokół Jego Osoby żałosna ignorancja teologów, tak skwapliwie afirmowana przez większość ludzi, należących do społeczności chrześcijańskiej. Oddzielili się oni od prawdy, którą zawsze reprezentował Jezus - Mistrz z Nazaretu, i wznieśli w swej świadomości "barierę ignorancji", której przekroczyć nie chcą lub nie mogą.

Jednakże nadszedł już czas, wkroczyliśmy bowiem w Epokę Wodnika, której żywiołem jest powietrze, a więc atmosfera okołoziemska. Uzasadnia to wynalezienie samolotów i olbrzymi rozwój lotnictwa, a także pomyślnie prowadzone badania pozaziemskiej przestrzeni, ukoronowane w latach ostatnich fantastycznym sukcesem - lądowania na Księżycu, najbliższym ziemskim satelicie.

Ale to jeszcze nie wszystko. Już na początku Epoki Wodnika, a więc przy końcu ostatniej, tj. II wojny światowej -pojawiły się w okołoziemskiej atmosferze tajemnicze statki UFO (Unidentified Flying Objects), będące statkami międzyplanetarnymi, należącymi do mieszkańców innych planet zarówno naszego Układu Słonecznego jak i niektórych planet naszej Galaktyki, tj. Drogi Mlecznej. jednak Nasza świadomość w oparciu o stare nawyki, podbudowane pseudonaukowymi przesłankami, wynikającymi z omszałego schematu obowiązującej ortodoksji naukowej - faktu tego uznać nie chce... A przecież piloci UFO, ludzie znacznie bardziej rozwinięci niż nasza ziemska ludzkość - przybywają nie po to aby dokonać "inwazji", ale po to aby nam służyć bezinteresowną, braterską pomocą i radą, w tym tak trudnym dla Ziemi okresie. Wszystko więc wskazuje na to, że piloci statków UFO są tymi samymi wysoko rozwiniętymi istotami, które dawniej przybywały na Ziemię, a których współczesna ludzkość zwała "synami nieba" lub "bogami"... Widząc przelatujące ich statki prorok Ezechiel pytał za frasowany: "Kim są ci, którzy lecą niby chmura, niby synogarlice do swych gniazd?"...

Piloci statków UFO w trakcie kontaktów osobistych z niektórymi ludźmi Ziemi udowodnili, iż posiadają wysoką znajomość Praw Kosmicznych, a więc Praw Boga, że żyją w myśl zasad Nauki Chrystusa, stosując ją ściśle w całym swym życiu, są więc w stanie stałej harmonii z całym Kosmosem. Potwierdzili również, iż Osoba Jezusa - Mistrza z Nazaretu nie jest im obca, a przeciwnie - znają Go, szanują, wysoko cenią, a także - kochają.

Na zakończenie pragniemy podkreślić, iż na całym już świecie ujawnia się stale narastający kryzys wszelkiego rodzaju autorytetów. Najbardziej jest to widoczne na odcinku życia politycznego, społecznego, a także i religijnego, natomiast nauka - dzięki rozwojowi astronautyki i innym osiągnięciom, a zwłaszcza przez wytrwałe zaprzeczanie możliwości życia na innych planetach oraz negowanie realnego istnienia w naszej atmosferze pozaziemskich statków UFO - jak dotąd wychodzi obronną ręką. Do czasu jednak, kryzys autorytetów na odcinku nauki będzie tym głębszy, im dłużej nauka będzie przeciwstawiać się ujawnieniu przed ludzkością całej prawdy.

Tak więc - wszystko wskazuje na to, że nadszedł już czas aby każdy człowiek - posługując się własnym rozumem dążył do wyrobienia sobie własnego, osobistego poglądu na sprawy najbardziej istotne, odrzucając na bok gotowe formułki usłużnie mu podsuwane przez rzekomych "specjalistów" jak również omszały schemat kryteriów, jakimi dotąd się posługują.

Niniejsza V Ewangelia przynosząc nowe fakty i właściwe sformułowania Nauki Jezusa - pozwala Czytelnikowi na indywidualną ocenę materiału, nasze zaś wyjaśnienia i komentarze - ocenę tę niewątpliwie ułatwiają. Ostateczne tedy konkluzje Czytelnika mogą zostać wyprowadzone w oparciu o fakty -na podstawie logicznego rozumowania, a więc bez oglądania się na legendy i etiologiczne mity, jakie wytworzyły autorytety teologiczne.
Warszawa, marzec 1971 rok. Kazimierz Zaleski
 W IMIĘ NAJŚWIĘTSZEGO, AMEN.
Tu zaczyna się Ewangelia Życia Doskonałego Jezusa-Marii, Chrystusa, potomka Dawida przez Józefa i Marię według ciała, i Syna Bożego przez Boską Miłość i Mądrość według Ducha.

Poprzez wszystkie czasy istnieje wieczna myśl, a ta myśl jest Słowem, a Słowo jest czynem, a te trzy są jedno w wiecznym Prawie. A to Prawo jest u Boga, a Bogiem jest to Prawo. Wszystkie rzeczy stworzone zostały przez Prawo, a bez niego nic się nie stało, co się stało, w Słowie jest życie i materia, ogień i światłość. Miłość i mądrość są jedno ku zbawieniu wszystkich. A światłość świeci w ciemności, a ciemność jej nie skryła. Słowo jest życiodajnym ogniem, a przez swoje świecenie staje się ogniem i światłością w każdej duszy, przychodzącej na świat. Jestem na świecie, a świat jest we mnie i świat o tym   nie wie. Przychodzę do swego własnego domu, a przyjaciele moi nie przyjmują mnie. Ale wszystkim, którzy przyjmują i słuchają, dana jest moc, stać się Dziećmi Bożymi, i tak samo tym którzy w święte imię wierzą, którzy nie z woli ciała i krwi, ale z Boga się narodzili. A Słowo ciałem się stało i mieszka między nami, a myśmy widzieli świętość jego pełną łaski. Oglądajcie Dobroć i Prawdę i Piękność Boga!


Objaśnienia i komentarze do niektórych fragmentów

"V Ewangelii"

Opracowanie: Kazimierz Zaleski 1971



1. Lokalizacja świątyni Zachariasza

"V Ewangelia" w rozdziale (I-1) oraz w rozdziale (III-4) podaje sformułowanie, iż świątynia, w której służbę kapłańską pełnił Zachariasz - znajdowała się w górzystej krainie judzkiej. Wprawdzie nie powiedziano tego wyraźnie, ale zdaje się to jedyną możliwą alternatywą, podobnie jak to ma miejsce w Ewangelii Łukasza (R.I-II-5).

Lokalizacja ta jako bardzo prawdopodobna nie budziła większego zainteresowania biblistów i badaczy, nie starano się więc nigdy o ustalenie miasta lub miejscowości, w której faktycznie znajdowała się świątynia ani zdobycie bliższych danych o niej. Musiała ona jednak być dostatecznie duża lub ważna, skoro załoga kapłańska podzielona była na zmiany. Drugim charakterystycznym momentem jest fakt, iż Zachariasz złożyć miał ofiarę z kadzidła (1-3) oraz Łukasz (I-II-9), co wobec rozpowszechnienia się ofiar krwawych w ówczesnym Izraelu - mogło budzić pewne wątpliwości, a co najmniej zwracać uwagę na jakieś specjalne okoliczności. Czy więc świątynia, w której pełnił służbę Zachariasz rzeczywiście znajdowała się w Judei?

Ekspedycja amerykańska przebywająca w Indiach i Tybecie w latach 1894-97, uzyskała autorytatywne wyjaśnienie od Mistrzów (vide: "Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu", tom I), iż wspomniana świątynia znajdowała się w małej górskiej wiosce w Himalajach i położona była na skale liczącej 1000 stóp wysokości. Nie było do niej żadnej drogi lub ścieżki i można się było do niej dostać jedynie przy pomocy lewitacji względnie rozproszenia ciała i skondensowania go ponownie w żądanym miejscu, co praktykowali Mistrzowie - lub odbycia podróży windą w postaci kosza, wciąganego przy pomocy kołowrotu na wierzchołek skały. Członkowie ekspedycji odbyli tę drogę, zwiedzili świątynię i otrzymali zapewnienie, iż została ona wybudowana około 10.000 lat temu przez niektórych Mistrzów, którzy po upadku Atlantydy osiedlili się w Tybecie.

Podobnych i równie wiekowych świątyń znajdowało się w tej okolicy kilka, a ekspedycja kolejno je zwiedzała. Według wyjaśnień Mistrzów Anioł Gabriel odwiedził Zachariasza właśnie w tej świątyni i tam zwiastował mu radosną nowinę. Lokalizacja nie wyklucza tu wzmianek, iż lud mógł w trakcie składania ofiary - zgromadzić się u stóp skały, oczekując powrotu kapłana. Lokalizacja w Himalajach uzasadnia również brak krwawych ofiar i wzmiankę o ofierze z kadzidła, która w Izraelu wydaje się w tym czasie dziwna i mało prawdopodobna, kadzidło bowiem stosowano raczej przy działaniach magicznych.

2. Pochodzenie i ród Zachariasza (Jana Chrzciciela)

W rozdziale pierwszym (I-1) podano, iż Elżbieta - małżonka Zachariasza - była jedną z córek Aarona, co można by przyjąć za wiarogodne. Analogicznie podaje Łukasz (I-II-5), najbardziej zbliżony do tekstu V Ewangelii. Brak jest jednak jakichkolwiek bliższych danych o pochodzeniu Zachariasza i nie wiemy do jakiego plemienia należał, co jest nieco dziwne, skoro był osobistością, której Ewangelia przypisuje dość znaczną rolę, a jeszcze znaczniejszą jego synowi, który jako Jan Chrzciciel "prostować miał ścieżki Pana". Można by zapytać czemu to przypisać? Czyżby okoliczność ta była bez znaczenia, iż jak dotąd fakt powyższy nie został zauważony? Na powyższe pytania brak jest oczywiście odpowiedzi, skutkiem czego można i należy hipotetycznie założyć, iż Zachariasz był - bądź to Hebrajczykiem dla bliżej nie znanych powodów zamieszkałym w Indiach, przynależnym jednak do Izraela, bądź też cudzoziemcem, a więc członkiem jakiegoś obcego plemienia, ożenionym jedynie z Elżbietą, jedną z córek Aarona. Obie te alternatywy są możliwe, a teksty biblijne bynajmniej ich nie wykluczają. Dalej - można również przyjąć, iż Zachariasz był wyznawcą Jedynego Boga, choć mógł Go czcić niekoniecznie pod imieniem Jahwe.

Członkom ekspedycji amerykańskiej przedłożono jednak liczne dokumenty świadczące o tym, iż rodzina Jana Chrzciciela od wieków mieszkała w Indiach w niewielkiej wiosce w Himalajach, w tej właśnie, w której znajdowała się świątynia. Dokumenty te zostały przedłożone, podobnie jak specjalna "Kronika", dotycząca życia Jana Chrzciciela, jego pobytu w tych okolicach w ciągu lat dwudziestu itd. Kronika ta była tak dokładna, iż członkowie ekspedycji wykreślili trasy wędrówek misyjnych Jana i kolejno zwiedzali te miejscowości, w których Jan przebywał, czasowo mieszkał lub nauczał.

Ekspedycja zetknęła się osobiście z członkami rodziny Jana, a mówiąc ściślej - potomkami jego stryja, z których najstarszym był autor wspomnianej kroniki, liczący sobie 2000 lat, a wyglądający na lat 50. Znał on zarówno Jana, jak i jego ojca, a historię ich opowiadał w tej samej komnacie, w której przed wiekami prowadził z nimi rozmowy... Kronikarz wyjaśniał, iż w myśl Nauki Chrystusowej, która była Nauką Prawdziwą i Odwieczną - tak dalece udoskonalił swe ciało, iż w trakcie przemiany zwanej niewłaściwie oraz nieściśle śmiercią - mógł je ze sobą "zabrać". Odtąd mógł więc zależnie od swej woli i potrzeby - pojawiać się wśród bliskich w swym normalnym fizycznym ciele. Oprócz niego w rozmowie brało udział jeszcze czterech jego potomków, którzy aczkolwiek znacznie od niego młodsi - byli również wiekowi choć wyglądali młodo, wszyscy oni uzyskali nieśmiertelność ciała fizycznego, czego Jan, aczkolwiek posiadający dużą wiedzę i całkowicie dobrą wolę - osiągnąć jednak nie zdołał. Dlaczego tak się stało - wyjaśnić nie byli w stanie.

Kronika przechowywana od początku w tej rodzinie, bywała raz do roku odczytywana ludowi, który schodził się z całej górskiej krainy - specjalnie w tym celu. Była to lokalna, tradycyjna uroczystość, w której członkowie ekspedycji mieli możność uczestniczyć. Kronika podaje, iż Jan wędrował w ciągu lat dwunastu i to z takim wyliczeniem, aby poprzez Indie, Tybet i Persję dotrzeć na czas nad Jordan, aby prostować ścieżki oczekiwanego Pana...

Z faktów tych, faktów zupełnie na Zachodzie nie znanych wynika, iż pomiędzy ówczesnym Izraelem a Indiami - były jednak jakieś stosunki, a ponadto, że musiał istnieć jakiś wyższy, duchowy plan, w myśl którego możliwa była dokładna synchronizacja nader odległych wydarzeń. Mistrzowie wyjaśnili również, iż Kronika Jana była źródłem tych wiadomości, jakie podane zostały w Ewangeliach, a chociaż lokalizacja niektórych wydarzeń została zmieniona, to nie posiada to poważniejszego znaczenia, ważny bowiem i jedynie istotny jest duchowy sens wydarzeń, a nie ich lokalizacja. Jest to pogląd niewątpliwie słuszny, pogląd pozwalający na eliminację błędów i fałszerstw, jakich mogli się dopuścić autorzy poszczególnych Ewangelii, a których z całą pewnością dopuścili się korektorzy, ustanowieni po Soborze Nicejskim w 325 roku. Prawda nie zaginęła więc, skoro żyją świadkowie odnośnych wydarzeń i skoro istnieją niezbite dokumenty, zawierające dokładne ich opisy. Gdy nadejdzie właściwy czas odnośne materiały zostaną ujawnione i opublikowane.

3. Niepokalane poczęcie Elżbiety

V Ewangelia wyjaśnia powody braku potomstwa Zachariasza i Elżbiety bezpłodnością tej ostatniej (I-1), podobnie jak Ewangelia Łukasza (I-II-7). Bezpłodność była w Izraelu hańbą dla kobiety, oznaczała bowiem wyraźny, jak mniemano - brak błogosławieństwa Bożego. Liczne potomstwo komentowano natomiast odwrotnie, tj. jako objaw błogosławieństwa Bożego.

W Izraelu jednak, podobnie jak i w innych narodach ówczesnych wierzono, iż kobieta bezpłodna, na skutek interwencji Boga względnie wyższych sił - bezpłodna kobieta może począć i porodzić dziecię. Jeśli się tak stanie, będzie to równoznaczne ze "zdjęciem hańby wśród ludzi", jak mówi Elżbieta (I-10).

Powstaje zatem uzasadnione pytanie, czy rzeczywiście istnieje jakiś wyższy, tj. pozafizyczny sposób zapładniania kobiety?

Mistrzowie udzielili ekspedycji amerykańskiej następujących wyjaśnień w tej sprawie:

"Każde nowo narodzone dziecko jest doskonałe i dobre, nie ma więc "złych" dzieci. Każde jest dobre i doskonałe bez względu na to czy zostało poczęte w sposób doskonały, czyli niepokalany, czy też drogą zmysłową, tj. sposobem materialnym".

Poczęte w sposób doskonały rychło rozpozna swe Synostwo od Ojca, czyli to, że Jest Chrystusem - Synem Bożym. Rozwinie się ono szybko i widzieć będzie jedynie doskonałość. Poczęte zaś na drodze zmysłów ma możność nie zwlekając - uznać swe Synostwo, uświadamiając sobie, że w głębi niego przebywa Chrystus i, że może urzeczywistniać doskonałość - wyobrażając Chrystusa. Tedy będzie zapatrzone w umiłowany Ideał aż go ujawni, czyli wyłoni z siebie to, w co jest zapatrzone, a więc - Chrystusa.

"Wówczas narodzi się na nowo w doskonałości. Wyłoni ono z siebie doskonałość, tę doskonałość, która zawsze tam istniała". "Jedno utrzymało Ideał w doskonałości, a drugie rozwinęło, gdy tylko go spostrzegło, a oba są doskonałe". "Nie masz tedy "złych" dzieci, a wszystkie są dobre, bowiem tak jedno, jak drugie - pochodzą od Boga".

Ze słów tych wynika, iż pozazmysłowe, a więc mentalne zapłodnienie jest możliwe, a więc, że jest ono oparte na istniejących Prawach Kosmicznych, czyli Prawach Boga. Mentalny sposób zapłodnienia, czyli tzw. "niepokalane poczęcie" matki - daje dziecku pewne dodatkowe możliwości i udogodnienia, co ważne jest dla tych jednostek, które mają jakąś wyjątkową i szczególną rolę do spełnienia. W przypadku Jana było to uzasadnione jeszcze i bezpłodnością Elżbiety, której w zwykły, fizyczny sposób nie było można przezwyciężyć.

Zwiastowanie więc było mentalnym aktem stwórczym ze strony Anioła Gabriela, skutkiem czego stał się on mentalnym ojcem Jana. Elżbieta zaś, która akt ten przyjęła i aprobowała - stała się mentalną, a jednocześnie i fizyczną jego matką. Jak wiemy jednak - Jan nie zdołał wykorzystać tych dodatkowych możliwości, jakie spłynęły nań dzięki temu, iż został poczęty nie fizycznie a mentalnie, i nie doprowadził do uzyskania nieśmiertelności ciała.

4. Małżeństwo Marii, matki Jezusa

Wydaje się rzeczą pewną i przez wszystkich biblistów oraz badaczy przyjętą, że Maria jako panna poślubiona została mężowi imieniem Józef, pochodzącemu z rodu Dawida. Co do tego wszystkie Ewangelie są zgodne. Można też zasadnie przypuszczać, iż małżeństwo to zostało zawarte zgodnie z wszelkimi wymogami rytuału i było prawnie ważne oraz formalnie. Z drugiej strony wiadomo, iż Maria w chwili zwiastowania i następującego w trakcie tego niepokalanego poczęcia - była jeszcze dziewicą, skutkiem czego należy dojść do wniosku, iż formalnie zawarte małżeństwo nie zostało w rzeczywistości skonsumowane, a między małżonkami nie było normalnego współżycia.

Czemu to przypisać? O ile u przeciętnych, a więc ortodoksyjnych członków Izraela taka sytuacja była w gruncie rzeczy nie do pomyślenia, o tyle w odniesieniu do członków lub sympatyków sekty eseńczyków, wysoko ceniących ideał absolutnej czystości - małżeństwo Marii z Józefem mogło mieć na celu zapewnienie młodej dziewicy opieki doświadczonego, starszego od niej mężczyzny przy jednoczesnym jej uwolnieniu od starań innych kandydatów. Pomiędzy więc małżonkami mogła istnieć i zapewne istniała cicha umowa, że małżeństwo nie będzie miało na celu współżycia.

Wprawdzie brak jest absolutnie pewnych dowodów na to, że Maria i Józef rzeczywiście należeli do sekty eseńczyków względnie do jej odłamu, zwanego nazarejczykami, ale - prawdopodobieństwo, że tak właśnie było jest duże, co uznaje wielu badaczy. V Ewangelia nazywa Józefa sprawiedliwym i rozumnym duchem (II-2), Marię zaś - delikatną i światłą duszą (II-2).

Charakterystyczne jest, iż ten właśnie werset V Ewangelii tak w odniesieniu do Józefa; jak i - Marii - na pierwszym miejscu wymienia ich wyższe, a więc duchowe wartości, a dopiero po tym - wymienia ich zawodowe, a więc fizyczne umiejętności. Można więc przyjąć, iż Józef i Maria stanowili dość niezwykłą parę w Izraelu, parę wykazującą wydatne zainteresowanie sprawami duchowymi, choć pozornie niczym się od ogółu współobywateli nie odróżniali. Te ich zainteresowania duchowe wskazują dość wyraźnie na to, że ich przynależność do sekty eseńczyków była nader prawdopodobna.

5. Niepokalane poczęcie Marii

Gdy Maria usłyszała zapowiedź Anioła Gabriela rzekła w zdumieniu: "Jak się to stanie, skoro męża nie znam?"... Z tej wypowiedzi można wyciągnąć dwa wnioski: Prima, słowa "nie znam" odnoszą się nie tyli do braku formalnie poślubionego małżonka, co do braku współżycia z nim i secundo - Maria bądź to zupełnie nie wiedziała o możliwości mentalnego zapłodnienia i poczęcia, bądź też nie przyszło to jej na myśl. Gdyby taką możliwość znała i miała w pamięci; to niewątpliwie jej wypowiedź skierowana do Gabriela zabrzmiałaby zupełnie inaczej.

Ten sam wniosek można wyciągnąć z dalszych słów Gabriela II-6, w których Józefa nazywa "zaufanym" Marii, a nie po prostu mężem. Ta subtelna różnica wydaje się bardzo istotna i świadczy o tym, iż Gabriel był doskonale orientowany w faktycznej sytuacji Marii i charakterze własnego posłannictwa.

Jak dotąd wszystko jest jasne, wątpliwości zaś może budzić dopiero dalszy ciąg posłannictwa Gabriela - w odniesieniu do Józefa, któremu ukazał się we śnie. Słowa Gabriela: "ojcostwo Boga jest z tobą" mogą oczywiście być traktowane jako kontynuacja tego, co ujawnione zastało Marii, tak więc sformułowania wersetu II-9 odpowiadają istotnej treści zwiastowania. W następnym jednak wersecie II-10 Gabriel oświadcza: "a oto spłodzisz Syna i nadasz Mu imię Jezus-Maria"... co wyraźnie sugeruje czynny i bezpośredni udział Józefa w spłodzeniu Jezusa. Jak to pogodzić?

Werset II-12 zdaje się całkowicie potwierdzać powyższą sugestię, oto bowiem: "gdy Józef zbudził się ze snu - uczynił jak mu rozkazał anioł i poszedł do Marii, zaślubionej sobie żony i - poczęła w łonie swoim Pana". Rozumie się, iż małżonkowie nie mieszkali wspólnie, ponadto zaś tekst sugeruje, iż dopiero na rozkaz anioła małżeństwo Józefa i Marii zostało faktycznie skonsumowane, skutkiem czego Maria "poczęła w łonie swoim Pana". Wersja ta wzmocniona zostaje faktem, iż jak to podkreśla Műller w swym komentarzu: "Spośród 27. nowotestamentowych pism, które tworzą historyczną podstawę chrześcijaństwa - tylko dwa wymieniają panieńskie narodzenie, a ta nauka znajduje się w otwartym przeciwieństwie do pozostałej treści danych pism". (Vide: Prof. D. Nielsen, "Der Geschichtliche Jesus", str. 111-118).

Istnieją więc dwie alternatywy: Primo - poczęcie Jezusa było niepokalane, tj. mentalne i wtedy faktycznym Jego - mentalnym ojcem byłby Anioł Gabriel, oraz secundo - poczęcie było naturalne, tj. Jezus spłodzony został przez Józefa z rodu Dawida, który na wyraźne polecenie Gabriela wszedł faktycznie w swe prawa małżeńskie.

Należy jeszcze podkreślić, iż tak w pierwszym, jak i w drugim przypadku Jezus pochodziłby z rodu Dawida; przyjmując bowiem, iż spłodzenie Jezusa nastąpiło na drodze mentalnej, a więc było niepokalane, musimy pamiętać, iż Maria przez małżeństwo z Józefem przynależała do rodu Dawida, a zatem potomstwo jej choćby było poczęte bez udziału Józefa - musiało fizycznie przynależeć do tegoż rodu. W obu więc przypadkach proroctwa cytowane zarówno w V Ewangelii, jak i w Ewangeliach kanonicznych należałoby uważać za spełnione w całej rozciągłości.

Nie posiadamy żadnych danych na to, iż członkowie amerykańskiej ekspedycji z lat 1894-97 posiadali znajomość tekstu V Ewangelii, wiemy natomiast, iż otrzymali od Mistrzów dokładne wyjaśnienia odnośnie życia i nauki Jezusa, z których wiele udzielił Jezus osobiście i bezpośrednio. Mistrzowie stwierdzili, iż poczęcie Jezusa faktycznie było mentalne, tj. niepokalane, jak to miało miejsce w wielu uprzednich przypadkach na Ziemi, gdy pojawiali się Awatarowie, tj. istoty mające odegrać szczególnie doniosłą rolę w życiu ludzkości. Bliższe szczegóły można znaleźć w pracy Bairda T. Spaldinga - "Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu", stanowiącej sprawozdanie z ekspedycji.

Wypada jeszcze zaznaczyć, iż mentalne, tj. niepokalane poczęcie Jezusa bynajmniej nie wyklucza możliwości, iż Józef stosownie do rozkazu Anioła Gabriela faktycznie wszedł w swe prawa małżeńskie, a zatem, że małżeństwo zostało skonsumowane. Jest również rzeczą stosunkowo obojętną, czy Maria w momencie narodzin Jezusa była jeszcze dziewicą, czy też nie. Natomiast jest absolutnie pewne, iż z chwilą rozwiązania, a zatem narodzin Dziecięcia - Maria przestała być dziewicą, stając się normalną kobietą. Należy z całym naciskiem podkreślić, iż naiwne koncepcje teologiczne jakoby Maria nawet po urodzeniu Jezusa pozostała nadal dziewicą - nie mają najmniejszego uzasadnienia i są wręcz absurdalne. Wynika to z faktu, iż Prawa Kosmiczne, a więc Prawa Boga są absolutnie obowiązujące dla wszystkich, a jakiekolwiek "wyjątki" nie mogą mieć miejsca. Koncepcje tego rodzaju stworzono w ograniczonej świadomości, po to aby podkreślić rzekomo "unikalny" charakter Jezusa, którego potraktowano jako jedyny, swego rodzaju "niepowtarzalny" wyjątek. Z tych więc powodów jest więcej niż prawdopodobne, iż Maria po urodzeniu Jezusa i wypełnieniu przeznaczonej dla niej roli była faktyczną małżonką Józefa, wykonującą rygorystycznie nakazy i zakazy Zakonu Mojżeszowego, a zatem mogła i niewątpliwie miała dalsze jeszcze potomstwo zrodzone oczywiście w sposób naturalny. Potomstwo to byłoby rzecz jasna rodzeństwem Jezusa, o którym wspominają zarówno V Ewangelia, jak i pozostałe - kanoniczne. Do tej sprawy jeszcze powrócimy.

6. Anioł Gabriel i jego rola

Dla wielu ludzi interesującym może być pytanie: "Dlaczego to właśnie Anioł Gabriel wybrany został na mentalnego ojca zarówno Jana Chrzciciela, jak Jezusa?" Żadna z Ewangelii nie daje na ten temat najmniejszych wyjaśnień, a których nie można również znaleźć ani w materiałach odnoszących się do okresu wczesnochrześcijańskiego, ani też w obfitych rozprawach i dysertacjach teologicznych. Dlaczego?

Ten brak wyjaśnień, a nawet jakichkolwiek informacji wynika z tego, iż Kościół wprawdzie przyjmuje istnienie i całą hierarchię aniołów, jednakże nie zdaje sobie sprawy z tego, iż podobnie jak człowiek stanowi szczyt jednej określonej linii ewolucyjnej, tak aniołowie i archaniołowie stanowią analogiczny szczyt innej, różniącej się znacznie od materialno - duchowej linii człowieka.

Jeżeli ciało człowieka zbudowane jest ze zwartej, fizycznej materii, tej materii jaką znamy, to "ciało" aniołów zwanych w Indiach "Devas" - zbudowane jest z materii eterycznej, odpowiadającej najmniej zagęszczonemu rodzajowi materii - w normalnych warunkach dla wzroku fizycznego niedostrzegalnej. Źródła hinduskie, a także teozoficzne podają, iż aniołowie stoją na szczycie linii rozwojowej rozpoczynającej się od tzw. "duchów natury" i "duchów żywiołów" - podtrzymujących przejawy Jedynego Życia w całym wszechświecie.

Prastare źródła okultne zarówno Indii jak Egiptu podają, iż niektórym aniołom została powierzona rola "aniołów planetarnych", a więc opiekunów poszczególnych planet. W tym ujęciu Gabriel jest właśnie aniołem planetarnym Ziemi, co całkowicie wyjaśnia jego szczególną rolę, uwypukloną we wszystkich Ewangeliach.

Ponadto - znana jest co najmniej jeszcze jedna misja Anioła Gabriela: oto źródła muzułmańskie podają, że Anioł Gabriel był tym aniołem, który w swoim czasie podyktował Mahometowi cały tekst Koranu, którego zresztą niedogodne wersety, tj. sury - zostały następnie w odpowiedni sposób spreparowane przez hierarchię muzułmańską...

Stało się więc to samo, co miało miejsce w odniesieniu do Ewangelii: ograniczona świadomość ludzka podstawiła swe własne, ciasne i ograniczone sformułowania na miejsce niedogodnych dla istniejących przyzwyczajeń i nawyków.

Czytelników, którzy pragnęliby nieco dokładniej zapoznać się ze sprawą dwóch odrębnych linii ewolucji - ludzkiej i anielskiej oraz zagadnieniem tzw. "duchów natury i żywiołów" odsyłamy do następujących opracowań: C. Jinarajadasa "Człowiek we wszechświecie", Biblioteka Polsko-Indyjska 1957, oraz Karl Spiessberger, "Duchy żywiołów - duchy natury" (to ostatnie - przekład polski tylko w maszynopisie). Obie te prace możliwie wszechstronnie omawiają poruszone tu zagadnienia.

7. Pobyt Marii w domu Elżbiety

V Ewangelia w wersecie II-13 podaje, podobnie jak Ewangelie kanoniczne, iż Maria "udała się śpiesznie do górskiej krainy" aby odwiedzić swą krewną Elżbietę. O ile dom Elżbiety rzeczywiście mieściłby się w "mieście judzkim", jak to dalej wyjaśnia tenże werset, to sprawa byłaby całkiem prosta, podróż ta bowiem nie przedstawiałaby żadnych specjalnych trudności.

Inaczej jednak ma się sprawa jeżeli przyjmiemy, że świątynia Zachariasza znajdowała się w małej wiosce w Himalajach, gdzie musiał również znajdować się jego dom. Podróż z Izraela do Indii, a w dodatku podróż śpieszna, wydaje się wręcz niemożliwa. Droga bowiem, którą przebyć można jedynie przy pomocy powolnej karawany musiałaby niewątpliwie trwać zbyt długo, aby Maria znajdująca się w pierwszych miesiącach ciąży mogła ją zaryzykować. Istnieją więc dwie możliwości: albo Maria podróży tej nie odbyła, albo dom Zachariasza istotnie znajdował się w pewnym mieście Judei... A czy jest może jakaś trzecia alternatywa, która usunęłaby te dwie pozorne sprzeczności? Naszym zdaniem należy tu dać odpowiedź twierdzącą.

Jest możliwe, iż zapowiedziane w licznych proroctwach narodzenie się Chrystusa, nazywanego Mesjaszem było sprawą znajdującą się pod bezpośrednią i całkowitą opieką Wysokiej Hierarchii Duchowej, której przedstawicielami mogli być owi nie zidentyfikowani "Mędrcy ze Wschodu", którzy przybyli do Betlejem. Stojąc na tym stanowisku jest do przyjęcia, iż jeśli odwiedzenie Elżbiety przez Marię było pożyteczne lub wręcz konieczne - to wspomniana Hierarchia Duchowa mogła jej zapewnić aż dwie możliwości przebycia tej długiej drogi - szybko i całkowicie bezpiecznie!

Ekspedycja amerykańska ustaliła ponad wszelką wątpliwość, iż Mistrzowie w doskonałym stopniu opanowali lewitację w odniesieniu do własnych ciał oraz wszelkich innych przedmiotów, a więc i ciał innych ludzi. Inaczej mówiąc, Maria, jeśli tylko było to konieczne - mogła zostać bezpośrednio przeniesiona do domu Elżbiety, nawet na odległość tysięcy kilometrów, a następnie - odtransportowana retro do własnego domu w Izraelu. Dla Mistrzów władających Mocami Boga nie nastręczało to najmniejszych trudności.

Drugą możliwością było posłużenie się statkiem powietrznym, takim jakim w swoim czasie podróżował prorok Ezechiel, który to statek przebyłby trasę Izrael-Himalaje w czasie najwyżej kilku godzin lub nawet krótszym. Ponieważ użycie którejkolwiek z tych metod zostało ze zrozumiałych względów zachowane w tajemnicy - późniejsi autorzy Ewangelii nie mieli do dyspozycji żadnych o tym wiadomości, a zwłaszcza wobec tego iż przyjęta została poręczna wersja lokalizująca świątynię i dom Zachariasza w Judei.


Do problemu współdziałania UFO, tj. pozaziemskich statków kosmicznych w życiu Jezusa, a więc w wydarzeniach biblijnych, powrócimy jeszcze na właściwym miejscu.

Obecnie przejdziemy do rozmowy Marii z Elżbietą, co według V Ewangelii przedstawione zostało nieco odmiennie, tak więc w wersecie II-16 Maria odpowiadając na pozdrowienie Elżbiety mówi o sobie: "Oto bowiem odtąd uwielbiać mię będą wszystkie pokolenia"..., co znacznie różni się od tradycyjnej wersji, jaką znaleźć można w postaci słów:

"Albowiem oto odtąd błogosławioną mię zwać będą wszystkie narody". (Łukasz, I-II-48). Jeśli sformułowanie Ewangelii Łukasza jest niejako standardowe i bezosobiste, zawiera bowiem jedynie powtórzenie słów Gabriela, to ujęcie przedłożone przez V Ewangelię (II-16) zdaje się uwypuklać elementy ściśle osobiste, wyrażające zadowolenie, a może nawet i radość z oczekiwanego uwielbienia przez następne pokolenia. Sformułowanie to niezbyt pasuje do cichej oraz skromnej Marii, która zwała siebie "służebnicą Pana", dalekiej od wszelkiej zarozumiałości z powodu niewątpliwego wyróżnienia jakie ją spotkało.

Te niewątpliwie dziwne słowa nie muszą jednak być wyrazem własnego sądu Marii, sądu osobistego i emocjonalnego, jest bowiem możliwe, iż w tym momencie Maria doznała pewnego rodzaju olśnienia lub ściślej mówiąc, jasnowidzenia, co pozwoliło jej na rzut oka w przyszłość. W takim przypadku, to co ujrzała, odczuła i uświadomiła sobie, posiadało charakter niezależny od niej, a więc mniej lub więcej obiektywny, a słowa Marii stanowiły jedynie opis stanu, jaki zaistnieć miał w przyszłości. Byłaby to więc obiektywna konstatacja, wolna od osobistego i emocjonalnego zainteresowania Marii, co znacznie lepiej pasuje do jej sylwetki, jaką przekazała nam historia. Ponieważ Maria przebywała w domu Elżbiety trzy miesiące (II-21), jest wysoce prawdopodobne, iż była obecna przy narodzinach Jana Chrzciciela, po czym powróciła do domu.

8. Maria jako "Matka Boża"...

W Ewangeliach kanonicznych, a także i w V Ewangelii w odniesieniu do Marii najczęściej używano określenia: "matka Jezusa" lub "matka Jezusowa", co było zgodne z prawdą. Być może, że niektórzy pierwsi chrześcijanie, a zwłaszcza ci bardziej egzaltowani - mogli niekiedy z uwagi na identyfikowanie Jezusa z Chrystusem - nazywać ją niewłaściwie i błędnie "Matką Bożą", co nie znajdowało jednak odbicia w tekstach wczesnochrześcijańskich.

Aczkolwiek Paweł słusznie uważał Jezusa jako Syna Bożego a Chrystusa jedynie w sensie duchowym, według ciała zaś (kata sarka) traktował Go jako syna Dawida względnie Józefa z rodu Dawida, to późniejsi teologowie puścili wodze swej fantazji i narobili zamętu, który trwa do dnia dzisiejszego. Aczkolwiek zgodnie ze Św. Augustynem twierdzono, że: "Tam gdzie Ewangelia nie daje nam dokładnych wyjaśnień dotyczących Najświętszej Panny, należy zbadać i rozstrzygnąć, co jest zgodne z rozumem i niech ten rozum służy nam za autorytet, skoro sam autorytet nie może obejść się bez rozumu". Nie zastosowano się jednak do tej słusznej rady, oto bowiem Gerson (1363-1429), słynny teolog francuski i kanclerz Uniwersytetu Paryskiego wydał taką oto opinię:

"Słowa Św. Mateusza są dla nas przedmiotem wiary: wierzymy przeto, że Jezus Chrystus narodził się z Marii z czego wynika, że Maria jest Matką Boga, skoro Chrystus jest Bogiem"... Otóż nie - powyższa opinia jest skończonym absurdem i nie ma nic wspólnego z rozumem i zasadami logiki, która powinna być podstawą każdego prawidłowego sądu. Wynika to z następujących przesłanek: Można uznać za bezsporne, iż z Marii narodził się Jezus, zapowiedziany kandydat na Chrystusa, kandydat z uwagi na niepokalane poczęcie - do pewnego stopnia "uprzywilejowany" ale - nic ponadto. Trzeba tu pamiętać, iż Jan Chrzciciel również był kandydatem uprzywilejowanym, a mimo to świadomości Chrystusowej nie osiągnął. Jest oczywistym nonsensem twierdzenie Gersona, jakoby Maria "porodziła Chrystusa", a więc Boga, który istniał zawsze, a zatem nie mógł się narodzić w jakimś określonym momencie czasowym. Ponadto Chrystus jest jedynie stanem świadomości, co Mistrzowie wielokrotnie podkreślali, nie będąc przeto "osobą" nie może się rodzić fizycznie.

Równie błędną i równie naiwną jest koncepcja Św. Bernarda, który utrzymuje, że: "Najświętsza Dziewica nie pojawia się niespodziewanie, nieprzewidzianie, przypadkiem... Była od wieków wybrana, od wieków znana Wszechmocnemu, który ją Sobie przygotował, aby stała się kiedyś Jego Matką". I właśnie to "przygotowanie" i to "posłannictwo" - teologia określiła jako "predestynację Marii"...

Nie możemy tu oczywiście omawiać wszelkich teologicznych koncepcji, odsyłamy przeto czytelnika do pracy noszącej tytuł: "Życie Marii Matki Bożej", napisanej przez A. Nicolas i ks. E. Dąbrowskiego, rozdział "Boży Plan" i następne. Z tych wszystkich zawiłych rozważań i sformułowań ma wynikać, jakoby Maria była Matką Bożą już w samym założeniu, a jednocześnie Małżonką Boga oraz Córką Boga, co wynikało również z błędu w założeniu, które naiwnie ograniczało Boga, wyposażając Go w "osobowość".

Zgodnie z Nauką Jezusa i nauką wszystkich prawdziwych Mistrzów - Bóg jest to bezosobowa ZASADA KIEROWNICZA, a jednocześnie INTELIGENCJA UNIWERSALNA, która może przejawić się w człowieku jako Chrystus, tj. Bóg w człowieku. Taki człowiek staje się Synem Bożym lub Córką Bożą, co może osiągnąć jedynie dla siebie i dzięki własnej pracy i zasługom. Synem Bożym nie można więc zostać "w założeniu", przez protekcję, nominację itp., przy czym Synostwo Boże nie jest czymś unikalnym, a przeciwnie - jako dziedzictwo człowieka przeznaczone jest dla wszystkich. Tego właśnie nauczał Jezus, dając swym życiem przykład.

Ostatecznie więc, zgodnie z prawdą i zasadami rozumu oraz logiki należy przyjąć, że Maria jako matka Jezusa nie była i nie mogła być zarówno małżonką jak i matką Boga, co jest jedynie wymysłem teologicznym. Wiadome jest również, iż ta skromna i cicha kobieta w swym ziemskim życiu nie zdobyła stanowiska Córki Bożej, zdobyć go bowiem nie mogła. O dalszych losach Marii jeszcze wspomnimy na właściwym miejscu.

9. Śmierć Zachariasza, ojca Jana Chrzciciela

Żadna z Ewangelii kanonicznych nie interesuje się losami rodziców Jana i nic nie wspomina o okolicznościach ich śmierci, natomiast V Ewangelia w rozdziale V przynosi pewne interesujące szczegóły. Oto Elżbieta znając mordercze intencje króla Heroda - na wzór Marii uchodzi w góry, zabierając swego synka, starszego od Jezusa zaledwie o 6 miesięcy. (V-15). Herod jakoby dwukrotnie posyła ludzi swych do Zachariasza, aby dowiedzieć się o miejscu pobytu dziecka, nie uzyskuje jednak żadnych informacji. W rezultacie tego Herod miał wpaść w gniew - "I zabili Zachariasza w świątyni między miejscem najświętszym a ołtarzem"...

Wypadki te byłyby oczywiście możliwe i prawdopodobne, gdyby świątynia i dom Zachariasza istotnie znajdowały się w Judei - w zasięgu władzy Heroda.

Członkowie amerykańskiej ekspedycji w latach 1894-97 otrzymali jednak od Mistrzów, pośród których znajdowało się aż pięciu należących do rodziny Zachariasza i Jana - objaśnienia wykluczające taką wersję wydarzeń. Kronikarz współczesny Zachariasza oraz syna jego Jana wyjaśniał, iż w tej wsi, w której przebywali i w tym domu, w którym miejsce miała ta rozmowa - prowadził z ojcem Jana - Zachariaszem długie rozmowy, w trakcie czego Jan pobierał nauki i przygotowywał się do swej roli. Musiało to mieć miejsce co najmniej wtedy, gdy Jan był już chłopcem zdolnym do pobierania jakichkolwiek nauk, a więc znacznie starszym. Wprawdzie Mistrzowie nie wspominali o tym, czy Zachariasz zmarł we właściwym czasie naturalną śmiercią, czy też zdołał doprowadzić swe ciało do nieśmiertelności, ale - musiał niewątpliwie żyć jeszcze, wtedy gdy Herod przeniósł się już do innego świata.

Wyjaśnienie tych sprzeczności jest oczywiście trudne lub wręcz niemożliwe. Oczywiście, iż Zachariasz i jego rodzina przebywając w Himalajach byli praktycznie biorąc nieosiągalni dla Heroda; jakże zatem tłumaczyć informacje podane w rozdziale V "V Ewangelii"? Nie można tu wykluczyć tego, iż powszechna nienawiść jaką wzbudzał Herod mogła doprowadzić do tego, iż w Izraelu przypisywano mu czyny, których w rzeczywistości nie popełnił. Tak więc cały ten opis mógł się odnosić do jakiegoś innego kapłana lub człowieka, a dopiero w późniejszych latach podstawiono jako zamordowanego Zachariasza, dorabiając odpowiednią, wyjaśniającą wersję, którą autor V Ewangelii przyjął w dobrej wierze. Ewentualne zamordowanie Zachariasza w górskiej świątyni w Himalajach - z uwagi na jej położenie należy wykluczyć.

I wreszcie - nie należy upierać się przy tym; iż Zachariasz nie mógł w pewnym okresie powrócić do Izraela, z którym coś musiało go łączyć. Istotnie było to zupełnie możliwe i prawdopodobne, ale dopiero wtedy gdy Jan po 12. latach wędrówek misyjnych - dotarł już nad Jordan. Chęć pozostawania w pobliżu jedynego syna mogłaby to usprawiedliwiać, choć z drugiej strony - Zachariasz już wiekowy w chwili narodzin - Jana, musiałby być jeszcze starszym i to lat trzydzieści.

Należy jeszcze podkreślić, iż Mistrzowie umiejący korzystać i posługiwać się kroniką "AKASHA", tj. obrazami wywoływanymi myślowo, a przedstawiającymi zgodnie z prawdą wydarzenia minione (wizualnie i fonicznie) - zawsze mogą ustalić rzeczywisty przebieg wydarzeń.

10. Pierwsze "cuda" oraz małżeństwo Jezusa

V Ewangelia jest jedyną, która przynosi informacje, jakich na próżno szukać by w Ewangeliach kanonicznych. Tak więc mamy wiadomość, iż już jako chłopiec wskrzesił względnie ożywił dwanaście martwych wróbli, złapanych w sidła przez swych rówieśników (VI-7,8).... Widywano również, iż pod Jego stopami na nieurodzajnej ziemi - wyrastały kwiaty (VI-9)... Nie były to oczywiście "cuda", a więc coś co wykraczało lub sprzeciwiało się prawom natury. Przeciwnie - były to czyny, w których niższe prawo zastąpione zostało przez wyższe, co zgodne jest z Prawami Kosmicznymi ustanowionymi przez Boga, jako Jedyną, Wielką - ZASADĘ KIEROWNICZA. Błędne więc jest mniemanie, jakoby "pierwszym cudem" Jezusa był "cud" w Kanie Galilejskiej, polegający na przemianie wody w wino, dokonany na prośbę Marii, co teologowie niezwłocznie wykorzystali aby podbudować jej rolę i podkreślić stały "udział" Marii nawet i w następnych "cudach" Jezusa.

Wydarzenia te jednak wskazują, iż Jezus już jako niedorosły chłopiec, grzeszny i poddany tym wszystkim pokusom, jakim podlegają wszyscy ludzie - przejawiał niekiedy Chrystusa, będącego, jak mówią Mistrzowie "właściwością Bożą" przynależną i tkwiącą w każdym człowieku. Dla jej ujawnienia zbyteczne jest wszelkie "pośrednictwo", wystarczy bowiem, aby człowiek przyjąwszy właściwą postawę, jak to uczynił Jezus - uznał siebie jako Chrystusa, po czym będzie w stanie przejawić Jego Moc, czyli Moc Boga. Przebłyski tej Mocy ujawniające się u Jezusa początkowo tylko sporadycznie, w miarę tego jak Chrystus poczynał dominować nad Jezusem - stały się stałą Jego właściwością, "właściwością Bożą", którą Jezus w sobie rozwinął i umocnił.

Błąd teologów polega więc na tym, iż zamiast przyjąć zgodnie z prawdą, nauką Jezusa i wszystkich innych Mistrzów, że człowiek zdolny jest uznawszy w sobie Chrystusa stać się Nim; a więc stać się Synem Bożym, czyli Bogiem, co potencjalnie jest dla wszystkich możliwe - uporczywie i kurczowo trzymają się poglądu, że "Chrystus-Bóg ukazuje się nam jako Syn Boży; który stał się człowiekiem w tajemnicy Wcielenia. Nie stał się Bogiem w chwili swego Wcielenia. Nie jest On człowiekiem, który stał się Bogiem, ale Bogiem, który stał się Człowiekiem za sprawą Ducha Świętego, w dziewiczym ciele Marii"... ("Życie Marii Matki Bożej", str. 252.).

Czyniąc więc z Jezusa jedyny i niepowtarzalny unikat teologowie za jednym zamachem oddzielili Chrystusa od ludzkości, oddalili od niej nawet samą myśl o odzyskaniu Synostwa Bożego, a jednocześnie ustanowili żałosny monopol religii, która może się pochwalić posiadaniem "wcielonego Boga", ukrzyżowanego następnie jako "ofiara" za grzechy swych niewdzięcznych wyznawców... I na tym tylko opiera się całe współczesne chrześcijaństwo, jak to bowiem szczerze wyjaśniają autorzy w cytowanej pracy: "Jeśli Ukrzyżowany nie był Bogiem, jeśli był tylko sprawiedliwym, świętym czy prorokiem, słowem tylko człowiekiem w takim lub innym stopniu zjednoczonym z Bogiem, a nie samym Bogiem - cała nauka chrześcijańska traci swój sens... Krzyż upada, Odkupienie rozwiewa się jak mgła"... Wprawdzie krzyż jako odwieczny symbol nie upadnie, ale taka nauka bez względu na to, czy będziemy ją nazywać "chrześcijańską", czy też inaczej - jako potworny anachronizm musi upaść i to jeszcze w bieżącym - XX wieku.

A teraz powrócimy do Jezusa, który jak to wyraźnie stwierdza V Ewangelia w rozdziale VI-10: "A gdy Jezus miał lat osiemnaście ożenił się z Miriam panną z pokolenia Judy i żył z nią siedem lat, aż ona umarła; albowiem Bóg zabrał ją do Siebie, aby Jezus stał się wolny ku wyższym celom, które miał wypełnić i cierpieć za wszystkich synów i córki ludzkie".

Nie mamy najmniejszych wątpliwości, iż małżeństwo Jezusa stanowi największą rewelację V Ewangelii, podobnie jak nie wątpimy, iż zarówno przez teologów, jak i przez wszelkiego rodzaju dogmatyków religijnych - sformułowanie to uznane zostanie za "herezję", "bluźnierstwo" itd. Uprzedzając zaś ewentualne zarzuty, jakie można by tu podnosić zauważymy, iż na tle epoki w jakiej żył Jezus, a więc w miejscu i czasie w jakim to miało nastąpić - wydarzenie to jest wysoce prawdopodobne i logicznie uzasadnione.

Jak to słusznie podkreśla w swej pracy Mereżkowski ("Jezus Nieznany", str. 228. polskiego wydania): "Pierwsi chrześcijanie - ebionici, nauczają: Jezus był grzesznikiem jak wszyscy i dopiero podczas chrztu, kiedy wraz z Duchem Gołębiem wszedł w Niego Chrystus - stał się bezgrzeszny". Mistrzowie również potwierdzają, iż w pierwszym okresie swego życia Jezus miał ludzkie pragnienia i pokusy, które musiał zwalczać do chwili, gdy zdołał zrealizować swe Synostwo Boże i ujawnić Chrystusa. Jako człowiek więc mający do wykonania ważną i istotną misję - powinien mieć pełnię wiedzy i doświadczenia, aby móc powiedzieć: "Nic co ludzkie nie jest mi obce"... Małżeństwo jest rzeczą ludzką, nic więc dziwnego, iż ukończywszy osiemnaście lat, a więc uzyskawszy dojrzałość - Jezus mógł małżeństwa zapragnąć, a co najmniej na nie się zgodzić.

Jest oczywiste, iż zacni i prostoduszni Jego rodzice, pilnie przestrzegający przepisów Zakonu Mojżesza - mogli pragnąć widzieć go ustabilizowanego, ożenionego i płodzącego liczne potomstwo - ku "chwale Izraela"... To właśnie nakazywał Zakon i obowiązywało to każdego dorosłego mężczyznę i każdą dorosłą kobietę, dla której brak małżonka, a zwłaszcza brak potomstwa (bezpłodność) uważane były za "hańbę". Jest więc w pełni możliwe, iż aby się nie narażać drażliwej i rygorystycznej opinii publicznej - Jezus na małżeństwo się zgodził, co rodzice niewątpliwie powitali z ulgą. Więcej nawet - można z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że właśnie w tej i tylko w tej sprawie - udział i inicjatywa Marii, jako matki Jezusa - mogły być szczególnie duże. Nie wiemy oczywiście, czy któraś z Ewangelii kanonicznych również nie wspominała o małżeństwie Jezusa. Gdyby jednak tak było, to skrupulatni korektorzy uznali za właściwe niewygodną wzmiankę usunąć, nie odpowiadałaby bowiem tej koncepcji o Jezusie, jaka była dla pierwszych teologów najdogodniejsza.

Można również domniemywać, iż małżeństwo Jezusa nie przyniosło potomstwa, którego oczywiście ani Zakon, ani opinia publiczna - nie mogły wymusić lub zagwarantować. O Miriam, małżonce Jezusa nic nie wiadomo i w życiu Jezusa prawdopodobnie była ona tylko epizodem bez większego znaczenia. Warto zaznaczyć, iż w Indiach zauważono lekceważący w pewnej mierze stosunek Jezusa do kobiet, co przypisywano odnośnym poglądom ogólnie panującym na Wschodzie, a więc i w Izraelu, gdzie rola kobiety była dosyć ograniczona. Do pewnego stopnia miano Mu to za złe. Warto zaznaczyć, iż wszystkie Ewangelie kanoniczne, a również i V Ewangelia - przytaczają niektóre szorstkie wypowiedzi Jezusa, jakie kierował do Marii, swej matki, co zauważyli teologowie tłumacząc to na swój sposób i zaznaczając, iż w Ewangeliach Maria "przemówiła" zaledwie cztery razy.

Ostatecznie więc, Jezus mając lat 25 był już wdowcem, a więc wolnym od obowiązków rodzinnych, mógł przeto nadal pogłębiać swą wiedzę, w którym to celu udał się do Egiptu (VI-11 i 12).

11. Studia i wędrówki Jezusa

Pierwszych nauk Zakonu i Prawa Bożego udzielono Jezusowi w Nazarecie, który nie był podówczas miastem, ale klasztorem dla neofitów sekty eseńczyków. Nazarejczycy byli więc akolitami eseńczyków, jak to stwierdza dr M. Doreal w swej pracy: "Niektóre poprzednie inkarnacje Jezusa i nie znany okres Jego życia". Miasto, które obecnie wskazuje się jako Nazaret powstało około 350 r. po n. Chr. Datuje się to od czasów, gdy po soborze w Nicei w 325 r. cesarzowa Helena popadła w manię religijną, na skutek czego patriarchowie powołali specjalną komisję, która miała ustalić lokalizację miejscowości biblijnych. Wówczas nie mogąc tego dokonać - po prostu nadano wielu miejscowościom te nazwy, jakie przechowały się do dziś, aby tylko zaspokoić cesarzową i nie przyznać się do niepowodzenia.

Jezus był więc nazarejczykiem i do 12. roku życia mieszkał w istniejącym podówczas klasztorze. Jest to w pewnej mierze symboliczne, bowiem jak pouczają Mistrzowie i Nauczyciele Wschodu - dopiero po dwunastu latach życia Awatara, tj. przyszłego Chrystusa i Syna Bożego, w głowie Jego otwierają się 12 przewodów, co pozwala na wpływanie boskich energii w ciało, skutkiem czego w dwunastoletnim Jezusie mogły się przejawić - zarówno Mądrość, jak i Moc. To pozwoliło Mu na dokonanie pierwszych "cudów", o których uprzednio była mowa.



Ukończywszy 12 lat i mając już ustabilizowane możliwości dalszego rozwoju - Jezus udał się do Egiptu, gdzie spędził lat cztery na studiach przy świątyni, jaką była Wielka Piramida Cheopsa, ściśle związana z życiem Jezusa. Tam właśnie otrzymał pierwsze wtajemniczenia w Wielkie Misteria, poznał naukę Ozyrysa, Hermesa Trismegistosa i innych wielkich poprzedników, a przynajmniej poznał ją na tyle, ile było to możliwe w Jego wieku, stosownie do stopnia posiadanego w tym czasie rozwoju. Wielka Piramida jako świątynia i szkoła dla wtajemniczeń - istniała już od 36.000 lat i była zbudowana przez mieszkańców innej planety, pragnących dopomóc w ewolucji ziemskiej ludzkości, a jednocześnie ustabilizować dość chwiejną równowagę magnetyczną Ziemi. W Wielkiej Piramidzie Jezus jako kapłan świątyni spędzić miał 4 lata, po czym powrócił do Nazaretu względnie do domu.

Jak to podaje V Ewangelia - po śmierci Miriam, gdy Jezus liczył około 25 lat - udał się On ponownie do Egiptu, aby jeszcze pogłębić swą wiedzę. (VI-11 i 12). Następnie Jezus udał się do Indii, Persji, Chaldei i Asyrii, a odwiedzając tamtejsze świątynie zgłębiał nauki ich kapłanów. W tym okresie niewątpliwie gruntownie poznał naukę Buddy, Zoroastra i innych wielkich swych poprzedników. W czasie wędrówek swych dokonywał wielu uzdrowień i innych czynów, uważanych za "cudowne". W V Ewangelii nie znajdujemy jednak jakichkolwiek danych na to, aby ustalić jak długo trwały wędrówki Jezusa, a więc kiedy powrócił do Ziemi Świętej.



Chcąc dać Czytelnikowi polskiemu możliwie dokładne oświetlenie postaci Jezusa przytoczymy jeszcze wiadomości, jakie podaje dr M. Doreal, amerykański psychiatra, który spędził 8 lat w Indiach i Tybecie, zgłębiając nauki Mistrzów Wschodu i pilnie badając wszelkie reminiscencje dotyczące pobytu Jezusa w tych krajach. Zdobyte materiały dr Doreal opracował w pracy: "Niektóre poprzednie inkarnacje Jezusa i nie znany okres Jego życia" - w której nie wspomina o małżeństwie Jezusa, natomiast podaje, iż Jezus po ukończeniu swego czteroletniego pobytu w Wielkiej Piramidzie - udał się do Indii i Tybetu, gdzie znany był pod imieniem Vicata. "Jednym z pierwszych miejsc jakie odwiedził - pisze dr.Doreal - był tajemny klasztor w Tybecie, większość jednak czasu spędzał w klasztorze Piang - w miejscowości Lei (dolina Kaszmiru). W tym klasztorze spisał pracę jaką zamierzał prowadzić i nauki, jakie pragnął ludziom podać". Manuskrypt Jezusa, który tam był przechowywany, dr.Doreal nie tylko widział i oglądał, ale co więcej - przetłumaczył go do późniejszego opracowania. Następnie Jezus w towarzystwie pewnego guru z klasztoru - odbył misyjną wędrówkę po Indiach - lecząc i uzdrawiając, a jednocześnie prowadząc częste dysputy z braminami, których filozofia była odmienna od tej, jaką On sam wyznawał. W Indiach Jezus miał przebywać, jak stwierdza dr.Doreal - do lat dwudziestu.



Następnie, gdy naraziwszy się gruntownie braminom został przez nich formalnie wypędzony - udał się ponownie do Tybetu, a stamtąd do Egiptu, gdzie spędził jeszcze 1 rok. Miał więc podówczas 26-27 lat. Dla uzupełnienia swej wiedzy udał się jeszcze do Rzymu i Grecji, skąd powrócił do Palestyny w wieku około 28 lat, ale dopiero w dwa lata po powrocie przystąpił do wykonywania swej pracy.

Z tego co wyżej przekazaliśmy zdaje się wynikać, iż pomiędzy wersją czasową wynikającą z V Ewangelii, a wersją podawaną przez dr.Dorela - istnieją poważne rozbieżności. Zrozumiałe, iż w Indiach i Tybecie nie musiano wiedzieć o małżeństwie Jezusa, skutkiem czego dr.Doreal nie mógł natrafić na reminiscencję wydarzenia tam nie znanego, o którym sam Jezus nie musiał wspominać. Poza tym - V Ewangelia mówiąc o powtórnym pobycie Jezusa w Egipcie, co potwierdza dr.Doreal - bynajmniej nie określa czasu w jakim miało to mieć miejsce, a jest przecież możliwe, iż Jezus mógł się udać po raz wtóry do Egiptu - jeszcze przed ukończeniem lat 20., a więc wkrótce po zawarciu małżeństwa. Jeżeli przyjmiemy, że Jezus zawarł małżeństwo raczej pod naciskiem Zakonu Mojżesza, opinii publicznej oraz rodziców, a głównie Marii, swej matki - to nie można wykluczać, iż np. po upływie 1. roku, w trakcie którego Miriam nie zaszła w ciążę, Jezus opierając się na formalnych przepisach Zakonu mógł rozwiązać małżeństwo przez udzielenie jej listu rozwodowego. W takim przypadku mógłby On udać się do Egiptu licząc lat 19, a następnie wybrać się do Tybetu i Indii, co gdyby istotnie miało miejsce - zlikwidowałoby wspominane rozbieżności czasowe do minimum.

W tym ujęciu werset 14. V Ewangelii, gdzie wspomniano, iż Jezus "żył z nią siedem lat, aż ona umarła" odnosiłby się raczej do śmierci Miriam, która nastąpiła w siedem lat od chwili zawarcia małżeństwa, niźli do faktycznego współżycia lub czasokresu trwania małżeństwa. Niezbyt więc jasną redakcję tego wersetu można by przypisać autorowi V Ewangelii lub materiałom na jakich się on opierał.

Tak czy inaczej - "Gdy Jezus powrócił do Ziemi Świętej - pisze dr.Doreal - nowina o Jego przybyciu została rozpowszechniona wśród wielkiej masy ludzi. Gdy Jezus ukazał się - został początkowo przyjęty przez ówczesny Kościół, jako że - ostatecznie pochodził z rodu Dawida i miał prawo zastępowania każdego kapłana w Ziemi Świętej. Uczyć w synagogach było Jego przyrodzonym Prawem, gdy jednak uczył począł mówić ludziom rzeczy nie należące do nauk ortodoksyjnych rabinów, którzy powiedzieli: "Mówisz ludziom za wiele... Kościół utrzymuje swą władzę właśnie przez tajemnice"... Ale On uczył dalej, więc Go - wyrzucili".

"To samo dzieje się i dziś z każdym duchownym - kontynuuje dr.Doreal - który odchyla się od nauk ortodoksyjnych aby uczyć prawdy, tak jak ją widzi, nie dlatego, iż jest lepszy lub gorszy od innych ludzi, ale dlatego, że nie stosuje się on do tego, co oni zadecydowali... Każdy sądzi, że jego doktryna jest dobra, a więc, że wszyscy inni są w błędzie, a tymczasem - nikt nie może mieć całkowitej racji ani nikt nie może znajdować się w całkowitym błędzie we wszelkich naukach. Faryzeusze jednak orzekli: "Nie - musisz wyjść",

Można więc z całym naciskiem podkreślić, iż wspomniana w naszej przedmowie "bariera ignorancji" wznosząca się w świadomości większości ludzi - stanowi podstawowy czynnik, stabilizujący wszelaki ortodoksyjny dogmatyzm, zarówno religijny, jak i naukowy.

12. Chrzest Jezusa

Opis chrztu Jezusa zawarty jest w rozdziale VIII, wersety 1. i 2. V Ewangelii. Jest on zgodny z wczesnochrześcijańskimi źródłami, natomiast różni się od opisów Ewangelii kanonicznych, w których tekst został odpowiednio spreparowany. Jasne i niedwuznaczne wyrażenie: "Jam go dziś spłodził", oznaczające, iż Chrystus narodził się w Jezusie w momencie chrztu - zostało jako niewygodne - opuszczone. Nastąpiło to dlatego, iż słowa te najwyraźniej zaprzeczały oficjalnie przyjętej wersji, w myśl której z dziewicy Marii narodził się w unikalny sposób Chrystus, czyli mówiąc inaczej - sam Bóg...

"Jaśniejący obłok i przenikających z niego dwanaście promieni światła" - również zostało opuszczone. A jak to rozumieć? Sam obłok mógł być, choć oczywiście nie musiał - pozaziemskim statkiem UFO, który wytwarzając potężne pole elektromagnetyczne jonizuje otaczające powietrze, dzięki czemu fizyczne kontury statku nie są widoczne, a zamiast tego widoczny jest jedynie świetlisty obłok. Współczesne obserwacje wielokrotnie to potwierdziły, a uczeni kanadyjscy z Wilbertem Smithem na czele - opracowali teoretyczne podstawy tego zjawiska. We właściwym miejscu omówimy również i inne przypadki współdziałania statków UFO z misją, jaką miał do wykonania na Ziemi, Jezus.

Dostrzeżonych podówczas dwanaście promieni posiada znaczenie zarówno symboliczne, jak faktyczne. Pamiętamy, że w myśl starożytnych nauk Mistrzów Dalekiego Wschodu - w głowie każdego człowieka znajduje się 12 ośrodków, służących do percepcji właściwych energii, które to ośrodki u Awatara, tj. przyszłego Chrystusa i Syna Bożego są szczególnie ważne. U Jezusa owych 12 ośrodków poprzez niepokalane poczęcie znajdowały się w szczególnie dobrej, a więc "uprzywilejowanej" sytuacji, obecnie zaś w czasie chrztu - zostały one w szczególny sposób wzmocnione, ustabilizowane i przygotowane do właściwej, a więc pełnej wydajności. Ze względu więc na 12 ośrodków - było również 12 stabilizujących promieni, o czym oczywiście ani korektorzy, ani późniejsi teologowie wiedzieć nie mogli lub nie musieli.

Należy dodać, iż starożytna Kabała Hebrajczyków uważając Boga za Wielką Białą Światłość - przywiązywała szczególną wagę do nauki o świetle, której była poświęcona specjalna księga - Księga Zohar. Odblaskiem tej pradawnej wiedzy jest okoliczność, iż i w chrześcijaństwie ortodoksyjnym Bóg często jest nazywany Światłością.

Można więc stać na stanowisku, iż przez chrzest zakończył się wstępny, a więc przygotowawczy okres działalności Jezusa, i z tą chwilą - ustabilizowawszy w sobie Chrystusa - mógł stać się "bezgrzeszny".

Pozostaje jeszcze wyjaśnić sprawę "głosu" z nieba, a być może ze zwisającego nieruchomo statku kosmicznego UFO dostrzegalnego jedynie w postaci świetlistego obłoku. Głos ten przez niektórych słyszany był w postaci artykułowanych dźwięków, składających się na przytoczone w wersecie 2. słowa, natomiast przez innych - jedynie w postaci "grzmotu" względnie czegoś w tym rodzaju. "Czemu tak było?" pyta dr.Doreal i niezwłocznie tak formułuje swe wyjaśnienia: "Dźwięk był wibracją z Umysłu Boskiego, mógł więc być słyszany jedynie przez tego, w którym otwarte było wewnętrzne, duchowe ucho. Dźwięk ten jednak był tak potężny, że nawet ci, których ucho było zamknięte - odczuli wstrząs, jakby gromu". Wyjaśnienie to jest nader istotne i prawdopodobnie jest ono słuszne. W tym czasie Jezus liczył Sobie lat trzydzieści. (VIII-8).

13. Rodzeństwo Jezusa

Istnienie rzeczywistego rodzeństwa Jezusa, a zatem istnienie potomstwa Józefa i Marii zrodzonego na naturalnej drodze, a więc sposobem fizycznym - wiąże się oczywiście z dwoma aspektami sprawy, a mianowicie - "permanentnym dziewictwem" Marii, uznawanym oficjalnie przez Kościół, oraz normalnym współżyciem małżeńskim, jakie po narodzeniu Jezusa mogło lub faktycznie miało miejsce. Bezspornie, obie te alternatywy wzajemnie się wykluczają, tj. zastosowanie mogła mieć tylko jedna z nich.

Przypisywanie Marii dziewictwa nawet po urodzeniu Jezusa, wykluczyliśmy jako nonsens z punktu widzenia stałych i nieodmiennych Praw Kosmicznych, nie dopuszczających jakichkolwiek "wyjątków". Nie od rzeczy będzie tu przytoczyć wyjaśnienia dr.Doreala, który tak oto pisze na temat dziewictwa Marii: "Dokumenty odnośnie Marii wskazują nam, że Maria i jej rodzina należała do eseńczyków, a w rytuale eseńskim wyrażone było przekonanie, że w świątyni powinna się znajdować dziewica-kapłanka. Maria była taką dziewicą-kapłanką świątyni i choćby weszła w związek małżeński - uważana będzie za dziewicę. Także według starej żydowskiej tradycji, kobieta była uważana za dziewicę do czasu gdy porodziła swe pierwsze dziecko, a nawet idąc dalej - swego pierwszego syna". To mogło być tłem, na jakim późniejsi teologowie wyhaftowali dziwaczną koncepcję - "permanentnego dziewictwa".

Jeśli jednak z chwilą narodzin Jezusa dziewictwo Marii przestało istnieć lub istniało jedynie jako mit - były, jak to już zaznaczyliśmy uprzednio - wszelkie podstawy do tego, aby Józef wszedł w swe prawa małżeńskie oraz aby zgodnie z Zakonem Mojżesza - skrupulatnie je wykonywał co najmniej raz w tygodniu. Nie ma podstaw do przypuszczania, aby Maria również pilnie przestrzegająca przepisów Zakonu, mogła lub chciała się temu oprzeć. W tych więc warunkach było nader prawdopodobne, iż Jezus istotnie miał młodsze rodzeństwo.

I tak w rozdziale IV, werset 3. wyraźnie stwierdza, że Jezus był "pierwszym Synem Marii". Wprawdzie nie tworzy to dowodu, że byli również następni - synowie lub córki, ale - jeżeli małżeństwo w ogóle posiada tylko jedno dziecko, nie wyróżnia się go określeniem "pierwsze", które w takim przypadku jest bez sensu.

V Ewangelia w rozdziale VI, werset 8. podaje takie oto sformułowanie: "Oto ojciec Twój i matka Twoja i bracia Twoi i siostry, stoją na dworze i chcą z Tobą mówić". Teologowie pragnący za wszelką cenę utrzymać wersję "permanentnego dziewictwa" Marii utrzymują, iż chodzi tu jedynie o braci i siostry cioteczno-stryjeczne, a ściśle - o dzieci Marii Kleofasowej, siostry Józefa, które wedle zwyczajów obowiązujących na Wschodzie, a więc i w Izraelu - nazywano po prostu braćmi lub siostrami. Przyjmijmy, iż tak było istotnie, ale czy miałoby to oznaczać, iż rzeczywistych braci i sióstr - nie nazywano tam braćmi i siostrami? Chyba wniosek taki byłby nonsensem... Brak więc jakiegokolwiek dowodu na to, że krótkie i jasne sformułowanie wersetu 8. musi odnosić się do braci i sióstr cioteczno-stryjecznych (a więc drugoplanowych), a nie do braci i sióstr, stanowiących rzeczywiste rodzeństwo Jezusa (a więc pierwszoplanowych).

Jest więc bezsporne i absolutnie pewne, iż tekst wspomnianego wersetu, wprawdzie może się odnosić zarówno do własnego rodzeństwa Jezusa, jak i przyrodniego, w każdym jednak razie nie przesądza, że rodzeństwa własnego nie było lub być nie mogło. Teologiczna więc teza choćby została podparta przez autorytety tej miary, co Św. Hieronim zwalczający pogląd Helwidiusza około 383 r. - wybiera tylko tę alternatywę, która jest dla niej dogodna, a to oczywiście nie jest zgodne ani z rozumem, ani z logiką, ani nawet z czysto ludzką przyzwoitością.

Warto jeszcze dodać, iż np. Jakuba zwanego Sprawiedliwym, a będącego synem Marii Kleofasowej - nawet Ewangelie kanoniczne określały jako "zwanego bratem Pana", co właśnie oznaczało, iż nie był on faktycznym bratem Jezusa w ziemskim tego słowa znaczeniu. Gdyby w wersecie 8. po słowach "ojciec Twój i matka Twoja" dodano jeszcze słowa "oraz zwani Twymi braćmi i Twymi siostrami", to - mielibyśmy całkowitą pewność, iż chodziło tu o rodzeństwo cioteczno-stryjeczne; skoro zaś takiego zawężającego określenia brak - można i należy przypuszczać, iż autor miał tu na myśli właściwe rodzeństwo Jezusa. Autor musiał sobie niewątpliwie zdawać sprawę z tego, że dwuznaczne sformułowanie jakiegokolwiek wersetu przyniosłoby jedynie szkodę zamiast korzyści dla ogółu wiernych, pisząc więc po prostu "bracia" i "siostry" uważał raczej, iż słowa te jako jednoznaczne i całkiem jasne w ludzkim tego słowa znaczeniu - w dostatecznie ścisły sposób określały osoby, jakie z Jezusem pragnęły mówić.

Najtrudniej jednak jest przekonać tego, kto przekonanym być nie chce... Toteż autorzy pracy: "Życie Marii Matki Bożej" przytaczają na str. 87. część zacytowanych wyżej argumentów, przemawiających za istnieniem rodzeństwa Jezusa i przechodząc nad nimi do porządku konkludują:

"Przedstawiliśmy tę argumentację w całej ostrości, gdyż tylko wtedy będziemy mogli wykazać jej bezpodstawność. Niemniej należy od razu zaznaczyć, że wiary w dozgonne, nienaruszone dziewictwo Marii nikt nigdy nie zakwestionował poważnie i to nie tylko wśród katolików, lecz również i wśród heretyków. Gdyż dziewictwo Marii jest nie tylko przedmiotem wiary, ale faktem, którego można dowieść drogą naukowego rozumowania"...

Deklaracja powyższa jest wręcz zdumiewająca w swej beztroskiej treści, nie ma bowiem najmniejszej wątpliwości, iż "permanentne dziewictwo" Marii było niejednokrotnie kwestionowane, choćby przez wspomnianego wyżej Helwidiusza i wielu innych autorów i badaczy. Podobnie więc jaskrawe rozmijanie się z prawdą jest obroną z góry powziętej tezy - per fas et nefas. Zwraca też uwagę niezwykła łatwość z jaką autorzy powołują się na opinie heretyków, a w danym przypadku na wypowiedzi Lutra i Kalwina, skoro tylko uznane zostały za dogodne i przydatne do podbudowania z góry przyjętej tezy. Wprawdzie więc "permanentnego dziewictwa" Marii nie można uznać za fakt, dający się dowieść "drogą naukowego rozumowania", jak to naiwnie i buńczucznie utrzymują autorzy, można natomiast uznać za fakt i to fakt bezsporny, iż to "permanentne dziewictwo" Marii stanowi jeden z fundamentalnych kamieni, stabilizujących "barierę ignorancji", wznoszącą się w świadomości wszystkich zwolenników tego poglądu.

Ostatecznie więc, wprawdzie istnienia rodzeństwa Jezusa nie można w obecnym momencie udowodnić bezspornie, można jednak zasadnie przyjąć, iż istnienie jego było równie możliwe, co prawdopodobne.

14. Stosunek Jezusa do zwierząt

Rudolf Műller tłumacz niemieckiego wydania słusznie podkreśla, iż życzliwy i przyjazny, a można by rzec wręcz braterski stosunek Jezusa do zwierząt został w V Ewangelii podkreślony niezwykle silnie. To fakt, który korzystnie odróżnia tę Ewangelię od wszystkich pozostałych, zwanych kanonicznymi.

I tak w V Ewangelii możemy znaleźć tę troskę o zwierzęta, w postaci: wyraźnego zakazu polowań i łowów (II-24 i 25), obowiązku uwolnienia zwierząt od cierpień (IV-5), obowiązku dawania im odpoczynku po pracy dla człowieka (VI-7 i 8), zakazu znęcania się lub dręczenia zwierząt (XXXVIII-1, 2, 5), zakazu odbierania im życia (XLVI-10), itd. itd. Ponadto wiemy, że Jezus: uwolnił z sideł i wskrzesił 12 martwych wróbli (VI-7 i 8), wybawił z ciężkiej opresji lwa (VI-18 i 19), uwolnił ptaki z klatek (XLI-l, 5), wystąpił w obronie katowanego konia (XXI-1, 6), skarcił surowo chłopców dręczących kota (XXIV-l, 2 i nast.), wstawił się za zbytnio obciążonym wielbłądem (XXXI-12) itd., itd. Dlaczego czynił to wszystko?

Otóż Jezus, który zgłębił dokładnie pradawną naukę Ozyrysa, Hermesa Trismegistosa, Buddy i innych wielkich swych poprzedników, wiedział dokładnie i stale głosił, że: "Bóg jest Wszystkim we wszystkim", a mówiąc inaczej, że Wszystko, co tylko istnieje - jest Przejawem Boga. Wiedział On, iż zwierzęta, podobnie jak rośliny a jeszcze wcześniej minerały - należą do tej samej linii ewolucyjnej, co człowiek, który wprawdzie stoi na jej szczycie, ale dzięki temu bynajmniej nie nabiera prawa do pomiatania tym wszystkim, co go poprzedziło ani też dręczenia lub zabijania - stojących najbliżej człowieka - zwierząt.

Jezus podkreślał, iż Stwórca tchnął w zwierzęta to samo życie, co w człowieka. I nie tylko życie - tchnął w nie również w zależności od stopnia rozwoju - cząstkę Swej Inteligencji, Swej Świadomości, a więc cząstkę Swego Ducha. Jezus niewątpliwie znał odwieczne nauki Indii, w myśl których przyjmuje się, iż zwierzęta wprawdzie nie posiadają indywidualnej duszy, którą ma jedynie człowiek, ale posiadają coś w rodzaju "duszy zbiorowej", a więc "duszy gatunku", która po nieskończenie długim okresie kolejnych przemian jakim dany gatunek podlega - dosięga tego, iż wyodrębnione jej cząstki dojrzały już do tego, aby uczynić dalszy krok naprzód w pochodzie ku swemu Stwórcy. Od tego momentu wyodrębnione cząstki duszy zbiorowej wcielają się, już jako dusze indywidualne - w ciała prymitywnych lub dzikich plemion, szczepów lub ras ludzkich. Dlatego właśnie Jezus i wszyscy Mistrzowie - traktowali zawsze zwierzęta jako braci, a mówiąc ściśle "młodszych braci".

Jeśli jednak ewolucja zwierząt przebiegała na ogół prawidłowo i zgodnie z Planem Bożym, to człowiek mający już duszę indywidualną, rozwiniętą świadomość i wolną wolę wyboru jednej z istniejących co najmniej dwóch alternatyw - nader często wyłamywał się i postępował niezgodnie z Prawami Kosmicznymi, co właśnie na naszej Ziemi spowodowało obecny jego upadek. Doszło więc do tego, iż człowiek i tylko człowiek - potrafi spaść niżej od zwierzęcia.

W takim przypadku zachodzi przypadek głównego uwstecznienia, którego przykładem są tzw. "ludzie śniegu", czyli yeti. Członkowie ekspedycji amerykańskiej otrzymali w 1894 r. dokładne wyjaśnienie tego problemu przez Mistrzów, z którymi w ciągu kilku lat obcowali. Byli oni nawet świadkami uwalniania kilku mieszkańców górskiej wioski, porwanych uprzednio przez "ludzi śniegu" i uwięzionych w ich górskich kryjówkach. Mistrzowie na prośbę mieszkańców udali się do "osiedla" yeti i uwolnili uprowadzonych, którzy byli cali i zdrowi.

Jeśli wszystkie zwierzęta, nawet najdziksze wykazują pełne zaufanie do Mistrzów, uważając Ich za swych opiekunów i władców, łasząc się do Nich lub kładąc u Ich stóp, to "ludzie śniegu" przy zetknięciu się z Mistrzem niejako wrastają w ziemię i stoją tak długo, jak długo Ten nie oddali się i nie zniknie z pola widzenia. Paraliżuje ich strach, potworny wręcz strach, będący prawdopodobnie reminiscencją strasznych przeżyć, których musieli doznać ich odlegli przodkowie w trakcie katastrofy Atlantydy, a więc około 12.000 lat temu. Przodkowie ich uciekając w góry wyszli wprawdzie cało, ale izolowani od dziesiątków, a następnie setek i tysięcy lat zupełnie zdziczeli, zatracili zdolność ludzkiej, tj. artykułowanej mowy, czyli całkowicie się uwstecznili. Mistrzowie nie są im w stanie dopomóc tak długo, jak długo ich świadomość nie wzniesie się na wyższy poziom, na którym mogliby oni pozbyć się paraliżującego strachu i na podobieństwo zwierząt okazać przyjazne zaufanie.

Działa tu obowiązujące Prawo Kosmiczne, w myśl którego wola człowieka, a nawet wola tak upadłego człowieka, jakim jest yeti, musi być szanowana. Nikomu więc nie można pomóc i nikogo nie można "zbawić" wbrew jego woli, słusznym więc jest stare powiedzenie, iż "Bóg najlepiej pomaga tym, którzy sami sobie dopomóc potrafią"... I to jest niewątpliwie prawda.

Powracając do zasadniczego tematu można stwierdzić, iż zakaz składania krwawych ofiar wielokrotnie powtarzany w V Ewangelii - jest naturalną konsekwencją braterskiego stosunku, jaki człowiek powinien wykazywać wobec zwierząt. Tak więc zakaz ten występuje: XXI-8, XXVIII-1, 2, XXXIII-4,7,8, XLIX-7, 8, 9, 10, LI-12, 15 itd. Ponadto Jezus przypomina, iż Jahwe bynajmniej nie domagał się krwawych ofiar, a pierwotny Zakon Mojżesza również ich nie przewidywał. Degeneracja kultu religijnego stała się więc niejako rezultatem degeneracji hierarchii kapłańskiej oraz całej społeczności izraelskiej.

I wreszcie ostatni z zakazów, łączących się ze sprawą właściwego stosunku do zwierząt, tj. zakaz spożywania mięsa, wyraźnie wymieniony również przez Gabriela w odniesieniu do Elżbiety i Marii. Zakaz ten wynika nie tylko z rozumowania, iż skoro nie wolno zabijać zwierząt, to tym samym nie wolno i nie należy spożywać ich mięsa. Są tu jednak i inne powody, a mianowicie te, iż mięso zabitego zwierzęcia zachowuje niskie, zwierzęce wibracje, a zwłaszcza te, które łączą się z naturalnym oporem zwierzęcia w chwili okrutnej jego śmierci. Wibracje strachu, bólu i poczucia zadanej krzywdy trwają stosunkowo długo i niekorzystnie oddziałują na duchowy rozwój konsumenta, wydatnie go hamując.

Jeśli więc po soborze w Nicei w 325 r. chrześcijaństwo stało się oficjalną religią, a Kościół uzyskał podstawy swej materialnej potęgi, to fakt ten, jak słusznie zaznacza prof. Hermann Oberth ("Katechizm Uranidów"), stał się jednocześnie powodem duchowego upadku Kościoła, objawiającego się nieuchronnymi koncesjami na rzecz zwycięskiego Konstantyna i jego następców. Właśnie ten kompromis doprowadził do usuwania z Ewangelii kanonicznych niewygodnych fragmentów, przerabiania tekstu i fałszowania nauki Jezusa, aby tylko uczynić ją bardziej "strawną" dla możnych tego świata i bardziej dogodną dla wzmocnienia i ugruntowania pozycji Kościoła.

15. Reinkarnacja w nauce Jezusa

Zasada reinkarnacji, tj. ewolucji poprzez kolejne narodziny i śmierci, a zatem zasada wielokrotnych wcieleń była w ciągu pięciu wieków oficjalnym poglądem Kościoła. Trwało to aż do 504 r., kiedy to na soborze w Nikozji zgromadzeni ojcowie soborowi uznali, iż będzie dogodniej dla Kościoła jeżeli się przyjmie - absurdalną zasadę krótkiego jednorazowego ziemskiego żywota, którego zakończeniem miała być "nagroda" w postaci wieczystego pobytu w bliżej nie określonym "niebie" względnie "kara", którą miał być wieczysty pobyt w równie nie określonym "piekle"... Ponieważ Kościół zgodnie z własnym mniemaniem dzierżyć miał klucze od "Królestwa niebieskiego", a więc i owego bliżej nie określonego nieba, przeto jego wpływ na wiernych, gruntownie uzależnionych od Kościoła jako "dzierżyciela" owych kluczy, dzięki temu wydatnie wzrastał; a o to przecież chodziło. Było to tym łatwiejsze, iż już wcześniej postarano się o usunięcie z "ujednoliconego" tekstu Ewangelii kanonicznych tych wszystkich nauk Jezusa, które zbyt jawnie i zbyt jasno formułowały zasadę wielokrotnych wcieleń, co podówczas uczyniono niejako "na wszelki przypadek".

Zobaczmy teraz, jak przedstawia się sprawa reinkarnacji w pierwotnym, a więc nie sfałszowanym tekście V Ewangelii.

Wymienimy tu kolejno te wszystkie fragmenty wypowiedzi, które pośrednio lub bezpośrednio odnoszą się do tego problemu:

A. Anioł Gabriel mówiąc do Zachariasza o Janie, tak oto oświadcza: "On to pójdzie przed nimi w duchu i mocy Eliaszowej"... co jest wstępem do późniejszej wypowiedzi Jezusa. Wzmianka ta jest zapowiedzią i potwierdzeniem pośrednim. (I-6).

B. Jezus na przyjęciu u celnika Lewi (XVI-10) tak oto mówi: "Gdyż jak stare szaty zamieniacie na nowe, podobnie też zmarłe ciało zamienione będzie na żywe ciało, a co przeszło, zamienione będzie na to, co nadejdzie". Potwierdzenie bezpośrednie.

C. Nauczając w świątyni (VII-2) Jezus powiedział: "Błogosławieni, którzy poczynili wiele doświadczeń, przez cierpienie bowiem staną się doskonałymi. Będą oni jak aniołowie w niebie i nie będą nigdy umierać ani na nowo się rodzić. Śmierć i narodziny nie będą więcej mieć mocy nad nimi". Potwierdzenie bezpośrednie.

D. I nieco dalej (VII-8) Jezus mówi: "Tak i wy musicie przechodzić przez wiele przemian, aż będziecie doskonali"... Potwierdzenie bezpośrednie.

E. W rozmowie ze ślepcem (XLI-12) Jezus gromi jego niewiedzę i mówi: "Nie znasz nawet zdarzeń ze swego poprzedniego życia i nie możesz przywołać na pamięć swego poczęcia i swoich narodzin"... Potwierdzenie bezpośrednie.

F. Mówiąc o poszukiwaniu znaków i duchach nieczystych (XL-7) Jezus wyjaśnia: "...temu kto bluźni przeciwko Synowi Człowieczemu, będzie odpuszczone. Ale kto bluźni przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym życiu, ani w następnym życiu"... Potwierdzenie bezpośrednie.

G. Przekazawszy uczniom 12 przykazań "według Ducha Świętego" (XLVI-7), Jezus udzielał im rozmaitych wyjaśnień, a między innymi dotyczyło to i Eliasza, który miał poprzedzić pojawienie się Chrystusa. Jezus tedy rzekł: "Lecz powiadam wam - Eliasz już przyszedł i nie poznali go, ale zrobili z nim, co chcieli. Tak i Syn Człowieczy ucierpi od nich"... (XLVI-28).

Wtedy zrozumieli uczniowie, że mówił im o Janie Chrzcicielu. Jan był więc inkarnacją Eliasza.

H. Mówiąc o własnej inkarnacji (LV-3) Jezus oświadcza: "Ja kładę życie swoje, aby je znowu wziąć. Nikt Mi go nie odbiera, ale Ja kładę je sam. Mam Moc dać moje ciało i mam Moc znowu je wziąć"... Jest to najwyższy, a więc finalny wyraz zasady reinkarnacji, a więc reinkarnacji - uzależnionej od własnej woli, co dostępne jest jedynie dla Mistrzów. Potwierdzenie bezpośrednie.

I. Po namaszczeniu przez Marię Magdalenę; Jezus między innymi powiedział (LXV-8): "Nie zwlekajcie z dnia na dzień, z jednego okresu na drugi; z eonu do eonu w mniemaniu, że jeśli powrócicie na ten świat, poznacie tajemnice i wejdziecie do Królestwa Światłości". Potwierdzenie bezpośrednie.

J. Nauczając o wewnętrznym Chrystusie, właściwym dla każdego człowieka (LIX-2, 3) Jezus powiedział: "Oni bowiem przezwyciężyli zło i stali się kolumnami w świątyni Bożej i nie będą więcej wychodzić, będą bowiem odpoczywać w wieczności". I dalej: "Ale dla tych, którzy zło czynili, nie ma pokoju. Będą oni bowiem wchodzili i wychodzili i przez wiele wieków będą musieli znosić cierpienia dla polepszenia siebie, aż staną się doskonałymi". Potwierdzenie bezpośrednie. X. Dla dobrych natomiast, którzy "weszli do żywota": Nad nimi ani śmierć, ani narodziny w swoim powtarzaniu się już żadnej mocy nie mają"... (LIX-4). Potwierdzenie bezpośrednie.

K. Będąc w Betanii Jezus udzielił Salomei odpowiedzi na jej pytanie: "Jak długo będziemy w mocy śmierci?" "Tak długo, dopóki mężowie wasi będą obciążeni winami i dopóki wy - niewiasty - rodzić będziecie. Po to przyszedłem, aby (wasze) nierozważne dzieła naprawić"... Potwierdzenie bezpośrednie.

L. Mówiąc uczniom o "Porządku Królestwa Bożego" (XCIII-4) podał pewien sposób, dotyczący postępowania z chorymi zaznaczając: "... jeśli nie uciska ich grzech z tego życia lub minionego"... Potwierdzenie bezpośrednie.

M. Wyjaśniając dalej (XCIV-3) Jezus oświadczył: "Jest bowiem zmartwychwstanie z ciała i zmartwychwstanie w ciele. Jak życie wychodzi z ciała, tak samo to życie wstępuje w ciało". Potwierdzenie bezpośrednie. I dalej (XCIV-4): "Ciało, które złożycie do grobu lub które ogień spala - nie jest ciałem, które kiedyś będzie, bowiem ci, którzy przyjdą -inne otrzymają ciała, może nawet własne, a co w swoim życiu posiali, to w następnym żąć będą". Potwierdzenie bezpośrednie.

N. Udzielając ostatnich swych nauk apostołom Jezus zakończył tzw. "wyznanie apostołów" następującymi słowy: "Wierzymy w oczyszczenie duszy przez wiele narodzin i doświadczeń, w zmartwychwstanie umarłych, w życie wieczne wszystkich sprawiedliwych, w wieczność i spokój w Bogu na zawsze. Amen". Potwierdzenie bezpośrednie. (XCVI-23).

Powyższe wypowiedzi jasno i niedwuznacznie potwierdzają, że Jezus - podobnie jak wszyscy Wielcy Mistrzowie - wyznawał i głosił Odwieczną Naukę o Reinkarnacji jako konsekwencję planu ewolucji, której celem było i jest - "powrót do Ojca-Matki, tj. "Boga". Nauka o reinkarnacji, którą głosił Jezus była tak jasna i niedwuznaczna, iż nie może być nawet mowy o jakimkolwiek "nie zrozumieniu" lub "przeinaczeniu" Jego słów. Można natomiast mówić o świadomym i z góry zamierzonym fałszerstwie, dokonanym przez korektorów i ich mocodawców, co miało na calu wzmocnienie i ugruntowanie dominacji Kościoła nad całą chrześcijańską społecznością. Dr Doreal w pracy "Tajemne nauki Jezusa" pisze: "Ja sam spędziłem w Indiach i Tybecie ponad osiem lat. Dwa łata przebywałem w klasztorze, w którym Jezus spędził lat pięć... w czasie nie znanego nam okresu swego życia. Gdy tam byłem dyskutowałem z jednym z lamów nauki chrześcijańskiej - powiedział on: "Wiemy więcej o naukach Jezusa niż wy w świecie zachodnim, ponieważ On tu spędził pięć łat".

Jeśli chodzi specjalnie o naukę reinkarnacji, to w tymże klasztorze przechowała się tradycja kontrowersji, jaka miała miejsce pomiędzy Jezusem a niektórymi lamami, którzy utrzymywali, iż reinkarnacja, tj. zmartwychwstanie-zachodzi w tym samym ciele, które człowiek posiadał w trakcie poprzedniego żywota. Jezus wprawdzie nie wykluczał i takiej możliwości (tylko w niektórych przypadkach) ale zasadniczo stał na stanowisku, iż w każdej inkarnacji przyjmuje się inne, nowe ciało, stare bowiem musi powrócić do ziemi, tj. materii, z której powstało. Można dodać, iż po ukrzyżowaniu Jezusa Jego fizyczne ciało zostało zabrane przez uczniów i spalone, to zaś, w którym Jezus ukazywał się po swym Zmartwychwstaniu - było już ciałem nowym, powołanym wprost z Substancji Bożej.

16. Niektóre poprzednie inkarnacje Jezusa

W pracy pod tymże tytułem - dr Doreal pisze: "Hebrajczycy mieli jasne zrozumienie praw reinkarnacji. Starożytni Hebrajczycy wierzyli, że dopóki człowiek nie stał się jednym ze Sprawiedliwych, czyli - dopóki nie osiągnął stanu zjednoczenia z boskością - powtarzał inkarnacje. Uważali oni, że Abraham i inni - stan ten osiągnęli".

"Biblia mówi nam bardzo wyraźnie, iż Jan Chrzciciel był inkarnacją Eliasza. Hebrajczycy powiadali, iż w imieniu ADAM ukryte były inkarnacje Mesjasza. Wierzyli oni, iż Mesjasz miał być inkarnacją Adama, a mianowicie, że litery A-D-A-M reprezentują cztery inkarnacje Mesjasza, którego jeszcze się spodziewają. Wierzyli, że Adam, Dawid, Aaron (brat Mojżesza) i Melchizedech - byli inkarnacjami Mesjasza. Wszyscy oni byli wielkimi, duchowymi przywódcami swego ludu".

Dalej autor pisze: "Według starożytnych dokumentów i tradycji Wschodu - Jezus inkarnował nie na Ziemi nie raz, ale wiele razy".

Podamy tu kolejno sześć inkarnacji Jezusa wymienionych przez dra Doreala.

A. Po raz pierwszy Jezus inkarnował się w Chinach około 5.800 lat temu. Znany był wówczas pod imieniem Bo. Żył 85 lat lecz nie umarł, a udał się do ukrytej samotni. Było to w okresie wielkiego upadku Chin.

B. Następna udokumentowana inkarnacja miała miejsce w Ameryce Północnej, około 5.200 lat temu. Nosił podówczas imię Ea-Wah-Tach, do dnia dzisiejszego uważanego przez Indian za Wielkiego Wybawiciela. Stary Indianin liczący sobie 137 lat, z którym rozmawiał dr Doreal, stwierdził, iż to Ea-Wah-Tach przyniósł czerwonym ludziom wiedzę o Gitche Manitou, tj. Wielkim Duchu i, że uczył o Bogu jako Chrystusowym Duchu.

C. W Indiach znajdują się dokumenty dotyczące dalszej inkarnacji Jezusa, który jako mędrzec Capilya żył tam około 3.400 tal temu, stając się przywódcą braminów, których nauka uległa następnie degeneracji.

D. Czwarta inkarnacja Jezusa miała miejsce ponownie w Chinach, gdzie jako Chino żył w XI wieku przed Chr., kiedy to Chińczycy osiągnęli wysoki stopień rozwoju, głównie na skutek życia duchowego, jakie rozbudził.

E. I piąta inkarnacja Jezusa również dokonała się w Chinach, gdzie w 604 r. przed Chr. narodził się jako Lao-Tse. Dokumentów dotyczących Jego śmierci brak, wiadomo jednak, iż miał żyć 150 lat, po czym przekazawszy dalszą pracę apostołom - znikł.

F. I wreszcie ostatnia ze znanych inkarnacji, kiedy to przybył jako Jezus-Mistrz z Nazaretu, którego życie opisane zostało nader niedokładnie w Ewangeliach kanonicznych i nieco dokładniej - w V Ewangelii.

W świetle więc przytoczonych danych, jak również na podstawie wypowiedzi Jezusa zawartych w V Ewangelii można bezspornie przyjąć, iż Zasada Reinkarnacji, jako jedyna logicznie ujmująca cel i sens życia - stanowiła integralną część Nauki Chrystusowej, głoszonej przez Jezusa. Tyta zaś wszystkim, którzy dla własnych nikczemnych celów ukryli i zataili prawdę o reinkarnacji - "Niech będzie Anathema Maranatha". (XCVI-26).

17. "Zakon nie nowy, ale stary"...

Po Przemienieniu się, o którym jest mowa w rozdziale (XLVI) V Ewangelii i po ukazaniu się wraz z Jezusem Mojżesza i Eliasza Jezus rzekł: "Oto daję wam nowy Zakon, który wprawdzie nie jest nowy, ale stary"... Jezus podkreślił w ten sposób, iż to co mówi, nakazuje lub zakazuje wprawdzie wydaje się czymś nieznanym i nowym, jednakże - jest to "Zakon Stary", który jako Odwieczna Prawda ukazuje się ponownie w postaci "12 przykazań dla Królestwa Izraela według Ducha Świętego".

Prastare tradycje okupne wspominają, iż w swoim czasie Mojżesz również przygotował 12 tablic z tyluż przykazaniami, ujrzawszy jednak swych podopiecznych tańczących wokół złotego cielca - tablice te rozbił w gniewie. Potem tablice te zostały restytuowane, ale zawierały już tylko 10 przykazań, jakie znamy do dnia dzisiejszego. Zaważyły tu względy oportunistyczne, które spowodowały, iż 2 przykazania najbardziej niedogodne - zostały opuszczone. Można domniemywać, iż chodziło tu o zakaz zabijania niewinnych zwierząt, zakaz spożywania ich mięsa oraz sprawę zawierania nieczystych małżeństw (XLVI-12, 13). Jezus tedy restytuował te przepisy w dawnej ich postaci, skutkiem czego liczba przykazań wzrosła do dwunastu.

Można dodać, iż według wyjaśnień pilotów UFO - statków pozaziemskich z innych planet, na planetach ich, gdzie Nauka Chrystusowa jest dokładnie znana i całkowicie zrealizowana w życiu codziennym - również istnieje dwanaście nieomal analogicznych przykazań. Wskazuje to, że wszystkie one - opierają się na powszechnie obowiązującym Prawie Kosmicznym, jednym dla całego Wszechświata.

I wreszcie należy podkreślić, iż Mojżesz i Eliasz, którzy ukazali się w momencie Przemienienia się Jezusa i rozmawiali z Nim - zostali okryci przez "jasny obłok", co prawdopodobnie było manifestacją statku kosmicznego, którym następnie odlecieli. W ten sam sposób uprzednio tenże Eliasz - znikł z oczu Elizeusza, ulatując w niebo rzekomo na ognistym rydwanie... Jak wszystko wskazuje, ten "rydwan" nie był niczym innym niż pozaziemskim statkiem kosmicznym UFO, pochodzącym z innych planet.

Do sprawy tej jeszcze powrócimy na zakończenie naszych objaśnień i komentarzy.

18. Ciało i Krew

Problem "chleba żywota" i "żywego wina" jest w V Ewangelii omawiany znacznie szerzej niż to ma miejsce w Ewangeliach kanonicznych. Jest to zupełnie zrozumiałe, skoro w czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus podsumuje niejako swe wypowiedzi na ten temat i - ustanowi komunię.

Wyjaśnienia podstawowe znajdują się w rozdziale XXXI V Ewangelii, a mianowicie:

A. I znowu rzekł Jezus: "Jam jest chleb prawdziwy i żywe wino. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i poumierali. To natomiast jest chleb, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki. A chleb, który Ja dam - to PRAWDA, a wino, które Ja daję - to ŻYWOT mój". (XXXI-1).

B. Wtedy sprzeczali się Żydzi między sobą, mówiąc: "Jakże Ten może dać nam Siebie do jedzenia?" Na to rzekł im Jezus: "Czyż mniemacie, że Ja mówię o spożywaniu mięsa, jak to wy nieświadomie czynicie w świątyni?" (XXXI-2).

C. "Zaprawdę, Ciało moje jest z ISTOTY BOŻEJ i jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest ŻYWOTEM BOŻYM i jest prawdziwym napojem". (XXXI-3).

D. "A kto spożywa to Ciało i pije tę Krew, ten mieszka we Mnie, a Ja w nim". (XXXI-5).

E. "Duch to jest, który ożywia, ciało i krew (w ziemskim znaczeniu) nic nie pomaga. Słowa, które mówię do was są Duchem i Żywotem". (XXXI-7).

Jest chyba zupełnie oczywiste, iż słowa te wypowiedział nie Jezus jako człowiek fizyczny, ile Chrystus całkowicie z Nim zespolony, i w tym okresie Jego życia wyraźnie nad Jezusem dominujący. Słowa te mają głęboki sens duchowy, nie mający nic wspólnego z powierzchownym, materialnym pojmowaniem przez Żydów, którzy mniemali, iż chodzi o pospolite "spożywanie mięsa"...

Można dodać, iż niezbyt jasne przedstawienie tego problemu, jakie cechuje Ewangelie kanoniczne, doprowadziło do tego, iż jak to słusznie zauważył Svami Vivekananda w trakcie swych prelekcji w Londynie - niektórzy Hindusi utrzymują, iż spożywanie ciała i krwi jest niczym innym, jak "ludożerstwem", którego przecież pochwalać i zalecać nie można. Tak więc okrojenie nauki Jezusa, jakie zastosowano w Ewangeliach kanonicznych, przyczyniło się do błędnego jej interpretowania, a zatem spłycenia, przez materialistyczne, ograniczone pojmowanie.

Z przytoczonych tekstów zdaje się wynikać, iż Jezus wyraźnie wymienia dwa szeregi synonimiczne, które aczkolwiek są ze sobą blisko związane, jednakże wydają się do pewnego stopnia od siebie niezależne. Będą to:

Chleb (Chleb żywota) - Prawda - Ciało - Istota Boża Wino (Wino żywota) - Żywot - Krew - Żywot Boży.

Takie ujęcie niewątpliwie odpowiada temu, co późniejsza filozofia określiła terminami: Bóg jako Absolut i Bóg jako Przejawienie. Nie jest jednak błędem przyjmować, iż oba te aspekty stanowią jedną "NIEROZŁĄCZNĄ CAŁOŚĆ".

W wersecie 7. mamy natomiast jakby skróconą formę zaprezentowania wspomnianych dwóch szeregów synonimicznych, a mianowicie przez słowa: "Duch" i "Żywot". Odpowiada to jednak analogicznej treści, Bóg bowiem jest Duchem, a Żywot Boży - w obu przypadkach pozostaje ten sam. Obie więc wypowiedzi przedstawiają jedynie dwie formy ujęcia tego samego zagadnienia.

Dalsze niezwykle istotne wyjaśnienia znajdujemy w V Ewangelii w rozdziale (XXXII), Jezus bowiem dokładnie zdawał Sobie sprawę z tego, iż była to "twarda mowa dla wielu"... Jezus tedy wyjaśniając uczniom swym powiedział:

F. "Słowa, które powiedziałem do was są Duchem i Żywotem. Dla nieświadomych zaś i łakomych mięsa dźwięczą one przelewem krwi i śmiercią, ale błogosławieni są, którzy rozumieją". (XXXII-2).

G. "Albowiem korzystam jedynie z owoców drzew i zboża roślin, a te zostają przez Ducha przemienione w ciało moje i krew moją. Z tego tedy i jedynie z podobnego macie jeść wy, którzy we Mnie wierzycie i uczniami moimi jesteście, z tego bowiem w Duchu - spływa dla ludzi życie i zdrowie i wyleczenie". (XXXIII-4).

H. "Jak jest w cielesnych sprawach, tak i w duchowych. Moja Nauka i moje Życie powinny być dla was pożywieniem i napojem, jako CHLEB ŻYWOTA i WINO ZBAWIENlA". (XXXII_7).

I. "Podobnie jak zboże i grona winne przemieniają się w ciało i krew, tak samo też wasze ziemskie myśli mają przemieniać się w duchowe. SZUKAJCIE PRZEMIANY CIELESNEGO w DUCHOWE"! (XXXII-8).

J. "A przeto wszyscy winni powrócić do naturalnego pokarmu, jak piszą prorocy". (XXXII-9).

K. "Dlatego więc i wy wszyscy macie udział w ciele i krwi i w materii i w życiu Wiekuistego, a Słowa moje są Duchem i Żywotem". (XXXII-10).

Reasumpcję wszystkich wyjaśnień Jezusa stanowiły słowa zawarte w wersecie 10. łącznie ze słowami wypowiedzianymi w wersecie 8., tj. "Szukajcie przemiany cielesnego w duchowe". Wynika z tego jasno, iż bynajmniej nie chodziło tu o stworzenie jakiegoś nowego "symbolu" albo łzawą "pamiątkę"... Postępowanie i słowa Jezusa były jak najbardziej konkretną wskazówką, tego co należy czynić i dlaczego, wskazówką - odnoszącą się do całej ludzkości.

Pozostaje nam jeszcze przytoczyć słowa, które stanowiły formalne ustanowienie komunii, co dokonane zostało w trakcie Ostatniej Wieczerzy:

L. "Potem postawił Jezus miskę przed Sobą, a za nią kielich, dziękował Bogu za Jego dobroć dla wszystkich stworzeń i wziął przaśny chleb w ręce swoje i błogosławił go. Potem zmieszał wino z wodą i błogosławił obydwa, wzywał siedmiokrotnie Imienia Świętego, troistą jedność Ojca-Matki w niebiosach, aby zesłał Ducha Świętego i aby chleb w Ciało Jego - Ciało Chrystusa, a wino w Krew Jego - Krew Chrystusa, przeobrazić na odpuszczenie grzechów i życie wieczne dla wszystkich, którzy są posłuszni Ewangelii". (LXXVI-9).

Formuła ustanowienia komunii jest więc całkowicie zgodna i logicznie powiązana ze wszystkimi uprzednimi powiedzeniami względnie wyjaśnieniami Jezusa, stanowiąc ich finalne apogeum.

Do problemu "ciała i krwi" V Ewangelia powraca raz jeszcze w rozdziale XCII, w którym jest mowa o "Porządku Królestwa Bożego". Ponownie jest tam powiedziane, że "Ciało Chrystusa jest Substancją Boga, a Krew - Życiem Boga".

19. Wskrzeszenie Łazarza

W oczach teologów wskrzeszenie Łazarza uchodzi za najbardziej spektakularny, a więc i czołowy "cud" Jezusa. Tymczasem jednak - odkąd istnieje Wszechświat nie zdarzył się w nim ani jeden "cud" w rozumieniu teologicznym, a więc rozumiany jako wydarzenie sprzeczne lub stojące poza tzw. "prawami natury".

Wspomniane prawa natury stanowią jedynie najniższą płaszczyznę, tę jaka nam jest znana, poza którą rozciągają się jeszcze inne, znacznie wyższe płaszczyzny życia regulowane wedle wyższych i doskonalszych praw, których nie rozumiemy i nie znamy. Wszystkie te prawa, zarówno niższe jak i wyższe - należą do wszechobejmującego zespołu Praw Kosmicznych, będących Prawami Boga. W doskonałej hierarchii Praw Kosmicznych obowiązuje zasada, że prawo wyższe, a więc doskonalsze obejmuje również prawa niższe, a więc mniej doskonałe, zmieniając niekiedy bieg wydarzeń, czyli wchodząc niejako w kompetencje prawa niższego, obowiązującego na ogół na niższym planie życia.

Tak więc na planie materialnym śmierć uważana jest jako zjawisko nieodwracalne, natomiast na wyższym planie jest to tylko stan przejściowy, który może zostać odwrócony, a więc zmieniony

- łącznie z tzw. wskrzeszeniem, tj. przywróceniem status quo ante. To właśnie miało miejsce w przypadku wskrzeszenia Łazarza.

A jak to jest możliwe? Jezus w rozdziale LVI, werset 18.. wyjaśnia: "Gdy nić życia jest przerwana wtedy ono nie wraca, ale gdy jest jeszcze nienaruszona - wtedy jest jeszcze nadzieja"... Słowa te wyjaśniają problem jedynie częściowo, w rzeczywistości bowiem zawsze istnieje możność przywrócenia życia fizycznego, tyle tylko, iż w zależności od czasu jaki upłynął od momentu śmierci - metody przywrócenia życia, a więc wskrzeszenia mogą i muszą być odmienne i różne.

A czym jest owa "nić życia", o której wspomina Jezus? Prawdopodobnie jest to, co w pradawnych naukach okultnych zwie się zazwyczaj "srebrnym sznurem" lub "srebrną nicią", łączącym każdego człowieka z jego Duchem, który posiadając zbyt potężne wibracje nie może bezpośrednio przebywać w fizycznym ciele człowieka. Dlatego też zgodnie z Prawami Kosmicznymi - delegaturą Ducha w obrębie ciała fizycznego jest dusza, zwana również ego lub w terminologii Freuda średnie "ja", podczas gdy Ducha człowieka określa się mianem najwyższego "ja". Punktem stykowym duszy i ciała jest niewielki wyrostek sterczący ku górze, w który zaopatrzony jest gruczoł endokryniczny mieszczący się mniej więcej w środku głowy, znany pod nazwą szyszynki (Glandula Pinealis). Tak więc - dusza połączona "srebrnym sznurem" z Duchem - może niejako przycupnąć u szczytu szyszynki, do której również przytwierdzony jest ów "srebrny sznur", utworzony z subtelnej, niedostrzegalnej materii. Należy zaznaczyć, iż szyszynka jest najważniejszym ośrodkiem z tych 12. ośrodków znajdujących się w głowie, o których uprzednio była mowa. Drugim równie ważnym gruczołem (ośrodkiem) jest przysadka mózgowa (Hypophysis Cerebri).

Po śmierci dusza opuszcza ciało, pozostaje jednak połączona z nim przy pomocy "srebrnego sznura", co trwa przez pewien czas - aż do rozkładu ciała, kiedy to i ów "srebrny sznur" ulega przerwaniu.

Ponadto istnieje jeszcze bezpośrednie połączenie człowieka z samą ZASADĄ ŻYCIA, owym ŻYWOTEM BOŻYM, który przez Jezusa został do pewnego stopnia wyodrębniony i wymieniony obok Istoty Boga, tj. Ducha. Otóż, jak to wyjaśnia dr Doreal w pracy: "Cztery plany leczenia, czyli poradnik metafizycznego uzdrawiacza" - w prawej górnej części serca znajduje się maleńki eteryczny pęcherzyk, zwany "Ultima Mortens" (to, co umiera ostatnie), stanowiący jakby delegaturę JEDYNEGO ŻYCIA, tj. ŻYCIA BOGA, w indywidualnym ciele osobniczym. Ultima Mortens żyje jeszcze przez 3 doby, licząc od momentu śmierci ciała fizycznego, istotnie więc - umiera jako "ostatnie".

Jeżeli chodzi o wskrzeszenie człowieka, to gdy ma ono nastąpić w czasie owych prekluzyjnych 3. dób - mag lub Mistrz może tego dokonać energiami, uprzednio nagromadzonymi we własnym ciele fizycznym, bowiem życie nie uszło jeszcze całkowicie z ciała zmarłego. Jest to więc pierwszy sposób, sposób niejako uproszczony, stosowany w "lżejszych" przypadkach. Inaczej jest jednak gdy od chwili śmierci upłynęło więcej niż 3 doby, tak np. jak to miało miejsce w odniesieniu do Łazarza. Wówczas należy powołać WIELKĄ MOC, czyli całą Potęgę Boga, której jednak używać lekkomyślnie lub nadużywać nie wolno. Dr' Doreal tak oto pisze o tym:

"Chodzi tu o to, iż można się do niej odwołać, tylko wtedy gdy wszystkie dane człowiekowi siły zawiodły. W moim życiu trafiłem tylko na trzy przypadki, gdzie musiałem odwołać się do Nieuchwytnej Potęgi Boga, aby uzyskać Jej pomoc. Posłużyłem się Mocą Boga, ale jest to siła, która przepływa przeze mnie, a wszelkie prawa zostają w tym celu odłożone na bok... Wzywam wielką Moc Boga, tylko wtedy gdy ma się objawić cudowne wyrażenie tej Mocy".

"Osoba, która ma się stać przewodem (tej Mocy) musi najpierw się przygotować, zanim powoła lub przyjmie tę Moc w siebie. Jej cel i pragnienie, wola działania i przejawienia-muszą być czyste. Lepiej jest w ciągu pewnego określonego czasu przed tym -pościć, tj. nie przyjmować pożywienia. Jeśli nie jest to możliwe - nastąpi po tym pewien fizyczny skutek, który sami będziemy zmuszeni ponieść. Świadomość koncentruje się tu na drugiej sekcji szyszynki. Należy

mieć wolę; aby gruczoł wibrował niebieskim światłem, takim jak niebo. Następnie - w myśli musi pojawić się czteroliterowe słowo:

JOD-IiE-VAU-HE słowo używane przez kabalistów i innych okultystów.,. Wzmagając wibracje myślimy o tym słowie (jest to jedno z Imion Boga, używanych w Hebrajskiej Kabale) w jego wyraźnych symbolach, przy czym siła wibracji szyszynki dostarcza brakujących samogłosek.

To co teraz budujemy stanowi ramę, utrzymującą Moc, gdy przepłynie. Gdybyśmy tego nie dokonali, a powołali Moc - byłoby bardzo źle... Tworzymy tedy ramę, powodując potężne wibracje niebieskiego światła.

Potem następuje moment, gdy cale wnętrze głowy przestaje jakby istnieć i - jest się tylko świadomością i można widzieć równie dobrze tam, jak i tu"... Oznacza to, że kontakt został nawiązany, wyciągamy przeto rękę nad osobą, którą pragniemy uzdrowić (wskrzesić), a Moc i Siła spływa i osoba ta zostaje ponownie ożywiona i niejako odtworzona, nawet jeżeli dusza opuściła już ciało - zostanie ona przywołana z powrotem, jeśli oczywiście nie odeszła zbyt dawno temu".

"Takie jest właściwe odczytanie "KSIĘGI TOTHA", jeżeli się ją właściwie rozumie"...

Ponieważ Jezus świadomie zwlekał z udaniem się do domu chorego Łazarza, nie spiesząc się, nawet wtedy gdy otrzymał już wiadomość o jego śmierci - przybył do jego domu dopiero czwartego dnia, a więc zapewne już w momencie, gdy Ultima Mortens jako ostatnie - już umarło. Jezus wiedział więc dobrze, że będzie musiał posłużyć się Wielką Mocą Boga, do czego celowo dopuścił, aby dać tym lepsze świadectwo Mocy Ojca - ku chwale Syna. Drugim przypadkiem użycia przez Jezusa Wielkiej Mocy było, jak podaje dr Doreal - wskrzeszenie córki wdowy. We wszystkich innych przypadkach wystarczała Moc, jaką reprezentował Chrystus, trwale z Nim zjednoczony.

Jezus znał więc Prawa Kosmiczne, a znając je i ściśle ich przestrzegając dokonywał takich czynów, jakie były przeznaczone dla Synów Bożych, tj. ludzi zjednoczonych z Chrystusem. Wyjaśniał

też, iż "Czyny, które Ja czynię i wy czynić będziecie i większe ponad nie" przez co podkreślał, że sam nie jest "unikatem", a więc, że wszystkie te możliwości przynależą każdemu człowiekowi, stanowiąc właściwe jego dziedzictwo.

20. Małżeństwo i rozwody

Jak wiadomo - Kościół nie uznaje rozwodów, a stanowisko swe stara się uzasadnić tym, iż Małżeństwo zostało zaliczone do tzw. sakramentów, skutkiem czego musi trwać aż do śmierci - co najmniej jednego ze współmałżonków.

A jakie jest stanowisko Jezusa? W rozdziale XLII. wersety 3., 4. i 5., Jezus wyraźnie opowiada się za monogamią, którą uważa jako "pierwszą i najlepszą drogę". Dalej jednak wprawdzie wyraźnie określił, iż "Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza" (XL,II-5), ale traktując to jedynie jako słuszny i zasadniczy postulat - dopuścił możliwość przerwania małżeństwa, a więc rozwodu w przypadkach "sprawiedliwej przyczyny" (XLII-"n. Opinia ta jest więc zupełnie jasna i niedwuznaczna.

Werset 12. w rozdziale LVII zawiera ogólną zasadę postępowania, jakiej zbory względnie Kościół -powinny przestrzegać. A oto słowa Jezusa:

"Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek byście zawsze słusznie związali na Ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek byście zawsze słusznie rozwiązali na Ziemi, będzie rozwiązane i w niebie".

Jest to absolutnie jasna opinia co do tego, iż Kościołowi przyznana została moc wiązania i rozwiązywania - "zawsze słusznie", a więc dla "sprawiedliwej przyczyny". Jeżeli tedy sam akt małżeński, będący właściwym zawiązaniem małżeństwa określimy jako sakrament, to sama ta nazwa nie ogranicza możliwości rozwiązania, jest bowiem jedynie słowną definicja definicją umowną. Jeżeli przeto teologowie Kościoła doprowadzili do tego, iż pozostając przy prawie wiązania odmawiają sobie prawa rozwiązania, rozwiązania nawet dla "sprawiedliwej przyczyny", to tym samym lekceważą

zalecenia Jezusa, słuszne prawa obojga współmałżonków i własne obowiązki wynikające ze stanu duchownego.

Jest to tym jaśniejsze, iż Jezus podał jeszcze wskazówki odnośnie tego jak długo powinno trwać małżeństwo. Konkretną, a jednocześnie ścisłą wskazówką są następujące słowa:

"Wam jednakowoż, moi uczniowie - pragnę wskazać zasadę doskonalszą, a tą jest, iż małżeństwo pomiędzy mężczyzną, a niewiastą winno być złączeniem w prawdziwej miłości i przychylności i pełnej wolności i to tak długo, jak długo trwa miłość i życie".

Ze słów tych jasno wynika, że miłość i życie obojga, tj. mężczyzny i niewiasty są istotnymi warunkami podtrzymującymi małżeństwo. Gdy więc ustaje - miłość lub życie jednego lub obojga współmałżonków - brak jest elementów istotnego złączenia, a zatem tego wszystkiego, co stanowi rację i byt małżeństwa. Używając więc bardziej współczesnej terminologii Jezus uznawał, że faktyczny rozkład małżeństwa, jest oprócz śmierci - "sprawiedliwą przyczyną" do rozwiązania go, a zatem rozwodu.

Z dalszego ciągu rozumowania wynika, iż apostołowie i uczniowie Jezusa, którzy otrzymali moc wiązania i rozwiązywania - mieli nie tylko prawo , ale i obowiązek rozwiązywania małżeństwa, jeżeli nastąpił trwały rozkład pożycia, który należało traktować jako "sprawiedliwą przyczynę" rozwiązania. Rzecz jasna, iż Jezus posiadający dokładną znajomość natury ludzkiej wyszedł tu z założenia, iż rozwiązanie małżeństwa (w przypadku braku miłości; a więc i rozkładu małżeństwa) - jest znacznie mniejszym złem, niźli jego kontynuowanie dla jakichkolwiek względów doktrynalno - formalnych, zwłaszcza wtedy gdy faktycznie przestało ono istnieć.

Na marginesie tego można dodać, iż Jezus bynajmniej nie zakazywał małżeństwa swym uczniom ani też nie narzucał im ścisłego celibatu. Obie te sprawy pozostawił On indywidualnej decyzji każdego z nich, wiedział bowiem, iż decydującym czynnikiem powinien tu być indywidualny rozwój duchowy każdego z nich, a nie narzucone z góry ograniczenia i nakazy.

Późniejsze wprowadzenie przez Kościół celibatu dla duchownych i absolutny zakaz małżeństw, upozorowano tym, iż duchowni

winni zajmować się "wyłącznie sprawami duchowymi", a nie sprawami ziemskimi, materialnymi. Spowodowało to znacznie więcej zgorszenia i zła niż gdyby księża, będący normalnymi ludźmi "jak wszyscy inni", otrzymali legalną możność zorganizowania sobie prywatnego życia, również i na tym odcinku. Jak wiadomo, ostatnio na całym świecie dał się zauważyć silny ruch wśród młodszego duchowieństwa, zmierzający do zniesienia tego nierozsądnie narzuconego zakazu.

Nie od rzeczy będzie uświadomić tu sobie, iż wszystkie dogmatyczne ograniczenia i wszystkie nakazy i zakazy, częstokroć wręcz sprzeczne z nauką Jezusa, wprowadzone zostały nie tyle dla dobra wiernych lub ludzkości, ile dla ugruntowania pozycji Kościoła i wyższej hierarchii duchowieństwa, a więc stosunkowo wąskiej grupy ludzi. Pomimo więc szumnych frazesów, miodopłynnych słów itp. decydowały względy czysto ludzkie, niskie i przyziemne.

21. Niebo i piekło

Prawo PRZYCZYNY I SKUTKU jest jednym z najważniejszych Praw Kosmicznych - Praw Boga. W myśl tego prawa każdy czyn człowieka - wywołuje dla niego skutek - dobry lub zły... Ten skutek nie jest więc ani "nagrodą", ani "karą", a tylko bezpośrednim dziełem człowieka, rezultatem jego własnego działania. Przemyślny jednak człowiek pragnąc uwolnić się od odpowiedzialności za własne czyny - starał się przerzucić tę odpowiedzialność na kogokolwiek innego, choćby nawet na Boga... Uczyniwszy sobie tedy Boga "na obraz i podobieństwo swoje" i wyposażywszy Go w czysto ludzkie przywary twierdził, iż to Bóg w zależności od Swej "fantazji" lub "humoru" - przydziela "nagrody" lub "kary"...

Konsekwencją tego naiwnego poglądu było, że zlokalizowano niejako miejsca przydziału owych "nagród" i "kar", nazywając je odpowiednio - "Niebem" i "Piekłem", nie zadając sobie trudu określenia, gdzie właściwie mogą się one znajdować. Wierzono więc tylko, iż znajdują się one gdzieś poza Ziemią i stanowią miejsce pobytu człowieka względnie jego duszy - po śmierci.

Jezus pragnąc, aby Jego nauki zostały chociaż w części zrozumiane - używał oczywiście powszechnie przyjętych określeń i terminów, inaczej bowiem nikt zrozumieć Go nie byłby w stanie. Jednocześnie jednak zawsze podkreślał, że "Królestwo Boże jest w was", a zatem, że "niebo" oraz "piekło" są jedynie stanami świadomości człowieka, a więc, że mogą być osiągnięte TU i TERAZ, a nie dopiero po śmierci. Analogicznie wyjaśniali to Mistrzowie Dalekiego Wschodu członkom ekspedycji amerykańskiej w latach 1894-97.

Po swym tryumfalnym wjeździe do Jerozolimy Jezus udał się do świątyni i tam nauczał, że w pewnym okresie będzie można podzielić ludzi wedle stanu ich świadomości na dobrych i złych. Pierwsi znajdą się na prawicy, drudzy zaś na lewicy. Dla pierwszych będzie Królestwo niebieskie, a tym po lewicy powie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny zgotowany wam, aż do siedemkroć oczyszczeni będziecie i od grzechów waszych uwolnieni zostaniecie"...

A co znaczą te słowa? Otóż byłoby absolutnym nonsensem przypuszczać, iż to "potępienie" ma się rozciągać na całą wieczność. Wiecznym więc jest nie "potępienie" rozumiane jako "kara za grzechy", ale wiecznym jest ogień, tj. cierpienia, jakim poddana jest świadomość człowieka obarczonego grzechami. Słowa te podkreślają z całą mocą fakt, iż Prawo Przyczyny i Skutku obowiązuje stale, a więc przez całą wieczność, a wiec, że na skutek grzechów - obarczeni nimi - zawsze będą ponosić konsekwencje, tj. cierpieć.

"Wieczne więc potępienie" jest niczym innym, jak teologicznym absurdem. Jezus tego nigdy nie powiedział, a wprost przeciwnie zaznaczył, iż istnieje możliwość siedmiokrotnego oczyszczenia, co spowoduje uwolnienie od grzechów. Zrozumiałe jednak, iż o jakimkolwiek oczyszczeniu może być mowa jedynie wtedy gdy istnieje czas dla jego dokonania i odpowiednie ku temu warunki, których nie można sobie inaczej wyobrazić, jak tylko przez reinkarnacje, tj. konieczność wielokrotnych wcieleń. Wprowadzając tedy absurdalne pojęcie "wiecznego potępienia" należało oczywiście wprowadzić - równie absurdalną zasadę "jednego życia" i odwrotnie. Jak widać, te dwa absurdy są ze sobą nierozłącznie związane i wzajemnie się warunkują.

I wreszcie interesujący jest ostatni werset 1 S., zamieszczony w rozdziale LXVII V Ewangelii. Brzmi on:

"A okrutni i niemiłosierni odejdą na kaźń wieczną i jeśli nie będą żałowali - zostaną zupełnie zniszczeni. Sprawiedliwi zaś i miłosierni wejdą do żywota wiecznego i wiekuistego pokoju".

Jeśli los sprawiedliwych nie budzi najmniejszych wątpliwości, bowiem jako złączeni z Bogiem - całkowicie się w Nim roztopią, to zastanawiający jest los grzeszników. Słowa odnoszące się do nich należy rozumieć tak, iż mają oni dwie alternatywy: primo - żal, dający możliwość uwolnienia się od "wiecznej kaźni", oraz secundo - brak tegoż żalu, powodujący "zupełne zniszczenie". A jak rozumieć te dziwne słowa?

Jesteśmy zdania, iż określenie "zupełne zniszczenie" może się odnosić jedynie do tych ludzi, którzy w momencie cyklicznej likwidacji Wszechświata Przejawionego będą się znajdować w stanie grzechu przy jednoczesnym braku jakiegokolwiek żalu. Wchłaniając w Siebie Wszechświat Bóg nie będzie ich mógł przyjąć w Siebie, zostaną tedy "zupełnie zniszczeni". Wynika to ze znanego wszystkim Mistrzom faktu, iż Życie Boga wykazuje dwie fazy - aktywną i pasywną, w trakcie których - przy pierwszej Bóg przejawia się, tj. z własnej Substancji wyłania Wszechświat, będący wskutek tego Bogiem w Przejawieniu, w drugiej natomiast przechodzi w stan bierny, wchłaniając w Siebie cały Wszechświat, likwidując dzięki temu - własne Swe Przejawienie. Jest to więc faza "odpoczynku", określana przez Hindusów słowem "PRALAYA".

22. Modlitwa "Ojcze Nasz"

Jest rzeczą szczególnie ważną, iż w V Ewangelii znajdujemy tekst modlitwy "Ojcze Nasz" - powtórzony aż trzy razy, przy czym każdy z nich wykazuje pewne różnice, co może wskazywać na to, iż zaczerpnięte zostały z różnych materiałów, które posłużyły do zredagowania całej Ewangelii.

Tak więc - modlitwa "Ojcze Nasz" figuruje po raz pierwszy w rozdziale XIX, wersety 3. i 4., a jak się to nam wydaje - jest to najpiękniejsza wersja tej modlitwy. Następnie mamy "Ojcze Nasz" w rozdziale XXVI, werset 6., wypowiedziane w czasie słynnego "Kazania na Górze" i wreszcie w rozdziale LXXVI, wersety 20. i 21., dotyczącym ofiary eucharystycznej.

Jeżeli chodzi o analogie i różnice, to we wszystkich wersjach użyto na określenie Boga słów "Ojciec-Matka" (Abba-Amma), co jest stwierdzeniem, iż w Istocie Boga znajdują się idealnie zharmonizowane pierwiastki męskie i żeńskie (polaryzacja zneutralizowana).

Następnie - w wersjach pierwszej i trzeciej Jezus "lokalizuje" Boga w sposób właściwy, stwierdza to bowiem słowami "nad nami i w nas", co po prostu oznacza w nas i wszędzie. Natomiast w wersji drugiej, tj. włączonej do "Kazania na Górze" - Bóg został "zlokalizowany" jedynie "w niebiosach", które to sformułowanie jest niewłaściwe, jako zaprzeczające istotnej prawdzie. Trudno wprost pomyśleć, aby Jezus mógł się dopuścić takiego niedopatrzenia, które jako Jego potknięcie się - stanowiłoby jednak zaprzeczenie prawdy, a więc grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Zapewne więc, winę za to ponosi źródło, na którym opierał się autor V Ewangelii.

Niezmiernie istotne jest również zakończenie Modlitwy Pańskiej, które we wszystkich trzech wersjach jest identyczne. Zakończeniem są słowa: "Albowiem Twoje jest Królestwo, Moc i Chwała po wszystkie wieki. Amen". Mówiąc o identyczności zakończenia mamy na myśli jego istotny sens, słownie bowiem istnieją tu drobne różnice. A co takie zakończenie oznacza?

Właściwych wyjaśnień należy szukać w filozofii hermetycznej, kabalistyce i magii, jak to słusznie stwierdza Mouni Sadhu w obszernej pracy, noszącej tytuł: "TAROT współczesny kurs kwintesencji okultyzmu hermetycznego", której polski przekład znajduje się jedynie w maszynopisach. Otóż w rozdziale 34. zamieszczona jest dokładna analiza Modlitwy Pańskiej, traktowanej jako operacja teurgiczna, której zakończenie zawiera werbalną formułę - identyczną ze słowami podanego wyżej zakończenia.

Tak więc w języku łacińskim formuła ta brzmi: "Quoniem Tibi Bunt Regnum, et Potestas, et Gloria per Eonas. Amen". To samo zaś, ale w terminologii kabalistycznej, przyjmie następującą postać: "QUONIAM TIBI SUNT MALKUTH, ET TIPUERETH, ET KETHER, PER EONAS. AMEN". Modlitwa ta więc jako operacja teurgiczna - dotyczyła wszystkich planów Wszechświata Przejawionego i była zdolna wywierać potężne skutki na trzech planach życia: materialnym, astralnym i mentalnym. Nie ma więc najmniejszej wątpliwości, iż Jezus dokładnie znał arkana kabalistyki, a także iż potrafił we właściwy sposób posługiwać się nimi.

Jest oczywiście rzeczą zasługującą na szczególną uwagę, iż oficjalne czynniki Kościoła wybrały jako oficjalnie obowiązującą wersję modlitwy "Ojcze Nasz" - wersję drugą, ograniczającą Boga jedynie do obszaru "niebios" i eliminującą Go z wnętrza człowieka... wbrew temu wszystkiemu, co wielokrotnie podkreślał Jezus.

23. Numerologia i kwadraty magiczne

V Ewangelia w rozdziale LIV przynosi nam następujący opis działania Jezusa:

"Jezus poszedł na to miejsce gdzie rosło siedem drzew palmowych, tam zgromadził uczniów swoich wokół Siebie i każdemu dał liczbę i imię, które znał tylko ten, który je otrzymał. I rzekł do nich: "Stójcie jako filary w domu Boga i wypełniajcie rozkazy, stosownie do liczb, jakie otrzymaliście"... (LIV-17).

Tłumacz wydania angielskiego słusznie zauważył, że "Jezus zgromadził uczniów swoich i ustawił ich w kwadrat", co dokładnie zostało zilustrowane w postaci "magicznego kwadratu liczby 11", który łącznie z Mistrzem, tj. Jezusem liczył dokładnie 121 miejsc. W jakim celu to uczynił i jakie to mogło posiadać znaczenie?

Powiedzieliśmy uprzednio, iż Jezus dokładnie poznał nauki tajemne Egiptu, Indii i innych krajów starożytności. Znał więc Kabałę i wielkie znaczenie numerologii, tj. naukę o liczbach, która wszystkie liczby sprowadzała do 9. liczb podstawowych, tj. 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, wobec których wszystkie dalsze liczby aż do nieskończoności - były jedynie liczbami pochodnymi, i wykazującymi niejako wibracje rezonansowe w stosunku do wibracji liczb podstawowych.

Dalej Jezus wiedział, iż każdy człowiek związany jest z jakąś liczbą podstawową, charakteryzująca go wibracyjnie i to w zależności od dnia, w którym się urodził. W każdym przypadku była to jedna z liczb od 1 do 9. Przyjmując tedy, iż Jezus dokładnie znał liczbę każdego ze swych uczniów, nie potrzebując nawet pytać go o dzień urodzenia - mógł On z łatwością ustawić ich w opisany kwadrat i to tak by każdy z nich stał na właściwym dla siebie i swej liczby miejscu. Trzeba dodać, iż liczbę podstawową jakiejś liczby odnajduje się - sumując jej składniki. Jeżeli dokonamy tego w odniesieniu do wszystkich liczb dwucyfrowych, które znajdują się w kwadracie, przekonamy się, iż w gruncie rzeczy występują w nim tylko liczby podstawowe.

Ponadto - Jezus nadał każdemu ze swych uczniów wibracyjnie dla niego właściwe - tajemne imię. Było to o tyle ważne, iż w kabalistyce ściśle wiązano wibracje liter i liczb, a cały alfabet hebrajski oparty jest na tej zasadzie.

Ostatecznie więc Jezus działał w tym kierunku, aby przy pomocy kabalistyczno - numerologicznej operacji wytworzyć magiczne iunctim pomiędzy Sobą a uczniami, a jednocześnie wzajemnie ich ze Sobą powiązać. Magiczny kwadrat stwarzał więc pewnego rodzaju koncentrację siły, synchronizował i ukierunkowywał działania poszczególnych jego elementów, a zatem - ułatwiał Jezusowi i Jego uczniom dalszą pracę, stwarzając trwałe powiązania na trzech planach życia - materialnym, astralnym i mentalnym.

Było to oczywiście działanie magiczne, ponieważ każde działanie obliczone na osiągnięcie pewnego określonego celu, jest w okultnym znaczeniu tego słowa - działaniem magicznym. Jak to podaje dr Doreal, w rękopisach Jezusa, które przechowały się w buddyjskim klasztorze - podane są również tzw. "Słowa Mocy", których Jezus używał przy pewnych działaniach. "Słowa Mocy" były w rzeczywistości niczym innym jak dźwiękami, które powoływały do życia określone wibracje, a jednocześnie określony potencjał energetyczny.

Dr Doreal w pracy pt. "Tajemne nauki Jezusa" podaje, iż w manuskryptach Jezusa wspomniane zostały następujące "Słowa Mocy": "ZAMA". "ZAMA". "OZZA". "RACHMA" i "OZZAI". Słowo "ZAMA" odpowiadało twórczej Mocy Boga, natomiast słowa: "OZZA", "RACHMA" i "OZZAI" były "Słowami Mocy" poruszającymi trzy wielkie ośrodki energii, które znajdują się w głowie człowieka. W hinduskich naukach tajemnych ośrodki te noszą nazwę: Rayas, Sattwa i Tamas. Używając racjonalnie "Słów Mocy", a więc wykorzystując swą wiedzę - Jezus był w stanie leczyć, uzdrawiać, wypędzać demony, a nawet wskrzeszać ludzi, co ograniczona, a więc ignorancka świadomość ludzi - nazywała zazwyczaj "cudami".

24. Tajemne imię Jezusa

V Ewangelia w rozdziale XVII, werset 12., przynosi nam cenną wypowiedź Jezusa, a mianowicie:

"Nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione ani nic tajnego, o czym by się dowiedzieć nie miano".

Słowa te są protestem przeciwko sztucznemu produkowaniu "tajemnic", tak często uprawianemu i podtrzymywanemu przez hierarchię kościelną - na własny użytek. Jezus więc jeżeli nawet czegoś nie mówił lub nie wyjaśniał, to nie dlatego, aby stwarzać jakiekolwiek tajemnice, ale dlatego że znając dobrze ludzi miał całkowitą pewność, iż słów Jego pojąć nie byliby w stanie. Do uczniów swych mówił nieco więcej i nieco inaczej, ale i oni niezbyt wiele z tego pojmowali...

W tradycjach Kościoła nie przechowała się najmniejsza wiadomość o tym, iż Jezus podał apostołom i uczniom swym tajemne swe imię, będące właściwie imieniem Jego Duszy. A oto, co o tym pisze dr Doreal w cytowanej już pracy "Tajemne nauki Jezusa": Przypomnijcie sobie, jak Jezus powiedział: "Wypędzają diabłów w imię moje"... Kościół wyjaśnił, że znaczy to w imię Jezusa, ale nie jest to właściwe imię. Z tego powodu zaistniały w Kościele odszczepieństwa i walki, nigdy bowiem nie znano tajemnego imienia Jezusa, które przekazał On swym apostołom i poprzez które - mogli Go oni wzywać z najdalszej nieskończoności. To imię jest imieniem Jego Duszy i poprzez wieki pozostaje ono częścią Jego Jestestwa. Naprawdę tłumaczę to dosłownie:

"Amen, Amen. Moje Imię poprzez wieki jest ABERAMENTHO. Jeśli chcecie znać pierwszą tajemnicę - wołajcie do Mnie imieniem, nadanym Mi przez Ojca".

Ta wiedza, iż dusza ma inne imię niźli imię ciała - znana była każdej rasie na świecie, za wyjątkiem naszej obecnej rasy anglosaskiej. Nawet nasz amerykański Indianin znał tajemne imię, którym przywoływał swe dziecko... Analogicznie starożytni Irlandczycy oraz Hindusi. Imię duszy było imieniem ukrytym i Jezus podawał to imię tym, których wprowadzał w tajemnicę, aby Go mogli przywoływać, jeżeli zajdzie tego konieczność.

Prawdopodobnie rytuał przywoływania Jezusa polegał na mentalnym, być może telepatycznym wezwaniu, na które Jezus w ten lub inny sposób - musiał odpowiedzieć lub przybyć. Oczywiście iż sposobu tego można było używać jedynie w ważnych przypadkach, dla dobra sprawy, której służył zarówno sam Jezus, jak i przyzywający. Jesteśmy zdania, iż imię to może być użyte i zastosowane do przyzwania Jezusa nawet i dziś, oczywiście jedynie z ważnej przyczyny, w zupełnie czystej intencji. Jest możliwe, iż głośne, a więc werbalne wypowiedzenie tego imienia - powołuje do życia tak potężną wibrację, iż stworzona przez nią fala nośna nieomal natychmiast dociera do Jezusa, informując Go jednocześnie - kto wzywa lub prosi o pomoc. Ostrzegamy jednakże przed lekkomyślnymi próbami wymawiania tego imienia w celach czysto "doświadczalnych", takie bowiem próby mogłyby przynieść nieoczekiwane - niezbyt miłe następstwa.

25. Trójca, czyli terner hermetyczny

W V Ewangelii Jezus niejednokrotnie cytuje sformułowanie wzięte bezpośrednio ze słynnej "Tablicy Szmaragdowej", której autorem według opinii starożytnych - był Hermes Trismegistos.

Z tego właśnie źródła pochodzi zdanie, wyjaśniające, że we Wszechświecie obowiązuje powszechne Prawo Analogii. - "Jak w górze, tak na dole". Reminiscencją tego ujęcia są słowa figurujące w modlitwie "Ojcze Nasz", a mianowicie - "Jak w niebie, tak i na Ziemi".

Tarot, będący kwintesencją systematu filozofii hermetycznej, a także i Kabała - będąca jej odmianą - rozpowszechniona wśród Hebrajczyków przyjmowały, że cały wszechświat jest spolaryzowany, tj. ubiegunowiony, co stanowiło konsekwencję faktu, iż sam Bóg jako Zasada Kierownicza - również jest spolaryzowany. Jeśli jednak we Wszechświecie wszelkie przeciwieństwa, tj. antynomie - występują jaskrawo, a więc przeciwstawne sobie bieguny nie są we właściwy sposób zrównoważone, to gdy chodzi o Boga - sprawa przedstawia się inaczej. Bóg i Jego polaryzacja znajdują się w stanie doskonałej harmonii i równowagi, a więc oba bieguny są idealnie sobie równe i właśnie dzięki temu istnieje doskonały stan naturalny, tj. harmonia i równowaga.

Podstawową przeto zasadą dla każdego hermetysty - było naśladowanie Boskiego Prawzoru, tj. dążenie do osiągnięcia harmonii i równowagi, a więc wyeliminowanie ostrych przeciwieństw. Zasadę tę wyobrażano sobie graficznie w postaci trójkąta równo- bocznego, zwanego również "trójkątem hermetycznym". Trzy wierzchołki tego trójkąta reprezentowały kolejno: biegun dodatni (+), biegun ujemny (-) oraz stan neutralny, tj. stan harmonii i równowagi. Starożytność dobrze więc wiedziała, iż wszelkie pojęcia jakie może wytworzyć umysł ludzki mogą istnieć jedynie w oparciu o zasadę polaryzacji, zwaną także zasadą antynomii. Tak więc powstała niezliczona ilość "antynomicznych par": dobro i zło, piękno i brzydota, góra i dół, męskość i żeńskość, ojciec i matka itd. itd.

Na tej podstawie więc wielkie religie Wschodu przyjmowały, że Bóg jako spolaryzowana ZASADA KIEROWNICZA może być przedstawiony w postaci Trójcy, stanowiącej jednocześnie doskonałą JEDNOŚĆ, co wyrażano zwrotami: "TRÓJCA W JEDNI" lub "JEDNIA W TRÓJNI". Ponieważ jednak Jednia za jaką zawsze względnie aspekty - poczęto nadawać im odrębne nazwy, a mianowicie: BIEGUN DODATNI (+) BIEGUN UJEMNY (-) STAN NEUTRALNY

Ojciec, aktywność, męskość. Matka, pasywność, żeńskość. Syn Boży, Chrystus. Jeśli jednak wtajemniczeni i okultyści dobrze widzieli, że określenia ojciec, matka i syn - stanowią jedynie definicję umowną, ułatwiającą zrozumienie problemu, to ograniczony umysł większej części ludzkości - wprawdzie przyjął zasadę "Trójcy w Jedni" względnie "Jedni w Trójcy", ale poszczególne elementy lub aspekty potraktował jako "osoby", stwarzając sobie "osobowego Boga" - na miarę własnej małości i towarzyszącej jej ignorancji.

Na tej podstawie Jezus posiadający dokładną znajomość Pradawnej Wiedzy mógł konstruować pochodne trójnie, takie np. jakie przedstawił w rozdziale LXVI V Ewangelii, a więc: "Bóg jest Mocą, Miłością i Wiedzą. To troje są Jednią. Bóg jest Prawdą, Dobrem i Pięknem. To troje są Jednią". (LXVI-2). I dalej: "Bóg jest Sprawiedliwością, Wiedzą i Czystością. To troje są Jednią", "Bóg jest Wspaniałością, Współczuciem i Świętością, i to troje są Jednią". (LXVI-3). Jezus konkluduje też: "I te cztery Trójjedności są znowu Jednością w skrytej boskości, w Doskonałym, Weikuistym, Jedynym". (LXVI-4).

Pojęcie przeto "Boga w trzech osobach" jest czymś absurdalnym, sprzecznym z logiką i zdrowym rozsądkiem. Bóg "osobowy" to Bóg uczyniony na miarę człowieka, Bóg stworzony w jego świadomości - "na obraz i podobieństwo swoje". Jest więc rzeczą szczególnie żałosną, iż teologowie Kościoła chwycili się właśnie tej wersji, wersji dającej świadectwo degeneracji i upadku człowieka, a jednocześnie stanowiącej zaprzeczenie Nauki Jezusa i całej Pradawnej Wiedzy, którą ludzkość zdobyła.

26. "Eli, Eli Lama Sabachtani"...

Ukrzyżowanie, które w starożytności było karą, stosowaną przez niektóre narody dla przestępców - posiada w okultyzmie własne, specyficzne znaczenie. Terminem tym określano bowiem jeden ze stopni Wtajemniczenia, któremu musiał poddać się adept, jeśli chciał osiągnąć stopień Mistrza. Chodziło tu o absolutne opanowanie podświadomości i zależnych od niej instynktów i podporządkowanie jej świadomej woli człowieka. Lub inaczej - podświadomość, a więc najniższe "ja", musiała zostać "ukrzyżowana" a więc podporządkowana średniemu "ja", tj. duszy względnie ego, po czym te dwa, zjednoczone już "fragmenty" duchowego pionu człowieka mogły całkowicie podporządkować się Najwyższemu "Ja", tj. Ojcu. Procedura ta była przeto niczym innym, jak tym co Jezus określał jako - "powrót do Ojca". Było to również likwidacją tzw. "umysłu podzielonego" lub "umysłu rozdwojonego", o jakim często wspominał Jezus.

Jezus pragnąc wykonać dawne proroctwa, a jednocześnie wskazać ludzkości, iż śmierć, jej największy wróg - może zostać pokonana przez zmartwychwstanie - z własnej woli zdecydował się na faktyczne ukrzyżowanie, zamiast symbolicznego, stanowiącego stopień wtajemniczenia. Jednakże jest nonsensem przypuszczać, by stanowił On "ofiarę", którą Bóg złożył sam Sobie - na "odkupienie" ludzi... Handlowa mentalność Żydów mogła oczywiście dopuścić do tego, iż uznała możliwość "transakcji" pomiędzy ludźmi a Bogiem, "transakcji", której przedmiotem miał być Jego własny Syn - pierworodny i unikalny. Takie ujęcie sprawy mogło oczywiście pochlebiać Żydom, a jednocześnie pozostawało w całkowitej zgodzie z krwawymi ofiarami, tolerowanymi przez Zakon Mojżesza.

Tymczasem jest oczywiste, iż nikt nikogo nie może ani "zbawić", ani "odkupić", każdy bowiem człowiek musi to uczynić na własny rachunek i we własnym zakresie. Inni - mogą mu jedynie wskazać "drogę", co czynił Jezus, a więc dopomóc jedynie pośrednio. Musi istnieć świadoma wola człowieka i nawet Bóg nie byłby w stanie go "zbawić" - wbrew jego woli.

Obecnie przejdziemy do tzw. "ostatnich słów", jakie wypowiedzieć miał Jezus na krzyżu, na chwilę przed swą śmiercią. Wszystkie Ewangelie zgodnie podają, iż słowa te były: "ELI, ELI LAMA SABACHTANI" i miały oznaczać :"Boże, Boże czemuś Mnie opuścił"... A tymczasem - jest to absolutny absurd, aby Jezus jako wtajemniczony Mistrz mógł w godzinę śmierci nawet - zapomnieć o tym, iż "Bóg jest Wszystkim we wszystkim". Jezus dobrze wiedział, iż to nie Bóg opuszcza człowieka, ale człowiek odwraca się i oddala od Boga. Jest więc absolutnym nieprawdopodobieństwem, aby Jezus mógł zaprzeć się prawdy, którą głosił i wyznawał całym swym życiem. Tak więc - jedynym możliwym i prawdopodobnym wyjaśnieniem jest przyjąć, iż przekład ostatnich słów Jezusa, jest błędny, tj. że oznaczają one zupełnie coś innego niż to podali autorzy Ewangelii, łącznie z V Ewangelią.

Naszą opinię w tej sprawie całkowicie podziela prof. dr G. H. Williamson, który w pracy noszącej tytuł: "Tajemne kryjówki lwów" tak oto pisze:

"Całe dzieło Jezusa, Jego Nauka i czyny ujawniają, że wiara w Jedynego Boga była dominującym i podstawowym składnikiem Jego charakteru. Dlatego też nie jest zgodne z rozumem przypuszczenie, iż w ostatecznej i najwyższej próbie swego życia - miałby tę wiarę utracić... Jakżeby mógł On dojść do zupełnego zwątpienia i rozpaczy mówiąc: "Czemuś Mię opuścił"...

Jakież więc jest właściwe tłumaczenie słów Jezusa? Prof. dr Williamson tak oto pisze: "Robert B. Stacy-Judd miał pełną rację tłumacząc ostatnie słowa Jezusa w sposób następujący: "ELI, ELI LAMA ZABAC THANI", co ma oznaczać: "Moje rany pozostają otwarte przez tych, którzy Mię znieważają"...

Ma to być język Majów, oparty zresztą na Uniwersalnym Języku Słonecznym. Jedyna zmiana jaką wprowadza tu Stacy - Judd - to wyeliminowanie pierwszego "h" w dowie "Sabac (h) thani" oraz zmiana "s" na "z". W języku Majów oraz w innych dawnych językach - litery te są synonimami. Język ten używany był w szkołach mistycznych i innych tajnych stowarzyszeniach.

Zdaniem prof. Williamsona: "Wypowiadając te słowa Jezus oznajmił światu dwie rzeczy: przede wszystkim, iż ci którzy Go znieważają i zdradzają Jego sprawę - przedłużają ją poprzez historię, a następnie - ci którzy poszli za Nim - staliby się kojącym balsamem na Jego rany".

Jednakże naszym zdaniem powyższa interpretacja jest nieomal tak mało przekonywająca, jak interpretacja przyjęta oficjalnie przez Kościół. Obie te wersje zdają się być absolutnie niepsychologiczne. Propozycja Stacy-Judda wydaje się przeto naciąganym ogólnikiem, pozbawionym powiązania z sytuacją i samym charakterem Jezusa. Tak więc i tę wersję wypadałoby raczej odrzucić, co będzie tym łatwiejsze, iż istnieją inne, lepsze wytłumaczenia.

I tak inny badacz - płk James Churchward, w pracy noszącej tytuł: "Święte symbole MU" - tj. Lemurii przytacza wyjaśnienia, jakie na ten temat otrzymał od pewnego rishi, wtajemniczonego i najwyższego kapłana starej buddyjskiej świątyni. Ów rishi był guru autora. Oznajmił on, że: "Z ksiąg Nowego Testamentu wynika, że Jezus był Mistrzem Sił Kosmicznych, jak i to, że doskonale znał Pierwotną Religię. Nie jest tam jednak powiedziane, że znał język lemuryjski, tj. język Mu. Znajomość jednak tego języka udowodnił - wypowiadając znane słowa, podczas gdy był przybity do krzyża".

"To nie był ani język hebrajski - ciągnął rishi - ani żaden inny język, którym mówiono w Azji Mniejszej za czasów Jezusa. Jest to czysty język OJCZYZNY, tj. MU, źle wymówiony i źle akcentowany w Nowym Testamencie. Powinno to być napisane i wymówione tak:

"HELE, HELE LAMAT ZABAC TANI", co oznacza: "Mdleję, mdleję - ciemność pokrywa moją twarz"...

Te słowa są logiczne, sytuacyjnie i psychologicznie uzasadnione i jako zgodne z prawdą - mogły być przez Jezusa wypowiedziane. Stary rishi dodał jeszcze: "Nie jestem odosobniony w tym tłumaczeniu. Zmarły już Don Antonio Batres Jaurequi, znany uczony Maya z Guatemali, w swej książce noszącej tytuł: "Historia Ameryki Centralnej" pisze: "Ostatnie słowa Jezusa na krzyżu - wypowiedziane zostały w języku Majów, najstarszym ze znanych języków". Pisze on dalej, iż powinny one brzmieć:

"HELE, HELE, LAMAH SABAC TANI", co ma oznaczać: "Teraz mdleję - ciemność pokrywa moją twarz"...

"Tak więc - wyjaśnia rishi - zasadniczo się zgadzamy. Drobne różnice dają się łatwo wytłumaczyć: Jaurequi wymawia słowo

"LAMAH", a ja wymawiam "LAMAT". On wymawia słowo "SABAL", a ja wymawiam "ZABAC". Różnica. ta pochodzi stąd, iż tłumaczenie zostało dokonane przez dwie linie kolonizacji. Moje pochodzi od Naga-Majów ze Wschodniej Azji. Jauregui'ego zaś - od nowoczesnych Majów z Ameryki Centralnej. W zasadniczych jednak punktach - oba, choć pochodzą z tak odległych części świata - są ze sobą zgodne".

W konkluzji można tedy przyjąć, iż wersja 3. i 4. są w rzeczywistości identyczne, skutkiem czego obie mogą zostać uznane za właściwe, a więc najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie ostatnich słów Jezusa. A skąd Jezus znał język lemuryjski, tj. język OJCZYZNY-MU? Wtajemniczony rishi i to wyjaśnił, mówiąc: "Gdy Jezus przebywał w klasztorze w Himalajach - studiował zawartość świętych, natchnionych Pism, język, dokumenty i Siły Kosmiczne Ojczyzny, tj. MU. Tam właśnie pogłębił i ugruntował swoją wiedzę, która stała się podwaliną Jego rozwoju duchowego, który doprowadził Go do zjednoczenia się z Bogiem, czyli "powrotu do Ojca".

Potwierdza to całkowicie wypowiedź dra Doreala oraz fakt, iż w gruncie rzeczy Jezus bynajmniej nie "stworzył" nowej religii lecz przeciwnie - powrócił do Pierwotnej Religii Człowieka, pierwszej i jedynej, która była znana w Ojczyźnie, tj. MU. On sam to zresztą potwierdził mówiąc, iż wprawdzie wydaje się, że głosi Nowy Zakon - faktycznie jednak nie jest to Zakon Nowy, ale stary.

Jest rzeczą wręcz zdumiewającą, iż Ewangelie ograniczają się jedynie do opisu około 42. dni z życia Jezusa, co dr Doreal specjalnie podkreśla, cała zaś reszta Jego życia pozostaje dla Kościoła i teologów - całkowicie nie znana. Wydaje się przeto rzeczą więcej niż dziwną, iż Kościół nigdy nie przedsięwziął najmniejszych wysiłków w kierunku wykorzystania materiałów, znajdujących się w posiadaniu przedstawicieli innych krajów i innych religii, jak można przypuszczać obawiając się, aby prawda o Jezusie nie podważyła zakrzepłego schematu oficjalnie obowiązujących dogmatów. Utworzywszy cały systemat etiologicznych mitów niejako uzupełniających dogmaty - Kościół trzyma się uporczywie stworzonej przez siebie wersji - wbrew Nauce Jezusa, logice i rozumowi. A przecież to sam Jezus powiedział: "Strzeż się głupców, żyj i chadzaj drogą rozumu"... {XXXV-15). Quo usque tandem? - można by zapytać...

27. "Wniebowstąpienie" Jezusa

Wydaje się faktem bezspornym, iż Jezus nie posiadał najmniejszych złudzeń co do tego, iż Jego Nauka zostanie przeinaczona, przekręcona i wręcz sfałszowana. Świadczą o tym i to świadczą dobitnie - następujące Jego słowa:

"Jednakże przyjdzie czas, gdy ciemność okryje Ziemię, a wielka ciemność opanuje naród i wrogowie prawdy i prawości będą panować w moim imieniu i urządzą królestwo tego świata i ujarzmią narody i skuszą wroga do bluźnierstwa, stawiając w miejsce moich nauk poglądy ludzi i w Moim imieniu będą uczyć, czego nie uczyłem i poprzez swe tradycje zaciemnią to, czego nauczałem". (XCV-3).

Chyba mało kto będzie miał wątpliwości odnośnie tego, że proroctwo Jezusa - całkowicie się zrealizowało...

Następnie Jezus wydał ostatnie niejako dyspozycje swym uczniom i - "gdy to powiedział, podniósł swe czyste i święte ręce i błogosławił ich. ł gdy ich błogosławił - został od nich oddzielony i obłok, który jaśniał jak słońce - zabrał Go sprzed ich oczu"... (XCV-6).

W interpretacji kościelno-teologicznej było to oczywiście "cudowne" i unikalne wydarzenie, które nastąpiło równie wyjątkowo, jak wyjątkowym i unikalnym Synem Boga miał być Jezus. A tymczasem wiele wskazuje na to, że wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi Uniwersalnymi Prawami Kosmicznymi, a więc bez jakichkolwiek "wyjątków". Cóż zatem zaszło? Czy był to jakiś specjalny rodzaj lewitacji? Nie, nie była to lewitacja, choć i taka ałternatywa mieści się w granicach logiki i rozumu. A zatem?

"Obłok, który jaśniał jak słońce" był niczym innym jak UFO, tj. statkiem kosmicznym, który jonizując otaczające go powietrze - wydzielał jednocześnie silny blask. Pole elektromagnetyczne wytworzone przez statek - "oddzieliło" Jezusa od uczniów, którzy zostali jakby odsunięci. Cały opis zjawiska przytoczony w 6. wersecie rozdziału XCV do złudzenia wprost przypomina relacje współczesne, dotyczące UFO, w czasie lądowania lub wznoszenia się. Takich relacji pochodzących od licznych, wiarogodnych świadków, jak to zaznacza prof. Hermann Oberth i inni badacze -Liczy się dziś na tysiące.

Nie koniec jednak na tym. Istnieje relacja, która potwierdza bezpośrednio, iż tzw. "Wniebowstąpienie Jezusa" odbyło się właśnie tak, jak to wyżej przedstawiliśmy. Pośród wielu ludzi, którzy mieli możność nawiązania bezpośrednich kontaktów z pilotami UFO, pochodzącymi zarówno z rzekomo "nie zamieszkanych" planet naszego Układu Słonecznego, jak i innych planet naszej Galaktyki, znajduje się również amerykański kupiec zbożowy - Reinhold O. Schmidt, odznaczający się prostotą i szczerością, a także dużą odwagą cywilną.

Reinhold O. Schmidt nie wahał się publicznie przyznać, iż często spotyka się z pilotami UFO i odbywa podróże ich statkami, co ściągnęło na niego prześladowania ze strony władz, łącznie z próbami umieszczenia go w szpitalu dla umysłowo chorych... Lekarze jednak byli na tyle uczciwi, iż orzekli, że Schmidt jest człowiekiem absolutnie normalnym, zdrowym na ciele i umyśle. Dano mu więc spokój, ograniczając się jedynie do kampanii prasowych, mających na celu podważenie jego relacji, "niewygodnych" dla sfer oficjalnych, zaprzeczających uparcie istnieniu statków UFO...

Interesujący nas obecnie problem łączy się szczególnie z jedną z podróży statkiem UFO, które odbył Reinhold O. Schmidt, a mianowicie tą, którą opisał w broszurze: "Moja podróż do arktyki". W czasie tej podróży statek kosmiczny zahaczył również o Afrykę, gdzie wylądował w pobliżu Wielkiej Piramidy Cheopsa. Polecono mu wysiąść, po czym skierowano się ku piramidzie, a gdy się do niej zbliżono dostatecznie blisko - w ścianie ukazał się nie znany dotąd otwór wejściowy...

Piloci UFO, a wraz z nimi Schmidt zapuścili się w nie znane podziemia Wielkiej Piramidy, gdzie znajdowało się kilka komnat - o istnieniu których Nauka, w szczególności archeologia - dotąd nic

nie wie. Piloci UFO wyjaśnili mu, iż Wielka Piramida posiada część podziemną równie okazałą jak ta, która znajduje się ponad powierzchnią. W tej podziemnej części znajdują się pewne urządzenia, działające od tysięcy lat, które stabilizują równowagę Ziemi. Ponadto - w niektórych komnatach przechowywane są ważne pamiątki i dokumenty, dotyczące dawnych dziejów ludzkości.

W jednej z komnat znajdowały sie przedmioty, stanowiące ongiś własność Jezusa, które mu pokazano. Były to: korona cierniowa, płaszcz, sandały oraz klejnoty, które dla Jezusa przywieźli Mędrcy ze Wschodu. Z uwagi na konserwujące właściwości Wielkiej Piramidy - wszystkie te przedmioty były w doskonałym stanie. Pokazano mu również przechowywany w podziemiach statek kosmiczny UFO, którym Jezus odbył podróż na planetę Wenus, gdzie spędził pewien czas na zasłużonym odpoczynku, po swych ciężkich przeżyciach.

Następnie wyjaśniono mu, iż pilot przewożący wówczas Jezusa -żyje do dnia dzisiejszego, a chociaż liczy sobie ponad dwa tysiące lat - cieszy się doskonałym zdrowiem... Gdy nadejdzie właściwy czas, da świadectwo prawdzie. Wszystkie zaś przedmioty związane z Jezusem, a przechowywane od dwóch tysięcy lat - zostaną w przyszłości okazane ludzkości, na dowód oraz na świadectwo prawdzie.

Piloci UFO działając z ogromnym umiarem i dyskrecją, wprawdzie nie narzucają się tępej i ograniczonej świadomości większości ludzi, jednakże za pośrednictwem wybranych przez siebie jednostek, odznaczających się prawością i odwagą cywilną - ujawniają niekiedy pewne ważne fakty, przyczyniające się do rozszerzenia świadomości wszystkich ludzi dobrej woli, tych którzy mają oczy do patrzenia, a uszy do słuchania. Postępowanie to łączy się oczywiście z rozpoczętą już Epoką Wodnika, mającą na celu przyspieszenie zapóźnionej ewolucji ziemskiej ludzkości. Warto tu jeszcze oświetlić informacje, jakie podał Jezus bezpośrednio przed swym odlotem. Mówił On do uczniów:

"Jednakże bądźcie dobrej myśli. Przyjdzie bowiem czas, gdy prawda, którą oni ukryli - objawi się i zaświeci światło i zniknie ciemność i prawdziwe Królestwo zostanie ustanowione, które będzie na świecie, ale nie z tego świata, a słowo prawości i miłości będzie się rozchodzić z ośrodka świętego miasta na górze Syjon, a góra, która się znajduje w Egipcie -będzie uznana jako ołtarz na świadectwo Pana"... {XCV-4).

Wiele wskazuje na to, iż "góra znajdująca się w Egipcie" to - Wielka Piramida, będąca świątynią, a więc ołtarzem Pana. Potwierdzenie tego można znaleźć w wypowiedziach Mistrzów . Dalekiego Wschodu, jakie przytacza Baird T. Spalding w cytowanej pracy: "Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu". Można też dodać, iż jak to podaje dr Doreal, na szczytowej platformie Wielkiej Piramidy, która nigdy nie posiadała spiczastego wierzchołka - znajdował się ongiś prastary Symbol Kosmiczny - krzyż, składający się z dziewięciu kamieni. Ponadto - symbolika poszczególnych wymiarów piramidy, a zwłaszcza wymiarów korytarzy i komnat wewnętrznych zawiera zaklętą w kamieniu historię losów ludzkości ziemskiej. I wreszcie - Wielka Piramida ściśle się wiąże z Jezusem i Jego życiem. Bliższe szczegóły na ten temat można znaleźć w pięknej pracy Hermanna Kiessenera, noszącej tytuł: "Die Logik der Grossen Pyramide", wydanej przed kilku laty.

28. "Zniknięcie" Marii Magdaleny oraz Józefa i Marii"...

O tajemniczym fakcie "zniknięcia" najpierw Marii Magdaleny, a następnie rodziców Jezusa - Józefa i Marii - Ewangelie kanoniczne nie wspominają ani słowem, natomiast V Ewangelia dostarcza nam następujących danych. Gdy bezpośrednio po "Wniebowstąpieniu" Jezusa, uczniowie powrócili do Jerozolimy

"...stwierdzili nieobecność Marii Magdaleny, a szukając nie znaleźli jej. A niektórzy z uczniów mówili: "Mistrz zabrał ją ze sobą". I byli wszyscy z tego powodu zdziwieni i zamyśleni w sobie"... (XCV-8).

Po kilkunastu dniach od "Wniebowstąpienia" nastąpiło "zniknięcie" rodziców Jezusa, co V Ewangelia przedstawia w następujących słowach:

"I gdy w dniu Pana, po tym gdy minął sabat, zebrali się i składali świętą ofiarę - zabrakło Marii i Józefa, rodziców Jezusa. Szukali ich, ale ich nie znaleźli"... (XCVI-14).

"I niektórzy spośród nich mówili: "Z pewnością zabrał ich Pan, tak jak Magdalenę. I przepełniła ich bojaźń i śpiewali chwałę Bogu"... (XCVI-15).

W ziemskim tego słowa znaczeniu - Maria Magdalena i rodzice Jezusa - Maria i Józef - byli Mu najbliższymi osobami na świecie, cieszącymi się z tego tytułu czcią i poważaniem ze strony wszystkich uczniów Jezusa. Mieli oni zapewnioną pomoc i opiekę ze strony uczniów, jednemu zaś z nich - Jezus specjalnie powierzył Marię, matkę swoją. Czemu. więc raptem "zniknęli"`? I w jaki sposób to się stało?

Zacznijmy od Marii Magdaleny, która sądząc z Jego wypowiedzi była Mu szczególnie bliska, czego bynajmniej nie ukrywał. Wydaje się tu nader prawdopodobne, że Jezus i Maria Magdalena mogli być ze sobą związani jeszcze w poprzednich inkarnacjach i stąd ich wzajemnie ciepły stosunek do siebie. Jest faktem, iż bliscy sobie ludzie niejednokrotnie inkarnują .się w tym samym czasie i idą przez życie razem, pozostając w stosunku do siebie w rozmaitych stopniach pokrewieństwa; ponieważ zaś pleć nie jest czymś stałym - w jednym wcieleniu może to być powiązanie: mąż i żona, a w następnym: ojciec i córka, matka i syn lub nawet rodzeństwo.

Jest więc zupełnie możliwe, iż Jezus pragnąc przyjść z pomocą bliskiej sobie Marii Magdalenie, a więc chcąc jej zapewnić warunki lepszego i pełniejszego rozwoju duchowego - rzeczywiście zabrał ją ze sobą i to nawet tym samym statkiem kosmicznym, którym odleciał na Wenus. Wenus zwana przez okultystów "Przedsionkiem nieba" była i jest planetą wysokiego rozwoju duchowego. Znalezienie się więc w takich warunkach, znalezienie się pośród ludzi dogłębnie przepojonych Nauką Chrystusową - dawało nieporównanie większe możliwości niż to było do osiągnięcia na Ziemi.

A teraz rodzice Jezusa -Józef i Maria. Nie ulega wątpliwości, iż w momencie ukrzyżowania Jezusa byli oni ludźmi starymi, Maria bowiem musiała liczyć podówczas około 50 lat (16+33=49) i to co najmniej, brak jest bowiem danych co do tego, ile lat liczyła

w chwili "zwiastowania" względnie narodzin Jezusa. Józef był od niej znacznie starszy, mógł więc w tym czasie liczyć nawet 80 lat, a może nawet i więcej.

Tak czy inaczej - Jezus dokładnie zdawał sobie sprawę, z tego iż w ziemskich warunkach nie mają oni szans na osiągnięcie wysokiego stopnia rozwoju duchowego i Świadomości Chrystusowej. Można przypuszczać, iż żadne z nich nie miało w tym kierunku jakichkolwiek aspiracji, Maria bowiem uważała, iż spełniła swoją misję lub rolę wydając na świat Jezusa, Józef natomiast zajęty był przewodnictwem sekty względnie stowarzyszenia eseńczyków. Ponadto Jezus miał wszelkie powody obawiać się, czy przypadkiem starzy Jego rodzice nie staną się przedmiotem ataków ze strony Jego przeciwników i wrogów, a zatem czy nie spotka ich czasami los Jakuba Sprawiedliwego, zwanego "bratem Pana".

Przewiezienie ich na planetę Wenus nie nastręczało poważniej- szych trudności, dając im pełne bezpieczeństwo osobiste i dzięki wysokiemu poziomowi rozwoju duchowego mieszkańców - stwarzając oczywisty przykład możliwości człowieka. Józef więc i Maria wyrwani z kołowrotu małych ziemskich spraw, wydobyci z warunków w jakich żyli -mogli innymi oczyma spojrzeć na Świat Ducha. Mogli także rozbudzić w sobie pragnienie pracy nad sobą i osiągnięcie tego, co inni ludzie wcześniej już osiągnęli. To jest biorąc logicznie i psychologicznie - nader prawdopodobne.

Dla pierwotnej, stosunkowo szczupłej społeczności chrześcijańskiej zniknięcie Marii Magdaleny, a następnie rodziców Jezusa stanowiło fakt bezsporny, oczywisty, a nawet wręcz naturalny. Skoro nie stwierdzono śmierci żadnej z tych trzech osób, skoro nie było ich pogrzebu, a wreszcie samego grobu, to rozumując a contrario można było jedynie dojść do wniosku, iż w niewytłumaczalny sposób powyższe trzy osoby "znikły", a od tego był już tylko mały krok do ostatecznego wniosku, jaki wyciągnęli uczniowie Jezusa, a mianowicie iż "Pan zabrał ich ze Sobą" lub jeśli chodzi o Józefa i Marię - "do Siebie".

Wydaje się przeto nader prawdopodobne; iż wśród pierwszych chrześcijan opinia ta, poparta zresztą kiełkującym autorytetem apostołów i uczniów Jezusa - musiała być powszechnie przyjęta.

Oczywiście iż ani uczniowie Jezusa, ani pierwsi chrześcijanie nie byli w stanie stwierdzić - dokąd właściwie zabrał ich Jezus, dlatego też jedyną alternatywą, którą mogli oni wysunąć, było owo bliżej nie sprecyzowane i nie posiadające określonej lokalizacji - "niebo". To jednak wystarczało i niewątpliwie nie wdawano się w jakiekolwiek próby dokładniejszego sprecyzowania szczegółów.

Oczywiste jest również, iż z uwagi na fakt zniknięcia w krótkich odstępach czasu trzech osób związanych z Jezusem - fakt ten w najmniejszym stopniu nie przyczynił się do powstania "legendy Marii, matki Jezusa", którą poczęto tworzyć znacznie później. Pewne jest, iż Maria podówczas już kobieta pięćdziesięcioletnia, a więc wedle pojęć Wschodu - stara, była powszechnie znana wszystkim, a w opinii ówczesnej społeczności nie wyróżniała się niczym specjalnym od ogółu kobiet w jej wieku. Ponadto - była jedynie jedną z trzech osób, które znikły, a więc nie jedyną.

Jest więc nieomal pewne, iż tworzenie oficjalnych legend wokół Marii, matki Jezusa - rozpoczęło się na dobre dopiero po soborze w Nicei w 325 r., kiedy to niesławnej pamięci "korektorzy" recte fałszerze - przystąpili do ustalenia, jednolitego tekstu Ewangelii kanonicznych. Ponieważ fakt niepokalanego poczęcia Jezusa nie był znany ani Jego uczniom, ani pierwszym chrześcijanom - sprawa dziewictwa Marii nie stanowiła przedmiotu sporu i mogła być rozpatrywana jedynie pod tym kątem, jaki ustaliły rytualne przepisy dla kapłanek świątyni, które obowiązywały pośród członków sekty eseńczyków. Status "permanentnego dziewictwa" nadano więc Marii znacznie później.

Inaczej jednak ma się rzecz z konsekwencjami faktu, iż nader wcześnie poczęto identyfikować Jezusa z Chrystusem, traktując obu na modłą ściśle ziemską, a więc osobowo. To mogło doprowadzić do uważania Marii za "Matkę Boga" i uznania tego przez znaczną część społeczności chrześcijańskiej. Późniejsi teologowie poszli jeszcze dalej i stosując przedziwną dialektykę - mianowali Marię jednocześnie "Małżonką Boga", a także "Córką Boga"... Rzecz jasna; iż stworzyło to podstawy do rozbudowy specyficznego kultu Marii jako "Matki Bożej", kultu, który trwa do dnia dzisiejszego. Teologowie nie wahali się również mianować Marii "Królową aniołów", co nie znajdowało najmniejszego uzasadnienia ani w wypowiedzi Gabriela w czasie zwiastowania, ani - co jest znacznie ważniejsze - w Nauce Jezusa. Nie zważano jednak na to, skoro ta nowa godność odpowiadała przyjętym przez teologów - błędnym założeniom wyjściowym.

I rzecz szczególna - nawet w najnowszych czasach - zdołano jeszcze coś niecoś dorzucić. Tak więc, wykorzystując z jednej strony ujawniającą się w teologii tendencję do tworzenia wyjątków, a z drugiej - bezsporny fakt braku dowodów odnośnie śmierci Marii, matki Jezusa - stworzono horrendalną wręcz koncepcję jej "wniebowzięcia" lub mówiąc inaczej "uniesienia jej żywcem do nieba", którego to wyczynu dokonać miał specjalnie do tego celu desygnowany "hufiec anielski". No cóż, wobec swej "królowej" takie postępowanie wydawało się teologom uzasadnione...

Stworzenie więc "dogmatu Wniebowzięcia Marii" stało się niejako ukoronowaniem jej teologicznej kariery, a nastąpiło to u progu Nowej Ery - Ery Wodnika. Przytoczymy na dowód fragment wypowiedzi z cytowanej już pracy: "Życie Marii Matki Bożej", str. 268.:

"Zanalizowane powyżej teksty aż nadto uzasadniają twierdzenie, że dogmat Wniebowzięcia Marii znajduje oparcie również w Piśmie Świętym. Pius XII w Konstytucji Apostolskiej "Munificentissimus Deus" (Niewypowiedzianie hojny Bóg) z 1 listopada 1950 r., w której prawda o wniebowzięciu Marii została ogłoszona jako dogmat wiary, odwołuje się również i do dowodów biblijnych"...

"Wniebowzięcie" więc miało wynikać z faktu, iż: Pismo Święte, które przedstawia nam Błogosławioną Matkę Boga jako najściślej zjednoczoną ze swym Synem i zawsze dzielącą Jego los"... według opinii "świętych Ojców i teologów" - potwierdzać ma powyższe stanowisko. Autorzy konkludują tu: "Dlatego też jak chwalebne Zmartwychwstanie Chrystusa było częścią istotną i ostatecznym znakiem tego zwycięstwa, tak na mocy wspólnego losu, jaki Maria dzieliła z Synem - należy wnioskować o uwielbieniu jej dziewiczego ciała"...

Subtelni teologowie pominęli tu jedną nader istotną rzecz, tę mianowicie, iż na krzyżu umarł nie Chrystus, ale Jezus. Chrystus bowiem jako bezosobowy aspekt Boga żadną miarą "umrzeć" nie mógł, a więc nie potrzebował również "zmartwychwstawać". To chyba jasne, prawda?

A teraz zastanówmy się jeszcze nad tym, jakie mogły być dalsze losy Marii Magdaleny oraz Józefa i Marii - rodziców Jezusa. Jeśli zostali przewiezieni na planetę Wenus zwaną w okultyzmie "Przedsionkiem nieba", to tym samym znaleźli się w możliwie najlepszych warunkach dla dalszego rozwoju duchowego, odzyskania utraconego dziedzictwa, i aby po pewnym czasie - wkroczywszy pewnie na drogę "powrotu do Ojca" - uzyskać Synostwo Boże i Świadomość Chrystusową. Mając wokół siebie liczne tego dowody i przykłady, mając zapewnioną pomoc ze strony Jezusa i wszystkich mieszkańców planety - trójka ziemskich rozbitków mogła przebyć niezbędną dla niej ewolucję w czasie bez porównania krótszym niż na Ziemi. Jezus jako Mistrz wysokiego stopnia, jak wszyscy Mistrzowie posiadał przywilej udzielenia specjalnej pomocy, tym którzy na tę pomoc zasługiwali.

Jeśli chodzi o Marię, tj. matkę Jezusa, to utworzony na Ziemi specjalny kult jej osoby, niezależnie od braku podstaw tegoż - mógł jednak przynieść jej pewne korzyści. Dlaczego, można by zapytać? Otóż, dlatego że silna wiara ludzi, nawet nierozsądna wiara maluczkich - stwarza na planie mentalnym silny potencjał energetyczny, z którego Maria mogła lub nawet musiała korzystać. Jeśli w tym potencjale energetycznym mieściła się wbudowana weń Wielkość Marii i wiara w możliwość jej wykorzystania dla dobra ludzkości ziemskiej to musiało to oddziaływać na Marię i dopingować ją w tym kierunku, aby istotnie stać się godną tej wielkości i tej roli, jaką przypisywała jej ludzkość. Nie będzie więc jakąkolwiek przesadą mniemanie, iż ludzkość dopomogła Marii w uzyskaniu i przyspieszeniu osiągnięcia wysokiego stopnia rozwoju duchowego, dającego jej możność skutecznego oddziaływania na rzecz ludzi, zgodnie z zasadami Nauki Jezusa. Jednakże jest niewątpliwe, iż jeśli Maria osiągnęła pewną Wielkość, to stało się to nie dla urojonych przez teologów powodów, ale na skutek - jej własnej, wytężonej pracy nad sobą: takiej jaką przedsięwziąć musi każdy człowiek bez jakichkolwiek "wyjątków".

Wielkości, podobnie jak "zbawienia" - nie można otrzymać w prezencie, nie można jej osiągnąć w formie transakcji handlowej lub czegoś w tym rodzaju. Jedno jak i drugie można zdobyć jedynie twardą i nieustępliwą pracą nad sobą, tak jak to uczynił Jezus.

29. UFO (statki kosmiczne) i Biblia

Literatura ufologiczna, która ukazała się od 1945 r., przyniosła wiele dowodów na to, że pozaziemskie statki kosmiczne zwane w skrócie UFO -przybywały na Ziemię przed tysiącami lat-zawsze niosąc pomoc ziemskiej ludzkości w trudnych dla niej chwilach. Biblia zawiera wiele reminiscencji wskazujących co najmniej na interwencje pozaziemskich czynników, które starożytność nazywała "bogami", "aniołami", "ludźmi z nieba" itp.

W poprzednich wyjaśnieniach przytoczyliśmy niektóre przypadki, w których opisy figurujące w Biblii do złudzenia przypominają współczesne relacje dotyczące UFO. W ufologii jest więc zupełnie naturalne, iż tzw. "widzenie Ezechiela" jest po prostu opisem statku kosmicznego, a "ognisty rydwan" Eliasza - statkiem UFO podczas lotu. Ponieważ relacje współczesne wielokrotnie potwierdziły, iż pozaziemskie statki UFO - równie dobrze poruszają się w powietrzu jak i w wodzie, przeto biblijne relacje o "wielkiej rybie", w której brzuchu Jonasz miał przebywać przez trzy dni - dotyczą oczywiście statku kosmicznego, który przyjął Jonasza na swój pokład. To więc, co w biblijnych opisach jest przedstawione i interpretowane jako "cud", było normalnym i naturalnym zjawiskiem, przebiegającym według nie znanych, niemniej jednak naturalnych praw.

W czasach najnowszych zjawiska tego rodzaju również się zdarzają. I tak np. słynne na całym świecie wydarzenia w Fatimie - zgodnie z relacjami świadków, również mogą być traktowane jako manifestacja statku kosmicznego. Jeżeli nawet postać kobieca, która przez niektórych była widziana w czasie tego, istotnie była Marią, matką Jezusa - to brak jest jakichkolwiek podstawowych przeszkód by nie przyjąć, iż Maria, obecnie być może już istota doskonała, nie mogłaby się takim właśnie statkiem UFO posługiwać.

Dlatego też słuszne jest mniemanie, że pojawienie się nad naszą Ziemią licznych eskadr pozaziemskich statków kosmicznych - ściśle się wiąże z rozpoczętą już Epoką Wodnika i tymi wszystkimi zmianami, które w trakcie tego będą miały miejsce. Z realnym istnieniem UFO, często też zwanych "latającymi spodkami" trzeba się poważnie liczyć, i to nawet wtedy gdy nauka i religia wzdragają się uznać to oficjalnie z uwagi na dogmatyczne swe zastrzeżenia.

Jest więc oczywiste, iż im szybciej zdołamy przekroczyć "barierę ignorancji" wznoszącej się w naszej świadomości - tym lepiej.

30. "Dusze bliźniacze" a pojęcie androgyna

Wyjaśnienia i komentarze do V Ewangelii, które opracowaliśmy w 1971 r. - nie obejmują oczywiście tych wszystkich aspektów okupnych, które by można lub należało wyjaśnić. Wybraliśmy więc wówczas jedynie te, które naszym zdaniem były już możliwe do wyjaśnienia, zawierającego jeśli nie "całą prawdę", to przynajmniej możliwie duże zbliżenie się do niej, a więc znaczny procent prawdopodobieństwa. Nie przypisywaliśmy sobie jakiejkolwiek "nieomylności", byliśmy jednak zdania, iż wyjaśnienia nasze są bardziej zbliżone do rzeczywistości, a więc i prawdy niźli ciasne i dogmatyczne interpretacje teologiczne, których zadaniem było: ukrycie, zatajenie i zniekształcenie prawdy.

Ponieważ w lipcu i sierpniu 1972 r. bawiliśmy w Wielkiej Brytanii, gdzie między innymi odwiedziliśmy Ośrodek Światła w Axminster (Braterstwo Siedmiu Promieni) - dzięki komunikatom telepatycznym odbieranym przez tenże Ośrodek ze sfer duchowych, a więc Najwyższych Sfer Braterstwa - uzyskaliśmy dodatkowo możliwość wyjaśnienia kilku niezmiernie istotnych aspektów V Ewangelii, które zawarte są w rozdziale 66., zatytułowanym: "Jezus naucza uczniów swoich"... Jest zrozumiałe, iż podane tu nauki Jezusa stanowiły najwyższy stopień wtajemniczenia, jaki możliwy był do przekazania apostołom i uczniom, uwzględniając właściwy im poziom umysłowy.

Kluczem do zrozumienia słów Jezusa jest werset 8., a mianowicie: "Nie dziwcie się temu, albowiem jak jest na górze, tak i na dole, a jak na dole, tak i na górze, a to co jest na Ziemi, tak jest i w niebie"... Jest to nieomal dosłowny cytat ze słynnej "TABLICY SZMARAGDOWEJ" Hermesa Trismegistosa, który jako twórca właściwego światopoglądu religijno-naukowego i Wielki Wtajemniczony - żył na Atlantydzie około 20 tysięcy lat przed n.Chr. Tablica Szmaragdowa zawiera kwintesencję jego nauki, która w pełni rozwinięta przechowała się w postaci doktryny "TAROT", studiowanej przez wszystkie szkoły okupne zarówno w starożytności jak i w średniowieczu. Jezus miał więc całkowitą rację wyjaśniając, iż Jego nauka jest tylko pozornie "nowa", w gruncie rzeczy bowiem jako odwieczna - jest ona nader wiekowa. Niewątpliwie była to i jest - prawda.

Jezus bardzo silnie tu podkreśla, iż zarówno sam BÓG jak i cały Wszechświat, a także człowiek - podlegają PRAWU POLARYZACJI, tj. antynomii, które dla człowieka jako istoty uwarunkowanej przez czas i przestrzeń {trójwymiarową) - jest jednocześnie Prawem PRZYCZYNY I SKUTKU.

Werset 7. stwierdza: "Tak jest też i z Bogiem Ojcem-Matką, w którym ani mąż, ani niewiasta, a w którym jest dwoje, a każde z nich jest troiste, a wszyscy są Jednią w skrytej Jedności". Ponieważ zaś przez męskość należy rozumieć aspekt aktywny, przez żeńskość zaś aspekt pasywny - słusznie można powiedzieć, iż BÓG JEST SPOLARYZOWANY. Należy także dodać, iż w Bogu oba te aspekty są w idealny sposób zharmonizowane, a więc doskonale zrównoważone.

Na tle tego rozdziału można także zrozumieć, jaki był właściwy sens określenia Genesis, iż "Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo Swoje". Naiwni sądzą, że odnosi się to do fizycznego kształtu człowieka, a więc rozumując a contrario dublują swój błąd dochodząc do absurdalnego wniosku, iż BÓG podobnie jak człowiek - "ograniczony" jest kształtem, który jest kształtem człowieka. Jest to całkowity nonsens, dowód megalomanii i ignorancji równocześnie. Można domniemywać, iż tu narodziła się błędna - "osobowa" koncepcja Boga. Przyczyniła się do tego również i ta okoliczność, iż Jezus dla uproszczenia i uczynienia swych słów bardziej zrozumiałymi - używał zamiast słowa "a_s_p_e_k_t" - słowa , "o_s_o_b_a". Owe "trzy osoby" o jakich mowa jest w wersecie 6., zaadaptowano w czasach późniejszych do pojęcia Trójcy Świętej, co doprowadziło do horrendalnego wręcz "dogmatu", iż "Bóg jest jeden w trzech O_s_o_b_a_c_h"... No cóż, widoczne jest, iż człowiek pragnie wszystko, a więc i Boga -mierzyć i odmierzać miarą swej małości... Możliwe jest również, iż w pierwotnym dokumencie, a więc tekście, który posłużył do napisania V Ewangelii - w wersecie 6. zamiast słów "są trzy osoby" były słowa: "są jakby trzy osoby", co zapobiegłoby dosłownej interpretacji tego określenia..

Tak więc, wersety 5. i 6. mają podkreślić, iż w każdym mężczyźnie i w każdej kobiecie istnieją odpowiednio trzy aspekty względnie trzy możliwości: syn, małżonek i ojciec lub - córka, żona i matka. Jeżeli jednak na planie fizycznym istnieje jedynie fizyczna możliwość kolejnego realizowania się tych aspektów w czasie, to na planie duchowym - mogą one współistnieć równocześnie, wedle wzoru -który ustanowił Bóg. Przeto pojęcie Trójcy zostało istotnie przekazane przez Boga - człowiekowi, dając mu niezaprzeczalne "podobieństwo do Ojca - Matki", tj. Boga. Jednakże teologiczna ignorancja postarała się o to, aby ludzkość jak najszybciej o tym zapomniała.

W wersetach 2., 3. i 4. mowa jest o czterech Trójjednościach, które każda z osobna i wszystkie razem - stanowią ostateczną i końcową JEDNOŚĆ w skrytej Boskości, a więc na planie duchowym i absolutnym. Ta sama możliwość przyznana została również i człowiekowi pod warunkiem, iż osiągnie on doskonałość, tj. całkowicie zjednoczy się z Bogiem. W doktrynie TAROTA, o której uprzednio już wspomnieliśmy jako o podwalinie Nauki Jezusa - rola trójni i czwórni została należycie uwypuklona, co wywody i nauki Jezusa całkowicie wyjaśniają.

Przechodząc do omówienia własnej roli, tj. swego Posłannictwa, Jezus w wersecie 9. wypowiada dziwne, mocno kontrowersyjne słowa: "I znowu mówię wam: Ja i moja Oblubienica jesteśmy Jedno, podobnie jak Maria Magdalena, którą wybrałem i poświęciłem Sobie jako wzór - Jednym jest ze Mną. Ja i moja Społeczność to Jednia. Wybrani z ludzkości stanowią Społeczność dla zbawienia wszystkich".

Słowa: "Ja i moja Oblubienica jesteśmy Jedno" muszą niewątpliwie odnosić się do tego okresu, kiedy to człowiek był na planie duchowym androgynem, tj. reprezentował zarówno męskość jak i żeńskość jednocześnie, podobnie jak sam Bóg. Nie należy tego oczywiście łączyć z tzw. hermafrodytyzmem, który występując niekiedy na planie fizycznym - stanowi anomalię i jakby nieudolnie naśladowaną reminiscencję pierwotnej fazy rozwojowej. Gdy materialna otoczka, którą posiadł androgyn, dostatecznie się zagęściła - zaistniała konieczność dokonania podziału płci, co doprowadziło do wyłonienia się indywidualnych osobników znanych jako mężczyzna i kobieta. Ten podział na dwie niezależne lecz polaryzacyjnie ze sobą związane płcie, ulokowane w dwóch fizycznie odrębnych ciałach - wymagał oczywiście wyposażenia każdego z ciał w nieśmiertelną duszę, stanowiącą niejako ekspozyturę Ducha w ciele, a więc i funkcję Boga. Tradycje okultne przekazane w prastarych tekstach mówią, że człowiek i jego dusza - zostali podzieleni na pół, co wprawdzie brzmi prymitywnie, ale dobrze oddaje rzeczywistość. W rezultacie więc mogą istnieć na świecie dwa osobniki fizyczne, posiadające "połówki" tej samej duszy, ongiś podzielonej... Obecnie w Braterstwie Siedmiu Promieni mówi się, że są to "dusze bliźniacze", pochodzące od jednego androgyni, podzielonego w swoim czasie. Są one Jednią, i w przyszłości ponownie zostaną ze sobą złączone, stając się na planie duchowym androgynem.

Jest więc w pełni możliwe, iż Jezus rozpoznał w Marii Magdalenie swą "duszę bliźniaczą", inaczej bowiem nie byłby w stanie stwierdzić, iż stanowi z nią Jednię. Termin "dusza bliźniacza" jest terminem współczesnym, dostosowanym do obecnych czasów, nie ma jednak żadnych przeszkód w tym kierunku aby przyjąć, iż analogiczną sytuację Jezus mógł określić inaczej, tj. swą "duszę bliźniaczą" określić słowem oblubienica, którego właśnie użył.

Należy z całym naciskiem podkreślić, iż byłoby wielkim błędem przypuszczać, że dwa osobniki odmiennej płci, ale wyposażone w tę samą - "duszę bliźniaczą", koniecznie muszą, a co najmniej mogą odczuwać wobec siebie pociąg seksualny lub coś w tym rodzaju. Jest wręcz odwrotnie: łączy je bezpłciowa Miłość Kosmiczna i poczucie, że wspólnie, tj. razem - stanowią nierozłączną Jednię. To im w zupełności wystarcza i kompensuje te pozorne "wyrzeczenia".

Jest także do przyjęcia, iż Władcy Karmy w określonych przypadkach mogą sprawić, iż osobniki o różnej płci związane zostaną z dwoma "duszami bliźniaczymi", stanowiącymi androgyniczną Jednię oraz - inkarnowane w tym samym czasie na Ziemi, co pozwala im na spotkanie się i wspólną pracę nad równoległym doskonaleniem się duchowym i wykonywaniem określonego zadania lub misji.

Z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, iż taka właśnie sytuacja zachodziła u Jezusa i Marii Magdaleny. Uznając i ujawniając fakt, iż Maria Magdalena jest Jego Oblubienicą, tj. "duszą bliźniaczą" - Jezus sprawiał, iż obie "połówki" Jego androgynicznej duszy mogły się harmonijnie rozwijać, świadomość bowiem tej Jedni stanowi czynnik pomocny i sprzyjający. To również uzasadnia fakt, iż już w trakcie Wniebowstąpienia - Jezus czuł się zobowiązany zabrać swą "duszę bliźniaczą", tj. Marię Magdalenę ze Sobą, aby w ten sposób czuwać nad jej rozwojem. Widzimy więc, iż okupna analiza faktów ujawnionych w V Ewangelii może prowadzić do płodnych rezultatów, ujawniając to wszystko, co fałszerstwa korektorów już w IV wieku po Chr. usiłowały ukryć i zataić. Jak wiadomo, tzw. "tekst jednolity" czterech Ewangelii kanonicznych został przez Kościół ostatecznie zatwierdzony, a więc fałszerstwo ustabilizowano w 380 r. po Chr.

Można jeszcze dodać, iż spotkanie się "dusz bliźniaczych", a więc obu "połówek" jednej androgynicznej duszy może zachodzić również i w czasach obecnych. Przykładem tego jest fakt, iż Ośrodek Światła w Axminster odbiera swe komunikaty telepatyczne za pośrednictwem specjalnie wyszkolonych mediów, zgrupowanych w trzy pary zsynchronizowane w ramach każdej pary. Każda z tych par to dwie "dusze bliźniacze", które odnalazły się w tym celu, aby razem i wspólnie - lepiej wykonywać powierzone im zadania. Należy zaznaczyć, iż w życiu codziennym uczestnicy każdej z trzech par mają swe własne, tj. prywatne życie rodzinne, przy czym niektórzy z nich pozostają w związku małżeńskim z zupełnie innymi osobami, mają dzieci itd. Potwierdza to fakt, iż spotkanie się "dusz bliźniaczych" ma na celu współdziałanie na polu duchowym, a nie tworzenie jakichś specyficznych związków lub stosunków w życiu codziennym.

I jeszcze jedno. W wersecie 1. Jezus mówi: "Bóg powołał świadków, aby głosili prawdę wśród wszystkich narodów i we wszystkich czasach"... Jest bardzo prawdopodobne, iż właśnie to określenie Jezusa utrwalone zostało w samej nazwie jednej z dynamicznych sekt chrześcijańskich, tzw. "Świadków Jehowy", która ostatnio rozwija nader ożywioną działalność. W 1973 r. sekta ta zorganizowała w wielu krajach świata liczne zebrania i kongresy, w których brały udział dziesiątki tysięcy osób. Na zebraniach tych mówiono publicznie o oczekującym ludzkość okresie ciemności, a więc braku światła dziennego oraz o zbliżającym się końcu naszej zdegenerowanej cywilizacji. Zdaniem "Świadków Jehowy" miało to nastąpić około 1975 r.

Liczne organizacje i stowarzyszenia okultne wprawdzie nie ustalają dokładnej daty, ale ustawicznie podają, że okres ciemności jest nieunikniony, a wydarzenia finalne są nader bliskie.

Warszawa, 24.1X.1973. Kazimierz Zaleski


1 komentarz:

  1. BARDZO DZIEKUJE ZA WPIS I KOMENTARZ.
    BARDZO PRZYPOMINA GNOZE ..I TERMINY WYRAZOW Z PISTIS SOFII ,.

    Z WIELKIM SZACUNKIEM POZDRAWIAM SERDECZNIE

    OdpowiedzUsuń

Witam was kochani, Jam Jest Kryon

  Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze służby magnetycznej. Wsłuchajcie się w szelest wiatru i szum morza. Te rzeczy powinny was napełnić ...